• Nie Znaleziono Wyników

Kategoria maskarady w prozie fabularnej Aleksandra Puszkina

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kategoria maskarady w prozie fabularnej Aleksandra Puszkina"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Krystyna Galon-Kurkowa

Kategoria maskarady w prozie

fabularnej Aleksandra Puszkina

Studia Rossica Posnaniensia 21, 51-74

(2)

STUDIA EOSSICA PO SNANIENSIA, vol. X X I: 1991, pp. 51-74. ISBX 83-232-0314-8. ISSN 0081-6884. Adam Mickiewicz University Press, Poznań

K A TEG O RIA MASKARAD Y W PR O Z IE F A B U L A R N E J ALEK SA N D RA PU SZK IN A

T H E C A T E G O R Y OF M A S Q U E R A D E I N T H E F IC T IO N P R O S E OF A L E X A N D E R P U S H K IN

K R Y S T Y N A G A L O N -K U R K O W A

Ab s t r a c t. T he category o f m asquerade in th is m eaning th a t is g iv en to it b y m odern sociology and social p ed agogy, referred to P u sh k in ’s fiction prose m akes it p ossible to recreate th e process o f form ation o f a coherent sy stem o f th in k in g ab ou t th e in terd ep en ­ dence b etw een a h um an in d ivid u al and th e historically form ed co m m u n ity in th e w riter’s consciousness.

K r y sty n a G alon-K urkow a U n iw ersy tet W rocław ski, I n s ty tu t F ilologii Słow iańskiej, p l. N an k iera 15, 50-140, W rocław , P olsk a-P olan d .

We współczesnej Puszkinowi recepcji czytelniczej i krytycznej jego w zrasta­ jące zainteresowanie prozą fabularną uważano za upadek talen tu twórcy, k tó ry słynął wcześniej jako niezrównany m :strz słowa poetyckiego. Badacze późniejsi wiele gorzkich słów skierowali pod adresem współczesnych autorowi Córki ka­

pitana, piętnując ich swoistą „ślepotę” na to, co w jego prozie było nowe

i odkrywcze. Zwróćmy uwagę na fak t, że ówcześni czytelnicy byli ludźmi w y­ chowanymi w przekonaniu, iż to właśnie „mowa w iązana” stanowi właściwy, jedynie wartościowy dorobek literatu ry . Sam Puszkin wkroczył w życie twórcze z ty m przekonaniem i, jak wiemy, stopniowo, nie bez oporów wyzwalał się spod d y k ta tu narzucanych przez nie p o jęć1.

Znacznie wcześniej różne fabularne utw ory prozatorskie cieszyły się dużym powodzeniem wśród czyteln'ków , ale przez literack’e koła opiniotwórcze te pasje czytelnicze oceniane były jako mało szlachetne czy zgoła szkodliwe.

1 Por. n p .: L. S. S i d i a k o w , P u szk in i ra zw itije russkoj p o w iesti w naczale 30-ch godow X I X w ieka. W: P u szk in . Issled ow an ija i m atieriały, red. N . W . Izm ajłow , t. I I I , M oskw a 1960, s. 193 - 217; A . B . C z i c z e r i n , P u ť P u szk in a к prozaiczeskom u rom anu. W: Istorija russkogo rom ana w dw uch tom ach , red. G. M. Friedlendier, t. I, M oskwa 1962, s. 157 - 179; L. J . G i n z b u r g , P u szk in i liriczesk ij gieroj russkogo rom antizm a. W: P u sz ­ kin . Issled ow an ija i m a tieria ły , red. B . P . Gorodieckij, t. IV , M oskw a 1962, s. 140 - 153; B . S. M ie j ła c h , P o w ie st’ 20 - 30-ch godow, je jo raznow idnosti i tien dien cyi. Ot b yto p isa n ija к ,,p o e zii d ie jstw itie ln o sti” . W: R usskaja p o w iesť X I X w ieka. Istorija i p roblem atika żanra, red. B . S. M iejłach, L eningrad 1973, s. 225 - 227.

(3)

52 Κ. G a l o n - K u r k o w a

Jeszcze w 1808 roku Wasilij Żukowski ostro atakow ał „rom anse grozy” , a także powieści „czułostkowe, satyryczne, m oralne” 2 itp . jako n ader wątpliwej jakości straw ę duchową. P rzy takim generalnie negatyw nym nastaw ieniu wobec prozy fabularnej dodatkow ym w przypadku Puszkina czynnikiem dezorientu­ jącym odbiorcę, naw et tego najbardziej wyrobionego, byl sam modus operandi pisarza w prozie. Nawykłem u do określonych gatunkow o form odbiorcy pro­ ponował on bowiem rozw iązania dalece niekonwencjonalne, sprzeczne z ukształtow anym i przez dotychczasowe stereotypy oczekiw aniam i3. Dodajm y do tego fakt, że za życia Puszkina ukazało się w druku kilka zaledwie jego utw o­ rów prozatorskich (Opowieści B iełkina — 1831 i 1834; Dama pikow a — 1834;

Kirdżali — 1834; Córka kapitana — 1836 oraz fragm ent o incipicie W naczale 1812 goda... — 1831). Szereg tekstów opublikowano bezpośrednio po śmierci

tw órcy w kolejnych num erach czasopisma „Sowriem iennik” za rok 1837. Pełne wydanie z uwzględnieniem szkiców, fragm entów i planów, które nie były wcześniej drukowane, ukazało się dopiero w 1930 roku.

Należy wszakże wątpić, czy w przypadku udostępnienia czytelnikowi epoki puszkinowskiej wszystkich tekstów ocena byłaby inna. Istniało bowiem wspomniane już przekonanie o drugorzędności prozy. Przeszkodę percepcyjną stworzył także sam Puszkin, różnorako burzący wypracow any przez prozę trad y cyjną konwencjonalny stosunek poufałości między n arratorem a odbiorcą, N arrato r w ty m trad y cy jn y m układzie identyfikował się sam i był w świado­ mości czytelnika identyfikow any z autorem . Odbiorca trak to w ał go jako w pełni kom petentnego przew odnika po m aterii fabularnej oraz nadawcę w ynikających z tej m aterii praw d i zasad. Odpowiednio zmodyfikowany ten ty p relacji sam Puszkin zrealizował w mistrzowski sposób w swoim „rom ansie wierszem” .

W tej samej sferze puszkinowskiej prozy ujaw niła się n ato m iast w n a j­ wyższym stopniu ta właściwość tale n tu pisarza, k tó rą Nikołaj Gniedicz określił m ianem p ro teizm u 4. N ależy wątpić, czy ówczesny odbiorca mógł rozpoznać jej właściwy sens tak , jak może to uczynić dzisiejszy historyk literatu ry , ogarnia­ jący z perspektyw y różnych epok proces rozwoju prozy rosyjskiej. Nie przygo­

2 W . A . Ż u k o w s k i j , P i s ’mo iz ujezda к izdatielu . W: ten że, E stie tik a i kritika, M oskwa 1985, s. 159.

8 P o r.: N . N . P i e t r u n i n a , P roza P u szk in a i p u ti je jo ewolucyi, „R u ssk aja L itiera- tu ra ” 1987, nr 1, s. 59 - 60.

4 N . I . G n i e d i c z , A . S . P u szk in u p o p ro cztien ii sk a zk i jego o carie S a łta n ie i prócz. W: ten że, S tichotw orienija, L eningrad 1956, s. 146. Zob. uw agi n a ten te m a t w odniesieniu do p rozy puszkinow skiej: N . L. S t i e p a n o w , P ro za P u szk in a , M oskw a 1962, s. 171; S. G. B o ­ c z a r o w , P oetika P u szk in a (Oczerki), M oskwa 1974, s. 105 - 185. In n y p oten cjał se m a n ty cz­ n y tej w łaściw ości puszkinow skiego ta len tu ak cen tu je W . L ed n ick i, m ów iący o „aktorskim tem peram encie rosyjsk im ” (W . L e d n i c k i , G lossy K ra siń sk ieg o do apologetyki ro syjsk iej, P aryż 1959, s. 11). P or. : K . G a lo n - K u r k o w a , R om an tyzm ro sy jsk i w polskich koncepcjach historycznoliterackich do roku 1939, W rocław 1978, s. 73.

(4)

Kategoria maskarady w prozie fabularnej 53

towanego czytelnika dozori entować mogła przede wszystkim „g ra” 5 Puszkina na płaszczyźnie narracji, stanowiącej o całokształcie stru k tu ry utw oru fa ­ bularnego6. Skomplikowane poszukiwania pisarza w ty m względzie prowadziły go od skonwencjonalizowanego subiektywizm u do obiektywizmu. Ten ostatni polegał n a uprawomocnieniu suwerenności św iata przedstawionego, jego pełni i określonego historycznie właściwego jem u i tylko jem u oblicza7. Mechanizm tej przem iany nie był prosty, bowiem obiektywizm był w istocie subiektyw iz­ mem wyższego rzędu, subiektywizmem praw dy o epoce historycznej, o u k ształ­ tow anym przez nią człowieku.

Jed no stk a ludzka interesow ała Puszkina zawsze w jej uwarunkowaniach historycznych i w jej odniesieniach do zbiorowości. N a ten tem a t wysunięto w literaturze puszkinologicznej wiele trafny ch uwag, przy czym zbiorowość ujm ow ano najczęściej w kategoriach narodu bądź klasy społecznej8. W to ku lektury puszkinowskiej prozy w ydaje się zarysowywać inna jeszcze możliwość interpretacyjna, a mianowicie tak a , której punktem wyjścia byłoby pojęcie m askarady. Problem te n podejmowano w literaturze wycinkowo, najczęściej w odniesieniu do Panny-włościanki9, a rzadziej w to k u interpretacji D am y p i ­

kowej™. Uprawnione w ydaje się zatem proponowane w niniejszym artykule

kompleksowe spojrzenie n a kategorię m askarady.

Potocznie pojęcie m askarady kojarzy się ze sztucznością, udawaniem, teatralnością, grą, m istyfikacją, zabawą. Może ona jednakże być podniesiona do rangi kategorii k ultury, rozum ianych lokalnie, jeśli brać pod uwagę jej epoki szczególnie lubujące się w różnorakich m istyfikacjach11, bądź po jm o ­

5 P or.: J . J a r z ę b s k i , O zastosow aniu pojęcia „gra" w badaniach literackich. W: P rob lem y odbioru i od biorcy, red. T. B u jn ick i i J . S ław iń sk i, W rocław 1977, s. 23 - 46.

* Zob. całościow e opracow anie tej problem atyki: T. A . K a c z k o w s k a , Stru ktu ra n arracyjn a p ro zy fa b u la rn ej A leksan dra P u szk in a , W rocław 1983.

7 P or.: K . G a l o n - K u r k o w a , N a d prozą M ich a la Lerm ontowa, W rocław 1984, s. 33.

8 Zob. np. : G. A . G u k o w s k i j , P u szk in i problem y riealisticzeskogo stila, M oskw a 1957, s. 294; N . L. S t i e p a n o w , P r o z a ..., s. 157 - 158; A . L. S ł o n i m s k i j , M astierstw o P u szk in a , M oskw a 1963, s. 501 - 525; G. P . M a k o g o n i e n k o , „ K a p ita n sk a ja doczka” A . S . P u szk in a , L en in grad 1977, s. 92 - 106.

* Zob. m .in .: M. S. A l t m a n , „B a ryszn ia -k riestja n k a ” (P u szk in i K a ra m zin ), „ S lá ­ v ia ” 1931, ses. 4, s. 782 - 792; A . Z. L e ż n i e w , P ro za P u szk in a . O pyt stilewogo issledow a- n ija , M oskw a 1966, s. 166 - 168; W . W . G i p p i u s , Ot P u szk in a do B loka, M osk w al966, s. 23 - 33; E . B . M a g a z a n i k , O nom apoetika ii i ,,gow oriaszczije im ie n a ” w litieratu rie, T a szk ien t 1978, s. 62 - 74; N . N . P i e t r u n i n a , P r o z a ..., s. 51 - 55.

10 N p . : J . P o l a k o w a , R iealnosť i fa n ta stik a w ,,P ik o w o j d a m ie" . W: W m irie P u sz k i­ na. Sbornik sta tiej, so st. S. M aszynskij, M oskw a 1974, s. 379 - 390.

11 Por. : T. K l i m o w i c z , M ędrzec, m ag, prorok, h ipnotyzer, grafom an (B riu sow w p o e zji ro s y jsk ie j i radzieckiej), „ S la v ica W ra tisla v ien sia ” 1984, nr X X X I , s. 29 - 46; ten że, Z problem ów a rlek in a d y i m askarady w sym bolizm ie ro syjsk im {B riusow ), „S lavica W ra ­ tis la v ie n s ia ” 1985, nr X X X V I , s. 27 - 42.

(5)

54 Κ. G a l o n - K u r k o w a

wanych globalnie w tych teoriach, które wywodzą kulturę ze sfery lu d y czn ej12. Podstawowym rzeczowym ekwiwalentem m askarady jest m ask a 13, k tó ra pierwotnie pełniła funkcje rytualne i magiczne, reprezentując właściwe okre­ ślonej kulturze constan s14. Tę jej funkcję przejęła i swoiście zaadoptow ała najdaw niejsza k u ltu ra teatraln a, w której m aska stała się uprzedm iotowionym wyrazem uniwersalnego ,,ja” 15, a właściwie — w swych w ariantach — nie­ omylnie rozpoznawlanym znakiem różnych aspektów tego, co składa się na ludzkie ,,ja” . W literaturze odpowiednikiem tego ty p u maski będą rozm aite „mówiące” im io n a16.

Pam iętając o owej pierwotnej, medialnej funkcji maski, należy mieć na uwadze fakt, że jest ona wprawdzie wyjściowym, ale tylko jednym z możliwych czynników m askarady, obok takich, jak: strój, różnorodne a try b u ty tow arzy­ szące człowiekowi, a naw et zespoły pewnych zachowań, stym ulowanych przez określone emocje i postawy.

Włączenie się jednostki do gry maskaradowej może być przejawem — n a j­ ogólniej — niedosytu, niezadowolenia z własnego ,,ja ” . Akces ten obliczony jest na uzyskanie określonych korzyści. Maska, kostium , zachowania m askujące mogą więc wynikać nie tylko z chęci ukrycia nie satysfakcjonujących człowieka lub nieprzydatnych w danej sytuacji własnych jego cech17, ale mogą też być projekcją marzeń, pragnień, ideału, pojmowanego subiektywnie bądź n arzu ca­ nego przez norm y społeczne18.

Szczególnie ważne wydaje się to ostatnie stwierdzenie. Żadna bowiem m aska nie istnieje sam a dla siebie; isto ta m askarady ujaw nia się zawsze w interakcjach społecznych, w rozm aitych ich wym iarach: na płaszczyźnie ,,ja” — » ty ” bądź ,,ja” — zbiorowość. W ty ch kategoriach można rozpatryw ać jednostkowe i zbiorowe „bycie jako granie roli” 19. Sformułowanie to, znane zresztą od cza­

12 J . D u v i g n a u d , K o stiu m y , m aski, gry, dram atyzacje społeczne, przeł. R . F orycki. W: M aski. W ybór, opracow anie i redakcja M. J a n io n i S. R osiek, t. I I , G dańsk 1986, s. 42 - 58. Por. fu n d am en taln ą pracę, w której sform ułow ana została teoria ludycznego rodow odu kultury: J . H u i z i n g a , Hom o ludens. Z abaw a ja k o źródło ku ltu ry, przeł. M. Ku- recka i W . W irpsza, W arszaw a 1985.

18 W . K o p a l i ń s k i , S łow n ik m itów i tra d ycji ku ltu ry, W arszaw a 1985, s. 665. 14 P or.: C. L é v i - S t r a u s s , D rogi m asek, przeł. M. D obrow olska, Ł ódź 1985. 15 M a sk a w edług S łow n ika m itów , przeł. R . F oryck i. W: M aski, t. I I , s. 7.

18 P or.: E . B . M a g a z a n i k , O n o m a p o etik a ..., s. 13 - 61. P u szk in w swej prozie nie sto su je tego rodzaju nom inacji. P or.: A. Z. L e ż n i e w , P r o z a ..., s. 159 - 160.

17 P or.: G. B a c h e l a r d , Fenomenologia m aski, przeł. B . G rzegorzewska. W: M aski, t. I I , s. 14.

18 W jed n ym i w drugim przypadku m ożna pojm ow ać m askaradę jak o sw ego rodzaju sy n tezę różnorodnych m echanizm ów obronnych osobow ości. Por. : H . J . G r z e g o ło w s k a - - K la r k o w s k a , M ech an izm y obronne osobowości, W arszaw a 1986, s. 128 - 132, 135 - 140, 142 - 145, 149 - 151.

18 S. S o n t a g , N o ta tk i o kam pie, przeł. W . W arten stein , „L iteratura n a Ś w iecie” 1979, nr 9, s. 312. Por. : E . G o f f m a n , Człowiek w teatrze życia codziennego,'W arszawo. 1981.

(6)

Kategoria maskarady w prozie fabularnej 55

sów antycznych, nie jest wyłącznie zgrabną m etaforą. Isto tn ą kategorią socjologii i pedagogiki społecznej jest pojęcie roli społecznej, przez które rozu­ m ie się „zespół zachowań oczekiwanych od jednostki, k tó ra działa w określo­ nej grupie w ram ach przyjętych przez tę grupę norm ” 20.

Sprawą kluczową jest subiektyw na postaw a jednostki wobec ty ch norm , bowiem „pełnienie roli społecznej zależy nie tylko od oczekiwań społecznych, ale od ich przyswojenia czyli zinternalizow ania” 21. Problem ten stosunkowo prosto przedstaw ia się w modelu pedagogicznym, w którym wychowawca zakłada działanie n a rzecz przystosowania jednostki do zachowań zgodnych z norm am i, które sam akceptuje. W życiu społecznym są to zjawiska znacznie bardziej skomplikowane, jeśli zważyć złożoność stru k tu ry społecznej22 i rela­ tyw izm różnorakich funkcjonujących w niej n o rm 23.

Jeszcze inaczej w yglądają te relacje w świecie wykreowanym w literaturze pięknej, k tó ra przem aw ia językiem obrazów, ale także językiem w aloryzują­ cym zarówno jednostkę, jak i grupę. W takim też kontekście przywołuje Puszkin m aski w Eugeniuszu Onieginie:

[...] U že 1 Jew gienij? U żeli on? ... T ak, toczn o on.

[...]

W sio to t że on il usm iriłsia? II k orczit ta k że czudaka? S k ażytie: kiem on w ozw ratiłsia? C zto nam pred staw it on рока? Czem n y n ie jaw itsia: M ielm otom , K o sm o p o lito m , p atriotom , G aroldom , kw akierom , chanżoj, II m askoj szczegoln iot inoj, II p rosto b u d iet dobryj m ałyj, К а к w y da ja, как cełyj sw iet? P o krajniej m ierie nasz sow iet: O ts ta t’ o t m o d y ob w ietsza ło j. D ow oln o on m orocził s w ie t ...24

J a k każda m askarada, również onieginowska funkcjonuje na zasadzie

20 L. W o ł o s z y n o w a , M ło d szy w iek szkoln y. W: P sych ologia rozw ojow a dzieci i m łod zieży, red. M. Ż ebrow ska, W arszaw a 1977, s. 627. Szerzej n a te n tem a t zob.: W . M a r u s z e w s k i , J . R e y k o w s k i , T. T o m a s z e w s k i , P sychologia ja k o n auka o czło­ w ieku, W arszaw a 1966 (rozdz.: „O rganizacja osob ow ości” ).

21 Cz. C z a p ó w , W ychow anie resocjalizujące, W arszaw a 1980, s. 53.

22 P or.: J . C h a ł a s i ń s k i , Społeczeństwo i w ychowanie, W arszaw a 1969, s. 11. 22 Por. n p .: Cz. C z a p ó w , M łodzież a przestępstw o. Z a ry s resocjalizacji metodą i n ­ d yw idu aln ych p rzy p a d k ó w , cz. 1, W arszaw a 1962, s. 23; M. O s s o w s k a , N o rm y moralne. P ró b a system a tyza cji, W arszaw a 1970, s. 167 - 170.

24 A . S. P u s z k i n , J ew g ien ij O niegin. W: ten że, P oln oje sobranije soczinienij w die-eia ti to m a ch , t. V , M oskw a 1964, s. 168.

(7)

56 Κ. G a lo n - K u r k o w a

sprzężenia zwrotnego, wiadomo bowiem, iż ,,swiet” także rządzi się praw am i gry m askaradow ej25. Stąd serwowana dobrotliwie przez n a rra to ra rada, aby bohater stał się wreszcie „ ta k i jak wszyscy” , daleka jest od dosłowności. To, co w „encyklopedycznym ” poemacie Puszkina zyskało rangę syntezy, w jego prozie poddane zostało drobiazgowej analizie, uwzględniającej różnorodne w arianty i aspekty „b ycia” człowieka w zbiorowości.

Należy podkreślić, że sam pisarz nie sięga w swej prozie po m askaradę w sensie dosłownym. Maska, a ściślej „półm aska” 26, jako konkretny przedm iot występuje jedynie w Dubrowskim, gdzie jej obecność jest uzasadniona s y tu ­ acyjnie (por.: „m askirow annyj razbojnik” ). W wym ienionym utworze m am y też do czynienia z m askaradą-m istyfikacją, trak tow an ą in strum entalnie. Dubrowski n a skutek nieszczęścia, jakie dotknęło jego ojca, przem ienia się w zbójcę-mściciela; wciela się również w postać francuskiego guwernera, k tó ra daje mu możność przeniknięcia do „obozu w roga” . Głównym czynnikiem m askującym , zapewniającym mu bezpieczeństwo, jest bariera językow a, k tórą odgradza się on od nowego otoczenia: „Gosti so w nim anijem słuszali rasskaz o Miszynoj smierti i s izumlenijem posmatriwali n a Deforża, k otoryj, nie podozriewaja, czto razgowor szoł o jego chrabrosti, spokojno sidieł na swojom miestie i diełał nraw stw iennyje zam ieczanija riezwomu swojemu w ospitanniku” (273). W scenie z Antonem Pafhutjiczem , k tó ry swoiście próbuje sforsować barierę językową, sytuacja ta nabiera charakteru komicznego.

W yzyskuje tu więc Puszkin szeroko sytuację „dw ujazyczija” 27, k tó ra określoną rolę odegrała wcześniej w Poczmistrzu. W utworze ty m Miński, pragnący uwieść urodziwą Dunię, udaje ciężko chorego. Stosuje przy ty m głównie, jeśli można się ta k wyrazić, maskę dźwiękową: „Bolnoj pri sm otritiele ochał i nie goworił poczti ni słowa” (136). Zyskując sobie wspólnika w osobie lekarza, Miński odgradza się wraz z nim od zaniepokojonego gospodarza rozm o­ wą, prowadzoną w języku niemieckim. Gra jego jest przejrzysta dla n a rra to ra , który zna finał całej historii, a czytelnika dziwi zderzenie czynności m askują­ cych młodego huzara z jego doskonałym apetytem , niezwykłym u człowieka chorego. Dla czytelm ka sytuacja ta jest kom iczna do m om entu, gdy stary poczmistrz zrozumie sens postępow ania Mińskiego i zlegnie w rozpaczy „w tu sam uju postiel, gdie nakanunie leżał m o lo d o j o b m a n s z c z i k ” (138; podkr. moje — K.G .-K .).

Maskę oszusta dla uzyskania doraźnych korzyści nakłada również Szwabrin

85 Słow ar' ja z y k a P u szk in a , t. I I , M oskw a 1957, s. 544. Zob. także: J . M a n n , D ia le k ti­ ka chudożestwiennogo obraza, M oskwa 1987, s . 210 - 213.

*® A . S. P u s z k i n , D ubrow skij. W: P ołn oje s o b r a n ije ..., t. V I, M oskw a 1964, s. 311. W szy stk ie pozostałe te k s ty cy tu ję w ed łu g teg o ż w yd an ia, podając w naw iasach o d p o ­ w iednie stron y.

27 P or.: W . N . T u r b in , „ S itu a c y ja d w u ja zy c zija ” w tworczestwie P u szk in a i L erm on ­ towa. W: L erm ontow skij sbornik, red. I. S. C zistow a, L eningrad 1985, s. 91 - 103.

(8)

Kategoria maskarady w prozie fabularnej 5 7

w Córce kapitana. Czynnikiem m askującym jest tu ta j strój i f r y z u r a : . .J к nie- opisannom u m ojemu izum leniju, uwidieł ja sriedi m iatieżnych starszyn Szwab- rina, obstriżennogo w krużok i w kazackom k aftan ie” (465). W raz z upływem czasu ten nowy image byłego oficera armii K atarzy n y uzupełni jeszcze jeden element: „Szwabrin w strietił samozwańca n a krylce. On był odiet kazakom i o trastił siebie borodu” (509). Kostiumowi towarzyszą gesty i słowa, które Griniow ocenia jako ,,podłe” , bowiem dla bohatera-narratora Szwabrin jest zdrajcą; świadomość nieautentyczności jego nagłej metamorfozy ma także sam Pugaczow.

Przytoczone przykłady prezentują zachowania motywowane instrum en­ talnie; celem ich jest ukrycie prawdziwych motywów postępow ania bohaterów. Cechą ty ch zachowań jest ich doraźność, fakt, że wywołane zostały przez szczególne zbiegi okoliczności. W Damie pikowej n ato m iast ukazuje Puszkin specyficzny przypadek staran nie wymodelowanego sposobu bycia w czasie i otoczeniu. Jego wymowa jest jednoznaczna, chodzi bowiem o stworzenie swoistego paraw anu dla złowrogiego w swej istocie zjawiska, jakim jest hazard. Bardzo interesująca jest z tego pu n k tu widzenia postać Czekalińskiego, doświadczonego gracza, którego otacza atm osfera solidności. Dzięki doskonale prowadzonem u domowi otw artem u zyskuje uznanie i szacunek tow arzystw a. W rysunku samej postaci oraz stworzonego przez nią otoczenia dom inuje grzeczność. W salonach Czekalińskiego usługuje liczna rzesza „ucztiwych oficyantow” (352). Sam gospodarz odznacza się bezgraniczną cierpliwością i wyrozumiałością w stosunku do tych, któ rzy przegrali lub próbowali na swój sposób „pom óc” losowi: „Czekalinskij ostanawliwałsia posle każdoj prokidki, cztoby d a t’ igrajuszczim wriem ia rasporiadiťsia, zapisywał proigryszy, ucztiwo wsłuszywałsia w ich triebow anija, jeszczo ucztiwieje otgibał lisznij ugoł, za- gibajem yj rassiejannoju ru k o ju ” (352).

Puszkin konstruuje tę postać z żelazną konsekwencją. Czekaliński nie tylko zachowuje się ze wszech m iar godnie; godna, budząca zaufanie i szacunek jest również jego powierzchowność: „On był czełowiek let szestidiesiati, samoj pocztiennoj narużnosti; gołowa pokryta była sieriebrianoj siedinoju; połnoje i swieżeje lico izobrażało dobroduszyje; głaza blistali, ożywlonnyje w s ie g d a - s z n i e j u u ł y b k o j u ” (352; podkr. moje — K .G .-K .).

W ty m niezm iennym uśmiechu zawiera się „m askaradow ość” istnienia i funkcjonow ania Czekańskiego. J e st to widoczne w toku jego bezprecedensowo wysokiej gry z H erm annem : , , — Pozwoltie zam ietit’ wam, — skazał Czeka­ linskij s nieizmiennoj swojeju ułybkoju, — czto igra wasza silna [...]” (353). Pierwsza w ygrana młodego człowieka n a m om ent tylko w ytrąca jego przeciwnika z równowagi: „Czekalinskij nachm uriłsia, no ułybka totczas woz- w ratiłaś na jego lico” (354). K olejna w ygrana H erm anna wywołuje wzburzenie Czekalińskiego, jednakże po raz trzeci siada on do gry „blednyj, no wsio ułyba- juszczijsia” (355) wbrew drżeniu rąk widocznemu podczas tasow ania k a rt.

(9)

5 8 K. G a l o n - K u r k o w a

Je st to ostatni z przywołanych przez autora uśmiechów Czekalińskiego. W zburzonemu Herm annow i wydaje się natom iast, że m ruga doń i uśmiecha się fatalna dam a p ik 28. W ty m momencie kończy się rola Czekalińskiego, któ ry ,,snowa stasował k arty : igra poszła swoim czeriedom” (355). W yraz tw arzy „króla hazardzistów ” pozostawia Puszkin domyślności czytelnika, k tó ry ma wszelkie prawo sądzić, iż śmiech-maska wrócił n a swoje miejsce.

Czekaliński jest w Damie pikowej postacią drugoplanową, stanow iącą wszakże świetne studium sytuacji zrośnięcia się człowieka z obraną przezeń maską. Je st to m aska skonstruowana według klucza akceptowanego przez określoną grupę społeczną. Stanowi ona alibi dla samego Czekalińskiego, ale także sakcjonuje grę (która bez tego byłaby zwykłą grabieżą), sy tu uje ją w kręgu pojęć comme il faut.

Odwołując się do zaprezentowanego wyżej m aterialu można więc powie­ dzieć, że Czekaliński właściwie pełni swoją rolę społeczną, odpowiada bowiem na społeczne oczekiwania. Nie wiemy, jak dalece podjęcie i pełnienie roli tłum i jego własne, autentyczne ,,ja” . Czytelnik m a bowiem do czynienia jedynie z jego trwale uformowaną maską. In n ą zaś kwestią jest spraw a jakości owych spo­ łecznych oczekiwań. O nią to w gruncie rzeczy idzie w swoistej puszkinowskiej „socjologizacji” , o napięcia między jednostką a grupą, będące pochodną tyleż różnorakich ułomności jednostki, ile fałszywych, dezorientujących czy też nie w pełni ukształtow anych i uświadomionych przesłanek, którym i kieruje się w swych oczekiwaniach zbiorowość. Cały ten skomplikowany zespół zagadnień można sprowadzić do jednego pytania: kiedy człowiek jest napraw dę sobą lub — inaczej — czy w ogóle możliwe jest społeczne „bycie” jednostki bez maski i gry. Puszkin spogląda na tę problem atykę z rozm aitych punktów widzenia, dając różne odpowiedzi, z których żadna nie m a charakteru ostatecznego.

Znane jest upodobanie pisarza do przedstaw iania w ybitnych postaci histo­ rycznych „domasznim obrazom ” . Tak też sylwetki cara-reform atora w M u ­

rzynie Piotra Wielkiego oraz K atarzy n y I I w Córce kapitana dalekie są od

wyobrażeń o m onarszym m ajestacie, którego oprawa niezależnie od epoki sam a w sobie m a wiele z teatralności. Piotr, k tó ry wyjeżdża n a spotkanie swego ulubieńca, wygląda jak najzwyklejszy śmiertelnik: „W ugłu czełowiek wysokogo rosta, w zielonom kaftanie, s glinianoju trubkoju wo rtu , obłokotias’ za stoi, czitał gam burgskije gaziety” (20).

Bezpośredni, rodzinny jest stosunek cara do Ibrahim a, podobnie jak jego zachowanie wobec żony i córek. Można by więc powiedzieć, iż Puszkin stworzył wizerunek cara, pozbawiony całkowicie hieratycznego nim bu.

Podobnie zwyczajny, „domowy” jest p o rtret K atarzyny:

28 Por.: L. W . C z c h a i d z e , O riealnom znaczenii m otiw a trioch kart w ,, P iko woj d a m ie” . W: P u szk in . Issled ow am ja i m atieriały, t. I I I , s. 455 - 460.

(10)

Kategoria maskarady w prozie fabularnej 59

[ ...] Marja Iw an ow n a uw idieła dam u, sidiew szuju na skam iejkie p rotiw pam iatnika. [...] Marja Iw anow na s sw ojej storon y brosiw nieskolko k osw iennych w zglądów , uspieła rassm otriet’ jejo s nog do g o lo w y . Ona b yła w bielom u trienniem p łatje, w noczn ym czepce i w duszegriejkie. Jej k azałoś’ let sorok. Lico jejo, połnoje i rum ianoje, w yrażało w a żn o st’ i sp ok ojstw ije, a gołu b yje głaza i logk aja u łyb k a im ieli p rielest’ nieizjasnim uju (536).

W literaturze przedm iotu podkreśla się identyczność tego ujęcia z portretem cesarzowej pędzla Włodzimierza Borowikowskiego. Stwierdzeniu tem u to ­ warzyszy kom entarz: „odwołując się do gotowego już wyobrażenia znanego dobrze przyszłym czytelnikom powieści [Puszkin] ułatwiał sobie znacznie zada­ nie i unikał konieczności przedstaw ienia carowej z należną rew erencją i odpo­ wiednią ety k ie tą ” 29. Można jednak zapytać: czy tylko o niechęć pisarza do samej K atarzyn y oraz do wizerunków hieratycznych chodziło. Zwróćmy uwagę na to, że p o rtret skonstruow any został z „dam skiego” p un k tu widzenia Maszy; jako tak i trafił na k a rty notatek, których „au to rem ” jest Griniow. N a emocjo­ nalną tonację wizerunku wpływ niewątpliwy miało dobrodziejstwo, jakie za spraw ą tajem niczej „dam y” stało się udziałem obojga młodych. Je st to jeden powód. Drugi zaś tkw i w strukturze powieści, nad k tó rą dom inuje konsek­ wentnie konstruow ana historyczna i stanow a świadomość P io tra Griniowa. W ładczyni praw ow ita pozostaje dlań ta k ą i w tedy, gdy w ystępuje bez a try b u ­ tów władzy. Sytuacja kom plikuje się natom iast, gdy idzie o osobę Pugaczowa. Jak o bezimienny jeszcze przewodnik, ratu jąc y podróżnych przed zamiecią, budzi on zainteresowanie i sym patię n arratora-bohatera. N atom iast Puga- czow-wódz pow stania jest dla Griniowa, wychowanego w pojęciach honoru szlacheckiego, uzurpatorem , zbiegłym Kozakiem, głównym aktorem wielkiej i krwawej m askarady. Pugaczow-władca, a dla Griniowa — samozwaniec, gra, udaje („on wziął n a siebia wid ważnyj i tain stw ien ny j” , 475), przybiera pozy wynikające z naiw nych ludowych wyobrażeń o m ajestacie: „Pugaczow sidieł pod obrazam i, w krasnom kaftanie, w wysokoj szapkie i ważno podboczenias’ ” (498 - 499).

Ta swoiście wystudiow ana poza, prym ityw ne nam iastki purp ury i korony korespondują z pełną naiwnego zachw ytu opowieścią jednego z Kozaków, przedstawiającego niezbite, według własnego m niem ania, dowody wielkości wodza: ,,[...] po wsiemu widno, czto piersona zn atnaja: za obiedom skuszat’ iz- wolił dwuch żarienych porosiat, a p aritsia ta k żarko, czto i T aras Kuroczkin nie wytierpieł, otdał wienik Fom kie Bikbajewu da nasiłu wodoj otkaczałsia. Nieczego sk a za t’: wsie prim iety tak ije w ażn yje...” (472).

N ieautentyczne jest najbliższe otoczenie Pugaczowa, żeby przypomnieć tylko Szwabrina. „W ielki m onarcha” w ypada chwilami z obranej roli i wtedy,

29 R . Ł u ż n y , W stęp. W: A. P uszkin, O pow ieści B iełk in a . D am a pikow a. Córka k ap itan a, przeł. S. P ollak , T. S tępniew ski, S. Stru m p h -W ojtk iew icz, W rocław 1973, s. L X X I V .

(11)

60 Κ. G a l o n - K u r k o w a

według Griniowa, ukazuje swoją prawdziwą naturę: „Pugaczow uznał mienia s pierwogo wzglądu. Poddielnaja w ażnost’ jego wdrug isczezła” (499). P rzy całym subiektywizmie swojego spojrzenia, krytycznego wobec sta tu su sam o­ zwańca, Griniow dostrzega w nim także znam iona głębokiej mądrości, ceni jego otwartość na cudzy, odm ienny od własnego p u n k t widzenia. W swej prze­ nikliwości pojm uje Pugaczow fałsz k ryjący się w słowach i gestach otaczających

go pochlebców:

Sam ozw aniec nieskolko zadum ałsia i skazał w połgołosa: ,,B o g w ie s t’. U lica m oja tiesna; w oli m nie m ało. R ieb ia ta m oi um n iczaju t. Oni w ory. Mnie d olžno d ierža ť ucho wostro; pri pierwoj nieudacze oni sw oju szeju w y k u p ia t m ojeju gołow oju ” (507).

Snujący te gorzkie refleksje Pugaczow pozostaje wprawdzie w oczach Gri­ niowa samozwańcem, jawi się jednak także jako p artn er w dyskusji na te m a t pojmowania pełni życia, której wykładnię sam przedstaw ia w postaci starej kałmuckiej przypowieści. Jak o tak i traci on swą m askaradow ą śmieszność, staje się natom iast postacią tragiczną.

Opisane wyżej trz y przypadki swoistego ujęcia w ybitnych postaci histo­ rycznych stanow ią w prozie puszkinowskiej odrębną grupę. D om inuje w niej natom iast zdecydowanie systemowy to k myślenia o relacjach jednostki ze zbiorowością. W ty m system ie można wyodrębnić dwa ciągi myślowe, któ re łączy stosunek w ynikania. Treścią pierwszego z nich jest refleksja artystyczn a na tem a t trudn y ch narodzin nowoczesnej Rosji. T ak bowiem można pojmować

M urzyna Piotra Wielkiego, na któ ry to utw ór spogląda się zazwyczaj jako na

fabularyzację losów afrykańskiego przodka autora.

W niedokończonej powieści o czasach Piotrow ych ważne miejsce zajm uje oczywista dla tej epoki konfrontacja Europy i Rosji. Kw intesencją tej pier­ wszej jest Francja, a ściślej Paryż, k tó ry po pełnych ascezy o statn ich latach panowania Ludwika X IV wpadł w wir gorączkowego powszechnego karnaw ału. Nakreślony w utworze obraz nadsekwańskiej stolicy budzi skojarzenia z biblij­ nym i m iastam i, które za swą rozwiązłość skazane zostały n a zagładę. Wobec tego nacechowania negatywnego, zgodnie z elem entarnym i regułam i dycho­ tom ii, także wbrew opinii Francuzów , z wyżyn swej hegemonii kulturow ej uważających ją za ,,na poły d ziką” , Rosja winna się znaleźć w dodatnim polu sem antycznym . Rzeczywistość przedstaw iona w powieści daleka jest wszakże od ta k prostego rozwiązania, bowiem Rosja Piotrow a nie jest bynajm niej monolitem. Po latach działań cara-reform atora nadal ścierają się w niej dwie przeciwstawne kultury.

Bojarzyn Rżewski, wierny „lubieznoj jem u sta rin ie ” (33), usiłuje zachować w swoim domu ustanowione w ciągu wieków norm y i zwyczaje. To w jego kręgu żywe jest ciągle pojęcie „świętej R usi” , stanowiącej ostoję rodzim ej trad y cji i broniącej się przed nowinkam i z „niem ietcziny” (38). „Nowe” kojarzy się bowiem z obcością („niemieckij duch” , 33) i traktow ane jest jako udaw anie czy

(12)

Kategoria maskarady w prozie fabularnej 61

wręcz błazenada. T ak bowiem należy rozumieć ep itety „francúzskaja obiezja- n a ” (34), „zam orskaja obiezjana” i „skomoroch” (38), którym i starsze pokole­ nie rodu Rżewskich obdarza Korsakowa. Takie jest też podłoże ty ra d y T atian y Afanasjew ny, wymierzonej przeciw nowej damskiej modzie, zm ieniającej młode dziewczyny w zniewolone przez peruki, fiszbiny i obręcze kukły.

Zwolennicy trad y cji bawią się świetnie, obserwując produkcje Jekim ow ny, groteskow o przebranej w m odny strój:

[...] w tu że m in u tu staraja żonszczina, nabielennaja i narum ianiennaja, ubrannaja cw ietam i i m iszuroju, w sztofn om robrondie, s otk rytoj szejej i grudju, w oszła pripiew aja i p od p lasy w aja. Jejo pojaw len ije proizw ieło obszczeje udow olstw ije.

[...]

— G die t y b y ła , dura? — sprosił clioziain.

— N a ria ża ła s’, k u m , dla dobrych g ostiej, dla b ożyja prazdnika, po carskom u n ak a­ zu, po bojarskom u prikazu, n a sm iech w siem u m iru, po niem ieckom u m aniru (35).

Starsi, czerpiący uciechę z tej m askarady, nie dostrzegają czy raczej nie chcą dostrzegać, że młode dam y i panienki bynajm niej nie podzielają ich opinii. Nie jest to jedyny wyłom wśród obrońców starego porządku. Głęboką goryczą napełnia Rżewskiego fak t, że car przedkłada ponad sta rą szlachtę rodową ludzi nowych, nie mogących się wylegitymować wielowiekowym szlachectwem: ,,[...] ja czełowiek starogo pokroją, nyncze służba nasza nie nużna, ch o ť, możet b y ť , prawosławnyj russkij dw orianin stoit nyniesznich nowiczkow, blinnikow da basurm anow [...]” (42). Orędownikom starego po­ rządku można by zarzucić powierzchowność spojrzenia, kierowanie się wy­ łącznie własnym, egoistycznym interesem, niezrozumienie istoty zachodzących przem ian. Prawomocne jest jednak pytanie: czy sąd ich jest całkowicie nie­ sprawiedliwy, o p arty tylko na pokoleniowych i stanow ych uprzedzeniach. Analiza przedstawionego przez Puszkina nowego porządku nie pozwala na jednoznacznie pozytyw ną odpowiedź. Głównym regulatorem społecznych spo­ sobów zachowania w ydaje się w ty m świecie m oda30, a więc mechanizm, którego istotę stanowi udawanie, przywdziewanie kostiumów, przystosowywanie się do lansowanych kanonów za wszelką cenę. Ostrze k ry ty k i nie dosięga młodych dam , które „blistali wsiej roskoszju m ody” (29); mniej pobłażliwy jest n a to ­ m iast a u to r dla starszych pań, które „staralis’ chitro soczetať nowyj obraz odieżdy s gonimoju starinoju: czepcy sbiwalis’ na sobolju szapoczku caricy N atalji Kiriłłowny, a robrondy i m anti lji к а к -to napom inali sarafan i dusze- griejku. K azałoś’, oni boleje s udiwlenijem, czem s udowolstwijem prisutstwo- wali na sich nowowwiedionnych igriszczach [...]” (29). N a tle wystrojonych dam , chronionych przed autorską ironią przez tarczę swej młodości i urody, oraz na tle dziwacznie ubranych czy też raczej przebranych m atron, a u te n ­ tyzm em stroju i zachowania odznaczały się „żony i doczeri gołłandskich

(13)

62 K. G a l o n - K u r k o w a

pierow, ko toryje w kanifasnych jubkach i w krasnych koftoczkach wiazali swoj czułok, m eżdu soboju sm iejas’ i razgowariwaja к а к budto dom a” (29).

O ile takie czy inne dziwactwa dam skiej mody budzą co najw yżej uśmiech, to inaczej przedstaw ia się spraw a tam , gdzie moda staje się jedynym kanonem w życiu mężczyzny. R eprezentantem takiej postaw y jest uw ażający się za Europejczyka Korsaków. Należy też stwierdź ć, że oceny wystawione mu przez rzeczników trady cji nie są bynajm niej krzywdzące. C harakterystyczna jest w ty m względzie scena przedstaw iająca przygotowania młodego człowieka do udziału w „assam blei” . Ponaglany przez Ib rah im a staw ia on n a nogi całą służbę po to, aby ubrać się, a właściwie przebrać, bowiem m askaradow ą całość tw orzą jaskrawe detale jego stroju: „baszm aki s krasnym i kabłukam i, gołubyje b arch atn yje sztany, rozowyj k aftan , szytyj b lcstk am i” (28). O brazu dopełnia peruka, w k tó rą młodzian „wsunuł [...] s trż e n u ju g o ł o w k u ” (28; podkr. m oje — K .G .-K .). D em inutiv, za pomocą którego określone zostało siedlisko ludzkiej myśli, usuwa obawy o skrzywdzenie b ohatera zbyt pochopnym sądem . Cekiny Korsakowa w arte są więc szychu, zdobiącego błazeński strój starej Jekim ow ny.

Modnego młodzieńca cechuje niezmienne zadowolenie z siebie. J e s t on także przekonrny, że osoba jego budzi zachwyt całego otoczenia. T ak też tłum aczy sobie reakcję P io tr a :,,[...] gosudar’ [...] posmotrieł n a m ienia s golowy do nog i, wierojatno, był p rijatno porażon wkusom i szczegolstwom mojego nariada; po kraj niej mierie on ułybnułsia i pozwał m ienia na siegodniaszniuju assam bleju” (27).

W trakcie uroczystości car wyprowadza Korsakowa z błędu: — ,,Posłuszaj, Korsaków, — skazał jem u P iotr, — sztany-to na tiebie barchatnyje, kakich i ja nie noszu, a ja tiebia gorazdo bogacze. E to motowstwo; sm otri, cztob ja s toboj nie pobraniłsia” (32). Nie wiadomo, czy przestroga ta dociera do młodz:eńca, znajdującego się pod wpływem wypitej przez siebie zawartości „pucharu wielkiego orła” . Dem onstrowane przezeń później w domu Rżewsk;ch niczym nie zmącone zadowolenie z własnej osoby pozwala sądz ć, iż również po wytrzeźwieniu przestrogi P io tra nie dotarły w ogóle do „główki” , będącej synonim em przykrytej jaskraw ym strojem pustki.

Złośliwe sądy zwolenników trady cji o nowym porządku nie są więc p o zb a­ wione podstaw. Ten nowy świat, znajdujący s;ę in statu nascendi, spraw ia wrażenie fantasm agorii, które ześrodkowuje s:ę w obrazie pałacowej „assam b­ lei” , gdzie uderza au to m a ty z m 31 ruchów tańczących, opary alkoholu i kłęby dym u tytoniowego, przez które prześwituje blask drog ch kamieni i zdobiących

stroje św ec.dełek.

Nie to jednakże stanowi istotę „stającej się” nowej Rosj'. Je j właściwy sens określa konstruktyw na praca, której uosobieniem jest szokujący K orsakow a

(14)

Kategoria maskarady w prozie fabularnej 63

P io tr „w kakoj-to chołstianoj fufajkie, n a m acztie nowogo korab ia” (27). Tenże P io tr zna i szanuje stary obyczaj, czego dowodem jest jego w izyta w do­ m u Rżewskich. Prosty, ludzki i prawdziwy, jako sprawca przem ian sam m o­ n arch a sytuuje się jednak ponad, na pozycji wyjątkow ej. Kw estią odrębną jest n ato m iast k o ntynuacja jego dzieła.

T rudno przypuszczać, by podjęli je „E uropejczycy” w rodzaju Korsakow a, toteż rolę godnego k o n ty n u ato ra dz’ela Piotrowego przyznaje Puszkin Ib ra- himowi. Okazuje się, że w całym ty m nie ukształtow anym , podzielonym świecie on jest jedynym autentycznym człowiekiem. Czynnik em chroniącym go przed sztucznością i pozą okazuje się — co na p erwszy rzu t oka wydaje się p a ra ­ doksalne — jego afrykańska „inność” . Jej bolesna świadomość sprzyja w y­ pracow aniu przez Ibrah im a postaw y godnej m iana c z ło w ie k a , którem u nie­ potrzebne są jakiekolwiek ep itety waloryzujące. Mechanizm kształtow ania się tej postaw y przedstaw ia autor, pisząc o paryskim okresie życia swego bohatera.

Przez salony nadsekwańskiej stolicy Ibrahim jest trak tow any jako szcze­ gólnego rodzaju atrak cja, „rod kakogo-to zwieria, tw orienja osobiennogo” (12), p rzy czym w yjątkow y dreszczyk wydaje się budz ć jego niejako podw ójna „dzikość” , streszczająca się w formułce „le Nègre du czar” (11). Sytuacja ta sprzyja ukształtow aniu się samoświadomości Ib rahim a jako „żałkogo tw orie­ n ja, jedw a udostojennogo nazwani ja czełowieka” (19). Postaw a bohatera kształtu je się na przekór owej samoświadcm aści. Odrzuca on „sam onadie- ja n n o st’ i pritiazan ja samolub ja ” (12). Prowadzi to do zniwelowania jego „inności” w ko n tak tach z hrab in ą D ., ale tworzy także k ap itał psychiczny i mo­ ralny, z którym wkracza on w niełatw ą rzeczywistość rosyjską.

Znam ienne jest, że Puszkin właściwie pom ija zabiegi Ib rah im a wokół własnej powierzchowności. Idąc na uroczystość do pałacu, bohater po prostu „ubiera się” ; podczas w izyty u Rżewskich w ystępuje w stroju niejako n e u tra l­ nym , „w m und'rie pri szpagie” (49). Spośród tłum u w paryskim salonie w y­ różnia się n ato m iast jego „kurczaw aja g o ło w a , czerniejuszczaja posriedi pudrionych parikow ” (12; podkr. moje — K.G.-K.).

Człowieczeństwa Ib rah im a n :e jest w stanie przesłonić nie zawiniona przezeń fataln a m aska „inności” , k tó rą ta k karykaturalnie przerysowuje K orsaków 32. P rzy zn aje to, chcć nie bez oporów, naw et sta ry ks’ąžę Łyków: „Izo ws'ech mołodych lud ej, w ospitannych w czużych krajach (prosti gospodi), carskij агар wsiech boleje na czełowieka pochod t ” (38). Zatem właśnie Ib ra ­ him staje się nadz eją Piotra. Z anrerzając wprowadź ć go do starego rodu bojarskiego, car pragn ę zapewn ć przyszłość swemu ulub eńcowi. Związek ten jed nak w ydaje się syntezą trad y cji z ty m , co w nowym, tworzącym się po­

32 P or. uw agi Sofii K aram zin na te m a t p ostaci Ibrahim a: P u szk in w pism ach K a - ram zinych 1836 - 1837 godow, red. N . W . Izm ajlow , M oskw a 1960, s. 202.

(15)

6 4 Κ. G a l o n - K u r k o w a

rządku jest autentyczne i konstruktyw ne. W ten sposób opowieść ro d zin n a przemienia się w refleksję historiozoficzną.

W historii widzi Puszkin źródło współczesności33, w której analizę włoży ty le wysiłku, także w swych licznych próbach prozatorskich. Generalizując najdalej można też powiedzieć, że głównym przedm iotem refleksji pisarza sta n ą się relacje we współczesnym mu świecie między „m askaradow ym ” 'pierw iastkiem K orsakow a’ a autentycznym , tw órczym 'pierw iastkiem I b ra ­ him a’.

Ważne miejsce w tych rozważaniach zajm uje problem starej i nowej szlachty. Je st to jedna z kluczowych, najgłębiej osobiście przeżywanych kwestii puszkinowskiej refleksji na tem a t dziejów ojczystych. Swoiście u jm u je ją pisarz w Romansie epistolarnym, zarysowując sytuację wzajem nej skłon­ ności między przedstawicielką historycznego, lecz zubożałego rodu a rep re ­ zentantem „nowej arystokracji” . Postępowanie Lizy uwarunkowane jest tyleż dum ą rodową, ile zwykłą kobiecą obawą co do siły i trwałości uczuć p artn era. Główną n ato m iast rolę we wskazanym wyżej nurcie rozważań wyznaczył Puszkin W ładimirowi. „W nuk borodatogo m iljonszczika” (66) nie w stydzi się swojego pochodzenia, z przykrością obserwuje jednak upadek stary ch rodów. K onkluzja brzm i następująco: „A ristokracyja czinownaja nie zam ienit aristokracyi rodowoj. Siemiejstwiennyje wospom inanija dw orianstw a dołżny b y t’ istoriczeskimi wospom inanijam i naroda. No kakow y siem iejstwiennyje wospominanija u dietiej kolleżskogo asiessora?” (72).

Nie jest to konkluzja sformułowana kategorycznie, brzmi wszakże na ty le wyraźnie, by stwierdzić, że puszkinowski bohater jest rzecznikiem syntezy „starego” i „nowego” . Za w arunek jej urzeczywistnienia uważa W ładim ir właściwe pojmowanie i pełnienie przez szlachtę jej podstaw owych pow in­ ności:

N iebrieżenije, w kotorom ostaw iaj em m y n aszych k ries tj an, n iep rostitieln o. C zem boleje im iejem m y nad nim i praw , tiem boleje im iejem i obiazannostiej w ich o tn o szen ii. M y ostaw lajem ich n a proizw oł p lu ta prikazczika, kotoryj ich p ritiesn ia jet, a n as obkra- d y w a jet. M y prożyw ajem w dołg sw oi buduszczije doch od y, razoriajem sia, sta r o st’ nas zasta jo t w n u żdie i w chłopotach.

W ot priczina b ystrogo upadka naszego dw orianstw a: d ied b y ł b ogat, sy n n u żd ajetsia, w nuk id iot po m iru. D riew nije fam ilii p richodiat w nicztożestw o; n o w y je p o d y m a ju tsia i w trietjem pokolenii isczezajut o p ia t’. S ostojan ija sliw aju tsia, i n i odna fa m ilija n ie zna- je t sw oich priedkow . К czem u w ied iot takoj p oliticzeskij m atierializm ? N ie znaju. N o pora położy ť jem u priegrady (71 - 72).

Form ułuje więc bohater swego rodzaju program „pracy u podstaw ” . J e s t on zresztą jedynym w puszkinowskiej prozie rezonerem, w ypow iadającym się

** P or.: N . E j d e l m a n , P u szk in . Is to rija i sow riem iennosť w chudożestwiennom jo z n a n ii poeta, M oskw a 1984.

(16)

Kategoria maskarady w prozie fabularnej 65

ta k deklaratyw nie w istotnej dla funkcjonow ania życia społecznego m aterii. Puszkin, postrzegający życie w całym jego bogactwie, znacznie bardziej przekonyw ająco kreśli niejako m askaradow ą odwrotność wyeksponowanego w wypowiedzi W ładim ira stanowiska. Czyni to we fragmencie nie zrealizowanego

Rom ansu u Kaukaskich Wód, gdzie przedstaw ia damę, k tó ra przed wyjazdem

do modnego k u ro rtu przypom niała sobie o swoich gospodarskich obowiązkach. Jej zachowanie jest grą: „K atierin a Iw anow na p o k a z y w a ła w id , budto by choziajstw iennyje ta jn y byli jej korotko znakom y” (590; podkr. moje — K .G .-K .).

Do reguł tej gry dostosowuje się zarządca, cierpliwie, z szacunkiem odpo­ w iadający n a py tan ia, świadczące o ,,barskom niewiedienii” jego patro nk i. Przez przyw dzianą przezeń maskę szacunku i posłuszeństwa przebija się jed n ak chwilami ,,jedwa zam ietnaja ułybka” , zdradzająca praw dziw y jego sąd o kom petencjach pani. Nie do niej jest zresztą ten uśmiech adresowany. Oboje uczestnicy gry prowadzą ją bowiem z całą powagą. Dem askacji dokonuje czytelnik, odczytujący właściwe znaczenie wspomnianego uśmiechu, in te r­ p retu jący odpowiednio okazałą tuszę zarządcy, mówiącą o korzyściach pły­ nących dlań z respektow ania tak ich a nie innych reguł gry. Tenże czytelnik zrzucenie przez K atierinę Iwanownę m aski tra k tu je jako pretekst, pozw ala­ jący jej n a przerwanie kłopotliwych czynności.

Opisana we w spom nianym fragmencie sytuacja jest świetną etiu d ą psycho- -socjologiczną. A utor tra k tu je w ty m przypadku rzecz z dobrotliw ą kpiną, podobnie jak czyni to ukazując „m aski” , które ludzie nakładają, kierując się młodzieńczymi wyobrażeniam i o określonych powinnościach i wzorcach za­ chowań. W tych kategoriach można rozpatryw ać w Pannie-wlościance wąsy młodego Bieriestowa, zapuszczone „na wsiąkij słuczaj” (147) z myślą o w ym a­ rzonej służbie wojskowej. Podobnie Griniow pod wpływem Zurina przybiera pozy hulaki i gracza, a czyni to po to, by „w yrw aťsia n a wolu i d o k azat’, czto uż [on] nie riebionok” (403).

Można także wyróżnić w puszkinowskiej prozie kompleks zjawisk, związany z interesującą nas problem atyką określany w literaturze jako „ c y ta tn o sť ” 34. Mówiąc najkrócej, polega ona n a odwoływaniu się do doświadczeń czytelni­ czych odbiorcy35. Przywoływane przez pisarza reminiscencje literackie odgry­ w ają t u co najm niej dw ojaką rolę. Po pierwsze, wmontowane w świat przedsta­ wiony, prezentow ane są jako kry teria, za pomocą których wykreowane przez Puszkina postacie oceniają innych bohaterów. In stan cją rozstrzygającą jest tu zorientow any w literaturze, głównie powieściowej, czytelnik. W jego to oczach „literack a” ocena rzuca światło n a jej przedm iot, jednak w większej chyba mierze n a wypow iadający ją podm iot. N a przykład naw iązująca do

84 N . L. S t i e p a n o w , P ro za . . . , s. 181 - 182. 38 N . N . P i e t r u n i n a , P r o z a ..., s. 51.

(17)

66 Κ. G a l o n - K u r k o w a

popularnych powieści Christiana Vulpiusa kwestia wypowiedziana w Du-

browskim przez księcia Wieriejskiego („K uda że diewałsia nasz Rinaldo? żyw

li on, schwaczen li 011?” , 292) więcej mówi o ironicznym, „pańskim ” dystansie do spraw y mówiącego niż o sam ym bohaterze ty tu ło w y m 36. W ieriejski pragnie go zdyskredytować w oczach powieściowego otoczenia, nakłada mu więc ironiczną, by nie rzec — błazeńską, maskę.

Z innym odcieniem tego samego zjawiska spotkam y się w Darnie pikowej, gdzie w ystępują dwa równoległe szeregi sem antyczne charakteryzujące H er­ m a n n a 37. Pierw szy z nich to szereg „au torsk i” , w ykładający spraw ę prosto i rzeczowo:

Giermarm b y ł sy n obrusievvszego niem ca, ostaw iw szogo jem u m aleńkij k ap itał. B ud u czi tw iordo u b ieżdion w n ieob ch od im osti u p rocziť sw oju n iezaw isim ost’, G ieim a n n n ie kasałsia i procen tów , ży ł odnim żałow anjem , n ie p ozw olał siebie m alejszej prich oti. [...] N ik ogd a n ie brał on k a rty w ruki, ib o rassczitał, czto jeg o sostojan ije nie p ozw olało jem u (как sk azyw ał on) ż e r t w o w a t ’ n i e o b c h o d i m y m w n a d i e ż d i e p r i o b r i e s t i i z l i s z n i e j e [...] (330 - 331; podkr. au tora — K .G .-K .).

Świadomość ty ch cech bohatera nie jest obca innym postaciom św iata przedstawionego, o czym świadczą słowa Tomskiego: „— Gierm ann niem iec: on rasczotliw, wot i wsio!” (320). A jednak tenże Tomski modeluje sw oistą m askę H erm anna: ,,— E to t Gierm ann, — prodołżał Tom skij, — lico istinno rom a- niczeskoje: u niego profil Napoleona, a dusza Miefistofiela. J a dum aju, czto na jego sowiesti po krajniej mierie tri złodiejstwa” (343).

Trudno przesądzać, czy słowa te w yrażają autentyczne, osobiste przeko­ nanie Tomskiego. W ydaje się jednak, iż są one w ypow iadane głównie n a użytek Lizy, młodej marzycielki, k tó ra nakreślony obraz przyjm uje za swój, podobnie ja k wcześniej zaakceptow ała przepisany przez H erm anna z niemieckiego ro ­ m ansu list miłosny: „P o rtriet, nabrosannyj Tomskim, schodstwował s izo- brażenijem , sostawlennym jeju sąmoju, i, błagodaria nowiejszym rom anam , eto uże poszłoje lico pugało i pleniało jejo w oobrażenije” (344).

Tomski pełni więc w świecie D am y pikowej swoistą funkcję inscenizatora, świadomego oczekiwań i wyobrażeń swej rozmówczyni. Sugerowany przezeń obraz Liza uważa za swój, bowiem w swym szarym życiu dame de compagnie spragniona jest znanej tylko z k a rt powieści niezwykłości. O statecznie jednak powstaje sytuacja paradoksalna: literacka m aska n a d an a przez Tomskiego wydobywa n a zewnątrz cechy („silnyje strasti i ogniennoje woobrażenije” , 331), głęboko przez H erm anna ukrywane pod jego własną m aską w yrachow ania

88 P or.: W . G. M a r a n c m a n , R om an A . S . P u szk in a ,,D u b ro w sk ij” w szkolnom iz u · czenii, L eningrad 1974, s. 11 - 12.

87 Zob. in teresu jące u jęcie zagadnienia d ualizm u p o sta ci H erm anna: H . B r z o z a D u a lizm im m an ien tn oj m irowozzrienczeskoj sistiem y „ P ik o w o j d a m y ” (Isto rizm i m ifoło- gizm ). W: O p o e ty c e A leksandra P u szk in a, red. B . G alster, P o zn a ń 1975, s. 83 - 100.

(18)

Kategoria maskarady w prozie fabularnej 67

i powściągliwości. Inaczej mówiąc, droga do autentyzm u prowadzi przez sztuczność. W Damie pikowej ów autentyzm ukazuje tragiczne oblicze, inaczej natom iast przedstaw ia się spraw a we wcześniejszej Pannie-włościance, k tó rą można by określić mianem totaln ej m askarady.

Tu również p unktem wyjścia są stym ulowane wyobrażeniami literackim i panieńskie oczekiwania. Motyw ten, znany z Eugeniusza Oniegina, w puszki­ nowskiej prozie przewija się ze znaczną regularnością, by wymienić Romans

epistolarny, Zamieć, Dubrowskiego czy fragm ent o incipicie W пае,zale 1812 goda.

L iteracka i tylko literacka edukacja nie dyskredytuje w oczach au to ra jego bo­ haterek: ,,W ospitannyje n a czistom wozduchie, w tieni swoich sadowych jabłoń, oni znani je swieta i żyzni poczerpajut iz kniżek. Ujedinienije, swoboda i cztienije rano w nich razw iw ajut czuwstwa i strasti, nieizwiestnyje naszym rassiejannym krasaw icam ” (147).

Specyficzna „szkoła uczuć” zyskuje więc autorską akceptację. E gzaltacja młodych czytelniczek spotyka się z pełnym pobłażliwości uśmiechem, podczas gdy śmieszna i tylko śmieszna jest miss Jackson w swej kosm etycznej masce, dwa razy do roku czytająca Pamelę. L ektura tej słynnej powieści o „cnocie nagrodzonej” koresponduje zapewne z m arzeniam i starej pan ny o losie szczęśliwszym niż los guw ernantki, wprawdzie dobrze opłacanej, lecz obcej i czującej się obco w „tej barbarzyńskiej R osji” (149). Puszkin nie wydobyw a tkwiącego w zarysie tej postaci potencjału dram atyczngo; miss Jackson p o ­ zostanie śmieszną kukłą, której komizm spotęguje przebranie Lizy, przy użyciu kosm etycznych akcesoriów guw ernantki.

Cały św iat Panny-wlościanki stworzony jest z pozorów, od anglom anii Muromskiego poczynając a n a tragikom icznej w swej istocie sylwetce miss Jackson kończąc. Centrum tego św iata stanow ią wszakże relacje dwojga m ło­ dych, Lizy i Aleksieja. K lim at ich wzajem nych stosunków określany jest również przez kojarzącą się „literacko” z tragedią o losach Rom ea i J u lii38 nie­ chęć, bo przecież nie nienawiść, dzielącą obu ojców.

In try g a fabularna utw oru zbudowana jest n a licznych m askaradow ych sprzężeniach zwrotnych. Szczególny tem peram ent „aktorski” w ykazuje Aleksiej, k tó ry „ g ra ” zgodnie z panieńskim i w yobrażeniam i o bohaterze ro­ m antycznym :

L egko w o o b ra zit’, kako je w p ieczatlen ije A leksiej d ołżen b y ł proizw iesti w krugu n a szy ch baryszeń. On pierw yj pieried nim i jaw iłsia m racznym i razoczarow annym , pier- w yj gow orił im ob u traczen n ych radostiach i ob uw iadszej sw ojej junosti; sw ierch togo n osił on czo m o je k olco s izobrażenijem m iortw oj golow y. W sio eto b y ło czriezw yczajn o now o w etoj g u b iem ii. B aryszn i schodili po n iom s urna (148).

Żywioł gry próbuje on przenieść początkowo również na grunt swoich

·· P o r.: N . N . P i e t r u n i n a , P r o z a ..., s. 50.

(19)

68 K. G a l o n - K u r k o w a

kontaktów z Lizą-Akuliną, przedstaw iając się jako kam erdyner młodego p a n a z Tugiłowa. Diewczyna demaskuje go jednak natychm iast: „D a к а к że b arin a s sługoj nie raspoznať? I odiet-to nie tak , i baisz inacze, i sobaku-to kliczesz nie po-naszem u” (154). To „ludow e” , zdroworozsądkowe stanowisko uniem ożliwia Aleksiejowi przybranie kolejnej maski. W dalszym więc to ku k ontaktó w z Lizą-Akuliną zaprezentuje się takim , jakim jest w istocie, tj. jako „dobryj m ałyj” , któ ry „imieł sierdce czistoje, sposobnoje czuwstw owat’ nasłażdienija niew innosti” (158).

Po raz kolejny za m aską zacznie się bohater rozglądać podczas w izyty u Muromskich: „Aleksiej razm yszlał o tom , k a k u ju rol ig ra t’ jem u w prisutstw ii L izy ” .

Decyduje się on n a powrót do pierwotnego swego wcielenia: „On rieszył, czto chołodnaja rassiejannost’ wo wsiąkom słuczaje wsiego prilicznieje i wsled- stwije siego prigotow iłsia” (162). Jakkolw iek przygotowania te niweczy p o ja ­ wienie się Lizy w iście błazeńskim przebraniu, to później, podczas posiłku, oboje młodzi grają konsekwentnie swe role: „Aleksiej prodołżał ig ra t’ roi rassiejannogo i zadumcziwogo. Liza żem aniłas’, goworiła skwoź zuby, naras- piew, i tolko po-francuzski” (164). Młody człowiek w raca więc do swej p ier­ wotnej maski, k tó rą wcześniej epatow ał i fascynował prowincjonalne panienki. W opisywanej tu sytuacji kieruje się on jednak odm iennym i m otyw acjam i. Mając za sobą doświadczenie emocjonalne związane z osobą „A kuliny” pozuje, aby pannę Muromską od siebie odstręczyć. Widać więc wyraźnie, iż zmianie uległ system kryteriów ; m aska roztargnienia m a stanowić osłonę dla uśw iado­ mionej przez bohatera własnej emocjonalnej autonom ii.

Po m askaradow ym apogeum, rozegranym w salonie Muromskich, może nastąpić już tylko szczęśliwe rozwiązanie całej historii. K u tem u rozw iązaniu swoją drogą zmierza Liza. U sytuow ana w sztucznym klimacie, stw orzonym przez anglomanię ojca, zwana przezeń z angielska Betsy, zrazu ulega ona prze­ możnej fascynacji osobą młodego Bieriestowa, którego „literacką” m askę zna z opowiadań. Je d n ak do naw iązania k o n tak tu z młodym człowiekiem skłania ją relacja N asti, odbiegająca daleko od literackich wyobrażeń. Ten, którego Liza niem al widziała w snach jako bladego, smutnego i zamyślonego asteniką, okazał się w rzeczywistości krzepkim , rum ianym młodzieńcem, nie stroniącym od niewymyślnych uciech życia wiejskiego, tak ich ja k zabaw a w ciuciubabkę i zaloty do dziewcząt dworskich.

Ten ostatni fak t naprow adza Lizę n a pomysł przebrania się w strój w ieśnia­ czki. Uważa się, że n a ty m poziomie wielostopniowej m askarady Liza-B etsy we wcieleniu Akuliny jest najbardziej a u te n ty cz n a 39. Rzeczywiście, rolę swoją m a ona opanow aną do perfekcji. Zmuszona jest wszakże do sięgnięcia po pewne udogodnienia; jej delikatne stopki, nie stworzone do chodzenia boso, obute

(20)

Kategoria maskarady w prozie fabularnej

69

zostają w specjalnie, n a m iarę zrobione łapcie. Przy całym opanowaniu roli i sam oakceptacji L ’zy, podziwiającej odbicie swego nowego wcielenia w lustrze, pozostaje faktem , iż jest ona przebrana. A jednak jest przy ty m autentyczna. Można rzecz całą rozpatryw ać w kategoriach klasow ych40, ale można też odwo­ łać się do hipotezy, k tó rą przypisał Puszkin imienniczce „pann y włościanki” z Romansu epistolarnego: ,,[...] sposoby n raw iťsia w mużczinie zawisiat o t mody, o t m inutnogo m nienija... a w żenszczinach — oni osnowany n a czuwstwie i prirodie, kotoryje wieczny” (63). Inaczej mówiąc, m askarada dziewczyny, w niczym nie zm ieniająca jej wiecznie kobiecej n a tu ry , służy odsłonięciu tego, co w mężczyźnie autentyczne, lecz u k ry te pod w arstw ą pozorów, przesłonięte przez pozy, role, maski.

K onkluzję ta k ą można odnieść do Panny-włościanki tylko z pewnym i za­ strzeżeniam i. W ydaje s’ę ona bowiem przerastać wykreowany w ty m utw orze św iat czy raczej idylliczny św iatek 41. Rozgrywane n ręd zy dwojgiem m łodych m askarady, w sumie miłe i niewinne, zasługują co najw yżej n a pobłażliwy uśmiech. Inaczej nato m iast przedstaw ia s;ę sprawa, gdy pojęcie m askarady odniesiemy do kompleksu zj .w sk, streszczającego s:ę krótko w słowie „sw iet” .

W języku epoki puszkinowskiej miało ono szczególne nacechowanie se­ m antyczne; utożsam iane było z pojęciem elity tow arzyskiej, z którym jako elem enty konstytutyw ne wiązano sztuczność, uleganie modzie, grę, pozory42. Ludzie z tego kręgu mieli poczucie jego wyjątkowości, traktow ali go jako całość herm etyczną, stanow iącą szczyt i zarazem centrum stru k tu ry społecznej. Puszkin odnotowuje w Damie pikow ej ten odcień sem antyczny, z n u tą k r y ty ­ cyzmu, zwracając uwagę na paradoksalne utożsamienie: „wsie, to je s t’ [...] oczeń niemnog je ” (329). W Pannie-włościance wypowiada się na ten te m a t szerzej, mówi o unifikującym oddziaływaniu „wielk;ego św iata” n a ludzką indywidualność: [...] naw yk swieta skoro sglażywajet charaktier i diełajet duszy stoi że odnoobraznym i, к ак i gołownyje ubory” (148).

Inaczej mówiąc, kanony, którym i kieruje s :ę elita towarzyska, ex defini­

tione zakładają maskowanie się, eksponowanie zewnętrznych pozorów kosztem

tego, co w człowieku autentyczne i niepow tarzalne. Symboliczne z tego p u n k tu widzenia znaczenie w ydaje się mieć w Damie pikowej postać starej hrabiny, k tó ra w ystrojona kunsztow nie „uczastwowała wo wsiech sujetnostiach bolszo- go swieta, task a łas’ na wsie bały, gdie sidieła w ugłu, razrum ieniennaja i odieta po starinnoj modie, к а к urodliwoje i nieobchodimoje ukraszeni je balno j zały” (328).

H rabina, k tó ra w wyniku „urodliwych tain stw jejo tu a le ta ” (339) ukazuje się oczom H erm anna jako bardzo stara, zmęczona życiem kobieta, w kręgu

40 I b id ., s. 74.

41 P or.: W . W . G i p p i u s , Ot P u s z k in a . . . , s. 33.

(21)

70 K. G a l o n - K u r k o w a

wielkoświatowym odgrywa rolę swego rodzaju idola, do którego „s nizkim i pokłonam i podchodili prijezżajuszczije gosti, kak po ustanow lennom u obria- d u ” (328).

Niepisane kanony życia wielkoświatowego wywołują w ludziach chęć przystosowania się, ulegania modzie. Rozsądny skądinąd W ładim ir, bohater

Romansu epistolarnego, tra k tu je n ab y te w społecznym tow arzystw ie naw yki

instrum entalnie, prowokuje i dezorientuje nim i środowisko prowincjonalne, czerpiąc z reakcji nowego dla siebie otoczenia swoistą uciechę: ,,Mużcziny otm ienno niedowolny m ojeju fatuité indolente, ko toraja zdies’ jeszczo n ow ost’. Oni biesiatsia tiem boleje, czto ja czriezwyczajno ucztiw i błagopristojen, i oni nikak nie ponim ajut, w czom mojo nachalstwo, chotia i czuwstw ujut, czto ja n a c h ał” (73).

W ty m przypadku bohater bawi się swoją prowokacją, n ato m iast we fragm encie prozy o incipicie N a uglu maleńkoj ploszczadi... ukazuje Puszkin sytuację godną poważniejszej refleksji. C harakterystyczna jest rep lik a u k a ­ zanego w ty m utworze młodego człowieka, k tó ry n a zarzu ty swej dy stan sującej się wobec elity towarzyskiej p artn erk i odpowiada gwałtownie: ,,[...] ja czeło- wiek swietskij i nie choczu b y t’ w prieniebrieżenii u swietskich aristokratow . Mnie dieła n iet ni do ich rodosłownoj, ni do ich nraw stw iennosti” (572).

W ynika stąd, że w arunkiem zaistnienia i utrzym ania się w ,,wielkim świę­ cie” jest noszenie wymodelowanej przez ten krąg i akceptowanej przezeń maski. N aw iązując do przywołanej wyżej term inologii nauki współczesnej m ożna powiedzieć, że bohater zam ierza grać swoją rolę zgodnie z oczekiw ania­ mi grupy. Rzecz jednak w tym , że przystosowanie się do niej wym aga zadania gw ałtu własnej n aturze i zasadom m oralnym . Godzenie się bohatera n a nie- autentyczność, jako czynnik dysharm onizujący ludzką osobowość, jest z ja ­ wiskiem niepokojącym . W om awianym utworze reprezentantką takiego sądu jest bohaterka.

We w skazanym fragm encie Puszkin jedynie sygnalizuje problem. Dość spójny n ato m iast system m yślenia o „wielkim świecie” prezentuje w Rosławlo-

wie, którego akcja rozgrywa się w kręgu moskiewskiej elity tow arzyskiej.

Ja k o zabaw ną można postrzegać pogoń „wielkiego św iata” za now inkam i i sensacjam i, na przykład w izyta w rosyjskiej stolicy pani de Staël. Znakom ita pisarka staje się obiektem powierzchownej obserwacji, której w yniki nie satysfakcjonują patrzących: „Oni widieli w niej piatidiesiatiletniuju tołstuju babu, odietuju nie po letam . Ton jejo nie ponraw iłsia, rieczi pokazalis’ sliszkom d lin n y , a rukaw a sliszkom k o ro tk i” (202).

Powierzchowność i niesprawiedliwość tej opinii wywołuje oburzenie Poliny, młodej osoby, w yłam ującej się z konwencji narzucanej przez kanony grupowe. J ą oraz zaprzyjaźnioną z n ią i pozostającą pod jej urokiem narrato rk ę czyni a u to r surowymi sędziami stołecznego tow arzystw a nie tylko w opisanym przy­ padku, ale także tam , gdzie idzie o spraw y istotne dla życia całego narodu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The w/c of an unknown concrete is determined by comparing the capillary porosity of its cement paste, as indicated by fluorescence intensity, to a set of reference concretes of

Historia coraz bardziej świadomie trakto­ wana jest jako część kultury także przez osoby na co dzień zajmujące się zupełnie inny­ mi, nieraz bardzo odległymi od

Esencja jej wątpliwości sprowadza się do pytania, skierowanego do księdza: „Czy wolno mi marzyć o tym, żeby tak realnie [związać się], z czło- wiekiem, którego nie

Odbudowa i odrodzenie kultury polskiej w okresie 1944 roku należy do najpiękniejszych kart działalności PKWN. Mimo „frontowych” i pio­ nierskich warunków, mimo

Temat Powstania Styczniowego pojawia się w trzech utworach Tadeusza Miciń- skiego, przy czym w żadnym z nich przedmiotem zainteresowania nie są za- gadnienia polityczne czy

Konsekwencją niemożności wykupienia leku oryginalnego może być nieregularne przyjmo- wanie leków, które zwiększa ryzyko powikłań i może indukować niepożądane

W Narodowym programie zdrowia, opracowanym przez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, przyjętym przez Radę Ministrów w dniu 24 sierpnia 1993 roku, w części

1 Zobacz: F. Niet zsche, To rze ki Za ratust m. KotarbiJi sk i, Pisma etycm e. Borges, Księga istot zmyślonych, Warszawa 2000.. 174 Recenzje i dyskusje smutek śmiechem;