Przed rokiem tak o tym myślałam...
Podobno kobiety-anioły nie pracują w biznesie, bo nie mają wystarczającej wprawy w szybkim liczeniu pieniędzy, znaczyłoby to, że nie spotkasz ich w firmowej stołówce, bo nie jedzą lunchu, gdzie w plastikowym pojemniczku oddzielono ziemniaki, surówkę i resztę, a z pikantnych
szczegółów: nie kochają się też na tylnym siedzeniu forda (ta ostatnia wiadomość nie jest jednak sprawdzona, bo nikt nie robił takich badań, a więc się zastrzegam)
A ja mam dla Was mężczyźni wiadomość poufną z ostatniej chwili: kobiety-anioły pracują w biznesie. Pracują mimo, że skrzydła im przeszkadzają, przeszkadzają na zebraniach z tak zwanym top managementem, bo ciężko jest mając skrzydła na stałe, usiąść przy stole i
negocjować, bo musisz sobie wtedy trochę skrzydła przysiąść a to sprawia ból, fałdy powstają, pióra się mierzwią i potem trudno latać. Znane są przypadki (choć nikt ich nie podaje w
wiadomościach) przycinania sobie skrzydeł przy wsiadaniu do służbowych samochodów, bo wtedy kobiety muszą uważać na długie poły płaszcza, które się plączą wokół nóg i jedną ręką trzeba płaszcz przytrzymać, a o skrzydłach można zapomnieć (nie daj Boże w ten dzień włożyć długą spódnicę z rozcięciem...dobrze, jeśli z boku, bo też się plącze i dodatkowy kłopot ...)
Problem jest też z tym, że musisz ciągle być pod telefonem, a gdy jesteś aniołem, to dla
rozprostowania skrzydeł musisz czasem polatać, a tam wysoko komórki nie mają zasięgu i Twój szef słyszy: abonent czasowo niedostępny, a żaden szef nie lubi, gdy odwlekasz czas
rozmowy...
Z tych właśnie tak zwanych przyczyn obiektywnych wynika fakt, że anioły w biznesie to dziś
cieszyć, że jeszcze nie wyginęły.
Są jednak na razie na wolności takie okazy kobiet-anielsko kobiecych, w biznesie, dlatego o nich piszę.
One skrzydła chowają pod firmowymi żakietami, i to one błękit długich, drapowanych sukien zamieniły na profesjonalnie skrojone żakiety w kolorach stonowanych (ten dress code w firmach obowiązujący, w statusach zapisany) wiesz kolory: szary, stalowy i granatowy.
Jeśli chciałbyś zobaczyć np. taki obrazek (jego autorem mógłby być Pan Mleczko albo mój kolega, bo tez ładnie rysuje) drabina kariery oparta o ścianę i kobieta-anioł wspinająca się po jej szczeblach to takiego obrazka nie zobaczysz.
Pytasz dlaczego? - (aha, gdy pytasz w ten sposób, zaczynam czuć pierwsze oznaki irytacji, ale w porę sobie przypominam powiedzenie mojej ciotki: że nie ma głupich pytań, podobno..)
Czy gdybyś miał skrzydła to byś się wspinał?
No nie, logicznie rzecz biorąc łatwiej jest wtedy podfrunąć niż się wspinać...sam przyznaj...
Dlatego kobiety-anioły, przegrywają często w tych wszystkich konkurencjach naziemnych rozgrywanych w firmach każdego dnia, np. w biegach przez płotki i innych wyścigach czworonogów, co podobno inteligentne. Szczególnie przez płotki trudno biegać, gdy się ma skrzydła anielskie, więc często oddają walkowerem...nie stają do zawodów...
A system (mam na myśli ten wielki, dobry jak dobry brat organizm, jakim jest firma) jakby był stworzony specjalnie przeciwko nim-kobietom aniołom, bo nikt przecież zawodów w lataniu nie organizuje, a to przecież konkurencja, w której mogłyby wygrać..
Powstała wprawdzie nowa konkurencja – zawody w wylatywaniu, ale to już zupełnie poza konkursem organizowane a i uczestnictwo przymusowe, więc nie cieszy się powodzeniem...
A moja siostra (lat niespełna 18) nuci pod nosem każdego dnia: „Olewaj system" „Olewaj system" i widzę, że ma to zastosowanie w firmach dziś i nie ma dnia by ktoś systemu nie olewał....
Wracając do kobiet-aniołów...
Pytasz, o co w tym właściwie chodzi?
Wiedziałam, że z mężczyznami nie będzie tak łatwo- Wam trzeba po prostu kawę na ławę, jak mawiała moja ciotka
Więc chodzi o kobiecość kobiet w biznesie...
Czy kobiety w biznesie mogą być kobiece, czy tez nie? I czy widzisz to, że wciąż podfruwają z wdziękiem nie biorąc udziału w wyścigu szczurów, że kobiety-anioły patrzą na to z góry lub z boku, bo nie muszą wygrywać, aby czuć się wygrane...Czy to znaczy, że grają w inną grę, a może gier nie lubią....
A po roku śmiało dopisać do tego mogę i tłumaczyć już się nie chcę...
A co jeśli nie ma żadnej drabiny sukcesu?
I żadnej cholernej ściany o którą miałaby być oparta?
Może dlatego kręgosłup tak mnie boli, to może od dźwigana skrzydeł każdego dnia, skrzydeł zwiniętych i schowanych, co ciężkie są od wody zimnej a nawet mroźnej, wylanej z kubłów wielu szefów na moją głowę.
I myślę czasem, gdy wolno zdejmuję bluzkę wieczorem, a one wtedy mnie otulają całą i stoję naga tak przez lustrem, tylko w kobiecość ubrana... i myślę o tym na rozmowach gdy zimny i wyszkolony w okazywaniu głębokiej empatii głos menedżera przenika aż do nasady piór najmłodszych w skrzydłach moich... tych co tak mało słońca już widziały... głos menedżera który mówi: to takie interesujące, co Pani przedstawia i kątem oka dostrzegam wtedy ten grymas nudy i lekceważenia we fragmencie ust wydętych i ten mały żywy fragment ust, co nie wyszkolony dostatecznie, informuje mnie, że naprawdę powiedział: coś w rodzaju: „Paniusiu – trzeba łowić ryby tylko w swojej wannie".
Gdy zasypiam wieczorem w zapachy pieczonego biszkoptu otulona, który już zjedzony na kolację a jeszcze jakby był ... to myślę tylko o tym, żeby na brzuchu się położyć, żeby te skrzydła zniewolone rozpostrzeć wreszcie, pozwolić im poszybować w tamte wymiary, gdzie płynne spójne ruchy są tak ważne jak proste może być oddychanie.
I zasypiam wtedy uspokojona, żeby rano się obudzić i stwierdzić, ze ukrywać już tych skrzydeł nie dam rady bo urosły przez te wszystkie noce samotnego latania, mięśnie im się wzmocniły i nic nie pomoże wybór nowego rozmiaru ubrań, zamiana na 38 tez się na nic nie zda....nie szyją żakietów z wycięciami na skrzydła...
Czasami mam wrażenie, że nie szyją żakietów z wycięciami na ręce i zastanawiam się jak ci z top managementu (dla mnie brzmi jak nazwa getta) zdołają wyjmować sprawnie ręce na przywitanie, co otulone, zniewolone i w dodatku wygięte do tyłu w kaftanach bezpieczeństwa schowane. Jak długo jeszcze ukrywać to będą?
Wirtualna drabina sukcesu w wirtualnych grach menedżerów wysokiego szczebla...po prostu stwórz swój Nick, nowa tożsamość i graj, bądź efektywny w ciosach poniżej pasa...
Już mnie nie dotyczy...tamta manrta...
Olewaj system...olewaj system.. ..dziś jak kot zaznaczam swój teren...i będę się kochać w powietrzu...nie tylko tej nocy... przyczajony tygrys... ukryty smok.... a każda cząstka ciała taka sprężysta i przeciągasz się tak po prostu...tak po prostu przeturlasz się w ten odpowiedni sposób.... w ten odpowiedni sposób... w tym tempie które lubisz... ten śmiech w powietrzu się unosi... obok tamtego...
I skrzydła wiem już po co... żeby ukryć nagość zawstydzenia...żeby się nie spłoszyła.... bo ona taka jest kobieca bez tego żakietu i plastikowych tacek i kubków z kawą ...
A ciotkę moją wymyśliłam z tymi jej powiedzeniami, bo zawsze chciałam mądrą ciotkę mieć (ale jakoś mi się nie udała) , więc sama muszę mądra być.