• Nie Znaleziono Wyników

Stradiota : opera w 5 aktach z muzyką Ad. Münchheimera

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stradiota : opera w 5 aktach z muzyką Ad. Münchheimera"

Copied!
80
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

M 8 . 3 . 3 .

l

(3)
(4)
(5)

STRADIOTA.

(*)

Opera w 5, Aktaeli/

Z M U Z Y K Ą j/k.D , y W L u N C H H E IM E R A ,

słowa J. S. Jasińskiego.

(*) Siły wojenne Wenecjan składały się po większej części z Dalmatów, których nazywano Stradiotami.

/ & Z

W A RSZAW A.

N a k ł a d e m K s i ę g a r n i H. Trenkler.

W ierzbow a Ai* 613 (4) H otel Angielski.

lS ^G .

Ho3BOJieHO H;eH3ypoK). Bapmaua, 10 HoaGpn 1876 r.

W d ru k arn i A lexandra Ginsa. Zielna (z K rólew skiej) Ns 1064 D (37).

fi

(6)

W f WJo

O S O B Y .

Tomasz Mocenigo, Doża Wenecji.

Aniela jego córka.

Izmena, powiernica. Anieli.

Filip Arcelli.

Mori Andrzej, Patrycjusz.

Piotr, syn jego chrzestny.

Balbi, członek Bady Dziesięciu. , Ambasadorowie.

Marynarze, Gondoljery. - _

Lud obojga płci. j

Żołnierze, Jeńcy Węgierscy, Albańscy i t. p.

Rzecz dzieje się w Wenecji w r. 1420.

(M ię d zy trzecim, a czw artym aktem u p ływ a -siedm m iesięcy).

Prokuratorowie Śgo M ar co Senatorowie,

o Avogadory.

o Członkowie Wielkiej rady.

^ Panowie, Damy. ' Jałmużnicy.

s l r S J S 1001708371

(7)

A K T I.

Komnata w pałacu Doży.

SCENA 1.

D o ż a ( sam patrząc przez okno)

Chór {za sceną)

G łośm y zw ycięzcę K tóry A drję w sparł, W zadanej klęsce

D um ę wrogów sta rł O Ju ż zbrojnych dłoni

B ezsilny gniew, W ied zą ja k broni

Swej sław y lew.

D o ża

K tóż m i w yjaśni, czem się to dzieje Z e g d y zw ycięztw o opiew a lud, . Sercem niepokój, obaw a chw ieje, D uszę lodowy przejm uje chłód?

(*) Wojna w r. 1419, z Zygmuntem królem Węgier.

(8)

4

B y łżeb y to przeczuć głos Co radości tłum i w dzięk, Z apow iada g ro źn y cios I złow różbny budzi j ę k ? !

Może śród głośnych zw ycięztw a okrzyków , Z d rad n y ck zam iarów rozlew a się p rąd , Może zgrom iw szy dum nych napastników , P ra g n ie zw ycięzca zy sk a ć k ra ju rz ą d ?

B ia d a zuchw ałym , nikczem nikom biada, C hociażby ludu otoczonym cz c ią ; P ó k i W en ecją Moce.nigo w łada, N iech zd rajcy drżą!

Jeszcze w tej dłoni Ju ż zbrojnych dłoni Razem.

Doża. Chór.

N ie sk rz e p ła krew , Jeszcze obroni

Swej sław y lew.

B ezsilny gniew, W ied zą ja k broni Swej sław y lew.

SCENA 2.

D o ża , A n iela . A n ie la (z radością)

Mój ojcze.

D o ż a [ściska córkę)

D rogie dziecię, rad o ść twoja.

(9)

A n ie la .

Możeż bydż rad o ść żyw sza i ja śn ie jsz a J a k w chwili, k ied y zw ycięztw a odgłosy

Z dziękczynnem pieniem w znoszą się w niebiosy D oża.

D la m nie podwójna, g d y twój sm utek zm niejsza.

1 A u ie la .

Mój sm utek ? ojcze.

D o ż a .

T a k jest, ta k ; oddaw na O jciec w tw ej duszy z tru d n o ścią ju ż czyta, Bo cię o w ład ła ja k a ś m yśl u k r y t a !

A niela.

D ziś p rzed tobą mój rodzicu T a jn ię uczuć o d k ry ć chcę;

Czemu boleść n a tem licu,

Czemu p rzed tw ym wzrokiem d rż ę ?

D o ż a .

Pow iedz, pow iedz dziecię moje, Czemu spokój duszy zbiegi?

S m utek, boleść tw ą ukoję, Sercem serca będ ę strzegł.

(10)

tu

Aniela.

W yznam , w yznam boleść moję Czemu spokój duszy zbiegł?

T ą n a d zie ją łzy ukoję,

Ze m ię będziesz sercem strzegł.

Pom nisz ojcze nieszczęśliw ą chwilę, K ied y krocie n ieprzyjaznych bark , N azb y t ufne swej przew ażnej sile, R ozpoczęły z W enecją targ,

H an ieb n y t a r g !

K ied y ś szlachetnym gniew em uniesiony Z grom adził ju ż o sta tk i sił,

J a m w cichych m odłach sz u k a ła obrony, B y zbawieniem W szechm ocny był;

I w ychodząc ze św iątnicy P ocieszona w doli złej;

P o strzegłam , że m łodzian zbrojny Gotów do wojny,

D o ż a . Powiedz, powiedz dziecie moje

N ■

U - v> )

A n ie la .

W yznam , wyznam boleść moję....

(/. W . )

A n ie la .

(11)

7 -

K lęcząc p rzed obrazem B oga Rodzicy, Z daw ał się życie pow ierzać Je j.

T rafem się zbiegły w zajem ne spojrzenia;

I m yśl je d n a złączy ła je.

Z a tę przew inę, ojcze, przebaczenia C órka b ła g ać śmie.

D o ż a [niespokojny)

K tóż twój um ysł zajął m łody, Kto się panem serca s ta ł?

A n ie la .

T en, k tó ry m ęztw a swojego dow ody, W obronie ciebie i ojczyzny dał.

D o ża . A rc e lli!

A n ie la . On sam .

D oża,

Czy to bydź m oże?

( d . s.) Czy złorzeczyć m am losowi, Czy to woła tw oja Boże ?

A llie la (z trwogą)

Co twój ro zk az postanow i?

D o ż a (ukrywając wzruszenie)

Z a m ało d la m nie że je s t A drji synem , Ja m dziś zw ycięzcę bliżej poznać r a d ; — Bo nie dość, św ietnym odznaczyć się czynem , Bym o d d ał córkę droższą mi n a d św iat.

(12)

8 (S

A n iela .

J a k ż e w dzięczność ci w ynurzę, Żeś b łą d córki tw ej ro zg rz eszy ł;

U ciszyłeś trw ogi burzę, Z a ta rłe ś obaw y ślad.

A n iela . Z n asz ju ż teraz tro sk i moje..

(/. W. )

Doża.

Zaufaj mi dziecie moje....

U- » • )

SCENA 3.

A n ie la , D oża, A n d rzej.

A n d rzej.

P anie.

D oża.

Cóż?

A n d rzej.

S ignoria sześciu dzielnic m iasta P ra g n ie przedstaw ić w odza bohatera..-.

D o ża (niespokojny)

W celu?

- 8

(13)

B y pow inną złożył cześć. i

I łup zdobyty n a nieprzyjacielu.

D oża.

N iech w ejdą, (do A ndrzeja) S p raw d za się wieść, K ocha A reellego.

A n d rzej.

P rz e b ó g ! D o ż a (do Andrzeja) '

M ilczenie!

A n d rzej (do D o ży )

J a k u k ry ć cierpienie!

(N a znak D oży Andrzej wychodzi głębią, D o ża siada na wznie­

sieniu, A niela poniżej z praw ej. Paziow ie otwierają drzwi w g łę ­ bi, wchodzi sześciu naczelników miasta, za niemi Arcello, Panowie otaczający żołnierzy niosących sztandary, i na poduszkach złote łańcuchy, insignia, medale i t. p. Dam y, lu d ,' żołnierze).

A ndrzej.

SCENA 4.

A n ie la , Doża, A n d rzej, A r c e lli, B a lb i.

Chór.

N iech żyje A rcelli!

N iechaj echa w tórzą śm iało Im ie w odza w w ieczny czas;

N iepożytą o k ry ł ch w a łą I siebie i nas!

(14)

- 10

Głośm y sław ę w ojow nika, N iosąc dzięki, cześć, Ż e pokonał n ajezd n ik a Co śm iał p ęta nieść.

D ziś ja k niebo ja sn e czoła, Pokój cieszy k r a j ;

P ie rś rad o sn a pieśni woła, P ieśn ią serce g ra j!

B a lb i.

C hw ila pam iętna w dziejach Rzeczypospolitej, W róg, k tó ry potęgę n a sz ą p ra g n ą ł zmódz, R atu jąc się ucieczką, zn iew ag ą o k ryty, P oznał co W enecja, czem W enecji w ódz.

Z wież F e ltre i F riu lu już nasz sz ta n d a r wieje, W o jsk a zw ycięzkie w eszły do U dine bram , Belluno się. poddało, W enecji w azalem H ra b ia G orycji, P a tria rc h a sam Z w spólnikam i niecnej zdrady,

S traciw szy nadzieję, P o k o rą i żalem

D ostał A kw ileę, tylko przez układy.

<’hór.

C hw ała, ch w ała A reellem u ! Doża.

B ądź pozdrow ion w odzu, przyjm ij nasze dzięki.

(dając jeden ze sztandarów wziętych)

P rzy jm tę nag ro d ę z W ładcy tw ego ręki.

(15)

Z łota k się g a tw e im ie uw ieczni, L u d w dzięcznością je u św ięci.—

D ałeś chlubny dow ód m ęztw a ; N iechaj b iorą w zór w aleczni:

J a k w ieśdź w ojsko do zw ycięztw a, K u sław ie k raju , niezgasłej pam ięci.

A r c e lli.

N ie g roźny w róg, Nie stra sz n y bój, G dy n aród trw ożnie sił nie liczy;

G dy św ięty, d łu g R ad sp ła ca swój, C hcąc tylko sław y nie zdobyczy.

S trz e g ą c korony z jej chw ały sk arb am i, Z n a jd ą się piersi, znajd zie siln a d ło ń ; Nim h a racz h ań b y W enecjanów splam i, W pierw n ieprzyjaciół schłonie zguby toń, T en co siał zia rn a k lęsk i i niezgody,

K raj zm ieniał w puszcze, p a lił w sie za w sią, P rzeliczał dum nie w y d a rte ju ż grody,

Ziem naszych k re sy , w łasn ą znaczy Itrw ią!

T a k ! nie g roźny w ró g (j. w.) Doża (widząc powszechny zapał, niespokojny zbliża się do Arcellego)

R adość pow szechną W enecji dzielę, W iern y m obrońcą o d tą d je j bądź ; J a k o w ódz stojąc n a w o jsk a czele, S ław y oręża nie dozw ól tk n ąć.

11

(16)

N iechaj twe im ie będzie przedm urzem C ałego k raju , obyw ateli,

B ądź naszy ch sw obód m ścicielem , stróżem , Żyj nam , żyj A rcelli!

Chór.

G łośm y sław ę w ojow nika w.)

(D oża uścisnął Arcellego, A niela uszczęśliwiona, A ndrzej cierpiący, A rcelli złożywszy uszanoioanie Doży i A nieli, wychodzi głębią wśród ókrzylców ludu/.

SCENA 5,

A n ie la , Doża, Andrzej.

A n iela.

Ojcze, teraz znasz go bliżej, Ile m ęztw a, ile c n o t;

T a k ic h zasłu g nię poniży I zaw iści niecnej grot.

C hlubić będziesz się w yborem G d y m u córkę oddasz t w ą ; Bo rycerzy id ąc torem

P ra w sw ych do niej n a b y ł krw ią.

Doża,

W strzym aj Anielo ten zap ał zbyteczny, S w ą pow inność ojciec zn a;

Czyliż d la tego że żołnierz w aleczny, Tw oim m ężem ju ż bydź m a?

(17)

13

{patrząc na Andrzeja)

S ą daw niejsze innycli p raw a, U tw ierdzone m oją w olą, B ohaterów często sław a K ończy się niedolą.

Pom nij że on, ju ż la t blizko trzy, Ma słowo nasze.

A n ie la .

T y ś je d a ł — ty.

Ojcze, ja m m u nie przy rzek ła.

K azałeś.... m ilczałam ...

A n d r z e j (<ń s.) P ie k ła . A n ie la .

Ach, b łag am , rozkaz zmień.

W ysłuchaj m ię!

Doża.

Me.

A n ie la (d . s .)

O k ro p n y d zień . Doża.

W ciężkich chw ilach dośw iadczenia, J a m w nim pomoc, ra d ę m ia ł;

Swej przyjaźni, pośw ięcenia.

Małoż nam dowodów d a ł?

(18)

14 B o h a te ra p ięk n e czyny W y n a g ra d z a sław ą św iat, N iosąc m u hołd i w aw rzy n y ; T y p o słu ch aj ojca rad . N ag ró d ź tk liw e p rz y w ią z a n ie W którem stałość, w iara, lś n ią ; Z a szlachetne zaufanie

P rzy jm A nielo serce to.

S k ło ń się u k o ch an a Do próśb ojca skłoń.,.

A n ie la (po wewnętrznej walce

K ażesz, sp ełn iam rozkaz pan a,

O d d aję m u dłoń. (podaje rękę Andrzejow i)

L ecz ja k córka ci w y zn a ję:

Że g d y ta k a w ola tw a, R ę k ę tylko mu o ddaję, Bo A rcelli serce m a.

{A ndrzej puszcza rękę Anieli).

A ndrzej.

A c h !

Doża.

B oże!

A n iela .

R a zem Doża (d. s.)

R ękę ty lk o m u oddaje, Bo A rcelli serce m a.

A ndrzej [d. s.)

R ęk ę tylko mi oddaje,, Bo A rcelli serce ma.

(19)

- 15

Andrzej. (z zmyśloną pokorą i boleni)

Boleść, cierpienie i życie w rozpaczy, Oto n ag ro d a w ierności mej.

A n iela , (prosząc go)

N iechaj ten zaw ód A ndrzej mi przebaczy.

Doża.

P ow ściągnij rozpacz, nadzieję m ie j!

A ndrzej.

K iedy pew nością sta rg a n e je s t życie, K tóżby n a d z ie ją chciał się łudzić sk ry cie?

N a w ieki zn ik ły obrazy urocze K tórem i n ieg d y ś dusza się pieściła, Ju ż ich n ad zieją n a w et nie otoczę;

Z g a sły c h nie w skrzesi ża d n a lu d zk a siła!

Ja m ciebie ja k bóstwo cenił, Szczęściem , życiem byłaś ty, Je d e n w y raz w szystko zm ienił R o zpraszając czaru sny.

O dtąd w sm u tk u i żałobie T ęsk n y , czek ać będę dnia, G dy to serce w ierne tobie G robu sk ry je m gła.

A n ie la . Przebacz mi, że mimo woli Twej przyszłości strułam zdrój;

C zuję ja k to ciężko boli, P o d zielając sm utek twój.

(20)

Doża. (do Andrzeja)

P rzeb acz jej, że mimo woli . Twej przyszłości stru ła zdrój.

, (cjcho) i

Ąle ojciec j ą zniewoli, Że w ypełni rozkaz mój.

Chór. ( za sceną) G łośm y zwycięzcę... (j. w.)

[A niela w radości spojrzała na ojca, lecz spotlcawszy surowe jego wejrzenie, zmienia myśl).

R azem .

A n iela. Doża.

P rzebacz mi, że mimo woli P rzebacz jej, że mimo wol:

(i. w.) (7. w .)

A n d rzej (dl s )

Z a p o g ard ę co ta k boli, Z a z atru ty życia zdrój, K a ra z zem stą się zespoli, P ozna je A rcelli twój.

(z udaną pokorą pożegnawszy D ożę i Anielę wychodzi, Aniela upojona szczęściem słucha niknącego w oddali chóru).

Koniec Aktu pierwszego.

- 16

(21)

A K T II.

(P iazzetła — N oc księżycowa:)

SCENA I.

A n d rzej, P io tr . (wchodząc, Tcończą rozmowę)

P io tr .

P rzy sięg am panie, że przed północą P rzy jd zie tutaj! n ap isał tak.

A n d rzej.

K ła m ie sz !

P io tr . Z a darm o, nadzw yczaj g ła d k o ; Z a złoto, nigdy; przynajm niej rzadko.

Oto k o p ja listu.

A lld rzej. {przeczytawszy)

Ah! bądź z pomocą N a pierw szy znak.

A teraz precz!

P io tr . Czy P an co doda?

(22)

18

Andrzej. ( dając cekina)

Oto n ag ro d a.

P io tr . D zięki zacny P a n ie . Lecz ostrzegam , nocą S p otkanie

N iebezpieczne bardzo.

A ndrzej.

O stry miecz....

P io tr . {W skazując sztylet)

D łoń pew n a — m ilczy w oda.

W y g o d n a rz e c z ;

T em i sposoby, przezorni nie g a rd z ą (odchodzi) A ndrzej, (.sam)

Jeszcze św iatłem lśn ią k o m n aty S łychać zd ała śpiew m ło d zieży ; Pewno z niem i je s t bo g aty Nasz boliater św ieży.

SCENA 2.

A ndrzej, A r c e lli. (M łodzież w gondolach oświetlonych przepływa.)

A r c e lli.

Cudne niebo strop gw iaździsty, Ale łódko zbocz:

(23)

Bo n a d jego b la sk sre b rz y sty W olę b ry la n t ja s n y , czysty, D w ojga czarnych ocz.

Chór.

Bo n a d jego b lask sre b rzy sty (;. w.) A r c e lli.

P ię k n y k w iatek w dniu p o g o d y ; Lecz n a d zieleń drzew,

M ilszy dla n as buziak m łody, Szczery uśm iech, m yśl sw obody, I m iłości śpiew.

Chór.

M ilszy d la nas b uziak m iody (/. w.)

(z odpływem gondol śpiew się oddala i milknie)

A n d rzej, (sam)

Ju ż cisza w koło, — kochanków godzina, Czemuż Arcelli przybycie odw leka?

S p o tk a n ia chwili, n ik t nie zapom ina.

Zbliż się szczęśliw y, — k o ch an k a cię czeka.

G w iazda tw oja n a błękicie

Jeszcze blaskiem zw ycięztw ś w ie c i:

W trw ałość szczęścia p rzy rozkw icie W ie rz ą ty lk o dzieci.

D nie pow odzeń zbieg n ą lotem , Sław y d roga, w ą tły tó r;

Często piorun sp a d a grotem Choć niebo bez chmur.

19

(24)

2 0 I m nie niebem b y ła ziemia, I ja m w złote w ierzył sny;

D ziś się bólu cierń rozplem ia, S iejący niech drży.

SCENA 3. '

A n d r z e j , (w głębi z lewej) A n i e l a , I z . i n e u a (wchodzą z prawej) A r c e ł l i (pochodzi ostatni).

A n d r z e j {d. s )

Co w idzę, to ona. (k r y je się za kolum ny') Izm ena.

W róćm y do pałacu, g d y się dowie D oża Ze o tej godzinie, my nad brzegiem morza, W y i j a zgubioną.

A n i e l a .

Pociecho w cierpieniu, P rzy jació łk o m oja ty bądź naszym św iadkiem P rz y pierw szem i ostatniem widzeniu....

Izm en a.

Ah dobra Pani, a jeżeli przypadkiem Z azdrosny A ndrzej noc podejdzie ciemną, Jeźli wyśledzi tę sch ad zk ę tajem ną!

D rżę na m yśl sam ą!

A n i e l a .

Na w szystkom gotowa.

(25)

21

Izm ena.

Lecz pom yśl tylko....

Aniela.

• P ró żn e tw oje sło w a;

K iedy ojciec niezbłagany G łuchym je st n a glos n atu ry . Przyjm ę z jego rą k k ajd an y , Lub klasztoru sm utne m ury,

G dzie ty siące ofiar ginie.

W żalu p ły n ą dnie, tygodnie, P ałac dla innie je st w ięzieniem . Miłość k a rz ą tu ja k zbrodnię, G ard zą p ro śb ą i cierpieniem , N aw et b ronią łez dziew czynie!

A n drzej, (rf. s ) N iegodna!

Izm ena.

Ab, nie płacz, dziecie,

(spojrzawszy na prawo)

T o Arcelli pewnie.

A n drzej. («. s.)

Przecie.

A rcelli. (spostrzegłszy Anielę, zbliża się)

Nie w ierzyłem pism u ręki, T eraz oczom ledw o w ierzę!

Ob dzięki ci, dzięki!

(26)

- 22 Izm en a . (d. s )

T w a opieka niech ich strzeże , W ielki Boże!

A n i e l a ,

Lubo raz pierw szy do siebie zbliżeni, I o sta tn i pew nie raz,

P om nijm y je d n a k , że w śród nocnych cieni Bóg P rzedw ieczny w idzi nas.

A r c e l l i . D ro g a Anielo, tw e spojrzenie jedno, Ł z a przed ołtarzem n iegdyś w yroniona, T obie o d d a ły m oją duszę biedną, R oznieciły ogień łona.;

I w yznaję ci tu śm iało : Jeślim siły w rogów zgniótł, Jeżelim się o k ry ł chw ałą, Twój mię ro zk az tajn y w iódł.

Ja m z spokojncm p a trz y ł czołem N a g ra d k u l, n a p rzep aść mórz, Bo ty byłaś mi aniołem

W krw aw ym boju, w pośród burz.

Ale przyszłość....

A n iela . Bez obaw y P a trz ę w nią. R ozkaz ojca dzieli nas, Ciebie w zyw a d ro g a sław y,

Mnie p o k u ty czas.

(27)

L ecz cokolw iek bąd ź się stanie, J a do k re su moich dni

W ia rę, m iłość, niezachw ianie Zachow am ci. (podaje m u rękę)

A r c e lli.

Ali tej chwili nadziem skiej roskoszy, K tó rą dusza m oja tchnie, v

Ż ad n a w ład za nie rozproszy, Ani zem sta d o tk n ąć śmie.

R azem .

A r c e lli. A n ie la .

Ah tej chw ili (;. i v .) Ah tej chwili ( j . w .)

Izm en a . P an i, uchodźm y ztąd.

A n iela . Ż egnam cię n a zawsze!

W ta jn i przyszłych dróg, Może dni łask aw sze Ześle dobry Bóg.

R a zem .

A r c e lli. A n iela.

Ż egnam cię n a zaw sze (j. w .) Ż egnam cię (;'. w.)

(w czasie tego pożegnania Andrzej przesuwa się głębią do pałacu Doży, tamże odchodzą później A niela i Izmena, A r celli w głąb)

(28)

2 4

Z m ia n a .

{Sypialnia D oży).

SCENA 4.

B o ż a , A n d rzej, {wchodzą)

D oża.

T o przechodzi w szelk ą w iarę;

A niela!....

A n d r z e j.

P anie, jeźli k łam ię, N a najsro ższą w ydaj k arę.

D oża.

Kto b ąd ź zaw inił, pozna to ram ię.

A n d r z e j.

To list jego.

D o ża . {czyta)

„ P rzez pam ięć tego dnia, k ie d y cię raz p ier­

w szy ujrzałem , błagam , pozwól m i pomówić z tobą.

W iem , że ojciec p rag n ie cię zm usić do zw iązk u z A ndrzejem . Jeżeli dopełnisz tego rozkazu, Bóg w ie do czego rozpacz przyw ieśdź by m ię m ogła.

T a ż sam a W enecja, k tó ra nieznanego F ilip a A rcel­

li, n ag ro d ziła sła w ą bohaterów , może złorzeczyć mi będzie, że j ą opuszczę w chw ili, k ied y pokona­

n i z a p ra g n ą pom ścić się za dozn an ą zniew agę. “ Ah zbrodzień!

(29)

A n d rzej.

Spraw iedliw ej k a ry godzien.

D ow ód jaw n y . N asze p raw a Kowno k a rz ą m yśl i czyn.

Nie obroni daw na sław a, K ied y m a tk ę z d rad za syn.

Doża.

D um ną groźbę upokorzę, W yrachow ali zedrę p la n ; W idział d o tąd ojcem Dożę, P o zn a dziś czem lu d u P an .

A n d rzej (z zmyśloną szczerością')

Ale je d n a k w słusznym gniew ie, W strzym aj ojcze stra sz n y s ą d ; N iechaj św iat o błędzie niew ie,

Gotów h a ń b ą nazw ać błąd.

Doża.

Cóż więc przedsięw ziąć by ustrzedz się z d ra d y ? A ndrzej.

T obież p rzy stało p y tać twego słu g i?

Doża.

Od p rzy jaciela żądam szczerej r a d y ; T yś po Anieli w sercu mojem drugi.

A n d rzej.

A w ięc, w szystko w głębokiej u k ry ć tajem nicy, A rcelli niech p o płynie k u brzegom Bosforu,

(30)

Może w przeciągłej wojnie zapom ni dziew icy....

N areszcie i śm ierć nie czyni wyboru.

Doża.

Rozumiem.

A ndrzej.

C zęstokroć w dum ę szczęście się w yradza;

G dyby nie spełnił eo pow inność w skaże, W ie ja k W enecja zasługę n agradza, N iech się przek o n a ja k opornych k arz e.

Doża.

Pom ysł szczęśliw y, kaź przyzw ać Anielę,....

I A rcellego... że w naglącej spraw ie, K iedy nam g ro żą znów nieprzyjaciele, Mówić z nim prag n ę.

Andrzej.

N a rozkaz się staw ię, (wychodzi)

26

SCENA 5.

Doża. (sam, po chwili) A n ie la , Izm en a . Ab niepew ność sercem m iota....

Gniew u k ry jm y chociaż płonie.

G dzież swobodo je ste ś z ło ta?

N ie n a tronie, nie n a tr o n ie !

(31)

Doża, A n iela , Izm en a

Doża.

Głos sm utnych przeczuć sp raw d ził się boleśnie, W ątpiłem słaby że je zesłał Bóg;

C órka odbiegła ojca sw ego we śnie, Pociechy z d ziecka pozbaw ił mię w róg.

Ah, szczęśliw szej ja m przyszłości W y tw arzał dla siebie św iat, K iedym m arzył, że w starości T y p odporą będziesz lat.

Nie pom yślałem w złudzeniu zwodniczem, P a trz a c n a córkę w radosD rm zachw ycie,

Że ojca głos, S pokój, życie, I siw y włos

B ęd ą dla niej niczem.

Nie pom yślałem , w idząc cię ta k m iłą, Ze g d y tw a pomoc stanie się potrzebą A żeby starca m łodą wesprzeć siłą ; J a w yrzutam i sk arży ć bede niebo Że mi tw ym ojcem zostać dozwoliło!

Izm en a (do A n ieli).

D obra pani.

A n iela (do Doży)

Ah, miej litość.

27

(32)

2 8

Doża.

L itości i ojciec w zyw a, C ierpienia jeg o skróć,

W róć mi dziecie, nieszczęśliw a, D ro g ą s tra tę wróć.

A n ie la .

Niech te Izy boleści św iad k i, P rzem ów ią do duszy tw ej;

B łagam cię n a im ie m atki P róśb w y słu ch ać chciej.

N ie zabijaj m ię rozkazem B y innegó zostać żoną, O cal ła sk i tw ej w yrazem . D obry ojcze, w iem

Ze dzień gdy będę z nim złączoną B ędzie śm ierci dniem.

Doża.

Nie, A nielo miej nadzieję, T y lk o ojca w olę ceń;

P rzy szło ść, m arzeń ślad rozwieje, J a s n y szczęścia w stanie dzień.

A n ie la . Ojcze, zostaw mi nadzieję, W olę tw o ją złagodź, zm ień;

P rzy szło ść, chm urę trosk rozw ieje, J a s n y szczęścia w stan ie dzień.

Izm en a . D obry P anie, miej nadzieję,

. W olę tw oją d la niej zm ień... (/. iv.)

(33)

SCENA 6.

Doża, A n ie la , A ndrzej, Izm en a . (później) A r c e lli,

(w końcu) P io tr . Andrzej.

R ozkazem Tw oim w ezw any P anie, A rcelli czeka.

A n ie l a (d. s.)

P rz e b ó g !

Izm en a (d. s.)

Co się stanie?

Doża.

Niech w ejdzie. (A ndrzej wychodzi) A n ie la (do Doży) O tej porze!

Doża.

W naglącej potrzebie

Mógł przed godziną przyjść d la ciebie, Czyliż dla D oży przyjść nie m oże?

A n ie la Mamże odejść?

Doża.

Nie, zostań.

A n ie la (d. s ) Cóż uczynię!

29

(34)

30

[Andrzej, A rcelli wchodzą)

Doża.

W itam , przebacz że w tej godzinie W ezw ać cię m usiałem .

A r c e l l i . Panie.

Doża (z znaczeniem)

Nie dla w szystkich, noc chw ilą spoczynku;

D la m iłostek i dla w ładzy

Strzegącej złych m yśli, i złego uczynku....

A r c e lli.

W iem panie, ja k trudnym je s t twój obow iązek;

Czuwać jaw n ie, czuw ać sk ry cie...

Doża.

Lecz chcesz w iedzieć: ja k i zw iązek Ma z nim tw e p rz y b y c ie ?

Kto raz dni pośw ięcił dla k ra ju obrony T en za c ią g n ął w ieczny dług.

N aród w ojną zagrożony Chce pom ocy w iernych sług.

Z ygm unt z p o g a rd ą P rzy m ierza praw , Ja w i m yśl h a rd ą N apaści naw , P o k o n an ia naszych n a w !

D ow iedź zuchw ałym surow ą k arą , Ze nie łatw o osięgną cel,

(35)

31

U k arz p rzy k ła d n ie g ard ząc y ch w iarą, N ow ą cło sław y d rogę ściel.

A r c e lli (zrozumiaiuszy podstęp)

P an ie , tw ą ła sk ę przy jm u ję z pokorą, Chlubą je st ufność ja k ą d arzy t r o n ; L ecz niech i inni udział w boju biorą K tóry nam niesie zw ycięztw o lub skon.

Jam d opełnił powinności, Ja k ie włożył n a m nie k r a j ; Z y sk ać sław ę, cel zazdrości, Innym panie ta k ż e daj.

Doża.

Co słyszę!

A r c e lli.

P rzy twym boku, zastęp mnogi Św ietnej rodem je st m łodzieży;

Jej w ięc w sław ę dziś ubogiej, Pierw szeństw o się przynależy.

D la m nie chw ały dość nabytej, Ju ż poznałem jej z n a c z e n ie ;

P o g ard zam o d tąd próżnem i zaszczyty, Z całej przeszłości unosząc wspom nienie!

D o z a . Arcelli!

A n d rzej (d. s.~)

Nie trzeba nic w ię c e j! (w ziąw szy papier ze stola, p isze ołów kiem spiesznie, id zie do d rzw i,

daje zn a k, ivchodzi Piotr).

(36)

32

Iz m e n a , A n ie la . N ie b a ! A n d r z e j (do P io tra )

W puszkę, p rzed p ałac k siążęcy. (P io tr wychodzi) D oża.

W zg ląd u a tw ą m łodość je d y n ie m ię w zrusza, Ze ci przebaczam śm iałość p a tr y c ju s z a ; L ecz k ied y idzie o k ra ju obronę, W inienem w szystko odrzucić n a stronę, I pow inność ty lk o znać.

( Piotr wraca, daje znak Andrzejow i ie w ypełnił rozkaz)

A n ie la (d. s.)

Ah śm ierć pew n ą zapow iada, P ełen groźby ojca w z r o k ;

Grom po grom ie n a mnie sp ad a, Z g u b ę zbliża k a ż d y krok.

Serce truchleje, Ł z a w oku drg a, N ik n ą nadzieje G dzie zem sta trw a.

D oża. (d. s.)

W słow ach jeg o sk ry ta z d ra d a Lecz j ą dostrzegł baczny w zrok, U rok sław y się ro zp ad a

Z gubę zbliża k a żd y krok.

(37)

Z a nim roztleje Czynem m yśl tw a, Ś m iałe nad zieje S kruszy dłoń ta.

A n d rzej (d . s.) M yśl z g ad u ję co nim w łada, Choć j ą k ry je g ę sty mrok, Z w ykle k a rę w iedzie zd rad a , N a tu raln y rzeczy tok.

S ław ą jaśn ieje, W niej ufność m a, Sm iale nadzieje R ozproszę ja.

A r c e lli. (rf. s.)

W iem co los mi zapow iada, Czem zagraża burzy m ro k ? N iechaj grom po grom ie pada.

Siniało nań w ytężę w z ro k ; W zw odną nadzieję N ie w ierzę ja, Lecz nie truchleje K to serce ma.

Izm ena. (d. s.)

Ah, śm ierć pew n ą zapow iada, P ełen groźby D oży w zrok, Grom po grom ie n a nich spada,

^ Z bliża zgubę k a żd y krok.

33

(38)

34

a

es

C ała truchleję, Któż pomoc d a ? W ierzyć w nadzieję, N a cóż sie zda ? N a cóż się z d a ? P io t r (d . s.)

Ju tro zniknie ju ż zaw ada.

Co k rę p u je d z ia ła ń to k ; Co m a zginąć niechaj pad a, Skończy w szystko śm iały krok.

W ierzyć w nadzieję, To dzieci g r a ; T e n się z niej śm ieje, K to głow ę ma-

A r c e lli.

C zuję ja k w ielk ą m oja przewina, I n a m yśl gniew u tw ojego d rż ę ; U k arz ja k ojciec, lecz przyjm za syna, N iech p rzy w iązan ie p rz e b ła g a cię.

A n ie la , A r c e lli.

P rz e d tw ą w ła d z ą chyląc głow ę, W znosim y do serca g ł o s ; Ojcze, daj nam życie nowe, I rozpaczy w strzy m aj cios.

A n iela . W zrusz się prośbam i, N ie g ard ź łzam i,

(39)

35

M iłością są d ź, I ojcem bądź.

A r c e lli.

P rzed tw ą w ładzą schylam głowę, P an ie, usłysz serca głos,

Do ła s k ty lu dodaj nowe, W twoich rę k a c h życie, los.

D o ża . (d . s.)

Boże!

%

A n d rzej. (d . s.)

Chwieje s i ę ! u '

D oża.

B łęd y w ieku, zapom nienie, P rz e b a c z o n e ;

J e d n a k w oli nieodm ienię, Co w yrzekłem , niew zruszone.

S zał darow ałem , niech ś w ia t co chce mówi N a nierozw ażnie w yrzeczone słow o ;

Ale w ystępek przeciw ko krajow i P rzy p łacisz głow ą.

A n iela . Ojcze... panie!

(40)

36

A r c e l l i (patrzcie na Andrzeja)

D u sza p rzen ik a,

K to b u d zi twój g n ie w ? ...

Niech n a nikczem nika, N iew innego sp ad n ie k re w !

( wzrokiem boleści żegna Anielę, która zemdlona pada na ręce Izmeny, D oża 10 rozpaczy. Andrzej tryumfuje).

Koniec Aktu drugiego.

/ \

(41)

A K T III.

( Komnata A n ieli).

S C E N A 1.

A n ie la .

Noc m inęła— lecz sen z d a ła Ze spokojem duszy zb ieg ł...

G dzież on ?! p ły n ą ć łzy p rz e sta n ą Je ź łi go Izm en a ocala,

L ub szczęśliw ą zm ianą,

A ndrzej zem sty się swej z rz e k ł.—

Ł a s k ą niebios prow adzony Spiesz za g łębie m orskich fal, Spiesz spokojny w inne strony, Mnie pozostaw łzy i żal.

P onieś innej tw o ją w iarę, Ślubem św iętość p rz y sią g złam , Ż yciem p łacąc m oją k a rę Błogosław ić będę wam .

(42)

38 Ab, ja m g o d n a tego losu, Z e u M atki B oga stóp, D o m odlitw y kornej głosu D o łączy łam grzeszny ślub.

(usłyszawszy szelest przy drzwiach)

Ah, Izm ena!

(spieszy ku drzwiom, wchodzi A ndrzej)

S C E N A 2.

A n ie la , A n d r z e j.

A n ie la . Boże w ie lk i!

A n d rzej.

T o nie A rcelli.

T ak iej b y nie w zbudził trw ogi, C hoćby p rzy szed ł i ta k rano.

A n ie la .

0 tym czasie.... ja k a śmiałość!

Aż do mojej w ejść kom naty.

A ndrzej.

P rzeb acz P a n i tę zuchw ałość, O szczędzić Ci chciałem drogi, 1 oszczędzić czasu s tr a ty ; B yś ja k w czoraj w nocnej porze

(43)

Nie w y b ieg ła n a spotkanie, K ochankow i, po n a d morze Z anieść tk liw e pożegnanie.

N ie pom nąc: że te kolum ny S ą d ro g ą do trum ny. (*)

A n ie la . (d . s ) W ie o w szystkiem .

A ndrzej.

S k arb m asz pani w twej Izm enie, T a k ie j d ru g iej

W iernej słu g i Nie m a św iat.

Aniela.

Sługi!

A ndrzej.

K tó rą n a d e r cenię;

Bo jej zd an ia, P rz y w ią z a n ia .

S łuchasz rad.

A n ie la . D osyć (chce odejść)

A ndrzej.

Chw ilę pozwól mówić z tobą A n iela . Nie.

(*) Przysłowie od czasu Marina Palieri.

39

(44)

A n d rzej.

Jeżelim tn, śm iał w ejśdż sam, W ażny pow ód pew no mam.

A n iela. ( przy drzwiach)

Nie.... (chce odejść) A n d rzej.

Ż ą d ała ś pom ocy....

{A niela zatrzymuje się, Andrzej niby szczerze)

Racz p rz y jąć m oję, gotów na rozkazy....

C zekam więc...

A n ie la . (d . s.)

Ah żałobą T c h n ą w y ra z y . {wołając) Izm eno!

A ndrzej, (z złośliwym uśmiechem)

Ju ż oddaw na po północy, N iepotrzebny więc nam św iad ek .

A n ie la , {zawstydzona)

A h !

A n d rzej.

W sty d i sm u tek T w ą przyszłością i n a g ro d ą :

T a k i sk u tek Z w ykle w iodą Zapom nienie i u p ad ek !

- 40

(45)

- 41

A n ie la . W iecznej oddam się p o k u cie;

A n drzej.

Nie n agrodzi co się stało.

A n ie la . Ah, jeżeli jeszcze czucie W duszy twojej pozostało,

B łagam na w szystko co św iętem dla ciebie, W im ie B oga w niebie,

N a niedolę miej w zgląd Przebacz, przebacz błąd.

A n d rzej.

Któż n a tw ą prośbę głuchym zostać zdoła, Kogóż nie w zruszą uczucia w y ra z y ? — U rok spojrzenia i spokój anioła

Ś w iadczą w ym ow nie że serce bez skazy.

A n ie la .

s Stokrotne dzięki szczerze ci niosę, Z nikły przeczucia groźnej bojaźni;

J a k żarem zw iędły k w ia t w ita rosę,

» T a k w itam d u szą objaw p rzy jaźn i.

4 Znów c a łą w ia rą i przyw iązaniem , D aw na A niela d la ciebie tchnie;

5 Bo tw ą d o b ro cią i przyw iązaniem Z łagodzisz ojca, pocieszysz mię.

(46)

A m lrzej.

D zięki Anielo stokrotnie niosę, S erce u w aln iasz z dręczącej k a ź n i;

J a k żarem zw iędły k w ia t w ita rosę, T a k w itam duszą objaw przyjaźni, N iezłom ną w ia rą i przyw iązaniem , Z aw sze posłusznym tobie bydż chcę G dy tw ą p rz y ja ź n ią i zaufaniem P o w racasz spokój, pocieszasz mię.

Andrzej.

P ro śb ą gniew ojca rozbroję, P rzedm iocie niezgasłej czci;

Lecz nad zieję odżyw moję, Ż e d ło ń k ied y ś oddasz mi.

A n ie la . N ig d y !

A n d rzej (powstrzymuje gniew).

N ig d y !?

A n ie la .

M yśl m iłości zgaś w iskierce, N ie w zbudzi jej przym us, czas Bo kobieta czyste serce Może o d d ać ty lk o raz.

A n drzej.

B iad a ci!

42 -

(47)

A n ie la . L itości.

A n drzej.

G dy odm ow a w ęzły targ a, I litość m a k re s ;

Nie w zbudzi jej żal, ni sk arg a, N aw et w idok łez.

A n ie la .

Czyń w ięc co chcesz. Je ste ś panem Ż ycia m ego, m ego losu.

A n d rzej.

Jeszcze nie w szystko w idzę je s t ci znanem , I najsroższego nie przeczuw asz ciosu;

N ie w iesz, n iebaczna, że zw ołana R ada, I ja k ą zb rodnią obow iązku z d ra d a ?

A n iela .

Ah! teraz w idzę in try g tw oich bieg, O d g ad u ję m yśl n ik c z e m n ą : C iągnąc m ię n a d przep aści brzeg,

S taw iasz m iłość lub hańbę w w yborze p rzed em n ą.

A n d rzej.

Pom nij n a to : w moich ręk ach Jeg o zguba lub obrona.

G dy przem ów ię: um rze w m ękach, L ub w ygnańcem w nęd zy skona.

43

(48)

- 4 4 A n ie la (d. s.) W ielk i Boże. (po chwili) N ie chcę uczuć moich kryć,

Choć wiem, że tw e m ilczenie ocalić go może, G dy m iłości żąd asz mej,

N ig d y !— U m rzeć stokroć lżej

Niżli tobie w dzięczną b y ć .— {wychodzi.)

S C E N A 3 . A ndrzej, (sam)

Ah, tą zniew agą c a łą przeszłość sta rła, W d zikie m ię zw ierze zm ieniła sz alo n a;

Ju ż tkliw ość w piersiach n a w ieki zam arła, - W ściekłość w re tylko i zem sty dokona.

(wychodzi).

Z m i a n a .

S C E N A 4 .

( S a la R ady D ziesięciu)

Doża, B a lb i, S ę d z io w ie i S ig n o r ia . Doża.

Mimo zw ycięztw a niedaw nego boju, I zaw artego z Zygm untem przym ierza, Znów się zachm urzył w idokręg pokoju Bo w róg zdradziecko n a F riu l uderza.

(49)

45

Z astęp y m ężnych, zebrane galery, W nieprzyjaciołach sk a rc ą p lan zaboru, B yleby tylko w ódz w chęciach b y ł szczery, S zedł bez w ah an ia za głosem honoru.

B a lb i.

Kom uż bezpieczniej zw ierzyć w ojska wodze, J a k w sław ionem u zw ycięztw em A rcelli?

W sz y s c y .

On je pow iedzie po zaszczytnej drodze, 1 z a d rż ą w rogi ja k nieraz zadrżeli.

Doża.

T a k , ale w yznać m uszę z bólem serca, Ż e ten wódz znany z odw agi krajow i, D ziś nas opuszcza, i ja k przeniew ierca O dm aw ia służby D oży i ludowi.

W sz y sc y .

To zbrodnia, zbrodnia godna k a ry nieba!

Doża.

I oskarżenie dow odem poparte. (podaje sędziom papier)

B a lb i (do czytających)

Lecz zb ad ać pow ód p rzed w szystkiem p o trz e b a : D la czego sław ę staw ić chce n a k a rtę ?

Doża.

W aszem u św iatłu, orzeczeniu p raw a, O ddaję uznanie w iny.

(50)

W sz y s c y .

W y stęp ek ja w n y ; za zbrodnię niesław a!

B a lb i.

A m oże w inę ła g o d z ą przyczyny.

W pospiesznem zdaniu często złe spoczyw a.

Chór. (wszyscy prócz Balbiego)

N am ysł je s t zbrodnią, k ied y k r a j przyzyw a.

Doża.

T ak.

B a lb i

A le pom nij Dożo, że za wzięcie flotty, N azw isko A rcellego św ieci w księd ze złotej.

Doża.

N asz gród, spraw iedliw ości p rz y k ła d św iatu w skaże;

Z a słu g a je w p isała, w y stęp ek w ym aże!

W sz y s c y .

Z a słu g a je w p isała, w y stęp ek w ym aże!

Doża.

P rzez w zgląd n a przeszłość dozw ólm y obrony.

W sz y sc y . Z goda.

D o ż a ,

N iechaj się staw i oskarżony.

46

(51)

47

S C E N A 5-

D oża, B a lb i, S ą d z io w ie , A r c e lli (później) A n d rzej, A n ie la , Izm en a , P io tr , L ud, Ż o łn ie r z e .

Doża. (do Arcellego)

A rcelli, stoisz tu w obec T ry b u n ału K tórem u W enecja losy sw e pow ierza;

Bacz, b y ś odpow iedzią nie p rzyniósł zak ału , N ie splam ił honoru praw ego rycerza.

W iesz dobrze o tern, że nieprzyjaciele Znów nam zw ycięztw a zap rzeczają p ra w ; O dpow iedz przeto: czy staniesz n a czele Z ebranych w ojsk, gotow ych n a w ?

A r c e lli.

N ie.

(poruszenie wszystkich)

B a lb i (<do Arcellego)

Zw aż co m ówisz. Je ste ś bowiem w błędzie M yśląc, że praw o przeszłość m a n a w zględzie.

A rcelli.

W iem .

D oża. (wziąwszy papier z rąk S ędziego)

Czy przyznajesz, żeś niebaczny, w gniew ie W y rzek ł te sło w a: (czyta)

„ Ja m dopełnił pow inności,

„ J a k ie w k ład ał n a m nie kraj,

„Z y sk a ć sław ę, cel zazdrości,

„Innym , panie, tak że d a j.“

(52)

4 8

A r c e lli (przejrzawszy podany papier)

T a k .

B albi.

P rzy zn aje. {Sędziowie zcicha naradzają się, podpisując z kolei na w yroku w łasne zdanie)

Pozwólcie słowo, {wszyscy przyzw alają) Czy w iesz Arcelli

Co poprzedza ta chw ila m ilczenia grobow a?

A rcelli.

W yrok.

B alb i.

Pom nij: że R ad a D ziesięciu N a śm ierć sk a z a ła T ie p o la;

W ie o k a żd em przedsięw zięciu, N iew zruszoną je s t jej wola.

A rcelli.

W iem .

B albi.

Jeszcze czas,

W tw em spojrzeniu jaw n ie ezyta K ażd y z nas:

Że cierniem w tobie tk w i J a k a ś m yśl u k ry ta . W ięc w y jaw ją , A R ad a przeb aczy ci, P rzez w zgląd

N a m łodość tw ą, Nie zbrodnię, lecz błąd.

(53)

49

A r c e lli. {milczy, sędziowie podpisują zwolna) B a lb i.

W ysoko cię k a ż d y ceni.

Czemuż w ięc grobu otw ierasz podwoje, K iedy la u r co się zieleni,

Może na nowo sk ro ń uw ieńczyć tw o je ? Cierpienie chw ili ja k o m g ła przem inie, Zaśw ieci przyszłość, zaszczytów i ł a s k ; N adasz now e tw ej rodzinie

I sła w ę i blask.

A r c e lli (w alczył sam z sobą, w idząc że podają D ozy wyrok do podpisania)

Co w y rz ek łem —nie odm ienię.

( D oża podpisuje)

A r c e lli. (do Balbiego)

D ziękuję za w spółczucie. (puszcza rękę Sędziego) U k a rz przew inienie.

B a lb i.

H a, stało się. (wrzawa za sceną —k rzy k i ludu;

(O ficer wprowadza A ndrzeja)

A n d rzej.

L u d niespokojny 0 lo sy w ojny,

Z eb rał się tłum nie. P rzestrach się szerzy, 1 n ik t nie w ierzy

W z d ra d ę ulubieńca.

4

(54)

— 50 —

Doża.

Niech w ejdą. B yli św iadkam i N a g ro d y m ęztw a m łodzieńca.

Niech stra tę jego podzielą z nam i.

[ wchodzą Paziow ie, A n iela, Izm ena, P iotr, lud p łc i obojej)

A r c e lli. (postrzegłszy Anielę d. s.)

W ielki Boże, dodaj siły!

A n ie la . (tf. s.) Ja k iż w yrok, cóż usłyszę!

A udrzej. (d. s.)

C zy zeznania p o tw ie rd ziły ?...

A r c e lli.

P rzyjaciele, tow arzysze, W y , coście ze m ną dzielili Z aszczy t boju krw aw y, D ow iecie się w tej chwili

Źe k oroną m ęczeńską byw a w ieniec sław y.

(Złoża daje znak Sędziemu aby przeczytał wyrok. W szyscy S ę ­ dziowie pow stają, Cisza).

S ę d z ia (czytał)

„A rcelli na mocy dowodów i w łasnego ze­

znania, że odm ów ił p rzy jęcia pow ierzonego m u do­

w ództw a, s ta ł się winnym w z g a rd y w oli N arodu.

Z a tę zbrodnię najw yższy T ry b u n a ł w y d ał w yrok śm ierci; [Aniela mdleje, w szyscy przerażeni) ale D oża u w zg lęd n iają c przeszłe zasłu g i oskarżonego, s k a ­ zuje go n a w ieczne w ygnanie, i w y kreślenie jego n azw isk a z k sięg i z ło te j.“

(55)

- 51 Doża. (do Arcellego')

Arcelli. przyjm ujesz w yrok?

A r c e lli.

P rzyjm uję. (L u d oburzony) Doża. (d. s.) Już się stało, osądzony, Musi rzucić brzegi te, R az z W enecji w ydalony, Nie o d zy sk a w ładzy, nie.

W krótce zniknie i z pam ięci Że n arodu bronił k rw ią;

D ziś odw adze lud hołd św ięci, Ju tro zbrodnią zowie ją .

A n ie la , (d. s . )

Ah, n a w ieki ju ż zgubiony, W idzę czego ojciec ch ce;

Pocisk w niego w ym ierzony Ciosem śm ierci dotknie m ię. * Niechaj zem ście m ię pośw ięci, J a z p o k o rą p rzy jm ę ją, G dy ten ginie w niepam ięci, Co n arodu bronił k rw ią.

Izm en a . (d . s ) N ieszczęśliw y, ju ż zgubiony Musi rzucić brzegi te, Raz z W enecji w y dalony Nie pow róci więcej, nie.

*

(56)

' W ięc ofiarą p ad ł niechęci, Z em stą przeciw niem u tc h n ą ; L u d bez zw ględu tych pośw ięci, K tórzy m u się oprzeć śm ią.

A r c e lli. (d . «.) L u d w sw obodach zagro żo n y J a k o zbaw cę w itał mię, D zisiaj k a rze bez obrony Ze w olnym ja k on bydź chcę.

Je d e n opór lu d u chęci

W szyscy zbrodnią we m nie zw ą M iałem w wiecznej żyć pam ięci, Dziś m ię na w ygnanie ślą.

A n d rzej, P io tr . (d. *■.) Ah w y g ran a, on w zburzony Z k a ry brzm ieniem zg a d z a się, O puściw szy ra z te strony, K ie pow róci w ięcej, nie.

Ju ż w ym azał lud z pam ięci Że go bronił m ężnie k rw ią;

U lubieńca zem ście święci, To n ag ro d y zw ykłe są.

B a lb i (d. s.)

Próżno szukać d lań obrony, K ied y sam sw ej zguby chce, Ale p ra w d y utajonej

P rom ień m usi przedrzeć się.

(57)

Pow ód tajnej te j niechęci, Próżno zbrodnią nazw ać ś m ią ; Kto k rajo w i życie święci, N a w ieki u kochał go.

Chór In d u . Ah niegodny, zniesław iony, Niech opuści brzegi t e ; Próżno w zyw a ten o b ro n y G dy p o g ard z ać p ra w e m śmie.

Ginie przeszłość w niepam ięci, O toczona naw et c z c ią ;

K to je j życia nie pośw ięci T en się w aży ga rd zić nią.

A rcelli. (z boleścią, ■prawie do siebie)

W y ro k h ańby n ę k a duszę, I zranione czucie g n ę b i;

M ógłbym m ówić (p a trzy na Anielę) m ilczeć m uszę, Boleść zam k n ąć w serca głębi.

(c?o D oży i Sędziów ')

W aszem u w yrokow i niech się zadość stanie.

W głuche la sy i opoki Miłość k ra ju , żal głęboki,

Niosę z sobą n a w ygnanie.

(58)

Może w as dojdzie głos mojej rozpaczy, W niebo znajdzie drogę łza!

(po chwili)

Moim nieprzyjaciołom niechaj Bóg przebaczy J a k przebaczam ja !

('Oficer na rozkaz D oży ivyprowadza Arcellego, Przerażenie)

Koniec Aktu trze cie g o .

— 54 —

(59)

A K T IV.

S C E N A 1.

(P o siedmiu miesiącach)

D oża.

(G abinet w p a łacu Doży)

S tan niepew ny ja k znieść d łu żej?

L u d go cichą s k a rg ą m ierzy,—

Ale w szystko rozruch w róży, Co się m iędzy szlachtą szerzy.

J u ż złam anem u w iekiem starcow i, O dm aw ia niebo b ło g o sła w ie ń stw a ; L os się sp rzy sięg a przeciw krajow i, N ad którym cięży brzem ie przekleństw a.

Je źli w róg z w yroków woli Ma W enecij w ład ać Lw em , Boże, k raju śm ierć w niew oli N iech uprzedzę jed n y m dniem .

{okrzyki ludu za sceną).

SCENA 2.

Doża, S łu ż ą c y , P a ź (później) P io tr , P a ź.

P io tr w y słan y , dobre w ieści P rag n ie złożyć W aszej Części.

(60)

56 —

Doża.

Czekam go — spiesz. (P a ź wychodzi wezwawszy P io tra )

Pow iedz, jak iż los oręża?

P io tr .

W ód K rólow a znów zw ycięża.

D oża.

T ę w iadom ość n iespodzianą K tóż przyw iózł?

P io t r .

W krótce obie floty P rzed W enecją s ta n ą ;

Z a zw ycięzką zw yciężona K iesie okup złoty.

D oża.

A ndrzej Mori n a ich czele.

P io tr A ndrzej M ori?

Doża.

W yznaj ś m ie le ; Co znaczy pom ieszanie tw oje?

P o le g ł?

P io tr.

N ie; dni jeg o oszczędziły boje, A le....

(61)

57 D oża.

Cóż?

SCENA 3.

D o ża , A ndrzej, P io tr . A ndrzej.

P an ie, u stóp tw ych, niegodnego sługę masz.

P rag n ąłem życie pośw ięcić k rajo w i, Nie b rak chęci, nieszczęście skarż.

Doża.

K to z w as p raw d ę m ów i?

A n d r ze j.

P o d ciem nej nocy zasłoną, Z ająłem ledw ie w ybrzeża;

G dy n ag le ognie zapłoną, P rzew ażn ie W ęg ier u d erza,

Z bojow iska sp ęd za n a s.—

P rz e stra c h szeregi ogarnie, Ż ołnierz biegnie n a okręty,

L ecz go w ściekły w róg b ezkarnie, Z brzegów strą c a w wód odm ęty,

G dzie ty siące ginie wraz.

Doża.

N ieba!

A n d rzej.

P ozbaw ieni sił, odw agi, P rzed h a n ie b n ą drżąc niewolą,

(62)

P rag n ęliśm y ujść zniew agi Z a nim w rogi n as okolą, S p ieszący ze w szystkich stron.

L ecz mój rozkaz nic nie znaczy, Bo sto g a le r dzień odsłania.

Ż ołnierz w rozpaczy Ż ą d a p o d d an ia,

W idząc bez nadziei zgon.

D o ż a {w gniewie)

Cóż d a le j? mów;

Glos w p iersiac h znika.

Ja k im ż e cudem Z w ycięztw o znów N a d w iernym ludem ,

Z a ta rło h ań b ę nazw y niew olnika?

A n drzej.

G dy zdobyczą w ódz bo g aty G alery w niew olę w iedzie, Je d n a , liczne zw iódłszy czaty , Bez ro zk azu sta je w przedzie.

Z niej, toporem ty lk o zbrojny, S trad io ta n a p o k ła d w biegł, I nim w ezw ał w ódz do wojny Ju ż z rą k je g o legł.

K rw ią pom osty się p o k ry ły Bój straszliw y k ró tk o trw a ł;

Jeszcze W ęg ier zbierał siły, J u ż zw ycięzca p rzed nim stał.

— 58 —

(63)

— 59

D oża.

Któż on je s t?

A n d rzej

J a nie wiem sam, B óg w nim pomoc zesłał nam , M ilczy....

Doża.

M ilczy?

A n d rzej.

Lecz w jeg o postaci, T a k a w yższość wr w ażnej chwili, N a śm ierć ta k spo ziera śmiele,

Ż e k a ż d y z w spółbraci G łow ę p rzed nim chyli, D rżą nieprzyjaciele.

Doża.

Chcę go w idzieć — spiesz.

A ndrzej

Z araz go w prow adzę.

Lecz pierw wiedz P anie, com uczynić śm ia ł:

Z a czyn ta k św ietny, m nie zw ierzoną w ładzę Ja m w obec w o jsk a w je g o ręce zdał.

Doża

T en k ro k szlachetny tw ą duszę odsłania, Godzien mojego byłeś zaufania. -

( okrzyki za sceną)

S pieszm y m ężnego powitać Stradiotę.

(wychodzą)

(64)

— 60 —

Z m i a n a .

D ekoracja z A k tu drugiego, Piazetta.

{Panowie, Damy, D zieci, L u d . Dadośó powszechna)

Chór.

Z w ycięztw a dzień, n ag ro d ą strat, Znów oręż nasz, podziw ia św iat.

P rz e d św iętego M arka flagą, U derz czołem w rogu — d r ż y j! “ Pośw ięceniem i o d w ag ą

S ły ń W enecjo, w iecznie ż y j !

( wszyscy klękają przed kohciołem. Dzwony)

Boże przyjm ij korne dzięki, K tóre w dzięczny n a ró d szle, Z a W szechm ocnej ła sk ę ręki,

B łogosław im cię.

Ł zy u sta ły i cierpienia, Z n ik n ą ł sm utek, ucichł płacz, Szczere m odły d ziękczynienia, M atko B oga przyjąć racz.

{po modlitwie)

Z m ilkł broni szczęk Z w yciężył lew, P o k o ju w dzięk

N iech głosi śpiew . P rzem in ął czas

B oleści ran, N iech cieszy nas,

W esoły tan.

( Taniec L a fu r la n a )

(65)

- 61

S C E N A 5 ,

D o ża , A niela, Izmena, Prokuratorówie, Senat, W ielka R a d a , Pa ziow ie, S tra ż, Panowie, Dam y. L u d . A ndrzej wprowadza Stra- diotę w ubiorze prostego Dalm aty za niemi Straż honorowa ze

sztandarem Ś-go Marka, Jeńcy')

A n drzej.

Dożo, Senacie, P anow ie i Ludu.

P rzed staw iam w am tego co z g a rs tk ą wojowników, O kupem krw i, trudu,

Z łam ał zastępy dum nych n ap astn ik ó w ; W iekopom ną sła w ą sk ro ń sw oje otoczył,

Bo jarzm o zw yciężonych na zw ycięzców w tłoczył.

D alm acja, D ulcigno, C attaro, Po A lbanję A d rja ty k cały, P rzysiężoną w iarą.

W ład zę W enecji uznały, Ju ż n asza potęga N egreponi dosięga.

G recja w idząc, że zw ycięzka flaga Modon i Coron ocala,

O pieki b łag a I p raw w azala.

Chór.

N iech żyje W enecja, Jej wódz, n arodu sław a!

Doża (do JStradioty)

Zbliż się rycerzu — przyjm ij uścisk Doży.

Zbaw co ojczyzny, powiedz m i:

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dlatego też w praktyce najczęściej stosuje się uproszczoną metodę Nonveillera, w której zakłada się, że składowe pionowe sił oddziaływania pomiędzy paskami są równe

Marek Cała – Katedra Geomechaniki, Budownictwa i Geotechniki Konstrukcje stałe wykonywane ze ścianek. szczelnych wymagają bardzo starannego, osiowego prowadzenia w gruncie, dlatego

¾ wyznaczeniu metodą Coulomba sił parcia czynnego na część ścianki powyżej dna wykopu i sił parcia biernego na część ścianki poniżej dna wykopu oraz parcia wody,..

1 stał jak martwy, niczem się nie wzruszył, Lecz widać było, że żył, bo się puszył... Zamek jego stał nad rzeczką Ladawą, Na skale, a pod skałą staw

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

(MECENAS-KARZEŁ, dyrektor szkoły ; CHÓR MAR, CIEŃ CYPRIANA NORWIDA, CHÓR WIEŚCI ZŁYCH, CHÓR ZA SCENĄ ; muzyka gubi się wolno, coraz wolniej i w smudze bólu niewypowiedzianego

Rośnie tylko tęsknota za olśnieniem nie wracającym, ale pewnie to znak, że ta muzyka z Boga jest i z

(rzuca mu się w objęcia) KO BIETY (podnosząc Borynę) Żywy jeszcze, lecz zemdlony. Boskiej Częstochowskiej, przybrany w kwiaty. Jagusia wychodzi z chaty, niosąc na