Stanisław Dobrzycki
Kilka uwag o "Pieśniach katolickich"
Jagodyńskiego
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 26/1/4, 223-227
II. MISCELLANEA. 223
dzone w tych w łaśnie latach zam iłow ania do historji i kult dla przeszłości w krótce rozw iną się i w ydadzą owoce w w spania łej twórczości dziejooisarskiej H eidensteina: Komentarzach wojny moskiewskiej, Żywocie Jana Zamojskiego i R zeczy pol skich księgach dwunastu.
Kraków. Henryk Barycz.
Kilka uw ag o „Pieśniach k atolick ich “ Jagodyńsk iego.
Przy Stanisław ie Serafinie Jagodyńskim prof. K orbut (1499), w ym ieniając wśród jego dzieł „Pieśni katolickie“ i „K alligraphię“, d odaje: „Dwa o statnie u tw o ry być może innego Jago d yńsk iego “, (jako drukow ane pod koniec w ieku XVII, podczas gdy życie Jagodyńskiego p rzypada na koniec XVI i pierw sze dziesiątki XVII wieku). Łączy się ta uw aga duchow o z n o tatk ą F r. Krćka „Zagadki w życiu i w działalności literackiej S. S. Ja g o d y ń sk ieg o “ (P am iętnik literacki, VII, 1908, str. 348—349), w k tó rej a u to r zw raca uw agę na możliwość istn ien ia przynajm niej dwóch Jagodyńskich, (aa podstaw ie faktu, że już w r. 1613 pojaw iają
się w d ruku utw ory pod tem nazw iskiem , i że w ydanie „Kalli- g rap h ii“ z r. 1695 w ygląda na w ydanie pierw sze, nie późny przedruk). P rzed laty K. Jareck i zajął się Jagodyńskim i za pow iedział pracę o nim („K to je st auto rem tłum aczeń z Pe- tra rk i i B artasa, przypisyw anych G ro tk o w sk iem u ?“, P am iętn ik literacki, IV, 1905, str. 240—243), ale praca ta się nie ukazała.
Nie rozw iązując tu zagadek, zw iązanych z Jagodyńskim , spróbujm y rzucić nieco św iatła na jego kancjonał.
E streich er zna cztery egzem plarze „Pieśni katolickich“ ; pierw sze dw a bez d aty — drugi „pozornie taż sam a edycja, lecz litery ark u sza odm iennie rozłożone“ i różny od pierw szego ozdobnik na końcu dzieła (Bibliografia, XVIII, 1901); trzeci z datą 1695; czw arty zdefektow any (brak k a rty ty tu łow ej, więc i daty), różny od egz. 1695 tem , że nie m a hym nu 0 św. Jan ie K antym i ma odm ienny skład Przedm ow y (XXIV, 1912, str. 264). W szystkie podają tylko inicjały w y daw cy: S. S I. C zytanie tych inicjałów jako „S tanisław Se rafin Jag o d y ń sk i“ opiera się n a trad y cji („Jagodyńskiem u też pow szechnie przypisują poczytną książkę p. r. Pieśni k ato lickie...“, Chm ielowski w W ielkiej Encyklopedji Pow szechnej, t. 31—32, r. 1903, str. 386—387). T radycja ta sięga zapew ne początkiem swoim do Oloffa, za którym poszli history cy lite ra tu ry w pierw szej połowie XIX w ieku. Nie była ona atakow aną. W ątpliw ości dzisiejsze opierały się na fakcie w ydania z r. 1695 1 milcząco przyjm ow ały, że w ydanie n iedatow ane jest bliskie teg o roku, chociaż już Jo ch er (Obraz III, 1857, str. 147) rozu mował w ten sposób, że skoro a u to r żył w pierw szej
wie XVII w ieku, to i pierw sze w ydanie „P ieśn i“ na tę epokę przypada.
Otóż w samej książce jest w skazów ka co do tego zupełnie w yraźna. Je st nią aprobacja kościelna na druk. Na odwrocie k a rty tytułow ej czy tam y : A pprobatio. Commendo C ensurae Adm. Rndi. Domini G abrielis M orendae, I. V. Doct. Erasmus Krełkowski Praep. et Officialis Generalis Crac. Ex Com m issione imo com
m endatione Illustris et A dm odum Rndi. Dni. D. E rasm i Kret- kowski, P raep o siti et Officialis G eneralis Crac. opusculum hoc cui T itulus Cantiones Catholicae, nunc recens reformatae, cen
sui, et censeo dignum u su et com m endatione om nium piorum Catholicorum . Gabriel Morenda 1. V. D. W w ydaniu r. 1695 m am y
dosłow ny p rzed ruk tej aprobacji z d o d atk iem : R eim prim atur. M. Franciscus Przew oski S. Th. D. P raepositus S. F loriani, O rdinarius L ibrorum Censor. Datum in P ra ep o situ ra S. Flo rian i 29 10-bris 1694, mpp). O ks. K retkow skim wiem y, że um arł w r. 1639, m ając lat 44, jako oficjał g en eraln y krakow ski (Łętow ski, K atalog biskupów , p rałatów i kanoników k ra kow skich. K raków 1852, tom II, str. 175—176). Mamy więc term inum ad quem druku. N iestety nie wiem y, kiedy ks. Kret- kow ski został prepozytem i oficjałem (w archiw ach k ated ry krakow skiej m usi to być, ale w d rukach nie spotkałem tej d a ty ) 1); w każdym razie gdzieś po roku 1630, bo pod tym ro kiem widzimy go jako kan to ra, oczywiście zapew ne jako kan- tora-kanonika (Łętow ski tam że). D atę śm ierci Jagody ńskieg o przyjm uje się na r. 1633 — bez absolutnej pew ności. Dzieło jego mogło się pojawić już po jego śm ierci (kto wie, czy nie tym faktem należałoby tłum aczyć b rak pełnego nazw iska J a godyńskiego i d aty na pierw szem w ydaniu — ale to tylko przypuszczenie). W każdym razie m ożna z dużą dozą praw do podobieństw a przyjąć pojaw ienie się „ P ieśn i“ na czw arty dzie siątek XVII wieku.
D rugą w skazów ką co do daty byłby m oże ten fakt, że hym n Veni C reator podany jest w Pieśniach w form ie daw niejszej, pierw otnej, tej k tó rą m iał przed reform ą brew jarza, do k o n aną w latach 1623 do 1631 z polecenia papieża U rbana V III; w ydanie osobne popraw ionych hym nów wyszło z d ru k u w r. 1629, całego brew jarza w nowej form ie w r. 1632 (X. Bronisław Gła dysz, X. Maciej Kazimierz Sarbiew ski a reform a hym nów bre- w jarzow ych za czasów papieża U rbana VIII. P oznań 1927, str. 28. Prace kom isji filologicznej Pozn. Tow. Przyj. N auk, t. III, str. 294). Przypuścićby więc można, że przynajm niej praca Jagodyńskiego nad ułożeniem kancjonału przypada na czas przed r. 1632. Ale w skazów ka to niezbyt pew na i nie
‘) Był oficjałem w r. 1638; w tym charakterze przeprowadza z p ole cenia biskupa Zadzika w izytację katedry (Tadeusz W ojciechowski, Kościół katedralny w Krakowie. Kraków, 1900, str. 7).
II. MISCELLANEA. 225
decydująca. Nowe w ydanie b rew jarza nie w tej chwili zapew ne przyszło do Polski i weszło w pow szechne użycie. N astęp n ie: kancjonał Jag od y ń sk ieg o nie był oficjalną księgą liturgiczną, więc nie był obow iązany do podania tek stu hym nu w now ej oficjalnej postaci.
W ydanie r. 1695 jest ścisłym , literalnym przed ru k iem pierw szego, ta k że pozostaw ia jego błędy tu i ówdzie tylko m am y drobne popraw ki i zm iany typograficzne — tek sty są w szędzie te same, ten sam ich porządek, ten sam układ druku г).
A tera z : którem uź z rzekom o kilku Jagodyńskich p rzy piszem y zebran ie Pieśni katolickich w k an cjo n ał?
Jagodyński w naszej pam ięci w ystępuje przedew szystkiem jako au to r G rosza i W ybaw ienia R uggiera — może dlatego, że te dzieła m am y w przed ruk u Turow skiego (wraz z N ym phikam i), podczas gdy zapoznanie się z resz tą spraw ia duże trud no ści. Otóż pierw sze p y ta n ie : czy zbiór pieśni kościelnych k w ad ru je z w yobrażeniem tw órcy tam tych utw orów ?
S tylistycznie mało — ale tu trzeb a pam iętać, że w ydaw ca kancjonału w yraźnie mówi, że są w śpiew niku pieśni „ z e b ra n e “ przez niego, a tylko n iektóre „nowo złożone“. G dybyśm y mogli z w szelką pewnością ze zbioru wydzielić te pieśni „nowo złożone“, m ielibyśm y zadanie łatw iejsze. Ale przy dzi siejszym stan ie naszej znajom ości dziejów hym niki polskiej tru d n o się zdobyć na odw agę kategorycznych tw ierdzeń. Są u Jagodyńskiego sta re pieśni średniow ieczne (C hrystus zm ar tw ychw stał jest, P rzez tw oje św ięte zm artw ychw stanie, B o gu ro dzica); są pieśni z XVI w ieku (K ochanow skiego „Czego chcesz od nas P a n ie “ i „Kto się w o p iek ę“ ; Lubelczyka „C h ry stu s Pan z m artw y ch w stał“ ; szereg pieśni przed ruk o w an y ch w tej postaci, jak ą m ają w „Pieśniach p o stn y c h “ z końca XVI w ieku, now e w ydanie r. 1617: „Raczcie posłuchać tej s p ra w y “, pieśń o św. Jopie, o św. S ebastjanie, „Jezusa Ju d asz p rze d a ł“, „Kto chce P annie Maryej słu ży ć“, „Z pomocą Boga m iłego“, „K rzyżu św ię ty “, pieśń o św. S tanisław ie; są przedru k i z G rochow skiego: „M ądrość i p raw d a w ieczna“, z officium W u jk a: przekłady A ve m aris stella, O gloriosa Dom ina, Regina coeli la e ta re ; jest ko lęda „Anioł p asterzom m ówił“ ; i wiele innych). P rzedruk u J a godyńskiego b yw a raz zupełnie w ierny, innym razem ze zm ia ’) Kilka przykładów : Zostają b łędy: acclinis w hym nie D ies irae za
acclinis (str. 173); nie trwóż Panno z sobą (str. 5); służebnicą postać (str.
34, zam iast słuźebniczą) ; pozostają też nieraz błędy prozodji (str 46, 38 i i.). Tu i ówdzie poprawki: str. 6 w iersz 1 od dołu słynąc, trafnie, zamiast s ły n ą ć pierw szego w ydania; str. 39 w. 28 w y le w a ły zam w ylew a li. M odernizacja:
p o w in n iśm y (za pow innichm y w 1 wyd.) ; z s la ć popraw ione na słać. Czasem
zmiana wyrazu: „niech b rzm i sław a w k o ściele“ na „ g rz m i“ pierwszej edycji. Czasem oczyw iście pojawiają się i now e błędy druku. A le na ogół w ydanie r. 1695 w porów naniu z pierw szem nie ma ani jednej ważniejszej zmiany co do tekstu a typograficznie jest do niego łudząco podobne w skutek tożsa m ości formatu, składu druku, czcionek, ozdobników.
nami, czasem rytm icznem i. najczęściej stylistycznemu — nie kiedy zm iany te idą wcale daleko. Znacznie m niejszą je st liczba pieśni, k tórych te k sty — o ile przy dzisiejszej naszej znajom ości przedm iotu m ożem y sądzić — są now e : bądź to nowe przekłady (z łaciny) pieśni daw niej znanych, bądź też pieśni zupełnie now e (na tak ą wygląda bardzo c h a ra k te ry styczna pieśń „Świta, zm ierzka...“). Otóż te m ożnaby porów ny wać ze znanem i utw oram i Jagodyńskiego, szukać podobieństw stylow ych, by je na tej podstaw ie przypisać autorow i Ruggiera. Ale, jak m ówiliśmy, nie mamy· tu absolutnej pew ności, że nie są to sta re teksty, skądinąd nam nieznane. N astępnie ?aś cha ra k te r ich treści w pływ a na styl — hym nografja zresztą ma swoje trad y cje stylow e — stąd b rak w yraźnego podobieństw a m iędzy stylem nabożnych pieśni a epigram m atów (Grosz) lub feerji teatraln ej (W ybaw ienie R uggiera).
Jeżeli jed n ak tek sty pieśni nie mogą służyć za spraw dzian auto rstw a Jagodyńskiego, au to ra w ym ienionych utw orów , to może nieco przydatniejszą pod tym względem będzie p roza iczna w stępn a „Przem ow a o śpiew aniu i pieśniach nabo żnych “. Styl jej odznacza się kw iecistością barokow ą. Na tę właściwość w prozaicznym w stępie do R uggiera zwrócił uw agę już Chm ie lowski, podkreślając zwłaszcza concetti (szczera ochota i ochotna
szczerość, i t. p.). Są to ogólne właściwości epoki barokow ej; niem niej na tem tle m ogą się uw yd atn iać pew ne cechy in d y w idualne. Otóż w „P rzem ow ie“ są ch arak tery sty czn e amplifi- kacje, ściślej m ówiąc pow tarzanie w yrazów zbliżonych do siebie treścią, dla w yrażenia jednej m yśli: „z łaciny wiedzieć i wi dzieć insze n aro dy m ogą“, „miłość i chw ałę Bożą ludzkie głosy ogłaszać i oświadczać m ają “, „życzę też i ra d z ę “, „aby tak jednoż rozum iejąc, m ówiąc i śpiew ając... jednostajnem i sercy, głosy i słowy Boga chw alili“, „katolickim sercem i głosem chw alą B oga“. (Są też i concetti: „tego w szytkiego głos słow y rozdzielny, dźwiękiem przyjem ny jest tłum aczem “, „pieśni s ta rożytnej pobożności katolickiej polskiej nie tak porzucone jako rozrzucone zebraw szy*). Por. z tem w dedykacji R uggiera: „gdzie iż jak w dzięcznym i ozdobnym , ta k też i uszanow anym byłeś gościem “, „tem um się ja bardziej radow ał i dziw ow ał“, „dw orni i wolni narodu i dw oru polskiego“, „to wżdy w iętsza, co rzadsza i w osobliwem m a być podziw ieniu“, „bez og ła szania zacności i z utajeniem dostojności byłeś i p rzeb y w ałeś“, „tak wiele sław y i w ysław iania zo staje“, „gdzie mógł bezpiecz niej i pożyteczniej się u d ać“, „zdobi się i szczyci“, i tym po d o b n e; tak sam o w dedykacji N ym phik: „pilne oko na cnotę i cnotliw ych b y ło “, „w cnocie i cnych p o stępkach “, „obrać i otrzym ać pannę, k tó ra b y m u się jeno zdała i p odobała“, „w ia domo i na oko w idom o“, „nagodniejszym i n azasłu żeń szy m “, „do winszow ania i u słu g o w an ia“, „nie m ogłem i nie chciałem zostać próżn u jący m “ i t. p. Przy całem „zuniform ow aniu“ w b a
II. MISCELLANEA. 227
roku, są to jed n ak podobieństw a tak ch arak terysty czne, że chyba m ożem y na ich podstaw ie przyjąć identyczność a u to ra R uggiera, Grosza i t. d. z Jagodyńskim w ydaw cą Pieśni k a tolickich.
Na tle k u ltu ry XVII w ieku nie zdziwi nas fakt, że poeta świecki zbiera i sam pisze pieśni religijne. Na tytule dziełka „S yzygia“ w r. 1613 Jago d y ń sk i podpisuje się jako „secreta- rius C. B. M. V .“ Krćek (1. c.) odczytuje to : „secretariu s Con g regatio n is (lub C onfraternitatis) B eatae M ariae V irginis“. J e żeli to je st trafn e odczytanie, to m ielibyśm y ślad bezpośred niego udziału Jago dy ń skiego w stow arzyszeniu religijnem — tem łatw iej zrozum iem y jego działalność na polu pieśniarstw a religijnego.
Idąc tym śladem dalej, m ożem y chyba uw ażać za p raw dopodobne, że jednego Jagodyńskiego utw oram i są: Epitim ia (W ilno 1613), Syzygia (W ilno 1613), N ym phika (Wilno 1617), G rosz (K raków 1620), D w orzanki (Kraków 1621), W ybaw ienie R uggiera (K raków 1628), P ieśni katolickie (Kraków , przed r. 1639), czyli tak, jak je st u E streich era. Mieisca d ruku i daty układają się też w logiczny łańcuch biograficzny. Żyje Jago dyński najp ierw na Litwie, i w W ilnie ogłasza swe utw ory. W r. 1619, jak wiadomo, widzim y go w akadem ji krakow skiej. Od tego czasu druk uje stale w K rakow ie, widocznie więc gdzieś tutaj (czy to w m ieście sam em , czy na jakim dw orze w Mało- polsce?) przebyw a na stałe. Pochodzenie z Litw y i przebyw anie tam że w pierw szej połow ie życia zaśw iadczają stosunki Ja g o dyńskiego z panam i litew skim i także w epoce m ałopolskiej: oto dedykacja R uggiera Januszow i Kiszce, wojewodzie połoc- kiem u, staroście p a rn a w sk ie m u ; oto podany przez naszego poetę na końcu W ybaw ienia R uggiera w ykaż „osób przedniej- szych naro d u polskiego, które na tej akcji przy królew iczu j. m. we Florencji b y ły “ (w orszaku królew icza W ładysław a na przedstaw ieniu opery w łoskiej w r. 1.624): Jan u sz Radzi wiłł, Janu sz Kiszka, Stan. O lbrycht Radziwiłł, A leksander Lud wik Radziwiłł, Ja n O lbryeht Radziwiłł, Stefan Pac, K rzysztof Sapieha, Al. Sapieha.
Ta spraw a byłab y więc może załatw ioną, jedna z zagadek rozw iązaną. Pozostaje jeszcze k w estja K alligraphii (?) i przekła dów z P etrark i i B artasa. In n a rzecz, że sam kancjonał prosi się o szczegółowe zbadanie (ciekaw ą jest np. jego dw ujęzyczność; czyżby łacina w nim m iała być protestem przeciw ko jej elim ino w aniu przez p ro testan tó w ?). W dziejach polskiej pieśni religijnej o d eg rał on znaczną rolę; zużytkow ują go na przykład w dużej m ierze kantyczki, w ydaw ane w w ieku XVIII (od niego też za pew ne p rzejęły one zwyczaj um ieszczania i tekstó w łacińskich). Ale te w szystkie zagadnienia dadzą się chyba najlepiej wyjaśnić na tle i w zw iązku z dziejam i całej naszej hym niki religijnej.