• Nie Znaleziono Wyników

Ewangelia i rozważania 3-9 lutego 2020 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ewangelia i rozważania 3-9 lutego 2020 r."

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewangelia i rozważania 3 - 9 lutego 2020 r.

(2)

Poniedziałek, 3 stycznia Mk 5,1-20

Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeń- czyków. Gdy wysiadł z łodzi, zaraz wyszedł Mu naprzeciw z grobowców człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobowcach i nikt już nawet łańcuchem nie mógł go związać. Często bowiem nakładano mu pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą w grobowcach i po górach krzyczał i tłukł się kamieniami.

Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego?

Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!» Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». I zapytał go: «Jak ci na imię?»

Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». I zaczął prosić Go usilnie, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.

A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosiły Go więc złe duchy: «Poślij nas w świnie, żebyśmy mogli w nie wejść». I pozwolił im. Tak, wyszedłszy, duchy nieczyste weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli o tym w mieście i po osiedlach.

A ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.

Gdy wsiadał do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł przy Nim zostać. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus mu uczynił, a wszyscy się dziwili.

(3)

Rozważanie

Władza. „Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka”.

Tym, co uderza szczególnie mocno w dzisiejszej Ewangelii, jest absolutna władza, jaką Jezus ma nad duchami nieczystymi. Ich jest wielu – cały legion, a On jest jeden, i na Jego jedno słowo wszystkie duchy nieczyste uciekają, nie próbując nawet podejmować walki z Synem Boga Najwyższego. Wiedzą, że nie mają z Nim absolutnie żadnych szans, nawet nie próbują stawiać oporu.

Co mi to dzisiaj mówi, w mojej obecnej sytuacji życiowej?

Czy zdaję sobie sprawę, jak naprawdę potężny jest Ten, który jest moim Panem i Bogiem?

Strach. „Strach ich ogarnął”.

Jezus mówi wielokrotnie do swoich uczniów: „Nie lękajcie się”. Mój strach tak naprawdę jest w jakiś sposób ograniczaniem wszechmocy Boga, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych i u którego, już u początku czasów, wszystkie włosy na mojej głowie były policzone. Za każdym razem, kiedy się boję, jestem trochę jak ci poganie z dzisiejszej Ewangelii, którzy nie znali Boga Jedynego i chyba wcale nie chcieli Go poznać. Tylko ode mnie zależy, czy przyjmę Jezusa do mojego życia, żeby w nim działał z całą mocą i siłą, czy raczej będę Go prosił, żeby ode mnie odszedł, jak dzisiaj Gerazeńczycy.

(4)

wtorek, 4 lutego Mk 5,21-43

Gdy Jezus przeprawił się z powrotem łodzią na drugi brzeg jeziora Genezaret, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał.

A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele wycierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Posłyszała o Jezusie, więc weszła z tyłu między tłum i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w swym ciele, że jest uleczona z dolegliwości.

A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto dotknął mojego płaszcza?» Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto Mnie dotknął».

On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła.

Wtedy kobieta podeszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, padła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź wolna od swej dolegliwości».

Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli:

«Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus, słysząc, co mówiono, rzekł do przełożonego synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!» I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.

Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Widząc zamieszanie, płaczących i głośno zawodzących, wszedł i rzekł do nich: «Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go. Lecz On

(5)

odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!»

Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat.

I osłupieli wprost ze zdumienia.

Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym się nie dowiedział, i polecił, aby jej dano jeść.

(6)

Rozważanie

Wiara. „A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego”.

Dzisiaj widzimy Jezusa w otoczeniu tłumu, który napiera na Niego z każdej strony. I w tym tłumie ludzi, którzy dotykają, może nawet popychają Jezusa, jedna kobieta dotyka zaledwie Jego płaszcza. Zadziwiające jest już to, że Jezus poczuł jej dotyk spośród tylu innych dotyków ściskającego tłumu i rozglądał się za nią – co wywołuje irytację uczniów (trudno im się dziwić, bycie w tłumie jest irytujące). Warto też jednak zastanowić się, czym różnił się dotyk tej jednej kobiety, że to akurat ona została uzdrowiona. Jezus poczuł wychodzącą od siebie moc, a do kobiety mówi: twoja wiara cię uzdrowiła. Tak jakby chciał mi dzisiaj pokazać, że jeśli człowiek w Niego wierzy, to On, nawet gdyby chciał (chociaż oczywiście nie chce!), to i tak nie mógłby zamknąć przed takim człowiekiem dostępu do swego miłosierdzia. Doskonale wiedziała o tym siostra Faustyna chociażby, która niestrudzenie „wykorzystywała”

miłosierdzie Jezusa, żeby uzyskać odkupienie dla dusz czyśćcowych (ona jeden ścieg szydełkiem – On jedną duszę uwalnia z czyśćca do nieba). Podobnie córeczkę Jaira Jezus uzdrawia, a w zasadzie wskrzesza, w obecności tylko tych, którzy Mu wierzą. Tłum zebrany w domu przełożonego synagogi, który w niego nie wierzy i naśmiewa się z niego – odsuwa na bok. Potem nakazuje surowo nikomu nie mówić o zdarzeniu. Jezusowi nie chodzi o sławę cudotwórcy, ale o to, by człowiek Mu wierzył.

Czy ja wierzę Jezusowi?

Nie tylko wierzę w Jezusa, ale czy wierzę też Jezusowi, tak naprawdę, tak bez granic?

(7)

środa, 5 lutego - św. Agaty Mk 6,1-6

Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.

A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony».

I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

(8)

Rozważanie

Poczucie wartości. „I powątpiewali o Nim”.

Czytając dzisiejszą Ewangelię, można pomyśleć, że rodzina Jezusa była zwyczajna, niczym nie wyróżniała się spośród innych rodzin w Nazarecie.

Gdyby Józef był jakimś prominentem, człowiekiem bogatym, a nie cieślą, który fizyczną pracą utrzymywał rodzinę, to może by jeszcze uwierzyli Jezusowi. Gdyby był kimś „lepszym”, wyżej postawionym od nich samych – w ich mniemaniu, to może by dostrzegli w Nim proroka. A tak to był jednym z nich. A kim oni sami byli? Za kogo oni sami siebie uważali? Pewnie sami o sobie nie mieli zbyt dobrego mniemania, skoro i o swoim „ziomku”

powątpiewali, mimo ewidentnych znaków, że Jezus jednak jest kimś wyjątkowym – mądrym i potrafiącym czynić cuda. Sami pewnie o sobie myśleli: „czy może być co dobrego z Nazaretu”.

Poczucie własnej wartości jest bardzo ważne. Wcale nie jest ono przejawem pychy. Wręcz przeciwnie, jeśli ktoś w całej pokorze potrafi dostrzec i z wdzięcznością przyjąć od Boga piękno, jakim go Bóg obdarzył, stwarzając z miłością, to też to samo piękno będzie potrafił dostrzec w innych. Nie będzie powątpiewał, nie będzie zazdrościł, nie będzie nigdy pogardzał innym człowiekiem.

Jakie jest moje poczucie wartości? I jak moje postrzeganie samego siebie rzutuje na mój stosunek do innych ludzi, na moje mniemanie o nich?

Czy potrafię o sobie myśleć z prawdziwą pokorą, jako o umiłowanym dziecku Boga?

(9)

czwartek, 6 lutego - Św. Pawła Miki i Tow. Mk 6,7-13

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien».

I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich».

Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

(10)

Rozważanie

Plany. „i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski”.

Czasem się zdarza, że jakieś nagłe, nieprzewidziane zdarzenie przerywa wszystkie moje plany. Mogę wtedy myśleć: ale jak to, Panie Jezu. Przecież planowałem tyle dobrych rzeczy zrobić, dla innych, nie dla siebie. A tu nagle muszę z wszystkiego zrezygnować. Trochę tak dzisiaj Jezus rozsyła swoich uczniów, którzy też zapewne planowali, jak spędzą kolejny dzień, tydzień, miesiąc u boku Jezusa. I nawet jeśli ich plany były zbożne – tak pewnie jak i moje – to jednak Jezus pokazuje, mówiąc, by „nic ze sobą nie brać na drogę”, że najwyższa pora, by Jemu zaufać, całkowicie na Nim się oprzeć. Nie biadolić, ale pozwolić Mu działać. On ma swoje sposoby na ludzkie niedobory.

Mimo że uczniowie nic ze sobą nie mają, że pewnie po drodze często spotykają się z odrzuceniem i niezrozumieniem, to jednak czynią piękne dzieło:

wyrzucają złe duchy i uzdrawiają chorych. Jezus im użyczył ze swojej własnej mocy. Bez Niego nie byliby do tego zdolni. Pewnie często słyszałem, że wtedy, kiedy jestem najbardziej niemocny, właśnie wtedy Bóg we mnie działa największe rzeczy. Może często to słyszałem. A może teraz przyszła pora, by rzeczywiście to przeżyć. Na własnej skórze się przekonać, że to prawda!

(11)

Piątek, 7 lutego Mk 6,14-29

Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim».

Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: «To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał».

Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata».

A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał.

Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei.

Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współ- biesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci».

Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast podeszła z poś- piechem do króla i poprosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce.

Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.

(12)

Rozważanie

Światłość. „Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu”.

Król Herod posłyszał o Jezusie, ale Go nie szukał. Można powiedzieć, że był do Niego odwrócony plecami. Coś tam robił, podejmował decyzje, działania, ale to nie miało żadnego znaczenia, bo tak naprawdę poruszał się cały czas w ciemności, zmierzając w stronę otchłani, pustki, zgnilizny. On i całe jego towarzystwo. Choć dzisiejsza scena kończy się tragicznie dla Jana, to przecież Jezus powiedział o nim, że „nie powstał większy od niego pomiędzy narodzonymi z niewiasty”. Jan, w odróżnieniu od Heroda, poszukiwał Jezusa, oczekiwał Go, a gdy Go ujrzał, całym sobą zwrócił się w Jego stronę. A Jezus był „światłością prawdziwą, która oświeca każdego człowieka, gdy przychodzi na świat”. Jezus jest Światłością, jest Życiem, jest Prawdą, jest Dobrem, jest Miłością.

I wystarczy zwrócić się w Jego stronę, by ta Światłość i mnie ogarnęła. Otuliła w sobie. Poza Jezusem nie ma życia. Smutna jest dzisiejsza Ewangelia – nie dlatego, że Jan umiera, bo on przecież zmartwychwstanie na życie wieczne, ale z powodu Heroda i jego towarzyszy, którzy są obrazem tych wszystkich, którzy żyją odwróceni do Boga plecami. I nigdy naprawdę nie poznają życia, i pomrą w swoich grzechach. A przecież wystarczy zwrócić twarz w stronę Światłości, w której jest Życie, na zawsze i naprawdę.

Będę dziś kontemplował Jezusa, który jest Światłością.

(13)

sobota, 8 lutego Mk 6,30-34

Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.

Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. Lecz widziano ich odpły- wających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.

(14)

Rozważanie

Kościół. „Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum”.

Jezus, będąc na ziemi, buduje swój Kościół, swoją wspólnotę. Z kogo ten Kościół się składa? Z tłumu, który jest jak „owce nie mające pasterza”, nad którym Jezus się lituje, i który naucza o wielu sprawach. A jaka jest rola uczniów w tym Kościele, w tej wspólnocie? Uczniowie towarzyszą Jezusowi przez cały czas. To nie jest dla nich „praca na etat”, 8 godzin dziennie, ale cały czas, non stop przebywają w obecności Jezusa. Robią to, do czego sam Jezus ich uzdalnia, a dla siebie nie mają nic: nie mają czasu nawet na odpoczynek czy posiłek. Taki to Kościół Jezus buduje, w którym wszyscy potrzebują przede wszystkim Jego samego, a także siebie nawzajem. I w którym jest się cały czas, 24/7, a nie tylko w niedziele i święta.

Przyjrzę się Jezusowi siedzącemu gdzieś na trawie, zmęczonym uczniom i tłumom wokół nich. Czy to mi przypomina Kościół? Jak ja myślę o Kościele?

Czym dla mnie on jest? Czy moją w nim obecnością ubogacam mój Kościół?

(15)

Niedziela, 9 lutego Mt 5,13-16

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić?

Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.

Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze.

Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie».

(16)

Komentarz - ks. Krystian wilczyński

Dzisiejsza liturgia słowa pozwala odnaleźć nić, którą Kościół przewleka przez oczka każdego z czytań. Tymi oczkami jest jedno powtarzające się słowo:

światło. Dzięki światłu możemy złączyć teksty biblijne w spójne przesłanie.

Prorok Izajasz wskazuje, że człowiek ma swoje wewnętrzne światło, które jest z nim zawsze. Żeby jednak spełniło swoją funkcję (a funkcją światła jest bycie widocznym) musi być zwrócone na zewnątrz. Podobnie dzisiejszy psalm opisuje człowieka mającego światło w sobie, które czyni go widocznym.

Natomiast św. Paweł nie chce błyszczeć, a więc nie chce odbijać jakiegoś wątłego światła, lecz chce świecić światłem prawdziwym. On właśnie wskazuje, że jest nim sam Chrystus – Światłość świata (por. J 8,12; 9,5).

Apostoł daje zajrzeć w swoje ciemności, którymi nic nie jest w stanie dokonać i stawia je w kontraście do światła Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego. Na Nim Paweł oparł swoje nauki, bo TO światło prawdziwie świeci w ciemności.

Wreszcie sam Jezus w Ewangelii mówi o swoich uczniach, słuchających Go w Kazaniu na górze, iż są światłem świata. Mają w sobie światłość nadającą się do pokazywania każdemu, którą jest miłość w uczynkach. Ona właśnie jest światłem dla innych. Ileż to przykładów ludzi świętych – tych z obrazków i tych z codzienności – jest godnych naśladowania?!

Wielcy ludzie, znaczący dla losów świata i Kościoła, a także zwykli – nasi rodzice, bliscy, rodzeństwo, sąsiedzi, ludzie z ławki w kościele... Ilekroć patrząc na kogoś chcesz być taki jak on/ona, a serce wyrywa się do dobrych uczynków, tylekroć masz do czynienia z osobą świetlistą.

Skoro Jezus jest Światłością świata, a także ludzie mogą być światłami w świecie, to znaczy że i Syn Boży, i ludzie, mogą być do siebie podobni. Jezus przeszedł przez ziemię „wszystkim dobrze czyniąc” z jednego powodu:

„Dlatego, że Bóg był z Nim” (Dz 10,38). Oto klucz do bycia widzialnym światłem: być z Bogiem i czynić dobro, bo Bóg jest dobry. Zbawiciel sam dał

(17)

tego najlepszy przykład. Podstawą jest Słowo Boga, które jest lampą i światłem dla stóp (por. Ps 119,105)

A zatem dobre uczynki są światłem Bożym na nasze wzajemne oświecenie.

Trzeba jednak uważać na jedno – żeby nie ukazywały chwały naszej, ale Ojca niebieskiego. Chodzi o to, żeby zgodzić się, że nasze dobre uczynki są co prawda nasze, ale na chwałę Bożą. Ani fałszywa skromność, ani wywyższanie się nie są postawą chrześcijańską. Właściwą jest taka, która pozwoli ludziom mówić: „Ale Bóg jest wspaniały, skoro ma tak dobre dzieci! Warto być Jego dzieckiem”. Oto droga świętości!

Pomyśl jak możesz świecić w swojej codzienności? Co nią jest? Jakie masz światło w sobie – a na pewno je masz, skoro Jezus tak mówi – i jak go używasz? Jeśli potrzeba wysiłku, zastanów się jak światło z siebie wykrzesać (dosłownie)? Nie zapomnij także podziękować Bogu za to światło, którym już bijesz i wypełniasz życzenie Jezusa z dzisiejszej Ewangelii.

(18)

Rozważanie

Odpowiedzialność. „Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi”.

Przez te kilka lat, kiedy uczniowie przebywali z Jezusem, na pewno byli najszczęśliwsi na świecie i niczego więcej nie potrzebowali. Jezus jednak często pozostawia swoim uczniom naukę, która wydaje się, że będzie im potrzebna na trudny czas, kiedy przyjdzie zniechęcenie, znużenie, zwątpienie.

Kiedy Jego już nie będzie blisko i nie będzie tego radosnego, ciepłego uczucia, które pewnie dobrze zna każdy neofita. Na ten czas, kiedy może będą chcieli odejść, zrezygnować, porzucić trudną, Jezusową drogę, by żyć tak, jak wszyscy, wygodnie i mieć „święty spokój”, Jezus im przypomina, że są solą ziemi i światłem świata. Przypomina im o ich wielkiej odpowiedzialności jako apostołów Chrystusa: czym posolić sól, która straci swój smak? Jedna lampa oświeca cały dom. Szczypta soli dodaje smaku całej potrawie. Jeden uczeń Chrystusowy jest odpowiedzialny wobec całej wspólnoty, aby wspólnota widziała jego dobre uczynki i chwaliła Ojca, który jest w niebie.

Zastanowię się dzisiaj, za kogo ja jako chrześcijanin jestem odpowiedzialny?

Dla kogo jestem solą i światłem? Kto na mnie polega? Dla kogo jest ważne to, żebym nie stracił wiary, nie poddał się, nie zwątpił, nie odszedł?

Bycie chrześcijaninem to wielka odpowiedzialność, bo przecież Jezus nakazał nam miłować się nawzajem. Z miłości do bliźniego nie wolno mi lek- ceważyć mojego powołania i poddawać się w chwilach słabości.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Zbiór liczb niewymiernych (ze zwykłą metryką %(x, y) = |x − y|) i zbiór wszystkich.. Formalnie:

też inne parametry algorytmu, często zamiast liczby wykonywanych operacji rozważa się rozmiar pamięci, której używa dany algorytm. Wówczas mówimy o złożoności pamięciowej;

„Kwantechizm, czyli klatka na ludzi”, mimo że poświęcona jest głównie teorii względności i mechanice kwantowej, nie jest kolejnym wcieleniem standardowych opowieści o

Wieczorem 9 kwietnia Księżyc pokaże się 2 ◦ na północny wschód od Aldebarana, zaś jeszcze przed swoim zachodem zbliży się mocno do widocznej przez lornetkę gromady