• Nie Znaleziono Wyników

Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.08.05 nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.08.05 nr 1"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

i liklłittka ;

% . - • O W ^ 0

% %

i

A

C E 5 I 5 3 . - z ł

mm mmm

T A jtło o tU J i,- ć r r ą a * L

R O K 1 P O Z W A W , 0 « l / ł 5 S I E R R i M I A 1 9 * 5 R . V R 1

„Polska Zachodnia“, której pierwszy numer oddajemy w rące Czytelników, ma zapełnić poważną luką, jaką od­

czuwamy w prasie polskiej. Zagadnienia, związane z powrotem do Polski piastowskich dzierżaw, są tak roznorodne, złożone, rozległe i doniosłe swą wagą o zasiągu historycznym, że domagają sią osobnego wyrazu publicystycznego.

Życie i interesy naszego Państwa narzucają konieczność posiadania organu, w którym by sprawy odzyskanych Ziem Zachodnich traktowane były w sposób systematyczny, ciągły, omówiony wszechstronnie, gdzieby obraz naszych za­

dań i obowiązków w tym zakresie zarysował sią w całej pełni i jednolitości. Te cele zamierza spełnić pierwsze

pismo Polskiego Związku Zachodniego.

. .

Oby wiąc „Polska Zachodnia“ poziomem swym i tematyką poruszanych zagadnień znalazła u władz

1

ins y ucji polskich należyte zrozumienie, a w społeczeństwie zainteresowanie i życzliwe przyjącie.

S T A N IS Ł A W S Z E N IC Prezes Zarządu P. Z. Z. na Okrąg Poznański

DR W I D Y - W I R S K I

W ojew oda Poznański

PROSTA KONSEKWENCJA POLITYCZNA

G r a n ic e p a ń s tw , g r a n ic e n a r o d ó w n ie są c z y m ś n ie ­ z m ie n n y m i s ta ły m . R z e ź b i je c z ło w ie k i je g o w o la , z d ą ż a ją c a u p a r c ie d o z m ia n y ś r o d o w is k a , w k t ó r y m ż y je o n i ż y ć m a ją je g o n a s tę p n e p o k o le n ia . W k r w a ­ w y c h s p ię c ia c h w o je n u w id a c z n ia ją s ię ja k w ś w ie t le b ły s k a w ic w ie l k ie k o n f l i k t y p o to , b y z a g w a r a n to w a ć z w y c ię z c y m o ż n o ś ć p r a c y t w ó r c z e j, m o ż n o ś ć o d b u d o w y i z a le c z e n ia n is z c z y c ie ls k ic h s k u t k ó w w o jn y . F a k t p rz e s u n ię c ia s ię g r a n ic P o ls k i n a d O d r ę i N is ę , f a k t w e jś c ia p r z e z n a s n a s z la k i P ia s to w e m a s w o ją g łę b o k ą w y m o w ę . I n ie t y l k o w y m o w ę . J e s t u w a r u n k o w a n y c a ły m r o z w o je m , s ię g a ją c y m d a le k o w s z e rz 1 w g łą , p o z a r o z w ó j i h is t o r ię n a s z e g o n a r o d u .

W r , 1810 S ło w ia n ie s t a n o w ili je d n ą t r z e c ią c z ę ś ć m ie s z k a ń c ó w E u r o p y w s to s u n k u d o n a r o d ó w g e r m a ń ­ s k ic h i r o m a ń s k ic h , z a jm u ją c y c h r ó w n o p o d a ls z e j je n e j t r z e c ie j. Z a le d w ie w s to l a t p ó ź n ie j, b o w r. 1910 b o - w ia n ie s ta n o w ią 4 5 % m ie s z k a ń c ó w E u r o p y . G e r m a z a le d w ie z a c h o w u ją s ta n p o s ia d a n ia , a n a r o d y ro m a n s k ie c o fa ją s ię . P o d o b n a p r o g r e s ja s z ła b e ż w a h a ń aż d o l a t n a s z y c h . J e ż e li p r z y jm ie m y , że z a w s z e y m ik a ilo ś c io w a p o t e n c ja łu lu d z k ie g o p r z e b ić się m n a w ie r z c h , t o r e z u lt a t ó w w o jn y m o ż e m y d o s z u k iw a ć s ię w te j w ła ś n ie p r z e w a d z e ilo ś c io w e j n a r o ó w s o

w ia ń s k ic h , k t ó r e b ie g w y d a r z e ń h is t o r y c z n y c h p o s t a w ił p r z e c iw k o fa s z y z m o w i n ie m ie c k ie m u . Z a r ó w n o z w y c ię s tw o w o jn y , j a k i p o w r ó t g ra n ic S ło w ia ń s z c z y z n y n a d O d r ę i N is ę , są w ię c z ja w is k ie m g łę b o k o u m o t y w o w a ­ n y m n a r a s ta n ie m p o t e n c ja łó w b io lo g ic z n y c h . M y P o la c y je s te ś m y t y m w ła ś n ie z n a r o d ó w s ło w ia ń s k ic h , k t ó r e m u p r z y p a d ł w u d z ia le m u s n ie t y l k o o d b u d o w y p o s tr a s z ­ liw y c h z n is z c z e n ia c h , a le ta k ż e o s ie d le n ia i p r z y s w o je ­ n ia n a r o d o w i p o ls k ie m u Z ie m Z a c h o d n ic h . J e s t to w ie l k ie z a d a n ie p o k o le n ia , k t ó r e w y p e łn io n e b y ć m u s i ja k o p r o s t a k o n s e k w e n c ja p o lit y c z n a , e k o n o m ic z n a i k u lt u r a l n a z w y c ię s k ie j w o jn y . Z a g a d n ie n ie t o je s t z a ­ g a d n ie n ie m , k t ó r e m u n ie p o d o ła ją s a m e w ła d z e r z ą ­ d o w e , c h o ć b y n a js p r a w n ie j z o r g a n iz o w a n e . W o k ó ł te g o z a d a n ia je d n o c z y ć s ię m u s i c a łe s p o łe c z e ń s tw o , je d n o ­ c z y ć s ię m u s z ą ż y w e s iły s p o łe c z n e , w y r a ż a ją c e się w s w o ic h d o te g o c e lu p o w o ła n y c h o r g a n iz a c ja c h . D o t a k ic h o r g a n iz a c y j n a le ż y P o ls k i Z w ią z e k Z a c h o d n i.

P o p u la r y z a c ją za ś z a g a d n ie n ia w s z e r o k ic h m a s a c h w in n a s ię z a ją ć p ra s a , s p e c ja ln ie n a to n a s ta w io n a . D la te g o p o w s ta n ie „ P o l s k i Z a c h o d n ie j ja k o p e r io d y k u , p o ś w ię c o n e g o t y m z a g a d n ie n io m , n a le ż y p o w it a ć z n a jw y ż s z y m u z n a n ie m .

.-„HOTE/i,

\ l Y> d

(2)

Str. 2 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 1

PROF. D R Z Y G M U N T W O J C I E C H O W S K I Dyrekt or Instytutu Zachodniego

NAJWAŻNIEJSZA SPRAWA

W d z ia ła n iu każdego czło w ie ka z osobna i w d z ia ła n iu g ru p społecz­

nych, n a jw a ż n ie js z y m je st zastano­

w ienie się nad tym , co w danej c h w ili je st rzeczą n a jw a żn ie jszą i w ja k im k ie ru n k u n a le ży zw ró c ić ka żd ą dyspo- z y ty w n ą energię człow ieka, w zg lę ­ dnie g ru p y społecznej. T y lk o ta k ie postaw ienie s p ra w y w a ru n k u je u zy­

skanie pom yślnego re z u lta tu ; m yśl bow iem i d zia ła n ie nie są wówczas rozstrzelone, lecz skoncentrow ane w j ednym punkcie.

P ra w d ę tę trzeba P ola ko m i ja k o lu d z io m i ja k o n a ro d o w i nieustannie pow tarzać, gdyż P olacy m a ją s k ło n ­ ność do równoczesnego d z ia ła n ia w w ie lu kierunkach. J e ś li m a ją nau­

czyć się m yśleć p o lity c z n ie , je ś li m a ­ ją p o w ró cić do klasycznej tr a d y c ji p o lity c z n e j P o ls k i P ia sto w skie j i P o l­

ski w cze sn o -Ja g ie llo ń skie j, w in n i z ro ­ zum ieć i w p ro w a d z ić w życie tę p o ­ staw ioną zasadę m yśle n ia p o lity c z ­ nego.

__ O tóż ta k im zagadnieniem n a jw a ż ­ n ie js z y m je st w c h w ili obecnej z a lu ­ dnienie i zagospodarow anie odzyska­

nych Z iem now ych. T rzeba ró w n o ­ cześnie mocno s tw ie rd z ić , że jest to zagadnienie w s k a li nie rocznej, lecz h isto ryczn e j, tzn. nie może być p o ró ­ wnane z ż a d n ym i in n y m i d z ia ła n ia ­ mi, p o d e jm o w a n ym i d la zaspokoje­

nia p o trze b bieżących. O d z a ła tw ie ­ nia bow iem s p ra w y Z iem now ych za­

le ży b y t P o lski, ja k o państw a w ze­

spole zbiorow ości e u ro p e jskie j, za le ­ ży ro la , ja k a w p rzyszło ści w stosun­

k u do N iem iec spe łn ić w in n a i m ie j­

sce, k tó re w ty m zw ią zku za jm ie w Słow iańszczyźnie.

Jest rzeczą oczyw istą, że ta k s łu ­ szne zadanie w re a liz o w a n iu go n a ­ tra fia ć m usi na ró w n ie ż w ie lk ie t r u ­ dności, ale są one ty lk o m ia rą dzieła, k tó re m im o w szystkich tru d n o ś c i do­

konane być m usi. W s z e lk i scepty­

cyzm m n ie j lu b w ięcej uzasadniony,

osłabia ty lk o ła d u n k i energii niezbę­

dnej d la re a liz a c ji,

I z jeszcze jednego w in n iś m y zd a ­ wać sobie sprawę. Is tn ie ją elem enty wrogie, dobrze znane, d la k tó ry c h zagospodarow anie ziem odzyskanych je st ciosem śm ie rte ln ym . Te elem en­

ty oczyw iście w y z y s k u ją każdą t r u ­ dność i w szystkie większe lu b m n ie j­

sze niepow odzenie. R ozpoczyna d z ia ­ ła n ie znana dobrze z okresu sześcio­

lecia „p ro p a g a n d a szeptana“ . Trzeba sobie z tego zdaw ać sprawę, te j p ro ­ pagandzie nie ulegać i m a te ria łó w je j nie dostarczać.

J e ś li zadanie je s t zadaniem na skalę h istoryczną, nie może p rz e k re ­ ś lić go je d n o lub drugie, m niejsze lu b większe niepow odzenie. N iepow od ze­

nie ta kie nie może być spraw dzianem słuszności p ro g ra m u przez Polskę postawionego. M oże ty lk o zachęcić do jego przem ożenia.

Energię narodow ą k o n c e n tru je m y na spraw ie Ziem odzyskanych.

C Z . B R Z Ó S K A

Kierownik P. Z. Z. na Okręg Poznański

O p o w r ó i P o lo ltó ir æ

W o jn a o s ta tn ia , ja k ża d n a z d o ty c h ­ cza so w ych , ro z p ro s z y ła po s z e ro k im ś w ie c ie m ilio n y P o la k ó w , k tó r z y zd a ła od O jc z y z n y , p rz e z c a ły o k re s w o jn y d la N ie j p ra c o w a li, w a lc z y li i g in ę li.

N ie u g ię tą p o s ta w ą c a łe g o N a ro d u , p rz y w y b itn e j p o m o c y b o h a te rs k ic h a rm ii s p rz y m ie rz o n y c h , o d ro d z iło się p a ń ­ s tw o p o ls k ie , p a ń s tw o d e m o k ra ty c z ­ ne, P o w s ta n ie m R zą d u J e d n o ś c i N a ro ­ d o w e j z o s ta ło za ko ń c z o n e ro z b ic ie s p o łe c z e ń s tw a p o ls k ie g o w k ra ju i na e m ig ra c ji. T y m sam ym w a r u n k i p o li­

ty c z n e do p o w ro tu w s z y s tk ic h p r a w ­ d z iw ie tw ó rc z y c h s ił d e m o k ra ty c z n y c h z z a g ra n ic y z o s ta ły s p e łn io n e . I o to c a ły n a ró d c z e k a na r y c h ły p o w ró t ty c h , k tó r y c h n ie ty lk o w o jn a za g n a ła na k ra ń c e ś w ia ta , ale p rz e d w o je n n e s to s u n k i z m u s iły szu ka ć c h le b a u o b ­ cych , bo w k r a ju go n ie s ta rc z y ło . M u ­ s im y z d a w a ć ^ o b ie sp ra w ę , że p rz e ­ p ro w a d z e n ie s z y b k ie g o i s p ra w n e g o p o w ro tu P o la k ó w z z a g ra n ic y , to n a ­ k a z c h w ili. B o p rz e c ie ż lu d z ie c i tę ­ s k n ią do k ra ju , na n ic h c z e k a ją n a j­

b liż s i, a co n a jw a ż n ie js z e , cz e k a na n ic h p ra c a n a d o d b u d o w ą zn is z c z o n e ­ go p rz e z o k u p a n ta n ie m ie c k ie g o k ra ju . W d z ie le ty m n ie m oże b o w ie m z a b ra ­ k n ą ć p o ls k ie g o g ó rn ik a z F ra n c ji czy in ż y n ie ra z A n g lii,

D o ty c h c z a s o w e s to s u n k i p o lity c z n e u n ie m o ż liw ia ły z o rg a n iz o w a n ie m aso­

w ego p o w ro tu P o la k ó w z e m ig ra c ji, ale, ja k ju ż w y ż e j w s p o m n ie liś m y , o b e cn ie w a r u n k i te is tn ie ją . D la te g o te ż z u z n a n ie m n a le ż y p o w ita ć z a ło ż e ­ nie m ię d z y p a rty jn e j k o m is ji p o ro z u ­ m ie w a w c z e j p o ls k ic h s tr o n n ic tw p o li­

ty c z n y c h , k tó r a z w ró c iła się z a p e lem do R zą d u J e d n o ś c i N a ro d o w e j o s tw o ­ rz e n ie sp e cja ln e g o u rzę d u , k t ó r y b y z a ­ ją ł się z o rg a n iz o w a n y m p o w ro te m P o ­ la k ó w z z a g ra n ic y . D o ty c h c z a s o w a p r a k ty k a , ja k a nam w z a k re s ie re p a ­ tr ia c ji n aszych o b y w a te li w Z. S. R, R.

w s k a z u je , że u rz ą d ta k i p o w in ie n i m u ­ si się o p rz e ć w e le m e n cie lu d z k im 0 c z y n n ik w y s o c e u s p o łe c z n io n y . B o ­ w ie m p r a k t y k i b iu ro k ra ty c z n e , ta k ro z p o w s z e c h n io n e w naszych u rzę d a ch , nie m ogą m ie ć m ie jsca w in s ty tu c ji, p o w o ła n e j do re p a tria c ji.

N a szym z d a n ie m a p e l K o m is ji Po-, ro z u m ie w a w c z e j s tr o n n ic tw p o lity c z ­ n y c h n ie p o w in ie n p rz e jś ć bez echa 1 n a le ż a ło b y ju ż tw o rz y ć in s ty tu c ję , k tó r a b y e n e rg ic z n ie z a ję ła się p o w ro ­ te m P o la k ó w z z a g ra n ic y p rz e d zim ą.

N ie z a p o m in a jm y b o w je m , że np. P o la ­ cy, k tó r z y się z n a jd u ją w N ie m cze ch , p o z b a w ie n i są często o d zie ży, i n a d -

z t a y r a n i c y

chodząca je s ie ń s ta n ie się d la n ic h w ty c h w a ru n k a c h p ro b le m e m n ie do ro z w ią z a n ia , T o te ż w n a jb liż s z y c h d n ia c h p o w in n i ju ż w y je c h a ć in fo rm a ­ to r z y do s k u p is k p o ls k ic h za g ra n ic ę i p rz e p ro w a d z ić re je s tra c ję w s z y s tk ic h ty c h , k tó r z y chcą p o w ró c ić do o jc z y ­ zn y, u s ta lić k o le jn o ś ć w y ja z d u , ilo ś ć osób do k a ż d e g o tra n s p o rtu oraz b aga­

żu, P rz e jś c ie W ty c h d n ia c h p o d nasz z a rz ą d k o m u n ik a c ji k o le jo w e j n ie w ą t­

p liw ie u ła tw i to za d a n ie p o d w z g lę ­ dem tra n s p o rto w y m . P rz e p ro w a d z o n e zaś ro z m o w y z z a rz ą d a m i p o szcze g ó l­

n y c h s tre f o k u p a c y jn y c h z a ła tw ią p r o ­ b le m tra n s p o rtu ja k i w y ż y w ie n ia

(U N R R A ).

T y m sam ym s p ra w a ta ta k b a rd z o n a g ląca z n a la z ła b y n a le ż y te ro z w ią z a ­ n ie . B o p rz e c ie ż i na o s ta tn im p o s ie ­ d z e n iu K ra jo w e j R a d y N a ro d o w e j p re ­ m ie r O s ó b k a -M o ra w s k i w s w o im e x ­ posé p o w ie d z ia ł: „P o ls k a o d ro d z o n a c z e k a na w s z y s tk ic h s w y c h o b y w a te li, a ró w n ie ż c h ę tn ie w id z ie ć b ę d zie p o ­ w r ó t ty c h P o la k ó w , k tó r z y m ie s z k a ją p o za k ra je m i p r z y ję li ju ż obce o b y ­ w a te ls tw o , K a żd y P o la k jest dla nas bardzo cenny i dążyć będziem y do przyw rócen ia go naszemu k ra jo w i i na­

ro d o w i“ .

(3)

N r 1 P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 3

C Z . P I L I C H O W S K I

Ziemie Zachodnie a polityka polska

W n o w e j rz e c z y w is to ś c i p o lity c z n e j, ja k ą d a ło p a ń s tw u i n a ro d o w i p o ls k ie ­ m u z w y c ię s tw o n a d n ie m c a m i w r. 1945, n a jw a ż n ie js z y m za g a d n ie n ie m p o ls k ie j ra c ji s ta n u w sfe rze p o lit y k i w e w n ę trz ­ nej i z a g ra n ic z n e j — je s t s p ra w a Z ie m Z a c h o d n ic h . Bo Z ie m ie Z a c h o d n ie — to n ie ty lk o szm at k ra ju , k t ó r y w ra c a na ło n o P o ls k i ja k o w a rto ś ć g o s p o d a r­

cza, to n ie t y lk o k w e s tia o d w ie c z n y c h p ra w h is to ry c z n y c h i naszej d a w n e j na n ic h b y tn o ś c i, ale p rz e d e w s z y s tk im s p ra w a naszej d o jrz a ło ś c i p o lity c z n e j i naszego re a liz m u p o lity c z n e g o .

D w a są g łó w n e a s p e k ty , k tó r e Z ie m ie Z a c h o d n ie , u ję te ja k o z a g a d n ie n ie p o ­ lity c z n e , w p ro w a d z iły do naszej m y ś li p o lity c z n e j:

1. p o w r ó t do k o n c e p c ji p a ń s tw a p o l­

sk ie g o w m y ś l id e i p ia s to w s k ie j, b u ­ d u ją cej p rz y s z ło ś ć P o ls k i na zasa­

d zie p a ń s tw a , je d n o lite g o n a ro d o w o , o p a rte g o o O drę, N isę łu ż y c k ą , B a ł­

t y k i M a z u ry ; k o n c e p c ji, zw ią z a n e j ściśle ze z w y c ię s tw e m O bozu D e m o -

• k ra ty c z n e g o w P olsce i R ządu J e ­ d n o ści N a ro d o w e j,

2. b u d o w a p rz y s z ło ś c i p o ls k ie j na za­

sadzie n a le ż y c ie ro zb u d o w a n e g o ż y ­ c ia g o sp odarczego i p o lity c z n o -s p o ­ łe czn e go o ra z ścisłego sojuszu i p r z y ­ ja ź n i z R osją R a d z ie c k ą w ra z z c a ­ ły m b lo k ie m z je d n o c z o n y c h p a ń s tw s ło w ia ń s k ic h i na zasadzie d o b ry c h s to s u n k ó w z w ie lk im i d e m o k ra c ja m i a n g lo s a s k im i w ra z z n a ro d e m fra n c u ­

skim ,

T o są n ie w ą tp liw ie k w e s tie , k tó re w z ię te p rz e z nasz R zą d J e d n o ś c i N a ro ­ d o w e j, naszych m ę ż ó w sta n u i p o lit y ­ k ó w , p o w a ż n ie m ogą z a p e w n ić nam d łu g o d y s ta n s o w o ś ć w d z ia ła n iu p o li­

ty c z n y m i s ta ło ś ć n u rtu m y ś li p o lity c z ­ nej. N ic m o c n ie j b o w ie m n ie g u b i p a ń ­ s tw a na te re n ie m ię d z y n a ro d o w y m , ja k b ra k je d n e j za sa d n icze j id e i p o lity c z ­ nej, re a liz o w a n e j k o n s e k w e n tn ie i z u p o re m , ja k b ra k w y ty c z o n y c h ce ló w , do ja k ic h dojść się p o w in n o .

P o ls k i Z w ią z e k Z a c h o d n i, sta n ą w s z y na te j p o d s ta w o w e j p la tfo r m ie id e o lo - g ic z n o -p o lity c z n e j, re a liz u je z p e łn ą ś w ia d o m o ś c ią i k o n s e k w e n c ją w y p ły ­ w a ją c e s tą d zasady. A ty m i są:

1. O d ra , N isa łu ż y c k a w ra z z W r o c ła ­ w ie m , S zczecinem , ja k o g łó w n y m i p u n k ta m i o p a rc ia , z z a p e w n ie n ie m w o ln e j ż e g lu g i na rze ce O d rze , w y ­ ra ż a ją c e j się w fo rm ie p rz y z n a n ia P olsce co n a jm n ie j 3 0 -k ilo m e tro w e - go pasa na Z a c h ó d od O d ry , — o to je d y n a g ra n ic a z a c h o d n io -p o ls k a ;

2. m o b iliz a c ja w e w n ą trz s ta ry c h ziem p o ls k ic h w s z y s tk ic h s ił m o ra ln y c h i m a te ria ln y c h naszego n a ro d u , a b y p o s tu la t ta k u ję te j g ra n ic y za ch o ­ d n ie j, z o s ta ł w y p e łn io n y c a łk o w ic ie , 3. o s ie d le n ie Z ie m Z a c h o d n ic h p rz e z

g łę b o k o ro z u m ie ją c y d z ie jo w ą m isję, e le m e n t c z y s to p o ls k i. W dalszej re a liz a c ji o s a d n ic tw a P o ls k i Z w ią ­ z e k Z a c h o d n i je s t za szczególnym u w z g lę d n ie n ie m p rz e s ie d le n ia lu d n o ­ ści p o ls k ie j z p rz e lu d n io n y c h w o je ­ w ó d z tw p o ls k ic h ,

4. p la n o w o ś ć o s a d n ic tw a z a w ie ra w sobie d w a cele ja k o p o d s ta w o w e : a) w p ie rw s z y m e ta p ie n a s ile n ie lu d ­

nością p o ls k ą g o s p o d a rczych ce n ­ tr ó w i w ę z łó w na o d z y s k a n y c h Z ie m ia c h Z a c h o d n ic h ;

b) sce m e rito w a n ie w s p ó ln o ty g ru p o ­ w e j w ś ró d osadzonej na Z ie m ia c h Z a c h o d n ic h lu d n o ś c i p o ls k ie j.;

5. Ś w ia d o m p e rfid n e j, d a le k o w z ro c z ­ nej i zrę czn e j p o lit y k i n a ro d o w o ś c io ­ w e j o k u p a n ta h itle ro w s k ie g o , k tó r a s tw o rz y ła ró żn e , sztu czn e g ru p y e t­

n iczn e o ra z ro z b iła n a ró d p o ls k i, P o ls k i Z w ią z e k Z a c h o d n i s tw ie rd z a k a te g o ry c z n ie , że żaden z d ra jc a nie m oże się zn a le źć w n a ro d z ie p o l­

skim ,, ale żaden te ż P o la k n ie m oże b y ć rz u c o n y na łu p n ie m c z y z n y .

L u d n o ść a u to c h to n ic z n a w O k rę g u M a z u rs k im , na P o m o rz u i Ś ląsku p rz y w ró c o n a p o ls k o ś c i, o d ro d zo n a n a ro d o w o , w z m o c n i k a d ry p io n ie ró w nad O d rą i N isą.

6. w y c h o d z ą c z za ło ż e n ia , że n ie m c y w s z y s c y są w in n i, a n ie t y lk o p o ­ szczególni, że n a ró d n ie m ie c k i, k t ó ­ r y d a ł p e łn e p o p a rc ie m o ra ln o -p o li- ty c z n e h itle ry z m o w i, zw ią za n e m u

ściśle z faszyzm em , ja k o całość, m usi p o n ieść k a rę za z ro d n ie , p o p e łn io n e na in n y c h n a ro d a ch , a szczególnie na p o ls k im , ra d z ie c k im , ju g o s ło w ia ń ­ sk im , — P o ls k i Z w ią z e k Z a c h o d n i re p re z e n tu je te zę ra d y k a ln e g o ro z ­ w ią z a n ia k w e s tii n ie m ie c k ie j na te ­ re n ie p o ls k im . B e z ra d y k a ln e g o ro z ­ s trz y g n ię c ia k w e s tii n ie m ie c k ie j n ie b ę d zie b o w ie m n ig d y trw a łe g o p o ­ k o ju na Z ie m ia c h Z a c h o d n ic h i w c a ły m św ie c ie ;

7. S e rb o w ie łu ż y c c y ja k o n a ró d , n a j­

dalej ze S ło w ia n za ch o d n ic h w y s u ­ n ię ty na zachód, p o w in n i zostać p a ń s tw e m a u to n o m ic z n y m .

O to g łó w n e zasady, ja k im i w sw ej d z ia ła ln o ś c i k ie ru je się P o ls k i Z w ią z e k Z a c h o d n i. Z a sa d y te z n a jd ą sw ó j p e łn y w y ra z w „P o ls c e Z a c h o d n ie j“ , k tó r a b ę ­ d zie z je d n ej s tro n y p is m e m in fo rm a c y j- n o -p ro p a g a n d o w y m o Z ie m ia c h Z a c h o ­ d n ich , a z d ru g ie j s tro n y — b ę d zie w sposób z d e c y d o w a n y i ja sn y s ta w ia ć na ła m a c h p u b lic z n y c h te w s z y s tk ie p o ­ s tu la ty i cele, do ja k ic h d ą ży i ja k ie re a liz u je P o ls k i Z w ią z e k Z a c h o d n i.

W te n sposób z a p e w n i sobie P o ls k i Z w ią z e k Z a c h o d n i, ja k o n a jw ła ś c iw s z y re p re z e n ta n t s p ra w za ch o d n ic h i Z ie m Z a c h o d n ic h w Polsce, p ro b le m o w e i e m o cjo n a ln e o d d z ia ły w a n ie na s p o łe ­ cz e ń s tw o p o ls k ie i z o rg a n iz o w a n e w P olsce o ś ro d k i s p o łe czne i p o lity c z n e .

B o P o ls k a m u si b y ć s iln a i ż y w o tn a , bo P o ls k a m usi b y ć d e m o k ra ty c z n a , s p ra w ie d liw a i p o s tę p o w a . A ta k ą P o l­

skę z a p e w n ić nam m oże t y lk o czyn i p ra ca , w id z ia n a i re a liz o w a n a p rz e z c a ły n a ró d p o ls k i p o d k ą te m d łu g o ­ d y s ta n s o w e j i p rz e w id u ją c e j, o d ro d z o ­ nej p ia s to w s k ie j p o lit y k i.

Wystawa ziem zachodnich w Poznaniu

crwsze wzmianki kronikarzy niemiec- W idukinda i Thiemara o Polsce, mo-

’o walkach, jakie staczał Mieszko w

>nie granic swego ' młodego państwa siążętami niemieckimi Wichmannem sronem. I odtąd przez 10 wieków no- historia nasza „Drang na eh Ost®n srializmu niemieckiego. Wojna, którą ipiero przeżyliśmy, jest ostatnmp logi­

em wyrazem tego parcia Germanów na lód.

aślepieni megalomanią narodowi;¡Niem- ankcjonują w ciągu minionych lO wie- każdą metodę, każdą podłość, ktoia ia do urzeczywistnienia ich planów za­

iwania nad terenami słowiańskimi, po- iwania u , , W i } tzw. Prus

Wschodnich. Za te wszystkie zbrodnie i gwałty, grabieże i zdrady spotyka ich dziś zasłużona'kara.

Celem syntetycznego zobrazowania i pla- stycznegoprzedstawienia 10 wieków zma­

gań narodu polskiego z imperializmem nie­

mieckim, Polski Związek Zachodni w Po­

znaniu organizuje na jesieni br. wystawę zbrodni niemieckich wraz z wystawą ziem świeżo odzyskanych.

Wystawa ta, pierwsza tego rodzaju im ­ preza w Polsce, będzie obrachunkiem z Niemcami na przestrzeni 10 wieków. Z o­

brazuje ona dalej nasze możliwości gospo­

darcze i polityczno-społeczne na ziemiach, które po wielowiekowej niewoli w róciły znów do Polski.

(4)

Str. 4 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 1

0

N ie o m y ln y in styn k t n arodu

G d y m ó w im y o w ie lk im ru c h u m ig ra ­ c y jn y m , k t ó r y o b ją ł c a ły nasz n a ró d , w s p o m in a się często o k o n ie c z n o ś c i d z ie jo w e j. S fo rm u ło w a n ie w te n sp o ­ sób n a s tę p s tw w ie lk ie j k lę s k i n a ro d u n ie m ie c k ie g o n ie w y d a je się b y ć w n ik l i ­

w y m u ję c ie m is to ty p rz e s u w a n ia n a ­ szych g ra n ic k u z a c h o d o w i. N ie w ą tp li­

w ie m ię d z y n a ro d o w y u k ła d s to s u n k ó w , k t ó r y s k ło n ił W ie lk ą B ry ta n ię i S ta n y Z je d n o czo n e do p o d z ie le n ia s ta n o w is k a Z. S. R, R, w s p ra w ie z a b e z p ie c z e n ia R o s ji R a d z ie c k ie j g ra n ic z a c h o d n ic h w E u ro p ie , s ta ł się b e z p o ś re d n im bodźcem do w y w o ła n ia w P olsce .ru ch u m ig ra c y j­

nego ze w s c h o d u na z a ch ó d na w ie lk ą ska lę , ale k ie ru n e k te n is tn ia ł i r o z w i­

ja ł się n ie z a le ż n ie od obecnej w o jn y i ra ­ czej w n a s tę p s tw ie p ie rw s z e j w o jn y ś w ia to w e j.

N ie k o n ie c z n o ś ć d z ie jo w a k a z a ła sa­

m o rz u tn ie lu d n o ś c i p o ls k ie j p rz e n ik a ć p o p rz e z o s ie d la n ie m ie c k ie na za ch ó d k u O d rze , L u d n o ś ć ta m o g ła iść po lin ii m nie jsze g o o p o ru i z a lu d n ia ć te re n y w s c h o d n ie p a ń s tw a , gd zie m ia ła b y p o ­ p a rc ie c z y n n ik ó w rz ą d o w y c h , D la p rz e ­ lu d n io n y c h d z ie ln ic P o ls k i ś ro d k o w e j

kurmark

""I

ii« Itwff jjlats«! ¿«fu# l|a!ts 6« Wtialî»!« ii* mi tafcta

„afium liiM jî J B r a t} * j t b î f t î j f i » m i » r t R l p f c ? O è e r H - 6» ifn«* « fs ssifraf - SsIUas »slą « « r i

W p r2 e k ł idzie;

(Plakat niemiecki przedstawia granicę polsko-niemiecką i rękę robotnika wycią­

gniętą po Odrę).

„Polskie uderzenie na Odrę“ ! Chłopiec, któ ry uczęszczał do szkoły polskiej w rejonie Złotowa, przy przyjęciu d c gimnazjum niemieckiego zapytany:

„G dzie znajduje się granica między niemcami a Polską? — dał odpowiedź:

— „nad O drą!“

Tak go uczono — czy może to być prawdą“ !

i za ch o d n ie j s ta ły p rz e c ie ż o tw o re m z ie ­ m ie za b u ż a ń s k ie i n i k t w ó w c z a s n ie m ó g ł p rz e w id z ie ć z m ia n g e o p o lity c z ­ n ych , ja k ic h ś w ia d k a m i je ste śm y o bec­

nie, A p rz e c ie ż m im o p rz e ś la d o w a ń , m i­

mo u c is k u ze s tro n y N ie m ie c , ze w s c h o ­ du k u z a c h o d o w i s z li ro ln ic y i rz e m ie ś l­

n ic y p o ls c y , a za n im i p o d ą ż a ł n a u c z y ­ c ie l p o ls k i. J e ż e li n a w e t n ie je s t p r a w ­ dą, co g ło s iła p ro p a g a n d a n ie m ie c k a , że d z ie c k o p o ls k ie , z a p y ta n e w sz k o le n ie ­ m ie c k ie j, gdzie le ż y g ra n ic a P o ls k i, o d ­ p o w ia d a ło : n a d O d rą ! — to p ra w d ą je st, że p ro c e n t lu d n o ś c i p o ls k ie j p o m ię ­ d zy g ra n ic ą 1939 r. a O d rą , s ta le w z ra ­ s ta ł, N ie m a m y ś cisłe j s ta ty s ty k i p r o ­ c e n to w e g o p rz y ro s tu lu d n o ś c i p o ls k ie j na P o m o rz u Z a c h o d n im , Ś ląsku i na Z ie ­ m i L u b u s k ie j, le cz u ła m k o w e dane do o b lic z e n ia , ja k ie m a m y p o d rę k ą , są b a rd zo w y m o w n e ,

W cią g u 7 0 0 -le tn ie j n ie o b e c n o ś c i n a ­ szej n a d O d rą i N isą, z e rw a ła się c ią ­ g ło ść h is to ry c z n a , ale n ie z a n ik ł in ­ s ty n k t n a ro d u , k t ó r y w y p rz e d z ił w o jn y , ro z u m o w a n ia p o lit y k ó w i e k o n o m is tó w , u z a s a d n ie n ia h is to ry c z n e i p o p rz e z w s z y s tk ie p rz e s z k o d y , p rz e z ogie ń i w o ­ dę, w ra c a ł do k o le b k i s ło w ia ń s k ie j.

T a k sam o in s ty n k t s a m o z a c h o w a w c z y n a ro d u n ie m ie c k ie g o k a z a ł m u w b re w za k a z o m p o lit y k ó w i s tra te g ó w cofać się s to p n io w o na p ra s ta re z ie m ie n ie ­ m ie c k ie , Ż y w io ł n ie m ie c k i w cią g u o s ta t­

nie g o ć w ie rć w ie c z a n ie t y lk o n ie w z m o c ­ n ił się na z ie m ia c h s ło w ia ń s k ic h , le c z w e d łu g s ta ty s ty k i n ie m ie c k ie j u tr a tą 420 ty s ię c y n ie m c ó w z a m k n ą ł p rz e d w o jn ą sw ó j b ila n s p o lit y k i k o lo n iz a c y j- nej.

I d z ia ło się to w te d y , k ie d y b u tn y n a ­ ro d o w y s o c ja liz m n ie m ie c k i p rz y g o to ­ w y w a ł się do p o d b o ju E u ro p y w s c h o d ­ n ie j i w y s ie d le n ia n a ro d u p o ls k ie g o za U ra l. J a k w ie m y , H it le r , n ie m ogąc p o ­ w s trz y m a ć o d p ły w u tu b y lc z e j lu d n o ś c i n ie m ie c k ie j na zachód, p rz e r z u c ił ze w s c h o d n ic h k r a jó w e u ro p e js k ic h o k o ło p ó ł m ilio n a n ie m c ó w na z ie m ie p o ls k ie . B y ł to p ie rw s z y k r o k w w ie lk im s ty lu w p la n a c h z a w ła d n ię c ia k ra ja m i s ło w ia ń ­ s k im i, D z ia ła n ia w o je n n e z a h a m o w a ły n a tu ra ln y p ro ce s w ie lk ie j fa li p r z y p ły w u i o d p ły w u ż y w io łó w p o ls k ie g o i n ie ­ m ie c k ie g o na z ie m ia c h p o m ię d z y W is łą i O d rą . D ziś, z c a łą ś w ia d o m o ś c ią p o d ­ c h w y tu je m y in s ty n k to w n e d ą ż e n ia lu d ­ n o ści p o ls k ie j: p o w ro tu na z ie m ie p ra ­ o jc ó w , N a m ie jsce in s ty n k tu n a ro d o w e ­ go p rz y c h o d z i ra c ja s ta n u p a ń s tw a p o l­

skiego.

T a w ła ś n ie ra c ja sta n u n a w ią z u je w p ro p a g a n d z ie u stn e j i d ru k o w a n e j, w p rz e m o w a c h , a rty k u ła c h i o d c z y ta c h sta rg a n ą n ić tr a d y c ji h is to ry c z n y c h , Z

je j g łę b in w y p ły w a ze w do w s z y s tk ic h s iln y c h , z d ro w y c h , p rz e d s ię b io rc z y c h s ił n a ro d u , a b y z a p e łn ili p u s tk ę p o ­ w s ta łą po g w a łto w n y m o d p ły w ie ż y ­ w io łu n ie m ie c k ie g o na zachód.

G d y za d a n ie m p a ń s tw a je s t u jm o w a ­ n ie fa li p rz e s ie d le ń c z e j w ra m y zo rg a -

y î m . y o n t u r ôécc f B o n iź

fm b S p oim ïdU

ZsmcWvtûli

Bor tSIJT «w tein einpftr Pola tn SUjtćtatórf !

ójlł^cn

$ łS p jf ¿4 7 < & n iw h n c r n , )tnb p i bcuttciw « o o A u n *

7<i p a te n l t

Sio

foji norb fittn poło m •c&jtfjcn

!

S a tfy m Ik# ¡0 f m . w n b e r O U v l

<$inc bftutfHw f a m it it von Aodjcn R af £ą Sunie? I

4 $ a c p o tm R ty i $ m ru ttV non ¿ h lĄ c rt

lystĄJ Swtóar i, .

Ï D o n n

vm&m bk

p e i c n a n b o t ü b e r f c m I

W przekładzie :

Kesselsdorf

7 kim. od O dry! Z 12 rodzin jest 8 pol­

skich! A więc 2/swiększości!! Przed 1885r.

nie było żadnego Polaka w Kesselsdorfie.

Gołcza

jest wsią o 247 niemców = 69°/o i 76 Po­

laków = 31°/o! W 1880 r. nie było jeszcze żadnego Polaka w Gołczy!

Gołcza leży w odległości o 10 kim. od O dry!

Rodzina niemiecka w Gołczy ma 2,4 dzieci, polska rodzina w Gołczy 3,3 dzieci.

K iedy Polacy staną nad Odrą?

n iz o w a n e g o , p la n o w e g o ru c h u m ig ra ­ c yjn e g o i n a d a w a n ie m u p ra w id ło w e g o ło ż y s k a , o b o w ią z k ie m ś w ia d o m y c h o- b y w a te li je s t b u d z e n ie ż y w y c h s ił n a ­ ro d u do te j a k c ji, je s t z r y w jego u k r y ­ te j p o tę g i i s k ie ro w a n ie je j do tw o rz e ­ n ia i o rg a n iz o w a n ia n o w e g o ż y c ia na z ie m ia c h o d z y s k a n y c h .

N ie m ó w m y w ię c o k o n ie c z n o ś c i d z ie ­ jo w e j ta m , gd zie p rz e z la ta m ię d z y ­ w o je n n e lu d n o ś ć p o ls k a sama, d o b ro ­ w o ln ie , z w ła s n e g o im p u ls u szła na z a ­ chód, p rz e n ik a ła aż n a d O d rę i z a n im rz u c o n e z o s ta ły h a sła i n a s tą p iły z m ia ­ n y g e o p o lity c z n e , ju ż p e łn iła p ra c ę p io ­ n ie rs k ą .

N a ty c h d ro g a c h n ie m a k o n ie c z n o ś c i d z ie jo w e j, le c z je s t t y lk o n ie z a le ż n y od w s z e lk ic h p rz e m ia n g e o p o lity c z n y c h — p o w ró t s ło w ia n na z ie m ie p ra o jc ó w .

H e n ry k B arański

(5)

Str. 5 P o l s k a Z a c h o d n i a

A L E K S A N D E R R O G A L S K I

0 właściwy stosunek do niemców

MÓWMY

DOBRZE PO POLSKU!

Wypowiadając walką zachwaszcze­

niu naszego języka przez obce nale- K to z a s ta n a w ia się n a d o b e cn ym

s to s u n k ie m o g ó łu p o ls k ie g o do n ie m ­ c ó w , te g o u d e rz y ć muszą d w a sp rz e c z ­ ne, a ró w n ie ja s k ra w e z ja w is k a . Z je ­ dnej s tro n y w ś w ia d o m o ś c i p rz e c ię tn e ­ go P o la k a n ie m c y w c ią ż jeszcze sta ­ n o w ią z ło w ro g ą , d e m o n iczn ą siłę , go­

to w ą o d ż y ć w c a łe j sw ej g ro zie w n a j­

k ró ts z y m czasie, w la d a s p rz y ja ją c y c h o k o lic z n o ś c ia c h . T a p o s ta w a z y s k u je s ta łą p o ż y c z k ę i w z m o c n ie n ie w w ia ­ dom ościach, ja k ie p rz y n o s i bie żą ca p ra ­ sa, donosząc o ta jn y c h o rg a n iz a c ja c h n ie m ie c k ic h , o „ W e h r w o lfie " ( w ilk o ła ­ k a c h ), o ta je m n ic z e j ło d z i p o d w o d n e j z H itle re m itp . Z d ru g ie j z n ó w s tro n y daje się z a u w a ż y ć u w ie lu P o la k ó w w y b itn e o s ła b ie n ie n a p ię c ia w z a in te ­ re s o w a n iu się z a g a d n ie n ie m n ie m ie c ­ k im . T e ra z , g d y n ie m c y z o s ta li z d ru ­ z g o ta n i, g d y p o n ie ś li k lę s k ę n ie m a ją ­ cą p rz y k ła d u w d zie ja ch z a g a d n ie ­ n ie n ie m ie c k ie d la n ic h p ra w ie ju ż nie is tn ie je . D a lsze p o w o je n n e lo s y N ie ­ m ie c p o w ie rz a ją o n i z le k k im sercem m ężom s ta n u p a ń s tw z w y c ię s k ic h .

W je d n e j i d ru g ie j p o s ta w ie t k w i p e ­ w ie n s to p ie ń p ra w d y . A le jed n a i d ru ­ ga są ró w n ie n ie b e z p ie c z n e d la in te r e ­ sów P o ls k i: ta , k tó r a d e m o n izu je n ie m ­ c ó w , ja k i ta , co ich le k c e w a ż y , co już n ie b e z p ie c z e ń s tw a n ie m ie c k ie g o n ie dostrze g a . P ra w d ą jest, że n ie m c y są jeszcze n a ro d e m s iln y m , że n ie b e z p ie ­ cz e ń s tw o n ie m ie c k ie n ie z o s ta ło d o ­ szczę tn ie ro z ła d o w a n e . P ra w d ą je s t te ż, że s iła zbęojna N ie m ie c z o s ta ła zd ru z g o ta n a . T e d w ie p ra w d y w in n y w y z n a c z y ć w ła ś c iw ą p o s ta w ę s p o łe ­ cz e ń s tw a p o ls k ie g o w o b e c n a ro d u n ie ­ m ie c k ie g o .

P o sta w a , k tó r a n ie w y ra ż a n ic p ró c z lę k u p rz e d n ie b e z p ie c z e ń s tw e m i s iłą n ie m ie c k ą — u b e z w ła d n ia . W duszy p o ls k ie j g ro m a d zą się w te d y tru c iz n y , k tó r e o d b ie ra ją s iły , o s ła b ia ją energię, h a m u ją ro z p ę d p ra c y ta k n ie z b ę d n y w o b e c n y m o k re s ie . N ie b e z p ie c z e ń s tw o n ie m ie c k ie z fa k tu re a ln e g o staje się u p io re m , k t ó r y w ż e ra się w w y o b ra ­ źn ię i ja k c ie ń w le c z e się za n a m i i nie daje nam s p o k o ju . O d n o s i się to szcze­

g ó ln ie do s p o łe c z e ń s tw a Z ie m Z a ch o ­ d n ic h , d la k tó re g o o k u p a c ja h itle r o w ­ ska b y ła najcięższa. A le to sp o łe c z e ń ­ s tw o m a p rz e d sobą n a jw ię k s z e za a n ia : n ie ty lk o m u si o d b u d o w a ć życie u sie b ie , a le na o d z y s k a n y c h d z ie rż ą w a c h p ia s to w s k ic h w s k rz e s ić musi z m a rtw y c h i ja k g ra n it m o c n y m uczy n ić w ła d a n ie p o ls k ie . L u d z ie , k tó r z y n ie o trz ą s n ę li się z lę k u p rz e d niem ca m i, nie m a ją ża d n ych k w a lifik a c ji na

p io n ie ró w . G d z ie lę k je s t i k o m p le k s niższości w o b e c w ro g a , ta m is tn ie je b ra k w ia r y w e w ła s n e s iły . Z ta k ie g o p o d ło ż a w y ra s ta ją w n a jle p s z y m w y ­ p a d k u c z y n y p o ło w ic z n e i n ie zd arn e . Z a d a n ia zaś, k tó r e m a m y obecnie do s p e łn ie n ia , w y m a g a ją b e zw zg lę d n e g o p o ś w ię c e n ia się. S erca i dusze m u s i­

m y m ie ć m ocne, s p o jrz e n ia p e w n e, w o lę m ęską.

A le c zy to znaczy, że n ie m c ó w n a ­ le ż y le k c e w a ż y ć , u w a ża ć ic h za n ie is t­

n ie ją c y c h d la nas? B y n a jm n ie j. N a le ż y ty lk o nasz sto su n e k do n ie m c ó w o p rze ć na p o d s ta w a c h re a ln y c h i o b ie ­ k ty w n y c h . M im o b e z w z g lę d n e j k a p i­

tu la c ji n ie m c y są n a d a l w ie lk im n a ro ­ dem. P rz e ra s ta ją nas lic z e b n ie , n ie ­ p rz e rw a n y m i tra d y c ja m i p a ń s tw o w y m i i m o ż liw o ś c ia m i g o s p o d a rc z y m i. A le to jeszcze n ie p o w ó d , b y ś m y w y o lb r z y ­ m ia li n ie b e z p ie c z e ń s tw o n ie m ie c k ie , b y ś m y się m ie li n ie m c ó w bać. M u s i­

m y to tr a k to w a ć ja k o rze cz c a łk ie m n a tu ra ln ą . N ie m c y p o k o n a n e c zy z w y ­ c ię s k ie , h a rd e i b u tn e , c zy p o k o rn e i k a ja ją c e się b ę d ą d l a n a s p r o b l e m e m w i e c z y ś c i e a k t u a l n y m .

T y s ią c la t s ą s ia d o w a liś m y z n im i ja ­ k o p a ń s tw o , w ie le w ie k ó w p rz e d tern ja k o lu ź n e p le m io n a , b ę d z ie m y sąsia­

d o w a ć i w p rz y s z ło ś c i. T o zm usza do tr a k to w a n ia ic h p o w a żne g o , do c ią g łe j czu jn o ści, do u s ta w ic z n e g o ic h o b s e r­

w o w a n ia , m u s im y s ta le o rie n to w a ć się w sp ra w a c h n ie m ie c k ic h , m u s im y w ie ­ d zie ć ja k w y g lą d a ż y c ie n ie m ie c k ie , co n ie m c y ro b ią , ja k ie są u n ic h n a ­ s tro je , z a m ia ry , z m a rtw ie n ia i n a d zieje . T a k a p o s ta w a je s t d a le k a od s tra c h u i ja k ie g o ś k o m p le k s u n iższości. P rz e "

c iw n ie , m ie ś c i się w n ie j d zielność, prężność, p o c z u c ie w ła s n e j s iły i w a r-

Cl,

’ rz y p o m n ijm y sobie t y lk o d la p o ró - ania, ja k i og ro m s ił p o ś w ię c ili m cy w czasie o k u p a c ji k w e s tii p o l­

ej, m im o że w ich p rz e k o n a n iu po sce w rz e ś n io w e j n ie is tn ie liś m y już n ic h an i ja k o p a ń s tw o , a n i n a w e t o n a ró d , ty lk o ja k o s iła ro b o cza , m im o, że n a jz u p e łn ie j sw o b o d n ie o w o ln ie p o m n ie js z a li nasz stan lic z ­ b y o s e tk i ty s ię c y i m ilio n y g łó w .

^s ta rc z y t y lk o z w ró c ić uw agę na edzinę w y d a w n ic z ą , gdzie k w e s tia lska z n a la z ła w y ra z w se tka ch po eści, b ro s z u r, re p o rta ż y , d z ie l nau- w y c h i p u b lik a c ji p ro p a g a n d o w y c h , e jm u ją c y c h w sum ie m ilio n o w e na- ady. A cóż d o p ie ro m y, m e słych a

ciałości a zwłaszcza germanizmy, otwieramy na łamach naszego pisma'

kącik językowy, Red.

J ę z y k je s t w ię z ią społeczną, a z w ła ­ szcza n a ro d o w ą . J e s t w ię z ią n a jb a r­

d zie j d e m o k ra ty c z n ą , bo do ję z y k a n a ro ­ do w e go m a k a ż d y dostęp, ale p o d d w o ­ m a w a ru n k a m i:

1. a b y go sobie z d o ła ł p rz y s w o ić d o ­ b rz e i n ie n ag a n n ie ,

2, a b y go o d p o w ie d n io u m ia ł cenić.

W p ie rw s z y m w y p a d k u : je ż e li go so­

b ie d o b rz e nie p rz y s w o i, n ie w e jd z ie bez z a rz u tu do s p o łe czn o ści ję z y k o w e j, w d ru g im , je ż e li go n ie ceni, b a rd z o ju ż ty m sam ym w y łą c z a się z te j s p o łe c z ­ ności, b o staje p o n iż e j g odności o g ó łu ,

k t ó r y się d a n y m ję z y k ie m p o słu g u je . W b re w te m u , co się w P olsce z w y k le m n ie m a o p rz y w ią z a n iu P o la k ó w do m o w y o jc z y s te j, sta n rz e c z y u nas je s t p o d ty m w z g lę d e m z ły .

B y łe m n ie d a w n o na lic z n ie js z y m ze­

b ra n iu , gdzie h u m o ry s ta i s a ty ry k p rz e d ­ s ta w ił fa ta ln ą g w a rę ślusarza, ja k o b y P o z n a n ia k a , p rz e tk a n ą g e rm a n izm a m i.

N ie w ie m , c z y u tr a fił, je s te m n a w e t s k ło n n y m nie m a ć, że p rz e s a d z ił. U d e ­ rz a ło je d n a k to , że u ż y w a n ie w k rę tó w o b c y c h w ro d z a ju : c h o la jza , ro z b ra jto - w a ć, Y b e rla u f itp . u w a ż a ł za p o w ó d do w e s o ło ś c i, a p u b lic z n o ś ć b y ła te g o sa­

m ego z d a n ia i b a rd z o go o k la s k iw a ła . C zy to na p ra w d ę je s t w e so łe , je ż e li ta k je st, ja k s a ty r y k m ó w ił? A o k la s k i?

T e się n a le żą d o w c ip o w i, co z w a lc z a w a d y i smaga grze ch y, ale n ie w a d o m i grzechom .

Ig n a c y K r a s ic k i in a c z e jb y tę rzecz p o tr a k to w a ł, bo b y ł s a ty ry k ie m . Nasz sposób p o s tę p o w a n ia b ę d zie ta k i: w s z y ­ scy c z y te ln ic y , k tó r z y zauw ażą ja k ie ś n ie w ła ś c iw o ś c i, a lb o k tó r y m się w y ­ dadzą ró żn e w y ra ż e n ia n ie o d p o w ie d n i­

m i, nadeślą do R e d a k c ji sw oje u w a g i i z a p y ta n ia . W n a s tę p n y m n u m e rze su­

m a ry c z n ie się na te k w e s tie o d p o w ie , a w w y p a d k a c h szcze g ó lnych o m ó w i się o b sze rn ie j tę lu b o w ą s p ra w ę g ra m a ­ ty c z n ą czy s ło w n ik a rs k ą .

P rof. D r M ik o ła j R ud n icki

n ie o s ła b ie n i tą w o jn ą i z d a ją c y sobie spraw ę, trz e ź w o z fa k tu , że n ie m c y n a d a l is tn ie ją i is tn ie ć będą? C zyż m o ­ że b y ć z a g a d n ie n ie d la nas b a rd z ie j a k tu a ln e i b a rd z ie j d o n io s łe n iż zaga­

d n ie n ie n ie m ie c k ie ?

(6)

Str. 6 P o l s k a Z a c h o d n i a " N r 1

Z èeçrnd i padań pumotskich

S tra s z liw e b y ły rz ą d y k rz y ż a c k ie na c a łe j Z ie m i P o m o rs k ie j. P od p o z o re m k rz e w ie n ia w ia r y C h ry s tu s o w e j i w y ­ z w a la n ia lu d n o ś c i m ie js c o w e j z n ie ­ w o li c ie m n o ty p o g a ń s tw a , w k ra c z a li ja k o s tra ż p rz e d n ia w ła d z tw a g e rm a ń ­ s kie g o . N ie o sze rze n ie ś w ia tła w ia ­ r y C h ry s tu s o w e j im c h o d z iło , ale o p o d b ó j n o w y c h z ie m w p o c h o d z ie g e rm a ń s k im na w schód.

J a k w y g lą d a ło o w o k rz y ż a c k ie ,,w y ­ z w a la n ie " lu d n o ś c i p o m o rs k ie j z n ie ­ w o li p o g a ń s tw a , w y s ta rc z y w s łu c h a ć się w p o d a n ia lu d u p o m o rs k ie g o , p o ­ d a n ia p o w ta rz a n e p o dziś d z ie ń i u k a ­ zujące n a m zm o rę k rz y ż a c k ą w w s trz ą ­ sającej g ro z ie .o k ru c ie ń s tw a . O to , co g ło s i nam je d n o z p o d a ń lu d u m a z u r­

s k ie g o :

„O jc o w ie nasi z p rz e ra ż e n ie m sp o ­ g lą d a li na ty c h w że la zn e z b ro je o k u ­ ty c h „ r y c e r z y “ , w id z ą c w k a ż d y m z n ic h w y s ła n n ik a z ły c h d u c h ó w p o d ­ z ie m n y c h . A le bo też, g d z ie k o lw ie k p o ja w ił się k rz y ż a k , ta m w ś la d za n im p o s tę p o w a ła ś m ie rć -K o s tu c h a , tr z y m a ­ ją c w je d n e j rę c e s ie rp , a w d ru g ie j p o c h o d n ię .

S z e rz y li ś w ia tło w ia r y C h ry s tu s o w e j, w y c in a ją c w p ie ń lu d n o ś ć naszych osad, w s i, a n a w e t i m ia s te c z e k . N a ­ p a d a li d w o ry i za m czyska , z n ie w a la li d z ie w c z ę ta i k o b ie ty , o g ra b ia li lu d ­

ność w ie js k ą z p lo n ó w ż n iw n y c h i b y ­ d ła , lu d n ość ry b a c k ą z p o ło w ó w ry b i b u rs z ty n ó w , a k u p c ó w b o g a ty c h z to ­ w a ró w i z ło ta . I w s z e lk ą za g ra b io n ą zd o b y c z z w o z ili do sw y c h zam czysk, bogacąc się n ie p o m ie rn ie k rz y w d ą sw y c h o fia r,

G w a łt i ro z b ó j, g ra b ie ż i m o rd d o ­ p ro w a d z iły K rz y ż a k ó w do ta k ie g o s ta ­ n u ro z p a s a n ia , że w y ra ź n ie ju ż — m i­

m o z n a k u K rz y ż a na b ia ły m p ła s z c z u — w y s tę p o w a li ja k o s łu d z y szatana. Z b u ­ d o w a li n ie g d y ś lic z n e k o ś c io ły , do k tó r y c h p rz e s ta li uczęszczać. Co g o r­

sza, w czasie M s z y św. o d p ra w ia n y c h w n ie d z ie le i ś w ię ta , u rz ą d z a li n a jd z ik ­ sze o rg ie p ija c k ie , w zn o szą c różne o k r z y k i b lu ź n ie rc z e i u rą g a ją ce B ogu, ś p ie w a ją c p io s e n k i.

T o te ż w y c z e rp a ła się c ie rp liw o ś ć boża. B óg ro z g n ie w a ł się na K rz y ż a ­ k ó w i p o k a r a ł ic h n a jp ie rw p o g ro m e m w b itw ie p o d G ru n w a ld e m . A p o te m z e s ła ł na n ic h k a rę jeszcze gorszą, w p o s ta c i s tra s z liw y c h u p io ró w , k tó r e z a p e łn iły w s z y s tk ie z a m k i k rz y ż a c k ie na c a łe j z ie m i p o m o rs k ie j. U p io r y te u k a z y w a ły się za jasnego d n ia w cza­

sie ic h u c z t p ija c k ic h i d rę c z y ły K r z y ­ ż a k ó w w sposób n a jro z m a its z y . W in o w k ie lic h a c h z a m ie n ia ły w c ie p łą k re w , p ie c z e ń na p ó łm is k a c h z a m ie n ia ły w c ia ła tr u p ó w p o m o rd o w a n y c h . A w

n o c y p rz y b la s k u p o c h o d n i u p io ry u rz ą ­ d z a ły o k ro p n e ta ń ce k o ś c io tru p ó w .

H a rc e u p io ró w n a p e łn iły b e s tia l­

s k ic h i b u tn y c h K rz y ż a k ó w p rz e ra ż e ­ n ie m ta k w ie lk im , że z a c z ę li w a r io ­ w a ć. W p o m ie s z a n iu z m y s łó w , gna n i s tra c h e m o b łę d n y m u c ie k a li na s z c z y t w ie ż y z a m k o w e j, s k ą d z e s k a k iw a li na d ó ł, g ru ch o cą c sobie k o ś c i. In n i u c ie ­ k a li z z a m k ó w i rz u c a li się ju ż to do s tu d n i, ju ż te ż do r z e k i lu b m o rza , zn a jd u ją c ta m śm ie rć to p ie lc ó w . In n i z n ó w b ie g a li po p o d w ó rk a c h z a m k o ­ w y c h , ja k p s y w ś c ie k łe szcze ka ją c i w y ją c : „K o n ie c z n a m i! B ia d a n a m !"

— i ro z b ija ją c swe g ło w y o m u ry zam kow e. C l _ K , d l ie „ k i .

Pierw sze d ożyn ki na ziem i lubuskiej P o w ia to w y U rz ą d S a m o c h o d o w y w G o rz o w ie u rz ą d z a z o k a z ji p ie rw s z y c h d o ż y n e k p o ls k ic h na Z ie m i L u b u s k ie j, p rz e w id z ia n y c h n a d z ie ń 2 w rz e ś n ia , zja zd sa m o ch o d o w y, m o to c y k lo w y i r o ­ w e ro w y . U c z e s tn ik o m dana będzie m ożność p o z n a n ia o k o lic G o rz o w a , ro z e jrz e n ia się w m o ż liw o ś c ia c h osad­

n ic z y c h i u d z ia ł w ty c h p ie rw s z y c h d o ­ ż y n k a c h p o ls k ic h na z ie m i w y z w o lo n e j z w ie k o w e j n ie w o li.

Z B Y S Z K O B E D N O R Z

Idę do Ciebie, W rocławiu!

Stają przed rumowiskiem siedmiu zawalonych stuleci i szukam twojej duszy. W zasiedziałych, niemieckich rodach mieszczańskich, w trinksztu- bach i marktplatzach, w ulicach ty­

sięcy czynszowych kamienic...

Czy znajdą?

W zabytkach niemieckiej architek­

tury, w skamielinach obcej myśli, w środkowo-europejskim centrum han­

dlowym, w niemieckich księgach, pa­

pierach firmowych, aktach książę­

cych, cesarskich, pruskich, kapitul­

nych, uniwersyteckich...

Milion godzin czytam: Breslau, Breslau.

Wrocławiu, Breslau cię przygniótł ciężkimi zwałami obcego życia, za­

la ł szeroką falą kolonistów, rze­

mieślników, kupców, urzędników, ar­

tystów. Sasy, Brandenburczykowie, a także Flandry i Gallowie.

Wrocławiu! Breslau był twoim o- kupantem.

W siedmiu zawalonych stuleciach szukam twojej duszy.

Zjeżdżają biskupi, rojno od za­

konników. Piastowicze żegańscy, o- polscy, raciborscy z swymi dwora­

mi. Zjeżdża wyniosły potęgą swe­

go zachodnio-europejskiego państwa król-monarcha. A w mieście i gro­

dzie polscy ludzie, rzemieślnicy, han­

dlarze, rycerze. Polskie prawo i pol­

skie życie. Mówią kronikarze: W ra- tislawia -— sedes regni principales.

Obok Krakowa i Gniezna — główna stolica Państwa Polskiego.

W świątyniach przy ołtarzu i na chórach łacina, w sercach prostaków, pospólstwa, mieszczan, rycerstwa — polszczyzna. Może to być w kościele N. M. Panny na Piasku, w kościele św. Wincentego, fundacji Piotra Du­

nina Własta, czy w kościele św.

Krzyża, wystawionym przez Henry­

ka, zwanego Probusem na znak zgo­

dy z patriotą polskim, biskupem wrocławskim Tomaszem.

Wrocławiu średniowieczny, któryś jest piastowski, królewski, biskupi, czy pamiętasz?

Rok 1109. Cesarz Henryk V pu­

stoszy Śląsk. Najeźdźca grabiąc, paląc i mordując — po nieudanej ofensywie na Głogów, gdzie brał dzieci na machiny oblężnicze i posu­

wał się pod gród (per analogiom w Warszawie ludność cywilną niem- cy pędzili przed czołgami) zbliżył się do Wrocławia. Do Wrocławia schronili się mieszkańcy okolicznych w s i S z t u r m Wrocławianie odparli i cesarz musiał odstąpić. I oto powia­

da Gall Anonim: „W obronie Wroc­

ławia brało też udział zawzięte chłopstwo śląskie“ .

Dusza twoja była z nami w dniu codziennym i w bitwie. Tyś był na­

szym miastem i grodem; stanowiłeś czoło królestwa polskiego, skierowa­

ne na zachód. Gdy błogosławiony

Czesław Odrowąż (Beatus Ceslaus,

natione Polonus, Patria Oppoliensis)

kląkł na Twoich zlanych krwią wa-

łaęh i w gorącej modlitwie wybłagał

(7)

N r i P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 7

N A Z A C H Ó D !

W id z ą c w szę d zie na slupach, ś cia ­ nach, p ło ta c h , k io s k a c h , gorące w e z w a ­ n ia p o m p a ty c z n e a p e le i p rz e m iłe za­

p ro s z e n ia , z d e c y d o w a łe m się i ja p o je ­ chać na zachód. Z dosyć m a syw n ą w a li­

zką, w y ła d o w a n ą n a p itk ie m i ja d łe m , ja k o że n a w e t o p ty m iś c i o s trz e g a li, iż na za ch o d zie w s z y s tk o je st w s p a n ia łe , ale z je d ze nie m n a ra z ie cie ń ko .

B y ło na p rz e m ia n c ie p ło i słonecznie, o ra z d ż d ż y s to i c h ło d n o . Po ja k im ta k im u s ta le n iu p rz e s trz e n i ż y c io w e j z m y m i sąsiadam i, z k tó r y c h je d e n c ią g le m a r t­

w ił się d łu g o ś c ią s w y c h nóg a d ru g i c ią ­ gle ro z ta s o w y w a ł się z je d ze nie m , m o ­ g łe m zażyć ro z k o s z y k o n te m p la c ji i o d ­ dać się bez re s z ty p o d z iw o w i n a d f i l ­ m em , ja k i p rz e s u w a ł się w o k n a c h w a ­ gonu. Z ro z le g łe j p rz e s trz e n i, o p ły w a n e j b ia ły m i c h m u ra m i, b ie g ły le s is te w z g ó ­ rza , szm a ra g d ow e łą k i, ta ś m y g ła d k ic h szos o c ie n io n y c h p rz e z sta re d rze w a , rz ę d y m u ro w a n y c h d o m k ó w z c z e rw o ­ n y m i d a c h a m i i b e z m ie rn e , p ła s k ie , fa ­ lu ją c e ż y te m p o la . I t y lk o tu i ó w d z ie c z ło w ie k . K ra j w y lu d n io n y . O k o ło je d ­ nego g o s p o d a rs tw a w z ro k w y s z p e ra ł w ó z d ra b in ia s ty z sianem ach, i rzecz w z ru s z a ją c a — k o n ia za przężonego do w o z u , i c h ło p a w s ło m k o w y m k a p e lu ­ szu. C h ło p in a sze d ł sobie m a z u rs k im czy te ż p o d h a la ń s k im k ro k ie m , co się w y ­ c z u w a na o d le g ło ść, bo to i b u t o d p o ­ w ie d n i i w y m a c h r ę k i i o g ó lne w z ię c ie .

A p ó ź n ie j z n o w u c a ły m i k ilo m e tra m i b e zlu d zie .

P ociąg sapie, g w iżd że , z a trz y m u je się, w y p lu w a je d n y c h a p o ły k a d ru g ic h w ę ­ d ro w c ó w . P rz e w a ż n ie z p le c a k a m i, z to ­ b o ła m i: k o b ie ty , m ę ż c z y ź n i w p e łn y m ry n s z tu n k u „ p io n ie r ó w . W ta r g n ie ta k a g ro m a d k a z z a fra s o w a n y m i o k rz y k a m i, n a w o ły w a n ia m i, ro z m o ś c i się i pcha się d a le j na zachód:

— A s k ą d to B óg p ro w a d z i?

— Z Z akopanego...

— F iu , fiu . D a le k o . I co m y ś lic ie ro b ić ?

— A no tu ju ż m y g o s p o d a rk i w y b r a li i p a p ie r y ^ ą . T y lk o w o js k o n ie puszcza.

— J a k to ?

— P o w ia d a ją , że w y ja d ą , to w te d y c h a łu p y z w o ln ią .

— T ym cza se m p o d ró ż u je c ie ...

— S zu ka m y, m oże coś w o ln ie js z e g o się zn a jd zie . P rz e c ie do ż n iw n ie d a le k o i trz e b a b y się p rz y g o to w a ć . T u lu d z i c a łk ie m m a ło .

„ T u lu d z i c a łk ie m m a ło " — o to t r a ­ g iczn a fo rm u ła naszej rz e c z y w is to ś c i g ospodarczej na z d o b y ty m zachodzie.

N a ła g o d n y , p o fa lo w a n y k ra jo b ra z , na w e s o łe d o m k i u k r y te w gąszczu z ie le n i p ada od te j fo r m u ły p o s ę p n y cień.

P ociąg zajeżdża na sta cje , k tó r e p rz e ­ w a ż n ie są w s p o m n ie n ia m i d a w n ie j is t­

n ie ją c y c h s ta c y j. D z iś s te rczą tu w y p a lo ­ ne m u ry lu b le żą b e z ła d n e ru m o w is k a ...

Czasem je d y n ie , i to z rz a d k a , u ra d u je sw y m w id o k ie m ja ka ś o c a la ła s ta c y jk a : w ś ró d k ę p y d rz e w ś w ie c ą c y c z e rw ie n ią dachu b u d yn e k, w y ż w iro w a n e ścieżki, tr a w n ik i, m a łe , n iz iu tk ie p ło tk i, n ie co d z ie c ię c e j w rz a w y i z z a c ie k a w ie n ie m w y c h y lo n e z o k ie n tw a rz e k o b ie t. J a k ­ żeż p ó ź n ie j ra z i, ja k b o le ś n ie d o ty k a p a ­ n o ra m a z d ru z g o ta n y c h , o sm a lo n ych p n i so sn o w ych. L e żą ta m i ta m w z d łu ż i w p o p rz e k , a m ię d z y mimi s z k ie le ty sa­

m o c h o d ó w i cz o łg ó w . N ie z m ie rn e p o ła ­ c ie la s ó w d z iw a c z n ie p o w y k rę c a n e , na­

gie, m a rtw e , p ra w d z iw e s k a m ie n ie lin y w y g a s ły c h b o jó w ...

Ś w ie tlis ty , w y m y ty deszczem ra n e k w y rz u c a nas z p o c ią g u na b r u k K o s z a li­

na. C ic h e w b u k ie ta c h z ie le n i m ia s te c z ­ k o . Po lś n ią c y m k o s tk o w y m b ru k u s k a ­ czą g o łę b ie i ra z p o ra z, p ło s z o n e na­

d e jście m b a rd z o rz a d k ic h p rz e c h o d n ió w , z fu r k o te m w z la tu ją p o n a d d a ch y do ­ m ó w , k w ie c ą c na c z y s ty m n ie b ie s re b r­

n y m i p la m k a m i. U lic e są p ro s te , g ła d k ie , w y s a d z o n e d rz e w a m i i c o ra z zbiegające się k u w ię k s z y m s k u p is k o m z ie le n i. K a ­ m ie n ic e , je ż e li n a w e t o ty le o ile ca łe , to je d n a k po w ię k s z e j części m a rtw e , bez m ie s z k a ń c ó w . A le ju ż tu i ó w d z ie tr z e ­ p o czą b ia ło - c z e rw o n e c h o rą g w ie : z n a k o s ie d le ń c z y . W czasie m ego p o b y tu p rz y b y w a ło ic h c o ra z w ię c e j. R o s ły te ż w cią g u je d n ej n o cy, ja k g rz y b y po desz­

czu, p ie k a rn ie , s k le p y sp o żyw cze , fr y - z je rn ie , rz e ź n ie . M o ż n a b y ło n ie b a w e m k u p ić ju ż w d o w o ln e j ilo ś c i i b ia ły ch le b

•i w ą tro b ia n k ę , m ożna b y ło g o lić się co­

d z ie n n ie b e z tło k u i w y c z e k iw a n ia ,

u Boga obroną przed hordami Tata­

rów, urastać począłeś, Ty miasto naodrzańskie, w taką samą legendą jak Kraków.

Ale już oto zapada na Twą du­

szą Germania, wielka i cesarska, za­

chłanna. Każdy nowy dzień jak ka­

mień układa sią na polskości miasta.

Każdy nowy człowiek jak zbójca wydziera ci polskość. Każdy nowy przepis i każde prawo jest przeciw polskości. Sypią sią lata, nawarstwia­

ją sią niemczyzną umysły i serca po zostałych Wrocławian.

A przecież jeszcze w wieku XV...

Słyszą Ciebie w dzwonach i podzi­

wiam w iluminacji, gdy król polski zawiera pokój toruński, mocą które­

go odzyskujemy Pomorze. Radość Królestwa Polskiego jest Twoją ra­

dością. Lud wrocławski zanosi mo­

dły dziąkczynne w świątyniach i u- rządza manifestacje. „Wratislawien- sis tamen popułus et ciuitas au mediocrem Udem, gratitudinem e deuotionem in Regem et Regnum o loniae tunc monstrauit... łaudes Uo mino per singulas aedas sacras a

clamore cum pulsu campanarum ce- ciriit, et in noctem seąuentem igni- bus extructis, freąuentius effusa.lae- titia gaudioąue carmina iubilauit

).

T łukła sią w Tobie polska dusza, Wrocławiu, nawet wtedy gdy znaj­

dowałeś sią na samym dnie niem­

czyzny. Straszyłeś polskością jak kopalniany Skarbnik. Czasem wydo­

stawały sią ogniki Twej polskiej du­

szy na powierzchnią i wtenczas w i­

dzieli Niemcy drukujące sią tu książ­

ki polskie, widzieli niebezpieczne po­

ruszenie w pospólstwie na przedmie­

ściach Wrocławia, w czasach gdy ułani polscy z armii Napoleona zato żyli tu kwaterą, widzieli nauczycieli i profesorów wykładających w szko­

łach po polsku i słyszeli polskie pie­

śni w kościele św. Klemensa i w sw.

Krzyżu.

. . ' ,

I snuły sią wówczas cienie studen­

tów polskich, długo w noc d y l u ­ jących pod pomnikiem Bluchera ( dłuta Raucha i Tauentziena) na te mat zmartwychwstania Rzeczypospo­

lite j (bo tak sią kończyły posiedze­

nia owego Towarzystwa Literacko- Słowiańskiego, które przez szereg lat

pracowało tu na wzór zanowych i adamowych filomatów).

Objawia sią Twoja dusza: raz w tym, że polskie wsie spod Wrocła­

wia pielgrzymowały na Jasną Górą (w. X V II) , drugi raz w tym, że mo­

wa polska do ostatnich dni jak za­

rdzewiały, pojedyńczy gwóźdź po­

niewierała sią po jarmarkach i tar­

gach wrocławskich.

„Poszedłeś na usługi nieprzyjaciół, opuściłeś Matką Twoją Bolesną...

Czy nie słyszysz w prastarych świą­

tyniach polskich bolesnych narzekań i jąków piastowskich? Lecz kląć Cią nie wolno — może i Ty jeszcze przej­

rzysz..." — napisał to o Wrocławiu Górnoślązak z Rozbarku w roku 1912.

Lecz kląć Cią nie wolno.

Bo masz duszą. Słabiutka jest i zakurzona rumowiskiem siedmiu stu­

leci.

Ale teraz objawi sią w słońcu i wy­

kąpie w Odrze.

Idą do Ciebie.

Kochany Wrocławiu.

*) Jo an n is D lu g o ssi: „H is to r ia P o lo n ia e " t. V ., s tr. 458.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Równie ważne jest wydanie zarządzenia o obowiązku meldowania się osadników w ciągu trzech dni u właściwych władz lub w M ilic ji Obywatelskiej. Przyczyni się

Sztuka tematem swym obejm uje aktualne zagadnienia w alki z niemczyzną i zasługuje na specjalną uwagę społeczeń­.. stwa ziem

I oto w owym czasie pewien szlachcic polski wybrał się ze Sandomierza W isłą do Gdańska, by tamże sprzedać plony rocznej swej pracy. I tak się właśnie

Celem naszym jest śledzenie pierwszej czołów ki bydgoskiej, k tó ra dzień przed nami odjechała do Szczecina, oraz poznanie m ożliwości osadniczych w terenie..

Sprawa Józefa Pęczka wskazuje, że pod ty m względem sytu ­ acja Polaków uległa jednak pewnej... B iu ­ ra te nie sprawdzają tożsamości

bli na Pomorzu Zachodnim znajduje się wiele półfabrykatów, które można będzie zbyć w województwach

Powoli, coraz częściej, najpierw tylko fragmentarycznie, potem coraz więcej zajmował w nich miejsca Marcin.. Co się stało

jennymi o pokój w świecie, że budować będzie głęboką przyjaźń z Narodami Związku Radzieckiego i innymi narodami demokracji ludowej, że opierać się będzie