• Nie Znaleziono Wyników

W walkach o Lwów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W walkach o Lwów"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Janusz Magnuski

W WALKACH O LWÓW

Niemal lotem błyskawicy dotarła do Krakowa wieść o opanowaniu

Lwo-wa przez Ukraińców (1 listopada 1918), o oporze mieszkańców miasta i

to-czonych tam ciężkich walkach. Niebawem zapadła decyzja o wysłaniu

po-mocy. Na rozkaz generała Tadeusza Jordana Rozwadowskiego, który^ objął

Dowództwo Wojska Polskiego na Galicję, zdobyczny pociąg pancerny*'

włą-czono w skład grupy majora Juliana Stachiewicza, liczącej 470 żołnierzy z 4.

Wyd. "Rój" 1939) - porucznikowi Stanisławowi Małagowskiemu, o którym

je-szcze nieraz będziemy mówili: "... A więc na odsiecz... Złapało mię to całkiem

nagle. Do Krakowa przecież przyjechałem tylko na dzień po rzeczy. (Por.

Ma-łagowski wracał właśnie do kraju, powołany rozkazem POW z Ukrainy, gdzie

prowadził lotne oddziały wojskowe. Nim dojechał jednak do rodziny w

War-szawie, złapała go w Krakowie "Potrzeba Lwowska"). Chwila - i już jestem

za-liczony do formującego się pancernego pociągu. Nie pojedziesz już, niebożę, do Warszawki. Jeno na wojenkę i to, niestety, niezbyt daleką.

Już zadudniły koła pod ciężkimi pancernymi wozami. Kapitan Hickie-wicz prowadzi pociąg. Siedzę w bastionie i całą duszą wchłaniam widoki, które się przesuwają, swąd lokomotywy, blady mat pancerny. Wszystko to już było.

Przypominają mi się boje z bolszewikami, w których tereny wrzynał się

mój pociąg. (W Bobrujsku por.Małagowski był komendantem

zaimprowi-zowanego przez siebie pociągu pancernego "Związek Broni").

Ż o ł n i e r z e b a o n u a k a d e m i c k i e g o podczas w a l k w r e j o n i e L w o w a

i p «

i 5. pułku piechoty

le-gionowej, sześć

cięż-kich karabinów

maszy-nowych i jedną

cztero-działową baterię armat

polowych 5 listopada

grupa ta wyruszyła w

kierunku Przemyśla.

Oddajmy głos

uczest-nikowi owych

wyda-rzeń - co zanotował

znakomity pisarz Mel·

chior Wańkowicz w

swych Strzępach

epo-pei (Warszawa: Tow.

(3)

Czyż teraz nie to samo? Ta sama partyzantka chłopska, ten sam łotr bez ustalonej linii, też same ryzyka i możliwości. I też same kochane gęby mo-ich żołnierzy z bobrujskiej pancerki, związkowców, peowiaków, którzy się zlecieli, usłyszawszy, że jestem na "Śmiałym".

Nasz "Śmiały" idzie pierwszy na czele szczupłej odsieczy iv nieznane ru-skie mateczniki. Przed nami lśniąca wstęga szyn, biegnąca w bezkres, a na niej gdzieś - twierdza Przemyśl.

Oto już jego wieże. Sanu woda przed nami i most przez San ogromny, żelazny, odrutowany, jak łapka na myszy.

Podminowali go z pewnością. Wyskakuje to sprawdzić patrol. Strzelani-na ruska, i tak dosyć ożywioStrzelani-na dotychczas, potraja się. Wszystkich pięciu wywiadowców zostaje rannych i wraca, brocząc krwią. Zbadać most jest niemożliwe. A no, trudno! Rozpędzamy się, parę wstrzymujemy, żeby nam nie zasłaniała widoku i wpadamy na most pełnym pędem.

Chwile idą krótkie, ale emocjonalne. Most dudni okropnym szczękiem żelastwa pod ciężarem pociągu i nie chce się skończyć. To u drugiego końca pewnie założono minę...

Uf! - Wypadliśmy na drugi brzeg i "Śmiały staje jak wryty. Jesteśmy w sferze tak szalonego ognia, że od pancerza, po którym idzie ciągły warkot płaszczących się kul, łuna bije. Przez małe otwory obserwacyjne wlewa się strumyk kul do wnętrza. Kilku naszych ludzi pada. Odgryzamy się z na-szych kulomiotów. Nic nie pomaga.

Aż dopiero, gdy prażyć poczyna nasze działo poważnym basem, opór słabnie. Zaraz pierwszy nasz szrapnel pęka na dachu domu obsadzonego przez Rusinów. Następne równie skuteczne.

Przez most już suną szare mundury naszego 5. pułku. Szara gwardia. Wpadają do miasta. Huk walki toczy się dalej i przewala się kłębami strza-łów po splątanych ulicach miasta".

Było to 11 listopada 1918. Oddziały ukraińskie zdążyły już opanować część miasta, ale po natarciu piechoty przez drewniany most na przed-mieście Wilcza, wspartym skutecznie przez pociąg pancerny, Przemyśl został zdobyty.

Od następnego dnia zaczęto tu organizować silniejszą grupę bojową pod dowództwem podpułkownika Michała Tokarzewskiego-Karaszewi-cza. W skład grupy weszło kilka kompanii piechoty z 4. i 5. pułku legio-nów oraz 13. i 37. pp. dwa plutony kawalerii, dwie baterie artylerii, pluton saperów i oczywiście pociąg pancerny - którego załogę uzupełniono - do-wodzony przez kapitana Ludwika Hickiewicza; łącznie grupa liczyła około 1500 ludzi. Pociąg miał za zadanie torowanie drogi i ochronę przerzutu całej grupy, transportowanej do Lwowa pięcioma zwykłymi pociągami

(4)

-wa rowy m i przez tere-ny opanowane już przez oddziały ukra-ińskie lub zrewolto-wanych chłopów.

Grupa wyruszyła 19 listopada i tocząc starcia, przez Sądo-wą Wisznię i Gródek Jagielloński dotarła następnego dnia około godziny 15.00 na Dworzec Główny, który znajdował się w rękach polskich.

20 listopada "Śmiały" wziął udział w pierwszej operacji połączonych sił polskich, mającej na celu opanowa-nie Lwowa. Mówi ponowopanowa-nie porucznik Małagowski: "...A więc świtaopanowa-niem atak... I skoro świt - "Śmiały" rusza. Przed nim grzechoczą trzy puste plat-formy. Kierujemy się tak ku Podzamczu.

Aż kiedy zaczerniał przed nami most na Pełtwi, który stanowi linię bojo-wą, odczepiamy "lory" (platformy) i puszczamy je z góry wolno. Lory rozpę-dzają się, dopadają we wściekłym pędzie do mostu i rozbijają się, spada-jąc z nasypu na wyrwanej szynie...

Zza mostu zaciekle bije prosto w okienko karabin maszynowy. Iście piekielnym ogniem zieje do nas młyn! (młyn Marii Heleny - przyp. JM). Pa-dają znów ranni w wagonach. Pada ciężko ranny w oko i w nogę waleczny komendant pociągu kapitan Hickiewicz. Obejmuję komendę.

Po tamtej stronie Pełtwi wśród Rusinów wszczyna się panika. Jak sier-pem rzucił - przed nami na wprost w odległości pół kilometra przecina szosę droga. Skrzyżowanie jej z torem wypełnia nagle potok ukraińskiej piechoty, koni, wozów, jaszczyków, kuchen polowych, jezdnych, karetek sanitarnych.

"Śmiały" stoi nieruchomo na miejscu i aż drży od ognia wszystkich swych karabinów maszynowych oraz armaty, z których szyje w skotłowaną gardziel.

Gołym okiem doskonale było widać straszne rezultaty naszej kanonady. A jednak lawa ruska niepowstrzymanie szła, szła i szła, ścieląc się poko-tem i przez pół godziny dygotał pociąg w febrze wystrzałów niby bastion ruchomy.

(5)

Przypomniało to z "Ogniem i mieczem" forsowanie mostu przez Krzywo-nosa pod Konstantynowem. Aż po upływie pół godziny, gdy już nie stało żeru dla rozpalonych luf, wycofujemy się na Dworzec Główny dla oddania komendanta i rannych towarzyszy...

Nazajutrz, 21 listopada, wyruszamy znów o świcie. Na krętych, bardzo wysokich nasypach ku Podzamczu czujemy się trochę niepewnie, tym bar-dziej, że przez gęstą mgłę nic nie widać.

Rusini "powinni byli" spuścić nas z nasypu. Ale tak szybko wymknęli się nocą, że widać nie zdążyli. Pomału, ostrożnie dojeżdżamy do mostu na Pełtwi. Stajemy tuż przy zwalonych z nasypu platformach, sto kroków od mostu i wczorajszej linii bojowej. Dnieje. Cisza. Stoimy 2, 3, 5 minut. Nikt nie strzela... Zdejmujemy miny założone na moście... Niebawem zostaje naprawiony tor - znów świat przed nami otworem. Huczy lokomotywa. Lu-dzie biegną do wagonów. Hej! - naprzód!... Pociąg posuwa się wśród nie-milknących okrzyków i wiwatów, wśród łez i płaczu pomieszanych ze śmiechem.

Drugi jeszcze most (już w mieście) jest podminowany. Powoli dociera-my aż na dworzec Podzamcza. Stamtąd krętymi wirażami na Łyczaków.

Stacja w Łyczakowie wzięta była po zaciętej walce".

Nocą z 21 na 22 listopada dowództwo ukraińskie, uznając

beznadziej-ność sytuacji, dało rozkaz do odwrotu, a świtem 22 listopada oddziały

polskie zajęły opuszczone wschodnie dzielnice miasta. Lwów znalazł się

w polskich rękach, niemniej nadal otoczony był przez siły przeciwnika.

Rozpoczął się okres działań mających na celu odparcie Ukraińców od

granic miasta.

26 listopada 1918, rozkazem generała Rozwadowskiego, oficjalnie

po-dzielono zdobyczny pociąg pancerny na dwie jednostki - PP 1 i PP 2 -

za-twierdzając jednocześnie ich nazwy: "Piłsudczyk" (dowodził nim kapitan

Wilhelm Wilk-Wyrwiński, który niebawem poległ) i "Śmiały", dowodzony

nadal przez porucznika Małagowskiego.

W końcu listopada i w pierwszych dniach grudnia "Śmiały" operował

głównie na południe od Lwowa, patrolując linie kolejowe wychodzące w

kierunku Potutorów, Chodorowa, Stryja i Sambora i biorąc udział w

wypa-dach na Winniki, Glinną Nawarię, Obroszyn. W owych dniach stamtąd

właśnie zagrażało miastu największe niebezpieczeństwo. Porucznik

Mała-gowski notuje (był to wypad 7 grudnia): "... Po krótkiej naradzie z

komen-dantem stacji Łyczaków postanawiam "popatrzeć' na Rusinów, którzy ode-szli ze Lwowa na Winniki.

Iskrzący, jasny, zimowy dzień. Kto nie zna podmiejskich okolic Lwowa, temu nie potrafię uprzytomnić ich wspaniałości. "Śmiały" dumnie powiewa

(6)

-narodową flagą i płynie poważnie wśród śniegów. U stóp naszych doliny, wioski...

Dojeżdżamy do Winnik. Malownicze to miasteczko wyrasta pod nami nagle niby spod ziemi, jak tylko minęliśmy ostry zakręt ostatni.

Zatrzymuje się czarne cielsko pociągu, zwieszone niby sęp w górze nad miasteczkiem, którego ulicami płynie ruskie mrowie.

Z wolna, flegmatycznie artylerzysta, porucznik Hrebenda, wymierza działo. Kulomioty, nerwowsze, wcześniej zaczynają szyć w wyloty ulic. I dzwoni tak Winnikom hejnał naszego powitania dobre pół godziny, aż mar-twa nieruchomość siada na rynku, ulicach i zaułkach... "Śmiały" wpada, ziejąc ogniem, na stację i bierze ją tryumfalnie w posiadanie. Odgryzamy się teraz na wszystkie strony. Nawet karabiny ręczne puściliśmy w ruch. Ale robi się ciepło. Między nami i naszymi całe miasteczko Winniki, które-śmy okrążyli, a w nim dwa bataliony Rusinów. Ci ostatni zachodzą nam od tyłu. Usadowił się tam, na bliski dystans od nas, ich karabin maszynowy, który młóci po pancerzu, aż pociąg grzmi i piekielnie nam doskwiera.

Toteż walimy na pożegnanie parę razy z armaty i wycofujemy się z po-wrotem".

Ledwie bezpośrednio na południe od Lwowa sytuacja została

opano-wana, poważne zagrożenie powstało na południe od Przemyśla i do tego

miasta spiesznie wysłano "Śmiałego", który przez następnych kilkanaście

dni miał toczyć starcia, głównie na linii kolejowej do Chyrowa.

Tymczasem i w Krakowie, i we Lwowie, w miejscowych Warsztatach

Kolejowych i w zbrojowniach (dla Krakowa pracowały także Fabryka

Zie-leniewskiego i Warsztaty Kolejowe w Nowym Sączu, jak wiadomo mające

już doświadczenie w budowie takiego sprzętu) zorganizowano

pospiesz-ną budowę nowych pociągów pancernych. Budowę nadzorowały tzw.

Kierownictwa Budowy Pociągów Pancernych (KBPP), oficjalnie utworzone

nieco później. Oprócz kompletnych jednostek budowano także

pojedyn-cze wagony w celu wzmocnienia już istniejących pociągów, w tym także

"Śmiałego".

Z powodu braku odpowiednich materiałów - przede wszystkim blach

pancernych, a nawet żelaznych - wiele z tych wagonów, zazwyczaj

towa-rowych, dwuosiowych, "opancerzano" ścianami z betonu. Rozróżniano

trzy typy wagonów bojowych - artyleryjskie z działami kalibru do 75-80

mm (działa te umieszczane były na stanowiskach czołowych lub

bocz-nych), wagony karabinów maszynowych z 4-6 km każdy i wagony

pie-choty z liczniejszymi strzelnicami. Wszystkie te wagony znane były jako

"betonowe", a "Śmiały" otrzymał takie uzupełnienie, razem z częściowo

tylko opancerzonym parowozem, już 13 grudnia 1918, co zanotowano w

dzienniku pociągu pancernego.

(7)

O walce stoczonej przez "Śmiałego" z ukraińskim pociągiem pancer-nym 14 grudnia p o d Niżankowicami porucznik Małagowski pisze tak: "... Jest coś podobnego do walk morskich w tej taktyce bojowej naszego pancernego pociągu. Równie niepewnie wrzyna się człek w nieznane, ob-sadzone przez wroga tereny i czeka, że lada chwila eksploduje pod nim mina, pod szynami ukryta.

Równie nieprzenikliwe pancerze otaczają załogę pociągu, równie pan-cerne wieże strzelnicze sterczą nad stalowym kadłubem niby nad pomo-stem, równie przykuty jest każdy z nas do swego stanowiska, równie mar-ny los czeka nas po zdemontowaniu pociągu, jak okrętową załogę po zni-szczeniu okrętu... My jesteśmy związani ze sobą, z pociągiem, w jedno. On bez nas, my bez niego, nie znaczymy nic.

Podobieństwo potęguje się w walce, zwłaszcza w walce z nieprzyja-cielskim pociągiem pancernym. Siła wtedy zależy od tego, kto pierwszy zdoła w pojedynku artyleryjskim utrącić przeciwnika, czyje nerwy na dłużej starczą, kto dłużej placu dotrzyma.

Bój taki mieliśmy pod Hermanowicami. Wracaliśmy właśnie z patrolo-wania okolicy aż spod Niżankowic. Raptem natykamy się na tor, który chło-pstwo z nami zerwało. Wyskakują nasi z pociągu z narzędziami, a tu są-siednia wieś, Drozdowice, poczyna prażyć do nich ogniem karabinowym. Nasza armata zwraca się ku Drozdowicom, na lewo, i zabiera się do ostrzeliwania.

Wtem z zakrętu od prawej ręki po tejże linii wypada pełnym pędem na nas pociąg. (Według wszelkiego prawdopodobieństwa był to improwizo-wany Pancirnyj Poizd Cz. 1, dowodzony przez porucznika Stepana de Rumenowicza z Ukraińskiej Armii Galicyjskiej UHA - przy.JM). Nimeśmy głowy odwrócić zdołali, rozlega się strzał działowy ukraiński! Ich pancer-nik wypadł sobie i wali. A nasze działo narychtowane hen! w pole... Szczę-ście, że po raz drugi chybia. Cofa się teraz, dymiąc silnie... zakrętem za wzgórek.

... Stoi tam teraz za górką (nie kombinuje widać, że zdradza go pióro-pusz dymu) i niechbyśmy tylko pokazali nos, pięknie nas spotka!

Mija pięć minut. Oba "pancerniki" sapią i czekają wizyty. Wreszcie brat Rusin wyjeżdża delikatnie zza górki.

Jezu, rety! Jak huknie porucznik Hrebenda... Rusin w nogi. My za nim. On coraz większy pęd bierze. My też. Walimy z tej naszej bożej armaty aż huczy. Przepędziliśmy go aż za Niżankowice".

23 grudnia część "pancerna", a więc właściwy pociąg, została odesła-na do Krakowa w celu przeprowadzenia koniecznych odesła-napraw po miesią-cu niemal nieprzerwanych bojów, natomiast część "betonowa" pozostała

(8)

-na miejscu, -nadal biorąc udział w działaniach, choć siłą rzeczy nie tak

aktywnych.

Od początku stycznia 1919 "zubożony" nieco "Śmiały" operował na linii

kolejowej Lwów-Przemyśl, między Mszaną a Gródkiem Jagiellońskim,

chroniąc szlak przed wypadami ukraińskimi. W zasadzie była to główna

droga łącząca Lwów z resztą kraju. 10 stycznia po remoncie w Krakowie

powróciła podstawowa część "pancerna". Cztery dni później działający

już w komplecie pociąg miał nadzorować odcinek rozszerzony do

Sądo-wej Wiszni, która stała się także czasowym miejscem stacjonowania. Pod

koniec stycznia "Śmiały" przybył do Lwowa, gdzie KBPP pracowało pełną

parą i przygotowało nowe wagony. Między 28 a 30 stycznia w skład

po-ciągu włączono: dwuosobowy wagon artyleryjski Ike 662107, osłonięty

betonem i deskami, z austriacką armatą polową 80 mm wz. 5/8

umiesz-czoną na stanowisku czołowym oraz podobnie "opancerzony" wagon Go

80930 uzbrojony w karabiny maszynowe. Można się domyślać, że były to

wagony kryte.

6 lutego do Warsztatów Kolejowych skierowano parowóz pancerny

377, wymagający naprawy. Powrócił on do pociągu z jeszcze jednym

do-datkowym wagonem betonowym К 386048, przeznaczonym do przewozu

amunicji.

17 lutego "Śmiały" wysłany został na północ, w rejon Rzęsny Ruskiej,

gdzie na skrzydle osłaniał jedną z akcji zaczepnych, mającą odrzucić siły

przeciwnika od Lwowa. Po blisko tygodniowych utarczkach został

zluzo-wany przez "Piłsudczyka" i przejechał do Gródka Jagiellońskiego. Tu - jak

podają komunikaty wojenne - 26 lutego załoga pociągu złożyła uroczyste

ślubowanie na wierność Rzeczpospolitej Polskiej.

Tymczasem w pierwszych dniach marca Ukraińcy rozpoczęli nową

ofensywę, w wyniku której w kilku miejscach przerwana została i linia

ko-lejowa Przemyśl-Lwów, i istniejący dotąd wzdłuż tej linii wąski korytarz;

Lwów ponownie znalazł się w całkowitym okrążeniu. "Śmiały" także został

okrążony w rejonie Sądowej Wiszni. Szczególnie ciężkie walki trwały pod

Rodatyczami, a między 6 i 7 marca pociąg - wspierający piechurów z III

batalionu 9. ppleg. - po ostrzelaniu przez artylerię uległ uszkodzeniom i

kilka wagonów wymagało naprawy.

Okrążenie Lwowa przerwane zostało dopiero 20 marca uderzeniem

grupy generała Aleksandrowicza, w której główną rolę odegrały trzy

bata-liony z artylerią z Armii Wielkopolskiej (pod Lwowem poznaniacy znani

by-li ogólnie jako "besselery" i chwaleni za dzielność i upór), dowodzone

przez pułkownika Daniela Konarzewskiego. W następnych wiosennych

tygodniach bezpośrednie zagrożenie miasta znacznie już zmalało.

(9)

-26 marca "Śmiały" powrócił do Krakowa, skąd po czterech dniach krót-kiego odpoczynku odesłany został do Warszawy. Tak zakończył się bli-sko pięciomiesięczny okres jego walk na froncie małopolskim w obronie Lwowa.

W przeddzień powrotu "Śmiałego" do macierzystego miasta, w krako-wskich "Nowościach Ilustrowanych" z 22 marca 1919 ukazał się nie pod-pisany artykuł (według wszelkiego prawdopodobieństwa pióra Melchiora Wańkowicza), który przytaczamy niemal w całości.

"Bohaterowie pancernego pociągu.

Walki we wschodniej Galicji w swym krwawym przebiegu wychowują szeregi bohaterów, cichych i skromnych, którzy bez uznania i szerokiego rozgłosu spełniają swe obowiązki. Wśród nich niepoślednie miejsce zaj-mują załogi pociągów pancernych, które spełniają jedną z najważniej-szych strategicznych misji w toczących się tam bitwach. W dzisiejszym nu-merze podajemy krótką historię jednego z takich ruchomych bastionów dzielności polskiej, wspomagających dzielnie nasze usiłowania na wscho-dzie.

Pancerka "Śmiały liczy już do stu żołnierzy. Panuje wśród nich wielka rozmaitość, od biedaka do kamienicznika, od prostaczka do bel esprit, od studencika do profesora. Rozmaite stany i zawody podają sobie dłoń brat-nią do wspólnej walki z wrogiem. Kitem, który wszystkich łączy, jest młody człowiek choć stary żołnierz, były Dowborczyk, porucznik Małagowski.

Dla pancerników swych jest wodzem kochanym i szanowanym po-wszechnie, przyjacielem, a nawet pedagogiem. To ostatnie zadanie jest

tym trudniejsze, że spełnia je wobec lu-dzi nieraz znacznie od siebie starszych.

W wolnych od bo-ju chwilach kierował

nauką w szkole pod-oficerskiej, umiejąc swym taktem, rozu-mem i swadą orator-ską zachęcić do pra-cy tak uczniów, jak nauczycieli. Toteż re-zultat doskonały eg-zaminów świadczył o skuteczności pracy.

Z a ł o g a p o c i ą g u p a n c e r n e g o " Ś m i a ł y "

- w c z w a r t y m rzędzie o d d o ł u Z i e m o m y s ł Z a b o r s k i (w ś r o d k u )

(10)

-Poza tym dba o wszystko, co by mogło podnieść ogólny duchowy ziom jego rodziny żołnierskiej. Urządza więc wspólne lektury, wspólne po-gawędki, a nawet zabawy, w przerwach od twardej służby bojowej. Zazna-czyć trzeba, że porucznik Małagowski ukończył ledwie 25 lat. Wybitną oso-bistością jest też porucznik Hrebenda. Za jego to inicjatywą powstał "Śmia-ły" i "Piłsudczyk", dwa pociągi pancerne z podziału jednego pociągu pan-cernego austriackiego. Bardzo wytrawny artylerzysta, właściciel najwy-ższych odznaczeń z czasów służby austriackiej, człowiek tak skromny i serdeczny, jak zdolny, przy tym o wybitnym zacięciu literackim i estetycz-nych upodobaniach. Sekundują im znakomicie kochany a dzielny porucz-nik Gustawski i tacyż Stille i Biega.

Załoga "Śmiałego" jest owiana jak najlepszym duchem żołnierskim. Duch ten żyje ideą miłości Ojczyzny mimo licznych strat, które pancerka już poniosła w zabitych i rannych. W krótkim stosunkowo okresie swej woj-ny ma "Śmiały" już piękną tradycję za sobą, wymienimy tylko zacięte i krwa-we walki pod Przemyślem, Lwokrwa-wem, Niżankowicami, Milatynem i Kamie-niobrodem.

W szkole podoficerskiej pociągu pancernego "Śmiały" z okazji ukoń-czenia kursu przez 50 żołnierzy krakowskiego baonu akademickiego od-była się przed paru dniami uroczystość zakończenia kursu. Przybyli zast.bryg.Legion, major Sokołowski, szef sztabu rotm. Krechowiecki, kap.

(sic!) Bostnowski i kap. Borek. Z I p.ułanów Krechow. rotm. Sędzimir i or-dynat Maurycy hr. Potocki w zastępstwie podpułk. Zulaufa, dwaj oficero-wie "Czwartaków", delegat z pobratymczego pociągu pancernego "Pio-nier", reprezentanci prasy etc. Nastrój panował serdeczny i niewymuszony. Wzniesiono szereg toastów i wygłoszono szereg przemówień okoliczno-ściowych na tle wydarzeń doby dzisiejszej. Uroczystość zakończyła się tańcami, które w chwili największego rozbawienia musiano przerwać, bo "Śmiały" został nagle wezwany na front."

*) Wielu drobnych faktów z owych burzliwych dni, gdy sytuacja zmieniała się z godziny na godzinę, gdy krzyżowały się rozkazy i kontrrozkazy, gdy przybywali wciąż nowi ludzie - jed-nym słowem, gdy rodziła się siła zbrojna niepodległej II Rzeczpospolitej - nie da się odtwo-rzyć z całkowitą jednoznacznością. Choć nazwa "Śmiały" występuje już w pierwszych dniach listopada 1918, to pociąg tworzył w tym okresie jedną całość znaną jako Odsiecz" (taka na-zwa namalowana jest na lokomotywie, co dokumentuje ówczesna fotografia); dopiero pod koniec listopada, we Lwowie, został podzielony na dwie jednostki: PP 1 "Piłsudczyk" i PP 2 "Śmiały". Numer PP 3 otrzymał pociąg pancerny zbudowany we Lwowie. Podawane jest tak-że inne nazwisko dowódcy pociągu, w chwili gdy wyruszał on z Krakowa - kpt. Primus.

Cytaty

Powiązane dokumenty

81 § 1 KP, gdy pracownikowi przysługuje wynagrodzenie wy- nikające z jego osobistego zaszeregowania, określonego stawką godzinową lub mie- sięczną, nie stosuje się

Nadanie numeru nadwozia, podwozia lub ramy oraz zgoda na wykonanie i umieszczenie zastępczej tabliczki znamionowej następuje w formie decyzji... 2. Wniosek o nadanie numeru nadwozia

a) Wykonawca lub osoba upoważniona do reprezentacji Wykonawcy. 11) Poświadczenie za zgodność z oryginałem następuje w formie pisemnej. 12) Dokumenty sporządzone w języku obcym

We serve breakfast till 2 pm, from 3 pm we invite you for our favourite plates perfect for

Pytany, komu z jego podwładnych należy się odznaczenie, odpowiedział, że nikomu, bo udział w obronie Lwowa był. „kardynalnym” obowiązkiem każdego Polaka, a za to

Pierwszym kro- kiem do diagnostyki i leczenia w ramach szybkiej terapii on- kologicznej jest zgłoszenie się pacjenta do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), który

Według informacji pojawiającej się w literaturze 17 , w oparciu o materiały ikonograficzne wywnioskować można, że wygląd toruńskiego dworca pozostawał w bardzo

premiowane są dodatkowymi punktami (10 000 kaŜde), za prawidłową odpowiedź. Czas odpowiedzi liczony jest od momentu przesłania pytania z aplikacji Organizatora do