• Nie Znaleziono Wyników

O powieściowej epistemologii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "O powieściowej epistemologii"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Z ajm ow anie się w spółcześnie kw estiam i pozn an ia powieściowego w ym aga swo­

istej odwagi i - przede w szystkim - m ocno ustaw ionej osobowości badawczej. D zieje się ta k głów nie ze w zględu na dylem aty, jakich dostarcza epistem ologia literacka.

O becnie daje się w praw dzie zauważyć w rozw ażaniach teorety czn o literack ich n a ­ kierow anie na fu nkcje poznaw czą, ale raczej na zasadzie odw rotu od sytuacji do­

tychczasow ej zw iązanej z dom inacją - jak zwykło się akcentow ać (czasem zresztą nieco przesad n ie) - literaturoznaw czego m o d elu autonom iczno-autotelicznego.

W do d atk u , jeśli kw estie poznania pojaw iają się w dzisiejszych rozw ażaniach, to często bąd ź w kostium ie b ad a ń o o rien tacji etycznej, bądź w perspektyw ie ko n ­ stru k ty w izm u epistem ologicznego, bąd ź w reszcie w ram ach, często z n im i pow ią­

zanych, teo rii ogólniejszych, zwłaszcza tych o podstaw ach antropologicznych. Tak rzecz wygląda na obszarze w spółcześnie rozum ianej teo rii fikcji czy te o rii n a rra ­ cji. D obrze też w iadom o, że zag ad n ień literackiej epistem ologii nie sposób tra k to ­ wać jednoznacznie. D la przykładu: pozn an ie ujm ow ane bywa w ielorako: jako spo­

sób odniesienia do św iata (jeden biegun) bąd ź jako ograniczoną do p e n e tra c ji sfe­

ry zapośredniczeń in stan cję (biegun przeciw ny). N a tym nie koniec. W spółcześ­

nie istotną rolę odgrywają poglądy, k tóre tra k tu ją fikcję literacką i nau k ę jako odm iany św iatotw órstw a. Co w ięcej, fikcja bywa pojm ow ana jako ucieleśnienie te o rii pozn an ia, bywa o bdarzana bąd ź fu nkcją w ykraczania poza dotychczasow e k o n stru k ty epistem ologiczne, bądź funkcją przek raczan ia granic poznania w łas­

nego „ja” czytelnika, w reszcie w spółgra z odsłonięciem obszarów inności (dodaj­

my: w o d n ie sie n iu do całego bogactw a i w ielości znaczeń tego pojęcia). Ta wielość ról łączy się z p ró b am i ek splikacji literackiej epistem ologii.

N ie m iejsce tu na przegląd sposobów ro zu m ien ia pozn an ia literackiego, nie pora też na analizę historycznych p rze m ian zachodzących w ich obrębie. T rudno

(2)

jed n ak p rzy n ajm n iej nie zaznaczyć, że w swojej k ondensacji i kom plikacji kw estie te dają o sobie znać w sposób wyjątkowo szczególny w łaśnie w pow ieści - g atu n k u wciąż rozliczanym ze swoich m ożliw ości poznaw czych. Co więcej, w g a tu n k u w ie­

lokro tn ie skazyw anym na karę śm ierci i rów nie w ielokrotnie u n iew in n ian y m - z reguły ze w zględu na m ożliw ości tych podw ażanie lub p o tw ie rd z an ie1.

Jasno trzeba pow iedzieć, że niezbędnej w takiej sytuacji w yrazistej osobowości badaw czej nie b ra k Zofii M itosek - uczonej znanej m .in. ze znakom itych książek i rozpraw pośw ięconych kateg o rii mimesis. T ytuł w ydanego w ro k u 2003 dzieła jej autorstw a brzm iący: Poznanie (w)powieści2 n ie tylko dowodzi nieustraszoności w p o ­ dejm ow aniu problem ów aż nazbyt obarczonych sprzecznym i często znaczeniam i, ale od raz u wciąga czytelnika w pełną atra k cji lek tu rę. A trakcyjność ta uw idacz­

nia się już w sam ym w yzw aniu, jakie stawia p rze d n im - dom agający się in te rp re ­ tacji - literaturoznaw czy paratek st. U m ieszczony w naw iasie p rzyim ek „w” z m ie j­

sca w skazuje bow iem na istotną am biw alencję: m ożna m ianow icie w nioskować, że po pierw sze, rzecz dotyczyć będzie b ad a ń w perspektyw ie literaturoznaw czej, a ta k ­ że, po drugie, iż w c e n tru m uw agi znajdą się epistem ologiczne m ożliw ości g a tu n ­ ku. Sam a zaś p aren teza i w yłaniająca się dzięki niej ekw iwokacja służy p odw ójne­

m u odczytaniu ty tu łu . U jaw nia m ianow icie p roblem atyzację w spólnoty dyskursu literackiego i d y skursu o lite ra tu rz e , ich w zajem ną, jeśli naw et nie całkow itą nie- rozdzielność, to p rzy n a jm n ie j w zajem ne za su p ła n ie, w idoczne w szczególności m iędzy m ożliw ościam i poznaw czym i pow ieści a ich odczytaniem . To oczywiście nie wszystko. Obecność ekw iw okacji i paren tezy służy nie tylko u jaw n ien iu lite- rackości, służy jednocześnie gestowi podw ójnego odsłonięcia: po pierw sze, w spo­

m nianej już relacji m iędzy dyskursem literaturoznaw czym i literack im , po d ru ­ gie: kw estii p rzedstaw ienia języka. Ta w łaśnie kw estia - jak należy się spodziewać - będzie dla książki jedną z n ajistotniejszych. D obrze w szak w iadom o, że do m in a­

cja mimesis językowej w lite ra tu rz e łączy się w łaśnie z kw estiam i n a tu ry epistem o- logicznej, że bywa u tożsam iana z problem atyzacją m ożliw ości poznaw czych lite ­ ratury, zwłaszcza z ich w spółczesnym przeform ułow aniem . Tak pom yślany ty tu ł uw ypukla p o n ad to płaszczyznę m etadyskursu, a także sam ośw iadom ość badaw ­ czą. Co szczególnie istotne - ukazuje nieusuw alną zależność, w zajem ną in te rfe­

rencję m iędzy p o zn an iem pow ieści a p o zn an iem w pow ieści.Tytuł te n zakłada jesz­

cze jedno poro zu m ien ie z odbiorcą, sygnalizuje bow iem wagę m o m e n tu historycz­

U N ie sposób w tym m iejscu nie przypom nieć, że z n ajd u jem y się w kom fortow ej sytuacji, dysp o n u jem y bow iem w ażnym i rozpraw am i, których autorzy nie tylko a n alizu ją przyczyny takiej sytuacji, ale zarazem re k ap itu lu ją stan w iedzy na ten tem at. M am na m yśli zwłaszcza książki H enryka M arkiew icza i K azim ierza B artoszyńskiego: H. M arkiew icz Teorie powieści za granicą. Od początków do schyłku X X wieku, PW N , W arszaw a 1995 i K. B artoszyński Kryzys czy trwanie powieści.

Studia literaturoznawcze, U niversitas, K raków 2004.

- / Z. M ito sek Poznanie (w) powieści. Od Balzaka do Masłowskiej, U niversitas, K raków 2003.

(3)

nego, w k tó ry m pow stawała książka: wagę literaturoznaw czych czasów „po dekon- stru k c ji”. Przyznać w szak trzeba, że - w ielokrotnie ogłaszana i potw ierdzana - zm iana p ara d y g m atu n a u k i o lite ra tu rz e przyniosła k o n k retn e efekty w dyskursie literaturoznaw czym , w tym także w łaśnie w kształcie jego paratekstów .

W szystkie te czytelnicze in tu icje znajd u ją swoje częściowe rozw inięcie w roz- d ziałk u w stępnym , stanow iącym w yraziste credo badaw cze, a także w - pełniącym podobną rolę - posłow iu. Ze w stępu dow iadujem y się, że najisto tn iejsza dla b a­

daczki okazuje się relacja nie tylko m iędzy tym , c z y p o w i e ś ć p o z n a j e i c o p o w i e ś ć p o z n a j e „ale też fakt, ż e o w o «co» w y ł a n i a s i ę z «j a k»” (s. 7). Tym sam ym od raz u wiemy, że czeka nas takie obcow anie z lite ­ ra tu rą , które, na szczęście, odległe jest od nakierow ania w yłącznie tem atycznego - a więc d alekie od skłonności tu i ówdzie w rozpraw ach w spółczesnych obecnej i n iebezpiecznie zacierającej literackość literatury. P ointa k siążki b rzm i n a s tę p u ­ jąco: „Gra fikcji z efektem jej w ytw arzania, p rocedery kam uflow ania i odkryw ania praw dy skłoniły m nie do poszukiw ania praw dy o n a tu rz e tych procederów. Próba ta to nic innego, jak w ielokrotne n ak ład a n ie się i krzyżow anie «poznania w pow ie­

ści» z «poznaniem pow ieści»” (s. 359). Tu zaw iera się kw intesencja oferowanego podejścia do lite ra tu ry i co n ajw ażniejsze - podejście to jest w książce k onsekw ent­

nie realizow ane.

U czona w prost d ek laru je niechęć w zględem podporządkow yw ania analizow a­

nych pow ieści jakiejś nad rzęd n ej te o rii czy k o n k retn y m kategoriom . M ocno p o d ­ kreśla „pochodność teo rii wobec dokonań p isa rsk ich ” (s. 9), wydobywa fakt, że

„dyskurs pow ieści m ów i to, czego inaczej pow iedzieć nie m o ż n a” (s. 8), a ponad to w skazuje na in sp iru ją cą siłę literatu ry , która wpływa na sform ułow anie i sprecy­

zow anie pew nych kateg o rii ogólnych, fu nkcjonujących nie tylko na gru n cie n au k i 0 literatu rz e, ale także - jako główne pojęcia - na te re n ie antropologii kulturow ej.

1 znów, nie tylko tru d n o nie podpisać się obiem a rękom a pod ta k im i poglądam i, ale także przyznać trzeba, że podstawowe założenia są tu pieczołowicie przestrzegane.

N iechęć do n arz u can ia bad an y m tekstom n ad rz ęd n y ch kateg o rii przejaw ia się już w sam ym u kładzie książki, a także w jej zaw artości: ep atujący zestaw ieniem nazw isk p o d ty tu ł Od Balzaka do Masłowskiej zakładający - co oczywiste - p ersp e k ­ tywę historyczną, zyskuje swoje dopow iedzenie w spisie treści, w którym właściwe ty tu ły rozdziałów połączone zostały z dw udziestom a ty tu ła m i pow ieści X IX i XX w ieku. D odać też należy, że tym sam ym już w paratekście uw idocznione zostały relacje in te rtek stu aln e : czytelnik n aty ch m iast dostrzega bow iem naw iązanie do Mimesis A uerbacha. P odobna jest już sam a zasada: każdy z d w udziestu rozdziałów pośw iecony został jednej pow ieści3.

In te rp re ta c je rzeczyw iście prow adzone są z dala od działań o charak terze eg- zem plifikacyjnym . Co nie oznacza, że b ra k tu uogólnień, dyscypliny badawczej czy dążeń do w ytyczenia te n d en c ji d o m inujących w rozw oju pow ieści. Przedsta-

3/ N aw iązanie do Mimesis A uerbacha pojaw ia się zresztą w prost - w pełnej skrom ności uw adze - na pierw szych stro n ach książki.

(4)

w ionę egzegezy są w nikliw ym i i w ielostronnym i in te rp re tac jam i, zbudow anym i z w ykorzystaniem narzędzi, jakie daje w spółczesna poetyka, są egzegezam i, k tó ­ rym nieobca jest zarówno analiza frag m en tu , jak i całościowe odczytanie, tw orzą­

ce ciąg rozw ażań n a d w ieloaspektow ością literackiego p oznania i jego swoistą ewo­

lucją w X IX , a zwłaszcza X X w ieku. Z najdziem y tu bow iem in te rp re tac je pow ie­

ści Balzaka, D ostojew skiego, a także P rousta, F aulknera, W itkacego, Sim ona, A n­

drzejew skiego, N abokova, Odojew skiego, Rym kiew icza, K undery i innych.

Rzecz istotna: w p rzy p a d k u k siążki Zofii M itosek odpadają zarzuty, które n a j­

łatw iej postaw ić, gdy m am y do czynienia z każdego ro d zaju w yborem , niezależnie od tego czy jest to antologia, czy zestaw analizow anych powieści. Jak łatw o się dom yśleć, chodzi o zarzu ty zw iązane z k ry teria m i selekcji. M ożna by się tu na p rzy k ła d zastanaw iać n a d b ra k ie m najnow szych o d m ia n g a tu n k u , m ianow icie kom puterow ej pow ieści interaktyw nej, n a d b rak ie m pow ieści takiego czy innego pisarza, choćby G om browicza czy R obbe-G rilleta itd. Tego ty p u b ro ń zostaje jed­

nak atak u ją ce m u n aty ch m iast w ytrącona z ręki, nie tylko dlatego, że w prost mówi się tu o n iechęci do traktow ania lite ra tu ry jako przykładów reprezentatyw nych dla k o n k retn y c h te n d en c ji, ale także dlatego, że - niejako p rzew idując tego ty p u p y tan ia - autorka pow iada w prost:

nie roszczę sobie p re te n sji, aby przedstaw ić „praktyczną histo rię powieści now oczesnej”.

W ybór analizow anych tekstów jest arb itraln y : pisałam o m oich ulub io n y ch utw orach, czytanych w sam otności i ze stu d e n ta m i, tekstach, do których w racam i których bogac­

two oferuje m i m ożliwość refleksji, pytań, a naw et decyzji, (s. 349)

Co oczywiście nie oznacza, że takiego zarysu historycznego tu nie znajdziem y.

W ielostronność, a także subtelność analiz - stanow iąca niew ątpliw ą zaletę książki - łączy się bow iem , zgodnie ze w spom nianą sugestią p o d ty tu łu , z osadzeniem in ­ terpretow anych powieści w kontekście historycznoliterackim . P rzekształcenia w ob­

rębie n a rra c ji - chociażby: przejaw y obiektyw izm u czy subiektyw izm u ukazyw a­

nej w iedzy n a rra to ra - p rzedstaw ione zostały w książce w p ołączeniu z p rze m ian a­

m i w sposobach m odelow ania opow iadanych h isto rii i powieściowego świata (na p rzy k ład zasada anagnoryzm u fu nkcjonująca jako zw ornik fabuły i poznania).

K westie n a tu ry epistem ologicznej są tu n ie tylko ukazane w perspektyw ie p ro ­ cesu literackiego, ale zarazem analizow ane poprzez rek o n stru k c ję oczekiwań czy­

teln ik a. A utorkę in te resu ją jed n ak w m niejszym sto p n iu istn iejące św iadectwa lektury, czy - ogólnie rzecz biorąc - cała sfera stan u bad ań . C zem u, oczywiście, tru d n o się dziwić, wszak pow ieści, których in te rp re tac je zn a jd u je m y w książce, należą często do czołówki lite ra tu ry światowej bąd ź polskiej, ta k więc om ów ienie istniejących już odczytań, a tym b ardziej polem ika z n im i, zajęłaby kilka d o d at­

kowych tomów. N a m arginesie zaznaczyć należy, że w pew nych sytuacjach odwo­

łania tego ro d zaju jed n ak się pojaw iają. I w łaśnie dlatego dziw i nieco b ra k n ie k tó ­ rych odniesień. N a przykład, zam ieszczona została w praw dzie polem ika z analizą pow ieści Zasypie wszystko, zawieje przedstaw ioną przez E dw arda K asperskiego, b rak n ato m iast naw iązań do odczytania cyklu podolskiego zaproponow anego przez Ingę

(5)

Iwasiów. A w łaśnie ono, w sytuacji, gdy podkreśla się rolę pow ieści ro d zin n e j, jako że też dotyka kw estii rod zin y (choć z innej nieco perspektyw y, głów nie poprzez analizę system u p atriarch aln eg o ) dom agałoby się kom entarza.

Jednakże w książce Zofii M itosek ważniejsze od polem ik z istniejącym i in te r­

pretacjam i są - w prost podkreślane - próby reko n stru k cji działań odbiorcy w irtu al­

nego. Czytając dw adzieścia interpretacji, m ożna pokusić się o wyznaczenie pewnej ten d en cji dostrzegalnej w trakcie ich lektury, a związanej w łaśnie z odtw arzaniem strategii odbioru. Już w pierw szym rozdziale pośw ięconym Jaszczurowi Balzaka znaj­

dujem y takie zdania:

M im o że Piszący w ielokrotnie odcina się od tradycyjnego sposobu p rzedstaw ienia, o d ­ b iorca chciałb y odtw orzyć dzieje jej b ohatera. N ie jest to łatwe: rek o n stru u ją c ch ro n o lo ­ giczny u k ład w ydarzeń, a także - dom yślnie - pow iązania logiczne m iędzy nim i, m usi p rzed zierać się przez nawiasy, dygresje, retrospekcje i retard acje, jednym słowem m ącić, a zarazem upraszczać niezw ykle skom plikow aną kom pozycję powieści, (s. 225)

Z kolei w analizie pow ieści N abokova zakłada się postępow anie odbiorcy u siłu ją ­ cego odczytać Blady ogień jako „realistyczną fikcję” (s. 239), i dokładniej:

te realistyczne py tan ia na ogół nie zn ajd u ją odpow iedzi, ale czy teln ik nie u stęp u je tak łatwo i u p arcie poszukuje logiki opartej na konsekw encji przedm iotow ej. W ydaje się, że może znaleźć pew ną pom oc w różnego typu chw ytach in te rtek stu a ln y c h , którym i p rz e ­ pełn io n a jest powieść, (s. 242)

W takiej sytuacji ro d zi się pytanie: czyżbyśm y m ie li do czynienia z rek o n ­ strukcją strateg ii czytelniczych zdom inow anych przez m odel pow ieści realistycz­

nej, z p odporządkow aniem się m im etycznem u stylowi od b io ru 4, a więc ta k iem u stylowi, którego

podstaw ę stanow i prześw iadczenie, że pom iędzy p rzed m io tam i i sy tuacjam i przestaw ia­

nym i w utw orze literac k im a p rzed m io tam i i sy tuacjam i należącym i do św iata realnego zachodzi stosunek podobieństw a, naśladow ania, odbicia?5

O tóż - w istocie - te i podobne próby odtw orzenia m echanizm ów le k tu ry fu n k ­ cjonują n iek ied y w Poznaniu (w) powieści jako p u n k t wyjścia, czasam i tru d n o też oprzeć się p rzek o n an iu , że zakłada się tu - w końcu nie bez racji - iż m odel powieści realistycznej jest bliższy przyzw yczajonem u doń odbiorcy aniżeli np. kom plikacje powieści autotem atycznej. Jednakże - pojawiające się w tych przypadkach - określe­

nie „realistyczny” bliższe jest p ojęciu naśladow ania w u jęciu A rystotelesow skim . M ianow icie, rekonstruow ane działan ia odbiorcy łączą się nie tyle z poszukiw a­

n ie m podobieństw a do św iata zew nętrznego, ile z odnajdyw aniem konsekw encji przedm iotow ej, w ew nętrznej koh eren cji u k ła d u zdarzeń. Z arazem sam e - oparte

4/ T erm in M. G łow ińskiego, w: tegoż Style odbioru. Sskice o komunikacji literackiej, K raków 1977.

- / Tam że, s. 130

(6)

na odm ian ach w zajem nych pow iązań - sposoby uw iarygodnienia opow iadanej fa­

b u ły zazębiają się w sposób konieczny z p ro b lem am i epistem ologicznym i. O po­

wieść w raz ze w szystkim i jej kom plikacjam i ujm ow ana jest bow iem w książce Zofii M itosek jako obdarzona m ocą sensotw órczą i aspektem poznaw czym . N arracja i pozn an ie tw orzą zatem parę nierozłączną.

Tym sam ym w szystkie p iętra opow iadania uchw ycone są jako w spółgrające ze sobą i w przęgnięte w kw estie epistem ologiczne. Zależność ta ujaw niona została w in te rp re tac jac h poszczególnych pow ieści bądź pod postacią „wzmożonej obec­

ności i fu n k cji dyskursów p raw dy” (s. 115), bąd ź dzięki powieściowej au toanalizie traktow anej jako przejaw niepew ności poznaw czej, bąd ź poprzez próby arty k u la­

cji śladów pam ięci, poprzez grę opozycją fa k t-fik cja , poprzez eksponow anie k ry­

zysu fabuły, czy poprzez u jaw nianie postm odernistycznej niepew ności ontologicz- nej. To zresztą kilka zaledw ie przykładów.

W istocie rozsiane w książce uwagi o realistycznych oczekiw aniach odbiorcy p ełnią fu nkcję p rzede w szystkim p u n k tu w yjścia. A nalizie niezw ykle precyzyjnej p o ddano tu bow iem w szelkie przejaw y konstruow ania i dekonstruow ania zasady przezroczystości językowej. W c e n tru m uw agi zn a jd u ją się bow iem sygnały de­

m onstrow ania rzeczyw istości „utkanej ze słów”, odm iany m im etyzm u k o m u n ik a ­ cyjnego, obnażenie stereotypów kulturow ych poprzez p rzedstaw ienie języka, p o d ­ w ażanie zasad m ów ienia o rzeczyw istości, a także inne sposoby uw ypuklania te k ­ stowego w ym iaru świata. Przede w szystkim : owe sygnały odejścia od efektu języka n eu traln eg o służące różnym odm ianom mimesis: in te rtek stu aln e j, językowej, m i­

mesis procesów m entaln y ch , czy w reszcie mimesis procesu tw órczego traktow ane są jako przejaw y p roblem atyzacji poznania.

N achylenie n a d nieprzezroczystością języka łączy się z nakierow aniem uwagi na sam ośw iadom y w ym iar literatury. Tak się składa, że dywagacje n a d powieścią zazwyczaj splatają się o sta tn im i czasy z po lem ik am i na te m at fikcji literackiej.

Rola powieściowej fikcji jako pośred n ik a w in te rp re ta c ji św iata bywa podw ażana na dwa sposoby: albo p o dkreśla się jej niew ystarczający charakter, w skazując na form y - p rzynajm niej z założenia - obywające się bez niej, jak na przykład: lite ra ­ tu ra fak tu czy autobiografia w jej tradycyjnym ro zu m ien iu , albo odw rotnie: za­

rzuca się fikcji powieściow ej swoisty n ad m iar, w skazując na kleszczowy uścisk n arzucanej przez nią czytelnikow i w ykładni in te rp re tac y jn ej. W ystarczy p rzypo­

m nieć chociażby rozpraw y teoretyczne i p rak ty k ę literacką tw órców nouveau ro­

man. M ożna też - oczywiście znów bez jakichkolw iek p re te n sji do w yczerpania całego bogactw a tej p ro b lem aty k i - zauważyć, że z jednej strony dają się dostrzec poglądy staw iające na moc poznaw czą pow ieści dzięki udaw an iu przezroczysto­

ści. Tu konw encja rea lizm u w ysuw ałaby się na p la n pierw szy - przez jej przeciw ­ ników najostrzej krytykow ana za skłonności m a n ip u lacy jn e w zględem czytelnika.

Z drugiej strony ujaw niają się poglądy kładące nacisk na moc poznaw czą uzyski­

waną w sposób odwrotny: poprzez eksponow anie nieprzezroczystości. Otóż ta ostat­

nia powieściowa ten d en cja - w yraźnie bliższa autorce - i dodajm y, dla lite ra tu ry zwłaszcza X X w ieku n ajisto tn iejsza - obłożona została o sta tn im i czasy w ielom a

(7)

funkcjam i. W śród n ic h w łaśnie epistem ologiczna wysuwa się na jedną z naczel­

nych pozycji. N ieprzezroczystość łączy się zazwyczaj z sygnałam i m etafikcji. N ie tylko zatem m ożna dojść do diagnozy, jaką sform ułow ał K azim ierz B artoszyński, któ ry - u p atru ją c w tejże m etafik cji jednego ze źródeł czytelniczego kryzysu p o ­ w ieści - w idzi n astęp u jące m ożliw ości popraw y sytuacji:

P raw dopodobne jest, że system atyczne u praw ianie p ro ced eru m etafikcjonalnego pow o­

d u je n iejako jego historyczne osw ojenie [...] Takie osw ajanie zaciera w yrazistość kryzy­

su o d b io ru powodow anego początkow o przez m etafikcję.6

D zieje się dziś znacznie więcej. D roga w iedzie przecież w yraźnie od in te rp re ­ ta cji form sam ośw iadom ości powieściowej jako negacji m ożliw ości poznaw czych, jako ucieczki od odniesień (wszelkiego b ez m ała rodzaju), do eksponow ania sta tu ­ su epistem ologicznego uw idaczniającego się w łaśnie w form ach powieściowej au- tośw iadom ości.

P rzyznać jednocześnie trzeba, że analiza tych w łaśnie kw estii staje się praw ­ dziw ym naukow ym w yzw aniem . P roblem polega jed n ak nie tyle na konieczności ro ztrząsan ia relacji m iędzy k o n stru k cją pow ieści a jej sam ow iedzą (co w końcu dosyć oczywiste), ile raczej na n ie u sta n n ej analizie w zajem nych uw arunkow ań m iędzy te o ria m i literatu ro z n aw cz y m i a pow ieściow ą auto reflek sją. Co istotne:

au to rk a Poznania (w)powieści z uw arunkow ań tych doskonale zdaje sobie sprawę.

W swoich in te rp re ta c ja c h dąży przecież do udow odnienia w tórnego c h a rak te ru te o rii w zględem literatury.

N ie jest m oim celem ograniczenie le k tu ry tej ważnej k siążki do k ilk u głów­

nych lin ii określających p roblem atykę powieściowego pozn an ia czy do jednego nadrzędnego zam ysłu teoretycznego, k tó rem u podporządkow ano b ad a n e pow ie­

ści. Tego ty p u d ziałania nie oddałyby bogactw a analiz Zofii M itosek, w idocznego choćby w zróżnicow anych p o dejściach do k o n k retn y c h tekstów ; p o dejściach za każdym razem przez te teksty w yznaczanych. M oże to więc być m etoda krytyki genetycznej (M iazga A ndrzejew skiego), nakierow anie in te rtek stu aln e (Wybraniec M a n n a , Blady ogień N abokova), nastaw ienie na kategorie estetyczne i h istoryczno­

literac k ie (m odernizm i p ostm odernizm ) i inne. Za każdym razem m etody i po ­ dejścia w spierają się w praw dzie w zajem nie, ale bez dążenia do nad m iern ej hege­

m o n ii n a d tekstem . N ad rzę d n a rola lite ra tu ry wobec m eto d jej b ad a n ia czy wobec uogólnień teoretycznych uw idacznia się także w in n y sposób. D aje m ianow icie o sobie znać w pew nych - d elik atn ie rozsianych w książce - sygnałach zatarcia granic m iędzy tek stem literac k im a w łasnym tek stem autorki. Sygnały te pojaw ia­

ją się zawsze w form ie a u to d y sta n su czy a u to iro n ii. W rozdziale pośw ięconym Górom nad czarnym morzem, a zatytułow anym „Jak robić fabułę?”, czytamy:

jedynym pocieszeniem może być to, że także my, w trakcie żm udnej w ędrów ki po lite ra c ­ kich arcydziełach, d o konaliśm y - podobnie jak W ilhelm M ach - chociaż bez krzty je ­ go tale n tu - tran sfo rm acji p rz ed m io tu badań: z p o z n a n i a r z e c z y w i s t o ś c i

6/ K. B artoszyński Kryzys czy trw anie..., s. 85.

(8)

w p o w i e ś c i na p o z n a n i e p o w i e ś c i j a k o d y s k u r s u o p o z n a - n i u. (s. 238)

A w innym m iejscu, dotyczącym pow ieści Rym kiewicza:

ko nglom erat stylistyczny, w który c zy teln ik w chodzi niejako m im ow olnie i - po dłuższej lek tu rze - m im ow olnie zaczyna naśladow ać ten styl, co w łaśnie m nie i nie tylko m nie się przydarzyło, (s. 312)

U siłuję tu przedstaw ić ram y i założenia książki. M ożna b y rozw ażania te roz­

wijać dalej: ustaw iać Poznanie (w)powieści wobec podw alin, w skazyw anych zresztą przez sam ą autorkę, m ianow icie wobec dzieł A uerbacha, B a rth es’a, D erridy, M a r­

kiew icza czy Eilego, m ożna pisać o obecności B lanchota itp. O baw iam się jednak, że w te n sposób um ykają spraw y n ajistotniejsze. Otóż po pierw sze: książkę tę wy­

p ełn iają in te rp re tac je, a nie m a chyba większej satysfakcji i zarazem p rzyjem noś­

ci dla nas - badaczy aniżeli sk u p ien ie analityczne na dziele literack im . D w adzieś­

cia in te rp re ta c ji to nie tylko, jak je określa autorka, „żm udne czy tan ie” (s. 278), to zarazem swoiste zaproszenie do takiego w spólnego sk u p ien ia i do takiej lektury, którą cechuje dbałość o zachow anie równow agi m iędzy te k ste m pow ieści a m e ta­

językiem badaw czym . N ie m a tu te n d en c ji do przesadnego naśladow ania lite ra tu ­ ry, nie m a też skłonności do d ziała ń n a d m ie rn ie - jakby pow iedział B aum an - praw odaw czych. Jest n ato m ia st nachylenie n a d tek stem pełne in terp retacy jn ej in ­ w encji, połączone z p rze k o n an ie m o niew yczerpalności znaczeń, jakie niesie w so­

bie lite ra tu ra . Po drugie: w książce rzeczyw iście o d n ajd u jem y to, co obiecuje ty ­ tu ł, a spełn ien ie tej o bietnicy uznać należy za zaletę pierw szej wagi.

Anna ŁEBKOWSKA

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sama konstrukcja studium przypadku jest osobnym zagadnieniem – prezentowany model odnosi się (w większym stopniu) do procesu tworzenia studium przypadku – jednak

pulę projektów zmniejsza rzetelność odpowiedzi, szczególnie w przypadku wykorzystania samooceny. Konieczne jest więc dookreślenie czasowe lub iloś- ciowe rozpatrywanych

Specyfika realizacji czynności zaob- serwowana w trakcie wdrożenia opra- cowanego podejścia do zarządzania projektami szkoleń elektronicznych oraz wyniki jego walidacji

Wydaje się, iż w kontekście wyznaczonych kierun- ków rozwoju i edukacji młodych ludzi również w Pol- sce warto zainicjować dyskusję i poddać refleksji stan wiedzy oraz

Poprawność założeń modelu Syllk potwierdzają badania przepro- wadzone przez Sylwestra Spałka (2012), które udo- wadniają, że oprócz kwestii związanych z metodami czy

Investing in Historic City Cores and Cultural Heritage Assets for Sustainable Development, Raport na temat funkcjonowania systemu ochrony dziedzictwa kulturowego w Polsce

już sam sposób jego rozmnażania się je s t niezwykły, rozmnaża się bowiem stale i wyłącznie zapomocą partenogenezy (samca opisywanego owada dotychczas jeszcze

Typologia partnerstwa w regionie turystycznym jest złożona, czego przyczyną jest różnorodność podmiotów zaangażowanych w proces oraz przyjętych celów. Formy partnerstwa