R E C E N Z J E 347
cja ln a i w ykonyw ał ją sam red ak to r pism a, który w ykreślał z dokum entów i a rty kułów ustępy mogące budzić zastrzeżenia. Potem przekazyw ano m ateriały K om ite tow i do spraw cenzury, niektóre· zaś artykuły uzgadniano ponadto z M inisterstw em D w oru lub z członkam i carskiej rodziny. Tak było np. z artykułem P. S. Lebiediewa (Oczewidca) poświęconym m anifestacjom patriotycznym w K rólestw ie Polskim w 1861—1862 r. Z reguły usuwano wszelkie uryw ki świadczące o najm niejszych n a w et przejaw ach współczucia, jakim darzyły rew olucyjne i liberalne koła rosyjskie polskie pow stanie, czy też w zm ianki dotyczące w spółdziałania polskiego i rosyjskie go ruchu postępowego. Tak np. z artykułu Lebiediewa usunięto zdanie: „Nawet w śród młodzieży rosyjskiej czasem napotykano n a w yrazy współczucia spraw ie pol sk ie j”, a także opinię o straceniu J. N. A rnholdta i towarzyszy. „Srogie te środki były konieczne, aby raz na zawsze przerw ać jakiekolw iek skłonności do takich p rze stępstw ; obecny sta n um ysłu wojskowych i młodzieży w ym agał takich środków ” Do takich wniosków dochodzi K om itet Cenzury w ydając decyzję o skreśleniu po wyższych zdań. Cenzura ingerow ała też w związku z ogłoszeniem Zapisek M ura- wiewa i zaw artej w nich charakterystyki w. ks. Konstantego M ikołajewicza oraz niektórych .działaczy .państwowych będących w opozyoji wobec polityki usm irenija
m iateża, której rzecznikiem był M urawiew. Ostre słowa k rytyki wypowiedziane
przez M uraw iew a pod adresem w. ks. K onstantego i liberałów , np. m. in. W ałujewa, zostały z tek stu usunięte.
Recenzowany tom zam yka arty k u ł N. P. M i t i n у o pow staniu nad jeziorem B ajkał — mało znanym epizodzie z gehenny polskich wygnańców na Syberii. Do arty k u łu załączono IV dokum entów ilustrujących przebieg w ydarzenia i tok śledztwa.
A rtykuły zaw arte w tomie, jak i cenne inform acje o zasobach archiw alnych mogą mieć istotne znaczenie przy .podejmowaniu dalszych prac nad dziejam i n aro dowowyzwoleńczej w alki 1863—1864 raku.
Emanuel Halicz
A rth u r C o n t e , Y alta ou le partage du monde, P aris 1964, Robert Laffont, s. 283, 12 f o l, 3 szkice.
W dniach od 4 do 11 lutego 1945 w Jałcie na Krym ie odbyła się druga konfe rencja tzw. Wielkiej Trójki: szefów rządów Związku Radzieckiego, Stanów Z je dnoczonych i Wielkiej B rytanii — J. W. Stalina, F. D. Roosevelta oraz W. S. Churchilla. W w yniku długotrw ałych i w ielostronnych rozmów powzięto tam liczne decyzje, których sk u tk i m iały s.ię oikazać niejednokrotnie znacznie poważniejsze, niż przew i dyw ali uczestnicy spotkania.
N arada jałtań sk a doczekała się już w ielu opracowań podejm owanych zresztą z rozmaitego punktu widzenia. Ich autorow ie nie byli w łatw ej sytuacji — i to z dość nieoczekiwanego .powodu. Okazuje się bowiem, że ośmiodniowe bezpośrednie kon ta k ty trzech szefów rządów oraz ich współpracow ników i doradców nie były pro tokołowane. Pozostały tylko: ogólnikowy protokół tajny — podpisany przez trzech m inistrów sp raw zagranicznych — W. M. Mołotowa, A. Edena i E. R. Stetttaiusa Jr., umowa ta jn a w spraw ie przystąpienia Związku Radzieckiego do wojny z J a ponią oraz kom unikat prasow y ogłoszony 12 lutego 1945 równocześnie w Moskwie, Waszyngtonie i Londynie.
W prawdzie w latach powojennych ukazały się drukiem niektóre m ateriały źró dłowe z archiw ów poszczególnych m inisterstw spraw zagranicznych (m. in. radziec kiego MSZ i am erykańskiego D epartam entu Stanu), ale nader często w ybór tych m ateriałów dokonywany był głównie pod kątem wymogów aktualnej koniunktury polityczno-dy.plomatycznej. Podobny zresztą cel przyśw iecał również większości p a
348 R E C E N Z J E
m iętników , jakie po 1945 r. pojaw iły się na Zachodzie spod pióra w ybitnych (nieraz, tylko we w łasnym (przekonaniu) polityków i generałów. Zaznaczyć trzeba, że w la tach ostatnich także w Zwiąaku Radzieckim coraz liczniej ukażują się pozycje p a m iętnikarskie z przew agą, jak na razie, wypowiedzi wojskowych (marsz. Czujkow, marsz. Jerem ienko, gen. Batów i inni).
Czy 44-letnd A rth u r C o n t e , były m inister, w ielokrotny am basador nadzw y czajny i przedstaw iciel F rancji w ONZ i NATO, wyszedł obronną ręką z trudności, którym m usi sprostać autor podejm ujący tem at Jałty ? Odpowiedź pozytywna nie jest łatw a, jakkolw iek Conte uczynił sporo, by takiej w łaśnie odpowiedzi doczekać się od czytelnika. Zaopatrzył w ięc sw oją pracę w pokaźny wykaz bibliografii obej m ującej w ydaw nictw a źródłowe, encyklopedyczne i literatu rę przedm iotu (opraco w ania, prasa, pam iętniki). Jednakże w wykazie tym b ra k jest m ateriałów radziec kiego MSZ i radzieckiej lite ra tu ry pam iętnikarskiej, dobór zaś opracow ań nasuw a poważne zastrzeżenia. Trudno np. uznać za potrzebne cytowanie tak jednostronnych i powierzchownych książek, jak E. d’A s t i e ' r „Sur Staline”, G. B e c h t e l „Laval, vingt ans après” czy M.-J. V i e l „Histoire d’une Reine: Queen M ary”.
Conte podzielił książkę na trzy części: 1. „L’U nivers” (s. 9—lß6); 2. „Les délégations” (s. 187—266); 3. „La conférence” (s. 267.—367). Z porów nania ich p ro porcji w ynika, że aż połowę pracy poświęcono przedstaw ieniu szerokiego tła, na któ rym dopiero później w ystępują uczestnicy konferencji jałtańskiej oraz odtworzony zostaje jej przebieg w schematyczno-chronologicznym porządku.
Gdyby naw et motywowało się rozm iary tła faktem , że w Jałcie mówiono rze czywiście o całym świecie (słynne stalinow skie powiedzenie w rozmowie z H opkin sem: „Papież? ... a iłu dywizjam i on rozporządza?”, s. 308), to z drugiej strony sa ma treść tego tła nasuw a poważne zastrzeżenia. A utor bowiem zrezygnował z u sta lenia niezbędnej hierarchii problem ów i osób, natom iast przytoczył istną law inę nazw isk (niejednokrotnie absolutnie zbędnych), zaopatrując je jeszcze w skrótow e i powierzchowne charakterystyki. Tej powierzchowności nie mogą naw et uratow ać barw ne i różnorodne szczegóły tzw. życia osobistego, jak k o lw iek -z zainteresow a niem można przeczytać np. że Rokossowski (s. 49—20) lubił operę i pokera, że P atto n (s. 32—33) nosił n a biodrach dwa pistolety modą bohaterów z Dzikiego Za chodu, lu b że M ao-Tse-Tung (s. 175—178) pracow ał nocą, w dzień zaś hodował ty toń lub układał poezje.
W przeciw ieństw ie do części pierw szej dwie pozostałe są — poza sporadyczny mi w ypadkam i ■— ujęte w zw artą, logiczną form ę oraz zaw ierają interesująco pro wadzony, sprecyzowany problem zasadniczy. Jest nim dla Conte’a — krytyka poli tyki zagranicznej Roosevelta. Wybór przez autora francuskiego tej w łaśnie kw estii nie jest (bynajmniej rzeczą przy.padk-u. W okresie II w ojny światowej polityka am e rykańska w stosunku do F rancji ibyła nacechow ana, mówiąc najoględniej, w yjątko wą powściągliwością oraz przekonàniem o całkowitym upadku dawnego znaczenia P aryża w Europie.
Na plus Conte’a trzeba jednak zapisać, że jego ocena polityki prezydenta S ta nów Zjednoczonych nie jest oparta na danych tylko odcinka francuskiego, lecz w y chodzi przede w szystkim z analizy bardzo istotnego dla W aszyngtonu zagadnienia, jakim była sytuacja na Dalekim Wschodzie.
W godzinach popołudniowych 8 lutego 1945 m iędzy Rooseveltem i Stalinem od była się bezpośrednia rozm owa w spraw ie Japonii. Obecni byli przy niej Mołotow, am basador am erykański w Moskwie W. Averell H arrim an oraz tłum acze — Paw łów i Bohlen.
Obie strony szybko zgodziły się co do następujących punktów : Rosja wypowie w ojnę Japonii w term inie trzech m iesięcy od k ap itu lacji Niemiec; dowódcą frontu, dalekowschodniego będzie marsz. W asilewski; lotnictwo am erykańskie będzie m o
R E C E N Z J E 349
gło korzystać z baz na terytorium radzieckim (m. in. Komsomoisk nad Am urem i Nikołajewsk).
N astępnie jednak Stalin w ysunął konieczność umotywowania przed narodam i Związku Radzieckiego udziału A rm ii Czerwonej w w ojnie na Dalekim Wschodzie. O bywatele radzieccy bowiem doskonale pojm ują sens w alki przeciwko niesprowofco- w anej agresji niem ieckiej, lecz w ystąpienie przeciwko Japonii stanie się dla nich jasne tylko w w ypadku przyw rócenia tam położenia siprzed 1904 r. {sprzed wojny rosyjsko-japońskiej).
W yrażając gotowość przyznania Związkowi Radzieckiem u południowej części Sachailinu, Wysp K urylskich, p o rtu D airen oraz praw a korzystania z linii kolei m andżurskiej, Roosevelt zaproponował, by chwilowo ująć to jedynie w form ę-poro zum ienia trzech szefów rządów obecnych w Jałcie. Szło m u bowiem o uniknięcie — przynajm niej na razie — kłopotów z Czang->Kai-Szekiem na tem at M andżurii. Stalin ograniczył się do uiwagi, że porozum ienie Wielkiej Trójki zostanie ujęte w form ie pisemnej.
W ten sposób pow stał tekst tajnego układu dotyczącego udziału Arm ii Czerwo nej w operacjach przeciwko Japonii. Fakt, że pod tym układem znalazł się także podpis prem iera Churchilla, k tó ry w ogóle nie uczestniczył w rozmowie z 8 lutego, był przekonyw ającym dowodem zm niejszania się roli Wielkiej B rytanii w końcowej fazie II w ojny światowej.
Z jaw isku tem u nie m ógł zapobiec naw et mąż stan u ta k nieprzeciętnej m iary, jak W inston Churchill. Rozumiejąc jego nieodwracalność, był on przecież zdecydo wany bronić wszelkim i sposobami tych pozycji, które w jego m niem aniu rozstrzy gały o losach Albionu. Do takich zaś należały: bezpieczeństwo Wyspy B rytyjskiej, utrzym anie drogi do Indii oraz znaczenie Anglii na Bliskim i D alekim Wschodzie. Dla tych też pozycji C hurchill nie w ahał się w Jałcie przed znacznymi ustępstw am i np. w s,prawie rep aracji niemieckich, dla nich także podjął nieoczekiwanie mocną obronę nieobecnej na K rym ie Francji.
Dyskusyjność w ielu sform ułow ań (zwłaszcza w pominiętej tu umyślnie sp ra w ie polskiej), nadm iar m ateriału o drugorzędnym znaczeniu, częsta rozwlekłość obni żają znacznie w artość pracy A rth u ra Conte’a. Lecz wiz-ięta w całości zasługuje ona na pewno na poznanie, jako rzetelny w ysiłek dla przedstaw ienia ważnego w ydarze nia dyplomatycznego u schyłku II w ojny światowej.