Marek Dziewiecki
Antropologiczne podstawy
poradnictwa
psychologiczno-religijnego
Studia nad Rodziną 5/1 (8), 157-173
2001 R . 5 n r 1(8)
ks. Marek DZIEWIECKI
ANTROPOLOGICZNE PODSTAWY PORADNICTWA PSYCHOLOGICZNO-RELIGUNEGO
Wstęp
Przełom X X i X X I wieku w cywilizacji Z achodniej charakteryzuje się bolesnym kryzysem człowieka. Jednoznacznie potw ierdzają to obiektywne wyznaczniki. W zrasta ilość sam obójstw i osób chorych psychicznie. D ram a tycznie wzrasta przestępczość, a także ilość ludzi uzależnionych, zwłaszcza od alkoholu i narkotyków. Kryzys poszczególnych osób wiąże się z kryzy sem rodzin i całych społeczeństw. W tej sytuacji coraz więcej ludzi szuka pomocy: m aterialnej, prawnej, społecznej, religijnej. C oraz więcej osób, także w Polsce, szuka pom ocy psychologicznej i terapeutycznej. Jednocze śnie okazuje się, że poradnictw o psychologiczne często jest nieadekw atne. N ierzadko zdarza się, że interw encja psychologa pogarsza sytuację czło w ieka poszukującego pomocy. W spółczesne poradnictw o psychologiczne przeżywa poważny kryzys. O dnotow uje się niepokojący fakt, że wzrostowi ilości psychologów towarzyszy w zrost liczby osób chorych psychicznie.
Brytyjski socjolog S. A ndreski zauważa, że jeśli jakaś profesja op arta jest na rzetelnej wiedzy, to istnieje pozytywny związek pom iędzy ilością osób uprawiających ten zawód, a osiągniętym i rezultatam i. „Z atem w kraju, p o siadającym m nóstwo inżynierów telekom unikacji, dostępność usług telefo nicznych będzie zwykle większa niż w kraju, który posiada niewielką liczbę tego typu specjalistów. W krajach o dużej liczbie lekarzy i pielęgniarek śm iertelność będzie niższa niż tam , gdzie zawody te należą do rzadkości. Powinno się więc okazać, że w krajach, regionach, instytucjach lub sekto rach, w których szeroko korzysta się z usług psychologów, rodziny są b ar dziej trwale; więzy pom iędzy m ałżonkam i, rodzeństw em , rodzicam i i dzieć mi są silniejsze i bardziej serdeczne, stosunki w pracy są bardziej harm onij ne; wandali, przestępców i narkom anów jest m niej niż w miejscach lub śro dowiskach, k tóre nie korzystają z um iejętności psychologów”1. Tymczasem m ożem y skonstatować, że „ulice są niebezpieczne. Rodziny są w rozsypce. M łodzi ludzie odbierają sobie życie. A gdy społeczeństw o psychologiczne usiłuje się z tymi problem am i uporać, często zdaje się je tylko pogłębiać. Na
przykład otw ieraniu w m iastach ośrodków zapobiegania sam obójstw om to warzyszy wzrost liczby samobójstw. Poradnictw o m ałżeńskie nierzadko do prow adza do rozwodu. A w prow adzenie na szeroką skalę publicznej ed u kacji seksualnej nie zdołało, choćby w najmniejszym stopniu, powstrzymać w zrostu liczby przypadków niechcianej ciąży, rozwiązłości i chorób w ene rycznych. Trudno oprzeć się tw ierdzeniu, że przypisane lekarstwo m oże być przyczyną choroby”2.
W obliczu kryzysu w spółczesnego poradnictw a psychologicznego rodzi się pytanie: jaki jest podstawowy w arunek, by pom oc psychologiczna mogła być bardziej skuteczna niż dotąd? Sądzę, iż w arunkiem tym jest oparcie p o radnictw a psychologicznego na adekw atnej antropologii, k tó ra oznacza przyjęcie przez psychologów integralnej i realistycznej koncepcji człowie ka. W psychologii bowiem jakiekolw iek zaw ężenie czy wypaczenie koncep cji człowieka prow adzi do zaw ężenia lub wypaczenia treści i m etod p o rad nictwa, proponow anego przez daną szkołę psychologiczną czy przez dan e go psychologa.
1. Problem antropologiczny w psychologii a poradnictwo 1.1. Zachowanie - psychika - człowiek
Psychologia jest nauką, k tóra analizuje i bada zachow anie człowieka w tym celu, by je coraz lepiej rozum ieć, prom ow ać zachow ania dojrzale oraz - w razie potrzeby - m odyfikować zachow ania niedojrzałe czy zabu rzone. Psychologia staje zatem w obliczu potrójnej rzeczywistości. Wycho dzi od obserwacji zachow ania człowieka. N astępnie stara się odkryć i wyja śnić fizyczne i psychospołeczne uw arunkow ania tegoż zachowania. W resz cie staje w obliczu tajem nicy człowieka i jego życia. D o psychologa nie przy chodzi bowiem ludzka psychika, lecz człowiek. Pomocy u psychologa nie szukają bolesne em ocje, zaburzone strategie myślenia czy b łędne sposoby decydowania, lecz człowiek. Cały człowiek. Psycholodzy m ogą na tyle tylko udzielać odpow iedzialnej i adekw atnej pom ocy psychologicznej, na ile ro zum ieją oni całego człowieka. Tymczasem współczesna psychologia bada coraz chętniej fragm enty ludzkiej rzeczywistości. C oraz adekwatniej ro zu m ie zachow ania cząstkowe i coraz mniej adekw atnie radzi sobie z tajem ni cą całego człowieka.
1.2. Redukcyjne wizje człowieka w psychologii
Podstawową słabością współczesnej psychologii jest zjawisko, które m ożna nazwać problem em antropologicznym . O znacza to, że większość szkół i systemów psychologicznych odw ołuje się - w sposób ujawniony lub
zam askowany - do koncepcji antropologicznych, które charakteryzują się redukcjonizm em oraz brakiem realizm u. Psychologiczne interpretacje p o radnictw a i zdrowia psychicznego odzw ierciedlają spór o podstaw ow e zało żenia antropologiczne dotyczące człowieka, jego natury oraz ostatecznego sensu jego istnienia. W konsekwencji zasadniczych różnic antropologicz nych poszczególne kierunki psychologiczne nie są zgodne co do tego, jakie go typu zachowania i fakty psychiczne należy brać pod uwagę oraz według jakich kryteriów je interpretow ać3.
W syntetycznym skrócie om ów ione zostaną koncepcje człowieka, na których opierają się najważniejsze szkoły i systemy psychologiczne.
Pierwszą z tych szkól jest psychoanaliza, k tóra przez kilka dziesięcioleci stanow iła najbardziej wpływowy system we współczesnej psychologii. O bejm uje ona nurty i kierunki, k tóre wyraźnie różnią się między sobą. Ich wspólną cechą jest natom iast biologizująca koncepcja człowieka, czyli przekonanie, że ludzkie zachow anie je st kształtow ane poprzez impulsy i popędy natury biologicznej. W edług F reuda człowiek jest zdom inowany przez impulsy i popędy organiczne natury seksualnej oraz agresywnej4.
Z kolei behawioryzm prezentuje m echanicystyczną wizją człowieka i je go zachow ania5. W tej perspektyw ie człowiek jest traktow any jako bierny organizm , który w regulow aniu swego zachow ania jest całkowicie sterow a ny przez środowisko zew nętrzne, a zwłaszcza przez system nagród i kar. To system nagród i kar sprawia, że człowiek wykonuje określone czynności, a innych unika. Behawioryzm interesuje się jedynie zachow aniam i typu m olekularnego, pom ijając wszelką aktywność człowieka w wymiarze mo- larnym, czyli całościowym i zintegrowanym , gdyż tego typu zachow anie nie dałoby interpretow ać się jako bierna reakcja człowieka wobec aktualnie działających systemów nagród i kar.
W latach pięćdziesiątych X X wieku pojaw iła się psychologia hum ani styczna, jako „trzecia siła” w śród najważniejszych kierunków psychologicz nych6. Psychologia ta eksponuje specyficznie ludzkie cechy i zdolności czło wieka, jak na przykład jego sam oświadom ość, intencjonalność w działaniu, odpow iedzialność i zdolność do twórczej aktywności, jego w artości i aspira cje, jego zdolność do odkrycia sensu własnego życia, a także do nawiązania autonom icznych więzi z innymi ludźm i oraz z Bogiem 7. Przedstawiciele
3 H . F ra n ta , Psicologia d ella p e rso n alitä, R o m a 1982, s. 11. 4 S. F re u d , O p e re , T orino 1976, s. 403.
5 Por. J. R. W atson, Behavior: an in tro d u c tio n to co m p arativ e psychology, N ew Y ork 1914; B. D . S kinner, S cience and h u m an behavior, N ew Y ork 1953.
‘ C. B uhler, G ru n d b eg riffe d e r hum an istisch en Psychologie, Psychologie u n d Praxis 1971, 1 .15, s. 49.
psychologii hum anistycznej dążą do traktow ania człowieka jako całości oraz do analizow ania jego zachowań głównie w zwyczajnych, codziennych sytuacjach życiowych8.
M im o zasadniczej zgodności co do powyższych założeń, nie m ożna trak tować psychologii hum anistycznej jako jednolitego systemu, w którym wszyscy autorzy przyjm ują podobną koncepcję człowieka. Spośród głów nych rep rezentantów psychologii hum anistycznej9 obecnie największą p o pularnością cieszy się C. Rogers. Jak zauważa G iordani, teorie R ogersa są wykorzystywane także w większości centrów psycho-pedagogicznych i te ra peutycznych o inspiracji chrześcijańskiej10. Wpływ tego autora je st obecnie znacznie większy niż wpływ pozostałych reprezentantów psychologii hum a nistycznej. Z tego względu celowe jest zasygnalizowanie koncepcji człowie ka w interpretacji Rogersa.
W przek o n an iu tego au to ra, n a tu ra ludzka je st całkowicie pozytywna, a jedynym źródłem zaburzeń m ogą być negatyw ne presje i oczekiw ania ze strony środow iska zew nętrznego11. R ogers o pierając się na tezach G o ld stein a12 zakłada, że organizm ludzki posiada spontaniczną tendencję do nieustannego rozw oju i ubogacania własnych dośw iadczeń zarów no w stosunku do swych p o trzeb organicznych, ja k p o trzeb i m ożliwości psy chicznych. D zięki tem u sam orealizacja człowieka dokonuje się w sposób spontaniczny i bezkonfliktowy. R ogers przyjm uje zaw ężoną i naiw ną k o n cepcję człowieka, gdyż z jed n ej strony pom ija w człowieku wszystko to, co przekracza wym iar psycho-organiczny, a z drugiej strony neguje istnienie w człow ieku w ew nętrznych konfliktów i zranień. Człow iek w p ełn i funk cjonujący psychicznie (fully functioning person) to w edług R ogersa indy w iduum , k tó re nie w chodzi w ko n tak t, lub k tó re po trafi się uw olnić od te go wszystkiego, co nie je st spontanicznym dośw iadczeniem w łasnego o r ganizm u w w ym iarze fizycznym i em ocjonalnym 13. Z tego też względu R Vitz zauw aża, że w skazania psycho-pedagogiczne oraz terapeutyczne R o gersa prow adzą ostatecznie do form ow ania człowieka, który m oże w p e ł
8 H . F ra n ta , Psicologia d ella p erso n ality , dz. cyt., s. 113.
5 Por. A. H . M aslow, M otivation an d p ersonality, N ew Y ork 1954; G . W. A llp o rt, B e co ming: basic c o n sid eratio n s for a psychology o f p ersonality, N ew haven 1955; R. May, E xisten tial psychology, N ew York 1961; H . T h o m a e , D as Individuum u n d sein e W elt: ein e Personlich- k eitsth eo rie, G o ttin g en 1968.
10 Por. B. G io rd an i, L a psicologia in fu n zio n e p asto rale, B rescia 1981.
11 Por. C. R. R ogers, A th eo ry o f th erap y , personality, an d in terp erso n al relationships, as d eveloped in th e c lien t-cen tered fram ew ork, N ew York 1959, s. 221.
12 Por. C. R. R ogers, C lie n t-c e n te re d th erap y . Its cu rre n t practice, im plications an d theory, B oston 1951, s. 487; por. K. G o ld ste in , T h e organism , N ew York 1939.
13 C. R . R ogers, A th eo ry o f th erap y , perso n ality , an d in te rp e rso n a l relatio n sh ip s, as d ev e loped in th e c lien t-cen tered fram ew ork, dz. cyt., s. 222.
ni funkcjonow ać jedynie w egoistycznym świecie w łasnego sam ozadow o lenia i narcyzm u14.
1.3. W poszukiwaniu antropologii integralnej i realistycznej
W latach pięćdziesiątych, obok psychologii hum anistycznej zaczął roz wijać się w psychologii nurt, który można określić m ianem nurtu personali- stycznego15. Psychologia personalistyczna zrodziła się jako reakcja na je d nostronną i zredukow aną wizję człowieka, prezentow aną przez dotychcza sowe kierunki psychologiczne. W istocie - pom im o zasadniczych różnic - wszystkie wcześniejsze systemy psychologiczne prezentują witalistyczną i biologizującą wizję człowieka i jego tożsamości, uznając za ostateczny cel ludzkiej egzystencji obronę i rozwój w łasnego organizm u w wymiarze fi zycznym i emocjonalnym.
W przeciwieństwie do tego typu koncepcji, psychologia personalistyczna in terp retu je ludzką rzeczywistość w kategorii osoby, której nie m ożna zre dukow ać do wymiaru biologiczno-fizjologiczneego, ani też do sumy m echa nizmów, procesów i potrzeb natury psychicznej. Człowiek nie jest też sumą własnych doświadczeń i specyficznej historii życia. Istotą człowieka jest w łaśnie bycie osobą. A być osobą znaczy przede wszystkim być podm iotem wolnym i odpowiedzialnym. W praw dzie osoba przejaw ia się i uzew nętrznia w całokształcie swej rzeczywistości somatycznej, psychicznej i duchowej, ale się nie zamyka w żadnym z tych wymiarów, ani naw et w ich sumie. W tym kontekście V. Franki podkreśla, że człowiek w sferze somatycznej jest zdeterm inow any (nie m oże np. odzyskać am putow anej nogi). W sferze psychicznej jest on jedynie „popychany” (Getriebener), czyli podlega naci skowi określonych potrzeb czy m echanizm ów psychicznych, nad którymi m oże jednak zapanow ać (m oże np. w określonej sytuacji przezwyciężyć własny lęk). N atom iast w sferze duchowej człowiek jest wolny. Oznacza to, że m oże zająć postaw ę wobec siebie, decydując w te n sposób o kierunku swego staw ania się16.
O soba jest tym, co organizuje i scala poszczególne wymiary rzeczywisto ści człowieka, lecz sam a nie m oże być przez tą rzeczywistość ogarnięta, ani jej podporządkow ana17. W tym sensie człowiek jako osoba nie jest
wlaści-14 Por. P. Vitz, Psicologia e culto di sä. Studio critico, B ologna 1987, s. 88.
15 Por. L. Binsw anger, A usgew ahlte V ortrage u n d A ufsatze, B e rn 1947; I. A . C aruso, Psico- analisi e sintesi d ell’esistenza, T orino 1953; W. D aim , U m w ertu n g d e r Psychoanalyse, W ien 1951; P. C hristian, D as P erso n en v ersta n d n is in m o d e rn e n m edizinischen D en k en , Tübingen 1952; V. E. F rankl, G ru n d riss d e r Existenzanalyse u n d d e r L o g o th e rap ie, M ünchen 1959; V. G eb sattel, G ed an k e n zu e in er an th ro p o lo g isch en P sy ch o th erap ie, M ünchen 1959.
16 Por. V. E . F rankl, G ru n d riss d e r E xistenzanalyse u n d d e r L o g o th e rap ie, dz. cyt., s. 664. 17 Por. V. G eb sattel, G ed an k e n zu e in er a n th ro p o lo g isch en Psychotherapie, s. 544.
cielem sam ego siebie. N ie jest bytem skoncentrow anym na samym sobie, ani też nie jest celem dla sam ego siebie. D o istoty osoby należy bowiem wy kraczanie poza siebie. N atury osoby nie m ożna całkowicie zrozum ieć i wy jaśnić w ram ach jednostkow ego człowieka, bo bycie osobą to przede wszystkim bycie spotkaniem . A poprzez spotkanie i jego m ocą osoba p rze kracza sam ą siebie i w łasne granice18.
Przedstawiciele psychologii personalistycznej zgodnie podkreślają, że prawdziwie ludzkim sposobem istnienia i ostatecznym sensem egzystencji osoby jest przekraczanie sam ego siebie przez miłość. Nie m a jednak wśród nich zgody co do ostatecznego znaczenia i zakorzenienia ludzkiego bycia dla innych przez miłość. L. Binswanger - twórca antropoanalizy, uważa, że au tentyczna egzystencja ludzka oznacza przekraczanie samego siebie przez miłość, która jednoczy człowieka ze światem. J. A. Caruso podkreśla, że chodzi tu o miłość, która posiada ostateczny fundam ent i zakorzenienie we wspólnocie ludzkiej15. M ożna więc zasadnie wnioskować, że w koncepcji Binswangera miłość, przez którą człowiek przekracza siebie i osiąga wspól notę z innymi, jest jedynie sposobem przezwyciężania własnego lęku egzy stencjalnego i samotności, a nie wyrazem bezinteresow nego daru z siebie.
W edług koncepcji Frankla, sensem ludzkiego życia jest przekraczanie sam ego siebie poprzez bezinteresow ną miłość ku innym osobom . Ów o sta teczny sens nie jest jed n ak wytworem sam ego człowieka, lecz jest odkry ciem właściwego sobie pow ołania. Tego typu odkrycie jest z kolei rezu lta tem spotkania z Transcendencją. Spotkanie z transcendentnym Bogiem jest możliwe dla każdego człowieka, gdyż A bsolut jest obecny w duchowym wymiarze ludzkiego bytu, choć nie wszyscy tę Jego obecność odkrywają20.
Jeszcze bardziej jednoznaczne stanowisko w tym względzie zajm uje G ebsattel21, który mówi, że rzeczywistość człowieka obejm uje dwa zasadni cze wymiary: sferę apersonalną oraz sferę personalną. Sfera apersonalna obejm uje wymiar psycho-somatyczny człowieka i jest kom petentnie wyja śniana przez m edycynę i psychologię. N atom iast sfera personalna obejm u je wymiar duchowy człowieka, czyli dziedzinę jego wolności i odpow iedzial ności oraz kwestię sensu ludzkiej egzystencji. Ta sfera m oże być w sposób zasadny naśw ietlana jedynie poprzez etykę i teologię. A utentycznym spo sobem istnienia w sferze personalnej według G ebsattela jest bezinteresow na miłość w służbie K rólestw a Bożego22. W konsekwencji człowiek posiada 18 P. C h ristian , D as P erso n en v ersta n d n is in m o d ern en m edizinischen D en k en , Tübingen 1952, s. 7.
19 Por. I. A. C aruso, Psicoanalisi e sintesi d ell’esistenza, dz. cyt., s. 141.
20 Por. V. E . F rankl, G ru n d riss d e r E xistenzanalyse u n d d e r L o g o th e rap ie, dz. cyt., s. 661. 21 Por. V. G eb sattel, G ed a n k e n zu e in e r a n th ro p o lo g isch en Psychotherapie, s. 331. 22 Tam że, s. 330.
dwie możliwości: albo oprzeć swą egzystencję na spotkaniu z Bogiem, uznając Jego najwyższy autorytet i naśladując życie Chrystusa, albo skazać się na nieistnienie w sferze duchowej23.
D okonując oceny koncepcji człowieka w psychologii personalistycznej m ożna stwierdzić, że zdecydowanie bardziej respektuje ona n atu rę i złożo ność człowieka, niż m a to m iejsce w psychoanalizie, behawioryzm ie czy w psychologii hum anistycznej. Istotną natom iast słabością wszystkich nu r tów psychologii personalistycznej jest fakt, że żaden z autorów rep rezen tu jących ten kierunek, nie wypracował własnych koncepcji poradnictw a psy chologicznego. Interw eniując w sferę apersonalną, poszczególni przedsta wiciele tego n u rtu odwołują się zwłaszcza do dorobku psychoanalizy, która opiera się na zawężonej wizji człowieka.
1.4. Antropologia integralna i realistyczna podstawą odpowiedzialnego poradnictwa psychologicznego
Poradnictw o psychologiczne i religijne m oże być skuteczne i adekw atne jedynie wtedy, gdy dany psycholog opiera cele i m etody swojej pracy na in
tegralnej i realistycznej koncepcji człowieka. Taką koncepcję w najpełniej szym stopniu prezentuje antropologia biblijna. Pismo Święte ukazuje czło w ieka jako osobę. Być osobą to być kim świadomym siebie i swojego pow o łania. To żyć w sposób wolny i odpowiedzialny. To coraz lepiej poznawać oraz coraz dojrzalej kochać siebie i inne osoby: Boga i ludzi. A ntropologia biblijna uwzględnia także fakt, że być człowiekiem to być kimś słabym i za grożonym w swoim rozwoju i szczęściu. Po grzechu pierw orodnym łatwiej jest bowiem człowiekowi czynić zlo, którego nie chce, niż dobro, którego pragnie. Człowiek jest zagrożony negatywnym wpływem środowiska, a tak że wewnętrznymi konfliktam i i słabościami, grzechem , naiwnością, igno rancją, zaw ężeniem pragnień i aspiracji, zniekształceniem hierarchii w ar tości, uzależnieniem od ludzi, rzeczy czy substancji chemicznych. Człowiek jest jedynym bytem na tej ziemi, który m oże skrzywdzić nie tylko innych lu
dzi, ale także samego siebie. N ie czyni tego żadne zwierzę. Zw ierzęta są bo wiem zaprogram ow ane przez instynkty i popędy. Człowiek natom iast ok re śla jakość swojego życia poprzez decyzje, k tóre podejm uje. B ędąc ograni czonym w swojej świadomości i wolności, m oże podejm ow ać decyzje błęd n e i szkodliwe. W tej sytuacji, aby stać się kimś nowym i świętym, aby żyć w miłości, wolności i świętości - człowiek potrzebuje Zbawiciela. Biblijne spojrzenie na człowieka je st spojrzeniem integralnym i realistycznym. Z jednej strony ukazuje ono wyjątkowość i złożoność człowieka, który do świadcza siebie poprzez swoją cielesność i psychikę, poprzez wrażliwość
m oralną i duchową, poprzez swoje więzi z Bogiem, z samym sobą i z bliź nim. Z drugiej strony antropologia biblijna odsłania ludzką słabość i grzeszność, w ew nętrzne zranienia i konflikty oraz potrzebę czujności i współpracy ze Zbawicielem . D zięki w szechstronnem u i realistycznem u naśw ietleniu tajem nicy człowieka, antropologia biblijna daje psychologowi możliwość pełnego zrozum ienia człowieka i udzielenia m u adekwatnej i skutecznej pomocy psychologicznej24.
2. Główne sfery weryfikacji antropologii integralnej i realistycznej w po radnictwie psychologiczno-religijnym
Każdy z psychologów je st z reguły przekonany, że swoją pracę psycholo giczną opiera na integralnej i realistycznej koncepcji człowieka. N ie można jed n ak poprzestaw ać na subiektywnych deklaracjach czy przekonaniach. Jest bowiem możliwa obiektywna weryfikacja antropologii, do której o d w ołuje się dany psycholog czy kierunek psychologiczny. Stopień integral ności i realizm u w patrzeniu na człowieka w ram ach określonego systemu poradnictw a psychologicznego i religijnego m ożna najłatwiej zweryfiko wać, analizując przyjęte kryteria interpretow ania oraz form ow ania ludzkiej cielesności, a także sfery intelektualnej, em ocjonalnej i religijnej. Przyjrzyj my się bliżej tem u zagadnieniu.
2.2 Dojrzała postawa wobec cielesności
Po grzechu pierw orodnym wszyscy ludzie, chociaż w różnym stopniu, przeżywają trudności w rozum ieniu sensu swojego ciała i w odpow iedzial nym kierow aniu własną cielesnością. N ie jest sprawą przypadku, że pierw szą konsekwencją tego grzechu było zaniepokojenie się człowieka własną sytuacją cielesną. A dam pow iedział do szukającego go Boga: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się” (R dz 3,10). Z ajęcie dojrzałej postawy wobec ciała jest zadaniem trudnym . W sposób spontaniczny zagrażają człowiekowi postawy skrajne i zaburzo ne. Największym błędem jest sytuacja, w której dany człowiek utożsam ia się z własnym ciałem. W konsekwencji wierzy, że do szczęścia wystarczy mu ciało i jedynie cielesna satysfakcja. Staje się niewolnikiem ciała - apetytu, popędów , lenistwa, wygodnictwa. Czyni w tedy jedynie to, czego chce jego ciało. U leganie dyktaturze ciała mści się jed n ak na człowieku. Prowadzi do zaburzeń psychicznych, do niepokojów sum ienia, do bolesnych rozczaro wań i dram atycznych napięć w relacjach międzyludzkich. Z a cenę doraźnej przyjem ności człowiek zniewolony ciałem płaci najwyższą cenę: cenę cier pienia, konfliktów i krzywd.
su ludzkiego ciała. W cielenie Syna Bożego rzuca pełne światło na tę tajem nicę. Stwórca obdarzył nas cielesnością nie po to, byśmy się jej podporząd kowali lub byśmy od niej uciekali, lecz po to, byśmy dzięki ciału mogli wy rażać miłość. Byśmy mogli - tak ja k Chrystus - kochać miłością widzialną, czyli wcieloną w ko nkretne słowa i czyny. N ajbardziej wymownym przykła dem miłości wcielonej je st miłość m acierzyńska. Stając się m atką, kobieta ofiarow uje kaw ałek swojego ciała i część swojej krwi, aby obdarzyć życiem i m iłością rodzące się dziecko. A potem do końca życia potrafi ofiarować swe siły, zdrowie i czas, aby jej dziecko czuło się kochane i aby m ogło się rozwijać. Istnieją trzy podstaw ow e sposoby okazywania miłości za p o śred nictwem ciała: fizyczna obecność, m ądra pracow itość oraz odpow iedzialna czułość, dostosow ana do rodzaju więzi m iędzyludzkich oraz do potrzeb drugiego człowieka.
Z ajęcie dojrzałej postawy wobec własnej cielesności wymaga nie tylko odkrycia sensu ludzkiego ciała oraz nauczenia się pracow itej i czułej obec ności w życiu tych, których kochamy. W ymaga także nauczenia się szacun ku dla cielesności człowieka. Skoro m oja cielesność jest mi potrzebna po to, bym m ógł kochać, to ciało nie jest czymś zbędnym, ani drugorzędnym . Jest czymś cennym. Koniecznym przejaw em szacunku w obec cielesności jest troska o ciało, zdrowie fizyczne, prawidłowe odżywianie, właściwy tryb życia. M inim um tej troski wyraża się w respektow aniu zasady: nie zabijaj i nie krzywdź ciała. M ożna w tej dziedzinie podać bardzo konkretne wska zania, np.: nie pal nigdy papierosów , nigdy nie sięgaj po narkotyki, nie pij alkoholu w wieku rozwojowym, nie nadużywaj alkoholu w wieku dorosłym. N ie sięgaj po żadne substancje chem iczne, k tóre niszczą równowagę h o r m onalną i zdrowie twego organizm u (np. tabletki antykoncepcyjne czy od chudzające).
W łaściw a postaw a w obec cielesności w ym aga zachow ania dyscypliny i czujności w obec w łasnego ciała. D ojrzały człow iek troszczy się o z d ro wie i spraw ność fizyczną nie po to, by po d p o rząd k o w ać się w łasnej ciele sności, lecz po to, by jeg o ciało stało się zdolne do w yrażania m iłości. D ojrzały człow iek to ktoś, kto je st p an em w łasnej cielesności, kto swoją cielesnością w yraża m iłość i odpow iedzialność. To ktoś, kto za pom ocą w łasnej cielesności p o tra fi w yrażać w artości o raz budow ać więzi, k tó re n ie m ieszczą się w logice ciała. K ształtow anie tego typu postaw y w obec ludzkiej cielesności stanow i p o tw ierdzenie, że dany psycholog o p iera swoje poradnictw o psychologiczne n a an tro p o lo g ii integralnej oraz re alistycznej25.
2.3. Dojrzała postawa wobec myślenia
Trudnością współczesnego człowieka często jest b rak um iejętności doj rzałego korzystania z własnej zdolności myślenia. Przyczynia się do tego niewątpliwie psychologia hum anistyczna w wersji laickiej, która prom uje kult subiektywnego m yślenia, kult logiki prywatnej. H um aniści sugerują, że to nie określone zachow ania czy więzi m iędzyludzkie decydują o losie czło wieka, ale wyłącznie jego sposób myślenia. Ludzkiem u umysłowi przypisy w ana je st m oc stw arzania rzeczywistości. D la hum anistów inspirowanych poglądam i C. R ogersa, kryterium dojrzałości jest „pozytywne m yślenie”, bo ono w prow adza człowieka w świat m iłego nastroju i buduje pozytywną przyszłość. W ten sposób psychologia hum anistyczna odrywa ludzkie my ślenie od całościowej sytuacji człowieka, a także od obiektywnej rzeczywi stości, w której on żyje. N aiw ne interpretow anie roli ludzkiego umysłu, ty powe dla współczesnych psychologów hum anistów trafnie opisuje jeden z autorów am erykańskich. Zauw aża on, że „literatura z zakresu psycholo gii popularnej to praw ie wyłącznie literatura dotycząca pozytywnego my ślenia, posuniętego do skrajności. Przeczytajcie kilka tytułów z dziedziny psychologii popularnej, a przekonacie się, jakie cuda są możliwe. Czy chciałbyś się wyleczyć z raka? Z apobiegać katastrofom lotniczym? Żyć wiecznie? Wszystko to, jak się dowiecie, m ożna osiągnąć siłą um ysłu”26.
Typową ilustracją tego naiwnego spojrzenia na ludzki umysł jest książka G. Jam polskiego i D. C irincione, w której autorzy twierdzą, że „niesym pa tyczny sąsiad, nieuprzejm y sprzedawca, kierow ca autobusu, który nie chciał poczekać, ukochana osoba, k tóra nas odrzuciła - wszyscy ci ludzie m ogą wydawać się źródłem naszej ogrom nej złości czy bólu. A jed n ak ża den z nich nie jest prawdziwą przyczyną tego, że czujemy się zranieni. To nie ludzie czy sytuacje, w jakich się znaleźliśmy, wywołują frustrację, lęk, rozczarow anie czy irytację. To nasze myśli i postawy, związane z tymi oso bam i czy sytuacjami, stanow ią przyczynę. (...) Jeszcze raz przypominamy, że to nie ludzie czy zdarzenia są pow odem twojego zdenerw ow ania i obu rzenia - ranią cię jedynie własne myśli i postaw y”27. Czasam i spotykamy w tym kontekście stw ierdzenia, k tóre są w ręcz absurdalne. Przykładem m o że tu być następująca zasada lansow ana przez psychologów hum anistów: „Nic poza m oim i myślami nie m oże m nie skrzywdzić”28.
Tego typu wypowiedzi odrywają człowieka od kontaktu z rzeczywistością i wprow adzają go w iluzoryczny świat absolutnej niezależności od spotyka nych osób, sytuacji i w ydarzeń. Tymczasem to, co dzieje się wokół nas,
26 W. K lipatrick, Psychologiczne uw iedzenie, dz. cyt., s. 51. 22 G . Jam polski, D . C irincione, M itość, W arszaw a 1994, s. 147-148. 28 G. Jam polski, L eczenie u zależn io n eg o um ysłu, W arszaw a 1992, s. 192.
zwłaszcza w kontaktach z innymi ludźmi, napraw dę na nas oddziałuje: p o zytywnie lub negatywnie. Jeśli, na przykład, odrzuci nas w ażna dla nas oso ba, to takie doświadczenie m a faktyczny wpływ na człowieka. R ealności te go wpływu nie zmniejsza fakt, że każdy z nas nieco inaczej będzie in terp re tował i przeżywał bycie odrzuconym . Z darzają się oczywiście przypadki za burzeń psychicznych, w których dany człowiek rani się wyłącznie własnymi myślami, podejrzeniam i czy fantazjam i, nie m ającymi związku z rzeczywi stością, np. przeżywając różnego rodzaju m anie prześladowcze. A bsurdem jest tw ierdzenie, że są to jedyne i wyłączne przyczyny ludzkiego cierpienia. W iele osób, wydarzeń i sytuacji m oże człowieka skrzywdzić, niezależnie od jego sposobu myślenia i jego stanów świadomości. N apady, okrucieństw a fizyczne i psychiczne, cynizm i egoizm, wypadki sam ochodow e, zdrady i oszustwa, kłamstwa i przew rotność - to przykłady postaw, k tóre napraw dę wyrządzają krzywdę i to zupełnie niezależnie od myśli, k tóre człowieko wi w tedy towarzyszą.
N ajbardziej charakterystycznym i niebezpiecznym wychowawczo przy kładem odrywania ludzkiego myślenia od obiektywnej rzeczywistości, jest nawoływanie ze strony psychologów hum anistów do w yrobienia sobie „po zytywnego” obrazu sam ego siebie. Posiadanie pozytywnych przekonań na tem at sam ego siebie jest uznaw ane za spraw dzian zdrowia psychicznego oraz kryterium właściwej postawy wobec siebie. Tymczasem obraz samego siebie nie pow inien być ani pozytywny ani negatywny, lecz po prostu praw dziwy. Pozytywna pow inna być natom iast postaw a w obec sam ego siebie. I to także wtedy, gdy jakieś aspekty m nie sam ego i mojego życia okazują się nadal lub znowu niedojrzałe czy niepokojące. Człowiek dojrzały psychicz nie to nie ten, który widzi siebie w sposób pozytywny, lecz ten, który patrzy na siebie w sposób prawdziwy, czyli realistyczny, a przez to także zróżnico wany. Taki człowiek wymaga od siebie znacznie więcej niż tylko „pozytyw nego” myślenia. W ymaga od siebie pozytywnego postępow ania. Człowiek, który w kłada szczery wysiłek w budow anie pozytywnego życia i postępow a nia, nie potrzebuje uczyć się budow ania pozytywnego obrazu sam ego sie bie. N atom iast troska o pozytywne myślenie na tem at sam ego siebie, o de rw ana od troski o szlachetne postępow anie, jest ucieczką od rzeczywistości w świat miłych iluzji.
H um aniści uczynili z „pozytywnego m yślenia” rodzaj m agicznego p a naceum na w szelkie trudności człowieka i przypisali m u cudotw órczą w ręcz m oc. H um anistyczna recep ta na szczęście je st więc wyjątkowo p ro sta: człow iek pow inien myśleć pozytywnie o sam ym sobie, o innych lu dziach, o świecie, o poszczególnych w ydarzeniach i sytuacjach, a wtedy będzie szczęśliwy i poradzi sobie z każdą trudnością. Gdyby tak łatwo m ożna było osiągnąć szczęście, to wszyscy ludzie byliby szczęśliwi. M am y
tutaj do czynienia z ucieczką od obiektywnych uw arunkow ań, wym agań i trudności, którym podlega człowiek na tej ziem i. P ostulat „pozytywnego m yślenia” oznacza ostatecznie rezygnację z m yślenia realistycznego oraz regres do typowego w okresie dzieciństw a m yślenia życzeniow ego i m a gicznego.
H um anistyczna re c e p ta na osiągnięcie szczęścia bywa je d n a k bezkry tycznie akceptow ana przez wielu psychologów i pedagogów z tego wzglę du, że nie staw ia on a pow ażnych wym agań. Je st przecież znacznie łatwiej „pozytywnie” myśleć, niż pozytywnie postępow ać. Tymczasem ucieczka od rzeczywistości w „pozytyw ne” m yślenie je st nie tylko uleganiem łatwej iluzji. Jest też osłabianiem ludzkiej zdolności do przem iany siebie i świa ta oraz uczeniem się filozofii życia analogicznej do filozofii n ark o m an a czy alkoholika. L udzie uzależnieni w łaśnie po to sięgają po substancje psychotropow e, aby w prow adzić sam ych siebie w świat „pozytywnych” myśli i przeżyć, bez podejm ow ania wysiłku przem iany ich bolesnej sytu acji życiowej. Tymczasem praw dziw e i trw ale szczęście m oże przynieść człowiekowi jedynie podejm ow anie pozytywnych działań oraz budow anie dojrzałych relacji.
M odni obecnie psycholodzy hum aniści negują niepokojące fakty, p o m ijają b olesne d an e statystyczne i najbardziej naw et oczywiste dośw iad czenie na te m a t słabości człow ieka o raz nieuchronnych trudności i wym a gań, związanych z ludzkim życiem. Innym i słowy negują rzeczywistość, w której żyjemy. „D ziw ną cechą psychologa hum anistycznego je st to, że zarzut ten w ogóle m u nie przeszkadza. Rzeczywistość m a on najczęściej w nosie. O wiele bardziej in teresu ją go w rażenia. To, czy odpow iadają one rzeczywistości czy nie, nie jest dla niego pow odem do zm artw ień. D la te go w łaśnie psychologowie, zajm ujący się p o ten cjałem twórczym człowie ka, lubią mawiać: «Każdy tworzy swą w łasną rzeczywistość». M usim y zro zum ieć, że w w ielu w ypadkach trak tu ją to całkiem dosłow nie, poniew aż dla większości z nich kończy się to przyjęciem jakiejś religii lub filozofii W schodu. To oczywiście oznacza przyjęcie stanow iska, że m ateria je st ilu zją. Kiedy już ulokują to w swoim um yśle - a umysł, zgodnie z tym, co m ó wi myśl W schodu, stanow i jedyną rzeczy w isto ść-w o ln o im myśleć tak p o zytywnie, jak tylko im się podoba. Ten, k to wychodzi od założenia, że w ła sne «ja” je st niejako swym własnym stw órcą, będzie przez jego logikę do póty odciągany od rzeczywistości, dopóki całkowicie nie zrezygnuje z w al ki. Jest to droga, jak ą przebyli czołowi przedstaw iciele psychologii h u m a nistycznej: A. M aslow, G. M urphy, E. From m , C. R ogers oraz tacy p o p u laryzatorzy, jak: W. D yer, L. Buscaglia i W. Schutz. Każdy z nich odbył p o dróż n a W schód. N ajnow sza książka R o g ers’a, zatytułow ana «Sposób by cia”, zaw iera rozdział: «Czy p o trzeb n a nam je st rzeczywistość?». Jak
m ożna się było spodziew ać, odpow iedź brzm i «nie». R ogers twierdzi, że istnieje tyle rzeczywistości, ilu jest ludzi i to, co je st dla m nie realn e dzi siaj, nie będzie realn e ju tro . N iezależnie od tego, jak nierealistyczne są te poglądy, m ają o ne swe praktyczne następstw a. N asze społeczeństw o jest praw ie p rz ek o n an e o wyższości rzeczywistości subiektywnej nad obiek tywną. Zwróćm y uwagę na to n ieu stan n e pap lan ie o dochodzeniu do w ła snej praw dy i n ienarzucaniu innym swoich w artości, jak gdyby praw da i w artości były czysto osobistym i wytworam i, nie m ającym i nic w spólnego z tym, co znajduje się poza nam i. U w aża się dziś, że praw da to coś, dzięki czem u czujem y się lepiej”29.
Psychologia hum anistyczna w swym dom inującym obecnie nurcie czyni człowieka więźniem jego umysłu. O biecując wyzwolenie z więzienia nierze czywistych lęków, czyni człowieka w ięźniem nierzeczywistego szczęścia. Tymczasem szczęście lub nieszczęście rozgrywa się w świecie obiektywnych działań, więzi i decyzji, a nie w świecie subiektywnego myślenia. Dojrzałość myślenia nie polega na przejściu z myślenia negatyw nego do myślenia „po zytywnego”, lecz na uczeniu się obiektywnego analizow ania rzeczywistości, czyli na szukaniu prawdy o samym sobie oraz o świecie zewnętrznym. D oj rzały umysł nie tworzy ani negatywnych ani pozytywnych wizji świata, nie wymyśla rzeczywistości, lecz odczytuje ją w sposób wierny, precyzyjny, lo giczny, uczciwy i odważny.
Rolą odpow iedzialnego psychologa jest przypom inanie ludziom, któ rych spotyka w poradnictw ie, że istnieje coś więcej niż tylko umysł i subiek tywne przekonania człowieka. M usi pon ad to wyjaśniać, że subiektywność nie jest zaprzeczeniem obiektywności, lecz jest indywidualnym sposobem przeżywania obiektywnej rzeczywistości. Trzeba też uświadam iać ludziom, że subiektywność wymaga procesu kontrolow ania i przekształcania subiek tywnych sposobów myślenia i przeżywania, aby coraz bardziej odzwiercie dlały one obiektywną rzeczywistość30.
2.4. Dojrzała postawa wobec sfery emocjonalnej
Em ocje m ożna zdefiniować jako sposoby przeżywania wszystkiego, co dzieje się w człowieku i wokół niego. Są to reakcje człowieka na jego wła sne zachowania, a także na sytuacje zew nętrzne, które m ają na niego wpływ. W zależności od okoliczności reakcje te wyrażają się poprzez ra dość, satysfakcję, poczucie bezpieczeństwa, zaufania, pewności siebie, albo poprzez niepokój, wstyd, poczucie winy, depresję, gniew, nienawiść. Skoro em ocje są ważną inform acją o sytuacji życiowej, to nie pow inno się ich dzie
29 W. K lipatrick, Psychologiczne uw iedzenie, dz. cyt., s. 53-54.
lić na pozytywne i negatywne, lecz raczej na radosne i bolesne. Wszystkie bowiem są pozytywne jako nośniki inform acji o życiu. Co więcej, im b a r dziej bolesne są przeżywane em ocje, tym cenniejszą stanowią on e inform a- cję. Sygnalizują bowiem stan jakiegoś zagrożenia, który koniecznie powin no się zmienić, na przykład przez naw rócenie, przez zerw anie złych więzi czy przez obronę w obliczu doznawanej krzywdy31.
Inform acje em ocjonalne są tak cenne, poniew aż w dużej m ierze pozo stają niezależne od woli człowieka, od jego przekonań, oczekiwań czy p ra gnień. Człowiek nie m a bowiem bezpośredniej władzy n ad em ocjam i. N ie m oże ich sobie nakazać czy zakazać. E m ocje m ożna więc porów nać do rozgłośni radiow ej, k tó ra nadaje inform acje o nas samych, ale jest od nas niezależna. M am y w tedy tylko dwie możliwości: korzystać z tych inform a cji, albo wyłączyć radio. Jeśli chcemy postępow ać w sposób odpow iedzial ny, to powinniśm y korzystać z inform acji, k tóre docierają do nas drogą em ocjonalną. Im większy bowiem m am y dostęp do inform acji o nas sa mych i o naszym położeniu, tym większą mam y szansę na właściwe p o stę pow anie i na szczęśliwe życie. E m ocje są zatem darem od Boga. D arem , który umożliwia nam dostęp do praw dy o naszym życiu. D a r ten okazuje się szczególnie potrzebny wtedy, gdy z jakiegoś względu m anipulujem y własnym m yśleniem w taki sposób, aby nie dostrzegać tych praw d o nas i o naszym postępow aniu, k tó re stawiają nam tru d n e wymagania i k tóre zobow iązują nas do zm iany życia.
Em ocje są czymś więcej niż tylko źródłem informacji. N iosą ze sobą tak że energię i motywację do działania w kierunku pozytywnym i do powstrzy mywania się od działań szkodliwych. Gdy zrobimy coś dobrego, to towarzy sząca tem u satysfakcja mobilizuje, by dalej tak postępować. Z kolei naszym niewłaściwym zachow aniom towarzyszy niepokój, ból, gniew, a czasem n a w et rozpacz. Takie bolesne przeżycia nie są jed n ak nieszczęściem, lecz waż ną inform acją, która stwarza człowiekowi szansę na zm ianę błędnego p o stępow ania lub na przezwyciężenie niekorzystnej sytuacji. W łaściwie wyko rzystywane em ocje stają się zatem cennym przyjacielem, który nas infor m uje o naszej sytuacji życiowej i który jednocześnie m obilizuje nas do wy korzystania tych informacji. Gdy człowiek unika k o ntaktu z emocjam i, w te dy nie tylko traci szansę na zrozum ienie własnej sytuacji życiowej, ale też ryzykuje, że emocje, których sobie nie uświadam ia, zaczną kierow ać jego m yśleniem, postępow aniem i w końcu całym życiem.
Przeżyw anie określonego ro d zaju nastrojów nie je st spraw ą przypad ku. Istnieje bow iem bezp o śred n i związek m iędzy sytuacją życiową i p o stę pow aniem danego człow ieka, a doznaw anym i przez niego em ocjam i.
D ojrzałość em ocjonalna nie oznacza, że przeżywam y jedynie m iłe uczu cia i że nie doznajem y żadnych bolesnych stanów em ocjonalnych. Taka sy tuacja byłaby przejaw em zaburzenia, gdyż em ocje inform ują nas o naszej sytuacji życiowej, a ta podlega zm ianom . Przynajm niej czasam i pojaw iają się sytuacje bolesne i niepokojące. Z tego w zględu także Chrystus przeży wał bardzo różne stany em ocjonalne: od radości i w zruszenia do gniewu, niepokoju i dram atycznego cierpienia w O grójcu i na krzyżu. N iestety ła two je st o po p ad n ięcie w postaw y skrajne w obec em ocji. Jed n ą skrajno ścią je st p ró b a ucieczki od em ocji, np. za pom ocą substancji uzależniają cych i psychotropow ych. D ru g ą skrajnością je st b iern e uleganie em o cjom. D ojrzałość n ato m iast to sytuacja, w której em ocje m nie inform ują 0 m ojej aktualnej sytuacji życiowej, lecz m ną nie rządzą. D ojrzały czło w iek kieruje się bowiem m iłością, praw dą i odpow iedzialnością, a nie em ocjam i.
D ojrzałość w sferze em ocjonalnej oznacza p o n ad to odkrycie, że bole sne em ocje nie są nieszczęściem, lecz w ażną, chociaż bolesną inform acją. Szczęście nie polega na dobrym sam opoczuciu em ocjonalnym , lecz jest konsekw encją życia w m iłości i praw dzie. Należy zatem czynić nie to, co w danej sytuacji jest em ocjonalnie przyjem niejsze, lecz to, co je st w arto ściowsze. M iłość i odpow iedzialność je st trudniejsza niż wygodnictwo 1 egoizm, ale owocuje radością, poczuciem bezpieczeństw a i w ew nętrznym zadow oleniem .
2.5. Dojrzała religijność
Istotą dojrzalej religijności nie jest ucieczka od życia, ani zastępow anie życia praktykam i religijnymi, lecz osobista więź z Bogiem, dzięki której człowiek uczy się sztuki życia w oparciu o Bożą m iłość i praw dę. Podstaw o wym zagrożeniem w tej dziedzinie jest uleganie wypaczonym w yobraże niom na tem at Boga i Jego miłości. Z agrożenie to wiąże się z ograniczono ścią ludzkiego poznania, z wychowaniem i specyficzną historią życia dan e go człowieka, z wpływem dom inującej kultury i m entalności. Zniekształco ne spojrzenie n a Bożą rzeczywistość ostatecznie przejawia się w tym, że człowiek próbuje wyobrazić sobie Boga n a w łasne podobieństw o. Z am iast wsłuchiwać się w to, co Bóg sam m u objawia ze swojej tajemnicy, próbuje dostosow ać G o do własnych potrzeb czy oczekiwań,
N ie sposób omówić wszelkich możliwych błędów w patrzeniu na Boga. O m ów ione zostaną tylko najbardziej typowe.
N iektórzy ludzie w yobrażają sobie Boga na podobieństw o policjanta, który widzi głównie zlo w człowieku, aby za nie karać. N ajlepiej od razu i srogo. Ludzie, którzy m ają tego typu w yobrażenia o Bogu, przeżywają strach, bunt, niepokój. Ukrywają się przed Bogiem i nie potrafią nawiązać
z Nim osobistej przyjaźni. Tacy ludzie nie potrafią spotkać się z Bogiem, który jest M iłością. Inni popełniają błąd przeciwny. W idzą w Bogu dobro tliwego przyjaciela, który zawsze jest wyrozumiały i wszystko przebacza. Ta cy ludzie przeżywają kon tak t z Bogiem w kategoriach pobłażania sobie i naiwnego uspraw iedliw iania siebie. Tacy ludzie nie potrafią lub nie chcą spotkać się z Bogiem, który jest praw dą i sprawiedliwością.
Psycholog to ktoś, kto pow inien rozum ieć, że w szelkie trudności życio we czy konflikty m iędzyludzkie, jak ie przeżywa dany człowiek, prow adzą zwykle do zaburzonego przeżyw ania jego religijności. W tej sytuacji zad a niem odpow iedzialnego psychologa je st pom aganie takiem u człow ieko wi, by p o trafił spotkać się z Bogiem , który kocha nas m iłością w ierną i nieodw ołalną, a jed n o cześn ie m iłością wychowującą, czyli dostosow aną do naszego sposobu p ostępow ania oraz do naszej sytuacji życiowej. Św ietną ilustracją takiej w łaśnie m iłości je st przypow ieść o m ądrze ko chającym ojcu i m arnotraw nym synu. Gdy syn odchodzi i błądzi, wtedy oj ciec nadal go kocha, ale nie przeszkadza m u cierpieć, czyli ponosić n a tu ralnych konsekw encji popełnianych błędów . Tylko taka bow iem kom pe te n tn a i wychowująca m iłość stw arza szansę, by syn się zastanow ił i w ró cił, ocalając swe życie. D rugim zadaniem psychologa je st wskazywanie, że podstaw ow ym spraw dzianem dojrzałej religijności je st przyjm ow anie sa m ego siebie i innych ludzi z m iłością, jak ą pokochał nas Chrystus, gdyśmy byli jeszcze grzesznikam i32.
Zakończenie
Na każdym psychologu, który poświęca się poradnictw u psychologiczne m u czy praktyce terapeutycznej, spoczywa obowiązek wzięcia osobistej od powiedzialności za to, w jaki sposób i na ile pom aga ludziom w dojrzałym rozum ieniu własnej tajem nicy oraz w dojrzałym kształtow aniu własnego życia33. W tym sensie psycholog nie pow inien stawać się peace m aker, czyli obiecującym klientowi em ocjonalny pokój i dobry nastrój za każdą cenę34. Satysfakcja em ocjonalna nie jest bowiem celem , lecz jednym ze skutków autentycznej egzystencji ludzkiej. Z adaniem odpow iedzialnego psycholo ga jest staw anie się space m aker, czyli czyniącym przestrzeń, to znaczy po m agającym danej osobie w odkryciu i akceptacji całego bogactw a ludzkiej rzeczywistości. Także wtedy, gdy droga do respektow ania i realizacji tej rze czywistości prow adzi przez em ocjonalny niepokój oraz wymaga dyscypliny i wyrzeczeń.
32 Por. M. D ziew iecki, B óg O jciec: w ychow ująca m itość, S nR 1999, R . 3, n r 5, s. 115-131. 33 Por. M. D ziew iecki, O d pow iedzialna p o m o c wychowawcza, dz. cyt., s. 93.
Fr Marek Dziewiecki: Anthropological foundations of psychological and religious counselling
C o ntem porary psychological counselling is in a crisis arising from th e weakness o f contem porary psychology. This w eakness in displayed in the so called a n th ro p o logical issue. M ost psychological school and system s appeal to anthropological con cepts m arked by reductionism and lack o f realism . R estrictio n o r distortion o f the concept o f m an in psychology leads to restricted and d isto rted essence and m ethods o f counselling.
Psychological and religious counselling is ad eq u ate and efficient only when the psychologist grounds th e aim s and m ethods o f his w ork on an integral and realistic conception o f m an. Such a conception is most fully revealed in biblical an th ro p o lo gy which shows th e mystery o f man com prehensively and realistically.