• Nie Znaleziono Wyników

"Nasz wiek XX : przewodnie idee literatury polskiej 1918-1980", Włodzimierz Maciąg, Wrocław-Warszawa-Kraków 1992 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Nasz wiek XX : przewodnie idee literatury polskiej 1918-1980", Włodzimierz Maciąg, Wrocław-Warszawa-Kraków 1992 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Adam Makowski

"Nasz wiek XX : przewodnie idee

literatury polskiej 1918-1980",

Włodzimierz Maciąg,

Wrocław-Warszawa-Kraków 1992 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 85/4, 214-218

(2)

świadectwem zamętu duchow ego i kryzysu, który dotknął głęboko pokolenie m łodych, świadec­ twem zmagań o prawa ducha, o człowieka zagubionego w świecie gwałtow nie rozwijającej się cywilizacji, nad którą przestaje on panow ać” (s. 112).

Niewątpliwie książka Bonieckiego sygnalizuje problemy ważne dla pełniejszego rozpoz­ nania — nie opisanego jeszcze — świata poetyckiego autora Androgyne (m.in. Przybyszew- ski-gnostyk, konteksty tradycji mistycznej, związki tej twórczości z ekspresjonizmem i analogie z psychoanalizą), jednak ich ujęcie nie satysfakcjonuje, budzi sprzeciw z pow odu ideologicznych obciążeń dyskursu badawczego.

Najogólniej rzecz ujmując, m ożna powiedzieć, iż książka Bonieckiego wyraża tęsknoty ideologii konserwatywnej (w szerokim znaczeniu tego słowa) za prostym uporządkowaniem „zamętu”, „chaosu” poprzez odw ołanie się do ongiś obowiązujących wzorców. Autor proponuje taką interpretację m odernizm u (implikującą krytyczny osąd całej kultury w. XX), w której ramach om awiane zjawiska literackie tracą sw oisty sens i macierzyste znaczenie, ponieważ są bezustannie konfrontowane (w intencji zdem askow ania zawartego w nich „błędu”) z uznanym przez badacza za obiektywny i transhistoryczny, a tym samym uniwersalnie doniosły, paradygmatem filozoficz­ no-teologicznego ładu.

M ożna zapytać, czy perspektywa interpretacyjna przyjęta przez B onieckiego pozw ala na dialog z dotychczasow ym i próbami opisu literatury modernistycznej, czy też — siłą argumen­ tacji — unieważnia te próby. N ie jest chyba ani tak, ani tak. Raczej sytuuje się obok głównych nurtów badań nad M łodą Polską.

Z pozoru Boniecki zdaje się podejm ow ać hermeneutyczny wysiłek sform ułowania odpowiedzi na pytanie: „czym dla nas jest twórczość Przybyszewskiego (i Młodej Polski)” ? Ale odpow iedź nie pojawia się — jakby na hermeneutę przystało — jako efekt otw artego dialogu z twórczością m odernistów (z ich, pow iedzm y tak, doświadczeniem hermeneutycznym), lecz wyw odzi się z apriorycznej wiedzy badacza o kondycji nowożytnej kultury. D latego wypada banalnie: Przybyszewski opow iada nam — neurastenicznie i chaotycznie, więc nieprzekonująco — o po- błądzeniach i upadkach duszy wygnanej z raju K lasycznego Ładu, a jego tw órczość jest o tyle ważna, iż ostrzega „schyłkow ców ” w. XX przed ślepym zaułkiem św iatopoglądu „N ew Age".

Boniecki nie proponuje nowej r e i n t e r p r e t a c j i modernizmu, która — przez przewartoś­ ciow anie dotychczasowej recepcji i postawienie nowych pytań — odkryłaby nie odczytane dotąd treści tej literatury (postępow anie znamienne dla badań nad M łodą Polską po 1956 rok u )17. N atom iast proponuje sw oistą r e t r o i n t e r p r e t a c j ę , która, wprawdzie w innym języku i wsparta bogatszą wiedzą o m echanizm ach kultury, nie wychodzi poza horyzont krytyki modernizmu nakreślony w diatrybach Stanisława Szczepanow skiego czy T eodora Jeske-Choińskiego.

Wojciech Gutowski

W ł o d z i m i e r z M a c ią g , N A SZ W IEK XX. P R Z E W O D N IE ID E E L ITE R A TU R Y P O L ­ SKIEJ 1918— 1980. W rocław —W arszawa —K raków 1992. Zakład N arodow y imienia O ssoliń­ skich — W ydaw nictw o, ss. 388.

W łodzimierz M aciąg w wydanej niedaw no książce N asz wiek X X . Przewodnie idee literatury

polskiej 1918 — 1980 postaw ił sobie niezwykle trudne i — chciałoby się powiedzieć — pionierskie

zadanie; jest nim, jak to formułuje autor, „wskazanie pola znaczeń, które pozw oliłoby uchwycić wspólne źródło (czy też w spólne źródła) inspiracji dorobku literatury pięknej [m ow a o literaturze polskiej XX w ieku] jako pewnej całości. Ta jednorodn ość wielu poszukiw ań nie została dotąd, jak zakładam, rozpoznana” (s. 156).

Istotnie, nikt chyba nie podjął dotąd równie ambitnej próby historycznoliterackiej syntezy zmierzającej do znalezienia dla tej różnorodnej i różnokształtnej materii literackiej jednego w spólnego m ianownika, do którego dałoby się sprowadzić tw órczość pisarzy tak odm iennych, jak — pow iedzm y — Leśmian i Różew icz czy Herling-Grudziński i Białoszewski. Wielu badaczom przedsięwzięcie takie w ydałoby się zapewne chybione w założeniu ze względu na oczywistą

17 Zob. A. H u t n i k i e w i c z , Upadek i odrodzenie M łodej Polski. (1971). W: P o rtrety i szkice

literackie. — M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , Przełomowe znaczenie literatury M łodej Polski. W: Somnambulicy, dekadenci, herosi. K raków 1985. Zob. też A. H u t n i k i e w i c z , Badania nad lite­ raturą M łodej Polski. W zbiorze: R ozw ój wiedzy o literaturze polskiej po 1918 roku. Warszawa

(3)

niesprow adzalność tych artystycznych postaw, nie tyle nawet sprzecznych, co układających się na zupełnie różnych płaszczyznach, nie mających ze sobą wspólnych miejsc. Zgodnie z takim stanow iskiem m ożna by uznać, że o pisarzach tych nie sposób m ówić tym samym językiem, nie gubiąc przy tym bezpowrotnie ich oryginalności. W arto zatem przyjrzeć się bliżej, czy M aciąg potrafił zaprzeczyć czynem takim wątpliw ościom i odnaleźć ów archimedesowy punkt, wspólną oś, na której mieściłaby się literatura polska XX wieku.

W yodrębnienie roku 1918 jak o dolnej granicy chronologicznej om aw ianego w książce okresu uzasadnia autor nie tyle historyczną datą odzyskania niepodległości, ile przede wszystkim „pewnym now ym stanem życia zbiorow ego, wydobywającym , a co najmniej intensyfikującym nie dostrzegane wcześniej duchowe jakości i uzależnienia — a równocześnie ujawnieniem się (czy też ukształtow aniem się) innego typu ludzkiej podm iotow ości, a więc jakby narodzeniem się now ego człow ieczeństw a. [ . . . ] Bardzo silnie przemawia do mnie sugestia, że odrębność nowej epoki objaśnić m ogą przede wszystkim przemiany demograficzne. O nich m ówią i z nich wyprowadzają współczesne procesy św iadom ościow e m.in. José Ortega y G asset (Bunt mas, 1930) i David Riesman (Sam otny tłum, 1947)” (s. 6 — 7).

Najogólniej m ówiąc zatem, „now ą jakością” XX w. jest zniesienie sztywnej hierarchii społecznej i um asowienie kultury, co prowadzi — jak pisze M aciąg — do „»oddania« cywilizacji (a wraz z nią i sam ego człowieczeństwa) sile żywiołu, ślepej sile płodzenia się, rozprzestrzeniania i różniczkow ania” (s. 8). G łów nym wątkiem książki jest właśnie śledzenie losów „człowieczeństwa” w św iecie oddanym we władanie owej sile m asow ego żywiołu, losów odzwierciedlonych w utw o­ rach literackich. Posługując się fundam entalnym terminem stosow anym przez M aciąga m ożna pow iedzieć, że ujmuje on dzieje literatury polskiej XX w. jako nieustanne przemiany człowieczej p o d m i o t o w o ś c i — jej poszukiwanie, zatracanie, odzyskiw anie — wobec zm iennych procesów historycznych zachodzących w otaczającym jednostkę świecie.

„Człowiek jako jednostka staje się twórczy dzięki temu jedynie, że przejmuje cząstkę energii przyrody, że staje się narzędziem tej energii i jej wyrazicielem. Z a t r a c a s ię n i e j a k o j a k o s u w e r e n n y p o d m i o t , p r z e s t a j e p a n o w a ć n a d s w o j ą p o d m i o t o w o ś c i ą , szuka sp oso­ bów jak najintensywniejszego doznania ruchu rzeczy, szybkości, gw ałtow ności, siły” (s. 16; podkreśl. A.M.) — oto konstatacja charakteryzująca nurty awangardowe początku wieku, zw łaszcza futuryzm. Skamander odróżnia się od Awangardy Krakowskiej z kolei tym, że „kobiecości” pierwszego, przejawiającej się w „akcie unicestwienia pod m iotow ego” (s. 29), przeciw­ staw iona zostaje „wspaniała m ęskość poezji Przybosia”, która „rodzi się [ . . . ] ze szczególnie doznaw anego poczucia władzy nad aktem nom inacyjnym ” (s. 34 — 35). Pisarstwo G om browicza przedstawione jest jako „najdalej idące św iadectwo dążenia do podm iotow ości absolutnej” (s. 138); „Całe dzieło Schulza zdaje się m ówić, że doświadczenie siebie jako podm iotu nie jest możliwe w świecie, jaki jest nam dany” (s. 145); Baczyński to „ktoś szukający fundamentów swej pod m iotow ości, szukający tego miejsca, gdzie rodzi się niepokój o decyzję co d o roli, [ . . . ] źródło aktów w ewnętrznych” (s. 181); poezja Różewicza, to obraz „podm iotu w stanie rozpadu” (s. 186); u M rożka zaś „zagadnienie pod m iotow ości [ . . . ] staje się [ . . . ] obrachunkiem z niewolą, z następstwam i niewoli, z sobą zniew olonym i w szyderstwie »bezpiecznym « (»w niewolnictwie szczęśliw ym «), z sobą »w innym « i przyjmującym odpow iedzialność” (s. 288).

Pow yższe cytaty ilustrują sp osób stosow ania pojęć „podm iot” i „podm iotow ość” w książce M aciąga. Jak widać, nie są one rów noznaczne z kategorią podm iotu literackiego — nadawcy tekstu: „pod m iot” jest tu raczej rozum iany w kategoriach filozoficznych, najczęściej ujawnia się poprzez pytanie: „kim jest człow iek?” 1

K onstatacje badacza, nawet jeśli poczynione zostały na podstawie konkretnego utworu, odn oszą się ostatecznie do większych jednostek, zwykle — całej twórczości pisarza. M aciąg poszukuje zasady kierującej ow ą tw órczością, niejako jej dom inanty, sw ego rodzaju nadrzędnego tematu, który jest (implicite) realizowany w całym dorobku danego autora.

Ten typ opisu przypomina nieco ujęcia z kręgu krytyki tematycznej, badacz dociera bowiem do istoty dzieła (jego „nadrzędnego tem atu”) drogą przejęcia punktu widzenia pisarza, a więc pew nego rodzaju „wczucia się”, przekładając to, co mu się ujawniło, na własny język. M ow a interpretatora składa się przy tym z dw óch poziom ów : pierwszy służy objaśnieniu istoty dzieła (tzn. twórczości — jako stabilnej, hom om orfocznej całości lub zm iennego, ewolucyjnego ciągu)

1 „Cała ta książka jest próbą wykazania, że literatura współczesna uparcie szuka sposobów dotarcia do podstaw naszych wyobrażeń o człowieczeństwie i pytanie: kim jest człowiek? — staje się najważniejszym źródłem jego niepokojów ” (s. 311).

(4)

w terminach wyw iedzionych z tego dzieła; na drugim poziom ie wprowadza się znaczenia właściwe danemu autorowi w krąg zagadnień, które interesują badacza — niejako tłumaczy się dzieło na język „podm iotow ości”.

Tak np. w om ów ieniu twórczości Borowskiego terminem nadrzędnym jest g n i e w jako „obrona przed schizofrenią” : „D ośw iadczenie słabości człowieka, który tak czy inaczej poddaje się inwazji Zła, przystosow uje do warunków, gotów jest wyrzec się siebie sam ego w imię prze­ trwania — rodzi gniew Borowskiego. [ . . . ] Jeśli m ówim y o »świętości gniewu«, to przecież nie sakralizujemy emocji jako takiej, ale pewien stan instancji moralnej, urzeczywistniającej swoje na wskroś osobiste stanow isko [ . . . ] . Taki gniew nie m oże być pow tórzony przez kogokolw iek, nie m oże być naśladowany jako rola, musi dojrzeć jako decyzja na wskroś wewnętrzna i podm iotow a, musi być »autentyczny«. [ . . . ] Posługując się językiem niniejszej książki, m ówim y w obec tego, że gniew staje się wyrazem skupienia p od m iotow ości” (s. 200 — 201).

Niewątpliwie mamy tu do czynienia z rodzajem psychologistycznej hermeneutyki — autor cytowanych zdań nie zadow ala się wykryciem tematycznej dom inanty w wytworach pisarza, szuka jej głębiej, w J a ź n i” artysty, stawiając sobie za cel dotarcie do najgłębszego „źródła aktów w ewnętrznych”, ukrytego za warstwami nakładanych przez niego „masek”, przyjmowanych przez niego „ról” : „N a pytanie: kim jestem ? [ . . . ] Baczyński odpow iada nie tylko jako artysta, jak o polski poeta, jako obyw atel czy jako żołnierz, ale także — co dla nas najważniejsze — jako ktoś szukający fundam entów swojej podm iotow ości, szukający tego »m iejsca«, gdzie rodzi się niepokój 0 decyzję co do roli, co bywa w tej książce określane jako źródło aktów wewnętrznych. To nie jest — zakładam y — prosta zm iana term inologii. N asze odpowiedzi nie zmierzają bow iem do konfrontacji pewnych w zorów postaw czy wzorów poezjowania — jako wartości rozpoznawalnych w gotow ym tekście. O dpow iadając na pytanie: kto to mówi? — próbujemy ustalać, z czego zbudow any jest albo na czym oparty został model osob ow ości, która tak właśnie przeżywa 1 hierarchizuje doznania, tak właśnie, a nie inaczej, pojmuje swoje »centrum «, swoją »istotę«, swoją najgłębszą autentyczność. Rolę m ożna przyjąć i odrzucić, m ożna ustalić ją arbitralnie, pod naciskiem innych, rola bywa wynikiem miejsca w otoczeniu społecznym. To, czego szukam y, nie jest rolą, a raczej jeszcze nie jest rolą, lecz serią »ruchów wewnętrznych«, w których toku odsła­

nia się pewien wzór człowieczeństwa, czy — jak mówiliśm y dotąd — wzór pod m iotow ości” (s. 1 8 1 -1 8 2 ).

Jest to jedno z niewielu miejsc, w których autor książki ujawnia swój warsztat m etod ologicz­ ny. N ie jest on — przyznać trzeba — imponujący: M aciąg konsekw entnie uchyla się od jakiejkolwiek term inologii teoretycznoliterackiej lub choćby psychologicznej, umieszczając swoje procedury badawcze w intuicyjnym mroku; ich punkt dojścia charakteryzowany jest wyłącznie przez metafory — „»m iejsce«, gdzie rodzi się niepokój o decyzję co do roli”, „centrum”, „istota”, „najgłębsza autentyczność”. Rów nocześnie cytow any wyw ód buduje misterną ekwiwokację — o d ­ powiedzią na pytanie o p o d m i o t literacki („kto to m ów i”) jest ostatecznie „wzór p o d m i o t o w o ­ ś c i ” ; w ten sp osób usankcjonowana zostaje nagminna w książce N a sz wiek X X praktyka płynnego przechodzenia od podm iotu utworu do podm iotu w sensie filozoficznym. N ie udziela się natom iast odpow iedzi na pytania, po pierwsze, jaką drogą dociera autor do ow ego „centrum”, owej „istoty” jaźni pisarza, po drugie zaś, w jaki sp osób przenosi się ow o centrum czy istotę w kontekst „podm iotow ości”. M aciąg „zakłada”, że nie jest to „prosta zmiana term inologii”, jednak temu założeniu nie towarzyszy zadowalające uzasadnienie.

P ow yższe pytania wydają się dla autora książki niewygodne, jako że najwyraźniej próbuje on om inąć zawarte w nich problemy, odwracając kierunek historycznoliterackiego rozum ow ania — nie tyle poprzez interpretację poszczególnych utw orów osiągam y uogólnienie, ile raczej traktujemy literaturę jak o potwierdzenie z góry powziętej tezy o procesach św iadom ościow ych XX wieku: „Zadaniem niniejszej książki nie jest jednak odtw orzenie kolejnych faz duchowej biografii Czesława M iłosza, który zjawia się tutaj w ów czas jedynie, kiedy jakiś jego utwór staje się wyrazem dośw iadczenia o znaczeniu ogólniejszym , istotnym dla przemian ow ego hipotetycznego bytu określonego jako m e n t a l n o ś ć z b i o r o w a (artykułowana poprzez literaturę)” (s. 300; podkreśl. A.M.).

Słowa te odnieść m ożna nie tylko do M iłosza, ale do wszystkich utw orów i pisarzy om awianych w książce, na której początku czytam y, że „zjawiska literackie będą tu sprow adzane do znaków [m entalności zbiorow ej]” (s. 6). Skoro zjawiska te przedstawiane są jak o ilustracja przemian owej m entalności, „zwalnia” to niejako autora z konieczności uzasadniania przejść od konkretnego pisarza do problematyki p od m iotow ości ujawniającej się w jego dziele. Przejście takie staje się oczywiste, jeśli założym y, że w książce m ówi się właśnie o przemianach podm iotow ości, dla których literatura jest tylko materiałem ilustracyjnym. Tym samym N a sz wiek X X m ieściłby

(5)

się w zakresie nie historii literatury, ale historii idei: „za istotną przyczynę wyodrębnienia się ducha naszej epoki uznaliśmy tutaj proces um asowienia” — pisze autor, dodając, iż proces ten z kolei zakw estionow ał w yobrażenie o człow ieku jako podm iocie; w rezultacie „raz zakw estionow ane wyobrażenie, raz podw ażona hierarchia wartości — nie przestaną rodzić niepokojów o człowieka, który zdaje się tracić pew ność sw ego miejsca w istnieniu” (s. 378). Wyrażanie tych niepokojów w literaturze „pozwala się w yodrębnić jako całość, oddzielić od wcześniejszego dorobku pisarzy polskich”, wreszcie — pow oduje, że „literacki wiek XX jest ciągłością” (s. 374). M am y zatem kom plet konstytutyw nych cech historii idei, jak je przedstawia M ichel Foucault w Archeologii

w ied zy : geneza, ciągłość, totalizacja2.

N a czym jednakże opiera autor przekonanie o słuszności takiego sproblem atyzowania literatury (kultury) polskiej XX wieku? N ależałoby oczekiwać, że na analizie przejawów mental­ ności zbiorow ej właśnie — jak pisze Foucault — „pod-literatur, alm anachów, czasopism i gazet, przelotnych sukcesów, nie ujawnionych autorów [ . . . ] , raczej poglądów niż wiedzy, raczej błędów niż prawdy, raczej typów m entalności niż form m yśli” 3. Tymczasem jest zupełnie inaczej: teza o um asow ieniu kultury europejskiej jako jej m om encie zwrotnym zostaje w gotowej formie zaczerpnięta z prac Ortegi y G asseta, Riesmana i Znanieckiego — niewątpliwie przecież ową kulturę w spółtw orzących. Z takim arbitralnym założeniem przystępuje się następnie do badania literatury jak o — że tak pow iem — emanacji „ducha czasu”, odnajdując w niej to, czego się szukało: doznanie „rozm ycia pod m iotu”, co z kolei pośrednio potwierdza wstępne założenie o nieodwracalnym naruszeniu poczucia podm iotow ości przez um asowienie kultury.

Trudno nie spostrzec, że poruszam y się w poznaw czym błędnym kole: interpretacja utworów literackich ma upraw om ocnić tezę, która następnie upraw om ocnia trafność interpretacji. W szystko to opiera się na przemilczanym (a w każdym razie nie w ypowiedzianym jasn o i — tym samym — teoretycznie nie uzasadnionym ) założeniu, że jaźnie pisarzy zanurzone są we wspólnym wszystkim nam spirytualistycznym roztworze, z którego czerpią poczucie niepewności sw ojego miejsca w świecie wyrażane (nieświadom ie) w wierszach i powieściach. Przyjęcie tego założenia w ym agało­ by od czytelnika co najmniej rom antycznego confiteor („czucie i wiara silniej m ówią do mnie [ . . . ] ”), na co piszący te słow a nie znajduje w sobie wystarczającej siły ducha.

M ożna sobie bow iem wyobrazić potraktow anie literatury jako materiału do rozważań nad odczuw aniem pod m iotow ości w w. XX, ale trzeba by, po pierwsze, poprzestać na m ówieniu o tym, czego doznają pisarze właśnie, którzy wcale nie muszą być zwierciadłem duszy „człowieka naszych czasów ” (tę relację należałoby uzasadnić odrębnie); po wtóre zaś, pow inno być w iadom o, w jaki sp osób w ydobyw a się z utw orów literackich wiedzę o dylem atach „podm iotow ości” nękających ich autorów. W książce M aciąga zabieg ten odbyw a się zupełnie bezboleśnie, wgląd w jaźń pisarza jawi się ja k o oczyw isty i nie obciążony wątpliwościam i co do swej trafności4. Podtytuł książki,

2 M. F o u c a u l t , Archeologia w iedzy. Przełożył A. S ie m e k . W arszawa 1977, s. 171. 3 Ibidem, s. 170.

4 Autor wprawdzie w ypow iada w jednym miejscu (s. 53 — 54) taką wątpliwość:

„Usiłujem y określić, na czym polegało przesunięcie w mentalności zbiorowej i wyobraźni zbiorow ej, w skazać pewne zależności z doświadczeniem historii na wybranych jej poziom ach. Zdaję sobie sprawę, jak w ątpliwe są tego rodzaju konstrukcje. Przemiany św iadom ości zbiorowej odczytyw ane z najwybitniejszych tekstów literackich czy w olno uznać za rzeczywiste? Czy nie należy raczej m ów ić o przesunięciach na obszarze konwencji literackich — skoro materiałem naszych obserwacji są jedynie utwory pisarzy-artystów, a więc św iadectwa o charakterze elitarnym czy zgoła wyjątkowe? W ątpliwości tego rodzaju są dobrze znane historykom kultury, w szczegól­ ności — historykom m entalności. Ekspresja pisarza uznana za wybitną, a więc nie przeciętną, z natury rzeczy przekracza horyzont św iadom ości zbiorowej i tylko pod pewnymi względami m oże być uznana za artykulację tejże św iadom ości. [ . . . ]

Refleksja poniższa pragnie ukazać inne pow iązania wizji Leśmiana, a m ianowicie te uwrażliwienia, które ją łączą z opisyw anym i tu przekształceniami św iadom ości zbiorowej. Wizje Leśmiana pow staw ały ja k o w ytw ór wyobraźni indyw idualnego poety, ale w określonym stopniu także ja k o poetycka odpow iedź na pewne oczekiwania czytelnicze, dojrzewające w toku historycz­ nie określonych dośw iadczeń”.

W przypisach badacz pow ołuje się na L. G oldm anna i H. R. Jaussa, tyle że na tym poprzestaje, nie powracając już więcej do tej, kluczowej przecież, sprawy. C hciałoby się wiedzieć, p o d j a k i m i w a r u n k a m i uważa M aciąg ekspresję pisarza za „artykulację św iadom ości zbiorow ej”; w j a k i m s t o p n i u tw órczość Leśmiana była odpow iedzią na oczekiwania czytelnicze i jakie były ow e oczekiwania. Pytania te pozostają niestety bez odpowiedzi.

(6)

218

R EC EN ZJE

Przewodnie idee literatury polskiej, który chciałoby się odczytyw ać jako sform ułowanie prow oka­

cyjnie anachroniczne, nie zawiera, jak się okazuje, żadnej prowokacyjnej intencji; M aciąg sięga bezpośrednio i nieom ylnie do „głównej idei” utworu ponad jego formą, która jest dlań drugorzędna i w gruncie rzeczy nie ma większego znaczenia: „W ybór estetyki jest po prostu tajemnicą talentu” (s. 281). Przy takim nastawieniu m ożna powiedzieć, że futuryści „w tym odróżniali się od skam andrytów, że w swoje manifestacje wprowadzali wyraźniejsze sensy polityczne, a równocześnie znacznie dalej idące prowokacje poetycko-estetyczne” (s. 28); m ożna także uznać Upadek cyw ilizacji zachodniej Znanieckiego, dramaty W itkacego i poezję Leśmiana za „przemieszczenia i sublimacje tych samych treści” (s. 54).

N asz wiek X X oscyluje pom iędzy historią literatury a historią idei, nie opow iadając się jednak

m etodologicznie za żadną z nich i — w konsekwencji — nie znajdując ani w jednej, ani w drugiej oparcia dla języka badawczego. N iedookreślenie podstaw ow ego terminu — „p odm iotow ości” — który jest semantycznie płynny, w ogóle metaforyczna term inologia („centrum”, „miejsce”, „gospodarz tekstu” — zamiast „podm iotu lirycznego”, który zostaje odrzucony jako „konstrukt czysto formalny” <s. 3 1 1 ), „zintensyfikowanie uwrażliwień egzystencjalnych” itp.), skłonność autora do poruszania się po wysokich piętrach abstrakcji5 sprawiają, że czytelnik zdany jest na własną intuicję i dom yślność jako jedyne środki weryfikacji sądów autora.

N asz wiek X X trudno uznać za syntezę historycznoliteracką. N ie dlatego bynajmniej, że

książka prezentuje indywidualne — czy nawet subiektywne — i oryginalne (mimo wszelkich zastrzeżeń) ujęcie zjawisk literackich XX wieku; taki zarzut byłby nieuprawniony, gdyż pow szech­ nie uznaje się dzisiaj fakt, że całe myślenie historyczne jest nieuchronnie „cząstkowe, perspek­ tywiczne, subiektywne, relatywne i przede wszystkim konstruktywistyczne” 6. N ie oznacza to jednak, aby dyscyplina ta była skazana na dow olność. Historycy bow iem pow inni być „nastawieni empirycznie, co znaczy, że powinni czynić jak najwięcej starań, by podw yższyć stopień intersubiek- tywności, spójności argumentacji i faktualnego oparcia dla swojej konstrukcji” 7. W łaśnie te ostatnie warunki nie są w omawianej tu książce spełnione, nadrzędna, „syntetyzująca” konstrukcja historycznoliteracka pracy (przemiany podm iotow ości) uczyniona jest z materii nad wyraz miękkiej, nieciągłej i chwiejnej. Wydaje się, że znacznie korzystniejsze byłoby czytanie N aszego

wieku X X jako zbioru szkiców ujmujących tw órczość XX-wiecznych pisarzy polskich z niecodzien­

nej perspektywy, zadających im nie stawiane wcześniej pytania, szkiców, które nie układałyby się jednak w wyrazistą, dobrze um otyw ow aną całość.

Adam M akow ski

Z A G A D K I R O ZM A ITE I PY TA N IA SŁ U Ż Ą C E ZABAW IE I N A U C E . A N T O L O G IA POLSK IEJ Z A G A D K I LITERACKIEJ. Wybrał, opracował, wstępem i przypisami opatrzył J a n M ir o s ł a w K a s j a n . N akładem autora. Toruń 1992, ss. 236.

Zagadka literacka jest gatunkiem słabo spenetrowanym przez polskich badaczy. M ożna wymienić m.in. m ało znaną pracę filologa klasycznego Leona W itkow skiego, rozprawę Juliana K rzyżanowskiego, ciekawe studium M ichała G ło w iń sk ieg o 1. D latego też z uznaniem należy

5 Zob. np.: „Gniew zdaje się sycić »gło d y « Borowskiego, głody intensyw nego doznania świata, tego świata, który odrzucić każe każde kolejne doświadczenie. G niew staje się więc wyrazem nie tylko zawodu, ale równocześnie wyrazem sam orozpoznania się w pewnej roli czy funkcji, gniew stwarza sytuację partnerstwa” (s. 202). Zdanie to przedstawia charakterystyczne dla języka książki zjawisko unikania konkretu — dom inują tu słow a „określony”, „pewien”, brakuje dookreśleń (sytuacja partnerstwa — między kim a kim?); nie w iadom o też, czym właściwie są metaforyczne „głody” Borowskiego.

6 G. R u s c h , The Theory o f H istory. L iterary H istory and H istoriography. „Poetics” 14 (1985), s. 275. Cyt. za: H. M a r k ie w i c z , D ylem aty historyka literatury. W zbiorze: N ow e problemy

metodologiczne literaturoznawstwa. K raków 1992, s. 9.

7 S. J. S c h m id t , On writing H istories o f Literature. „Poetics” 14 (1985), s. 298. Cyt. za: jw. 1 L. W i t k o w s k i , P rzekaz antyku w polskiej zagadce literackiej i ludowej. Toruń 1971. — J. K r z y ż a n o w s k i , Facecje, zagadki i bajki ks. Kuligowskiego. W: Paralele. Studia porównawcze

z pogranicza literatury i folkloru. W arszawa 1977. — M. G ł o w i ń s k i , Leśmianowe pytania i zagadki. „Pamiętnik Literacki” 1978, z. 2.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W przypadku działań podejmowanych przez media po publikacji fa- ke news wśród najczęstszych wymienić można: wyjaśnianie, rozpo- wszechnianie, podkręcanie informacji,

The dynamics of the three basic indicators: business activity indicator, economic condition indicator and haulage capability indicator in the road transport enterprises in Poland

można przedstawić długą listę czynników kształtujących i charakteryzujących sieci dostaw i strategii logistycznych, na tym tle sformułować wiele definicji strategii

Generalized potential games allow us to bypass the mixed-integer nature of the problem by computing an approximated minimum of the underlying potential function, and are suitable

This holds even more for the wave action and sand displacement along the coast: only i n recent years are accurate measurements being carried out.. T o quote an example: the

conservation work on sarcophagi workshop punches have been uncovered that suggest Gdansk’s workshop of the Gie- selers as the place of the execution of

Z teoretycznego punktu widzenia umowę zawartą przez kierownika jednego z zakładów w przedsiębior­ stwie wielozakładowym można by było uznać za ważną również

W obchody Roku Odrodzenia najbardziej zaangażowani byli naukowcy: Stanisław Arnold, przewodniczący Sekcji His­ to rii, członek Komitetu Honorowego, Bogusław Leśnodorski,