SZECHSWIAT
PISMO PRZYRODNICZE
Tom 97 Nr 11 Listopad 1996
Irlandzkie kopalnie ołowiu Krokodyle b eż zębów
Przeszczepy mózgu w depresji?
SYTUACJAEKOLOGICZNAOKOUCWAŁBRZYCHA, Fot. Z.J. Zielińs
Wydano z pomocą finansową Komitetu Badań Naukowych i
Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie
Treść zeszytu 11 (2395)
A. C z e c h , Jak masz bobra to sprawa dobra ... 243
M.W. L o r e n c , Stare kopalnie ołowiu w górach Wicklow (Irlandia) ... 248
E. K o ś m i c k i , Ogrody skalne w Niemczech i ich r o ś lin y ... 251
W. W i l c z y ń s k i , O formach agitacji proekologicznej ... 253
J. ś w i e c i m s k i , Nowe wystawy czasowe w nowej siedzibie M uzeum Przyrodniczego Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN w Krakowie .. 255
Fizjologia i patologia reaktywnych form tlenu. XVI. O „aktywności antyoksydacyjnej" i o tym, jakie owoce warto jeść (G. Bartosz) . . . . 258
Drobiazgi Jerzyk (W. Stachoń) ... 260
Nowe stanowisko Mutinus rcwenelli (Berk. et Curt.) E. Fisher (Phallales, Mycota) w Tarnowie i jego okolicy (R. Kozik)... 261
Wszechświat przed 100 laty ... 262
Rozm aitości : ... 263
Obrazki mazowieckie (Z. Polakowski) ... 263
Recenzje M. Chinery: Insects of Britain and Northern Europę (S. Knutelski) ... 264
Ekslibrisy przyrodnicze z kolekcji J.T. Czosnyki ... 264
* * *
O k ł a d k a : OPADŁE UŚCIE KLONU ZWYCZAJNEGO Acer platanoides. Fot K Spałek
Członkowie: Stefan W. Alexandrowicz, Wincenty Kilarski, Adam Kotarba, Halina Krzanowska, Barbara Płytycz, Adam Zając, Kazimierz Zarzycki
Komitet redakcyjny: Jerzy Vetulani (redaktor naczelny), Halina Krzanowska (z-ca redaktora naczelnego), Stefan W. Alexandrowicz, Barbara Płytycz, Adam Zając, Wanda Lohman (sekretarz redakcji) Adres Redakcji: Redakcja Czasopisma Wszechświat, 31-118 Kraków, ul. Podwale 1, tel. (0-12) 22-29-24
PRZEPISY DLA AUTORÓW
1. W stęp
Wtzediśuńat jest pismem upowszechniającym wiedzę przyrodniczą przeznaczonym dla wszystkich interesujących się postępem nauk pizyrodniczych, a zwłaszcza młodzieży licealne) i akademickiej.
W szediśuwt zamieszcza opracowania popularnonaukowe ze wszystkich dziedzin nauk pizyrodniczych, ciekawe obserwage przyrodnicze oraz fotografie i zaprasza d o współpracy wszystkich chętnych W szediśuwt nie jest jednak czasopismem zamieszczającym oryginalne doświadczalne prace naukowe.
Nadsyłane do Wszediśuńatii materiał}' są recenzowane przez redaktorów i specjalistów z odpowiednich dziedzin. O ich przyjęciu d o druku decyduje ostatecznie Komitet Redakcyjny, po u w zg lęd n iam merytorycznych i popularyzatorskich wartości pracy. Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzania skrótów i modyfikacji stylistycznych Fbczątiaij^yrn autorom Redakcja będzie niosą pcmoc w opracowaniu materiałów łub wyjaśniała powody odrzucenia pracy.
2. T ypy p rac
Wfzediśuriat drukuje materiały w postaci artykułów, drobiazgów i ich cykli, rozmaitości, fotografii n a okładkach i wewnątrz num eru oraz listów do Redakcji.
Wszed-świat zamieszcza również recenzje z książek przyrodniczych oraz krótkie wiadomości z życia środowisk przyrodniczych w Polsce.
Artykuły powinny stanowić oryginalne opracowania n a przystępnym poziomie naukowym, napisane żywo i interesująco również dla laika Nie mogą ograniczać się do wiedzy podręcznikowej. Pożądane jest ilustrowanie artykułu fotografiami, rydnami kreskowymi łub schematami Odradza się stosowanie tabel, zwłaszcza jeżeli m ogą być przedstawione jako wykres. W artykułach i innych rodzajach materiałów nie umieszcza się w tekście odnośników do piśmiennictwa (nawet w formie; autor, rok), z wyjątkiem odnośników d o prac pufcukowanych w e wcześniejszych numerach YJszediświata (w formie: „patrz W szed-śuwt rok, tom, strona"). Obowiązuje natomiast podanie źródła przedrukowywana łub przerysowanej tabeli bądź ilustracji oraz — w przypadku opracowania opierającego się na pojedynczym artykule w innym czasopiśmie — odnośnika dotyczącego całego źródła Przy przygotowywaniu artykułów rocznicowych należy pamiętać, że nie m ogą się one, ze względu n a cykl wydawniczy, ukazać wcześniej niż 4 miesiące po ich złożeniu do Redakcji.
Artykuły (tylko one) są opatrzone opracowaną przez Redakcję notką biograficzną. Autorzy artykułów powinni podać dokładny adres, tytuł naukowy, stanowisko i nazwę zakładu pracy, oraz informacje, które chcieliby zamieścić w notce. Ze względu n a skromną objętość czasopisma artykuł nie powinien być dłuższy niż 9 stron.
Drobiazgi są krótkimi artykułami, liczącymi 1—3 strony maszynopisu. Również i tu ilustracje są mile widziane. W szediśuwt zachęca do publikowania w tej formie własnych obserwacji
Cykl stanowi kilka DrMazgćw pisanych n a jeden temat i ukazujących się w kolejnych numerach Wszediśuńata. Chętnych do opracowania cyklu prosimy o wcześniejsze porozumienie się z Redakcją.
Rozmatości są krótkimi notatkami omawiającymi najciekawsze prace ukazujące się w międzynarodowych czasopismach przyrodniczych o najwyższym standardzie. Nie m ogą one być tłumaczeniami, ale pow inny być oryginalnymi opracowaniami len objętość wynosi 03 do 1 strony maszynopisu. Obowiązuje podanie źródła (skrót tytułu czasopisma, rok, tom: strona).
Recenzje z książek m uszą być interesujące dla czytelnika' ich celem jest dostarczanie nowych wiadomośd przyrodniczych, a nie informacji o książce. Należy pamiętać, że ze względu n a cykl redakcyjny i listę czekających w kolejce, recenzja ukaże się zapewne wtedy, kiedy omawiana książka juz daw no zniknie z ry n k a Objętość recenzji nie powinna przekraczać 2 stron maszynopisu.
Kromka drukuje krótkie (do 1,5 strony) notatki o dekawszycn sympozjach, konferencjach itd Nie jest to kranika towarzyska i dlatego prosimy nie robić wyliczanki autorów i referatów, pomijać tytuły naukowe i nie rozwodzić się nad ceremoniami otwarcia, a raczej powiadomić czytelnika, co dekawego wyszło z omawianej imprezy.
lis ty do Redakqi mogą być różnego typu. Tu drukujemy m in. uwagi dotyczące artykułów i innych materiałów drukowanych we Wszediśuriede. Objętość listu rue powinna przekraczać 1,5 strony maszynopisu. Redakcja zastrzega sobie praw o selekcji listów i ich edytowania
Fotogmfk przeznaczane d o ewentualnej publikacji n a okładce lub wewnątrz num eru mogą być czarno-białe lub kolorowe. Każde zdjęde powinno być podpisane n a odwrocie. Podpis powinien zawierać nazwisko i adres autora i proponowany tytuł zdjęcia Należy podać datę i miejsce wykonania zdjęcia Przy fotografiach zwierząt i roślin należy podać nazw ę gatunkową polską i łacińską Za prawidłowe oznaczenie odpowiedzialny jest fotogiafująg'.
P i z y w y k o r z y s t y w a n i u z d j ę ć z i n n y c h p u b l i k a c j i p r o s i m y d o ł ą c z y ć p i s e m n ą z g o d ę a u t o r a l u b w y d a w c y n a n i e o d p ł a t n e w y k o r z y s t a n i e z d j ę c i a .
3. F o rm a n a d sy ła n y c h m ate ria łó w
Redakcja przyjmuje do dru k u tylko starannie wykonane, łatwo czytelne maszynopisy, przygotowane zgodnie z Polską N orm ą (30 linijek na stronę, ok.
60 uderzeń n a linijkę, strony numerow ane n a górnym marginesie, lewy margines oo najmniej 3 cm, akapity wtięte n a 3 spacje), napisane przez czarną świeżą taśmę. Bardzo chętnie widzimy prace przygotowane n a komputerze. W ydruki komputerowe powinny być wysokiej jakości (NLQ lub HQ) i pisane na świeżej taśmie.
Tabele należy pisać nie w tekście, ale każdą na osobnej stronie. N a osobnej stronie należy też napisać spis iy d n wraz z ich objaśnieniami. Ryciny można przysyła? albo jako fotografie, albo jako rysunki kreskowe w tuszu, n a kalce technicznej. Powinny ty ć ponumerowane i pedpisane z tyłu łub n a marginesie ołówkiem.
Fotografie ilustrujące artykuł m uszą być popraw ne technicznie. Przyjmujemy zarówno zdjęcia czarno-białe, jak i kolorowe (pozytywy i negatywy).
Materiały powinny być przysyłane z jedną kopią Kopie maszynopisów i rycin, ale nie oryginały, mogą być kserogramami Kopie rydn są rrule widziane, ale nie obowiązkowe.
Zaakceptowana praca po recenzji i naniesieniu uwag redakcyjnych zostanie zwrócona autorowi celem przygotowania weisji ostateczną. Pizeslanie ostatecznej wersji n a dyskietce znacznie przyspieszy ukazanie się pracy drukiem
Prace należy nadsyłać pod adresem Redakcji (Podwale 1,31-118 Kraków). Redakcja w zasadzie nie zwraca nie zamówionych materiałów.
A u t o r o t r z y m u j e b e z p ł a t n i e j e d e n e g z e m p l a i z W szechświata z w y d r u k o w a n y m m a t e r i a ł e m .
W ydawnictwo Platan, 32-060 Liszki, Kryspinów 189
PISMO POLSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYRODNIKÓW IM KOPERNIKA
W YDA W ANE PRZY WSPÓŁUDZIALE POLSKIEJ AKADEM II UMIEJĘTNOŚCI
TOM 97 LISTOPAD 1996 ZESZYT 11
ROK 115 (2395)
A n d rz e j C z e c h (K rak ó w )
JAK MASZ BOBRA TO SPRAWA DOBRA
Bóbr jest egzotyczny i mało znany nawet dla ludzi interesujących się przyrodą. Poniższym artykułem chciałbym przybliżyć nieco sylwetkę tego zwierzęcia, którego inteligencja i niezwykłe zdolności inżynieryj
ne są wyjątkowe w świecie zwierząt.
P O C H O D Z E N IE I SY STEM A TY K A
Najstarszy znany kopalny przodek współczesnych bobrów, Paleocastor, pochodzi z oligocenu. Kiedyś żyło co najmniej kilkanaście gatunków bobrów, ale wię
kszość z nich wymarta w trzeciorzędzie. Jeszcze w koń
cu trzeciorzędu żył współcześnie z dzisiejszym bobrem ponad dwukrotnie większy Castoroides. Rodzaj Castor przetrwał trzeciorzęd jedynie w Europie, by później skolonizować Amerykę Północną przez przejście lądo
we w miejscu dzisiejszej Cieśniny Beringa. Współczes
ne gatunki są blisko spokrewnione ze sobą, a potwier
dzeniem tego, oprócz danych kopalnych, może być także posiadanie tych samych pasożytów.
Cofający się w holocenie lodowiec pozostawił na terenie Europy i Ameryki liczne rzeczki, bagienka i rozlewiska stanowiące świetne siedliska dla bobrów.
Ziemnowodny tryb życia, utrudniający polowanie na nie takim drapieżnikom jak wilki czy rysie, sprawił, że bobry stały się pospolite. Dowodem są liczne dzi
siejsze znaleziska paleozoologiezne. Na świecie żyją obecnie tylko dwa gatunki bobrów, niewiele się od siebie różniące — bóbr europejski Castor fiber zamie
szkuje Europę i Azję, bóbr kanadyjski Castor canaden- sis Amerykę Północną. Należą do rodziny bobrowa- tych Castońdae, rzędu gryzoni Rodentia.
BOBRY W C Z A S A C H H IS T O R Y C Z N Y C H
Biebrza, Boberka, Bóbr; Bobrowice, Bobrka, Bo
browniki, Bobrówka; Bobrowy, Bobrownicki, Bobro
wski —te nazwy rzek, wsi, miasteczek a naw et na
zwiska wskazują na częste niegdyś występowanie bo
brów na terenie naszego kraju. W końcu X wieku zwierzęta te były w Polsce pospolite. Z racji swych rozlicznych walorów użytkowych cieszyły się opieką książąt i królów. Do końca XIII wieku utrzymywano bobrowniczych — ludzi zajmujących się zaopatrywa
niem bobrów w żywność na zimę i ochroną żeremi.
Hodowali oni również czarne bobry o szczególnie cennym futrze i być może dlatego mają one dzisiaj
Ryc. 1. Bóbr. Rys. A. Czech
tak duży udział w populacji. Stan liczebny bobrów malał jednak szybko z dwóch głównych powodów:
nadm iernych polowań i kurczenia się lasów. Były to wówczas zwierzęta bardzo atrakcyjne. Przede wszys
tkim piękne i ciepłe futro nadaw ało się doskonale na kożuchy i czapy (mające poprawiać pamięć). Z racji ziemnowodnego trybu życia i charakterystycznych rogowych płytek n a ogonie przypominających rybie łuski, mięso bobra mogło być spożywane w czasie postów. Strój bobrowy — oleista substancja o zapa
chu piżma, wydzielina worków strojowych —gruczo
łów u nasady ogona oraz sadło były uw ażane za m e
dykamenty na wszelkie dolegliwości. Siekacze zwane strugami powieszone na szyi dziecka miały pomóc w bezbolesnym wyrzynaniu się zębów. Zaczęto w y
dawać dość rygorystyczne zarządzenia ochronne; już Bolesław Chrobry w początkach XI wieku zabronił polować na te zwierzęta w podległych m u terenach łowieckich, zachowując ten przywilej wyłącznie dla siebie. Prawdziwa klęska spotkała bobry między XII a XIV wiekiem, a związana była z przechodzeniem ziem królewskich i książęcych na własność klaszto
rów, kościołów i dygnitarzy świeckich, a co za tym idzie z brakiem racjonalnej gospodarki łowieckiej.
Jednocześnie niemieckie praw o osadnicze w prow a
dzone w miejsce polskiego, uwalniało poddanych od odpowiedzialności za zabicie bobra.
Podejmowano jednak próby ochrony bobrów. W Statucie Litewskim z 1523 roku czytamy:
g d y b y k to m ia ł w czyjej zie m i b o b ro w e g o n y , m a ż ą d a ć , a b y w ła ściciel teg o g r u n tu a n i sa m , a n i lu d z io m p o z w a la ł p o d o r y w a ć p o le, lu b k a rc z o w a ć , sia n o ż ę ć w o d le g ło śc i r z u c e n ia kija, ce le m a b y n ie b y ły b o b ry p ło s z o n e (...) a jeśliby p o d ż e re m ia p o d o ra ł, a ty m b o b ry w y p ło sz y ł, m a p łacić 12 ru b li, a te m u ż e r e m iu p rz e c ie d a ć po k ó j.
Mimo podejmowanych decyzji i zabiegów liczeb
ność bobrów zmniejszała się nadal.
W X W I wieku były one wciąż jeszcze spotykane w całej Polsce, ale na stanowiskach nielicznych i w y
spowych. Na pogórzu polskich Karpat zostały wytę
pione w końcu XVin wieku, zaś w górskich potokach i rzekach najprawdopodobniej już w XV-XVl wieku.
Rozbiory Polski i rabunkow a gospodarka okupantów przyniosły dalszy spadek liczby bobrów. W połowie XIX wieku przypadki spotkania ich siedlisk na za
chód od Wisły uchodziły za sensację przyrodniczą.
Dość liczna populacja utrzym yw ała się jeszcze na rze
kach litewskich, Polesiu, Wołyniu i Podolu. Czasami były otaczane opieką — n a przykład hrabia Adam Chreptowicz utrzym yw ał w tym celu bobrowniczego.
Po pierwszej wojnie światowej, w 1928 roku, stan bo
brów określono na 235 sztuk, ale utrzymywały się one tylko w dorzeczach Niemna i Prypeci. Objęcie bobra praw ną ochroną ustawami z 1919 i 1934 roku przy
niosło efekty, gdyż inwentaryzacja przeprowadzona w 1939 roku wykazała obecność już około 400 zwierząt.
Druga wojna światowa i późniejsze przesunięcia gra
nic państwa zredukowały szanse n a występowanie bo
brów w obecnych granicach. Z inicjatywy polskich na
ukowców w 1948 roku zakupiono bobry n a fermie w Woroneżu (ZSRR). Wypuszczono je nad Biebrzą. W 1950 roku opublikowano informację o bobrach nad Marychą, Czarną Hańczą i Wigrami. Prawdopodobnie przybyły one z terenów Litwy i Białorusi. Dzięki dal
szym migracjom i rozmnażaniu się bobrów powstała zwarta i liczna populacja przy północno — wschodniej granicy Polski. Jednak sytuacja bobrów wkrótce się po
gorszyła — głównie wskutek intensyfikacji rolnictwa (np. nieprzemyślane „melioracje"), leśnictwa i rozwoju turystyki masowej. Co gorsza, migracje bobrów w głąb kraju nie mogły mieć miejsca z uwagi na przeważający na Pojezierzu Suwalskim wschodni kierunek biegu rzek. W tej sytuacji w 1972 roku Zakład Doświadczalny Polskiej Akademii Nauk w Popielnie nad Śniardwami pod kierownictwem doc. dr. hab. Wirgiliusza Żuro
wskiego, przedstawił program aktywnej ochrony bo
bra. Jego głównym założeniem było sztuczne rozsied
lenie bobrów na terenie całego kraju. Corocznie, przy pomocy Polskiego Związku Łowieckiego, odławiano po kilkadziesiąt bobrów na północy kraju i przesied
lano je głównie w dorzecze Wisły. Podobnie wypusz
czano bobry wyhodowane w niewoli na fermie w Po
pielnie. Dzięki tej akcji, kierowanej przez prof. Żuro
wskiego aż do 1992 roku, bobry pojawiły się prawie w całej Polsce, głównie na terenach wschodnich, a ostatnio i w Bieszczadach.
Obecnie w całym kraju jest ich około 8-9 tysięcy.
Program reintrodukcji jest prowadzony z pełnym su
kcesem, a w chwili obecnej pojawił się problem go
spodarowania populacją bobrów w Polsce.
Bobry odławia się i przesiedla w określony sposób.
W warunkach naturalnych najpierw łowi się je, często przy użyciu psów, sieciami zakładanymi na wyjściach z żeremi lub nor. Często stara się odławiać zwierzęta, które czynią najwięcej szkód, np. zalewając pola w wyniku piętrzeń wody lub zatykania przepustów.
Następnie są one przenoszone do drucianych skrzyń i usypiane środkami farmakologicznymi, aby zmi
nimalizować stres.
Przy dalekich podróżach wskazane jest wstawianie co kilka godzin skrzyń z bobrami do wody na kilka
naście minut. Pozwala to zwierzętom wypróżnić się i zapobiega ich ewentualnemu przegrzaniu. Po prze
wiezieniu na upatrzone i przygotowane miejsce bo
bry są wypuszczane do sztucznych nor lub domków z zablokowanym wyjściem. Po jakimś czasie, gdy
„przyjdą do siebie", wygryzają sobie same wyjście na
R yc. 2. W y s tę p o w a n ie b o b r a e u r o p e js k ie g o w P o lsc e (1995). Rys.
A. C z e c h
Ryc. 3. 1 ran.sport bobrów w drucianych klatkach. Fot. A. Czech
wolność. Zamknięcie wyjścia ma na celu „wyciszenie zwierząt" i zapobiega ewentualnym późniejszym kło
potom z odnalezieniem się członków rodziny.
Rzadko zdarza się, aby bobiy osiedliły się dokładnie na miejscu wypuszczenia. Przemieszczenia mogą wy
nosić kilkadziesiąt-kilkaset metrów, ale czasem docho
dzą do kilkudziesięciu kilometrów — głównie na te
renach górskich. Po wybraniu miejsca bobry początko
wo kopią prowizoryczne nory. Chatki bobrowe — że
remia są budowane dopiero po kilku latach i wybraniu przez zwierzęta ostatecznego miejsca osiedlenia.
T R O C H Ę O B IO L O G II BO B R A I JE G O Z D O L N O Ś C IA C H IN Ż Y N IE R Y JN Y C H
Bóbr (polski), bobr (rosyjski), biber (niemiecki), be- aver (angielski), bivaro (włoski), biefore (francuski) — rdzenie nazw y tego zwierzęcia są podobne w wielu językach. Może to świadczyć o bardzo wczesnym zainteresowaniu tym zwierzęciem. Nie było to jednak tylko zainteresowanie możliwościami praktycznego wykorzystania. Już od najdawniejszych czasów ludzi zdumiewały potężne magazyny zimowe, tamy, do- mld czy ścięte drzewa. Bobry, z racji swych umiejęt
ności, często były uważane za zwierzęta święte. I tak na przykład Indianie północnoamerykańscy wierzyli, że nad wszystkimi wodam i panuje Wielki Bóbr, a sta
rożytni Germanie składali' bobry w ofierze bogom.
Motyw bobra pojawia się często w rysunkach ple
mion słowiańskich.
Bóbr jest największym po południowoamerykań
skiej kapibarze gryzoniem świata. Długość ciała w y
nosi około 1 m, ą ogona 20-25 cm, ciężar nawet 30 kg. Na lądzie bóbr jest niezgrabny i powolny. Świet
nie pływa, a pod w odą może przebywać do 15 minut.
W budowie anatomicznej bobra obserwujemy szereg ciekawych przystosowań. Pierwsze, co rzuca się w oczy, gdy zobaczy się bobra, to jego płaski ogon zw a
ny trafnie w gwarze myśliwskiej pluskiem lub kielnią.
Jest on pokryty rogowymi tarczkami, spomiędzy któ
rych wyrastają rzadkie włosy. W wodzie pełni on rolę steru a na lądzie podpory w czasie ścinania drzew.
Ciało bobra jest stosunkowo krępe i masywne; dla
tego często, a zwłaszcza w lecie, zachodzi koniecz
ność jego chłodzenia. Nagi ogon pełni tu bardzo w aż
ną rolę. Także nocny tryb życia chroni zwierzę przed przegrzaniem.
Pomiędzy palcami tylnych nóg, głównego organu lokomocji bobra w wodzie, rozpięta jest błona pływna zwiększająca powierzchnię stopy — do 70 crtr u do
rosłego osobnika. Bardzo charakterystyczny jest roz
dwojony paznokieć na drugim palcu — służy on do pielęgnacji futra. Przednie nogi są krótsze i znacznie bardziej chwytne od tylnych. Bóbr posługuje się nimi zręcznie w czasie pracy, jedzenia, pielęgnacji futra i zabawy.
Ciało bobra jest pokryte gęstym, miękkim i błyszczą
cym futrem. Można w nim wyróżnić włosy ościste i puchowe. Włosy puchowe są stosunkowo krótkie, bar
dzo gęste, z brunatnym odcieniem. Stanowią one świetny izolator, nie przepuszczając wody i zimna dzięki znajdującej się między nimi warstwie powietrza.
Włosy ościste są sztywne, długości 5-6 cm. Ich kolor jest różny (to on decyduje o umaszczeniu bobra) — od jasno brązowego, przez brunatny, do czarnego. W Polsce ponad połowę populacji stanowią bobry czarne.
Małe, ledwo widoczne uszy oraz nozdrza zaopa
trzone są w mięśnie zaciskające się podczas nurko
wania. Wargi zamykają się szczelnie za siekaczami, pozostawiając je na zewnątrz, co umożliwia pracę pod wodą. Siekacze bobra są bardzo silne i podobnie jak inne zęby, rosną przez całe życie zwierzęcia. Ich zewnętrzna powierzchnia pokryta jest bardzo twar
dym szkliwem koloru pomarańczowego. Ściera się ono wolniej niż wewnętrzna część zęba, co sprawia że siekacze są zawsze ostre. Efekty ich pracy są na
prawdę zdumiewające. Bobry potrafią ścinać drzewa o średnicy jednego metra, naw et o tak twardym drewnie jak dąb, grab czy buk.
Ślady żerowania pierwsze zdradzają obecność bo
brów. Grube pnie są często ogryzane dookoła, przez co miejsce zgryzu przypom ina klepsydrę. Cienkie pnie i gałęzie przegryzane są zwykle z jednej strony.
Na ziemi wokół miejsca cięcia znajdują się wióry dłu
gości nawet do 10 cm. Na powierzchni ciętego drew
na m ożna zauważyć charakterystyczne rowki — śla
dy zębów. Pocięte na kilkudziesięciocentymetrowe fragmenty pnie oraz całe gałęzie transportowane są w pobliże wody. N ad brzegiem bobry ogryzają je z kory. Szlaki transportowania przyjmują postać chara
kterystycznych wyślizganych w błocie ścieżek i wy
pełnionych wodą kanałów.
Rodziny bobrów zajmują bardzo różne siedliska:
brzegi rzek, jezior, rowy melioracyjne, torfowiska, po
toki, bagienka i rozlewiska. Czasem są to tereny silnie przekształcone przez człowieka. Są zwierzętami wyłą-
Ryc. 4. Ścinane wierzby. Fot. A. Czech
cznie roślinożernymi. Wiosną i w lecie żywią się głów
nie roślinami zielnymi. Ważny składnik stanowią ro
śliny błotne i wodne, jak tatarak czy lilia wodna. N a
tomiast w jesieni, w sąsiedztwie nor i domków bobry gromadzą zapasy na zimę, najczęściej w formie pod
wodnych magazynów. Składają się one z gałęzi, ka
wałków pni drzew (głównie wierzby, topoli, leszczyny i brzozy) i wplecionych między nie wodnych roślin, a osiągają objętość nawet do 25 m3. Często zapasy gro
madzone są w rozległych norach. Bobry korzystają ze zgromadzonych zapasów od późnej jesieni do wiosny jedząc wtedy korę i miazgę drzew. W czasie zimy cza
sem jednak wychodzą na ląd, szczególnie podczas od
wilży, można wtedy znaleźć ślady ich żerowania.
Tam, gdzie brzegi zbiorników są wysokie — w gó
rach lub na dużych rzekach, bobry żyją w rozbudo
wanych norach o długości nawet kilkunastu metrów, z wieloma podw odnym i wyjściami. Wylot nor, po
dobnie jak domków, m usi znajdować się poniżej po ziomu zamarzania wody. Chroni to także zwierzęta przed drapieżnikami. N ory są zaopatrzone w kanały wentylacyjne.
Na niskich, nizinnych terenach bobry budują chatki
— żeremia z ogryzionych gałęzi, m ułu, darni, kamie
ni i wszelakiego innego materiału. W ściany w budo
wują co się da — nierzadko są to deski, butelki i p u szki po konserwach. Żeremia mogą dochodzić naw et do 3 m wysokości i 10 m średnicy. Towarzyszą im często głębokie rowy kilkudziesięciometrowej długo
ści. Służąc głównie do spławiania drewna, praktycz
nie uniemożliwiają dojście człowiekowi suchą nogą w pobliże schronienia. Domki są świetnie izolowane termicznie, bardzo mocne, bezpieczne i systematycz
nie rozbudowywane. W ewnątrz, ponad poziomem wody, znajdują się jedna lub dwie kom ory mieszkal
ne wyścielone miękkimi wiórami.
Bobry potrafią dość precyzyjnie regulować tem pe
raturę wnętrza otwierając kanały wentylacyjne lub nanosząc świeży wilgotny muł.
Sezon godowy występuje u bobrów w styczniu i lutym. Młode rodzą się średnio po 107 dniach ciąży w maju i czerwcu. Ich liczba zależna jest od ilości i jakości pożywienia w środowisku i wynosi najczęściej dw a-trzy. Noworodki w ażą ok. 0,5 kg, są pokryte gę
stą sierścią i już w kilka godzin po urodzeniu otwie
rają oczy. Matka karmi je mlekiem przez blisko dwa miesiące, młode są bardzo aktywne i szybko rosną, a opiekują się nim i oboje rodzice. Bobry łączą się w
pary na całe życie. Jedna rodzina składa się z pary rodziców, tegorocznego przychówku i młodych z po
przedniego roku — w sumie przeciętnie 4-5 osobni
ków. Młode bobry pozostają z rodzicami do począt
ków trzeciego roku życia. Opuszczają wtedy gniazdo (a raczej zostają z niego wypędzane przez rodziców) i poszukują nowych siedlisk i partnerów.
Bobry są terytorialne — w obronie swego terenu potrafią być groźne dla obcych osobników, którymi są głównie wędrujące młode bobry. Kontrolowane te
reny mogą mieć długość kilku kilometrów i zależą głównie od zasobności siedliska (w przypadku nie
dostatku pożywienia są większe). Do oznaczania te
rytorium służy wspom niany już strój bobrowy.
Na płytkich ciekach bobry często budują tamy.
Spełniają one ważne funkcje: utrzymują wysoki po
ziom w ody przykrywający wejścia do schronień;
umożliwiają zwierzętom dostęp do drzew położo
nych dalej od brzegu bez potrzeby narażania się na ewentualny atak drapieżników na lądzie; głęboka w oda pozwala na zatapianie gałęzi na zimę. Dość du żą tamę bobry mogą zbudować nawet w ciągu kilku nocy. Potężne konstrukcje osiągające ponad 100 me
trów długości i spiętrzające wodę na wysokość 1,5 m etra — to efekt wielotygodniowej pracy. Są one sy
stematycznie rozbudowywane i poprawiane. Zadzi
wiająca jest trwałość takich budowli. Nie niszczą ich nawet gwałtowne przybory górskich strumieni. Moż
na po nich bez obawy chodzić. Duża wytrzymałość jest wynikiem wyboru odpowiedniego miejsca i te
chniki budowania. Bobry najpierw na dnie mocują gałęzie i kawałki pni prostopadle do kierunku pły
nącej wody. Następnie nasuwają warstwy mułu, pia
sku i kamieni, potem znowu gałęzi. Całość uszczel
niana jest mułem, a na końcu z poprzecznie ułożo
nych elementów formowana jest korona. W ten spo
sób powstaje grobla o szerokiej podstawie, długiej skośnej powierzchni czołowej i opadającej pod ostrym kątem tylnej ścianie.
Często bobry budują system kolejnych tam, spiętrza
jący wodę do znacznych wysokości. Takie rozwiązanie jest najbardziej korzystne w przypadku dużego naporu wody — szczególnie w górach, a zalany teren jest wię
kszy niż przy pojedynczej tamie. Bobry bardzo często kopią głębokie kanały w dnie stawów dla zapewnienia sobie odpowiedniej głębokości wody.
Bobry pędzą nocny tryb życia. Są bardzo ostrożne.
Zaniepokojone alarmują innych członków rodziny sil
nym uderzeniem ogona o wodę i błyskawicznie nurkują. Zoba
czyć je można podchodząc ostrożnie do żeremi wieczorem lub wcześnie rano w lecie (krót
ka noc nie pozwala na wykona
nie koniecznych prac i bobry
„zarywają" nieco dnia), ale pło
szy je nawet najmniejszy ruch lub szelest.
JA K BOBRY Z M IE N IA JĄ Ś R O D O W IS K O ?
Staw bobrowy powstały przez budowę tamy znacząco
Ryc. 5. Żeremie bobrów w przekroju. Rys. A. Czech
Ryc. 6. l a m a b o b ró w . F o t. A . C z e c h
zmienia warunki ekologiczne i hydrologiczne. Zwię
ksza się bioróżnorodność siedliska. Pojawiają się licz
ne gatunki ptactwa wodnego, np. kaczki żerujące na rzęsie wodnej (którą przyniosły na własnych nogach) obficie się teraz rozmażającej. W najgłębszym miejscu
— przy samej tamie — można zauważyć ryby, za któ
rymi może przyciągnąć wydra. Znajdzie ona schro
nienie w norach opuszczonych przez bobry. Podmo
kły teren zwabi nawet łosia. Zwiększa się znacznie liczebność płazów i owadów znajdujących dobre w a
runki życia w płytkich przybrzeżnych wodach. Bobry utrzymują zadziwiająco stały w ciągu roku poziom wody w stawie — kijankom nie zagraża brak wody, jak w kałużach. Zasadniczo zmienia się widok szaty roślinnej — miejsce podtopionych brzóz i świerków zajmują wierzby, wchodzą nowe gatunki roślin ziel
nych, przy brzegu pojawia się trzcina. Intensywnie kopane nory i kanały dodatkowo zmienią dotychcza
sowy wygląd terenu zajętego przez bobry.
Bobry w znaczący sposób zmieniają również w a
runki hydrologiczne. W dobie powszechnego niedo
statku wody stawy bobrów mogą oddać nieocenione usługi przy stabilizacji poziomu wody gruntowej, spływu w ód strumieniami i zabezpieczaniu terenów leśnych przed pożarami. Intensywne badania prze
prowadzane w Stanach Zjednoczonych na krewniaku naszego bobra — bobrze kanadyjskim dowiodły, że w okolicach gdzie teren jest „nasycony" bobrami ich stawy mogą zatrzymywać do 20 % wody dostępnej na lądzie. Pewne gatunki ryb łososiowatych preferują małe zbiorniki — w tym stawy bobrów — do skła
dania ikry. Młode ryby w nich żyjące rosną i dojrze
wają znacząco szybciej w porównaniu z tymi samymi gatunkami przebywającymi w strumieniach. Tłuma
czy się to znacznie większą zawartością składników pokarmowych w wodzie stawów. Szybko mnożące się mikroskopijne glony zapoczątkowują cały łańcuch pokarmowy. System tam i stawów bobrowych na nie
wielkich ciekach dodatkowo natlenia wodę i zatrzy
muje osady.
Oczywiście bobry nie mogą poprawić stosunków hydrologicznych w stopniu liczącym się w skali kraju.
Mogą mieć jednak znaczenie lokalne, zwłaszcza na terenach przesuszonych, torfowiskach, w obrębie par
ków narodowych, krajobrazowych i innych obiektów.
Takie „wykorzystanie bobrów" — tzw. bioinżynierię środowiska — stosuje się już od wielu lat z powo
dzeniem np. w Kanadzie w stanie Alberta, gdzie
utrzymuje się liczną i kontrolowaną populację bo
brów właśnie w celu poprawy warunków hydrologi
cznych.
P R Z Y S Z Ł O Ś Ć B O B R Ó W W PO LSC E
Z chwilą w prowadzania bobrów na nowe tereny pojawił się problem gospodarowania na zajętych przez nie miejscach, tak aby zwierzętom nie wyrzą
dzić szkód, a równocześnie pomóc w zaaklimaty
zowaniu się. Głównymi powodam i opuszczania sta
nowisk zajmowanych przez bobry są przede wszys
tkim niepokojenie ich przez ludzi oraz brak dostate
cznej ilości pożywienia. Dlatego zwiedzanie siedlisk bobrowych powinno być ograniczone tylko do pory dziennej i nie może się odbywać w bliskości żeremi lub nor. Nory bobrów mogą sięgać do 20 metrów w głąb lądu; mają one liczne rozgałęzienia i czasami skomplikowany przebieg. Często zdarza się zarwanie sklepienia nory pod nogami przechodzących ludzi czy większych zwierząt w najmniej spodziewanych miejscach. Aby zapewnić bobrom odpowiednią ilość pokarmu, to obok zakazu wyrębu drzew i krzewów, wykaszania traw na terenie zajmowanym przez bo
bry, pożądane byłoby wysadzanie w jesieni lub na wiosnę żywokołów wierzbowych i osikowych. Bar
dzo szybko wypuszczą one m łode pędy, chętnie zja
dane przez bobry. Sadzenie cienkich zrzezów raczej nie spraw dza się w praktyce. W jesieni w przypadku niedoboru pożywienia m ożna podkarmiać bobry po
dając im gałęzie wierzbowe i osikowe. Do stawu bo
browego można wrzucić trochę lilii wodnej, która szyb
ko się rozmnoży a jest szczególnie chętnie zgryzana.
W ostatnich latach wzrastają naciski na wydawanie zezwoleń na odstrzały bobrów. Często uzasadnia się to teoriami, że to dla dobra populacji, w której może wystąpić rozwój chorób epidemicznych w wyniku przegęszczenia. Bobry są terytorialne a młode osob
niki zakładając rodziny zmuszone są wędrować na tereny zagospodarowane przez człowieka zajmując rowy melioracyjne, śródpolne cieki czy kanały. Uwa
żam, że bobry powinny być odławiane z miejsc, gdzie jest ich zbyt wiele i przesiedlane na nowe tereny. Spo
ro stanowisk bobrów na terenie Polski m a charakter wyspowy i przy braku odpowiedniej opieki, polega
jącej także na wypuszczaniu dodatkowych rodzin, z czasem może dojść do zniknięcia części z nich. Inne powody to coraz częstsze kłusownictwo, straty wśród młodych bobrów podczas dalekich migracji w poszu
kiwaniu partnera, pomijając już niekorzystne efekty chowu krewniaczego. W małej populacji zginięcie tyl
ko kilku osobników może doprowadzić do zagłady całego stanowiska. Myślę, że gospodarowanie popu
lacją bobra w Polsce powinno polegać na rozwoju po
jedynczych izolowanych stanowisk tych zwierząt.
Wtedy będzie można się zastanowić nad uznaniem bobra za zwierzę łowne a także formą pozyskania.
Jedynym bowiem skutecznym sposobem jest chwy
tanie bobrów w paści czy pętle, których stosowanie w Polsce jest zabronione.
Wpłynęło 30 V 1996
A n d rzej C z e c h jest s tu d e n te m V r o k u b io lo g ii U]
Wszechświat, t. 97, nr 11/1996 M A R E K W . L O R E N C (W ro c ła w )
STARE KOPALNIE OŁOW IU W G Ó R A CH WICKLOW (IRLANDIA)
Na południe od Dublina, między miejscowościami Bray i Arklow na w ybrzeżu M orza Irlandzkiego oraz Baltinglas i Blessington w głębi lądu rozpościera się hrabstwo Wicklow. Jest to obszar głównie górzysty, w znacznej mierze pokryty wrzosowiskam i i torfo
wiskami (por. Wszechświat, t. 94, nr 11/1993). Hrab
stwo to, a zwłaszcza góry o tej samej nazwie kryją w sobie wiele miejsc, w których m ożna dokładnie prześledzić historię Irlandii od czasów najdawniej
szych, z których pochodzą tajemnicze dolmeny kul
tury megalitycznej, poprzez okres rzymski (V w.) i wczesnego chrześcijaństwa (V-VI w.) aż po najazdy Wikingów (VIII-X w.), N orm anów (XII w.) i okres ko
lonializmu angielskiego (XVI-XX w.).
Prowadzone od daw na prace archeologiczne ujaw
niły na wybrzeżu istnienie cmentarzy z czasów rzym skich, a blisko plaży znaleziono naw et pojedyncze rzymskie monety. Tutaj, przy ujściu rzeki Dargle, w 790 r. pierwszą osadę założyli Wikingowie, dając tym samym podwaliny pod późniejsze miasto Bray. Po
chodzenie nazw y Bray nie jest całkiem jasne. Mając na względzie skalisty przylądek Bray i wiele stro
mych stoków wokół miasta, m ożna łączyć ją z irlan
dzkim słowem „bre" oznaczającym „wzgórze". We
dług zapisów kościelnych, dawniej miasto nazywało się właśnie Bre, zaś w edług innych opinii nazw a ta pochodzi od nazwiska irlandzkiego klanu Ui Briuin Culann. Podobne dw ie osady założyli Wikingowie przy ujściach rzek Avoca (obecnie miasto Arklow) i Vartry. W tym ostatnim miejscu powstała osada Vy- kinglo, co w ich języku oznaczało ogień lub płomień.
Z czasem nazw ę tę przekształcono w obecne Wic
klow.*
W okresie wielkiego rozwoju przem ysłu już od po
czątku XIX w. bardzo intensywnie zaczęto eksploro
wać góry Wicklow pod kątem możliwości wydobycia rud metali, a zwłaszcza ołowiu. Po zlokalizowaniu obszarów występowania, eksploatację prowadzono w bardzo wielu miejscach i w zależności od w arunków naturalnych były to albo dobrze zorganizowane ko
palnie, albo tylko pojedyncze sztolnie. W samych okolicach Dublina rudę w ydobyw ano w 8 miejscach, natom iast w sąsiednich górach Wicklow udokum en
tow aną historię posiada ich aż 15.
W górach Wicklow szczególnie cenne pod tym względem okazały się piękne, szerokie doliny, któ
rych dnem płyną bystre, górskie rzeki. W jednej z do
lin rzeka Glenealo łączy dw a polodowcowe jeziora, co dało pierwotną nazw ę Glendalough (przekształce
nie irlandzkich słów Gleann Da. Loch — Dolina Dwóch Jezior). Tutaj właśnie u zbiegu z rzeką Glendassan wy
pływającą z sąsiedniej doliny, Św. Kevin założył w VI w. pierwszy klasztor, kolebkę chrześcijaństwa w tych stronach, do dziś zabytek najwyższej klasy i miejsce tłum nie odw iedzane przez turystów i piel
grzymów. W spomniana sąsiednia od strony północ
nej dolina Glendassan jest znacznie szersza i w głębi kończy się stromym urwiskiem, na którym rzeka two
rzy piękny wodospad. Prawie identycznie wygląda położona dalej na północ następna dolina Glenmac- nass — najpiękniejsza polodowcowa dolina gór Wic
klow znana z wielu informatorów turystycznych, po
cztówek i filmów przyrodniczych.
Schemat geomorfologiczny i budow a geologiczna dolin wschodniej części gór Wicklow są we wszys
tkich przypadkach podobne. Są to bardzo charaktery
styczne „U"-kształtne doliny pochodzenia polodow- cowego o stromych zboczach i bardzo szerokich dnach, którymi dziś płyną tylko silnie meandrujące górskie rzeki (ryc. 1). Bardzo typowe są też wysoko zawieszone boczne dolinki, którymi niegdyś dopły
wały mniejsze, boczne lodowce, a z których obecnie spadają kaskady potoków. Taką morfologię mają do
liny w miejscach, gdzie lodowiec żłobił względnie miękkie skały łupkowe. W wyższych partiach zawsze występuje bardzo stromy i wysoki próg, za którym dolina jest znacznie płytsza. Jest to miejsce kontaktu skał łupkowych z granitem, stanowiącym twardy próg nawet dla lodowca sprzed 11 000 lat. Mamy tu dwułyszczykową odm ianę granitu należącą do wiel
kiego, kaledońskiego masywu Leinster, ciągnącego się przez ponad 70 km od okolic Dublina na połu
dniowy zachód. Na całej długości granit ten pocięty jest gęstą siecią poprzecznych szczelin. Począwszy od okolic Glendalough w kierunku północnym aż do miejscowości Ballycorus, wszędzie przy kontakcie z łupkami pęknięcia w granicie wypełniają żyły peg- matytów, osiągające miejscami 2 m grubości. Żyły te bogate są w siarczkowe rudy ołowiu (galena PbS) i cynku (sfaleryt ZnS), którym w mniejszych ilościach towarzyszą siarczki miedzi (chalkopiryt CuFeS2), że
laza (piryt FeS2) i srebra (argentyt Ag2S). Geneza rud
R yc. 1. „ U " - k s z ta łtn a d o lin a G le n d a s s a n je s t k la s y c z n y m p r z y k ła d e m p o lo d o w c o w y c h d o l i n w g ó r a c h W ic k lo w . T u ta j p o n a d 200 l a t te m u z a c z ę to w y d o b y w a ć r u d ę o ło w iu
* W a rto zw ró c ić u w a g ę n a e ty m o lo g ię p e w n y c h n a z w , g d y ż o b e c n e „ a n g lo -b rz m ią c e " n a z e w n ic tw o s to s o w a n e w Irla n d ii najczęściej n ie m a ż a d n e g o p o d ło ż a an g ie lsk ie g o . D la w y g o d y i n a u ż y te k w ła d z k o lo n ia ln y c h s to s o w a n o je d y n ie p ro s tą , fo n e ty c z n ą a d a p ta c ję o ry g i
n a ln y c h n a z w irla n d z k ic h c z y celtyckich.
siarczkowych w utworach żyłowych na ogół łączona z hydrotermalnymi roztworami pochodzenia mag
mowego w przypadku granitu Leinster wiązana jest ze źródłem zewnętrznym, czyli skałami osłony intru- zji. Taką możliwość interpretacyjną sugeruje obecność w serii kambro-ordowickich łupków ciągłego hory
zontu dość osobliwej skały zwanej kotikulą (por.
Wszechświat, t. 96, nr 3/1995).
Pomijając szczegółowe opisy wszystkich miejsc w y
dobycia, sposób eksploatacji rudy oraz metodę jej wy
topu m ożna wystarczająco dobrze poznać na przy
kładzie historii kilku zaledwie kopalni, z których naj
ciekawszymi wydają się Luganure w górach Wicklow oraz Ballycorus leżąca na południe od Dublina. N a
leży jednak pamiętać, że najstarszą kopalnią ołowiu w górach Wicklow był zakład Ballinafunshoge poło
żony w dolinie Glenmalur na południe od Glendalo- ugh, który otwarto już w 1793 r. Najstarsza dokumen
tacja z roku 1812 podaje, że pojedyncza sztolnia słu
żąca równocześnie do wentylacji kopalni, osiągnęła wówczas żyłę rudy miąższości 3,5-5,5 m na głęboko
ści 155 m poniżej jej wystąpienia na powierzchni zbo
cza. W 1819 r. wydobyto tu 300-400 t rudy zwierającej średnio 68% ołowiu. Dokumentacja dotycząca tej ko
palni nie jest kompletna ale wiadomo, że w roku 1845 przy zatrudnieniu ok. 30 osób wydobyto z niej 270 t ołowiu, a w 1852 r. — 144 t ołowiu i 27 kg srebra.
W latach 1853-56 kopalnia nie funkcjonowała, zaś później w latach 1857-64 dostarczała już poniżej 100 t ołowiu rocznie. Na tym okresie kończą się wszelkie dokumenty na temat tej najstarszej w Wicklow ko
palni.
Najbardziej obiecującym miejscem eksploatacji ru
dy ołowiu okazały się jednak położone dalej na pół
noc doliny Glendalough i Glendassan. W pierwszej z nich odkryto, a następnie eksploatowano 4 żyły rudne, ale znacznie wcześniej powstała kopalnia w drugiej dolinie. Tutaj przy granitowym progu odkry
to 10 takich żył, z których najdłuższa ciągnie się ponad 4 km i eksploatowana była równocześnie w obu dolinach.
Dobrze zorganizowaną kopalnię Luganure zaczęto budować w dolinie Glendassan począwszy od 1800 r., a oficjalnie otwarto ją w 1819 r. W roku 1826 kopalnie Luganure i Glendalough przejęło Irlandzkie Towa
rzystwo Górnicze po osiągnięciu w tej drugiej rocz
nego wydobycia 120 t galeny i odkryciu nowych żył w Camaderry. W kopalni Luganure ołów wydoby
wano docierając do obfitujących w rudę żył pozio
mymi sztolniami, prowadzącymi nawet na długość 1000 m w głąb zbocza, a stąd rozbudowanym syste
m em szybów i chodników eksploatacyjnych. W 1828 r. chodniki w kopalni przekroczyły głębokość ponad 90 m, a wydobycie roczne osiągnęło 500 t. Znacznie później, w 1844 r. chodniki zeszły poniżej głębokości 200 m, a złoże 10 żył eksploatowało 8 szybów wy
dobywczych. W tedy jednak osiągnięto uboższą część złoża, a ponadto spadło zasilanie w odą maszyn i urządzeń. Uznając głębsze poziomy za nieprodu
ktywne, z pozostałej części kopalni w ciągu 1852 r.
miesięcznie wydobywano średnio 120 t rudy o za
wartości 74-75% ołowiu i 170-227 g / t srebra. W dal
szych latach zaznaczał się stopniowy wzrost rocznego wydobycia ołowiu: 1852 — 1140 t, 1858 — 1220 t, 1859
— 1265 t. Później aż do 1865 r. uzyskiwano rocznie ok. 11001 ołowiu. Dane z tego właśnie roku wskazują, że w rudzie pochodzącej z eksploatacji jednej srebro- nośnej żyły, 184 t ołowiu zawierało 1870 g srebra.
W latach 1868-70 przeprowadzono znaczną modernizację kopalni, montując przepompownię w
„Rupia" i przedłużając kanały doprowadzające wodę poza pobliską górę do położonego wyżej polodow- cowego jeziora Lough Nahanagan. Wykonano też no
w ą trasę kolejową łączącą Luganure z kopalniami Van Dieman's Land w Glendalough. Po niewielkim deficycie w 1872 r. kopalnia znów przynosiła zyski aż do roku 1879, kiedy to cena ołowiu gwałtownie spadła. Od tego czasu zaczęło też spadać wydobycie w kopalni, aż w 1884 r. wydobyto zaledwie 450 t rudy eksploatując tylko jedną z ośmiu żył. Ostatecznie w 1889 r. Irlandzkie Towarzystwo Górnicze wystawiło obie kopalnie Luganure i Glendalough na sprzedaż.
Kupione dw a lata później przez indywidualnego wła
ściciela obie kopalnie dostarczyły w 1900 r. zaledwie 6 t ołowiu. Brak jest późniejszych dokumentów stwierdzających dalsze losy kopalni. Wiadomo tylko, że ostatnie eksploracje okolic Luganure podjęto jesz
cze raz w 1917 r.
Kopalnia Luganure była na tyle dobrze zorganizo
wana, że na jej terenie, a dokładniej na południowo- zachodnim zboczu doliny Glendassan znajdował się także zakład przeróbczy. Był to cały kompleks obej
mujący brukowaną granitem drogę dojazdową, po
dobnie brukowane składy rudy, kilka budynków sor
towni, kruszarnię i baseny do oczyszczania rudy.
Pierwszym etapem przeróbki było ręczne sortowanie rudy. Srebrzysto błyszcząca galena jest łatwo rozpo
znawalna wśród siarczków innych metali (sfaleryt jest brązowy, a chalkopiryt i piryt złote) i skały płonej, w związku z czym tę pracę mogły wykonywać nie znające się wówczas na górnictwie kobiety, a nawet dzieci. Następnie galenę przenoszono do budynku kruszarni, w której napędzany kołem wodnym młyn rozdrabniał rudę na bardzo drobne kawałki. Tak przygotowana ruda trafiała do kilku kolistych base
nów z wodą zbudowanych na zboczu piętrowo jeden nad drugim, w których przy pomocy mieszadeł, cięż
ką galenę oddzielano od rozdrobnionej lżejszej skały.
Po ostatecznym oczyszczeniu w najniżej położonym basenie galenę składowano i przygotowywano do transportu. Pozostały przy oczyszczaniu piasek z roz
drobnionej skały wypuszczano do niżej płynącej rze
ki, która unosiła go z miejsca przerobu.
Przejeżdżając drogą wiodącą przez dolinę Glendas
san i nie znając historii tego miejsca, można nie zwró
cić nawet uw agi na zbocze, na którym ledwo widać ruiny budynków, sterty kamieni i połacie piasku. Ba
czny obserwator zauważy jednak, że kamienne i pia
szczyste wysypiska na zboczu polodowcowej doliny są nienaturalne. Po wejściu na zbocze trudno nie za
uważyć m urów budynków, w których na brukowanej podłodze sortowano rudę. Bardzo dobrze zachowane są mury kruszarni, w której wyraźnie oddzielone jest wysokie pomieszczenie zajmowane niegdyś przez wielkie koło wodne. Dopiero z tego miejsca, stojąc przy kruszarni i patrząc w dół zbocza można zauwa
żyć pozostałości „basenów flotacyjnych" z drewnia
nymi, stożkowatymi osiami mieszadeł, a przy nich
R yc. 2. K o p a ln ię i z a k ła d p r z e r ó b c z y L u g a n u r e z b u d o w a n o n a z b o c z a c h d o lin y G le n d a s s a n . N a p ie r w s z y m p la n ie w id a ć r u in y s k ła d ó w i s o r to w n i, a w d a li n a p r z e c iw le g ły m z b o c z u w y s y p is k a p r z y w e jśc ia c h d o d a w n y c h s z to ln i
wielkie łachy piasku pozostałego po oddzieleniu ga
leny (ryc. 2). W arto też zwrócić uw agę na doskonale zachowany skomplikowany system kanałów zbudo
wanych z równo ułożonych bloków granitowych. Za
daniem owych kanałów było doprowadzenie wody z wyższego odcinka rzeki i opadowej ze szczytu oraz zbocza do napędzania m aszyn na terenie zakładu. Do dziś zachowała się też brukow ana droga, którą przy
wożono do zakładu rudę z kopalni. Widoczne z od
dali sterty kamieni to właśnie zwały ostatniej porcji wydobytej rudy, której nie zdążono już przerobić.
Właśnie tam m ożna znaleźć piękne okazy wszystkich współwystępujących m inerałów rudnych oraz innych typowych minerałów pegmatytowych. Poza zakła
dem przeróbczym na obu zboczach doliny stanowią
cych niegdyś teren kopalni do dziś zachowane są otwarte wyloty wielu sztolni i szybów eksploatacyj
nych.
W najdalej na północ wysuniętej części granitu Le- inster w okolicach Ballycorus warto odwiedzić inną kopalnię ołowiu. Najstarsze dokum enty podają, że w 1807 r. w nowootwartej kopalni prace wydobywcze prowadzone na długości 37 m osiągnęły głębokość zaledwie 2,5 m, eksploatując niewielką żyłę m iąższo
ści 0,6 m. Późniejsze prace wydobywcze prowadzone w 1819 r. w sztolni wchodzącej we wzgórze na dłu
gość ponad 200 m i na ponad 40 m w głąb wykazały, że dalej żyła ta rozwidla się. Mniej produktyw na żyła południow a nadal nie przekraczała 0,6 m miąższości, natomiast północna oddalona od niej o ponad 36 m osiągała miejscami 1,5 m . Eksploatowanej galenie (75 % ołowiu), w której stwierdzono podobno ślady złota często towarzyszyły sfaleryt, piryt oraz jaskrawo zielone węglany miedzi.
W 1826 r. kopalnię oficjalnie przejęło Irlandzkie To
warzystwo Górnicze, a w dw a lata później zam onto
wało w niej pierw szą wieżę strzałową. Prace w ydo
bywcze prowadzono tu nieprzerw anie do 1834 r., kie
dy kopalnię zalała woda. Po wielu próbach, w 1839 r. wykonano w starej kopalni dw a tunele, ale dalsze prace wstrzymano, uznając odkryte rozgałęzione żyły za nie nadające się do eksploatacji. Odnalezienie sa
m orodków srebra w 1843 r. ożywiło zainteresowanie kopalnią. Na głębokości ponad 14 m wyznaczono i osiągnięto żyłę srebra długości 11 m, a wykonany w
1845 r. poprzeczny tunel osiągnął tę samą żyłę galeny, którą eksploatowano wcześniej w starej kopalni. Po kolejnej przerwie w latach 1845-57 i po unowocześ
nieniu zakładu przez wprowadzenie silników paro
wych i ostemplowania w korytarzach, kopalnia znów ruszyła z wydobyciem. Dalszych poszukiwań zaprze
stano jednak już w 1860 r., nie wykorzystując mapy z 1846 r. lokalizującej żyłę srebra w obrębie granitu ok. 18 m pod najgłębszą sztolnią. Po następnych trzech latach doprowadzono w końcu do definityw
nego zamknięcia kopalni w 1863 r. Późniejsza historia kopalni nie figuruje w dostępnych dokumentach.
Obecność kopalni w płynęła na w ybudow anie w Ballycorus w 1828 r. także huty ołowiu. Był to je
dyny zakład tego ty p u w całym hrabstw ie Wicklow i właśnie tutaj końm i i koleją przyw ożono do w y
topu rudę ze wszystkich kopalni. Stąd też było w m iarę blisko do m orza, gdzie w portach czysty ołów ładow ano do dalszej drogi na statki. Zlokali
zow ana w śródgórskiej dolinie h uta w Ballycorus nie byłaby miejscem szczególnie ciekawym, gdyby nie fakt, że nie widać na jej terenie żadnego komina do w yprow adzania spalin. W 1863 r. zorientowano się bowiem, że trujące p rodukty powstające p o d
czas w ytopu m uszą być w yprow adzone poza za
m ieszkałą przez ludzi dolinę. Z bloków granito
wych zbudow ano więc kam ienny tunel, prow adzą
cy z huty poza zakład po zboczu nad doliną, aż na pobliskie wzgórze. Dopiero tutaj ponad 1000 m d a
lej (licząc w linii prostej) i 120 m wyżej od miejsca
Ryc. 3. K o m in h u t y o ło w iu w B a lly c o ru s w z n o s i s ię n a w z g ó r z u p o n a d 1000 m d a le j i 200 m w y ż e j n iż s a m z a k ła d