...
1 3 > 3 S o i
■
a I i i J A PRZEZ
a i n a i i i n h u m u
z FRANCUZKIEGO TŁÓMACZENIA
S . 6 ¥ l l $ 9
PRZEŁOŻYŁ NA JĘZYK POLSKI I OBJAŚNIŁ STOSOWNEM*
UWAGAMI
X. JOACHIM DĘBIŃSKI s. p.
M A G I S T E R F I L O Z O F I I
TOM PIERW SZY.
1 8 4 0
Pozwolono drukować pod warunkiem złożenia po wydrukowaniu exemplarzy prawem przepisanych w Komitecie Cenzury. W ilno 1840 roku 7 julii.
Cenzor , Professor b. Uniwersytetu Wileńskiego Radzca Kollegialny i Kawaler.
J
a n W a s z k i e w i c z.( . . M V —*— '
UNłWEKSYliatAj
a © a a (U a m i r
a k o * * a s f t s & s & B v
1
KOCHANYM UCZNIOM
TO TŁOMACZENIE FILOZOFII ŻYCIA ,
NA PAMIĄTKĘ SIEDMIO - LETNIEGO Z NIMI POŻYCIA , SZCZE H EM I PKZYJAZNEM POŚW IĘCAM SERCEM.
■
DOSTOJNI M ŁO D ZIE Ń C E !
i amiętam, jak przed rokiem wspóluie zaj
mowaliśmy się czytaniem tego dzieła filozo
fii ży cia, jak przy roztrząsaniu i zgłębianiu wzniosłych jego pomysłów, najży wszem w zru
szeniem przenikały się wasze młodociane, wasze czyste i pełne szlachetnych uczuć u- mysły i serca; jak niew inną i szczerą oka
zały radość, skoro przedsięwziąłem jego prze
kład na język ojczysty; pamiętam i wyznaję, że w tym waszym zapale do dzieła pełnego ży
cia i praw dy znalazłem pobudkę, i rozpoczę
cia i dokończenia mojej pracy. Komuż więc w łaściw iej jeżeli nie w a m , mam ją poświę
cić? Puszczacie się na św iat słusznie do wzburzonego morza przyrów nany, gdzie ty
siące rozbitów smutnie się błąka i bez na
dziei zdążenia do portu w niezgłębionych gi
nie przepaściach. R eligia, na tern wiatrami namiętności skołatanem morzu jest okrętem , igłą magnesową i kotw icą bezpieczeństwa, d n a jedna może nas doprowadzić do w iekui
stego portu; do Boga źródła wszelkiego do
bra i szczęścia. Lecz biada temu, kto się w niej
11
nie utw ierdzi; nie nauczy kierow ać tym o- krętem , użyć tej niemylnej kotw icy bezpie
czeństwa; kto, jak najczęściej byw a, gardzacc mądrymi i doświadczonymi sternikami, odda
je się w ręce ślepych i namiętnościami upo
jonych zw olenników św iata; w pada w ich zgubne tow arzystw a; wspólnym odurza się szałem; nie wznosi się wyżej nad nimi i nie przenika ustawicznie w zrokiem , po
sępnych ciemności, aby gwiazdy zbaw ie
nia dojrzał: ale w śród grzmiących b u rzy , wśród śmiercią grożących niebezpieczeństw, jakby wśród ciszy i pogodnego nieba spokoj
nie usypia.
Nie trzeba wam m ów ić, że to dzieło, jest jednem z najświatlejszych i najbieglej- szych p rzew o d n ik ó w ; nie potrzeba w as za
chęcać do jego obrania za nieodstępnego to
w arzysza i szczerego przyjaciela w tej nie
bezpiecznej na ziemi podróży: zn acie, umie
cie ocenić i dla tego z rozkoszą wam je po
święcam.
X , J oachim D jebinski S. P .
W i l n o i 8 i o . r. a. c z e r w c a .
<35 -^ 5 ®
P R Z E M O W A
t ł ó m a c z a .
JVażda nauka ma swoje filozofję, ponieważ ob
jęcie ogółu jakiejkolwiek bądź nauki; poznanie jej ducha; praw , wzrostu i doskonalenia się stanowi właśnie jej filozofję— Zycie wzię
te w najrozłeglejszem znaczeniu, jest przed
miotem bardzo ważnej i głębokiej n a u k i: o- toż poznanie początku, przeznaczenia i praw , lakierni się ono w ogólności rządzi, należy do filozofji życia— A że wszelkiego życia, Bóg jest początkiem i końcem , do którego toż życie zmierza i w ciągłych z nim zosta
je stosunkach, nie dziw w ię c , że człowiek samą siłą rozumu, nie może dokładnie zro
zumieć i pojąć życia— W tych albowiem stosunkach, jeden termin, to jest: Bóg, zaw sze zostanie nieznanym, bez nadprzyrodzo
nego objawienia.
Bóg sam posiada zupełną znajomość ży
cia, a my tyle tylko o niem wiedzieć może
my , ile się Bogu podoba udzielić nam w tej mierze św ia tła — Bez tej nadprzyrodzonej
Tom / . 1*
pomocy, wszelkie usiłowania ludzkie, były i będą zawsze niedostatecznemi, i tyle tylko głębokich i praw dziw ie pożytecznych uczy
nią w téj mierze postępów , ile się nie od
dalą od praw dy przedwiecznej ludziom ob
jawionej.
Nieraz postrzegamy ślady człowieka w y
ciśnięte na miękkim śniegu lub piasku , ale kto zgadnie z tych śladów , jakim był ten człow iek, dokąd zm ierzał, jakie miał myśli i uczucia? Podobnież Bóg w przyrodzeniu zo
staw ił wszędzie ślady swój mądrej Opatrzno
ści; kto jednak zgadnie z tych śladów, czem jest, jakie ma względem niego zamiary; w ja
kich zostaje z niém stosunkach, jeżeli sam te
go nie objaw i? Objawienie w ię c , w nauce życia; w stosunkach człowieka i przyrodze
nia z Bogiem, jest koniecznie potrzebnćm:
bez niego, nié ma dokładnej znajomości Bo
ga ; nié ma praw dziw ej nauki życia.
Jakoż rozum ludzki w oświeconej staro
żytności, chociaż w ytężył wszystkie swe si
ły , na ustalenie w téj mierze praw dziwej
n a u k i, ztémwszystkiém , po głębokich przez
długi przeciąg wieków powtarzanych szpera-
niach, skoro rzucił wzrok swój na przestrzeń
przez siebie u b ielo n ą, i zastanowił się nad
wypadkami z tych poszukiwań otrzymanemi,
w net ujrzał, że te wypadki w swej dziwa
cznej sprzeczności, prócz niesfornych i nie dających się z sobą spoić szmatów, nic w ię
cej nie stanow iły, i zamiast przy wiedzenia człowieka do odkrycia p raw d y , zrodziły w święcie umysłowym okropne chaos i za
mieszanie , podobne do owych ze zgnilizny wylęgłych tw o ró w , gdzie lubo ruch i życie się objaw ia, wszystko jednak nie trw a nad jedne chwilę; wzajemnie się rozdziera i ni
szczy; wszystko nakoniec w ostatecznem che- micznem rozrobieniu się, rozprasza się i u- latuje.
W naszych oświeconych czasach, a mia
nowicie w X V III. i na początku XIX. w ie
k u , skoro tenże rozum opuścił stałą religji posadę i chciał bez niej, jakby wybiwszy się na mniemaną w olność, sam jeden w poszu
kiw aniu praw dy postępować, w net począł krążyć po tych samych, co w oświeconej starożytności manowcach błędu — Z tą tyl
ko różnicą, że gdzie w starożytności potrze
bow ał na przebieżenie tej samej przestrzeni, sześciu przeszło w ieków , to za naszych cza
s ó w , biegnąc po utorowanych już scieszkach;
opatrzony w potężniejsze, starożytności nie
znane sposoby, nie użył więcej nad kró
tki przeciąg kiikudziesiąt lat czasu, nim się
1T
zbliżył do okropniejszego niż dawniej chaosu sprzecznych mniemań i zgubnych systema- tó w ; nim się nakoniec ujrzał w grubszych niż przedtem ciemnościach.
Pow iedziałem , że rozum ludzki za na
szych czasów krążył po tych samych, co w starożytności manowcach błędu: bo w rze
czy sam ej, chcieć pisać dzieje nowoczesnej filozofji, po jćj smutnym z reiigją rozbracie, jest to powtórzyć dawne systemala b łę d u , rozwinięte tylko z większą potęgą zle skie
rowanej nauki; oznaczone przebieglejszą w y krętnego rozumu przewrotnością i dla tego tern zgubniejsze w swych wypadkach, w swem zastosowaniu do życia.
Otóż biegli i praw i w swych zamiarach, naszych czasów filozofowie, zmierzając swym przenikliwym wzrokiem całą przepaść nie
przejrzanych ciemności, do której rozum czło
w ieka sam sobie zostawiony, strącał zawsze i strącać nie przestaje ludzkości, ujęli się z ca
łej mocy duszy tej niewzruszonej posady, ja
ką jest prawda objawiona i niemyłna z niej w ypływająca powaga ; poddali na nowo pod tę ostatnią swój niedołężny , z każdym po
wiewem przewrotnych namiętności chwieją
cy się rozum i tak um ocow ani, wyciągnęli
rękę ginącym , aby ocalić ludzkość od pow
V
szechnego rozbicia się i wskazać jej niemyl- ną drogę, przez najwyższą mądrość w y tknięta.
c CPostęp prawdy jest bardzo powolny ale p e w n y : co raz ona zdobędzie , to wiecznie zachowa i ku nowym zdobyczom nieustan
nie dąży— Błąd przeciwnie ; jak wszystko co jest szkodliw em , nadzwyczaj się rychło rozszerza, zaledwo się u k aże, a w net nak- ształt pożaru, cały świat ogarnia i t r a w i __
Kie rozpaczajmy na widok tych gw ałtow nych , lecz przemijających jego postępów : owszem uzbrójmy się wr męztwo i w y trw a łą cierpliwość, pomnąc na tę przedwieczną p ra w d ę , że ziemia dla człowieka , jest pla
cem ustawicznej w alki i zasługi; że jak w święcie fizycznym , przerażające burze i grom y, oczyszczają powietrze i nie tylko nie wstrzymują rozw ijania się materjalnego ży
cia , ale nadto dzielnie się przykładają do je
go rozpostarcia się i wzmocnienia; tak podo
bnym sposobem w świecie moralnym, gw ał
tow ne wstrząśnienia przez ducha błędu spra
w io n e , nadają nowej dzielności praw dzie i
przerażając człowieka'widokiem zgubnej, pod
jego stopami otwrartej przepaści, podwajają
jego siły w wynalezieniu sposobów do swe
T l
go ocalenia; czynią go przezorniejszym i tem go mocniej przywiązują do Stwórcy.
Ludzkość jest jako jeden człow iek, któ
ry żył od początku stw orzenia, żyje i żyć będzie , nim dojdzie do kresu sobie w yzna
czonego— Ma w ięc swój w iek dzieciństwa, burzliwej młodości i doświadczeniem zahar
towanej dojrzałości — A co się dzieje z poje- dyńczym człowiekiem, tożsamo dziać się mu
si i z całą ludzkością— W w ieku dziecin
nym człow iek, bez troskliwej opieki, mą
drego przewodnictwa i powagi m atki, ani jednego kroku uczynić nie potrafi; wszyst
kiego się uczy od niej, wszystko mu ze
w nątrz przychodzi — W młodzieńczym i doj
rzałym w ie k u , więcej wprawdzie używ a swobody i o swej sile stawia k ro k i, ale nie idzie zatem , ażeby nadużywając tej swmbo- dy , gardził powagą matki, całą jej duszą nie kochał i z synowską uległością do niej się nie przyw iązyw ał.
Niewidoma Opatrzność, czuwa widomym sposobem nad całą ludzkością równie jak i nad każdym w szczególności człowiekiem •—
Od niej pochodzi matka w porządku docze
snym ; od niej objawiona religja, ta druga
najczulsza" m atka, która uczy całą ludzkość,
prowadzi ją za ręk ę; z łagodnością udziela
jej mądre przestrogi i wskazuje niemylną dro
gę prowadzącą do przeznaczonego k re s u ; do osiągnienia wiecznego życia *) — Nie wstę
pujmy w ięc w ślady owych nieuległych i Wyrodnych dzieci, na których przeklęctwo nieba spoczyw a; ale z całą ufnością podaj
my nasz rozum i wolą pod jej niemylne prze
w odnictw o i pow agę— W szakże nie na to nam wolność jest daną, ażebyśmy się zu
chwale w yłam yw ali z pod widomej władzy, niewidomej Opatrzności, ale, aby z synow
ską uległością dobrowolnie się przywiązując do niej, ciągle postępowali na drodze dosko
nałości ; pomnażali dla siebie szczęście i na wieczne zasłużyli życie — Przypatrzmy się dziejom św ia ta, a łatw o postrzeżemy, że nieuległość człowieka ley niebieskiej posłan- n ic y , była zawsze jedyną przyczyną jego klęsk i zguby; że za każdem jej odepchnię
ciem od siebie, w net tysiącznym ulegał nie
szczęściom i dopóty się błąkał strącając sie-
*) Ł a t w o jest z r o zu mi e ć , źe m ó w i ę tu t y l ko o p r a wa c h i sposobach , wedł ug k t ó r y c h ro z wi j a j ą się i dosko
nalą t ak i ndi wi dua w s zc ze gól noś ci , jak cała l udz kość w ogólności — A j ako ś m i e r ć nie n i s z c z y z u p eł ni e pojedynczego c z ł ow i e k a i nie p r z e s z k a d z a mu P r z ejścia do doskonalszego stanu , tak podobnie duc h kfydu, ni e może w s t r z y m a ć i z n i s z c z y ć postępu l udz
k oś c i , J,0 się ten o d b y wa pod mą d r y m sterem Boga.
T i l l
bie z jednej w drugą, coraz okropniejszą przepaść nęd zy , aż póki Opatrzność czuw a
jąca nad nim podała mu r ę k ę , obudzając stosownie do potrzeby i czasu, cnotliwych i oświeconych m ężó w , którzy zapaleni du
chem boga, potężnym przemawiali głosem i w skazali praw dziw e jego z nim stosunki.
Nie będę się tu zastanaw iał nad w yw o
dem tych smutnych kolei obłąkań człowie
k a — Powiem ty lk o , że ci cnotliwi i peł
ni ducha boskiego m ężow ie, są jakby do
świadczeni i głębokiej rozwagi przyjaciele ludzkości, którzy idąc w pomoc religji , o- strzegają nas przyjaznym głosem, o grożącem niebezpieczeństwie, z naszej burzliwej nie- uległości wynikającem i wskazują nam nie- mylne sposoby naszego ocalenia , naszego po
w rotu na drogę praw dy — Nie gardźmy więc tym poważnym głosem, nakształt b u rz liw y c h i namiętnych ośmnastoletnich m łodzieńców, jeżeli podobnie jak oni, nie chcemy się nara
zić na niedostatek i nędzę , ze straty najko
sztowniejszych dóbr naszych w ynikającą; ze
straty mówię religji i prawdziwej nauki —
Nie sądźmy nadto, jak w ielu nierozważnych
i powierzchownych mędrków mniema, że
religja ścieśnia granice praw dziwej n a u k i,
że ta ostatnia, może się bez pierwszej obejść,
I X
gruntownie ustalić i pożyteczne wydać ow o
c e : ale rzućmy bezstronny i głęboki z p raw dziwymi mędrcami wzrok nasz na opłakane przeszłości w y p a d k i, a niezawodnie pozna
my , że religja objaw iona, w ypływ ając ze źródeł przedwiecznego życia; obejmując ca
łego człowieka w jego stosunkach z Bogiem i przyrodzeniem; wskazując nakoniec niemyl- ną mu drogę prowadzącą do szczęścia i po
myślności, wśród rozstawionych niebezpie
czeństw na tym padole p łac zu , próby, usta
wicznej w alki i zasługi, wszystko ożyw ia, podnosi, doskonali, ustala i rozszerza.
Takie przekonanie zaczyna się dzisiaj w praw dziw ie oświeconym ustalać świecie;
takiem był przejęty au to r, którego tłumacze
nie pod sąd i roztrząśnienie czytelnikom po
daję.
Rozważył on życie pod najogólniejszym widokiem i obejmując wszystkie jego części, w zniósł się do Boga, źródła wszelkiego ży
c ia — Jego systemat, w całej mocy tego w y razu , jest żyjącym, podobnym do rozrosłego d rzew a, którego niezmierne k o n ary , naj
drobniejsze gałązki i lis tk i, najściślej z sobą s,§ wiążą i w najpiękniejszej okazują się hąr- monji •— W szystko żywym pojął sposobem i każdemu dostępnym, choć praw dziw ie filo-
Tom / . 2*
zoficznym w yraził językiem — W całym cią
gu w y k ład u , ani na krok jeden nie odstą
pił od przedsięwziętej zasady, którą w ypro
w adził, nie z bezwzględnego rozumu, ale z praw d podanych przez objawienie i z fak
tó w stwierdzonych doświadczeniem w ieków . Ten głęboki b ad acz, tern się istotnie ró
żni od wszystkich powierzchownych filozo
fó w , w yraźnie zmierzających w swem dą
żeniu, do ustalenia smutnego rozbratu mię
dzy nauką a w ia rą , źe u niego praw dziw a nauka i w ia ra , co do swej istoty, nie ró
żnią się od siebie: Bóg albowiem jest p raw dą przedw ieczną, której nauka poszukuje, a w iara z synowską ją przyjmuje miłością.
T ak więc wspólnie z innemi czasów dzi
siejszych głębokiemi filozofami, rzucił łunda- ment praw dziwej jedności i pożądanej zgody tam , gdzie panowały dotąd zgubne nieporo
zumienia i k r w a w e , iż tak powiem, zatargi.
W sk azał oraz, że tern głębsze, pożyteczniej
sze i zbawienniejsze rozum ludzki rzucać mo
że w id o k i, im ściślej się trzyma swego nie- mylncgo p ra w id ła , jakiem jest w iara i reli- gja objaw iona— Pow iedział i tego dotrzy
m ał, w wykładzie naw et najwznioślejszych
pom ysłów, że filozofja życia, nie powinna
b y ć, ani trudniejszą, ani ciemniejszą od w y
X I
kładu, jakiejkolwiek bądź um iejętności— Nie wdaje się w żadne spory, rozjaśnia tylko praw dę , której blask niebieski rozprasza i niszczy chmurę błędów ziemskich — Słowem:
w najgłębszym wykładzie wszystkich stosun
ków życia ludzkiego z Bogiem i przyrodze
niem, został jasnym i ścisłym; wszędzie po
rusza , wznosi i wskroś przenika duszę, nie okazując naw et i cienia polemicznych spo
r ó w — Przejęty jego duchem, musiałem po
ważać ten sposób jego postępowania i dla te
go niech się czytelnicy nie dziwią, że w w ie
lu miejscach napomkniętych przez autora błę
dnych systematów, nie objaśniałem w przy- piskach: nie o to albowiem w tern dziele idzie, aby w zniecić zastarzałe i rozjątrzające spory, a le, aby oczyścić drogę do praw dy i jedno
ści prow adzącą; aby okazać, jak jest głębo
ką i jak zbawiennie działać może nauka , gdy się w spiera na objawionej religji i jej się przedwiecznem światłem zasila.
Kończąc na tern moje uwagi, mające na celu okazanie ducha i dążenia, tak tej F ilo zof) i ż y c ia , jako też i innych F ilo z o jji w nie
całej liczbie za naszych czasów na św iat wychodzących., sądzę, iż nie będzie od rze
czy podać krótką wiadomość, o żvciu i pra
cach literackich, autora niniejszego dzieła.
xu
Fryderyk Szlegel urodził się w Haiinowe- rze roku 1772, umarł w Dreźnie 1829 — Pochodząc z fam ilji, w której n au k i, a na
w et i znakomite talenta były jakby dziedzi- cznem i, odebrał w domu rodzicielskim sta
ranne i wielostronne w ychow anie — Przezna
czony do stanu kupieckiego przez swego oj
ca , który był intendentem duchowieństwa królew stw a hanowerskiego, w net poczuł, źe ten zawód nie był dla niego właściwym — Udał się Avięc w szesnastym roku życia, na dalsze nauki do Getyngi, gdzie się z zapa
łem poświęcił filozofji — Po ukończeniu zaś uniwersyteckich n au k , doświadczył naprzód sił swoich, ogłaszając rozmaite rozprawy w pi
smach perjodycznych, a mianowicie w L y - ceu m sztu k p ię k n y c h wydawariem w Berli
nie roku 1 797 — W krótce w ystąpił z w ięk- szem i szacowniejszem dziełem, pod tytułem:
G recy i R z y m i a n ie — Po tein dziele wydał w n et drugie, jako ciąg dalszy pierwszego:
O p o e zji wspomnionych dwóch ludów staro
żytności — W e wszystkich tych pismach roz
w inął swój przedmiot z głęboką nauką, ory
ginalnością i krytyką historyczną— Po tych głębokich pracach, w ydaw ał w spolnięz bra
tem swoim Augustem, Dziennik: A th e n e u m .
Zajmował się w roku 1800 prelekcjami fi-
Xlll
Iozofji w Jenie i ogłaszał w pismach perjo- dycznych rozmaite swoje poezje — W roku zaś 1802, napisał tragedję pod tytułem: A l a r - k o s , graną w Berlinie i W ejm a rze — Ta sztuka, chociaż pomysł do niej był genjalny, pod względem jednak dramatycznej wartości, nie zupełnie się mu powiodła — Pojąwszy za małżonkę córkę sławnego rabina Mendelsona, udał się do Kolonji, gdzie z nią razem przeszedł na łono Religji katolickiej. W czasie swojego pobytu w Paryżu , doskonalił się w językaeh w schodnich, a mianowicie w sanskryckim ; zajmował się prelekcjami filozofji i w ydał pismo miesięczne w e dwóch tomach , pod ty
tułem : E u ro p a . Za powrotem do Niemiec, prócz, A lm a n a k u poetycznego; zbioru poezji romantycznych średnich wieków *, dzieła pod tytułem: L o th e r i M a lie r; H isto rji d zie w ic y o rlea ń skiej podług ręko pismu oryginalnego, i w'ielu innych drobniejszych pism , druko
w anych w P o etisch e taschenbuch na rok 1806, ogłosił w roku 1808 dzieło: O j ę z y k u i m ą d ro ści I n d y ja n , które przyczyniło sie do zwrócenia baczniejszej uwagi uczonych, Ila język sanskrycki— Około tego czasu zo
stał sekretarzem nadwornym Cesarza austrya-
ckiego; uc{aj sję w tern dostojeństwie do
głównej kw atery Arcy Xiecia Karola i był
x ir
użytym do pisania ówczesnych proklamacji Po wojnie w ykładał w W iedniu kurs histo- rji i lite ra tu ry — Za rozpoczęciem się na no
w o w o jn y , jako znany z entuzjazmu patryo- tvcznego, był użytym do pism czasowych w celu ożywienia ducha patryotyzmu w mło
dzieży niemieckiej , w czem niezmierną przy
niósł dla kraju posługę — Skoro nastał osta
teczny pokój, w rócił natychmiast do ulu
bionych sobie prac literackich; w ydał zbiór swoich pism, tudzież dzieło pod tytułem: Obraz te r a ź n ie js z y c h stosunków p a ń stw , i F ilo z o f j ą h isto rji we dwóch tomach w roku 1828.
Przed śmiercią, w ykładał w Dreźnie kurs F ilo z o fji ży cia , nad którą, jak sam w dzie
wiątej lekcji tejże filozofji wyznaje , od naj
młodszych lat sw o ich , nieustannie pracow ał wśród rozlicznych literackich i krajowych zatrudnień— T ak w ięc niniejsza F ilo z o f j a , jest ostatniem z dzieł jego; jest owocem i wieńcem czterdziestoletnich poszukiAvań, je
dnego z najbieglejszych i najgłębszych filozo
fów niemieckich.
■
O S T R Z E Ż E N I E
P o n ie w a ż n iek tó re p o m y łk i d ru k u tu w ym ien io n e, są b a r d z o w a z n e m i, u p ra sza się p r z e to czy te ln ik ó w
1 o p iln e ich o d czyta n ie.
stron, w ie rsz. napisano: c z y ta j :
l i — 1 — est jest
16 — 17 — do od
22 -- 24 — umys ł om z my s ł o m
27 — 6 — k a z a ł a się być stałą o k a z a ł a się b y ć starą.
5 a — 29 — jej jego.
35 --- 10 — u t wo r z y u t wó r z my .
35 — 26 — duc hem duchom.
38 — 8 — wi d o k i e m w i do k o m.
4o — 7 — stać stać się.
4 o — 17 — k t ó r y c h z kt óryc h .
42 — i 3 — c i ą g ł y c h doś wi adc z a ci ągł ych.
42 — 23 — z mi e r z a ny c h z mi es z anyc h.
44 — 20 — u t r z y m a ć i ut r zymać.
45 — 19 — dzi el ą dzielę.
46 — 1 — j a k b y i jakby.
48 — 1 — z d a j e my się zdaj e się w nich.
3 g — 8 — w z n i e c a w z n i e c a się.
4 9 — 17 — u k r y w a j ą (ralnej. u k r y w a się. (robie.
5o — 10 — w chorobi e tej mo- w tej moralnej cho-
5o — 12 — odmawi aj ąc odna wiając.
5z — 18 — p r z e c i w n i e p r z e w i ni e n i e . 55 — 12 — b u d o w y b u d o wy społ ecznej.
53 --- 2 5 — s t awi ać st awi ące.
54 _ _ im mu.
56 —
i o— mu snu.
56 — 1 — tej jej.
61 - - 22 — w nim w niem.
66 — 12 — które kt óry.
67 — 17 — i mi eni a i mienia.
70 — 4 — ustala ustalają.
70 _ 17 _ na ujście na uj ęci e.
74 — 11 — odnoszą odnosząc.
7 5 — 6 — w t o wa r z y s t wi e w t owarzyst wo.
80 --- 27 --- T a k jest T o jest.
85 — 28 — porządkowani a i porz ądk owani e .
85 — 25 — s t awi stawi siebie.
9 ' — 25 — pi ewi ast kowej p i e r wi a s t k owe j . 9 4 _ 3 - n a d z w y c z a j n y nad z wy c z a j n y .
97 —^ 25 — na ich na ni ch.
10O -- 17 --- prawdą posadą.
1 9 5
- 5 _ ona on.
107 — 9 _ potrafiła potrafiło.
n 4 — 24 — z amkni ę tą zamknięto.
l l 4 — 14 — okażę okaże.
117 — 3 — i stają i stają się.
117 — 12 — zawi eraj ącej z wi e r a j ą c y .
stro n , w ie rsz. n apisan o : c z y t a j : 1 1 7 — 19 — post anowi ony postawiony.
119 — 5 g — określ nem okr eśl onym.
121 — 27 --- racj onal i zm r a c j ona l i zmu.
i a 4 — 10 — z m y s ł o w e m i z my s ł a mi .
126 — 10 — świ at ł a świ ata.
128 — 20 — K o s mo g o n i i Kosmogonj e.
l 4 l —’ 23 — przezornej pozornej.
i 46 — 1
c l —k r o k jeden 0 k r o k jeden i 5a — 28 — z g ł ę b i a n i u zgł ębi e ni u.
i 54 — 6 — Bogi em Pa n e m.
l 56 —• i& — w r a z c oraz
a 56 — 1 — z e w n ą t r z n e m u z e w n ę t r z n e m u
1 58 — 10 — ni cestwa i ni cest wa.
i 5g — 18 — zastosowania zostawania.
i 63 —
b5 — sł abości stałości.
168 — 37 — w p osz uk i wa ni u w posz uk i wani a.
169 — 23 ~ sado w z sadów.
170 — i 3 — wyd obę dą w y d o b ę d ą się.
171 — 22 — jedno jedną.
176 — i 3 — p r z y j ę c i e pojęcie.
176 — i 4 — godności całości.
, 78 _ 9 — działali i ch działań.
180 — 17 — postanowi eni a post a wi e ni a . 181 — 1 — p r z y w d z i ał o p r z y w dzi ał a.
j 85 — a 5 — A h Al e .
186
—19 — a ten a tę. ( rzyszki .
187 — 3 i — jej t o wa r z y s z k i nieoddzi eł ne jej towa-
i 83 — 2 — może można.
190 — 19 — j e Id-
i ga — 18 — najściślej i najściślej.
196 — 5 — społ czesnego społ e czne go
202 — 27 -- ciała ciał.
204 — 28 --- ogołocone jest ogołocone.
209 — 19 — ul egł e uległo.
210 — 4 — e k onomi i e konomj i st worzeni a.
213 — 6 — 1 nad z wy c z a j n y i nad z wy c z a j n y . 2 15
—22 —- dla którego s t w o r z y ł dla którego je s t w o r z y ł
226 -- l 6 --- mogł oby mogł y by .
228 — 2 — powagę powagą.
282 — 3 — ul ot ni e ni e m się przed ul ot ni eni em się.
232
—29 — na b y c i u na nabyci u.
a 38
—29 — w ostatnich ich w ostatnich.
a 46
—9 — pi er wi as t k a p i e r wi a s t k u.
246
—25
1—wdzi e rani a w d z i e r a n i a się.
347
—19
—ż y w i o ł u ż y w i o ł ó w .
247
—24
— ■i uc z u c i e m i upojony uczuci em.
---
28
—zarody zaród.
a 48
—17
—r z e c z e wi s l oś c i rz e c z y wi s t o ś c i . a 4g
— 6 —w korze ni onego wkorzeni one go- 23 1
—6
—kończoneej się kończące j się.
a 5,
_34
—nar ówni e ua równi e .
a &5
—ag
—J a k i e j akże .
>
F I L O Z O F I A Ż Y C I A *)
Ł E K C Y A I.
O duszy myślącej jako środku sumienia o błędach rozumu.
P a n o wi e !
S ą » rnówi rów nie wzniosły jak głęboki poeta,
»Są w niebie i na ziemi rzeczy, o których nam
»się ani marzy w naszej filozofii«— To zdanie nacechowane piętnem gieniuszu i jakby trafem rzucone wśród kwiatów bogatej poezyi, może się po wielkiej części zastosować do filozofii naszej epo
ki. Przywłaszczam je sobie i z małą odmianą sto
suję do mojego celu m ów iąc: » A naw et między
»niebem i ziemią jest mnóstwo rzeczy, które są
» obcemi marzeniom naszej filozofii« — Ponieważ w rzeczy samej, nasza filozofia oddaje się w naj
większej części samym tylko marzeniom nauko
wym ; można! się więc dziwić , ze pomiędzy rze-
*) Bó g jest ź r ó d ł e m ws z e l k i e g o życ i a , k t óre być może f i z y c z n e , duc howne , s p o ł e c z n e i t, d. — Ot ó ż ten w y r a z ż y c i e , b i e r z e tu autor w naj rozl egl ej szem zna
czeni u.
2 <&>
czarni, których poznanie do niej by należało, znaj
duje się wiele takich , których nie zn a, których nawet się nie domyśla?
Filozofia traci z widoku praw dziw y swój za
m iar, opuszcza posadę stałą, zdolną nadać trw a
łość jej pracom naukowym i zapewnić niepodle
głość ; ilekroć wchodząc na bezdroża zawiłe nie
dościgłej m etafizyki, wznosi się aż do nieba, dla budowania tam swoich zamków na lodzie i tw o
rzenia plątaniny swojej nierozwikłanej dyalekty- ki ; albo kiedy stawiać nierozważnie swe kroki na ziem i, wtrąca się gwałtem w obręb rzeczy
wistości zewnętrznych *), dla przerobienia i przei
stoczenia wszystkiego według swego wiclzimi się.
0(oż pomiędzy lemi dwiema rów nie błędnemi dro
gami , ciągnie się droga prawdziwej filozofii. — Jej państwem jest życie duchowne człowieka; do
tyka ona z jednej strony nieba a z drugiej ziemi.
Starożytność oświecona dostarcza nam rozli
cznych przykładów tego dwojakiego obłąkania—■
Plalon sam , ten najpierwszy z głęboko myślących Greków , tworzy w swojej rzeozy-pospolitej ideał ustawy politycznej , który pod tym względem nie
*) M amy w umyśl e w y o b r a ż e n i a r o z ma i t y c h r z e c z y —
Byt ność tych ostatnich tak j est r z e c z y w i s t ą z ew n ą t r z ,
j a k jest r z e c z y w i s t ą byt ność w y o b r a ż e ń w e w n ą t r z u-
mysł u. — O t ó ż pi erwsza n a z y wa się byt ności ą r z e c z y
wi st ą z e w n ę t r z n ą , albo k r ó c e j r z e c z e w i s t o ś c i ą z e
wn ę t r z n ą , a druga może się n a z w a ć r z e c z y w i s t o ś c i ą
w e w n ę t r z n ą : do o brę bu p r z e t o rz e c z y wi s t o ś c i z e w n ę
trznej nal e że ć będą nie tyl ko p r z e d mi o t y mate ryal ne ,
ale nadto pra wo , u s t a w y t o w a r z y s k i e i t. d.
® 3 «>
może wytrzymać ścisłej krytyki — Chociaż rozwol
nienie Itzeczy-pospolitych Greckich, małych i w iel
kich , wśród których on żył, mogłoby do pewne
go stopnia usprawiedliwić dziwaczność jego planu;
chociaż doskonałość s ty lu , zaleta wykonania, bo
gactwo i wzniosłość pomysłów, nadają mu męzką godność i nie pozwalają go mieszać z tem mnóstwem podobnego rodzaju marzeń , które w naszych cza
sach tak rychło jedne po drugich następują i w net giną w zapomnieniu; z tem wszystkiem, jego dzie
ło jest smutnym pomnikiem okazującym stronę sła
bą, wielkiego człowieka. — Nie potrzeba być P la tonem aby postrzedz, jak daleko wielka liczba w i
doków, śmiałą jego ręką nakreślonych nie daje się zastosować do życia — Przeto za jego czasów ró
w nie jak i za późniejszych, to dzieło stało się ce
lem pośmiewiska nieoświeconych, a przedmiotem wielostronnej krytyki ludzi uczonych— Pomysły lak dalece ogołocone z rzeczywistości, wzniecają w nas tylko żal, nad fałszywem skierowaniem ta
kiej dzielności geniuszu i nad nieużylecznością jego usiłowań w dopięciu urojonego celu.
7 j drugiej strony widząc najdawniejszych filo
zofów Greckich , nakszlałt nieustraszonych żegla
rzy , błąkających się po obszernym oceanie myśli, zbliżających w swoim pojęciu pierwiastki przy
rodzenia, ogień, wodę, pow ietrze i nawet atomy, a później mądrość najwyższą porządkującą też sa
me pierw iastki; widząc ich mówię według sobie właściwego sposobu, układających systemata świa
ta i opierających na tych dowolnych kosrriogoniach dziwaczne figury swojej relig ii, wspomnijmy na
Tom I. 2
i
4 ®
lo, że oni nie mieli jeszcze dostatecznej liczby za
sa d , któreby im służyły za skazów kę : a zatem, musieli się koniecznie błąkać i puścić się na mo
rze domysłów___W rzeczy samej, religia zupeł
nie poetyczna dawnych ludów i ich mytologie ba
jeczne, nie rozwiązując dostatecznie żadnego z py
tań zasadniczych o naturze rzeczy, o pierwszej przyczynie wszystkiego; nie sławiąc nawet w swo
ich dogmatach żadnego śladu , któryby w ich po
szukiw aniach, mógł pewny im nadać kierunek;
zostawiła tych pierwszych badaczów popędowa ich własnego umysłu w torowaniu drogi prowadzącej do wyobrażenia naywyższej istoty ; wyobrażenia;
na które zdawali się natrafiać w samem łonie przy
rodzenia i dla tego cześć mu boską oddali.
Od tej pory ludzkość ubiegła przeciąg czasu około dwudziestu pięciu wieków. Dla przekształ
cenia świata , chcieć od naszych czasów wrócić się aż do tych pierwszych epok, nie dając wzglę
du ani na odmiany , którym ona idegła , ani na wiadomości , które zebrała w biegu tak długiej trw ało ści; byłoby to się narażać na niepewność próby , nie obiecującej pomyślnych wypadków ; próby, która według tego co się zazwyczaj w po
dobnych przypadkach dzieje , musiałaby przestać na wznieceniu nieskończonego szeregu pytań bez odpowiedzi. — W rzeczy samej, oczyszczając po
le filozofii z faktów złożonych przez doświadcze
nie Avieków, słowem zacierając wszystko, wszy
stko skończyłoby się przygotowaniem sceny na pró
żne tylko popisy pomysłów dowolnych, zamiast
utwierdzenia zasad filozofii stałej, oznaczenia w a
<s> 5 «>
runków życia umysłowego i zapewnienia jego po
stęp u .— Potem wszyslkiem trzebaż się dziw ić, jeśli młode umysły zbyt wcześnie uwiedzione w iel- kiemi zle zrozumianemu s ło w y , Przyrodzenia , Boga, "Wolności, Rozumu i Postępu, czują skłon
ność i są pociągnięte siłą fałszywego uniesienia , albo do stwarzania sobie religii i wyznań; albo do naganiania tego, co się znajduje w porządku towa
rzyskim i przeistaczania świata całego, według swych wyobrażeń za każdym dniem sie zmieniających.
Ze filozofia uwikłana w jedne albo drugie bez
droże wyżej wskazane , w yw iera na oświecenie w pływ szkodliwy i każący tow arzystw o; jest to rzecz tak oczywista, iż nie potrzebuje żadnego w ykładu — W olę przeto zastanowić się nad tern, jak dalece te obłąkania jejże samej są szkodli- w em i— W rzeczy samej w ypadło, iż z powodu swoich obłąkań, filozofia wcale pod niekorzy
stną stawi się postacią , a mianowicie
a voczach lu d z i, których umysł oddany szczególniej życiu praktycznemu nie sięga dalej za ogólne stosunki istniejącego porządku.— Ci w swoich słusznych z pewnego względu przeciwko niej uprzedzeniach, ale w ogólności niesprawiedliwych, uważają' fi
lozofią za jedno z urojeniem — Tak właśnie w i
dzimy u Rzymian wiele osób rządowych, przeję
tych podobną pogardą ku znikczemnionej filozofii Greckiej — A jednak nie można zaprzeczyć, że
by w samym gruncie pracy naukowej przez nią
w yw ołanej, nie kryły się kosztowne sprężyny,
szlachetne usposobienia, które dobrze skierowane,
mogłyby się stać obfitemi w nader zbawienne wy-
<a> 6 <&>
padki — Co właśnie samo jej Greckie nazwanie szczęśliwie wyraża.— Jakoż, wyraz filozofia w sw< - jem pierwiastkowem znaczeniu, nic stawi nam wyobrażenia nauki całej i zupełnie skończonej:
wskazuje tylko przedmiot naszych śledzeń, przy
puszczając w nas szlachetny zapał, i święte unie
sienie do p ra w d y — Łączy nawet w tern rozle
głem wyobrażeniu praw idła mające kierować u- życiem tej nauki.
Łatwo jest zrozumieć, iż dla gruntownego za
radzenia nadużyciom, jakich się dopuszczono w nau
ce mądrości, nie dość jest przeszkodzić, ani u- przedzić jej zboczenia, powinniśmy jeszcze, (i ten w arunek jest nieuchronnym), powinniśmy mówię wytknąć i oczyścić drogę filozofii życia — Potrze
ba więc , ażeby z jednej strony, poważając zasa
dy podane przez objaw ienie, a z drugiej fakta w porządku zewnętrznej rzeczywistości, strzegła się troskliwie być nieprzyjazną jednemu lub dru
giemu z tych dwóch porządków rzeczy i nie wdzie
rała się zuchwale do icli posiadłości*— Bo tylko zamykając się ze skromnością w granicach swoje
go państwa , którem jest życie umysłowe, jak się powiedziało wyżej i odmawiając statecznie otw ar
tego uczęstnictwa tak teologii , jako i polityce ; może zachować swoje godność i niepodległość. — Nie myślcie jednak, ażebym przez to chciał ją sprowadzić do zgrywania roli niepożytecznej, i zamknąć przedmiot jej poszukiwań w zakresie sa
mych próżnych widoków; ale mniemam, że wstrzy
mując się od wszelkiego rodzaju udziału w tern
wszystkiem, co się ściąga do praw d zasadniczych,
« 7 «>
*) może tylko wywierać zewnątrz w pływ chociaż uboczny, nie mniej jednak zbawienny. — Filozo
fia będzie sama uważać i naprowadzać drugich do uważania rzeczy pod ogólniejszym i swobodniej
szym w idokiem .— A tak znajdzie sposobność roz
praszania na swojey drodze licznych obłoków , które unoszą się po nad całą sferą ludzkości i podżegają zgubne nieporozumienia. — Nadto uprzą
tnie ją z wielkiej liczby zawad wstrząsających na
szą epoką , odurzających umysły i utrzymujących je w stanie rosterek.,— Oto jest sposób , którym zachowa dzielność pojednawczej mocy i spełni po
selstwo na siebie włożone.
Przedmiotem więc filozofii jest życie umysło
w e— Obejmuje nie w jednej lub drugiej jego części»
ale w zupełnej całości. — Nim oznaczymy naturę jej metody właściwej, powiedźmy naprzód; że fi
lozofia życia przypuszcza życie, to je st: że oprócz życia organicznego , wymaga jeszcze pierwiastku życia umysłowego, słowem bierze sumienie * ) **)
*) T o j e s t , powi nna p r z y j ą ć p r a wdy ni e my l ne podane p r z e z obj awi eni e, lub o t r z y ma n e z d o ś wi a dc z e ń w i e k ó w i na tyci) zasadach osnować s wą budowę
**) P r z e z w y r a z sumi e ni e l u d z k i e ni e rozumi e autor u- c z uc i a jakiej p r a w d y , albo pochodni mądrości p r z e z samego Boga w nas zapal onej , ale zbi ór w s z y s t k i c h
•władz d u c h o w n y c h , ł ą c zą c w to na we t i pięć z m y s ł ó w , ile te są n a r z ę d z i a mi p i e r ws z y c h — K i e d y zaś c h c e w y r a z i ć ducha w e w n ę t r z n e g o obj awi eni a , alho w-yiej wspomni ane uc z u c i e p r a wd y , w tenczas , do
" y r a z u sumi e ni e dodaje w y r a z m o r a l n e . — T a k w i ę c Sumienie l udz k i e , sumi eni e c z ł o wi e k a , albo po pro
stu s umi e ni e , będzi e oznaczać zbi ór w s z y s t k i c h w ł a d z
« > 8
ludzkie juz obudzone we wszystkich swoich kie
runkach i na drodze rozwijania się. — Ten wa
runek jest nieuchronnym , do niej albowiem na
leży rozprzestrzenienie światła nauki na wszystkie działania i kierunki ogółu sum ienia— Otóż, aże
by dopięła tego celu, rozumie się, że metoda nadto wyszukana , to je s t: zbytnie rozwlekła w swych szczegółach, albo zbyt sztuczna w swoim układzie, bardziejby ją utrudzała niż ułatw iała jej postęp.
I w tym to właśnie punkcie zachodzi niezmierna różnica, między filozofią życia, a filozofią szkol
n a .__ Ta ostatnia, jako istotna gałąź umiejętno
ści początkowej, nie sięga dalej nad rozwinienie metody, którą można nazwać logiką, albo naucza
niem właściwem. — W rzeczy samej, nie tak tu idzie o sam przedmiot filozofii, który jest bardzo od niej odległym i z braku dostatecznych doświad-
d u c b o w n y c h , a zaś sumi e ni e moral ne w y r a z i to, co m y z wy c z a j n i e p r z e z nie r o z u m i e m y . — W t ł u m a czeni u p r z y j ą ł e m sposób oznaczani a pr z e z autora u- ż y w a n y : bo na oddanie zbi oru w s z y s t k i c h w ł a d z du- c b o w D y c h ł ą c z n i e z i c h n a r z ę d z i ami , albo z i ch p i ę cia z my s ł a m i , nie zna l az ł e m stosowniejszego w y r a ż e n i a . — P r ó c z tego uc z uc i e p r a w d y moralnej, z a l e ż y jak mi się zdaje od harmoni i i zgody ws z y s t k i c h w ł a d z d u c h o w n y c h — J a k o ż , k i e d y w nas jaka na
mi ę t noś ć panuje; w tcnczas gi ni e po mi ę d z y duchow- n e m i w ł a d z a m i jedność, Wznieca się zamieszanie i głos s umi e ni a z począt ku w o ł a , potem s ł ahi ej e i usypia.
— Z a uc i s z e ni e m panującej nami ęt ności , w ł a d z e du
c h o w n e wracaj ą do zgody i harmonii , a z c hwi l a na
stania tej p r z e m i a n y , głos moralnego sumi eni a na
nowo z ac z y na pr z e ma wi a ć . — W takim wi ęc razi e
uczuci e j aki ej p r a w d y moralnej b y ł o b y s k u t k i e m wspól-
«> 9 «a>
c z e u u m y s ł o w y c h n i e d o s t ę p n y m d l a u c z n i ó w , j a k o r a c z e j o ć w i c z e n i e u m y s ł u w p r a w a c h m e t o d y , ć w i c z e n i e p o t r z e b n e w d a l s z y c h p o s z u k i w a n i a c h i m o g ą c e s i ę z a s t o s o w a ć d o w s z y s t k i c h g a ł ę z i u m i e j ę t n o ś c i — A l e k t ó ż n i e w i d z i , ż e t o ć w i c z e n i e je s t t y l k o p r z y g o t o w a n i e m d o f i l o z o f i i , a n i e f i l o z o f i ą s a m a ?
.S p o só b u c z y n i e n i a n a u k i s z k o l n e j b a r d z o w a ż n a i n a d e r o b f i t ą w p o ż y t e c z n e w y p a d k i , z a l e ż a ł b y m o ż e n a w p r o w a d z e n i u w n i ą h i s t o r y i u - m y s ł u l u d z k i e g o . — C ó ż b y m o g ł o b y ć w i ę c e j p o w a - b n e m i s t o s o w n i e j s z e m d o z a j ę c i a m ł o d y c h u m y s ł ó w , n a d w y k ł a d j a s n y r ó ż n y c h s y s t e m a t ó w , k t ó r e w i n n i ś m y b i e g ł o ś c i g e n i u s z u G r e c k i e g o ? M o ż n a b y do t e g o p r z y ł ą c z y ć , d l a n a d a n i a m u w i ę k s z e j r o z c i ą g ł o ś c i r y s u m i e j ę t n o ś c i E g i p t s k i c h , a n a w e t t e o r y e n i e m n i e j z n a c z ą c e , n i e m n i e j r o z m a i t e I n d y a n , t y c l i - t o G r e k ó w d a w n e g o ś w i a t a . — A l e l a p r a c a w d z i e -
nego i zgodnego d ziałania w s z y s t k i c h w ła d z d u c h o w nych ; a następnie ich z b ió r , nie tylk o z nied o sta
tk u w y r a z u na jego o zn a c ze n ie , ale n a w e t w ł a ś c i w i e i słusznie p o w i n i e n h y się n a z w a ć sum ieniem ; u cz u c ie zaś ztąd w yn ik a ją c e mogłoby się o z n a c zy ć albo p r z e z sum ienie mora lne, jak w dalszym ciągu d z ie ła s t a t e c z n ie będę u ż y w a ł tego w y r a ż e n i a , albo p rz e z k t ó r e k o l w i e k z w yże j wspomniortych w y r a ź n i .
P a w e ł ś. , p rz e z w y r a z sumienie (C onscientia) ro z u m ie
tak że całą istotę d uchowną: powiada alb ow iem pisząc
do h e b r a y c z y k ó w — (C. I X — V X 1V), że k r e w C h r y
stusa o c z y s z c z a z g r ze c h ó w nasze sum ienie (Quanto
niaSis sanguis C h ris ti .. em undabit co nscientiam no-
stram a b operibus m ortals , ad serviendu m D e o vi-
ventij.
«> 10 ig
r a ł a b y s ię w p o s i a d ł o ś ć e r u d y c y i i n ie m i a ł a b y r ó w n e j d l a w s z y s t k i c h w a g i . — W r e s z c i e , s t a ł a b y s ię o n a l i i s t o r y ą f i l o z o f i i , a n i e s a m ą f i l o z o f i ą . R o z m a i c i e d a d z ą s j ę p o ją ć s t o s u n k i w z a j e m n e , z a c h o d z ą c e m i ę d z y n a u k ą s z k o l n ą , a f i l o z o f i ą ż y c i a , s t o s o w n i e d o p o j ę c i a p r z e d m i o t u f i l o z o f i i sa m e j w s o b i e . — O t ó ż t e n p r z e d m i o t m o ż n a s o b i e w y o b r a z i ć , a l b o w p o r z ą d k u p o ję ć o d e r w a n y c h , a l b o w p o r z ą d k u r z e c z y w i s t o ś c i . — S ą b a d a c z e , co n i e z n a j ą i n n e j n a d t ę f i l o z o f i ą , k t ó r a s i ę p o r u s z a i d z i a ł a w o b r ę b i e o d e r w a ń ( a b s t r a k c j i ) — P o d ł u g n i c h z a s a d z a s i ę o n a n a s y s t e m a c i e w y o b r a ż e ń , i ż t e g o u ż y j ę w y r a z u , p r z e w a r z o n y c h i p r z e c e d z o n y c h , k t ó r e w z n i e s i o n e n a s k r z y d ł a c h s u b t e l n e j d y a l e k t y k i i z a l e d w o d o s t ę p n e j p r z e n i k l i w o ś c i l u d z k i e j , d ą ż ą n i e u s t a n n i e d o n a j w y ż s z y c h k r a i n ś w i a t a u m y s ł o w e g o ; p ó ź n i e j p r z e k r a c z a j ą c w s z e l k i e g r a n i c e p o ł o ż o n e p o ję c i u n a s z e g o r o z u m u , g i n ą w o d m ę c i e n i e z r o z u m i a ł o ś c i . — I c z y ż n i e w i d z i a n o w N i e m c z e c h n a u k i , p o w a ż n i e p o d a j ą c e j c i e m n o ś ć za c e c h ę i s t o t n ą p r a w d z i w i ^ f i l o z o f i i ? — W y z n a j ę , i ż z a w s z e m i a ł e m w i e l - k ą n i e u f n o ś ć do f i l o z o f i i s ł a w i ą c e j s i e b i e w ś w i e t l e n i e d o s t ę p n e m . — J e ż e l i a u t o r n a s z a p e w n i a , ż e jest o t o c z o n y co d o s i e b i e , c a ł ą j a s n o ś c i ą w i d z e n i a , o s t r z e g a n a s t a k ż e , że n i e b ę d z i e z r o z u m i a n y m o d w i e l k i e y l i c z b y ś m i e r t e l n y c h , i ż n ie p o w d e m od ż a d n e g o z g o ł a . — W t y c h w s z y s t k i c h p o k a l e c z o n y c h w y o b r a ż e n i a c h , n i c n i e m a s z o p r ó c z p o n u r e g o ś w i a t e ł k a l a t a r n i t a j e m n e j l u b z w o d n i c z e g o b l a s k u z ł u d z e n i a .
W i d o c z n ą je s t r z e c z ą , ż e u m y s ł y w ' p l ą t a n e
<s> 11 <n>
t y m s p o s o b e m w m a t w a n i n ę o d e r w a ń , u w a l a j ą n a u k ę s z k o l n ą , ja k o z a j m u j ą c ą p i e r w s z e m i e j s c e , j a k o n o s z ą c ą p i ę t n o p r a w d z i w e j n a u k i , t o j e s t : p i ę t n o n i e z r o z u m i a ł o ś c i . — P r z e c i w n i e , n a u k a f i
l o z o f i i ż y c i a je st w i c h o c z a c h p e w n y m r o d z a j e m p o w s z e d n i e g o t ł ó m a c z e n i a p i e r w s z e j , k t ó r a p r z e z u ż y c i e p o t o c z n e g o j ę z y k a , s t a ł a s ię p r z y s t ę p n ą p o j ę c i u g m i n u ; a le to t ł ó m a c z e n i e , p o m im o s w e j p o z o r n e j j a s n o ś c i, m i m o t a l e n t u w y s ł o w i e n i a i b i e g ł o ś c i w y k ł a d u a u t o r a , n i e n a b y w a n a j c z ę ś c i e j w i ę c e j ś w i a t ł a d l a t y c h , c o b y je c h c i e l i p o d d a ć p o d ś c i s ł e r o z t r z ą ś n i e n i e : g d y ż m y ś l i s t a n o w i ą c e j e g o p r z e d m i o t , b ę d ą c c i e m n e m i w s w o i c h z a s a d a c h , n i e d a ją s i ę c h o ć b y p r z e z n a y d o s k o n a l s z y w y k ł a d w y s t a w i ć w c a ł e j j a s n o ś c i.
A l e o p r ó c z te j f i l o z o f i i j a ł o w e j , n i e u ż y t e c z n e j , b ł ą k a j ą c e j się w k r a i n a c h n i e d o s t ę p n y c h m e t a f i z y k i ; je s t i n n a ż y j ą c a , p ł o d n a , w o b r ę b i e ż y c i a z a m k n i ę t a , k t ó r a n i e o t a c z a j ą c s ię t a j e m n i c z e m i c i e m n o ś c i a m i n i e p o j ę t o ś c i , s t a w i s i e b i e w p e ł n e m ś w i e t l e d o ś w i a d c z e n i a — A ż e b i e r z e z a p r z e d m i o t to, d o c z e g o k a ż d e n s i ę c z ł o w i e k p o c z u w a , b y l e b y t y l k o d o p i ą ł p e w n e g o s t o p n i a r o z w i n i ę c i a w ł a d z u m y s ł o w y c h , w y k ł a d jej p r z e t o b e z ż a d n e j t r u d n o ś c i s t a je s i ę j a s n y m i ł a t w y m . — T u j a k w i d z i m y s t a n o w i s k o w i d o k u s i ę z m i e n i a i u s t r o n n i k ó w t e g o o s t a t n i e g o s y s t e m a t u , f i l o z o f i a ż y c i a z a jm u je p i e r w s z e m i e j s c e , a s z k o l n a d r u g i e : t a k , i ż j a k a b y k o l - w i e k b y ł a w a r t o ś ć i p o t r z e b a t e j o s t a t n i e j , z a w s z e o k a ż e s i ę o n a w t y m n o w y m w i d o k u , jak o n a s t ę p s t w e m , w n i o s k i e m , a lb o p e w n e m z a s t o s o w a n i e m p i e r w s z e j .
Tom /• . 3
12 <s>
U k ł a d f i l o z o f i i ż y c i a s t o s o w n i e do n a t u r y jej p r z e d m i o t u , p o w i n i e n b y ć u k ł a d e m ż y j ą c y m — - T e n p u n k t je st n a j w i ę k s z e j u w a g i . — N i e m a j e d n a k p o t r z e b y , a ż e b y w s w e m z a s t o s o w a n i u , u - k ł a d f i l o z o f i i ż y c i a p r z e d s t a w i a ł s i ę p o d p o s t a c i ą n i e z ł o m n ą , ja k r ó w n i e d o t y k a l n ą : p o t r z e b a p r z e c i w n i e , a ż e b y g i ę t k i w swro i c h f o r m a c h z a s t o s o - w y w a ł z ł a t w o ś c i ą ś c is ł o ś ć s w o j e g o p o s t ę p o w a n i a d o c e l u , ja k i z a m i e r z a o s i ę g n ą ć . — D l a n a d a n i a w i ę k s z e j ja s n o ś c i m y ś l i m o je j, u ż y j ę p e w n y c h p o r ó w n a ń z ż y c i a p r a k t y c z n e g o , k t ó r e g o n a j w a ż n i e j s z e s p r a w y i s z t u k i p o l e g a j ą w o g ó l n o ś c i n a m a t e m a t y c e , ja k o n a j e d y n ć j s w o j e j p o d s t a w i e . — K t ó ż n i e w i e , że w z w y c z a j n e g o ż y c i a s p r a w a c h , (ja k i e j k o l w i e k n a t u r y i w a r t o ś c i ) , t y s i ą c z n e o k o l i c z n o ś c i n i e p o z w a l a j ą s i ę g a ć w e d ł u g n a s z e g o u p o d o b a n i a , d o s a m y c h z a s a d t e j u m i e j ę t n o ś c i i r o z t r z ą s a ć z n i e j w y w i e d z i o n e p r a w i d ł a ? — B i e r z e m y je z w y c z a j n i e z a z n a n e i p e w n e ; u ż y w a m y t y c h t y l k o w y p a d k ó w , j a k i e są n a m p o t r z e b n e do w y k o n a n i a p r z e d s i ę w z i ę t y c h z a m i a r ó w . — E k o n o m i a n p . d o m o w a , t a k w p a ł a c a c h k s i ą ż ę c y c h , ja
k o i w l e p i a n k a c h k m i o t k ó w , z a s a d z a s ię o s t a t e c z n i e n a p i e r w s z y c h p o c z ą t k a c h a r y t m e t y k i : a le c ó ż b y s ię s t a ł o , g d y b y w e w s z y s t k i c h s z c z e g ó ł o w y c h s p r a w a c h , p o t r z e b a b y ł o s i ę g a ć a ż d o p r a w i d e ł r a c h u n k u i z a p e w n i ć s i ę p r z e z z w y c z a j n e w y w o d y o i c h ś c i s ł o ś c i i o w i ę k s z e j l u b m n i e j s z e j p e w n o ś c i , ja k a b y ć m o ż e w i c h z a s t o s o w a n i u ? W s z a k ż e J e o m c t r y a s ł u ż y z a p o s a d ę s t r a t e g i i — W y s t a w m y G e n e r a ł a s z y k u j ą c e g o w o j s k o d o b i t w y , w e z w i e ż o n n a p o m o c ś w i a t ł a s w o i c h d z i e ł
\
e l e m e n t a r n y c h d l a u s t a l e n i a p o r z ą d k u , ja k i z a m i e r z y ł w y k o n a ć ? A s t r o n o m n a k o n i e c , c h o c i a ż w s z y s t k i e je g o p r a c e , p o le g a j ą n a d z i a ł a n i a c h a l g e b r a i c z n y c h ; je śli z a m i e r z a n a m p r z e d s t a w i ć j a k i e zja w i e n i e , u r z ą d z a s w ó j t e l e s k o p i u n i k a p i l n i e z a w i ł y c h r a c h u n k ó w , (ja k ie m o ż e sa m d l a - s i e b i e w y k o n a ł ) ; a b y n i e u t r u d z a ć w i d z ó w , k t ó r y c h c h c e z a j ą ć n o w o ś c i ą s t a w i o n e g o w i d o k u .
B y ł o b y t o n i e z n a ć p r z y r o d z e n i a r z e c z y , a ż e b y p r z e z t e p o d o b i e ń s t w a n i e p o s t r z e g a ć m i e d z y ż y c i e m z e w n ę t r z n e m a u m y s ł o w e m , n i c w i ę c e j n a d s t o s u n k i d o w o l n e z p r o s t y c h p o r ó w n a ń w y n i k ł e * Z a c h o d z ą w t e m p o d w ó j n e i n ż y c i u , w s z y s t k i e w a r u n k i s t a n o w i ą c e m i ę d z y n i e m i d o s k o n a ł e p o d o b i e ń s t w o — I c h c z y n n o ś c i ; i c h s z t u k i ; i c h sp o s o b y w z a j e m n e g o u d z i e l a n i a s i ę , z b l i ż a j ą s ię d o s i e b i e p r z e z n a j ś c i ś le j s z e s t o s u n k i p o d o b i e ń s t w a . — A n a p r z ó d , n i e j e s t ż e r z e c z ą w i d o c z n ą , ż e w s z y s t k o w o b r ę b i e m y ś l i , a s z c z e g ó l n i e j f i l o z o f i a , w y m a g a p r a w i d e ł r o z s ą d n e j e k o n o m i i , o b e j m u j ą c e j z w ł a s z c z a t e n z b i ó r w y o b r a ż e ń , k t ó r e p r z e z u s t a w i c z n y o b i e g n a t y l e p r z y p a d k ó w m a r n o t r a w s t w a s ą w y s t a w i o n e ? T a o s t r o ż n o ś ć m n i e s i ę w y d a j e t e m b y ć k o n i e c z n i e j s z ą , ż e b e z n i e j w n a s z y c h c z a s a c h , g d z i e r o z l e g ł o ś ć n i e z m i e r n a b o g a c t w u m y s ł o w y c h i z a d z i w i a j ą c a c h y ż o ś ć z j a k ą s i ę o d b y w a i c h w y m i a n a ; n i e d o z w a l a u t r z y m a ć p r z y z w o i t e j r ó w n o w a g i m i ę d z y p r z y c h o d e m a r o z c h o d e m ; b e z n i e j m ó w i ę n a r a z i l i b y ś m y n a s t r a t ę n a j k o s z t o w n i e j s z e d o b r a u m y s ł u , o t w i e r a j ą c d r o g ę p ł o c h e j r o z r z u t n o ś c i , a l b o j c o b y r ó w m i e b y ł o o p ł a k a n e m , t w o r z ą c n i e p e w n y s y s t e m a t p o ż y c z k o w y b e z k a p i t a ł u , to
I