• Nie Znaleziono Wyników

Projekt krytyki temporalnej : uwagi na temat "Zrozumieć swój czas"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Projekt krytyki temporalnej : uwagi na temat "Zrozumieć swój czas""

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Projekt krytyki temporalnej.

Uwagi na temat Zrozumieć swój czas

1

Zrozumieć swój czas. Kultura polska po komunizmie – rekonesans1 to jedyna książka, w której Teresa Walas występowała przede wszystkim w roli krytyczki najnowszej polskiej literatury i kultury. Zaproponowała w niej autorską wizję przemian zachodzących po roku 1989 i włączyła się w kilka najważniejszych debat lat dziewięćdziesiątych i początku nowego wieku. Czytelnicy książki byli z reguły pod dużym wrażeniem przenikliwej i precyzyjnej diagnozy stawianej przez Walas. Uznanie budziła między innymi niezwykła szerokość horyzontów historycznokulturowych, w jakich ujmowała zjawiska zachodzące w Polsce po przemianie ustrojowej. Wiele jednak wskazuje na to, że nie była to publikacja, która spotkałaby się z należytym odzewem. Autorka w pierwszym przypisie za- uważała, że wstępna wersja diagnozy opublikowana na kilka lat przed wydaniem książki doczekała się jednego tylko poważniejszego komentarza. Zrozumieć swój czas poniekąd podzieliło ten los, tyle że co uważniejsi czytelnicy i czytelniczki raz po raz przypominali, iż stracona została w tym przypadku okazja do ważnej oraz pożytecznej debaty. Uznać to należy za zachętę do ponownych sprawdzeń po- znawczego potencjału książki i pytania o to, jaki odkryty w niej wymiar najnow- szej polskiej literatury i kultury nie stał się wciąż częścią podzielanej powszechnie samowiedzy. Z problematyki podjętej przez Walas przybliżę jeden z wątków de- cydujących, jak sądzę, o niebagatelnym znaczeniu publikacji.

1 T. Walas, Zrozumieć swój czas. Kultura polska po komunizmie – rekonesans, Kraków 2003. Wszystkie cytaty z tej książki zaznaczam w tekście głównym jako Z i podaję numer strony.

(2)

2

Książka oferowała wartość, z której potrzeby chyba mało kto zdawał sobie spra- wę. Podkreślona przez tytuł konieczność „zrozumienia swojego czasu” podpo- wiadała, że do celów zasadniczych poszukiwań intelektualnych autorki należa- ło rozpoznanie komplikacji temporalnych, w jakich znalazła się polska kultura i literatura po roku 1989. Na marginesie od razu warto wspomnieć, że całkiem niedawno Rita Felski zauważyła, iż studia nad literaturą posiadają obec- nie dosyć pokaźny zestaw pojęć uchwytujących zagadnienia spacjalne, towarzy- szy temu jednak wyraźny deficyt rozpoznań struktur czasowych użytecznych we współczesnym czytaniu literatury2. Walas akurat na ten brak zdaje się wyjątkowo uwrażliwiona, wszak pracowicie uzupełniała niedobór konceptów temporalnych w książce Czy jest możliwa inna historia literatury? Chodziło wówczas o dające się zaproponować nowe ujęcia czasowości piśmiennictwa, które otwierałyby szan- sę na dalsze fortunne uprawianie zaniedbanej dziedziny teorii historii literatury.

Znaczenie tamtej pracy nie maleje po dwóch dekadach, wydaje się raczej z roku na rok rosnąć, okazuje się ona sformułowaną na dłuższą metę propozycją badaw- czą i przypomina się w obecnych próbach ożywiania teoretycznych zagadnień hi- storii literatury. Zrozumieć swój czas również sygnalizowało potrzebę rozeznania się w czasowości, tyle że tym razem chodziło o doświadczanie jej przez polską kulturę oraz literaturę lat dziewięćdziesiątych i początku nowego wieku. Zada- nie, jakie postawiła sobie krytyczka, było wyzwaniem nie lada, gdyż dominowało wówczas przeświadczenie o nikłym znaczeniu spraw temporalnych. Powtarzana teza o końcu historii, a przede wszystkim gwałtowna niechęć do jakiejkolwiek filozofii dziejów, spowodowała, że konceptualizowanie tego, co czasowe, zdawało się czymś niekoniecznym, znaczenie relacji temporalnych bywało osłabiane. Temu ogólnemu stanowi myśli – nie tylko humanistycznej – odpowiadała w przypadku polskiej kultury wyjątkowo nieczytelna sytuacja dotycząca porządków historycz- nych, w jakich należałoby usytuować literaturę i kulturę polską tamtego okresu.

Wytworzyło się coś w rodzaju próżni czasowej czy stanu daleko idącej dezorien- tacji, nie było wiadomo, jakie należy wskazać przebiegi zdarzeń, rytmy zmian, powiązania między zdarzeniami z różnych dekad, aby jakoś określić to, co działo się hic et nunc. Z jednej strony nie można było uznawać literatury lat dziewięć- dziesiątych i późniejszej za wynik twórczości PRL-owskiej, podobna myśl od razu podpadała pod zarzut absurdalności. Z drugiej strony nader nieufnie patrzono na życzeniowe fikcje głosicieli postmodernistycznego charakteru dzieł powstałych po roku 1989 w Polsce. Było owych dzieł na początku jak na lekarstwo, rodzima literatura spod tego znaku miała pojawić się dopiero stopniowo. Z tego powodu temporalny wymiar polskiej kultury i literatury okazywał się wyjątkowy, pozba-

2 R. Felski, Pożytki z literatury. Szok, przeł. M. Kunz, T. Kunz, „Teksty Drugie” 2010, nr 1–2, s. 290.

(3)

wiony gotowych miar, zmuszający do postawienia pytania, które z odpowiednią przenikliwością sformułowała dopiero Walas. Było to wspomniane pytanie o „swój czas”, czyli o niepowtarzalne sytuowanie się temporalne tego, co wydarzało się w latach dziewięć dziesiątych i następnych. Pilnie potrzebne stało się jak najlepsze rozpoznanie współistniejących wówczas asynchronicznych zjawisk, nakładających się na siebie archaizmów, gwałtownych przyspieszeń cywilizacyjnych, wygaszeń i rozbudzeń procesów o różnej dynamice. Tytułowy „swój czas” to teraźniejszość, której charakter najczęściej umykał podejmowanym wówczas dociekaniom, do- magała się zaś ona choćby wstępnych dookreśleń, a potem stałej dyskusji nad jej kształtem. W ten sposób można nazwać jedno z głównych założeń poznawczych książki, która oglądana od tej strony okazuje się projektem kr ytyki tem- poralnej. Studia w niej zamieszczone przybliżały odmienne rodzaje powikłań czasowych, w jakich znalazła się polska kultura i literatura „po komunizmie”.

3

W pierwszym studium pojawiła się bardzo ważna i dobitna teza: „kultura polska raczej uchyla się od rozpoznania pokomunistycznej rzeczywistości, niż rozpozna- nie takie oferuje” (Z 115). To stwierdzenie mogło zaskakiwać, gdyż bardzo wiele mówiono wtedy o stanie kultury i literatury po roku 1989, był to niemal temat dyżurny, a pod ręką znajdowały się już pierwsze syntetyczne opisy dziejów polskie- go piśmiennictwa nowego okresu. Refleksja autorki Ku otchłani kierowała się jed- nakże ku temu wszystkiemu, co nie zostało przedyskutowane, bo niekiedy nawet nie zaistniało, stąd łatwo znikało z pola widzenia wśród gorących debat. Mówiąc o różnych rodzajach nieobecności, krytyczka przede wszystkim podkreślała nie- przedawnioną sprawę strasznego doświadczenia drugiej wojny światowej, które z powodu komunizmu nie zostało przez polską literaturę i kulturę dostatecznie przebolane. Walas powiadała po freudowsku, że nie odbyła się niezbędna „praca żałoby” po ogromnej stracie. Zwracała uwagę na niedające się odzyskać w żaden sposób stany kultury, które przepadły lub nie mogły w ogóle się pojawić. W do- myśle została fantomatyczna historia polskiej literatury i kultury, która musiała i musi nadal boleć jak amputowany organ. Składają się na nią nieobecne osoby, ich niepowstałe dzieła, niedoszłe dyskusje i niemożliwe rewizje. Z powodu ingerencji komunizmu przeżywanie relacji z widmową, możliwą historią i wysiłek prowa- dzący do przebolenia jej straty, podejmowany przez kilka lat po wojnie, został gwałtownie zahamowany. Zdaniem Walas, reperkusje przerwania pracy żałoby po- wracają nieustannie, polska kultura i literatura są, można dodać, zneurotyzowane niefortunnym rozegraniem stosunków z potwornością wojenną. Krytyczka uni- kała w tym miejscu nasuwającego się, wielostronnie dziś opracowanego zjawiska freudowskiego opóźnienia (Nachträglichkeit), choć w jej odczytaniu wiele wskazuje

(4)

na to, że o czymś podobnym myślała. Mniej zresztą chyba chodziło jej o propo- zycję psychoanalizowania polskiej kultury i literatury, a bardziej o wskazanie na uwikłanie czasowe, jakie powoduje nieodbyta praca żałoby. Rana drugiej wojny stale nawiedza i destabilizuje społeczność, która z nią odpowiednio się nie zżyła, nie śledzi jej kolejnych symptomów, jej nieodwracalnej i wszystko zmieniającej ak- tywności. Tym samym pierwszym rysem rozpoznawanej przez krytyczkę teraźniej- szości stała się aktualność straty, żywa odczuwalność pustki wywołanej przez tamto wydarzenie. Wydaje się, że można tę obserwację zestawić z niedawną diagnozą temporalną Hansa Ulricha Gumbrechta, który w książce After 19453 zauważył, że doświadczenie drugiej wojny stało się początkiem dziwnej, trwającej nieustannie teraźniejszości. Rozpoczęła się ona od rozprzestrzeniającego się po roku 1945 od- czucia, iż wszystko, co było przedtem, przeszło w stan latencji, ukryło się i trwa jako „nieobecna obecność”. Gumbrecht celowo unika pojęć psychoanalitycznych, aby wskazać, że przede wszystkim chodzi mu o przebadanie serii powracających literackich i kulturowych tropów, motywów, obrazów struktury owej niezmiennej teraźniejszości, która istnieje jakby obok wszystkiego, co było przedtem, a co nadal trwa jako coś niedającego się uchwycić. W przypadku pracy Walas do tak daleko idących wniosków nie dochodzi, zgodna jest jednak z przekonaniem Gumbrechta, iż nie można pojąć jednej z podstawowych struktur temporalnych teraźniejszości, jeśli się nie próbuje określić zależności wiążących ją z cezurą roku 1945.

Drugim obiektem wymagającym pracy żałoby było przepadłe, obrócone w ni- wecz życie w komunizmie. Szczególną obcością naznaczone zostały oczywiście lata stalinowskie, ale Walas powiadała jednoznacznie o straconym całym okresie PRL-u. Jakkolwiek nie próbowano by tego okresu bronić, wynajdować nisze nor- malności itd., krytyczka odpowiadała z naciskiem, że i tak solidna praca żałoby musi zostać podjęta. Tymczasem pojawiały się wówczas w literaturze i kulturze bardziej czy mniej radykalne gesty temporalnego zerwania z PRL-em w imię po- jawiających się zupełnie nowych zjawisk. W innych przypadkach pomijano PRL i sięgano do dwudziestolecia międzywojennego. Wreszcie pojawiał się wariant najbardziej urazowy – lustracyjny. Wszystkie te trzy odpowiedzi okazywały się w perspektywie przyjmowanej przez Walas ucieczkami od niezbędnej, wspólnej pracy żałoby po utraconym obiekcie, jakim było życie w komunizmie. Bez tego rodzaju działań kolejnym zjawiającym się w nieprzewidywalnym rytmie freu- dowskiego opóźnienia zaburzeniem czasowym stać się musiały powroty tego, co PRL-owskie, wprowadzenie do polskiej teraźniejszości odczucia niepojętego uwierania problemów życia w komunizmie. PRL zmieniać się musiał w niedają- cą się nigdzie dopasować osobną odnogę czasu, zbędną, coraz bardziej osobliwą i niepokojącą. Bez zrozumienia i przebolenia tej czasowej straty jakiekolwiek for- tunne zamieszkiwanie w teraźniejszości nie było możliwe.

3 H.U. Gumbrecht, After 1945. Latency as Origin of the Present, Stanford 2013.

(5)

Skutkiem wspomnianych dwóch wyrw czasowych – wojny i komunizmu – okazywało się niedopasowanie do rytmu temporalnego, jaki organizował kulturę i literaturę Zachodu. Krytyczka pisała o „asynchronii zewnętrznej” z tym związa- nej i opisywała ją następująco:

dopiero teraz, w najmniej stosownej do tego chwili, uważanej za moment dodatniej zmiany (...) kultura polska wciągnięta została ostatecznie w melancholię cierpiącej po utracie swych mitów kultury zachodniej, a równocześnie poddana „szokowi przyszłości”, na który nie była przygotowana, mimo bowiem obecności w niej twórcy tej miary co Stanisław Lem, jej praca koncentrowała się przeważnie na sprawach innej natury (Z 148).

Fragment ten odsłania wielki temporalny zamęt analizowany przez Walas. Mo- mentowi euforycznie nieraz przeżywanej zmiany ustrojowej towarzyszyło spotka- nie z trawionym wciąż żałobami powojennymi (poholokaustowymi itd.) Zacho- dem, gdyż w taki sposób opisywała autorka Ku otchłani kondycję ponowoczesną.

Były to dwa sprzeczne momenty temporalne: jeden z nich był chwilą „dodatniej zmiany” wywołanej przez krzepiący wpływ wyobrażenia o zachodnim demokra- tyzmie i dobrostanie gospodarek wolnorynkowych, drugi z nich wyrażał stałe rozczarowanie ideami nowoczesności i skutkami wszechobecności mechanizmów ekonomicznych. Te same zjawiska wywoływały w Polsce radosne oczekiwania i nadzieje, a na Zachodzie przypominały o nieodwołalności przegranej dawnych dążeń. Nie mogło to konstytuować czytelnej struktury wspólnej teraźniejszości, obydwie strony raczej słabo się rozumiały i łatwo posądzały o naiwność.

Sytuacji nie ułatwiało to, że na Zachodzie obok melancholijnych diagnoz rów- nie głośne (i nieraz głośniejsze) bywały wersje postmodernizmu ekstatycznego.

Twierdzenia w rodzaju „końca historii”, jak zauważał wówczas przenikliwie Boris Groys, budowały typowy dla paradygmatu ponowoczesnego zestaw motywów utopijnych wyrażających iluzję wyjścia poza czas historyczny. W odpowiedzi ro- syjski intelektualista powiadał, że „historia jest niczym innym niż ciągiem prób jej opuszczenia”4, a postmodernistyczne twierdzenia dotyczące czasu historycz- nego niewiele się różnią od znanych mu sowieckich emigracji z dziejów w uto- pijny czas nowy. Polska kultura miała poczucie, że wraca do czasu historycznego z PRL-owskiej określonej epoki, że może wreszcie po wielu dekadach znowu sa- modzielniej określać swe stany i usytuowania w przebiegach temporalnych, tym- czasem dowiadywała się, że nastąpił koniec historii, nie ma już w niej niczego do zrobienia, wybiła godzina wielkiego święta bezdziejowości. Także zatem z post- modernizmem euforyczno-utopijnym nie mogła uzgodnić swych uświadomień temporalnych, w wyniku tej konfrontacji rysy jej teraźniejszości dookreślały się, ale nie dawały się dopasować do wyobrażeń zachodnich.

4 B. Groys, Stalin jako totalne dzieło sztuki, przeł. P. Kozak, Warszawa 2010, s. 151.

(6)

Osobną sprawę stanowił „szok przyszłości”, jakiemu została poddana polska literatura i kultura po roku 1989. Krytyczka miała zapewne na myśli między inny- mi niebywałe przyspieszenie znane kulturom zachodnim. To zjawisko opisywane w tonie apokaliptycznym przez Paula Virilio rzeczywiście było rodzajem tempo- ralnego wstrząsu, siła i wszechobecność transformacji życia w nader licznych jego przejawach nabierała coraz szybszego tempa, wychylając myśl ku kolejnym odmia- nom przyszłości. Proces przyspieszenia mącił wgląd w teraźniejszość, zdawała się ona coraz bardziej kurczyć w obliczu nadciągających pędem futurologicznych uto- pii i antyutopii. To problematyka, którą w literaturze przybliżał nie tylko wspomi- nany Lem, gdyż na przykład powstające już wówczas książki Jacka Dukaja, takie jak choćby Czarne oceany czy Perfekcyjna niedoskonałość, również konfrontowały czytelników z możliwością szokowej zmiany usytuowanej w przyszłości. Niewątp- liwie zatem Walas wskazywała na doświadczenie, które nabierało coraz większego znaczenia i silnie naznaczało niektóre wymiary opisywanej przez nią teraźniejszo- ści. Zrozumienie „swojego czasu” musiało bowiem także oznaczać uchwycenie jego podatności na wpływ myśli o niepojętych, ale na pewno realnych transforma- cjach, jakim poddany zostanie lada moment znany obecnie kształt świata.

4

Odrębnym wątkiem rozbudowanym w obszerne studium okazała się kwestia relacji wiążących współczesność polskiej literatury i kultury „po komunizmie”

z romantyzmem. Była to okazja do pokazania, jak kształtują się kontury naszej lokalnej teraźniejszości w powiązaniach z ważną epoką z dalszej przeszłości. Kry- tyczka nawiązała do głośnego wystąpienia Marii Janion obwieszczającej zmierzch paradygmatu romantycznego po roku 1989 i poddała go drobiazgowej dyskusji, aby wskazać na nieoczywistość kwestii chronologicznych podjętych przez znaną badaczkę. W tym wypadku krytyka temporalna w wydaniu Walas okazała się krytyką iluzji ciągłości romantyzmu, jego rzekomego długiego trwania, gdyż, jak dowodziła, wcale nie dezaktualizował się on w chwili zmiany ustrojowej. Mo- mentem ostatecznego odwołania, a nawet spostponowania przekonań o ciągłości paradygmatu romantycznego miał być przełom lat pięćdziesiątych i sześćdziesią- tych, kiedy to w serii głośnych debat oddalono przekonanie o jego aktualności.

Decydujące znaczenie dla zniesienia wcześniejszej, typowo polskiej, współczesno- ści romantyzmu miało znowuż przerażające doświadczenie drugiej wojny, które uniemożliwiło podtrzymywanie wielu charakteryzujących ową formację mitów.

W przeciwieństwie do licznych badaczek i badaczy Walas nie uznawała przeto późniejszej literatury lat osiemdziesiątych za przejaw żywotności paradygmatu romantycznego, gdyż drugoobiegowa twórczość pożytkować się miała jedynie jego postacią sztucznie reaktywowaną.

(7)

W tej perspektywie interesująco wygląda opisany przez krytyczkę zestaw relacji temporalnych, w jakich przejawiały się napięcia między romantyzmem a polską literaturą i kulturą po roku 1989. Pierwszą z nich okazał się dość rzadko już po- dzielany, ale jednak raz po raz uparcie nadal artykułowany pogląd o aktualności tej formacji. Niekiedy spotkać się można było z pomysłami takimi, jak Jarosława Marka Rymkiewicza „powtórzenie regresywne”. Przejawiało się ono w wyborze mentalnej emigracji w nieobecny już, ale lepszy, ciekawszy, pełniejszy świat ro- mantyczny, co oznaczało oczywiście – jak podkreślała krytyczka – że mamy tu do czynienia z wyborem postawy melancholijnej. Skrajnie odmienne były gesty od- rzucenia tamtego paradygmatu, czego przykładem miał być ówczesny feminizm negujący wpisane w romantyzm silne struktury patriarchalne. Z jeszcze innego rodzaju rozwiązaniem spotkać się można było w pewnych projektach konser- watywnych, które pomijały romantyzm, mimo że był on przecież postrzegany jako szczególnie „polska” epoka, i sięgały do jeszcze bardziej „rdzennej” formacji, za jaką uznawały sarmatyzm. Walas obdarzała tę opcję, reprezentowaną między innymi przez Krzysztofa Koehlera, mianem ekscesu, przekornego wyboru czegoś, co nie może zostać uzgodnione z żadnym procesem modernizacyjnym. Pominię- cie romantyzmu i wybór paradygmatu sarmackiego został przez nią trafnie odno- towany jako symptom osobliwej relacji temporalnej, która miała być niebawem coraz częściej ustanawiana.

Szczególną uwagę autorki Ku otchłani przykuła specyficzna relacja teraźniej- szości z romantyzmem, którą nazwała „rozszerzającym powtórzeniem ze zmia- ną”, gdyż mieściła się ona pomiędzy „chciejskim” długim trwaniem tej forma- cji a równie życzeniową pełną jej anihilacją. W przypadku literatury chodziło o prozę małych ojczyzn, którą zresztą po czasie uznano za najważniejszą polską konwencję prozatorską lat dziewięćdziesiątych. Walas wskazywała, że konwencja ta pozwalała zdystansować się wobec grożącego nacjonalizmem romantycznego wywyższenia narodu, a zarazem zachowywała obecną w tamtej formacji serdecz- ną zażyłość z tym, co miejscowe, bliskie, swojskie. Proza małych ojczyzn dawała się też poniekąd uzgodnić z myśleniem postmodernistycznym, skoro prowadziła do decentralizacji i gry równoważnych różnic lokalnych. Temu licencjonowane- mu powtarzaniu romantyzmu towarzyszyły interesujące krytyczkę przekonania dotyczące kwestii temporalnych, nastąpiła tam, jak pisała:

zmiana zasady organizującej myślenie i wyobraźnię: przestaje nią być mianowicie schemat liniowy, na którym opierała się większość wyobrażeń czasu i historii, a w jego miejsce wcho- dzą schematy przestrzenności, które anulują czasowość i ruch ukierunkowany (Z 208).

Pierwszą przyczynę tej zmiany stanowiła „odraza do teraźniejszości”, ucieczka

„w utopię bezczasu tworzoną ze wspomnień dzieciństwa” (Z 209), czego wzorami były Inwokacja Mickiewicza oraz Dolina Issy Miłosza. Drugim powodem okazy- wało się „poczucie powtarzalności historii, z szaleństwem repetycji, co także unie-

(8)

ważnia jej ruch” (Z 209), stąd krytyczka przypominała obserwację Zygmunta Ziątka, wedle którego nastąpiło w tym przypadku wręcz „porzucenie parametrów czasowych” (Z 209).

Zespół tych przekonań temporalnych prowadził do różnych, niekiedy sprzecznych, wniosków. Z jednej strony zachęcały one do odrzucenia jakiejkol- wiek metodycznej refleksji nad czasowością, uznając ją za czynnik urazotwórczy.

Teraźniejszość w tym ujęciu nie byłaby w ogóle wyodrębniana jako przedmiot godny namysłu, a przebiegi zdarzeń nie zostałyby ułożone w żadne sekwencje, gdyż dominowało przekonanie o ich powtarzalności i związanej z tym postępują- cej banalizacji. Przy bliższym rozważeniu należałoby nawet dojść do wniosku, że zdaniem krytyczki teraźniejszość zmieniała się w prozie małych ojczyzn w obiekt traumatyczny, niedający się w żaden sposób przyswoić, dlatego w jego miejsce pojawiały się utopie bezczasu (w czym przejawia się kolejna zgodność z opisywa- nym przez Groysa postmodernizmem). Z drugiej jednak strony równie zasadne mogłoby być przekonanie, że radykalne podważenie wszelkich konceptualizacji czasowości otwiera dopiero możliwość przekonującej krytyki temporalnej. Wy- ostrzona podejrzliwość wobec gotowych, będących w obiegu rozumień teraźniej- szości mogła pomagać w jej samodzielnym i nowym ujmowaniu, a tego zdawała się potrzebować polska literatura oraz kultura „po komunizmie”. Dlatego różnie dziś oceniana proza małych ojczyzn tyleż wyglądała na emigrację w bezczas ze złej współczesności, co stanowiła odmowę uznania znanych wówczas rodzajów teraźniejszości i postulat przeżywania jej na nowych zasadach.

Znaczenie studium o romantyzmie polegało, jak widać, na poglądowym przy- bliżeniu różnych nastawień temporalnych wobec owej epoki ujawnianych przez twórców literatury i kultury polskiej po roku 1989. Ta szczególnie ważna dla rodzimej kultury formacja pozwalała pokazać, że wspólna twórcom teraźniejszość nie miała dla nich podobnego charakteru. W zależności od wybranej relacji z ro- mantyzmem przeżywali inną współczesność, w odmienny sposób wiązali z sobą zdarzenia ostatnich dziesięcioleci czy nawet stuleci.

5

Projekt krytyki temporalnej nie proponował zatem jednolitej perspektywy wi- dzenia zmian po roku 1989, wręcz zachęcał do nieufnego analizowania zbyt gładko uszeregowanych zdarzeń, ich zanadto sprawną narratywizację. Zamiast czytelnych rytmów przemian, wymienności idei i nurtów ujawniał istnienie nie- uzgadnialnych pryzmatów czasowych, w jakich załamywały się bieżące zdarzenia literackie i kulturalne. Napisanie ich historii, choćby umownej, przekłamywa- ło aktywność tych różnie ukierunkowanych form doświadczania temporalnego wszelkich zdarzeń zachodzących w literaturze i kulturze po roku 1989. Będące

(9)

już wówczas w obiegu pierwsze próbne oraz podręcznikowe opisy historii pol- skiej literatury najnowszej z reguły nie spełniały postulatu wpisanego w projekt krytyki temporalnej, gdyż w dość tradycyjny sposób budowały sekwencje zda- rzeń, mitologizowały kilka napięć czasowych, aby ustanowić opowieść o polskiej literaturze najnowszej. Książka Walas tymczasem była dziełem autorki w pełni świadomej niemożności takiego dość zwyczajnego, czyli przystającego do z daw- na urobionych obyczajów odbiorczych konstruowania obrazu dziejów piśmien- nictwa, a powody owej niemożności przedstawiła wyczerpująco we wspomnianej monografii Czy jest możliwa inna historia literatury? Z tego powodu Zrozumieć swój czas wskazywał, że trud uczasowienia opisu polskiej literatury najnowszej musi polegać na stopniowej rekonstrukcji skomplikowanego doświadczenia te- raźniejszości, jakie staje się udziałem współczesnych. Struktura owej teraźniejszo- ści byłaby czymś prawdziwie własnym i lokalnym, krystalizowałaby się odmien- nie w zależności od środowiska, wspólnoty pokoleniowej czy indywidualnych predyspozycji. Natomiast z powodu dalece nieczytelnej postaci „swój czas” stano- wić powinien wręcz pierwszy przedmiot namysłu, główne wyzwanie dla rozumie- nia, aby niepowtarzalnego doznania temporalnego nie wymieniać na potoczyste narracje o literaturze „po komunizmie”. Krytyka temporalna proponowana przez Walas oznaczałaby podążanie za różnymi literackimi ekspresjami „teraz”, które opisuje się bez gotowego ogólnego planu czasowego, w tym szczególnie jakiegoś celu znanego, na przykład ze spopularyzowanych w życiu publicznym, bardziej czy mniej oficjalnych, fabularyzacji rodzimych dziejów po roku 1989. Analiza zapisanych w tekstach przejawów doświadczenia teraźniejszości miałaby dopro- wadzać do wytwarzania przydatnych pojęć i metod konstruowania obrazu owego przeżycia. Narzędzia te niekoniecznie jednak dałyby się wykorzystać ponownie w innym kontekście, gdyż za każdym razem trajektorię poznawczych procedur wyznaczałyby nowe i jednostkowe zaangażowania czasowe.

Nie można przeto wykluczyć, że krytyka literacka po roku 1989 przegapiła za- danie opisu tego, co najbardziej niepowtarzalne w polskim doświadczeniu wyra- żonym przez literaturę najnowszą. Chodziłoby, rzecz jasna, o wyjątkową struktu- rę temporalną teraźniejszości, jaka określała i określa nadal przeżycia zapisywane przez rodzime piśmiennictwo. Jej skomplikowana, dynamiczna postać wymaga od krytyki wynalazczości pojęciowej, odwagi interpretacyjnej, samodzielnego podążania drogą, po której nie przeprowadzą nikogo opracowane na Zachodzie humanistyczne metodologie naukowe. Zrozumieć swój czas Teresy Walas stanowi- ło pod tym względem dzieło pionierskie i do dziś chyba żaden z opisów polskiej literatury oraz kultury „po komunizmie” nie otwiera równie obiecujących per- spektyw poznawczych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

U podstaw odrodzenia zainteresowania estetyką ogrodu leży więc dostrzeżenie swoistości ogrodów oraz ich kulturowej roli, ale także przeświadczenie, że nie poddano

pierwsza grupa pod dowództwem feldmarszałka Bocka wykonuje uderzenie w kie- runku Piotrogradu; druga grupa pod dowództwem feldmarszałka Rundstedta - w

Badania empi- ryczne wskazują, że czas rzadko jest postrzegany jako ekwiwalent pieniędzy, a księgując go ludzie posługują się heurystykami.. Narzekając na deficyt czasu,

The linearized theory for free surface waves caused by a body in uniform flow encount- ers difficulty in treatment of the free surface condition. In the case of a floating body, a

Pawliszczew nigdy nie jeździł do Paryża po żadne przystojne guwernantki, to znowu potwarz. Według mego zdania, zostało wydane na mnie o wiele mniej niż dziesięć tysięcy,

Paradoksalność życia człowieka wyraża się tym, iż człowiek jest świadom przemijalności czasu. Jest to szczególnie widoczne we fragmencie zatytułowanym Wszystko zależne jest

Quidquid est de quaestione etiam nunc inter doctos viros agita- ta, utrum Paulus asserere intendat annon Gentiles, saltem aliquos, hanc le- gem naturalem observare, omnes

Można dodać, że pom i­ nięte przez Autora dobra szydłowieckie docze­ kały się ostatnio monografii J.. P