Stefan Moysa
"Essai de théologie irénique :
l’orthodoxie et le catholicisme",
Alexis Stawrowsky, Paris 1966 :
[recenzja]
Collectanea Theologica 37/2, 211-212
B IU L E T Y N Y I R E C E N Z J Ë
211
ALEXIS STAWROWSKY, Essai de théologie irénique. U orthodoxie et lecatholicisme, Paris 1966, Sedim, s. 266.
Wśród wielkiej liczby książek ekum enicznych ukazujących się dzisiaj na rynku księgarskim spotykam y obok prac o charakterze praktycznym i popularnym nieraz pozycje ściśle naukowe, trak tu jące o tym czy innym zagadnieniu teologicznym m ającym znaczenie dla spraw y jedności chrze ścijaństwa. Są to jednak przeważnie prace fragm entaryczne, w których autorzy strzegą się zazwyczaj, by spraw ę jedności traktow ać w szerszej perspektyw ie i staw iać konkretne propozycje zjednoczenia, co uważa się naogół za przedwczesne.
Recenzowana książka stanow i pod tym względem w yjątek, gdyż jest próbą syntetycznego ujęcia problem u jedności katolicko-praw osław nej z teo logicznego punktu widzenia. Autor nie ucieka przed trudnym i, pozornie nierozwiązalnym i zagadnieniam i i w ysuw a przy tym bardzo określone sugestie, które w ydają się całkowicie realne. Dysponuje on szeroką doku m entacją i erudycją historyczną, a używa języka przystępnego i literac kiego, co jest jeszcze jednym dowodem, że techniczny język teologiczny nie jest konieczny w przedstaw ianiu naw et najtrudniejszych kwestii, które można udostępnić szerszemu gronu czytelników spragnionych pogłębionej wiedzy religijnej.
Książka jest przykładem racjonalnego zastosow ania m etody irenicznej, która rezygnuje z polemicznej w alki zakładającej absolutną i całkowitą rację po m ojej stronie oraz absolutny i całkow ity fałsz po stronie prze ciwnej. Teologia ireniczna natom iast sta ra się spokojnie zestawiać punkty wspólne i różnice każlego sposobu widzenia Objawienia, redukow ać o ile możności różnice, szukać form uł, k tó re potrafiłyby ująć jeden i drugi punkt widzenia. S t a w r o w s k y przedstaw iając własne, praw osław ne po glądy, którym stara się być w ierny w każdym calu, nie ukryw a swoich zarzutów wobec katolicyzmu. Równocześnie jednak jasno podkreśla ujęcia praw osław ne wzbudzające zastrzeżenia i w skazuje drogę, po której powinni pójść teologowie wschodni, aby dopomóc spraw ie jedności.
A utor podaje zasadnicze punkty kontrow ersji doktrynalnej między p ra wosławiem a katolicyzmem dotyczące nauki o Trójcy Św iętej i pochodzeniu Ducha Świętego, eklezjologii, mariologii, soteriologii, wyrażając przeko nanie, że są to różnice prawdziwe, poważne, zakorzenione w odwiecznym sposobie myślenia, jednak dadzą się w yjaśnić przy wspólnym teologicznym w ysiłku obu stron. Szczegółowo analizuje problem pochodzenia Ducha Świętego, pojęcie Kościoła, prym atu oraz nieomylności papieskiej.
W ydaje się. że S t a w r o w s k y przypisuje zbyt duże znaczenie sprawie słynnego „Filioąue” jako różnicy dzielącej praw osław nych i katolików. Jest to mimo w szystko zagadnienie stanow iące bardziej przedm iot dysput teologicznych niż wspólnego wyznaw ania w iary i o ile domaga się teolo gicznego w yjaśnienia, o tyle nie powinno być różnicą spraw iającą podział obu Kościołów. K onkretna sugestia autora wskazująca, że Kościół kato licki powinien z miłości dla spraw y zjednoczenia usunąć wyraz „Filioąue” z symbolu w iary (byłby to krok dyscyplinarny nie im plikujący jakiejkol wiek zmiany w wierze), dom aga się rozważenia, przy czym trudno teraz rozstrzygnąć, w jakiej m ierze byłaby ona w ykonalna czy wskazana.
N ajpiękniejsze k a rty książki stanow i w ykład prawosław nego rozum ie nia nauki o jednym, świętym, katolickim i apostolskim Kościele (s. 148—161). Kościół w idzialny i niewidzialny zarazem, jest jeden, gdyż ma jednego Pana, ożywiony jest przez jednego Ducha Świętego, posiada jedną Eucha rystię, okazuje ludziom jedną miłość Chrystusową. Kościół jest święty, gdyż posiada świętego Założyciela i stanow i św ięty Dom Boży, mieszkanie
Ducha Świętego. Jest katolicki czyli po rosyjsku „soborny” gdyż stanowi pełność rodzaju ludzkiego rozproszonego po świecie a zebranego w Koś ciele; jest apostolski, gdyż pochodzi od apostołów i hierarchiczna jego stru k tu ra zbudow ana jest na wzór apostolski. Nie podobna streścić całego opisu, w którym autor roztacza przed oczyma czytelnika wielkie i w znacz nej mierze nieznane bogactwa eklezjologii chrześcijańskiego Wschodu.
Śledząc równocześnie rozwój nauki o Kościele na Zachodzie począwszy od B ellarm ina skończywszy na K onstytucji „Lum en G entium ” autor do chodzi do pocieszającego wniosku, że uzgodnienie nauki o Kościele z w y jątkiem zagadnienia papiestw a stało się faktem dokonanym (s. 168—-169). Pozostaje kluczowy problem prym atu i nieomylności papieskiej. A utor przytacza liczne świadectwa, w których począwszy od III wieku, prym at jest uznaw any i w ykonywany także wobec Kościołó wschodnich. Ubolewa on przy tym, że w ciągu następnych wieków rola biskupa rzymskiego ugruntow ana w Piśmie św. i Tradycji przybrała form y coraz to bardziej zbliżone do jurydyzm u rzymskiego i świeckiego panowania. Pragnie, by ewolucja pojęcia prym atu szła nie w kierunku zwiększenia panowania, ale większej służby, opieki, ojcostwa duchowego, zapew nienia jedności i jej zewnętrznego wyrazu. Nieomylność papieska mogła by również przy brać form y bardziej możliwe do przyjęcia dla W schodu przez uzupełnienie form uły „ex sese non ex consensu Ecclesiae” wskazaniem więzów łączą cych papieża w jego nieomylnych orzeczeniach z całym episkopatem. T ru d no wchodzić w szczegółową dyskusję tycłi skomplikowanych problemów’, w ydaje się jednak, że sugestie autora nacechowane są dużym zrozum ie niem stanow iska Kościoła rzym skokatolickiego i nie wychodzą poza rz e czywiste możliwości, które kryje w sobie rozwój dogm atu także i w tej dziedzinie.
K atolickiego czytelnika książki znającego nieco problemy wschodnie musi zadziwić fakt, że teolog praw osław ny widzi tak w ielkie możliwości przezwyciężenia różnic teologicznych, a w dalszej perspektyw ie jedności katdicko-praw osław nej. Być może, że autor jest pod tym względem prze sadnym optym istą i nie docenia całego rozm iaru trudności piętrzących się na drodze do zjednoczenia. Czyż jednak optymizm nie jest w tej spraw ie konieczny i czy nie byliśmy w ostatnich latach świadkam i wydarzeń, któ rych nie przewidzieli najw ięksi optymiści?
KS. STEFAN MOYSA SJ. WARSZAWA 2 1 2 B IU L E T Y N Y I R E C E N Z J E
S. PINCAERS OP, Le renouveau de la morale, Tournai 1964, Casterm an. s. 270.
C harakter publikacji określa ściślej podtytuł: „Etudes pour une morale
fidèle à ses sources et à sa m ission presente”. Jest ona praw ie w całości
zbiorem artykułów i rozpraw opublikowanych przez autora na łam ach czasopism teologicznych. Wiążą się one nie tyle tematycznie, co ideą prze wodnią zbioru — punktem widzenia odnowienia teologii m oralnej.
W pierwszej części omawianego zbioru autor w skazuje na perspektyw ę i w arunki odnowy: 1. W ykorzystanie osiągnięć współczesnej nauki i powrót do źródeł chrześcijańskich. 2. Uwzględnienie metody historycznej. 3. Zw ró cenie uwagi na różnice, jakie istnieją między scholastycznym sposobem w yrażania się, a językiem potocznym. W tym celu autor charakteryzuje również teologię m oralną ostatnich wieków, w spierającą się na pojęciu obowiązku, w porów naniu z klasycznym ujęciem św. Tomasza, które zda niem P i n c a e r s a można nazwać m oralnością przyjaźni.