• Nie Znaleziono Wyników

"Roczniki teologiczno-kanoniczne", t. XIII, zeszyt 5, Lublin 1966; "Roczniki teologiczno-kanoniczne", t. XIV, zeszyt 5, Lublin 1967

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Roczniki teologiczno-kanoniczne", t. XIII, zeszyt 5, Lublin 1966; "Roczniki teologiczno-kanoniczne", t. XIV, zeszyt 5, Lublin 1967"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Ferdynand Pasternak

"Roczniki teologiczno-kanoniczne", t.

XIII, zeszyt 5, Lublin 1966; "Roczniki

teologiczno-kanoniczne", t. XIV,

zeszyt 5, Lublin 1967

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 11/3-4, 317-327

(2)

[ 3 ] R E C E N Z J E 3 1 7

pod h asłam i: G niezno, P olska, W łocław ek itd. In n y m i słow y trz e b a ju ż p o sia d ać p ew n ą znajom ość p ro w in cji kościelnych i diecezji, gdzie się o d byw ały synody. Ale om aw ian a b ib lio g ra fia nie je st dla początk u jący ch naukow ców , lecz ju ż obznajom ionych z o rg an iz ac ją kościelną, historią· K ościo ła itp.

Na p o d k reśle n ie zasługuje tru d A u to ra ja k i w łożył celem szybkiego o d n alez ien ia synodu w w ielkich zbiorach, np. C h e v alier (poz. 125), M ansi (poz. 277). R ów nież zgrom adzenie d la stu d ió w d anych o synodach in n o ­ w ierców . Pozycje te d ad zą się łatw o odszukać p rzy pom ocy h aseł za­ w a rty c h w in d ek sie rzeczow ym (np. P ro testan tism u s).

Z ew n ę trz n a szata b ib lio g ra fii je st szczególnie p ię k n a: d o skonały p a ­ p ie r, p rz e jrz y sty d ru k , su m ien n a k o rek ta . S zkoda ty lk o , że p ag in a żyw a nie je st b ard z iej zróżnicow ana np. m ożna by podać n u m e ry pozycji, co uła tw iło b y szybkie p rze jście od indeksów do p o szukiw anej pozycji.

K ażdy z a in te re so w an y p ro b le m a ty k ą syn o d aln ą z p rzy je m n o śc ią w eź­ m ie do rę k i dzieło ta k tro sk liw ie p rzygotow ane przez prof. J. S aw ic­ kiego i I n s titu te of M edieval C anon Law . N ależy w y razić radość, że ro zw ija ją c e się stu d ia nad p a rty k u la rn y m p raw em k anonicznym uzy­ sk a ły -w sp a n ia łą pom oc a Szanow ny A u to r uw ieńczył b ib lio g ra fią sy n o ­ d a ln ą sw ój 40-ty ro k p rac y n aukow ej.

O. Joa ch im R o m a n B ar OFM C onv.

Roczniki Teologiczno-K anoniczne T. XIII, zeszyt 5, Lublin 1966, ss. 104 i T. XIV, zeszyt 5, Lublin 1967, ss. 147.

Z godnie z założeniem , rea lizo w a n y m ju ż od la t przez T ow arzystw o N au k o w e K.U.L. — je d en z zeszytów R oczników N aukow ych K.U.L. pośw ięcony b y w a corocznie zagadnieniom teo lo giczno-kanonicznym pod re d a k c ją K o m ite tu w osobach: ks. prof. P a w e ł P a łk a i ks. d ziekan Józef R ybczyk. Z agadnieniom tym pośw ięcony je st ta k ż e t. X III, z.5 za ro k 1966 i t. X IV, z. 5 za ro k 1967, k tó re to zeszyty łącznie chcem y tu z re ­ lacjonow ać. Oba bow iem zeszyty z a w ie ra ją cenne i w arto ścio w e ro z p ra ­ w y , stu d ia i o p raco w an ia z dziedziny h isto rii p raw a, in sty tu c ji p r a w ­ nych i n ajsze rz ej p o ję te j k an o n isty k i. O m aw iane zeszyty s ta ją się a k tu ­ aln ie ty m cenniejsze, że p o ru sz a ją ta k ż e za g ad n ien ia now e, zw iązane z p ro b le m a ty k ą posoborow ej odnow y, o k reślo n e j d o k u m e n tam i V a tic a ­ n u m II. S tan o w ić w ięc m ogą w ielk ą pom oc d la teologa i h isto ry k a

a szczególnie dla kan o n isty .

-1. N a p ierw szy p la n w y su w a ją się dw a a rty k u ły o. te m aty ce soboro­ w ej. P ierw szy z nich n ap isan y przez Ks. P a w ła P a ł k ę , to: „D yscy­ p lin a sa k ra m e n tó w w edług d e k re tu S oboru W a tykańskiego II De E ccle­ siis O rie n ta lib u s C ath o licis” . 13 (1966) z. 5, s. 5— 19.

Z całego d e k re tu soborow ego w y b ie ra A u to r tę tylk o jego część (p u n k ty 12— 18 oraz 26—29), k tó ra tr a k tu je o dyscy p lin ie sa k ra m e n tó w oraz w spó łu d ziale w iern y c h z w yznaw cam i kościołów odłączonych w p rzy jm o w a n iu i ud zielan iu sa k ra m e n tó w — i tę część d e k re tu p o d d a ­ j e głębszej analizie. Z agadnienia, k tó re A u to r w o p arc iu o d e k re t szczegółow o om aw ia w p u n k ta c h a rty k u łu to: szafarz bierzm ow ania, E u c h a ry stia , szafarz sa k r. poku ty , d ia k o n a t i św ięcenia niższe, m a łż e ń ­ s tw a m ieszane, w reszcie w spółudział w iern y c h w czynnościach św iętych z w yznaw cam i kościołów odłączonych.

(3)

Z p o stanow ień d e k re tu w yn ik a, że szafarz sakram entu b ie rz m o w an ia , k tó ry m w edług p ra w a w schodniego je st k ap ła n — może w ażnie u d zie­ lać tego sa k ra m e n tu (byle używ ał krzyżm a poświęconego przez p a t r i a r ­ chę lub biskupa) nie ty lk o w iern y m swego obrządku, a le ta k ż e i w ie r­ nym innych o b rząd k ó w — a n a w e t dzieciom łacinników, co było przez długi czas przed m io tem uzasadnionych w ątpliw ości kanonistów (k. 782 § 5). Z d e k re tu rów nież w y n ik a potw ierdzenie, pozwolenia udzielonego ju ż w r. 1948 przez K on g reg ację dla K ościoła Wschodniego, iż k a p ła n i o b rzą d k u łacińskiego, k tó rzy otrzy m ali w ładzę bierzm owania, m ogą go w ażnie udzielać ·— w g ran icach o trzy m an ej w ładzy — w iern y m w sz y st­ kich obrządków w schodnich, co m a w ielkie znaczenie p ra k ty c z n e a z a ­ razem ekum eniczne.

W zw iązku z E u ch a ry stią, k tó ra m a ścisły związek ze M szą św. — u d erz a nacisk, ja k i d e k re t k ładzie n a obow iązek uczestniczenia w ie r­ nych w e Mszy św., lub in n ej w łaściw ej litu rg ii, w niedziele i św ięta. M a to bow iem duże znaczenie d la istn iejące j p ra k ty k i w w ielu o b rząd k ach w schodnich, gdzie dotąd takiego obow iązku nie było lub był w ątp liw y . W ielką now ością, k tó ra w kościele łacińskim je st dopiero gdzieniegdzie postu lo w an a — je s t pozw olenie soboru (dekret, p. 15) n a u czestn ictw o w e Mszy św. n iedzielnej lub św iątecznej — ju ż od nieszporów w igilii po p rzed zającej d an ą uroczystość.

G dy idzie o szafarza sa k ra m e n tu p o k u ty — to sobór (d ek ret, p. 16) d aje spow iednikom w ładzę spow iadania w iern y ch w szystkich o b rzą d ­ ków , na w szystkich te ry to ria c h w spólnego zamieszkania — byle b y m ieli ci spow iednicy ju ry sd y k c ję od sw ych hierarchów le g aln ie n a b y tą i bez ograniczeń, co m a także olbrzym ie znaczenie praktyczne.

W k w estii d ia k o n atu — sobór życzy sobie (dekret p. 17), aby w tro sce o przy w ró cen ie daw nej d yscypliny sa k ra m e n tu kapłaństw a ■— w kościele w schodnim w znow iona została in sty tu c ja stałego diakonatu, jeśli gdzieś p rz e sta ła istnieć. J e s t to naw ią za n ie do podobnych tendencji w kościele łacińskim , czem u p o d staw ę d aje k o n sty tu c ja dogmatyczna o K ościele (nr 29). U p ra w n ie n ia i obow iązki w y p ły w ające z subdiakonatu i św ięceń niższych — o k reśla w łaściw a w ład z a kościołów partykularnych, co su - p o n u je n a przyszłość pew ne ich zróżnicow anie w poszczególnych k o ś­ ciołach.

P o stan o w ie n ia d e k re tu odnośnie m ałżeń stw mieszanych dotyczą tylk o form y p ra w n e j ty c h m ałżeń stw i to jed y n ie katolików o b rządków w schodnich z ak a to lik a m i obrządków w schodnich (dekret, p. 18). W k w e ­ stii tej d e k re t łagodzi dotychczasow ą dyscyplinę — stw ie rd z ając , że p rze p isan a fo rm a „C reb rae a lla ta e s u n t” P iu sa X II, (k. 85 §1 z r. 1949) o d tą d w y m ag a n a je st n ie do w ażności — a tylk o do godziwości za w ie­ ranego m ałżeństw a. Do w ażności w y m ag a d e k re t jedynie obecności k a ­ p ła n a lu b d iakona, choćby n im b y ł n a w e t K ap ła n akatolicki, b y le o b rzą d ­ k u w schodniego. J e s t to duże złagodzenie w zakresie form y z a w ieran ia m ałżeństw , co n astrę cz ało d otąd znaczne trudności.

W reszcie dużym k ro k iem naprzód je s t p. 27 dekretu o u czestn ictw ie w iern y c h obrządków w schodnich in sacris z akatolikam i w schodnim i. P ozw ala on bow iem ak ato lik o m w d obrej w ierze przyjmować w kościele sa k ra m e n t p o k u ty , E u c h a ry stii i n am aszczenia chorych, o ile sam i o to proszą i są należycie usposobieni. To sam o m ogą czynić i k ato licy o b ­ rzą d k ó w w schodnich, jeśli te sa k ra m e n ty są u akatolików w ażne oraz gdy tego w ym aga konieczność, pożytek duchow y i tru d n y dostęp do w łaściw ego k a p ła n a (ale ty lk o do godziwości). Sobór m a tu w y ra źn ie n a uw adze dobro duchow e sam ych w iern y c h i nie chce ich n ara żać n a

(4)

[5]

R E C E N Z J E

319

szkody. O rd y n a riu sze m a ją n ad ty m czuw ać i o k re śla ć w te j m a te r ii bliższe n o rm y p o stę p o w an ia (p. 29).

W yw ody te u ją ł A u to r w w y k ład g ru n to w n y , w y cz erp u jąc y i ja sn y — u z u p e łn ia ją c go, w o p arc iu o fach o w ą lite ra tu rę , o bszernym k o m e n ta ­ rze m h isto ry c zn o -p ra w n y m . Z azn ajo m ien ie się z n im od d ać m oże duże u sługi w stu d iu m p ra w a K ościoła w schodniego oraz w p ra k ty c e d u sz­ p a s te rsk ie j — zw łaszcza ta m , gdzie istn ie ją o b rzą d k i w schodnie. Ś w ia d ­ czy ró w n ież o lin ii rozw ojow ej u sta w o d aw stw a kościelnego o raz o d u ch u so boru W a tykańskiego II, w cielonym w te now e sfo rm u ło w an ia p raw n e.

Do te m a ty k i soborow ej p ra w a m ałżeńskiego n aw ią zu je a rty k u ł ks. J ó ­ zefa R y b c z y k a : „ P rze jaw y ek u m en izm u w in s tru k c ji o m a łże ń ­ stw ach m ieszanych , 14 (1967) z. 5, s. 5—20. Z ag ad n ien ie to o trz y m u je tu now y p rze d m io t, gdyż ro z p a try w a n e są nie m a łże ń stw a m ieszan e w ie r­ nych obrządków w schodnich z ak a to lik am i, lecz k ato lik ó w ła ciń sk ich z h e re ty k a m i i a k a to lik a m i w o p arc iu o k a n o n y : 1060— 1064 i 1070— 1071. P o d sta w ą o p rac o w a n ia je s t tu ta k ż e in n y d o k u m e n t soborow y — m ia ­ now icie „D ek ret o ek u m en iz m ie” a szczególnie In s tru k c ja d la m a ł­ żeń stw m ieszanych. K o n g re g ac ji d la d o k try n y w ia ry z dn. 18.III.1966 r. By lep iej unaocznić różnicę u ję c ia soborow ego z dotychczasow ym — A u to r ro z p a tru je n a jp ie rw h isto rię u ję cia kodeksow ego te j k w estii, n a ­ stę p n ie soborow ego i n a te j płaszczyźnie d o k o n u je oceny oraz p rac y po ­ ró w n aw czej. Z w yw odów jego w y n ik a, że za g ad n ien ie to przechodziło w ciągu w iek ó w dłu g ą ew o lu c ję — z n a jd u ją c dopiero sw o je p e łn e i o sta ­ teczne ujęcie w K .P.K ., sp ro w ad za ją ce się do dw óch przeszkód: w z b ra ­ n ia ją c e j (różnica w yznania) i zry w ające j (różnica religii) oraz do tzw . g w a ra n c ji (cautiones) w ed łu g o k reśla n ej form y, m a jąc y ch u ch ro n ić stro n ę k ato lic k ą od n ie bezpieczeństw a u tr a ty w iary , po k tó ry c h dopiero m ogła n a stą p ić d y sp e n sa z p rzeszkody p ra w a kościelnego, gdy is tn ia ła w y s ta r ­ czająca p rzyczyna kanoniczna. K odeks z a b ra n ia ł n ad to p o n a w ia n ia ślu b u w obec m in istra akatolickiego, polecał udzielać go w zasad zie z p o m in ię­ ciem obrzędów k ościelnych o raz poza b u d y n k ie m kościelnym .

T reść in stru k c ji, k tó rą A u to r dzieli n a d o k try n a ln ą i n o rm a ty w n ą i szczegółowo o m aw ia, m ożna u ją ć — b ardzo skrótow o — w n a s tę p u ją ­ cych p u n k ta c h : a) b io rąc za p u n k t w y jśc ia o chronę p ra w a Bożego, k tó ­ rego je d y n y m stróżem n a ziem i je s t K ościół — in s tru k c ja stoi n a sta n o ­ w isk u dalszego u trz y m a n ia ob u kodeksow ych przeszkód m a łżeń sk ich (w z b ra n ia jąc ej i zry w ającej), ja k rów n ież obow iązującej fo rm y zaw ie­ r a n ia m a łże ń stw m ieszanych; b) poniew aż zabezpieczeniem tego p ra w a (zw łaszcza w obec dość lib e ra ln y c h dziś pojęć o istocie m a łże ń stw a, p a ­ n u ją cy c h u akatolików ) — są z n a tu ry rzeczy g w a ra n c je (cautiones) — przeto in s tru k c ja w zasadzie z nich nie rez y g n u je, po zo staw iając u z n a ­ n iu o rd y n ariu sz ó w o k reślen ie ich w łaściw ej form y, ró żn ej n a w e t d la każdej ze stro n ; c) o rd y n ariu szo m w olno udzielić d y spensy w b r a k u pew ności m o raln ej, co do przyszłego katolick ieg o w y ch o w an ia p o to m ­ stw a — je d n a k po stw ie rd z en iu d obrej w oli stro n y ak a to lick ie j w te j k w e stii; d) w zakresie fo rm y litu rg iczn e j — in s tru k c ja u ch y la § 2 kan . 1102, zab ran ia jąc eg o ry tó w sa k ra ln y ch , oraz § 3 kan. 1109, z a b ra n ia ją ­ cego odb y w an ia ich w kościele, w olno ró w n ież uczestniczyć w ce rem onii kościelnej m in istro w i ak a to lick ie m u — lecz n ie ja k o p rzed staw icielo w i k u ltu w sensie ak ty w n y m , e) in s tru k c ja znosi k a rę ek sk o m u n ik i z k a n . 2319 § 1, 1-mo, choć zakaz w y n ik a ją c y z kan . 1063 § 1 n a d a l o b o w iązu je; w reszcie in s tru k c ja zam iast słów : h e re ty k , schizm atyk, pogan in — w p ro ­ w ad z a te rm in y : b ra c ia odłączeni, k a to lik ochrzczony, a k a to lik n ie

(5)

-ochrzczony, co w całym k o n tek ście dokonanych m odyfikacji — m a ta k ż e znaczenie ekum eniczne.

In s tru k c ja — ja k słusznie w n io sk u je A u to r — ma c h a ra k te r e k s p e ­ ry m e n ta ln y . K ościół — zdaniem A u to ra — związany w y m ag a n ia m i p ra w a Bożego, w y d ają c tę in s tru k c ję — „...uczynił w szystko, co m ógł uczynić, i d ał przez to św iadectw o dob rej w oli ułożenia stosunków z ak a to lik a m i w d uchu ch rz eśc ija ń sk iej m iłości” — bez w zględu n a to, czy to zadow oli w szystkich, czy nie. K o n k lu zja w zasadzie słuszna, um o­ ty w o w an a g ru n to w n y m i i p rze k o n y w u jący m i argum entam i — je d n a k m oże zbyt rygorystyczna. C hłodna r e a k c ja osób zainteresow anych, a zw łaszcza akatolików , n a n ie k tó re jej sform ułow ania — ja k rów nież fa k t, że pro b lem te n sta ł się (już po w ydrukow aniu a rty k u łu A utora) przed m io tem d y sk u sji n a je sie n n ej sesji S ynodu Biskupów — każe p rz y ­ puszczać, że o trzy m a on jeszcze b ard z iej szczegółowe rozw inięcie. D o ty ­ czyć to może zak resu , k tó ry A u to r słusznie nazwał (s. 13) dziedziną, rozw ijająceg o się z życiem , p ra w a kościelnego. Nie umniejsza to — oczy­ w iście — w żadnym sto p n iu stro n y m e ry to ry c zn e j opracowania. A rty k u ł je st w nik liw y , jasny, dobrze um oty w o w an y związaną z te m atem lite r a ­ tu r ą źródłow ą i m onograficzną, co w sk az u je na dużej m ia ry specjalistę. W prow adza doskonale w isto tę i zak res zm ian, i daje im w łaściw y p ro ­ sp e k t oraz h isto ry c zn e uzasadnienie. U jm u ją c w całość d o konane n a ty m odcinku zm iany — s ta je się cenny dla każdego kanonisty, k tó ry ·— w dobie posoborow ej — m usi ciągle korygow ać kodeksowe przepisy,

zanim ukaże sie now y K odeks P ra w a Kanonicznego.

2. Z p ro b le m a ty k ą m ałżeńską, lecz ju ż nie w oparciu o d o k u m e n ty soborow e — a o dotąd obow iązujące praw o kodeksowe, zw iązane są treścio w o d w a a rty k u ły , k tó re zam ieścił w obu om awianych zeszytach ks. Je rz y G r z y w a c z . P ierw szy z nich to: „Problem z a sk a rż en ia n ie ­ w ażności m a łże ń stw a” , 13 (1966) z. 5, s. 57—85.

P ro b le m zw iązany je st z kan. 1971 K .P.K . i jego w łaściwym ro zu m ie­ n iem w e rb a ln y m i faktycznym . O kazuje się bowiem — ja k stw ie rd z a n a w ste p ie A u to r — że p ra k ty k a sądów kościelnych, a w ty m i R oty rz y m sk ie j, b y ła w jego in te rp re ta c ji n ie jed n o lita . Odnosi się to zw ła­ szcza do zdolności zask a rż en ia swego m ałżeństw a przez m ałżonków w in n y ch jego niew ażności w b re w zakazow i w /w kanonu. T a p ra k ty k a sądów kościelnych i ró żn a in te rp re ta c ja nie by ła samowolna i bezp o d ­ sta w n a — na sk u te k bow iem n iejasności sam ego kanonu, k ilk a k ro tn ie w y p o w iad a ć się m usieli w jego kw estii, nie ty lk o najw ybitniejsi k an o - niści, ale ta k ż e różne K ong reg acje rzy m sk ie a nawet k ilk a k ro tn ie sam a K o m isja I n te rp re ta c y jn a . By p rzeb ieg te j dy sk u sji unaocznić — A utor, w o parciu o szeroką d o k u m e n tac ję , om aw ia szczegółowo: 1) u tra tę p ra w a z a sk a rż en ia m a łżeń stw a w p raw ie przedkodeksowym , 2) now elizację k an . 1971 przez K o m isję I n te rp re ta c y jn ą , 3) stosowanie kan . 1971 przez R otę rzy m sk ą, i 4) w niosek de lege feren d a.

P ra w o p rzed k o d ek so w e nie norm ow ało te j kwestii jednolicie, choć w w ielu w y p ad k a ch pozbaw iało osoby w in n e nieważności sw ego m a łże ń ­ stw a — p ra w a jego zaskarżenia, a p rz y n a jm n ie j je ograniczało. D opiero K .P.K w kan. 1971 u je d n o lic ił tę spraw ę. Je d n a k brzmienie kodeksow e tego k a n o n u , i to w k ró tc e po jego u k az an iu się, zaczęło n a strę cz ać k an o - nisto m oraz p ra k ty c e sądow niczej w iele trudności. Dotyczyły one nie ty lk o u p ra w n ie ń sam ego pro m o to ra, zw łaszcza gdy szło o ro zu m ien ie „im p ed im en ta n a tu ra su a p u b lic a ”, nie ty lk o prawa m ałżonków , w in ­ n y ch niew ażności — do z a sk a rż en ia swego małżeństwa (czy chodzi tu o ich w in ę u m y śln ą — dolus — czy n ie u m y śln ą — culpa, czy słow o

(6)

[7]

R E C E N Z J E 3 2 1

„c au sa” należy rozum ieć o przyczynow ości fizycznej czy też m o raln ej, w reszcie — czy zakazem objęci są m ałżonkow ie n iew in n i, k tó rzy zaw arli m ałżeństw o pod przym usem lu b z dodaniem godziwego w a ru n k u — choć jego n iesp ełn ien ie sta ło się później p rzyczyną niew ażności ich m a ł­ żeństw a), ale w ątp liw o ści te dotyczyły ta k że sam ego słow a „im p ed im en ­ tu m ”, czy m ianow icie odnosi się ono do przeszkód w yliczonych w k an o ­ n ac h 1067— 1080, czy też do w szy stk ich innych, pow odujących n iew aż­ ność.

N iestety — żadna odpow iedź rzy m sk ich K o n g reg acji z K o m isją I n te r ­ p re ta c y jn ą w łącznie, k tó re A u to r po kolei om aw ia, a n a w e t in s tru k c ja „ P ro v id a ” z 1936 r., zb ie ra ją c te odpow iedzi w jedno — nie ro z strz y g ­ n ęła całkow icie k o m p lik u jąc y ch je rozbieżności. U czyniła to dopiero od­ pow iedź K om isji I n te rp re ta c y jn e j z 1942 r. stw ie rd z a ją c ja sn o ; p o zb a­ w ien ie p ra w a za sk a rż en ia m a łże ń stw a je s t k arą , p o d staw ą te j k a ry je st ty lk o dolus — w in a um y śln a, przy o rzek an iu te j k a ry należy stosow ać n o rm y p ra w a karnego. O dpow iedź ta, u zu pełniona jeszcze w 1946 r. — choć położyła k res w ątpliw ościom , u czyniła ty m sam ym — zdaniem A u to ra — k a rę niem ożności za sk a rż en ia z kan . 1971, czysto iluzoryczną. T ylko bow iem nieliczni — dolosi będ ą tą k a r ą objęci. Oto w niosek A u to ra z całej te j d y sk u sji, przedłożonej w obszernym w yw odzie h isto - ry cz n o -p raw n y m . W yroki R oty, k tó re A u to r z kolei ro z p a tru je , są ty lk o p ra k ty c z n ą ilu s tra c ją , p o tw ie rd z ają cą owo różne ro zu m ien ie k. 1971 i ró żn e stosow anie go w p ra k ty c e sądow niczej.

W rozdziale końcow ym — A u to r — w ychodząc z założenia, „że m a ł­ żonkow ie w in n i spow odow ania niew ażności m a łżeń stw a m a ją ponieść su ro w ą k a r ę ” w m yśl kan. 1971 — a k a ra ta, w u ję ciu odpow iedzi K o­ m isji In te rp . z 1942 r. je st czysto iluzoryczna — p o stu lu je now elizację k an . 1971 i o p atrz en ie go sa n k c ją k a rn ą , k tó re j brzm ienie, w u ję ciu A u to ra, byłoby n a stę p u ją c e : „Q ui ca u sa t n u llita te m sui m a trim o n ii n e ­ q u it novum m a trim o n iu m co n tra h ere, con g ru a p o e n ite n tia non ab so ­ lu ta ”.

O pracow anie je st obszerne, o p a rte o liczne orzeczenia dotyczące kan. 1971 i lite r a tu r ę . Dużo m iejsca z n a jd u je rów n ież p ra k ty k a sądow nicza — z R otą w łącznie — ja k o ilu s tra c ja założeń teoretycznych. R acje, p rz e ­ m a w ia ją c e za prop o n o w an ą sa n k cją k a rn ą , są naogół p rzek o n y w u jące i p ełn e zaangażow ania. Na m a rg in esie unaocznionej d y sk u sji w okół k an . 1971, k tó re j w y n ik i bu d zą zastrzeżen ia A u to ra, n a su w a się uw aga, iż b y ła ona je d y n ie w y razem słusznej po staw y za in te re so w an y c h , po myśU zasady p ra w n e j „c o n tra leg islato rem d u b ie lo q u e n tem facien d a e s t s tric ta in te r p re ta tio ” a ta k ż e kan . 19 K .P.K . „Leges guae.... lib e ru m iu riu m e x e rc itiu m co a rcta n t, a u t exceptionem a lege con tin en t, stric ta e su b su n t in te r p re ta tio n i”. T ak też należy oceniać je j w y n ik . W kw estii u k ła d u m a te ria łu — n asu w a się uw aga, że gdyby A u to r — n a ra sta ją c e w ątp liw o ści uszeregow ał chronologicznie, w łączając w to w szy stk ie od­ pow iedzi k o m p e ten tn y ch I n s ty tu c ji rzy m sk ich ja k i p ra k ty k ę R oty (jako ich ilu s tra c ję ) — a u k a z a ł w y ra źn ie w poddziałach, p oszerzający się za k res i co ra z to now y p rze d m io t w ątpliw ości — u n ik n ą łb y ty m sam ym zbytecznych pow tórzeń, a cały w y k ład zysk ałb y n a jasn o ści i p rz e jrz y ­ stości. W reszcie uw aga isto tn a : w y d a je się, że w n io sk i A u to ra z o d p o ­ w iedzi K o m isji I n te rp re ta c y jn e j z 1942 r. (s. 69) id ą zbyt daleko, do czego te k s t nie d a je podstaw . P ojęcie d elictu m (kan. 2195), k tó re ta m p rzytacza A u to r, nie może tu m ieć zastosow ania w całej rozciągłości, gdyż zm ie­ niło b y to c h a ra k te r p rocesu m ałżeńskiego n a proces k a rn y — co je st sprzeczne z zam ierzeniem P raw o d aw cy . P odobny pow ód do p rocesu k a

(7)

nego, m ógłby rów nież m ieć m ałżonek, k tó ry świadomie spow odow ał niew ażność m a łżeń stw a z jakiegokolw iek ty tu łu . Może tu być m ow a o w in ie m o raln ej i grzechu. K odeks je d n a k takiego delictum — a k o n ­ se k w e n tn ie k a ry oraz m ożności w szczęcia procesu karnego n ie p rz e w i­ d uje. O graniczenie zdolności procesow ej, i to do wąskiego g ro n a ty c h , któ rzy z w in y u m yślnej (ex dolo) spow odow ali nieważność m a łże ń ­ stw a — oto co zdaje się w y n ik ać z kan. 1971 oraz ze w spom nianej w yżej odpow iedzi K o m isji In te rp re ta c y jn e j. N ie je st też kan. 1971 sensu stric to u sta w ą k a rn ą , lecz je d y n ie le x in h a b ilita n s po myśli kan. 11.

N iedokładnie zacytow ana je st także odpowiedź K om isji I n te r p r e ta ­ cyjnej z 1946 r. (s. 73) a zw łaszcza m ylnie skom entowana. O dpow iedź t a bow iem nie od rzu ca w y k ła d n i k an o n istó w po myśli kan. 11 — ja k zd a je się sugerow ać A u to r — stw ie rd z a jed y n ie, że słowa kan . 1392 n. 2 „...non h a b e t perso n am sta n d i in iu dicio” unieważniające w y ro k , nie dotyczą om aw ianego w y p ad k u — objętego zakresem kan. 11.

C hyba przez n ied o p atrze n ie została pom inięta odpow iedź K o m isji In te rp re ta c y jn e j z 6.XII.1943 r. oraz tejże z 3.V.1945 r., odnośnie k o m ­ p eten c ji sądów i a p e la cji — zw iązana z omawianym kanonem .

W k w estii prop o n o w an ej przez A u to ra sankcji karnej do kan. 1971 n asu w a się p y ta n ie, czy leży ona w in te n c ji Prawodawcy, k tó ry ju ż w pozbaw ieniu m ożności za sk a rż en ia swego małżeństwa przez m ałżonków w innych jego niew ażności — w idział dostateczną karę. O czyw iście — zm ien iają się w a ru n k i życia, przepis p ra w n y trac i z czasem sw oją sk u ­ teczność. R zecznicy p ra k ty k i sądow ej i względów duszpasterskich będą słusznie w idzieli — w e w zm ocnionej sa n k cji karnej, zabezpieczenie od nadużyć. T eoretycy p raw a karn eg o sta n ą raczej na sta n o w isk u s ta re j zasady d ek re tałó w : „ In te rp re ta tio n e legum p oenae moliendae su n t p o tiu s, qu am a s p e ra n d a e ”. Nie znaczy to je d n ak , by ta k przekonyw ująco u za­ sa dniony p ro je k t A u to ra — nie m ógł się znaleźć na w arsztac ie K om isji do R ew izji K odeksu.

D rugi a rty k u ł tegoż A u to ra „P ro m o to r sprawiedliwości jego m ia n o ­ w an ie i p rzy m io ty ”, 14 (1967) z. 5, s. 41—59 — związany je s t z dziedziną p ra w a procesow ego. W o parciu o lite ra tu r ę przedmiotu, ja k rów n ież odnośne d o k u m e n ty p ap iesk ie oraz S ądów i Kongregacji Stolicy św. — A u to r ro zw ija szczegółowo: m ianow anie prom otora i zw iązane z ty m okoliczności, zależne od ro d za ju sądu, n astęp n ie wymagane przez p raw o przy m io ty (kapłaństw o, odpow iednia w iedza, przymioty m oralne) — w reszcie kw estie uboczne, choć z osobą prom otora integralnie zw iązane, ja k : niezgodność zajęć, form alności n a d a n ia urzędu, pen sja i p ra w a h o ­ norow e, s u b sty tu t p ro m o to ra spraw iedliw ości, oraz usunięcie go z urzędu. W yw ody odznaczają się jasnością, są rzeczowo um otyw ow ane lite r a ­ tu r ą k anonistyczną. O m aw iane zagadnienia dają A utorow i o k az ję do p o stu lo w a n ia szeregu uściśleń, dykto w an y ch już to treścią odnośnych d o ­ k u m e n tó w ·— ju ż p ra k ty k ą sądow niczą. Opracowanie A u to ra należy oce­ nić dodatnio — zw łaszcza w obec w idocznego braku w naszych p u b lik a ­ cjach p ra w a procesow ego, tego ty p u opracow ań monograficznych.

W dziedzinę p ra w a rzym skiego — choć związaną z in sty tu c ją m a ł­ żeństw a — przenosi nas a rty k u ł B ro n isław a Z u b e r t a OFM — „P rz e ­ szkoda w iek u do zaręczyn i m ałżeń stw a w praw ie rzym skim ”, 13 (1966) z. 5, s. 87—98. Z przytoczonych d okum entów oraz o pinii p raw n ik ó w rzym skich i późniejszych k o m e n tato ró w — dochodzi A u to r do logicz­ nego w niosku, że w p raw ie rzy m sk im istn ia ła przeszkoda w ie k u — i to ta k do um ow y p ra w n e j zaręczyn (7 lat), ja k i do umowy m ałżeńskiej, do k tó re j w ym agano — ok reślo n ej w iekiem (od 14 do 25 lat) — d o jrzą

(8)

-19]

R E C E N Z J E

323

łości fizycznej, uw ażanej za rów noznaczną z dojrzałością um ysłow ą. I chociaż zasady, w ed łu g k tó ry c h o k reśla n o w ciągu w iek ó w tę d o jrz a ­ łość — ulegały ew olucji, to je d n a k sam f a k t istn ie n ia ta k ie j przeszkody, w y d aje się być bezsporny.

W dalszych w yw odach sw oich — A u to r u k a z u je h isto ry c zn y rozw ój c e rem o n ia łu u zn a w an ia chłopca i dziew czyny za dojrzałych, zw iązane z ty m cerem oniałem zw yczaje i obrzędy, oraz sk u tk i p ra w n e tego fa k tu . W śród sprzecznych n ieraz o pinii p ra w n ik ó w o te n d e n c ja c h k o n se rw a ­ ty w n y ch i refo rm isty c zn y c h — ostatecznie i d efin ity w n ie ro zstrz y g n ął tę sp ra w ę cesarz Ju sty n ia n u sta w ą „Q uando c u ra to re s” z 529 r., w k tó ­ r e j zak azał c e rem o n ia łu „oględzin” a w iek dojrzałości o k reślił n a : 14 la t dla chłopców i 12 la t d la dziew cząt. Je st to — zdaniem A u to ra — u s ta ­ lenie p raw n e, o p ie ra ją c e się n a d om niem aniu. W zakazie cerem o n iału

„oględzin” — u p a tru je A u to r — w p ły w ety k i ch rześcijań sk iej.

A u to r w a rty k u le ty m — w op arciu o źró d ła p ra w a rzym skiego, au to ró w i k o m e n tato ró w tego p ra w a — dał w y k ład rzeczow y i p rz e ­ ko n y w u jący . N iew ątp liw ie też, k w estię tę — w p ra w d zie w ycin k o w ą ty lk o z całości p ra w a m ałżeńskiego — je d n a k nie dość jasno i szczegó­ łowo o pracow aną przez auto ró w , d o statecznie sprecyzow ał i w y jaśn ił.

3. D ziedzinę p ra w a osobowego re p re z e n tu ją w obu o m aw ianych ze­ szytach, dw a a rty k u ły — z k tó ry ch p ierw szy o. Jo a ch im a B a r a O FM Conv. nosi ty tu ł: „N ajstarsze k o n sty tu c je zgrom adzenia Służebnic S erca Jezusow ego”, 13 (1966) z. 5, s. 21—27.

D otyczy on p a rty k u la rn e g o p ra w a zakonnego, dotąd n aukow o nie opracow anego — zgrom adzenia sió str S ercan ek , założonego w K ra k o w ie w r. 1894, przez dobrze znanego n a te re n ie P olski, z d ziałalności p a s te r ­ skiej i n aukow ych p u b lik a cji, ks. b isk u p a P elczara. W a rty k u le sw ym p o d aje A u to r na w stę p ie n a jp ie rw szczegóły histo ry czn e, zw iązane z z a ­ łożeniem zgrom adzenia i jego za tw ierd zen iem — a n astęp n ie h isto rię p o w sta n ia i ro zw o ju u sta w zakonnych, z podaniem i oceną ich szczegó­ łow ej treśc i, u ję te j w cytow anych przez A u to ra ty tu ła c h poszczególnych rozdziałów k o n sty tu cji. P o ró w n u ją c tre ść u staw odaw czą k o n sty tu c ji z u sta w a m i innych, w spółczesnych im zgrom adzeń — A utor, s ta ra się uchw ycić w pływ , ja k i n a ich pie rw sz ą re d a k c ję — obok b isk u p a P e l­ c z ara — w y w a rła M. K la ra Szczęsna, w sp ó ło rg an iz ato rk a zgrom adzenia. Z szczegółów tych, dotyczących h isto rii zgrom adzenia i k o n sty tu cji, w a rto podk reślić, że w r. 1909 o trzy m ało zgrom adzenie d e k re t p o ch w a l­ n y S tolicy św. a w r. 1923 — ostateczn e za tw ie rd z en ie k o n sty tu c ji po d ostosow aniu ich do now ego K .P.K . A rty k u ł sta n o w i cenny przy czy n ek do h isto rii zakonnego p ra w a p a rty k u la rn e g o w Polsce. J e s t op raco w an y sum iennie, z u w zględnieniem istn iejący c h źródeł arch iw aln y c h oraz oca­ lałych n o ta tek , ta k sam ego założyciela ja k i pierw szych sió str zg ro m a­ dzenia — przez n ajlepszego chyba znaw cę tego p rze d m io tu w Polsce. A rty k u ł d ru g i n ap isa ł ks. P io tr H e m p ć r e k — a nosi on ty tu ł: „O rganizacja i d ziałalność w ik a riu sz y k o le g iaty św. M ichała A rc h an io ła W L u b lin ie (1574— 1826), 14 (1967), z. 5, s. 99—115. Je st to 1-sza część całościow ej p rac y n a te n te m a t, k tó re j 2-ga część ukazać się m a w n a ­ stę p n y ch zeszytach naukow ych.

I n s ty tu c ja sta ły c h w ik ariu sz y , u sta n o w io n a w ra z z k a p itu łą kolegiacką p rzy kościele św. M ichała A rch, w L u b lin ie, przez ks. F ra n c isz k a K ra ­ sińskiego, b isk u p a krakow skiego, w r. 1574 — odegrała dużą ro lę w życiu re lig ijn y m L ub lin a. W o m aw ianym a rty k u le , p rze d sta w ia A u to r, s tr u k ­ tu r ę o rg an izacy jn ą oraz zak res u p ra w n ie ń i obow iązków te j in s ty tu c ji a ta k ż e je j działalność. W yw ody sw oje o p ie ra n a źródłach arc h iw a ln y c h

(9)

K a p itu ły K a te d ra ln e j w L u b lin ie, dotąd w te j kwestii n ie w y k o rz y sta ­ nych. Z b ad a ń tych źródeł a ta k że z d okum entów erekcyjnych, d ek re tó w re fo rm a c y jn y c h i sta tu tó w w y n ik a, że w ik ariu sz e ci — tw o rzy li ko le­ gium stałe, n az y w ają c się „co m m u n itas” i tw orzyli odrębną od k a p itu ły o sobę p ra w n ą . „C am m u n ita s” rzą d z iła się statutam i, potw ierd zo n y m i p rze z k a p itu łę — a zatw ierd zo n y m i o statecznie przez b iskupa L enczow s- kiego w r. 1768. Poszczególne u rzędy w społeczności w ik a riu sz y (w ice­ dziek an , z a k ry stia n , p ro k u ra to r, no tariu sz) określały d o k u m e n ty e re k ­ c y jn e i sta tu ty . W sto su n k u do k a p itu ły — w ikariusze p o siad ali n a j­ p ie rw praw o in stalo w a n ia p ra ła tó w i kanoników , a następnie asy sto w a­ n ia , p rzy in sta la c ji; k a p itu ła zaś by ła w sto su n k u do nich ciałem u s ta ­ w odaw czym , m ia ła roztaczać tro sk ę n ad ich utrzym aniem i m ieszkaniem o ra z k a ra ć w ykroczenia. P ra w a , p rzy słu g u jąc e wikariuszom , dotyczyły m . in.; uposażenia z ty tu łu rocznych dochodów , altarii i k ap e la n ii, p raw o w yłącznego sp raw o w an ia fu n k c ji p a ra fia ln y c h itp.

To skrótow e streszczenie głów nych m yśli artykułu w sk az u je , że je st to w artościow y p rzyczynek do stu d ió w nad h istorią poszczególnych k o ś­ c io łó w w Polsce oraz cenne m onograficzne opracowanie, c h a ra k te ry ­ sty c zn e j dla polskich w aru n k ó w , in s ty tu c ji kościelnej. T akże i d la ogól­ n y ch stu d ió w n ad h isto rią K ościoła w P olsce i jego d ziałalnością s ta ­ n o w i dużą korzyść — rzu c ają c now e św iatło na duchow ieństw o, jego życie i d ziałalność w o m aw ianym okresie historycznym.

4. Do gru p y arty k u łó w zw iązanych z praw em rzeczow ym zaliczyć

m ożna d w a o p rac o w a n ia ks. J a n a D u d z i a k a , zamieszczone w obu zeszytach a dotyczące k w estii św iadczeń annatowych w Polsce. P ie r ­ w szy z nich nosi ty tu ł; „Rozwój h isto ry c zn y świadczeń a n n a to w y ch w P olsce”, 13 (1966) z. 5, s. 29—55.

A u to r znanych i cennych p u b lik a c ji z tego zakresu (zob. przy p . 1, s. 29) — p o d ejm u je tu tru d n y , w ym ag ający dużego m etodycznego p rz y ­ g o to w an ia i drobiazgow ych k w eren d , te m a t — już nie od stro n y te o re - ty c zn o -p ra w n ej, ja k to m iało m ie jsc e w poprzednich jego a rty k u ła c h , ale od stro n y histo ry czn ej — s ta ra ją c się odpowiedzieć n a p y ta n ie : ja k w y g ląd ało p rzek azy w an ie a n n a t S tolicy Ap. przez polskich b e n e fic ja - tów . W y k o rz y stu ją c n ajsze rsze d a n e źródłow e — w w yw odzie sw oim , p rze d sta w ia n a jp ie rw A utor, fa k t p rze k azy w a n ia annat przez b en e ficja w yższe (b isk u p stw a i opactw a), przechodząc po kolei w szy stk ie stolice b isk u p ie i o p ac k ie w p o rzą d k u chronologicznym . To samo czyni n a s tę p ­ n ie w sto su n k u do tzw . b en e ficjó w niższych, najpierw n ie in k o rp o ro w a - n ych (kanonickie, k ap itu ln e , kolegiackie, parafialne i in.) — później in - k orp o ro w an y ch , doprow adzając, w e w szy stk ich tych w y p ad k a ch , p r a k ­ ty k ę p łatn o ści do o sta tn ic h , m ożliw ych do ustalenia w sposób b ezpo­ śre d n i lu b pośredni, d ziesiątków lat. O kazuje się, że beneficjaci w ięk si — ja k to w końcow ym w n iosku re a su m u je A u to r — płacili a n n a ty S tolicy św. od końca X III w iek u do w . X V III. Beneficjaci m niejsi, n ie in k o rp o - ro w a n i — od początków X IV w . aż do końca XV stulecia, in k o rp o ro - w an i zaś płacili je w w iek ach XV, X V I i X V II.

Za całość p o d jęty ch n a tym odcinku p ra c (tak już p u b lik o w a n y ch ja k i tych, k tó re są zapow iedziane) należą się Autorowi słow a dużego uznania. G ru n to w n e jego b ad a n ia , p o siad ające źródłową d o k u m e n tac ję i szerokie tło histo ry czn e (A utor w w ielu wypadkach uściśla p rze k azy źródłow e), sta n o w ią olbrzym i w k ład w h isto rię annat w Polsce, w h isto ­ r ię beneficjów i urzędów kościelnych — ukazując rów nocześnie ro lę K ościoła w Polsce i je j k o n ta k ty ze S tolicą Ap.

(10)

[11] H E C E N Z J E

325

szycie d ru g im 14 (1967) z. 5 s. 61—97), je st „ P o b ie ra n ie a n n a t p a p ie s­ k ic h ”, z u w zględnieniem m iejsca i fo rm y ich p o b ie ra n ia, sa n k c ji k a r ­ n ych oraz odbiorców a n n a t — oczyw iście n a płaszczyźnie sto su n k ó w polskich. M iejscem p o b ie ra n ia a n n a t — to K u ria p ap iesk a i te re n o w e d e le g a tu ry tzw. „ k o le k to ria ”. M iały one w ła sn ą s tr u k tu r ę p ra w n ą i w ła ­ sny sposób d ziałania. K a m e ra Ap. p o b ie ra ła an n a ty z b en eficjó w w y ż­ szych — z m n iejszy ch zaś k o lek to rzy papiescy w poszczególnych o k rę ­ gach kościelnych. W ypracow ana też została fo rm a egzekw ow ania p ła t­ ności, czyli jej p ro c e d u ra — z o k re śla n ą m o n e tą w łącznie. U stan o w io n e zostały sa n k cje k a rn e w obec opornych p ła tn ik ó w , sięgające aż do u tr a ty b e n e ficju m i ek sk o m u n ik i w łącznie. O dbiorcam i a n n a t b yły dw ie in s ty ­ tu c je p ap iesk ie: k a m e ra apo sto lsk a i kolegium k ard y n a łó w . A u to r, w w y ­ w odach sw oich, s ta ra się n a w e t u sta lić w a rto ść dochodow ą a n n a t w ca­ łości skarbow ości p ap iesk iej. S tan o w iły one 20°/o ogólnego dochodu — w ty m a n n a ty z P o lsk i ok. 3% tego dochodu. M iały w ięc duże zn aczen ie d la sy tu a cji m a te ria ln e j S tolicy św. — co, zdaniem A u to ra — p o św ia d ­ czają liczne dokum enty.

R ów nież i w arto ść m e ry to ry c zn a i n au k o w a tego dru g ieg o a rty k u łu je st b ard z o duża. O biektyw ność i pełne źródłow e u za sa d n ien ie o m a w ia­ n ych w nim k w estii — bud zi u cz y te ln ik a uznanie. Z naczenie jego w y ­ biega daleko poza dziedzinę k an o n isty k i.

5. Z p ro b le m a ty k i p ra w a publicznego i m iędzynarodow ego z n a jd u je m y w o m aw ianych zeszytach dw a arty k u ły . W a rty k u le p ierw szym : „ P ra w o

m iędzynarodow e średniow iecznej „ C h ristia n ita s” 14 (1967) z. 5r

s. 21—40) — W itold S a w i c k i , w y tra w n y b ad a cz i znaw ca o m a w ia­ nego te m a tu — p o d ją ł się tru d n e g o dzieła, pom ijanego w w y d a w n ic ­ tw a c h histo ry czn y ch i h isto ry c zn o -p ra w n y ch , o k reśle n ia s ta tu s u p ra w ­ nego i faktycznego średniow iecznej „ C h ristia n ita s” — czyli zw iązku p a ń stw zachodniej i w schodniej E u ro p y , pod eg id ą p ap ie stw a i c e sa r­ stw a rzym sko-niem ieckiego. C hodzi tu o o k res najw iększego ro z k w itu te j u n ii p a ń stw — m ianow icie w iek i: od X I do X III.

P o d sta w p raw n y ch i s tr u k tu ry o rg an izacy jn ej — w św ietle w ym ogów p ra w a m iędzynarodow ego —■ d oszukuje się słusznie A u to r nie „w po g lą­ dach ów czesnych p isa rz y -p ra w n ik ó w czy po lem istó w ”, ale w d o k u m e n ­ tach, k tó re je d y n ie dać m ogły ta k ie pod staw y p ra w n e u n iw ersa liz m u ów czesnego — m ianow icie w źródłach obow iązującego w nim p ra w a m iędzynarodow ego: w p a n u ją c y m w ów czas p raw ie zw yczajow ym , w sy s­ te m ac h p raw n y ch , w e w spólnej relig ii, w spólnych celach k u ltu ra ln y c h i politycznych, w e w spólnych o rg an a ch w ładzy.

N a ty m szerokim tle rzeczyw istości p ra w n e j, h isto ry c zn e j i p o lity cz­ n ej — u k sz ta łto w a ła się zdaniem A u to ra — społeczność m ię d zy n a ro ­ d ow a średniow iecznej „ C h ristia n ita s” oraz praw o m iędzynarodow e E u ro ­ p y średniow iecznej. T ru d n o streszczać tu cały to k w yw odów . Ich o p a r­ cie stan o w i d e fin ic ja p raw n eg o c h a ra k te ru średniow iecznej „ C h ristia ­ n ita s ”, k tó rą A utor, w obszernym w łasnym ujęciu, p o d aje za F r. O liv ie r M a rtin n a stro n ie 25. N a jej sfo rm u ło w an ia ch — w y k az u je A u to r szcze­ gółowo podstaw ow e elem e n ty te j „ C h ristia n ita s” : w sp ó ln e cele, z a d a n ia i u p ra w n ie n ia członkow skich p ań stw , w spólne o rg an a w ładzy, w sp ó ln e in sty tu tc je , w sp ó ln y zespół obow iązujących praw ... — i w y p ro w a d za logiczny w niosek, że b y ła o n a fak ty c zn ie społecznością o c h a ra k te rz e m iędzynarodow ym , n a w e t w pojęciu dzisiejszych w ym ogów p ra w a m ię ­ dzynarodow ego.

W sposób sk ró to w y i nied o k ład n y , m ożna by sprow adzić do dw óch — zasadnicze cele dow odzenia A u to ra ; a) istn ie n ie średniow iecznej „ C h ris

(11)

-tia n ita s ”, jako zw iązku p ań stw o c h a ra k te rz e społeczności m ię d zy n a ro ­ dow ej, oraz b) obow iązujący w niej zespół p raw , który m a zn am io n a p ra w a m iędzynarodow ego. W ydaje się, że te d w a cele, A u to r o siągnął w sposób ew id en tn y . Życzyć by należało ty lk o , aby A utor m ógł k o n ty ­ nuow ać p o d ję te prace i p u blikow ać ich w yn ik i. Już bow iem te n op u ­ b lik o w a n y a rty k u ł, zap ełn ia w te j dziedzinie dużą lukę. To też w y d aje się, że w b re w sk ro m n ej opinii A u to ra, iż je s t to „tylko nieco o b szer­ niejsze zagajenie i streszczenie b ad a ń w ty m przedmiocie” ■— a rty k u ł stan o w i bezsporny i p ozytyw ny w k ład do nau k i publicznego p ra w a m iędzynarodow ego.

Z dziedziną publicznego p ra w a m iędzynarodow ego związany je s t a r ty ­ k u ł d ru g i tego zeszytu: „T eoretyczne i p rak ty c zn e aspekty pozycji S to ­ licy A postolskiej w publicznym p raw ie m iędzynarodow ym ”, 14 (1967) z. 5, s. 117— 146) — a u to rstw a ks. H e n ry k a A n d r z e j c z a k a . T ru d n o streszczać m yśli, bardzo in te resu ją ce g o stu d iu m , którego szeroki za k res zagadnień a zw łaszcz ich now e ujęcie — kazałoby cytow ać tu całe passusy. Z ty tu łu obow iązków rec en ze n ta zasygnalizuję ty lk o zasadnicze jego zręby.

Osobowość p raw n a, ja k o p o d sta w a podmiotowości p ra w a m ię d zy n a­ rodow ego, ulega zasadniczym zm ianom . Nie w ytrzym ują k ry ty k i u ję cia po zytyw istyczne i neoklasyczne tego zagadnienia. Teoria p ra w a m iędzy­ narodow ego idzie w k ie ru n k u pluralisty czn eg o ujęcia podm iotow ości p ra w a m iędzynarodow ego — czego p rzy k ła d em : najstarszy histo ry czn ie podm iot tego p ra w a — K ościół, S tolica Ap., a nawet... m iasto w a ty k a ń ­ skie. To p lu ralisty c zn e ujęcie podm iotow ości prawa m ięd zy n aro d o ­ wego ■— p o stu lu je w łączenie w eń, nie ty lk o organizacji ty p u m ię d zy n a­ rodow ego a le i je d n o stk i lu d zk iej, jako ta k ie j, której u p ra w n ie n ia (nie zw iązane z te ry to ria ln o śc ią a w y n ik ając e z godności osoby ludzkiej), w y k ra c z a ją daleko poza o rg an izację p ań stw o w ą i stają się przedm iotem g w aran c ji m iędzynarodow ych. P rz y k ład e m tego jest osoba P apieża, k tó ry ■— n a w e t ja k o głow a społeczności i instytucji p ra w a m ię d zy n a­ rodow ego, k tó rą re p re z e n tu je — je s t S u w eren em bez precedensu.

S tu d iu m — ja k w spom niano w yżej — odkryw cze i interesujące. A u to r w y k o rz y sta ł tu nie ty lk o lite r a tu rę kościelną i kanonistyczną, ale i w spółczesną, obcojęzyczną lite ra tu rę św iecką, projekty i d o k u m e n ty ONZ oraz praw niczo-filozoficzne p u b lik a cje, dotyczące om aw ianego p rzedm iotu. W ykazuje duża znajom ość te o rii publicznego p ra w a m ię­ dzynarodow ego, jego system ów oraz ich historycznego u w a ru n k o w a ­ nia. O pracow anie cechuje w łasny, p recy zy jn y język i duża p opraw ność m etodologiczna. W iele om aw ianych zagadnień otrzymuje now e, sze­ r o k ie horyzonty. O czywiście — cytow anie „7 a rt. K.P.K.” (s. 130) a także (dla odm iany od innych a rty k u łó w obu zeszytów) um ieszczenie p rzy - p isku, odnoszącego się do stro n y n astęp n e j — na poprzed zającej (s. 120—121), je st chochlikiem a p a ra tu edytorskiego.

W części d ru g iej swego a rty k u łu , po założeniach doktrynalnych, p rz e ­ chodzi A u to r do om ów ienia p rak ty c zn y c h przejawów ak ty w n o ści S to ­ licy Sw., je j zaan g ażo w an ia w e w spółczesną problem atykę rod zin y lu d z­ k iej oraz udziału w organ izacjach międzynarodowych — a czyni to w histo ry czn y m kontekście fak tó w , doprowadzonych aż do czasów w spółczesnych. Szkoda, że w tę d ru g ą część ta k w artościow ego s tu ­ dium — w k ra d ły się pozanaukow e elem enty, natury raczej p u b lic y ­ stycznej.

(12)

[ 1 3 ] R E C E N Z J E 3 2 7

S zeroka te m a ty k a zagadnień —· z soborow ym i w łącznie — i ich w a r ­ tości nau k o w e sp ra w ia ją , że zeszyty „R oczników ” oczekiw ane są zaw sze w śród k an o n istó w — a także h isto ry k ó w i teologów — z dużym z a in te ­ resow aniem .

Życzyć by należało, aby ta k że stro n a graficzn a i e d y to rsk a zeszy­ tó w — zw łaszcza w k w estii w łaściw ego um ieszczania przy p isk ó w — d o ró w n y w a ła k ro k u ich w ysokim w alorom treściow ym .

O. F. P a stern a k

Mauro Antonio, De Ecclesiae tributorum iure in vigenti disciplina. Principia generalia ac synodales leges in variis regionibus latae, Romae

1966. D esclée ac S o cii-P o n tifici E ditores, ss. XV, 415.

N ow ą pozycją w lite ra tu rz e kanonistycznej w dziedzinie p ra w a rz e ­ czowego je st pow yższa k siążk a n a p isa n a przez członka K o m isji R ew izji K odeksu P ra w a K anonicznego, p rac o w n ik a S e k re ta ria tu S ta n u i S y g n a­ tu r y A postolskiej. S tan o w i ona b ard z iej całościow e niż dotychczasow e o p raco w an ia p rze d staw ie n ie p ra w a podatkow ego obow iązującego d o ty c h ­ czas w K ościele. P ra c a poprzedzona obszernym w stę p em podzielona zo­ s ta ła n a trz y części, oraz zakończenie. P o siad a 466 n u m e ró w m a rg in e­ sow ych, a ponadto in d e k sy : rzeczow y, osobow y i m iejsc.

We w stę p ie A u to r p o d aje ogólne zasady o p ra w ie K ościoła do n a b y ­ w an ia , p o sia d an ia i za rząd z an ia do b ram i doczesnym i, oraz żą d an ia od w iern y c h św iadczeń n a cele kościelne. U p ra w n ien ia te w y p ły w a ją z p ra w a Bożego n a tu ra ln e g o i pozytyw nego oraz odw iecznego zw yczaju w K ościele, p rzedstaw ionego przez A u to ra w ro zw o ju historycznym . Z kolei w ylicza A u to r osoby m o raln e kolegialne i n iekolegialne u pow aż­ nione z sam ego p raw a, a ta k ż e osoby m o raln e, k tó re n a m ocy sp e c ja l­ n ych zezw oleń przełożonych kościelnych m ogą ko rzy stać z ty c h u p ra w ­ nień. P o d aje też sposoby ich realizow ania.

W części p ierw szej i d ru g iej A u to r d o k ład n ie opisu je poszczególne sposoby n ab y w a n ia dó b r doczesnych. K ażdy ro d zaj św iadczeń za w iera k ró tk ie om ów ienie h isto ry czn e p o przedzone p ra w n ą d efin icją. W om ó­ w ien iu uw zględnione je st rów n ież za gadnienie podm iotu, p rze d m io tu i n a tu ry św iadczeń. Część pie rw sz a tr a k tu je o p o d atk ac h (dziesięciny i dan in y , ja łm u ż n y , d a n in a k a te d ra ln a , pierw ociny, d a n in a n a se m in a ­ riu m , su b sid iu m c h a rita tiv u m , p e n s ja b en e ficja ln a , p o d atek na rzecz d ie ­ cezji, lu b p a tro n a , m edia an n a ta ), d ru g a o ta k sac h (z o k az ji r e s k r y p ­ tów , u d ziela n ia sa k ra m en tó w , sa k ra m e n ta lii, pogrzebów , o ta k sa c h s ą ­ dow ych, o części p a ra fia ln e j,, de p ro cu ratio n ib u s).

Część trz e c ią k siążki stanow i zeb ran y m a te ria ł źródłow y zaczerp n ięty z u sta w o d aw stw a synodalnego K ościoła w różn y ch częściach św iata, bez k o m e n to w an ia przepisów .

W zakończeniu p rac y A u to r u zasad n ia ra c je n a k ła d a n ia św iadczeń kościelnych, z a jm u je się też zagadnieniem różnic pom iędzy n a u k ą k a n o ­ niczną a cyw ilną o p o d atk ach . W poszczególnych częściach w y su w a k ilk a k w estii teo rety czn y ch i p rak ty c zn y c h w y n ik ając y ch z poruszonego z a ­ gadnienia.

W dobie p rac posoborow ych k siążk a n in ie jsz a stanow ić będzie pom oc dla tych, k tó rzy z a jm u ją się dostosow aniem kościelnego p ra w a m a ją tk o ­ wego do dzisiejszych p otrzeb. S ta ra n n e cyto w an ie źródeł czyni p rac ę p rz y d a tn ą w stu d iac h p ra w a kanonicznego. Ze w zględu n a poru szan e kw estie k siążk a m a zastosow anie p rak ty c zn e . Z polskiego u sta w o d aw ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Thaer odparl: iz takie zdanie jest blçdném, bo tylko taki kraj moze siç nazwaé szczçsliwym, ktôry najmniéj od handlu zagranicznego zalezy. — Dla tego kazdcj

5 Profesorowie na miare˛ naszych czasów (Ryszard Rubinkiewicz SDB).. Józefa

że; mając dobra w których od lat dwudziestu sześciu, system kolonizacyi rozwijam i w których obecnie znajduje się przeszło 1300 czynszowników, nigdy przecież nie

°uiczyną, dlatego, iż jćj pozostałości znacznie spulchniają Zlemie. co dla buraków jest koniecznćm; z kilkonastoletnich uadto doświadczeń zauważałem, iż

Prorocy VIII wieku przed Chrystusem wobec dewiacji

Umieramy dla Pana” (Rz 14, 8) − Proe- gzystencja chrystocentryczna chrzes´cijan w mys´li Pawłowej (Hugolin Langkammer OFM).. 103 Dictionnaire Encyclopédique de la Bible. Publié

RECENZJE I SPRAWOZDANIA Ksie˛ga Psalmów. Przygotował do druku ks. Antoni Tronina). Se¯meron w soteriologii Łukasza (ks.

S´wie˛tos´c´ małz˙en´stwa w rozumieniu Malachiasza (Analiza egzegetyczno- -teologiczna perykopy Ml 2,