• Nie Znaleziono Wyników

Pismo codzienne, poświecone sprawom Indu polskiego na Śląsku» Przez lud dla ludu!

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pismo codzienne, poświecone sprawom Indu polskiego na Śląsku» Przez lud dla ludu!"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok YE!. Katowice, Sobota, dnia 13-go marca 1909. Nr. 59

Pismo codzienne, poświecone sprawom Indu polskiego na Śląsku»

Przez lud — dla ludu!

Telefon Nr. 1049.

— „Górnoślązak**

z bezpłatnym dodatkiem niedzielnym „Rodzina chrze- śdańffka** wychodzi codziennie z wyjątkiem niedziel i £wiąt. kosztuje na poczcie i u agentów l markę 80 fen.

kwartalnie, z odnoszeniem do domu 2 marki 22 fen•

Ogłoszeniat 20 fen. za wiersz petytowy jednotomowy Przy kilkorazowem powtórzeniu udziela się znacznego ra­

batu. — Reklamy: 50 ten. od wiersza.

Redakcya eisnedycya młflnia się orz? oi. (Diretiioosir. 3 Kalendarz katolicki:

13-go marca: Katarzyny b. i Krystyny

Wschód słońca:

godz. 6 minut 23.

Zachód słońca:

god z. 5 minut 58

Kalendarz słowiański:

18-go marca: Niecieław

W sprawie połączenia Związku wzaj. pomocy.

Na zebraniu filii Związku Wzajemnej Pomocy w Szopienicach przyszła pod obrady sprawa połą­

czenia „Wzajemnej Pomocy“ z „Zjednoczeniem Zaw. Połskiem“. Zgodzono się na połączenie, ale bez majątku.

„Wiarus Polski“ obawia się, że zlanie się tych dwóch organizacyi napotka jeszcze na wielkie tru­

dności, ponieważ za filią szopienicką pójdą prawdo­

podobnie także inne filie. Z tego powdu pisze, co następuje:

Gdyby przeto „Wzajemna Pomoc“ przyswoiła sobie uchwałę szopienicką, gdyby na dobitkę — na co się podobno zanosi — i obczyzna co do kapitałów

„Zjednoczenia“ podobne zajęła stanowisko, to myśl połączenia organizacyi nie mogłaby się urzeczywi­

stnić — ku wielkiej szkodzie robotników polskich.

Trzeba tedy zawczasu szukać dróg wyjścia, aby jak bądź dokonać pożytecznego dzieła. Nassem zdaniem są dwie drogi. Pierwsza droga jest ta:

„Wzajemna Pomoc“ zatrzymuje zupełny samorząd i kasę odrębna i zawiera ze „Zjednoczeniem“ kar­

tel, na mocy którego płaci do kasy centralnej pe- v ną kwotę, za co otrzymuje dla swoich członków pisma dla poszczególnych zawodów i pomoc pod­

czas 'trejku. To byłoby najprostsze i najłatwiejsze zaiatxx ienie sprawy, ale nie mielibyśmy jednolitej na całą rzeszę niemiecką organizacyi robotniczej.

Do tej doprowadziłoby może utworzenie wy­

działów obwodowych na poszczególne obwody re­

tencyjne lub przemysłowe np. Poznań, Bydgoszcz, Kwidzyn z Warmią, Gdańsk, Opole czyli Górny Śląsk, Berlin, Łużyce, Saksonia, Hanowerskie z Bremą, Hamburgiem i Brunświkiem. Dortmund, Bo­

chum, Recklinghausen, Oberhausen itd. itd. Zada­

niem wydziałów obwodowych byłoby kierowanie agitacyą i administracya. Na pokrycie kosztów pła­

ciłaby każda filia np. 20 fen. rocznie za każdego członka, a zarząd centralny półtora fenyga za ka­

żdy znaczek w obwodzie zużyty.

W chwili przyłączenia „Wzajemnej Pomocy“, obliczyłby zarząd „Zjednoczenia Zaw. Polskiego“, ile marek majątku przypada w niem na członka.

Taką kwotę za każdego swojego członka wpłaciła­

by „Wzajemna Pomoc“ do wspólnej kasy. Reszta pozostałaby w kasie wydziału na obwód górnoślą­

ski jako rezerwa na pokrycie kosztów agitacyjnych i na opłacenie urzędników, o ileby ich było więcej, niż bv wypadało ze względu na liczbę członków w stosunku do innych obwodów. Nie mógłby tedy nikt twierdzić, że jedna lub druga organizacya przez

"Dołączenie pokrzywdziła swoich członków.

Rozumie sie, że zarządy obwodowe zajmowały­

by sie wszystkimi oddziałami zawodowymi, Istnie­

jącymi w obrębię ich działalności. Oddziały zawo­

dowe powinny by powstać w każdej miejscowości, w której mieszka przynajmniej dziesięciu członków danego zawodu. Oddziały zawodowe wybierałyby każdy z osobna na zjazdach obowodowych przynaj­

mniej no jednym członku komitetu obwodowego, ktörvbv znów wybrał wydział obwodowy.

Zarzad centralny i rade nadzorcze wybieraliby

► ó-nmiez przedstawiciele poszczególnych zawodów Mr osobno, przez co każdy zawód miałby przy-

miei iednego przedstawiciela tak w jednej, jak x drugiej korporacji. Członkowie zarządu wybra-

?v ze swego grona prezesa, Jego zastępców (może ) iednvm dla liczniejszych zawodów) sekretarza, 5 arbnika i kontrolera do załatwiania spraw «bieźą- , \ .li a członkowie Rady Nadzorczej wybraliby, jak dotychczas, wydział Rady. Organizacya lokolna bviabv więc dla każdego zawodu odrębna, to jest donkowie w każdej miejscowości tworzyliby od­

ął, czyli filie zawodowe z własnymi zarządami i

■tsami, (Łączność pomiędzy poszczególnymi od­

działami jednej miejscowości, mógłby utrzymywać mianowany przez wydział obwodowy delegat lub wybrany przez zarządy komitet), Organizacya i administracya obwodowa i centralna byłaby wspól­

na pod kierownictwem władz, złożonych z przed­

stawicieli poszczególnych zawodów. Kasa obwo­

dowa i centralna byłaby również wspólna dla wszy­

stkich zawodów a składki i wsparcia wypadłoby

| obliczać według klas, odpowiadających w przybli­

żeniu przeciętnemu za godzinę zarobkowi w danym 1 zawodzie.

? Przypuszczamy, że na zasadzie powyższego 1 szkicu organizacyjnego możnaby przeprowadzić j ostateczne połączenie wszystkich polskich związ­

ków zawodowych a zarazem bez niebezpiecznych i przewrotów zreorganizować „Zjednoczenie Zawo- . dowe Polskie“ z uwzględnieniem odrębnych inte- j resów i potrzeb poszczególnych zawodów i zatrzy- I maniem korzyści, jakie daje centralizacya czyli so­

lidarność wszystkich robotników.

Czonkowie „Wzajemnej Pomocy“ niechaj sobie powyższy szkic dobrze przeczytają i nam doniosą, co o nim myślą. Chętnie będziemy umieszczali uwagi w tej sprawie. Rzeczowa dyskusya nigdy i zaszkodzić nie może. przeciwnie, przyniesie tylko pożytek. I tym razem dvskusva publiczna jest nie tylko pożyteczna, ale nawet pożądana,

| ' ' ' " ' '' I

I mi—na i... ... ...

I 8 kontrolerach-roboimkach po kopalniach

radziła komisya sejmowa (do której należy poseł ks. Kapica) na dwóch posiedzeniach. Tam się od­

bywają najważniejsze narady. Na pierwszem po­

siedzeniu minister bronił tego, co sejmowi przedło­

żył. Wszędzie mają być kontrolerzy, byle wydział robotników tak uchwalił. Kontroler - robotnik nic ma sam objeżdżać kopalnię, ani nawet tylko z przy-

! siegłym. ale zawsze ma być przy nich urzędnik ko­

palni. Kontroler-robotnik wybrany ma być z po-

| między robotników pracujących, ma ciągle i co-

! dzień stykać się z współbraćmi i znać dobrze sto-

| sunk! swego oddziału sztygarskiego. Tylko wtedy I będzie mógł skutecznie działać dla dobra robotni-

I

ków. Konserwatyści obawiają się, że kontrolerzy- robotnicy będą często żądali takich rzeczy, które kosztują dużo pieniędzy. Kontrolerów nie ma być zawiele, bo w końcu tak z niemi, jak z wydziałem robotniczym rady by nie było. Centrowcy kazali owiadczyć, że chodzi jedynie o ochronę robotników, a nie o politykę. Wolnomyślni spodziewają się uspo­

kojenia górników, skoro kontrolerzy z pomiędzy nich będą uważali na wszystko. Polski poseł prze­

de wszystkiem żądał, aby taki kontroler-robotnik się niczego nie potrzebował obawiać, mianowicie też utraty pracy, chlcba. Wtedy będzie dobrze kon­

trolował i dbał o wszystko, Socyalista był tego zdania, że więcej zaufania będą robotnicy mieli do takiego, który

z

nimi razem nie pracuje (?), ciągle zatrudniony jest kontrolą, a nawet wtedy ma zba­

dać stosunki, skoro dostanie list bez podpisu. Na- cyonałliberałowi głównie chodzi o powagę urzę­

dników.

Na drugiem posiedzeniu minister oświadczył, że w Anglii kontrolerzy bardzo dobrze się sprawo­

wali. ku zadowoleniu robotników, jak i posiedzicieli kopalń. Wskutek kontroli robotnika urzędnicy wię­

cej dbają o lepsze zabudowanie itd. W Belgii tak samo. Główna rzecz, żeby kontroler dobrze znał kopalnię i wszystkie stosunki, był doświadczonym w zabudowaniu przodków i ganków (chodników) itd. W Francy! są inspektorzy kopalniani, podobni

| do zjeźdźaczy w Prusach,

Nacyonałliberałowie stawili wniosek, aby kon­

trolerzy z pomiędzy robotników byli tylko po ko­

palniach węgla. a po Innych kopalniach tylko wte-

j dy. jeżeli wydział robotniczy tego żąda, a wyższy urząd górniczy się na to zgodzi. Minister i więk­

szość posłów oświadczyła się przeciw wnioskowi.

Tylko konserwatyści pomagali nacyonałliberałom.

Glosowanie nad tym wnioskiem odbędzie się dopie­

ro w przyszłym tygodniu.

Nacyonałliberałowie żądali, aby kontrolerzy - robotnicy nic nie mieli do czynienia z wydziałami robotniczemi. Z strony rządu wystąpiono przeciw temu wnioskowi. Konserwatyści zapowiedzieli wniosek, według którego kontrolerzy-robotnicy ma­

ją z pomiędzy siebie wybrać mały wydział, który będzie ich wysyłał na kontrolę (rewizyę).

Ze sejm« pruskiego.

Berlina 10. marca 1909.

Początek posiedzenia o 11%; przy obradach naa ustawą stemplową zjawia się Rheinbaben-. Na po­

czątku posiedzenia przyzwoliła izba na ściganie są­

dowe literata Grötzsch za obrazę izby, potem obra- I dowala w dalszym ciągu nad przywilejami podatko-

| wy mi urzędników itd.

Wolnokonserwatysta Viereck sta­

wił wniosek, by urzędników nie pociągano do po­

datków śzkolifych na podstawie obecnie przedłożo­

nej ustawy we wszystkich tych gminach, w któ­

rych prócz podatku dochodowego i komunalnego, opłaca się podatki na publiczne szkoły ludowe. W razie odrzucenia tego wniosku, żąda konserwatysta

; von Kries, by obciążenie ztąd dla urzędników i t. d.

j wynikające, jaknajprędzej zostało usunięte. Cen­

trum wypowiedziało się przeciw obu wnioskom, wolnokonserwatysta von Zedlitz występuje prze­

ciw wnioskowi Vierecks z tego względu, że nie I trzeba przeszkadzać gminom w dążeniach do prze- i jęcia szkół na własny rachunek.

Ksiądz prałat Dr. Jażdżewski zaznaczył, że rząd stworzył wyjątkowe stosunki przez to, że prawo o utrzymywaniu szkół obowięzuje w calem państwie

i prócz Prus Zachodnich i Księstwa. Niechże więc

| rząd bierze na siebie wszelkie ztąd wynikające sku-

! tki. Urzędnikom itd. rząd stara się wynagrodzić

| stratę przez ostmarkcnculagi. Do stwarzania zaś j nowych praw wyjątkowych, jak tego waściwie do-

! maga się wniosek Vierecka, my reki nie przyłoży­

my: głosować wiec będziemy przeciw wnioskowi.

Wniosek Vierecka przepada przeciw wolnokon- serwatystom; wniosek Kriesa przechodzi, Polacy głosują przeciw.

Izba przyjmuje wniosek Ahrensa (konserwaty­

sty), żądający utrzymania dotychczasowego przy­

wileju podatkowego duchownych, i rezolucyę tegoż posła, która domaga się, by rząd porozumiał się z władzami duchownemi, w jakiej formie możnahy znieść przywilej podatkowy duchownych.

Wniosek Wolffa (wolu. zjed.) by duchowni itd.

w równej mierze płacili podatki jak reszta obywa­

teli, został odrzucony.

W następnej dvskusyi nad nowelą stemplową, ubolewał socyalnydemokrata Heimann, że kontra­

kty dzierżawne tylko do 300 mk. wolne od stempla, trzebaby conajmniei posunąć do 400 mk., by w ten sposób ulżyć tym sferom, które są wskazane na ma­

łe pomieszkania. Nowelę przekazano komisy! z 28 członków.

Jutro trzecie czytanie: przywilejów podatko­

wych i dodatków mieszkalnych.

Rozszerzajcie zawsze I wszędzie „Posła“, gdyż czysty dochód idzie na obronę ludu polskiego, na biuro prasowe, na biura obrony prawnej, na wy­

bory I t.jp.

(2)

I utrudnień życia naszych roUaMw na obczyźnie.

(Niebezpieczna chorągiew.)

Wiadomości it świata.

Dnia 3 listopada zeszłego roku chowano pe­

wnego członka Towarzystwa gimnastycznego „So­

kół“ w filadbeck. Ostatnią przysługę zmarłemu na obczyźnie rodakowi oddało około 200 druhów. Ze- krali sie oni razem z innymi ludźmi przed domem żałoby i w orszaku pogrzebowym szli w porządku, j razem: na czele niósł chorąży sztandar związkowy.

Ho sztandaru rzeczonego jest po jednej stronic cie­

mno-zielone z napisem: „Towarzystwo „Sokół“ w ßarmen, 1905“. Napis ten otaczał wieniec laurowy.

Druga strona sztandaru miała tło białe, w rogach ga­

łązki laurowe, a brunatnym haftem wypisane były słowa: „W zdrowem ciele zdrowy duch! — Czo­

łem!“ Na drzewcu znajdował się sokół dźwigający ciężarki. Obok tego drzewiec był przybrany w kre­

pę. Sztandar, o którym mowa, jest sztandarem wspólnym 7 okręgu związku sokolego. O chorą­

giew wystarał się p. J. Łazarewicz w Gladbeck, który też zajął się uszykowaniem orszaku pogrze­

bowego.

Niewinna chorągiew zdawała się niebezpieczną

»olievantom Wiethölterowi. Kokotowi i Ratajczako­

wi, którzy, jak tylko orszak żałobny ruszył z domu żałoby, przystąpili i chorągiew skonfiskowali.

Taki mieli od landrata, jak sądownie stwier­

dzono, nakaz.

Powstało wielkie zamieszanie i rozgoryczenie.

Krewni zmarłego uczuli ból głęboki. Powstał spór fcomiedzy polievantami a członkami orszaku. Pani Franciszka Kasorowa Szałatowa splunęła przed po­

licy* n ta. mi, wołając: „Fe! nie sprawiedliwość!“

Na cmentarzu odmówili Polacy modlitwy i za­

śpiewali pieśni żałobne.

Po skończonym pogrzebie miała się wyrazić pani Szałatowa do polieyantów, którzy oczywiście dozorowali orzsak pogrzebowy do końca, następu­

jąco: „Dajmy im pięć fenygów za ich robotę!“

Tą uwagą j splunięciem czuli się oolicyanci. któ­

rych powyżej wymieniliśmy, obrażeni i wystosowali .skargę o obrazę nictylko przeciwko pani Szałató- wej, ale także przeciw p. Łazarewiczowi, który tak samo, iak każdy inny uczestnik pogrzebu, był

ziry­

towany.

Sprawę sądził sad okręgowy w Bner. Zbada­

wszy sorawe i chorągiew, dal ci to, że nie niesiono wieńców z szarfami o kolorach drażliwych, wydał dla o. Łazarewicza wyrok uwafniaiacy. Pa Ma Sza- (tmwa za spluniecie i uwagę obraźlfwa. wziąwszy

#d uwagę, że jest dotychczas niekarana i była roz­

goryczona. na 10 marek kary.

Sad potwierdził, że na zwykłe pochody po­

grzebowe zezwolenia policy! nie potrzeba.

Zdaniem naszem zakłócanie orszaku pogrzebo­

wego powinno bvć ostro karane na zasadzie ustaw 0 zakłóceniu spokoju publicznego.

mmmmmm mmmmmm — - mmi mu j,,,, u „im*,,,#

St. Buraczewska,

GALERNIK

» »owwdci Wiktor* łfirero pod tyk: „NĘDZARZE"

’Ctm daisrvl

Alkowę stanowiły trzy długie tyczki, wbite i imto wwane w murze podłogi i związane u góry sznurem, na izm zawieszona bia siatka druciana, przytwier-

«fefifl* w wielu miejscach do tyczek mocnym unitem, Wś ** szczelnie okrywa a cały ten namiot, na doić poprzyciskana była wokoło kamieniami. Gdy Uavrp- Jte odsunął trochę kam .en i i siatkę, której końce zk- okoćzity jeden na dzugi, chłopcy znaleźli się w ro­

dzaju klatki dla ptaków.

— Malcy! włazić na czworakach — zakomendero­

wał Gavroche, potem starannie zasunął siatkę i przy- timęi kamieniami.

Żaden z nich pomimo swej małości nie mógłby

# taca wyprostować, wyciągnęli się więc odrazu na macie.

Gavroche trzymał kaganek w rękach.

— A teraz spać, muszę zgasić światło — powie- ddał*

— Proszę pana, co m jesf? zapylał starszy ma­

lw, pokazując siatkę.

•— To jest na to, aby tu szczury wejść nie mo-

■ity — odpowiedział Gavroche poważnie. — Wziąłem -> .z. ogrodu botanicznego, fest tam tego pełny skład, ho to jest ud klatek dla dzikich zwierząt Trzeba tylko pr.ek.W: przez mur, a pci?m wleźć przez okno 1 można brać ik mę podoba.

Mówiąc to, obtulał jednym końcem kołdry najmniej-

> **o, który szepnął:

— O jak dobrze, ciepło!

Oavrochc spojrzał z zadowoćenicm na kołdrę.

— To też wziąłem małpom z ogrodu, a ta mała jest od żyrafy - dodał, pokazując matę gęstą i ładnie zrobioną — zwierzęta jednak się nie pogniewały, po wifuUaiw im. że to dla słonia,

POLSKA

(pod panowaniem prositfem).

— (Hasło „Swój do swego".) We wczorajszym numerze podaliśmy, że p. Karol Rzepecki z Pozna­

nia rozpowszechnia książki, oprawiane w niemieckiej introligatorni. Dowiadujemy się dzisiaj, iż

1) p, Karol Rzepecki nie jest nakładcą owego dzieła i za oprawę nie można go czynić od­

powiedzialnym;

2) nakładcy dzieła zażądali ofert od poznańskich introligatorów, lecz panowie ci

3) albo byli za drodzy o 20—30 fen. na egzem­

plarzu, albo też

4) nie byli w możności przygotowania na czas kilku tysięcy okładek;

5) nakładcy twierdzą dziś jeszcze, iż nie ma do­

tąd zakładu polskiego introligatorskiego, któ­

ryby kilka tysięcy okładki tłoczonej i 19 ko­

lorami drukowanej był w możności odstawić w przeciągu 2 i pół miesiąca po cenie jaką płacili w Lipsku za egzemplarz.

Wobec powyższego wyjaśnienia cofamy niniej- szem zarzut uczyniony niesłusznie o. Karolowi Rze­

peckiemu i pomyłkę naszego informatora nlniejszem prostujemy.

— (O obrazę cesarza Wilhelma.) W sądzie Ino­

wrocławskim odbył się 5 b. m. proces przeciwko : warszawskiemu satyrycznemu wydawnictwu , Mu­

cha“ o obrazę cesarza Wilhelma. Publiczność wy­

kluczono. Sprawa zakończyła sie wyrokiem skazu­

jącym nr. 51 „Muchy“ na konfiskatę i zniszczenie, o ile znajduje się w księgarniach w Niemczech, oraz na zniszczenie kliszy. Redaktora Buchnera, jako nieobecnego i poddanego zagranicznego, nie sądzo­

no. Sad postanowił wyrok doręczyć redaktorowi Buchnerowi w Warszawie.

POLSKA

food panowaniem auffrtmc&Mn).

— (Hafcafyzm poczty wiedeńskiej.) Pisma lwowskie donoszą, że adresowane do dolno-au- strvackiego Wydziału krajowego w Wiedniu pisma urzędowe samodzielnych władz galicyjskich w ję­

zyku polskim, zwraca poczta wiedeńska z dopiskiem

„adresse unverständlich“. Pisma galicyjskie zwra­

ca) ac uwagę na nowy ten niepraktykowany dotąd sposób postępowania, domagają się poczynienia energicznych kroków ze strony odnośnych kół po­

litycznych polskich, w celu ochrony i poszanowania praw języka polskiego jako jeżyka urzędowego władz galicyjskich samodzielnych.

N IEMC V.

— (Przeciwko kompromisowi w sprawie refor­

my Eaansowej) oświadczyły się już podobno: Ba- Dzieti patrzały z podziwem i szacunkiem na tego chłopca tak śmiałego i pomysłowego.

Najmłodszy chłopczyk leżał z brzegu, starannie o- kryty i przytulony do starszego braciszka Gavroche ulokował sic na drugim końcu.

— Prawda? jak tu dobrze! — powiedział do wię­

kszego chłopczyka.

— A prawda — odpowiedział ten z przekonaniem.

— Powiedz mi, czego płakaliście? — zapytał Ga­

vroche tonem wyższości — jeszcze ten mały to nic dziwnego, ale ty już duży jesteś, przecież to głupio beczeć jak cielę.

— Kiedy nie wiedzieliśmy gdzie iść i baliśmy się zosta: tak sami w nocy.

— Słuchaj, nie trzeba już nigdy o nic się mazać, zaopiekuj s.ę wami, zobaczysz, jak doskonale bawić się będziemy — mówił Gavroche — ale śpijmy, mój kagarrk już się dopala, a nie mogę wydawać więcej niż pięć centymów miesięcznie na światło.

Burza się wzmagała, słychać było grzmoty i ulewę uderzającą o boki słonia.

— Bawi mnie to, gdpy słyszę, jak woda ścieka po nogach naszego domu — rzekł jeszcze Gavroche.

W tej chwili błysnęło tak silnie, że aż do wnętrza trochę światła się dostało; prawie w tej samej chwili rozległ się potężny huk piorunu. Dzieci zerwały się z krzykiem,, o mało nie przewróciły całej klatki.

— Spokojnie malcy! nie rujnujcie budynku, śpijcie, to bardzo źle nie spać, to szkodzi zdrowiu — mówił chłopak porządkując siatkę. — Dobrze wam?

— Doskonale — wyszeptał starszy dzieciak i oby­

dwaj przytulili się do siebie.

Gavroche zgasił światło, w tej chwili cały namiot zaczął się trząść, zdawało się, że wszystko zostanie przewrócone, mnóstwo cichych stąpali, drapań, gry­

zienia i pt ków słychać było wokoło.

Pięcioletni chłopak, słysząc ten hałas, zlodowaciał ze strachu, trącił brata, ale ten już spał. Wówczas ośmielił się przemówić cichutko do Gavrotiie’u:

— Pani'!

~~ A co tam? — mpytał Ösvrotibe już msype%c.

- Co to takiego?

*- Jo Rzczwry.

warya, Saksonia, WyrtemDcrgla, Badenia f Hesya.

Państwa te rozporządzają w radzie związkowej 20 głosami na ogółem 58 głosów. Ale i w innych pań­

stwach związkowych, nie wyłączając Prus, małe podobno widać zapału do kompromisu, którego losy są wobec tego bardzo niepewne.

— (Najnowszy memoryał komisy! kolonizacyj- nel za rok 1908) otrzymał już sankeye cesarza dla sejmu pruskiego i zostanie wkrótce ogłoszony dru­

kiem. Wedle memoryału liczba ofert zmalała pra­

wie o połowę. Komisyi kolonizacyjnej ofiarowano 265 dóbr (w roku 1907 407) i 579 gospodarstw (w roku 1907 — 855). Nabyto 14 dóbr rycerskich — pomiędzy temi 3 król. domeny, 4 zwyczajne dobra i 32 gospodarstw. Razem obszaru 14093 hektarów za 16 milionów 644 tysięcy 475 marek. W roku 1907 zakupiono 9390 ha, za 14 milionów 161 tysięcy marek. Z rak polskich wykupiono w roku 1908 ra­

zem 1752 hekt Komisva kolonizacyjna nabyła do­

tychczas ogółem 349 476 ha. za sumę 323 milionów marek. Z tego z rak niemieckich za 237 milionów, z rąk polskich za 86 milionów marek.

R O S Y A.

— (Rodiczew o Polsce). W ciągu dyskusyi budżetowej w dumie wygłosił Rodiczew silną mo­

wę. Między innemi powiedział, że w Polsce zde­

ptano prawa tak, iż obecnie istnieje tam tylko bez­

prawie. Polska oczywiście odwraca się od Rosy i, Zamiast wewnętrznego umocnienia, dzięki tej poli­

tyce Rosy a słabnie. Prawica często przerywała mówcy. Schodzącemu z trybuny Rodiczewowi ca­

ła opozyeva zgotowała entuzyastyczną owacyę.

— (Stoiypin chory). Prezes ministrów Stoły- pin zachorował nagle bardzo ciężko. Po powrocie z Carskiego Sioła zemdlał, wezwani lekarze stwier­

dzili, 40* gorączki, ma to być podobno influenca, obawiają się jednak zapalenia płuc.

AUSTRO-WĘGRY.

— (Proces w Zagrzebiu.) Podczas przesłuchi­

wania głównegd oskarżonego w procesie o agitacyę wielkoserbską, urzędnika Pribiczewicza. obrońca Chinkowicz domagał się wezwania świadka Nasti- cza, który twierdził, że oskarżony jeździł do Biało- grodu, gdv okazało sie. że Pribiczewicz wcale*w Biało grodzie nie był, a jeżeli opowiadał Nasticzowi o rzekomej wycieczce, to tylko dla wciągnięcia go w zasadzkę. Chinkowicza poparł drugi obrońca, prezes sejmu chorwackiego. Medachowicz, ale try­

bunał odrzuca żądanie obrony. Prezes sądu bada następnie Pribiczewicza co do rzekomego artykułu jego w dzienniku „Siawiańskij Jug“. Obrońca Chin­

kowicz stwierdza, że w czasie zjawienia się tego artykułu oskarżony znajdował się w więzieniu. Sło­

wa obrońcy wywołują wśród publiczności wrażenie silne. W parlamencie węgierskim zainterpelowano rząd w sprawie procesu zagrzebskiego. Interpela- cya wzbudziła ciekawość, oskarża bowiem admini-

Rzeczywiście były to szczury, których tu było pra­

wdziwe królestwo; 'światło dotąd utrzymywało ich w spokoju, ale gdy ciemność zaległa, czując „świeże mięso”, rzuciły się gromadnie na druciany namiot.

Mały nie mógł zasnąć.

— Proszę pana — szepnął znowu.

— A co? — odmruknął Gavroche.

— Co to znaczy szczury?

— To takie myszy.

Chłopczyk uspokoił się trochę, widział już białe myszki i wcale ich się nie bał.

— Proszę pana — zaczął znowu^

— A co tam jeszcze?

— Dlaczego pan nie trzyma koła?

— Przyniosłem tu raz kota, ale mi go szczury zja­

dły — odpowiedział Gavroche.

To drugie wyjaśnienie zepsuło wrażenie pierw»/?

go i malec znowu zaczął drżeć.

— Proszę pana — odezwał się jeszcze.

- No?

— Kto był zjedzony?

Kot.

— A kio zjadł koła?

— Szczury.

— Jakto, myszy?

— No tak, te szczury.

Dzixko przerażone było tataemi myszami, co mo­

gą zjeść kota.

— A czy one nas zjadłyby także? — zaSytał.

— Zapewne — odrzekł Gavroche — ale nie bój się, nie mogą tu wejść, zresztą ja tu jestem, weź mnie m rękę i śpij.

Gavroche wyciągnął rękę i ujął małą rączkę dzie­

cka przez kźacego w środku chłopca, mały przytulił się do tej opiekuńczej dłoni i dsza zaległa.

Szczury, które na chwilę przestały hałasować, dy­

sząc rozmowę, zaczęły na nowo swoje harce, ais chło­

pcy już spali i nic nie słyszeli.

(Ciąg dalszy nastąpi).

(3)

stracyę ćhorawcką i prokuratora o wytoczenie pro- ' cesu przy pomocy prowokatorów płatnych.

BAŁKAN.

— (Komedya czy odwrót?) Do Londynu tele- I gratują z Belgradu, że odbyła się tam rada mini- j strów pod przewodnictwem króla Piotra, na której zniesiono odpowiedź na note rosyjską. Odpowiedź ; zaznacza, że Serbia bynajmniej nie chce zachować się nieprzyjaźnie wobec Austryi i jest gotowa wejść j w układy celem dojścia do dobrego sąsiedzkiego stosunku. Serbia sądzi, że sprawa Bośni i Herce- ; gowiny obchodzi raczej wielkie mocarstwa, i nie żą- i da od Austryi terytoryalnego odszkodowania. j

W Londynie sądzą, że wskutek tej noty, która ■ została doręczona przedstawicielom wielkich mo- » carstw, z wyjątkiem Austryi, stosunki pomiędzy Au- | strya i Serbia znacznie sie poprawiły.

— (Zajęcie Sandżaku przez Serbię?) Jeden pułk piechoty wysłany został z Ni szu na granicę Sandżaku Nowobazarskiego i w godzinę po wyda-

j

niu rozkazu wyjechał na miejsce przeznaczone, od­

prowadzony przez tłumy mieszkańców Ni szu.

Major Pastryn, słynny dowódca band macedoń- : skich przyprowadził przeszło 2000 Macedończyków j do Niszu, skąd wyjadą oni w kolumnach wojsko- j wych jutro nad granicę Sandżaku. Rząd serbski ma j nadzieje, że Turcya odstani Serbii za pieniądze San-

j

dżak i dlatego wysyła wojsko nad granicę, by w ra- | zie potrzeby obsadzić go militarnie.

Następca tronu książę Jerzy upełnomocnił ko- j mendanta oddziału ochotników pułkownika Uilko-

j

wieża do zakomunikowania wydziałowi obrony kra- j jowej, że Serbia w każdym razie gotowa jest z bro­

nią w reku przeprowadzić swoje żądania teryto­

rialne. Otrzyma je albo w ugodzie z A u strya. albo za pieniądze od Turcyi. Poseł rosyjski zawiadomił go bowiem, że Turcya zgodzi sie na odstąpienie Ser- bii części Sandżaku. Dlatego Serbia koncentruje na granicy wojska. bv w każdej chwili zająć San dżak.

— (Stanowisko Rosy:.) Królewicz .Jerzy złożył podobno w tych dniach wizytę rosyjskiemu posłowi Sergiejewowi. Poseł oświadczył, iż jest upoważnio­

nym do zapewnienia księcia, że Rosy a dochowa tych przyrzeczeń, które otrzymał następca tronu i że w rozstrzygającej chwili stanie na czele obrony serbskich interesów, choćby to musiało się stać za pomocą siły zbrojnej.

Wiadomości potoczne.

Bytom. Handlarz win p. Przyszkowski z Raciborza nabył w Bytomiu dom na narożniku ulic Dworcowej i Gimnazyalnej od spadkobierców Bar­

tka za 243 00p marek.

Król. Huta. Dla poparcia germaniza- e y i stworzono teatr wędrowny, który dużo pienię­

dzy kosztuje. Magistrat poszukuje dyrektora dla tego teatru i głosi, że dyrektor pobierać będzie 7500 marek myta rocznego i do tego otrzyma tantyemy od czystego dochodu. - Droga jest ta germaniza- ęya, a kto ja opłaca?

— (Dzieciństwo:) Pewien oberżysta otrzy­

mał tu zawezwanie, by w pewnem miejscu oznaczo- nem złożył 3000 marek w przeciwnym razie razem z domem wyleci w powietrze. — Za takie dzieciń­

stwo może się ów błazen, który to pisał, dostać na kilka miesięcy do więzienia.

Hajduki. Hnta„Bismar k‘\ gdy prace szły dobrze, zatrudniała około 5000 robotników. Obecnie z powodu zastoju liczba robotników się zmniejszyła do 4000. Niektóre działy pracy pozastawiano. Huta wydaliła głównie robotników polskich i rusińskich z Galicyi. Obecnie huta stara się o zmianę nie­

których sposobów pracy, aby mniej ludzi zatrudniać.

A wiec choćby i dobrze znowu prace szły, to buta nie wiele więcej będzie ludzi zatrudniać niż obecnie.

Wirek. W szybach „Aschenborn“ i

„H u g o“, należących do kopani „Bogosławieństwo Boże“, zaczęli świętować, i to na razie dwa dni robocze w miesiącu. Jestto skutek niedostatecznych zamówień na węgle.

Gliwice. (Kradzież.) Pewnemu panu z Wro­

cławia skradziono z kufra, jaki umieścił w pewnym tutejszym hotelu, złoty zegarek z łańcuszkiem war­

tości 600 marek.

Giszowiec pod Mysłowicami. Służąca Bnl- bierz, zatrudniona u pewnego tutejszego sztygara, postradała życie wskutek gazów węglowych, które z pieca W nocy na izbę naszły.

Mysłowice. Aresztowany tu Kurek jest prawdziwym Kurkiem. Dotąd aresztowany twierdził, źc nie jest Kurkiem, a przynajmniej, że nie jest mordercą, którego poszukują. Na wiadomość n przytrzymaniu tego osobnika w Mysłowicach, po

<ie tana Orya*. a nodełmMm harńzn do

poszukiwanego Kurka, przyjechał do Myslówic je­

den z inspektorów policyi z Oświęcima, ten sam, który pierwszy aresztował Kurka po dokonaniu morderstwa w Białej na osobie policy anta Dy try cha i włościanina Hojdysa z Lipnika. W Mysłowicach stwierdził ten inspektor z cała pewnością, iż rze­

komy Grypa jest prawdziwym Kurkiem. — Kurek jest także podejrzany o zamordowanie karczmarza Kamory w Czańcu, dnia 8 grudnia 1907, a podej- rzywaja go także, wedle rysopisu, o dokonanie mor­

du na małżonkach Stoffach we Lwowie. O ile po­

dejrzenia te sie sprawdza, to przyszłość pokaże, bo ze Lwowa pojechało do Mysłowic kilka osób, które znały rzekomego Fedoraka-mordercę, ze zamiarem przekonania się w Mysowicach, czy Kurek jest owym Fedorakiem, czy też nim nie jest.

— W drugiej połowie maja r. b. ma tu w oko­

licy w różnych parafiach J. E. ks. kardynał Kopp udzielać sakramctu św. Bierzmowania, co już w różnych kościołach oznajmiono.

Z Kozielskiego. Fiskus w Koźlu wykupuje stare domy w dzielnicy zwanej Rybaki. Na nowe zaś budowle władze tam nie udzielają pozwolenia, tak że dzielnica ta niezadługo zniknie. Chodzi tu niewątpliwie o usunięcie przeszkód dla przypływu wody powodzianej.

— W powiecie kozielskim naliczono 3470 psów, które przynoszą 6940 marek podatku psiego.

— Nowa cukrownię zamierzają budować opodal stacyi Jaborowice. Istniała dawniej cukro­

wnia w Ryńskiej wsi, ale ja przed 4 laty zastawiono, a dwory, uprawiające buraki, przyłączyły się do cukrowni w Polskiej Nowej Cerekwi. Obecnie zaś wypowiedzieli oni kontrakty w Polskiej Nowej Ce­

rekwi i zgodzili się w swej większości na zbudo­

wanie osobnej cukrowni w Jabor owicach.

Racibórz. Posiedzenie wydziału ob­

wodowego odbyło się tu w ostatni wtorek w sprawie uporządkowania stosunków powodzianych, mianowicie w sprawie przedsięwzięcia środków ochronnych w obrębie zalewowym nad Odrą, Po konfercncyi zwiedzano obręb zalewowy nad Odrą powyżej Raciborza.

Częstochowa. (Wielbłądy.) Zarząd je­

dnego z większych majątków ziemskich, w okolicy Częstochowy położonych, postanowił sprowadzić na lato z Azyi środkowej kilka wilbłądów icdnogarbo- wych i używać ich do robót w polu. Kilka lat temu dokonywano podobnych prób z wielbłądami we wo­

łyńskich majątkach Józefa hr. Potockiego, ale zwie­

rzęta poczęły rychło chorować, aż wreszcie nogi- nełv. Nie wiadomo, czy wielbłądy zdołają się zżyć

% tutejszymi stosunkami.

a dlatego. Że 1) oskarżony jest redaktorem „Katto- witzer Zeitung“, która stoi na sL iowisku „ostmar*.

kenvereinu“; 2) oskarżony sam jest członkiem „ost- markenvereinu“ i przejęty jego celami; 3) oskarżony, jest Niemcem, który żyje na kresach wschodnich i zna wrogie państwu dążności 'wielkopolskie. Te.

pobudki spowodowały oskarżonego do napisania ar­

tykułu, lecz nie miał on zamiaru obrażenia 00. Fran­

ciszkanów. — Czyż to nie ciekawe uzasadnienie wyroku?....

Do biura obrony prawnej w Bytomiu należy przychodzić o ,k możności tylko przed po'u dniem.

gdyż po południu sekretarz jest zajęty sprawami piśmiennemu W poniedziałki i czwartki po połu­

dniu biuro jest zamknięte, ponieważ sekretarz jest w Katowicach.

i — Nowe zapędy masonów. W Austryi przed i kilku laty, za ministerstwa dr. Korbera, wnieśli woł-

; nomttlarze czyli .masoni ausiryacry petycyę do rządu, podpisaną przez kilkadziesiąt tysięcy osób, a domaga­

jącą sie od rządu zaprowadzenia rozwodów w cywil- nem prawie małżem kiem dla katolików. Wówczas to na wezwanie centralnej organizacyi katolików austry- I ack'ch zaprotestowało 4% milionów ludności katolic­

kiej przeciw takiemu naruszeniu przez ustawodawstwo państwowe zasad moralnych i dogmatycznych katoli­

cyzmu, to jest przeciw naruszeniu nierozwiązalności małżeństwa. Wclnomularze wobec, tak potężnego gło­

su ludności katolickiej na razie zamilkli, atoli nie wy­

rzekli się swych planów. Obecnie wysyłają oni znów

! szeregi mówców wędrownych między robotników, by pozyskać ich dla myśli „naprawy” ustaw o małżeń­

stwie. W r. 1908 urządzili oni Samych publicznych zgromadzeń aż 87. Na czele ruchu rozwodowego stoi literat Zenker, mistrz loży wolnomularkiej i prezes

„stowarzyszeń'a dla reformy prawa małżeńskiego”, Dodać tu trzeba, że znaczna część odczytów za roz­

wodami wygłoszona została w socyalno-demokratycz­

nych związkach zawodowych robotniczych, które są rzekomo bezpartyjnymi. Socyaliści bowiem fłómaczą swoią niby zasadę, że „religia jest rzeczą prywatną”, w ten sposób, iż zwalcz a ja namiętnie i osłabiają wo- góle uczucie' wiary u robotników, by oderwawszy ich od Kościoła, wydać poćem Fm łatwiej na łup prze­

wrotnej agitacyi. •

Sftrav/y towarzystw, zebrania a t d.

Bytom. Tow. Górnośląskich Przemysłowców od- będzie dnia 14 bm. na zwykłej sali posiedzeń o godz. 3 po południu ciąg dalszy walnego zebrania. Liczny

udział członków pożądany. Zarząd,

IWom. Tow. śpiewu Jedność urządza w nią tek 12 t wtorek 14 bm. o godz. 7% wieczorem ha sali u p.

Wieczorka swe lekcye śpiewu. Zarząd.

Bytom. Posiedzenie Polskiego Kasyna odbędzie się w eobotę 13 bm o godz. 7 wieczorem w domu kutol.

Iow Na porządku dziennym dalszy ciąg wykładu p.

Macierzyka z h'storyi kościoła i ważne sprawy tow dla których najliczniejszy udział członków i członkiń

pożądany. Zarząd.

Chorzów. Związek katolickich robotników pod opieką św. Jozefa odbędzie w niedzielę 14 bm. o godz. 3 w lokalu p. Krebs swe pos e lżenie; dla ćwiczących się w pisaniu o godz. 4. Uprasza się o liczny udział człon­

ków i ptmktualne przybycie. Zarząd Kr#>$. IlntH. Filie lipińskiego i król. buckiego Zwią*

«ek wzajemnej pomocy odbędą swoje zebranie razem w niedzielę 14 bm. o godz. 4 po południu na sali zwią­

zku przy ui, cesarskiej 48. Ponieważ będzie omawiany statut, dlatego upraszamy szan. członków o jak naj­

liczniejszy udział. Taksamo upraszamy członków aby przynieślłize sobą kwitaryus -e lub zaproszenie, bo tylko ci będą wpuszczeni którzy się kwitaryuszem wykażą.

Zastępstwo miejscowe.

Król. Huta, Tow śpiewackie „Kółko“ urządza w niedzielę dnia 14 bm o godz. 4 po południu na sali niemieckiego domu (Holci deutsches.Haust ul. cesarska naprzeciw kościoła św. Jadwigi swoje walne zebranie a po zebraniu odbędzie się śpiew, którym dyryguje p.

Boniecki O punktualne przybycie wszystkich człon­

ków i członkiń uprasza się. Ponieważ na ostatniej lekcy! przystąpili do naszego towarzystwa nowi członkowie 1 członkinie i dorównali liczbo! 40, dlatego wzywamy naszych rodaków i rodaczki że by się jak najliczniej na członków zgłaszali Zarząd.

ksfowicę. Tow. Górnośląskich Przemysłowców z Katowic 1 okolicy odbędzie w niedzielę dm a U bm.

e godz. 8 wieczorem na małej sali w Reidishali swe

«wyezajne posiedzenie. Odczyt p. dr. Trzebiatowskiego.

O liczny udział uprasza Zarząd;

(iliiTiee. Towarzystwo lud. „Gwiazda" odbędzie swe posiedzenie w niedzielę 14 bm. o godz V,6 po pot w swym dotychczasowym lokalu. Zupełny udz at człon­

ków

I

członkiń poż ulany ponieważ każdy otrzyma swoją książkę % ustawami. Po posiedzeniu .lekcya

śpiewu Zarząd.

Po vx ta j&c , 2 licyie

Ze sądów.

U—

Bytom, (Proces prasowy.) Pisaliśmy

; swego czasu, iż 00. Franciszkanie w Pancwniku wytoczyli redaktorowi Dehlerowi z „Katowicerki“

proces o obrazę. Sąd ławniczy w Katowicach uwol-

| nil oskarżonego od winy i kary, a izba karna w By- i tomiu odrzuci a apelacyę założona przez 00. Fran­

ciszkanów przeciw wyrokowi. W uzasadnieniu swego orzeczenia zaznaczył sad bytomski, iż arty­

kuł obiektywnie (sam. w sobie) zawierał obrazę 00. Franciszkanów, ale oskarżonemu należało przy­

znać prawo do § 193 (obrona uprawnionych intere­

sów wskutak tióid sm.kara mc może spotkać!

Ho Orzegrowii. Znany Jest ten, który rozsiewa plotki I i sieje nienawiść, zamiast się starać o rozsztirzeaib .ni«

iości ogólnej. Jeżeli jeszcze raz spotkämy się % jego 1 piętkami, wymienimy jego nazwisko, aby świat się do- S wiedział o oburzającej roboc.e plotkarza. O koniec, n*

cyi w sprawie pracy kobiet stale rozszerza niepraw­

dziwe wieści, byle podejrzywać.

Poczta Ekspedycji*

W Malej Dąbrówce złoży od 18 kwietnia p. Jakób } Grabowski agenturę na gazety nasze z powodu pode­

szłego wieku Na (ego miejsce objął agenturę p. Joa­

chim Sidło w Dąbrówce ui. Katowicka w domu wdowy p Szcaypinej. Roznosić zaś po domach będzie w imie­

niu p. Sidła p. Fryszniok. <

Nakładem „Górnoślązaka“ spółki wydawniczej k ograniczoną odpowiedzialnością w Katowicach, ~ Redaktor od po w. Konstanty Prus w Bytomiu, — Czcionkami „Katolika“ spółki wydawniczej z ogra­

niczona odpowiedzialnością w Bytomiu.

Za ogłoszenia i reklamy nlo bierze licilakcya

&rt?n'} otlpOirlcjlz ’alnoSci,

Mctiestano.

lamia i»yprz®da;ś

* poił mli* przebudowy w kle psu.

Masalslci w Liplnaeh.

listli i tnifj

Msttm

iiesii i lour)

cntitów

Katowice, ul. Giundmańska 23,

itieiŁSSsttSto

(4)

Leo Bloch, Bytom

PUT Do Komunii św.

polecam w wielkiem wyborze:

Białe materie na salinie metr ei 10 len. coczpzf. | Bele wzer.fste batysty metr od 50 fen. łan, noczpsiy.

Josiwatm© mater

metr 1,50 mk.

Wielki zapas

maWyi na suknie

gładkich i w wzorach teraz metr 1.00 mk.

Wielki zapas

DsmsMei te#nt®teeyl

składającej się z czarnych

i

kolorowych żakietów

teraz do wyszukania sztuka 7.50 mk.

firanki, małerye na chodniki, »afery, slałowy, dymany, kołdry watów., malerye na zasłony

k powoda oddania tych artykułów znacznie niżej ceny. Hg#

8

:v; w;i .. v-‘ •" *.■ \V

Ważne dla Towarzystw!

Przezrocza (obrazki świetlana) b ssryash

x golowymi odcxytamt

wypożycza pódl. warunków umieszcz. w cenniku

B. Snłegooki

Pomnń. Rycerska 8®. — Telefon 882. Fabryka i wypożyczalnia przezroczy.

Oprócz wymienionych w cenniku 90 seryi wydałem w ostatnim czasie następujące serye z gotowymi odczytami: Bośnia I Hercegowina.—

Petersburg. — Moskwa. — Sycylja 1 trzęsienie ziem! w Messynie. — O wulkanizmie. — Praga. — Z weterynaryl.

Obszerny cennik 0.50 mk,, które od pierwszego rachunku się odlicza

: _ ,

RIM:

=ss»s»

'Volksbank | Bank ludowy-Volksbank

Spółka zapisana z nieograniczoną porąką

w Bytomiu G.-Ś.

w własnym domu, ul. Tarnogórska 4, I. p.

naprzeciw kościoła If. P. Maryl.

Otwarty tylko w dni powszednie od 8-12.

Godziny popołudniowe zastrzeżone są dla spraw hipotecznych itd.

Udziela pożyczek na weksle I przyjmuje oszczędności

po 4 % za półrocznem wypowiedzeniem, jfl po 3V//o za ćwierćroczn. wypowiedzeniem, IS po 3 % za tygodnie wem wypowiedzeniem, 89

doa

Targ

u środki spożywcze

stoi dziś co do środków zastępujących masło pod znakiem Van den Bergh’a margaryny Vitello 1 Clever Utolz. Obie marki zastępują najpięk­

niejsze masło naturalne przy daleko tadezej cenie w zdumiewający sposób.

Ho nabycia w lepszych »kładach kolonialnych.

Śledzie solone

wybornego smaku.

Oryginalna beczka naj­

lepszych śledzi z ikrą 1 mleczem około 1100 do 1200 szt. 3B mk V, beczułkę około 44 kg

za 13.50 mk.

'/, beczułki ekoło 22 kg za 7 mk.

puszkę pocztową około 4V, kg za 2 mk.

*/, beczułkę ca. 450—500 szt. największych M K solonych pełnych śle­

dzi tłustych 12 mk., V, beczułki 6.50 mk.

puszkę 41itrową dobrych os mazanych śledzi po 2 mk.

5 puszek śledzi osmaża- nych 9 mk.

10 puszek śledzi osmaża- nych 16.50 rak sądeczek pocztowy najle­

pszych ruskich sardy­

nek 2 mk

Znakomite tłuste bykllnki świeżo wędzone, 10 funt skrzynka za 3 mk.

Przesyłka za pobr. poczt.

Opakowanie darmo.

Otto Slower, Br ams 35

(Ostsee).

fila golarza!

Zaprowadzony interes z mieszkaniem, w środku wielkiej wsi przy Kato­

wicach, gdzie dotychczas znajduje się golarnia*

jest z powodu zmiany lokatora natychmiast do wydzierżawienia. Bliższ.

wiadomości udzieli eksp.

„Górnoślązaka“ w Kato­

wicach, tli. Dyrekcyjna 8.

Ucznia solarskiego

na 3-letnią naukę przy wolnem opraniu i dobrem obejściu się poszukuje od Wielkanocy

Maks Strachotta, golarz Rybnik W S.

parobek

mo*e się od 16 marca br.

zgłosić.

Locbel Welssenberg,

parowa cegielnia w Katowicach.

Wolsko polski©

z 1830/31 rok*, przed­

stawione na lti tabli­

cach kolorowych % do­

daniem krót,k. history i wojskowości polskiej z 1 lustr acyarai. Cena egzemplarza 8.R0 mk.

Adres: „Gómośiazar Katowice.

chce zaoszcz^zone pi@»

mlądze słoźyi ma wyższy

||g| pr©C@ni (interes), niech je za­

niesie d© kasy ©szczęk*

$l©Ści (szparkasy) s : :

Spelte paTcalacyJna

w

Bytomiu.

płacimy od złożonych u nas pieniędzy:

%a wypowiedzeniem tygodniowem 3 od sta

» ewiereroczmim 4- „

półrocznem „

n rocznem 5 „

Biuro otwarte codziennie x wyjni*

kłem miednic! $ świąt przed południem od godz. Sl-tejj do 1-szef.

Spółka paroelacyjna w Iftoiia

„Parzellirungsgenossenschaft“ in Benthen OS.

K«sernenstras-»e l.

.A-A. «AA A

§ank Sisdowy w Raciborzu

ul. panieńska 9

przyjmuje wkładki oszczędności, zacząwszy od 1 marki, w każdej wysokość., płacąc od nich ; 4 % za wypowiedzeniem ćwierdrocznern,

*>ł/8 °/p za wypowiedzeniem miesięo&oem, 3 % za wypowiedzeniem trzydniowem;

udziela pożyczek na weksle

przy ćwierćrocznej odpłacie dziesiątej części po 5%.

Kto chce otrzymać pożyczkę, musi wstąpić do Banku jako człone«.,

Bank otwarty codziennie % wyjątkiem niedziel i świąt: godziny kasowe od 8—12 przed poł.

S35 e it 5 mig- I'HHcncyn najlepszy fabrykat. Ga­

tunek I tuzin 2.40 mk., wedle dr. Scböpfera, przy 3 tuz. po 2.25 mk Gatu­

nek II tuzin 1.80 mk. — Wysyła za zaliczką poczt.

Paweł Bindra«», Laboratorium, Me »rode na kląsku III. Najlepszy zakup rzeczy drogeryjn.

Droga Do nieba.

Książka parafialna do nabożeństwa dla kato­

lików każdego stanu i wieku. Wydał ks. Lu­

dwik Skowronek, pro­

boszcz w Bogucicach.

Najnowsze czwarte wydanie

poleca

Księgarnia

„Górnoślązaka"

w Katowicach.

5M0BIS8B ' Stiflö

Jak pisać listy?

czyli: Nowy sekretarz polski. Nowe powięk­

szone wydanie zawiera naukę o pisaniu listów, liczne wzory na listy prywatne i handlowe, na kwity i rewersa, świadectwa, plenipo- tencye, kontrakty, ce- sye, weksle itd. z do­

datkiem zbiorku pięk­

nych myśli 1 sentencyi do wpisywania w pa­

miętniku, dalej listów znakomitych pisarzy jak Mickiewicza, Kra­

sińskiego,Słowackiego, z dodatkiem spisu błę­

dów językowych i głó­

wnych zasad pisowni polskiej. Cena 1.60 m.

za egz., oprawny 2 mk.

Zamawiać należy pod adresem:

,§órnoślązak‘Kątowe.

0-00000000

"V v v v w ▼"

Polecam wszelki!

artykuły potrzebne do leczenia chorych.

Wszystkim tym zaś, którzy cierpią na żołądek,brakapety tu, reumatyzm, zaziębtoi nie, kaszel itd., udzie, lam bezpłatnie porady.

Dis rolników po­

lecam wszelkie leki, po­

trzebne w gospodarstwie dla bydła, koni, krów*

świń t Ł cL* gdyż mam własne laboratory om.

ierstard Fitach, toetiilicilióiL i Prziimiaicie 8.

|ank ludowy v Rybniku

ul. św. lana [Johannes*.) 110 przy kościele

otwarty codziennie od godz. 8—IÄ i od 80—4 wyjąwszy niedziele święta,

udziela pożyczek na weksle

i płaci od »łożonych w nim pieniędzy:

8% *a ty godnie wem wypowiedzeniem, 81/, */#

m świerireosnem wypowiedzeniem, 4°/, »a p<H- reemeai wypowiedzenie».

Ocł l-ge de 8-ge włącznie oblicza się procent m cały mlealąe, od 4-go de 16-go włącznie

jeszcze za peł miesiąca,

W środy i so# po poWa dla pumicznosni mh%i

HR

Wąs 8 centymetrów długi w czterech tygodniach.

w Lipsku pisze nam: Przed mniej więcej 5 tygodniami da­

łem sobie przysłać puszkę, przez mego kolegi mi poleconego środka na wąsy „Novella“ Nr. IL a teraz mogę Panom donn ść, źe Ich „Novella* wprost cu­

downy skutek na mój porost wywarła- Porost moich wąsów wzmagał się podczas używania

„Novella“ z dnia na dzień, tak że po 4 tygodniach 8 centymetrów długi» śliczny wąg dostałem, de­

stem dziś zupełnie rozradowany i pozwalam z wdzięczności chętnie pismo to ogłosić. — Orygi­

nalne to pismo, także setki innych, można w biu­

rze naszem widzieć. Jeżeli coś dla waszego wąsa uczynić chcecie, to i wy użyjcie tylko jeszcze

„Novella“. W wypadkach, gdzie skutku nie bę­

dzie, wypłacimy pieniądze bez ogródki z powro­

tem. Każdą puszkę wysyłamy za zaliczką lub poprzedniem nadesłaniem (i w znaczkach) do zo­

baczenia z gwarancyjnym listem. Cena puszki:

Nr. L mk. 2.—, Nr. H. mk 3.—, Nr. III. mk. 5.- (Porto osobno). Wysyłka w zamkniętej paczce,

jedynie prawdziwa s

Kosmetische Anstalt, £uxemimrg-gare 1:9.

Przy zakuDnie towarów prosimy sie na naszą gazetą powoływać,

(5)

r

f*: --- T-'

Dodatek do nomem ß$*.

Ewangelia na trzecią niedzielą postu (Głuchą)

U śniętego ŁuJcasui w rou*xta»» XI, wiersx 14 — 28 Onego czasu wyrzucał Jezus czarta, a on był nie­

my. A gdy wyrzucał czarta, przemówił niemy i dzi­

wowały się rzesze. A niektórzy z nich mówili: przez Belzebuba, książęcia czartowskiego, wyrzuca charty.

A drudzy kusząc, domagali się znaku cd Niego z nieba. A On, widząc myśli ich, rzekł im: Wszelkie królestwo przeciw sobie rozdzielone, będzie spustoszo­

ne, i dom na dom upadnie. A jeśliż i szatan jest rozdzieleń przeciw sobie, jakoż się ostoi królestwo je­

go? Gdyż powiadacie, iż Ja przez Belzebuba wyrzu­

cam czarty. A jeśliś Ja przez Belzebuba wyrzucam car ty, synowie wasi przez kogo w zucają? Dlatego oni sędziami waszymi będą. Lecz j L palcem Bożym wyrzucam czarty, zaisteć przyszło do was Królestwo Boże. Gdy mocarz zbrojny strzeże dworu swego, w pokoju jest to, co ma. Ale jeśli mocniejszy nad nie­

go nadszedłszy zwycięży go, odejmie wszystką broń j^go, w której ulał i łupy jego rozdał. Kto me jest ze Mną, ten przeciw mnie jest, a kto nie zgromadza ze Mną, ten rozprasza. Gdy duch nieczysty wyni- dzie od człowieka, chodzi po miejscach bezwodnych, szukając odpoczynku, a nie znalazłszy, mówi: r, cę do domu mego, zkądem wyszedł. A przyszedłszy, znajduje go umiecicny i ochędożony. Tedy idzie i bierze ze sobą siedmiu innych duchów, gorszych nad się, a wszedłszy mieszkają tam, i stawają się pośled­

niejsze rzeczy człowieka cnego gorsze, niśli pierwsze.

I stało się, gdy to mówił, podniósłszy głos niektóra niewiasta z rzeszy, rzekła Mu: Błogosławiony żywot, który Cię nosił i piersi, któreś ssał. A On rzekł: 1 owszem błogosławieni, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go, pełniąc je

Ruiny klasztoru św. Symeona na9 Pen.

Klasztor św. Symeona, niegdyś sławny i gło­

śny szeroko świętością mieszkańców swoich, dziś w gruzach leży, naprzeciw Assuanu, na lewym brze­

gu Nilu. Wokoło pustynia, ta królowa pustyń — Sa­

hara. Piaszczyste wzgórza i piaskiem żółtym za­

sypane doliny, i na szczytach wzgórz czerniące się skały ciągną się gdzieś w dal nieskończoną, gdzieś, aż kędy niebo jasne i przejrzyste, jak kryształy sza­

firów, z ziemią sie zlewa i idą gdzieś dalej i dalej, coraz to żółciejsze, i coraz bardziej przyćmione i zamglone, aż tam, hen, gdzie oko już sięgnąć nie zdoła, toną w jakimś filuternym półcieniu i giną...

Piasek i piasek w około, miałki, czysty, lotny, głęboki, że brnąć w nim trzeba prawie po kolana.

Zmierzchało już nieco, kiedym tam poszedł, bo mi się zdawało, że takie ruiny w przyćmionem trzeba oglądać świetle. Słońce zatonęło już tam gdzie w tym oceanie piasków, w łonie tych olbrzymich pia­

skowych bałwanów, co pienią się czarnymi szczy­

tami skał — i złotem zalało błękitów lazury — i od tej łuny złota zazłociły się piaski wokoło i wzgórza

— a i powietrze od tych dwóch mórz złota na nie­

bie i ziemi samo złotem się stało i jasną jakąś świa­

tłością. które! nigdzie indziej nie ujrzysz.

A pośród tych blasków złotych, i tern złotem strojne, wznosiły się cicho ku niebu poważne ruiny klasztoru...

Wszedłem do środka: piętra wyższe runęły Już prawie zupełnie, trzymały się tylko gdzienie­

gdzie szczątki zewnętrznych murów, pośrodku po­

zostały jeszcze ślady kaplicy klasztornej z malo­

wanym na ścianie Chrystusem, co błogosławi świa­

tu. a wokoło Niego skrzydlate rzesze aniołów. Po bokach, nieco dalej, po większej części kute w skale, o niskich sklepieniach, z nilowego szlamu — celki zakonne; wązkie one i szczupłe, z wązkiem okien­

kiem u góry, szerokości może dłoni...

Tu przychodzili szukać szczęścia i pokoju ci.

którym świat tego dać nie mógł, tu, w tych marach ciasnych pędzili swe życie ci, dla których świat cały za ciasnym być się zdawał i zanadto marnym, by życie swe z jego życiem jednoczyć. I tu w sa­

motności, w pokucie i ogołoceniu ze wszystkiego, co się szczęściem u ludzi nazywa, znajdowali wszy­

stko. bo — Boga,

Według podania, tu mieszkał, tu umarł młodzie- niec-zakonniK, którego bracia nazwali Makarym, co znaczy „szczęśliwy“ — a jak się naprawdę nazywał

— ńie wiemy.

Oto co mówi legenda:

Na którejś z przecudnych wysp nilowych, co to bujnością swej gleby i świeżością zieleni przewyż­

szają wszystko, co wymarzyć można — mieszkał książę bogaty. Sławnych miał przodków i sławne rodu tradveye, co sięgały jeszcze wielkich Farao­

nów Egiptu. Niebo dało mu syna jedynaka, które­

go stary książę kochał nad życic, jedynego v udko- bierce rodu i dziedzic* dnienia i bogactw, icdwną.

jak go nazywał, „pociechę swoją i gwiazdę oczu swoich“. I piękne to było pacholę w osiemnastej wiośnie życia, o twarzy białej i bladej, jak u ma­

tki, która już dawno nie żyła, o oczach dziwnie głę­

bokich i dziwnie jakichś tęsknych i smutnych.

I zdawało się, że nic nie mogło braknąć mło­

demu książęciu.

Mieszkał w pałacu, co lśnił się od ścian mar­

murowych i alabastrowych filarów i mozaik drogich i bronzów złocistych. Wszędy bogactwo, przepych, że sam cesarz w Rzymie wspanialszego nie miał mieszkania, bo stary książę myślał tylko o tem, by synowi niczego nie zabrakło. W komnatach roz­

ległych oko ginęło wśród purpurowych zasłon i bar­

wnych tkanin, i tysiąca przedmiotów, z czarnego, jak węgiel hebanu i białej, jak śnieg słoniowej kości i zabawek ze złota i cennych kamieni.

Gdy sen młodzianowi zmorzył już powieki, cze­

kało go łoże złociste, o puchach łabędzich, a pęki piór strusich i drogie jedwabie broniły światłu, by go obudzić nie śmiało; kiedy ucztował z rówieśnik!

swymi stół uginał się od wykwintnych naczyń dro­

gich i wyszukanych potraw; na skinienie jego stały gotowe do usług rzędy niewolników kornych i cu­

dnych. jak kwiaty indyjskie, białych niewolnic, o złotych i kruczych warkoczach.

U wjazdu na wyspę, kędy śród krzewów won-

■ nych, białe marmurowe prowadziły schody, kąpały się złociste łodzie, o kształtach łabędzia, gotowe nieść go po modrych falach Nilu, tam do sąsiedniej wyspy, gdzie rosła cudna, jak marzenie, ta, którą mu na oblubienicę przeznaczono, albo na pustynię, jeśli zechciał polować na lwy lub tygrysy, albo po tych nieskończonych równinach mknąć na rzeźbio­

nych rydwanach z wichrem w zawody.

I wszystko sprzyjać sie zdawało książęciu mło­

demu, i wszystko pieścić go i kochać. Bo i słońce samo, rzekłbyś, jaśniej i piękniej świeciło nad tą wyspą, gdzie mieszkał i złociło pukle jego włosów, i tak mu mile spoglądało w oczy, jakby mu powie­

dzieć chciało, że go kocha, i niebo zdawało się tu bardziej, niż gdzieindziej, lazurowe, i wody Nilu nigdzie takiemi nie jaśniały barwy i nie szemrały tak słodko, i palmy zielone, i cyprysy rosły tu wy­

żej. strzelały wysmuklej ku niebu i chwiały się uro­

czyście w złotem powietrzu, jakby jakie pęki piór olbrzymich, i kwiaty jakąś cudniejszą jaśniały tu barwa i milszą wonią pachniały... I zazdrościli

j

wszyscy szczęściu młodego książęciu i patrzyli nań, : jak na wybrańca fortuny. Lecz on pośród tych cu­

dów, piękności i bogactw nie czuł się szczęśliwym i nieraz oko jego zachodziło łzą smutku, a na czole ' jego ciężyła tęsknota. Więc ojciec jego. widząc ten wyraz cierpienia, przygarniał go nieraz do piersi i pytał: „co ci to jest?“ „Ojcze, ja nie wiem, cze­

mu mi smutno, czegoś mi brakuje, ale nie wiem czego“.

1 pomnażał ojciec jeszcze zbytek wokoło syna i wyprawiał mu uczty, sprowadzał drogie klejnoty i coraz piękniejsze niewolnice. Lecz smutek syna wobec tego raczej się powiększał, niż zmniejszał.

I zdarzało się coraz częściej, że gdy słońce słało ostatnie swe blaski ku ziemi, a Nil się barwił niemi cały i skrzył — i drzewa na tle złota i purpury stały nieruchome w zadumie, i gwiazdy nieśmiało j przezierać poczynały i dorzucać jeszcze jakby pia­

sek złoty — do tych szafirów i dyamentów, jakiem!

błyskały lekkie fale Nilu — on siadał na wysokim tarasie pałacu — i patrzył w dal jasną, barw i świa­

teł pełną — i płakał... Aż razu pewnego wyjechał na puszczę, na łowy i nie wrócił więcej.

Długo szukali go słudzy, do domu wrócić nie śmieli; zapędził sie gdzieś między wzgórza i zniknął.

Dowiedziano się później dopiero, że na puszczy

; spotkał się z jakimś starcem, że z nim pozostał czas

i

pewien i mieszkał w dawnym jakimś opuszczonym grobie. Że potem lat pare, aż do śmierci spędził w klasztorze św. Szymona w najmniejszej, jaką mógł znaleźć, celce. Żyłby może dłużej, zmarł je­

dnak w dwudziestej drugiej wiośnie życia, zdarzyło mu się bowiem spotkać z trędowatym; chciał opa­

trzyć mu rany, obmyć je i przewinąć, i sam się trądem zaraził. Odtąd nie dopuścił już nikogo do siebie. Zamknięty w swej celi, przez okienko tWko dostawał lichy posiłek, i tak umarł niedługo. Mó­

wili bracia, że słyszeli, jak śpiewał nieraz wesoło, dopóki trąd gardła mu nie wyżarł i, że zawsze miał dziwny wyraz radości i wesela na twarzy, a kiedy twarz już w jedną zmieniła się ranę, to ta radość cała i wyraz wewnętrznego szczęścia, w oczach mu się zebrały i jaśniały dziwnie, i że dlatego nazwa­

no go Makarym — „szczęśliwym“,

I tak umarł młodzieniec. Powiada o nim legen­

da, że nie znalazł szczęścia w pałacach, rozkoszach i zbytku, na łonie kochającego ojca i wśród pięk- n cli niewolnic, ani w biesiadach, ni w gonitwach, 1 a znaNr je. tu. na dzikiej pustyni, wśród mUcza-

cych i smutnych piasków, w podziemnej, ciemnej norze, wśród zjadającego trądu, bo tu Boga znalazł, a Bóg to nieskończone szczęście i sam jeden może starczyć za wszystko.

ŁAMIGŁÓWKA ZGŁOSKOWA.

on, fa, baj, bom, o, na, no, bro, al, ra, ma, ga, wicz, ło, lu, war, sa, e, de, ga, ry, ra, za, yar, wa, ma, ha, sa, kand, s^yng, lu, ten, sa, u, ta, ta, kow,

ha, try, ta, yo, ryo, no, py, ka.

Z powyższych sylab ułożyć 18 wyrazów, tak aby początkowe litery, czytane z góry na dół, utworzyły imię i przydomek króla polskiego.

Znaczenie wyrazów: 1) Masto w Indyach; 2) je­

zioro w Amery.e; 3) jezioro w Szwajcaryi; 4) izeica w Hiszpanii; 5) miasto guberniaine w Rosy i; 6) mia­

sto nad Bzurą; 7) wielkie góry w bure pic; 8) rzeka wBułgaryi; 9) miasto guberniaine na Litw/:; 1U) mia­

sto w kra^u NadbaLycknn; 11) miasto w Kroacyi; 12) stolica Turkestanu; 13) miasto w Ameryce; 14) mia­

sto portowe w Rosy i; 15) rzeka w Kosyi; lo) pu­

stynia w Afryce; 17) góry Polski.; 18) port w Ja­

ponii h ^

Kozwiązattłe łamigłówki zgłoskowej s

i jaleń, Alfabet, Drzewo, Wino, Irena, Gaz, Ada, Łu- i soś, Ucho, Szabla, Zakopane, Legia, Zamek, Europa, j Wojsko, S^wecya, Kogut, Algeura.

JADWIGA ŁUSZCZEWSKA.

Dobre rozwiązanie nadesłali pp.: Karol lioliek z

■ Rozbarku, Bena Polak z Stancja, Wilhelm Polak z Niem. Piekar, Tekla Skrzypek i Franciszka Botobik z

| Bobrku, Antonina Rzepka z Kamienicy, Matylda i Jó- j zefa Wicik z Kem. Piekar, Piotr Skowronek z Drze- I zin, Robert Glag.a z Ziinnowódki, Jan Czypionka z

| Janowa, Tomasz Matuszek z Janowa, Antoni Latusek j z Szopienic, Leopold Hornik z Bogucic, Wincenty Mai- nusz z Zalesia, Jan Hanke z Kamienicy, Jul anna Głosz z Poniszowic, Wawrzyn Pasternak z Bytomia, Jó_ef Szopa z Wyrowa, Anna Janiczek z Chorzowa, Michał Kuberczyk z W. Wilkowic, Antoni Przybyła z Bottropu, Jan Domagała z Bogucic, Józef Wyrodek z Zor, Jan Wojsyk z Kamienicy, Cecylia Proszowska z Szaneja, Wawrzyniec Plasczymcnka z Kamienicy, i ran- ciszek i Feliks Wesołowscy z Niekarmi, Emanuel jak- szyk ze Szk arni, Jan Pisarczyk z Dzierżyśławia, St.

Ratajczak ze Steele, Ignacy i Mary anna Pykowic z Bo­

chum, Teodor Brzeska z Orzegowa, Wiktor Podleśny z Gotartowic, Jan Jurczyński z Dąbrówki, Albin Bronny z Szerokiej, Franciszek Binkowski z Bobrow­

nik, Zuzanna Ś usar/k z Borków, Franc szek Kacz­

marek z Radzionkowa, Bernard Ryborz z Niem. Pie­

kar, Józef Planetorz z Ciska, Klara Eckertów a z By­

tomia, Stanisław Szega z Brynicy, Jan Piontek ze Starych Tarnowie, Izydor Mozgałła z Bargłówki, Ja*

kób Matejczyk z Niem. Piekar, Józef Jurczyk z Brze­

zinki, Henryk Broił z Zaborca, Edward Twardrga z Bytomia, A Ko odziej z Libny, Walenty Vogel ?e Sznii- cza, Paweł Jan oska z Niem. Piekar, Marta Bryłka z Rzendowic, Wojciech Skrzypiec ze Stawisk, Jó. cl' i ja- kób Rosmmowie z Monkotowca, Andrzej l i cek z Ła­

giewnik, Łucya Ho ka z Michałkowie, Józef Wróbel z Dąbrówki, Józef Hejosz z Huty Bismarcka, Jan Łyska z Niedobczyc, Józef Giernuila z Brzezin, Wawrzyniec Kasperek z Tych, Franciszek Hadamek z Kurnicy, Franciszek Mulorz z Kadłubca, Rudolf i Augustyn Ka łużowie z Świętochłowic, Michał Woslal i Ludwik Bogacki z Niem. Piekar, Alojzy, Tomasz, Jadwiga i Antoni Krupkowie z Warszowic, Jan i Teofil Krusze­

wie z Rudy, A Kowalczyk z Karbu, Piotr Fojcik z Bytomia, Rudolf Hudzikowski z Starego Bierunia, Ber­

ta Badura z Roźdztenia, Jan i Franciszek Warwaso- wie z Mysłowic, Jan Jończyk z Nowego Radzionko­

wa, Józef Cupok z Biskupic, Karol Adler z Brzozo­

wie, Paweł i Marynia Sobotta z Brzozowie, Józef Ka­

lus z Jendryska, W. Kurpierz z Groszowic, Józef Ol­

szówka z Łąki, A. Bonder z Frydenshuty, Jan Paź- dzierny z Nowego Bierunia, Rutin Z owici ucha z Ru­

dy, Michał Knopp z Zabrza, Teoftl Wiatr i Franci­

szek Skarbon z Jankowie, Gertruda Trybuś z Zai Ta, Aloj. y Pawelczyk

z

Mysłowic, Józef S udy z Bielszo- wic, Karol Buczek z Huty Rozamundy, Paweł Paru- I zel z Zabrza, Marya Haida z Niem. Piekar, Anna

\ Pollok z Zabrza, M. S. z Miechowie, Marya Gering j

z

Zernik, Matylda Skrobek z Bobrku, Agata Szuścik

I z

Szerokiej, Stefan Michalik z Radzionkowa, Weteran

! Wojsyk z Kamienicy, Ludwik Jończyk z Bobrku, Frań*

! ciszek Zogała z Kostuchny, Franciszek Kowasch z Biskup'c, Walenty Szkoda z Zabrza, Józef Jordan z Bottropu, Ludwik Masnyk z Kr. yżowic, Franciszek Twardzik z Gladbach, Bernard Hutsch z Miej Dąbro­

wy, Wilhelm Sierra z Brzezinki, Alojzy Kutia z Ma*

koszowy, Franciszek Kurzeja z Załęża, Joanna Sko­

rupa z Żabieńca, Emanuel Labisz z Zaborza, Adolf i Konr. Beslerowie z Zor, Jadwiga Szczędzina z I i pin.

Nagrody otrzymali pp.: Berta Polak z Szacie ja.

Wawrzyn Pasternak z Bytomia, Franciszek Binkowski z Bobrownik, Marya Gering z Zcraik, Weteran Woj-;

syk z Kaimem ot

Cytaty

Powiązane dokumenty

myślenie, uczucie i wola. Działanie duszy przejawia się w życiu psychi- cznem, a więc w odbieraniu wrażeń, świadomości, uczucia, reagowaniu na podniety. Cały

Uczniowie czytają w podręczniku fragment powieści „Chłopi” Stanisława Reymonta zatytułowany „Śmierć Boryny”. Uczniowie odpowiadają, w jakiej porze dnia rozgrywa się

Jednocześnie zasugerowano, iż Dzień Dziecka w każdym kraju powinien być obchodzony w dniu, który jego władze uznają za najwłaściwszy.. Od 1994 dnia 1 czerwca w Warszawie

cielskiej jako eks-redaktor Zwiastuna. lipea tego samego roku M iarka złożyw szy w re- geneyi wymaganą kaucyę 500 talarów przemienił Katolika na gazetę

Procesy boloński (w tym ECTS) i kopenhaski (w tym ECVET) oraz Europejska Rama Kwalifikacji, a także walidacja uczenia się pozaformalnego i nieformalnego jako elementy

Bogocz, profesor gimnazjum Macierzy w Cieszynie w swym przemówieniu powiedział m.in., że książki „Dziedzictwa”, które szły od pięćdziesięciu lat pod strzechy ludu polskiego

Wczoraj w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim symboliczny medal odebrała Jadwiga Pietrzyk.. Wiadomość wydrukowana ze

Dans ce sentiment, nous déposons aux pieds de Votre Sainteté l’écrit que nous avons adressé à Sa Majesté l’Empereur de Russie, Alexandre II, écrit