• Nie Znaleziono Wyników

"Klechdy polskie" Bolesława Leśmiana na tle folklorystycznym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Klechdy polskie" Bolesława Leśmiana na tle folklorystycznym"

Copied!
38
0
0

Pełen tekst

(1)

Lidia Ligęza

"Klechdy polskie" Bolesława

Leśmiana na tle folklorystycznym

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 59/1, 111-147

(2)

LIDIA LIGĘZA

„KLECHDY PO LSK IE” BOLESŁAWA LEŚMIANA NA TLE FOLKLORYSTYCZNYM

W szystko się zdarza i na tym , i na tam tym św iecie, bo od tego są te św iaty rodzone, aby się na nich w szystko w ed le m ożności zdarzało.

(B. Leśm ian, M ajka)

Długa była droga wiodąca do stw ierdzenia Jacka Trznadla, iż „Lu­ dowość jest jednym z kilku zasadniczych kluczy otw ierających skompli­ kow any mechanizm twórczości Leśm iana” b Pierw si badacze negowali powiązania tego tw órcy z folklorem. Ostap O rtw in przypisał narzucające się zbieżności wielu utw orów Leśmiana z przekazam i ludowymi jakiem uś mimowiednemu pokrew ieństw u jego w yobraźni z pierw otną sferą poglą­ dów i fantazji lu d u 2. Stopniowo dopiero i po wielu latach zdano sobie spraw ę z tego, jak wiele zawdzięcza Leśm ian inspiracji ludowej. Nie można badać jego dzieła w oderw aniu od praw ie wszędzie obecnego wielofunkcyjnego i narzucającego się w yraźnie tła folklorystycznego.

K lechdy polskie 3 nie są odosobnionym w yrazem zainteresow ań fol­

klorystycznych poety. Ponieważ w późniejszej jego twórczości dają się zauważyć liczne kontynuacje tak poszczególnych motywów i w ątków ludowych jak i postaw światopoglądowych tego zbioru — problem atykę ludową Klechd można rozpatryw ać w powiązaniu z cechami ludowości

1 J. T r z n a d e l , Twórczość Leśm ia na. (Próba przekroju). W arszawa 1964, s. 129. 2 O. O r t w i n , P ró b y przekrojów . Lw ów 1936, s. 223—224.

3 P ow stały m iędzy 1912 a 1914 r. (w Cannes). U stalił to J. T r z n a d e l („Już zd o b y łem tysią ce c u d ó w . „Nowa K ultura” 1959, nr 38. — B. L e ś m i a n , U tw o r y rozproszone. Listy. Zebrał i opracował J. T r z n a d e l . W arszawa 1962, s. 337—340). Na skutek nieporozum ienia autora z w ydawcą, J. M ortkowiczem, K lec h d y ukazały s}ę drukiem dopiero po 42 latach (wyd. 1: Londyn 1956; wyd. 2: W arszawa 1959). Jan-T ajemnik, Majka, Czarny kozioł, Podlasiak dotrwały do publikacji w całości, W iedźm a w ykazuje trzykrotnie braki po kilka kart rękopisu. W wyd. 2 zm oderni­ zowano interpunkcję i wprowadzono kilka koniektur.

(3)

reszty dorobku literackiego Leśmiana. Czerpanie z twórczości ludowej m a u nas odległą tradycję, bo wywodzącą się od Kochanowskiego. Tra­ dycję rom antyczną ludowości przejęła Młoda Polska; realizow ała ją w podobny sposób, korzystając powszechnie z inspiracji ludowych (m. in. Ostrowska, Wolska, Rydel, Kasprowicz, Tetm ajer).

Gdybyśmy zestawili sposób przetw arzania folkloru przez przedsta­ wicieli Młodej Polski z Leśmianowskim ujęciem ludowości, ujaw ­ niłyby się zaledwie pozorne podobieństwa. Już sam fakt, że w okresie największego nasilenia chłopomaństwa i młodopolskiej stylizacji tw ór­ czości ludowej ukazały się tylko trzy utw ory Leśm iana o tem atyce chłopskiej lub baśniowej (dwie nowele: Jaś uzdrow iony (1900) i Dzień

Nazara (1905), oraz pierwsza jego ballada Baśń (1901); późniejszy zbiór

w ierszy Sad rozstajny (1912) akcentów ludowych praw ie nie zawiera), świadczy o tym , iż poeta nie podzielił wspólnej całej epoce literackiej fascynacji ludem i jego dziełem.

Zainteresowanie Leśm iana ludowością w ypływało z głębszych źródeł niż tylko moda literacka. Głównym tego powodem była chęć ucieczki w odmienność baśniowej konwencji od wrogości współczesnego mu świata i dręczącej go zmory „szarego człowieka”. Świeżość i pierwotność w ytw o­ rów ludu daw ała mu odpoczynek po obcowaniu ze schem atycznym i poglądam i nowoczesnego społeczeństwa. W przeciwieństwie do większości poetów swej epoki nie zajmował się jednym konkretnym folklorem, ani nie zam ierzał nigdy być w iernym jakiem uś jednem u jego systemowi. Chodziło mu przede wszystkim o możliwość skorzystania z ogólnoludz­ kich osiągnięć pierw otnej k u ltu ry i z tych jej pierw iastków filozo­ ficznych i estetycznych, które mogły posłużyć do w łasnych uogólnień. Dlatego w twórczości Leśmiana doszły do głosu różnonarodowe ludowe w ątki i motywy, i to na równych prawach. N aw et pobieżny przegląd jego zainteresowań folklorem, tak w relacji samego poety jak i ludzi, którzy go znali, oraz badaczy jego tekstów, dostarcza dowodów na poszukiwanie przez Leśmiana w ludowości jakiegoś wspólnego — nie­ zależnie od miejsca i czasu — spojrzenia na świat, zaśw iat i ich spraw y. Już podczas studiów uniw ersyteckich w Kijowie poeta zapoznał się w bibliotece Leonarda Jankowskiego z polską ludową pieśnią i poezją, rosyjskim i bylinami, cyklem pieśni serbskich o królewiczu M arku i fińską epopeją Kalewala. K lechdy sezamowe i Przygody Sindbada Żeglarza, a następnie niektóre wiersze późniejszej Łąki w ykazują zainteresow anie Leśm iana m otywam i orientalnym i, zwłaszcza hinduskim i. Publikow ane od r. 1901 w „Chim erze” Pieśni ludowe celtyckie, germańskie, romańskie (w formie książkowej wydane w r. 1909) w tłum aczeniu Edw arda P orę- bowicza także w yw arły wpływ na poetę. W yrazem żywego zajęcia się owym zbiorem był arty k u ł Leśm iana w „K urierze W arszaw skim ” z r. 1909

(4)

(nr 322) 4. Wiele w ątków i motywów charakterystycznych dla później­ szej twórczości autora Klechd odnajdziem y w łaśnie w zbiorze Porębo- wicza. Tragiczne i upiorne w ątki szkockie i angielskie, a w pieśniach skandynaw skich — o mocy uosobionej przyrody i o tajem nicach pod­ świadomości w m arzeniach sennych, dojdą do głosu w balladach z Łąki

(Gad, Róże). Balladowe i miłosne w ątki niemieckie oraz hiszpańskie copias, z tak w ażnym i dla Leśm iana m otyw am i barokowo-makabrycz-

nymi, odbiją się, wespół z w ątkam i słowiańskimi, w takich wierszach, jak Sw idryga i M idryga oraz Jadwiga.

S tudia nad folklorem pogłębił poeta pracując w Cannes nad K lech­

dami polskimi. Pisał stam tąd do Przesmyckiego o cudach, które wciąż

odkryw a, o zafascynow aniu tw oram i ludu Litw y i Ukrainy. W ertował tom y Kolberga, roczniki „W isły” i „Ludu”, czytał wielotomowy zbiór baśni rosyjskich A fanasjew a. Doświadczenia w tedy zdobyte wykroczyły znacznie poza zam ierzony tom prozy poetyckiej, w ykorzystyw ał je więc i w późniejszej twórczości. Za m ateriał do przetw orzeń posłużyły mu także ludowe źródła pozaliterackie — wierzenia, przesądy, p raktyki m a­ giczne i realia k u ltu ry m aterialnej. Dało m u to możliwości szersze niż tw órcom tylko stylizującym i „upiększającym ” ludowe baśnie i podania. Zajęcie się osobowością i psychiką ludową przyniosło w jego dziele wiele ciekawych rozwiązań. Psychika ludu nie zawsze oddzielała rzeczywistość od g ry wyobraźni, zdarzenia zaszłe na jawie od marzeń sennych, co było w arunkiem pow staw ania różnych w ytworów fantazji ludowej, w których właściwie nic nie zostało wymyślone bez udziału obserwacji jakiejś rze­ czywistości. Leśm ian świetnie podpatrzył i zastosował te cechy ludowej psychiki. Z takiego założenia wyniknęło u niego traktow anie świata i zaświata na jednej płaszczyźnie. Bohaterowie Leśmianowscy z nie­ zm ierną łatwością spotykają się z południcami, płanetnikam i i rusałkam i. Zm ory senne są najzupełniej realne i przygody z nimi — jak w pierwo­ wzorach ludowych — nie różnią się stopniem wyrazistości od przeżyć na jawie. Nie dziwi nas pretensja Bajdały do konia i wołu, że nie broniły go od napaści wyśnionego stwora. Dla B ajdały był on w pełni realny

(Dusiołek).

Najczęściej ludowa fabuła jest pretekstem do ukazania i uogólnienia jakiejś praw dy filozoficznej lub symbolu losu ludzkiego. Jest także okazją do poszukiwań i próbą zastosowania nowych kryteriów estetyki, do posługiwania się specyficznym rodzajem hum oru i groteski.

Zalecenie Norwida o podnoszeniu sztuki ludowej do wyżyn ogólno­ ludzkich realizuje w pełni Leśmianowskie dzieło. Ludowość łączy się w nim z poglądami poety na k u ltu rę i filozofię — stanowi pretekst, ale i bardzo istotną część składową utworów, pozostającą w doskonałej sym­

4 Zob. T r z n a d e l , Twórczość Leśmiana, s. 132.

„K L E C H D Y P O L S K IE ” L E Ś M IA N A N A T L E F O L K L O R Y S T Y C Z N Y M 113

(5)

biozie z innym i czynnikami, które nigdy nie wchodziły w obręb k ultury ludowej. Filozofia i nowoczesne myślenie, wszelkie światopoglądy, włą­ czone w jeden ciąg ludowej konwencji, przyw racają kulturze ludu pierw otne mityczno-symboliczne znaczenie, które zatraciło się przez nie­ właściwe transform acje, zniekształcające w m iarę upływ u la t głęboki pomysł jej pierwszego twórcy. Leśmian taką próbę podjął, i ona właśnie decyduje o oryginalności konwencji ludowej w jego dziele.

Powiązania Leśm iana z folklorem w poezji zbadali m. in. Szczerbowski, Kubacki, Opacki, Zgorzelski, a zwłaszcza T rz n a d e l5. O tw arta pozostała spraw a jego prozy. Trznadel uważa prozę Leśm iana za nierozerwalnie związaną z poezją. Pisze o trzecim jego zbiorze prozy pt. K lechdy polskie następująco: „były przeczuciem bogactwa elem entów ludowych, jakie znajdziem y w poezji Leśm iana — prowadziły w stronę Ł ą ki” 6. Sygna­ lizuje następnie zbieżności w nastroju, atm osferze i kilku m otywach treściowych obu tych zbiorów.

Jak napraw dę przedstaw ia się spraw a ludowości w Klechdach pol­

skich, jakie elem enty zaczerpnął poeta z folkloru i podporządkował

swoim zamiarom oraz do czego m u to posłużyło — oto problemy, które w yjaśnione zostaną w tej pracy. W poszukiwaniach uwzględniono opra­ cowania i zbiory etnograficzne dotyczące Słowiańszczyzny, upoważnia

bowiem do tego ty tu ł dzieła. Zrezygnowano ze zbiorów pieśni ludowych jako bardziej przydatnych przy omawianiu ludowości w poezji; n ato­ m iast w ykorzystując relację Mortkowicz-Olczakowej 7 wzięto pod uw agę te roczniki „L udu” i „W isły”, które Leśmian mógł znać aż do ukończenia pracy nad K lechdam i, czyli przypuszczalnie do 1914 roku.

„Jan-Tajemnik”

B ohater pierwszej klechdy — w iejski sam otnik i włóczęga Jan, z racji swej skrytości i nie znanych nikomu wędrówek zwany Tajemnikiem,

Ilekroć bosą stopą ziem i zmacał, tylekroć sercem butów dla się za­ pragnął. [ ...]

U m iał Jan-T ajem nik takie buty czasam i w yśnić po nocy, że n ie w iedział n aw et, jak je w zuć na nogi, snem dostatnim zaszczycone. [7 ]8

5 A. S z c z e r b o w s k i , Bolesław Leśmian. W arszawa 1938. — W. K u b a c k i , K o m e n ta rz do Leśmiana. „Twórczość” 1949, nr 2. >— Ballada polska. Opracował Cz. Z g o r z e l s k i przy współudziale I. O p a c k i e g o . W rocław 1962. BN I, 177. — T r z n a d e l , Twórczość Leśmiana.

6 T r z n a d e l , Twórczość Leśmiana, s. 133.

7 H. M o r t k o w i c z - O l c z a k o w a , Bunt wspomnień. W arszawa 1961, s. 116. 8 W ten sposób oznaczam y stronice cytatu ze zbioru B. L e ś m i a n a K l e c h d y polskie (Warszawa 1959). Poza tym zastosowano skróty: F = M. F e d e r o w s k i , L u d białoruski na Rusi Litew skiej. T. 1. Kraków 1897. — К = O. K o l b e r g , Lud, jego zw y c z a je [...] W: Dzieła w szystkie. Pod redakcją J. K r z y ż a n o w s k i e g o .

(6)

„ K L E C H D Y P O L S K IE ” L E Ś M IA N A N A T L E F O L K L O R Y S T Y C Z N Y M 115

Na tle św iata baśni m otyw pragnienia Jan a w ydaje się niezwykły. Częstym i pospolitym pragnieniem baśniowych bohaterów jest chęć posiadania pieniędzy lub skarbów. Z podobnym motywem spotykam y się tylko raz w Bajarzu polskim Glińskiego 9. Sen o butach mógł być zapowiedzią, że m arzenie Jan a się spełni, ponieważ, jak głoszą w ierzenia ludowe, w pew nych szczególnych dniach czy okresach sny się sprawdzają. Na M azurach np. między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem, a także w noc św iętojańską 10. W ierzenia ludu żydowskiego jeszcze dokładniej p rzystają do tego m otywu. Sen w edług nich spraw dza się rychło, jeżeli pow tarza się przez dwie z kolei noce n .

K siężyc, stopy jego [tj. Jana-Tajem nika] bose św iatłem z mroku w yław ia­ jąc, położył na lew ej talara ku ozdobie, a na prawej — dukata ku pociesze. [8]

Motyw ów w ygląda na oryginalny pomysł poety; ani bowiem sy­ stem atyka baśni polskiej, ani inne przekazy w takiej postaci go nie notują. A utor jednak w ysnuł go z wierzeń ludowych o potędze księ­ życa, będących przeżytkiem w ierzeń pogańskich. W wielu okolicach Polski starano się zapewnić sobie przychylność księżyca przez specjalne m odlitw y. Proszono w nich o zdrowie, m ajątek. Pod Krakowem, A ndry­ chowem, nad Rabą, we wschodniej Galicji, na B iałorusi i Polesiu pano­ wało przekonanie, że nów księżyca dobrze w pływ a na dostatek, wobec czego prace rolnicze i hodowlane rozpoczynano właśnie w tym czasie. W ierzenia żydowskie, i nie tylko żydowskie, nakazyw ały podczas nowiu zawsze mieć przy sobie pieniądz, aby go nigdy nie zabrakło. Na U krainie księżycowi przypisyw ano prawdziwą potęgę, wierzono, że ludzie pozostawali zupełnie w jego mocy 12. Ten szczególny wpływ księżyca na

W arszawa 1961—1965. Posłużono się tu następującym i tomam i: 3 — Kujawy, cz. 1 (1962); 6 — K rakowskie, cz. 2 (1962); 7 — Krakowskie, cz. 3 (1962); 9 — Poznańskie, cz. 1. (1963); 14—15 ■— Poznańskie, cz. 6—7 (1962); 17 — Lubelskie, cz. 2 (1962); 21 — Radom skie, cz. 2 (1964); 31 ■— Pokucie, cz. 3 (1962); 34 -— Chełm skie, cz. 2 (1964). — N = A. N o w o s i e l s k i [A. M a r c i n k o w s k i ] , Lud ukraiński. T. 1—2. W ilno 1857. Liczby oznaczają stronice, te zaś, które za pom ocą łącznika zespolono ze skrótem literow ym , w skazują tom y. — T = w ątk i bajkowe, w edług num eracji za­ stosow anej przez J. K r z y ż a n o w s k i e g o (Polska bajka ludowa w układzie sy s te m a ty c z n y m . T. 1—2. W rocław 1962— 1963), pokrywające się z Leśm ianow skim i lub do nich podobne.

9 A. J. G l i ń s k i , Bajarz polski. Baśni, powieści i g aw ę dy ludowe. T. 1. W il­ no 1853, s. 195.

10 M. T o e p p e n , W ierzenia mazurskie. „Wisła” 1892, s. 655.

11 R. L i l i e n t a l o w a , Wierzenia, prze sądy i p r a k ty k i ludu ży dowskiego. Jw., 1905, s. 152.

12 Sz. G o n e t , K ilk a szczegółów z w ierzeń ludu. (Z okolicy Andrychowa). „Lud” 1896, s. 226. — J. Ś w i ę t e k , Lud nadrabski. (Od G dow a po Bochnię). K ra­ ków 1893, s. 543. — S. U d z i e l a , Ś w ia t n a d zm y s ło w y ludu krakow skiego m ie sz­ kającego po p r a w y m brzegu Wisły. „Wisła” 1898, s. 136. — H. Ł., Poszukiwania.

(7)

spraw y ludzkiego dobrobytu w w ierzeniach w szystkich niem al regionów kraju, a zwłaszcza ukraińskie mniemanie o jego wszechmocy posłużyły poecie do rozwinięcia owego m otywu w cytowaną wyżej sytuację.

Spotkanie bohatera z diabłem to zdarzenie bardzo powszechne w ba­ śniach. Motyw ten odnotowuje Krzyżanowski przeszło 50 razy. Jego okoliczności i sceneria: stary, popsuty młyn, w analizowanej klechdzie są najzupełniej zgodne z w yobrażeniami ludowymi. Krzyżanowski po­ święcił im naw et osobny w ątek (T 371: „Zaklęty m ły n ”), podkreślając, że najchętniej diabeł tam właśnie straszy. Na przykład lud z okolic Krakowa, Biecza i Lublina uważał stare budowle, szczególnie młyny, za ulubione miejsce pobytu diabła na ziemi. Podobnie w Poznańskiem i na U krainie 13.

Pojaw ienie się diabła w księżycową noc podejm uje motyw ogólnie akcentow any przez lud Polski południowej: skłonność demonów do świa­ tła księżycowego. W opowieściach o wodnikach i topielcach (T 4060) zjawy te w p atru ją się w księżyc zafascynowane jego blaskiem lub w y­ konują podczas nocy księżycowych najrozm aitsze czynności14.

Zm iarkował zaraz Tajem nik, że z diabłem m a sam n a sam do czynienia, ale strachu n ie doznał.

Piórkow ski skłonił się i dłoń na p ow itanie w yciągnął. Dłoń z pozoru ludzka, lecz nazbyt kosmata.

N am yślił się Tajem nik i po żmudnym nam yśle dłoń podaną uścisnął, aby diabła bez potrzeby n ie urazić. U ścisnął i po raz w tóry strachu nie doznał.

[1112]

W cytowanym fragm encie dom inują dwa motywy. Motyw „Poszu­ kiwacza strach u ” (T 326) rozpowszechnił się na terenie całej Polski — od Gdańska, p rz e z . Wielkopolskę, po Spisz i Rzeszów. Znany jest także na Białorusi. Zazwyczaj bohater baśniowy sam szuka strachu, walczy z upiorami, kościotrupami, spotyka przeróżne straszne zjawy i nie boi się. Przeraża się natom iast w okolicznościach zwykłych i co­ dziennych (T 326 III). Podobnie u Leśmiana, gdy po osiągnięciu celu

Jw., 1900, s. 468. — F 257. — Cz. P i e t k i e w i c z , K u ltu ra duchowa Polesia R z e - czyckiego. W arszawa 1938, s. 13. — M. Ż m i g r o d z k i , Ukraina. „Lud” 1896, s. 327. — I. P i ą t k o w s k a , Poszukiwania. L u d o z n a w s tw o ży d o w sk ie . „W isła” 1897, s. 803. — B. W. S e g e l , Wierzenia i lecznictw o lu dowe u Żydów . „ L u d ” 1897, s. 51.

13 S. U d z i e l a , B a jk i i opowiadania ludu krakowskiego. „Lud” 1898, s. 80. — M. R y b o w s k i , Diabeł w wierzeniach ludu polskiego. (Z okolic Biecza). Jw., 1906, s. 217. — K-17, 102. — О. К n o o p, Podania i opowiadania z W. Ks. Poznańskiego. „W isła” 1894, s. 773. — Ż m i g r o d z k i , op. cit., s. 324.

14 U d z i e l a , Ś w ia t n a d z m y s ło w y ludu krakow skiego mieszkającego po p r a ­ w y m brzegu Wisły, s. 156, 167—169.

(8)

„ K L E C H D Y P O L S K IE ” L E Ś M IA N A N A T L E F O L K L O R Y S T Y C Z N Y M 117

każe Tajem nikow i doznać strachu dopiero na myśl o rozstaniu się z w y­ m arzonym i butam i (28). W ygląd diabła, jakkolwiek niezbyt szczegółowo nakreślony przez autora, nasuw a przypuszczenie, że przybrał on postać ludzką, ponieważ Tajem nik nie od razu zorientował się, z kim ma do czynienia, lecz wówczas, kiedy dokładnie m u się przypatrzył. Zdradziła go kosm ata dłoń. W yobrażenie diabła m. in. w postaci ludzkiej o cechach zwierzęcych znane było już w średniowieczu. Ks. Benedykt Chmielo­ wski, powołując się na uczonych mężów średniowiecza, pisze:

jeszcze się czart boi brać postaci człeka pow ziętej od Boga naturze ludz­ kiej, a przedtem ją zaw sze brał, a jeżeli się pokaże w postaci ludzkiej, tedy zaraz coś bestialskiego, albo ogon, albo kopyto, albo pazury, m a przy s o b ie 1S.

Diabły powszechnie najchętniej w ystępow ały pod postacią zwierząt, czarnego kota, kozła, psa lub barana. Jeżeli jednak przybierały postać ludzką, zawsze zdradzał ich jakiś zwierzęcy szczegół, np. rogi, czarna albo czerwona skóra 16. Nieludzkie ręce i paznokcie miał, podobnie jak diabeł Leśm iana, nowy ekonom — czart Iskrzycki z klechd Wójcickiego 17. Diabeł zgodził się spełnić m arzenie Tajemnika, ale za chwilowe po­ siadanie zaczarowanych butów zażądał od niego księżycowych pieniędzy. Scena transak cji pomiędzy bohaterem a diabłem jest typow a dla bardzo wielu wątków. Na przykład bohaterowie w ątków T 330 A, 756 B, 8251 za- przedaw ali duszę diabłu za zdobycie m istrzostw a w zawodzie, umiejętność robienia złota lub za jakąś inną ważną dla nich usługę i korzyść. Także w baśni zanotowanej przez Glińskiego czart zastrzega sobie duszę chciwca w zamian za skarb zaklęty 18. Ale w ątek ten u Leśm iana różni się nieco od przekazów ludowych, w których zwykle bohaterowie za łaskę diabelską płacą w łasną duszą i od razu są na to przygotowani. Jan-T ajem nik kupuje tajem nicę diabelską za pieniądze, przez co nie­ uniknione konsekw encje tego kroku jakoś zacierają się i oddalają. Spraw a ostatecznej zapłaty duszą jest tu taj chytrze odsunięta i zakamuflowana. Piórkow ski to dyplom ata. Nie chce straszyć ofiary przykrym i następstw a­ mi jej poczynań, piekłem. Sądzi, iż rzecz najważniejszą, duszę Tajemnika,

15 B. C h m i e l o w s k i , N ow e A te n y albo A kade m ia w s zelk iej sciencyi pełna... T. 3. L w ów 1754. Cyt. za: B. B a r a n o w s k i i W. L e w a n d o w s k i , Nietoleran­ cja i zabobon w Polsce w w ie k u X V II i XVIII. W y p isy źródłowe. W arszawa 1950, s. 135.

16 F 20—21. ■— P i e t k i e w i c z , op. cit., s. 188. — R y b o w s k i , op. cit., s. 214. — J. Ś w i ę t e k, Znad Wisłoka. „Lud” 1902, s. 355. — B. G u s t a w i e z, O ludzie poddu klań skim w ogólności, a iwoniczanach w szczególności. Jw., 1900, s. 65.

17 K. W. W ó j c i c k i , Klechdy, sta rożytn e podania i powieści ludowe. T. 1. Warszawa 1837, s. 198.

(9)

i tak pozyska na skutek zaszczepionej m u pokusy, więc nie przywiązuje wagi do spisania klasycznego i najczęstszego w takich w ypadkach cyro­ grafu. M ielibyśmy tu taj odstępstwo od schem atu ludowej konwencji baśniowej: „dusza za usługę”.

Diabeł kuszący butam i to stary motyw z kaznodziejskiej opowiastki „Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle” (T 1353), znanej w Polsce od schyłku XV w. i rozpowszechnianej w kazaniach. S tam tąd przeszedł on do litera tu ry ludowej i do dziś często w ystępuje w jej przekazach.

W scenie kuszenia Piórkowski oferuje Tajem nikowi jako dodatek do upragnionych butów jeszcze skarby pana-upiora. W w ielu w ierze­ niach ludowych skarby ludzi nieuczciwych po ich śm ierci przechodzą w moc szatańską i diabeł jako jedyny ich stróż i użytkow nik może je komuś udostępnić 19. U Zmorskiego diabli strzegą duszy królowej Bony i jej zaklętych skarbów w zapadłym zamku. W baśni Glińskiego czarci pilnują skarbów niewłaściwie użytych przez króla i równocześnie dręczą jego duszę co noc w lochach zamkowych 20. Omawiając w ierzenia u k raiń ­ skie, Nowosielski notuje: „Nieczysta siła udziela czasem ludziom skarbów swoich, ale je duszą przypłacić należy” (N -l, 60—61). W Poznańskiem i Lubelskiem u krytych w ziemi skarbów także pilnuje diabeł 21.

Tajem nik niby się nie bał diabła, ale na wszelki w ypadek

splunął na stronę, lecz natychm iast bosą stopą p lunięcie na ziem i zatarł, aby w ten sposób zatrzeć n iem iłe wrażenie, które mógł na diable ów uczynek po­ niekąd w yw rzeć. [12]

Spluw anie na wszystkie strony jako obrona przed czartem to po­ wszechny zabieg w w ierzeniach ludowych, np. w Poznańskiem, pod Bie­ czem i na Podlasiu pod Białą. Trzykrotnie spluwano dla ochrony przed szatanem na kresach wschodnich 22.

W m iarę stopniowego zaznajam iania się z czartem Tajem nik

pom yślał, iż w ypada mu wobec diabła znakiem krzyża św iętego swoją powłokę doczesną pokrzepić. W zniósł w ięc dłoń do góry i zaczął: „W im ię Ojca” — lecz, n ie chcąc diabła płoszyć i dręczyć bez potrzeby, dłoń w zniesioną zatrzym ał w powietrzu ponad czołem. [15]

Już Chmielowski wśród kilkunastu sposobów na czary i czarta w y ­ m ienia znak krzyża św ięteg o 23. Zalecały przede wszystkim ten sposób

19 W ó j c i c k i , op. cit., s. 194.

20 R. Z m o r s к i, Podania i baśnie ludu. Wybór i w stęp H. S y s к i. W arszawa 1955, s. 22. — G l i ń s k i , op. cit., t. 2, s. 159.

21 К n o o p, op. cit., „W isła” 1895, s. 482—483. — S. P ł a c z e k , Z podań i w ierze ń lu dow ych zapisanych w e w s i R udawie pod Krakow em . Jw., 1891, s. 632. — K-14, 246; K-17, 74.

22 K-14, 258. — R y b o w s k i , op. cit., s. 221. — G l i ń s k i , op. cit., t. 2, s. 191. 23 C h m i e l o w s k i , op. cit., s. 135.

(10)

„ K L E C H D Y P O L S K IE ” L E Ś M IA N A N A T L E F O L K L O R Y S T Y C Z N Y M 119

przykłady kaznodziejskie, rozpowszechnił się więc on ogólnie. K rzyża­ nowski notuje kilkakrotnie takie prakty ki (T 8073, 8075—8077). Istnienie tego m otyw u w popularnych zbiorach baśni i w ierzeń ludowych Wój­ cickiego i Glińskiego świadczy o jego powszechnym w ystępowaniu 24.

Piórkow ski jak każdy ludowy diabeł bał się „rem ediów” przeciw czartom i w ym aw iania wyrazów związanych z Bogiem: „udał, że splu­ nięcia ani widzi, ani słyszy, choć głośne było i znaczne” (12). Ugryzł się w język w ym aw iając słowa „noc Zm artw ychw stania” (15) i gotów był obiecać Tajem nikowi swoje szczególne względy, aby tylko nie kończył rozpoczętego znaku krzyża świętego.

Udał, że n ie rozum ie tego ruchu, co się tak w ielm ożnie zapoczątkował, zm arszczył jeno brw i i rzekł pośpiesznie:

■— Będę ci ojcow ał w tej w ędrów ce po ziemi, tylko opuść dłoń i słuchaj dalej, coć powiem . [15]

Gdy niebezpieczeństwo minęło — diabeł szybko zrezygnował z po­ przedniego zam iaru, tak m otyw ując swą decyzję:

Zbyt podłego jesteś pochodzenia i zbyt, pomimo przydomku, nieznanego nazwiska, abym m iał cię usynow ić i ojcowaniem dookoła ciebie się zatrudniać. Sam sobie ojcuj i bywaj zdrów! [16]

Słowa te, jak i późniejsze zachowanie Piórkowskiego, rzucają światło na jego pochodzenie. W w yobraźni człowieka średniowiecza ustrój piekła w niczym nie różnił się od ziemskiego. Zachowywał podobną jak na ziemi drabinę społeczną. Mieszkańcy piekła byli przedstawicielam i wszystkich ziemskich stanów, piastowali podobne ziemskim urzędy i po­ siadali właściwe swemu „urodzeniu” przym ioty i przyw ary. Odzwier­ ciedla się to w zeznaniach czarownic z wielu procesów. Ich piekielni oblubieńcy byw ali prostym i chłopami o katolickich imionach: Marcin, Bartek, Kasper, albo szlachcicami, przybyw ającym i „w czerwieni” lub „w m odrzy”, o nazwiskach szlacheckich i odpowiednich m a n ierach 25. W podaniach lokalnych zachowały się te wyobrażenia w kilku k apital­ nych wcieleniach diabła-szlachcica. N ajbardziej znany jest łęczycki Boru­ ta, mniej — np. Iskrzycki z Tarnowa, W idoradzki z W ielunia i podlaski R okita 26. Pogarda i niechęć diabła P i ó r k o w s k i e g o do chłopskiego stanu Tajemnika, w ytykanie mu pospolitego pochodzenia i nieznanego nazwiska jest dowodem jaśniepańskości i szlacheckiej b u ty kusiciela. Piórkow ski dum nie i z całym ceremoniałem zażywa tabakę ze złotej

24 K-14, 258; K-17, 103. — A. D o b r o w o l s k i , Lud hrubieszow ski. „Lud” 1895, s. 166. — F 249 — W ó j c i c k i , op. cit., t. 1, s. 234. — G l i ń s k i , op. cit., t. 4, s. 17.

25 B. B a r a n o w s k i , O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach. Szkice z o b y ­ cz a jó w XVII i XV III wieku. Łódź 1962, s. 200.

(11)

tabakiery, co stanow i zgrabne połączenie dwu spraw — uwypuklenia szlacheckości jego sylw etki i naw iązania do wierzeń ludowych, według których jeszcze dziś na północy Kaszub tabakę nazyw a się „dióbelsće zelësko” 21. Przekonanie o czartowskim pochodzeniu tabaki najsilniej prezentuje folklor ukraiński. W starych m łynach diabli zajm owali się przem iałem tej rośliny, ogólnie uw ażanej za truciznę. Istniało nawet przekleństwo: „Bodajby sto la t diabli m ęłli cię na tabakę” 28.

Gdy czart znikł sprzed oczu Tajem nika, pow ietrze zakołysało się,

A w dał się w n ie [. . . ] zapach dymu, siarki tudzież — z pom inięciem tabaki — ów zaw iew przykry, który się zaw sze zdąży uzbierać w m iejscu, kędy się diabeł zbytnio zadom owił, a który ponoć w potach diabelskich m a sw ą przy­ czynę nikczem ną. [17]

K apitalna sytuacja, jakby w yjęta z N ow ych A ten; posiada wiele odpowiedników w folklorze. Diabeł przepadł bowiem w edług znanych praw ideł sztuki czartowskiej. N otatka z kroniki oo. bernardynów poznań­ skich inform uje, że gdy chciano złapać szatana, k tó ry przemieniony w zakonnika gorszył niew iasty piorące bieliznę w Warcie, ten, pozosta­ wiając po sobie nieznośny smród, przepadł w falach rzeki (K-9, 12). Na U krainie i w okolicy Brzeżan po zniknięciu diabła pozostawała silna woń smoły lub s ia r k i29. Leśmianowski czart jest zatem postacią w typie ludowym, wywodzącą się ze średniowiecza. W w ieku XVII i XVIII rodzimego diabła-chłopka czy diabła-szlachcica w yparły diabły w strojach cudzoziemskich, francuskich lub niemieckich. Takim w łaśnie Niemczy­ kiem, „sztuczką kusą”, jest Mickiewiczowski diablik z Pani Twardo­

w skiej.

Z w ydarzeniam i nocy Zm artw ychw stania Leśm ian połączył wielką ilość podań i wierzeń ludowych. Tajem nik korzystając z wyczerpujących wskazówek Piórkowskiego udał się w noc Zm artw ychw stania do lasu za rozstajem, aby urzeczywistnić swe m arzenia. Lud ukraiński uważa tę noc za jedyną w roku, kiedy zaklęte skarby w ydostają się z ziemi na powierzchnię dla przesuszenia się i palą się silnym nieregularnym pło­ mykiem. Taki sam widok ujrzał Leśmianowski bohater.

Zrozumiał Tajem nik, że to jeden ze skarbów zaklętych w ydobył się spod ziem i na powierzchnię, aby się przesuszyć. Uprzykrzyła mu się w ilgoć pod­ ziemna, w ięc płonie teraz z ochotą i przesypuje się garściam i, i przesusza. Płonie dorywczo — z przestankami, bo mu widać' trudno sw ą zw ilgotniałą zawartość rozżarzyć. [18]

27 „ТоЪака”. Ze zbioru „Poviôstci K aszëbsciè” — Jana Potocka. Nadesłał L. R o p p e l . „Literatura L udow a” 1959, nr 1/2, s. 96.

28 Ż m i g r o d z k i , op. cit., s. 324. — N-2, 149.

29 N-2, 31. — B. Ś w i d n i c k i , Opowiadanie o diable. „ L u d ” 1897, s. 153. — W ó j c i c k i , op. cit., s. 224.

(12)

„ K L E C H D Y P O L S K IE ” L E Ś M IA N A N A T L E F O L K L O R Y S T Y C Z N Y M 121

K rzyżanow ski pod hasłem „Palące się pieniądze” (T 8014) odnotował w ystępow anie tego m otyw u na terenie całej Polski, od Słupska po Cie­ szyn i K raków . W K rakowskiem pojawianie się na ziemi „zapałów”, czyli św iatełek, oznacza palenie się pieniędzy. W Poznańskiem płoną zakopane skarb y zdobyte przez właściciela bezprawiem. Przew ażnie skar­ by zaklęte palą się m odrym ogniem. Często płoną ty le razy, ile było złych uczynków popełnionych przez właściciela przy ich nabyw aniu. U podstaw tych wierzeń leży realna obserwacja płomyków na bagnach lub świetlików w lasach (K-6, 62).

Tajem nik bosą nogą naprzód się pokwapił, przycupnął znienacka i dłoń w yciągnął, aby skarbu dostać, a skarb — sm yrg pod ziem ię! [20]

Motyw ten zgodny jest z wierzeniem ludu krakowskiego, według którego przesuszający się skarb z nadejściem człowieka zapada się pod

ziemię.

Nie zrażony tym Tajem nik uderzył ziemię w tym miejscu motyką. M otyka u Leśm iana stanow i rekw izyt dopełnienia w arunku przy wydo­ byw aniu skarbów. Że wszędzie p rakty k i takie obwarowane były wy­ konyw aniem pew nych określonych czynności lub koniecznością użycia określonych narzędzi, świadczą w ątki w system atyce bajki polskiej (T 690: „S karb w ykopany ręką tru p a ” ; 691: „Skarb w yorany psam i” ; 692: „Skarb w ykopany drew nianą łopatą” ; 693: „Skarb przypieczęto­ w any łajnem ”). W zbiorze Zmorskiego diabeł każe mieszczanom dla w y­ dobycia skarbu zrobić szczerozłoty oskard, motykę i rydel 30.

W miejscu uderzenia m otyką ukazał się otw ór w ziemi i wisząca u niego k ró tk a drabina. Mimo że m iała tylko trzy stopnie, Tajem nik postanowił z niej skorzystać. Począł schodzić pod ziemię.

Aż tu nagle poczuł, że się drabina w sobie zmaga i krzepi, i jakoś roz­ kurcza. Spojrzał pod się na drabinę, a drabinie ni stąd, n i zowąd czwarty stopień przybył. [21]

W m iarę schodzenia Tajem nika do podziemi drabinie przybyw ały szczeble, a kiedy z niej zeskoczył, skurczyła się znów do trzech stopni. Powyższego w ątku w tej funkcji nigdzie nie udało się znaleźć, ale przy­ puszczalnie spokrew niony on jest ze starym motywem apokryficznym zanotowanym u Krzyżanowskiego pod hasłem „Diabeł w arce Noego” :

[Noe] w róciw szy do pracy spostrzega, że drzewo, które się przedtem samo skracało lub wydłużało, w ym aga siekiery. [T. 825 (c)]

Pew ne podobieństwa tego w ątku odnajdziemy także w facecjach lu ­ dowych (T 1921). Bohaterowie żartobliw ych bajek lubelskich, poznańskich

(13)

i huculskich dostają się do nieba albo schodzą zeń na ziemię po drabinie, linie lub tyce. Przedm ioty owe można w trakcie podróży sztukować przez ucinanie ich części i dowiązywanie w pożądanym kierunku 31.

Zeszedł Tajem nik do podziemi i rozglądnął się. „Opodal murawicy — zamek stoi zaklęty, rzęsiście oświetlony” (23). K rzyżanowski notuje dwa w ątki o zapadłych budowlach (T 321: „Zapadły pałac czarownicy”; 7071: „Karczm a zapadła”). Motyw ten m a bardzo wiele w ariantów w du­ żej ilości legend całej Polski. N ajdobitniej karę zapadnięcia się zamku w raz z mieszkańcami i całym dobytkiem w chwili śmierci właściciela akcentuje litew ska legenda o Sicińskim 32.

Tuż popod w schodam i para butów czerwonych tkw i, jak na czatach. [...] Spojrzał [Tajemnik] ukradkiem na sw oje nogi bose i w te pędy do butów się zbliżył.

P ogłaskał je pieszczotliw ie, rękawem nieco potarł dla w zm ożenia połysku i gw oli wzucia u staw ił tak, aby lew ą nogą w but prawy, a prawą w lew y utrafić. [23]

Odwrotne włożenie butów najprawdopodobniej miało znaczenie m a­ giczne. W ten sposób zabezpieczano się od czarów i uroków na M azurach i we wschodniej Polsce 33. Często chroniono się przed złymi wpływami czarownic i nasłanym i chorobami za pomocą w kładania na w yw rót jakiej­ kolwiek części ubrania. Chciwiec z baśni Glińskiego dopiero po włożeniu na w yw rót całego odzienia odważył się tyłem i na czworakach przy­ pełznąć do domu czarownicy 34. Bohaterom baśniowym zależy na zdobyciu butów, ponieważ są one czarodziejskie: siedmiomilowe lub nie zostawia­ jące śladów. Przedkładanie butów nad zaklęte srebro i złoto zdarza się w folklorze znacznie rzadziej. Jaś G rajek ze zbioru Zmorskiego z naraże­ niem życia i zbawienia duszy w kłada w podziemiach buty, które muszą przynieść mu zgubę 35.

O buty Tajem nik wszedł do zamku, zachwycając się zgromadzonymi dziwami:

Popod ścianam i — wory dukatam i i talaram i upchane, a u każdych drzwi, na oścież rozwartych — koń stoi coraz to innej maści.

31 Z. А. К o w e r s к a, B ajki z Józw ow a w powiecie lubelskim. „Wisła” 1897, s. 452. — S. U d z i e l a , D wie bajki ze S ła w k o w a w K r ó lestw ie Polskim. [Mazow­ sze], „Lud” 1903. — M. S z u c h i e w i c z , Huculszczyzna. T. 4. Kraków 1908, s. 220. — К n o o p, op. cit., „Wisła” 1895, s. 330.

32 T o e p p e n , op. cit., „Wisła” 1893, s. 18. — S. U d z i e l a , O miastach z a ­ padłych, kościołach, dzwonach i karczmach. „Lud” 1899, s. 220. -— W. Ł ę g a, Z ie ­ m ia chełmińska. W rocław 1961, s. 414. — Z m o r s k i , op. cit., s. 23. — K n o o p , op. cit., „Wisła” 1895, s. 307—308, 471. — J. W i t o r t , Legenda o Sicińskim — p o śle upickim. Jw., 1897, s. 436, 439.

33 T o e p p e n , op. cit., „Wisła” 1892, s. 420. — F 293. 34 G l i ń s k i , op. cit., t. 2, s. 191.

(14)

„ K L E C H D Y P O L S K IE ” L E Ś M IA N A N A T L E F O L K L O R Y S T Y C Z N Y M 123

A le koń to n ieżyw y, zastygły w posąg kam ienny takiej barwy, jaką była m aść jego na ziem i. [. . . ]

Stoją u drzwi, jedną nogę w zniósłszy ku górze, jakby z m iejsca ruszyć m iały. [24]

Skam ieniałe lub śpiące konie są elem entem popularnego w ątku o „Ry­ cerzach śpiących” (T 8256). Zasięg jego jest międzynarodowy. W Polsce w ystępuje wszędzie i wiąże się z w iarą ludu w skuteczność przekleństw a: „Bodajeś skam ieniał” 36.

Tajem nik obładowany skarbami, zabierając — w brew grożącym mu konsekw encjom — czerwone buty, w ydostał się na ziemię i legł do snu w opuszczonej lepiance na bezdrożach. „Zasnął po raz pierwszy w życiu obuty i dukatam i obciążony” (31). Według wierzeń żydowskich niebezpiecznie jest spać w obuwiu — odczuwa się w tedy przedsm ak śm ierci i można nie obudzić się więcej 37. „Przespał resztę nocy i cały dzień następny, i w ieczór” (31). Byłby i drugą z kolei noc przespał, ale zaniepokoiła go czyjaś obecność w lepiance. Budowle takie uważane są powszechnie za siedlisko złych mocy, a godzina północy to najniebez­ pieczniejsza pora — w szystkie niesamowite siły m ają do człowieka najłatw iejszy dostęp 38. Tajem nik otworzył oczy i „dech zataił”.

Przed nim na środku lepianki stał upiór barczysty, w ąsaty i bosy. [ ...] D om yślił się [Tajem nik], że stoi przed nim w łaściciel butów czerw o­ nych. [32]

Upiór — to bardzo znany motyw w folklorze. Na Litw ie np. zo­ staw ał nim samobójca lub człowiek bardzo zły za ż y c ia 39. Do takich w łaśnie upiorów należał bohater legend litew skich — Siciński. N aj­ prawdopodobniej upiór, któ ry odwiedził Tajemnika, był niegdyś takim ok rutnym pankiem. Potw ierdzałby tę hipotezę jego zapadły zamek, gdzie po śmierci strzegł zgromadzonych skarbów (T 815). Leśmianowski upiór zachowuje postać człowieka żyjącego. Jego w ygląd zew nętrzny zgodny jest więc z w yobrażeniam i ludu znad Raby i innych okolic. Nie zgadza się natom iast z nimi jego „powłoka p rzejrzysta” (32), właściwa duchom niem aterialnym .

Upiór zaczął wydzielać „zapach m ogilny”. Tajem nik

M usiał teraz w dychać to zarażone powietrze, które za każdym w estch n ie­ niem coraz bardziej obezwładniało go i przepajało swym jadem. [33]

Świadectwa znad Raby i ze zbioru Zmorskiego potw ierdzają te w y­ obrażenia 40.

36 W ó j c i c k i , op. cit., t. 2, s. 149—151. 37 L i l i e n t a l o w a , op. cit., s. 152.

38 K. M o s z y ń s k i , Ku ltu ra ludowa Słowian. Cz. 2, z. 1. Kraków 1934, s. 605, 607. 39 W i t o r t , Legenda o Sicińskim •— pośle upickim , s. 435.

(15)

„— Oddaj buty, oddaj buty! — rzęził bosy upiór” (33). K rzyża­ nowski (T 336: „Trup upomina się o swą własność”) inform uje, że m otyw ten wywodzi się ze średniowiecznych przykładów kaznodziejskich. Znany z kazań Starowolskiego i innych, rozpowszechnił się później w całej Polsce. Siemieński podaje historię o żaku, któ ry zwiedzając groby królewskie, uskubnął Janow i III trochę wąsów. O każdej północy widmo króla upominało się groźnie o swą własność i winowajca m usiał ją oddać. N adrabski strzygoń nie może spokojnie powrócić do grobu, jeżeli ktoś m u coś zabierze. Zwykle osoba taka musi sama m u tę rzecz oddać, ale powinna przy tym zachować jak największą ostrożność 41.

Zgadł [Tajemnik], że upiór wówczas tylko pochw ycić go zdoła, gdy buty czerw one zobaczy.

W przeciwnym razie żadnego prawa doń n ie poczuje, noc w lepiance przestoi, a nad rankiem, skoro trzeci kur zapieje, pierzchnie tak samo bosy, jak bosy się zjaw ił. [34]

Motyw pierzchnięcia upiora przed głosem kogutów poświadczony jest w ielokrotnie w folklorze 42.

Lewa noga zdrętw iała Tajemnikowi i zsunęła się z barłogu na ziemię, „jakby właśnie jej nieoględny właściciel — w brew zabobonnym oby­ czajom — lewą nogą chciał wstać z posłania” (34—35). W skazany przez autora przesąd, powszechnie znany, posiada do dziś swą żywotność. Na M azurach np. dzwonienie w lewym uchu oznacza obmowę, a w stąpienie do domu lewą nogą — nieszczęście 43.

Przerażenie jego wzrosło, gdy zrozumiał, że n ie nogi w łasn e, jeno buty cudze, dając ujście sw ym nałogom tanecznym , zakrzątnęły się Ciszkiem na pod- ściółce siennej i ■— najwidoczniej — zdradzały nieprzepartą chęć skrzesania ognia podkówkami. [35]

Bezpośredniego dowodu na obecność w folklorze polskim m otywu butów, które same tańczą, nie odnaleziono. W zm iankuje o nim (pod hasłem „Roztańcowane trzew iki”) czeski znawca baśni Jiri Polivka, umiejscowiając go również w Polsce, na Litw ie i Rusi 44. Motyw ów w y­ stępuje także w międzynarodowej system atyce T hom psona45. Związany jest on ze średniowiecznymi w ierzeniam i dotyczącymi tańca jako zła pochodzącego od szatana, za pomocą którego wodzi on ludzi na po­ kuszenie.

41 L. S i e m i e ń s k i , Podania i legendy polskie, ruskie i litew skie. Poznań 1845, s. 56. — S w i ę t e k , Lud nadrabski, s. 498.

42 M o s z y ń s k i , op. cit., cz. 2, z. 1, s. 563. 43 T o e p p e n , op. cit., „Wisła” 1892, s. 662.

44 [E. H a h n ] , rec.: J. P o l i v k a , Pohâdkoslovné Studie (S tudia nad baśnia­ mi). Praha 1904. Jw., 1905, rubryka: Sprawozdania.

45 S. T h o m p s o n , M o tif-ln d ex of the Folk-Literatu ref Copenhagen 1956, nr D 1415, 1646, 2174.

(16)

Tańczące b u ty zwróciły uwagę czatującego upiora.

W okam gnieniu upiór ułapił je oburącz i, pociągając w raz z nim i obutego a bezw ładnego Tajem nika, w ybiegł z lepianki na św iat, nocą objęty. [36]

W w ierzeniach ludowych upiory postępują podobnie (T 365). W Lu­ belskiem mogą upatrzonego człowieka zabrać ze sobą. Białoruskie upiory tak są mściwe, że za każdą zniewagę wyrządzoną im, naw et za niedo­ trzym anie słowa — albo żywcem poryw ają człowieka, albo ukręcają mu głowę (K-17, 95— 96; F 67).

W przestw orzach szybujący z Tajem nikiem upiór spotkał Piórko­ wskiego, który zaproponował mu odsprzedanie porwanego za niezwykłe księżycowe pieniądze:

Tego oto talara dam ci za ciało, a dukata za duszę wspom nianego urwi- połcia.

K iw nął upiór głową n a znak, że targ ubity. [40]

Folklor nie zna transakcji zaw ieranych pomiędzy przedstawicielami zaświatów. Motyw ten wprowadził Leśmian jako dopełnienie losów ofiary upiora, k tó ra przecież musiała w końcu dostać się do piekła.

„Lecieli [...] tak szybko, że tchu mu [tj. Tajemnikowi] w piersi brakło” (44). Znów da się odnotować zgodność powyższego motywu z w ierzeniam i ludu. C zart na Białorusi jest tak szybki w swym locie jak wzrok ludzki (F 20). W legendzie o Twardowskim (T 8251 V II(d )) bohater również zostaje porw any przez czarta. Wierzenie, że szatan może unieść człowieka w powietrze, wywodzi się z niezliczonych legend średniowiecznych, inspirow anych ewangeliczną sceną uprowadzenia C hrystusa przez szatana (Mat. 4; Łuk. 4) 46.

Poniósł diabeł Tajem nika na sam koniec świata. W edług ludowego pojęcia koniec św iata to miejsce, gdzie ziemia styka się z niebem i piekłem. Przeniesienie tam grzesznika przez diabła poświadczają ludowe opowiadania. N ajłatw iej stam tąd było czartowi strącić winnego do po­ bliskich czeluści piekielnych (K-34, 257).

J a n postawiony na krańcu św iata oddał się opiece boskiej i wzniósł­ szy dłoń, chciał się przeżegnać,

A le dłoń, którą niegdyś sam ochcąc zatrzym ał w powietrzu, skam ieniała teraz bez ruchu naprzeciw czoła tak, że n ie mógł zapoczątkowanego znaku krzyża dłonią ową dokończyć. [45]

Mimo wyraźnego ludowego kolorytu powyższego m otywu — nie uda­ ło się odnaleźć jego pierwowzoru.

„ K L E C H D Y P O L S K IE ” L E Ś M IA N A N A T L E F O L K L O R Y S T Y C Z N Y M 125

46 W. S z y s z k o w s k i , Pierw iastek lu d o w y w poezji polskiej X V i X V I w. „Lud” 1913, s. 118.

(17)

Diabeł czekał na chwilę, w której Tajem nik znuży się i dłoń opuści.

Wszakże czekał na próżno.

Minął w iek, m inął drugi i trzeci, a Tajemnik dłoń jak trzym ał, tak trzy­ ma. Mimo bólu, mimo znużenia n ie opuszcza sw ej dłoni, która znak krz/ża jeno zapoczątkować ongi zdołała. [46]

Podobną sytuację znajdujem y w „M istrzu Tw ardow skim ” (T 8251 VII). Grzesznik będący w mocy diabelskiej poczyna odmawiać różaniec albo godzinki, wówczas diabeł upuszcza go przed bram ą piekła lub osadza na księżycu. Bóg w folklorze bywa łaskaw y dla grzeszników, wystarcza mu bodaj odrobina skruchy i dobrej woli.

Z powyższego przeglądu i zestawień w ynika, że om awiany utwór, pierwszy ze zbioru Klechd polskich, oparty jest w większości motywów i w ątków na folklorze. Czerpie ich bardzo dużo z rozm aitych przekazów zapisanych w różnych regionach kraju, bez uprzyw ilejow ania któregoś z nich.

Wszystkie jednak m otywy węzłowe, decydujące o toku akcji, mimo ich ludowego kolorytu, au tor wym yślił sam: obdarzenie Tajem nika przez księżyc talarem i dukatem , jego m arzenia o butach i spełnienie się marzeń, sprzedaż za księżycowe pieniądze tajem nicy butów przez diabła, transakcja handlowa diabła z upiorem oraz ręka znieruchom iała za karę zaniechania p raktyki religijnej. Motywy te nie posiadają przekonyw ają­ cych zaświadczeń folklorystycznych, chociaż znamy w ierzenia, z których mogły się wywodzić.

Analizowany utw ór nasycony jest jeszcze innym i elem entam i lu­ dowości, są to przysłowia i porzekadła. Przystosował je autor do wła­ snych celów, a więc przetw orzył lub w prowadził na ich wzór nowe. K ilkakrotnie zanotowane przez A dalberga w różnych w ariantach przy­ słowie „Głodnemu chleb na m yśli” Leśm ian rozszerza dopasowując do sytuacji fabularnej: „Głodnemu chleb na myśli, a bosemu b u ty ” (7). Inne: „Góra z górą się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem zawsze”, na tej samej zasadzie w Janie-Tajem niku przybrało postać: „Góra z górą się nie zejdzie, a człowiek z diabłem zawsze...” (12). Oprócz prze­ tworzonych znajdujem y także rym ow ane przysłowie wymyślone przez autora okazyjnie, o w yraźnie ludowej formie: „Noga nie obuta — we śnie szuka b u ta” (7). Ludowość potęgują również przysłowia i zw roty potoczne włączone naw et w wypowiedzi odautorskie, a stylizowane we­ dług pojęć ludu:

Na pewno by ze zbytniej zadum y skołow aciał albo i kręćka jakiego przy spo­ sobności nabył, gdyby mu sam przypadek z pomocą n ie przyszedł. [19]

Rosną na niej [tj. drabinie] te stopnie, jak grzyby po deszczu. [22]

(18)

ludo-„ K L E C H D Y P O L S K IE ” L E Ś M IA N A N A T L E F O L K L O R Y S T Y C Z N Y M 127

wych, pozbawionych indywidualizacji. Leśmian wprowadził szereg dosko­ nałych i bardzo zróżnicowanych charakterystyk. Diabła ludowego, które­ go można określić kilkom a słowami, najczęściej „zły” lub „głupi”, zastąpił — zgodny w prawdzie z ludowymi koncepcjam i szatana — Piórkowski: silna indywidualność, w m iarę zabawny, doskonały psycho­ log, nieomylnie wiedzący, czym człowieka doprowadzić do zguby, działa­ jący delikatnie i chytrze. Chłop, którego psychika zupełnie twórczości ludowej nie interesuje, w klechdzie obdarzony został ogólnoludzkimi właściwościami — ’tęsknotą do nieosiągalnego, strachem przed u tra tą drogiego, bo zdobytego cudem szczęścia, niemożnością wyrzeczenia się go, mimo doskonale uświadam ianych sobie ponurych konsekwencji tego kroku, oraz ufnością i nadzieją na lepszą przyszłość w beznadziejnych zdawałoby się okolicznościach.

Pod pozorem ludowej baśni przekazał autor zawsze aktualną historię zmagań człowieka z losem. W yciągnął z niej także wniosek, że nie ma takiej ceny, której nie byłaby w arta realizacja pragnień człowieka.

„M ajka”

Działo się na pierw szy dzień Zielonych Św iątek. W maju ów dzień w y ­ padł. [49]

Marcin D ziura cały dzień siedział w karczmie, bo czegoś mu brako­ wało i wódką ten „brak ” uzupełniał. Gdy zapadła noc, wyszedł w pole. Idąc brzegiem pszenicy przesuw ał ręką po jej falującej powierzchni i n atra fił na b ujn y warkocz dziewczęcy. Uchwycił go, pociągnął i ze zboża... do ram ion w ynurzyła się śliczna, naga dziewczyna.

— Dom yślam się, coś za jedna! — powiedział. — Majka jesteś i basta! W pszenicy w noc Zielonych Św iątek rusałkujesz, czatując pewnikiem na przechodniów urodziw ych, brakiem czegoś nieokreślonego niby pokusą dotknię­ tych. [51]

Domysł D ziury był słuszny. I czas, w którym spotkał dziwną dzie­ wczynę przesiadującą w zbożu, i jej w spaniały w arkocz prawdopo­ dobnym czyniły to posądzenie. Na Małorusi, B iałorusi i U krainie znane są kobiece dem ony powstałe z dusz dziewcząt przedwcześnie zmarłych, zwane mawkami, nawkami, nejkam i lub m ajkam i (prasłowiańskie navъ ‘zm arły’). Z dusz samobójczyń powieszonych pow staw ały rusałki leśne, z dusz utopionych — rusałki wodne. W ystępowały zazwyczaj pod posta­ ciami pięknych nagich dziewcząt, obdarzonych bardzo długimi i bujnym i włosami. Zimą przebyw ały w wodzie, na wiosnę przeprow adzały się nad brzegi rzek i jezior, na pola i do lasów. U kryw ały się w konopiach lub zielonym życie. Strzegły zbóż podczas kw itnienia, aby nikt z nich nie

(19)

otrzepywał pyłku. Na U krainie są one szczególnie związane z tym okresem wegetacyjnym . Na Huculszczyźnie zawdzięczano im obfitość płodów rol­ nych i opiekę nad nimi. Chociaż były piękne i często dobroczynne, bardzo się ich obawiano, zwłaszcza w tygodniu zielonoświątecznym (małoruskie

rusälnyj tyzdeń). W tym czasie ludzie nie kąpali się, unikali wypływania

na rzeki i jeziora, nie prowadzili prac leśnych. Zabezpieczali się nato­ miast na w ypadek niefortunnego spotkania specjalnym i ziołami i za­ klęciami.

Podczas nocy Zielonych Świątek na U krainie spacer pośród zbóż jest według wierzeń ludowych bardzo niebezpieczny, bo przebyw ające w nich rusałki łatwo mogą człowiekowi wyrządzić jakąś krzyw dę. Najczęściej nieostrożnego śm iałka załechtują na śmierć i. n azaju trz ludzie znajdują ciało nieszczęśnika m artw e z konw ulsyjnie w ykrzyw ioną ze śmiechu tw arzą 47. Motyw rusałki w zbożu z jeszcze w yraźniejszym niż w Majce zaakcentowaniem jej charakteru bóstwa urodzaju podjął Leśmian w wierszu Stodoła ze zbioru Łąka.

Majka z w olna po pas się w ynurzyła z pszenicy.

Dziura w te pędy poprzez źdźbła pszeniczne zerknął ukosem do głębi i ujrzał resztę jej ukrytego ciała.

B yła ta reszta łuską szczelnie pokryta i ogonem rybim zręcznie zakoń­ czona. [52]

Podania o półkobietach-półrybach zwanych syrenam i w ystępują w Polsce w okolicach większych rzek, jezior i nad morzem. Ponieważ wszystkie inne m otyw y tej klechdy powiązane są z folklorem regionów wschodnich, zlokalizujem y owe podania na tym terenie.

Białoruś istoty te, zależnie od okolic, zwie sarenam i, ludźmi m or­ skimi, królew nam i morskimi, faraonkam i lub, w męskiej odmianie — faraonam i. O statnie ich miano tłum aczy lud następująco: kiedy Żydzi przechodzili przez morze uciekając przed ludźmi faraona, Mojżesz sp ra­ wił, że woda zalała ścigających, którzy pozamieniali się w półludzi-pół- ryby (F 108— 109). W morzu według ludu ukraińskiego żyje wiele odmian syren o różnych nazwach. Wszystkie bardzo pięknie śpiew ają i uczą ludzi rozm aitych opowieści i pieśni. Bywa, że naw et zostaw iają na brzegach dla ludu specjalne księgi. Są to również od połowy ciała urodziwe młode kobiety z bujnym i włosami. Leśmian zebrał i uzupełnił te wierzenia poetycką fantazją. Jego M ajka przyniosła Dziurze w po­ darunku księgę w mech oprawną.

47 W. K l i n g e r , Wschodnioeuropejskie rusałki i p o k re w n e postaci demonologii ludowej a tra d y c ja grecko-rzym ska. Lublin—Kraków 1949, s. 15— 18. — K-31, 96. — M o s z y ń s k i , op. cit., cz. 2, z. 1, s. 684. — N-2, 52—56.

(20)

„ K L E C H D Y P O L S K IE ” L E Ś M IA N A N A T L E F O L K L O R Y S T Y C Z N Y M 129

Stało tam o rusałkach, które się z mórz w yłaniają i tak cudownym śp ie­ w em nęcą przechodnia, że — zasłuchany •— zapada się w sen i nie postrzega nawet, jak sen jego, na pozór chw ilow y, przeobraża się z wolna w sen w iek u ­ isty. [. . . ] Rusałki m ówią o nim: z a s ł u c h a n y , a ludzie mówią u m a r ł y . [61]

O ukraińskich syrenach podania głoszą, że gdy śpiewają, morze z w rażenia aż przestaje falować, a człowiek zasłuchuje się na w ie k i48.

Prócz rusałek są jeszcze mem ozyny, które zwabionego sam otnika na śmierć m ogą białym i palcam i załechtać, a śm iech konającego długo jeszcze po skona­ niu trwa i błąka się w powietrzu, strasząc podróżnych i zakłócając ciszę leśną. [61]

W m otywie tym , zaczerpniętym z wierzeń ukraińskich, zachował Leśm ian autentyczną nazwę memozyny oraz przypisyw ane jej funkcje.

Obszerny wywód o syroidach przynosi tylko oryginalną ich nazwę, charakterystyczne właściwości ciała („mają jedną rękę, jedną nogę i je ­ dno tylko oko” , (61)) oraz naw yk wciągania do wody stojącego nad brzegiem człowieka, wspólny wszystkim rusałkom wodnym 49. Z wciąga­ jącą człowieka do topieli rusałką spotkam y się u Leśm iana jeszcze później — w wierszu z Łąki pt. Ballada dziadowska.

N ieufny Dziura trzym ał ciągle M ajkę za warkocz, aż nagle rusałka uczyniła mu zdum iew ające wyznanie:

Choćbyś m ię naw et z rąk na w olność moją rusałczaną w ypuścił, nie ujdę ci i n ie umknę, bo kocham! [53]

Według przekazów ludowych m ajki bardzo chętnie wchodzą w zwią­ zki uczuciowe z ludźmi. C zatują na nich po lasach i nad rzekami. Wabią ich swą pięknością i głosem, a potem albo poryw ają ze sobą na dno jezior i stawów, albo zabijają łaskotaniem wśród rozkoszy 50.

Podobała się M ajka Dziurze, ale całe wrażenie psuł mu jej ogon.

Toteż czuł się Dziura tak, jakby mu kto szczerozłotego dukata do rąk na w łasność dawszy, przedzierzgnął onego dukata sztuką diabelską w drzazgę albo i — n ie daj Boże — w gorszą jeszcze bezpożyteczność. [54]

Przem ienianie pieniędzy i skarbów w trzaski lub ekskrem enty to jedna z najpopularniejszych diabelskich sztuczek (T 3045 (c) i Gliń­ ski 51).

Mimo braku nóg ludzkich rusałka wzbudzała w Dziurze uczucia coraz przychylniejsze. „Czarowała go, widać, M ajka, a on — człek śm iertel­ ny — poddawał się tym czarom nieodpartym ” (54). Według świadectw

48 H. Ł o p a c i ń s k i , D w a podania ukraińskie o syrenach. „Wisła” 1900, s. 597— 600. — W. S z u c h i e w i c z , Huculszczyzna. T. 4. Kraków 1908, s. 282.

49 K l i n g e r , op. cit., s. 17. — Ł o p a c i ń s k i , op. cit., s. 599. 50 S i e m i e ń s k i , op. cit., s. 125. — K-31, 101.

51 G l i ń s k i , o p. cit., t. 2, s. 191.

(21)

ogólnopolskich — miłości demonów oprzeć się nie sposób. Szczególnie mocno motyw ten akcentowano na Huculszczyźnie 52.

Całą noc przestał Dziura z M ajką w pszenicy, a rankiem w racając do domu zamówił u Żydka trudniącego się we wsi kraw iectw em strój dla Majki, aby jej nieobyczajną nagość przyodziać. Kazał „krawczykowi- -popsujce” uszyć dla niej koszulę z cienkiego płótna, letniczek fiołkowy i „kacabejkę” watowaną, barchanem suto podszytą.

Dziura do w spom nianych nabytków dołączył jeszcze kupione na jarmarku pończochy białe, trzew iki skórkowe, pierścionek z granatem i trzy bicze barw istych dętek. [63]

Letniczek mieniony albo fioletowy nosiły zam iast kupnych spódnic niezamożne włościanki ukraińskie (N-2, 206). Cała reszta stroju dla M ajki pochodzi z Łowickiego. Hacabaje, hacabajki lub kacabaje łowi­ czanek to długie w atow ane kaftan y dla większego ciepła podszyte barchanem . Również w Łowickiem paciorki ze szkła różnej barwy, jeżeli były okrągłe, nazywano dętkami. Pierścionki z koralem, granatem albo jakim ś innym czeskirn szkłem kolorowym dostaw ały zwykle dziewczęta od znajomych i przyjaciół. Pończochy nosiły najczęściej białe, a obuwie gładkie i czarne 53.

Niepokoił Dziurę podarunek od Majki. Nie mógł spokojnie znieść czarodziejskiej książki w chacie.

M yślał tak długo, aż postanow ił księgę spalić, aby jej obecność w chałupie nie zdradziła przed ludźm i jego z Majką znajomości. [62]

Księgę czartow ską lub czarodziejską — w edług wierzenia ludu lite­ wskiego — najlepiej spalić, by nie m ąciła posiadaczowi spokoju sum ie­ nia 54. Dziura spalił księgę i uspokoił się znacznie. Zabrawszy podarunki udał się w następną niedzielę na spotkanie z M ajką. Już z daleka poznał śpiew ającą rusałkę po głosie i zawtórował jej.

Z umysłu śp iew ał gorzej i ciszej, niżby potrafił, bo w iedział, że rusałki m szczą się na tych, którzy je w powabach śpiew u prześcigną. [67]

Nie udało się odnaleźć ludowego pierwowzoru tego motywu.

A w iedział ponadto, że piołunu się boją, w ięc na w szelk i wypadek, dla w iększego bezpieczeństw a, zaopatrzył się w suty zapas piołunu, który w za ­ nadrzu ukrył [ ...] . [67]

52 S. V i n с e n z, Na w y so k ie j połoninie. Obrazy , du m y i g aw ę dy z Wiercho- w i n y Huculskiej. Londyn 1956, s. 88.

53 R. O c z y k o w s k i , Opis ubrań włościanek z K s ię stw a Łowickiego. „W isła” 1900, s. 622—625.

54 J. К i b o r t, Wierzenia ludowe w okolicach K r z y w ic z w powiecie w i le j s k im . Jw., 1899, s. 404.

(22)

„ K L E C H D Y P O L S K IE ” L E Ś M IA N A N A T L E F O L K L O R Y S T Y C Z N Y M 131

Piołun jest na U krainie i Polesiu ze względu na swój gorzki zapach doskonałym środkiem ochronnym od napaści rusałek. Mężczyźni noszą go przy sobie, niekiedy na gołym ciele, dzieci na noc podkładają pod głowę, a dziewczęta w p latają w noszone na głowach w ia n k i55.

M ajka przybyła na spotkanie z Dziurą na pływ ającej łące. Lud obserwując poruszające się w yspy na jeziorach uważał je za zaczarowane i najczęściej umieszczał na nich różnego rodzaju panny wodne 56.

Dziura skoczył z brzegu na pływ ającą łąkę do Majki i pożeglowali po jeziorze.

— Zm ieniło się nieco jezioro — zauw ażył z niezadowoleniem Dziura i na Majkę ukosem zerknął.

— Zaw sze ono w m ych oczach takie a n ie inne — odrzekła Majka z prosto­ tą. — Chciałam, żebyś na n ie m oim i oczym a spojrzał. [70—71]

Ukazywanie ukochanem u człowiekowi innych, lepszych światów jest cechą rusałek huculskich. Huculska m ajka (niauka) zachęca ponadto swą ofiarę do pójścia z sobą w zaświat o wiele piękniejszy i bardziej in­ teresujący 57. Nie uniknął tego i Dziura. „— Zamieszkaj razem ze mną na dnie jeziora! — zawołała M ajka z rozpaczliwą prośbą w głosie” (76).

Motyw warkocza Majki, który „złocił się w kącie na podłodze i z w i­ docznym w ysiłkiem pełznął ku niem u [tj. Dziurze] jak żyw y” (83), jest oryginalnym pomysłem poety, naw iązującym do rozlicznych form „strach a”, o którym pisze Kazimierz Moszyński:

Fantastyczne widziadło n ie pozostające w w yraźnym związku z jakąś okre­ śloną istotą zmarłą zjaw ia się sam otnem u człow iekowi, a niekiedy idzie za nim 58.

Kiedy za tydzień warkocz rusałki znów się w chacie pojawił, Dziura poszedł ze swym zm artw ieniem do znachora. Wsie ukraińskie i biało­ ruskie oprócz szkodzących ludziom czarowników i czarownic znały jeszcze „antyczarow ników ”, znachorów i przymówników, pomocnych w razie zm artw ień i chorób. Znachor był w stanie zażegnywać ludzkie cierpienia fizyczne i duchowe oraz przepędzać m ary trapiące człowieka. Cieszył się powszechnym szacunkiem, a jego „wiedzę” wieś darzyła szczególnym podziwem, o co zabiegał za pomocą różnych p rak ty k i chwy­ tów. Chcąc wywołać u D ziury podziw i obudzić zaufanie do swoich umiejętności, znachor na początku rozmowy zadał mu kilka pytań:

55 M o s z y ń s k i , op. cit., ст.. 2, z. 1, s. 327. — N -l, 79.

58 W. B u g i e l , Podania ludowe z Poznańskiego. „Wisła” 1903, s. 562. — M. Z i e n t a r a - M a l e w s k a , Jak powsta ła vyyspa Lalka na Jeziorze Łańskim. W: K ierm a s z bajek. W arszawa 1962, s. 300.

57 V i n с e n z, op. cit., s. 88.

(23)

a w iesz ty, że praojciec nasz Adam, zanim grzechem się splam ił, m iał skórę rogową, której się żadna śm ierć nie imała? [88]

W w ierzeniach białoruskich i ukraińskich pierw si rodzice w raju pokryci byli rogową skórą. Kiedy zgrzeszyli i Bóg w ygnał ich z raju, za karę opadła z nich trw ała, rogowa powłoka, a śladem po niej były paznokcie u rąk i nóg (F 201; N-2, 5).

„— A wiesz ty — rzekł znowu znachor — że na Ziemi Indyjskiej

jest rzeka Dżumna, w której czarownice topią?” (88). Odpowiednika tej

inform acji w w ierzeniach ludowych nie odnaleziono. Pochodzi ona z pracy Nowosielskiego Lud ukraiński, a dotyczy relacji arabskiego podróżnika o topieniu czarownic z Delhi w rzece Dżummie — jako analogicznego przykładu pław ienia naszych czarownic (N-2, 83). Opis rzeki Dżumny jest

już fantazją poetycką autora.

— A w iesz ty, że przez w ylot sęka w trum nie diabła zobaczyć można? — m ówił dalej znachor. — Najlepiej go w W ielki Piątek oglądać i wów czas pisan­ ką tak w eń utrafić, aby mu ze łba czapkę niew idom ską strącić. Pozbawiony tej czapki dla w szystkich w idzialny się stanie. [88—89]

Wierzenie to pochodzi z U krainy i ze wszystkim i szczegółami zano­ tował je Nowosielski (N-2, 158).

Końcowym akcentem um acniającym Dziurę w przekonaniu o potędze znachora była jego wypowiedź:

N ie z wypadku jestem znachorem, jeno z przeznaczenia. W poniedziałek się urodziłem i w poniedziałek od piersi m nie odstawiono. Dlatego też zna­ chorem zostałem i w poniedziałki pouczam. [93]

U kraińskie wierzenie — według Nowosielskiego — głosi:

Dziecko, które się urodzi w poniedziałek, jeżeli zostanie odłączone takoż w ten dzień — dorósłszy zostaje znachorem [...]. [N-2, 95]

Lekturę Ludu ukraińskiego poświadcza również następna klechda,

Wiedźma.

Nazwę warkocza M ajki najprawdopodobniej poeta zaczerpnął

z „W isły”. Nad środkowym biegiem Raby nocne widmo nazyw ają dusioł- kiem. Zdaje się, iż określają nim, oprócz właściwej zmory duszącej ofiarę lub w ysysającej jej krew, także widziadła pokrew ne wschodnim marom, ponieważ dusiołek pojawiał się nad Rabą także w postaci w orka sernego, świni i z a ją c a 59. Nazwanie przez Leśm iana włóczącego się samotnie warkocza dusiołkiem byłoby więc zgodne z istotą tego zjawiska. Cały w ątek o nawiedzaniu ojca znachora przez dusiołka w postaci w ieprza

58 U d z i e l a , Ś w ia t n a d zm y s ło w y ludu krakow skiego m ieszkającego po p ra ­ w y m brzegu Wisły, „Wisła” 1900, s. 399—411.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rozważa się tutaj zagadnienie adekwatności podstawowych pojęć w od­ niesieniu do rzeczywistych struktur, związek zachodzący między poję­ ciem prawdopodobieństwa

Jednocześnie jednak sensowniejsze (w znaczeniu politycznym) byłoby rozwiązanie masowych organizacji społecznych decyzją administracyjną lub sądową niż decyzją

„Tematyka moralna uwzględniona przez S. Autor wskazał na treści z za- kresu teologii moralnej spekulatywnej. Zapewne dla uszczegółowienia analizy podano konkretne

Wykopy wytyczono we w schodniej części wzgórza, wyko­ rzy stu jąc w olne przestrzenie w lesie między

C eram ika (formy całkowicie oblaczane) pozwala n a datow anie odkry­ tych elem entów przyczółka na fazy D*E wczesnego średniowiecza.. Szósty sezon

Wydawnictwo  Grafikon  przy  współ- pracy  z  Wadowickim  Centrum  Kultury  przygotowało  album,  który  zawiera  setki 

Poszukując nowych kierunków działalności redakcyjnej i dążąc do uatrakcyjnienia czasopisma, redakcja zwróciła się do wszystkich dzieka­ nów rad adwokackich z

In this regime, the Hartmann flow in a straight rectangular duct with streamwise periodicity is studied with the help of direct numerical simulations (DNS) and the effect of