NALEŻYTOŚĆ POCZTOWA UISZCZONA RYCZAŁTEM
Rok x. Niedziela 31 stycznia 1932 r.
Cena 15 gr.
No 31
KURJER LUBELSKI P I S M O C O D Z I E N N E .
Sierpień 1914 r. a styczeń 1932 r.
LONDYN. 30.1 (teł. w ł . ) P r a s a libe-
•Ina i socjalistyczna twierdzi, ż e za- lakowanie fortu W u s u n g m i m o przy-
Cia przez S z a n g h a j w a r u n k ó w j a p ó ń - icb, jest d o w o d e m , ż e j a p o ń s k i e w ł a - - wojskowe działają na w ł a s n ą r ę - podobnie jak t o było w M a n d ż u r j i . R a l l y H e r a l d ' twierdzi, że p o s t ę - iwanie japońskie w Chinach s t a n o w i iększe pogwałcenie s u w e r e n n o ś c i bio, niż m a r s z w o j s k a u s t r j a c k i c b w )U r. do Serbji.
Prasa k o n s e r w a t y w n a u z n a j e słusz- | aość akcji j a p o ń s k i e j .
J. E. ks. biskup Bandurski boDorowym obywałem m. trakowa
Rada miasta K r a k o w a na p o s i e d z e -
TELEGRAMY
Podwójna waluta w Niemczech
B E R L I N , 30.1. (tel. wł.). — G a b i n e t R z e s z y zebrał s i ę w c z o r a j p o d p r z e - w o d n i c t w e m B r i i n i n g a p r z y udziale p r e - zydenta B a n k u R z e s z y , a r . L u t h r a .
• K i e r o w n i k g ł ó w n e g o u r z ę d u s t a t y - s t y c z n e g o , p r o f . W a g e m a n n w y s t ą p i ł z e s w o i m p l a n e m r e o r g a n i z a c j i niemie- ckiego s y s t e m u b a n k o w e g o i w a l u t o -
w e g o p r z e d d w o m a t y g o d n i a m i . P l a n j e g o p r z e w i d u j e s z t u c z n e r o z s z e r z e n i e k r e d y t u i o b i e g u g o t ó w k o w e g o p r z e z e m i s j ę b a n k n o t ó w m a r k o w y c h w o d - cinkach d o 50 m a r e k w ł ą c z n i e b e z p o - k r y c i a .
B a n k n o t y t e m i a ł y b y c h a r a k t e r w a - luty w e w n ę t r z n e j .
ilu w dniu w c z o r a j s z y m , p o p r z e m ó - w
Jiay-Prażmowskiego, uchwaliła p r z e z Władysława rieoiu prezydenta miasta
P ^ B M p r i H H P I
klamację nadać k s . bisk. B a n d u r s k i e - IU obywatelstwo h o n o r o w e m. K r a - bwa.
Reforma przepisów egzekucyjnych
.Ministerstwo s p r a w i e d l i w o ś c i o p r a Jarają o b e c n i e przepisy o n a j n i i s z e j J . enie, p o niżej k t ó r e j n i e będzie w o l n o przedawać z licytacji r u c h o m o ś c i i nie- ichomości.
S z a n g h a j w e k r w i
W e w c z e s n y c h g o d z i n a c h r u s z y ł y d o b o j u ś w i e ż o p r z y b y ł e z N&nkinu n a j l e p s z e o d d z i a ł y C z a n g - K a i - S z e k a .
O świcie a r t y l e r j a chińska r o z p o c z ę - ła silny ogień z d w o r c a p ó ł n o c n e g o , w s p o m a g a n a p r z e z kilka p o c i ą g ó w p a n - c e r n y c h . W s k u t e k a t a k u o d d z i a ł y j a - p o ń s k i e w y c o f u j ą się.
K o n s u l j a p o ń s k i i a d m i r a ł w S z a n - g h a j u w y s y ł a j ą d o T o k j o n i e u s t a n n i e t e l e g r a m y z p r o ś b ą o n o w e posiłki.
Z J a p o n j i o d p ł y n ę ł y w c z o r a j d w i e a w i o n e t k i , t r z y k r ą ż o w n i k i i c z t e r y k o n t r t o r p e d o w c e , t a k , ż e o g ó ł e m bę- dzie w S z a n g h a j u 4 0 j a p o ń s k i c h o k r ę - jtójir w o j e n n y c h .
Z a b u d o w a n a d r e w n i a n e m i d o m k a m i dzielnica C h a p e i j e s t j e d n e m m o r z e m o g n i a .
P o ż a r u dzielnicy C h a p e i n i e u d a ł o się u g a s i ć . D r e w n i a n e d o m k i c h i ń s k i e zbite w w ą s k i c h u l i c z k a c h , p ł o n ą o d d w u dni. C h i ń s k i e o f i a r y w z a b i t y c h m ę ż c z y z n a c h , k o b i e t a c h i dzieciach o - ceniają na kilka t y s i ę c y .
S t r a s z n e w i d o w i s k o p o ż a r u o b s e r - w u j ą t y s i ą c e m i e s z k a ń c ó w k o n c e s j i m i ę d z y n a r o d o w e j . Ż o ł n i e r z e j a p o ń s c y k i l k a k r o t n i e w k r o c z y l i d o s t r e f y m i ę - d z y n a r o d o w e j i t a m o s t r z e l i w a l i u c i e - k a j ą c y c h C h i ń c z y k ó w .
W ł a d z e c h i ń s k i e z ł o ż y ł y u k o n s u l ó w z a g r a n i c z n y c h p r o t e s t , ż e w ł a d z e k o n - cesji n i e p r z e c i w s t a w i ł y s i ę u r z ą d z e n i u z k o n c e s j i b a z y o p e r a c y j n e j d l a o d - d z i a ł ó w j a p o ń s k i c h .f'
K o m e n d a n t c h i ń s k i g r o z i s z t u r m e m na k o n c e s j ę m i ę d z y n a r o d o w ą .
Strajk w magistracie łódzkim
Ł Ó D Ź ] 30.1. (tel. wł.). O g ł o s z o n y w c z o r a j s t r a j k p r o t e s t a c y j n y p r z e c i w k o p o s t ę p o w a n i u d y r e k c j i t r a m w a j ó w o b - jął narazie t y l k o m a g i s t r a t .
S t r a j k p o p i e r a j ą z w i ą z k i „ P r a c a " , p r a c o w n i k ó w k o m u n a l n y c h i i n s t y t u c y j u ż y t e c z n o ś c i p u b l i c z n e j o r a z c h r z e ś c i - j a ń s k i e .
P r a c o w n i k ó w m a g i s t r a t u , k t ó r z y r a - n o p r z y b y l i d o p r a c y , z a w r ó c o n o d o d o m u . O a s t r a j k u z w o l n i o n o p e r s o n e l w y d z i a ł u o p i e k i s p o ł e c z n e j .
Złoto dla Francji
P A R Y Ż , 30.1. (tel. w ł . ) . — D o p o r t u w C h e r b o u r g u p r z y b i ł y t r z y o k r ę t y , k t ó r e p r z y w i o z ł y dla b a n k ó w f r a n c u - skich 7 0 0 s z t a b złota, w a r t o ś c i 1 - g o mil jarda f r a n k ó w (40 m i l j o n ó w d o l a r ó w ) .
Hokeści przegrali 3:4
N O W Y J O R K . 30.1, (tel. wł.). P o l - ska d r u ż y n a h o k e j o w a r o z e g r a ł a w p i ą - tek 29 b. m . m e c z z c z o ł o w y m z e s p o - ł e m m i a s t a B a l t i m o r e — - W a l b r o o k H . C., p r z e g r y w a j ą c s p o t k a n i e 3 : 4 .
Ofiara miłości
W Z a w i c h o w i e p o d L u b l i n e m miał w c z o r a j m i e j s c e s t r a s z n y w y p a d e k . M ł o d y , b o z a l e d w i e 15 l a t liczący S e n - d e r F r u c b t m a n p o w i e s i ł s i ę n a s t r y c h u . M f f a ó "Tfatyćhtnłastowej p o m o c y n i e z d o ł a n o j u ż F r u c h t m a n a p r z y w r ó c i ć d o życia.
MLEKO-ŚMIETANĘ-ŚMIETANKĘ MASŁO-SERY-JAJA
P O L E C A . W S K L E P A C H W Ł A S N Y C H
PRZY UL. KRAK.-PRZEDMIESCIE 51. tel. 17-70
„ NARUTOWICZA 13, 16-55 1-go MAJA 41, „ 76
116
ZWIĄZEK SPÓŁDZIELNI
ODDZIAŁ w LUBLINIE i
. K U R J E R L U B E L S K I ' 31 stycznia 1932 r. Ni 31.
Organizacja p a ń s t w o w a
Prawdopodobnie nigdy nie powstało państwo, jak to się zdawało Janowi Ja- kóbowi Rousseau, przez zebranie oby- wateli i zawarcie kontraktu socjalnego między władzą wykonawczą a jej man- datarjuszami. A choć ta formuła obowią- zuje do dziś we wszystkich parlamen- tarnych republikach, tem niemniej nie ulega wątpliwości, iż państwa są prze- ważnie produktem wojny i tworzyły się na tle organizacji wojennych.
Klasycznym tego przykładem są dzie- je państwa Rzymskiego! Z małej osady łacińskiej na brzegu Tybru, wzrosło ono dzięki wojowniczości swych mieszkań- ców do wszechświatowego imperjum na- około morza Śródziemnego, aby po ty- siącoletnim panowaniu rozpaść się zno- wu na składowe swe części. Po momen- cie scałkowania nastąpił moment różni- czkowania, według odwiecznego prawa falowania między temi dwoma możliwo- ściami.
Różniczkowaniu sprzyjają w wysokim stopniu wpływy geograficzne. 1 tak zna- ny przedewszystkiem jest wpływ wysp na powstawanie specjalnej insularnej kul- tury, — dość wspomnieć w starożytności Kretę, a w obecnych czasach Anglję.
Wpływ doniosły mają też góry, jak tego klasycznym przykładem jest Szwajcarja, której górska pozycja potrafiła unieza- leżnić i zcemeutować państwo, złożone z 3 oddzielnych narodowości i dwuch religji.
Powoli i dopiero w ostatnich czasach wysunął się język, jako potężna więź społeczna, różniczkująca jedne państwa od drugich. Zasada .narodowościowa tak mocno wysuwana przez Napoleona III-go v dobie kampanji włoskiej, a później :eskamotowana przez Bismarka podczas vojnv austrjackiej i francuskiej święciła lopiero swój prawdziwy triumf w Wer- salu. Dzięki rej zasadzie odzyskały swą liepodległość dwa czołowe narody sło- viańskie Polska i Czechy.
Ale jeśli w pokoju Wersalskim stało się zadość zasadzie narodowościowej, to z drugiej strony rozczłonkowanie Europy niewątpliwie wzrosło w wysokim stopniu.
Stąd znowu pojawiła się idea zcałkowa- nia Europy w formie federacji narodów, fBko wspólne państwo Paneuropy na kształ i podobieństwo Zjednoczonych Sta- nów Ameryki.
Fala ta ma swą stolicę w Genewie, posiada pałace, ma swych apostołów i polską zasadę jednomyślności, tak wy- chwalaną ongiś przez genewskiego gen- iusza, ale tak samo jak dawna nasza Rzeczpospolita nie posiada ani wojska, ani egzekutywy. Natomiast fali różnicz- kowa posiada gazy trujące, tanki, aero- plany i bagnety — przytem pieśń nie nawiści niemieckiej o konieczności re- wanżu i — wysokie chińskie mury cel- nego odgrodzenia. Mimo tak nikłych szans powodzenia zbiera się jednak już w lutym konferencja rozbrojeniowa w Genewie, mająca zadokumentować zwy- cięstwo zdrowego sensu, dla ratowania świata z otchłani kryzysu, nad lalą nie- nawiści plemiennej. Ale rozum tak rzad- ko bierze górę nad namiętnościami.
— o —
Ale jeśli Europa dzięki kłótliwości i waśniom nacjonalistycznym nie może na gruncie międzynarodowym osiągnąć sta- bilizacji i pacyfikacji—to może państwo- wość osiągnęła na wewnątrz szczyt do- skonałości organizacyjnej i dorównywując rozwojowi naszej nauki i techniki stanęła na wyżynie ponad dawnemi rzymskiemi i greckiemi wzorami? Niestety, musimy powiedzieć, iż postęp w tej dziedzinie jest bardzo nikłym i niewspółmiernym naszym zdobyczom w innych dziedzinach.
Jeśli za przykładem Spencera porów- namy naszą maszynę społeczną i państ- wową z organizacją tych tryljonów sa- modzielnych komórek, które stanowią organizm człowieka — to uwidoczni się najlepiej, jak daleko nam do tych cu- downych wyników, jaką w tym dziale ukazuje przyroda. Każda pojedyncza ko mórka otrzymuje od organizmu wszystko co jest jej potrzebnem. Komórki są zróż niczkowaue i zszeregowaoe w organy przeznaczone dla pewnego celu, według zasady podbiału prac. Każdy organ ma swoje centra rezerwowe automatyczne w pewnym stopniu tylko zależne od centrali, Centrala jest podzielona. 1) na centrum czucia i życia wegetacyjnego—
jest to dziedzina podświadomości i 2) na centrum świadomości i logicznego myśle- nia. Egzystują pozatem pcryferyczne gruczoły dokrewne, które, zapomocą chemicznych substancji hormonów, wpły- wają na centralę.
Organizacja naszego ciała jest zcen- tralizowana w postaci jednolitości, świa- domości i panowania tak zwanego rozu- mu, jednak psychika nasza nietylkó jest zależna od hormonów, ale także od dzia- łalności podświadomych centrów nasze- go wegetacyjnego życia i uczucia. Ten skomplikowany mechanizm organizmu po- legający na podziale pracy i wzajemnym oddziaływaniu różnorodnych czynników może być przyrodniczym naszym idałem, do którego powinniśmy dążyć, i może się stać sprawdzianem dla teorji organi zacji państwowej, osiągniętej na innej drodze.
— o —
Wojna wszechświatowa zmieniła bardzo gruntownie mapę Europy, zburzyła lub okrajała dawne organizację państwowe;
ich nowemu stanowi rzeczy musiała od- powiadać nowa organizacja państwowa.
Ograniczymy się tu do wyszczególnienia najważniejszych zmian.
Odsunięta od Europy na wschód — miała już Rosja od czasów Baturina, go- towy plan ustroju sowieckiego, opartego na wszechwładzy partji komunistycznej.
W praktyce jednak przejściowa dyktatu- ra proletarjatu zmieniła się odpowiednio do dawnych tradycji rosyjskich na stałą dyktaturę Lenina i Stalina, odpowiadają- cą władzy absolutnego cara. Władza ta stała się jeszcze potężniejszą z tej przy- czyny, iż państwo zabrało wszelką włas- ność na swe dobro, dla przeprowadzenia planu gospodarczego piatiletki. Zcentra- lizowanie władzy jako postulat socjali- zmu — zostało doprowadzone tym spo- śobem aż do ostatecznej granicy, gdyż państwo stało się wszystkiem, a obywa- tele niczem. Z przyrodniczego naszego poglądu jest to oczywiście przerost cen- trali, a więc stan patologiczny.
' W Italji na pierwszy plan wysunął się związek combatiantów z Mussolinim na czele. Związek ten, złożony z człon- ków przyzwyczajonych do wojskowej karności i do czynów gwałtu, pokonał siłą w wojnie domowej związki socjali- styczne, a ożywiony duchem patrjotyz- mu podczas wojny, obrał najskrajniejszy nacjonalizm jako swe hasło. Ideowy podkład dał mu Mussolini oparłszy się na zasadach Sorela i jego syndykalizmu.
Zniósł on więc parlament i głosowanie powszechne, wychodząc z zasady, iż tylko czynni i zorganizowani w syndy- katach ludzie mogą mieć prawo głosu co rządzeniu państwem. Wielka rada faszystów stała się więc, podobnie jak partja komunistyczna w Rosji—właściwą władzą prawodawczą w państwie. Fak- tycznie, il duce jest takim samym abso- lutnym władcą, jak sekretarz stały partji komunistycznej, Stalin. Mussolini spo- łecznie hołduje liberalizmowi i sprężystą władzą osiągnął duże rezultaty dla go- spodarczego rozwoju Italji. Tem niem- niej zbytnie scentralizowanie władzy (co prawda nie w tych rozmiarach co w Rosji), dalej, przesadny nacjonalizm, tak częste zarzewie nowej wojny, jak na- reszcie, odsunięcie całego odłamu niefa- szystowskiej inteligencji włoskiej, są to wszystko pierwiastki nie świadczące o harmonijnym układzie państwowym.
Przykład Mussoliniego miał bardzo szeroki wpływ na zewnątrz. Zmodyfiko- wane jego ideje wybuchają teraz pło- mieniem w Niemczech, jako program Hitlera. Zamiast czarnych koszul mamy tu koszule bronzowe, zorganizowane tak samo w militarnym rynsztunku. Hitler nie przyjął syndykalizmu Mussoliniego—
tylko swoje mętne, socjalistyczne poglą- dy połączył z jeszcze bardziej wyrazi- stym od włoskiego nacjonalizmem.
Jeśli u Mussoliniego wojna zaborcza leży implicite w jego naśladowaniu Ce- zarów i dążeniu do imperjum wszech- światowego, to jest to więcej teatralna poza. niż rzeczywistość. U Hittlera na- tomiast p{an wojny rewanżowej jest ści- śle związany z całą jego działalnością i na serjo grozi nową wojną. Powracają więc znowu upiory z czasów Wilhelma i wysoko napięta fala nienawiści germań- skiej, znowu, jak od lat tysiąca, zagraża naszej Ojczyźnie.
Organizacja państwa polskiego miała bardzo trudną i zawiłą drogę. Już od czasów Frycza Modrzewskiego żyliśmy ciągle naprawami Rzeczypospolitej, ale nigdy w naprawionem naprawdę pań- stwie, Tradycja anarchji, zawiści i wo- jen domowych jest jeszcze bardzo żywa w narodzie, a postulat konstytucji 3-go Maja o silnej władzy wciąż jeszcze nie doceniamy i odsuwamy na plan drugi.
Państwo pozbawione przez tak długi czas własnej tradycji uważało, że powinno się oprzeć na konstytucji żywcem skopjowa- nej z wzoru francuskiego z pewnemi, zwy- kle ujemnemi poprawkami. Przeniesiono nadto do nas przyzwyczajenia i metody z działalności Koła Polskiego w Wiedniu.
Opanowały nadto nasz sejm socjalistycz- ne doktryny i radykalne nieprzemyślane reformy. Z tego wszystkiego powstał taki chaos, iż wyjście z tej fatalnej po- zycji mogło być tylko w zamachu stanu.
Przewrót nastąpił, tak samrt prawie jak we Włoszech, za pomocą dawnych i obe- cnych combattanti, których karność i zde- cydowanie odniosło zwycięstwo. Ale Marszałek nie poszedł za przykładem Mussoliniego. Tak smo jak dawniej zwal- czał on nacjonalizm i pozostawił nie- tknięte formy parlamentarne. Tylko z par- lamentem dawnym nie mógł dojść do ładu — stoczył więc z nim nieubłaganą walkę, zakończoną zwycięstwem pr?y wyborach w roku 1930.
Postulat silnej władzy wykonawczej został więc nakoniec osiągnięty zgodnie z zasadami Konstytucji 3-go Maja. I to jest kapitalną sprawą wobec uroszczeń hittleryzmu!
Daleko nam jednak jeszcze do prawi- dłowej organizacji państwowej w sensie naszego przewodniego ideału. Centra- lizm państwowy, tak konieczny z punktu militarystycznego obrony narodowej, nie- wątpliwie ma wiele ujemnych cech, gdy chodzi o życie wegetacyjne organizmu—
i dlatego natura tak przezornie wprowa- dziła tu w grę automatyzm obwodowy.
Zbyt łatwo państwowy kierunek wyradza się w fiskalizm, który bez żadnego kon- taktu ze społeczeństwem, niszczy póje- dyńcze składniki państwowe, rzekomo dla dobra państwa, w rzeczywistości zaś ku jego szkodzie.
Nieoparte też na ścisłym kontakcie z rzeczywistością zarządzenia centralne wprowadzają niepotrzebny chaos w ży- cie, jak tego oczywistym dowodem była sprawa funduszu drogowego.
To są wszystko sprawy, które mogą być dopiero usunięte z rozbudową samo- rządową, reformą podatkową i powoła- niem Izby Gospodarczej na miejsce se- natu, Reforma ta natrafiła na wielką prze- szkodę kryzysu wszechświatowego — a jednak będzie musiała być przeprowa- dzona jaknajszybciej — gdyż brak jej jest także jednym z czynników paupery- zacji naszego kraju.
Dr. M. Biernacki.
PRZEGLĄD PRASY
PROGRAM RADJOWY WARSZAWY
N i e d z i e l a 31 s t y c z n i a
10.15 Transmisja Nabożeństwa z Wilna.
11.35 Odczyt misyjny p. t. .Polska misia w Chi- nach. 12.15 Poranek symfoniczny z Filharmonii Wars z. 14.00 .Słuchowisko prawnicze*. 14.25 Pleśni ludowe. 14.40 . W Jaki sposób prowadzić gospodarkę beznakladowo?* 15.00 Picini. 15.15 Audycja Żołnierska. 16.55 Program dla dzieci, starszych I młodzieży. 16.20 Płyty gramofono- we. 16.40 .Wałka z t e r m o m e t r e m ' . 16.55 Płyty gramofonowe. 17.U .Ruch ludności w E u r o p i e ' . 17.80 .Wiadomości przyjemne i pożyteczne'.
17.45 Koncert popołudniowy. 19.25 Płyty gramo- fonowe. 10.45 Słuchowisko p. t. .Bajka*. 2035.
Koncert. 21.55 Kwadrans literacki. 22.10 Recital fortepianowy. 22.45 Wiadomości sportowe. 28.00 Muzyka taneczna.
P o n i e d z i a ł e k 1 l u t y
11.45 Codzieuny przegląd prasy polskiej.
12.10 Muzyka z płyt gramofonowych. 13.40 . O r - ganizacja gospodarstwa kobirergo w dobie obec- nej*. 18.65 Muzyka. 14.00 .Dlaczego gospodynie wiejskie powinny być zorganizowane* ? 14.15 Muzyka. 1-1..20 . O Żywieniu inwentarza była j u t mowa—pomówmy o odżywianiu ludzi". 14.60 Muzyka z płyt. 15.25 Odczyt dla nauczycieli.
16.45 Oiełda plenielna. 16.50 Muzyka z płyt.
10.20 Lekcja frfińęuskiego. >6.40 Płyty gramofo- nowe. 17.10 .Świat małych planet*. 17.35 Mu- zyka z .Gastroiiomjl*. 10.15 Wiadomości rol- nicze. 10.80 Wiadomości sportowo. 19.35 Płyty grami tonowe. 10.45 P r a s o w y dziennik radjowy.
20.15 Opera ze studja ' . N a p ó j miłosny" G. Dont- żettfego. 22.11$ Peljeton . W gotowałm hiszpań- skiej senjory*. 22.80 'Dodatek do prasowego dziennika Radjowego. 2 ± 4 0 Muzyka taneczna z dancingu .Adria*.
N a ! d r o d z e d o z a p e w n i e n i a
pokoi
Słusznie . G a z e t a Polska" pod0, że p a r a f o w a n i e paktu o nleagr&tftfsel dzy Polską a Rosją Sowiecką suno dalszy, p o ż ą d a n y krok w klerunl?
u g r u n t o w a n i a i wzmocnienia ggMl w E u r o p i e .
C o o z n a c z a p a r a f o w a n i e paktu?
Jak dalej stwierdza „Gazeta P o | j j | | Parafowanie, jaklć miało mleitc wtorek, nie Jest leszcze równoziucnu*
zawarciem paktu. Oznacza tylko t ? ' równo co d o zasad Jak l co do [§§Sjj mulowanla, nnsiąplln całkowita tao*. M tomlast do we|ścia paktu w Z y c l ' v £ J 2 ne sn Jeszcze pewne poUtycine t n o n ^
O c o c h o d z i ? Niewątpliwie chodzi o to, aby
warunki egzystencji pokojowe| na H granicy zachodniej ZSSR. miały J e d n a W gwarancje, analogiczne iat*zpl(««n2 Inaczej system pokojowy, wzmocniony, p e w n y c h ogniwach, lecz nie wzmocSM odpowiednio w innych, nie siałby tie ffi n a j m n i e j bardziej odporny. Wiadomo Z wiem, źc łańcuch pęka zawsze lam, m i o g n i w o Jest najsłabsze. Mogłaby to Km rzać więc złudzenie wzmocnienia, nie u Istotne wzmocnienie pokoju. Poniewi Jednak chodzi o sprawy poważne i traUi w a n e poważnie — na złudzenia miejsca I być nie może. O p l n j a polska w tej spr;
wie Jest całkowicie lednozgodna. iSjfflB
O d c z e g o z a l e ż y p o d p i s a n i e pakti o n i e a g r e s j i ?
O d p o w i e d ź na to pytanie daje ,G»
zeta W a r s z a w s k a " , która pisze:
Podpisanie paktu o nieagresji mlędr Polskq a Sowietami i wprowadzanie go j życie, zależy od podpisania paktów anilo gicznych przez Rosję i inne, sąsiadujące nią zachodnie państwa. Pinlandja już Ul pakt podpisała, na drodze do podpisu ggj t ó w przez Estonję I Łotwę, nie stoją tadn poważne przeszkody. Ostateczuy wy ni zależy przeto dzii od tego, czy dojdzie il porozumienia między Sowietami a Rumunji Rokowania prowadzone w Rydze, został przerwane, naskutek różnicy stanowisk ci d o Bessarabji. Małą one być na no*
podjęte przez ks. Gnikę z p. Litwinowa w Genewie. Zagadnienie Bessarabji jS poważne, trzeba Bowiem znaleźć sposó osiągnięcia kompromisu między dwom dotychczas sprzeczneini stanowiskami.
P a k t j e s t r z e c z ą p o ż y t e c z n ą T a k i e g o zdania jest warszawski ,Ro botnik" piszący iżr*~
Bez względu na to, czy paki niesgraJJ zawarty między Rosją sowiecką i POMfl powstał pod naciskiem Francji. ci>-1g Inicjatywy Rosji, które] pakt uinożBwt swobodę ruchów na Dalekim Wschodź*
— należy powitać pakt Jako rzecz potf teczną.
C z y p a k t o n i e a g r e s j i j e s t tworem s z t u c z n y m ?
P r a w i c o w a prasa francuska twierdi jednomyślnie, iż S o w i e t y podobnie jil Niemcy traktują wszelkiego rodzaji p a k t y i t r a k t a t y z a „świstki papieru*
D l a t e g o t e ż ż t e j strony padły | | a d r e s e m Polski ostrzeżenia, aby dop»
r a t o w a n e g o ? paktu nie przykładano zby wielkich nadziei. Odpowiedzią na przy jacielskie r a d y p r a w i c o w e j prasy p | cuskiej są w y w o d y warszawskiej
„A.B.C." k t ó r e stwierdza, że:
Polsko-sowiecki paki o nieagresji | wynikiem realnych I wspólnych iUl««H z a r ó w n o Polski Jak i Sowietów, oranie polsko-sowiecka, ze względu sytuację obu państw I ich drogi M f l J S S ne, Jest unią pokoju. Pakt, » w ,ch!' obecnej cala uwaga Rosji musi Ęffi H rowana na wschód, a Polski ua zrtflg n i e Jest wynikiem jakiojS chwllowr) UJ Junktury, lecz wyrazem l i l i t o r ) «n e8 ° , du stosunków.
P o s u n i ę c i a P o l s k i n a a r e n i e mię- d z y n a r o d o w e j n a l e ż y u w a ż a ć aj w i e l k i c z y n d l a d o b r a c a ł e j Europ;
Podkreśla to z naciskiem . K u j * P o r a n n y " , twierdząc iż Polska s»
się w środkowo-wscbodniej Eurow oazą odżywczą Pokoju. Jest budo«» | czynią zaufania, realną p o k o j o w e j swoją przyczynia się do zrealizow«»j tej p i ę k n e j muzyki przyszłości HUS obecnie są Stany Z j e d n o c z o n e | i n dlatego też podkreślając p o i ^ w M I systemu powszechnych paktów o u™
gresji, . K u r j e r Poranny" stwief<tz«g«
Posunięcie tedy Polski na M g g ^ U tyki międzynarodowej n a U l y | wielki czyn dla dobra całej
Pakt z parały przejdzie w r ^ U H H realne życie, wówczas okaże US3&H źródłem blogoalawionych w p i l ^ A koleje narodów w Europie. A»«;b>W atalo, pakt o nieagresji musi &jU|K ml biogiemi ramionami i bez czego pakt z Polską ni« (SUM zrealizowany, bo nie miałby f r o j ^ ^ ^ H ulnych podstaw dla swego życia •
. K U R J E R L U B E L S K I ' 31 stycznia 1932 r. No31.
OSADNICY
w po odparciu nawały bolszewickiej, jEjn no ziemiach Rzeczypospolitej t«< wojenna, kraj cały. jak długi i
oki. począł leczyć swe rany, opatry- nblimy i szczerby zadane jeszcze
okupacje niemiecką, wyniszczać _jce strupy i wrzody z czasów nie-
organizmie narodu bytujące i w te) pracy radować się słońcem lei, które wiekuista sprawiedliwość p i znowu nad Polską,
iidiene dłonie żołnierzy obrońców
•ly broń by z powrotem jąć się Łych narzędzi pracy. P o zwycięst-
• dumą i radością spieszono do po- nych nagle warsztatów, fabryk, biur, 6w aby z dzielnego ocbotnika-żol-
przedzieregnąć się znowu w sza- I obywatela, mrówkę roboczą, pracu- [ wytrwale na przeznaczonym sobie
paku.
stety, wojna raa to d o siebie, że ffijó zabija poszczególne jednostki
óe ale niszczy i burzy to co czło- j« czasie pokoju z trudem wybudu- gj|d też wiele ośrodków pracy zosta- ijnowanycb albo zgładzonych z po- lni ziemi i oto dzielne ręce woja- [iwisły bezradnie gdy przyszło zaro- i ł chleb powszedni. Nie było gdzie bwać albo miejsca były zajęte. Roz-
zenie napełniało serca. „ O t o ś m y Niepotrzebni!..."—mówiono. „Szczę-
I, ci co polegli..."
nrćcas to, w umysłach mężów stanu
| a się koncepcja, która w danej wydawała się genialną. Stworzyć lictwo wojskowel N a rubieże pań-
| zagrożone ciągle vi s w e j całości i czenstwie przez dywersje bolsze- jie i litewskie, rzucić tę masę rąk
nionych wysiłku, zwolnionych od nu i szabli, aby ugory i pobojowi-
|zmieniły w glebę urodzajną!
zesiąkłą krwią bitew ziemię należy ze uznoić potem polskiego osadni-
plonowała i stała się do gruntu Ipia samego polską.
Itąd nietylko mur rąk ale i mur serc ptycznych będzie bronił s w e j ziemi- od strony granic wschodnich zatrutych
gimi wyziewami bolszewizmu. Ta- były racje stanu.
p ó w i o n o itn -— tym w szarych wy- lóh mundurach, co narzekali: na brak
• i pracy; na dekownictwo spryt- i karjerowiczów, którzy co się dało
zadiłannie dla siebie i bliskich;
kcjonizm panoszący się otwarcie blnie; na serwiłizm i sprzedajność;
Hezorjentację i brak fachowości we ttkich dziedzinach życia gospodar-
i na urzędach — mówiono im, że i te żale skoro i dla nich znajdzie Bejsce w tym tańcu około Złotego
.Przecież dostajecie ziemię!;.."
H | bezdomni! Wy bezrobotni! Wy -niepotrzebniI... Dumą swą i nędzą,
T>nem kalectwem i krzyżami walecz- J? pogardliwie łyskający nam w E — dostaniecie po ugorze ziemi...
J * i e jeno zeszli nam z oczu!... Abyś- H P żalu zostawili nam nasze wy-
• stanowiska i zawrotne karjery, in- _ j J wpływy i wszystko to cośmy W ł zabrać sobie i przywłaszczyć już W gdyście się jeszcze z ran po H r a b leczyli i na pobojowiskach
Nia... własna ziemia... Własny najbar- p ? w ó j kawałek ziemi choćby naj- YJTT&} Z tej wielkiej całości odebra-[
*ywałczonej, oczyszczonej z najeżdż- aj j a k i e wydawał się im bezrobot-
•yoędznialym żołnierzykom Rze- jpolitej, godny pożądania. O t o
•J się wreszcie przystań I święty [•Mrówki skołatanego żołnierskiego r0 l ł. Bo lata wojny liczą się podwój- n i 4 lata bzrobocia i rozpaczy po-
1 dziesięciokrotnie.
l^ięc, niezadługo sznury czerwo- K Wagonów towarowych wiozły w H l WnCkz«cb cale kompanje i pluto- T n i e r z y ochotników wraz z ich ml-
J-ffludoba.
Jakiejś Ifowojelni, Uściługu czy Bg;
* z a c h Wysypywał się ten ładunek JWobliwą pieśnią witał ochoczo no-
Pora była wiosenna. Kwitnące zboża I łąki, wielkie zielone lasy, glosy pta- ków, wonie i obłoki, wszystko śpiewało pochwałę wsi. Proste serca żołnierskie ogarnął zachwyt. Usta się śmiały a oczy zachodziły mgłą zaczarowania...
O t o miała ich powitać własna ziemia uf- na i radosna jako i oni, a czekająca nie- cierpliwie na ich młodość i uścisk sprę- żystych ramion niczem oblubienica w dzień godów.
Różnego pokroju i autoramentu ludzie byli między nimi: wieśniacy z rozmai- tych stron kraju, robotnicy z mniejszych i większych ośrodków fabrycznych, inte- ligenci z wielkich miast, poczciwcy a także łazicy i cwaniacy, których zasadą po wszystkie czasy jest było i będzie:
.jakże nie brać kiedy dają?..,* czarowa- ła ich wszystkich i przykuła z miejsca d o siebie bujna ziemia kresowa pachną- ca wiosną, majem i dzikim urokiem swo- body.
Zajechawszy na miejsce po prowizo- rycznem rozlokowaniu się po chatach, szopach i stodołach tubylców w najbliż- szem sąsiedztwie gruntów przeznaczo- nych przez rząd na osady, w parę ty- godni po przyjeździe pisali entuzjastycz- ne listy do matek, żon, sióstr, narzeczo- nych i przyjaciół, bo np. takie:
„Nie macie pojęcia jak tu pięk- nie! Jaka bujna roślinność. Jakie olbrzymie pola nieużytków i poręb, które czekają na uprawę i karczunek. A czy wiecie, że po- pówki i majątki opuszczone przez właścicieli Rosjan są najżyźniejsze.
Tu nawozi się grunty tylko co cztery lata, a rosnące żyto, chłopa zakryje. Mieszkamy p o zapadłych wioseczkach rozrzuconych po ja- rach, między lasami, u małomów- nych chłopów białoruskich, którzy patrzą na nas zawistnie i okradają nas nocami sprytniej od cyganów.
Niezadługo już, niezadługo każdy z nas dostanie własny kawałek zie- m i I Tymczasem pracujemy i go- spodarujemy wspólnie. Jak najpraw- dziwsi komuniści. Jest nam we- soło.
A jak tylko wydzielą mi moje kilkanaście hektarów, przyjedziesz do mnie, najmilsza i powiesz, w którym miejscu działki ma stanąć nasz dom. Nasz przyszły dom, gdzie będziemy bardzo szczęśliwi".
Takie to listy jak promienie słońca padały na czyjeś zalęknione o los naj- milszego straceńca dłonie. A w chwilę później, na zagryzmolone zamaszystem
pismem arkusiki papieru, kładły się go rące wargi niewieście w dziękczynnym pocałunku za dobrą wieść o żolnierzu-tu- łaczu.
Zołnierz-tułacz... dawna piosenka legjo- nowa tnimowoll naplątywala się my- ślom:
.Idzie żołnierz borem lasem, przymierając z głodu czasem.
Suknia na nim oblatuje, wiatr dziurami przelatuje. Hej I Po tułaczce legjonów^ Dąbrowskiego stara pieśń znalazła swą analogję w dzie- jach osadników wojskowych. Prawda, że byli u siebie, na swojej ziemi, w kra- ju rodzinnym i pod opiekę własnego rządu. Bezwątpiema szczęśliwsi—nawet mimo nędzy wielkiej, jaką prawie wszy- scy cierpieli, zanim wybudowali sobie własne zagrody, bardzo szczęśliwi, lecz i oni jak i tamci przymierali głodem i świecili ciałem poprzez zdarte szmaty.
Dach nad głową i kęs czarnego chleba zdobywali z trudem, gdyż przyszli do ziemi z golem i rękami nienawykłemi do pługa i brali się do niego niezdarnie, choć z wielkim zapałem. A gdy każde- go z nich po roku pracy na zasadach komunalnych, pozostawiono wreszcie wła- snym siłom, niejeden załamał się tragicz- nie, niejeden rozpił się i zmarnował wszystko, a byli także i tacy. co popro- stu zginęli z głodu. Tylko ci, którym pomagała dalsza rodzina wytrzymali jako tako wszystkie trudności. Samotni lub niezaradni, ciągnąc uciążliwą taczkę osad- niczego żywota, nieraz z serca pożałowali, iż dali się skusić chimerze posiadania ziemi, gdy przecież ostatecznie i tak kiedyś t e j ziemi nasypią człowiekowi na oczy, a trzy łokcie placu wystarczy na mogiłę.
Kącik bibljofilski
L T M K .
Dziesięć lat minęło odkąd obdarowano żołnierzy ziemią i stworzono osadnictwo wojskowe. Dziejppis nie powinien przejść do porządku nad tym eksperymentem, będącym także z wielu względów cieka- wym a k t e m politycznym.
Dzisiaj gdy pisze się i mówi tak wiele o osadzaniu bezrobotnych na roli czyli o stworzeniu nowego typu osadnictwa, nikt nie interesuje się już tymi co w 1921 roku szli jako pionierzy na osady kresowe. Nikt nie pyta: jak żyją? Czy żyją? Co się z nimi siało? C o się z ni- mi dzieje?...
A może należałoby skorzystać z do- świadczenia t e g o dziesiątka lat i tysięcy ludzi, jeżeli rzuca się hasła nowego osad- nictwa Zapytajmyź o nich! Każmy im s a m y m mówić.
Aniela Fleszarowa.
Uniwersytet Niedzielny w Krynicach
Z Inicjatywy kierownika m i e j s c o w e j szkoły, p. fi. Szuberta, zorganizowany został uniwersytet niedzielny w Kryni- cach, pow. t o m a s z o w s k i m . J a k o cel p r a c uniwersytetu wytknięto sobie: 1) p o d a n i e wskazówek praktycznych w p o t r z e b a c h życiowych, 2) przez powięk- szenie zasobu wiedzy, rozszerzenie ś w i a t o p o g l ą d u myślowego, 3) wzbudze- nie zainteresowania z a g a d n i e n i a m i spo- łeczneml, p a ń s t w o w e m l I ogólnoludzkie- ml I 4) przygotowanie I nastawienie d o dalszego samokształcenia. P r o g r a m u-
nlwersytctu o b e j m u j e 7 działów: 1) Je- żyk I literatura polska, 2) Polska współ- czesna, 3) rolnictwo, 4) dział religijno- społeczny, I ) przyroda, 6) higiena I 7) dział zagadnień aktualnych przewidzia- nych i nieprzewidzianych. Każdy z wy- mienionych działów ujęty jest w szereg zagadnień (od 5 do 10 clu), a zarówno poszczególna zagadnienia Jak i działy zawierają w sobie pewną skończoną całość. Przy układaniu p r o g r a m u , obok grona nauczycielskiego miejscowej szko- ły, brali udział przedstawiciele miejsco- wego społeczeństwa, a mianowicie:
ks. prób. St. Stowlarskl, p. Q. Ltpczyń- skl, p. T, Gałęzowskl, sekr. gminy I p.
J Hołyst, kom. post. p. p. I wymianie ni wraz z nauczycielstwem tworzą kolo prelegentów uniwersytetu niedzielnego.
Nadto, w dalszym ciągu w toku dysku- sji ze słuchaczami uniwersytetu, uzgod-
n i o n o I prawie ostatecznie o p r a c o w a n o p r o g r o m .
Z a s t a n a w i a n o się też n a d Jego zreali- zowaniem, a w pierwszym rzędzie nad formą o m a w i a n i a z a g a d n i e ń . W rezul- tacie u z n a n o za najodpowiedniejszą, o Ile tylko d o d a n e g o zagadnienia da się zastosować, f o r m ę dyskusyjno-do- śwladczalną, zaś ostatecznie s t o s o w a n i e f o r m y p o g a d a n k o w e j z n a j s u m l e n n i e j - s z e m przygotowaniem p o m o c y nauko- wych, |ak np. obrazów, przeźroczy i t.p.
Ponieważ, z biegiem prac, doświadcze- nie prelegentów będzie coraz większe, p r z y n a j m n i e j raz w miesiącu zbiorą się c e l e m podzielenia się uwagami co d o p r o g r a m u I m e t o d podawania wiado- mości na uniwersytecie I zastosowania e w e n t u a l n y c h zmian I poprawek.
Praca na uniwersytecie rozpoczyna się b e z p o ś r e d n i o p o s u m i e w każdą niedzielę I trwa od godz. 13 te| d o 15 tej.
O m a w i a n e są w tym czasie 2 zagadnie- nia z dwóch różnych działów. Czas trwania uniwersytetu jest przewidziany mniej więcej do lipca 1932 r. Z kaidą niedzielą frekwencja wzrasta; przeciętna liczba o s ó b o b e c n y c h wynosi około 100.
Zainteresowanie jest znaczne, o czem świadczą niejednokrotnie ożywione dy- skusje.
Pozostawałoby tylko | e d n o życzenie—
oby tak było dalej.
Lubelskie Towarzystwo Miłośników Książki powstało w r. 1926 z inicjatywy ks. dr. Ludwika Zalewskiego. Pierwszym prezesem obrano ks. Zalewskiego, który już przedtem był zaproszony na członka Rady Bibljofilskiej. utworzonej na Zjeź- dzie Bibljofilów Polskich w Krakowie.
Godność tę i dzisiaj piastuje ks. prezes a ze szczerem oddaniem patronuje To- warzystwu miejscowemu. Zebranie orga- nizacyjne LTMK. odbyło się przed dru- gim Zjazdem Bibljofilów w Warszawie, dokąd też wyznaczono delegata. W ten sposób poraź pierwszy nawiązał Lublin łączność z naszemi zorganizowanemi bi- bijofilami, których instytucje tak licznie powstały po wojnie, szerząc uczucie mi- łości do książki w całej nieomal Polsce.
Ruch bibljofilski promieniuje najsilniej z Krakowa. Obok istniejącego już cza- sopisma bibljofilskiego „Exlibris", na półkach księgarskich pojawia się mie- sięcznik „Silva Rerum" jako organ To- warzystwa Miłośników Książki w Krako- wie — po kilku zaś latach — wszyst- kich polskich towarzystw bibljofilskich.
Odbywają się, znakomicie organizowane, zjazdy bibljofilów polskich przedewszy- stkiem w Krakowie a następnie w War- szawie, Lwowie i Poznaniu, obsyłane licznemi pięknemi wydawnictwami wśród których odrazu zwracają uwagę bibliofil- skie druki krakowskie. W t e j — jakże miłej — atmosferze rozpoczyna działal- ność i rozwija się jedna z najmłodszych bibljofilskich instytucyj, LTMK. J e j skrom- na lecz wartościowa praca ujawnia się równocześnie w trzech kierunkach: l - o czysto bibljofilskim, opartym o hasło bez- pieczeństwa pięknego druku i walki o stworzenie własnego typu książki, odpo- wiadającej idei nowoczesnego bibljofila;
2-o w kierunku propagandy pojęć odno- szących się d o księgoznawstwa, pomiesz- czając w tym zakresie projekty opraco- wywania tematów jak Historja drukarń lubelskich, prasy miejscowej i t. p., a wreszcie 3-o—zainteresowania bibljografją, wyrażając potrzebę opracowania i wyda- nia bibljografji druków lubelskich.
Wśród faktów dokonanych, bibljofilski charakter pracy LTMK. posiadają organi- zacje dwóch wystaw exlibrisów, własne wydawnictwa druków broszurowych, które aczkolwiek d o t ą d bardzo nieliczne, są pięknemi próbkami poczynań nasze- go Towarzystwa. Godzi się w tem miej- scu podkreślić, że dwie cenne prace, starannie wytłoczone w Drukarni Pań- stwowej w Lublinie a t o : ks. L. Zalew- skiego : Genethliacon i dra F. Araszkie- wicza: Łopaciński, pojawiły się jako dar w rękach uczestników Zjazdu Bibljo- filów we Lwowie, dzięki ufundowaniu ich nakładu przez członka L T M K - ' p. Fr.
Raczkowskiego.
Szersze pojęcie w zakresie popularyzacji wiedzy o książce wogóle dała niewątpli- wie jej wystawa w Lublinie, którą LTMK.
zorganizowało, nie szczędząc trudów, w r. 1927. Była to pierwsza i j e d y n a dotąd retrospektywna wystawa książki polskiej w naszem mieście ciesząca się dużem powodzeniem. Zwiedziło ją prawie trzy tysiące osób z młodzieżą szkolną na czele. Pozatem praca Towarzystwa wy- raziła się w dłuźszem szeregu zebrań, przeznaczonych dla członków a urozmai- conych niekiedy referatami bibljofilskie- mi jak n.p. dra J. Krzyżanowskiego o polonicach w Muzeum Brytyjskiem w Londynie lub ks. L. Zalewskiego o Mi- kołaju Dobrku z Jadownik, bibljofilu z wie- ku XV. LTMK. bierze też czynny udział w ostatnim Zjeździe Bibljofilów Polskich.
Wśród współpracowników „Siva Rerum*
znajdują się następujące nazwiska człon- ków LTMK.: St. Dąbrowski, J. Krzyża- nowski, ks. L. Zalewski i W.Ziółkowski.
LTMK. w przeciwstawieniu d o innych podobnych organizacyj w Polsce, odzna- czających się zgóry ograniczoną liczbą członków, jest towarzystwem otwartem, liczącem w roku założenia ośmiu, a obe- cnie — przeszło dwudziestu członków.
Byłoby niezmiernie pożądanem, żeby liczba ta mogła się powiększyć przede- wszystkiem, ku wzmożeniu bibljofilskiej pracy pięknej, nazwiskami miejscowych drukarzy | introligatorów, a więc ludzi, co z racji swojego zawodu do miana mi- łośników książki powinni posiadać uza- sadnione prawo. Brak ich najdotkliwszy w gronie bibljofilów lubelskich daje się obecnie odczuwać. Julian K o t .
.KURJER LUBELSKI' 31 stycznia 1932 r.
Ni 31.
O nowej organizacji szkolnictwa zaw. dokształcającego
Wobec dyskusji na łamach prasy o zamierzone) reorganizacji szkolnictwa, na czasie będą poniższe uwagi o pot- rzebie odpowiedniego ujęcia w projek- towanej nowej ustawie takie szkolnict- wa dokształcającego. Szkoły doksztal cajęce, mające na celu przygotowanie młodzieży, zmuszonej warunkami życló- weml do zarobkowania w rzemiośle, handlu, na roli I t. p. bez dostateczne- go cenzusu naukowego do samodziel- ne) I prawidłowe) pracy w obranym zawodzie. Jaką dziś role Inne państwa przypisują rozwojowi szkolnictwa zawo- dowego dokształcającego świadczy o tern fakt, źe Traktat Wersalski (cześć XII dział I) zaleca zajęcie się szczegół nie szkolnictwem, zawodowem, jako je- dynym z warunków polepszenia bytu klasy pracującej.
We Francji każdego roku Minister Oświaty przedstawia Prezydentowi Rze- czypospolite) Francuskie) sprawozdanie 0 stanie szkolnictwa dokształcającego i kursach zawodowych. W rozprawie, u- mieszczonej przez Międzynarodowe Biu- ro Pracy w Genewie z czerwca 1928 r., zna|du|emy nawoływanie do wszystkich Narodów, aby specjalnie zajęły się wy- kształceniem zawodowem młodzieży, co wybitnie wpłynie na zmiejszenle bezrobocia. W Polsce jest około 300.000 młodzieży pracującej w prze- myśle, rękodziele I handlu. Wykształ- cenie tej młodzieży w szkołach typu rzemieślnlczo-przemysłowego ze wzglę- du na ciężkie położenie gospodarcze Państwa Polskiego jest wprost niemoż- liwe, natomiast możliwe jest przepro- wadzenie wykształcania zawodowego młodzieży przy pomocy terminu I dobrze zorganizowanych szkół dokształ- cających zawodowych I kursów zawodo- wych. Nowa ustawa powinna takie warunki stworzyć dla szkolnictwa do kształca|ącego, aby nauczanie teoretycz- ne uzgodnić z zasadami pracy fizycznej 1 zarobkowej, wyrabiając nletylko mu- skuły, lecz tężyznę obywatelską i zawo- dową młodego pokolenia. Zwiesza w naszem społeczeństwie, które, wobec niedorozwoju stanu średniego, nie wy- robiło w sobie tradycji I zamiłowania, oraz szacunku dla pracy kwalifikowa- nego robotnika, mojstra, rolnika I t. p.
Jest niesłychanie ważne, by dokształce- nie nie ograniczało się jedynie na po- daniu wiadomości z zakresu literatury, historjl, przyrody I t. p., lecz musi być prowadzona systematyczna nauka odno- śnego zawodu.
Nowa ustawa powinna uwzględnić szeroko konieczność przygotowania do- statecznej Ilości wykształconych pra cownlków z zakresu rolnictwo, ogrod- nictwa, pszczelarstwa, leśnictwa I t. d.
Dobrą ona będzie wówczas, gdy umoż- liwi intensywne dokształcenie z zakresu wiedzy rolnicze) jeśli nie całej naszej ludności wiejskiej, to przynajmniej mło- dzieży dorastającej, która w przyszłoś- ci poświęci się pracy na zagonach oj- cowskich. Ludność wiejska rolnicza, stanowiąca powyżej 70 proc. ogółu lud- ności w Polsce, winna mieć w projek- towanej ustawie zabezpieczenie pewne,
słuszne I procentowo, co do swej licze- bności. uzasadnione minimum szkół dokształcających, by naprawdę umożli- wić podniesienie gospodarstwa rolnego, upadającego nietylko z powodu kryzy- su, ale także I z braku wiedzy technicz- no-ekonomicznej u naszych przecięt- nych rolnlków-włośclan.
Znaczenie gospodarcze uruchomienia planowo u|ętego szkolnictwa dokształ- cającego rolniczego będzie miało dla przyszłości Polski bardzo duże znacze- nie: przygotowani teoretycznie I prak- tycznie wychowankowie takich szkół nletylko potrafią umiejętnie I oszczęd- nie gospodarować na własne] ziemi, ale uruchomić będą w stanie rozmaite gałęzie wytwórczości z rolnictwem zwią- zane, które obecnie z powodu braku potrzebnej ku temu rzeszy fachowców, albo wcale nie Istnieją, albo rozwijają się słabo pomimo dużej propagandy zainteresowanych sfer gospodarczych.
Z ogromu zadań, |akle stoją przed zorganizowaniem szkolnictwem zawo- dowem agrotechnlcznem wynika, że musi być ono silne zróżniczkowane I dostosowane do potrzeb naszej wsi.
Po ukończeniu szkoły powszechnej nie każdy chłopak wiejski może pójść na dalszą naukę d o szkoły zawodowej w mieście, gdyż warunki materjalne naj- częściej stoją temu na przeszkodzie.
Pozostaje więc na wsi i dlatego szkoła rolnicza powinna przyjść sama do tej- że, czy sąsiedniej wsi, w charakterze szkoły rolniczej wędrownej dokształca- jącej, by dać przyszłym pracownikom
na roli podstawowe wiadomości facho- we. Taka szkoła, której powstanie by- łoby w każdym powiecie, może pozo- stawać na wsi przez Jeden rok, prowa- dząc w okresie zimowym naukę teo- retyczną w któremś wzorowem gospo- darstwie wiejskiem, zaś w lecie—wyłą- cznie praktyczną z przysposobieniem rolniczem.
Dla dziewcząt należałoby uruchomić podobne jednoroczne szkoły wędrowne gospodarstwa domowego, zaś w okrę- gach o dużem nasileniu produkcji o- grodnicze|, szczególnie pod wlększeml miastami, celowe byłyby specjalne szkoły wędrowne dokształcające ogrod- nlczo-pszczelnlcze, ujęte w podobny sposób, Jak szkoły ogrodnlc/o-pszczel- nlcze w Małopolsce. Takie szkoły węd- rowne o charakterze dokształcającym spełniałyby doskonale swoje zadanie podniesienia dochodowości gospodarst- wa włościańskiego. Młodzież wiejska, która taką szkołę wędrowną rolniczą ukończy, pozostawać będzie przeważnie na wsi, ma|ąc twarde podstawy do do- brego gospodarowania Podniesienie oświaty na wsi przez szkoły wędrowne
|est tylko pierwszym szczeblem do stworzenia bogactwa w kraju.
Ustawa powinna także pamiętać o konieczności Istnienia szkół o typie wyższym, których zadanie byłoby przy- gotować nletylko światłych samodziel- nych gospodarzy i organizatorów życia wiejskiego, ale także I kadry pracowni- ków folwarcznych, nauczycieli facho- wych, instruktorów, administratorów I innych.
Stopniowa intensyfikacja rolnictwa pozwoli na rozszerzenie pola zarobko- wania dla szerokich rzesz nletylko rol- ników, ale i tych warstw produkcyjnych I handlujących, które zajmują się pro- dukcją I obrotem ziemiopłodów I arty- kułów spożywczych. Rozkwit produkcji rolnej wyzwoli cały szereg dotąd utajo- nych sił gospodarczych, nletylko w za- kresie rolniczym, a szkolnictwo zawo- dowe, dążąc do podniesienia produkcji we wszystkich gałęziach życia gospo- darczego, odegra wtedy decydującą rolę, pozwalając wzorem państw zachodnich na opanowanie I pełne wyzyskanie sprzyjających warunków przyrodniczych i ekonomicznych.
Drużyna Przeciwgazowa w majątku Klnczkowice
Z inicjatywy Okręgowego Zw. Straży Pożarnych w Puławach, została powoła- na do życia przy T.O.S.P. Kluczkowice Drużyna Przeciwgazowa, do której zapi- sało się 50 osób. Wyszkolenie drużyny zarząd Straży powierzył p. A. Latkow- skiemu, dział pracy społecznej p. 1. Te- terowi. Jest to już druga drużyna na terenie pow. puławskiego.
Walny Zjazd Kół Gospodyń Wiejskich w Puławach
Dnia 31.1 rb. odbędzie się powiatowy zjazd Kół Gospodyń Wiejskich powiatu puławskiego, w sali starostwa, o godzi- nie 11 rano.
Zjazd jest zwołany w celu wyłonienia powiatowych władz K.G.W.
Na zjazd kółka rolnicze delegują swo ich przedstawicieli, jak również inne or- ganizacje społeczno-oświatowe.
Konferencja miast Woj. Lubelsk.
W dniu 31 b. m, odbędzie się Siedl- cach w sali Rady Miejskiej ogodz. 11.30 konferencja miast z północnej części woj. lubelskiego, zorganizowaua przez Koło Miast Woj. Lubelskiego.
Przedmiotem konferencji będzie omó- wienie spraw związanych z obecną sy- tuacją finansową i gospodarcrą samorzą- du miejskiego, sprawy bezrobocia oraz sprawy, będącej obecnie przedmiotem obrad sił ustawodawczych, Małej Usta- wy samorządowej. Nadto omówione bę- dą sprawy organizacyjne Koła i Biura Koła Miast.
Analogiczna konferencja dla miast po- łożonych w południowej części woj.
lubelskiego odbędzie się w najblizszym
Biskup Władysław Bandurski
Duch—ogień, słowo—pochodnia.
Imię ks. Biskupa Bandurskiego jest nierozerwalnie związane z walkę o nie- podległość Polski. Kapłan w najpięk- niejszem tego słowa znaczeniu, mówca złotousty, którego płomienne kazania 1 przemówienie, wygłaszane z nlezwykłem uczuciem I niezłomną silą przekonania, wstrząsały n o j osp ais ze dusze, był nie- strudzonym budzicielem ducha narodo- wego. Korzystał z każdej rocznicy histo- rycznej, z każde] sposobności by pod- kreślić łączność duchową narodu trze- ma zaborami rozdzielonego I budzić wiarę w przyszłe zjednoczenie faktycz ne. Już w przemówieniach z r. 1906, 1908 odzywają się Jakby dalekie surmy bojowe, a słowo—pochodnia rzucone z głębi rozżarzonego miłością Ojczyzny
serca kapłana budzi drzemiący w duszy młodzieży popęd do bohaterstwa. Zbio- ry kazań i przemówień .Ducha nie ga- ście" wyd. w r. 1911 i .Krwi ofiarnej cześćl" wyd. w r. 1928, są etapami po- chodu ku niepodległości. Wierząc że .Polska musi być cała bohaterska, bo tylko taka z grobu powstonie", całą duszą zespolił się z dążeniami organl- zacyj polskiej wojskowości konspiracyj- nej, a dla Ich twórcy, Józefa Piłsud- skiego, z którym poraź pierwszy zetknął się osobiście w r. 1912, był pełen u- wlelbienia Jako tego, .który wywiedzie naród z niewoli*. Organizacje: Sokół, Drużyny Bartoszowe, Strzelec, zostały otoczone serdeczną opieką ks. Biskupa, który starał się o to gorliwie, by za- trzeć Istniejące między temi organizac- jami różnice, załagodzić starcia I dopro- wadzić do zgodnego działania dla do- bta wspólnej Idei podstawowej, zbroj- nego czynu niepodległościowego.
Podczas wojny objeżdżał ks. Biskup obozy jeńców, wynajduje w nich Pola-
ków, krzepiąc Ich nadzieją bliskiego kresu polskiej niewoli 1 wysługiwania się obcym. Czem był dla legjonlstów pamiętamy wszyscy. Jakże radośnie witano w okopach .Biskupa Legiono- wego"! fl potem znowu Jeździ krzepić ducha męczeńskich więźniów w Mar- marósz Szigeth, Benjaminowle, Kamień sku I Szczyplornle.
Niepodobna w krótkim artykule dziennikarskim objąć całego ogromu pracy tego niestrudzonego Kapłana-Oby- watela. Był przecież założycielem I duszą wszelkich komitetów wspierają- cych bezdomnych, wychodźców I Jeń- ców, organizował dla nich nabożeństwa;
rekolekcje, oświatę, pomoc materjalną, w r. 1912 był Inicjatorem wielkiej akcji na rzecz Ziemi Chełmskiej, wydał słyn- ną odezwę .Brońmy Opornych", zbie- rał zewsząd dary dla gnębionych Chałm- szczan.
Po odzyskaniu wymarzonej Niepod- ległości i odepchnięciu najazdu, gorli- wy Kapłan zwrócił wszystkie swoje wy-
siłki ku wzmocnieniu tego, co za § stawę potęgi narodowej uważa, ku p cy . d u c h a polskiego dla palsklego i cha". W książce swojej .Praca i pienie", wydane) w r. 1921 poili .Praca człowieka nad własnym ducbct sercem I życiem musi trwać ał 4 końca życia" I .szczęśliwi i wybrani/
pracę pojmują |ako apostolstwo".
Ks. Biskup Bandurski urodził ik Sokalu nad Bugiem w r. 1863. Ginu zjum I wydział teologiczny ukończył' Lwowie. W r. 1887 wyświęcony ni I płana, zostaje prefektem, następnie r karym przy kościele Katedralnym' Lwowie, późnie) sekretarzem i kipi nem kardynała Puzyny w Krakowie, niebawem kanonikiem Kapituły Krikff sklej. W r. 1903 Papież Leon XIII tul nuje go swym prałatem domowym, r. 1906 otrzymuje święcenia biskup których dwudzlestopięciolecle uroczy*
obchodzi Polska Niepodległa.
Jana Górtc
Z ruchu wydawniczego
Na pólkach księgarskich ul<)xa nowa książka Kornela M a k u s z y ń s k i e g o C z ł o w i e k z n a l e z i o n y
pierwsza p o kilku latach p o w i e j najulubieńszego pisarza.
„Człowiek znaleziony w niej*
święcony j e s t ludziom d z l « f i j j czasom dzisiejszym. Odbijają wszystkie bolączki, gnębiące swa stwo. Makuszyński nie cofa JuJ szeroko potraktowaną analizą (j szego życiu, na której tło rzuca]
sującą, bogatą w wydarzenia 1 1 nącem aż a o końca powieści n rozwijającą się fabułę.
Ale nie w tej ciekawej fabule, § b o g a c t w i e charakterystycznych, g drą ręką Makuszyńskiego upositó t y p ó w ludzkich tkwi jądro WM nowej Jego powieści. Autor | g | 9 nel drodze", który przez szereg 4 kich lat dodawał swym cjyteU otuchy niezrównanym humorem ji cipem swych drobniejszych ukazujących się w licznych ttą nowel i opowiadań, teraz — wob^
rastającego wciąż przygnębienia i presji — nietylko kazał znowu § | j wić h u m o r o w i i dowcipowi swen ale przemówił sercem. „Człowiefci leziony w nocy* j e s t symfonją, dobrego człowieka—głównego bok powieści.
Dobroć ta — twórcza: i bezkoa misowa, czynna i zapobiegliwą, j mieniująca z j kart książki Makoa skiego z przekonywującą silą i jt wyrazu, nadaje „Człowiekowi źndi n e m u w nocy" specjalną cedtę—|
nego — nie na zamykaniu oczo ni i niebezpieczeństwa, ale na ma wierze w dobre pierwiastki lud]
natury z b u d o w a n e g o optym^mu.
. J u t r o Rzeczypospolitej' t y g o d n i k Nr. 4.
Z powodu zrezygnowania przez j w. m. Gdańska, sprawę wniesienia pozycji usunięcia wspólnej grajricy gj darczej z Polską,—nowy nr. .Julią, czypospolitej" otwiera refleksyjny u redakcyjny, p. t. „Gdańsk zrezygna
Red. Adam Uziembło zamieszcu strzowski artykuł krytyczny p, t.
pitulacja". Na marginesie „Listu oi tego", red. Uziembły do J. Kadea Bandrowskiego, dość obszernie i rozua rozpisuje się p. H. Naglerawa, » p. t. „Tęsknota za syntezą"; ,(
Ukraińca", „Na tle wielkiego proa
„Inicjatywy i jeszcze raz inicjilji
„Degeneracja pieniądza", Słusznok rzutów", „Zawodowa drapieżność" i ,11 wa o samorządzie" — dopełniają ui niczy dział redakcyjny.
Pozatem, JV® 4 zawiera bogaty ,P gląd wydarzeń" krajowych i zagna nych, oraz bardzo cieKawe „dysns opinje".
Ciekawa powieść, w formie pamitf Izydora Koszykowskiego .Dziedzic uŁ jest rewelacją dla wszystkich czytelna
„Jutra".
W Lublinie, „Jutro RzeczypospoB jest do nabycia u wszystkich sprzedi ców, oraz w Administracji.
. K U R J E R LUBELSKI- 31 stycznia 19.32 r.
Z Lublina i okolicy
m
Z TEATRU
^ E T e o d z . 12 w pol. . J a s e ł k a " Sali Sierot I K c h najniższych o d I ł - U O p . ^ . , I S S S l h i n l u o 4 na M d a n l e publiczności 24-ty B R ł u b a ' od 80—2 zł.
W § » o r c m o g. 8.16 2-gl raz g ł o ś n y d r a m a t
| | f f i z i a l o k S-ci r a i . U l i c a " .
WIDOWISKOWY
• K R P & S K I . D z i ś . U l i c a * . Ł . C O R S O * . Dziś . B a l w O p e r z e * .
• B j .PAŁACE*. Dziś . K a p r y s y ż y c i a * . K .ADRJA*. D z i ś . B e s t j a m o r s k a * .
.ITALIA*. - P r z e d w y r o k i e m " .
.UCIECHA*. D z i ś . B a n d y t a ' I . W ś r ó d n i e z n a n y c h ludożerców . n V E N U S \ . M a n d a r y n Wu* I Władca k a r -
n a w a ł u * . i | 0 .ZNICZ*. D z i ś . N i e w o l n i c y ż y c i a " .
§ 0 . E R T E P E D E * . D z i ś . W ś r ó d dzikich ludzi*
K R O N I K A
— O s o b i s t e . Ksiądz dr. Ludwik Za- iki wyjechał wczoraj d o Łomży na {grzeb swej Matki.
Z e b r a n i e c z ł o n k ó w S p ó ł d z i e l n i Ł e g j o n o w e f . Legjonowa spółdzielnia
^ k s z k a n i o w a zawiadamia, że dnia 14 J e p o w lokalu Związku Legjonistów, J S z p i t a l n a 12 o godz. 10-ej rano w fpierwszym terminie odbędzie się zwy- K a j n e roczne zebranie członków spół-
dzielni, zebranie odbędzie się o godz.
gOJO w drugim terminie bez względu i liczbę obecnych;
— . J a s e ł k a " . W dniach 1 i 2 lute- B), w gmachu gimnazjum im. H e i m . lana Zamoyskiego, ul. O g r o d o w a 10, wznowione zostaną cieszące się dużem powodzeniem .Jasełka* z szopką w K-ch aktach, w układzie literackim p . gnzytatora S t . Komara. .Jasełka* o d e - gra Kółko Dramatyczne uczniów gim- nazjum im. H e t m . J. Zamoyskiego przy współudziale uczennic gimnazjum W - e j JŚoDolewskiej i gimnazjum Unji Lubel- s k i e j .
• Początek o godz. 17-ej. Bilety do
•nabycia w cenie o d 30 gr. do 2 zł.
K z y wejściu.
— D a n c i n g w k a s y n i e . Zarząd o(i- erskiego kasyna garnizonowego L u - Hriin, uprzejmie zawiadamia stałych by- praleów kasyna, ż e najbliższy dancingj [czwartkowy został w y j ą t k o w o przesu- Bmety na środę, t. j. zamiast 4-go od- B ę d z i e się 3-go lutego.
flkademja w U n i w e r s y t e c i e . Z okazji 10-ej rocznicy pontyfikatu
• l e g o Swiętobl. Papieża Piusa XI, od- K ę d z i e się w auli uniwersyteckiej dnia
U lutego o godz. 18.30 Uroczysta Aka- płemja.
— B a l j u t r z e j s z y w k a s y n i e . W dniu dzisiejszym w godz. od 18 do 20 oraz w poniedziałek od 18 d o 19 mo- żna otrzymać w lokalu Z . P . M. D .
<Krak.-Przedm. 70, tel. 13-92) ostatnie zaproszenia na jutrzejszą zabawę tane-
«zoą w kasynie .oficerskim, urządzaną (przez Związek Polskiej Mł. Demokra- n g c z n e j S . W . Początek zabawy o g.
22-ej. Orkiestra prof. Turalskiego.
— W a l n e Z e b r a n i e Z w . R e z e r w l s -
• Zarząd Związku Rezerwistów w toblinie, podaje do wiadomości swoich członków, że w . dniu 7 lutego 1932 ro- to' o g. 11.30 i 12-ej, w lokalu włas- Wm przy ul. Szpitalnej 12, odbędzie RS. doroczne walne zebranie członków
znuązku z następującym porządkiem M e o o y m :
zagajenie, 2) odczytanie I zatwier- jwenie protokułu z ostatniego walnego Bb r a n> a . 3) sprawozdanie z działalnoś- W zarządu, 4) sprawozdanie komisji
Krlv!zyjnej, 5) dyskusja nad sprawoz-
;10v>ern' 6 ) Pl a n działalności na rok 11r*j .7) wybory zarządu, 8) wybory
•wnisjl rewizyjnej 1 9) wolne wnioski, L ~ Wsine Z e b r a n i e K o b i e c e g o J Bl u b" S p o r t o w e g o . Z a r z ą d Klubu
P P 'rtowcgo Kobiecego w Lublinie za- B«'«daraia swoje Członkinie, iż dorocz-
• Walne Zebranie odbędzie się dzid K g o d z . 15-ej w pierwszym terminie, ff Kodz. 15.30 w drugim, w lokalu Klu-
P " y ul. Szpitalnej Nr. 5 m. 2.
L r J u b i l e u s z k s . b l s k . B a n d u r - J»«'ego. Akadem ja ku uczczeniu 25-le-
| biskupich ks. d r . Władya- U lu. u'n®u" k i e g o odbędzie się w dniu P b. r. o Rodzinie 12.45 w teat-
rze miejskim. Na program złożą się:
przemówienia p . prezesa Srkutowicza i p. Janiny Strzeleckiej, członkini Za- rządu Głównego Związku Pracy O b y - watelskiej Kobiet, śpjew solowy p.
Stanisława Korwin-Szymanowska, de- klamacje p. dyr. Barwińskiej i p. Jarugi, oraz produkcje chóru . E c h o " pod dy- rekcją p . prof. Cegłowskiego i orkie- stry 8 p. p. Leg. p o d dyrekcją p. kpt.
Kstonka.
— Z a b a w a t a n e c z n a . Tradycyjnym zwyczajem Związek Polskiej Młodzie- ży Demokratycznej urządza w dniu 1-go lutego r. b. w salonach oficerskie- go kasyna garnizonowego zabawę ta- neczną. Zabawy . D e m o k r a t ó w * mają w mieście naszym ustaloną renomę i cieszą się zasłużonem powodzeniem, to też bezwątpienia i w tym roku zgro- madzi się cały .Lublin towarzyski", ażeby w ten sposób mile zakończyć karnawał. Jest t o ostatnia zabawa.
— Zabawa t a n e c z n a .Rodziny Po- l i c y j n e j " . Dnia 1 lutego b. r . o godzi- nie 22-ej odbędzie się w salonach T o - warzystwa Muzycznego, ul. Kapucyń- ska 7, zabawa taneczna, urządzona sta- raniem .Rodziny Policyjnej*. — W s t ę p za zaproszeniami, dla p p . akademików i wojskowych bez zaproszeń. Czysty dochód z zabawy przeznacza się na kolonje letnie.
— Przygoda o b o k koszar. Rysz-L kowski Bronisław, j a d ą c dn. 29 d. m.
z kol. Marynin, g m . Konopnica, zatrzy- mał się obok koszar 8 p.p. Leg., s k ą d jacyś nieznani sprawcy skradli mu 80-cio klg. worek mąki, wartośrl 20 zł.
— S k u t k i akcji k a r b o n a r y j s k i e j . S m u t n o skończyły się . w ę g l o w e ka- wałki* dla Marii Stępniak (ul. Dolna Panny Marji 41), Rozalji W o ż n i a k (ul.
Dzierżawna 18) i W ł a d y s ł a w y Kwiat- kowskiej (ul. Żeromskiego 15), k t ó r e zostały pociągnięte do odpowiedzial- ności za kradzież „czarnych djamen- tów".
— (i) P o b i c i . W ciągu dnia wczoraj- szego na stację Pogotowia Ratunko- w e g o zgłosił się Adam S i k o r z lat 40, zam. przy ul. Czechowskiej 28. pobity przez jakichś nieznanych d r a b ó w z Czecbówki. R a n ę cięto-tł uczoną o p a - trzył m u lekarz.
— Drugą ofiarą awanturników padła 51-letnia Marja T u r k o w s k a , zam. przy ul. Dolna Panny Marji 15. Nieszczęśli- wą kobietę pobił nieznany z nazwiska osobnik.
D Z I A Ł R O Z R Y W E K umysłowych ze względów technicznych zamieścimy w poniedziałkowym n-rze . K u r j e r a * .
L I S T A
Nowa placówka mleczarska
Dnia 30 b. m. w domu przy ul. 1-go Maja 41 poświęcił ks. prob. Szeleżniak nowootwarty sklep detalicznej sprze- daży nabiału Związku Spółdzielni Mle- czarskich I Jajczarskich.
Jest t o już trzeci sklep wymienione- g o Związku na terenie miasta, który urządzeniem swojem odpowiada w a - runkom, w jakich nabiał winien być sprzedawany.
Mleko i jego surowe przetwory, przy swoich olbrzymich właściwościach od- żywczych, mogą stać się łatwo, z uwa- gi na w y j ą t k o w o silne skłonności d o absorbcji, przyczyną rozmaitych cho- rób, jeżeli droga, jaką nabiał musi przebyć od momentu produkcji aż do chwili przyjęcia towaru przez konsu- menta, nie będzie należycie zabezpie- czona pod względem.czystości i higjeny.
T r u d n o d o p a t r z e ć się wet najprymitywniejszego zabezpieC.
nia nabiału przed brudem I szkodliv mi bakteriami u większości przygj nycb handlarzy, występujących ano mowo i sprzedających towar niew domego pochodzenia. Wystarczy sp rzeć aa naczynia, ubiór i ręce t j ludzi.
Stworzenie w mieście sieci tego dzaju sklepów nabiałowych, jakie ganizuie Związek Spółdzielni Mlecz skich, będzie wielkim krokiem napri w uporządkowaniu i zracjonalizowa handlu mlekiem I nabiałem, która dziedzina pozostawia w Lublinie wl do życzenia.
N o w e j placówce życzymy . S z c a f Boże*!
Zakład Fryzjerski
p . Z o f j i M a z u r K i e w i c z
LUBLIN, P o w i a t o w a 6 , m . 1, w e j ś c i e z b r a m y .
— R o b o t a s t a r a n n a . — O n d u l a c j a i z ł . _ M a n i c u r e 1 z ł
S t r z y ż e n i e p a ń 8 0 g r . 16(j
Zakład Stolarsko-meblowj
Józef WRÓBLEWSKI
wykonuje wszelkie roboty stolarskie po cenach b. niskich.
Reperacje mebli wykonuje b. szybko.
L u b l i n , Krak.-Przedm. Nr. 36.
— T e l . 7-86. —
P o s i a d a c z e a k u m u l a t o r ó w r a d j o w y c h I
karskich samochodowych anod I t.
w r a z i e Jakiegokolwiek defektu wystarczy z a d z w o n i ć p o d N r . 1 6 - 7 0 a lirma
„ O G N I W O "
L U B L I N , Z a m o j s k a 3 w n a j k r ó t s z y m c z a s i e I n a j t a n i e j d o p r o w a J i
w a m w a s z e o b j e k t y d o p o r z ą d k u , i ł
Pierwszorzędny Zakład Fryzjerski
M ę s k o - D a m s k i
OSTROWSKIEJ
L U B L I N , K r a k . - P r z e d a i . 4 6 . T e l . 9 - 6 9 . W y k o n u j e n a j m o d n i e j s z e f r y z u r y p o d ł u g n a j - ś w i e ż s z y c h p a r y s k i c h żurhall o r a z w y k w i t n e
m a n i c u r e d l a P a ń i P a n ó w . P r z y c i e m n i a brwi I r z ę s y n a stale w prze-
c i ą g u 5 m i n u t .
W y k o n a n i e s o l i d n e . C e n y n a j n i ż s z e . 138
O D C I S K
usuwa bez bólu i bezpowrotnie leczy wrastające paznokcie
z n a n y w Lublinie o p e r a t o r
M A R J A N W I T K 0 W S I
u l . P o w i a t o w a N r . 3 ( s k l e p ) . (Dawnie) przy ł a l n i p . Łabęckiego).
P r z y j r a n j e o d g o d z i n y 8-eJ r a n o d o 7-ej wit
I I
iD R O B N E O G Ł O S Z E N I A
W
m i a s t e c z k u Zakll-—I k ó w , p o w . J a n ó w Inb., m i e j s c o w o ś ć letni- s k o w e - k u r a c y j n a , po- t r z e b n y jest lekarz-aku- szer. Z g ł o s z e n i a z p o - d a n i e m ewent. w a r u n - k ó w , p r z y j m u j e Urząd g m i n n y w - m . 1 6 9
Z
g u b i o n o książt—I w o j s k o w ą w y d przez P . K . U . Lublin l i m i e G o l d b a u m f*
I r o c z n i k 1885.
r
n l a s p r z e d a t v , — 1 drzewa opalirJezuicka M 15.
gospodarzy honorowych balu Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej Sżkół Wyższych R P. Okręgu Lub., urządzonego w dniu 1 lutego b. r. w Garnizonowem
Kasynie Oficerskiem:
P p . wizyL d r . A r a s z k l e w l c z o w i e P e l l k s o s t w o , d y r . Arciszowa W a c ł a w a , d r . A r u s z t a j n o w i e J a - n o s t w o , d r . Biernaccy M l e c z y s ł a w o j t w o , s ę d z . d r . B e r g e r o w i e A d a m o s t w o , p r o f . d r . B i a ł k o w s c y Le- o n o s t w o , I n s p . B t e n a u o w i e R a d o s ł a w o s t w o , rar.
Bocheński Franciszek, n a c z . Bolcewiczowte J a - n o s t w o , prez. B o r k o w s c y JulJanoatwo, nacz. Cheł- m o w s c y C z e s l a w o s l w o , m r . C z a j k o w s k i Leonard, red. C z e c h o w i c z J ó z e l , g e n . Dobrodzlccy Jerzo- s t w o , w o j e w . Długoccy WTadyslawoslwo, m r . Dzla- d o s z o w l e Ignacostwo, d y r . r i s c h e r J a n , insp. P i l u ś W o j c i e c h , nacz. P i a l o w ł e Kaziinierzostwo, sędz.
P u r g a ł a A n t o n i , r o d . O r a l e w s k l W a c ł a w , nacz.
O r u l e w s c y Bolesławoatwo, d y r . H e l i n a n o w l e Wlk- ( o r o s t w o , J a n i s z e w s k a J a n i n a , pro!, m j r . K a m i ń - s k l J a n . p r o k . K a m i ń s k i J ó z e l . Insp. K ł e i a n o w t e Praiiciszkoslwo, dr. Klepaccy W l l o l d o s t w o , wizyt.
K o m o r n i c k a J a n i n a , dr. K o c l d o u f t o w l e Rudollo- s t w o , m j r . Królikowscy S t a n i s l a w o s t w o , d y r . Krzy- ż a n o w s c y A n t o n l o s t w o , ks. rekt. d r . Kruszyński J ó z e f , p r o k . Latuskowie A n t o n l o s t w o , kurator, dr.
Lewiccy S t a n i s l a w o s t w o , dyrektor M a c h J ó z e l , m e c . Mazurkiewicz J ó z e l , m e c . M i e r n o w s c y Kazi- inlcrzostwo, inec. M l k e t l o w l e Luclaiiowslwo, d y r . M o n l c w s c y T a d c u s z o s l w o , O r ł o w s k a J a d w l e ą , d y r . P a j d o w s c y M i k o ł a j o s l w o , nacz. Piaseccy Maciej prezyd. P l e c l i o t o w i e J ó z e t o s t w o , P o d o l s k i Wiktor, P o p ł a w s k i Feliks, m e c . R o ś n l a k O l m a r , i n e t . P u c h n i a r s c y J a n o s t w o , d y r . Rliigowie Zyginunlo- stwo, prof. R y c z y ń s c y S U n l s ł a w o s l w o , m c c . J>au- lerowle E u g e n j u s z o s ł w o , dr-wa S i k o r s k a Irena, nacz. S t a c h o w i c z o w i S U n l s ł a w o s l w o , Starusiewi- c z o w i e R d m u n d o s t w o , mec. S t r a w l ń s c y J a n o s t w o . w o j e w . S w i d z i ń s c y Boieslawoslwo, n a c z . w a t o - w ł c z o w l e S U n l s ł a w o s l w o m e c . W ą s o w s c y »»ani- s ł a w o s t w o , In*. W ą s o w K y D y o n i z o s l w o , I n g . W l c z y ń s c y W a k r j a u o s t w o , d y r . WHke Luów *o- slwo, W l s n i e w s k a A n n a . s«d«. W l a i l a c k E d m u n d . W o j c i e c h o w s c y J a n o s t w o , prol. d r . W o j ł | j t f h P W « y Stelaiioslwo, kpi. T a r g o w s c y MI«czvsl»wo»two d y r . Ż a c z k o w i e S t a n i s l a w o s t w o , ks. dr. £ a i e w » « Ludwik.
Z E S T K W I E M I E B I L A N S Ó W
K o m u n a l n e j K a s y O s z c z ę d n o ś c i p o w . L u b e l s k i e g o za 1930 i 1931 r.
S t a n czynny. Stan bleri
1930 1931 1980 1981
G o t ó w k a w Kasie K a p i t a ł y w ł a s n e . 377.411,14 898.7
i w b a n k a c h . . 86.850,68 123.264,67 W k ł a d y oszczęd-
2.902.8 P a p i e r y w a r t o ś c i o w e
86.850,68
n o ś c i o w e . . . • 2.610.626,38 2.902.8 w ł a s n e . ' . . . . 26.579,60 2 6 . 6 7 9 ^ 0 K r e d y t y u d z i e l o n e
1.968.896,06 788.8 W e k s l e 1 z o b o w i ą z a n i a 4.827.452,01 8.825.651,65 K a s i e 1.968.896,06 788.8 R u c h o m o ś c i . . . . 13.372,44 16.866,64
Różni 2.678,96 98.128,94
R a z e m 4.956.038,58 4.084.985,30 R a z e m 1.956.988^8 4.084.9
JSuma bilansowa zmniejszyła się z tego powodu, że kredyt p e d za zboża rozdzielał bezpośrednio Państwowy Bank Rolny, a nie Kasa. Zalo z\
sżyły się wkłady oszczędnościowe o zl. 291.759,34, co stanowi 11%. Swia
tó o dużem zaufaniu d o Kasy. 1
K i n o „ C O R S
N A J P I Ę K N I E J S Z Y F I L M S E Z O
czarująco-piękna
LIANA H /
boiSSEST I W A N P E T R O W wa* G E O R G A L E K S A N f
w u p a j a j ą c o - p o r y w a j ą c y m p r z e b o j o '
dramacie dźwiękowo • śpiewnym
B A L
w OPER2
N a d p r o g r a m P O D A T K I D Ź W I Ę K . ' P o c z ą t e k s e a n s , codz. o g . 6.14 pp-i w I niedzielę o g . 5 . 8 0 p p . Ceny n o r O s U l n l s e a n s o g . 10 wlecz. Bilety w wejścia, passe-partout, ż w y j ą t k i e m i
w y c h 1 p r a s o w y c h — n i e w a ł U W A G A ! P o p o l u d n i ó w k a l T y l k o d z i ś w nle<Ulelę 81-gO Stycznia I M S r. 2 seanse H H W 1 s e a n s o o t S O 2 seans o g . 8.16 p p . Parter 5 5 gr., o ź e 76 gr. Kasa c z y n n a na t e »eai i 1 2 . 8 0 - ^ 1 6 p p / Wyświetlane b , d « 2 wielkie Bliny d ś w l « k o w o - ś p l e w n . - r a z e m w » aktat
.Primabalerina J e g o Cesarskiej Mości" (Białe noce) i . S e n o r Americi