• Nie Znaleziono Wyników

Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1947.01 nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1947.01 nr 1"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

S T R O N 8

BIBLIOTEKA r - m f

In s ty tu tu B a łty c k ie g o

* 3 0 i £ G 6 u r

w G d a ń s k u

J C E N A 8 , - z ł

iO — dniowy bezpłatny pobyt w DUSZNIKACH —ZDROJU

w raz z bezpłatnym mieszkaniem, całodziennym utrzymaniem, odpowiednią ilością zabiegów leczniczych, poradą lekarską oraz taksą kuracyjną — oto jedna z b. licznych i cennych nagród ogólnopolskiego konkursu dla młodzieży, zorganizowanego przez Redakcję „Polski Zachodniej“ . W spaniałą tę nagrodę o fiarow ał Zarząd Państw. Uzdrowisk Dolnośląskich. Term in Konkursu przedłużamy na życzenie Czytelników dO d ł l i 3 31 STYCZNI A 1947 TOkll

Dotychczas wpłynęła wielka ¡łoić opracowań z całej Polski. Niektóre uczelnie nadsyłają prace zbiorowo. Szczegóły konkursu w dodatku młodzieżowym.

ILUSTROWANY TYGODNIK WSZYSTKICH

Nad Odrą i Nisą wierną będziemy trzymać straż

W p ie rw s z e j p o ło w ie I X w ie k u n a p ó r n ie m ie c k i p rz e k ro c z y ł Łabę.

W w a lc e z z a k u ty m i w s ta l zastę­

p a m i ów czesnego „D ra n g nach O s te n " le g ła w gru za ch za ch o d n ia S ło w ia ń szczyzn a , Z n ik n ę ły z w id o ­ w n i d z ie jó w s ło w ia ń s k ie g ru p y p le ­ m ienne O b o try tó w , L u ty k ó w , W i l ­ k ó w , W e n e d ó w oraz Połabiam . O k lę sce o s ta tn ic h p iszą n ie m ie c c y k ro n ik a rz e : „M ę ż c z y ź n i p o le g li w w a lce , k o b ie ty i d z ie c i p o s z ły w n ie w o lę , ich osie d la p o p a lo n o , a ich zie m ie p o s łu ż y ły do nadań dla w ó or ry c e rs k ic h . P or.pan u szyty - v, od tego czasu w O ld e n b u rg ii, M e ­ k le m b u rg ii i w B ra n d e n b u rg ii la ty - fu n d ia n ie m ie c k ie , fu n d o w a n e ną p ro c h a c h i ko ś c ia c h w y n is z c z o ­ n y c h n a ro d ó w za ch o d n ie j S ło w ia ń ­ szczyzny.

Z o rg a n iz o w a n a n a gruzach zacho­

d n ie j S ło w ia ń s z c z y z n y M a rc h ia

• p ó łn o c n a p rz e s u n ę ła swą zacho­

d n ią g ranicę aż po O drę, a jej m a r­

g ra f W ic h m a n zażądał od k s ię c ia P olan, M ie s z k a — d a n in y z k ra ju po ło żon e g o m ię d z y O d rą i W is łą . M ie s z k o b ro n ią c się p rz e d n ie m ie c ­ k im najazdem w p ie rw s z y m sw ym nad O drą z w a rc iu w o je n n y m z N ie m ca m i w r. 963 p o n o si k lę s k ę . Z araz po klęsce z a w ie ra p rz y m ie ­ rze z B o le s ła w e m I I cze skim i po m a łż e ń s tw ie z jego s io s trą D ą ­ b ró w k ą o trz y m u je z b ro jn ą pom oc w o d d ziała ch , o rg a n iz o w a n y c h na w z ó r zachodni. Ju ż w r. 967 b ije M ie s z k o m a rg ra fa W ic h m a n a i b ie ­ rz e go do n ie w o li. D ru g ie w ie lk ie z w y c ię s tw o odnosi n a d g e rm a ń skim najeźdźcą w r. 972, b iją c n a d O drą z b ro jn e zastępy na stę p cy W ic h m a ­ na, m a rg ra fa Odona.

T a k to ju ż w z a ra n iu naszych h is to ry c z n y c h d z ie jó w rz e k a O dra, k tó r a po n a jp ro stsze j lin i i o d d zie ­ la ła s ie d z ib y P olan od św ie żych n ie m ie c k ic h te r y to ria ln y c h z d o b y ­ c zy — b y ła rz e k ą g ra n iczn ą i d a ­ w a ła możność s ta w ia n ia M ie s z k o ­ w i I skutecznego o p o ru n ie m ie c ­ k ie m u n a ja z d o w i. B y o p ó r te n b y ł m o ż liw y , m u s ia ł M ie s z k o I p a n o ­ w a ć nad ś ro d k o w y m i d o ln y m b ie ­ giem O d ry, za p e w n ić sobie p o n a d ­ to zabezpieczenie ujścia O d ry do m orza, by oprzeć swe p ra w e s k rz y ­ d ło o B a łty k , oraz p o sia da ć D o ln y Śląsk po sie d z ib y s e rb o -łu ź y c k ie , a w ię ę ,p o dzisiejszą granicę, ja k ą s ta ­ n o w i rz e k a N isa. Z a b e z p ie c z a ł on ty m sam ym ta k ż e swe le w e s k rz y ­ d ło , gdyż o p ie ra ł je o s p rz y m ie rz o ­ ne z n im p a ń s tw o czeskie, k tó re m u g ro z ił ró w n ie ż te n sam najazd n ie ­ m ie c k i.

O te g ranice i b e zp iecze ń stw o Śląska w a lc z y ta k ż e B o le s ła w C h ro b ry , k tó r y tw o rz y p o ls k o -c z e -

s k o -b a w a rs k i b lo k do w a lk i z ce­

sarzem n ie m ie c k im H e n ry k ie m II.

W w a lc e te j w s p ó łd z ia ła ją z n im ró w n ie ż S e rb o łużycza n ie , u k tó ry c h tra d y c je B o le sła w a C h ro b re g o za­

c h o w a ły się w lu d o w y c h pieśniach jeszcze p o dzień d zisiejszy. U jście O d ry i S zczecin zabezpiecza B o le ­ s ła w C h ro b ry p rze z p rz y m ie rz e ze S zw ecją i D anią, a za k ró la d u ń ­

skiego Svena W id ło b ro d e g o w y d a ­ je n a w e t swą siostrę Ś w iętosław ę.

Z a m ia ro m ty c h w ie lk ic h b u d o ­ w n ic z y c h p a ń stw a p o ls k ie g o p rz e ­ c iw s ta w ia się k o n s e k w e n tn ie p o li­

ty k a n ie m ie c k a , k tó r a d o p ro w a d za do tego, że po śm ie rc i B olesław ę C h ro b re g o na s k u te k w y n ik ły c _ a ' stąd n ie p o ro z u m ie ń n a tu ry d-- styczn e j, osadza na Śląsku i n a ^ ch o d n im P om orzu s y n ó w M ie s z k a I-g o , z ro d zo n ych z d ru g ie j jego żo­

n y N ie m k i O dy, w y c h o w a n y c h p rz e z m a tk ę w duchu n ie m ie c k im , O d te j p o ry p rze z d w o ry książęce w c is k a ją się w te d z ie ln ic e w p ły ­ w y n ie m ie c k ie , k tó r e ró ż n ią P o la ­ k ó w i C zechów , pchając o s ta tn ic h na P olskę, b y sam ym m ocniej osa­

dzie srę po zam kach i m iastach siel­

s k ic h d la ty m silniejszego ro z d z ia ­ łu obu w s p ó łp ra c u ją c y c h d o tą d ze sobą n a ro d ó w s ło w ia ń s k ic h , k tó re w p o łą c z e n iu sw ych s ił b y ły z b y t groźne d la dążącej na w schód n ie m czyzn y. P rzepuszczenie n ie m ­ c z y z n y na w schód od O d ry o k a z a ło sw e n a jfa ta ln ie js z e d la nas s k u tk i.

W a lc z y jeszcze o P om orze Z a ­ cho d n ie i Szczecin B o le s ła w K r z y ­ w o u s ty , p rz e k ra d a ją c y się ze s w y ­ m i s ła b y m i s iła m i k u B a łty k o w i p rze z puszcze n a d n o te c k ie , a K a z i­

m ie rz W ie lk i b e zsku te czn ie w y ­ p ra w ia się na Śląsk. N a w e t w s p a ­ n ia łe z w y c ię s tw o p o d G ru n w a ld e m n a d Z a ko n e m K rz y ż a c k im w r. 1410 n ie z o sta ło w p e łn i ry k o rz y s ta n e d la zupełnego zła m a n ia p o tę g i k rz y ż a c k ie j i nie o d b iło się na lo ­ sach naszych ziem zachodnich. — N ie m c y w y k o rz y s tu ją c w m ię d z y ­ czasie o s ła b ie n ie P o ls k i — w o p a r­

c iu o m a rch ię p ó łn o c n ą ro z b u d o ­ w u ją now e z a b o ry w p o s ta c i m a r­

c h ii ś ro d k o w e j (M itte lm a rk ) oraz m a rc h ii n o w e j (N e u m a rk), a p rze z Z a k o n K rz y ż a c k i o p a n o w u ją Z ie ­ m ię D o b rz y ń s k ą i M ic h a ło w s k ą oraz z d o b yw a ją P rusy W sch o d n ie.

K rz y ż a c y w ro k u 1309 zd o b yw ają G d a ń sk i po d o k o n a n iu rz e z i p o l­

s k ie j lu d n o ś c i osadzają się nad u j­

ściem W is ły .

S tw o rz o n e z o s ta ły w te n sposób n ie m ie c k ie kleszcze, k tó re z w ie ra ­ ł y się nad P o ls k ą w czasie jej ro z ­ b io ró w , a o s ta tn io z w a rły się nad n a m i w p a m ię tn y m i b rze m ie n n ym w s k u tk a c h w rz e ś n iu 1939. D o ln e ic h ra m ię s ta n o w ił Śląsk w ra z z je ­ go p rz e d łu ż e n ie m p rze z zajęte C ze­

c h y oraz $ rz e z is tn ie ją ce z ła s k i H itle r a „s u w e re n n e " p a ń stw o s ło ­ w a c k ie , na k tó r y m w e d łu g tra k ta tu N ie m c y m ie li p ra w o u trz y m y w a ć swe g a rn iz o n y i b a zy w o js k o w e . G ó rn e ich ra m ię to P om orze i P ru ­ sy W sch o d n ie w ra z z ich lic z n y m i g a rn izo n a m i i bazam i m ilita rn y m i oraz bardzo dobrze dla celów' w o ­ je n n ych ro zb u d o w a n ą ko m u n ik a c ją . S tw ie rd z ić trze b a , że R zeczpo­

s p o litą szlachecka a n i za J a g ie łło -

i > w \ ' ę c >\ c x

V

I

z Q

z I-

(2)

Str. 2 P O L S K A Z A N r 1

n ó w . s k ie ro w u ją c y c h sw ój w z ro k na w schód, a n i za W a z ó w , k ie ru ją ­ cy c h uwagę n a p ó łn o c — n ie u m ia ła w ysu n ą ć s p ra w y naszych ziem zachodnich, a ty m b a rd z ie j osiągnąć w te j s p ra w ie ja k ie ś p o ­ z y ty w n e d la n ic h ro z w ią z a n ie . S p ra w y ziem zach o d n ich n ie ro z ­ w ią z a ła ty m b a rd z ie j ch ylą ca się k u u p a d k o w i R ze czp o sp o lita w k o ń c o w y m jej o k re s ie k r ó ló w e le k ­ c y jn y c h . L u d p o ls k i je d n a k — m i­

m o n a c is k u germ a n iza cyjn e g o — na ty c h z ie m ia ch tr w a ł i m im o o lb rz y ­ m ic h s tr a t i system atycznego w y n a ­ ra d a w ia n ia p rz e trw a ł, na s ta rych z ie m ia ch p ia s to w s k ic h p o dzie ń d zisie jszy. D o p ie ro k o n ie c z im y z 1944 na 1945 ro k p rz y n ió s ł naszym z ie m io m za ch o d n im w o ln o ś ć , a lu ­ d o w i p o ls k ie m u w y b a w ie n ie od t y ­ sią c le tn ie g o p ra w ie n ie m ie c k ie g o u- c is k u . W o ln o ś ć tę i sw obodę na ostrzach sw ych b a g n e tó w , p rz y h tj- k u d z ia ł i w szum ie z w y c ię s k ic h sw y c h s k rz y d e ł lo tn ic z y c h — p rz y ­ n io s ły z w y c ię s k a a rm ia ra d z ie c k a oraz w a lc z ą c a z n ią razem w b o ­ ja ch ze sw ym o d w ie c z n y m w ro g ie m

— m ło d a a rm ia p o ls k a o d rodzonej, d e m o k ra ty c z n e j R ze c z y p o s p o lite j, b y p o p rze z sta rą naszą p ia s to w s k ą O d rę d o b ić n ie m ie c k ie g o najeźdźcę w jego s to lic y , zb u d o w a n ym na g ru ­ zach zachodniej S ło w ia ń szczyzn y, B e rlin ie !

Z w y c ię s tw o sp rz y m ie rz o n y c h o- b a liło ś w ia to w ła d c z e p la n y h itle ­ ro w s k ie g o sprzysiężenia, ro z b ite a rm ie h itle ro w s k ie ro z p a d ły się w p ro c h i w p y ł, a jej re s z tk i z a lu d ­ n ia ją obecnie obozy je ń c ó w p a ń s tw z w y c ię s k ic h . W ilk o w i g e rm a ń s k ie ­ m u o d cię to w re szcie raz na zawsze f h i e szczęki te j p o tw o rn e j, trz y m a - f l ^ ^ n a s n ie d a w n o w zębach w il-

< H B > a s z c z y . D e cyzją k o n fe re n c ji w J a ic ie m o c a rs tw a sp rz y m ie rz o n e o k r e ś liły p rz y s z łą naszą g ranicę za­

c h o d n ią na O drze i N isie . D e cyzja ta z o sta ła p o tw ie rd z o n a na h is to ­ ry c z n e j k o n fe re n c ji w Poczdam ie.

S p ra w ie d liw o ś c i d zie jo w e j s ta ło się zadość. N a jk ró ts z a g ra n ica zacho­

d nia, o d d ziela ją ca nas od N ie m có w , z o s ta ła ty m sam ym w yzn a czo n a i u sta lo n a . A k te m p o d p is a n y m w P oczd a m ie u z n a ły ją z w y c ię s k ie p a ń s tw a sojusznicze, za ostateczną u z n a ł ją o fic ja ln ie Z w ią z e k R a d zie c­

k i, a o s ta tn io w y p o w ie d z ia ł się za n ią ró w n ie ż K o n g re s W sze ch sło - w ia ń s k i w B e lg ra dzie . J e st ona dla nas p o d s ta w o w y m w a ru n k ie m spo­

k o ju , b e zp iecze ń stw a i dalszego is t­

n ie n ia . M a ona dla naszych Z ie m Z a ch o d n ich i dla ca łe j P o ls k i to samo znaczenie, ja k ie p o sia d a ła za M ie s z k a I i B o le s ła w a C hro b re g o . J e s t ona b o w ie m najlepsza, bo n a j­

k ró ts z a , n a js p ra w ie d liw s z a , bo p rz y w ra c a na ło n o M a c ie rz y stare z ie m ie p ia s to w s k ie w ra z z ich rd z e n n ie p o ls k ą lu d n ością , oraz n a j­

p ra k ty c z n ie js z a , bo w y ra ź n ie o k re ­ ślona w te re n ie . W yzn a c z a ją ją b o ­ w ie m b ie g i rz e k i O d ry i N is y z ty m , że niezbędne dla c e ló w gospo­

d a rc z y c h p rz e d p o le w ra z ze Szcze- cinem , leżące na le w y m brzegu O d ry — w e szło ró w n ie ż w s k ła d R z e c z y p o s p o lite j.

N ic w ię c n ie p o ra d zą na to n ie ­ m ie c k ie a p e ty ty i b y li d y g n ita rz e h itle ro w s c y , k tó r z y u tr a c ili na na ­ szych Z ie m ia ć h O d zyska n ych swe d aw ne tłu s te posady, a k tó r z y sie­

ją p ro pagandę, dążącą do re w iz ji p o s ta n o w ie ń k o n fe re n c ji w Pocz­

dam ie. D o n ie d a w n a Z ie m ie Z a­

ch o d n ie o ra ł i zra sza ł sw ym p o te m p ra c u ją c y na k o rz y ś ć p ru s k ie g o ju n - kua p o ls k i „b a n d o s ", s zu ka ją cy na

„S a ksa ch i P o m ra c h " p ra c y i Chle­

ba, k tó ry c h d la niego w P olsce za­

b ra k ło . D ziś d z ię k i re fo rm ie r o l­

n e j starą p ia s to w s k ą zie m ię orze d la siebie i sw ej ro d z in y je j p ra w y gospodarz i d z ie d z ic — p o ls k i c h ło p . J u n k ry p ru s k ie , - ^ z y s k u ją ­ ce p ra cę p o ls k ie g o najem nego r o ­ b o tn ik a ro ln e g o z n ik n ę ły z ty c h z ie m na zawsze.

Z n ik n ę ły ró w n ie ż ze Śląska w ę ­ g lo w e i p rz e m y s ło w e b a ro ń y , a k o n c e rn y n ie m ie c k ie n ie będą już n ig d y w y c is k a ć z p ra c y p o lskie g o g ó rn ik a i ro b o tn ik a m ilio n o w y c h z y s k ó w , o b ra ca n ych na p o trz e b y p ru s k ie g o m ilita ry z m u i na n ie ­ m ie c k ą ekspansję na s ło w ia ń s k i w schód. D ziś za rd ze n n ą lu d n o ścią

M ig a w k i z p o d ró ż y

Polacy z Westfalii o sobie

W t a k t k ó ł p o cią gu S zczecin — Poznań, p rz y m ig o tliw y m p ło m ie ­ n iu ś w ie c y słu c h a ła m o p o w ia d a ń lu d z i p rz y b y ły c h z W e s tfa lii. W d n iu p o p rz e d n im p rz y p ły n ę ła na

„Is a rz e ” delegacja P o la k ó w z W e ­ s tfa lii do S zczecina i ta k się szczę­

ś liw ie P ło ż y ło , że p rz y b y ła w ła ś n ie na św ię ta , na Boże N a ro d ze n ie . O czyw iście , k a ż d y z P o la k ó w p ra ­ g n ą ł spędzić „G w ia z d k ę " u swej ro d z in y . Tym czasem jesteśm y jesz­

cze razem , PSIacy w e s tfa ls c y d zie ­ lą się p ie rw s z y m i w ra ż e n ia m i w k ra ju , a ja... c h c iw ie po d słuch u ję .

— W y o b ra ź sobie — z a u w a ż y ł Ja n Gross, prezes K o m ite tu M ie j­

skiego T o w . P o ls k ic h w W a n n e - E ic k e l, — w id z ia łe m jeszcze na ­ p is y n ie m ie c k ie w S zczecinie, Po p ó łto ra ro c z n y m o k re s ie — b y łb y czas usunąć ju ż w s z y s tk ie ślady po N iem cach.»

W te j c h w ili czuję, że k r e w n a ­ p ły w a m i do p o lic z k ó w i w s ty d z ę się b ardzo. Z a rz u t te g o ro d a k a z z a g ra n ic y — b a rd zo je s t słuszny.

D laczego w d ru g im ro k u naszego p o w ro tu do S zczecina m u sim y s łu ­ chać p o d o b n y c h uw ag?.»

— A le k ie łb a s a tu c a łk ie m n ie ­ zła i w s z y s tk o m ożna dostać, nie ta k ja k u nas... — d o rzu ca ją in n i — g w a r zm ieszanych g ło s ó w p rz e ry ­ w a je d n osta jn e tu rk o ta n ie pociągu.

— U nas za ra b ia g ó rn ik p rz e c ię t­

n ie 80 m a re k m iesięcznie, w n a j­

le p szym ra z ie 150 m a re k i o b ia d y w k o p a ln i. Poza ty m k a r t k i na w s z y s tk ie p ro d u k ty spożyw cze, w y ż y ć z tego je d n a k je s t n ie m o ż li­

w o ścią , A

%

k g m asła na „c z a rn y m r y n k u " k o s z tu je 200 m a re k, c z y li trz e b a b y p ra c o w a ć na to 2 m ie sią ­ ce! J e d n a k tu w Polsce inaczej, g ó rn ik z a ro b i dosyć, aby ż y ł d o ­ s ta tn io , to i ochota do p ra c y jest...

J a k ty lk o uda nam się z a ła tw ić p o ­ m y ś ln ie s p ra w ę p rz y d z ia łu p ra c y w k o p a ln ia c h i m ie szka ń — w ra c a ­ m y w szyscy ja k n a jszyb cie j. W r a ­ ca m y! D o k ra ju ! C o b ę d zie m y się ze S zw a b a m i i A n g lik a m i użerać?

— J a k to — to i A n g lic y są w am n ie c h ę tn i? — s p y ta ła m z a c ie k a ­ w io n a .

— T o je s t ta k — tłu m a c z y m i Jan K lic h , k ie ro w n ik B iu ra Z w ią z ­ k u P o la k ó w na W e s tfa lię i N a d re ­ nię. — A n g lic y m ają tłu m a c z y N ie m có w , k tó r z y szkodzą nam w s z e lk im i sposobam i, a często nie m ożna się w c a le dostać do k o m e n ­ d a n ta angielskiego, bo N ie m ie c - tłu m a c z n ie p o zw a la . A m am y tu te ż tłu m a c z a naszego p rz y a n g ie l­

s k im M ilit a r y G o u v e rn e m e n t w B o t­

tro p k o ło Essen — Ś w ią tk o w s k ie g o . S zkoda, że n ie ma ta k ic h w ię ce j.

— G d zie się p a n n a u c z y ł ta k d obrze p o a n g ie lsku ? — p y ta m Ś w ią tk o w s k ie g o .

— N a u c z y łe m się w p ie rw w g im ­ n azjum p o ls k im w B y to m iu . B o ja ro d z iłe m się w N iem czech. A le w c h w ili w y b u c h u w o jn y gim nazjum z a m k n ię to , a nas rozpędzono. N ie b y ło żadnych w id o k ó w na studia, m u s ia łe m p ra c o w a ć w k o p a ln i w B o ttro p , p ó k i n ie za cią g nię to m nie do w o js k a , W p ie rw s z y m o k re s ie m o g łe m s tu d io w a ć w L ip s k u i u - częszczałem do s z k o ły p o lig lo ty c z - nej. M ia łe m w ro d z o n e zd o ln ości ję z y k o w e i obecnie znam ju ż 6 ję­

z y k ó w ; p o ls k i, n ie m ie c k i, a n g ie lski, fra n c u s k i, h is z p a ń s k i i ro s y js k i. R o ­ syjskie g o n a u c z y łe m się w R o sji na fro n c ie , p ó ź n ie j w e F ra n c ji d o ­ s ta łe m się do n ie w o li a m e ry k a ń ­ s k ie j i n a b ra łe m w p ra w y w a n g ie l­

skim .

— A c z y n a le ż y p a n te ra z do Z w ią z k u P o la k ó w ?

— O czyw iście , jestem prezesem K o ła M ło d z ie ż y P o ls k ie j w B o t­

tro p . K o ło lic z y 80 c z ło n k ó w i p o d ­ lega Z w ią z k o w i P o la k ó w w N ie m ­ czech, D z ie ln ic y III- c ie j.

— C óż to za II I- c ia d zie ln ic a ?

— T o d aw na tra d y c y jn a n a z w a

— m ó w i J a n K lic h , P rze d w o jn ą Z w ią z e k P o la k ó w w N iem czech d z ie lił się na 5 d z ie ln ic , b y ły to : I d z ie ln ic a — Śląsk O p o ls k i, I I d z ie ln ic a — B e rlin , I I I d z ie ln ic a — W e s tfa lia i N a d re n ia , I V d z ie ln ic a

— W a rm ia i M a z u ry , V d z ie ln ic a

— P ogra n icze (W ie lk o p o ls k a ).

W obecnej c h w ili w s z y s tk ie te d z ie ln ic e — z w y ją tk ie m III- c ie j W e s tfa lii i N a d re n ii są w łą c z o n e do P o ls k i. M y zaś zr trz y m a liś m y d a w n ą nazw ę, chcąc zaznaczyć, że n ie s tra c iliś m y łą czn o ści z d a w n y m Z w ią z k ie m P o la k ó w i że p ra g n ie ­ m y, ja k in n i jego c z ło n k o w ie — w ró c ić do k ra ju . ,

— Pan, p a n ie K lic h , jesteś k ie ­ ro w n ik ie m B iu ra Z w ią z k u P o la k ó w w N iem czech w B ochum ?

— T a k jest. J a ta k ż e u ro d z iłe m się w N iem czech, nie c h o d z iłe m do żadnej p o ls k ie j s z k o ły , ale ju ż b a r­

dzo w cześnie zo sta łe m prezesem M ło d z ie ż y P o ls k o -K a to lic k ie j w W e s tfa lii, W k ró tc e p o te m zostałem re fe re n te m d la S p ra w M ło d z ie ż y p rz y Z w . P o la k ó w , a p o te m k ie ro ­ w n ik ie m D z ia łu K u ltu ra ln o -O ś w ia ­ to w e g o w d z ie ln ic y I-sze j, c z y li na Śląsku O p o ls k im . P o d le g a ły m i w s z y s tk ie p o ls k ie ś w ie tlic e i b i­

b lio te k i. T rw a ło to aż do ro k u 1939, do słynnego ro z b ic ia p rze z N ie m c ó w p rz e d s ta w ie n ia „ H a lk i" , w y s ta w io n e j p rz e z te a tr k a to w ic k i w S trze lca ch , gdzie sam zo sta łe m p o b ity , — 11. IX . 1939 r. zostałem w ra z ze 186 p o ls k im i d z ia ła c z a m i

sp o łe c z n y m i a re s z to w a n y i osadzo­

n y w obozie k o n c e n tra c y jn y m w B u ch e n w a ld . Po 12-tu m iesiącach z w o ln io n o m nie i ro zp o czą łe m p ra ­ cę w k o p a ln i R engla w W a n n e - E ic k e l. Po w o jn ie z o rg a n iz o w a łe m z k o l, W agnerem , obecnym tu ta j, K o m ite t O d b u d o w y O rg a n iza cji Ż ycia P olskiego, k tó r y ro zw ią za n o w c h w ili re a k ty w o w a n ia Z w ią z k u P o la k ó w w lis to p a d z ie 1945 r.

— W ię c to z p. W a g n e re m o rg a ­ n iz o w a ł pan p ie rw s z y p o ls k i k o m i­

te t p o w o je n n y ?

— T a k jest. A u g u s ty n W a g n e r p o c h o d z i z W a rm ii i ja k o d e legat P o ls k ie j C e n tra li O ś w ia to w e j w L im fó rd e do S p ra w S z k o ln y c h na W e s tfa lię i N a d re n ię n a jle p ie j o- rie n tu je się w s z k o ln ic tw ie p o ls k im w W e s tfa lii — k o ń c z y p. K lic h .

— A w ię c p ro s im y , o p o w ie d z ie ć n a m o p o ls k ic h s z ko ła ch w N ie m ­ czech.

— Pochodzę — m ó w i p. W a g n e r

— ja k ju ż w s p o m n ia ł k o l. K lic h , z W a rm ii. O jcie c m ój b y ł ta m m ę­

żem za u fa n ia O k rę g o w e j P o ls k ie j K o m is ji P le b is c y to w e j. Ja sam u- k o ń c z y łe m w 1927 r. s e m in a riu m n a u c z y c ie ls k ie w L u b a w ie , w y s ła n y ta m p rz ć z nasze orga n iza cje . O d ro k u 1928 p ra c o w a łe m ja k o o rg a ­ n iz a to r s z k ó ł m n ie jszo ścio w ych w p o w ie c ie b a b im o js k im i m ię d z y ­ rz e c k im , p o te m na Śląsku w p o w ie ­ cie d o b ro d z iń s k im i s trz e le c k im . O rg a n iz o w a łe m też p ry w a tn e sz k o ­ ł y p o ls k ie do 1933 r. G d y H it le r o d e b ra ł nam ze zw o le n ie n a d z ia ­ ła ln o ś ć tego ro d za ju , — zostałem p rz e n ie s io n y do W e s tfa lii, gdzie b y łe m in s p e k to re m k u rs ó w ję z y k a p o ls k ie g o na W e s tfa lię i N adre n ię . K r ó tk o p rz e d w o jn ą zn a la złe m się zn ó w na W a rm ii, b io rą c u d z ia ł w p ra ca ch k o n s p ira c y jn y c h . Ścigany p rz e z G estapo u c ie k łe m na zachód, je d n a k ż e zostałęm w M a n n h e im a re szto w a n y. P rz e ż y łe m 554 ro k u w B u ch e n w a ld .

S ło w a W a g n e ra p a d a ją c ię ż k o w m ro czn ą p rz e s trz e ń p rz e d z ia łu , w szyscy p o w a ż n ie ją i m y ś l nasza b ie g n ie k u ty m stra szn ym czasom n ie w o li i h itle ro w s k ie j k a ź n i.» A W a g n e r cią g n ie d a le j;

— Po w y z w o le n iu w ró c iłe m do W e s tfa lii i ro zp o czą łe m p ra c ę d la P o ls k i, B y łe m prezesem K o m ite tu O d b u d o w y O rg a n iz a c ji Ż ycia P o l­

skiego. Po z lik w id o w a n iu tego K o ­ m ite tu , jestem ra d n y m Z w ią z k u P o la k ó w w N iem czech i p ra c u ję n a d re e m ig ra cją P o lo n ii W e s tfa l­

s k ie j, Je ste m ta k ż e delegatem P o l­

s k ie j C e n tra li O ś w ia to w e j w L im ­ fó rd e oraz prezesem P o ls k ie g o Zw . b. W ię ź n ió w P o lity c z n y c h w H erne.

S z k o ln ic tw o p o ls k ie w W e s tfa lii w y g lą d a obecnie n a stę p u ją co :

is tn ie je 41 k u rs ó w ję z y k a p o l­

skiego dla d zie ci — 1.500 u c z n ió w , (is tn ie je 41 k u rs ó w ję z y k a p o l­

skiego dla m ło d z ie ż y — 1.000 ucz­

D a le j m a m y — 38 k ó ł śpiew a­

czych oraz lic z n e ze sp o ły te a tra ln e , o rk ie s trę k o n c e rto w ą w Essen- iia m b o r n i o rk ie s try ro z ry w k o w o - taneczne, W s z k o ln ic tw ie p ra c u je 28 s ił n a u c z y c ie ls k ic h , p rz e w a ż n ie n ie w y k w a lifik o w a n y c h .

— A ja k w y g lą d a w ogóle P o lo ­ n ia W e s tfa ls k a w c y fra c h ?

— M a m y w W e s tfa lii w te j c h w ili 25 tys. u ś w ia d o m io n y c h i p e łn o w a rto ś c io w y c h P o la k ó w oraz 25 ty s . osób p o ch o d ze n ia p o ls k ie ­ go, k tó r z y będą jeszcze w p rz y ­ szłości d o b ry m i o b y w a te la m i p o l­

s k im i. W naszym Z w ią z k u P o la k ó w I I I d z ie ln ic y je st z a re je s tro w a n y c h 32 tys., ale lic z b a to n ie p e łn a , p o ­ n ie w a ż w m aju A n g lic y z a b ro n ili dalszej re je s tra c ji. O gółem m ożna o b lic z y ć osoby p o ls k ie g o pochodze­

n ia , ale ju ż często n ie m ó w ią c y c h p o p o ls k u , na 350 tys. N asz Z w ią ­ zek P o la k ó w d z ie li się na 96 g ro ­ mad.»

P ociąg m k n ie i gw iżdże, m ija stacje i p o la , a ja słucham z k o le i Ja n a Grossa — g ó rn ik a specjalistę z W a n n e -E ic k e l.

— W y je c h a łe m z L u b a w y w 1919 r. p o n ie w a ż o jcie c o b cią ł m n ie zm usić, abym b y ł szew cem i o s ia d ł w W e s tfa lii. O cz y w iś c ie b ra łe m c z y n n y u d z ia ł w naszym ż y c iu p o l­

skim , b y łe m I mężem za u fa n ia Z w . P o la k ó w , c z ło n k ie m T o w . S z k o ln e ­ go i K o ła Śpiew u. O d 1930 r. b y łe m o p ie kun e m M ło d z ie ż y , c z y li s p ra ­ w o w a łe m d o z ó r n a d to w a rz y s tw a m i m ło d z ie ż y , ja k o łą c z n ik m ię d z y m ło d z ie ż ą a starszyzną z w ią z k o w ą . W ro k u 1937-8 G estapo o b se rw o ­ w a ło -ś w ie tlic e p o ls k ie , w p ro w a d z a - —«

jąc* db w s z y s tk ic h a p a ra ty p o d s łu ­ chow e, w z w ią z k u z czym n a s tą ­ p iły lic z n e a re szto w a n ia . I m nie are szto w a n o 11. X I. 1939 r. w ra z z in n y m i s p o łe c z n ik a m i p o ls k im i.

9 m ie s ię c y sp ę d ziłe m w oibozie k o n c e n tra c y jn y m w Sachsenhau­

sen. Z w o ln io n o m n ie n a prośbę k ie ro w n ic tw a k o p a ln i, gdzie n ie m o g li się beze m nie obyć. Po w o j- 41 n ie w s k rz e s iłe m K o ło Śpiew u w W a n n e -E ic k e l, obecnie jestem p re ­ zesem K o m ite tu M ie js k ie g o T o w a ­ rz y s tw P o ls k ic h i w ra z z K lic h e m o d p o w ie d z ia ln y jestem w o b e c A n ­ g lik ó w za c a łą d z ia ła ln o ś ć to w a ­ rz y s tw p o ls k ic h ...

O s try g w iz d p o cią gu daje nam znać, że z b liż a się nasz cel — Po­

znań i gaw ęda się u ry w a . D o k o ń ­ c z y m y ją in n y m razem ...

D o b ro m ira T om aszew ska

naszych p ra s ta ry c h Z ie m Z achod­

n ich i za 5 -m ilio n o w ą rzeszą re ­ p a tria n tó w s to i ca la P o lska i w szy­

scy je j o b y w a te le . N a n ic w ię c n ie zdadzą się m o w y i p o d ró że p a n ó w S ch u m a ch e ró w an i szeptana p ro ­ paganda n ie m ie c k ic h w ilk o ła k ó w i p o z o s ta łe j na naszych zie m ia ch n ie ­ m ie c k ie j d y w e rs ji — o „n ie u s ta le - n iu " naszej zachodniej g ra n icy.

G ra n ic a ta b o w ie m — ja k w s z y s t­

k im w ia d o m o — zo sta ła usta lo n a na s ta łe i p rz e b ie g a w z d łu ż O d ry i N isy, a s ta ry g ró d k s ią ż ą t p o m o r­

sk ic h Szczecin n a le ż y już n ie o d w o ­ ła ln ie do P o ls k i.

p o ls k ie g o , k t ó r y p o o s ta tn ic h o k ru ­ cie ń s tw a c h n ie m ie c k ic h , d o k o n y ­ w a n y c h na ż y w y m c ie le n a ro d u , z ro z u m ia ł d obrze le k c ję ty s ią c le t­

n ie j naszej h is to rii, że bez g ra n ic y na O d rze i N is ie n ie ma d la nas ob e cn ie na zachodzie be zp iecze ń ­ s tw a p rz e d n o w y m najazdem n ie ­ m ie c k im , a ty m sam ym i d la c a łe j E u ro p y d łu g o trw a łe g o p o k o ju — n a ró d p o ls k i na a p e l R ządu J e d ­ ności N a ro d o w e j s k ła d a sw y m Z ie ­ m io m Z a ch o d n im sw ój su w e re n n y d a r w p o s ta c i D a n in y N a ro d o w e j.

B y g ranicę tę u trz y m a ć , m usim y m ocno d z ie rżyć, ta k samo ja k za M ie s z k a i B o le s ła w a C h ro b re g o n ie ty lk o samą O drę, ale Szczecin z ujściem O d ry do m orza, oraz p o ­ siadać c a ły Śląsk, na k tó r y m za­

ch o w a ła się p o dzień dzisie jszy rdzenna ludność p o ls k a i stara m o­

w a p ia s to w s k a d a w n ych Ślęzan.

M u s im y b o w ie m m ieć o p a rcie na p ó łn o c y o B a łty k , a na p o łu d n iu o b ra tn i nam n a ró d czeski.

D la te g o te ż na d o w ó d siln e j i zdecyd o w a n e j w o li całego, n a ro d u

M ilia r d y z ło ty c h s p ra w ie d liw ie ro z d z ie lo n y c h , w p ła c a n y c h p rze z w s z y s tk ic h o b y w a te li zależnie od ic h zam ożności — p rz y c z y n ią się do szyb kie g o o d b u d o w a n ia zniszczo­

n y c h o b ie k tó w p rz e m y s ło w y c h , o d ­ b u d o w y m ia st, ro z w o ju p rz e m y s łu i o d b u d o w y w s i, ja k ró w n ie ż do u s p ra w n ie n ia k o m u n ik a c ji. Z ie m ie te po z a b liź n ie n iu w o je n n y c h ra n staną się „ p e r łą " o d ro d zo n e j de ­ m o k ra ty c z n e j R z e c z y p o s p o lite j i będą św ia d czyć w obec całego ś w ia ­ ta o naszej w o li z b io ro w e j i h a r­

m o n ijn e j w s p ó łp ra c y p o lskie g o gó r­

n ik a , p o ls k ie g o ro b o tn ik a fa b ry c z ­ nego, p o ls k ie g o c h ło p a oraz p o l­

skiego in te lig e n ta , w y k o n y w u ją c y c h sw ą p ra cę ju ż n ie d la obcych, lecz d la d o b ra R ze c z y p o s p o lite j i p o ­ m yśln o ści w s z y s tk ic h je j o b y w a te li.

C h ę tn ie i o fia rn ie w p ła c o n e k w o ty do kas p a ń s tw o w y c h p rze z szero­

k ie rzesze o b y w a te li d o zw o lą nam p o d n ie ść stare p ia s to w s k ie Z ie m ie Z a chodnie na jeszcze w y ż s z y p o ­ ziom , n iż go do n ie d a w n a zajm o­

w a ły p o d o bcym im ja rzm e m n ie ­ m ie c k im .

W s z y s c y o b y w a te le odro d zo n e j R z e c z y p o s p o lite j k ie ru ją swe m y ś li f u czu cia do ty c h naszych w s p ó ł­

b ra c i, k tó r z y p rz e trz y m u ją c w ie k o ­ w ą n ie w o lę n ie m ie c k ą w ie rn ą nad O d rą i N isą trz y m a li stra ż, b y w r ó ­ c ić w re s z c ie na o jczyzn y ło n o , ja k ró w n ie ż i do ty c h naszych b ra c i, k tó r z y po d łu g ic h w ę d ró w k a c h za chlebem po obcych k ra in a c h w r ó ­ c ili na nasze stare, w y d a rte nam niegdyś ziem ie p ia s to w s k ie , k tó ­ ry c h ta k d z ie ln ie p rz e d la t ty s ią : cem b r o n ił p rz e d najazdem germ ań­

s k im geniusz M ie s z k a i B o le sła w a C h ro b re g o !

C ie n io m ty c h W ie lk ic h B u d o w ­ n ic z y c h p a ń s tw a p o lskie g o ślu b u je ­ m y w N o w y m R o k u 1947 w szyscy,

że ich te s ta m e n t p is a n y k r w ią p rz e ­ le w a n ą »w bojach z N ie m ca m i nad O d rą la t te m u bez m a ła ty s ią c — w y p e łn im y .

S p e łn iły się w ieszcze s ło w a „R o ­ t y " M a r ii K o n o p n ic k ie j, o c k n ą ł się geniusz p o ls k ie g o n a ro d u , „p o w s ta ł o rę ż n y h u fie c nasz", z a b rz m ia ł nam

„ z ło t y ró g — w o ln o ś c i i z w y c ię ­ s tw a " i „ro z p a d ła się w p ro c h i w p y ł k rz y ż a c k a z a w ie ru c h a ".

S p e łn iły się ró w n ie ż w ieszcze sło w a A d a m a M ic k ie w ic z a , z a w a r­

te w „K s ię g a c h n a ro d u i p ie lg rz y m - s tw a p o ls k ie g o ", bo o to z całego ś w ia ta w ra c a ją do o jc z y z n y p ie l- g rz y m i-tu ła c z e , b y o d b u d o w y w a ć nasze zburzone p rze z N ie m c ó w o- siedla i m ia sta oraz z a b liź n ić ra n y , zadane p rze z w o jn ę ta k cię ż k o do ­ św iadczonem u k ra jo w i,

.

Z b io ro w ą w o lą n a ro d u p o ls k ie g o i p o s ta n o w ie n ie m K ra jo w e j R a d y N a ro d o w e j odbudow ę tę zaczyna­

m y od o d zyska n ych p ra s ta ry c h Z ie m p ia s to w s k ic h , a ro z p o c z n ie m y ją w ro k u 1947 od sta re j p ia s to w ­ skie j g ra n icy, k tó ra ja k tem u la t ty s ią c — ta k i dziś p rzebiega w z d łu ż O d ry i N isy.

t

* t

f

(3)

Nr 1 P O L S K A Z A C H O D N I A ,

Str. 3

Skarby kultury polskiej

S p ra w a z a b y tk ó w i d z ie ł s z tu k i n a Z ie m ia ch O d zyska n ych to za­

gadnienie, o k tó r y m cicho w p ra sie co d zie nn e j, lite ra c k ie j a n a w e t i w czysto fa ch o w e j. O b ja w w a r t za­

s ta n o w ie n ia — a ciszę n a le ż y n a ­ reszcie p rz e rw a ć .

W r ó c iły do nas, p o k ilk u se t­

k a c h la t ro z łą k i, d w a b a rd zo w a ż ­ ne p o d w z g lę d e m k u ltu ra ln y m te ­ r y to r ia : Śląsk i P om orze, w szero­

k im z ro z u m ie n iu te re n o w y m . Na obu te re n a ch is tn ie je — m im o w o ­ je n n y c h zniszczeń, w ie lk i ska rb k u ltu ra ln y , w p o s ta c i z a b y tk o w y c h b u d y n k ó w , p o m n ik ó w i re s z te k w y p o s a ż e n ia m uzealnego. N a d t y ­ m i m a te ria ln y m i p o z o s ta ło ś c ia m i unosi się „d u c h d z ie jó w “ , ś w ia d o ­ mość, że k ie d y ś na h is to ry c z n y m s z la k u z a b y tk i te — dziś w sta n ie ru in y poczęści — o z n a c z a ły p a n o ­ w a n ie p o ls k o ś c i n a ty c h ziem iach, n a ka zu je nam zająć się n a w e t ty m i ru in a m i, p o d n ie ść je do godności sym bolu.

K a ż d y z a b y te k , op ró cz w ię k s z e j lu b m niejszej w a rto ś c i a rty s ty c z ­ nej, m a — w zg lę d n ie w in ie n m ieć

— pew ne, sobie w ła ś c iw e , zadanie do sp e łn ie n ia . J a k o jeden z n ie lic z ­ n y c h ś w ia d k ó w tego, co b y ło n ie ­ gdyś, k a ż d y z a b y te k m usi dziś sp e ł­

n ia ć sw ą fu n k c ję s p o łe c z n o -p o li­

tyczn ą . Pałac, k o ś c ió ł, dom m iesz­

czański, k la s z to r, ob ra z czy w y ­ tw ó r m ie jsco w e j s z tu k i stosow anej, sw ym s ty le m i w ie k ie m , nasuw ają siln e s k o ja rz e n ia z d zie ja m i p o li­

ty c z n y m i P o ls k i i z o g ó lnym ro z ­ w o je m naszej k u ltu r y . R om ańszczy- zna p rz y w o d z i n a p a m ię ć C h ro b re ­ go i jego n a jb liż s z y c h n a stę p có w w w a lk a c h z napo re m n ie m czyzn y.

G o ty k n ie je d n o k ro tn ie daje ś w ia ­ d e c tw o p ia s to w s k ie j p rz y n a le ż n o ­ ści ziem obecnie odzyskanych. N a ­ w e t k rz y ż a c k ie b u d o w n ic tw o P o­

m o rza W sch o d n ieg o w sw ym n e ­ g a ty w n y m sensie staje się m a te ria ­ łe m ilu s tra c y jn y m do naszej h is to rii.

D zie je p rz e p la ta n ia się w ciągu w ie k ó w w p ły w ó w k u ltu ra ln y c h p o ls k ic h i n ie m ie c k ic h na naszych ru b ie ża ch zachodnich dom agają się n ie z w ło c z n ie o p ra co w a n ia . P rzed n a u ką p o lską , zw ła szcza p rz e d h i­

s to rią s z tu k i, sto i w ie lk ie i o d p o ­ w ie d z ia ln e zadanie n a u k o w e g o o- p ra c o w a n ia tego w ażnegp zagad­

n ie n ia i u d o stę p n ie n ia społeczeń­

s tw u w y n ik ó w ty c h badań. Z ada­

n ie n ie z w y k le tru d n e w obecnych w a ru n k a c h . S to im y w o b e c tra g ic z ­ nego b ra k u w y k w a lifik o w a n y c h p ra c o w n ik ó w n a u k o w y c h i 1 ró w n ie tra g iczn e g o b ra k u fu n d u szó w na p rz e p ro w a d z e n ie badań, A je d n a k ta p ra ca m u si b y ć w y k o n a n a !

Ź ró d ło w e i o b ie k ty w n e bada n ia te re n o w e oraz a rc h iw a ln e p o ls k ic h h is to ry k ó w s z tu k i muszą — w zna­

cznej m ie rze w o p a rc iu o d o k ła d n ą in w e n ta ry z a c ję z a b y tk ó w na Z ie ­ m iach O d zyska n ych — d o p ro w a ­ d zić do s tw o rz e n ia w ła ś c iw e g o o- b ra zu d z ie jó w k u ltu ra ln y c h ty c h ziem . T rz e b a zadać k ła m w ie lu p ro p a g a n d o w y ^ tw ie rd z e n io m n a u ­ k i n ie m ie c k ie j na ty m p o lu . W re s z ­ cie p rze z s tw o rz e n ie n a u k o w y c h o p ra co w a ń zagadnienia, trz e b a p rz y g o to w a ć m a te ria ł ź ró d ło w y d la w s z e lk ie g o ro d z a ju p u b lik a c ji

D z is ia j, k ie d y o d n o w io n y z o s ta ł nasz z w ią z e k z d a w n y m i z ie m ia ­ m i n a zachodzie, a w ś ró d n ic h i z P o m o rz e m , w y d a je się rzeczą k o n ie czn ą , p rz y p o m n ie ć o je d n y m z e ta p ó w te j w a lk i o zjednoczenie, ja k im je s t n ie w ą tp liw ie ś m ie rć P rz e m y ś la I I .

W 1946 r o k u m in ę ło bez echa 650 l a t od m o m e n tu ś m ie rc i k r ó ­ la . W ła d c a te n w 1279 r o k u ob­

j ą ł w s p a d k u po o jc u s w y m P rz e ­ m y ś le I d z ie ln ic ę W ie lk o p o ls k ą . W 1290 r o k u z a p is u je m u H e n r y k P ro b u s M a ło p o ls k ę . P o p rz e d n io , bo w 1282 r- w ła d c a P o m o rz a , M s z c z u j I I , n ie m a ją c d zie ci, za­

p is a ł P rz e m y s ło w i P o m o rz e G d a ń s k ie , s ię g a ją c e d a le k o n a d z i­

sie jsze P o m o rz e Z a c h o d n ie . O b ję ­ cie te j z ie m i n a s tą p iło fa k ty c z n ie d o p ie ro po ś m ie rc i M s z c z u ja , w 1295 r. W ty m ż e sa m ; m r o k u (26 cze rw ca 1295 r.) k o ro n u je się P rz e m y s ła w n a k r ó la P o ls k i, a ju ż d z ie w ię ć m ie s ię c y p ó ź n ie j g i ­ n ie z r ą k m o rd e rc ó w w R o g o źn ie W ie lk o p o ls k im .

Osoba P rz e m y ś la I I s ta je nam p rz e d o czym a ja k o p o s ta ć z ra a te jk o w e g o o b ra zu . K r ó l z m ie ­ czem w rę k u o d p ie ra g ro m a d ę n a ­ c ie ra ją c y c h n a n ie g o z b iró w b ra n ­ d e n b u rs k ic h . P o m ija ją c b r a k ś ci­

sło ś c i h is to ry c z n y c h w o b ra z ie M a t e jk i ( k r ó l z g in ą ł n ie w za m ku , lecz za m ia s te m ) — m u s im y s tw ie rd z ić , że w ie lk i a r ty s ta u w y ­ p u k l i ł w te j scenie d w ie w ażne s p ra w y : o s o b is tą d z ie ln o ść k r ó la i tra g e d ię n ie ró w n e j w a lk i z n ie m ­ czyzną. K r ó l je s t tu s y m b o le m p o je d y n c z e j g r u p y n a ro d o w e j lu b n a w e t s ło w ia ń s k ie j, k tó r a p o t r a f i b o h a te rs k o w a lc z y ć i z g in ą ć w o- b ro n ie sw ego h o n o ru . Z d r u g ie j s tr o n y w y s tę p u je z w a rta , k a rn a m a sa n a p o ru g e rm a ń s k ie g o .

W A L K A W P O J E D Y N K Ę to tr a g ic z n y r y s n a s z y c h d z ie jó w , to ź ró d ło naszej c h w a ły , lecz za­

na Ziemiach

p o p u la rn o -n a u k o w y c h , p u b lic y ­ styczn ych , lite ra c k ic h itp .

W y k o n a n ie te j p ra c y obciąża w p ie rw s z y m rzędzie u n iw e rs y te ty : W ro c ła w s k i, P o znański i T o ru ń s k i p rz y ścisłej w s p ó łp ra c y z In s ty tu ­ te m Z achodnim , Ś ląskim i B a łty c ­ k im oraz z p o k re w n y m i in s ty tu c ja ­ m i n a u k o w y m i. In s ty tu t Z a ch o d n i w P oznaniu p ie rw s z y p o d ją ł na szerszą skalę in ic ja ty w ę badaw czą w ty m k ie ru n k u . Jego e k ip a n a u ­ k o w a o p ra c o w a ła już część te re n u śląskiego, osiągając w w ie lu w y ­ p a d k a c h n ie z w y k le w ażne re z u lta -

ra z e m i n a s z y c h k lę s k w w a lc e z n ie m c z y z n ą aż p o 1939 ro k .

U r o k tra g ic z n e g o b o h a te ra n ie ­ ró w n e j w a lk i z a c ie m n ia le g e n d a o ś m ie rc i L u d g a rd y , ż o n y P rz e ­ m y ś la . H is t o r ia n ie p rz e k a z a ­ ła ź ró d e ł, k tó r e b y p o z w o liły ro z ­ w ią z a ć z a g a d k ę ta je m n ic z e g o m o rd e rs tw a . M oże i k r ó l m ia ł ja k iś w s p ó łu d z ia ł w z b ro d n i. O to o s k a rż a go je d n a o pow ieść, in ­ n a go r e h a b ilitu je . T o je s t je d ­ n a k pew ne, że k r ó l p o s ia d a ł c h a ­ r a k t e r n ie ró w n y , g w a łto w n y i że b y ł osobow ością m ie rn ą o b o k d u ­ że j c y w iln e j o d w a g i i in n y c h cech d o d a tn ic h . .

D o k o n a n ie d z ie ła k o r o p a c ji j a ­ k o s y m b o lu z je d n o c z e n ia r o z b i­

ty c h zie m p ia s to w s k ic h , z d a je się p rz e c z y ć te j u je m n e j ocenie. R ó ­ w n o cze śnie m o rd d o k o n a n y na k r ó lu w y ra ź n ie ś w ia d c z y o ty m , że w ro g o w ie P o ls k i w id z ie li w o- sobie P rz e m y ś la g ro ź n e g o p rz e ­ c iw n ik a .

H is t o r ia w y ja ś n iła ju ż s p ra w ę d o sta te czn ie . Z a p o s ta c ią k r ó la 0 m a ły c h zd o ln o ś c ia c h p o lity c z ­ n y c h k r y ł a się postać, k tó r a o g a r­

n ia ła szersze h o ry z o n ty i k ie r o ­ w a ła w ła d c ą . T ą osobą b y ł a r c y ­ b is k u p g n ie ź n ie ń s k i J a k u b Ś w in ­ ka- O n to u m o c n ił k ru c h e w ę z ły , ja k ie ’ « tn ia ły jeszcze m ię d z y d z ie ln ic a m i p rze z w s p ó ln o tę o r­

g a n iz a c ji k o ś c ie ln e j, ję z y k a , p o ­ ch o d ze n ia o ra z d r o g i d z ie jo w e j.

D ą ż y ł do p rz y w ró c e n ia je d n o ś c i p o lity c z n e j p a ń s tw a . O n to z w a l­

c z a ł d u c h o w ie ń s tw o n ie m ie c k ie , on k o ro n o w a ł P rz e m y ś la na z n a k p o w ro tu do w ie lk ic h t r a d y ­ c j i K r ó le s tw a P o ls k ie g o . M o r d n ie d o s ię g n ą ! je g o , lecz tego, k tó ­ r y b y ł w id o c z n y m s y m b o le m je d ­ n o ś c i n a ro d o w e j i n o s ił ko ro n ę .

N I E M C Y B A L I S IĘ Z J E D N O ­ C Z E N IA P O L S K I

1 d la te g o z a m o rd o w a li P rz e m y ­ śla. T o je d n a z z a s a d n ic z y c h

.K o r y ta r z " po

Odzyskanych

t y n a u k o w e w sw ej p ra c y . N ie s te ty z u p e łn ie n ie tk n ię ta je s t jeszcze sy­

s te m a ty c z n y m i b a d a n ia m i h is to ry ­ k ó w s z tu k i Z ie m ia L u b u ska , a od­

zyskane części P om orza ta k ż e o- p ra c o w a n e są ty lk o fra g m e n ta ry c z ­ n ie , U zg o d nio n a i m e to d yczn ie p rz e p ro w a d z o n a a kcja badaw cza, p rz y w s p ó łp ra c y w y m ie n io n y c h o- ś ro d k ó w n a u k o w y c h , je st p iln y m n akazem c h w ili. P o n ie w a ż d o ty c h ­ czasow e ustosunkow ane się do p o ­ w yższej a k c ji z a ró w n o p rze z M in i­

s te rs tw o K u ltu r y i S z tu k i, ja k te ż p rz e z M in is te rs tw o Z ie m O d zyska ­

n ych d o w o d z i c a łk o w ite g o z ro z u ­ m ie n ia w ażności te j p ra c y przez obie in sta n cje c e n tra ln e , m ożna m ie ć n a dzieję, że ju ż Av n ie d a le k ie j p rz y s z ło ś c i uda się p rz e p ro w a d z ić p o d s ta w o w e pra ce in w e n ta ry z a ­ cyjne.

S p ra w a je st n a p ra w d ę b. p iln a , ta k ze w z g lę d ó w n a u k o w y c h , ja k te ż społeczno-pedagogicznych i p a ń - s tw o w o -p re s tiż o w y c h . P osiadam y Z ie m ie O dzyskane ju ż przeszło ro k . P okażm y, że są one dla nas w ażne i są nam dro g ie n ie ty lk o p o d w zględem gospodarczym i p o lity c z ­ nym , ale ró w n ie ż ja k o te re n y n a ­ szej ekspansji k u ltu ra ln e j o d a w ­ n ych i p ię k n y c h tra d y c ja c h ,

Janusz P o w id z k i

ra s p ie rw s z y

p rz y c z y n z b ro d n i ta k , j a k s k r y ­ to b ó js tw o to t y lk o je d n a z o lb r z y ­ m ie g o a rs e n a łu p o d s tę p n y c h i h a ­ n ie b n y c h m e to d w a lk i n ie m ie c ­ k ie j, k tó r e is t n ia ły ju ż p rz e d P rz e ­ m y s łe m i p o w ta rz a ją się n ie p rz e ­ r w a n ie aż do d n ia dzisie jsze g o . N I E M C Y Z A W S Z E P O S Ł U G I­

W A L I S IĘ Y O L K S D E U T S C H A - M I I Z D R A J C A M I

i n ie o m ie s z k a li w y k o rz y s ta ć ic h w tr a g e d ii m o r d u p o p ie lc o w e j n o ­ c y 1296 ro k u . B a d a n ia h is to r y ­ k ó w — szczególnie zaś p r o f. d ra K a r o la G ó rs k ie g o — w y k a z u ją , że r a n n y P rz e m y s ł z o s ta ł p o rw a ­ n y i z g in ą ł p o d w s ią S ie r n ik i, n ie d a le k o R o g o źna W lk p . W ś ró d m o rd e rc ó w b y ł P o m o rz a n in , n a ­ z w is k ie m K a s z u b a ,, k t ó r y w e d łu g je d n e g o ze ź ró d e ł, m ia ł d o b ić k r ó ­ la , g d y te n o ś w ia d c z y ł, że o ż y łb y jeszcze w c ie p łe j iz b ie . J a k te n f a k t p rz y p o m in a n a m ró ż n y c h S S -m a n ó w i „k a p ó w “ , „y o lk s d e u t- s ch ó w “ w tz w . a k c ja c h n ie d a le k ie j p rze szło ści. P a k t, że zagon b ra n ­ d e n b u rs k i p rz e d o s ta ł się n ie p o ­ s trz e ż e n ie zza g ra n ic z n e j N o te c i aż do R ogoźna, p o tw ie rd z a w s p ó ł­

p ra c ę z d ra jc ó w n a ro d o w o ś c i p o l­

s k ie j z N ie m c a m i. H is t o r ia w y ­ m ie n iła ja k o s łu ż a lc ó w n ie m ie c ­ k ie r o d y Z a re m b ó w i N a łę czó w . N ie b y l i o n i p ie rw s z y m i, a n i też o s ta tn im i w ś ró d ty c h , k tó r z y s p rz y s ię g li się z w ro g ie m p rz e c iw w ła s n e j o jc z y ź n ie .

M o r d u ją c P rz e m y ś la B ra n d e n - b u rc z y c y n ie c h c ie li d o p u ś c ić do z je d n o c z e n ia z ie m p o ls k ic h w ogó­

le, szczególnie je d n a k

C H O D Z IŁ O I M O P O M O R Z E . T a p ra s ło w ia ń s k a z ie m ia , k tó ­ r a z n a jd o w a ła się na drodze m ię ­ d z y w ła ś c iw y m i k r a ja m i N ie m ie c i B r a n d e n b u rg ią a p a ń s tw e m k r z y ż a c k im w P ru s a c h , n ie m o ­ g ła b y ć „p rz e s z k o d ą “ w łą c z n o ś c i d w ó c h k r a in n ie m ie c k ic h , u tw o -

rz o n y e h n a z ie m ia c h s ło w ia ń ­ s k ic h . P ro b le m „ k o r y ta r z a “ n ie je ś t w ię c z a g a d n ie n ie m , k tó r e p o ­ w s ta ło po p ie rw s z e j w o jn ie ś w ia ­ to w e j, lecz n a ro d z iło się ju ż w te ­ d y , k ie d y z ja w iła się g a d z in a k rz y ż a c k a w z ie m i p r u s k ie j i ta m się u m o c n iła - Ł ą czn o ść z m i­

s trz e m n ie m ie c k im (D e u ts c h m e i­

s te r), r e k r u ta c ja r y c e r z y z N ie ­ m ie c, k o n ta k t y z zachodem o d b y ­ w ać się m o g ły b e z ,p rze szkó d w te ­ d y , g d y Z ie m ia P o m o rs k a z n a jd o ­ w a ła się p o d p o lity c z n y m i w p ły ­ w a m i z a k o n u k rz y ż a c k ie g o . A g r e ­ s ja k rz y ż a c k a n a P o m o rz u , u k o ­ ro n o w a n a o h y d n y m m o rd e m z b io ­ r o w y m lu d n o ś c i p o ls k ie j w G dań­

s k u 1308 ro k u , je s t ja s k r a w y m do w o de m n a to, że k rz y ż a c y c h c ie ­ l i P o m o rz a n ie d la P o ls k i, n ie d la B ra n d e n b u r g ii, lecz d la siebie.

T o b y ła p rz y c z y n a a n ta g o n iz m ó w , ja k ie p o w s ta ły m ię d z y N ie m c a ­ m i. D la P o ls k i o b ie g r u p y n ie ­ m ie c k ie b y ł y u s to s u n k o w a n e je d ­ n a k o w o w ro g o , n ic w ię c d ziw n e g o , że z czasem (1309 r.) d o s z ły do p o ­ ro z u m ie n ia i K rz y ż a c y od B ra n d e n - b u rc z y k ó w „ k u p i l i “ P om orze. A b y do te g o doszło, m u s ie li K rz y ż a c y sto czyć d łu g ą w a lk ę z P o ls k ą , z k s ią ż ę ta m i P o m o rz a G d a ń skie g o o ra z Z a c h o d n ie g o , k tó r e b a ło się o d c ię c ia od P o ls k i.

P rz e m y s ł I I b y ł je d n y m z ty c h , k tó r z y p a d li w w a lc e o je d ­ ność n a ro d u i o P om o rze . T ra g e ­ d ię tę trz e b a p a m ię ta ć i d z is ia j, k ie d y N a ró d P o ls k i w r ó c ił do p ia ­ s to w s k ie g o p ro g r a m u z a c h o d n ie ­ go i k ie d y n ie m a i n ie będzie ju ż n ig d y „ k o r y ta r z a “ p rze z P om orze, g d y ż z lik w id o w a n a zo sta ła k r z y ­ żacka h y d r a w P ru s a c h i b ra n ­ d e n b u rs k i zagon po t e j s tro ­ n ie O d ry . Z b ro d n ia sp rze d 650 l a t z o s ta ła pom szczona.

T a d e u sz J a n k o w s k i

5

Albersowa przyjęła jej zjawienie się z dużą ulgą. No, nie będzie kłopotu z pogrzebem, ani nawet z doktorem.

Ci Polacy, to twardy naród. Dała jej jeść, i wyznaczyła robotę. Hanka spełniała wszystkie polecenia, jak automat.

Powoli przychodziła do sił. Jedzenia u Albersów nie bra­

kowało, roboty było dużo. Hanka była dobrą robotnicą, a teraz nie uchyla się od żadnej pracy, fizycznym w ysił­

kiem zabijając w sobie wszystkie próby wracania pamię­

cią do przeszłości.

Po niemiecku mówiła trochę i rozumiała. Ale do żadnego zbliżenia z Albersami nie doszło, do żadnych rozmów, ani wynurzeń. Wprawdzie Albersowa próbowała kilkakrotnie dowiedzieć się coś od niej, bo wrodzona kobieca ciekawość podniecona była tajemniczością niewolnicy. Ale Hanka po­

trafiła zbyć ją zawsze jakoś monosylabami, czasem udać, że nie rozumie, tak że zniechęcona Niemka dała wreszcie spokój próbom nawiązania rozmówek. Ż yli więc obok sie­

bie zupełnie sobie obcy.

Albersowie byli gospodarzami-rozkazodawcami, Hanka robotem, wypełniającym polecenia. Traktowali ją ani źle, ani dobrze, zresztą ona niczego więcej od nich nie w y ­ magała.

Powoli Hanka otrząsała się z pierwotnej martwoty, wsta­

wała się pozornie coraz bardziej podobna do żywego czło­

wieka. Ale wewnątrz niej coś się załamało, coś, czego już nigdy nie da się naprawić.

Doszła nawet zczasem do tego, że mogła wspominać przeszłość, wracać do niej myślą, rozważać i rozpamięty­

wać. Cały dzień chodziła jak maszyna od zajęcia do za­

jęcia, nie mając czasu pomyśleć o niczym innym prócz ro­

boty. Wieczorem, gdy znalazła się w swoim pokoju na górze, oddawała się całkowicie swoim myślom. Mimo, iż strudzony organizm dopominał się spoczynku, myśli nie dawały jej spać. Całymi godzinann siedziała w ciemności na łóżku i przesuwała przed oczyn.a barwny film drogich sercu, tych radosnych i tych najboleśniejszych przeżyć.

Początkowo we wspomnieniach tych główną i jedyną rolę odgrywał tylko Jędruś. Powoli, coraz częściej, najpierw tylko fragmentarycznie, potem coraz więcej zajmował w nich miejsca Marcin.

Co się stało z Marcinem? Czy żyje? Gdzie jest? Co robi?

Tęsknota za nim, tęsknota za człowiekiem, który choć w części mógłby złagodzić jej ból, mógł być wsparciem w chwilach, gdy traciła siły duchowe, tęsknota stawała się coraz ostrzejsza.

Wreszcie zdobyła się na w ysiłek napisania listu do ro- dziny.Po dwu tygodniach— było to przed Nowym Rokiem, po najsmutniejszych świętach Bożego Narodzenia, jakie spędziła w swym życiu — otrzymała odpowiedź, a jedno­

cześnie z nią przyszedł list od Marcina.

Marcin pracował w fabryce amunicji w Roztoku. T ruł się i m artwił, nie mając żadnej wiadomości o Hance, którą pożegnał w godnym pożałowania stanie zarówno fizycz­

nym, jak psychicznym. Pisał na wszystkie strony, do .wszystkich krewnych i znajomych, dc Czerwonego Krzyża

i R. G. O. Znikąd nie mógł zdobyć żadnych informacyj.

Dopiero krewni przesłali mu jej kartkę — pierwszą wiado­

mość o niej, że żyje i co się z nią dzieje.

List Marcina był dla Hanki

n o w y m

wstrząsem. A więc dawne życie nie całkiem się skończyło. U był z niego tylko m ały Jędruś. Taka kruszyna, a tyle zajmowała w nim miejsca, że jego śmierć wydała się całkowitym końcem wszystkiego, co było...

Więc jest jeszcze Marcin. Żyje i myśli o niej. Kochany, poczciwy Marcin. Taki mocny, i taki oporny na ciosy.

Od chwili, kiedy ujrzała go po raz pierwszy...

Było to ze dwa lata jeszcze przed wojną, we wsi rodzin­

nej, w Chojnach.

Ojciec posłał Hankę po coś do kowala. Weszła do kuźni.

Przy kowadle stal Marcin. W tedy nie wiedziała jeszcze, jak mu na imię, ani jak się nazywa. Ledwie zwróciła uwagę na tego blondyna wysokiego wzrostu, o szerokich barach.

Akurat wyciągnął z ognia sztabę żelaza, rozpalonego do białości. Jedną ręką trzym ał ją szczypcami na kowadle,

a drugą chwycił ogromny młot, który Hanka ledwie dźwignęłaby od ziemi. Za­

machnął nim, zatoczył du­

że półkole i z całym roz­

machem uderzył w żelazo.

Sztaba poddała się mięk­

ko, jak ciasto; trysnął z niej gęsty deszcz grubych iskier. Hanka aż się cof­

nąć musiała do proga, że­

by jej nie poparzyły. Teraz dopiero spojrzała uważniej na Marcina. Na jego tw arzy nie znać było wysiłku, chociaż przy wyrzucie młota wszystkie mięśnie b y ły napięte.

(ciąg dalszy nastąpi)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Skądinąd, między innymi z tego właśnie powodu teoria psychoterapii nie może powstać ani na gruncie filozofii, ani psychologii (co oczywiście nie oznacza, że twórcami

Kwestie dotyczące udostępniania dokumentacji medycznej są istotne nie tylko dla personelu medycz- nego, lecz także dla pracowników odpowiedzialnych za rejestrację pacjentów

21 listopada 2013 r w siedzibie szkoły odbyły się Szkolne Targi 2.0, podczas których nauczyciele wraz z uczniami przygotowali stoiska, na których przedstawili ćwiczenia i

Kompozytor nowator i odkrywca z początków naszego wieku świadom jest wyczerpania się możliwości formotwórczych dotychczas stosowanych technik i systemów uniwersalnych: harmonii

jennymi o pokój w świecie, że budować będzie głęboką przyjaźń z Narodami Związku Radzieckiego i innymi narodami demokracji ludowej, że opierać się będzie

Wojciecha pod Zarządem Państwowym w

mień układa sią na polskości miasta. Każdy nowy człowiek jak zbójca wydziera ci polskość. Każdy nowy przepis i każde prawo jest przeciw polskości. Sypią

Mamy 715 miejsc na studiach niestacjonarnych, którym to eufemizmem określa się studia płatne, gdyż ci studenci chodzą na zajęcia nie tylko w tym samym czasie co