• Nie Znaleziono Wyników

Moje pó³ wieku na Wydziale (cz. II)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Moje pó³ wieku na Wydziale (cz. II)"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Moi nauczyciele i koledzy w Katedrze (Instytucie)

Zastêpc¹ kierownika Katedry Elektro- energetyki w latach 1954-1966 by³ doc.

Aleksander Jankowski (1912-1992), któ- ry wyk³ada³ m.in. sieci elektryczne i bu- downictwo sieciowe oraz równowagê sys- temów elektroenergetycznych. A. Jankow- ski rozpocz¹³ studia na Politechnice War- szawskiej, a ukoñczy³ je na politechnice w Mediolanie w 1947 r. Do Polski powróci³ w styczniu 1948 r., a w kwietniu 1949 r.

podj¹³ pracê na Wydziale jako st. asystent w ówczesnej Katedrze Urz¹dzeñ Elektrycz- nych, Sieci i Gospodarki Elektrycznej. W 1951 r. zosta³ adiunktem, w 1953 r. – za- stêpc¹ profesora, a w 1954 r. otrzyma³ tytu³ naukowy docenta, nadany mu przez Cen- traln¹ Komisjê Kwalifikacyjn¹.

Wielk¹ zas³ug¹ doc. A. Jankowskiego by³o zorganizowanie w ramach Katedry Elektroenergetyki Oœrodka Maszyn Mate- matycznych, który powsta³ w 1963 r. i by³ pierwsz¹ tego typu jednostk¹ w pó³nocnej czêœci kraju. Oœrodek zosta³ zlokalizowa- ny w Gmachu G³ównym PG i wyposa¿o- ny w „maszynê matematyczn¹” (poprzed- niczkê dzisiejszych komputerów) typu ZAM 2-beta, wyprodukowan¹ w Zak³adzie Aparatów Matematycznych (ZAM) w War- szawie. W 1966 r. Oœrodek ten zosta³ wy- odrêbniony z Katedry Elektroenergetyki i przekszta³cony w jednostkê miêdzywy- dzia³ow¹, której kierownikiem by³ nadal doc. A. Jankowski. Po likwidacji katedr i utworzeniu instytutów wydzia³owych w 1969 r. Oœrodek w³¹czono do Instytutu Matematyki PG, a w 1971 r. doc. A. Jan-

kowski przeszed³ do Instytutu Informatyki na Wydziale Elektroniki PG. Wypromowa³ trzech doktorów, z których dwaj zostali póŸniej profesorami: J. Sozañski w Kiel- cach i L. Spiralski w PG.

By³em jednym z pierwszych u¿ytkow- ników „maszyny licz¹cej” ZAM 2-beta w Oœrodku kierowanym przez doc. A. Jan- kowskiego i w latach 1964-1965 wykony- wa³em tam obliczenia do swojej pracy ha- bilitacyjnej. W porównaniu z dzisiejszymi komputerami by³o to urz¹dzenie o bardzo skromnych parametrach: mocy obliczenio- wej, pojemnoœci pamiêci i szybkoœci licze- nia, ale wówczas by³o dla nas symbolem nowoczesnoœci. Najwiêcej czasu zajmowa-

³o wtedy przygotowanie programu i danych wejœciowych na taœmie perforowanej i wczytanie ich za pomoc¹ czytnika mecha- nicznego. Wkrótce jednak te prymitywne urz¹dzenia zosta³y zast¹pione przez nowe

„maszyny matematyczne” z serii ODRA.

D³ugoletnim samodzielnym pracowni- kiem naukowym w Katedrze by³ równie¿

prof. Jan Piasecki (1903-1981), który wy- k³ada³ m.in. instalacje elektryczne, elektry- fikacjê zak³adów przemys³owych i bezpie- czeñstwo u¿ytkowania urz¹dzeñ elektrycz- nych. J. Piasecki ukoñczy³ studia na poli- technice w Gdañsku w 1931 r. i w okresie miêdzywojennym oraz w czasie okupacji pracowa³ na kierowniczych stanowiskach w elektroenergetyce, m.in. w Miejskich Za- k³adach Elektrycznych w Gdyni (1931- 1933), Elektrowni Miejskiej w S³onimie (1933-1935) i Elektrowni Miejskiej w Warszawie (1938-1944).

Ju¿ w kwietniu 1945 r. in¿. J. Piasecki przyby³ na Wybrze¿e i rozpocz¹³ pracê w Zjednoczeniu Energetycznym, Oddzia³ w Gdañsku. Jego zas³ug¹ by³o uruchomienie w maju 1945 r. pierwszej po wojnie elek- trowni w Gdañsku. Wed³ug relacji spisa- nej przez dr. E. Musia³a, który by³ uczniem Profesora, „pierwszy pr¹d [w Gdañsku] po- p³yn¹³ z politechniki. Ocala³e pr¹dnice pr¹- du sta³ego w Laboratorium Maszyn Ciepl- nych i przetwornice w Laboratorium Ma- szyn Elektrycznych in¿. J. Piasecki wyko- rzysta³ do uruchomienia pierwszej ... elek- trowni ... Energia elektryczna kablami 3 kV by³a dostarczana do zajêtych przez wojska sowieckie stoczni i portu, a kablami niskie- go napiêcia do zamieszka³ych przez ofice- rów domów przy ulicach s¹siaduj¹cych z politechnik¹ ...”

W paŸdzierniku 1946 r. in¿. J. Piasecki podj¹³ pracê na Wydziale jako adiunkt w ówczesnej Katedrze Urz¹dzeñ Elektrycz- nych, Sieci i Gospodarki Elektrycznej. W 1951 r. zosta³ zastêpc¹ profesora, w 1954 r. otrzyma³ tytu³ naukowy docenta, nadany mu przez Centraln¹ Komisjê Kwalifika- cyjn¹, a w 1962 r. – tytu³ profesora nad- zwyczajnego, przyznany uchwa³¹ Rady Pañstwa.

W latach 1954-1957 doc. J. Piasecki by³ kierownikiem Zak³adu Elektrotechniki Przemys³owej w ramach Katedry Elektro- energetyki, a w 1957 r. zosta³ kierownikiem samodzielnej Katedry Elektrotechniki Przemys³owej. Po dalszych przekszta³ce- niach organizacyjnych pe³ni³ funkcjê kie- rownika Zak³adu w Instytucie Elektroener- getyki i Automatyki a¿ do przejœcia na emeryturê w 1974 r. Wyda³ dwie monogra- fie: Obci¹¿alnoœæ robocza przewodów elek- troenergetycznych i Bezpieczniki niskona- piêciowe oraz kilka skryptów, a wœród nich Jak redagowaæ prace dyplomowe i refera- ty techniczne. By³ równie¿ g³ównym auto- rem kilku podstawowych norm z zakresu instalacji i urz¹dzeñ elektrycznych. Wypro- mowa³ dwóch doktorów.

Bezpoœredni wspó³pracownicy prof. J.

Piaseckiego pamiêtaj¹, ¿e jego publikacje i opracowania by³y dowodem du¿ej praco- witoœci, sumiennoœci, dok³adnoœci, wnikli- woœci oraz pomys³owoœci i wszechstron- noœci. Mog³em siê o tym przekonaæ osobi- œcie, gdy w roku akad. 1968/69 wspó³pra- cowa³em z nim w dziekanacie. Profesor by³ wówczas prodziekanem ds. naukowych, ja zaœ jako „œwie¿o upieczony” docent pe³ni-

³em funkcjê prodziekana ds. dydaktycz- nych. Profesor J. Piasecki bardzo mi wów- czas imponowa³ swoj¹ wiedz¹, umiejêtno-

Moje pó³ wieku na Wydziale (cz. II)

Doc. Aleksander Jankowski

Prof. Jan Piasecki

(2)

œci¹ prowadzenia dyskusji naukowej i kon- sekwencj¹ w postêpowaniu, m.in. w prze- wodach habilitacyjnych, z których nie wszystkie koñczy³y siê sukcesem.

Profesor by³ tak¿e niezwykle sumien- nym i wymagaj¹cym redaktorem „Zeszy- tów Naukowych PG”, o czym te¿ przeko- na³em siê na „w³asnej skórze”, gdy przy- chodzi³em do niego na konsultacje jako autor publikacji przeznaczonych do „Ze- szytów”. Bardzo ¿yczliwie pomaga³ mi wówczas przy t³umaczeniu streszczeñ na jêzyk niemiecki, który zna³ wyœmienicie.

Wyró¿nia³ siê dba³oœci¹ o poprawnoœæ ter- minologiczn¹ i sam stworzy³ podstawy ter- minologiczne paru dziedzin elektrotechni- ki. Jako cz³owiek budzi³ szacunek nie- zmiennie uczciw¹ i bezkompromisow¹ postaw¹.

Wybitnym pracownikiem Katedry Elek- troenergetyki, a póŸniej Instytutu Elektro- energetyki i Automatyki, by³ tak¿e prof.

W³odzimierz Hellmann (1911-1987), któ- ry specjalizowa³ siê w zakresie elektrowni cieplnych i wodnych oraz uk³adów regula- cji. W. Hellmann ukoñczy³ studia na Poli- technice Warszawskiej w 1935 r. i przed wojn¹ pracowa³ najpierw w Przedsiêbior- stwie Elektryfikacji Kolei Wêz³a Warszaw- skiego (1936-1938), a póŸniej w Biurze Projektów Œl¹skich Zak³adów Elektrycz- nych w Katowicach (1938-1939). By³ uczestnikiem kampanii wrzeœniowej 1939 r., a po szczêœliwej ucieczce z niewoli pra- cowa³ w ma³ej Elektrowni Okrêgowej w Jab³onnie (1940-1944).

W lipcu 1945 r. in¿. W. Hellmann podj¹³ pracê w Zjednoczeniu Energetycznym Okrêgu Pomorskiego w Bydgoszczy, prze- kszta³conym nastêpnie w Zak³ady Energe-

tyczne Okrêgu Bydgosko-Toruñskiego, gdzie doszed³ do stanowiska dyrektora ds.

inwestycji. W latach 1953-1954 pracowa³ na budowie Elektrociep³owni ¯erañ w Warszawie, ale w wyniku szykan politycz- nych musia³ odejœæ z pracy w energetyce i w listopadzie 1954 r. zosta³ przyjêty przez prof. K. Kopeckiego do Katedry Elektro- energetyki na etat wyk³adowcy. W 1955 r.

zosta³ zastêpc¹ profesora, w 1957 r. – do- centem, w 1967 r. otrzyma³ tytu³ profesora nadzwyczajnego, a w 1982 r. – ju¿ po przej- œciu na emeryturê – tytu³ profesora zwy- czajnego. W latach 1974-1979 by³ kierow- nikiem Zak³adu w Instytucie Elektroener- getyki i Automatyki.

Równolegle w latach 1954-1972 prof.

W. Hellmann pracowa³ w utworzonym przez siebie Oddziale Gdañskim Instytutu Energetyki, w którym pe³ni³ funkcjê naj- pierw kierownika Pracowni Automatyki, a potem kierownika Zak³adu Regulacji.

Opracowano tam i wdro¿ono w wielu elek- trowniach kolejne uk³ady regulacji napiê- cia generatorów wielkiej mocy (120 i 200 MW), których konstruktorem by³ m.in.

jego najbli¿szy wspó³pracownik i dokto- rant Zbigniew Szczerba, póŸniejszy docent i profesor na Wydziale Elektrycznym PG.

W Katedrze Elektroenergetyki podjêto natomiast prace zwi¹zane z automatyzacj¹ elektrowni wodnych, które prowadzili po- cz¹tkowo doktoranci Franciszek Milkie- wicz i Jerzy So³dek, a konsultantem ich by³ wówczas doc. W. Hellmann. W wyniku tych prac powsta³y i zosta³y wdro¿one w kilku elektrowniach wodnych regulatory mocy i uk³ady automatycznego sterowania prac¹ hydrozespo³ów, a doc. W. Hellmann napisa³ monografiê Automatyzacja elek- trowni wodnych (1960).

Dalszy rozwój naukowy i kadrowy obu zespo³ów F. Milkiewicza i J. So³dka w la- tach 1964-1966 doprowadzi³ do utworze- nia w ramach Katedry Elektroenergetyki odrêbnego Zak³adu Automatyki Przemy- s³owej i Morskiej, którego kierownikiem zosta³ doc. W. Hellmann. Wkrótce potem w 1966 r. z Katedry Elektroenergetyki wy-

³oni³a siê samodzielna Katedra Automaty- ki, której kierownictwo obj¹³ doc. Jerzy Dziedzic, jedyny wówczas na Wydziale samodzielny pracownik naukowy z dorob- kiem dydaktycznym w zakresie automaty- ki.

Efektem dalszych prac naukowych prof.

W. Hellmanna by³y kolejne monografie:

Zastosowanie analogowych maszyn mate- matycznych (1970) oraz wspólna ze Z.

Szczerb¹: Regulacja czêstotliwoœci i napiê-

cia w systemie elektroenergetycznym (1978). W okresie wspó³pracy z budowan¹ w latach 1982-1990 Elektrowni¹ J¹drow¹

¯arnowiec opracowaliœmy wspólnie z prof.

W. Hellmannem koncepcjê oœrodka szko- leniowego dla tej elektrowni, wyposa¿one- go w symulator reaktora, a Profesor napi- sa³ skrypt Sterowanie automatyczne elek- trowni j¹drowych z reaktorami wodnymi ciœnieniowymi (1986). Profesor W. Hell- mann wypromowa³ czterech doktorów, z których jeden (Z. Szczerba) po habilitacji w 1977 r. przeszed³ do Politechniki Gdañ- skiej i w 1981 r. zosta³ równie¿ profeso- rem na Wydziale Elektrycznym.

Wspó³pracowa³em bezpoœrednio z prof.

W. Hellmannem przez wiele lat, a nawet przez pewien okres pracowaliœmy razem w jednym pokoju. Dzieli³ siê ze mn¹ chêtnie swoim bogatym doœwiadczeniem ¿ycio- wym i zawodowym, skorzysta³em wiêc bardzo wiele z jego opowiadañ o pracy w energetyce, zw³aszcza w trudnych latach 1945-1953, kiedy kierowa³ odbudow¹ wie- lu elektrowni ze zniszczeñ wojennych. Po- dziwia³em zapa³, z jakim przystêpowa³ do pracy w nowych dla siebie dziedzinach, na przyk³ad w dziedzinie energetyki j¹drowej, której by³ gor¹cym zwolennikiem.

Do grona samodzielnych pracowników naukowych, którzy w latach piêædziesi¹- tych byli zwi¹zani z Zak³adem Elektroener- getyki prof. K. Kopeckiego, nale¿a³ rów- nie¿ prof. Alfons Hoffmann (1885-1963), wyk³adaj¹cy m.in. grzejnictwo elektrycz- ne oraz elektrownie wodne. A. Hoffmann studiowa³ na politechnice w Gdañsku jesz- cze przed I wojn¹ œwiatow¹ i w 1911 r. by³ jednym z trzech absolwentów Wydzia³u III Maszynoznawstwa i Elektrotechniki tej pruskiej wówczas uczelni.

Po studiach pracowa³ w przemyœle elek- trotechnicznym, m.in. w latach 1913-1914 w Zak³adach Siemens-Schuckert w Berli- nie, a po 1920 r. budowa³ elektrownie wod- ne w Gródku i ¯urze, i sta³ siê jednym z pionierów elektryfikacji odrodzonej Polski.

Jednym z pracowników kierowanej przez niego spó³ki pn. Pomorska Elektrownia Krajowa „Gródek” z siedzib¹ w Toruniu by³ w latach 1928-1938 in¿. K. Kopecki, póŸniejszy profesor i rektor Politechniki Gdañskiej.

Po 1945 r. in¿. A. Hoffmann kierowa³ odbudow¹ kilku elektrowni wodnych, a po odsuniêciu go od tych prac ze wzglêdów politycznych przeszed³ do pracy w Poli- technice Gdañskiej, gdzie w latach 1949- 1953 prowadzi³ wyk³ady i projektowanie elektrowni. Tytu³ profesora nadzwyczajne- Prof. W³odzimierz Hellmann

(3)

go otrzyma³ dopiero w 1957 r. – po paŸ- dziernikowej odwil¿y roku 1956. Przez szereg lat pracowa³ na Wydziale Elektrycz- nym w Zak³adzie Elektroenergetyki, stano- wi¹cym gospodarstwo pomocnicze przy Katedrze Urz¹dzeñ Elektrycznych, Sieci i Gospodarki Elektrycznej, a w koñcowych latach swego ¿ycia dzia³a³ w jednostkach Polskiej Akademii Nauk: w Komitecie Gospodarki Wodnej PAN i w Komitecie Elektryfikacji Polski PAN.

Profesora A. Hoffmanna pozna³em oso- biœcie w 1951 r., gdy zosta³em przyjêty przez prof. K. Kopeckiego do pracy w Za- k³adzie Elektroenergetyki, w pracowni kie- rowanej wówczas przez mgr. in¿. S. Giesz- czykiewicza. Przez przesz³o 2 lata praco- waliœmy razem w jednym pokoju na II piê- trze w budynku przy ul. W³asna Strzecha 18 A. Obecnie mieœci siê tam sala wyk³a- dowa WN-208. Poniewa¿ biurko A. Hoff- manna sta³o tu¿ obok mojego sto³u kreœlar- skiego, mog³em bezpoœrednio obserwowaæ i podziwiaæ styl jego pracy, sposób kon- taktowania siê z interesantami i oddzia³y- wania na m³odszych wspó³pracowników.

Przy obowi¹zkowej herbacie biurowej mo¿na by³o wiele dowiedzieæ siê od niego i skorzystaæ z jego doœwiadczeñ ¿ycio- wych, pochodz¹cych g³ównie z okresu miê- dzywojennego 1918-1939.

Jako student kursu magisterskiego (1952-1954) s³ucha³em równie¿ wyk³adów prof. A. Hoffmanna z elektrowni wodnych, z których m.in. dowiedzia³em siê o projek- cie budowy ca³ej kaskady elektrowni na Wiœle. Profesor by³ entuzjast¹ tego projek- tu i przewidywa³ wówczas, ¿e do koñca stulecia, czyli do roku 2000, powstanie co najmniej 20 stopni tej kaskady od pocz¹t- ków górnej Wis³y a¿ do Tczewa na dolnej Wiœle. Niestety, nie powiod³a siê realiza-

cja koncepcji A. Hoffmanna, gdy¿ zbudo- wano dotychczas tylko jeden stopieñ wod- ny na Wiœle i elektrowniê we W³oc³awku, która pracuje ju¿ ponad 30 lat i nie mo¿e siê doczekaæ powstania nastêpnego stop- nia do wspó³pracy w tej samej kaskadzie.

Profesor A. Hoffmann organizowa³ te¿

co roku wycieczki techniczne dla swoich studentów i wspó³pracowników i osobiœcie prowadzi³ nas do elektrowni wodnych na rzece Raduni, które zna³ doskonale, ponie- wa¿ po powrocie do Gdañska po II wojnie œwiatowej kierowa³ ich odbudow¹ ze znisz- czeñ wojennych. By³ to zawsze prawdzi- wy pokaz praktycznej wiedzy in¿ynier- skiej, okraszony wspomnieniami i osobi- stymi refleksjami Profesora i jego specy- ficznym humorem.

Kolejnym samodzielnym pracownikiem naukowym, z którym spotka³em siê w Ka- tedrze Elektroenergetyki najpierw jako stu- dent, a póŸniej jako doktorant i habilitant oraz pracownik etatowy, by³ doc. Tadeusz Przybylski (1919-1982), który specjalizo- wa³ siê w zakresie sieci elektrycznych, rów- nowagi systemów oraz zabezpieczeñ elek- troenergetycznych. T. Przybylski ukoñczy³ przed wojn¹ szko³ê œredni¹ i jako podcho- r¹¿y bra³ udzia³ w kampanii wrzeœniowej 1939 r. Po ucieczce z niewoli niemieckiej przedosta³ siê do Anglii, a nastêpnie wal- czy³ w Normandii i Belgii. Przez dwa lata (1945-1947) by³ studentem Uniwersytetu Londyñskiego, a po powrocie do Polski w 1947 r. dokoñczy³ studia na Wydziale Elek- trycznym PG i uzyska³ dyplom mgr. in¿. w 1950 r.

W maju 1949 r. podj¹³ pracê jako m³.

asystent w ówczesnej Katedrze Urz¹dzeñ Elektrycznych, Sieci i Gospodarki Elek- trycznej. W 1961 r. uzyska³ stopieñ dokto- ra, a w 1969 r. – doktora habilitowanego za prace w zakresie ekonomicznego roz- dzia³u obci¹¿eñ (ERO) w systemach elek- troenergetycznych i w 1971 r. zosta³ docen- tem. Pe³ni³ m.in. funkcjê kierownika stu- dium doktoranckiego na Wydziale (1971- 1974).

Szczególnie interesowa³y go modele fi- zyczne elementów systemu elektroenerge- tycznego. Bra³ wiêc udzia³ w projektowa- niu, wykonawstwie i uruchomieniu w la- boratorium Katedry dwóch analizatorów sieciowych – pr¹du sta³ego i pr¹du prze- miennego oraz modelu do badania zabez- pieczeñ.

Wyró¿nia³ siê rzetelnoœci¹ i rzadko spo- tykan¹ skromnoœci¹. Chêtnie korzystaliœmy w Katedrze z jego pomocy nie tylko w za- kresie elektroenergetyki jako specjalnoœci

naukowej, ale tak¿e w sprawach jêzyko- wych. Zna³ bowiem doskonale jêzyk an- gielski i chêtnie pomaga³ przy weryfikacji t³umaczeñ publikacji i referatów konferen- cyjnych.

By³ zawsze gor¹cym patriot¹; za udzia³ w walkach na froncie zachodnim w 1944 r.

zosta³ odznaczony Krzy¿em Walecznych.

Ciê¿ko chorowa³ na serce i w 1982 r. ubie- ga³ siê o wyjazd na leczenie szpitalne do Anglii, ale odmówiono mu paszportu. Kie- dy wreszcie wyjecha³ i podda³ siê opera- cji, to by³o ju¿ za póŸno. Zmar³ w Man- chesterze w wieku 63 lat.

W szczególny sposób moja praca na Wy- dziale splata³a siê przez szereg lat z dzia-

³alnoœci¹ prof. Zbigniewa Szczerby, z któ- rym poznaliœmy siê ju¿ na pierwszym roku studiów w 1948 r., a potem równolegle roz- wijaliœmy nasze zainteresowania naukowe i pokonywaliœmy kolejne szczeble kariery nauczyciela akademickiego na tym samym Wydziale.

Z. Szczerba ukoñczy³ studia in¿ynier- skie (I stopnia) w 1952 r., a wiêc w tym samym czasie, co ja i wielu kolegów z na- szego rocznika, póŸniejszych pracowników naukowych Wydzia³u (m.in. F. Milkiewicz, L. Referowski i J. ¯yborski). Nie zosta³ jed- nak ze wzglêdów politycznych dopuszczo- ny do dalszych studiów magisterskich i podj¹³ pracê zawodow¹ w Zespole Elek- trowni Gdynia, gdzie wkrótce obj¹³ stano- wisko zastêpcy g³ównego in¿yniera. Z tego okresu pochodz¹ jego zainteresowania au- tomatyk¹ w elektroenergetyce i pierwsze osi¹gniêcia techniczne w zakresie automa- tycznej regulacji napiêcia generatorów.

Po paru latach Z. Szczerba powróci³ jed- nak na nasz¹ Uczelniê i po ukoñczeniu dwuletnich studiów magisterskich (II stop-

Doc. Tadeusz Przybylski Prof. Alfons Hoffmann

(4)

nia) uzyska³ w 1956 r. tytu³ magistra in-

¿yniera, a nastêpnie przeszed³ do pracy na- ukowej w Oddziale Gdañskim Instytutu Energetyki, którego kierownikiem by³ wówczas doc. W. Hellmann. Pod jego kie- runkiem powstawa³y tam kolejne uk³ady regulacji napiêcia generatorów wielkiej mocy (120 i 200 MW), eliminuj¹ce kosz- towny import i wyró¿niane nagrodami pañstwowymi w latach 1968 i 1972, oraz inne prace zakoñczone udanymi wdro¿e- niami.

Obydwaj mieliœmy szczêœcie do do- brych opiekunów naukowych i promoto- rów, dziêki którym mogliœmy odbywaæ sta¿e zagraniczne i szybko uzyskiwaæ dok- toraty. Mniej wiêcej w tym samym czasie prof. K. Kopecki umo¿liwi³ mi najpierw wyjazd do Wielkiej Brytanii na roczne stu- dia podyplomowe w r. ak. 1958/59, a po- tem do Francji na sta¿ w Electricité de France w 1962 r., podczas gdy Z. Szczer- ba wyjecha³ w 1962 r. na studia uzupe³- niaj¹ce do Politechniki w Mediolanie. Po powrocie z zagranicy obydwaj wkrótce obroniliœmy na Wydziale Elektrycznym PG nasze rozprawy doktorskie – odpo- wiednio w 1961 r. (promotor K. Kopecki) i w 1963 r. (promotor W. Hellmann). Z.

Szczerba zosta³ potem docentem w Insty- tucie Energetyki, a od 1972 r. w Instytu- cie Automatyki Systemów Energetycz- nych we Wroc³awiu, ja natomiast pozo- sta³em jako docent w Katedrze Elektro- energetyki i od 1969 r. w Instytucie Elek- troenergetyki i Automatyki PG.

PóŸniej, gdy prof. K. Kopecki prze- szed³ na emeryturê w 1974 r. i przekaza³

mi funkcjê dyrektora Instytutu Elektro- energetyki i Automatyki, spotkaliœmy siê z doc. Z. Szczerb¹ w Warszawie w czasie jednej z licznych podró¿y s³u¿bowych i pamiêtam, ¿e nawet nocowaliœmy w tym samym hotelu. Odbyliœmy wówczas d³u¿sz¹, przyjacielsk¹ rozmowê, w której przekonywa³em dawno niewidzianego kolegê, ¿e powinien zaprezentowaæ swo- je dotychczasowe osi¹gniêcia naukowe w postaci rozprawy habilitacyjnej, i zaofe- rowa³em mu swoj¹ pomoc w opublikowa- niu tej rozprawy na ³amach „Archiwum Energetyki”.

Tak siê te¿ sta³o i doc. Z. Szczerba po habilitacji, która odby³a siê na naszym Wydziale w 1977 r., przeszed³ do pracy w Politechnice i rozpocz¹³ dzia³alnoœæ naukowo-dydaktyczn¹ jako nauczyciel akademicki w Instytucie Elektroenerge- tyki i Automatyki. W 1979 r. przej¹³ po prof. W. Hellmannie funkcjê kierownika Zak³adu Elektroenergetyki w Instytucie i pe³ni³ j¹ przez 8 lat a¿ do 1987 r., kiedy to w zwi¹zku z wyjazdem na 3-letni kon- trakt do Oranu w Algierii przekaza³ mi tê funkcjê na kolejn¹ kadencjê 1987- 1991. W 1981 r. otrzyma³ tytu³ profesora i zosta³ wybrany na dziekana Wydzia³u (1981-1987), a po powrocie z Algierii – zosta³ prorektorem do spraw nauki (1987-1993).

Prowadzone wtedy i póŸniej w zespole prof. Z. Szczerby prace dotycz¹ce sterowa- nia systemami elektroenergetycznymi (SEE), a w szczególnoœci sterowania po- ziomami napiêæ i rozp³ywem mocy bier- nej w SEE, doprowadzi³y m.in. do skon-

struowania nowych regulatorów: zintegro- wanego cyfrowego regulatora bloku du¿ej mocy (turbiny i generatora) oraz mikropro- cesowego regulatora transformatorów w stacjach najwy¿szych napiêæ. Prace te za- owocowa³y te¿ kolejnymi doktoratami i habilitacjami, które uzyskali R. Zajczyk i Z. Luboœny.

W 1991 r. nast¹pi³a likwidacja instytu- tów wydzia³owych i powrót do struktury katedralnej na Wydziale. Obaj z prof. Z.

Szczerb¹ postanowiliœmy wówczas zgod- nie, ¿e doprowadzimy do utworzenia dwóch odrêbnych katedr zajmuj¹cych siê ró¿nymi aspektami elektroenergetyki. Po- wsta³a wówczas Katedra Systemów Elek- troenergetycznych, której kierownikiem zosta³ prof. Z. Szczerba, a moja katedra otrzyma³a nazwê Katedry Elektrowni i Gospodarki Energetycznej. Dopiero w 2001 r., kiedy obydwaj przeszliœmy na emeryturê, pozostaj¹c jednak nadal profe- sorami na Wydziale, postanowiono po³¹- czyæ ze sob¹ te dwie katedry i powrócono do pierwotnej nazwy z czasów prof. K.

Kopeckiego, tj. do Katedry Elektroenerge- tyki, a na jej kierownika powo³ano prof. R.

Zajczyka.

Do grupy starszych ode mnie samodziel- nych pracowników Katedry, a póŸniej In- stytutu, nale¿a³ z. prof. Henryk Bartmañ- ski (1911-2002), który wyk³ada³ m.in. urz¹- dzenia elektroenergetyczne (rozdzielnie i transformatornie) i prowadzi³ projektowa- nie stacji elektroenergetycznych. H. Bart- mañski ukoñczy³ studia na Politechnice Warszawskiej w 1936 r. i przed wojn¹ pra- cowa³ w Warszawskiej Wytwórni Kabli (1936) oraz w Polskich Zak³adach Siemen- sa w Warszawie (1937-1939), a po 1945 r.

osiedli³ siê w Gdañsku i prowadzi³ w³asne przedsiêbiorstwo.

W lutym 1950 r. mgr in¿. H. Bartmañ- ski podj¹³ pracê jako pomocniczy pracow- nik nauki w ówczesnej Katedrze Urz¹dzeñ Elektrycznych, Sieci i Gospodarki Elek- trycznej; w 1953 r. zosta³ adiunktem, a w 1956 r. – zastêpc¹ profesora. Od 1961 r. a¿

do przejœcia na emeryturê w 1977 r. praco- wa³ na etacie st. wyk³adowcy w Katedrze Elektroenergetyki, wzglêdnie w Instytucie Elektroenergetyki i Automatyki.

Pozna³em go jeszcze jako student, po- niewa¿ w roku akad. 1950/51 prowadzi³ z nami zajêcia praktyczne pn. warsztaty elek- trotechniczne. By³a to prawdziwa szko³a elektrotechniki praktycznej, w której uzy- skiwaliœmy niezbêdne umiejêtnoœci tech- niczne w zakresie prostych instalacji i urz¹- dzeñ elektrycznych.

Dziekan prof. Zbigniew Szczerba otrzymuje odznaczenie pañstwowe 1 paŸdziernika 1986. Z le- wej rektor prof. Eugeniusz Dembicki, obok: prof. Zbigniew Cywiñski

(5)

Przez kilka kadencji mgr in¿. H. Bart- mañski pe³ni³ funkcjê prodziekana ds. stu- diów dla pracuj¹cych albo kierownika stu- dium wieczorowego (1958-1960, 1966- 1968, 1970-1975). Styka³em siê z nim bez- poœrednio, zw³aszcza w latach siedemdzie- si¹tych, gdy sam prowadzi³em szereg za- jêæ na studium wieczorowym i widzia³em, z jakim trudem ówczeœni s³uchacze musieli

³¹czyæ pracê zawodow¹ ze studiami, które im zajmowa³y wszystkie dni tygodnia od godz. 16 co najmniej do 20. Prodziekan H.

Bartmañski okaza³ siê równie¿ doskona³ym opiekunem tych studentów, poniewa¿ bar- dzo umiejêtnie ³¹czy³ stanowczoœæ w eg- zekwowaniu wymagañ z wyrozumia³oœci¹ w trudniejszych sytuacjach ¿yciowych.

Starszym wyk³adowc¹ w kierowanym przeze mnie Zak³adzie Elektrowni, Sieci i Gospodarki Energetycznej, wchodz¹cym od 1969 r. w sk³ad Instytutu Elektroener- getyki i Automatyki, by³ tak¿e mgr in¿.

Rudolf Krajewski (1922-1988), który wyk³ada³ podstawy techniki cieplnej oraz urz¹dzenia cieplnoenergetyczne i elektrow- nie na studiach dziennych i wieczorowych.

R. Krajewski ukoñczy³ przed wojn¹ szko-

³ê œredni¹ w Stalowej Woli. Podczas woj- ny nale¿a³ do AK i prowadzi³ tajne naucza- nie. Potem skorzysta³ z amnestii.

Do Gdañska przyjecha³ w sierpniu 1945 r., aby rozpocz¹æ studia na Wydziale Me- chanicznym PG, które ukoñczy³ w 1950 r.

Nastêpnie podj¹³ pracê w ówczesnym Za- k³adzie Elektroenergetyki u prof. K. Ko- peckiego jako starszy, a potem g³ówny pro- jektant i zajmowa³ siê projektowaniem elektrowni, ciep³owni i elektrociep³owni przemys³owych.

Pozna³em go w czerwcu 1951 r., gdy prof. K. Kopecki przyj¹³ mnie do pracy w

St. wyk³. Rudolf Krajewski

tym samym Zak³adzie i odda³ pod opiekê w³aœnie R. Krajewskiego. Pod jego wiêc kierunkiem stawia³em pierwsze kroki w za- wodzie in¿ynierskim i nauczy³em siê pra- cowaæ przy desce kreœlarskiej, wykonywaæ obliczenia na suwaku logarytmicznym i or- ganizowaæ pomiary podstawowych para- metrów cieplnych i elektrycznych maszyn i urz¹dzeñ energetycznych w elektrow- niach. Tak zrodzi³a siê nasza przyjaŸñ, która przetrwa³a przez prawie cztery dziesiêcio- lecia.

W drugiej po³owie lat szeœædziesi¹tych uda³o mi siê namówiæ kol. R. Krajewskie- go do podjêcia na szersz¹ skalê prac ba- dawczych w zakresie energetyki i podsu- n¹³em mu temat rozprawy doktorskiej, któ- rej zosta³em promotorem. Rozprawa doty- czy³a zastosowania skojarzonych uk³adów gazowo-parowych w elektrociep³owniach, zosta³a obroniona w 1972 r. na naszym Wydziale i uznana przez Radê Wydzia³u za wyró¿niaj¹c¹ siê.

Doktor R. Krajewski przeszed³ wów- czas na stanowisko st. wyk³adowcy i pro- wadzi³ przez kilkanaœcie lat wyk³ady i æwiczenia projektowe oraz prace dyplo- mowe magisterskie i in¿ynierskie. Zorga- nizowa³ i prowadzi³ studium podyplomo- we w zakresie ciep³ownictwa. W latach 1974-1984, gdy pe³ni³em funkcjê dyrek- tora Instytutu Elektroenergetyki i Auto- matyki, by³ moim zastêpc¹ do spraw dy- daktycznych, lubianym i powa¿anym przez studentów. S³u¿y³ im w ka¿dej po- trzebie dobrymi i m¹drymi radami; nie odmawia³ te¿ pomocy w rozwi¹zywaniu trudnych problemów ¿yciowych. Przez wszystkie te lata by³ moim serdecznym przyjacielem. Chorowa³ na serce, na co niew¹tpliwie wp³ynê³y prze¿ycia okupa- cyjne. Zmar³ w wieku 68 lat.

Nadzieja na przyspieszenie rozwoju

Siêgaj¹c dziœ pamiêci¹ do wydarzeñ mi- nionych dziesiêcioleci, a równoczeœnie wy- biegaj¹c myœl¹ w przysz³oœæ, zastanawiam siê czêsto nad przyczynami s³aboœci nauk technicznych w Polsce. Mimo rozwoju ilo- œciowego uczelni i oœrodków badawczych oraz przyrostu kadry naukowej w ubieg³ym 60-leciu rozwój cywilizacyjny naszej Oj- czyzny by³ znacznie wolniejszy i wi¹za³ siê z wiêkszymi kosztami materialnymi ni¿ w krajach o porównywalnej sytuacji w po³o- wie XX wieku. Od po³owy lat szeœædzie- si¹tych ró¿nice wystêpuj¹ce u nas w sto- sunku do krajów zachodnich i daleko- wschodnich zaczê³y rosn¹æ coraz szybciej.

Niestety, ¿adna z kolejnych ekip rz¹- dz¹cych w Polsce nie stara³a siê – mimo deklaracji s³ownych – uczyniæ z nauki si³y napêdowej rozwoju gospodarczego kraju i nie by³a naprawdê zainteresowana po- wstaniem silnych krajowych oœrodków rozwoju techniki. Wiêksz¹ czêœæ techno- logii – przewa¿nie przestarza³ych – otrzy- mywaliœmy z by³ego ZSRR, a licencjami kupowanymi na Zachodzie zastêpowali- œmy to, czego sami nie potrafiliœmy wy- tworzyæ. Dotyczy to w znacznej mierze elektroenergetyki i gospodarki energe- tycznej, któr¹ zajmujê siê osobiœcie od lat piêædziesi¹tych.

Mo¿na by wiêc ze smutkiem stwier- dziæ, ¿e nasza praca, któr¹ razem zaczy- naliœmy jeszcze na pierwszym roku, pra- ca o¿ywiona wtedy m³odzieñczym zapa-

³em, a póŸniej wykonywana z coraz wiêk- szym wysi³kiem, nie przynios³a oczekiwa- nych efektów. Nie opuszczajmy jednak r¹k! Liczê na to, ¿e w obecnej, ca³kowi- cie zmienionej sytuacji naszego kraju pol- skie uczelnie techniczne i oœrodki badaw- cze bêd¹ musia³y szybko siê dostosowaæ do wzorców istniej¹cych w krajach Unii Europejskiej.

Wraz z popraw¹ wyposa¿enia i radykal- nym wzrostem p³ac w sferze nauki i tech- niki pojawi siê niew¹tpliwie ostra konku- rencja, a w œlad za ni¹ selekcja eliminuj¹ca zespo³y i jednostki ma³o efektywne i nie- zdolne. Równoczeœnie powinno siê rady- kalnie zmieniæ oddzia³ywanie ludzi nauki na ca³e spo³eczeñstwo w kierunku usta- wicznego kszta³cenia i szerokiego rozpo- wszechniania wiedzy.

Do podstawowych zadañ stoj¹cych przed œrodowiskiem naukowym nale¿y wiêc przejêcie funkcji g³ównego stymula- tora rozwoju cywilizacyjnego, który móg³- by w pierwszych dekadach XXI wieku do- prowadziæ do rzeczywistej, a nie tylko for- malnej integracji naszego kraju ze zjedno- czon¹ Europ¹.

Z tym przyspieszeniem rozwoju cywi- lizacyjnego wi¹¿ê najwiêksze nadzieje na poprawê naszego ¿ycia w najbli¿szych la- tach. Nawi¹zuj¹c wiêc do wspomnieñ sprzed ponad 50 lat, pozwalam sobie wy- raziæ przekonanie, ¿e wraz z Kolegami, z którymi siê pozna³em i zaprzyjaŸni³em w czasie studiów, bêdê móg³ jeszcze docze- kaæ tego, o czym mniej lub bardziej œwia- domie marzyliœmy od lat m³odoœci, to jest lepszego jutra.

Jacek Marecki Wydzia³ Elektrotechniki i Automatyki

(6)

M

o¿na pogratulowaæ, ¿e „Pismo PG”

zamieszcza artyku³y z ró¿nych, czê- sto z bardzo odleg³ych od siebie, dziedzin.

Autorami s¹ pracownicy PG, byli pracow- nicy i studenci. Œwiadczy to niew¹tpliwie o wszechstronnych zainteresowaniach i

pasjach autorów i czytelników. S¹ te¿

wspomnienia z lat minionych, czêsto pi- sane przez emerytów, z okresu ich pracy zawodowej. Wspomnienia takie rozsze- rzaj¹ wiedzê o naszej Uczelni, o dzia³al- noœæ poszczególnych wydzia³ów lub po- œwiêcone s¹ osobom, które kiedyœ tu pra- cowa³y i przyczyni³y siê do rozwoju Poli- techniki. Wspomnienia s¹ zawsze bardzo cenne, bo s¹ one przekazem dla nastêp- nych pokoleñ. Zawsze jednak bêd¹ mia³y charakter subiektywny. Gorzej tylko, gdy wspomnienia takie nie rozszerzaj¹ wiedzy o Politechnice Gdañskiej i o ludziach ofiarnych i dla niej zas³u¿onych, lecz maj¹ tylko jeden cel – wyeksponowanie osoby autora.

Od ponad roku na ³amach „Pisma PG”

ukazuj¹ siê wspomnienia p. Stefana Na- wrockiego pt. „ Moje czterdzieœci piêæ lat spêdzone w murach Alma Mater”. Mimo ich ogromnej objêtoœci nie wnosz¹ one wiele do historii Politechniki Gdañskiej.

To, ¿e autor zda³ egzamin, to z kim po- szed³ do kina lub gdzie pojecha³ na wy- cieczkê, nie jest interesuj¹ce dla szersze- go grona osób. O dokonaniach autora pracownicy Katedry Teorii i Projektowa- nia Okrêtów (jej wczeœniejsza nazwa to Katedra Teorii Okrêtu oraz Katedra Hy- dromechaniki Okrêtu), a szczególnie jej byli pracownicy (w przesz³oœci liczba pra- cowników wynosi³a blisko 90 osób) czy- tali dotychczas z pob³a¿liwym uœmie- chem, dowiaduj¹c siê, ¿e g³ównym fila- rem Katedry by³ autor wspomnieñ. Nie u¿ywa on w opisach swoich dokonañ za- imka „my”, tylko zawsze „ja” – mimo ¿e wiêkszoœæ prac badawczych w Katedrze mia³a charakter zespo³owy. Nie przeszka- dza³o to autorowi przypisywaæ sobie za- s³ug ca³ego zespo³u. Zasadniczym jednak powodem naszej reakcji na wymienione wspomnienia jest to, ¿e we fragmencie zamieszczonym w numerze 1/06 „Pisma PG” znalaz³y siê bezpodstawne stwierdze- nia szkaluj¹ce naszych kolegów, w szcze- gólnoœci profesorów Mieczys³awa Krê¿e- lewskiego i Lecha Kobyliñskiego.

Postawa naukowa i etyczna prof. M.

Krê¿elewskiego zawsze wzbudza³a, nie tylko u ni¿ej podpisanych, najwy¿szy sza- cunek. Profesor M. Krê¿elewski, pracow- nik Katedry od roku 1953 do 1998, znany jest z bezkompromisowych wypowiedzi i takiego samego dzia³ania. Zawsze ceni³ uczciw¹ pracê i przyzwoity poziom na- ukowy, a piêtnowa³ pseudonaukowe pra- ce i koniunkturaln¹ zapobiegliwoœæ. Za- wsze swoje obowi¹zki traktowa³ niezwy-

Uwagi do cyklu artyku³ów

pt. „Moje czterdzieœci piêæ lat

spêdzone w murach Alma Mater”

(7)

kle serio. Do dnia dzisiejszego, mimo swoich lat i przez nikogo nie przymusza- ny, przychodzi do Katedry, by rozpatry- waæ problemy hydromechaniczne oraz s³u¿yæ rad¹ m³odszym pracownikom. Pro- fesor M. Krê¿elewski by³ kierownikiem Katedry w latach 1993 – 1996, w najtrud- niejszym chyba okresie jej istnienia. Za-

³amanie siê przemys³u okrêtowego i kry- zys finansów pañstwa spowodowa³y gwa³towne ograniczenie œrodków finan- sowych na prace badawcze. Trzeba by³o zwalniaæ pracowników finansowanych ze œrodków pozabud¿etowych, a do takich nale¿a³ m.in. p. S. Nawrocki (grupa in¿.

techn.). I co jest istotne, mia³ ju¿ upraw- nienia do emerytury.

O wyj¹tkowym braku obiektywizmu i o z³oœliwoœci autora œwiadczy te¿ zda- nie (str. 46, nr 1/06 Pisma PG): „Szef za- bezpieczy³ sobie dalsz¹ egzystencjê w Szkole Kapitanów ... zosta³ prezesem rady nadzorczej”. Fakty s¹ takie, ¿e tzw. Szko-

³a Kapitanów powsta³a z inicjatywy „sze- fa” prof. L. Kobyliñskiego w 1976 r., zy- ska³a ogromne miêdzynarodowe uznanie, w okresie 1980 – 2002 przeszkoli³a (i szkoli nadal) 2800 kapitanów z 21 kra- jów. „Szef” by³ w jej w³adzach od same- go pocz¹tku.

„Szewc zazdroœci³ kanonikowi, ¿e pra-

³atem zosta³”. Ten cytat z „Kundlizmu”

Melchiora Wañkowicza bardzo trafnie charakteryzuje postawê autora wspo- mnieñ. Pan Nawrocki, pisz¹c to, co napi- sa³ o sobie i swojej pracy w Katedrze, po prostu mitologizuje lub/i konfabuluje. By³ pracownikiem takim, jakim by³, a w swo- ich wspomnieniach widzi siebie jako bar- dzo wybitnego uczonego, którego kierow- nicy wykorzystywali, niedoceniali, a nie- rzadko szykanowali. Nie bêdziemy tutaj dowodziæ, ¿e by³o ca³kiem inaczej, ¿e sto- sunki miêdzyludzkie w Katedrze by³y co najmniej przyzwoite. Nie czas i miejsce, aby siê nad tym rozwodziæ.

Pan S. Nawrocki, pisz¹c swoje wspo- mnienia, wykaza³, ¿e jest mu ca³kowicie obca rzymska dewiza: „Homo locum ornat non hominem locus” – to cz³owiek ozdabia sw¹ pozycjê, a nie pozycja cz³owieka.

Podpisali Pracownicy Katedry Teorii i Projektowania Okrêtów (w nawiasach podano lata zatrudnienia) Wies³aw We³nicki (1952 – 1992) Mi³osz Fr¹ckowiak (1955 – 1995) Wiktor Maksymiuk (1956 – 1974) Janusz Stasiak (1971 – i obecnie) Jan Bielañski (1979 – i obecnie)

Z teki poezji

Wibracja œrub. Szum aparatów Ciasnota wokó³ przys³owiowa I duszno. Czasem krótkie s³owa Jak najmniej s³ów, jak najmniej ruchów Powietrze tu na wagê z³ota

Ludzie spleceni z maszynami (Bez ludzi – czym¿e s¹ maszyny?) Okrêt podwodny. Myœl o jednym:

Kiedy siê znowu wynurzymy?

Ukradkiem zerkasz na Dowódcê Zupe³ny spokój, ale oczy Czerwone. „Spania ma za ma³o, Ten, Który Wszystko Wie”... No, mo¿e Wie z Was najwiêcej. Z peryskopem Stanowi jednoœæ doskona³¹...

Po cichu ju¿ o l¹dzie marzysz Choæ wiesz – to tylko s¹ æwiczenia – To w wyobraŸni swojej stwarzasz Ró¿ne mo¿liwe zagro¿enia...

Nagle – jak grom z jasnego nieba:

- „Peryskop dó³ !”

I - „Zanurzenie !”

Ty dobrze wiesz, ¿e tutaj trzeba Nieraz wykonaæ rozkaz szybciej Ni¿ s³owne jego wyra¿enie Po chwili krótkiej zamieszania Brzmi spodziewane polecenie To rozkaz: „Cisza na okrêcie !”

Szum w uszach, zmienia siê ciœnienie...

S³uchawki wk³adasz wprawnym ruchem D³onie swe k³adziesz na pokrêt³ach I przystêpujesz do strojenia...

Ty stajesz siê okrêtu s³uchem Od Twojej wiedzy, doœwiadczenia Zale¿y æwiczeñ powodzenie A mo¿e i losy okrêtu....

.

Myœlami znowu jesteœ w Domu Zanika Twa z okrêtem jednoœæ Chyba przejœciowe os³abienie...

Rzeczy woko³o jakby bledn¹...

Nale¿y chyba zameldowaæ Jak w znanej pieœni o palaczu Co „wachtu by³ nie w si³ach dier¿at’....”

Lecz jakoœ nie chc¹ widzieæ oczy...

Ktoœ zameldowa³ ju¿ za Ciebie Kolega Twoje zaj¹³ miejsce

(Zastêpstwo musi byæ w potrzebie Tak wypaœæ mo¿e w ka¿dym rejsie) Zwolna powraca Ci œwiadomoœæ Blado uœmiechasz siê pod nosem Czujesz siê sztywno, acz poziomo - „Ciekawe, jak mnie st¹d wynios¹ ? Tam mo¿na chyba tylko w pionie...

Ech, co tam, przecie jest przys³owie,

¯e co ma wisieæ – nie utonie...

Tam w³az jest...”w³aziæ...w³aŸ...” No w³aœ-nie Pojutrze w³az ten ktoœ zatrzaœnie Gdy okrêt znowu wyjdzie w morze Twoje s³uchawki ktoœ na³o¿y I ca³y – jak Ty – w s³uch siê zmieni Gdy padnie rozkaz: „Zanurzenie !”

....Marynarz nowy... Nie wiadomo Czy têskniæ bêdzie te¿ za domem...

Czy s³u¿bê jego te¿ oceni¹ Na „Dobry” jego prze³o¿eni ?....

Otwarto w³az. Hen, gdzieœ wysoko Bladob³êkitny nieba kr¹¿ek...

Œwie¿ego tlenu s³odka fala...

Znów ciemno w oczach, g³owa ci¹¿y...

Ten kr¹¿ek jakby siê oddala...

Ciebie to jednak nie przera¿a To tylko zwyk³y szok tlenowy Wiesz dobrze, nic Ci nie zagra¿a A jednak...

Okrêtu cielsko zwolna zmierza – Jak by³o to ju¿ tyle razy – Do swego miejsca przy nabrze¿u Z mostka jak groch sypi¹ siê rozkazy:

- „Ster zero! Oba wolno wstecz!”

- „Stop!”

- „Podaæ szpring rufowy! Dziobow¹ podaæ!”

- „Dobra jest !”

I wreszcie s³owa upragnione, To: „Tak stoimy, tak mocowaæ!”

...

Le¿ysz cierpliwie. Pok³adowa Za³oga stoi w dwuszeregu Ktoœ coœ melduje, s³ychaæ s³owa:

„...Bosmat – akustyk zachorowa³...”

(Karetka jest ju¿ tam, na brzegu) A Ty szybujesz gdzieœ wysoko Sk¹d widaæ ju¿ krzywiznê Ziemi

Marek Koralun, z urodzenia – wilnianin, ze „szkó³ek” – bia³ostoczanin, ze studiów – gdañszczanin, z powi¹zañ rodzinnych – torunianin, u schy³ku kariery zawodowej w Instytucie Energetyki w Gdañsku znalaz³ trochê czasu na realizacjê zainteresowañ humanistycznych, co przejawia siê m.in. w próbach pisania – jak to sam nazywa – „utworków wierszopodobnych”. S¹ to wiersze dla dzieci, utwory ¿arto- bliwe oraz utwory o charakterze wspomnieniowym, zwi¹zane z okreœlonymi miejscami na Ziemi (Bia³y- stok, Podlasie, Toruñ, Wilno, Ziemia Kurpiowska...). W utworach tych znajdziemy umi³owanie wspomi- nanych miejsc, odrobinê nostalgii, ale tak¿e odrobinê ³agodnego humoru, dla dzieci – trochê ciep³a, czasem subteln¹ igraszkê s³own¹, a przy tym wszystkim – czytelny ³adunek optymizmu.

Wynurzenie

Marek Koralun Absolwent PG

(8)

Dbajmy o jêzyk !

W

obecnym roku up³ynie dwieœcie lat od rozpoczê- cia edycji pierwszego s³ownika jêzyka polskiego, opra- cowanego przez S. B. Lindego. Dziesiêæ lat temu Wis³awa Szymborska otrzyma³a Nagrodê Nobla. W 1996 r. powo³ano równie¿ do ¿ycia Radê Jêzyka Polskiego.

30 listopada 2005 r. Komisja Kultury i Œrodków Przeka- zu wnios³a pod obrady Senatu RP projekt uchwa³y w spra- wie ustanowienia Roku Jêzyka Polskiego. 1 grudnia Mar- sza³ek Senatu skierowa³ projekt uchwa³y do Komisji Usta- wodawczej oraz Komisji Kultury i Œrodków Przekazu.

Wspólne posiedzenie ww. komisji w tej sprawie (tzw. pierw- sze czytanie) odby³o siê 8 grudnia 2005 r. Komisje wprowa- dzi³y do projektu uchwa³y poprawkê i przyjê³y go (jedno- g³oœnie).

Podczas drugiego czytania, przedstawiaj¹c Senatowi spra- wozdanie ww. komisji, senator K. Bochenek powiedzia³a, ¿e od lat obserwuje siê niebezpieczny trend lekcewa¿enia jêzy- ka polskiego i jego odrêbnoœci. Postêpuj¹ca unifikacja nie sprzyja rozwojowi jêzyka. W Internecie, w poczcie elektro- nicznej i w esemesach czêsto brak polskich znaków. Lekce- wa¿y siê te¿ ortografiê. Bylejakoœæ i skrótowoœæ panuje nie tylko w jêzyku pisanym, ale i mówionym. Coraz mniej Po- laków czyta. S³owo traktowane jest czêsto jako orê¿, a nie jako œrodek porozumienia. Osoby wychowane w g³êbokim szacunku dla polskoœci i pielêgnowania mowy ojców doznaj¹ przykrych uczuæ, bêd¹c œwiadkami lekcewa¿enia, niedbal- stwa i degradacji s³owa w ¿yciu prywatnym, w gremiach osób odpowiedzialnych za pañstwo i w œrodkach spo³ecznego przekazu. W obszarze mowy Polaków szerzy siê chaos jêzy- kowy. Coraz czêœciej jêzyk polski nie jest ju¿ mostem, który

³¹czy ludzi, lecz staje siê murem. Grupy zawodowe maj¹ swoje w³asne, hermetyczne jêzyki, czego przyk³adem mo¿e byæ jêzyk legislacji, czêsto niezrozumia³y dla obywatela, do którego jest skierowany.

Wraz z wst¹pieniem naszego kraju do Unii Europejskiej zmieni³a siê radykalnie sytuacja jêzyka polskiego. Sta³ siê on pi¹tym pod wzglêdem wa¿noœci jêzykiem Unii, z oko³o oœmio- procentowym udzia³em (po angielskim, w³oskim, francuskim i niemieckim, a obok hiszpañskiego). Wzros³o zainteresowa- nie jêzykiem polskim zarówno wœród parlamentarzystów eu- ropejskich, jak i pracowników administracji, t³umaczy i stu- dentów. Coraz wiêksza liczba mieszkañców Europy chce siê uczyæ jêzyka polskiego.

Zdaniem wnioskodawców, ustanowienie Roku Jêzyka Pol- skiego wzmocni dzia³ania promocyjne polszczyzny tak¿e poza krajem. Wzorem dla nas mo¿e tu byæ Francji, która bardzo dba o swoj¹ to¿samoœæ narodow¹, o pielêgnowanie jêzyka oj- czystego.

W trzecim czytaniu Senat jednomyœlnie, 89 g³osami, przyj¹³ nastêpuj¹c¹ uchwa³ê:

UCHWA£A

SENATU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ z dnia 22 grudnia 2005 r.

w sprawie ustanowienia roku 2006 Rokiem Jêzyka Polskiego Polszczyzna ³¹czy³a w przesz³oœci i ³¹czy dziœ wszystkich Polaków, bez wzglêdu na miejsce zamieszkania, wiek, pogl¹- dy polityczne i wszelkie inne ró¿nice czy odrêbnoœci. Nie ma innego dobra tak powszechnego i tak wa¿nego dla nas wszyst- kich jak jêzyk ojczysty.

Po polsku rozmawiamy, przekazujemy swoje uczucia, uczy- my mówiæ nasze dzieci, wyznajemy wiarê, piszemy wiersze.

Mo¿emy mieæ ró¿ne pogl¹dy, zajmowaæ ró¿ne stanowiska w wielu kwestiach, mo¿emy siê spieraæ, dyskutowaæ, ale zawsze bêdziemy to robiæ po polsku i nie jest obojêtne, czy bêdzie to jêzyk ró¿norodny i bogaty, piêkny i poprawny, etyczny i este- tyczny, czy te¿ ubogi i prymitywny, pe³en sloganów i nieporad- nych sformu³owañ, niepotrzebnych zapo¿yczeñ i wulgaryzmów.

Jêzyk jest podstawowym sk³adnikiem to¿samoœci Polaków i dobrem kultury narodowej.

Bior¹c to pod uwagê, uchwala siê, co nastêpuje:

Senat og³asza rok 2006 Rokiem Jêzyka Polskiego.

Senat wyra¿a przekonanie, ¿e w Roku Jêzyka Polskiego nale-

¿y pokazywaæ polszczyznê w jej bogactwie i w ca³ej ró¿norodno- œci – od jêzyka ogólnego do odmian regionalnych i gwar ludo- wych, w których czêsto wyra¿a siê kultura ma³ych ojczyzn; od stylów artystycznych do wypowiedzi zawodowych i œrodowisko- wych, od jêzyka pokolenia najstarszego do gwary m³odzie¿owej.

Zdaniem Senatu – w telewizji, w radiu, na ³amach praso- wych nale¿y upowszechniaæ wiedzê o jêzyku, propagowaæ dobr¹ polszczyznê oraz kulturê jêzyka. To, jaka bêdzie polsz- czyzna, zale¿y przede wszystkim od nas samych, od naszej postawy wobec jêzyka ojczystego; gospodarzami jêzyka s¹ bowiem wszyscy nim siê pos³uguj¹cy.

W opinii Senatu ochrona i rozwijanie jêzyka polskiego po- zwoli zachowaæ to¿samoœæ kulturow¹ i œwiadomoœæ odrêbnoœci we wspólnej, ale przecie¿ ró¿norodnej Europie. Wejœcie do Unii Europejskiej spowodowa³o, ¿e troska o polszczyznê nabra³a no- wego wymiaru: nasz jêzyk sta³ siê pi¹tym (pod wzglêdem liczby u¿ytkowników) jêzykiem Unii Europejskiej i istnieje du¿a szansa na to, by sta³ siê tak¿e jednym z najwa¿niejszych jêzyków euro- pejskich. Powinniœmy wiêc nie tylko dbaæ o polszczyznê w kraju, lecz tak¿e upowszechniaæ j¹ poza granicami Polski.

Polszczyzna nas ³¹czy i niech to bêdzie jêzyk bogaty, po- prawny i piêkny. Z tych wzglêdów Senat zwraca siê do w³adz publicznych i Polaków o ochronê, otaczanie opiek¹ i kulty- wowanie polszczyzny.

[W powy¿szym tekœcie wykorzystano informacje ze strony

<http://www.senat.gov.pl/k6/pos/pos.htm>]

Rok Jêzyka Polskiego

Stefan Zabieglik Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii

(9)

C

o roku Fundacja na rzecz Nauki Pol- skiej realizuje kilkanaœcie progra- mów adresowanych do naukowców wszystkich dziedzin. Nasza oferta progra- mowa obejmuje: konkurs o Nagrodê FNP, uznawan¹ za najwa¿niejsze w Polsce wy- ró¿nienie za osi¹gniêcia naukowe, ró¿ne programy o charakterze stypendialnym skierowane przede wszystkim do m³odych uczonych, oraz kilka innych programów wieloletnich, przeznaczonych dla zespo-

³ów i instytucji naukowych, poprzez któ- re Fundacja stara siê mo¿liwie elastycz- nie reagowaæ na ró¿ne potrzeby œrodowi- ska naukowego.

W programie na rok 2006 Fundacja wprowadzi³a znacz¹ce zmiany w sto- sunku do lat ubieg³ych, wynikaj¹ce z przyjêcia d³ugofalowej strategii zwiêk- szania bezpoœredniego wsparcia dla najlepszych uczonych i zespo³ów ba- dawczych.

Podjêto m.in. decyzjê o zakoñczeniu realizacji programów MILAB i TECHNE.

W opinii Fundacji programy te wyczer- pa³y swój potencja³, co wynika przede wszystkim ze zmian w otoczeniu ze- wnêtrznym i pojawienia siê innych mo¿- liwoœci finansowania modernizacji labo- ratoriów, jak te¿ wspierania transferu tech- nologii. Ubieganie siê o œrodki Fundacji na modernizacjê bazy laboratoryjnej bê- dzie odt¹d mo¿liwe w niewielkim zakre- sie w programie NOVUM, który zosta³ wprowadzony w miejsce zlikwidowane- go programu SUBIN.

W roku 2006 Fundacja uruchamia po- nadto dwa programy skierowane do m³o- dych uczonych. Pierwszy z nich – PO- WROTY, adresowany jest do badaczy powracaj¹cych do kraju po zagranicznym sta¿u podoktorskim, drugi – FOCUS, do uczonych bêd¹cych na etapie tworzenia w³asnego zespo³u badawczego.

Realizacja jednego z celów statuto- wych FNP, jakim jest wspieranie rozwi¹- zañ aplikacyjnych, bêdzie siê obecnie odbywa³a w innej formie ni¿ dotychczas, w ramach rozpoczynaj¹cego siê w 2006 r. programu INNOWATOR.

Zmiany objê³y tak¿e program TRANS- LACJE, którego cele zosta³y okreœlone bardziej precyzyjnie, i bêd¹ realizowane jako rozszerzenie programu MONOGRA- FIE.

Mamy nadziejê, ¿e powy¿sze zmiany spotkaj¹ siê z pozytywnym odbiorem spo-

³ecznoœci naukowej i przyczyni¹ siê do wiêkszej przejrzystoœci i spójnoœci naszej oferty programowej.

W 2006, czyli piêtnastym roku swej dzia³alnoœci, Fundacja zamierza przezna- czyæ na wspieranie nauki kwotê 22,7 mln z³.

Wszystkie programy Fundacji maj¹ charakter konkursowy, zaœ dewiza, jak¹ siê w swych dzia³aniach kieruje, to

„wspieraæ najlepszych, aby mogli staæ siê jeszcze lepsi”

Pe³na wersja oferty programowej FNP na rok 2006 dostêpna jest w postaci bro- szurki w biurze FNP lub jako plik PDF na stronie internetowej Fundacji: http://

www.fnp.org.pl/aktualnosci/documents/

Progr2006www.pdf

Wszystkie informacje o zasadach kon- kursów, formularze wniosków oraz dane kontaktowe zamieszczone s¹ w dziale Ak- tualne programy FNP na stronie interne- towej Fundacji:

http://www.fnp.org.pl/programy_aktu- alne/aktualne_programy.html

Poni¿ej zamieszczamy skrócony prze- gl¹d tegorocznych propozycji programo- wych Fundacji.

Nagrody i stypendia

Nagroda FNP

Indywidualna nagroda dla wybitnych polskich uczonych za szczególne osi¹- gniêcia i odkrycia naukowe, przyzna- wane w czterech g³ównych dziedzinach nauki. Kandydatów do Nagrody FNP mog¹ zg³aszaæ dotychczasowi laureaci Nagrody FNP oraz wybitni przedsta- wiciele nauki zaproszeni imiennie przez Radê Fundacji.

Procedura konkursowa podzielona jest na dwa etapy. Etap pierwszy obejmuje zg³aszanie kandydatów do Nagrody.

Osoby uprawnione do zg³aszania po- winny przedstawiæ wnioski z krótkim omówieniem istoty osi¹gniêcia nauko- wego kandydata oraz okreœliæ jedn¹ z czterech dziedzin, do której nale¿y wniosek zakwalifikowaæ. Termin zg³a- szania kandydatur do Nagrody FNP up³ywa 15 lutego.

W kolejnym etapie procedury konkur-

sowej Rada Fundacji zwraca siê do osób nominowanych do Nagrody o wy- ra¿enie zgody na udzia³ w konkursie oraz prosi je o dostarczenie dodatko- wych materia³ów i informacji, pozwa- laj¹cych na dokonanie wszechstronnej merytorycznej oceny osi¹gniêcia. Od- powiednio uzupe³nione wnioski pod- dawane s¹ nastêpnie ocenie powo³a- nych przez Radê FNP niezale¿nych re- cenzentów, wybitnych specjalistów w danych dziedzinach. Bior¹c pod uwa- gê ich opinie, Rada Fundacji podejmuje decyzjê o wy³onieniu laureatów.

Subsydia profesorskie – program MISTRZ

Trzyletnie subsydia dla wybitnych uczonych, umo¿liwiaj¹ce intensyfiko- wanie ju¿ prowadzonych prac lub po- dejmowanie nowych kierunków badañ (jest to konkurs zamkniêty). W roku 2006 konkurs adresowany jest do przedstawicieli nauk humanistycznych.

Przewiduje siê przyznanie do 12 sub- sydiów w wysokoœci 300 tys. z³ (100 tys. z³ rocznie).

Stypendia krajowe

Stypendia krajowe dla m³odych uczo- nych – program START

Roczne stypendium dla najzdolniej- szych m³odych naukowców (do 30 lat, lub do 32 dla tych, którzy byli na urlo- pach wychowawczych) z dorobkiem naukowym udokumentowanym publi- kacjami. Corocznie Fundacja przyznaje ok. stu stypendiów; w 2005 r. wyso- koœæ rocznego stypendium wynios³a 20 tys. z³.

Stypendium mo¿na przed³u¿yæ na dru- gi rok, na podstawie oceny rezultatów osi¹gniêtych w pierwszym roku.

Termin sk³adania wniosków o stypen- dia na rok 2007: do 31 paŸdziernika 2006 r.. Mog¹ siê o nie ubiegaæ osoby urodzone w 1976 r. i póŸniej.

Krajowe stypendia wyjazdowe – pro- gram WSPÓ£PRACA KRAJOWA Finansowanie kilkumiesiêcznych wy- jazdów badawczych m³odych naukow- ców z tytu³em doktora (do 35 lat lub do 37 dla tych, którzy byli na urlopach wychowawczych) na sta¿e do wiod¹- cych oœrodków naukowych w Polsce.

Wysokoœæ stypendium, przyznawane- go na okres od 1-3 miesiêcy, wynosi od 4000 – 5000 z³ miesiêcznie. Na wniosek instytucji goszcz¹cej stypen- dium mo¿e zostaæ przed³u¿one, nie wiêcej jednak ni¿ o 3 miesi¹ce.

Fundacja na rzecz Nauki Polskiej –

program wspierania nauki w 2006 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Konkurs na stypendium naukowe dla doktoranta/doktorantki na Wydziale Psychologii i Kognitywistyki UAM w Poznaniu (konkurs_2/WPiK/20/21_stypendium naukowe doktorant) w ramach

Pierwszy zapis powodzi spowodo- wanej przez przyp³yw dostaj¹cy siê poprzez wody Tamizy do Londynu mia³ miejsce w 1236 r, kiedy to dosz³a ona do Pa³acu Westminsterskiego i

a. zgłasza do Pełnomocnika Dziekana ds. Jakości Kształcenia powtarzające się trudności w realizacji zajęć praktycznych i/lub praktyk zawodowych i propozycje ich

Otrzymałem/ałam również potwierdzenie możliwości zrealizowania planu praktyk (załącznik 1 do Wniosku o zgodę na odbycie praktyki), a także osiągnięcia efektów uczenia

Natomiast promotorem pracy dyplomowej przygotowywanej na poziomie studiów II stopnia oraz w ramach jednolitych studiów magisterskich, może być nauczyciel akademicki posiadający

Na pytanie o motywację kandydatów przy wyborze Wydziału Nauk o Żywności i Rybactwa ZUT w Szczecinie najczęściej (48%) wybierana była odpowiedź ze względu na ich

Je»eli u»yta jest nazwa, która wcze±niej nie byªa nigdzie zadeklarowana, albo do zmiennej jednego typu podstawiana jest warto±¢ innego typu, to przypuszczalnie jest to

Samodzielna ocena własnego przygotowania do studiów doktoranckich (doświadczenie badawcze, przygotowanie warsztatowe, znajomość archiwaliów i stan historiografii