Nowe media i nowe nowe media na łamach
„Zeszytów Prasoznawczych”
w latach 1958
–2012
Agnieszka Całek
Wstęp
Zasadniczym przedmiotem zainteresowań ZP są media drukowane, stąd wszystkie inne typy mediów, a więc i tak zwanych nowych mediów, pojawia- ły się na łamach periodyku znacznie rzadziej. Choć początkowo mogło się wydawać, że zagadnienie to będzie marginalne, zebrano sporo materiałów, które temu przeczą. Pochodzą one przede wszystkim z lat 1957–1989, z dzia- łów poświęconych informacjom z kraju i ze świata, tekstów o wizytach redak- torów w zagranicznych ośrodkach, recenzji książek i omówień zagranicznej prasy medioznawczej.
Z punktu widzenia współczesnego medioznawcy redaktorzy wykonywa- li wówczas pracę absolutnie bezcenną. Łamy ZP stały się jednym z nielicz- nych miejsc (obok o wiele późniejszych „Przekazów i Opinii”), w których można było poczytać o zdobyczach naukowo-technicznych i poznać przynaj- mniej zarys rozwoju mediów w perspektywie globalnej. Jednym ze skutków transformacji u progu lat 90. było zniknięcie z łamów ZP Informacji z kraju i ze świata. Po tym jak rubryka ta przez lata służyła swym czytelnikom, prze- kazując najświeższe wieści medioznawcze z całego świata, redakcja podjęła decyzję, by zadanie to w części oddać nowo powstałym periodykom. W ten sposób liczba tekstów czy choćby wzmianek dotyczących technologii, no- wych mediów i tego, co z nimi powiązane, gwałtownie zmalała.
Przeglądając roczniki ZP, można odnotować wyraźną zmianę perspektywy.
Do roku 1989 nowe media były tematem przede wszystkim krótkich wzmia-
nek. Rzadko pojawiały się w dłuższych tekstach – wyjątek stanowią jedynie artykuły dotyczące wideo publikowane w latach 80. (Mikułowski Pomorski 1984b; Gaweł 1984, 1985, 1986). Od lat 90. nowe media stały się przedmio- tem badań medioznawców, a co za tym idzie – również tematem większych tekstów. Umieszczano je w zestawieniach i podsumowaniach, tak jakby były w medialnej przestrzeni od zawsze – chociaż w PRL w takim kontekście były prawie nieobecne. Tę zmianę sposobu traktowania nowych mediów widać na przykład w przeglądowych tekstach Walerego Pisarka (1991a, 2004) i Ryszar- da Filasa (2000b, 2007, 2008, 2010). Oczywiście ten stan rzeczy jest stosun- kowo łatwy do wytłumaczenia – po prostu przed transformacją nowe media nie były powszechnie dostępne, a potem z ogromnym impetem wdarły się do medialnej oferty, poszerzając swoje wpływy prawie tak jak na Zachodzie.
Stąd ich nowa odsłona na łamach ZP – choć zupełnie inna od poprzedniej – wydaje się zupełnie naturalna.
Złożoność i trudności defi nicyjne dotyczące nowych mediów były wi- doczne również w ZP. Wprawdzie w latach 60. można się dopatrywać jedy- nie zwiastunów nowych mediów, niemniej w kolejnych dekadach pisano już o środkach przekazu określanych wprost jako nowe media. Wśród nich moż- na było znaleźć między innymi wideo, elektroniczne bazy danych, interak- tywne telewizje kablowe i satelitarne. Pod pojęciem nowych mediów kryły się środki przekazu z różnych obszarów, służące do rozmaitych zadań i po- siadające różnorodne cechy. W tej sytuacji pomocne okazały się rozważania Lva Manovicha1. W Języku nowych mediów określił on zasady, którymi rządzą się nowe media, wymienia wśród nich: reprezentację numeryczną (można je zapisać cyfrowo), modularną strukturę, automatyzację (tworzenia, obrób- ki, udostępniania), wariancyjność oraz transkodowanie kulturowe. Przyto- czone tutaj zasady stały się fi ltrem, który pozwolił wyodrębnić nowe media spośród innych zagadnień. Podobne wsparcie potrzebne było do wyselekcjo- nowania treści dotyczących nowych nowych mediów, i tutaj pomocna stała się koncepcja Paula Levinsona (2010), gdzie za główne kryteria obrano spo- łecznościowość oraz zatarcie granicy między konsumentem a producentem/
nadawcą. Z analizy opartej na wyżej przytoczonych teoriach wyłoniła się cha- rakterystyka nowych mediów i nowych nowych mediów na łamach ZP.
1 L. Manovich, Język nowych mediów, Warszawa 2006.
W kierunku nowych mediów
Satelity dla nowych mediów
Zagadnienie łączności satelitarnej i satelitów komunikacyjnych było gorą- cym tematem (zwłaszcza w latach 60.) również w ZP. Temat ten został pod- jęty w niniejszym tekście, bo satelity były kamieniem milowym na drodze ku nowym mediom.
Pierwszą obszerniejszą notkę o komunikacji satelitarnej opublikowa- no w trzecim numerze ZP z 1963 roku (1963/3 : 148). Wówczas to w Chi- cago za pomocą dalekopisu, eksperymentalnego satelity komunikacyjnego Relay I oraz mózgu elektronowego (komputera) przekazano składającą się wyłącznie z wielkich liter wiadomość do Camden w New Jersey. Tam wiado- mość przeredagowano na pismo standardowe i odesłano do Chicago. Opera- cja ta odbyła się w rekordowym tempie – nie trwała nawet minuty.
Poza nowinkami takimi jak powyższa na łamach ZP widoczny był także wyścig pomiędzy USA i ZSRR. Na przykład w czwartym numerze ZP z roku 1964 poinformowano o umieszczeniu na orbicie amerykańskiego satelity ko- munikacyjnego, który miał posłużyć do przekazywania zdjęć, tekstów oraz czarno-białej telewizji (1964/4 : 136). Już zaś w numerze drugim ZP z roku 1965 opublikowano informację o umieszczeniu na orbicie pierwszego ra- dzieckiego satelity komunikacyjnego Mołnia 1 (1965/2 : 133).
Śledząc zagadnienie komunikacji satelitarnej na łamach ZP, można było zaobserwować cały proces od eksperymentu do upowszechnienia tech- nologii. Informowano na przykład, że dzięki satelicie komunikacyjnemu Star I „Wall Street Journal” mógł być dostarczany na Florydzie tego samego dnia co w Massachusetts ( 1976/3 : 189–190). Donoszono także o przekazy- waniu kolejnych mediów przez satelity komunikacyjne na coraz dalsze odle- głości, pisano na przykład, że dzięki łączności satelitarnej Sky Channel stał się dostępny w Szwajcarii i Holandii (1985/3 : 204). Informowano też o cie- kawostkach z tego zakresu, na przykład, że brytyjski liniowiec pasażerski Qu- een Elisabeth II jako pierwszy statek zyskał możliwość odbioru telewizji sa- telitarnej. (1986/3 : 207).
Na szczególną uwagę zasłużył tekst dotyczący konferencji UNESCO po- święconej komunikacji satelitarnej i jej perspektywom. Pierwszy ukazał się w roku 1966 w podwójnym numerze ZP (1966/2–3). Przytoczono w nim między innymi futurystyczne rozważania Wilbura Shramma:
(…) wreszcie stanie kiedyś na porządku dziennym, jako zagadnienie do technicznego roz- wiązania w praktyce, sprawa nowoczesnego teleautograiu, który umieszczony na satelicie, będzie mógł bezpośrednio do mieszkań czytelników przekazywać gazetę (1966/2–3 : 184).
W ostatnim numerze ZP z roku 1966 opublikowano bardzo obszerne omó- wienie sprawozdania przygotowanego przez ekspertów UNESCO (144–145).
W tekście wyjaśniono czytelnikom, jakie profi ty odbiorcy środków przeka- zu będą czerpali z działania satelitów komunikacyjnych. Autor opracowania pisał między innymi o niższych cenach rozmów telefonicznych, łatwiejszym i szybszym dostępie do informacji, a także o „zmniejszeniu poczucia oddale- nia w świecie” oraz o „zwiększeniu ogólnego poziomu wiedzy i stopnia poin- formowania społeczeństw” (1966/4 : 144–145). Dziś można z całą pewnością stwierdzić, że Wilbur Shramm i autorzy sprawozdania bardzo trafnie przewi- dzieli rozwój mediów, a z opracowania przebijały zwiastuny globalnej wioski i społeczeństwa informacyjnego.
Od mózgu elektronowego do komputera
Komputer to urządzenie, które zwykle nasuwa się jako pierwsze skojarzenie z nowymi mediami. Ze względu na trudności defi nicyjne próżno jednak szu- kać go na łamach najstarszych numerów ZP. Po raz pierwszy o urządzeniu przypominającym komputer napisano już w podwójnym numerze ZP z roku 1960 (2/3). Informacja brzmiała tak:
Naukowcy z Cleveland skonstruowali elektronowy mózg, mający praktyczne zastosowa- nie w pracy redakcji. Urządzenie to, nazwane „robotredaktor”, może przeczytać, zapisać tytuły i posegregować 3 tys. artykułów w ciągu 12 minut (1960/2/3 : 148)
Pojęcia takie, jak elektronowy mózg, maszyna elektronowa, elektronicz- na maszyna licząca i elektronowa maszyna cyfrowa gościły od tej pory czę- sto na łamach periodyku. Przyjęto, że wszystkie wspomniane sformułowania dotyczą komputerów w dzisiejszym rozumieniu lub maszyn opartych na po- dobnych zasadach działania. Na podstawie analizy materiałów wyodrębnio- nych z ZP możliwe było zdefi niowanie kilku kontekstów, w których pojawia- ły się komputery.
Pierwszym, najwcześniejszym i zdecydowanie najobszerniejszym było wykorzystanie wszelkiego rodzaju maszyn cyfrowych w poligrafi i, głównie do automatyzacji prac wydawniczych. Wiadomości te znajdowały się zwy- kle w dziale Informacje z kraju i ze świata. Pierwsza taka wzmianka dotyczy- ła urządzenia Comp/Set 230 С, które było wówczas używane w Stanach Zjed- noczonych i Kanadzie do składu kolumn prasowych (1967/1 : 162). Później
prawie w każdym numerze pojawiały się notki o nowym, szybszym, bardziej funkcjonalnym sprzęcie.
Redakcja ZP miała ograniczony dostęp do najnowszych zdobyczy tech- nologicznych, dlatego też, obok relacji z konferencji poligrafi cznych, szcze- gólnie cenny wydaje się tekst Wiktora Malskiego Pierwsze spotkanie z Lino- tronem (Malski 1977). Autor zrelacjonował, jak wyglądało wprowadzenie sterowanego komputerowo urządzenia do składu prasy Linotron 505 TCN pracy warszawskich Zakładach Wklęsłodrukowych. Tekst oparty na obser- wacji uczestniczącej był ciekawy i bardzo rzeczowy, niestety na jego pozytyw- ny wydźwięk rzutuje fakt, że wzmianka o zainstalowaniu pierwszego Lino- tronu w drukarni rządu federalnego USA pojawiła się w ZP prawie dziesięć lat wcześniej (1968/2 : 164). To zestawienie wyraźnie obrazuje kontrast po- między tym, o czym na bieżąco starała się pisać redakcja, a czego rzeczywi- ście mogła doświadczyć.
Podobne fakty można zaobserwować w kolejnym obszarze omawianym na łamach ZP, a mianowicie komputeryzacji pracy redakcji różnych mediów.
Początkowo nie zakładano, że komputery zostaną wykorzystane w pracach redakcyjnych, pierwsze eksperymenty tego typu, o których donoszono w ZP, nie przynosiły zadowalających rezultatów. Najprawdopodobniej wówczas dziennikarze nie byli w stanie obsługiwać urządzeń o dość skomplikowanym soft werze. Z czasem jednak oprogramowanie się upraszczało, a dziennikarze coraz lepiej je opanowywali – proces ten był widoczny na łamach ZP.
Pierwszym znaczącym tekstem na ten temat był artykuł …o kompu- terach w prasie (Kwinta 1969). Kazimierz Kwinta omówił tekst J.J. Hocka z „ZV+ZV”, w którym autor rozważał zastosowanie komputerów w przedsię- biorstwie prasowym. Hock, oprócz składu i druku, omówił także zagadnienie określane jako time-sharing, czyli system korzystania z jednego, centralnego komputera przez kilku użytkowników. Hock zakładał, że system ten będzie wykorzystywany również do wcześniejszych etapów produkcji prasy. Autor pierwotnego tekstu tak to sobie wyobrażał:
Reporter powracający z terenu pisze na specjalnej elektrycznej maszynie do pisania, po- łączonej z teleekranem, zamówienie do archiwum: „Proszę przysłać wszystkie wiadomo- ści z ostatnich 90 dni o panu XY i problemie Z”. Po kilku sekundach otrzymuje potrzebne informacje w skrócie i na ich podstawie może prosić o szerszy, wybrany materiał, któ- ry otrzyma po kilkunastu sekundach (2000 znaków/min). Reporter przystępuje do pi- sania. Wszystko, co napisze wędruje do komputera; jednocześnie widzi to na teleekra- nie. Przy pomocy świetlnego ołówka może nanosić poprawki, wprowadzać uzupełnienia i przywoływać na ekran poszczególne, już napisane, części artykułu. W ten sam sposób przebiega praca wszystkich działów redakcji. Podczas gdy reporter pisze swój artykuł, re- daktor otrzymuje listę już gotowych oraz znajdujących się w opracowaniu pozycji. Przy-
wołuje kolejno na swój teleekran materiały i redaguje je przy pomocy świetlnego ołów- ka (1962/2 : 113).
Hock w time-sharingu widział przyszłość prasy. Był bardzo blisko, nie przewidział tylko, że niebawem każdy będzie dysponował własnym kompu- terem podłączonym do sieci.
W późniejszych tekstach w ZP widać, jak z czasem futurystyczne wizje sta- ją się rzeczywistością. Na przykład w omówieniu rocznika „ZV+ZV” z 1971 roku wspomniano o wykorzystaniu elektroniki do pracy agencyjnej, redak- cyjnej i korekty, którą komputery zaczęły usprawniać (1972/1 : 113–117).
W kolejnym numerze ZP opublikowano notkę o wkraczaniu do amerykań- skich redakcji komputerów (1972/2 : 198), a także o nowoczesnym urządze- niu fi rmy Siemens, które miało ułatwić dziennikarzowi w terenie redagowa- nie i przesyłanie informacji do redakcji za pomocą telefonii.
Na fali rewolucji naukowo-technicznej redakcja ZP zorganizowała w Kra- kowie dyskusję na temat W poszukiwaniu nowoczesności dziennikarskiej.
Fragment stenogramu z tego wydarzenia opublikowano w numerze drugim ZP z 1973 roku (1973/2 : 53–55). Dyskutanci rozmawiali również o nowocze- snych technologiach, a Janusz Ratajczak z „Gazety Krakowskiej” opowiedział, jak w jego dzienniku wykorzystywano minikomputery K–202. Prelegent podkreślił użyteczność tych maszyn, począwszy od momentu opracowywa- nia dziennikarskiego tekstu, przez skład, a skończywszy na druku gazety.
Podczas gdy w Krakowie były to raczej nowinki, w agencji Associated Press od połowy 1972 roku elektronicznie redagowało się, gromadziło i prze- syłało wiadomości, o czym informowano w ZP w numerze poprzedzającym ten ze stenogramem z krakowskiej dyskusji (1973/1 : 181). W kolejnych nu- merach ZP było wiele wzmianek i omówień tekstów z obcych czasopism o szybkiej komputeryzacji pracy dziennikarzy. Donoszono o coraz nowszych i bardziej efektywnych systemach w różnych redakcjach na świecie. Informo- wano na przykład, że w redakcjach „Chicago Sun-Times” i „Chicago Daily News” wprowadzono system Atex służący do opracowywania i redagowania materiałów dziennikarskich. W systemie przewidziano 16 komputerów i 150 ekranów z klawiaturami, z czego 100 ekranów przeznaczonych było do pra- cy dla dziennikarzy, a pozostałych 50 dla redaktorów (1976/2 : 200). Wspo- minano także o wykorzystywaniu komputerów w procesie dystrybucji pra- sy. Donoszono między innymi, że w dzienniku „Omaha World-Herald” od 1968 roku wykorzystuje się komputer do programowania i kontroli kolpor- tażu (1969/3 : 169).
Na łamach ZP poruszano także kwestię negatywnych skutków ich upo- wszechniania. W latach 70. publikowano informacje o wpływie wprowa-
dzania nowoczesnych technologii na pracowników mediów. Donoszono o redakcjach, gdzie dziennikarze przeciwstawiali się zmianom, i o mediach, w których innowacje wprowadzano, ale kończyło się to zwolnieniami. Sytu- acja społeczna wobec rewolucji naukowo-technicznej bardzo przypomina- ła tę, która nastąpiła w okresie rewolucji przemysłowej. Automatyzacja wielu procesów wymuszała redukcję etatów. Na przykład wydawnictwo brytyjskie- go „Timesa” i „Sunday Timesa” zwolniło w 1978 roku aż trzy tysiące pra- cowników (1979/2 : 178). Zaczęto też zwracać uwagę na niekorzystne skutki uboczne pracy z komputerami, takie jak problemy ze wzrokiem, bóle gło- wy i nadmierny stres (1983/4 : 162–163). Dwa lata później poinformowano o pierwszym udanym ataku hakerskim na terenie RFN, w którym działają- ca do dziś grupa Chaos Computer Club włamała się do systemu komputero- wego Hamburskiej Kasy Oszczędności (1985/2 : 188). W rezultacie hakerzy przelali na swoje konto prawie 135 tys. marek. Wprawdzie pieniądze zwróci- li już następnego dnia, niemniej swoim postępkiem spektakularnie otworzy- li niechlubną historię przestępczości komputerowej.
Dość szybko okazało się, że urządzenie, które zostało Człowiekiem Roku 1982 według amerykańskiego magazynu „Time” (1983/3 : 169), nie jest wca- le tak doskonałe, jak się to początkowo wydawało.
Bazy danych
Wraz z rozwojem komputerów we wszystkich wspomnianych wcześniej ob- szarach zaczęło się pojawiać w ZP wspomniane już zagadnienie banków danych, informacji tudzież elektronicznych archiwów. Poszukiwano naj- lepszych sposobów przechowywania i sortowania wszelkich materiałów – głównie dziennikarskich, którym pierwotnie nadano formę cyfrową. Od tego miejsca już tylko krok dzielił ludzkość od sieci, wyszukiwarek i społeczeń- stwa informacji.
Pierwszą konkretną wzmianką dotyczącą tworzenia banków danych od- notowano w numerze czwartym ZP z 1969 roku, w którym informowano, że amerykański „New York Times” rozpoczął pracę nad nowoczesnym archi- wum – bankiem danych dla redakcji. Adresatami projektu mieli być dzien- nikarze z innych pism, radia i telewizji, naukowcy, a także agencje informa- cyjne. Szybką obsługę zapewnić miał całkowicie zautomatyzowany system elektroniczny oparty na komputerze IBM 360/50 (1969/4 : 172). Informa- cji o bankach danych z numeru na numer było więcej i wskazywały na coraz większy rozmach projektów.
Na łamach ZP opisywano drogę od koncepcji do efektywnie działających banków danych. W numerze pierwszym z roku 1976 omówiono sympozjum zorganizowane przez fi rmę Siemens AG w Zurychu. Zaprezentowano tam program „Sezam”, który pozwalał na podłączenie do bazy nawet do 99 użyt- kowników i mógł współpracować z innymi systemami opartymi na progra- mach „Fortran” i „Cobol” (1976/1 : 194). Z czasem donoszono o utworzeniu banków danych kolejnych mediów. Poinformowano między innymi o bazie
„Chicago Sun-Times” (1977/2 : 183) i o projekcie „BBC Data” gromadzącym materiały radia od 1922 roku (1981/4 : 192).
W początkach lat 70. pojawiały się w periodyku również pierwsze wzmian- ki o ewentualnych polskich bazach cyfrowych. Konkretna informacja na te- mat polskiego projektu tego typu ukazała się natomiast dopiero w trzecim numerze ZP z 1977 roku (1977/3 : 138). W omówieniu rocznika „Prasa Pol- ska” pisano o budowie we Wrocławiu „banku informacji dla prasy”. Artykuł dotyczył głównie środków koniecznych do realizacji tego przedsięwzięcia.
Redakcja ZP – świadoma dysproporcji między światem Zachodu i strefą wpływów sowieckich – starała się informować rzetelnie o zdobyczach za że- lazną kurtyną, jednocześnie pokazując, że mimo wszelkich trudności rów- nież Polacy starają się nie pozostawać w tyle.
Przyszłość mediów na łamach ZP
Artykułów poświęconych przyszłości mediów pojawiło się w ZP zaledwie kilka i najczęściej były to omówienia rozważań podjętych na łamach innych czasopism lub recenzje zachodnich publikacji.
Na przemyślenia Klausa von Bismarcka powoływał się Paweł Dubiel (1971a) w omówieniu rocznika niemieckiego czasopisma „Publizistik” za rok 1970. Bismarck w tekście pod tytułem Wiadomość a rzeczywistość pisał mię- dzy innymi o technicznym rozwoju środków przekazu. Rozważał, jak w no- wej rzeczywistości technicznej będą sobie radzili odbiorcy i pracownicy me- diów. Wyraził między innymi troskę o selekcję i rzetelność informacji:
Już dziś można zauważyć, że strumień informacji, które trzeba przepracować, coraz przy- biera na szybkości oraz intensywności. Jego przepracowanie nie da się jeszcze dokonać za pomocą środków technicznych – a więc komputerów – w redakcjach informacyjnych, lecz zakłada przede wszystkim wykształcenie wysoko kwalifi kowanych redaktorów infor- macyjnych, którzy zapewnią dostarczanie komputerowi jedynie stuprocentowo pewnych wiadomości! (Dubiel 1971a : 130).
Postulat Bismarcka brzmi nad wyraz aktualnie, chociaż został napisany ponad czterdzieści lat temu.
Przewidywania na temat rozwoju mediów, ale również zmian odbiorców, znalazły się także w recenzji książki Bena H. Bagdikiana Th e Information Ma- chines Th eir Impact on Men and the Media (Pisarek 1974b). Recenzja zawiera- ła między innymi rozważania autora o postępie technicznym.
Za kilkanaście lat domowe połączenie z komputerami w bankach informacji stanie się tak ważne dla mieszkańców miast, jak ważny jest dziś telefon. Ludzie nie mający takiego po- łączenia praktycznie zostaną wyeliminowani z najaktywniejszej części społeczeństwa, bo nie wytrzymają konkurencji z osobami mieszkającymi w domach z łącznością kablową; to samo odnosi się do ich dzieci (Pisarek 1974b : 149–150).
Bagdikian niewątpliwie wieszczył w tym tekście mające się niebawem po- jawić cyfrowe wykluczenie.
Takich zwiastunów pojęć dziś powszechnych było na łamach periodyku więcej. W numerze drugim z roku 1974 opublikowano wzmiankę o zakupie do biblioteki książki Marshalla McLuhana i Quentina Fiore Krieg und Frie- den im Globalen Dorf, w której autorzy pochylili się między innymi nad pro- blemem wpływu postępu technologicznego na świadomość i sposób myśle- nia odbiorców. W tym króciutkim tekście po raz pierwszy pojawiła się na łamach ZP wizja globalnej wioski (1974/2 : 151).
W tym samym numerze omówiono także tekst Karla Kaesbacha z cza- sopisma „IPI-Rundschau”, w którym autor snuł rozważania na temat przy- szłości mediów do roku 2000 (1974/2 : 194). Przewidywał między innymi, że upowszechni się gazeta ekranowa (działająca już wówczas w Japonii) oraz zo- stanie zbudowany
(…) uniwersalny skomputeryzowany system informacji, który przejmie i połączy wszelkie służby informacyjne w jednolity system wizualno-telefoniczny (na życzenie będzie moż- na wywoływać aparatem domowym dowolnego innego abonenta i utrwalać obraz oraz dźwięk; praktycznie u każdego abonenta powstanie swoisty „ośrodek komunikowania”, co będzie końcowym punktem rozwoju systemu komunikowania) (1974/2 : 194).
Kaesbach przewidywał, że zdarzy się to dopiero około roku 1985, głównie ze względu na duże koszty. Znając współczesny Internet razem z jego media- mi społecznościowymi, można stwierdzić, że przytoczona na łamach ZP wi- zja przyszłości okazała się bardzo trafna, z tym tylko, że nieco więcej czasu potrzeba było na upowszechnienie się tego systemu.
Jednym z najciekawszych i chyba najbardziej zaskakujących artykułów o przyszłości mediów jest omówienie tekstu z „Deutscher Drucker” ([as]
1077). Autor – niestety nieznany z imienia i nazwiska – na podstawie ob-
serwacji postępu technicznego i błyskawicznych zmian mediów sformułował warunki przyszłego idealnego środka komunikowania:
1. jeśli ma w ogóle kosztować użytkownika, to bardzo mało, 2. każda wiadomość może być stale aktualizowana, 3. każda wiadomość jest do dyspozycji czytelnika lub widza zgodnie z życzeniem w każdym miejscu i czasie, 4. wiadomości są pod względem wyboru i obję- tości wystarczające, aby zaspokoić zmienne i zróżnicowane zapotrzebowanie wszystkich czytelników, 5. każda wiadomość może być tak długo przechowywana, jak sobie tego ży- czy czytelnik lub widz ([as] 1977 : 158).
Niewątpliwie należy oddać autorowi tekstu, kryjącemu się pod inicjałem H., że miał wówczas niesamowitą intuicję. W jego tekście czuło się bowiem zapowiedź nowych mediów, mediów społecznościowych, a także mobilnych.
W tekstach o przyszłości mediów zwracano też uwagę na to, jak zmie- ni się odbiorca, a przede wszystkim, czego będzie oczekiwał. Wątek ten był obecny między innymi w krótkim sprawozdaniu z sympozjum poświęconym mediom, które odbyło się w Linzu (1980/4 : 171). Streszczono w nim wystą- pienie niemieckiego badacza Eberharda Wittego, który stwierdził, że w toku rozwoju mediów coraz większe znacznie będzie zyskiwała możliwość inte- rakcyjności i wpływania na treści przez ich odbiorców. Wniosek ten badacz wysnuł na podstawie obserwacji działania telewizji kablowych oraz wykorzy- stania możliwości satelitów komunikacyjnych, które dawały użytkownikom mediów szanse na skorzystanie ze sprzężenia zwrotnego. Na podobny aspekt zwrócił uwagę Tomasz Goban-Klas w relacji z konferencji poświęconej środ- kom komunikowania. Autor podkreślał najważniejszy z niej wniosek, to zna- czy fakt przejścia najbardziej rozwiniętych społeczeństw z „ery technologii”
w „erę informatyki”, w której królować miała interaktywność i demokracja bezpośrednia (Goban-Klas 1984).
Dziś z perspektywy czasu można ocenić, jak bardzo bliscy prawdy byli wi- zjonerzy, których wówczas śmiałe przewidywania decydowała się opubliko- wać redakcja ZP. Trafność ich przewidywań nierzadko bywała niemal stupro- centowa – czego dowodzą między innymi teksty przywołane w drugiej części niniejszego rozdziału.
Nowe media
Od gazety faksymilowej do telegazety
Telegazeta jest pierwszym w pełni nowym medium, które pojawiło się na ła- mach ZP. Nastręczała jednak podobne problemy defi nicyjne jak komputer u swych początków. To, co dziś nazwano by telegazetą, było określane między innymi jako gazeta faksymilowa, teletekst czy gazeta telewizyjna. We wszyst- kich tych mediach idea była ta sama – chodziło o wyświetlanie wiadomości na ekranie telewizyjnym.
Pierwsza wzmianka o takim wynalazku została opublikowana w drugim numerze ZP z roku 1970. W dziale technika znalazła się informacja o japoń- skiej innowacji w dziedzinie dostępu do prasy. Firma Matsushita Electric In- dustrial Co. z Osaki opracowała medium, które określono jako gazetę faksy- milową. W praktyce urządzenie umożliwiało wydrukowanie gazety w domu.
Stworzenie podobnego urządzenia „Ashai Shimbun” zleciło fi rmie Toshiba (1970/2 : 165). Od tej notki japońskie wynalazki i innowacje dotyczące tele- gazety w ZP wracały jeszcze wielokrotnie.
Redakcja ZP bacznie śledziła rozwój nowego medium, które w połowie lat 70. zaczęło się upowszechniać w Europie, gdzie w tej kwestii przodowa- ła Wielka Brytania. W numerze pierwszym ZP z 1975 roku opublikowano informację o tym, że już 500 odbiorników w Wielkiej Brytanii zostało wy- posażonych w urządzenie umożliwiające korzystanie z „gazety telewizyj- nej” udostępniającej wiadomości ogólne, sportowe, giełdowe oraz prognozy pogody (1975/1 : 178). W kolejnym numerze poinformowano, że brytyjski rząd zezwolił na emitowanie przez telewizję BBC i IBA gazety elektronicz- nej (1975/2 : 174).
Stosunkowo późno telegazetą zajęły się Stany Zjednoczone. Pierwsza istot- niejsza notka z USA dotyczyła dziennika „Ottumwa Courier”, który w koope- racji z lokalną telewizją kablową przygotował dla swoich czytelników pakiet wiadomości miejskich i towarzyskich oraz ogłoszeń (1979/1 : 177).
Teksty, o których dotąd była mowa, to wyłącznie krótkie wzmianki z dzia- łu Informacje z kraju i ze świata. Pierwszy większy fragment tekstu poświęcił telegazecie Jerzy Mikułowski Pomorski, wprowadzając jednocześnie to poję- cie do ZP (Mikułowski Pomorski 1980b). W swoim artykule badacz podkre- ślał zalety medium, do których zaliczył nieodpłatność, możliwość wyboru przez użytkownika najbardziej interesujących go treści oraz aktualizowanie wiadomości na bieżąco.
Mikułowski Pomorski prezentował również swoją opinię o przyszłym roz- woju nowych mediów. Jak twierdził, nowe media miały być bardzo różnorod- ne, a przez to ograniczona miała zostać ich rola perswazyjna. Duże znacze- nie miało mieć instrumentalne podejście do treści – czynnika decydującego o zainteresowaniu i przywiązaniu odbiorców do danego medium. Podobnie ważne miały się stać kompetencje umożliwiające korzystanie z zasobów no- wych mediów oraz komunikacja interpersonalna, grupowa i międzygrupo- wa. Za to podziały na media publiczne–prywatne miały stracić na znaczeniu, podobnie jak regularność odbioru, czas bowiem, w którym odbiorca będzie korzystał z mediów, miał zależeć od jego decyzji. Ocena badacza zdaje się idealnie pasować do rzeczywistości mediów w kulturze konwergencji.
Mikułowski Pomorski nie ograniczył się w swoich rozważaniach jedynie do optymistycznych wizji nowych mediów, ale zwrócił też uwagę na zagro- żenia i niebezpieczeństwa, które mogą wpłynąć na proces zmiany mediów.
Akcentował przede wszystkim kwestię dostępności do nowych technolo- gii i wykluczenia niektórych grup odbiorców z powodu braku kompetencji.
Również to krytyczne spojrzenie na przyszłość mediów nie pozostało bez ra- cji, bo rzeczywiście w wielu zakątkach świata nie udało się dotąd w pełni sko- rzystać ze zdobyczy nowych technologii.
Wideo, interaktywna telewizja, gry i zjawiska towarzyszące
Wideo to nowe medium – telewizyjna innowacja, która szeroko była oma- wiana na łamach ZP, szczególnie w połowie lat 80. Był to przedmiot badań, teoretycznych rozważań oraz znaczących naukowych konferencji. Zanim jednak stało się tak ważnym zagadnieniem, w ZP pojawiały się o nim krót- kie wzmianki.
Pierwsze informacje były dość enigmatyczne. Informowano na przykład, że w Stanach Zjednoczonych wyprodukowano płyty umożliwiające zapis ma- teriału fi lmowego, który można odtworzyć za pomocą urządzenia przypomi- nającego adapter (1974/3 : 185). Ten zaś, podłączony do telewizora, umoż- liwiał obejrzenie materiału w domu. W kolejnym numerze opublikowano notkę, że w Wielkiej Brytanii fi rma Philips wypuściła na rynek urządzenie umożliwiające nagrywanie programów telewizyjnych w warunkach domo- wych, a następnie ich odtwarzanie (1974/4 : 165). Nikt jeszcze wówczas nie zaproponował nazwy dla nowego zjawiska, można się było więc tylko domy- ślać, że w USA i Wielkiej Brytanii chodzi o podobne medium.
Większy tekst poświęcony wideo opublikowano dopiero w roku 1977.
W artykule Pierwsze lata wideofonii szczegółowo omówiono zagadnienie
„portapaków” – przenośnych magnetowidów (Hopkins 1977). Autor zakła- dał, że urządzenie wyposażone w kamerę i lampę może się stać bardzo cen- nym narzędziem reporterskim. Wynalazek ów miał też ogromne znacznie dla odbiorców jako potencjalnych współtwórców treści medialnych i bohate- rów mediów. Tak o tym odkryciu pisał sam Hopkins:
Możliwość zastosowania natychmiastowego i znacznego sprzężenia zwrotnego w wy- padku wideofonu stworzyła nowe oczekiwania w stosunku do procesów komunikowa- nia w ogóle, środków masowego komunikowania w szczególności, a także nowe sposoby ich oceny. Na przykład, istnieje niewątpliwy związek między wzrostem „programowa- nia z udziałem odbiorców” („access programming”) środków masowego komunikowania a coraz częściej stawianym wśród społeczeństw zachodnich żądaniem odpowiedzialności i udziału we wszelkiego rodzaju procesach demokratycznych (Hopkins 1977 : 83).
Hopkins jako egzemplifi kację społczenościowego wymiaru portapa- ków przedstawił projekt „Women’s International Videoletters”. W ramach WIV kobiety w różnych miastach USA nagrywały materiały, które następnie montowano w odcinki i kanałami nieformalnymi dystrybuowano do kobiet w innych miastach. Tam były oglądane przez kolejne kobiety, które w formie wideorelacji odpowiadały autorkom. W ten sposób tworzyły się sieci spo- łeczne. Na poziomie idei projekt ten bardzo przypominał współczesne nowe nowe media.
W ZP bardzo wyraźnie widać, jak szybko RFN wysuwała się na pozycję li- dera wideo. W ostatnim numerze 1988 roku pojawiła się wzmianka o tym, że w RFN wideo wyprzedziło kino w ekonomicznym wyścigu (1988/4 : 217). In- formowano o ekspansji wideo w kolejnych krajach (między innymi w Szwaj- carii i we Francji) i coraz większym udziale w rynku mediów. Zamieszczano także notki o rankingach fi lmów wideo i festiwalu wideoklipów w Sain- t-Tropez (1985/2 : 188). Pojawiały się też ciekawostki takie jak ta, że fi rma BMW zaczęła wydawać gazetę zakładową na płytach VHS (19891 : 181–182).
Równocześnie informowano o pladze piractwa – niespotykanej w przy- padku żadnego wcześniejszego medium. Mekką wideopiractwa stał się Düs- seldorf, gdzie policja podjęła dużą akcję walki z nielegalnym procederem (19854 : 172–173). Ten sam problem dotyczył Francji (1984/3 : 189) i Szwaj- carii (1985/1 : 179). W czasopiśmie zdecydowanie dostrzegalna była eska- lacja zjawiska, które apogeum sięgnęło w roku 1987, gdy informowano, że zachodnioeuropejski rynek wideokaset został opanowany przez piratów (1987/4 : 192).Wówczas nawet nie przypuszczano, że to zaledwie przedsmak tego, co zdarzyło się niedługo później w Internecie.
W aspekcie wideo w Polsce przełomowy okazał się trzeci numer ZP z 1984 roku, w którym pojawiło się kilka drobnych tekstów poświęconych temu za- gadnieniu. W artykule Polskie video Jerzy Mikułowski Pomorski omówił ska- lę zjawiska w kraju, zwracając uwagę na problem z dystrybucją kaset z fi l- mami (Mikułowski Pomorski 1984b). Piotr Gaweł (Zasięg video w Polsce) scharakteryzował dostępny na rynku sprzęt (Gaweł 1984). Zbigniew Onisz- czuk ocenił natomiast funkcjonowanie i dostępność nowego medium na Ślą- sku (Oniszczuk 1984). Od tego numeru wideo w Polsce zyskało stałe miejsce na łamach ZP. Najczęściej o tym zagadnieniu pisał Piotr Gaweł. Analizował zjawisko zarówno w Polsce (Gaweł 1985), jak i na świecie (Gaweł 1987, 1989a, 1989b).
Kolejnym ważnym nowym medium w ZP były interaktywne telewizje ka- blowe. Wśród licznych tekstów na ten temat ukazało się streszczenie tekstu z „ZV+ZV” o japońskich sieciach kablowych, w którym pojawiło się poję- cie poczta elektroniczna rozumiane wówczas jako sposób komunikowania się sieci kablowej z użytkownikami (a także pomiędzy użytkownikami) za pomocą wiadomości odbiornik–odbiornik lub odbiornik–centrala–odbior- nik/-i (1977/2 : 157). W kolejnym numerze donoszono, że fi rma Warner Ca- ble Corp. stworzyła nowy system telewizji kablowej, w którym dostępne były również kanały interaktywne umożliwiające użytkownikowi branie udziału w teleturniejach w czasie rzeczywistym. Wystarczyło mieć łącze telefonicz- ne (1977/3 : 184).
Istotna była również informacja o powszechnym dziś Pay-per-view, wów- czas nowej usłudze telewizji kablowej w Stanach Zjednoczonych. Abonent kablówki mógł nabyć dostęp do kilku nowości fi lmowych i obejrzeć je w naj- bardziej dla siebie dogodnym czasie (1986/4 : 179).
Najważniejszym w ZP tekstem dotyczącym interaktywności było opra- cowanie Jerzego Mikułowskiego Pomorskiego Wideotekst a rynek towarów konsumpcyjnych, w którym autor streścił zawartość czasopisma „OECD Ob- server” (Mikułowski Pomorski 1982). Opisał „interaktywny system wideo- tekstu” oparty na połączeniu telefonu, telewizora i komputera.
Dwa pierwsze są w posiadaniu użytkownika. Interaktywność systemu wynika z możli- wości zadawania komputerowi przez użytkownika pytań oraz przekazywania, za pomocą systemu, dyspozycji w sprawie zakupu towaru czy usługi, jak i przekazywania należności z tego tytułu dzięki wydawaniu poleceń wypłaty bankowi, w którym konsument ma ra- chunek (Mikułowski Pomorski 1982 : 155).
System opisany przez Mikułowskiego Pomorskiego dla współczesnego czytelnika musi brzmieć znajomo, choć w roku 1982 w PRL musiał być dość egzotyczny.
Pośród nowych mediów pojawiły się również gry wideo, choć na ła- mach ZP był to temat marginalny. Poświęcono mu zaledwie dwie króciut- kie wzmianki i po transformacji ustrojowej jeden większy tekst teoretyczny (Płaneta 1996).
Internet i nowe nowe media
Ostatnim nowym medium obecnym w ZP był Internet. Nie był on systema- tycznie wprowadzany na łamy periodyku. Pojawił się jako gotowe, pełno- prawne medium, a więc zupełnie inaczej niż wszystkie wcześniejsze nowe media, które miały w ZP swoje zwiastuny, trudności z nazewnictwem i wy- raźne procesy rozwojowe. Internet niemal od razu trafi ł do podsumowań ko- lejnych pięcio- czy dziesięcioleci. Stał się też przedmiotem badań na równi z innymi mediami, a czasami także cennym wsparciem dla badaczy.
Samo pojęcie „Internet” do ZP wprowadziła Lucyna Słupek (1995), rela- cjonując konferencyjne wystąpienie Marka Szymońskiego. Autorka przyto- czyła defi nicję Internetu rozumianego wówczas jako
(…) ogólnoświatową sieć łączności komputerowej, która pozwala każdemu użytkowniko- wi na nadanie i odebranie dowolnej informacji i opinii, w każdym czasie i niemal w każ- dym zakątku świata (Słupek 1995 : 179).
Od roku 1995 Internet wielokrotnie pojawiał się na łamach ZP, najczęściej w najróżniejszych zestawieniach dotyczących polskiego systemu medialne- go. Na przykład w przeglądowym artykule Walerego Pisarka poruszono kwe- stię rozwoju Internetu i przeniesienia się do niego młodszej części odbiorców mediów. Wspomniano także o internetowych bibliotekach i księgarniach on-line oraz wirtualnym dostępie do światowych muzeów (Pisarek 2004).
Również w analitycznych tekstach Ryszarda Filasa pojawiają wątki związane z Internetem, głównie w kontekście internetowych wydań prasy i witryn in- formacyjnych (Filas 2000a, 2003b, 2010, 2012a).
Rzadziej w ZP publikowano teksty, w których Internet był przedmiotem badań. Jednym z nich jest Kosowo w sieci, gdzie autor przedstawił krytyczny obraz informacji w Internecie (Płaneta 1999). Podobne zagadnienie rozważał Michał Bukowski, który pisał o konfl ikcie pomiędzy dążeniem do absolut- nej wolności postulowanej przez użytkowników sieci a prawami autorskim (Bukowski 2003).
Elżbieta Pyc-Kwade (2001) z kolei w tekście Wirus stereotypów narodo- wych w Internecie analizowała wypowiedzi internautów z portalu Onet.pl, które pojawiły się pod tekstami dotyczącymi wątków polsko-niemieckich.
Tekst jest o tyle ważny, że dotyczył badań zachowań użytkowników w sie- ci, a nie tylko samych obecnych tam treści. Również Ignacy S. Fiut poświę- cił swój tekst użytkownikom. W artykule omówił wyniki badań ankieto- wych, które przeprowadził wśród ponad 600 studentów uczelni krakowskich (Fiut 2006). Autor wysnuł wniosek, że dla ówczesnych użytkowników Inter- net stał się medium autotelicznym bardzo już rozpowszechnionym i dobrze opanowanym.
W XXI wieku w ZP opublikowano też kilka tekstów dotyczących badań aktywności politycznej i obywatelskiej w Internecie. Na przykład Rafał Kuś (2005) w artykule Wizerunek lewicy i prawicy na ich witrynach internetowych przedstawił wyniki swojej analizy porównawczej tytułowych stron www.
Małgorzata Winiarska (2008) omówiła zaś komunikację instytucji europej- skich za pośrednictwem witryn internetowych.
Medioznawcy w swoich tekstach wspominali także o tym, że Internet by- wał dla nich wsparciem w pracy badawczej. Na przykład Paweł Migas (2005) w tekście Konglomerat medialny Radia Maryja opisał wykonaną przez sie- bie dokumentację w Internecie, który stał się cennym źródłem informacji w opracowywaniu analizy przypadku. Zbigniew Bajka natomiast w tekście Dziennikarze lat dziewięćdziesiątych omówił badania, do których wykorzy- stał ankietę internetową (Bajka 2000a).
Nowe nowe media, a ściślej media społecznościowe, we współczesnym ro- zumieniu pojawiły się na łamach ZP dopiero w 2011 roku. Anna Wieliczek w tekście O języku młodego Internetu zaprezentowała analizę sieciowego so- cjolektu. Materiał do badań czerpała między innymi z nowych nowych me- diów (Wieliczek 2011). Szerzej do mediów społecznościowych odniosła się Julita Ślusarczyk (2011), która analizowała sieć YouTube jako narzędzie per- swazji politycznej.
Obecność Internetu i nowych nowych mediów w ZP przypadła na czas po roku 1989, kiedy czasopismo uległo gruntownej reorganizacji. Zagadnie- nia te nie były w głównym kręgu zainteresowań redakcji, gdyż funkcjonowa- ły już inne czasopisma (analogowe i cyfrowe), w których z powodzeniem ta- kie treści mogły się znaleźć. Niemniej przypuszczać należy, że Internet i nowe media będą coraz częściej gościć na łamach ZP, głównie ze względu na po- wszechną cyfryzację i fakt, że kolejne media przenoszą się do sieci. Najpraw- dopodobniej więc w tej sieciowej wersji będą badane i o takich badaniach będą w ZP pisali medioznawcy.
Podsumowanie
Początkowo wydawało się, że ten tekst będzie bardzo krótki, bo i materiału miało być niewiele. Tymczasem miejsce już wyczerpano, a jeszcze pozostało nieco zagadnień, które można by poruszyć. Tak duża liczba tekstów dotyczą- cych nowych mediów i ich zwiastunów przed rokiem 1989 niewątpliwie była dla autora rozdziału miłym zaskoczeniem. Dowiodła bowiem, że mimo żela- znej kurtyny i wszelkich trudności z niej wynikających redakcji udało się in- formować czytelników ZP o bardzo wielu kluczowych dla rozwoju nowych mediów zjawiskach. Choć nieco szkoda, że po roku 1989 zabrakło w ZP tych krótkich, rzeczowych wzmianek z Informacji z kraju i ze świata, to zrozumia- łe jest, że w nowych warunkach te zagadnienia redakcja powierzyła innym dziennikarzom. W starych ZP wszystko było zrobione i gotowe, czekało na czytelnika w jednym miejscu. W nowych postawiono przed nim wyzwanie, bo sam musi szukać podobnych wiadomości w potoku infostrady.