• Nie Znaleziono Wyników

Młoda Polska. R. 3, No 11=83 (1840)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Młoda Polska. R. 3, No 11=83 (1840)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

P ism o Mł o d a Po l s k a, w ych od zić b ęd zie jak d otych czas trzy r a z y na m iesiąc [1, 1 0 i 2 0) w nu m erach a r k u szo ­ w y ch .

P rzed p łata kw artalna na Kwiecień, Maj, Czerwiec,je s t f ranków trzy.

Od w iersza z 56 liter oznajmień płatnych, oplata 25 cen tim ów .

W szelk ie listy i przesyłk i p ien iężn e adressow ane m a jj b y ć franco : d M. E . Januszkiewicz, rue des Marais Saint-Germain, 17, d Paris.

W I D O W I S K O

N A K ORZYŚĆ P O T R Z E B U JĄ C Y C H P O L A K Ó W .

Podtugich usiłowaniach, długich walkach z rozmaitemiprzeci­

wnościami wystawiono wreszcie zapowiedzianą operg na dochód naszej biedniejszej braci.

Zzasad to naszych wypływa, i gdybyśmy milczeli, każdybyza nas potrafił zrobić tell w niosek, iż niejesleśmy zwolennikami hałasującej miłości bliźniego. Wszystko co podchodzi pod ogólny tytuł Jilanlropji,kreacji wyrodzonej w czasach nieszczęśliwych 1 dla Chrystjanizmu, nieprzypada nam bynajmniej do smaku. Te liczne tłumy zebrane na bal lub na widowisko , wymagajace kil­

kugodzinnej uciechy za swój pieniądz, niezdają nam sig rozumieć co lo jest miłosierdzie. Ten pieniądz nie będący nawet czystą ofiarą, i stanowiący może jedną setną wydatku poświgconego w tejże chwili wymaganiom próżności, nie waży wdowiego gro­

sza. Za takie dobre uczynki, sprawiedliwość boża nic już nie bg-

(2)

dzie dłużna. Daliście pieniądz, powie tym filantropom, dobrze;

ależ za to tańczyliście, mieliście porę pokazać się z twarzą i strojem, wyśmiać mających mniej gustu, zazdrośnyni przeką­

sem zemścić się na przewyższających was wykwintnością; przy­

szliście do teatru z prawem poklasku i gwizdania : słowem, ku­

piliście sobie czas i miejsce dla. swobodnego ruchu wszystkich waszych małych namiętności. Jeśli kto nieodgaduje do czego dąży ten sąd ogó|ny o filantropii , oświadczamy, iż to znaczy że my nigdybyśmy się do niej nie powoływali.

Jeszcze jedna uwaga, a krótka, bo nam spieszno oddać spra­

wiedliwość trudom, poświęceniom, świętym w chęci, jakkolwiek mylnym w wyborze środków.

Wiadomo jaki to, z powodu tćj opery, rozległ się krzyk o wsparcie po Francji. Nie wiemy czyją winą źle był zrozumiany przez francuzów; i wzięto go nie zaproźbę od Towarzystwa Dam ! polskich, dla biednych, których każde społeczeństwo, a tern bar- | dziej Emigracja mieć musi, ale za zbiorowe powszechne błaganie j Emigracji o jałmużnę dla siebie samej*. To naturalnie, zadziwiło znających stałą hojność rządu względem wychodźców i gotowość jego w ułatwianiu im środków pracy: ukazały się (u i ówdzie mniej życzliwe nam uwagi, których lekceważyć niemożem , bo pocho­

dziły od francuzów jak i proźba nasza do francuzów zmierzała; a jj kiedy kto dosyć kogo ceni aby doń rękę wyciągnął, musi go tak- jj że dość cenić aby uczuł boleśnie jego cierpkie odmówienie. Czy- | liżtatrocha dobrego jaką przy największych usilnościach Towa- li rzystwo Dam Polskich zaledwie zrobić jest w stanie, przeważa to zle spadające na nas z uroslego w opinji powszechnej posądze­

nia o natrętną żebraninę ? Sądzimy że nie.

Teraz, kiedyśmy tak szczerze powiedzieli nasze zdanie ostoso- j wności przedsięwzięcia Dam Polskich, miło nam oddać hołd ich I poświęceniu. Raz postawiwszy się w ich punkcie widzenia, co, według nas błędny, u nich był wypływem głębokiego przekona­

nia, ukazywał im wabiącą widownią do pełnienia obowiązku jj lądzlfości, i obowiązku dobrych polek; raz przyjąwszy potrzebę j

(3)

i trafność tego kroku, niema dość pochwal, uwielbień, dla nie­

złomnej wytrwałości z jaką szczególniej Prezesowa Towarzystwa dążyła do celu który pojmowała za święty. Zgromadzić około swego zamiaru tyle osób, oswoić je z myślą grania przed publi­

cznością, utrzymać je w powziętem postanowieniu przez czas długi, przy nudzie uczenia się swej roli, przy krzyżujących się niesmakach, mimo popłoeh rzucony pomiędzy damy przez nie­

chętne artykuły dzienników, trafiające w najdotkliwszą stronę kobiecćj duszy, bo wykazujące nieprzyzwoitość tego występo-.

nia na scenę ; ileżto wymagało pracy, starań, zabiegów!. Trzeba było głęboko wierzyć w świętość sw ij sprawy, ażeby dlań tyle czynić : z lego względu oddajemy należną cześć usiłowaniom Prezesowej Towarzystwa Dam polskich, chociaż gdyby to od nas zależało, bylibyśmy radzi oszczędzili jej lego zachodu.

Niewdzięcznieby też było z naszej strony nie podziękować I] całemu towarzystwu amatorów, a szczególniej damom, które obce samemu pom ysłow i, nie wiedzące czyli on stosowny lub nie, obce Emigracji i jej potrzebom , znające Polskę tylko z le­

gendy o jej bojach i nieszczęściach, robiły prawdziwą ofiarę, kiedy nagłos powołujący jedo dobrego uczynku odpowiedziały tak skwapliwie,zwyciężając własną nieśmiałość, tryumfnjączprzygan złośliwych : z ich poświęcenia nie można nic wytrącić, im sama 5 piękna strona dzieła należy. Ciekawym czytelnikom pow iemy żc libretto opery zposzyto z ustępów dramatu Aiesandra Dumas Henryk III, a muzykę dorobił P . FI.. Śpiewano bardzo dohrze, i każdy dobrze swą rolę odegrał, a najlepiej publiczność swoją;

bo serdecznie przez trzy godziny klaskała. Niektórzy przecie z a- i ktorów ochotników, a szczególniej młoda osoba występująca w roli Xiężny de Guise, mogła się była obejśdź bez poklasków umówionych, a na rzeczywiste zasługiwała.

Dzienniki francuskie wspominają o widowisku na korzyść Po­

laków, jedne przyjaźnie, drugie z pobłażeniem, a wszystkie nie- rozumiejąc zadania. Pan Janin , którego sympatja płatna ; jak się to pokazało w roku zeszłym z polemiki pomiędzy dwóma

(4)

zacnymi pomocnikami Dam dobroczynnych, popisał dziś zaba­

wniejsze jeszcze banialuki niż kiedykolwiek. Radzilibyśmy aby delegowany do budzenia sympatji Pana Janin, nieprzeslawał na daniu mu instrukcji, ale dopilnował go, i końca artykułu docze­

kał. Pana Janin sprawa Polski nie obchodzi, i nie ma o niej wyobrażenia; pisze za dyktowaniem albo za natchnieniem ka­

prysu : i ostatni artukuł wyraźnie zaczęty w obecności któregoś z komisarzy, dokończył pod przypomnieniem wczorajszej roz­

mowy z Demidowem.

Z A S T O S O W A N IE E W A N G E L J I ISA D Z IE Ń P A S C H Y .

Z b liżał się dla ludu m ęczen nika dzień P asch y: a gdy go p y ­ tano gdzieby ją. sobie kazał zgotow ać, sp otk acie, o d rzek ł,czło ­ w ieka n iosącego dzban w ody; w stąp cie za nim do dom u kędy w n ijd zie , i pow iedźcie gospodarzow i że czas mój się z b li­

ża i że obchodzić będę u niego p asch ę z uczniam i tnojemi.

O statnią pasch ą polskiej h istorji jest ta staw na epoka, z b y t n iery ch ło nad eszła niestety ! kiedy napraw iając w ad y sw o ­ jej Kudowy, P olska gotow ała się polep szyć stan lu d u , zejdśź w reście do ch a ty ubogiego, co sam sob ie potrzeb ny dzban w ody przynosi, i sp ożyw ać z nim po raz ostatn i p a sch ę, k tórą dotąd jadała w p a ła ca ch i zam kach panów , bo po dziśdzień w szy stk ie k orzyście z rożw inienia jąj h istorji w y ­ n ik łe, b y ły dla jej sz la ch ty , dla jej m ożn ych , a n ie dla ludu.

P olsk a w idząc że nadeszła jej godzina, k o c h a ła sw oich do ostatk a jako ich była k och ała zaw sze ; a gdy zb liżył się w ieczór jej h istorji, zeb rała około sie b ie sw e dzieci i w szy ­ stk ie ludy Europy które miała zain teresow ane w sw ej sp ra­

w ie- W iedząc że w yszła z B oga i że do B oga pow róci, w stała i złożyła sw e su kn ie. W rzeczy samej w idziano w tedy szlach tę c zy li naród polsk i, bo w ów czas b y ło to jed n o, po­

(5)

zb aw iający się jakiejś c zę śc i zap ew n ion ych sob ie p rzez kon­

sty tu cję k orzyści, i sk łan iającą się dobrow olnie do ofiar k tóre u in n y ch ludów m u siały by.dj zdobyw ane s iłą . P o l­

ska ob m y ła pok aleczon e nogi sw y ch d zieci, i o tarła j e z m iło ścią . O to sch y la się do nóg ludów Europy i obm yw a je łz a m i s w o je m i, p rzyzyw ając pom ocy. N iech żaden lud p rzez fa łsz y w ą skrom ność nie w zbrania P o lsce aby obm yła i otarła m u n o g i; n iech żaden jśj nie pow ie jak P io tr J e s u ­ sow i : nigd y m i nóg um yw ać n ie b ę d z ie s z ; ale ow szem n iech rzekn ą słow am i tegoż apostoła : um yj m i nietylk o nogi ale i g ło w ę , i w szystko c ia ło ; bo niem a pom iędzy tem i lud am i jednego któregoby ciało nie było splam ione krw ią P o lsk i, bo w szystk ie są mniej lub w ięcej g rzeszn e jej m ęki i śm ierci; jedni że ją za d a w a li, drudzy że jej nie przeszko­

d z ili. C i m ają krew P olsk i aż na gło w ie, ow i noszą p lam y na c ie le , tam ci znów najm niej w inn i n ogi sob ie tylk o sk a­

la li, że przeszli po krw aw ym tru p ie tego narodu gd y ju ż [ jego m ęczeń stw o b y ło sp ełn io n e, w p raw dzie bez ich dołoże­

nia s ię , a le też b ez oporu z ich str o n y . P o la c y , n azy w a cie I P o lsk ę w aszą panią i m onarchinią, w czein m acie słu szn ość, ! bo ona je s t nią rze cz y w iśc ie. J e śli w ięc p rzy ostatniej pa- j sce u m yw ała n ogi w szystkim sw ym dzieciom , toż sam o j jed n i drugim robić w in n iście. Ona w am dała p rzykład j ab y ście czy n ili co ona c zy n iła . Tak postęp ując b ęd ziecie s z c z ę ś liw i: bo p rz ezn a czen ie i p rzyszłość P olsk i p rzyw ią- | zan e są do tój w zajem n ości u słu g, pokory i m iło ści. K ied y I naród n ie b ęd zie już rozdzielon na dw ie k la ssy od graniczo- i ne n iep rzeb ytą przep aścią, i z k tórych jedna um yw a dru- j giej nogi i u c iera , nic w zam ianę sw y ch usłu g nie odbiera­

ją c , w ted y s ię zaczn ie historja jeg o odrodzenia.

Oddawna P olsk a ż y c z y ła so b ie je ść p a sch ęze w szystk iem i sw ojem id ziećm i, i zw ołać je w sz y stk ie , bez r ó ż n ic y , ua u cztę n arodow ości, na p a sch ę swojej h istorji, ale to w yd arzen ia, to

(6)

in teresa zagrożone, w zbraniały c h w y c ić s ię tego zbaw czego środka. Zatem w zięta sw oją historją, i w eń zla w szy jak w kielicli najdroższe i najszlachetniejsze wspom nienia>

w szy stk ą krew bohaterów w ylan ą w obronie O jczyzny i cyw iliza cji , podała sw ym dzieciom te n k ielich , m ów iąc : obdzielcie pom iędzy sieb ie tę krew i tę sław ę; n iech każde­

m u dostanie się cząstk a i nik t w yłączon nie b ęd zie, bow iem k rew i sła w a P olsk i należą do w szystk ich jej d z ieci. Za­

praw dę pow iadam w am , już pić nie będę z tego k ielich a, a że przyjdzie k rólestw o B o ż e. T a liistorja tak chlub na co jak płodna w innica rodziła ow oce b oh aterstw a i pośw ięce­

nia którem i cała Europa żyw iła się w iele w ieków , i które za naciśhieniein d aw ały krew za w sz e hojnie p ły n ą cą dla k o ś c io ła , dla E u rop y, dla c y w iliz a c ji, ta historja w n et stan ie w sw ym b ieg u . K rólestw o d jab ła, n iesp raw ied liw o­

śc i, b arb a rzy ń stw a , despotyzm u trw ać będzie aże przyj­

dzie królestw o B o że, a w tedy raz je szc z e sp roszę m e dzieci na u cztę nowej historji i nowej narodow ości, poić się z nie­

m i b ęd ę spom nieniam i ubiegłej c h w a ły i nadzieją p rz y sz ło ­ ści mojej. O to moje c ia ło w ydane będzie za w a s ; bierzcie j e i sp ożyw ajcie; czy ń cie to na p am iątk ę m oją. A kiedy za­

żądam , w ydajcie też za m nie w asze c ia ło , w asze dobra i ż y cie w asze. O to je st krew m o ja , krew m ego iiowfcgo za ­ konu, mojej now ej historji, w ylana dla odpuszczenia g r z e ­ ch ó w w ielu z pom iędzy w as i w ielu narodów E u rop y.

B ą d źcie też g o to w i przelać w aszą n a pam iątkę m oją.

K rew sw ą oddawam i ży cie; robię zeń ofiarę n ie ty lk o dla w as co je steś c ie członk i m oje, a le dla w szystk ich lu ­ dów Europy których ona okupi b łęd y i zbrodnie. U m rę jako żyłam m ęczen nicą c y w iliza cji i w olności. Ilekroć r a zy trzeba b y ło ofiary lub m ęczennika E uropie, zaw sze m nie w yb ierała O patrzność; kiedy potrzeba b y ło krwi za kościoł i cyw ilizacją, jam jej d ostarczyła; umrę na krzyżu

(7)

któregom broniła przeciw nieprzyjaciołom Chrystusa,, w ob ec E uropy którąm ochraniała od barbarzyńskich z a ­ gon ów . O by ona kied yś nie zapom niała m nie w moim gro­

b ie, zw róciła m i krew i ofiary, w ydala się za innie* jako ja w yd ałam się za n ie b y ła .

W n o cy tej co się zbliża i okryje sw ein i zasłony moj§

n iegd yś tak p ro m ien ieją cą h isto rją , w szy scy zgorszeni będą z m ego pow odu. N iem a pom iędzy wam i jednego by nie b y ł w pow inności robienia sobie w yrzutów : w szyscy c h y ­ b ili, ci p rzez słab ość, tam ci przez zarozum ien ie, jedni p rzez am bicją bez g ra n ic , drudfcy przez źle zrozum iany in teres , n ie którzy p rzez uiew iadom ość a in n i znów ze złej w oli.

R ów n ież p om iędzy ludam i Enropy żadevj n ie będzie wo- len « d za rzu tu . Z epsu cie i zła w iara obsiadła tron y. C i, którzy się p rzeciw m nie nie o b r ó c ą , opu szczą mnię w ch w ili n ieb ezp ieczeń stw a. F ran cja , ów lud k tó r y je st m ię­

dzy ludam i E uropy czem byt P io tr m ięd zy a p o sto ły .F ra n - eja której B óg apostolstw o m yśli p o w ie r z y ł, w yb rał ją za nam iestnika w porządku p olityczn ym i d o czesn ym . Fran­

cja w sp an iałom yśln a w p om ysłach , nam iętna w pierwszej sk łon ności ku dobrem u , ale też często zm ienn a w sw ych postan ow ien iach , w ielekroćp ow ied ziała i p ow tórzyła P olsce te w y r a z y P iotra do Jezu sa : gd yb y n aw et w szystk ie ludy j zgorszon e b y ty z tw ego pow odu i opu ściły c i ę , ja ciebie n ie |j

opuszczę:; i tlio ć b y m i trza b y ło um rzeć z tobą nie zaprę |j ci s ię . A przecie trzy ra zy P olska została podzielona i tr zy |i ra zy b y ła zaprzan a od F ra n cji. T rzy razy przez bojaźń , przez s ła b o ś ć , przez m iłość dobrego b y tu , Francja , ty m co p y ta li cz,y byta zw iązana z P o lsk ą w ęzła m i dawnej przy­

ja źn i , w spólności in teresów i m y ś li, odpow iedziała że jej c a le a ca łe n ie zna : i toż sam o odpowiadają po dziś dzień rząd zący Francją na w szy stk ie takie zap y ta n ia . Jednakżć

(8)

odkąd kogut zap iał j u t po raz w tó ry , odtąd P o lsk a p rzesy ­ cona zniew agą rzu ciła na F ran cją b ła g a ln e i czu te sp oj­

rzen ie ginącego n iep rzyjaciela , żal p oczął się w kradać do serca F ra n cji ; tera z ona opłak uje gorzko tę w in ę jako pop ełn iła w zględ em P o ls k i, E u r o p y , w zględ em sam ej sie­

b ie , zapierając się odw ieczn ego sprzym ierzeńca w n iesz­

częściu i dozw alając jeg o z a g u b y . W sz y stk ie inne ludy m ów iły podobnież ja k F ran cja , ja k ona w szy stk ie się ośw iad czały z e sw ą m iło ścią dla P o ls k i, jak ona w szy st­

k ie ją o p u śc iły . P olska jed n ak pom iędzy niem i um ie roze­

znać te które in te res lub sp ó łczu c ie w iążą z jej sp raw ą.

A tera z gd y je s t rozproszona po całej ziem i , i poseła w najodleglejsze kraje ch lu b n e niedobitki w ojsk sw oich , ktokolw iek przyjm ie jednego z jej w ysłań ców , ją sam ą przyjm ie, a kto przyjm ie P o ls k ę , przyjm ie tego k tó ry ją w y sła ł p om iędzy narody E uropejsk ie. K tokolw iek ukocha jedno dziecię P o lsk i, otw orzy m u sw oje serce i c a ły skarb sw y ch uczuć, kocha już P olsk ę sam ą i robi u czynek p r z y ­ jem n y B ogu. A le ona znała także sw y ch n iep rzyjaciół : w iedziała że aby jej historja sp ełnion ą b y ła , trza jej b yło zostać zdradzoną od ludu w ych od zącego z jed n e g o t co ona szczepu i do którego m ogła p ow iedzieć sło w y jezu sa C h ry­

stu sa : który siedzi u jed n egoż s t o łu , i ręk ą sięga do je ­ dnej że m isy ze m n ą , ten m ię zdradzi. A le biada tem u co zdradzi P olskę, lepiejby mu b y ło aby b y ł nigd y n ie istn iał.

K tóż w tedy nie b y ł św iadkiem sm utku i utrapienia P olski?

K to n ie sły sza ł tego drżenia u m ysłu którem ona w ylew ała sw ą b o le ś ć , gdy w krzyku iproroczym m ów iła do św iata : zaprawdę zap raw d ę, pow iadam w am , jest jeden lud co m ię zdradzi. S ły sz ą c te słow a w szy stk ie ludy E u rop y b y ły sm u­

tne i p rzerażon e, a poglądając w zajem na sieb ie, p y ta ły ktob y b y ł zdrajca i każdy m ó w ił: a za liżlo n ie ja ?

(9)

N A TU RA F IZ Y C Z N A .

( W y ją te k z listu I g n . D om cjki do

...

.) ( DokończenieJ.

T akiem i są doliny C hiiljskic, na k tó re się zlewa to bogactw o n a j­

p iękniejszych ro ślin , otoczonych ścianam i strom ych, urw istych sk a ł, k tó re albo są zupełnie nagie albo pokryte odm iennego rzędu w egetacją. Ta ostatnia składa się z samych praw ie kaktusów ro z­

m aitego kształtu i w ielkości : je d n e są ja k o drzew a ja k ie na kilka­

n aście stop w ysokie o nielicznych gałęziach , długiem i na ćw ierć łokcia kolcam i n ajeżo n e; in n e, podobne do kolum n zielonych, g ru b e , p ro ste, jak o b y ociosane, inne koliste albo do potężnych harbuzów p o d o b n e; inne ja k o b y z szyszek , lu b na palec gru b y ch , przypłaszczonych stręków p o k le c o n e , bfez żadnego kształtu ni sy«

m etrji; inne nakoniec m ałe, przy samej ziem i, wężowate a w szy­

stkie kolące* su c h e , brzydkiego k o lo ru , czarniaw e, w pewne tylko p ory ro k u przystrajają się białym żółtym lu b czerw onym kw iatem który też dziw nie wygląda na niezgrabnych bezlistnych badylach.

" P od niem i krzew i się niska, żółtego k o lo ru akacja i je d e n pachnący gatunek ziela do h etio tro p u podobny. Po w szystkich nakoniec d rzew ach, zarów no po onych szpetnych k ak tu sach na górze ja k o i po najpiękniejszych drzew ach na d o lin ie , czepia się i rośnie paso*

rzytna roślina tego kraju karm azynow o kw itnąca, która dziwnie upiękrza i blado-zieloną oliw ę i w ysm ukłe m irty i nasze topole i całą kolczastą po skałach w egetacją. Do tego dodać w inienem , że i ptastw o w t j m k ra ju zupełnie różne od naszego : na górach kofi*

dor i fla m ii.g i, w dolinie i po kaktusow ych zaroślach papugi siwe i zielone, po ogrodach k o lib ry i ja k ie ś szpaki o pąsowych piersiach, a na brzegach morza niezliczone stada białego i pstrokatego pta- stw a.

C ała ta n atu ra leży pod pięknem niebem na którem raz do roku a najwięcej trzy lu b cztery razy deszcz pada i to tylko zim ą, a nigdy nie g rz m i, nie błyska , nigdy nie widać tęczy ani naszych ch m u r czarniaw ych. N iepodobna je s t w yobrazić so b ie bardziej łagodnego i jednostajnego klim atu .-C iep ło latem niepj*zeohodzi 19 reau m u ra w cien iu , a zim ową p o rą term o m e tr niespada nigdy w dzień ni--

(10)

żej 9 c ie p łą , w nocy zaś niekiedy zniża się do 5 ciepła : i lak wmie* jj siącu lip c u , lo je s l we środku zimy term o m e tr w dzień w skazuje fl praw ie ciągle 10; w sierpniu podnosi się ju ż do 1 1, we w rześniu do 12, | w październiku przechodzi za 14 , w listopadzie 15 i lak pow oli jj podnosi się a i do połowy lu te g o , w k tó ry m lo czasie, raz tylko w i­

działem go nieco wyżej h ii 19. P otem się zniża i pod koniec marca już tylko 1 4, w kw ietniu 13, w m aju 12, w skazuje a w czerw cu do 11 w raca. W tym w łaśnie czasie, to je s t w czerw cu i lip cu zdarza się że spada deszcz ulew ny, który* tu zowią aguaćero (u le w a ) Rzadko kiedy ten deszcz pada przez kilka godzin i nie każdego ro k u ponaw ia s i ę , ostatniej bow iem zimy raz tylko padał i lo przez p arę godzin. Za nadejściem w iosny W je s t pod koniec sie rp n ia ju ż } się go niespodziew ają i najstarsi ludzie nie pam iętają, aby kiedy Jj padał latem czy jesie n ią . Przez dziesięć zatem miesięcy mamy cią- j!

głą pogodę, a i owe deszcze o których m ow a, nie poprzedzone są j żadną odm ianą w atm osferze i częstokroć b aro m etr zam iast ich ||

przepow iedzenia, idzie w górę i u trzym uje się wysoko naw et czasu |[

ulew y. Jakoż baro m etr obojętny zdaje się tu być na pogodę i na i niepogodę : codziennie o jed n ej prawie g o tlzin ie, lo je s t o 10 lu b j pół do jedenastej poczyna sp a d ać, o czwartej lub pó ł do piątej do- J chodzi do m inim um w ysokości, potem się podnosi aż do jed en astej i w w ieczór i znowu spada, a między czw artą a piątą z rana znow u j się podnosi i wraca do swojego stanow iska skąd rozpoczął był swój jj obieg o pół do jed en astej. W szystkie te oscyllacje i nadzw yczajne 'j zm iany nieprzechodzą w ciągu roku trzech do czterech lin ji na • skali barom etrycznej. W całorocznych obserw acjach moich nie- ji w idziałem nigdy baro m etru wyżej nad 28 c a li, 3 linji 7/12 i nigdy | niżej 27 cal, 1 1. 8/12. Bywa że w jed n y m dniu przez niezbadaną l jakąś przyczynę b aro m etr spada z najwyższego swego p u n k tu na jl najniższy i żadnej nie widać zm iany w atm osferze. W w iatrach też> |j które p an u ją w okolicy C oquim bo takaż sam a jednostajnnść i pe- [ ryodyczność; w dzień m am y wiali* od m orza lu b też od południo- [ zachodu, nad w ieczór cisza, w nocy najczęściej lekki w iatr ód K or- jj dyl ierów , a z rana pospolicie niebo lekką m głą pociągnięte. Powie* ii trze jednak nic je s t suche : najczęściej tak w ilgotne, że elektryczne h m achiny, które dla tutejszego kollegium przyw iozłem , tracą w je - .j dnym m om encie elektryczność i tru d n o je st dobyć isk rę naw et J z lejdejskiej b u te lk i; przytem wszelkie stalow e narzędzia rdzą p o - j kry w ająsię i sole rozpływ ają się bardzo pręd k o .

Dodać winienem że to com napisał o Chili stosuje się do półno- J

(11)

cnej części tego państw a i szczególnie do jeg o póhrzeża; albow iem n a iiO mil naszych od brzegu m prza, poczyna się już strefa wielkich upałów la łe m , a w ielkiego zimna i śniegu zim ą i kraj dotąd praw ie zupełnie pusty : w południow ej zaś części pobraeża chiljiskiego w prow incji C onception , jako leż na w yspach Chiloe, etc. przez cały rok deszcze padają i kraj obfituje w lasy i rolnictw o.

Londyn 3 Kwietnia 1840.

« Wniosek P. Ellis względem Krakowa został jeszcze odroczo­

ny. P . Ellis dnia 25 marca w tych wyrazach uwiadomił parla­

ment o-jego odłożenia na czas późniejszy: « Dyskussja która miała mieć miejsce nad obccnem położeniem politycznem i han- dlowem wolnego miasta Krakowa , zajętego przez obcą załogę , d/a ważnych powodów politycznych nie mogła mieć miejsca w dnia dzisiejszym. Wszakże sprawę tę bczzawodnie (decidedly) będę miał zaszczyt przedstawić Izbie,' zaraz po wielkiej no­

cy. »

Powody dla których-P. Ellis przyzwolić musiał na tonow e odroczenie, wyrażone są w liście jego pisanym do P . Władysła­

wa Platę rai, a którego treść z dzienników francuskich zapewne jest wiadoma czytelnikom naszym.

W’ ch w ili, kiedy zdaje się być rzeczą niezawodną, że dzi­

siejszy minister oświecenia P. Gousin , ma zamiar utworzyć ka­

tedrę języków sławiańskich i powołać do ich wykładu Adama Mickiewicza, nie będzie rzeczą obojętną dla czytelników na­

szych wiedzieć, jakie przyjęcie wieszcz nasz znajduje w Szwaj- carji i jakiego uwielbienia jest przedmiotem. Umieszczam* po­

niżej wyjątek z dziennika Nnavei/iste Vaadois :

o Cunton dcVaud. Le conseil d’etat vient d’appełler H la chaire de litterature latine dc 1’academie de Lausanne, comme profes- seurordinaireou permanent, M. Adam Mickiewicz, ąufyenseigńe

(12)

I, __

provisoirement ainsi qu’au Gymnase, en suitę de la vocation qui lui a ete adressee 1’anuee derniere. Precede a Lausanne par une immense reputation litteraire, 1’illustre Polonais n’a pas tarde a depasser 1’esperance, que l’on avait placee en lu i, tout ceux qui Pont entendu, ont ete frappes de l’inconlestable et rare superio- rite de son enseignement. Abondant en vues profondes, origi- nales et justes , en aperęus fins et delicats, assoęiant un vaste savoir a une grandę experience des hommes et des cboses, tou- jours anime de nobles pensees qui s’allient au tact le plus exquis, Mr. Mickiewicz a eleve 1’enseignement de la litterature lalineau rang d’une etude philosophique de 1’esprii et du caractere du peuple romain. Cet enseignement qui se distingue par bien d’autres qualites trop longues a ćnumercr, ne laisse d’ailleurs , rien a desirer sous le point de vue de la lucidite, de la precision et d’une rigoureuse propriete des term es; le celebre professeur ayant surmonte de la maniere la plus heureuse, les difficultes que lui presentait la langue franęaise. C'est au point que l’on oublie bien vite ce que sa prononciation, qui n’a pourtant rien de g(.‘rmanique, peut encore conserver d’etranger a nos oreilles;

Aussi les eleves du gym nase, les etudians, le directeur du col­

leg e, 1’academie et le conseil de 1’instruction publiqueont-ilsete urianimes pourrendre un temoignage ćclatant au meriteeminetit de Mr. Mickiewicz, et le conseil d’elat, qui avaitpris l’initiative>

n’a pas hesitć a lui adresser une vocalion en portant son traite- ment au maximum de ce que la loi pennet de faire pourappeler ou retenir des professeurs tres-distingues c’cst-a-dire a 3000 fr.

de Suisse. Ce traitement exceptionnel tout-a-fait, que nepercoit aucun dc nos professeurs, qui sont dans les limites de 1800 h 2 1 0 0 f r . , est en effet reserve pour des cas rares et extraordi*

naires. 11 ne nous reste plus qu’a desirer que sourd aux propo- sitions brillanles qui lui sont faites ailleurs, Mickiewicz dont la reputation est europeenne, accorde la preferąnce a la petite re- publique oń il es; ainie et apprecie, et qui lui a adresse le pre*

!| mier appel. II enseignera aussi au gym nase.»

i

Cytaty

Powiązane dokumenty

wy wsparcie 646 osobom zapewnił. Kiedy chodziło o pierwszy zasiłek w roku 1834 oświadczono że przyznanie jest tylko na rok bieżący. Odtąd jed' nakże co rok je

Biorę to postanowienie tym chętniej, że miło mi jest oddać sprawiedliwość miszkańcom Wielkiego-Xięstwa , za wierność i przywiązanie z jakiemi oparli się

nictwa, i podpisać na te ostatnie wszystkie potępienia jakie na się ściągnęły. Tak, zło jest wielkie, naglące, trzeba walczyć przeciwko niemu. Ale jesl-li prawdą aby

cej ducha poświęcenia, Francja jest bardziej zdolna pokochać się w jakiejś idei niżeli które bądź europejskie społeczeństwo, co są dwa główne znamiona do

Co do wewnętrznej wartości kodesu dyplomatycznego, ta nie da się w kilku słowach wyrazić. Są to skarby, z których zdać tylko może sprawę dziennik

kładnie objąć ani nawetszczegułowo określić ducha katolickiego, i który zawsze przywodzącym, zawsze ożywiającym, zawsze zwy- cięzkim w przeszłości tego

Stać się więc mogło, że w wioskach bez pana, a których mała musiała być liczba za czasów chrześcijańskich, urzędnik sta ł się dziedzicznym t.. panem jak na

Zdaje się jednak, że trafność opisów należy się pierwszej, trafność myśli i uwag ogólnych drugiej.. Często już tu napotykają się te