• Nie Znaleziono Wyników

Nieznane listy Władyslawa Bełzy do Juliana Ochorowicza, 1883-1897 : (ze zbiorów Igora Strojeckiego)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nieznane listy Władyslawa Bełzy do Juliana Ochorowicza, 1883-1897 : (ze zbiorów Igora Strojeckiego)"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Fita

Nieznane listy Władyslawa Bełzy do

Juliana Ochorowicza, 1883-1897 : (ze

zbiorów Igora Strojeckiego)

Wiek XIX : Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 3 (45), 159-175

(2)

EDYTORSTWO

Stanisław Fita

N I E Z N A N E L I S T Y W Ł A D Y S Ł A W A B E Ł Z Y

D O J U L I A N A O C H O R O W I C Z A , 1 8 8 3 - 1 8 9 7

( Z E Z B I O R Ó W I G O R A S T R O J E C K I E G O )

Poznali się w czasie studiów w warszawskiej Szkole Głównej. Bełza, który po ukończeniu gimnazjum w Warszawie uczył się przez pewien czas w Szkole Jun­ kierskiej w Kazaniu, w latach 1866-1868 słuchał wykładów o literaturze polskiej w Szkole Głównej. Ochorowicz po uzyskaniu matury w liceum w Lublinie rozpo­ czął w tym samym roku studia na Wydziale Filologiczno-Historycznym, wkrótce jednak przeniósł się na Wydział Matematyczno-Przyrodniczy. W czasie studiów obaj byli współpracownikami „Przeglądu Tygodniowego” : Bełza publikował w pierw­ szych rocznikach pisma swoje wiersze, Ochorowicz artykuły z dziedziny filozofii, psychologii i nauk przyrodniczych. Wtedy narodziła się ich przyjaźń, która przetrwała wiele lat. W roku 1868 Bełza przerwał studia, wyjechał do Krakowa, gdzie mieszkał przez pewien czas i był lektorem ociemniałego Wincentego Pola. Odbył też podróże do kilku krajów europejskich. W 1869 roku osiadł w Poznaniu, gdzie prowadził ożywioną działalność kulturalną, redakcyjną i literacką. Współpracował z miejsco­ wymi pismami: „Sobótką”, „Dziennikiem Poznańskim”, założył czasopismo dla dzieci „Promyk”, był też współzałożycielem „Tygodnika Wielkopolskiego”. Nale­ żał do grona tych, którzy przyczynili się do stworzenia teatru polskiego w Poznaniu. Działalność Bełzy była bardzo krytycznie oceniana przez pruskie władze zaborcze. Już w lipcu roku 1870 zagrożono mu, że „będzie się go cierpieć w Poznaniu tylko wtedy, jeżeli się powstrzyma od jakiejkolwiek działalności agitacyjnej” 1. Zarzucano

1 T. Tyszkiew icz, „ Sobótka" (1869-1871), „Tygodnik W ielkopolski" (1870-1874). Z a­

(3)

m u wykorzystywanie historii Polski do celów „separatystycznych”, pochwałę po­ wstania 1863 roku oraz tendencje do zacieśniania „w ięzów narodow o-politycz- nych” m iędzy zaborami. W grudniu 1871 roku wydano nakaz bezwarunkow ego opuszczenia przez poetę Księstwa Poznańskiego. Bełza wyjechał do Pragi, a póź­ niej do Lwowa, gdzie pozostał do końca życia. W iersz Wielkopolanom na po że­

gnanie napisał 16 grudnia 1871 roku, a potem przez pew ien czas próbow ał pod­

trzymywać kontakty z Poznaniem, nadsyłając do redakcji tutejszych pism utwory literackie i korespondencje.

W 1871 roku, być m oże dzięki zachętom Bełzy, rozpoczął współpracę z „Tygodnikiem W ielkopolskim” Julian Ochorowicz, który kończył studia na ro­ syjskim U niw ersytecie W arszawskim. O głaszał tu artykuły z zakresu filozofii i psychologii, opublikow ał również sylw etkę Johna Stuarta Milla. N aw iązał też kontakty naukow e z Karolem Libeltem i pod jego w pływ em udał się do Lipska na dalsze studia, uwieńczone doktoratem z filozofii w 1874 roku. Po powrocie do W arszawy nadal współpracow ał z m iejscow ym i czasopism am i, był redakto­ rem odpowiedzialnym „Niwy” . Jesienią 1875 roku wyjechał do Lw owa i w roku następnym uzyskał tu habilitację. W ówczas rozpoczął w ykłady z psychologii i filozofii przyrody jako docent prywatny U niw ersytetu Lw owskiego. Wykłady, których program był bardzo szeroki i nowoczesny, cieszyły się dużym zaintere­ sowaniem słuchaczy. Zajmował się także fizyką eksperym entalną w zakresie elek­ tryczności i elektrom agnetyzmu. N a tym polu w spółpracował blisko z docentem Politechniki Lwowskiej Brunonem Abakanow iczem . Brał czynny udział w ży­ ciu um ysłowym i kulturalnym Lwowa: w ygłaszał odczyty, był członkiem zarzą­ du Tow arzystw a Przyrodników im. M ikołaja Kopernika, w spółpracow ał z jego organem „K osm os”, uczestniczył w posiedzeniach Towarzystwa Lekarzy G ali­ cyjskich, w roku 1881 był wiceprezesem Koła Literackiego. Na tym terenie zbli­ żył się ponow nie z W ładysławem Bełzą, który był postacią pow szechnie znaną we Lwowie. Po przybyciu tu uzupełniał swoje w ykształcenie na U niwersytecie, współpracował z prasą i z wydawnictwami. W 1876 roku założył czasopismo „To­ warzysz Pilnych Dzieci”, w 1880 był współzałożycielem Koła Literackiego, któ­ rego przez kilka lat był sekretarzem. Podobną funkcję pełnił w powstałej w roku

1882 z inicjatywy Józefa Ignacego Kraszewskiego M acierzy Polskiej oraz w To­ w arzystwie Literackim im. Adam a M ickiewicza, które w roku 1886 założył w e­ spół z Józefem Tretiakiem i z gronem lwowskich polonistów. Od roku 1882 pra­ cował do końca życia w Bibliotece Zakładu N arodow ego im. Ossolińskich.

O chorow icz niedługo, tylko przez sześć lat, przebyw ał we Lwowie. Jego działalność pozauniw ersytecka nie była dobrze w idziana przez władze uczelni, nie m iał tam poparcia i m im o w cześniejszych obietnic, nie pow ołano go na

(4)

stanow isko profesora, pozostał docentem prywatnym , niepobierającym stałego wynagrodzenia. Nie m ając szans uzyskania profesury i zapew nienia sobie p od­ staw bytu, w roku 1882 przerw ał wykłady, opuścił Lwów i w yjechał do Paryża, gdzie przez kilka lat pracow ał naukowo i odnosił sukcesy. O puszczając Lwów, żegnany był przez przyjaciół oraz młodzież akademicką, która urządziła mu spon­ taniczną owację. Koło Literackie ofiarowało mu pierścień pam iątkow y2.

M imo wezwań ze strony władz uniwersyteckich, do Lwowa już nie powró­ cił. Warto przytoczyć tekst jeg o pism a z 9 grudnia 1882 roku, skierowanego do władz W ydziału Filozoficznego:

W gronie św ietnego W ydziału pow ody m ojej nieobecności we Lw ow ie zbyt dobrze są znane, ażebym je tu potrzebow ał w yszczególniać; pozw olę sobie tylko nadm ienić, że w ykłady na półrocze bieżące zapow iedziałem warunkow o, i że przesyłając ogłoszenie na ręce jednego z Szanow nych C złonków św ietnego G rona pisałem w yraźnie, że tylko w takim ra­ zie w ykładać będę, jeżeli do tej pory otrzym am przychylną odpow iedź na złożone przed rokiem podanie.

Bez w idoków popraw y bytu do Lw owa pow rócić nie m ogłem dla tej prostej przy­ czyny, że nie m iałem za co.

O becnie rzeczy się zm ieniły; dzięki kilkom iesięcznej usilnej pracy zdobyłem sobie w Paryżu utrzym anie, o w iele przew yższające to, czego się w e Lw ow ie spodziew ać m ogłem . M am w szelkie środki i najlepsze w arunki, jakich dla pracy naukow ej żądać m ożna. Byłbym w ięc chyba w rogiem w łasnej przyszłości, gdybym na dalsze lata pryw atnej docentury w tej chw ili pow racał do Lwowa.

P oniew aż jednak ostatecznym celem m oim pozostaje, ja k było, w ykładanie filozofii w kraju, być więc może, iż zebraw szy dostateczny m ajątek, sam świetne G rono upraszać będę, ażeby mi pozw oliło pełnić w dalszym ciągu bezpłatne, choć zaszczytne, obow iązki pryw at­ nego docenta3.

Sprawa jego stosunków z Uniwersytetem Lwowskim powraca kilkakrotnie w korespondencji z W ładysławem B ełzą który zachował dla przyjaciela z lat mło­ dości niezmiennie serdeczną życzliwość. Poza tym informował go o Lwowie, wspól­ nych znajomych, o własnych pracach i o różnych zdarzeniach z życia miasta.

W zbiorach pana Igora Strójeckiego, krew nego O chorow icza i badacza genealogii rodzin w arszaw skich, znajduje się dziesięć listów Bełzy z lat 1883- -1886, jeden list z roku 1897 jest przechowyw any w dziale rękopisów Biblioteki Zakładu N arodow ego im. O ssolińskich we W rocławiu (sygn. 13358/11).

2 M .S., D r Julian O chorow icz, „K łosy” 1885, nr 1039.

(5)

Listy ogłaszamy w porządku chronologicznym, stosując powszechnie obo­ w iązujące zasady. Pisownię i interpunkcję zmodernizowano, zachow ując specy­ ficzne cechy języka autorów.

Panu Igorowi Strójeckiemu składam serdeczne podziękowanie za łaskawe udostępnienie mi tekstów listów oraz zgodę na ich opublikow anie, a także za um ożliw ienie w ykorzystania innych, znajdujących się w jego posiadaniu m ate­ riałów, istotnych dla opracow ania wstępu i kom entarza.

* * * 1.

Lwów, d. 1/6 [18] 83. ul. Jagiellońska 5 Drogi i K ochany Julku!

Znowu uciekam się do Twojej łaski i proszę o odwrotne odesłanie załączo­ nego w eksliku, który racz opatrzyć z obojga stron swoim podpisem . Ja chory jestem na te przebrzydłe nerwy, na które — gdybyś w ynalazł lekarstw o — w ielką położyłbyś zasługę przed Bogiem i ludźmi.

Bawi tu od wczoraj arcybiskup Feliński, który wracając z wygnania, obrał Lwów na miejsce kilkodniowego pobytu4. Wyłysiał i zestarzał wielce, ale duchem

4 Z y g m u n t S zczęsn y F eliński (18 2 2 -1 8 9 5 ), arcy b isk u p w arszaw sk i, teo lo g . S tu d io ­ w ał w M o sk w ie i P ary żu , g d zie p rz y ja ź n ił się z Ju liu sz e m S łow ackim . W 1851 roku w stą p ił do se m in a riu m d u ch o w n e g o w Ż y to m ierzu , n a stęp n ie stu d io w a ł w A k ad e m ii D uchow nej w P etersburgu, gdzie później został profesorem . Ś w ięcenia kapłańskie przyjął w roku 1855. W 1862 z o stał m ianow any arcy b isk u p em w arszaw sk im ; u siło w a ł u sp o k o ­ ić w zb u rzo n e n astro je, przez co n a ra ził się na k ry ty k ę radykalnych kół p atrio ty c z n y c h . In te rw e n io w a ł u w ła d z c a rsk ich w sp raw ie ciąg ły ch ich in g eren cji w ży c ic k o śc ieln e W arszaw y i K ró lestw a P olsk ieg o , a także czy n ił u siln e staran ia o z a p rzestan ie represji w o b ec lu dności p o lsk iej. W 1863 z p o lecen ia cara A lek san d ra II został u w ięziony, a n a ­ stępnie zesłany do Jarosław ia nad W ołgą. M im o długich starań nie został zw olniony. Stało się to dopiero w roku 1883, gdy zrezygnow ał z arcybiskupstw a w arszaw skiego. Do końca ży c ia m ie sz k ał w D źw in a cz ce na B ukow inie. B ył autorem ro zp raw i k siążek te o lo g ic z ­ nych oraz dw u to m o w y ch P a m iętn ikó w (1897). K an o n izo w an y przez p apieża B enedykta X V I w ro k u 2009. We L w ow ie przeb y w ał w dniach 31 V - 1 VI 1883. B ył g o ściem re k ­ tora sem inarium duchow nego księdza A ntoniego M anasterskiego. Tu odw iedzali go liczni go ście, m .in. m iejsco w i bisk u p i. F eliński o d w ied ził k ilka żeńskich zg ro m a d ze ń z a k o n ­ nych, a 1 VI był g o ściem księżnej L eonow ej S ap ieży n y oraz hrab in y T ytusow ej D ziedu- szy ck iej. Z ło ży ł także w izy tę p rez y d en to w i m iasta W acław ow i D ąbrow skiem u. M im o w c z e śn ie jsz y c h za p o w ie d z i a rc y b isk u p sk ró c ił p o b y t i w ieczo rem 1 VI w y je c h a ł do

(6)

urósł ogromnie; jakaś dziwna powaga i skupienie się w sobie takie m u nadają nie­ zatarte piętno, że magnetycznie oddziaływa to na innych i raz spojrzawszy na tego starca, trudno się przed nim nie ukorzyć.

Mój złoty, mój drogi i jedyny Julku, cóż ja Tobie więcej doniosę o sobie i o innych? Ja chory.

C hochlik5 - zakochany w sobie po uszy i obaw iam y się, by z tej wielkiej m iłości nie popadł w fiksacją.

Szach6 - bardziej oryginalny i bardziej umizgający się do kobiet niż dawniej. Milowicz7 - łże na potęgę—już nie siebie samego, ale nawet własne do słów swych zaufanie obełgał, aż biedak wychudł i zżółkł, tak prawda z niego opadła.

Roszkow ski8- kroi na trybuna i często też na różne trybuny włazi, ale w ątpię, by mu się udało zasiąść kiedy w sejm owym trybunale.

Kłopot starego kom endanta9, starzeje powoli poczciw iec, ale zawsze do­ bre z niego człeczysko.

K rakow a (zob. E. [Podolski], A rcybiskup F eliń ski we L w ow ie, „P rzegląd L w ow ski” 1883, t. 15, s. 491 -4 9 5 ). Tu tak że na s. 496 w iersz W. B ełzy K sięd zu A rcy b isk u p o w i Z yg m u n ­

to w i F eliń skiem u na p o w ita n ie.

5 W łodzim ierz Zagórski (1834-1902), pseudonim Chochlik, poeta, satyryk, pow ieścio- pisarz, publicysta. W latach 1863-1883 m ieszkał w e Lw owie, gdzie w ydaw ał i redagow ał czasopism a hum orystyczno-satyryczne, m.in. „C hochlik” , „R óżow e D om ino” . W roku 1883 przeniósł się do W arszawy, tu przede w szystkim w spółpracow ał ze „S łow em ” .

6 Szach — to najpraw dopodobniej Stanisław Szachow ski (1838-1906), praw nik, studio­ w ał za granicą, doktorat uzyskał w Paryżu. Od 1872 roku przebyw ał w G alicji, najpierw w K rakow ie, gdzie w 1874 był redaktorem „K raju” : w e Lw ow ie od 1875 roku był redakto­ rem „D w utygodnika Politycznego”, w spółredaktorem „D ziennika P olskiego” i innych cza­ sopism . Od 1877 roku docent pryw atny praw a rzym skiego U niw ersytetu Lw owskiego, p o ­ tem praw a cyw ilnego francuskiego. Od roku 1880 był także sekretarzem i notariuszem U ni­ w ersytetu.

7 W łodzim ierz M ilow icz (1838-1884), w roku 1863 kom isarz Rządu N arodow ego w G a­ licji. O d 1874 przebyw ał w e L w ow ie, gdzie był w spółredaktorem d ziennika „O jczyzna” . Po u p ad k u pism a pisyw ał k o resp o n d e n cje ze L w ow a i G alicji do prasy w arszaw sk iej. W 1882 roku objął stanowisko sekretarza w nowo założonym Banku K rajow ym we Lwowie.

8 G ustaw Roszkow ski (1847-1915), praw nik, profesor U niw ersytetu Lw ow skiego. Stu­ diow ał w Szkole G łównej w Warszawie, następnie w Berlinie, Lipsku, H eidelbergu oraz F ry­ burgu, gdzie otrzym ał doktorat filozofii, habilitow ał się na U niw ersytecie Jagiellońskim , następnie do końca życia zw iązany ze Lw ow em .

9 To pseudonim A lberta W ilczyńskiego (1829-1900), pow ieściopisarza i kom ediopisa­ rza. W latach 1854-1855 ogłaszał w „B ibliotece W arszaw skiej” K łopoty starego kom endan­

ta. O brazki naszych czasów (wyd. osobne w 2 tomach w latach 1859-1879). Od 1871 mieszkał

stale w e Lw ow ie, gdzie był urzędnikiem W ydziału K rajow ego. Przez szereg lat był preze­ sem K ola L iteracko-A rtystycznego.

(7)

K ubala10 — pracuje ogromnie, ale przeciera się trochę i co dzień bywa w cu­ kierni. Jest to wielki postęp.

Otóż i wszyscy, mój drogi, znajomi Twoi, których los i powodzenie obcho­ dzić Cię może. W szyscy oni w spom inają C ię często i kochają wielce i dopytują o Ciebie, a cieszą się Twoim powodzeniem . Ot, wiesz co, wpadnij na tydzień, mości paryżaninie, do Lwowa, a zrobię Ci owację, że niech się Paryż schowa! W szak wiesz, mój jedyny, że ja do tego jedyny!

No, bywaj zdrów - pozdrów H abakuka11 i kochaj Twojego

Władka

2

.

Iwonicz (w G alicji)12 piszę jeszcze ze Lwowa 28/6 [18]83. Drogi Julku!

N iesłusznie żywisz żal do mnie, gdyż nad treścią listu Twego zastanaw ia­ łem się i przyszedłem do przekonania, że jeżeli dziennikarstw o nasze tej kwestii nie poruszy, to luźne jednostki, choćby się zaw iązały w dziesięć komitetów, nic nie zrobią — albo w tak m ałym zakresie, że to w pływ u najm niejszego mieć nie będzie i na ogóle w rażenia nie uczyni13.

10 Ludw ik K ubala (1838-1918), uczestnik pow stania styczniow ego, przez w iele lat na­ uczyciel historii w gim nazjach lw ow skich, autor dw óch serii Szkiców historycznych (6 to­ mów, Lw ów 1880-1922). Był prezesem K oła L iteracko-A rtystycznego i założycielem K a­ syna M iejskiego w e Lwowie.

11 H abakuk — żartobliw y pseudonim B runona A bakanow icza (1852-1900), znanego kon­ struktora urządzeń elektrotechnicznych. Od 1884 m ieszkał stale w Paryżu, gdzie stw orzył zakład produkujący tego rodzaju urządzenia, w spółpracow nik „N iw y” . „A teneum ”, „K osm o­ su” i „Słow a”

12 Iw onicz - znana m iejscow ość uzdrow iskow a w obecnym pow iecie krośnieńskim . Bełza był tu częstym w akacyjnym gościem , organizow ał życie tow arzysko-kulturalne, pisał korespondencje, a także opublikow ał szkic Iw onicz i je g o oko lice, „G azeta L w ow ska” 1885, nr 64-69 (wyd. osobne Iw onicz i Rym anów , L w ów 1885).

13 W tym czasie w zajem ne stosunki m iedzy ludnością p olską a ukraińską w G alicji nie układały się dobrze, dochodziło do ostrych sporów i konfliktów . Były jednostki, które usi­ łow ały podejm ow ać inicjatyw y w kierunku popraw y sytuacji i doprow adzenia do ustalenia zasad zgodnego w spółżycia. Do takich należał np. J. I. K raszew ski, który naw iązał kontakt z pisarzem ukraińskim Pantalejm onem K uliszem i ułatw ił mu spotkanie z przedstaw icielam i polskiej inteligencji lwowskiej w celu przedyskutow ania kwestii w zajem nych stosunków. N ie­ którzy, np. Adam Sapieha i Jerzy C zartoryski proponow ali pom oc finansow ą dla ukraińskich

(8)

Nasze dzienniki, żal się Boże, na kw estią ruską patrzą ja k cielęta na nowe wrota, bo choć ona stara jak ta ziemia ruska, przecież dla nich jest nową, bo w nią nigdy nie wnikali, albo system atycznie j ą zabagniali.

Więc tedy — trzeba dziennika koniecznie, i znalazłem organ chętny, a m ia­ now icie „Kurier Lw owski” (wychodzi tu od kwietnia) i jego redaktora Ludw ika M asłowskiego (ul. A kadem icka Nr 3, redaktor L .M .)14. M ówiłem z nim o tym i chętnie Was poprze, byle m iał program przez Was jasno postaw iony i wiedział, jak chcecie mieć ten kom itet zorganizowany. Co mnie tyczy, to m am to do siebie, że do roboty jestem jedyny; ale do w ytykania programów, długiego radzenia itp. nic potem. Nadto więcej odczuwam niż rozum uję i — łatwo m ógłbym jaki błąd, niechcący, popełnić, gdyby ode m nie w ychodził program . Znieś się więc z M a­ słowskim , on to w ybornie potrafi, bo bierze sprawy chłodnym rozum em , gdy ja gorącym sercem. Nadto jest on jedyny u nas, który kwestię ruską na stół dzienni­ karski wprowadził, stawia j ą dobrze i jasn o — więc jem u ten zaszczyt należy.

Ludzie - nie, lepiej będzie mężowie, których wskazałeś dobrzy są, a le ... zale­ dwie jeden lub dwóch należyć będzie chciał do owego komitetu: Merunowicz15, Czar­ toryscy oba, Roman i Jerzy16, o innych wątpię. Wszakże próbować nie zaszkodzi.

w ydaw nictw i organizacji ośw iatow ych. W liście Bełzy je st chyba m ow a o inicjatyw ie Ocho- row icza i Polaków zam ieszkałych w e Francji. N ie w iadom o, ja k ie były jej dalsze losy (zob. Cz. Partacz, O d Badeniego do Potockiego. Stosunki p olsko-ukraińskie w G alicji w latach

1888-1908, Toruń 1996).

14 Ludwik M asłowski (1847-1928), działacz em igracji polskiej w e Francji w latach 1863- -1869, następnie m ieszkał w K rakow ie, gdzie był w spółpracow nikiem „K raju” . T łum aczył dzieła D arw ina, H aeckla i innych przyrodników . W roku 1872 osiadł w e Lw owie, głosił tu potrzebę ugody z narodem ukraińskim . W spółpracow ał z „G azetąN arodow ą”, z którą w krót­ ce się poróżnił i z niej odszedł. W roku 1883 założył „K urier L w ow ski”, ale w krótce znalazł się w konflikcie z tym środow iskiem , gdyż bezpardonow o atakow ał elity galicyjskie, okre­ ślając je ja k o „w ielką sadzaw kę cuchnącą i brudną” . W roku 1884 naw iązał w spółpracę z „Przeglądem P ow szechnym ”, a w roku następnym założył „Przegląd Polityczny, S połecz­ ny i L iteracki”, zbliżony do m łodych konserw atystów . W roku 1921 przeniósł się do B yd­ goszczy, gdzie założył i w ydaw ał „D ziennik B ydgoski” .

15 Teofil M erunow icz (1846-1919), publicysta, poseł na Sejm G alicyjski i do Rady P ań­ stwa. Brał udział w pow staniu styczniow ym . W latach 1877-1914 był sekretarzem W ydzia­ łu Pow iatow ego w e Lw owie, w spółpracow ał z w ielom a lw ow skim i pism am i. Pisał dużo na tem aty ekonom iczne. W ypow iadał się za porozum ieniem polsko-ukraińskim . Z w iązany z A dam em Sapiehą, w roku 1882 próbow ał utw orzyć propolskie stronnictw o w śród galicyj­ skich U kraińców , co nie dało rezultatu. Pisał o potrzebie polsko-ukraińskiej ugody. N apisał

Katechizm obyw atelski dla Polaków i Rusinów w G alicji i w Krakowskiem (Lwów 1884) oraz K w estię ruską w G alicji (Lw ów 1889).

16 R om an Czartoryski (1839-1887), działacz społeczny i polityczny. Pochodził z W iel­ kopolski. Po ślubie z F lorentyną D zieduszycką zam ieszkał w G alicji, w m ajątku Jabłonow o

(9)

Pisz więc do M asłowskiego, m asz bowiem grunt przygotowany; licz także na chętną m oją pomoc i trochę wpływu, jaki posiadam, a m oże rzecz uda się zro­ bić w szerokim kole i w wielkim stylu.

Jutro jad ę na m iesiąc do Iwonicza. Uścisk serdeczny i gorący od

Twojego W ładka

3.

Lwów, d. 28 września 1883. Kochany Julku!

Nie chcąc, abyś m nie powtórnie pom ówił, iż piszę do Ciebie wtedy tylko, gdy m am interes - donoszę Ci, bez szczególnego z m ojej strony interesu, iż wszystkie zabiegi m oje (a wiesz, że chodzić około spraw mi poleconych umiem) nie odniosły żadnego skutku. Sprawa, którą chcecie w Paryżu poruszyć — tu od­ zewu nie znajdzie. Z kim kolw iek m ówiłem , zawsze w tej drażliwej kwestii do­ szliśmy do sprzeczki, a nie do rezultatu. Jeden M asłowski, co jest dobrze dla projektu usposobiony i kw estiąrusińską zajm uje się eon amore. U książąt Jerze­ go i Romana byłem dwa razy, ale ich w domu nie zastałem. Będę jeszcze raz i dru­ gi, a le ... niewiele w skuteczność zabiegów moich wierzę. To darmo! Każda waż­ niejsza sprawa — ma porę swego dojrzenia, jak owoc. Dziś ona cierpka i kwaśna jak dziczka. — Pisz ze swej strony do posła T. M erunow icza (tylko na obu Cham- pollionów 17 zaklinam Cię, pisz wyraźniejszym i literami, bo po piśmie śp. Barto­ szewicza Ju lian a18 Twoje najtrudniejsze jest do odcyfrow ania) - on m a wpływy u Rusinów i m ir u Polaków. M oże co poradzi. Ja ju ż nic albo niewiele. N apisz­ cie o tej kwestii artykuł wstępny do „Kuriera” , bo trąbić trzeba, jeśli chcecie, żeby się na apel zebrano.

w pow iecie husiatyńskim , gdzie rozw ijał działalność społeczną i ośw iatow ą. W spraw ie sto­ sunków polsko-ukraińskich zajm ow ał stanow isko pojednaw cze. - Jerzy C zartoryski ( 1828- 1912), polityk i działacz społeczny. N a forum Sejm u G alicyjskiego i R ady Państw a opow ia­ dał się za federalistycznym program em przebudow y państwa oraz za potrzebą ugody z U kra­ ińcam i z pom inięciem Austrii.

17 Jean François C ham pollion (1790-1832), francuski egiptolog, pierw szy odczytał hie- roglificzne pism o egipskie, profesor egiptologii w C ollège de France w Paryżu.

18 Julian B artoszew icz (1821-1870), historyk i historyk literatury, nauczyciel w gim na­ zjach w arszaw skich, redaktor „D ziennika W arszaw skiego”, przekształconego w „K ronikę W iadom ości K rajow ych i Z agranicznych” . W okresie reform W ielopolskiego był kustoszem Biblioteki Szkoły G łów nej w W arszawie.

(10)

Tysiąc uścisków. Ja chory jestem od kilku dni na gardło. Była m ała angina.

Vale et me a m a 19

W ładek Byłem na zjeździe literackim w K rakow ie20, ale nic m ądrego z niego nie wyniosłem.

List na papierze firm ow ym z nadrukiem z lewej strony u góry: W ładysław B ełza/ S ekretarz M acierzy Polskiej w e L w ow ie21.

D ołączona koperta zaadresow ana; M onsieur Jules O chorow icz/ à Paris/ rue M onta­ gne St. G eneviève 25.

4.

Lwów, d. 19 grudnia 1883. Mój drogi Julku!

Posyłam Ci opłatek z życzeniem najszczerszym pow odzenia i wszelkich pom yślności. W iesz dobrze, ile m am dla Ciebie serdecznego przywiązania, więc w szczerość m ych życzeń wierzyć możesz. N ie wiem czy Wy, pozytywiści, lubi­ cie takie czułostkow e objawy, jak ży czenia... o p łatk i... etc. Ale co do mnie, podobne objawy są potrzebą m ego serca i gdybym nie podzielił się z Tobą, bied­ ny sam otniku, opłatkiem - zdaw ałoby mi się, żem pom inął brata, żem odm ówił mu m iejsca przy moim stole. Dla m nie obchody podobne m ają wiele uroku i po­ ezji... W racająm ięw czasy mojego dzieciństwa - w czasy szczęśliwe, odnawiają w duszy wspomnienia młodości, przywodzą na oczy dawnych, dawnych kolegów

19 Vale et m e am a (łac.) - żegnaj i m nie kochaj.

20 P ierw szy zjazd literatów i artystów polskich odbył się w K rakow ie z inicjatyw y tutej­ szego K oła L iteracko-A rtystycznego w dniach 14-15 w rześnia 1883 roku. G łów ne tem aty obrad dotyczyły utw orzenia organizacji dla niesienia pom ocy literatom chorym i niezdol­ nym do pracy, a także ich rodzinom oraz projektu „syndykatu literacko-dziennikarskiego” . D yskutow ano też o potrzebie now ego popraw nego w ydania dzieł A dam a M ickiew icza (zob.

Spraw ozdanie z obrad IZ ja zd u L iteratów i A rtystów Polskich w K rakow ie w dn. 14-15 w rze­ śnia 1883 roku, K raków 1884).

21 M acierz Polska w e Lw ow ie, instytucja dla szerzenia ośw iaty ludow ej, była w ieczystą fundacją u tw orzoną przez J. I. K raszew skiego w roku 1882. Pierw szym kuratorem M acie­ rzy był K raszew ski, prezesem R ady W ykonaw czej — profesor A ntoni M ałecki, sekretarzem — W. Bełza. N akładem M acierzy w ydaw any był tygodnik „N iedziela”, kalendarze oraz w ie­ le książek popularnych, a także utw orów literackich w dużych nakładach (np. tanie w yda­ nie P ana Tadeusza).

(11)

i towarzyszy. W imię tych wspomnień, w imię starego koleżeństw a rozłamm y ten chleb biały - i niech Ci, mój drogi Julku, Bóg szczęści we wszystkim

Twój W ładek Żona m oja22 kazała Cię pozdrow ić i złożyć życzenia.

List na papierze firm ow ym jw.

5.

Lwów, d. 28/ 2 [18]84. ul. Jagiellońska 5 Drogi Julku!

Robiłeś mi wyrzuty, że wtedy tylko zgłaszam się do Ciebie, kiedy m am interes... Czy zarzut ten słuszny, osądź sam: przed Bożym N arodzeniem , bez interesu, pisałem do Ciebie szląc Ci życzenia i opłatek. A czy pan Julian choć słów kiem odpow iedział na wyrazy m oich uczuć, które ów list podyktow ały? W idać więc, że sam chcesz i żądasz tego, abym Ci czasu niepotrzebną korespon­ den cją nie zajm ował. Posłuszny jestem niemej w skazów ce - i m ając w łaśnie w ekslow y interes, zgłaszam się do W go Pana z uprzejm ą prośbą, byś raczył za­ łączony blankiet opatrzyć po obu stronach swoim podpisem i jeśli łaska, pod adresem m oim jak najrychlej do Lwowa odesłał.

Lwów szalał w tym roku jak nigdy przedtem. Bale, pikniki szły jedne za drugi­ mi z wzrastającą potęgą spadającej lawiny. Mimo upadku banku włościańskiego23, mimo krachu na giełdzie zbożowej—tańczono zapamiętale, szalano—jakby na zagłu­ szenie słusznych obaw na przyszłość i słuszniejszych wyrzutów sumienia za prze­ szłość. .. Niejestem prorokiem, ale i laikowi nietrudno przewidywać jakiejś nadzwy­ czajnej katastrofy. Na mnie ten szał robił wrażenie przedednia ogólnego bankructwa.

I „K oło” nasze dawało dwa pikniki. Udały się św ietnie i nie żal na nie w ydatku, bo grosz uzyskany z nich idzie na w sparcie celów naukow ych w C ie­ szynie i w Prusach zachodnich. Prezesem naszym jest obecnie R. Piłat24 i na

22 Ż o n ą B ełzy była M aria z O strow skich.

23 Bank W łościański we Lw owie istniał od 1870 roku i prow adził działalność finanso­ w ą, n iekorzystną dla ludności w iejskiej G alicji, doprow adził do licytacji w ielu gospodarstw rolnych. Skutkiem tej nieprzem yślanej gospodarki był w spom niany „krach” (zob. B. Prus,

K roniki, t. 5, W arszawa 1955, s. 544-545).

24 Roman Piłat (1846-1906), historyk literatury, profesor Uniwersytetu Lwowskiego, członek Akademii Umiejętności w Krakowie, w latach 1886-1900 prezes Towarzystwa Literackiego im. A dam a Mickiewicza, redaktor jego „Pamiętnika” oraz krytycznego wydania dzieł Mickiewicza.

(12)

podziw w szystkim gorąco i um iejętnie bierze się do rzeczy. Po Liskem 25, który w strasznych cierpieniach spędza resztki swego życia — jest on jedynym preze­ sem rozum iejącym swoje zadanie. Jakkolw iek nie m am do niego osobiście w iel­ kiego nabożeństw a i stosunek nasz jest więcej chłodny niż serdeczny, trudno mi go nie podziw iać i ochotnie iść m u na rękę.

M oja Kronika M ickiew iczow ska26 wreszcie w tych dniach w yjdzie od in­ troligatora. N atychm iast po otrzym aniu egzemplarzy, przeszlę Ci jeden do Pary­ ża z prośbą, byś listownie sąd swój o tej rzeczy objawić mi raczył.

Daw ny Twój kolega, brat mój, żeni się z panną ładną i posażną. Po ślubie, który odbędzie się 22 kw ietnia27 — jedzie do Paryża i obiecał odw iedzić Cię.

Oto wszystko, co pragnąłem Ci donieść — i zam ykając list pieczętuję go serdecznym uściskiem.

Twój W ładek

6

.

Lwów, d. 1 czerwca 1884. Drogi Julku!

Co się z Tobą dzieje? Co porabiasz i co nadal robić zamyślasz? Co z Tw o­ j ą spraw ą na uniw ersytecie28 słychać? Pytałem o nią Piłata i Janow icza29 — obaj coś bąkają, ale bardzo niejasno. Jeden Rehm an30, jakkolw iek Cię nie zna osobi­ ście, sprzyja Twej sprawie, a drugi Szach, chociaż ten ostatni żadnego praw ie w pływ u w sferach uniw ersyteckich nie ma. Co zaś do innych profesorów, nie wyłączając Piłata, to zdaje mi się, że w szyscy są przeciw Tobie.

Psie tu, psie stosunki!

25 K saw ery Liske (1838-1891), historyk, profesor i rektor U niw ersytetu Lw owskiego, or­ ganizator T ow arzystw a H istorycznego, założyciel i redaktor „K w artalnika H istorycznego”, w spółzałożyciel i przez pew ien czas prezes K oła Literackiego we Lwowie.

26 W. B ełza, Kronika p otoczna i anegdotyczna z życia A dam a M ickiew icza na p o d sta w ie

opisu w iarygodnych św iadków , Lw ów 1884.

27 S tanisław Bełza (1849-1929), praw nik, publicysta, podróżnik, autor w ielu publikacji o tem atyce podróżniczej. Zaw arł zw iązek m ałżeński z Jadw igą K obylańską, córką w arszaw ­ skiego lekarza.

28 O stosunkach O chorow icza z U niw ersytetem Lw ow skim zob. inform acje we w stępie. 29 A leksander Janow icz (ur. 1813), adw okat, po habilitacji od roku 1883 profesor U n i­ w ersytetu Lw ow skiego; w ykładał praw o niem ieckie i praw o procesow e cywilne.

30 A ntoni R ehm an (1840-1917), botanik, geograf, podróżnik, profesor geografii na U n i­ w ersytecie L w ow skim od roku 1882.

(13)

Napisz mi obszernie o sprawie Twojej, abym wiedział, co sądzić o niej i jak, w danym razie, być Ci pomocnym. Na Twoim miejscu - poszedłbym na udry i nic z praw mi przysługujących nie popuścił. Gdy będziesz we Lwowie, wobec sympatii, jaką tu powszechnie się cieszysz, niechętne głosy same przez się musiałyby zamilknąć.

Posyłam Ci weksel do odmiany; podpisz go na obu stronach i przyszlij niebawem. Wiesz ju ż o projektowanym, a raczej uchwalonym Zjeździe (kongre­ sie) literatów do Lwowa na początku w rześnia31. Czy przyjedziesz? — Bilet od K rakowa do Lw owa przysłałbym jegom ości.

Twój całym sercem

W ładek

List na papierze firm ow ym z nadrukiem : W ładysław Bełza/ Sekretarz M acierzy P ol­ skiej w e Lw ow ie, ulica K raszew skiego N um er 15.

7.

Lwów, d. 20 czerw ca 1884. ul. K raszew skiego 15 Drogi Julku!

Krótko piszę, gdyż mam nawał listów w jednej i tej samej materii, w której i do Ciebie o pomoc się udaję. Rzecz jest taka: na wczorajszej sesji „M acierzy” uchwalono wydać we wrześniu kalendarz dla ludu, a mnie powołano na redakto­ ra32. Udaję się więc w tym charakterze do Ciebie z prośbą o artykuł z nauk przy­ rodniczych, popularny a niedługi, na 200 — 250 wierszy druku, np. coś ze zjawisk przyrody lub z dziedziny nowych, a przystępnych do zrozumienia dla czytelników podobnej publikacji, wynalazków. Zresztą co chcesz —byłeś napisał przystępnie. Za taki art[ykuł] „Macierz” ofiaruje 10 do 15 złr. w[aluty] a[ustriackiej]. Oto wszystko!

Gorące i serdeczne uściski od Twego W ładka

List na papierze firm ow ym z nadrukiem : W ładysław B ełza/ Sekretarz M acierzy Pol­ skiej w e Lwowie.

31 Z apow iedziany Zjazd Literatów w e Lw owie, który m iało organizow ać K oło L iterac­ kie, nie odbył się „z przyczyn w ażnych, od K oła Literackiego niezależnych” (zob. Czwarte

spraw ozdanie Wydziału K oła Literackiego we L w o w ie, Lw ów 1885).

32 K alendarz M acierzy P olskiej na rok P ański 1885, Lwów 1884. O chorow icz nie podjął w spółpracy z tym w ydaw nictw em .

(14)

8

.

Lwów, d. 22/ 12 1884. Mój Drogi Julasie!

Ow oż i „gw iazdka” — nowa dla niejednego z dzieci, które jej po raz pierw ­ szy wygląda — dla nas, starych dzieci zam glona ciężką chmurą, która na czołach naszych osiadła, i gdy tam te w idzą j ą naocznie i radosnym w zrokiem ścigają ją po niebieskim sklepieniu, my przym knąć m usim y pow ieki, aby j ą w m łodych w spom nieniach odszukać. W imię tych w spom nień, zapalam nad Tobą, w Twej paryskiej sam otni, „gw iazdkę betle[j]em ską” i życzę Ci tego, czego nam nie­ gdyś m atki nasze życzyły, a o spełnienie czego m o d lą się dla nas teraz w n ie­ bie. N iepopraw ne m y dzieci, mój Julku, ścigam y ułudne św iatła na ziem i, niby fosforyczne płom yki na bagienku życia, a zapom inam y o tych gw iazdach, któ­ re nam tyle pociechy i radości n io sły ... K iedyż nam one znow u z aśw iecą... czy w ró cą k ie d y ? ...

Do życzeń tych - dołącza swoje na osobnej kartce dr Finkel33, a przyja­ ciele Twoi z „Koła Literackiego” hurm ą składają Ci za pośrednictw em m oim życzenia. Od nich to łączę prośbę, czybyś nie m ógł przez stosunki swoje w yro­ bić dla naszego „K oła” bezpłatnie, albo po zniżonej cenie, otrzym yw ania od N ow ego Roku „R evue”, którego jesteś w spółpracow nikiem . Podobno do tego naukow ego pism a jest także dodatek literacki i polityczny34 — prosilibyśm y Cię w ięc o w szystkie działy „R evue” za połow ę ceny prenum eracyjnej.

A teraz uścisk gorący, mój drogi i kochany Julku

Twój W ładek

L ist na papierze firm ow ym z nadrukiem : W ładysław B ełza/ Sekretarz M acierzy Pol­ skiej w e Lw ow ie, ulica K raszew skiego N r 15.

33 L udw ik Finkel (1858-1930), w ybitny historyk, profesor U niw ersytetu Lw ow skiego, je d en z założycieli Tow arzystw a H istorycznego i „K w artalnika H istorycznego” , w spółpra­

cow nik Tow arzystw a L iterackiego im. A dam a M ickiew icza i je g o w ydaw nictw , Tow arzy­ stw a O św iaty Ludow ej i M acierzy Polskiej. Jego głów nym dziełem je st B ibliografia histo­

rii p o lsk ie j (Lw ów 1891-1914).

34 O cho ro w icz w sp ó łp raco w ał z „R evue p h ilosophique de la F rance et de l ’étran g er” (w yd. w Paryżu od 1876) oraz z „R evue scientifique de la F rance et de l’étran g er” (d w u ty ­ godnik w yd. w P aryżu od 1870 roku). M oże chodzić także o „R evue des D eux M o n d es” (P ary ż od 1829).

(15)

9 .

Lwów, d. 2 /6 [18]85. ul. K raszew skiego 15 Mój drogi Julku!

Ani się dziw, ani gniewaj, że tylko w tedy zgłaszam się do Ciebie, gdy ter­ m in wekslu się zbliża. Ale podobno nie m oja wina, tylko Twoja, boś nie raczył dotąd odpisać mi na parę listów, które bez interesu, a tylko w inszując Ci sukce­ sów pisałem. I teraz oto czytam w „K łosach” o Tobie i w idzę Twój w izerunek a oraz i ten m oment, zgrabnym pochw ycony ołówkiem , kiedy prezydent Grevy ściska dłoń Twoją35. Jakże się cieszyłem z tego uznania i ja k ą m nie to napełniło dumą, odczujesz łatwo, bo wiesz, ile C ię kocham i jak w ysoko cenię.

Jeżeli umiesz odgadywać myśli ludzkie, toś ławo odgadł i radość m oją i du­ m ę jako Polaka, że mego ziomka taki zaszczyt spotkał. Tu irytują się trochę Twoją sław ą — w oczy ich kole Twoje powodzenie, a m oże w styd im oczy wyżera, że się na Tobie poznać nie umieli i że Ci krzyw dę wyrządzili. Szach tylko i ja bory­ kamy się z tymi panami z wszechnicy, bo co do ogółu, ten jest po Twojej stronie. Mój drogi, załączam nowy weksel, który po obu stronach podpisz i jak naj­ rychlej odeszlij. — Sarneckiemu36 zaś powiedz, że księgarz Łukaszewicz nazajutrz po jego wyjeździe umarł37. Co się dzieje z Aerem38 — czy lepiej mu, nieborakowi?

Twój W ładek

35 O Ochorowiczu i w ynalezionym przez niego telefonie pisano w „Kłosach” 1885, nr 1032 i 1033. Jego w izerunek, rysow any przez E. Loevy, zam ieściły „K łosy” w num erze 1039. Tam też artykuł podpisany M.S., a w nim znajduje się inform acja o rysunku w „Le M onde illustre”, przedstaw iającym scenę otw arcia „wystawy elektrycznej”, podczas której m inister Cochery przedstaw ia O chorow icza prezydentow i Francji Ju le s’owi Grevy. Dokładne spraw ozdania zam ieściły również pism a w arszawskie, m.in. „B iesiada Literacka” 1885, nr 18 oraz „S łow o” 1885, nr 66. W ydarzenie to skom entow ał także Bolesław Prus w Kronice tygodniow ej, „K u­ rier W arszawski” 1885, nr 88: „Zdaje się być rzeczą pewną, że O chorow icz ostatecznie udo­ skonalił telefony i szepczące do ucha narzędzie przerobił na potężny instrum ent [ ...] C ie­ kawa rzecz, co dzisiaj o O chorow iczu powie uniw ersytet lwowski, który dotychczas uw ażał go za osobistość o tyle nieudolną, o ile niespokojną?” (B. Prus, Kroniki, t. 8, s. 79).

36 Zygm unt Sarnecki (1837-1922), dramaturg, pow ieściopisarz, dziennikarz, tłum acz, dy­ rektor teatrów, w latach 1884-1885 przebywał w Paryżu, w latach 1888-1895 w ydaw ał w K ra­ kow ie dw utygodnik „Ś w iat” .

37 K lem ens Ł ukaszew icz (ok. 1847-1885), w roku 1875 razem z W. B ełzą był in icjato ­ rem założenia w e L w ow ie księgarni nakładow ej, nie uzyskali jed n ak zezw o len ia w ładz. W 1876 założył tu w łasną księgarnię nakładow o-sortym entow ą. W ydawał utw ory literackie, książki popularne, a także czasopism a.

38 A er - to pseudonim A dam a R zążew skiego (1844-1885), pow ieściopisarza, pu b licy ­ sty, krytyka i historyka literatury. Przez szereg lat przebyw ał w Paryżu i w spółpracow ał z cza­ sopism am i polskim i i francuskim i.

(16)

10.

Lwów, d. 20 sierpnia 1886. Drogi Julku!

Czytam o Tobie we wszystkich gazetach i o cudach, które robisz w Paryżu. Z dzienników też tylko wiem o Tobie, bo nic nie piszesz do kolegi, który pewnie z dawnych Twoich towarzyszów i przyjaciół był Ci i został najwierniejszym.

Mój drogi! Po karesach interes. N ie m am adresu pani D uchińskiej39, do której pragnę się zwrócić z najuprzejm iejszą prośbą o wypożyczenie fotografii „E w uni” (owej sławnej z pism M ickiew icza Henryki A nkw iczów ny)40. Pani D uchińska znała ją dobrze i zapew ne jej fotografię z późniejszych lat posiada. Co bym dał za to, żebym m iał jej podobiznę z czasów rzym skich (1830 r.), ale — są to tylko pobożne życzenia i będę m usiał kontentować się zapew ne fotografią z czasów, gdy panna H enryka została babką.

Zrób mi łaskę i proś panią D uchińską o łaskawe wypożyczenie mi na jakie dw a tygodnie rzeczonej fotografii - i złóż przy tej sposobności znakomitej n a­ szej Pieśniarce wyrazy m ego głębokiego szacunku i poważania. Sam zaś przyj­ mij uścisk długi i serdeczny od kochającego Cię szczerze

W ładka Żona moja najmilej Cię pozdrawia. Co Habakuk porabia? Pozdrów go, jeśli je s t w Paryżu i ucałuj serdecznie jego syna — jeśli go ju ż ma.

List na papierze firm ow ym z nadrukiem : W ładysław Bełza/ Sekretarz i Członek Rady „M acierzy Polskiej” w e L w ow ie/ ulica K raszew skiego nr 15.

39 Seweryna D uchińska (1816-1905), poetka, publicystka, tłum aczka, od roku 1864 m iesz­ kała stale w Paryżu, w spółpracow ała z „B iblioteką W arszaw ską” , gdzie prow adziła dział „kroniki zagranicznej literackiej, naukow ej i artystycznej” . Tam też ogłosiła szkic Ewunia.

K artka z życia poety, „B iblioteka W arszaw ska” 1871, t. 1.

40 H enryka A nkw iczów na, 1 -v. Sołtykow a, 2-v. K uczkow ska (1810-1879). W roku 1827 w yjechała z rodzicam i za granicę, zw iedziła S zw ajcarię i Francję, przez kilka lat m ieszkała w Rzym ie, gdzie rodzice prow adzili dom otwarty, starając się skupić znaczniejszych gości polskich. M ickiew icz i A. E. O dyniec poznali A nkw iczów pod koniec 1829 roku, byw ali częstym i gośćm i w ich dom u, odbyw ali w ycieczki. H enryka była też przew odniczką M ic­ kiew icza po Rzym ie. M iedzy nim i naw iązała się sym patia, a naw et m iłość. Plany m atrym o­ nialne poety rozw iały się pod koniec 1830 roku. B liski zw iązek M ickiew icza z H enryką znalazł w yraz w kilku lirykach oraz w W idzeniu E w y {D ziadów część III, scena 4).

(17)

11.

Lwów, 6/ 1 1897. Kochany Julku!

Przeglądając jubileuszow y num er ,,Kur[iera] C o d z ie n n eg o ]” dla Prusa z w ielkim zajęciem odczytałem Twoje wspom nienie o nim „sprzed trzydziestu laty”41. W artykule tym i o mnie znalazła się wzm ianka w tych słowach: „Posła­ łem Bełzie do Poznania ocenę ustępu z jego dramatu K arlińskf’2. Napisałem ostro, lecz spokojnie, kto wie jednak, czy mu się i to wyda niesłusznym ” . Otóż, mój drogi Julku, przypuszczając to — om yliłeś się. Jak dalece ju ż wów czas słuszność Ci przyznawałem , masz w tym dowód, że ju ż nigdy potem nie próbowałem pisać dramatu. Widzisz więc z tego, że zdanie Twoje ceniłem bardzo, gdyż byłem prze­ konany, że je szczerze wypow iedziałeś. N igdy nie m am urazy do ludzi, którzy mi m ów iąpraw dę w oczy, chyba gdyby jąm ó w ili brutalnie, a Ty należysz do tych, których bardzo kocham i których zdanie poważam. Oto jest pierw szy pow ód do pisania niniejszego listu.

Drugi, zapytanie, co się z Tobą dzieje, co porabiasz, nad czym pracujesz? W szystko to bardzo blisko m ię obchodzi, boć Ty, mój Julku, jesteś jedynym z naj­ dawniejszych towarzyszów mojej młodości i zawsze drogim m em u sercu i w spo­ m nieniu. Tylu innych spoczywa ju ż w grobie. Ja nawet, od pięciu m iesięcy cięż­ ko chory na serce, nie wiem, czy nie jestem najbliższy brzegu, z którego ju ż tyl­ ko w otchłań wieczności się p a trz y ...

Czytałem w dziełku Stara i nowa [!]prasaĄi mnóstwo takich rzeczy, których tam być nie powinno. Autor twierdzi, że ze m ną i z Ordonem44 żył w najbliższych

41 J. O chorow icz, P rzed trzydziestu laty, „K urier C odzienny” 1897, nr 1. N um er był po­ św ięcony Bolesław ow i Prusow i z okazji dw udziestopięciolecia jego pracy literackiej.

42 O cena dotyczyła praw dopodobnie fragmentu dram atu Bełzy Kasper Karliński, zam iesz­ czonego w „Tygodniku W ielkopolskim ” 1870, nr w stępny z 15 XII. C ałość ukazała się w zbiorze P oezje W ładysława Bełzy, Lipsk 1874.

43 Stara i m łoda prasa. P rzyczynek do historii literatury ojczystej 1866-1872. K artki ze

w spom nień E ksdziennikarza, Petersburg 1 897. N ow e w ydanie w oprać. D. Ś w ierczyńskiej,

W arszawa 1998.

44 W ładysław Ordon, właśc. Szancer (1848-1914), poeta, nowelista, tłum acz. Studiow ał w Szkole Głównej, od roku 1867 w spółpracował z prasą w arszawską. W roku 1869 w yjechał do Krakowa, następnie w latach 1870-1871 przebywał w Poznaniu. Z inicjatywy jego i W. Bełzy zaczął w ychodzić w roku 1870 „Tygodnik W ielkopolski”, w spółpracow ał także z „S obótką” i „D ziennikiem Poznańskim ” . W 1871 zostali obaj wydaleni z W ielkopolski pod zarzutem pro­ w adzenia agitacji politycznej. Zam ieszkali we Lwowie. Ordon w roku 1878 po ataku choroby um ysłowej znalazł się w zakładzie dla obłąkanych, gdzie przebywał do końca życia.

(18)

stosunkach. Przebiegłem m yślą w szystkich, z którym i się w ów czas żyło i m a­ rzyło — ale autora dom yślić się nie m ogę. O rdon, Sęczkow ski, G om ulicki, K a­ liszew ski, W ład[ysław ] Sokołow ski, Łuniew ski, Ty w reszcie — było to kółko, w którym się najw ięcej obracałem 45, a przecież w iem i przekonany jestem , że żaden z nas nie napisałby tak (co najm niej) niesm acznej książki. M ów ią tu po­ w szechnie, że pisał j ą W al[ery] Przyborow ski46. W ątpię, bo to (jak m ó w ią we Lw ow ie) „nie patrzy na niego” .

Jeśli odpiszesz mi, będę Ci wdzięczny, jeśli nie, urazy m ieć nie będę. Ty wiesz, że Cię kocham i cenię — a to mi zupełnie wystarcza. Bądź zdrów!

Twój Wład. Bełza Nie m ając Twego adresu, list ten posyłam na ręce p. G racjana U ngra47.

45 Teodor S ęczkow ski (1843 - po 1903), poeta i dziennikarz, nauczyciel pryw atny pro- gim nazjum w Płocku, korepetytor w dw orach szlacheckich. Studiow ał w Szkole G łów nej. Pisał pod pseudonim em Teodor Sęk „poem aty” pełne m akabrycznych i skrajnie naturalistycz- nych scen. - W iktor G om ulicki (1848-1919), znany poeta, prozaik, felietonista, studiow ał w Szkole G łów nej, w spółpracow ał z „Przeglądem T ygodniow ym ” , później był w spółredak­ torem i redaktorem kilku dzienników i tygodników w arszaw skich. B ył znanym k o lekcjone­ rem varsavianów , autorem w ielu publikacji z historii Warszawy. - Julian K aliszew ski (1845- -1909), satyryk, publicysta, tłum acz, pisał pod pseudonim em Klin. — W ładysław Sokołow ski (ur. 1842) studiow ał w latach 1865-1869 na W ydziale M atem atyczno-Przyrodniczym S zko­ ły G łów nej, który ukończył z dyplom em m agistra nauk przyrodniczych. Kazim ierz Ł uniew ­ ski (1844-1891), dziennikarz, now elista, studiow ał praw o w Szkole Głównej i na rosyjskim U niw ersytecie W arszawskim , w spółpracow ał z „K urierem W arszaw skim ” i kilkom a tygo­ dnikam i. Po kilku latach zrezygnow ał z pracy dziennikarskiej i był zatrudniony ja k o sekre­ tarz gm iny w K aliskiem .

46 W alery Przyborow ski (1845-1913), pow ieściopisarz, historyk, publicysta, studiow ał na W ydziale F ilologiczno-H istorycznym S zkoły G łów nej i w tym czasie w spółpracow ał z „Przeglądem Tygodniow ym ” . Był autorem bardzo popularnych pow ieści historycznych dla m łodzieży. Przez długi czas był uw ażany za autora książki Stara i m łoda prasa. P ogląd ten poddała uzasadnionej rew izji D obrosław a Sw ierczyńska w cytow anym w ydaniu.

47 G racjan U nger (1853-1911), drukarz, księgarz, nakładca, w łaściciel Salonu Sztuk P ięk­ nych w W arszawie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dajmy temu wyraz przez liczny udział w tegorocznych uroczystościach..

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie

Uczestnik moźe przejrzeć te listy, których tematy go zainteresują i odnieść się do tych wątków dyskusji, które wydadzą mu się ważne.. Najciekawsze listy

b) Jakie jest prawdopodobieństwo, że średnie zużycie wody w losowo wybranym tygodniu jest zawarte między 95 hl i 105 hl? Przyjmiemy, że zużycie wody ma rozkład normalny i

4. Rozkład miesięcznych wydatków studentów I roku studiów dziennych SGH na zakup książek jest rozkładem nor- malnym z wartością oczekiwaną równą 20 PLN, natomiast w

30 lat temu, 8 lipca w świdnickiej Wytwórni Sprzętu Komunika- cyjnego rozpoczął się strajk.. Bezpośrednią przyczyną było wprowadzenie przez komuni- styczne władze kolejnych

Wskazać ideał maksymalny M pierścienia 2Z taki, że 2Z/M nie

Filozof twierdzi zatem, że władza archiwum nie tylko wyznacza granice między tym, co prywatne, a tym, co publiczne, obiektyw- ne (przestrzeń teorii) lub subiektywne