358 H E C E N Z J E
P ow stan ie sty czn io w e na L u belszczyźn ie. P am iętn iki, pod red. Ta
deusza M e n e l a , W ydawnictwo Lubelskie, Lublin 1966, s. 242. Pam iętniki pow stańców й‘863 r. stanow ią w ybór pozycji najciekaw szych i n aj bardziej w artościow ych dla poznania dziejów pow stania styczniow ego n a L ubelsz czyźnie i n a Podlasiu. Autorzy ich, jak to stw ierdza w e w stęp ie redaktor tomu, reprezentow ali różne środow iska społeczne, często też odm ienne poglądy p olitycz n e i działali w różnych punktach Lubelszczyzny w dziedzinie organizacji cyw ilnej i w ojskow ej powstania. Pam iętniki stanowią w ierną relację o w ypadkach, o lu dziach, o partiach powstańczych i niektórych bitw ach i potyczkach w latach 1863—64. Dotyczą w zasadzie Obszaru Lubelszczyzny w granicach ów czesnej gu berni lubelskiej, a w ed łu g organizacji pow stańczej dwu w ojew ództw : podlaskiego i lubelskiego. Jedyny w yjątek stanow i pam iętnik Romana R ogińskiego, którego pierw sze partie pośw ięcone są W ojskowej Szkole Polskiej w Genui i Cuneo.
N iektóre z pam iętników i wspom nień, jak Romana Rogińskiego, p rzedstaw icie la „czerwonych”, kom isarza CKN i Rządu Narodowego w w oj. podlaskim, Broni sław a Deskura, pełniącego odpowiedzialne stanow iska w organizacji powstańczej na Podlasiu i A ntoniego M igdalskiego, rotm istrza k aw alerii narodowej, b yły po przednio drukowane. Inne, jak Sew eryna L iniew skiego, w łaściciela L ejna w e W ło- dawskim , pełniącego różne funkcje w organizacji narodowej, Roberta Przegaliń- skiego ze Szczebrzeszyna, zajm ującego się sprawam i organizacyjnym i powstania, jak i W ładysława D ąbrow y-Ż elkow skiego, powstańca z partii Józefa Jankow skiego, których rękopisy przechowano w W ojewódzkiej i M iejskiej B ibliotece Pu blicznej .im. H. Łopacińskiego w Lublinie, praw ie że n ie b yły w yzysk ane dotąd przez badaczy.
P am iętnik Rogińskiego przygotow ał do druku redaktor tomu Tadeusz M e n c e l , w spom nienia D eskura i Przegalińskiego — Zygm unt M a ń k o w s k i , p a m iętniki L iniew skiego i Żelkowskiego — Józef T o m c z y k , M igdalskiego — W ie sła w Ś l a d k o w s k i . Każda pozycja stanow i samodzielną całość, zaopatrzona jest w e w stęp i przypisy. W stępy są sporządzone starannie, zawierają często nieznane inform acje, a niektóre są w łaściw ie rozprawką naukiową. Drobne tylko zastrzeże nia budzi w stęp do w spom nień D eskura. N iektóre daty, jak zjazdu w Leśnej oraz nom inacji W alentego L ew andowskiego na stanowisko naczelnika w ojskow ego, po
dane są błędnie. N ie w ykluczam , że są to przeoczenia w ynikające z niedokładnej korekty.
R ozbudowany jest w pracy aparat edytorski. N ie sposób jednak n ie podnieść tego, że w spółpraca m iędzy poszczególnym i w ydaw cam i była niedostateczna. W związku z tym w iele jest odnośników i przypisów identycznych lub bardzo podobnych w treści. Zdarzają się powtórzenia; tak np. w trzech m iejscach m ówi się p raw ie to samo o bitw ie pod Żyrzynem (s. 113, 162, li89). W dwóch m iejscach 0 A. S ejfrydzie (s. 47 i 62), przy czym drugim razem podano też pisow nię Seyfried, dwukrotnie pojaw ia się odnośnik o R. Traugutcie (s. 69 i 115), o M. Heidenreichu (Kruku) (s. 107 i 129) oraz o W. Czarkowskim (s. 43 i 90). N iektóre inform acje po dane są w sposób nieprecyzyjny. Pisząc np. o J. Oxińs'kim (s. 35) nie wspom niano, że pełnił on jednocześnie obowiązki naczelnika w ojskow ego pow. piotrkowskiego 1 w ieluńskiego. W lodnośniku o ks. Brzósce (s. 4-3) m ow a jest, że został w 1861 r. skazany na 2 lata w ięzienia, ale zabrakło tak istotnego w yjaśnienia, że w yrok zo stał zm niejszony do roku, a z powodu złego stanu zdrowia Brzóska został po 4 m ie siącach zw olniony z tw ierdzy i odesłany do Łukow a pod nadzór policji. Gdyby tego n ie w yjaśnić, to n ie było by zrozumiałe, jak m ógł on już w połow ie 1862 r. objąć funkcje naczelnika m iasta Łukow a i przejawiać ożywioną działalność w or ganizacji narodowej. Odnośnik o K rysińskim wym aga uzupełnienia. Jego kariera nie zakończyła się w 1863 r., bo jak wiadom o, z G alicji powrócił on do K rólestw a
R E C E N 'Z J E 359
i w alczył do kw ietnia 1864 r. Odezwy rozpow szechniane przez Mroczka wśród chłopów guberni kazańskiej i „Złoita H r am« ta” w zyw ająca chłopów ukraińskich do zbrojnego pow stania ito dwie zupełnie różne rzeczy. W ydawca zasugerował się zbieżnością ty tu łó w i zidentyfikow ał te różne w treści odezw y (s. 48). N a s. 32 w ym agała sprostowania inform acja Rogińskiego odnośnie „Głosu z iParyża i Genui”. Ukazało się bowiem 5 num erów tego w ydaw nictw a, a n ie jeden. Odnośnik przy B eniam inie Szym ańskim , biskupie podlaskim , w ym aga sprostowania. M oże on su gerow ać bowiem , że stosunek, biskupa do powstania był jednoznacznie pozytywny. Stw ierdza się tylko to, że w październiku 1861 r. odprawił on nabożeństwo za K oś
ciuszkę (s. 45), ale ani słow em n ie m ów i się o jego działalności w czasie pow sta nia i negatyw nym stosunku do księży zaangażowanych w ruchu spiskow ym i orga nizacji powstańczej. M ylnie podane są też niektóre daty, n,p. przy Chądzyńskim figuruje data urodzenia 1839 (s. 108), powinno być 1836, zjazd w K łoczew ie m iał m iejsce 13 listopada 1862, a n ie w październiku t.r. (s. 44). W ydaje się, że Podbiel- skiernu było na im ię Jan, a n ie Józef (s. 104).
P otk n ięć tego typu w stosunku do dużej ilości przypisów i odnośników jest niew iele. Dlatego też m oje krytyczne uw agi na tem at strony edytorskiej n ie pow in n y przysłonić faktu, że otrzym aliśm y cenne i dobrze przygotowane w ydaw nictw o, które przyczyni się do spopularyzow ania dziejów pow stan ia styczniow ego n a L u - belszczyźnie i Podlasiu.
Em anuel H alicz
Marian Ł e c z y k , K o m ite t N a ro d o w y P olski a E n tenta i S ta n y
Z jednoczone 1917—1919, W arszawa 1966, s. 328.
M onografia niniejsza usuw a — przynajm niej w części — rażącą dysproporcję, jaka istn iała dotychczas w polskiej historiografii pom iędzy licznym i rozprawami pośw ięconym i działalności Piłsudskiego i jego obozu, a n iew ielu książkami, które traktują o endecji. Jest to pierwsza duża rozprawa poświęcona działalności K om i tetu N arodowego Polskiego, organizacji od której m usi rozpocząć każdy historyk, jeżeli chce dać obraz narodzin polskiej dyplom acji w dobie najnow szej. Wiąże się to rów nież ściśle z genezą drugiej 'Rzeczypospolitej.
Opracowanie tem atu b yło trudne, m. in. ze w zględu na brak dostępu do archi w ów historycznych w ielk ich m ocarstw. Toteż w m onografii w ystęp uje niejedno krotnie zjaw isko jednostronnego n aśw ietlen ia zjaw isk tylko w oparciu o dokum en tację archiwum KNP.
Z górą połow a książki została poświęcona, w ypadkom 1917 r. Tym czasem K o m itet N arodow y Polski odgryw ał bez porównania szerszą i donioślejszą rolę po lityczną w 1918 r. (zwłaszcza w jego drugiej połowie), najw iększy zaś ciężar ga tunkow y — w brew temu, co głosi L e c z у к — zdobywa w pierwszym kw artale 1919 r., kiedy form uje isię arm ia gen. Hallera, a działalność K om itetu jest rów no znaczna z działalnością polskiej delegacji kongresow ej oraz dyplom acji polskiej w stolicach w ielk ich m ocarstw.
Trudno też zgodzić się ze zdaniem autora, iż rola polityczna K NP „'kończy się w łaściw ie z chw ilą pow stania rządu P aderew skiego” (s. 294). Jeżeli autor um ieścił w tytu le „rok 1919”, pow inien był doprowadzić analizę wydarzeń do lipca tego roku, bo tak długo trw a działalność K N P n ie tylko pod w zględem form alnym . D oktryna K om itetu dom inuje nad stosunkiem P olsk i do m ocarstw Ententy i U SA aż do podpisania Traktatu W ersalskiego.
A utora pasjonuje ew olucja poglądów politycznych leaderów KNP. Są oni n aj pierw zwolennikam i tylko autonomii Polski, jako części składowej R osji, a p