• Nie Znaleziono Wyników

"Concors discordia" Sarbiewskiego w teorii konceptyzmu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Concors discordia" Sarbiewskiego w teorii konceptyzmu"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

Barbara Otwinowska

"Concors discordia" Sarbiewskiego w

teorii konceptyzmu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 59/3, 81-110

(2)

BARBARA OTWINOWSKA

„CONCORS D ISC O R D IA ” SA RBIEW SK IEG O W TEO RII KO N CEPTY ZM U

T e ll m e , о te ll, w h a t k in d o f th i n g is w it T h o u , w h o m a s te r a r t o f it. [ ] W h a t is it th e n , w h ic h , lik e th e p o w e r d iv in e , W e o n ly c a n b y n e g a tiv e s d e fin e ? (A. C o w ley , O d e on W i t *)

Sarbiew ski wobec tra d y c ji i współczesności

„N ajp ięk n iejsza cząsteczka Indziej w y m o w y ” (s. 1 )2? — Jakżeż po­ wściągliw ie! O ileż w ym ow niej w ielbili psychologow ie i litera c i X V II stu lecia ową perłę s ty lu i znam ię szlach etn ej, pełnej, polotu in telig en cji. K oncept — „un corps solide, qui brille” 3, „pasto delV anim a” 4, w iązał się najczęściej z apologią w e w n ętrzn y ch w łaściw ości jego tw ó rcy i za­ razem z w ysokim szacunkiem dla odbiorcy:

L ’a r g u te z z a — g ra n m ą d r e d i o g n i in g e g n o s o c o n c e tto , c h ia r is s im o lu m e d e lV O ra to r ia e P o e tic a E lo c u zio n e , s p ir ito v ita le d e lle m o r te p a g in e ; p ia c e v o lis

-1 A . C o w l e y , S e le c t p o e m s. W z b io rz e : T h e B r itis h P o ets. T. 7. E d in b o u rg h 1773, s. 6.

2 W te n sp o só b o z n a c z a m y c y ta ty z w y d a n ia : M. K . S a r b i e w s k i , D e a c u to

e t a r g u to lib e r u n ic u s , s iv e S e n e c a e t M a r tia lis . W : W y k ła d y p o e ty k i. (P ra e c e p ta p o etica ). P rz e ło ż y ł i o p ra c o w a ł S. S k i m i n a . W ro c ła w 1958, s. 1. B P P s e r ia B, n r 5.

3 D. B o u h o u r s , L e s E n tr e tie n s d ’A r is te e t d ’E u g e n e . C y t. za: E. N . H o o k e r ,

P o p e o n W it: T h e „ E ssa y on C r itic is m ”. W z b io rz e : T h e S e v e n t e e n th C e n tu r y . S tu d i e s in th e H is to r y o f E n g lish T h o u g h t a n d L ite r a tu r e fr o m B a c o n to P ope.

B y R. F . J o n e s a n d O th e rs W ritin g s in H is H o n o r. [C a lifo rn ia ] 1951, s. 246: „ c ia ło s ta łe , k tó r e l ś n i”.

4 В. G r a c i a n , A g u d e z a y A r te d e in g e n io . W c a ły m a r t y k u l e c y t. za: В. C r o c e , I t r a tt a ti s ti ita lia n i d e l C o n c e ttis m o e B a lta s a r G ra c ió n . W : P ro b iern i

d i E s te tic a e C o n tr ib u a a lla S to r ia d e lV E ste tic a Ita lia n a . B a ri 1910, s. 311: „ p o ­

k a r m d u s z y ” . P r z e k ła d y z w ło s k ie g o d o k o n a n e p rz y p o m o c y H. С i e r n i а к ó w n y. 6 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1968, z . 3

(3)

sim o c o n d im e n to d e lla C iv il C o n v e r s a z io n e ; u lt im o s jo r z o d e ll’I n t e le tto ; v e stig io d e lla D iv in ità n e lV A n im o H u m a n o [ ...] 5.

p e r c e p ir e I’a c u te z z a è da a q u ila , p r o d u r la è da a n g e lo , o c c u p a zio n e d i c h e r u ­ b in i a d e le v a z io n e d i u o m in i, e h e ci fa sa lir e a d a ltis s im a g e ra rc h ia 6.

P o słu ch a jm y jeszcze p a ru słów o sty lu , stw o rzony m przez ten za­ d ziw iający d a r niebios:

q u ern a iu n t n o n e ss e n is i in g e n io r u m s u b lim iu m , u t q u i to tu s s it e x a u ro g e m m is q u e c o n c r e tu s . H u n e s t y l u m v o c a n t c o e le s tiu m p a r tu m a n im a r u m , u t q u i p a r a d is i i m ite tu s a lite m m o n o c o d ia te m , e t d e d ig n a n s te r r e n a , n u m q u a m h u m i c o n s is te n s , p u r is s im a s e m p e r c o e li a u re a s u p r e m i p a s c a tu r e t g a u d e a t1. T ak oto, b y w y razić n ie u c h w y tn y czar konceptu, zgłębić tajem nicę jego boskiego czy ludzkiego pochodzenia, dotrzeć do jego najgłębszej isto ty — b u do w an o całe szeregi coraz to w znioślejszych epitetów , p a ra ­ doksów, m eta fo r i poró w n ań, czyli w łaśn ie konceptów . Psychologow ie i logicy, reto rzy , k ry ty c y , a rty śc i i poeci u siłow ali bądź ro zp atrzy ć istotę zjaw isk a, jego o b iek ty w n e oraz su b iek ty w n e sk ład n ik i i w a ru n k i, bądź też p o p rzestaw ali n a e n tu z jasty c zn y c h lub k ry ty c z n y c h opisach albo też je d y n ie na sch o lasty czn y ch k o n stru k c ja c h ró żn orakich podziałów , d ia­ lek ty c zn y c h lu b reto ry cz n y c h , rzad ziej este ty cz n y c h czy psychologicz­ nych.

S arb iew sk i, nie w łączo n y w ciąż jeszcze do dziejów X V II-w iecznej teorii kon cep ty zm u , a p ierw sz y i bodaj czy nie najciek aw szy jej p rzed ­ staw iciel, z a ją ł się p rzed e w sz y stk im opracow aniem o b iek ty w n ej teorii konceptu. T ra k ta t jego nie je st m an ifestem , choć p o d ejm u jąc ta k świeże zag adn ien ie m ógłby b yć nim w łaśn ie. A m bicje „polskiego H o racju sza” b y ły n a jw y ra ź n ie j nauk o w e, i to w ogrom nie now oczesnym sensie tego słow a. Jego w y k ła d p rzy p o m in a raczej p o k a rte zja ń sk ie an alizy filozo­

5 E. T e s a u r o , II C a n o c c h ia le A r is to te lic o [...]. C y t. za : L . A n с e s с h i, G u sto

e G e n io n e l B a r to li. W z b io rz e : L a c r itic a s tilis tic a e il B a ro c c o le tte r a rio . A t t i d e l I I C o n g r e s s o In te r n a z io n a le d i S tu d i I ta lia n i. F ir e n z e 1958, s. 135: „ A r g u te z z a

(b y s tro ś ć ) — r o d z ic ie lk a w s z e lk ie j n a tc h n i o n e j id e i, n a jc z y s ts z y b la s k z a ró w n o o ra to r s k ie g o j a k i p o e ty c k ie g o s ty lu , o ż y w cze tc h n i e n ie m a r tw e j lite r y ; n a jm ils z a o k r a s a to w a r z y s k ie j ro z m o w y ; n a js z c z y tn ie js z y t r u d i n t e le k t u ; ś la d B ó s tw a w d u ­ szy c z ło w ie k a

* G r a c i a n , op. c it., s. 311: „ p o jm o w a ć a k u te z z ę je s t rz e c z ą o rła , tw o rz y ć — rz e c z ą a n io ła , p r a c ą c h e r u b i n a k u p o d ź w ig n ię c iu c z ło w ie k a , k u w z n ie s ie n iu go n a n a jw y ż s z e s to p n ie b y tu ” .

7 D. B a r t o l i , C h a r a c te r h o m in is lite r a ti. L u g d u n i M D C L X X II, s. 415: „ m ó w ią 0 n im , że n a le ż y ty lk o d o u m y s łó w w z n io s ły c h , c a ły u k s z t a łt o w a n y ja k b y ze z ło ta 1 d ro g ic h k a m i e n i; s ty l te n z w ą p ło d e m n ie b ia ń s k ic h d u sz , cz y m ś n a k s z t a łt r a j ­ s k ie g o p ta k a , k t ó r y g a r d z ą c z ie m s k im i s k a r b a m i, n ig d y n a z ie m ię n ie z s tą p iw s z y , k a r m i się i r a d u j e ty l k o n a jc z y s ts z y m d o b re m n ie b io s ” .

(4)

„C O N C O R S D IS C O R D IA ” S A R B IE W S K IE G O 83

ficzne niż fig u ra ty w n y język k ry ty k i literack iej z czasów Bacona. Jego pom ysł n aukow ej a n k ie ty 8, o b ejm u jącej w łoskich, francuskich, niem iec­ kich i n id erlan d zk ich uczonych Z akonu, jest jak gdyby zastosow aniem m etody ek sp ery m en ta ln e j n a teren ie n a u k hum an istycznych . To nie poszukiw anie a u to ry te tu — to raczej dążenie do in d u k cji.

W aga, jak ą S arbiew ski p rzy w iązyw ał do co n cetta-ak u m in u , zn alazła w yraz nie w szeregu afektow any ch epitetów czy p e rsw azy jn y ch a rg u ­ m entów , lecz w p o trak to w an iu go jako dostatecznie pow ażnego p ro b le ­ m u filozoficznej rozpraw y. A p od jął ten tem at n a dw a d ziesiątki lat przed u k azaniem się w łoskiego tra k ta tu Pellegrin ieg o i hiszpańskiego — G raciâna, autorów , k tó rz y w raz z nieco późniejszym E m anuelem Te- s a u r o 9 stanow ią tró jc ę najczęściej dziś p rzy w o ły w an y ch a u to ry te tó w w teo rii concetta. B ył to czas, gdy now a m oda d aw ała się ju ż w praw dzie zauw ażyć, lecz nie m iała jeszcze w y kształtco ny ch sw ych pojęć i te rm i­ nów, nie ty lk o w języ k ach narodow ych, ale n aw et i w łacinie, gdy przypasow y w ano do niej w ypow iedzi i oceny analogicznych zjaw isk za­ czerpnięte z an ty cznej k ry ty k i literack iej, nie w pełni je d n a k a d e k w a

t-8 W e d łu g o k r e ś le n ia W. T a t a r k i e w i c z a (zob. s tre s z c z e n ie w y k ła d u p t.

E s te ty k a m a n ie r y z m u w X V I I w ie k u . „ S p ra w o z d a n ie z P o s ie d z e ń K o m is ji P A N ”

1965 (1966)). P is z ą c n in ie js z y a r t y k u ł n ie z n a ła m je s z c z e t. 3 H is to r ii e s t e ty k i W. T a ta r k ie w ic z a , g d y ż to m ó w u k a z a ł się ju ż po z ło ż e n iu n in ie js z e g o t e k s tu do P L . T y m tłu m a c z y się f a k t, że n ie k o rz y s ta ła m w tr a k c ie m y c h ro z w a ż a ń z z a w a r ty c h w ty m to m ie c e n n y c h s tw ie rd z e ń , c y ta tó w i b ib lio g r a fic z n y c h w s k a ­ z ó w e k — z w ła s n ą sz k o d ą o czy w iście. T y m ró w n ie ż tłu m a c z y się ś m ia ło ść p o d ję c ia te m a tu , k tó r e m u A u to r d z ie ła p o św ię c ił o so b n y ro z d z ia ł (s. 446—458). A le w ła ś n ie d la te g o , że p ro b le m z y s k u je n a w e t w u ję c iu s y n te ty c z n y m t a k d u ż ą r a n g ę , są d z ę , że i m o je ro z w a ż a n ia , choć ty lk o szczeg ó ło w e ( k o n c e n tr u ją c e się g łó w n ie n a s p r a ­ w a c h te r m in o lo g ii), a le c z e rp ią c e z n ieco in n e g o a r s e n a łu m a t e r ia łó w — m o g ą b y ć ró w n ie ż p r z y d a t n e d la d a ls z e j w ie d z y o te o r ii k o n c e p ty z m u i o sz c z e g ó ln e j r o li S a rb ie w s k ie g o w je j u k s z ta łto w a n iu .

9 M. P e l l e g r i n i , D e lie A c u te z z e , c h e a lt r i m e n t i S p ir iti, V iv e z z e , e C o n c e tti,

v o lg a r m e n te si a p p e lla n o . T r a tta to d e l sig. [...]. [G en o v a e B o lo g n a] 1639 (zapis

o ra z c y t. w c a ły m a r t y k u le za: С г о с e, op. c it., s. 322). — L . G r a c i â n [B. G r a ­ c i â n ] , A r t e d e In g e n io , tr a ta d o d e la A g u d e z a en q u e se e x p lic a n to d o s lo s m o d o s

y d if e r e n t e s d e c o n c e p to s. P o r. [...]. M a d r id 1642. R zecz w y d a n a p o d im ie n ie m b r a t a

a u to r a , L o z e n z a . N a s tę p n e w y d a n ie , b a rd z ie j z n a n e i c z ę śc ie j c y to w a n e , m ia ło n ie c o z m ie n io n y ty t u ł: A g u d e z a y A r te d e In g e n io [...]. H u e sc a 1649. Z ob. С г о с e, op. c it., s. 311, p rz y p is 2. — M. P r a z, S tu d ie s in S e v e n te e n th C e n tu r y Im a g e r y . T. 2:

A B ib lio g r a p h y o f E m b le m B o o k s . L o n d o n 1947, s. 72. — E. T e s a u г о, II C a n o c- c h ia le A r is to te lic o , О sia Id e a d e tte A r g u te z z e H e ro ic h e V u lg a r m e n te c h ia m a te Im p r e s e , e d i t u t t a V a rte s im b o lic a , e t la p id a ria , C o n te n e n te o g n i g e n e r e d i F ig u r e , e t I n s c r it ti o n i E s p r e s s iv e d i A r g u ti, e t In g e g n o s i C o n c e tti. E s a m in a ta I n F o n te C o ’R e tto r ic i P r e c e tti d e D iv in o A r is to te le C h e c o m p r e n d o n o tu t ta la R e tto r ic a , e t P o e tic a E lo c u tio n e . D el C o n te [...]. In V e n e tia 1655 (zapis w e d łu g : P r a z, op. cit.,

(5)

n e 10. Teorii ak u m in u , ta k ja k ją w iek X V II usiłow ał rozw inąć, ani g reck a, an i rzy m sk a staro ży tn o ść czasom now szym nie p rzekazała.

Św iadom ość w agi now ego zjaw isk a p ojaw iła się, rzecz oczyw ista, znacznie w cześniej niż pierw sze p ró b y jego definiow ania. W ydaje się, że teoria a k u m in u została w yprzedzona przez teorie poszczególnych gatu n ków , dla k tó ry c h b ył on fu n d a m e n te m i estety czn y m p retekstem . P o dstaw o w e dziełka n a te m a t em b lem atu i godła (im prese), a także in sk ry p c ji i ep ig ram u , u k azały się w cześniej 11 niż w łosko-hiszpańska teo ria P elleg rin ieg o i G raciân a, a rów nież i przed w y p rzed zającą ją ro zp ra w ą ręk o p iśm ien n ą Sarbiew skiego. Z pew nością pism a te p rz y ­ czyniły się w w ielkiej m ierze do w y p raco w an ia ró żn y ch form uł d efin i­ cy jn y c h k o n cep tu 12, aczkolw iek czy n iły to n iejak o n a m arginesie i w spo­ sób nieobow iązujący. A naliza ty c h dziełek może przy n ieść niejedn o ciekaw e sfo rm u ło w an ie n a tem a t in g en iu m i kon cep tu, d o starczając ja s­

nego obrazu p re h isto rii ty c h pojęć, tj. ich ew olucji p rzed pierw szą po­ w ażn ą pró b ą teo rety czn eg o ich rozw ażenia, czyli p rzed tra k ta te m S a r­ biew skiego.

P rzy pu szczenie tego ro d za ju zdaje się potw ierdzać ju ż sam a ro zp raw a Sarbiew skiego, k tó ra w p raw d zie je st n ajw cześn iejszy m dziełem sp e cja l­ nie i w całości pośw ięconym z jaw isk u a c u tu , r e je s tru je jed n a k różne

10 C ie k a w y je s t z e s ta w te r m in o lo g ic z n y z e b r a n y w ro z d z ia le 1 p rz e z T e s a u r a, z a w ie r a ją c y a n ty c z n e i n o w o ż y tn e s y n o n im y k o n c e p tu w c a łe j je g o s k a li s e m a n ­ ty c z n e j, od z n a c z e ń ż a r t u i o z d o b n ik ó w s ty lis ty c z n y c h po z n a c z e n ia d ia le k ty c z n e . M a m y w ię c ta m ja k o „ N o m e d e ll’a r g u tia ” w y b r a n e z d z ie ł p is a r z y (g łó w n ie a n ty c z ­ n y c h ) ró ż n e te r m i n y i o k r e ś le n ia o m o w n e : a r g u tia e , sc o m m a ta , c a v illa tio n e s , sales,

io ci, fa c e tia e , a p o p h te g m a ta a lb o a p o p h te g m i L a c o n ic i, m o ti a r g u ti e t fa c e ti, a c u te a u t fa c e te d ic ta , b o n a d ic ta , d ic ta c o m m o d a , m u ls a d ic ta , d u lc ia d ic ta , d u lc e s n u g a s, A ttic a M a e lla , d ic e n d i V e n e r e s , le p o re s, v e n u s ta te s , u r b a n ita te s , h u m a n ita te s , co n - c in n ita te s , o r n a tu s , g e s tu s o r a tio n is, lu m in a , sc h e m a ta , p a r a d o x a , e n th y m e m a ta , a r g u m e n ta itp ., o ra z ic h n o w o ż y tn e ro d z im e o d p o w ie d n ik i w ło s k ie i f r a n c u s k ie : v iv e z z e , b e lle tti, c o n f e t t i d e ll’o ra z io n e , m o tti , u n d e tt o b r ie v e , f r a n c u s k ie u n m o t,

i in n e . (K o rz y s ta ła m z e d y c ji w e n e c k ie j z r . 1685, egz. B ibl. U n iw e r s y te c k ie j w W a r ­ sz a w ie .)

11 Zob. J . P e l c , Z b ig n ie w M o r s z ty n — p o e ta i a ria n in . W ro c ła w 1966, s. 242— — 247, 252— 253, i c y to w a n e ta m p r a c e o e m b le m a ty c e (P ra z , S c h ö n e i in n i). — N a te m a t g o d ła zob. R. K l e i n , L a T h é o r ie d e l’e x p r e s s io n fig u r é e d a n s les

tr a ité s ita lie n s s u r le s I m p r e s e . 1555— 1612. „ B ib lio th è q u e d ’H u m a n is m e e t R e n a is ­

s a n c e . T r a v a u x e t D o c u m e n ts ” 1957. N a k o ń c u r o z p r a w y p o d a n o b ib lio g r a fię 18 t r a k t a t ó w w ło s k ic h n a te m a t „im p r e s e ” , z l a t 1550— 1613; o e p ig r a m ie — p ró c z R a d e r a w z m ia n k o w a n e g o p rz e z S a rb ie w s k ie g o im ie n n ie (zob. p rz y p is 15) — p is a li p r z e d e w s z y s tk im z n a n i m u d o b rz e J . C. S c a l i g e r (P o e tic e s lib r i s e p te m . W yd. 2. B. m . 1581, k s ię g a 3, ro z d z . 126; o in s k r y p c ja c h , ro z u m ia n y c h g łó w n ie ja k o t y t u ł y d z ie ł czy rz e ź b — ro z d z . 127) o ra z J . P o n t a n u s (P o e tic a r u m I n s tit u ti o n u m

lib r i I I I . W yd. 2. I n g o ls ta d ii 1597 — tu e p ig r a m o m p o ś w ię c o n a z o s ta ła k s ię g a 3).

(6)

„C O N C O R S D IS C O R D IA ” S A R B IE W S K IE G O 85

ty p y w spółcześnie p o jaw iający ch się n a ten tem a t opinii. Są to opinie, k tóre zostały sform ułow ane albo niezależnie od naukow ej a n k ie ty a u to ra

De acuto et arguto, albo w zw iązku z nią, świadcząc jed n a k o tym , że

św iadom ość specyfiki ak u m in u była już dostatecznie dojrzała, b y móc ją podjąć i ro zp atrzy ć w sposób w ielo rak i i dogłębny. Rzecz ciekaw a: te ty p y definicji, k tó re S arbiew ski odnotow ał w k ry ty c z n ej części sw ej rozpraw y , w y p e łn ia ją n iem al bez reszty całą skalę defin icy jn y ch m ożli­ wości, do jak ich sięgano w dalszy m rozw oju teorety czn ej m yśli koncep- tyzm u przez cały w iek X V II i dużą część XV III. Tak w ięc polska roz­ p raw a je st zarazem i pierw szą próbą teo rii ak u m in u -co n cetta, i te j teorii k ry ty c z n ą typologią. Ów d ru g i w alor De acuto pow inien być, ja k sądzę, rów nie silnie p odkreślony ja k i pierw szy. Dochodzi do nich jeszcze m om ent trzeci: p raca Sarbiew skiego sta ła się bodźcem do w ielu teo re ­ ty czny ch rozw ażań i sform ułow ań, nasz uczony w y stę p u je w niej nie tylko jak o sam odzielny k ry ty k i teo rety k , ale rów nocześnie i jako in ­ spirato r. Z tej ra c ji m ożna sądzić, że zakres jego w pływ u nie o graniczył się jed y n ie do bezpośrednich polskich lub w łoskich słuchaczy albo też czytelników ręk o piśm ien ny ch kopii jego w y kład u , że in sp iracje S arb iew ­ skiego pozostały jako am b itn e zadanie w skazane dalszym pokoleniom europejskich teo rety k ó w lite ra tu ry .

P rzy p o m n ijm y więc na początek w szy stk ie zanotow ane i odrzucone przez S arbiew skiego fo rm u ły definicyjne:

P i e r w s z a o p i n i a p o ch o d zi o d p e w n y c h u c z o n y c h , z k tó r y m i n ie p r z e p r o w a d z a łe m g łęb szeg o ro z w a ż a n ia n a te m a t p o in ty , że p o in ta — to s e n te n c ja , c z y li g n o m a , p o d a n a w sp o só b p o c ią g a ją c y . [...]

D r u g a o p i n i a p o c h o d z i od o jc a D io n iz ju sz a P e t a w i u s z a 13, do k tó r e g o n a p is a łe m w te j s p r a w ie , z a c h ę c o n y p rz e z n a sz y c h f r a n c u s k ic h o jcó w . O tó ż n a m ó j li s t o d p is u je o n z P a r y ż a : „ J a o p o in c ie , o ile o b ja w ia się w m o w ie i p o w ie d z e n ia c h , m y ś lę , że o z n acza się n ią coś ta k ie g o , co i d z ie je się w b r e w p o w s z e c h n e m u d o ś w ia d c z e n iu o ra z o c z e k iw a n iu , i je s t śc iśle z w ią z a n e z p r z e d ­ m io te m , o k tó r y id z ie . T ę d e fin ic ję p o in ty d o ra d z a ją p r z y k ła d y zam ie sz c z o n e w tw o im l i ś c i e 14. J e ż e li b a c z n ie się im p rz y g lą d a , z a u w a ż a się w n ic h d w ie w ła ś c iw o ś c i, d z ię k i k tó r y m n ie ty lk o — ja k się m ó w i o n ic h — z a w ie r a ją p o in tę , le c z ta k ż e n a p e łn i a ją s łu c h a c z a z d z iw ie n ie m a lb o n a w e t p rz y je m n o ś c ią . M ia n o w ic ie z a c h o d z i w y p a d e k , że coś s p a d a n ie o c z e k iw a n ie i n a d z w y c z a jn ie 13 D e n y s P e t a u (1583— 1652), a k tu a l n ie n a u c z y c ie l k o le g iu m je z u ic k ie g o w P a ­ ry ż u , do r. 1621 w y k ła d a ł r e t o r y k ę , p ó ź n ie j filo z o fię i te o lo g ię .

14 N a p o d s ta w ie te j w z m ia n k i i o d n a le z io n e g o p rz e z F . B o h o m o lc a lis tu P e ta u m o żem y s ię z o rie n to w a ć , ja k w y g lą d a ł sp o só b p r z e p r o w a d z a n ia p rz e z S a rb ie w s k ie g o je g o „ a n k ie ty ” : d o s ta rc z a ł d y s k u ta n to w i n ie ty lk o m a t e r i a ł do p rz e m y ś le ń , a le n a w e t i w ła s n e p ro p o z y c je d e fin ic ji. Z d a n ie p o p rz e d n ie , o p u sz c z o n e w w y p is ie S a rb ie w s k ie g o , z a w ie ra b o w ie m część jeg o d e f in ic y jn e j f o r m u ły (cyt. za: M. C. S a r b i e v i u s , O pera p o s th u m a . V a rs a v ia e M D C C L X IX , s. 176): „Ita f i t , u t [...J

(7)

o d p o w ia d a rz e c z y w is to ś c i. T eg o r o d z a ju b o w ie m z d a rz e n ia g łę b ie j p r z e n i k a ją i p o z o s ta w ia ją w d u s z a c h w y r a ź n ie js z y ś la d p o s o b ie .” [...]

T r z e c i a o p i n i a o rz e k a , że p o in ta j e s t czy m ś, co z a w ie ra w y tw o r n ą ja k ą ś i r z a d k ą m e t a f o r ę a lb o a le g o r ię czy h ip e r b o lę lu b p o d o b ie ń s tw o czy p o r ó w n a n ie w ię k s z y c h , m n ie js z y c h i ró w n y c h rz e c z y . T eg o z d a n ia b y l — z d a je się — o. R a d e r 15 w p r z e d m o w ie d o k o m e n to w a n e g o w y d a n ia M a r c ja lis a i n ie ­ k tó r z y a u to r o w ie p r a c o e p ig r a m ie . L e c z k ie d y u s tn ie n a te r e n ie k la s z to r u w y łu s z c z y łe m R a d e r o w i s w o je z a p a tr y w a n ie , o d n ie g o s a m e g o u s ły s z a łe m , że n ie b y ła to w jeg o r o z u m ie n iu ró w n o z n a c z n a z s ta n e m fa k ty c z n y m d e fin ic ja p o in ty , a le ty l k o p r o s te i p r z y p a d k o w e w y ja ś n ie n ie . Co do m o je g o z aś z a p a ­ tr y w a n i a , k tó r e p r z e d s ta w ię w n a s tę p n y m ro z d z ia le , p o w ie d z ia ł z m ie js c a , że c h ę tn ie n a n ie p r z y s ta je . [...]

C z w a r t ą o p i n i ę o tr z y m a łe m u s tn ie o d o. B i d e r m a n a 16, k tó r y sąd zi, że p o in t a — to p o r ó w n a n ie w ię k s z y c h , m n ie js z y c h i r ó w n y c h rz eczy . [...]

P i ą t a o p i n i a b y ła k ie d y ś m o ją i d łu g o c ie s z y ła s ię u z n a n ie m n ie j e d ­ n e g o b a d a c z a , że p o in t a je s t p e w n e g o r o d z a ju s o fiz m a te m , cz y li b łę d n y m d o ­ w o d z e n ie m , g d y m ia n o w ic ie c z y te ln ik z o s ta je o s z u k a n y ja k im ś s o fis ty c z n y m w y k r ę te m i d o p r o w a d z o n y do te g o , że z p rz y je m n o ś c ią z g a d z a się n a w n io s e k , k tó r y j e s t c a łk o w ic ie lu b w p e w n e j części fa łs z y w y , [s. 1— 5]

Otóż w ięc m am y zestaw fo rm u ł d e fin icy jn y c h w raz z ich bezpośred­ nim i w spółczesnym i źródłam i, w sk azan y m i z rzetelnością dla ow ych czasów n iezw y k le rza d k ą . W śród pięciu p rzy to czony ch w ypow iedzi m am y w dw u w y p a d k a c h to sam o sfo rm u ło w an ie (opinia 3 i 4), a rów nocześnie dw ie z n ich są w y ra ź n ie dw uczłonow e, będące w łaściw ie zestaw em dw u ró żn y ch k o n cepcji (opinia 2 i 3). T ak w ięc p o jaw ia ją się tu fo rm u ły różne: 1) reto ry cz n e — w edług n ich koncept to p ięk n a (pociągająca —

su a vis) se n te n c ja albo rz a d k a i w y tw o rn a fig u ra sty listy czn a; 2) d ia le k ­

ty czn e — w e d łu g k tó ry c h jest on p o ró w n an iem sam ych rzeczy w zakresie ich w ielkości albo p oró w n an iem zgodności te m a tu z rzeczyw istością, albo w reszcie oszukańczym so fizm atem ; 3) psychologiczne — koncept to nie­ spodzianka, coś, czego się nie oczekiwało.

P rz em y śla w sz y w szy stkie te ew en tu alno ści, S arbiew sk i poddał je s u ­ ro w e j k ry ty c e , w y k a z u jąc ich n iew y starczaln o ść, ich ograniczone do p ew n y ch ty lk o z jaw isk fu n k cjo n o w an ie. N ajw ięcej m iejsca pośw ięcił

15 M a tth a e u s R a d e r S. J . (1561— 1634) — z n a n y filo lo g , m . in . w y d a w c a i k o ­ m e n t a t o r M a r c ja lis a . W je g o p r z e d m o w ie do E p ig r a m m a to n M a r c ja lis a d e f in ic ji a c u tu n ie z n a la z ła m . 16 J a c o b B id e r m a n — w s p ó łc z e s n y S a r b ie w s k ie m u p o e ta n ie m ie c k i, je z u ita . B y ł to z r e s z tą , j a k się z d a je , n a j b a r d z ie j o w o c n y d la z a k o n u je z u ic k ie g o o k re s ro z w o ju p o e z ji i n a u k i. E n c y k lo p e d y s ta D. G. M o r h o f (C o m m e n ta tio d e D is c ip lin a a r g u - tia r u m . B. m . 1693, s. 192— 193) w ro z d z ia le o e p ig r a m a c h w y m ie n ia t a k ą o to e litę

p o e ty c k ą , r e p r e z e n tu j ą c ą c a łe s tu le c ie : „ I n t e r J e s u ita s B id e r m a n n i, B a u h u s ii, C a-

p illa v i i e p ig r a m m a ta bon a s u n t; S a r b ie v iu s in t e r illo s P r in c e p s e st, c u iu s e p ig r a m - m a ta a r g u tis s im a s u n t, e t e x a n th ith e s i p le r a q u e p e tita , n is i fo r t e o s te n ta tio a liq u a a r tis a d e lic a tio r ib u s c e n s o r ib u s illi v it io v e r t i p o s s it”.

(8)

„C O N C O R S D IS C O R D IA ” S A R B IE W S K IE G O 87

polem ice z listem D. P e tau , którego d efin icja w y dała m u się n a jb a rd zie j in te resu jąc a . N adzw yczaj w nikliw a i rzeteln a je s t d y sk u sja naszego uczonego z jego fran cu sk im kolegą. W ykazuje w niej su biektyw ność pierw szego k ry te riu m :

do n ie s p o d z ia n k i ja k o ta k ie j d o łą c z a się je sz c z e sa m c z y te ln ik , n a to m ia s t p o in ta t a k się m ie ś c i i tk w i w p o w ie d z e n iu , że g d y id zie o n ią sa m ą , n ie z a le ż y od c z y te ln ik a . B ez w y ją tk u b o w ie m p o in ta je s t p ło d e m m ó w ią c e g o , [s. 3]

A wobec tego m om ent niew iedzy, nieoczekiw ania nie w ystarcza. P o in ta jest po in tą i dla au to ra, pozostaje nią rów nież dla czy teln ik a w drugim , trzecim i dziesiątym czytaniu. N atom iast w y raźn ie z a in tere ­ sował badacza m otyw drugi. On też stał się p odstaw ą jego w łasn ej, aspi­ ru ją c e j do uniw ersalności, definicji. S arbiew ski u ją ł ją w c h a ra k te ry ­ styczną fo rm u łę oksym oronu, będącego ulu b ion ym k sz ta łte m barokow ego koncep tu 17 : A c u t u m e s t o ra tio c o n tin e n s a ff in i ta te m d is s e n ta n e i e t c o n s e n ta n e i, se u d ic ti c o n co rs d is c o rd ia v e l d isc o rs Concordia. P o i n t a j e s t t o m o w a , w k t ó r e j z a c h o d z i z e t k n i ę c i e s i ę c z e g o ś n i e z g o d n e g o i z g o d n e g o , c z y l i j e s t w s ł o w n y m w y - w y p o w i e d z e n i u z g o d n ą n i e z g o d n o ś c i ą l u b n i e z g o d n ą z g o d n o ś c i ą 18, [s. 5] 17 W E n c y c lo p e d ia o f P o e tr y a n d P o e tic s (P r in c e to n 1965, s. 595— 596) z n a jd u ­ je m y d o s k o n a le o p ra c o w a n e h a s ło „ Q x y m o ro n ” . A u to rz y p o d k r e ś la ją , że je s t to fig u r a z r o ś n ię ta z b a ro k o w y m sp o so b e m cz u c ia i m y ś le n ia , sz c z e g ó ln ie e f e k ty w n a w o d d a w a n iu tr e ś c i m is ty c z n y c h i ta k ic h , k tó r e p o e ta u w a ż a za p r z e k r a c z a ją c e g ra n ic e lu d z k ie g o ro z u m u lu b m o ż liw o śc i ic h w y ra ż e n ia . C h a r a k te r y s ty c z n e d la o k s y m o ro n u je s t łą c z e n ie ró ż n y c h d o z n a ń w je d n o ś ć p rz e ż y c ia — p rz e c iw n ie n iż to czy n i a n ty te z a , k tó r e j r o lą je s t ich d y s tr y b u c ja .

18 W k o m e n ta r z u S к i m i n y z o sta ły tu z a n o to w a n e n a s tę p u ją c e „ loci” a n ­ ty c z n e : M a n iliu s A s tr o n o m ic o n I 142 — d is c o rd ia c o n c o rs, O v id . M e t. I 433 —

d is c o rs C oncordia, H o r. E p ist. I 12, 19 — C oncordia d isc o rs. D o d ać do te g o m o ż n a

je sz c z e (w e d łu g in f o r m a c ji w : T h e s a u r u s lin g u a e L a tin a e . T. 4. L ip s ia e 1906— 1909, s. 87, 91; t. 5 (L ip s ia e 1910), s. 1340, 1344, o ra z w : A. F o r с e 11 i n i, L e x ic o n to tiu s

L a tin ita tis . T. 1. P a ta v i i 1940, s. 753, 754; t. 2, s. 151): L u c a n 1, 98 i L a c t. In s t. 2,

9, 17 o ra z A u g . E p is t. 16, 4 i L ic e n t. C a rm . a d A u g . 130, n a d to p o d o b n e s f o rm u ło ­ w a n ia : S e n . N a t. 7, 27, 4, P lin . N a t. 37, 59, Q u in t. 1, 10, 12. — W sz y s tk ie te je d n a k w y p o w ie d z i b y ły , ja k się z d a je , z w ią z a n e z o k re ś lo n ą w iz ją k o s m o lo g ic z n ą , n ie z aś z k o n k r e t n y m p ro b le m e m e s te ty c z n y m , o k tó r y m m ó w i S a r b ie w s k i. P o ls k i u c z o n y n ie m i a ł p r e t e n s ji do o ry g in a ln o ś c i ty c h z b ite k , z n a n y c h p o w s z e c h n ie i w w ie lu r ó ż n y c h z n a c z e n ia c h z n a jd u ją c y c h e w e n tu a ln e z a s to s o w a n ie . (A c z k o lw ie k w s p e c ja ln ie p o ś w ię c o n e j te m u p ro b le m o w i m o n o g r a fii L. S p i t z e r a, C la ssica l

a n d C h r is tia n Id e a s o f W o r ld H a r m o n y ( B a ltim o re 1963), u k a z u ją c e j m e ta fiz y c z n e ,

k o sm o lo g ic z n e i e s te ty c z n o - m u z y c z n e p o ję c ia o w ie c z n e j g rz e h a r m o n ii i d y s h a r - m o n ii w ś w ie c ie i w sz tu c e , w ś ró d w ie lu o k r e ś le ń s y n o n im ic z n y c h w y ra ż e n ie

co n c o rs d is c o rd ia z n a jd u j ę r a z ty lk o , n a s. 73.) T e rm in S a rb ie w s k ie g o , o d c z y ta n y

w ra z ze s w y m k o n te k s te m i f u n k c j ą , b y ł o ry g in a ln y w n o w y m z a s to s o w a n iu , ta k ja k i n o w a b y ła p o d ję ta p rz e z e ń p r o b le m a ty k a k o n c e p tu .

(9)

J e d y n ą ja k dotychczas, za to celną, in te rp re ta c ją tej d e fin icji jest uw ag a T ad eu sza Sinki:

J e ż e li p r z y p o m n im y sobie, że je d n o ś ć w w ie lo ś c i, u n ita s in v a r ie ta te , je s t w e d łu g A r y s to te le s a is to t ą s a m e j p ię k n o ś c i, to b ę d z ie m y m u s ie li w d e fin ic ji

a c u tu m u S a r b ie w s k ie g o u z n a ć w p ły w P e r y p a t u , k tó r y z r e s z tą w id o c z n y je s t

w c a ły m r o z u m ie n iu k o n c e p ty s ty . W a ż n ie jsz y je s t f a k t, że to , co b y ło u A r y ­ s to te le s a is to tą p ię k n a , u n ie g o je s t is to tą p u e n to w a n e g o k o n c e p tu , c z y li że ta k i k o n c e p t je s t s a m y m p ię k n e m w s z tu c e . J a k o ż b a r o k iś c i w n im s z u k a li p ię k ­ n o śc i 1B.

K o m e n ta rz znakom itego filologa o d k ry w a zasadniczy sens i genezę p ara d o k sa ln e j fo rm u ły S arbiew skiego, u k a z u je p rzy ty m dobitnie, jakie m iejsce w este ty ce w. X V II zajm o w ał p ro blem ko nceptu. W sposób analogiczny m ów ią o n im B en ed etto Croce i G. M. T agliabue 20.

A jed n ak , m im o w szystko, w y d a je się, że jest to in te rp re ta c ja nie dość jeszcze p re c y z y jn a , o p eru jąca jed n y m ty p em m eta fo ry dla w y ja ś ­ n ien ia m e ta fo ry p o p rzed n iej: w n ik a w p raw d zie w je j ogólny sens, nie a n a lizu je w szakże jej sem antycznego k o n tek stu . D laczego w łaściw ie m am y uw ażać, że „zgodna niezgodność lu b niezgodna zgodność” m a zna­

czyć to sam o co „jedność w w ielości”? — Czy nie zachodzą tu jed n ak pew n e różnice w sposobie nie ty lk o w y ra ż an ia się, ale i m yślenia? Rzecz oczyw ista, że „zetknięcie się” lub (jak gdzie indziej) „zjednoczenie czegoś niezgodnego i zgodnego” su g e ru je w ielość (a p rz y n a jm n ie j dw ojakość) elem en tó w sk ład ow ych i ich połączenie w coś jednego, w syntezę o po­ d w ó jn y m obliczu. J a k m am y tę „varietas” rozum ieć: ilościowo czy ja ­ kościowo? Czy isto tn ie jak o w ielość, czy b ardziej jak o w ielorakość, róż­ ność? S p raw a je st w ażna. Chodzi tu bow iem o różne koncepcje p iękna, jak ie stać m ogą za siedem nastow ieczn ą teo rią k o nceptyzm u. Chodzi o to, czy w ra m a c h istn ie ją c y c h i p rzek azan y ch przez tra d y c ję poglądów te o ria ta u m ia ła zdobyć się n a konsekw en cję, na w y pracow an ie w łasn ej, p rz y s ta ją c e j do p o zostałych jej elem en tó w w e rsji konceptystycznego po glądu na piękno? T ag liab ue tw ierdzi, że stało się odw rotnie, że ta sam a idea „b oskiej p ro p o rc ji” , k tó ra w ła d a ła e ste ty k ą ręn e sa n su (com-

m en su ra tio , co ng ru en tia p a rtiu m scolastica, aequalitas num erosa ) została

rów nież przen iesio n a do w. X V II jak o teo re ty c z n a nad budo w a zupełnie now ej, o d m ien n ej p ra k ty k i:

A lt r o è il b ello , a lt r o è V arie.

19 T. S i n к o, P o e ty k a S a r b ie w s k ie g o . „ R o z p ra w y A U. W y d z ia ł F ilo lo g ic z n y ” t. 58, n r 3 (1918), s. 12.

20 C r o c e (op. c it., s. 312) s tr e s z c z a ją c w y w o d y G r a c iâ n a : „E la b e le z za è il

c o n c e tto ”. — G. M . T a g l i a b u e , A r is to te lis m o e B a ro cco . W z b io rz e : R e to ric a e B a ro cco . A t t i d e l I I I C o n g r e s s o In te r n a z io n a le d i S t u d i U m a n is tic i. V e n ezia

(10)

„C O N C O R S D IS C O R D IA ” S A R B IE W S K IE G O 89

I poprzednio:

I l c o n c e ttis m o p iù p a ra d o s sa le e c a p riccio so r is u lta cosi a .tco ra u n m o d o d i c o n c e p ire la b e lle z z a c o m e p r o p o r zio n e 21.

A by móc odpowiedzieć n a postaw ione poprzednio p y tanie, a ty m sam ym zgodzić się lub nie zgodzić z tezą Tagliabuego, trzeb a p odjąć próbę w nikn ięcia w defin icję Sarbiew skiego i jego następców . P ro b le ­ m em zasadniczym w defin icji polskiego te o re ty k a jest to, ja k rozum iał on u żyte w niej dość ogólnikowo te rm in y „zgodności” i „niezgodności” . Na jak im teren ie, m iędzy czym a czym rozgryw a się owa zgo d n o ść/n ie­ zgodność? Czy jest to w łaściw ość poznaw anego p rzedm iotu czy pozna­ jącego podm iotu, czy w reszcie sam ej sztuk i słow a pośredniczącego po­ m iędzy przed m io tem a podm iotem ?

Sam a u to r odpow iada n a te p y ta n ia w różnych m iejscach swego w y ­ k ład u, a zw łaszcza w y raźn ie w końcow ej p artii, gdzie rozp rasza różne m ylne pojęcia n aro słe w okół jego teorii:

T w ie rd z iłe m m ia n o w ic ie , że p o in ta je s t z je d n o c z e n ie m czegoś n ie z g o d n e g o i zg o d n e g o , tj . m o w ą czy ja k im ś p o w ie d z e n ie m p r z e d s ta w ia ją c y m tr a f n i e p e w n ą w ła ś c iw o ś ć p rz e d m io to w ą , w k tó r e j ró w n o c z e ś n ie u k a z u je się z je d n e j s tr o n y to co ś zg o d n e g o z rz e c z y w is to ś c ią , a z d r u g ie j s t r o n y to coś z n ią n ie z g o d ­ n e g o [...]. [20]

L epiej jeszcze w y ja śn ia spraw ę w pleciony pom iędzy teo rety czn e w y ­ w ody p rzy k ła d epigram u M arcjalisa (I, 14):

L w ie ż a r t y w id z ie liś m y i fig le , C e z a rz e — S n a d ź tw ą w ła d z ę u z n a ją n a w e t n ie m e tw a r z e — J a k le w c h w y ta z a ją c z k a i w o ln o go p u śc i, J a k z a ją c c a ły w r a c a z o tw a r te j czelu ści.

S k ą d się b ie r z e ła g o d n o ś ć w k rw io ż e r c z y m p o tw o rz e ? Co za d ziw ? L e w tw ó j, p a n ie ; w ię c oszczęd zać m o ż e 22.

W k o m en ta rz u sw ym S arbiew ski w yróżnia tu cztery elem en ty : 1) te m a t — lew oszczędzający zajączki, 2) niezgodność — lew w ygłod­ niały oszczędzający zajączki, 3) zgodność — lew łagodny, bow iem je st lw em C ezara „łagodnego i niepochopnego do rozlew u k rw i” , 4) a w resz­ cie w ers o sta tn i, stanow iący zjednoczenie d w u elem entów p o p rzed­ nich, „czyli h arm o n ia niezgodności i zgodności, w czym leży w łaśn ie istota p o in ty ” (6— 7) — w edług słów sam ego au to ra.

N a podstaw ie tego p rzy k ład u w idzim y, że w a rstw ą, n a te re n ie k tó re j rozg ryw a się k o n flik t zgodności i niezgodności, je st te m a t literack i, b ę ­ dący „ m a te rią ” konceptu. Czy jest to jed n a k w ie rn e przeniesienie a n a ­

21 T a g l i a b u e , op. cit., s. 146, 147. 22 P r z e k ła d S к i m i n y (ed. cit., s. 6, 488).

(11)

logicznego k o n flik tu istn iejąceg o w sam ej rzeczyw istości? I czy — idąc d a le j po te j sam ej linii — m iarą zgodności lu b niezgodności jest rzeczy ­ w iste zachodzenie danego zjaw iska? S arb iew sk i w rozdziale o sta tn im stw ie rd z a w y raźn ie: b łę d n y je s t p o d z ia ł p o in ty w e d łu g k a te g o r ii: z g o d n ie z n a t u r ą lu b w b r e w n a ­ tu r z e czy p r z e c iw n a tu r z e . [P o in ta ] n a ty m się w is to c ie z a sa d z a , co is tn i e je a lb o p o z o r n i e , a lb o r z e c z y w i ś c i e , ró w n o c z e ś n ie i z g o d n ie , i n ie z g o d n ie z n a tu r ą , [s. 20; p o d ­ k r e ś le n ia B. O.].

W ty m sfo rm u ło w an iu z n a jd u je m y w reszcie drugi p u n k t odniesienia dla enigm atycznego dotychczas pojęcia „zgodności” . Zgodności czego, zgodności z czym ? — W idzim y obecnie, że dw om a elem en tam i w zajem ­ n ej re la c ji są n a tu r a i tem a t, te m a t sfo rm u ło w an y w ten sposób, by u w y d a tn ić ow ą w łaśnie re la c ję u ję tą w k ateg o riach zgodności i niezgod­ ności. Ciągle je d n a k b r a k n am jeszcze ja sn y c h i u c h w y tn y c h k ry te rió w ow ej zgodności/niezgodności. K ry te ria te n ależą w k oncepcji S arb iew ­

skiego do sfe ry św iadom ości, św iadom ości u jm u ją c e j te m a t (tj. in fo rm a ­ cję o zd arzen iach rzeczy w isty ch lu b fik cy jn y ch ) w k a te g o ria c h spodzie­ w a n ia się lu b niespodziew ania, inaczej m ów iąc — w k ateg o riach teorii praw d o p o d o b ień stw a ((probabilizm u). W ydarzenie (przekazane w te m a ­ cie) je st w ięc „zgodne z n a tu r ą ” nie w ted y , gd y m iało m iejsce rzeczy ­ w iście, lecz w ów czas, g d y odpow iada naszem u oczekiw aniu. „Niezgodność z n a tu r ą ” jest z kolei zw iązan a z zaskoczeniem , niespodzianką, z czymś, co się stało, a czego p rzew idzieć nie było m ożna.

D la w ielu p isa rz y w y sta rc z a ją c ą p o d staw ą do zd efiniow ania ko nceptu b y ł ten ty lk o m om ent — n iespodzianki, nieoczekiw ania. I sam S arb iew ­ ski hołdow ał w p ierw szej w e rsji swego tra k ta tu ta m te m u poglądow i. A le w r. 1627, p rzy p u szczaln y m ro k u p o w sta n ia ro zp ra w y p rzekazanej w ręk o p isach 23, ta m te n s ta ry pogląd ju ż m u n ie w y starczał. K oncept — to ró w noczesne d o jrzen ie w ty m sam y m fakcie tego, co ogólne, w y n ik a ­ jące z u z n a n y ch norm , zw yczajów czy g atu n k o w y ch a try b u tó w (jak np. krw iożerczość lw a), oraz tego, co w nim jest inn e, odbiegające od p rze ­ w id y w a n e j n o rm y , szczególne, jedn o razo w e (np. łagodność lw a C ezaro­ wego). Ł ączne i jedn oczesn e objęcie obu ty ch aspektów , a w ięc poznanie f a k tu w jego u n iw e rsa ln y m i jed n o stk o w y m w y m iarze — jest p o zna­ n iem w łaściw y m w ed łu g polskiego uczonego kon cep ty sty czn em u spo­ sobow i m yślenia i p o zn aw an ia 24. W y w ołu je ono rów nocześnie podziw i r a ­ dość, p o d ziw -zd u m ien ie n a d jego osobliw ością i now ością (poznaniem

23 Z ob. p rz e d m o w ę S. S k i m i n y do: M. K. S a r b i e w s k i , O p o e z ji d o s k o ­

n a łe j, c z y l i W e r g iliu s z i H o m e r . W ro c ła w 1954, s. X L I — X L II. B P P s e r ia B , n r 4.

24 N ie ty lk o je d n a k k o n c e p ty s ty c z n e m u — w o g ó le p o e ty c k ie m u . Z ob. E. S a r ­ n o w s k a , T e o ria p o e z ji M a c ie ja K a z im ie r z a S a r b ie w s k ie g o . W z b io rz e : S tu d ia

(12)

„C O N C O R S D IS C O R D IA ” S A R B IE W S K IE G O 91

tego, co było do tąd nie znane) oraz radość ze spełnienia oczekiw ań, z odnalezienia zgodności z n a tu rą , z rozm aitości w reszcie (zob. De acuto, s. 8). P rzy jem n o ść zw iązana z konceptem jest w ięc dw ojakiego rodzaju: pozw ala czytelnikow i uznać w łasną dotychczasow ą w iedzę, a rów no­ cześnie, dokonując w niej jednorazow ego w yłom u, przecząc jej w szcze­ gólnym jakim ś punkcie, poszerza ją lub pogłębia i udziela dalszej radości z nowo p o jętej jednostkow ej praw dy.

T ak przeto — podsum ow ując — d efin icy jn a zgodność i niezgodność jest u S arbiew skiego zgodnością/niezgodnością tem a tu wobec św iado­ m ości a u to ra lub czytelnika, wobec jego w yczucia praw do - i n iep raw d o ­ podobieństw a. P ostaw ien ie znaku ró w n an ia m iędzy au to rem a czy teln i­ kiem (każdym czytelnikiem ) św iadczy, że owo w yczucie S arbiew ski ro zu m iał jako pow szechne. Rzecz inna, iż przytoczone przez niego p rz y ­

k ład y są isto tnie tego ro d zaju, że z jed nej stro n y pojaw ia się consensus

o m n iu m ró w n y pow szechnem u stanow i w iedzy lub dośw iadczeń (tj. zdro­

w em u rozsądkow i), z drugiej zaś stro n y z d erzają się z nim fa k ty n a j­ b ardziej fan ta sty c z n e lub sform ułow ania przenośne. D zięki tem u

m om ent sub iek ty w izm u (praw dopodobne — w edług kogo?) zaciera się w koncepcji Sarbiew skiego i pozw ala m u w idzieć zgodność lub niezgod­ ność jak o „w łaściw ość p rzed m io to w ą” , w łaściw ość w te n sam sposób pow szechnie ocenianą. Ta w łaśn ie pow szechność decyduje chyba przede w szystkim o „przedm iotow ości” ak u m in u — jest bow iem z a w a rta w kształcie słow nym d ający m się zawsze ta k sam o odcyfrow yw ać.

A w ię c is to ta p o in ty n ie leży w ty m , że n ie s p o d z ia n k a z a c h o d z i f o r m a ln ie i a k tu a ln ie , a le że z a c h o d z i w ir t u a ln i e i f u n d a m e n ta ln ie . [9]

W zw iązku z problem em piękna, poruszonym uprzednio, w arto za­ stanow ić się n ad in n y m i sform ułow aniam i tow arzyszącym i d e fin icji Sarbiew skiego. Ja k i jest sto su n ek zgodności i niezgodności w k o n cep ty - sty czn ej unii? Co w niej przew aża? O dpow iedź jed n a zbliżałaby ją do pojęcia gnom y lub sen ten cji (tj. p raw d y oczyw istej i pow szechnej w la ­ p id a rn y sposób sform ułow anej), odpow iedź d ruga p row adzi ku koncepcji niespodzianki lub sofizm atu, tj. opinii przez a u to ra uprzednio s k ry ty ­ kow anych. W praw dzie daw niej S arb iew sk i sam w y k ład ał, że

n a jle p s z ą p o in tą je s t ta , w k tó r e j p rz e w a ż a w ła śc iw o ś ć n ie z g o d n o ś c i, a w ła ­ śc iw o ś ć z g o d n o śc i o k a z u je się m n ie js z ą , [s. 20]

z te o r ii i h is to r ii p o e z ji. S e ria 1. W ro c ła w 1967, z w ła sz c z a s. 137— 142 i p rz y p is 48,

g d z ie w n ie z w y k le in t e r e s u j ą c e j a n a liz ie a u to r k a u k a z u je a r y s to te l ia ń s k ą g e n e z ę te j o p o z y c ji. W y d a je się, że k o n c e p t je s t d la S a rb ie w s k ie g o po p r o s tu p e w n y m u d r a m a ty z o w a n ie m o w e j d w o is te j s t r u k tu r y p o e ty c k ie g o m y ś le n ia , w k tó r y m o p o ­ z y c ja p r a w d o g ó ln y c h w o b ec sz c z e g ó ło w y c h (czy o d w ro tn ie ) je s t w y ją tk o w o z in ­ te n s y f ik o w a n a .

(13)

Ale później opinię tę odw ołał:

N a d to — p o d ty m w z g lę d e m z b ija m m o ją n a u k ę s p r z e d la t s ie d m iu — ta je d y n ie p o in ta j e s t n a jp ię k n ie js z a , k tó r a m a r ó w n e so b ie w ła ś c iw o ś c i n ie z g o d ­ n o śc i i z g o d n o śc i, [s. 20]

Jeg o decyzja o stateczn a je st w ięc w y b o rem złotego środka pom iędzy oczyw istością a zaskoczeniem : oba sk ła d n ik i są sobie rów ne, ty m m oc­ n iejsz y jest e fe k t ich zderzenia, a p rzy jem n o ść i zdziw ienie dopiero w ted y , gdy są sobie rów ne, w a ru n k u ją się w zajem nie. Czy jest to k la ­ syczna zasada p roporcji? M ożna by sądzić, że tak. Ale jeśli naw et, to chyba nie ta n u m ery czn a, o k tó re j pisze T agliabu e w zw iązku z defi­ n icja m i P e lle g rin ieg o i G raciâna.

S tefan M oraw ski w typologicznej analizie ró żn ych h isto ry czn y ch k o n ­ cepcji pięk n a n o tu je , że pojęcie p ięk n a jako harm o n ii (sym etrii, p ro ­ p o rcji, m ia ry czy ładu) in te rp re to w a n o bądź ilościowo, bądź jakościow o, i d o d aje p rzy ty m :

H a r m o n ia w se n s ie ja k o ś c io w y m r o z u m ia n a b y ła c z ę sto ja k o je d n o ś ć w w ie ­ lo śc i 25.

P rz y k ła d d efin icji Sarbiew skiego je st tego, jak się zdaje, do b itn y m dow odem . A le fo rm u ła ta nie przesądza, z jak ic h sk ład n ik ó w owa „w ie­ lość” czy raczej „w ielo rak ość” (va rieta s) się składa. Sarbiew ski n a d ­ rzę d n e ra m y koncepcji p o stu lu jąc e j rów now agę elem entó w składow ych w y p ełn ił a ry sto te lia ń sk ą teo rią p raw do p o d ob ieństw a i w y sn u tą z niej teo rią niespodzianki. Concors discordia i discors Concordia, fra p u jąc e oksym orony, k tó re u p isa rz y an ty czn y ch , a i późniejszych, odnosiły się przew ażnie do pojęć kosm ologicznych, on p ierw szy przeniósł w dziedzinę e ste ty k i k o ncep tyzm u , w p ro w ad zając do n iej pojęcie d y sh arm o n ii jako ró w n o rzęd n e i bliźniacze w obec pojęcia klasy czn ej h a rm o n ii26. S y m e tria ty c h dw u sił to coś, jak sądzę, zgoła różnego od p ita g o rejsk ie j, a n aw et i h e ra k lite js k ie j sy m e trii lub h arm o n ii, zw iązanej z o b iek ty w n y m i w ła s­ nościam i elem en tó w (kształtem , w agą czy w ie lk o śc ią )27. T u chodzi o h a rm o n ię lu h d y sh arm o n ię p ercep cji poznającego podm iotu, a więc o h a rm o n ię jak o ści su b iek ty w n y ch .

25 S. M o r a w s k i , O p ię k n ie . „ P r z e g lą d H u m a n is ty c z n y ” 1966, n r 5, s. 114. 2# W y d a je się, że w k la s y c z n y m r o z u m ie n iu h a r m o n ii u n if ik a c j a ro z p ro s z o n y c h cz ę śc i s ta n o w iła p ie r w s z e i o s ta te c z n e s ta d iu m p e rc e p c ji. T u n a to m ia s t p e r c e p c ja j e s t d w o is ta , a n a w e t tr o is t a , p rz e c h o d z i o d h a r m o n ii k u d y s h a r m o n ii (lu b o d ­ w r o tn ie ) , b y w r e s z c ie o s ią g n ą ć ic h s y n te z ę , n ie b ę d ą c ą a n i je d n y m , a n i d ru g im , n a ty m b o w ie m p o le g a tr w a ł o ś ć e f e k tu , że n ie p o k ó j i sp o k ó j s ą so b ie r ó w n e i w c ią ż o b e c n e , że z d u m ie n ie p o łą c z o n e z p r z y je m n o ś c ią t r w a b ez w z g lę d u n a to , p o ra z k t ó r y o d c z y tu je m y lu b s ły s z y m y t a k s k o n s tr u o w a n e w y p o w ie d z e n ie . 27 Zob. W. T a t a r k i e w i c z , H is to r ia e s t e t y k i . E s te ty k a s ta r o ż y tn a . W yd. 2. W ro c ła w 1962, s. 98, 102— 103; to sa m o i n a t e m a t A r y s to te le s a n a s. 184: „ W b re w

(14)

„ C O N C O R S D IS C O R D IA ” S A R B IE W S K IE G O 93

Zgodność ekstrem ów . G raciân i P ellegrini

We w spółczesnych opracow aniach poruszonego tu zagadnienia ko n ­ cep tu n a jb a rd zie j znane są tra k ta ty G raciâna, P ellegriniego i T esaura. N iestety, tek stó w dw u pierw szych tra k ta tó w nie udało m i się poznać bezpośrednio, m uszę w ięc polegać jed y n ie na info rm acjach i w ypisach Crocego i Tagliabuego. Pom im o trz y le tn ie j różnicy w dacie pu b lik acji ty ch tra k ta tó w m ożna je p o trak to w ać jako niezależne od siebie i m niej w ięcej rów noczesne przem y ślen ia 28. T ra k ta t G raciâna — ja k stw ierd ził C ro c e 29 — jest raczej en tu z jasty c zn y m m anifestem i antologią sty lu konceptystycznego niż dziełem teo rety czn y m (to samo zresztą d a je się w p ew n ej m ierze pow iedzieć o późniejszych rozw ażaniach T esaura). P e lle g rin i natom iast, choć w cześniejszy, w y stę p u je nie jako propagator, lecz jak o k ry ty k sty lu ko n cep to w eg o 30. R ozpocznijm y jed n a k od d efi­ n icji G raciâna. P o d a ję ją za Crocem (a więc w w e rsji w łoskiej), po­ niew aż przytoczony przez niego c y ta t został w y k ro jo n y nieco szerzej, niż to uczynił T agliabue (choć ten c y tu je d efinicję w języku oryginału):

C o n s is te q u e s t’a r tific io c o n c e tto so in u n a s p le n d id a c o n c o rd a n z a , in u n ’a r - m o n ic a c o r r e la z io n e tra d u e o tr e c o n o sc ib ili e s tr e m i, e sp re ssa in u n a tto d e ll’i n t e n d im e n to . C o sicch é, il c o n c e tto si p u ô d e fin ir e : u n a tto d e ll’in te n d i- m e n to , il q u a le e s p r im e la c o r r is p o n d e n z a e h e si tr o v a tra g li o g g e t t i 31. W d efin icji tej — jak i u Sarbiew skiego — w yróżnić m ożna ró w ­ nież część przedm iotow ą i część podm iotow ą. W ynika z niej bow iem , źe „armonica correlazio [lub concordanza, lub corrispondenza] tra gli

oggetti” istn ieje niezależnie od p ercepcji a rty sty , ale dopiero jego a k t

zrozum ienia, „atto d ell’in te n d im e n to ”, oraz dan y m u w yraz czyni z niej to, czym jest concetto lub acutezza. Zw iązek w chodzących w grę p rzed ­ m iotów jest tu określony jako „sp len d id a ” lub ,,arm onica correlazio tra

d ue o tre conoscibili e stre m i” . G łównie dw a pierw sze e p ite ty sy g n alizu ją

e ste ty cz n y try b rozw ażań; g dyby nie one, definicję G raciâna, zw łaszcza je j część o sta tn ią , m ożna by rozum ieć po pro stu jako definicję epistem o- loga. A le rów nież p rzy m io tn ik ,,conscibili” należy do re p e rtu a ru te rm i­

e s te ty c z n e m u s u b ie k ty w iz m o w i so fistó w , a z g o d n ie z w ię k s z o ś c ią G re k ó w , m ia ł p ię k n o za o b ie k ty w n ą w ła s n o ś ć n ie k tó r y c h rz e c z y . » W arto ść d z ie ł s z tu k i — p is a ł — tk w i w n ic h sa m y c h « . I d o d a w a ł: »Nie tr z e b a w ię c n ic od n ic h ż ą d a ć p o n a d to , że m a ją p e w ie n k s z ta łt« ” .

28 C r o c e (op. cit., s. 320—323) p r z e p r o w a d z a p o le m ik ę z z a r z u ta m i s f o r m u ło ­ w a n y m i ju ż w w . X V II, ja k o b y P e lle g r in i s k o r z y s ta ł ze z n a n e g o m u ju ż (p r z y ­ p u s z c z a ln ie w o d p is ie ) d z ie ła G ra c iâ n a .

29 I b id e m , s. 311.

30 Z ob. ib id e m , s. 324— 325 (w y p isy ). 3‘ I b id e m , s. 312— 313.

(15)

n ów estety czn y ch — to przecież jed n a z fo rm ary sto teliańsk iego piękna, określoność, uchw ytno ść, „socruvo7rrov” , ‘dobrze d ają c e się objąć sp o jrze­ n ie m ’, ‘p rz e jrz y s te ’ 32. J e s t to, w edług słów W ładysław a T atarkiew icza, ry w a liz u ją c y z pojęciem sy m e trii sk ład n ik e ste ty k i A ry sto telesa, p rze ­ su w a jąc y w n iej p u n k t ciężkości ,,z w łasności rzeczy w id zialn y ch na w łasności w id zen ia” i g w a ra n tu ją c y tego w idzenia jedność 33.

T erm in A ry sto te le sa su g e ru je poznanie jed n o k ro tn e, ogarniające i pełne — i to poznanie odnosi się u G raciân a do poszczególnych od­ legły ch elem entów , w chodzących w sk ład o m aw ianej ,,h arm o n ii e k stre ­ m ó w ”. — Czy także i a k t jednoczący tego elem en tarn eg o poznania jest ró w nie p e łn y i pew ny? N a tej płaszczyźnie m am y do czynienia z dw om a ep itetam i, spośród k tó ry c h jed en m a w alor je d y n ie a fe k ty w n y — „splen-

dida concordanza”, d ru g i n a to m ia st — „ arm onica correlazio”, m usiał

m ieć dla a u to ra jak n a jb a rd z ie j k o n k re tn e znaczenie, m ianow icie zn a­ czenie p ita g o rejsk ie j, ale i a ry sto te lia ń sk ie j p ropo rcji, ładu, w łaśnie owej w sp a n iałe j k o n k o rd an c ji ró żn y ch części.

Czy je d n a k ta je m n ic a k o n cep tu d a je się w y jaśn ić bez resz ty przez a ry sto te lia ń sk ą sy n tezę obu pojęć — obiektyw nego piękna sy m e trii i su b iek ty w n eg o p ięk n a u c h w y tn o ś c i? 34 Czy na ty m w łaśnie polega owa „w sp aniało ść” tego zw iązku, jego poznanie i w y raz? — Croce de­ fin ic ję zan o to w an ą w y żej określa jak o „ s ta r ą ” , k tó rą G raciân uzupełn ił n a stę p n ie in n y m p a ra lo g isty cz n y m sform uło w an iem :

L a c o g n iz io n e d i u n s o g g e tto p e r le s u e c a u se è c o g n iz io n e p e r fe tta ; e q u a ttr o s o n o le c a u s e d e ll’a c u te zz a : in g e g n o , m a te r ia , e s e m p io e a r t e ; d e lle q u a li V in g e g n o è la ca u sa p r in c ip a le о e ff ic i e n te : tu t t e le a ltr e n o n b a sta n o se n z a d i esso , e d esso b a sta se n z a le a ltr e ; a iu ta to d e lle a ltr e , c o m p ie eccessi e fa p r o d ig i [...] 35.

W raz z tą now ą fo rm u łą w k raczam y na te re n y , w k tó ry c h niew iadom e tłu m ac z y się p rzez n iew iadom e — acutezza odw ołuje się do in genium , zaś in g en iu m je st o k reślan e jako ,,facoltà génératrice delVa cu tezza ” 36, oba zaś pojęcia w y p e łn ia ją e stety czn e i psychologiczne zak am ark i X V II- -w iecznego „non so ch e ” , w ielk iej d ziedziny N iew ytłum aczalnego. Tylko

32 Zob. T a t a r k i e w i c z , E s te ty k a s ta r o ż y tn a , s. 183. 33 Ib id e m . 34 Zob. ib id e m , s. 183: „ s y m m e tr ia p o z o s ta ła u A r y s to te le s a o b o k u c h w y tn o ś c i, w a r u n e k o b ie k ty w n y p ię k n a p o z o s ta ł o b o k s u b ie k ty w n e g o ”. 35 G r a c i â n , op. cit., s. 313: „ P o z n a n ie p r z e d m io tu ze w z g lę d u n a je g o p r z y ­ c z y n y je s t p o z n a n ie m d o s k o n a ły m ; a c z te r y są p rz y c z y n y s u b te ln o ś c i (a c u te z z y ): in g e n iu m , m a t e r i a , m o d e l i s z tu k a ; z n ic h in g e n iu m je s t p rz y c z y n ą s p r a w c z ą i g łó w ­ n ą ; p o z o s ta łe n ie w y s ta r c z a ją b ez n ie g o , p o d c z a s g d y o n o w y s ta r c z a b ez ta m ty c h ; w s p o m a g a n e p rz e z ta m te , się g a n a jw y ż s z y c h s z c z y tó w i c z y n i c u d a ” . 30 I b id e m , s. 313: „ w ła d z a , k tó r a ro d z i s u b te ln o ś ć (a c u te z z ę )” .

(16)

„C O N C O R S D IS C O R D IA ” S A R B IE W S K IE G O 95

in g en iu m jest zdolne w jed n y m n ag ły m akcie zrozum ienia ujrzeć nie

ty lko istotę poszczególnych rzeczy odległych lub ró żny ch (e stre m i), ale rów nocześnie i ich głęboką w zajem ną jedność. T ylko ono je s t w ładzą estetycznego poznania, k tó ra nie ogranicza się an i do dialektycznego dociekania p raw d y przez sylogistyczne k o n stru k cje, ani do reto ry czn ej dbałości o ozdobę 37, lecz w sam ym akcie in te le k tu a ln e j p e n e tra c ji z n a j­ d u je doznanie estetyczne rów ne zm ysłow ym w rażeniom w izualnego p iękna lu b m uzycznej harm onii. — Takie bow iem rów norzędne form y doskonałości, jak g dyby różne w cielenia p ięk na (rozum ianego w n a j­ ogólniejszym sensie „w arto ści”), w ym ienia G raciân pisząc:

C io c h e la b e l l e z z a è p e r g li o c c h i e p e r l ’u d ito Va с с o r d о, è, p er l’in te n d im e n to , i l c o n c e t t o 38.

D efinicja Pellegrin ieg o jest dalszym kro kiem ku su b iektyw izacji po­ jęcia ak u m in u , ku zw iązaniu go z psychiczną postaw ą tw ó rcy i od­ biorcy. B rzm i ona m ianow icie tak:

Q u a n d o , a d u n q u e , il le g a m e n to fig u r a to g iu n g e r a a fo r m a r e u n a ta n to rara a c c o n ze z za v ic e n d e v o le tr a le p a r ti c o lle g a te , c h e la v i r tù d e lV in g e g n o fa c c ia si in esso p r in c ip a le o g g e tto d i a m m ir a z io n e , a v e r e m o n e l d e tto V A c u te z z a m i- r a b i l e 39.

Z danie poprzedzające tę fo rm u łę stw ierd za, że zarów no działalność

in g en iu m jak i jego efekt — „rara acconzezza vicen devole tra le parti collegate” — nie są podległe żadnym sp ecjaln y m regułom . W stęp ten

głosi d o b itn iej jeszcze niż sam a definicja, że w łaściw ie w szystko polega na ow ym działan iu in g en iu m — rzad k a zgodność części nie jest ich o b iekty w ną w łasnością czy m ożnością, lecz tym , co w idzi i podziw ia w nich ing en iu m . To ono tw orząc przenośnię, tw o rzy ja k g dyby ów rzad k i zw iązek rzeczy, będący p rzy czyn ą podziw u. P ro b lem zostaje p rze­ su n ię ty z św iata rzeczy do sfe ry ludzkiego poznania i przede w szystkim w sferę słow nej działalności a rty sty c z n e j. Pojęcie m eta fo ry jako pod­ staw y w szelkiej litera c k ie j tw órczości i arty styczn ego w idzenia łączy P elleg rinieg o z późniejszym od niego T e s a u re m 40.

37 Z a s tr z e ż e n ia G r a c iâ n a o d n o to w a n e p rz e z С г о с e g o (op. cit., s. 312). 38 G r a c i â n , op. cit., s. 312: „T y m , czy m d la oczu je s t p ię k n o i d la u sz u h a r m o n ia d ź w ię k ó w , ty m d la u m y s łu je s t k o n c e p t” . — C ro c e p rz y p o m in a p rz y o k a z ji te g o c y ta tu , że je s z c z e i w s p ó łc z e ś n ie p i ę k n o b y ło o g ra n ic z o n e do z n a ­ c z e n ia p rz y je m n o ś c i w iz u a ln e j.

39 P e 11 e g r i n i, op. c it., s. 328: „ Z a d z iw a ją c a f i n e z ja w y r a z u [A c u te z z a

m ir a b ile ] z a c h o d z i w ó w c z a s, g d y w u k s z ta łto w a n y m z w ią z k u u z y s k a m y t a k r z a d k ą

w z a je m n ą o d p o w ie d n io ś ć p o m ię d z y p o łą c z o n y m i c z ę śc ia m i, że g łó w n y m p r z e d ­ m io te m p o d z iw u b ę d z ie w n im siła in g e n i u m ”.

40 J e s t to z re s z tą w s p ó ln y p o g lą d a r y s to te lik ó w w . X V II, z a c z e r p n ię ty od M is tr z a (P o et. 3, 10).

(17)

Jeszcze w y ra ź n ie j w ypow iedział a u to r sw e założenia w pięciu p u n k ­ tac h , położonych n a p o czątk u książki:

1. c h e l’a c u te z z a n o n c o n s is te in u n r a g io n a m e n to , m a in u n d e t t о, il q u a le p u ô si b en a v e r m o ite p a r ti, m a c o n tu t to cio a lm e n o v ir tu a lm e n te , sarà s e m p r e u n o . E lla è q u a si u n a n im a , e p u o ad u n solo, e n o n a p iù co rp i s e p a r a ti, v it a d a re; 2. c h e s im ïl d e tto , in fo r m a to d ’a c u te z z a , sarà n e c e ss a ria - m e n te n e l g e n e r e d e l B e l l o e de l D i l e t t e v o l e ; 3. c h e , n e l c a m p o d é lia fa c o n d ia , il B e llo e il D ile tte v o le , p e r le d if fe r e n z e d e l p iù e d e l m e n o , m o lto a m p ia m e n te si s te n d o n o ; 4. e h e , in q u e s to in te r v a llo d e l p iù e d e l m e n o , q u e lla b e lle zza , c h ’è p r o p r ia d e ll’a c u te z z a , si la scia , a d ie tr o n o n s o la m e n te il poco, m a d i g r a n lu n g a p a r i m e n ti il m e d io c r e ; 5. c h e l’a c u te z z a n o n si r e g g e d é lia q u a lità d é lia m a te r ia о d e ll’o b ie tto s ig n ific a to , m a d a q u e lla d e ll’a r tifiz io e fo r m a d i fa v e lla r e 41.

U w agi te u z u p ełn ia jed n a jeszcze, p recy zu jąca ju ż zupełnie w yraźnie a rty s ty c z n ą sp ecy fik ę in g e n iu m :

D ile tta u n a p r o p o s iz io n e d ’E u c lid e , q u a n d o se n ’a c q u is ta V in te llig e n z a ; m a s im il d ile tt o è m o lto d i f f e r e n t e d a q u e llo c h e si p r o v a n e ll’u d ir u n in g e g n o s o e p ig r a m m a d i M a r zia le . I n s o m m a , l ’a r tifiz io h a luogo p r in c ip a lm e n te , n o n già n e l tr o v a r co se b e lle , m a n e l fa r le ; e l ’o g g e tto p la u s ib ile a n o s tr o p ro p o s ito n o n si a p p a r tie n e a l l ’in t e ll e tt o , e h e so lo cerca la v e r ità e sc ie n za d e tte cose, s ib b e n e a ll’in g e g n o , il q u a i, ta n to n e l l ’o p e ra r e q u a n to n e l c o m p ia c e r s i, h a p er o g g e tto n o n ta n to i l v e r о q u a n to i l b e l l o 42.

Oba fra g m e n ty stw ie rd z a ją p rzed e w szy stk im d obitnie, że acutezza to głów nie pro b lem sty listy c z n y — jej dom eną je s t sz tu k a słow a. To w łaśnie słow a, ja k stw ie rd z a ją dw a pierw sze p u n k ty , stanow iące jak g d y b y ciało (m aterię) acutezzy, osiągają w org an iczn ym z nią zw iązku c h a ra k te r czegoś jed y nego i n iep o w tarzaln eg o oraz zd ob yw ają w łasną, n ie p o w ta rza ln ą w artość.

41 P e l l e g r i n i , op. c it., s. 326: „1. S u b te ln o ś ć n ie p o le g a n a ro z u m o w a n iu , a le n a w y r a ż e n iu , k t ó r e m o ż e m ie ć w p r a w d z ie w ie le części, a le m im o to , p r z y ­ n a jm n ie j w ir t u a ln i e , b ę d z ie z a w s z e cz y m ś je d n y m . J e s t o n a ja k d u sz a i m o ż e d ać ż y c ie je d n e m u , n ie w ie lu c ia ło m . 2. T ego r o d z a ju w y r a ż e n ie , u k s z ta łto w a n e p rz e z s u b te ln o ś ć , b ę d z ie z a w sz e n a le ż a ło d o s f e r y P ię k n a i P rz y je m n o ś c i. 3. N a te r e n ie w y m o w y p ię k n o i p r z y je m n o ś ć d a ją się s to p n io w a ć w e d łu g s z e r o k ie j s k a li. 4. T a k z ró ż n ic o w a n e co d o s to p n ia , w ła ś c iw e d la s u b te ln o ś c i p ię k n o , o m ija z d a la , a n a w e t z b a rd z o d a le k a — ś r e d n io ś ć . 5. W z a k r e s ie s u b te ln o ś c i n ie d e c y d u je ja k o ś ć m a ­ t e r i i lu b o z n a c z o n e g o p r z e d m io tu , le c z s z tu k a i f o r m a w y p o w ie d z i” . 42 I b i d e m , s. 326: „ C ie sz y n a s z d a n ie E u k lid e s a , k ie d y w z b o g a c a s ię n a sz a in t e li g e n c ja , a le t a k a p rz y je m n o ś ć j e s t b a rd z o r ó ż n a od te j, j a k ą o d c z u w a m y s łu ­ c h a ją c p o m y s ło w e g o e p ig r a m a t u M a r c ja lis a . A z a te m s z tu k a n ie p o le g a n a w y n a j­ d y w a n iu rz e c z y p ię k n y c h , a le n a ic h tw o r z e n iu ; p rz e d m io t, k tó r y n a m się p o d o b a , n ie n a le ż y do i n t e le k t u , k tó r y s z u k a je d y n ie p r a w d y i w ie d z y o rz e c z a c h , lecz d o in g e n iu m , k t ó r e ta k w sw o im d z ia ła n iu ja k i sw o ic h u p o d o b a n ia c h m a ja k o p r z e d m io t n ie ty l e p r a w d ę co p ię k n o ” .

Cytaty

Powiązane dokumenty

W dniu 26 lutego br. Schup­ pich wręczył prezesowi NRA czek na kwotę 225 000 szylingów austriackich jako dar adwokatury austriackiej dla wdów i sierot po

Okazuje się, że dla skuteczności działania praw a ważny jest nie tylko stopień poinformowania społe­ czeństwa o praw ie i jego celach, ale także zakres

Przepis ten w yraźnie pozwala na orzeczenie k ar dodatkowych i środków zabezpieczają­ cych na podstawie innych zbiegających się przepisów, a nic tylko przez

Wybory do nowej Rady według obecnie obowiązującej ustaw y miały się odbyć już w miesią­ cu kwietniu br., ale wobec wprowadze­ nia stanu wojennego i wniesienia

Henszke, kierownik Zespołu Adwokackiego Nr 1 w Białymstoku, podkreślił, że spraw a stosowania no­ w ej taksy była omawiana na ostatnim zebraniu Zespołu, gdzie'

W izytacje będą m iały charakter kompleksowy, a wy­ niki tych wizytacji będą om awiane bez­ pośrednio przez wizytatorów w czasie zebrania członków zespołu

Być może koordynatorem tych działań, a także ich pomysłodawcą, jak również niezbędnym organem zbierania wszechstronnych tradycji adwokatury (historycz­ nych,

Ten niespożyty człowiek działał również i na innym polu. Teatr Dramatyczny na Pohulance pod dyrekcją Leopolda Pobóg-Kielanowskiego nie przerwał pracy ani na