• Nie Znaleziono Wyników

Opiekun Młodzieży 1929, R. 6, nr 13

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Opiekun Młodzieży 1929, R. 6, nr 13"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok VI.

Bezpłatny dodatek do „Drwęcy“

Nowemiasto, dnia 28, maja 1929. N r. 18

MAJ.

Uroczy, świetlany, a wonią owiany,

A wdzięczny, a śpiewny, o błogiż to czas!

Pierś wolniej oddycha, i twarz się uśmiecha, I serce, jak niwa, jak gaj, kwitnie w nas.

Gdzie ucho człek skłoni, gdzie myślą pogoni, Jak długi, szeroki calutki ten kraj,

Skroś ziemia z niebiosy zgodnemi brzmią głosy, Pieśń jednę, radosną: Maj, cudnyż — bo Maj!

Gdzie wzrok nasz poleci, to buja śród kwieci;

Na grobach, zwaliskach, kwiat wszędzie i kwiat!

1 dzikie odłogi, i ciernie i głogi Maj luby ukwiecić, umilić nam rad.

Cześć Maju, cześć tobie ! Ku świeżej ozdobie Twych kwieci uroczy posłuży nam plon.

Nie skroń swą dziewczęta, lecz Marya Święta Ich wieńcem otoczy królewski swój tron.

(2)

O bzie.

Niema pewnie człowieka, któryby nie zachwy­

cał się tym najpiękniejszym „naszym krzewem“, bo

„naszą“ stała się syringa vulgaris (bez pospolity).

Jeszcze przed 400 laty nie znano w środkowej Europie bzu, który dziś rośnie i kwitnie w ogródku każdego wieśniaka. Nie znano ani jednej z odmian syringi, które znamy teraz. Bez znano tylko w róż­

nych odmianach w Persji, Afganistanie i w Chinach.

Na Węgrzech dziś jeszcze tworzy on nad niższym Dunajem najważniejszą część krzewiastych lasów i dochodzi do 0 m. wysokości. Znajduje się on także w Turcji i na Wschodzie, w Azji i Afryce i pierwszym był z gatunków bzu, który znalazł drogę do nas.

W r. 1554 opisał po raz pierwszy syringę vul­

garis czyli bez pospolity Piotr Andrzej Mattioli, na­

dworny lekarz cesarza Karola V. i Ferdynanda 1.

i nazwał ten kwiat lilac, wkrótce nadano mu inne nazwy, które przechowały się aż do naszych czasów', bez turecki, hiszpański i holunder. 9 lat później przywiózł Angier de Busbecq, cesarski poseł w Kon­

stantynopolu, pierwsze syringi do Wiednia i zasadził je w małym ogródku, otaczającym jego dom. Ale dopiero 1589 r. zakwitł we Wiedniu pierwszy bez.

W r. 1640 przywieziono do Europy perski bez i dziś mamy w ogrodach wszystkie jego gatunki, nie wyłączając nawet i dumnej syringa villosa, po­

chodzącej z Tybetu i czczonej tam jako „drzewo Buddy“, ponieważ na korze jej i na liściach poka­

zują się podobno czarne pojedyncze słowa buddy- styczne.

Ogrodnicy niedługo zadawalali się temi gatun­

kami bzu i zabrali się wrnet do wytwarzania no­

wych i piękniejszych. Bez można wogóle łatwo zmieniać nietylko co do kwiatów', ale i co do kształ­

tów.

Ale nietylko lubownik kwiatów cieszy się cudną wonią bzu, tokarz ceni także twarde, piękne jego drzewo i fabrykant perfumów korzysta z olejku, zawartego w kwiatach, z czego się potem wyrabia najlepsze perfumy.

W Afryce nazywa się bez właściwie seringa, Linneusz jednak utworzył z tego nazwę syringa.

Wschodni kwiat otrzymał nazwę, przypominającą Syrinx, ową młodą, arkadyjską nimfę, córkę bożka rzeki Ladona, która uciekając przed panem, zamie­

nioną została w roślinę. Półbóżek, będąc zmuszo­

nym do zaniechania pogoni, nie chciał się jednak trudzić daremnie i dlatego uciął z rośliny, w którą nimfa zamienioną została, kilka gałązek i zrobił z nich „flet Pana“ , który Grecy nazwali na pamiątkę nimfy „Syrinxem“.

Ładne to podanie, ale Linneusz, który zmienił afrykańskie słowo SeringanaSyrlngapopełniłpomyłkę, gdyż starzy Grecy nie znali jeszcze bzu i dlatego nie zamienili córki Ladona w Syringę, tylko w trzcinę.

Łatwo mu to jednak wybaczyć, bo botanika, zanim on się ukazał, była polem, na którem każdy opisy­

wał rośliny, znalezione przez siebie, a nieznane i da­

wał im różne nazwy — tak, że z czasem kilka ro­

ślin miało tę samą nazwę. To zamieszanie w bo­

tanice zakończył nareszcie Linneusz, wprowadzając nazwy łacińskie i ustanawiając nowy system : słup­

kowy i pręcikowy.

W aptece, gdy zażądamy bzowej herbaty, wte­

dy dostajemy kwiecie małe, żółto-białe holundra, który lud nazwał w niektórych okolicach dzikim bzem, a który do rzeczywistego bzu wcale nie jest

podobny. Bez i holunder nie pochodzą nawet z jednej rodziny. Woń kwiatów holundra jest ostra, przejmująca i wstrętna. Pochodzi on z krain połu­

dniowych, a rozpowszechniony jest po całym nie­

omal świecie, nawet w Syberji. Stolarze i tokarze kupują drzewo holundra drogo, jest ono lekkie, twarde i nadaje się do wszelkich wyrobów zbyt­

kownych, szpik zaś drzewa służy do rozmaitych drobnych przedmiotów, potrzebnych do maszyn elektrycznych i do techniki mikroskopijnej.

Bez kwitnie w najrozmaitszych barwach, biało, czerwono, lila, a zawsze pachnie tak silnie, że wo­

nią swą przestrzeń na kilkadziesiąt kroków naokoło zalewa. Rośnie stale, choć rok rocznie dzieci i sta­

rzy szarpią brutalnie jego gałęzie i rwą bukiety kwiatów bez litości. Zamiast urwać pęk kwiatów i rozkoszować się ich widokiem i wonią, rwie się ogromne bukiety, stosy całe wonnych kiści, na io tylko, by je rzucić za godzinę, gdy zaczną więdrtieć.

Białe i liljowe kwiaty bzu są tez jeszcze przepo­

wiednią szczęścia. Jak czterolistna koniczyna, tak też pięciolistkowy bez jest zwiastunem wszelkiego powo­

dzenia i zapewnia spełnienie życzeń. Bez jest kwia­

tem wiosny i poezji, więc gdy się „wiosną raduje cały świat, wrtedy

troski wnet przeminą, serce szczęściem drży, kiedy kwitną bzy!

Wiosna, a zdrowie.

Wiosna była, jest i będzie najcudniejszą porą roku. Co dzień rano, po przebudzeniu się, zaglądamy z ciekawością w okno: „słońce świeci, czy deszcz pada?

Zaciekawia nas wprawdzie, jaka pogoda będzie przez cały dzień, ale nie wpływa ona na nasz „wio­

senny“ nastrój. Pomimo, że deszcz pada, chętnie wybiegamy bez ciepłego okrycia do ogródka, cie­

szymy się z krzewów i drzew, które okryły się pączkami zielonych listków i sycimy oczy tą czystą, tak oczekiwaną zielenią.

Na spacerze oddychamy głęboko i odczuwamy brak skrzydeł u ramion, bo porywa nas ochota lata­

nia razem z ptasim drobiazgiem, a — w dzień sło­

neczny — z barwnemi motylkami.

Czujemy ochotę do pracy, do życia wogóle. Dla­

tego korzystać musimy z tego okresu jak najwięcej.

Rano, obudziwszy się, nie rozmyślajmy, tylko wyskoczmy z łóżka, zmówmy paciorek i przy otwarłem oknie poświęćmy kilkanaście minut gimnastyce z oddechami systemu Linga lub Miillera.

Oddychajmy głęboko, lecz czyńmy to z początku ostrożnie, bardzo powoli, by płuc nagłą zmianą od­

dychaniu nie zaziębić.

Po ćwiczeniach natrzyjmy całe ciało albo tylko piersi i plecy wodą ustalą (nie ciepłą) i wytrzejmy się dokładnie, a uczujemy przy ubieraniu się przy­

jemne ciepło, rozlewające się po całem ciele.

Porą do rozpoczęcia hartowania ciała jest wio­

sna. Po kilku dniach, w których rano ćwiczyliśmy, sił nam przybywa. Nie opuśćmy tej czynności w jednym dniu, gdyż brak tego odświeżenia same­

go odczuwać będziemy cały dzień.

Do zimy niejeden z nas będzie tak zahartowany, że ćwiczenia przy otwartem oknie, jak i nacieranie ustalą wodą wykonywać będzie przez całą zimę.

Wtedy każdy z nas zrozumie przysłowie: „W zdrowem ciele, zdrowy duch“.

Ze zdrowych, silnych jednostek składa się zdro­

wy, silny naród, o tern pam iętajm y!

(3)

MOST WESTCHNIEŃ

WE WENECJI.

P O W I E Ś Ć . 5

Ciąg dalszy.

ii.

Wesoły obudził się nazajutrz i zaraz zabrał się znowu do pracy nad spinką łańcucha, a w jego zręcznych rękach robota szybko postępowała, bra­

kowało tylko wykończenia. Wtem wszedł Ricardo, przynosząc nowe rzeczy i uwiadomił go, że książę i księżna za godzinę będą go oczekiwać w sali ja­

dalnej. Chociaż zimny i sztywny, jak zawsze, wy­

dawał się Czechowi zaciętą naturą, gwałtowną i podstępną, ale głębiej się nad tern nie zastanawiał, tylko ubierał się pospiesznie, aby nie zasłużyć na zarzut powolności. Zszedłszy na dół, zastał Ismaela już w sali. Tenże pozostał w wspaniałym stroju swego kraju, na co otrzymał pozwolenie księcia, gdyż nie chciał odstępować w niczem od zwyczaju swej narodowości, a nawet w ubiorze weneckim nie czułby się swobodnym. Gdy Kosma ujrzał swą okazałą i strojną postać w zwier­

ciadłach, opanowało go na chwilę zadowolenie, któ- re"wnet jednak^w sobie przytłumił. Za to Ismael, prowadząc go do wielkiego weneckiego okna, rzekł z uśmiechem:

— Mój przyjacielu, jesteś zupełnie podobnym do weneckiego nobili, a szpada u twego boku wy­

gląda tak, jakby chciała mówić, że lepiej nie wcho­

dzić ci w drogę.

— Będzie ona spokojnie spoczywała w pochwie, gdyż nie daję sposobności do bójki, gdyby się jednak kiedy zdarzyć miało, aby książę mej pomocy potrze­

bował, wtenczas bez obawy zrobię z niej użytek i mam nadzieję ze skutkiem, demu i jego żonie winienem mą najwyższą wdzięczność, gdyż gdyby nie ich dobroć, nie wiem, coby ze mną dziś było.

— Dobrze wychodzisz na ich życzliwości, gdyż nie ma lepszych państwa od nich i z pewnością nie masz lepszej okazji okazania, co umiesz. Książę jest wielkim przyjacielem i znawcą sztuk pięknych i jeżeli go zadowolisz, masz przyszłość zapewnioną.

— Mam nadzieję, że uda mi się doprowadzić mą sztukę do rozkwitu, a powiadam ci, że nikomu chętniej nie zawdzięczałbym tego zaszczytu jak księżnej i księciu.

Wtem drzwi się otworzyły. Kubino i Kamilla weszli, a ta ostatnia przystąpiła zaraz do Kośmy i uprzejmie go pytała, kiedy zamierza przystąpić do pracy.

— Już wczoraj zacząłem — odpowiedział — ale do wykończenia potrzebuję małych pereł i czystych diamentów'.

— To znajdziemy na okręcie, dlatego byłoby mi miło, gdybyś nam towarzyszył.

Kosma skłonił się.

Ricardo i inna służba wniosła teraz śniadanie i oddaliła się, a Ismael przejął na siebie usługę wobec małego towarzystwa. Po jedzeniu wsiedli do gondoli, aby się udać na okręt, stojący w porcie.

Ćała załoga oczekiwała ich w świątecznych strojach.

Na czele stał Bartel, który podrzucając swój wielki kapelusz w górę, wniósł okrzyk na ich cześć, a inni nau wtórowali.

W kajutach okrętu pełno było przywiezionych towarów orjentalnych. Rubino i Kamilla mało zwracali uwagi na mniej kosztownie rzeczy, dopiero

zatrzymali się przy perłach i diamentach i przywołali Kosmę, aby usłyszeć jego sąd. . . . .

On chwalił perły i kamienie i prosił księżnę, aby mu było wolno najmniejsze z nich wybrać do spinki jej łańcucha. Otrzymawszy przyzwolenie, Wyjął małe pbcążki i z rozłożonych kosztowności wybierał najmniejsze do małego worfeczka, który włożył następnie do kieszeni. Odwiedziny na okręcie trwały krótko. Rubino polecił jeszcze Ismaeloiżi pamiętać o przeniesieniu towarów na skład, a ko­

sztowności do jego pałacu. Kosma prosił, aby mu pozwolono odjechać i zaraz wziąć się do pracy.

Wziął gondolę i kazał się wieźć do domu. W swej pracowni stopił emalję i wlał ją do zagłębienia w zameczku. Dopóki była gorąca, za pomocą różnych pendzli namalował w środku wizerunek straconego doży, tak jak miał na swoim szkicu.

Udał się mu tak znakomicie, że sam był zachwycony.

Wokoło portretu umieścił małe diamenty, i tak mocno, że nie potrzeba było się obawiać wypadnię­

cia. Drugi raz otoczył rzędem pereł, potem cyzelo­

wał, szlifował tak długo, aż sobie musiał powiedzieć, że już nic nie ma w tern arcydziele do poprawie­

nia. Udał się zatem do Ricarda i kazał się dowie­

dzieć, czy może widzieć księżnę. Służący wrócił wkrótce z wiadomością przychylną. Kosma ubrał się starannie i udał się do księżnej, która go z właściwą- sobie uprzejmością przyjęła.

— Czy mogę prosić na chwilę o łańcuch? — zapytał.

Księżna otworzyła srebrną szafkę, w której przechowywała kosztowności i podała mu łańcuch, do którego on zręcznie i prędko zamek przyprawił, m ów iąc:

— Zrobiłem go tak, jak był pierwotnie. Niech Jej książęca Wysokość raczy się mu dobrze przy­

patrzeć. Jeżeli będzie potrzeba jakiej zmiany, gotów jestem zaraz to uczynić.

Kamilla była robotą zachwycona i nie mogła znaleźć słów dość pochlebnych na pochwałę.

— Poczekaj chwilę — rzekła — pokażę go księciu i usłyszę jego zdanie.

Znalazła męża, oglądającego razem z Ismaelem perły i pył złoty.

— Francesko — zawołała — oto spinka, którą Kosma w tak nadzwyczajnie krótkim czasie stworzył i zdaje mi się, że mu się udała.

Rubino wziął klejnot do ręki i lubował wzrok piękną robotą.

— To jest pierwszorzędne dzieło sztuki, odtąd Kosma może na zawsze u nas pozostać. Nagrodzę go sowicie i dostarczę tyle robót, aby zawsze miał zajęcie.

Przy obiedzie, w którym brali udział obaj przy­

jaciele młody i stary, rzekł książę do Kośmy: .

— Okazałeś się dzielnym artystą w swoim za­

wodzie i można ci każde dzieło powierzyć. Otóż już oddawna umyśliłem ofiarować Jego Świątobli­

wości papieżowi kielich, odznaczający się tak pięknością formy, jak i kosztownością materjału.

Czy byłbyś w stanie podjąć się wykonania go podług rysunku sławnego malarza Tintoretto ?

— Podług każdego rysunku, jak Jego książęca Wysokość rozkaże, ale wolałbym sam zrobić rysu­

nek, gdyż wtenczas byłbym pewniejszym w szcze­

gółach, co nie jest możłiwem podług obcego rysunku.

(Ciąg dalszy nastąpi.)

(4)

K o n k u r s radjdwy dla młodzieży zorganizo­

wała Powszechna Wystawa Krajowa.

Powszechna Wystawa Krajowa w Poznaniu za­

początkowała ogromnie udatną imprezę, mianowicie pierwszy w Polsce konkurs radjowy, przeznaczony dla młodzieży, który zatacza coraz szersze kręgi.

Co tydzień wszystkie rad]ostacj'e polskie ogłaszają krótki odczyt o PWK, który należy streścić w roz­

miarach najwyżej 100 słów i streszczenie przesłać do Wydziału Propagandy Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu, ul. Grunwaldzka 22.“ Naj­

lepsze streszczenia otrzymają nagrody, których w każdym odczycie jest 11, a główna wynosi 50 zl. W konkursie może brać udział młodzież do lat 18 i dlatego streszczenia konkursowe winny być za­

opatrzone w dokładny adres wysyłającego oraz jego wiek i zajęcie. W konkursie biorą udział wszystkie j ziemie polskie, a nawet z najodleglejszych zakątków Rzeczypospolitej napływają listy od uczestników '

konkursu. j

Nazwiska zdobywców nagród z poprzedniego konkursowego odczytu ogłoszone zostaną przez ;

wszystkie polskie radjostaeje. j

Konkursowe radjoodczyty Powszechnej Wystawy i Krajowej w Poznaniu ogłaszają radjostaeje: warszaw- j ska, katowicka, krakowska i wileńska w środę ] każdego tygodnia o godz. 20,05, a radjostacja * poznańska również w środę o godz. 19,15,

Ponieważ konkursowe radjoodczyty PWK. obej­

mują całość zagadnień z Wystawą związanych, prze­

to wszyscy, którzy Wystawą się interesują oraz za­

mierzają ją zwiedzić, powinni skorzystać z nich dla zaznajomienia się z tern wspaniałem dziełem na- rodowem.

Cyganka-fenomen. — Zna 20 języków w mowie i piśmie.

W Ameryce znalazła się młoda i piękna cyganka, licząca zaledwie 17 lat, która włada 20 językami w mowie i piśmie. Ponadto potrafi ona, podyktowane jej, w jednym języku zdanie napisać równocześnie dwoma rękami w pięciu rozmaitych mowach. Mówi się jej jakieś małe zdanie w jednym z 20 języków, któremi włada, owa cyganka bierze do jednej ręki 3, a do drugiej 2 ołówki i pisze to samo zdanie w pięciu językach.

Tem niesłychanem zjawiskiem zainteresowali się najwybitniejsi lekarze, którym młoda cyganeczka tak pow iedziała: Nie jestem żadną cudownością.

Nie mam pięciu mózgów, jestem zupełnie normalna.

To co ja potrafię, potrafi też każdy inny człowiek przez długoletnie ćwiczenie swej woli i skupienie swych myśli.

Najnowsze wykopaliska w H e r k u la n u m . Prace wykopaliskowe w Herkulanum postępują naprzód z niezwykłą szybkością. W „Casa dello Scbelestro“ odkryto dzieła sztuki o wartości, niedają- cej się wprost ocenić i o nieporównanej piękności.

Architra w domu zachował się w całości. W atrjum odnaleziono okrągły stół bronzowy. Triklinium do­

mu ozdobione jest wspaniałemi malowidłami, które zachowały się w stanie doskonałym. Szczególnie często występują w nich motywy kwiatowe i zwie­

rzęce. Również dobrze zachowały się mozaiki podłogowe.

W najbliższem otoczeniu domu, którego ogród ( został odkopany, znaleziono mnóstwo statutek, przed- j miotów z bronzu, waz terrakotowych, naczyń kryszta- |

łowych i innych przedmiotów o wysokiej wartości artystycznej. Obecnie prowadzone są roboty nad odkopaniem domu pewnego magnata z Herkulanum.

W tym celu robotnicy niwelują pagórek, wysokości 14 metrów. Dobrano się już do poszczególnych po­

kojów tego domu. 1 tu także natrafiono na bogate malowidła na czerwonem i czarnem tle, które po­

chodzą z czasów cezarów i ujawniają wielkie podo­

bieństwo do obrazów, znajdujących się w „Case del Senato“.

Na najbliższy okres planowane są prace wyko­

paliskowe w okolicy termów. Jest nadzieja, ^że te potężne budowle publiczne wkrótce będą zupełnie odkopane.

U

P y ta n ie a s tr o n o m ic z n e uł. „Perykles“ z Brodnicy.

Ile jest gwiazd i jak się nazywają te, które są w układzie słonecznym ?

Łamigłówka krzyżykowa

uł. „Harcerz“ z pod Lubawy.

a a a a a a a a a

a a a d d d d e e i i j j k m m n n n n n n n n p p r

r s s t t w w z z

W pierwszej figurze poprzestawiać litery tak, aby powstały 3 wyrazy, czytane jednak w kierunku pionowym i poziomym.

Znaczenie wyrazów jest następujące:

1. Bogini u dawnych Słowian albo zielę.

2. Miasto w Belgji.

3. Miasto w Turkiestanie.

Rozwiązanie łamigłówki z Nr. 9.

nadesłali: „Balladyna“, „Harcerz“ z pod Lubawy,

„Myśliwy z nad Drwęcy“, X. z X.

Cytaty

Powiązane dokumenty

leźć na zimę jakąś bezpieczniejszą kryjówkę, niż to rozległe, nieosłonione niczem pole. Niech napotkają po drodze jaki wyższy chwast i zapląezą się w

Szczęśliwców tych jednak niewielu jest, gdyż nauka czytania i pisania jest niezmiernie trudna i bardzo wielu Chińczyków do późnej starości uczy się pisać i

„Na dowód tego (mowa o pogromie) pozostało nazwisko miejsca, tam bowiem zbiegła się niezmierna mnogość psów, a pożerając trupy, w taką popadła srogość, że

rych okolicach przystraja się woź ¡ostatni, wiozący resztę zboża, kłosami lub stręczynami, wsadza w koła t. klekoty, które, trącając o końce koła lub

Nadeszło skwarne lato. Im cieplej na dworzu, tem więcej jakaś tajemnicza, a potężna siła pcha człowieka do bratania się z naturą. Śpieszy we wolnej chwili do

bowanie i w dniu jej święta z niego się wywiązuje. Na jego szczycie znajduje się maleńka, starożytna świątynia bogini Dranpali, bę- dąca*przedmiotein

nęli złowrogiego miejsca. Opuściwszy gondolę, znaleźli się znowu w tłumie, w wąskich, ciasnych uliczkach, w których cisnęli się obcy i miejscowi, łsmael

szerokości, będzie miał obok rzeźb tyle wolnego miejsca, by zmieściły się na nim napisy, skąd Joanna do danego miejsca przybyła, kiedy i na jak długo się