1. S T A N I S Ł A W K Ę T R Z Y Ń S K I
PAMIĘCI JOACHIMA LELEW ELA .
Lat zgórą ternu trzydzieści, w r. 1905, rozważało grono histo ryków warszawskich, do którego to grona miałem zaszczyt się zali czać, sprawę założenia w W arszaw ie Towarzystwa H istorycznego. Jeden z najczcigodniejszych i najzasłużeńszych uczestników tego koła, — b y ł nim Tadeusz Korzon — postawił wniosek, b y związać nazwę tego Towarzystwa z nieśmiertelnej sławy imieniem i postacią Joachim a Lelewela.
Zamiar ten nie dał się urzeczyw istnić. Nie można było ma rzyć, b y Tow arzystw o takie, ozdobion e imieniem człow iek a skaza nego zaocznie na śmierć, a który przez cale swe życie był sym bo lem walki o niepodległość i honor narodow y, mogło uzyskać sw e prawne uznanie.
Tow arzystw o to zatem, przy założeniu którego czuwał duch w ielkiego historyka, och rzczon o skromniejszą nazwą „Tow arzystw a M iłośników H istorii” . Pod nazwą tą, szanowną dziś trzydziestoletnią pracą naszą i trzydziestoletnią tradycją, trwa nieprzerwanie duchow y patronat Joachima Lelew ela, — zaw sze „modłom naszym będą cy na celu ” .
Dziś, gdy minęło lat 75 od zgonu tego znakomitego patriarchy i du ch ow ego ojca w szystkich polskich historyków , może nie tak łatwo nam się w czu ć i wm yśleć, jak wielkie są zasługi Lelewela, jak też zrozum ieć, w czym tkwił ten niezw ykły urok i w pływ , który
J) Dn. 28 listop ada 1936, dla u czczen ia 150-ej ro c z n ic y urodzin, a 75-ej śm ierci L e le w e la o d b y ło się u roczyste p os ie d ze n ie , T, M, H,, na którym p r ó c z niżej o g ło s z o n y ch p rzem ów ień A rt. Ś liw iń sk i p o d a ł ch arakterystykę L e le w e la z okresu 1 7 8 6 -1 8 3 1 .
2
P a m ięci J oa ch im a L e lew ela . 317wywierał on na całe pokolenie, do którego należał, pokolenie pierw sze po rozbiorach, G dy kartkujemy prace jego, dziś już w znacz nej mierze przebrzmiałe, oparte o tak niedostateczny aparat źród ło w y, tak trudne do czytania zaw iłością stylu, irytujące nieraz dzi w actw em w ysłow ienia czy niezręcznym i neologizmami, to tam nie znajdziem y odpow iedzi na pytanie, czem u człow iek ten trzymał w sw ych dłoniach serca i um ysły w spółczesnej sobie m łodej a p eł nej głębokich uczuć, romantyzmem karmionej, generacji, A le star czy w ziąć do ręki wiersz M ickiew icza „D o Joachim a L elew ela” , by zrozum ieć, że Lelew el przez patrzenie w świetną przeszłość, przez porów nyw anie jej ze smutną teraźniejszością, prow adził jej myśli w przyszłość, dla której najgoręcej biły serca zarów no tych, którzy dla niej przelew ali krew na polach od San Domingo do M oskw y, jak i tych, którzy mieli ją przelać na polach O strołęki czy G roch o wa. G eneracja ta żyła tą przyszłą Polską, o tej przyszłej P olsce myślała, o Polsce, która miała w yróść z Polski minionej. Klucz d o tej przyszłej Polski leżał w rękach historyka,
„Lelewelu! — pisał M ick iew icz, — Rzetelną każdy chlubę wyzna, Ż e ciebie takim Polska wydała ojczyzna.
Na świętym dziejopisa jaśniejąc urzędzie,
W skazujesz nam co było, c o jest, — i c o będzie,
W umysłach w spółczesnych tajemnica przyszłości, niedostępna już prorokom , złożona została w ręce jednego historyka i plejady w ieszczów -poetów !
Historykiem tym, — w nielicznym gronie ów czesn ych polskich historyków najpierwszym, a na miarę europejską naprawdę w iel kim badaczem , był Joachim L elew el. Jego gorąca miłość przeszło ści przemawiała do serc i um ysłów m łodzieży zarów no warszawskiej jak wileńskiej. M łodzież ta pragnęła nie tylko, by wielki ten mistrz sztuki historycznej „naprawiał serca, objaśniał rozum y", ale by ją prow adził tam, gdzie „słoń ce prawdy w schodu nie zna, ni zach odu ” . W tajnikach duszy polskiej, która w ydała z siebie zastęp najpierw - szych umysłów Polski porozbiorow ej, tkwiła siła oddziaływ ania L e lew ela na. społeczeństw o, które już w r, 1822 przeczuło usty M ick ie w icza europejskość wartości naukowej Lelew ela. „ A tak, gdzie się obrócisz, z każdej w ydasz stopy, Żeś z nad Niemna, żeś Polak, m ieszkaniec E u ropy” .
Ten „m ieszkaniec E uropy” , w W arszaw ie czy W ilnie, drogą niezw ykłych w ysiłków , niepraw dopodobnej pracy, talentem zupełnie wyjątkowym , zdołał w ciągu niewielu lat zgłębić całość w iedzy hi storycznej, nie tylko tej polskiej, tak jeszcze w owym czasie
ubo-giej, ale także tej zachodnio-europejskiej, tak już bogatej i rozw inię tej, w iekow ą pracą M aurynów i ich następców. Przełamawszy w szel kie trudności stanął do pracy w yposażony jak nikt przed nim w P ol sce w to wszystko, co mu dać mogła nauka zachodnia, francuska czy niemiecka. Stosował swe zdobyte w iadom ości w najrozmaitszych działach naszej nauki: w jednych był u nas pionierem, w innych nie tylko pierw szym , ale pom nożycielem , jeżeli nie w ogóle prawie twórcą pew nych kierunków. Jest w ięc Lelew el nie tylko jednym z najznakomitszych historyków poskich w Polsce, ale z najwybitniej szych w Europie, — i tu ma on swe znakomite stanowisko, znane i cenione, od stu lat uważane za czołow e, jako jednego z tw órców now ych metod, n ow ych kierunków, n ow ych działów myśli histo rycznej.
Trzeba podziw iać, skąd wziął Lelew el przygotow anie fachow e dla swej późniejszej naukowej, a tak różnolitej, działalności, B iblio teki w W ilnie czy W arszaw ie były zaledw ie w zaczątkach. A rchiw a dopiero organizowały się. Osobiste oddziaływ anie profesorów na uczniów żadne, W ym iana myśli i w pływ wzajemny na siebie świata naukow ego, ch oćb y w gronie W arszaw skiego Tow arzystw a Przyja ciół Nauk, nadzw yczaj słabe. Literatura naukowa, historyczna, p o l ska czy obca, były zapew ne również w małym tylko stopniu d o stępne. Materiał historyczny, dziś obejm ujący setki tom ów wydaw'· nictw źródłow ych, w ow ym okresie przedstawiał się niezw ykle ubogo. Ze źródeł pom ieszczonych dziś w sześciu tomach M onum entów P o- loniae, może jedna dziesiąta część była znana i dostępna, Z doku mentów polskich średniow iecznych, poza Nakielskim, Szczygielskim , Damalewiczem i Dogielem , prawie nic, Pom ijając to, co znał Lelew el na podstaw ie poszukiwań archiwalnych, znany mu był z przedru k ów np. tylko jeden dokument Laskonogiego na 14, trzy O d o- nica na 52 i jeden Przemyśla II na 185! Nie lepiej zresztą było z wydawnictwami źródłow ym i obcym i. — Latopisy ruskie znane były tylko pow ierzchow nie, źródła węgierskie, czeskie czy niem ieckie miały co prawda już szereg publikacji, stojących przeważnie na w y sokości naszego Lengnicha, M itzlera czy Sommersberga, t. j. w y soce niekrytycznych i bardzo ułam kowych. I mimo wszystkich tych niedostatków rynsztunku naukowego, mimo całego osamotnienia w pracy, której myślami nie mógł się z nikim podzielić, potrafił L e lew el w ciągu niewielu lat przełamać wszystkie trudności i zdołał się w yb ić na najpierwsze m iejsce w nauce polskiej. R ozw ój nau k ow ych kw alifikacji L elew ela dlatego jest pew nego rodzaju para doksem. Jedynie genialnością umysłu m ożnaby wytłum aczyć rezul taty osiągnięte przez niego i to w czasie tak krótkim, na polu tak
4 P am ięci J oa ch im a L e lew ela . 319
nieprzygotowanym i pierwotnym, jakim była uprawa niwy h istorycz nej w Polsce w początkach XIX w.
O d samych zaraz początków swej działalności naukowej zw ró cił Lelew el baczną uwagę na przygotow anie krytyczne materiału historycznego. Zaczął od krytyki źródeł najdawniejszych, od K a dłubka, zajmował się latopisem Nestora, Eddą, w reszcie „K się gami ustaw polskich i m azow ieckich". Z tych badań przechodzi do zagadnień teoretycznych, — w r. 1815 w ydaje swą „H istorykę", pierwszą tego rodzajn pracę z zakresu teorii i m etody u nas, sto jącą na wysokim poziom ie, a na wiele lat u nas jedyną. Tu na leży inna jego praca, z r. 1818 „Jakim być ma historyk", której najbliższą, ideą pokrewną, będzie dopiero praca T. W o jcie ch o w skiego „C o to jest historia". Tu w reszcie zaliczyć należy rozpraw ę z r. 1825 „O historii, jej rozgałęzieniu i naukach związek z nią ma jących ” . O d tych prac krytycznych czy m etodyczno-krytycznych przeszedł do prac o pom ocn iczych naukach historii, do działu zatem prawie u nas dotąd nieuprawianego. W ykładając historię średnio
wieczną, zapoznawał sw ych słuchaczy z dyplomatyką, z zasadami zaledwie w owym czasie rodzącej się paleografii, z numizmatyką, heraldyką, chronologią, a także z geografią, etnografią i statystyką. Z tych praktycznych zadań, które starał się w p oić w sw ych słucha czy, wyrasta mała książeczka z r. 1822 p. t. „Nauki dające pozna wać źródła historyczne". Podaje on tam krótkie uwagi o t. zw, nau kach pom ocniczych historji, okazując doskonałe opanowanie całej ów czesnej literatury, poczynając od „D e re diplom atica" J. M abil- lona, po przez „N ouveau Traité de diplom atique” do prac Gatterera i Schoenemanna. K siążeczka ta zawiera zw ięzły obraz najważniej szych w iadom ości z tego zakresu, w skazów ki dla m łodych adeptów sztuki historycznej. Praktycznego zastosowania tych nauk w zakre sie badań nad polskim średniow ieczem nie zdołał jednak Lelew el w prow adzić w życie. W ielki ten talent historyczny, wsparty niepos politą erudycją, operow ał w sw ych badaniach polskich tak nieskoń czenie małym . materiałem n. p. dyplom atycznym , że stanow czo nie wystarczał on do rozwiązania nawet najprostszych zagadnień z za kresu krytyki dokumentów. Brakow ało mu znajom ości dostatecznej ilości zabytków , dla przeprow adzenia niezbędnych studiów porów naw czych. Nauka polska miała do przebieżenia drogę jeszcze bardzo długą, by z ziarnka zasianego u czonością Lelew ela miały w yróść ow oce.
Jeżeli prace te są dow odem w szechstronności w iedzy i zainte resowań Lelewela, jeżeli przy tym należy stwierdzić, że sw ych teo retycznych w iadom ości z tych działów w iedzy nie b y ł w m ożności
praktycznie zużytkow ać i pogłębić, to pozostanie jego imię wielkim w innych działach nauk pom ocniczych, w bibliotekoznawstwie i b ib liografii, a w całym św iecie jako w ielkiego numizmatyka i pioniera geografii historycznej.
Rezultatem jego pracy, jako profesora-bibliotekarza U niw ersy tetu warszawskiego, są dwa dzieła, „B ibliograficznych ksiąg d w o je ” i „D zieje pow szechne bibliotek” . Jedna i druga praca, mimo że od lat stu tyle się zmieniło zarówno w teorji bibliotekarstwa jak i bib- liografji, zachow ały swą św ieżość i wartość. Ilość rozrzuconych w nich obserw acji, spostrzeżeń i stw ierdzonych faktów, dają tym dziełom trwałość znakomitego dorobku naukow ego naszej historycz nej literatury.
A le największym mistrzem, światowej sławy, znanym w całej Europie, miał stać się Lelew el w badaniach numizmatycznych i hi- storyczno-geograficznych. O d cięcie od pracy w bibliotekach i ar chiwach polskich, trudności prow adzenia studiów nad historią polską na emigracji, zmusiły go do szukania now ych pól pracy. Straciła na tym nauka polska, zyskała w ielkiego tw órcę nauka zachodnia.
Numizmatyką zajmował się^ już w cześnie, jeszcze w Polsce, ale dopiero w Brukseli zw rócił na ten dział pracy baczniejszą uwa gę. K orzystając zapewne z bogactw a dostępnych mu zbiorów o b cych, pisze swe znakomite dzieło, 2-tom ow e, „Numismatique du m oyen-âge” , w którym ogarniając całość zjawisk numizmatycznych średniowiecza, tw orzy pierw szy filjację typów monet średniow iecz nych. Praca ta, prócz której bibliografia numizmatyczna wymienia ok oło czterdziestu prac špeciálnych jego pióra, zyskała mu imię, uznane po dziś dzień jako autorytet, jako tw órcy now ych m etod badania, trw ałych na przestrzeni całego stulecia. Drugim dziełem, którym wsławił swe imię Lelew el w nauce europejskiej, były studia H istoryczno-geograficzne. I te zaczął jeszcze w Polsce, już wtenczas zyskując pow ażne uznanie. Jego „Pisma pom niejsze geograficzno- historyczne” (1816) i „Badania starożytności w e w zględzie geografii” (1820), mające na celu objaśnienie w iadom ości geografów greckich o Europie północnej, zyskały autorow i sławę, przekłady na ob ce ję zyki i ocen y takich badaczy jak Ritter i A, v. Humboldt. Trwałą pozycją w jego dorobku naukowym pozostanie jego „G éographie du m oyen-âge" 5-tom ow e dzieło, im ponujące bogactw em zebranego ma teriału, zebranego starannie nie tylko ze źródeł europejskich, ale arabskich, hebrajskich, indyjskich i chińskich. Zapew ne znaczna część jego w yw od ów dziś już ostać się nie może, jego wyliczenia są w znacznej mierze błędne, ale ileż badań i materiałów now ych przybyło tu w ciągu ostatnich lat 80-sięciu. C hociaż czas podkopał
6 P a m ięci Joa ch im a L ele w e la . 321
znacznie w artość tego dzieła, to jedak pozostanie ono, wraz z pra cami W olffa, M alte-Bruna i in. podstawą, na której rozw inęły się bujnie późniejsze badania. L elew elow i zaw dzięczam y, że i w tym dziale nauki, Polska ma swój udział, i to tak znaczny a wybitny.
Lelew el zatem we wszystkich działach t. zw. nauk pom ocni czych historii, w szędzie tam gdzie chodzi o krytykę źródeł, gdzie trzeba tw orzyć podstaw y, jest w nauce polskiej pionierem, tw órcą, jest początkiem tego wszystkiego, co dał nam następnie w ta kiej obfitości wiek XIX . On jest źródłem , z którego stworzyła się potym w ielka rzeka naszej nauki, — w szędzie cofając się wstecz i szukając początków tej czy innej idei, tego czy innego problemu, czy poglądu na przeszłość, w końcu trafiamy na wielkie, czcigodne nazwisko Lelewela. W dużej m ierze wyniki naszych obecn ych ba dań będą w rozbieżności ze zdaniem Lelewela, ale w niczym to nie umniejsza jego zasług i jego w nauce polskiej prymatu. W nauce bowiem naszej tylko drogą wolnej ew olucji, stopniow ego eliminowania człon ów rozum owania i zastępowania ich nowym i, dostosowanym i do postępu w iedzy, zbliżamy się do słońca prawdy, do nieosiągal nej prawdy objektyw nej.
Imię Lelew ela będzie w iecznotrw ałe w nauce polskiej, Słowam i gorącego w ielbiciela tego mistrza, Tadeusza K orzona uczcijm y jego zasługi: C ześć jego pamięci! Błogosławieństw o jego cieniom!