• Nie Znaleziono Wyników

Jeszcze o początkach SS. Felicjanek

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jeszcze o początkach SS. Felicjanek"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Florian Duchniewski, Gabriel

Bartoszewski

Jeszcze o początkach SS. Felicjanek

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 15/3-4, 215-236

1972

(2)

P ra w o k a n o n iczn e 15 (1972) nr 3— 4

JESZCZE O PO C ZĄ TK A C H ZG R O M A D Z E N IA S S . FEL IC JA N E K T r e ś ć : W stęp. — I. U w a g i ogólne. — II. S p ra w y d ysk u sy jn e. — III. a) W yciąg z listó w Z ofii T ru szk ow sk iej, b) W yciąg ze W spom nień p ierw szy ch F elicja n ek .

W stęp

A r ty k u ł S.M. M arietty S trza łk o w sk iej pt. „Rozwój k on cep cji i sp raw a z a ło ży c ielstw a Z grom adzenia SS . F e lic ja n e k ” 1 dom aga się p ew n y ch w y ­ ja śn ień i uzup ełn ień .

S p r a w ie p o w sta n ia F elicja n ek p o św ię c iliśm y spory ob jętościow o a r ty ­ k u ł 2, gd zie — jak to zazn aczon e zo sta ło w e w stę p ie — zam ierzaliśm y „pokazać w k ła d k a p u cy n ó w w g en ezę i p rzeb ieg d ziałań, w w y n ik u k tórych u fo rm o w a ły się F e lic ja n k i”.

N ie p o sta w iliś m y żadnej a p riorystyczn ej tezy , że zgrom ad zen ie „m u­ s ia ł” założyć k o n ieczn ie O. H onorat K oźm iń sk i. P ró b o w a liśm y odtw orzyć proces h isto ry czn y p o w sta w a n ia zgrom adzenia. F a k ty , cały łań cu ch zdarzeń i poczyn ań , w k tórych sto su n k o w o ła tw o b y ło w y w a ż y ć odpo­ w ie d n ią p roporcję, sp o w o d o w a ły k o ń co w y w n io sek , że „zgrom adzenie (F elicjan ek ) z a istn ia ło dzięk i w a rsza w sk im k ap u cyn om , a w szczególn ości d zięk i p racy O. H onorata K o źm iń sk ieg o ”.

C h cem y u siln ie p od k reślić, że w n a szy m a rty k u le n ie zep ch n ięto w cień Z ofii T ru szk ow sk iej, d ocen iając jej n ieb a g a teln e zn aczen ie na n iek tórych etap ach fo rm o w a n ia się zgrom adzenia. Z tej racji n ie pod­ ję liśm y p o ja w ia ją cej się w h isto rio g ra fii F elicja n ek su g estii, które p o zw o liły b y p rzesu n ąć a k cen t z T ru szk ow sk iej na in n e za in tereso w a n e p o w sta n iem zgrom ad zen ia o s o b y s. B ra liśm y pod u w a g ę je d y n ie w k ła d p racy i k o n k retn e działan ia zgrom ad zen iotw órcze. Skoro jed n ak ze stro n y Z ofii T ru szk o w sk iej je s t on zgoła n iep rop orcjon aln y do w k ła d u k a p u cy n ó w , a zw łaszcza O. H onorata K oźm iń sk iego, n ie m o g liśm y p rzy­ p isa ć T ru szk o w sk iej d ecyd u jącej roli. M oże w m iarę e w en tu a ln eg o u b o­ g a cen ia p o d sta w y źród łow ej d ałob y się n iejed n o uzu p ełn ić i w y św ie tlić .

1 P ra w o K an on iczn e 13(1970) nr 3—4, s. 23— 60.

5 F lorian D u c h n i e w s k i , G abriel B a r t o s z e w s k i , P o w s t a ­ nie z g r o m a d z e n i a fe l ic j a n e k , P ra w o K an on iczn e 11(1968) nr 1, s. 109—· 151.

3 W sw ej k o resp o n d en cji z O. P iotrem S em en en k ą p ierw szorzęd n ą ro lę w p o w sta n iu fe lic ja n e k p rzyp isu je sob ie K lo ty ld a C iech an ow sk a. Por. S. M aria B on ifa cja W e r n e r , O SU , A n t e i l d e r K a p u z i n e r an d e r G e s ta l tu n g d e r G e m e in s c h a f t d e r F e lizia n e r in n e n in d e n J a h re n 1855— 1865 in W a r sch a u , C ollectan ea F ran ciscan a 37(1967), s. 345.

(3)

2 1 6 O. F. Duchniewski — O. G. Bartoszewski [21

W yd aw ało się przeto, że w ła śn ie tą drogą pójdzie M. S trza łk o w sk a , p u b lik u jąc sw ój artyk u ł. T ym bardziej, że p isząc z p ozycji „głosu w · d y ­ sk u sji”, zd ek larow ała się „zgłębić p ra w d ę”.

T ym czasem autorka n ie p ostarała się w c a le o p oszerzen ie bazy źró­ d łow ej, choć d ysp on u je całym arch iw u m sw eg o zgrom adzenia. S k u tek teg o jest taki, że w sw y m a rty k u le na fu n d a m en cie zn an ych i c y to w a ­ n ych w ielo k ro tn ie (także przez nas) przek azów źród łow ych sn u je m n iej lu b w ięcej pop raw n e r eflek sje, w p row ad za dom ysły i przyp u szczen ia, które ty lk o częściow o m ogą pom óc w w y tw o rzen iu w ła śc iw e g o obrazu p o w sta n ia zgrom adzenia, a le p rzew ażn ie są w w y so k im stop n iu p ro b le­ m a tyczn e i ze w szech m iar d ysk u syjn e.

P on ad to nie je s t ch yb a rzeteln y m „zgłęb ian iem p ra w d y ”, gdy się n ie ­ ja k o z góry zakłada, że zgrom ad zen ie F elicja n ek „m u siała” k o n ieczn ie założyć Z. T ru szk ow sk a. F o rsu je b ow iem autorka sta w ia n ą dopiero od n ied a w n a w h isto rio g ra fii F elicja n ek tezę o fu n d a to rstw ie zgrom adzenia p rzez T ruszkow ską.

I. U w a g i ogólne

A u tork a zaczyn a sw ój arty k u ł w y ra żen iem zd ziw ien ia z pow odu rze­ kom ej ek sp lo zji n a g łeg o za in tereso w a n ia się g en ezą F elicja n ek ; p rzyp i­ su je tem ù p ra w ie zn aczen ie a fery zm ierzającej do ob alen ia p ow szech n ego w jej m n iem a n iu sądu o T ru szk ow sk iej, jako fu n d a to rce zgrom ad zen ia F elicja n ek .

F a k ty czn ie, przez bardzo d łu gi czas nie poruszano p roblem u założenia zgrom ad zen ia F elicja n ek , a le to dlatego, że n ie b yło żadnej w ą tp liw o śc i, kom u je przyp isać. A n i F elicja n k i, an i osob y p ostron n e nie zgła sza ły b o w iem za strzeżeń co do p o w szech n eg o i jed n ozn aczn ego p rzek on an ia, że zgrom ad zen ie F e lic ja n e k p o w o ła li do życia k ap u cyn i, a w śród n ich O. H onorat K oźm iński.

P rob lem rozpoczął s ię dopiero od w szczęcia in fo rm a cy jn eg o procesu b e a ty fik a c y jn e g o o s ła w ie św ięto ści Z o fii T ru szk ow sk iej w r. 1949. P rzy zak ład an iu sp ra w y sfo rm u ło w a n o w n io sek , że jed y n ie T ru szk ow sk a jest z a ło ży c ielk ą zgrom ad zen ia F elicja n ek . O stateczn ie m ożn ab y się nie d ziw ić ch ęci zaop atrzen ia p oten cjaln ej k a n d y d a tk i na ołtarze w ta k szczeg ó ln y ty tu ł, b y leb y to od p ow iad ało ad ek w atn ej rzeczy w isto ści h isto ­ ryczn ej. Skoro jed n a k że ty tu ł „fundatorka” założono z góry, u siło w a n o go p otem k o n se k w e n tn ie u sa n k cjo n o w a ć szeregiem p u b lik a cji p o p u la rn o - -n a u k o w y ch lub p op u laryzacyjn ych . I w ted y , w b r e w o czy w isty m św ia ­ d ectw o m źród łow ym , z g en ezy zgrom adzenia i jeg o p oczątk ów zaczął „zn ik ać” O. H onorat K oźm iń sk i. Jeżeli się zdecyd ow an o przyznać m u ja k iś u d ział w tw o rzen iu zgrom adzenia, to był on w ręcz m argin esow y. W k ręgu w p ły w ó w F e lic ja n e k p o w sta ła p u b lik acja, w której posunięto· się n a w et do o m ó w ien ia O. H. K oźm iń sk iem u k o n stru k cy jn eg o w p ły ­ w u na zgrom adzenie, p rzy p isu ją c d ziałan ia p ra w ie w y łą czn ie d estru k ­ ty w n e 4.

(4)

[3] Zgrom. SS. Felicjanek 2 1 7

F a k tem jest, że z ok azji p rzeprow adzanego w P o lsce w r. 1967 pro­ cesu a p ostolsk iego nie zm ien ion o „titulus ca u sa e”. N ie św iad czy to jed ­ nak, że b y ł d aw niej w ła śc iw ie p o sta w io n y i jed n ozn aczn ie p rzyjm ow an y. D o k o m p eten cji T ryb u n ału B ea ty fik a cy jn eg o n ależało zeb ran ie szczegó­ ło w y ch in fo rm a cji o heroiczności cnót, a nie u sta le n ie lu b ew en tu a ln a zm ian a ty tu łu spraw y.

J e śli ob ecn ie p o ja w iły się p u b lik acje, k tóre sk rzętn ie w y m ien ia au tor­ ka, to je d y n ie po to, b y rzu cić w re sz c ie od p ow ied n ie św ia tło na p o m i­ n ięte p rzez F e lic ja n k i czyn n ik i m ające bezsp rzeczn ie w p ły w na gen ezę zgrom adzenia.

Jak m ożna w y w n io sk o w a ć ze w stęp n ej p artii artyk u łu , A utorka sta ­ w ia sob ie za zad an ie p ow iązać p raw n e k ry teria p o w sta w a n ia zgrom adzeń, zak on n ych ze stan em fa k ty czn y m p o w sta w a n ia zgrom adzenia F elicjanek.. W ty m celu p o w o łu je się na u sta len ia O. Joach im a B ara, om aw iającego w sw y m pod ręczn ik u a k a d e m ic k im6 „m ech an izm ” p o w sta w a n ia zgrom a­ dzeń. O ile o g ó ln e sfo rm u ło w a n ia w y m ien io n eg o autora, określające· sk ła d o w e ele m e n ty i p o d sta w o w e d ziałan ia w p rocesie zgrom ad zen io- tw ó rczy m n ie budzą n a jm n iejszy ch zastrzeżeń, o ty le sposób ro zw ią za n ia teg o p rob lem u w przypadku F elicja n ek m u si budzić, sp rzeciw y. Inna rzecz stan p raw n y, a in n a p rak tyczn y p rzeb ieg p o w sta w a n ia zgrom adzenia.. N a leży u w zg lęd n ić tu w sz y stk ie ogn iw a ła ń cu ch a zdarzeń, których w y ­ n ik iem jest p o w sta n ie n o w eg o zgrom adzenia. Jed n o ogn iw o, choćby n a j­ w a ż n ie jsz e — a jest nim w g S trza łk o w sk iej Z ofia T ru szk ow sk a (a co do- teg o m ożn a m ieć p ow ażn e w ą tp liw o ści) — n ie tłu m a czy a d ek w a tn ie złożon ego p rocesu p o w sta n ia zgrom ad zen ia F elicja n ek . Co do założycieli. teg o zgrom ad zen ia O. Bar w y r a z ił już sw ój sąd: „Za za ło ży c ieli zgrom a­ d zen ia u w aża się O. H onorata K oźm iń sk iego, k ap u cyn a i Z ofię T rusz­ k o w sk ą , p óźn iejszą M atkę A n g e lę ” °.

D ziw ić m oże, że M. S trza łk o w sk a g o to w a je s t n a w e t n iek tóre z d zia­ łań zgrom ad zen iotw órczych p rzypisać O. B en ia m in o w i S z y m a ń s k ie m u7

4 A rtur G ó r s k i , A n g e la T r u s z k o w s k a i z g r o m a d z e n i e SS. F e li­ c j a n e k na tle d z i e j ó w m y ś l i r e l ig i jn e j w P olsce X I X w ., P ozn ań 1959.. N a tę k sią żk ę w arto spojrzeć z p ozycji w n ik liw e j a n a lizy dokonanej z punktu, w id z e n ia d ok tryn y k a to lick iej przez O. Otto od A n io łó w [Jakub F i l e k ] , OCD, w p racy m a g istersk iej p isan ej na W ydziale T eologiczn ym KUL: P o g lą d y A. G ó rsk ie g o na s a m o d zie ln o ść A n g e li T r u s z k o w s k i e j w ś w i e t l e n a u k i k a to l ic k i e j, L u b lin 1960 (m aszynopis d ostęp n y w arch iw u m W yd ziału T. KUL).

5 J oach im R. B a r , O za k o n a ch . O osobach św ie c k i c h , W arszaw a 1968. .

8 T en że, P o ls k i e z a k o n y , P ra w o K an on iczn e, 4(1961), nr 1—4, s. 464.

7 M. S t r z a ł k o w s k a , R o z w ó j k o n c e p c ji i s p r a w a z a ł o ż y c i e l s t w a Z g r o m a d z e n ia SS. F e li c ja n e k op. cit., s. 33: „na d otych czasow ą k o n cep ­ cję M atki n aciera inna ·— O. B en ia m in a S zy m a ń sk ieg o ” s. 37: „(T ruszkow ska) sam a ... w y su w a ła a rgu m en ty za słu szn ością O. B e n ia ­ m in a ” ; s. 39: „...na p ierw o tn ą k on cep cję Z ofii rzu tu je in n a — O. B e

(5)

-2 1 8 O. F. D uchniewski — O. G. Bartoszewski [4] lu b O. P rok op ow i L e sz c z y ń sk ie m u 8, aby ich ja k n ajm niej p o zo sta w ić dla O. H onorata. A le w ła śn ie te zab iegi u ła tw ia ją jej potem sfo rm u ło w a n ie k oron n ego w n io sk u : „tytu ł Z a ło ży ciela p ra w n ie m u p rzy słu g iw a ć nie m o że” D.

U sto su n k o w u ją c się pod w zg lęd em m erytoryczn ym do artyk u łu M. S trza łk o w sk iej p ra g n iem y u n ik n ąć nadm jaru „a k a d em ick iej” p olem iki. Z n ając b ow iem źródło do d ziejó w F elicja n ek w rów nej m ierze jak S trza łk o w sk a , m o g lib y śm y d y sk u to w a ć z w ie lo m a sfo rm u ło w a n ia m i, pod­ w a ż y ć w ie le tw ierd zeń , a na h ip otezy odpow iadać z k o lei n aszym i p rzy­ pu szczen iam i. O stateczn ie n ie w ie le to w n ie sie do m eritu m sp raw y. O d­ d an o ju ż zresztą do druku obszerną m on ografię O. H onorata K oźm iń ­ sk ieg o 10, gdzie szerok o i przy u w zg lęd n ien iu m o żliw ie p ełn ej p od staw y źród łow ej p otrak tow an o p o w sta n ie F elicja n ek i ca ły szereg sp ra w z tym s ię w ią żą cy ch . O gran iczym y się zatem tylko do sp raw b udzących n a j­ w ię k sz e w ą tp liw o ś c i i to raczej odn oszących się w p ro st do g en ezy zgro­ m adzenia.

P ra g n iem y przede w sz y stk im zacytow ać przek azy źródłow e, m ia n o w i­ cie: w y c ią g z listó w Z o fii T ru szk o w sk iej do O. H onorata K oźm iń sk iego. Z nich w id a ć, jak tra k tu je i za k ogo u w aża p racu jącego dla zgrom adzenia k ap u cyn a. W arto te ż w zią ć pod u w a g ę p rzyn ajm n iej k ilk a w y p o w ied zi p ierw szeg o p ok olen ia sióstr, k tóre o b serw o w a ły ca ło k szta łt działań osób sto ją cy ch u sa m eg o początk u zgrom adzenia.

M oże ta m etoda, w p ołączen iu z n aszym i u sta len ia m i i u w agam i S trza łk o w sk iej ok aże się lep sza w d ociek an iach nad p o w sta n iem zgro­ m a d zen ia SS. F elicja n ek .

II. S p raw y d ysk u sy jn e

W chodząc w sp ra w y szczeg ó ło w e, zw iązan e z g en ezą zgrom adzenia, u w a ża m y m im o w sz y stk o , że n ie da się u trzym ać d aty 1851 r. jako z a ­ czątk u „pryw atnej ak cji c h a ry ta ty w n ej T ru szk o w sk iej”, która rzekom o ju ż w te d y „op iek ow ała się k ilk o rg iem d zieci” 11. N a d a l n iep rzek o n y w u ją ce je s t źródło, k tórym au tork a popiera to tw ierd zen ie. J eśli p rzean alizu je s ię ob yd w a p rzeciw sta w n e sob ie przekazy: J. M ik u liń sk iej, su geru jącej t ę m o ż liw o ś ć12 i G. W rotn ow sk iej, w y d a ją cej się ją w y k lu c z a ć 13, to n ia m in a S zy m a ń sk ieg o , a tak że w sp ó łto w a rzy szek , pragn ących być za k o n n ica m i”; s. 57: „D ecyzja ob łóczyn została podjęta n ie przez O. B en ia m in a S zy m a ń sk ieg o ”.

8 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit. 57: „L ekcje (w n ow icjacie) p ro w a ­ d ził tak że o. Prokop L esz c z y ń sk i”.

9 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s. 59.

10 B o n ifa cja M aria W e r n e r , OSU , przy w sp ółp racy: F lorian D u c h n i e w s k i , G ab riel B a r t o s z e w s k i , OFM Cap., O. H onorat K o źm iń sk i (1829— 1916) Ż ycie i d ziałaln ość w św ie tle źródeł. P oznań 1972.

11 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s. 26.

12 „... w r. 1851 ... Z ofia m ia ła sw o je sierotki..., k tórych liczba za­ częła si ęod dw óch; k ied y b y ło sześć, jeszcze rodzice ż y w ili; k ied y w zro sła liczba, m u siała szu k ać m iłosierd zia, p ierw szą p om ocą b yła

(6)

[5 ] Zgrom. SS. Felicjanek 2 1 9

m ożn a bardziej zau fać W rotn ow sk iej. P rzed e w sz y stk im dlatego, że brała o so b isty u d zia ł w o p isy w a n y ch w y d a rzen ia ch . J. M ik u liń sk a w stą p iła do zgrom ad zen ia dopiero w r. 1862 14 i n ie bardzo w ie m y , skąd m ogła m ieć d an e sprzed 10 lat. K w estia daty za w sze m oże w e w sp o m n ien ia ch u lec p o m y łce, zw ła szcze że p isa ła je po b lisk o p ół w ie k u od p o w sta n ia zgro­ m ad zen ia i o fak tach , w k tórych bezp ośred n io n ie u czestn iczyła.

W edług M. S trza łk o w sk iej, T ru szk ow sk a p rzystęp u jąc w r. 1854 do za k ła d a n ia zak ład u ch a ry ta ty w n eg o , z g ło siła się do O. K oźm iń sk iego „z g o to w y m p la n em ” 15. P o w ied zia n o tu sta n o w czo za dużo. Z listu bo­ w ie m sam ej T ru szk ow sk iej, który cy tu je autorka, w ie m y ty lk o o p r o ­ j e k c i e , na k tó ry m ógł n a n ieść sw o je p op raw k i ad resat listu . A n a li­ zu ją c list d o w ia d u jem y się, że T ru szk ow sk a m ó w i o urządzeniu „pew nego try b u ży c ia ”, o „pew nych p rak tyk ach d u ch o w n y ch ”. Z rozbrajającą pro­ sto tą w y z n a je , że „nie m oże sob ie z ty m p orad zić” i d latego „udaje się do O jca z pokorną prośbą, prosząc, by n ie o d m a w ia ł sw y c h rad”. P lan za jęć i d ziałań w Z ak ład zie je s t p rzez au tork ę a rty k u łu u w id oczn ion y n a p o d sta w ie in n eg o l i s t u 16, a le je s t to list — i to trzeba k o n ieczn ie za u w a ży ć — p isa n y ponad rok później. U zew n ętrzn ia przeto bardziej to, co się w te d y w Z ak ład zie p. T ru szk ow sk iej d ziało n iż to, z czym p rzy­ stą p iła ona do organ izow an ia p rzytu łk u . M im o to M. S trza łk o w sk iej nic n ie przeszk ad za w sfo rm u ło w a n iu nader p och leb n ego sądu o T ru szk ow ­ sk iej: „posiadała (T ruszkow ska) n iep rzec iętn y zm y sł organ izacyjn y, m iała ja sn o w y tk n ię ty cel i p o tra fiła dobrać od p ow ied n ie środki, by go o sią g ­ n ą ć ” 17.

W n a szy m a rty k u le w żad n ym m iejscu n ie n eg o w a liśm y p o sta w y m o ­ ra ln ej T ru szk ow sk iej. S tąd n ie w id zim y sp ecja ln ej potrzeb y, aby w m o ­ ra liza to rsk i sposób przyp om in ać n ie p od w ażan e przez n ik ogo sp ra w y 18 ; n o tab en e w y w o d y te m o g ły b y zn aleźć się w pracy typu h a g io g ra ficzn e- go, a w p racy ściśle h istoryczn ej raczej brak dla nich m iejsca. P on ad to sfo rm u ło w a n ia S trza łk o w sk iej m u szą budzić p ow ażn e zastrzeżen ia i o b li­

р. W rotn ow sk a...” N ota J ó z e fy M ik u liń sk iej z 24 X I 1899, A rch iw u m Z grom ad zen ia S ió str F elicja n ek (cytu jem y: A Z SF), syg. 421, nr 12.

13 „... ani sło w a (w nek rologu T ru szk ow sk iej — u w aga F.D. i G.B.) o p racy M atki w T o w a rzy stw ie św . W in cen tego, a to b yło pobudką, w id zą c ' tę nęd zę okropną, do n ajęcia p ierw szy ch p ok oik ów na p o­ m ie sz c z e n ie n aszych u bogich staru szek . K on trak t na m ieszk a n ie ja p o d p isa ła m (pod k reślen ie: F.D. G.B.) jak ten p ó źn iejszy na M ostow ej u lic y ”. — L ist G ab rieli W rotn ow sk iej z 11 I 1900, w : B ron isław a D m o w s k a , R o z w ó j i st u le t n ia dzia ła ln o ść z g r o m a d z e n i a S ió s tr F e­ lic ja n e k w Polsce. — Sacrum P o lo n ia e M illen iu m , t. 8—9, R zym 1962, s. 38— 39. '

14 W otacye p ierw szy ch S ió str Z grom adzenia na p rzy jęcie do próby, h a b itu i p ro fesji T ercjarsk iej, poz. 33, A Z SF (w ierzy ten y odpis w A r­ ch iw u m W icep ostu latora — cytu jem y: AW P).

15 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s. 26.

16 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s. 27—29.

17 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s. 29.

(7)

220

О. F. D uchniewski —· O. G. Bartoszewski [6] czone są na czy teln ik a n ie zn ającego źródeł, a zw ła szcza ob fitej k ore­ sp on d en cji T ru szk ow sk iej z O. H onoratem . A utorka tw ierd zi w trakcie sw y ch w y w o d ó w , że u T ru szk ow sk iej „w idoczna jest sta ło ść p o stęp o w a ­ nia dochodząca n iem a l do ca łk o w iteg o n ieliczen ia się z w ła sn y m ży cie m u czu cio w y m ” 13. C zyta się to stw ierd zen ie dosyć „gładko”, ale je ś li się k to ś orien tu je w k oresp on d en cji T ru szk ow sk iej, m oże m ieć opory z p rzy­ zn a n iem au torce racji. K to p rześled ził ocalałe 313 listó w T ruszkow skiej do K oźm iń sk iego 20, m ia ł m ożność stw ierd zen ia n iezm iern ie częstej flu k ­ tu a cji p ogląd ów i ten d en cji T ru szk ow sk iej, częstego ro zin tegrow an ia u czu cio w eg o , p o sta w y , w której jest nie za w ie le z m on olitu . L epiej w ię c n ie w d a w a ć się w ocen y „na k r e d y t”, p ozostaw iając sp ra w ę p sychologom .

M. S trzałk ow sk a, od w o łu ją ce się w sw ym a rty k u le do stanu praw n ego i p ły n ą cy ch stąd k o n sek w en cji, w in n a — jak się w y d a je — bardziej zw ażać na ścisło ść i p recyzję u ży w a n y ch ok reśleń . T ym czasem o m a w ia ­ jąc w stę p n y etap k sz ta łto w a n ia się zgrom adzenia, pisze: „In stytu cja ch a­ r y ta ty w n a (tj. P rzy tu łek p. T ru szk ow sk iej), ja k k o lw iek o charakterze relig ijn y m , to jed n ak św ieck a , zo sta je p rzek ształcon a w zgrom adzenie zak on n e” 21. N ie rozróżnia w ię c d w óch różnych rzeczy: p rzytu łk u i fu n k ­ cjonującej w nim k on g reg a cji III Z akonu. „ In sty tu cja ” — to p rzytu łek : p en sjon ariu szk i, zm ien ia n y w m ia rę ich p rzy b y w a n ia lo k a l, za b ezp iecze­ nie b y tu m a teria ln eg o , pew'ien program w y ch o w a w czy . T e ele m e n ty n ie w e s z ły w zakres życia zakonnego. W p rzytu łk u b y ły osoby p row ad zące go i o p iek u ją ce się staru szk am i i dziećm i. Z nich p o w sta ło zgrom ad zen ie zakonne. W śród n ich n ie w sz y stk ie p ra g n ęły życia zak on n ego (np. T ru sz­ k o w sk iej przez p e w ie n czas w y sta r c z a ł sam przytu łek ). N a jw ięk sze opory m ia ła w ła śn ie in icja to rk a p rzytu łk u , Z. T ruszkow ska. P ie r w sz e próby p rzek szta łcen ia k on g reg a cji III Z akonu w zgrom adzenie zak on n e p rzy­ jęła z niech ęcią. W idać to n a w e t z listu cyto w a n eg o przez M. S trza ł­ k o w s k ą 22, w k tórym T ru szk ow sk a w yraża żal, że k toś „w b rew jej p ie r w ­ szej m y ś li” p o czy n ił zm ia n ę w ik eru n k u ży cia ściśle zakonnego. P o zor­ ga n izo w a n iu się zgrom ad zen ia p rzy tu łek nadal pozostał; sta n o w ił p o le p racy ap ostolsk iej p ierw szy ch F elicja n ek , a le jako tak i n ie p rzek ształcił się w zgrom adzenie.

A u tork a p rzytoczyła w artyk u le długą k o lu m n ę t e k s t ó w 2S, które m ia ły na celu w y k a za n ie, jak T ru szk ow sk a „kładzie p o d w a lin y pod zgrom ad ze­ n ie ”. A le te k stó w c y to w a n y ch przez S trzałk ow sk ą w tej p artii a rty k u łu n ie m ożna od n ieść w p ro st do zgrom adzenia, skoro w p rzytu łk u dopiero zaczyn a się „coś d ziać”. O dnoszą się one zresztą raczej do p rzytu łk u , jego spraw , niż do p rob lem ów zw iązan ych z p o w sta w a n iem zgrom ad ze­ nia. A sam a T ru szk ow sk a w ty m czasie p rzeży w a ła k ryzys w e w n ę tr z n y

19 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s. 32.

20 A Z S F posiad a ory g in a ły tych listó w ; w A W P są od p isy opraco­ w a n e przez felicja n k i, z u sta lo n y m i przez n ie (czasam i m yln ie) datam i.

21 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s, 29.

22 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s. 27—29.

(8)

Zgrom . SS. F elicja n ek 221

i n ie bardzo w ied zia ła co z sobą zrobić. Z tej racji w y w o d y autorki trącą le k k ą przesadą.

N ie m ożna p rzyjąć za S trza łk o w sk ą tw ierd zen ia , jak ob y „m om entem p rzeło m o w y m w d ziejach Z akładu p. T ru szk ow sk iej b yła in terw en cja p ro w in cja ła OO. K ap u cyn ów , O. B en iam in a S zy m a ń sk ieg o ” 24. P osąd zan ie p ro w in cja ła o p rzy w ła szczen ie in ic ja ty w y T ru szk ow sk iej je s t up raszcza­ niem ' sp raw y. N a w e t gd yb y jeg o in terw en cja b y ła m om en tem p r z e ło ­ m ow ym , to odn osiłab y się roczej do „p ch n ięcia” p racu jących w za k ła ­ dzie tercjarek na drogę życia zakonnego. W ydaje s ię jednak, że n ie on w p ły n ą ł na m od el życia op iek u n ek zakładu; znaczn ie w ię c e j w id a ć w p ły ­ w ó w M. R h eb in d er lu b K. C iech an ow sk iej.

W w y w o d a ch S trza łk o w sk iej tk w ią p ew n e sprzeczności. O m aw iając za in tereso w a n ie się p row in cjała k ap u cyn ów , O. B en iam in a S zym ań sk iego, p rzy tu łk iem p. T ru szk ow sk iej, au tork a pisze: „koncepcja in icja to rk i (tj. T ru szk ow sk iej) p o k ry w a ła się dosk on ale z p lan am i p ro w in cja ła ”. N ie w d a ją c się w ocen ę słu szn o ści teg o poglądu, choć w y d a je się n iesłu szn y, g d y ż T ru szk ow sk a n ie m ia ła w ła sn ej k o n cep cji zgrom adzenia, zad ziw ić m oże w ręcz p rzeciw n e sp ostrzeżen ie, że „na d otych czasow ą k on cep cję M atk i (tj. T ru szk ow sk iej) naciera i n n a — ^podkreślenie F. D. i G. B.) O. B en iam in a S zy m a ń sk ieg o ” 25.

C a łk o w icie sp rzeczn e z fa k ta m i je s t tw ierd zen ie M. S trza łk o w sk iej, że „ani O. B en ia m in ani O: H onorat o p o tw ierd zen ie zgrom adzenia nie za b ie g a li” 26. A utorka w p ro st zapom ina, że k ap u cy n i w y sta r a li się o e r e k ­ cję k a p licy w p rzytu łk u w p oczątk ach lip ca 1858; w ła d ze d iecezja ln e m u sia ły poznać m o ty w y tej prośby. K a p u cy n i u zy sk a li także o filia c ję tw o rzą ceg o się zgrom adzenia do sw ej rodziny z a k o n n e j27. N a fak ty, k tó re w y m ie n ia A utorka, m ożn a rów n ież sp ojrzeć z innej strony. Zbyt w ie le w a g i przyk ład a do ok oliczn ościow ej w iz y ty leg a ta p a p iesk ieg o p rzy b y łeg o na k oron ację cara, F la v io C higi i w iąże ją z in terw en cją hr. J u lii P u sło w sk iej. W iadom o jed n ak , że C higi 2 IX 1856 r. o d p ra w ił uro­

czystą celeb rę u k a p u cy n ó w na M iod ow ej, gd zie p o d ejm o w a li go: bp n o ­ m in a t pod lask i, B en iam in S zym ań sk i, bp F ia łk o w sk i i bp Ł u b ie ń s k i2S. N ie w y k lu czo n e, że w te d y zrefero w a n o mu. ciek a w sze prace d u szp a ster­ sk ie k a p u cy n ó w i „pochw alono s ię ” p o w sta ją cą w tru d n ych w aru n k ach

24 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s. 32.

25 Por. M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s. 33 i 34.

26 M. S t r z a ł k o w s k a , op. cit., s. 44.

27 A Z SF , D o k u m en ty Z grom adzenia SS. F elicjan ek : P o z w o le n ie na o d p raw ian ie M szy św . z 1856. O. B en ia m in S zy m a ń sk i p rzy ją ł zakład p od ju ry sd y k cję k a p u cy n ó w ; to za p ew n iło m u ca łk o w itą op iek ę ze stron y zakonu; w y z n a czen ie d yrektora, sp o w ied n ik ó w , k a tech etó w . G dy odchodził do d iecez ji p o d la sk iej, p rzek azał to jako sta ły o b o w ią - (cytuj em yż89 3s . —

z e k P r o w in cji P o lsk iej; A rch iw u m P o lsk iej P ro w in cji K ap u cyn ów (cytu jem y: A P P K ), S ta tu s P ro v in cia e, p assim ; P rotok óły sesji d e fin i- to ria ln y ch z la t 1855— 6, passim .

(9)

222

O. F. D uchniewski — O. G. Bartoszewski

(

8

]

n o w ą rodziną zakonną. O czy w iście to tylk o hip oteza, ale chyba tak sam o dobra, jak p rzyp u szczen ie S trza łk o w sk iej. G d yb y jed n a k w te d y b yła m o w a o p o w sta ją cy ch F elicja n k a ch , to m niej d ziw n a b yłab y rzekom o n iesp o d zia n a w iz y ta bpa F ia łk o w sk ieg o w Z ak ład zie w W ielk i P ią tek 1857 r.

T y p o w y m n iep orozu m ien iem je s t zd an ie. „D ow odem w d zięczn o ści (T ru szk ow sk iej? czy zgrom adzenia?) jest fak t, że obok M atki Z ałożycielk i n azw an o go n a w e t F u n d a to rem ” 29. Ś w ia d czy ć m oże jed y n ie o tym , że A u tork a albo n ie chce w zią ć pod u w agę, alb o n ie p rzeczytała H istorii Z g r o m a d z e n ia SS. F e lic ja n e k , k oresp on d en cji T ru szk ow sk iej z O. H on o­ ratem , a sz czeg ó ln ie liczn y ch W s p o m n i e ń p ierw szy ch F elicja n ek . W tedy m ogłab y m ó w ić n ie „o w d zięczn o ści”, a raczej o sp ra w ied liw o ści. A słó w ­ ko „ n a w et” n ie k ojarzyłob y się z ja k im ś g estem , k tóre F e lic ja n k i g r a ti­ sow o ok azały O. H. K oźm iń sk iem u za tak „m a ły ” u d ział w form ow an iu zgrom adzenia.

P o p rzesta jem y na w y m ie n io n y c h w y żej za strzeżen iach i sp ro sto w a ­ n iach, choć rozm aitych „ale” m ożn ab y p rzytoczyć zn aczn ie w ię c e j. R e ­ z y g n u jem y jed n ak z tej m o żliw o ści na korzyść w y m o w y sam ych p rze­ k a zó w źródłow ych. N iech on e będą u zu p ełn ien iem n aszego u sto su n k o w a n ia się do a rty k u łu M. S trza łk o w sk iej.

N iżej p od ajem y w y p isy z listó w Z o fii (A ngeli) T ru szk ow sk iej do O. H onorata K oźm iń sk iego z la t 1855— 1882. W ś w ie tle ty ch fra g m en tó w czy teln ik zdoła — ja k sąd zim y — w y ro b ić sob ie w ła sn y p ogląd na rolę, jaką w p o w sta w a n iu i rozw oju zgrom adzenia SS . F elicja n ek , a ta k że w oso b isty m życiu Z. T ru szk ow sk iej, odegrał O. H onorat K oźm iński. Są to fra g m en ty k oresp on d en cji u jm u jące p rob lem atyk ę dosyć jed n o stro n ­ nie. J est to jed n ak u zasad n ion e, gd yż w k ła d K oźm iń sk iego w dzieło p o w sta n ia zgrom adzenia SS. F elicja n ek jest przez n ie p odw ażany.

E p istolografia m a w randze źródeł sto su n k o w o m ałą w artość. W tym jed n a k w y p a d k u Z. T ru szk ow sk a je s t p ierw szorzęd n ym św iad k iem . W arto dodać, że w „okresie w a r sz a w sk im ” (1855— 1864) m iała m ożność n ieo m a l cod zien n ie k o n ta k to w a ć się osob iście z O. H onoratem , a pom im o to zależn ość sw o ją w y ra ża ła na piśm ie. To m a sw o ją w y m o w ę, zw łaszcza je ś li id zie o sam od zieln ość w działan iach zgrom ad zen iotw órczych .

P rzytoczon e w y ją tk i z listó w opatrzone zostały ty lk o niezbędnym i dla ich zrozu m ien ia przyp isam i. N iech m ów ią sam e za sieb ie.

III. a) W yciąg z listó w Z. T ru szk o w sk iej L i s t n r 2; I W a r s z a w a , p o c z ą t e k r. 1856]

„N ie m ając sp osob ności u stn ie zasięgn ąć rady O jca, a czując jej n ie ­ zbędną p otrzebę, u m y śliła m nap isać; m oże to jest zb ytn ia śm iałość z m ojej strony, a le P. B óg w ie , że n ie id ę w ty m razie za lada za ch ce­ n iem , k ilk a dni się zb ierałam , zan im się o d w ażyłam w zią ć pióro do ręki. S p o d ziew a ją c się jed n ak , że rada Ojca p rzy n iesie ja k ą ś u lgę m em u

(10)

[9] Zgrom. SS. Felicjanek 2 2 3

tera źn iejszem u u sp osob ien iu , zd ecy d o w a ła m się p rosić o nią na p iśm ie , sądząc, że czy ta n ie m niej M u zab ierze czasu a n iżeli słu ch a n ie d łu giego, a m oże n iezrozu m iałego op ow iad an ia. W ziąw szy w ię c ła sk i D ucha S., p rzy stęp u ję do p rzed sta w ien ia Mu, o co rzecz idzie. W iadom o już O jcu, jak za Jego je d y n ie zezw o len iem zeb rałam k ilk a k o b iet i k ilk oro d zieci, d ałam im sch ro n ien ie, za p ew n iła m b yt m a teria ln y , m ając g łó w n ie na celu w p ły w a n ie na nich m oralnie, w y c h o w a n ie d zieci w zasadach r elig ii i za p ew n ić im sposób utrzym an ia na przyszłość, ucząc ich teg o w s z y s t­ kiego, czego ich stan w ym aga; (...) R o zw a ży w szy to całe m oje u sp osob ie­ nie, zd aje się, że n ie m am p raw a zo sta w a ć n ad al w ty m tw orzącym się zak ład zie, bałab ym się jed n ak sa m o w o ln ie w tym działać, d latego u d aję się do O jca ju ż n ie p o poradę ale po rozkaz sta n o w czy , ja k m am sob ie p ostąp ić, czy pom im o całej m ojej zło ści m am przyjąć ob ow iązk i, jak ie m i w y zn a czą , aby m ieć sp osob ność ćw iczen ia się w cnotach , na k tórych m i zb yw a, czyli też u w a ża ją c m oją niegod n ość, zu p ełn ie się u su n ąć? J a k k o lw iek O jciec m ną rozrządzi, c o k o lw iek u sły szę z u st Jego, przyjm ę u w ażając w ty m w sz y stk im w o lę sa m eg o B oga. U d ręczen ie, n ie p e w n o ść i cią g ła w a lk a z sam ą sobą niech m i przed O jcem słu ży za u sp ra w ied li­ w ie n ie , że śm iem G o n u d zić m oją b azgraniną (...)”.

L i s t nr 3; [ W a r s z a w a , 17 VIII 1856]

„(...) za p ew n e O jciec b ęd zie ch cia ł k o rzy sta ć z teg o p o zw o len ia i p r z e - ' d łu ży sw ój p ob yt w N o w y m M ieście, k tó ry — je s t n ad zieja w B ogu ·—■ : w y w r z e zb a w ien n y w p ły w na Jego zdrow ie, czego w sz y sc y gorąco p rag- } raiemy, gd yż J eg o z d r o w ie30 n ie ty lk o dla ogółu, ale w szczeg ó ln o ści n a j- ' w ię c e j dla n aszego Z akładu je s t potrzeb n e; czu ły śm y bardzo dobrze, Vjakim d o b ro d ziejstw em dla naszego Z grom adzenia b yła tro sk liw a i p ra w ­

d ziw ie ojco w sk a op iek a Ojca, a le teraz dopiero m oże p ra w d ziw ie ją ocen iam y, g d y śm y jej z o sta ły p ozb aw ion e choć na czas n iejak i; zdaje się, że z każdym d niem coraz w ięcej i b o leśn iej claje się czuć J eg o n ie o b e c ­ ność, w sz y sc y z u p ragn ien iem w y g lą d a ją J eg o pow rotu. P rzełożona m a ją c dobro ca łeg o Z grom adzenia na w zg lęd zie , pragn ie dla ogółu, sio stry dla dobra sw ej duszy, ja ró w n ie dla dobra dzieci,a pod ob n ie n a jw ięcej dla w ła sn eg o ; p ra w d ziw ie pod Jego opieką w sz y stk o szło jak oś lep iej, ro zw ija ł się ja k iś duch zak on n ości, p ew ien rodzaj p o słu ­ szeń stw a , ja k iś porządek, a teraz w tak k rótk im czasie daje się w id z ie ć zm iana; ja k ie ś rozp rzężen ie, zam ieszan ie, po w ięk szej części n ie u k o n - te n to w a n ie i n ieład , i nic d ziw n ego, n ie m ając żadnych p rzep isów , n ie w ie m y , czego się trzym ać. O jciec b y ł naszym jed y n y m p rzew od n ik iem i doradcą n a jlep szy m w każdej ok oliczn ości, d latego też brak tej op iek i d u ch ow n ej bardzo nam się daje czuć; (...) D obry O jciec F id elis 31 robi, co m oże, m iew a M szę S., przychodzi do sp o w ied zi, a d w a razy w tyd zień do d zieci na le k c ję relig ii, w ie le to p o św ięcen ia z Jego stron y, w ie le nam św ia d czy , a le Ojca n igd y nam n ie jest w sta n ie zastąpić; zdaje się, że P an B óg g łó w n ie Ojcu oddał ten Z akład w ręce i je ż e li O jciec so b ie p rzyp om in a, p o w sta ł je d y n ie za Jego zezw o len iem , k tóre u d z ie lił w k o n ­ fesjo n a le.

P rzełożon a ch ciała ju ż sam a p isać, prosząc, aby O jciec, o ile m oż­ ności, p r zy śp ieszy ł sw ój pow rót, ja choć m oże n a jw ięcej p ow in n am go p ragnąć, n ie śm ia ła b y m o to prosić, (...) n iech O jciec robi jak Go Duch

30 O. H .. K oźm iń sk i p rzeb y w a ł w tym czasie na k u racji w N ow ym M ieście n. P ilic ą , p o n iew a ż na sk u tek p rzep racow an ia i u m artw ień zach orow ał na płuca.

31 O. F id e lis P a szk o w sk i (ur. 1828), zm arł na S y b erii po k a sa c ie k la szto ró w w n ieo k reślo n y ch b liżej ok oliczn ościach .

(11)

2 2 4 О. F. Duchniewski — O. G. Bartoszewski

[10]

S. natch n ie; n iech się ty lk o n ie p rzestaje o p iek ow ać F elicja n k a m i, które szczególn iej w p oczątk ach ta k bardzo potrzeb u ją tej opieki; (...) w iem , że Ojca nasz Z akład obchodzi i u w ażam Go za g łó w n eg o jeg o opiekuna, d latego donoszę te szczegóły, (...) m am to p rzek on an ie, że ty lk o Ojca p ow in n a m słu ch ać, jak o w y ra źn ie przezn aczon ego od B oga (...)”

L is t nr 5; I W a r s z a w a , 1857 lub 1858]

„(...) nie m ogę w strzy m a ć się, aby nie p isać i n ie w y n u rzy ć się tak, jak dziecko przed O jcem , (...) m iałam w C zęstoch ow ie gorące p ragn ien ie u czyn ić przed ołtarzem M atki B osk iej ślub p o słu szeń stw a dla Ojca, ale bojaźń zam k n ęła m i u sta przy k o n fesjo n a le, n ie śm iałam Go prosić 0 p o zw o len ie, ale P. B óg w id z ia ł p ragn ie[n ie] i n ieza w o d n ie tak ow e przyjął. (...) O jciec ty le m a w ła d z y nad m oją duszą, że zdaje się, n ie ma tego, czego bym na m ocy p o słu szeń stw a nie zd oln a b yła u czyn ić, gdyż d op ełn iając Jego w o li p ew n a jestem , że sp ełn ia m w o lę B ożą; n ie opieram s ię tu na w ła sn y m zdaniu, a le na zdaniu O. A u g u sty n a 32, który w drodze n ieja k o sam m i to przyp om in ał; g d y śm y p rzy jech a li do R aw y, p ob iegłam do k o ścio ła , pod k tórym go p och ow an o i daw no już tak gorąco się nie m odliłam , (...) p rzyp om n iały m i się na tym m iejscu sło w a O. A u gu styn a, k tó ry w y r z e k ł w id zą c się ze m ną ostatn i raz przed śm iercią: „pow iedz O. H on oratow i, n iech m nie O jciec jak chce prow adzi, tylk o n iech m ię cd sieb ie n ie od p ych a”. To p rzyp om n ien ie ty ch słó w na tym m iejscu , gd zie zw ło k i J eg o są p o ch o w a n e, u w ażam jako od p ow ied ź na m oją p roś­ bę, abym u Ojca szu k ała tego św ia tła , którego za J eg o p o śred n ictw em d om agałam się; w żaden w ię c sposób O jciec n ie m oże m ię od sieb ie od epchnąć, bo m a m n ie so b ie przek azan ą n ieja k o testa m en tem , w p r a w ­ dzie przykra to su k cesja, ale P. B óg m u sia ł Go tak n atch n ąć, On m ię z początku p row ad ził do B oga, a Ojcu p rzekazał do końca, On p rzepo­ w ie d z ia ł u tw o rzen ie sobie zakonu, ten zakon tw o rzy się pod Ojca p rze­ w o d n ictw em i ja w e sz ła m do n iego i z rąk Jego odebrałam su k n ię za­ k onną, a teraz b łagam Ojca, aby dokonał to, co zaczął, (...) w sza k że sam O jciec u trzym u je, że w nas n ie m a ducha S.O. F ran ciszk a, ale k tóż nas z nim obezna, jeżeli n ie O jciec, k tóry kocha S. F ran ciszk a i Jego re­ gułę, (...) na Ojcu zaś zak ład am całe u trzym an ie i w zro st n aszego Z gro­ m adzenia, (...) proszę, aby dla teg o S e r c a33 d arow ał m i m oją śm iałość 1 n ie od m a w ia ł mi' sw ojej pom ocy, bo n a w zór n ie w ia s ty ch an an ejsk iej dopóty będę w o ła ć, dopóki m ię n ie w y słu c h a ”.

L i s t nr 12; [ W a r s z a w a , m a j 1860]

„(...) p ójd ę w ię c za p rzyk ład em M atki N. w K anie G alilejsk iej i tak, jak Ona n ie prosząc p rzed sta w ia ty lk o P. J ezu so w i p otrzebę n o w o żeń ­ ców , tak i ja p rzed sta w ia m O jcu pokornie p rzykre nasze p ołożen ie m ó ­ w iąc: „ O j c a n i e m a m y ” ; te sło w a jaśn ie Ojcu okażą n asze po­ trzeby, nasze p ołożen ie, n asze uczucia, jak nam jest, że nam bardzo źle, że bardzo w ie lk i i p o w szech n y u cisk czuć si ęd aje na duszy, bo cóż d ziw n ego, ż e ,d z ie c io m sm u tn o i źle bez Ojca, jeszcze tak iego, k tó ­ rego p rzyw iązan iu i dobroci n ik t zrów nać nie potrafi, (...) czy m oże dłużej od w lek ać sw ój p ow rót (...)34

32 O. A u g u sty n B rzężk iew icz, au g u stia n in (1803— 1855); grób jego je s t w R aw ie M azow ieck iej.

33 Z. (A ngela) T ru szk ow sk a w sp o m in a w cześn iej o N. Sercu Marii.

34 P raw d op od ob n ie o. H onorat K oźm iń sk i p rzeb y w a ł w ó w cza s na m isja c h p a ra fia ln y ch w Ż ytn ie, a później w m ajątk u pp. S iem ień sk ich .

(12)

[Π ]

Zgrom. SS. Felicjanek 225 L i s t n r 15; [ W a r s z a w a , 1860]

„(...) ja ta k że n ie ob ierałam so b ie rodzaju życia, a le p rzyjęłam ten, ja k i m i O jciec w sk a z a ł i zd aje m i się, żem n igd y się na to n ie u żalała, n igd y n ie p ragn ęłam zm ian y, ale ślep o p od d aw ałam się pod to w szy stk o , co O jciec dla m n ie w y b iera ł; (...)”

L i s t nr 17; [ W a r s z a w a , p r z e d 4 X 1860]

„(...) to n ie sz c z ę śliw e o g ło szen ie urzędów , ciężka to b ędzie c h w ila dla w sz y stk ic h , a p rzyszłość jeszcze cięższa, je ż e li to się stan ie, o czym m i w czoraj m ó w iła G ruszecka, że O. P r o w in cja ł w sp o m n ia ł, że ja m am być przełożoną; m ój O jcze, n iech O jciec tego n ie dopuszcza, n iech p am ięta 0 tym , że je s t O jcem Z grom adzenia, że n ig d y nim być n ie p rzestan ie, że żadna w ła d za n a św ie c ie tej w ła d zy , jak ą M u sam B óg n ad ał nad nam i, odebrać M u jej n ie m oże, a p rzy w ią za n ia d ziecin n ego i w ia ry , 1 zau fan ia, ja k ie w N im p ok ład am y ani czas, ani ok oliczn ości osłab ić n ie n ie zdołają; n ie w id zim y w O jcu P rzełożon ego, a le ty lk o O jca, który ty lk o p ra g n ie dobra sw y c h dz,ieci, (...) teraz m i się przyp om n iała ta pogróżka O jca, że za karę zrobi m n ie przełożoną, że dopóty się nie u sp ok oję, p óki nią n ie będę, ale czyż O jciec sam n ie w ied zia ł, że to b y ły pok u sy, (...)”'

L i s t n r 44; [ W a r s z a w a , 16 I 1861]

„(...) czu jem y się sw o b o d n iejsze w każd ej ok oliczn ości, gdy O jciec je s t przy nas; tak się ob aw iam , ab y k to ś choć na c h w ilę m ógł p rzy­ p uszczać, że m a do nas w ię k sz e praw o, jak O jciec; w sza k że Go m atk a N. nad n am i p o sta w iła , oddała M u nas w op iek ę, to też u fam y, że dla m iło ści Tej N iep o k a la n ej P a n ien k i d ob row oln ie nas n ie opuści, choć b y śm y dla złości n aszych n a to za słu g iw a ły ; i dzisiaj w ła śn ie ch ciałam p rzekonać, że O jciec jest nad nam i, że ty lk o J eg o u w ażam y za O jca od B oga, a n ie od lu d zi nam n azn aczon ego (...)”

L i s t nr 59; [ W a r s z a w a , m a j 1861]

„(...) p o w ied zia ła m , że się ofiaru ję na w sz e lk i rodzaj cierp ien ia , ale żeb ym m iała z a p ew n ien ie, że O jca nam n igd y nie zabraknie 35, bo ja nie rozu m iem naszego zgrom ad zen ia bez Ojca i to m ię często b. niepokoi; a le bałam się to sam a u czyn ić, że m oże nie w y trzy m a m , ale je ż e li będę m ia ła n a to p o zw o len ie O jca, to zro b ię”.

L i s t n r 60; [ W a r s z a w a , m a j lub c z e r w i e c 1861]

„Aż m ię strach p rzejm u je, w id zą c, jak teraz O jciec u nas rzadko b yw a, o b aw iam się, aby p ow oli zu p ełn ie się n ie usu n ął; n iech O jciec choć przez lito ść teg o n ie robi, (...) to ty lk o sobie pow tarzam , że O jciec p ierw b y ł n aszym O jcem , ja k G w ardianem , d latego jako do Ojca śm iem się w ten sposób od zy w a ć”.

35 M yśl, k tóra w ie le razy p rzew ija się w lista ch Z. (A ngeli) T rusz­ k o w sk ie j, gd yż d la znan ych sobie ra cji o. H on orat ch ciał się w y co fa ć z p racy dla ss. F elicja n ek . M. A n g ela często b ła g a ła go, aby tego nie czynił.

(13)

2 2 6 О. F. D uchniewski — O. G. Bartoszewski

[12]

L i s t nr 86; [ W a r s z a w a , 5 X I I 1861]

„(...) czyż ja nie w iem , że to w sz y stk o , co O jciec od sam ego początku aż do tej c h w ili dla nas u czyn ił, je s t łaską, a n ie żadnym ob ow iązk iem czy p o w in n o ścią , że w ta k i sposób i tyle, w ie le O jciec dla nas robi, nikt by n ie rob ił i d otych czas n a w et nie dał nam tego odczuć, n ie p okazał n a w et, że Go to k o sztu je, choć n ieraz m oże z n aszego p ow od u n ie na jed n ą n iep rzyjem n ość b y ł narażony (...)”

L is t n r 126; [ W a r s z a w a , lato 1862]

„(...) u czy n ię jed n a k w sz y stk o , co rozk ażecie, mój O jcze, b y le b y ście z o sta li dla zgrom adzenia, iktóre pod in n y m k ieru n k iem istn ieć n ie m oże, nie od d aw ajcie, mój Ojcze, w ręce in n ego to, co N. P an n a w ręce W asze złożyła. Jak m i ty lk o P. Jezu s daje ch w ilę za sta n o w ien ia na m o d litw ie, coraz w ię c e j się u tw ierd za m w tym , że W asz k ieru n ek dla n aszego zgro­ m ad zen ia je s t potrzeb n y, że W asze p row ad zen ie n a jb ezp ieczn iejsze, d la ­ teg o te ż n ie ty lk o jako P rzełożon a, ale jako córka zakonu p ragnąca dobra ogółu, czu ję się ob ow iązan a leżeć u nóg W aszych i dopóty od nich się n ie od erw ać, dopóki m ię n ie za p ew n icie, że n ie ty lk o nie o p u ścicie zgrom adzenia, a le n ie d op u ścicie, aby in n y k ieru n ek m ia ł się w c isn ą (...)”

L i s t n r 146; [ Ł o w i c z , p o c z ą t e k r. 1866]

„(...) jed n o ty lk o zrob iło na m n ie siln e w ra żen ie, to, k ied y m i p ok a­ zan o k o n s t y tu c ję 36;, za le d w ie k ilk a u stęp ó w p rzeczytałam , bom była w te n c z a s b. słaba, a taką radością byłam n ap ełn ion a, żem pojąć nie m ogła, aby m ię je szcze m ogło coś podobnie w strzą sn ą ć, m uszę się w strzy m a ć, abym o ty ch k o n sty tu cja ch n ie m y śla ła , żeby m i to uczu cie radości nie sp row ad ziło jak ich ata k ó w do g ło w y . T eraz dopiero p ozn a­ łam całą p ięk n ość naszego zgrom adzenia; zd a w a ło m i się, że chyba żadne zgrom ad zen ie podobnie p ięk n y ch k o n sty tu cji nie posiada, całow ałam i p łak ałam z b o leści, że m i P. Jezu s n ie d ozw ala tej łaski, abym je m ogła z a ch o w y w a ć i patrzeć ja k drudzy zach ow u ją — zd aje m i się, że gd yb y św ie c k ie osoby te k o n sty tu cje czy ta ły , to b y w sz y stk ie do nas przyszły, (...)”

L i s t nr 151; [ K r y n i c a , po 17 I X 1866]

„Z abolało m ię to bjardzo], że O jciec in n e k o n sty tu cje nam p rzysyła, n ie te, które zaczął pisać; któż m oże lepiej znać ducha Sióstr, ich p o ­ trzeby, ich cel, ich p ragn ien ia, przez kogóż p ow in n a nam być w sk azan a droga, którą m am y zdążać do doskonałości, jeżeli nie przez O jca, k tó re­ m u P. B óg p o w ierzy ł k ieru n ek ca łeg o zgrom adzenia, a M atka B oska S am a w y b ra ła i dała m u za Ojca; w ię c czyż n ie w ła śc iw ie , żeby O jciec sam u k ła d a ł nam k o n sty tu cję? w id a ć, że O jciec sam b y ł o tym p rzek o ­ nan y, bo się w z ią ł tak g o rliw ie do tej pracy; a teraz ją p rzerw ał i zm ie­ n ił sw ój p ierw szy zam iar, p ew n o dlatego, że w id zia ł, że n ie u m iem y ocen ić tej p racy i nie k o rzy sta m y z tej tak w ie lk ie j ła sk i, jaiką nam O jciec ch ciał w y św ia d czy ć; (...) n iech O jciec przyzna, czy n ie słu szn ie

36 W r. 1858 o. H. K oźm iń sk i u ło ży ł F elicja n k o m ty m cza so w e p rze­ pisy. P racę nad k o n sty tu cja m i rozpoczął w r. 1860, w W arszaw ie, ale n ajw ięcej czasu p o św ięo ił im w Z akroczym iu po k a sa cie w a r sz a w s k ie ­ go klasztoru (1864 r.). P rzez w ie le la t k o n ty n u o w a ł tę pracę, przerabiał i u d osk on alał, stąd p o w sta ło b lisk o 2Ü red ak cji k o n sty tu cji fe lic ja ń - skich.

(14)

[1 3 ] Zgrom. SS. Felicjanek 2 2 7

p o w ied zia ła m w Ł ow iczu , gdym p ierw szy raz zob aczyła te k o n sty tu cje i d o w ied zia ła m się, że O jciec chce, abyśm y d a w a ły sw o je zd anie, że m i się ta pokora O jca w c a le n ie podoba; p rzeczu w ałam , że ona b ęd zie ze szkodą zgrom adzenia; jeszcze n igd y narady b abskie, a szczególn iej w tak w ażn ych k w estia ch , n igd y na dobre nie w y jd ą ; ja w n y jest dow ód na nas; cóż dobrego w y n ik ło z tych u w ag, czyż nie lep iej, żeby O jciec na­ kazał, żeb yśm y się sta ra ły w sz y stk o w y p ełn ić, a co nam się w y d a n ie ­ zrozu m iałe albo n iem o żliw e, żeb yśm y p rosiły o w y tłu m a c z e n ie albo o d y s­ p ensę; (...) ale -wracam do k o n sty tu cji — O jciec liczy ł, że ja n ajlep iej zrozu m iem O jca ducha, a ja n ajm niej go p o jm o w a ła m i za m ia st za ch ę­ cać drugich do za ch o w a n ia k o n sty tu cji, to, choć m oże p o m im ow oln ie, a le o sła b ia ła m ducha, p otak u jąc siostrom to, com ganić pow in n a, a p rzy­ n ajm n iej tłu m aczyć, a le k tó ż m oże d ru giem u tłu m aczyć to, co sam nie p ojm u je (...); w im ien iu M aryi Ojca b łagam , dla m iło ści Jej S erca, n iech O jciec n ie u sta je w tej pracy zaczętej, a le n iech ją ja k n ajprędzej zech ce w y k o ń czy ć, bo od teg o za leży urząd zen ie zgrom adzenia, n iech się O jciec n ie zraża, że m y w ie le rzeczy n ie rozu m iem y, że nie m am y p ojęcia życia zak on n ego (...)”

L i s t n r 163; [ K r a k ó w , 12 IV 1867 r.]

„(...) w y ra źn a w o la M atki B ożej, aby O jciec to sam n a p is a ł37, bo ty lk o O jciec jed en m oże to i p o w in ien napisać; m ój O jcze, zak lin am Ojca na S erce M aryi, k tórem u O jcu n ie w o ln o nic od m ów ić, n iech O jciec się nie w y m a w ia od tego, w sza k O jciec jest n ie w o ln ik ie m M aryi, to m u si Jej rozkazy w y p e łn ić , a Ona teg o od Ojca w y m a g a i nikom u tej pracy nie chce p o le c ić ;”

L i s t nr 214; [ K r a k ó w , 21 I X 1868]

„(...) a le co m ię n a jw ięcej boli, co m ię trw oży, to u sp osob ien ie Ojca w zg lęd em zgrom adzenia; sp ostrzegałam ja ju ż od d aw n a w p o stęp o w a n iu Ojca w zg lęd em nas w ie lk ą zm ianę, w e w sz y stk ic h Jego rozporządzeniach p rzeb ija ł się ja k iś p rzym u s tak, ja k b y śm y się sta ły dla Ojca ja k im ś ciężarem n iezn o śn y m , który ty lk o p o n iew o ln ie d źw iga, a od k tórego ch ciałb y się u w oln ić; ile razy w liśc ie O jca d ostrzegam ten w y ra z „słu ga”, ty le razy d o zn a w a n i d ziw n ie b o lesn eg o u czucia, bo to u w ażam ja k o b y w y rzek a n ie się tego O jco w stw a , ja k ie M u P. J ezu s i N. P an n a nad n am i nadali; n a jw ięk sze p rześla d o w a n ie i w zg a rd a św ia ta nie b y ły b y m i tak d o tk liw e, a le to zn iech ęc en ie O jca dręczyło m ię n iew y p o w ied zia n ie, (...) sercem p rzeczu w ałam sm u tn ą rzeczy w isto ść (...). To jed n ak p rzyp u szcze­ n ie m oje, ja k k o lw ie k m ęczące i n iesp ok ojn e, dopóki ze stron y O jca nie m ia ło p otw ierd zen ia, m ogło być u w a ża n e za pok u sę, a zatem n ie tak b o lesn y m się w y d a w a ć, lis ty O jca [u p ew n iły] m ię, że tak je s t rzeczy ­ w iśc ie ; p isze O jciec, że się b ędzie u w a ża ł za n a jszczęśliw szeg o , gdy Go sam e u su n iem y, że do nas n ie dąży, że m oże być u su n ięty , k ied y je s t na zaw ad zie, że n ie m a do d ziś d nia d ok ład n ego w yob rażen ia, co P. Bóg chce m ieć z tego zgrom adzenia, że w sz y stk o po lu dzku uw aża, że m oże ty lk o p rzeszkadzać, aby do w sk a za n eg o celu n ie zm ierzało; w drugim zn ó w liśc ie w y m a g a O jciec, abym w e w szy stk ich rozporządzeniach zda­ n ia Ojca n ie w sp o m in a ła , ale jak ob ym sam a d ecyd ow ała, że u w aża,

37 Z. (A ngela) T ru szk ow sk a prosi w ty m liście, aby o. H. K oźm iń sk i n ap isał h isto rię zgrom adzenia ss. F elicja n ek . P ra k ty czn ie zeb rał p ew n e m a teria ły do h istorii Z grom adzenia, k tóre znajdują się w A ZSF.

(15)

2 2 8 Zgrom. SS. Felicjanek [14]

że sam P. B óg od n as Go u su n ął; z tego w sz y stk ie g o , com tu z listó w O jca p rzytoczyła, czyż m ożna w n o sić , że się O jciec zu p ełn ie nas w y r z e ­ k a, że je s t od nas zn iech ęcon y, a le n ie, mój O jcze, ja n ie chcę Ojca p o ­ sądzać o zn iech ęc en ie, bo gd yb ym to p rzyp u ścić m ogła, to m u sia ła b y m w ierzy ć, że zgrom ad zen ie n asze n ie je s t d ziełem B ożym , bo je ż e li O jciec m a to p rzek on an ie, że to je s t dzieło B oże, to Go zn iech ęcić n ic n ie m oże, a n i nasza n iew d zięczn o ść, ani nasza n ieu leg ło ść, ani n iek o rzy sta n ie nasze z J eg o pracy i o p iek i nad nam i, bo jak od początk u O jca p o św ięcen ia się dla zgrom ad zen ia P. B óg b y ł M u ty lk o pobudką, tak też p ew n a je ste m , że i do k ońca On ty lk o sam jed en będzie. Ja przek on an a jestem , że zgrom ad zen ie nasze w ia rą O jca is tn ie je i dla w ia r y Ojca na now o p o w sta ło ; o ty le liczę na J e g o trw a ło ść, o ile ty m d u ch em w ia r y O jca p rzejęte b ędzie; ja m y ślę, m ój O jcze, że do n ap isan ia tego, co do m n ie O jciec n a p isa ł .w ięcej G o p ob u d ziła b o leść ja k zn iech ęc en ie, p ojm u ję bardzo, ile O jciec m u si cierp ieć nad ty m w id zą c, ja k o d stą p iły śm y od p ierw o tn ej g o rliw o ści, ja k n ie p o jm u jem y ducha Ojca, jak sob ie n iejed n o op aczn ie tłu m a czy m y , ja k m am y fa łsz y w y p ogląd na d osk on ałość, jak ty m sposobem n ie od p ow iad am y zam iarom B ożym i o d stęp u jem y od c e lu 'n a m w sk a za n eg o , to jed n ak ty lk o m ogę na naszą obronę p o w ied zieć, że choć je s t w ie le złego w n aszym p o stęp o w a n iu , a le n ie m a złej w o li, (...) czyż w ła śn ie to z łe n asze u sp osob ien ie, ta nędza d u ch ow a n ie p o ­ w in n a w O jcu obudzić lito śc i, czyżby O jciec m ó g ł b y ć sp ok ojn y, gdyby się c h cia ł od nas usu n ąć, k ie d y n a jw ięcej J eg o pom ocy i rady p otrzeb u ­ jem y;, któż n as z teg o n ieb ezp ieczn eg o stan u w y p ro w a d zi, je ż e li nie op iek a Ojca i n ie pod d an ie się n asze Jego p rzew od n ictw u ; n iech m i O jciec n a p isa ł, w ięcej Go pob u d ziła b oleść jak zn iech ęc en ie, pojm u ję żadnej n a w et p rzez m y ś l n ie p rzeszło, aby się z niej w y ła m a ć , (...) O jciec p y ta nas się o zd an ie w z g lę d e m u sta w zak on n ych , m y tak się zn am y na tym , ja k n iew id o m y na k olorach, żadna z nas n ie zna an i p raw za­ k on n ych , ani trad ycji, ani h isto rii zak on ów , żadna n ie b y ła w u reg u lo ­ w a n y m zak on ie, w ię c jak że m oże w tym d ecy d o w a ć albo na czym jej zd a n ie się opiera, żadna n ie m a w tym w z g lę d z ie an i n atch n ień , ani o b ja w ień , w ię c k ażda zap atru je się na to w sz y stk o po ludzku, a n ie po B ożem u , rządząc się n a tu ra ln y m usp osobien iem ; d la teg o też n iejed n a rzecz w y d a je nam się trudna do w y k o n a n ia , ale żeb y O jciec n a p isa ł n a j­ p rzy stęp n iejsze k o n sty tu cje, z a w sze znajdą się tru d n ości, b o gdyby ich n ie było, to by te ż i za słu g i żadnej n ie było. J a k k o lw ie k O jciec pisze, że do dziś. dnia n ie m a d ok ład n ego p oznania, co P. B óg chce m ieć z tego zgrom ad zen ia, za w sze jed n a k m a w ię k sz e p ozn an ie, ja k k ażda z nas, bo k ied y P. B óg O jca w e z w a ł i u czy n ił O jcem zgrom adzenia, to też d ał Mu ła sk i potrzfebne, św ia tło i p o zn a n ie S w ej w o li, czego od nas chce, ja k ie środki m a O jciec d la nas obrać, a b yśm y d oszły do w sk a za n eg o [celu]; n a jlep iej by b yło, aby O jciec n ie od w o łu ją c się do naszego g łu p iego rozum u, n a p isa ł ju ż o sta teczn ie i p o le c ił ich w y p e łn ie n ie n ie poddając pod nasz sąd; n iech m i O jciec w ie r z y , że to roztrząsan ie n ie ty lk o nic dobrego dla zgrom ad zen ia n ie sprow adza, ale zaciera ten urok św ięto ści i w y n iszcza to p oszan ow an ie, jak ie dla praw zak on n ych m ieć się p o ­ w in n o ; to ty lk o i stra ta czasu O jca i szkoda dla zgrom adzenia, bo każdy d zień zw ło k i w ie le znaczy, bo g w a łto w n ie , mój O jcze, k o n sty tu cji nam potrzeb a (...); jestem te g o p rzek on an ia, że P .Jezus aż tego o d d alen ia m u ­ sia ł użyć, aby dając O jcu w ię c e j sp osob nego i w o ln eg o czasu, a nas sta w ia ją c w tru d n iejszy m p ołożen iu , zm usić O jca do n ap isan ia nam k o n sty tu cji, od czego przez tak d łu gi czas O jciec przez pokorę się w y ­ m a w ia ł, co nam m oże n ie m ało szk o d y p rzyn iosło, bo gd yb y przy Ojcu k o n sty tu cje b y ły już w p ro w a d zo n e, teraz b y ło b y nam d alek o b ezp iecz­ niej; w p ra w d zie n ieob ecn ość Ojca coraz w ięcej czuć się daje, g d y b y ­ śm y tu Ojca m ia ły , o ileż by p o ło żen ie nasze b y łe ła tw iejsze, to jednak

(16)

[15] О. F. Ducnniewski — O. G. Bartoszewski 2 2 9

od d alen ie n ie o słab iło teg o stosu n k u , ja k i P. B óg za w ią za ł m ięd zy n a­ szy m i duszam i; czyż op iek a Ojca nie je s t za w sze taż sam a, czy nie z tą sam ą tro sk liw o ścią czu w a nad nam i? czyż Go m n iej obchodzim y? czyż m n iej dla nas pracuje? czyż w ła d za Jego nad n am i zm n iejszy ła się? czyż n ie za w sze je s t nam O jcem , a m y Jego d ziećm i, choć bardzo zły m i, n iew d zięcz n y m i, k a p ryśn ym i, a le k tóre n iem niej pragną Mu być p o słu szn e w e w szy stk im , choć w p ra w d zie w p rak tyce n ie bardzo to p okazują, ale to w ięcej w y p ły w a z pokus, jak z ich złej w o li. W ym aga O jciec ode m n ie, abym n igd y zdania Ojca w rozporządzeniach n ie w sp o m in a ła , ale ja k o b y m sam a d ecyd ow ała; u trzym u je O jciec, że tego w y m a g a dobro Z grom adzenia. O jciec daruje, a le ja w c a le w tym O jca zd an ia n ie p od zielam i najm ocn iej jestem p rzekonana, że to by n ajgorsze za sobą n a stęp stw a p ociągn ęło, S io stry p rzecież w ied zą , że nic bez o d w o ła n ia się do O jca n ie robię i o ty le tylk o m oje zd an ie m oże coś u nich zn aczyć, o ile je s t oparte na zd an iu Ojca; cóżby to b y ło za zgorszen ie, ch oćb ym n a w et n ie w rzeczy sam ej, a le ty lk o po­ zornie ch cia ła sa m o w o ln ie rządzić zgrom ad zen iem , do czego n igd y m i p raw o n ie słu ży ło , a teraz m n iej jak k ie d y k o lw ie k (sam O jciec przyzna m i słu szn ość, gdy o sobie p isa ć będę); ja k że bym m ogła w y m a g a ć, aby m ię słu ch an o, gd yb ym ok a zy w a ła jako bym się u su w a ła spod w ła d zy , którą P. B óg nad n am i p o sta w ił i m oim p o stęp o w a n iem n iejak o za­ ch ęcała zgrom ad zen ie, aby tę w ła d zę le k cew a ży ło albo z niej się w y ­ ła m y w a ło ; n iech m ię B óg zach ow a od pod ob n ego p ołożen ia, choćby p ozornego; jed y n y m m oim p ragn ien iem jest, żeb y żadna z nas n ie tylk o n igd y sa m o w o ln ie się n ie rządziła, ale n a w et żeby jej n igd y podobna m y śl n ie p rzyszła, ale ow szem , żeby każda p ra g n ęła za w sze i w e w s z y s t­ kim być zależną od w ła śc iw y c h P rzełożon ych , bo w tym u p atru ję całą naszą siłę, je d y n y środek naszej eg zy sten cji. (..,) W ięc proszę Ojca, ab y dla ' m iło ści S erca M aryi w sz y stk o zap om n iał, cośm y w zg lęd em N ieg o z a w in iły , żeb y nam i rząd ził ze sw obodą, jak Go D uch S. n atch n ie, żeb y nam b y ł n ie słu gą a O jcem , bo gd yb y się O jciec jako słu ga uw ażał, to b y b y ł znak, że n ie O jciec n am i rządzi, ale m y O jcem i że nas się słu ch a ć m u si, gd y b y tak b yło czyżb y nie m ożn a m y śleć, że to Zgro­ m a d zen ie n ie je s t z B oga i że zan im się u trw a liło i u reg u lo w a ło , już u p ad ło, (...) w o lą jed n a k za w sze p ragn ęłam być w e w sz y stk im Ojcu p oddaną i n ig d y spod w ła d zy O jca u ch y la ć się n ie ch ciałam an i m i się ta w ła d za p rzy k rzy ła i do tej c h w ili n iczego się ta k n ie ob aw iam ja k tego, żeb ym się m iała k ie d y rządzić w ła sn ą w o lą i je ż e lib y m ię O jciec ch ciał do rozpaczy przyp row ad zić, n iech b y m i k azał sam ej sobą rozporządzać, w sz a k ż e m ogę się od w o ła ć do św ia d ectw a O jca, że od czasu jak jestem pod Jego p rzew o d n ictw em , nic sob ie n igd y n ie w y ­ b ierałam ani m iejsca , an i obow iązku, an i rodzaju życia, h ab it tylk o w zięła m , k ied y O jciec k azał, w ię c zdaje m i się, że pod tym w zg lęd em n ie m am sobie nic do w j'rzu cen ia i ufam , że za łask ą Bożą w y trw a m w tym u sp osob ien iu do k ońca życia m ojego (...). O tóż, mój Ojcze, głów’- na pokusa, jak a m n ie teraz m ęczy, to w zg lęd em p ow ołan ia i w zg lęd em zgrom adzenia, ju ż to przychodzą m i pok u sy, że zgrom adzenie nasze nie je s t d ziełem B ożym , że n ig d y zak on em n ie będzie, że ty le czasu się urządza, a jed n a k o w o ż u reg u lo w a ć się n ie m oże, że nie m a san k cji K ościoła, ż a ło w a ła m n a w et, że ono p o w sta ło , że gd yb y naszego zgrom a­ dzen ia n ie b yło, to bym b y ła w p o tw ierd zo n y m za k o n ie i b y ła b y m do­ brą zak on n icą, a tu n iczym nie jestem i n igd y nie będę; ja k m i m ó­ w ią , że ja dałam początek , to m i się zdaje, że m ię S io stry za to sam o p o w in n y n ien a w id zieć, bo ja b yłam użyta jako n arzędzie, aby je od ­ w ie ś ć od p raw d ziw ej zakonnej d osk on ałości, do której b y gd zie in d ziej d oszły (...). T eraz zn ow u zaczyn am o in teresa ch zgrom adzenia. N iech O jciec b ęd zie ła sk a w p o w ied zieć stan ow czo, czy Ojca życzeniem , jest,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wśród różnych kwestii poruszanych przez organy samorządu teryto- rialnego w ramach uchwał problemowych znajdują się także zagadnienia z zakresu etyki seksualnej..

Prewencyjne stosowanie IPP należy stosować u pacjentów z chorobą wrzodową i/lub jej powikłaniami w wywiadzie (w tym u pacjen- tów po przebytym krwawieniu z górnego odcinka

Celem przeprowadzonych badań było określenie rytmu akumulacji biomasy w trzech formach lędźwianu siewnego o małych, średnich i dużych nasionach, a także określenie w

Filar zastrzega się, że jego praca nie za­ wiera szerszych prezentacji czy też analiz kryminologicznych, gdyż — jak twierdzi — stoi temu na przeszkodzie

Sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej w Studziannie, podobnie jak inne ośrodki kultu religijnego, może poszczycić się już od najwcześniejszych lat swego

C erem onia zgrom adziła byłych w ięźniów i ich rodziny, przedstaw icieli śro­ dow isk kom batanckich, w ładz W arszaw y, sam orządow ców oraz licznie przybyłych

rozpoczęcie samodzielnego życia jest momentem przełomowym dla każdego młodego człowieka, ponieważ autonomia wiążę się z podjęciem zupełnie nowych

1-4 Instrukcji DC (brak wskazania w skardze powodowej: trybunału, przedmiotu spra- wy, czyli małżeństwa, o które chodzi, racji domniemanej nieważności, czyli tytułu lub