• Nie Znaleziono Wyników

Podróż do Ziemi Świętej 2006-2007 : refleksje naukowe

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Podróż do Ziemi Świętej 2006-2007 : refleksje naukowe"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Kraków 2007

Podróż do Ziemi Świętej 2006-2007 Refleksje naukowe

Tomasz Polański

PaniProfesor Jadwiga Pstrusińska zaprosiła mnie z odczytem doprowa­

dzonej przez siebie od wielu lat Pracowni Interdyscyplinarnych Badań Euroazjatyckich. Odczyt dotyczył stypendium przyznanego mi po raz kolejny przez Fundację A. Mellona. Stypendium to wiązało się z trzymie­

sięcznym pobytem w W. F. AlbrightInstitute of Archaeological Research w Jerozolimie, gdzie przebywałem i pracowałemjesienią i zimą 2006/

2007 roku. Była to jednocześnie, takjak ipoprzednio, kolejna wyprawa na Bliski Wschód. W czasie dyskusji zaproponowała mi spisanie informacji iuwag, którymi podzieliłemsię z uczestnikamispotkania.

W. F. Albright Institute of Archaeological Research należy wraz z American Centre of Oriental Research w Ammanie oraz innymi po­

krewnymi instytucjami na Bliskim Wschodzie do sieci amerykańskich placówek naukowych funkcjonujących w ramach organizacji American Schoolsof Oriental Research.Adresy tych instytucji dostępne są w inter- necie. Każdy więc może się zorientować jakie badania prowadzą, jakie stypendia oferująi jakie są zasady ich przyznawania. Znaleźć tam można również przygotowane formularze stypendialne. Są to stypendia bardzo różnorodne,zarównogdy chodzi o tematykę,jaki stopień zaawansowania naukowego prowadzonych badań. W większości są to stypendiaprzezna­

czone dla obywateli amerykańskich, alekażdy Europejczykznajdzie tam także programy stypendialne dla obcokrajowców. W Instytucie Albrighta przeważa oczywiście tematyka archeologiczna, przede wszystkim arche­ ologia Ziemi Świętej drugiego i pierwszej połowy I tysiąclecia przed Chr.

Profesor Seymour Gitin, Dyrektor Instytutu od lat kieruje badaniami ar­ cheologicznymi w Tel-Miqne/Ekron, jednym z największych miast fili­

styńskich, które w epoce dominacji imperium nowoasyryjskiegonależało

(2)

do najbardziej prężnych pod względem gospodarczym ośrodków położo­

nych na peryferiach imperium. Instytut Albrightapatronuje również wielu innym programombadawczym, na przykład z zakresu archeologii i histo­

riisztuki bizantyjskiej, biblistyki, wtym z zakresu krytyki tekstu iegzege- zy, archeologii grecko-rzymskiej, syrologii iinnych. Mój pobyt w Instytu­ cie Albrighta w 1999 roku zaowocował powstaniem książki Ancient Greek Orientalist Painters. The LiteraryEvidence (Kraków 2002). Ostat­ nim razemprzedstawiłem program: Christian Art in Oriental Literatures.

Greek, Syriac and CopticSources from Constantinethe Great to the Rise ofIslam. Poszukiwałem więc w Jerozolimie tekstów poświęconych histo­ rii sztuki chrześcijańskiej ijednocześnie ich możliwej ilustracji przy po­

mocy materiałów archeologicznych. Wśród interesujących mnie tekstów greckich znajdująsię m. in. opisy kościołów Świętego Sergiusza i Święte­ go Szczepana z mozaikami i malowidłamiw Gazie autorstwa Chorikiosa, wierszowany opis alegorycznego obrazu przedstawiającego siły natury w postaci pogańskich personifikacji,rozmieszczonychwokół zajmującego centralne miejsce krzyża Jana z Gazy (Tabula mundi) oraz parę innych tekstów dotyczących dekoracji malarskiej i mozaikowej kościołów (np.

Epistula adAcacium Cyryla Aleksandryjskiego, Nila z Ankyry de orna- mentis ecclasiae i inne). Wśród tekstów koptyjskich znajduje się m. in.

kazanie biskupa Teofila z Aleksandrii na poświęcenie kościoła Trzech Młodzieńców w piecu ognistym. Wśród syryjskich m. in. anonimowy hymn na katedręw Edessie (Urfa) czysławnaikona Chrystusa z Kamulia- na z Historii Kościoła Zachariasza Retora.

Główną część spotkania poświęciłem bibliotekom jerozolimskim z ich zasobami i wyposażeniem technicznym oraz dyskusjom, które miałem z uczonymi, głównie amerykańskimi i izraelskimi. Jerozolima ma kilka wielkich i świetnie zaopatrzonych bibliotek. Pracowałem w czterech spo­

śród nich: w bibliotece Instytutu Albrighta (zbiory dotyczące przede wszystkim archeologii starożytnego Bliskiego Wschodu), w bibliotece Uniwersytetu Hebrajskiego na MountScopus (różnorodne i bardzo dobrze zaopatrzonebiblioteki z osobną biblioteką Instytutu Archeologii- wszyst­ kie usytuowane w imponującej, nowoczesnej architekturze), w bibliotece Rockefellera (bardzo dobre zbiory orientalistyczne oraz zzakresu historii sztuki starożytnej) orazw bibliotece Ecole Biblique, prawdziwym paradi- sus philologorum, biblioteceposiadającej bogate zbiory zzakresu chrze­

ścijańskich i pogańskich literaturgreckiej i łacińskiej, a także starożytnych chrześcijańskich literatur orientalnych (koptyjskiej, syryjskiej, etiopskiej czyarabskiej).

(3)

Swoje doświadczenia próbowałem podsumować w postaci kilku punktów. Pierwsza sprawa to dostępność zbiorówjako warunek prawdzi­

wych studiów na każdym poziomie - magisterskim, doktorskim czy in­

nym. Możliwość dostępu do każdej książki i czasopisma sprawia, że efektywność pracy naukowej jest tam nieporównywalnie wyższa w sto­

sunku do sytuacji, jaką mamy w Polsce. Każdego dnia czytelnik może przejrzeć i, jeśli chce, skopiować dziesiątki książek i czasopism. Rzecz ta w systemie zamawiania poprzez katalog jest nieosiągalna. I nie jest to tylko kwestiaefektywności.Jedną z największych przygód, jakie czekają na nas w wielkich bibliotekach, które udostępniają całość swoich zbiorów czytelnikom, są nasze przypadkowe, a przecież czasami najważniejsze, odkrycia. Oto paręprzykładów. Idąc pomiędzy półkami Biblioteki Arche­ ologicznej UniwersytetuHebrajskiegorzucił mi się w oczyżółty grzbiet...

i w taki oto prostysposób odkryłem nieznanąmi monografię Kos Susanne Sherwin-White. Innymrazem w École Biblique zaintrygowanykształtem książkiznalazłem efektownąpublikację Codex Rossanus, arcydziełapoź- noantycznych iluminatorów. Innym razem dostrzegłemkątem oka nazwi­

sko KurtaWeitzmanna i tak znalazłemnieznany mi zbiór jegoartykułów, wśród których znajdował się jeden z najważniejszych dla mnie tekstów.

To zaledwie paręprzykładów. Takich odkryć nie da się dokonaćpoprzez ladę i zapośrednictwem tradycyjnego szufladkowego czy nowoczesnego katalogu komputerowego, który w organizacji biblioteki nie zmienia w istocie niczego poza nowoczesnym sztafażem. Takich odkryć można oczywiście dokonywać tylko w zasobnych bibliotekach. WÉcole Biblique znalazłem to, czego najbardziej poszukiwałem, tj. pełne serie Corpus Scriptorum ChristianorumOrientalium, Patrologia Ortientalis, Texte und Untersuchungen, Patrologia Graeca, Sources Chrétiennes. Dostępność tych tekstów, nad którymi mogłem pracować w École Biblique, przeglą­ dającinteresujące mnie tomyi serie wposzukiwaniu tekstów dotyczących historii sztuki, to nie tylko ich dostępność fizyczna. To również nieskrę­

powana możliwość kserokopiowania,fotografowania czy dygitalizowania.

W Krakowie mamyzaledwie pojedyncze tomy tych podstawowych serii.

I jak zawsze bywa w takich przypadkach, nie te, których poszukujemy.

Patrologia Graeca znajduje się wBiblioteceJagiellońskiej,ale niedostęp­ na spoczywa w jej magazynach, w dodatku zakodowana pod błędnym numerem. Utrudniona dostępność, problemy z kopiowaniem, wreszcie fragmentaryczność i ubogość zbiorów, sprawiają, że praca naukowa w Krakowie jest niełatwa. Czytelnik musi pokonywać ciągle wyrastające przed nimcoraztonowebariery.Taka praca może zamienić się w udrękę,

(4)

nie mówiąc o efektywności. A przecież praca wwielkiej dobrze zorgani­ zowanej bibliotece toprawdziwa przyjemność. W Ecole Biblique w ciągu jednego dnia miałem w ręku wiele tomów Greckiej Patrologii. Kiedyś

w Instytucie Albrighta rozmawiałem o tym z Karen Britt, profesor historii sztuki bizantyńskiej z Louisville. Ciesząc się, dzieliłem się z nią swymi odkryciami interesujących mnietomów syryjskich CSCO czy koptyjskich serii literatury hagiograficznej i homiletycznej. Wówczas Karen Britt za­ uważyła,że przecież sątoźródła,a więc rzeczy podstawowe, po co więc jeździć tak daleko, z Krakowa do Jerozolimy? Odpowiedziałem, że tych

serii nie ma w Krakowie, choć nasza bibliotekauniwersytecka należy do paru najlepszychw Polsce. Wtedyona powiedziała coś, co zawszezosta­

nie mi w pamięci: „Jeżeli nie masz dostępu do źródeł oryginalnej wiedzy, to znaczy, żew twoimmieście, w twoimkraju, wiedza jest wtóma, wiedzę humanistyczną wykłada się w oparciuo podręczniki napisane za granicą, a więc nie jest to wiedza oryginalna”. Mamyzasobą fasadową europeiza­

cję. Zewnętrznie przypominamy mniej więcej kraje Zachodu. Jest tojed­ nak europeizacja bez bibliotek. Rodzi się pytanie: jak to jest, że około czteromilionowa społeczność ludzka na Bliskim Wschodzie, w Izraelu, potrzebuje kilkunastu wielkich bibliotek (bardzo dobre biblioteki są rów­ nież w Hajfie, Rehov czy TelAviwie), a czterdziestomilionowa społecz­

ność w środku Europy, w granicach Unii, obywa się bez choćby jednej porównywalnej? Pytałem jednego z archeologów orientalnych, który pra­

cował w bibliotekach Damaszku,jak tam wyglądają biblioteki? Powie­ dział, że tak samo jak w Jerozolimie. Wszystko jest. ACOR w Ammanie posiada znaną ze swoich zbiorów własną bibliotekę starożytną. Gdzie są więcgranice Trzeciego Świata, gdzie jest granica świata cywilizowanego?

Jak to jest z Syrią, owym znanym polskim mass mediom rogue state?

Biblioteki są źródłem wiedzy, bijącym źródłem kultury.

Problem dotyczy nie tylko zbiorów tradycyjnych, w postaci kodeksów, ale równieżzbiorówelektronicznych. Wiemy, że w Internecie dostępnesą biblioteki zakodowane, do których dostęp uzyskuje się po opłaceniu abo­ namentu rzędu paruset, kilkuset dolarów amerykańskich rocznie. Jest to trochę pieniędzy dla osoby prywatnej, ale niewiele dla dużych instytucji naukowych. Stypendysta z Polski ma do nich dostęp na Uniwersytecie Hebrajskim czy w Instytucie Albrighta w Jeroolimie. Nie ma w Polsce.

Osobne zagadnienie to instytuty naukowe, które udostępniają swoje zbiory stypendystom przez 24 godziny na dobę. Można tam pracować równieżw nocy. Jest cisza,wszystkie zbiorystoją otworem, niema nawet bibliotekarzy, dyskretnych i pomocnych, ani pracowników z obsługi tech-

(5)

nicznej, ani kierownictwa instytutu. Skąd płynie to zaufanie donieznane­

go człowieka z dalekiej Polski? Tak właśnie jest wInstytucie Albrighta.

Moi przyjaciele z Polski i zza granicypytają mnie, jak funkcjonująbi­ blioteki w Jerozolimie, wsytuacji konfliktów politycznych i militarnych?

Funkcjonują świetnie. Nasuwa się refleksja: dlaczego w Polsce po 60 latachpokoju jest tak źle ijak długoza usprawiedliwienie tegostanu rze­ czy będzie nam służyć na przykład bitwa pod Kliszowem sprzed 300 lat, czy II rozbiór Polski? Wiele bibliotek w Izraelu powstało w ciągu ostat­ nich kilkudziesięciu lat. Innepowstawały w warunkach tureckiej okupacji, potem angielskiego protektoratu, wreszcie w warunkach endemicznych konfliktów militarnych.Znambiblioteki europejskie, które zbudowano od podstaw w latach 60. Myślę tu na przykład o bibliotekach Uniwersytetu w Bochum, albo Instytutu Filologii Klasycznej w Salzburgu. Człowiek o moich zainteresowaniach znajdzie tam wszystko czego szuka.

Któregoś dnia zwrócił siędo mnie jeden zmłodych doktorówpracują­

cych w Instytucie Albrighta, zauważając, że dużo czasu spędzam przy kserokopiarce. Odpowiedziałem, że zjednej stronykopiuję materiały dla siebie, zdrugiej dlaswoich seminarzystów, którzy nie mają do nichdostę­ pu w Polsce. Wtedy on zauważył: „Nawet najlepszy nauczycielnie pomo­ że, jeśli studenci nie mają dostępu do dobrej biblioteki”. To kolejna pa­

miętna dla mnie refleksja, którą przywożę ze Wschodu do cywilizowanej Europy. Dostępność zbiorów, ich kompletność i aparatura techniczna decydują o efektywności naszej pracy, tworząjakąś istotną część naszego warsztatu naukowego. Pod tym względem sytuacja nasza przypomina start do wyścigu rowerzysty, który ma obok siebie motocyklistę na hondzie.

Kiedyś oczywiście, jeśli wystarczy namsił,zdrowia i uporu,gdzieś na tym rowerze dojedziemy...

Piszę ten artykułz poczuciem, że do tych oczywistychkonkluzjipowi­

nienembył dojść jakieś20-30 lat temu. Ale może trzeba było pojechać do Ziemi Świętej?

Na koniec opowiedziałemo paru miejscach. Autopsja toczęść naszej pracy, archeologów, orientalistów, filologów i historyków starożytnych.

W Ziemi Świętej jest oczywiście wiele pięknychmiejsc, które warto zoba­

czyć. Zwróciłemuwagę jedynie nate, które osobiście bardzo lubię. Pierw­

szetoPanyas - świątyniaPana w monumentalnej, skalnej jaskini, sanktu­ arium powstałe jako wotum po zwycięskiej bitwie AntiochaIIIzwojska­

mi egipskimi w 197roku przed Chr. PanowiGrecy przypisywali zdolność wprawiania wojska w popłoch, paniczny lęk. Dotarłem do tego malowni­

czegostanowiska niegdyś, idąc wiele kilometrów pieszo, w żarze słońca,

(6)

pomiędzy drutami i ostrzeżeniami: Danger. Mines. Ostatnio znowu tam powróciłem ze stypendystami Albrighta. Kolejne miejsce to Masada - ostatnia twierdza powstańców żydowskich utrzymującasię do 73 roku po Chr. Trzebawyjść na jej szczytw słonecznej spiekocie ‘wężową ścieżką’, jak u Józefa Flawiusza, podarować sobie kolejkę linową zbudowaną dla

wygodnych turystów. Trzeba tam wyjść,żeby spojrzeć na wspaniałą pano­

ramę Morza Martwego i wąwozów pustyni, na szybujące w skalnych przepaściach kruki. Dalej - WadiQelt. Całodzienny marszprzezpustynię z okolic Jerozolimy wdół do Jerycha, wzdłuż monumentalnego kanionu aż do starożytnegoKlasztoru Św. Jerzego z Koziby, zawieszonegou skał, niczym jaskółcze gniazdo. Można tam porozmawiać w językachsłowiań­

skich. Wśród zakonników są ojcowie z Serbii, Macedonii iRosji. A potem przez pałace Heroda i Kleopatry, która lubiła odpoczywać w balsamicz­

nym klimacieJerycha, do samego Jerycha, żeby wieczorem wypić pyszną arabską kawęlub herbatę z liśćmi mięty.

Dwa miejsca będę pamiętał zawsze, bowiem przypisuję im związek z doświadczeniami w moimżyciuprzełomowymi. W 1999 roku kanadyj­ skaarcheolog Doktor Elaine Myers namówiła mnie na wycieczkę do Ja­ skiń Murabaat. Mieściły one jedną z kwater dowódczych Bar Kochby wczasiewielkiegopowstania antyrzymskiego (132-135 przed Chr.). Do­ tarliśmy tam, do tychjaskiń ukrytych w ścianach majestatycznego Wadi Darga (NahalDeragot), a potemdługo szliśmy przez pustyniękierującsię na Mitspa Szalem. Miałem kompas. Najlepsza mapa na pustyni staje się bezużyteczna. A mapę naprawdę mieliśmy najlepszą. Po wyczerpującym, długim marszu w żarze słońca dotarliśmy do miejsca, gdzie była jedyna ścieżka opadająca stromo w dół do MorzaMartwego. Nigdy nie zapomnę tej chwili, kiedy zmęczony długim marszem stanąłem w promieniach za­ chodzącegosłońca nakrawędzi Pustyni Judzkiej i kilkaset metrów poniżej zobaczyłem ciemno-lazurową taflę Morza Martwego, a w dali Góry Jor­ danii...

Do górtych dotarłem ostatniow2006 roku, drogą z Jerozolimy przez Akabę do Petry. Petra to jakieś Maczu Pikczu Azji, jedno z najbardziej fascynujących stanowisk archeologicznych na świecie. Spędziłem tam kilka dni odcięty od świata przez śniegi, które niespodziewanie obficie spadły zasypując drogi w kierunku północnym i południowym. Po pew­

nym czasie właścicielhotelu Petra Moonzaproponowałmi, abyśmy poje­ chali górską drogą w kierunku pustyni. Powiedział, że ta droga jest już przejezdna. Nie było jej na mojej mapie. Wąską wstęgą tej krętej drogi prowadzącej wśród śniegów i fascynujących, dzikich, skalistych gór zje­

(7)

chaliśmy stopniowo na pustynię, na Pustynię Wadi Araba. Tego widoku nie zapomnę nigdy. Jechaliśmy, chciałoby się powiedzieć, przez afrykań­

ską pustynię, usianą pojedynczymi kępami krzewów, a na wschodzie, po lewej ręce, dźwigały się w niebo wspaniałe góry południowej Jordanii, różowe, kawowo-brunatne, żółte, czerwone, a ich szczyty jarzyły się i srebrzyływ słońcu bielą śniegów. Z takich podróży wraca się zawsze kimś innym.

A Report from the Andrew Mellon Scholarship at the W. F. Albright Institute of Archaeological Research

in Jerusalem 2006/2007

Thepaper is a reportfroma longer sojournat the W. Albright Institute of Archaeological Research in Jerusalem where the author worked on the project: Christian Art in Oriental Literatures. Greek, Syriac and Coptic Sourcesfromthe 4thcenturyto the Riseof Islam. The paper focuses on the facilities, researchprogramsand book collections offered by the network of the American Schoolsof Oriental Research in the Near East and East­

ern Mediterranean, and most of all on the Albright Institute with its own schedule of scholarships for American and foreign academics and stu­

dents. Jerusalem offers unique opportunities for archaeologists, oriental­ ists andancient historians thanks tothe network of libraries likeforexam­

ple the Library of the Albright Institute, the libraries of the HebrewUni­

versity on Mount Scopus, the Rockefeller Library or the Ecole biblique.

The author draws some comparisons between the librariesof Kraków and Jerusalem, as regards their facilities andbook collections. He also focuses ona number of archaeological and historical sites, which he visited during his sojourn likePanyas, Petra, Wadi Qelt and Masada.

Cytaty

Powiązane dokumenty

2002 – Elfa przejmuje producenta drzwi przesuwnych, firmę Luminator AB, głównego konkurenta na szwedzkim rynku.... 2007 – Elfa przejmuje fińskiego producenta drzwi przesuwnych,

Historia samorządu naszego regionu i położonego w nim najważniejsze- go miasta Gdańska jest długa jak mój ogon ciągnący się od Bałtyku po

Łączność: Wi-Fi / Ethernet / Bluetooth / Opcjonalnie: 3G-4G Identyfikacja użytkowników: kod PIN / karta RFID / aplikacja myWallbox Funkcje standardowe: Power Sharing.

M: Jak zmieniło się Pani życie po objęciu stanowiska wicedyrektora szkoły i co według Pani jest najważ- niejsze w pełnieniu tej funkcji.. P: Życie się zmieniło o tyle, że nie

Sztuka rozpoznawania w jakim stanie jest dziecko, staje się potężnym narzędziem wpierania rozwoju i nauki Twojego dziecka.. Rozpoznając bark samoregulacji możemy tworzyć

Najważniejszym warunkiem do wykonania zabiegu implantacji wszywki alkoholowej jest to, że pacjent nie może spożywać alkoholu minimum 24 godziny przed planowanym zaszyciem.. Zaleca

Sebastiana słowa Łukasza, że Nowonarodzony Pan Jezus został złożony w żłobie „gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” należy tłumaczyć, że nie było

MP 1600 L /MP 2000 LN to wielofunkcyjne rozwiązanie w jednej, zwartej obudowie, dzięki którym nie tylko usprawnisz pracę ale też sprawisz, że budżet wydatków nie