• Nie Znaleziono Wyników

Wypożyczanie pisma u sprzedawcy fest nadużyciem. DZIENNIK POŚWIECONY SPRAWOM NARODOWYM i SPOŁECZNYM NA KRESACH ZACHODNICH

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wypożyczanie pisma u sprzedawcy fest nadużyciem. DZIENNIK POŚWIECONY SPRAWOM NARODOWYM i SPOŁECZNYM NA KRESACH ZACHODNICH"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

R3k VIII.

flależytość pocztowa uiszczona ryczałtem.

Katowice, sobota 18 go listopada 1933 r.

Wypożyczanie pisma u sprzedawcy fest nadużyciem.

Cena

pojedynczego egzemplarza

15

groszy

Nr. 319

DZIENNIK POŚWIECONY SPRAWOM NARODOWYM i SPOŁECZNYM NA KRESACH ZACHODNICH

Redaktor naczelny: Edward Ramon. Drak: Drukarnia śląską. Sp. a ogr. odp. Katowice. Batorego 2 I Kościuszki 15. Telefon 878 I 426 Redaktor odpowiedzialny: Henryk Hansą

REDAKCJA: ul. Moniuszki nr, ID

Telefon er. 803 — Telefon redakcji nocnej nr. 426

ADMINISTRACJA: ul. Moniuszki 10

Telefon 1698 — P. K, O. Katowice nr. 303551

REPREZENTACJA: Królewska Huta

ulica Gimnazjalna nr. 39, — Telefon nr. 608

Abonament miesięczny: przez poczt oraz w administracji 3.59 złote z doręczenie do domu. — Rękopisów nie zwraca slę^1

Pod znakiem „deklaracji o nieagresji miedzy Polska a Niemcami.

SiwiacUcateme Passa üissistra Becka.

•199

Warszawa. Pan minister spraw za­

granicznych, zapytany przez przedsta­

wiciela P. A. T. o ocenę rozmowy p.

kanclerza Rzeszy z posłem R. P. w Ber­

linie, oświadczył co następuje:

Przywiązuję bardzo duże znaczenie do stanowiska, jakie p. kanclerz Rzeszy zajął w sprawie stosunków polsko-nie­

mieckich. Z drugiej strony poseł nasz p. Lipski jest dokładnie poinformowany o intencjach i poglądach Rządu, tak, że mógł autorytatywnie określić nasze, sta­

nowisko. Szczególną wagę przywiązuję do tego, że ludności obydwu krajów wal cząeęj w ciężkim codziennym trudzie ze skutkami kryzysu ekonomicznego zo­

stało wyjaśnione, iż polityka obydwu rządów czujnie i aktywnie dąży do za­

bezpieczenia jej przed możliwością ja­

kiejkolwiek napaści.

Uprzejmy język niemieckiego komentarza.

Berlin. Biuro Conti komentuje ośpriad czenie polskiego ministra spraw zagra­

nicznych Becka w Sprawie przyjęcia posła Lipskiego u kanclerza Rzeszy, w którem to oświadczeniu minister polski zajmuje stanowisko w sensie bezwzglę­

dnie pozytywnym, powitane zostało z żywem zadowoleniem. Z ministrem, spr.

zagranicznych Beckiem — pisze Biuro Conti —■ za którym stoi osobistość wiel­

kiego męża stanu Piłsudskiego wystę­

puje na arenie dyplomacji europejskiej zupełnie nowy typ o profilu całkiem no­

wym. Po pełnych rozczarowań wyni­

kach tylu międzynarodowych rokowań w ciągu lat ostatnich podejmowane są obecnie poraź pierwszy próby załatwie­

nia w dwójkę problemów politycznych na drodze bezpośredniej niemiecko-pol­

skiej ^wymiany zdań. Próbę tę należy po Witać i poprzeć, albowiem jest też i dla Niemiec rzeczą najważniejszą, że przez wymianę zdań między kanclerzem Rze- Szy. a posłem polskim, jak również przez wynurzenia polskiego ministra spraw

^granicznych stworzona została nowa atmosfera.

Z głosów prasy francuskiej.

Paryż. „Le Temps“ podkreśla, że M rozpoczęcia rokowań'między Pól-

7 a Niemcami jest czemś nowem. a ij el* chodzi o Niemcy posiada niezwy-

• P duże znaczenie, gdyż dotychczas, st i xX*ad°mo, nacjonaliści niemieccy .ale się sprzeciwiali rozwojowi stosup-

°w między Berlinem a Warszawą a ' atmosferze wzajemnego zaufania. Te-

<4„ztwNc należy tylko cieszyć się, że zo- a\v Sta*ony kontakt między Berlinem dzi oarszawa, tembardziej, że jeżeli cho-

rząd polski, to inicjatywa ta jak LeSztą zawarcie paktu polsko-sowiec­

ki g0 ? nieagresji zgadza sić z dążenia- XY °;g0*nemi polityki francuskiej i ze : Potpracą Francji i Polski na mocy

lejących układów.

Pot 'smo Przypuszcza, że trzeba było re ?fny.ch motywów politycznych, któ- do mogtyby skłonić kanclerza Rzeszy w JaNcia pojednawczego stanowiska

stosunku do Polski.

Watnv Figaro“ pisze m. im: nie ulega Ostro .ości* że Warszawa nie zaniedba Zności w sprawie rokowań polsko-

niemieckich. Rządowi polskiemu będzie z pewnością zależeć na otrzymaniu wszelkiej gwarancji i na niezdecydo­

waniu niczego bez pełnego porozumie­

nia się z Francją.

„Paris Soir“ pisze, że bezpośrednie rokowania polsko-niemieckie można in­

terpretować w różny sposób. Niektórzy udają, że uważają to za pośrednią repli­

kę Polski na pakt czterech i za zemstę Polski w stosunku do Francji, nie'można jednak zatrzymać się przy podobnej hi­

potezie. W półofiejąinej deklaracji „Ga­

zeta Polska“ pośpiesza zagwarantować, że zmiana, jaka zaszła w Berlinie, nie dotyka w niczem stosunków z Francją ani z Małą Ententą. Nie mamy — o- świadcza „Paris Soir“ — żadnych po­

wodów do nietrzymania się tej dekla­

racji.

Z głosów angielskich.

Londyn. Pod nagłówkiem: „Pakt Hitlera z Polską“- „Daily Herald“ pisze co: następdje: ,,Najważniejszymi czydni- kiem sytuacji obecnej jest zainicjowa­

nie rozmów, pomiędzy Niemcami a Pol­

ską“. Zdaniem dziennika, oświadczenie o .nieużywaniu przemocy i o bezpośre­

dnich rokowaniach niete zostanie w naj­

bliższej przyszłości w forme paktu o nieagresji. Zarówno w Berlinie jak i w Warszawie mają nadzieję, że będzie to oznaczało, iż drażliwe sprawy będą na pewien czas złożone w chłodni. O ile wyniki będą odpowiadały tym oczeki­

waniom i. na granicy, uważanej dotych­

czas za najniebezpieczniejsza w Euro­

pie, nastąpi odprężenie w sytuacji, to

krok obecny będzie posiadał powsze­

chny wpływ uspokajający i ułatwi bez­

pośrednie rokowania między Francją a Niemcami.

Opinia rumuńska.

Bukareszt. Komunikat o deklaracji kanclerza Hitlera wobec posła Lipskie­

go wywołał w politycznych kołach ru­

muńskich silne wrażenie.. Prasa stre­

szcza obszernie jego artykuł, porównu­

jąc ostatnią deklarację do paktu nie­

agresji. „Cuventul“ komentuje ten fakt jako nowy objaw samodzielnej i śmia­

łej polityki Polski, która niezależnie od kryzysu zaufania na zachodzie zmierza do zapewnienia pokoju zarówno na wschodnich, jak i na zachodnich grani­

cach Polski, podnosząc temsamem auto­

rytet jego narodu.

Optymistyczne komentarze prasy węgierskiej.

Buflapeszt. Cała prasa węgierska ży- Wo Oihawia konferencję pomiędzy kan­

clerzem Rzeszy Hitlerem a posłem pol­

skim w Berlinie Lipskim, przypisując jei niezwykłą wagę i określając jako wstęp do porozumienia polsko-niemiec­

kiego i paktu o nieagresji.

„Nyol Corai Ujsäg“ pisze, że poro­

zumienie Berlina z Warszawą stanowi kolosalną sensację światową.

„Az Est“ pisze o wielkim zwrocie w polityce europejskiej i w konferencji polsko-niemieckiej widzi drogę do pak­

tu o nieagresji i do zabezpieczenia gra­

nic Polski. Podobne rokowania miała rozpocząć również Czechosłowacja.

Poseł Polski w Berlinie Józef Lipski, który o«

statnio odbył z Hitlerem konferencję w sprawach polsko - niemieckich.

---O----—

„Rester Lloyd“ zaznacza, że roko­

wania pomiędzy kanclerzem Hitlerem a posłem Lipskim są drogą ku Locarntt wschodniemu i korzystnym krokiem do odsunięcia, przeciwieństw . niemiecko-»

polskich.

Co piszą w Wiedniu.

Wiedeń. Prasa wiedeńska śledzi ba­

cznie doniesienia o rozmowach polsko- niemieckich.

‘„Neue Freie Presse“ w depeszy z Berlina podaje opinję tamtejszych kół politycznych, według których dalsze ro­

kowania mają być podjęte w najbliż­

szym czasie. Zapowiedź ta jest uważa*

na za daleko idący postęp.

„Die Stunde“ wyraża również zapa­

trywanie, że droga z Berlina do Paryża wiedzie przez Warszawę. Berlińskie koła polityczne sądzą, pisze „Die Stun­

de“, że krok niemiecki jest posunięciem szaohowem, mającem na celu odciągnię­

cie Polski od jej dotychczasowych so­

juszów. Akcja ta rozpoczęła się przed kilku miesiącami w Gdańsku.

. . . . ••'''imiimiiiiiiimiimillllllllllllllllllUlillllllllllU

„Kto lest sprytnieiszy"?

Interesujący g#es francuski @ rokowaniach polsko-niemieckich.

Paryż. St. Brice w piątkowym „Jour- nal'u“ zamieszcza artykuł p. t.: „Praw­

dziwy sens zbliżenia polsko - niemiec­

kiego“. Podtytuł brzmi: „Dwa kraje zy­

skują na czasie — jeden, aby się zbroić, drugi, aby się wzmocnić".

Pierwszym czynem zwycięskiego Hi­

tlera — pisze St. Brięe — było wycią­

gnięcie ręki do Polski. Nie trzeba zapo-

minąć, że pierwszym czynem po zwy­

cięstwie hitlerowców w Gdańsku było zbliżenie Gdańska i Polski. Oznacza to, że dwa rządy dość silne, aby patrzeć w przyszłość, mogą sobie pozwolić na luk­

sus zabawy w to, kto jest sprytniejszy.

Wejście Polski do tej. gry na pierwszy rzut oka wydawać się może niepokoją- cem. Wszystko się jednak tłumaczy. Pol

iiimiimimmillMlIllllllllllIllIllimmiiiimim. . . . .

Głos francuski o położeniu gospodarcze* Polski

Paryż. „L'Homme Libre“ zamiesz­

cza obszerny artykuł, poświęcony 15- letnim wysiłkom Polski w dziedzinie ekonomicznej, w którym stwierdza, że w tym czasie Polska stworzyła podsta­

wy jednolitego organizmu gospodarcze­

go. Skonsolidowana gospodarczo Polska

— pisze dziennik — odgrywa coraz to większą rolę na terenie międzynarodo­

wym i nie można sobie dziś wyobrazić żadnej próby zorganizowania ekonomi­

cznej współpracy ludów, zwłaszcza w Europie środkowej i wschodniej, bez czynnego udziału Polski.

«„«.„«UUMIIUlHimiliiiiiimiiiiiilililllllllllllllllllllllllllHIIIIIIHIliniiilimtuiiiiim...

Lojalni Niemcy zaczynają sie organizować.

Bydgoszcz. W Bydgoszczy powsta­

ła nowa organizacja niemiecka „Deu­

tscher Arbeiter Bund“, skupiający prze­

ważnie Niemców lojalnie usposobio­

nych dla państwa polskiego i jego rzą­

du. W czasie zebrania, które odbyło się onegdaj poddano ostrej krytyce działal­

ność miejscowych leaderów niemiec­

kich, którzy pobierają wysokie uposa­

żenia z tytułu swego politycznego sta­

nowiska, trwonią znaczne sumy w lo­

kalach nocnych. Grupa tych działaczy usiłowała przeszkodzić obradom, wresz­

cie po odśpiewaniu hymnu hitlerow­

skiego opuściła zebranie, które zakoń­

czyło się w spokoju.

ska wie, że czas pracuje dla niej. Rok­

rocznie powiększa się ludność jej o pół miljona, a jednocześnie wzmacnia się fi­

nansowa i ekonomiczna potęga. Polska może sobie pozwolić na układy pod wa­

runkiem, że nie będzie mowy o rewizji terytorialnej, a przedewszystkiem pod warunkiem, że sama wzmacniać będzie swą potęgę militarną. Polacy są zdecy­

dowani na to. Gdy mówiono o zmniej­

szeniu zbrojeń w Genewie, oświadczyli, że nie mają zamiaru popełniać samobój­

stwa. A więc można zrozumieć polity­

kę neutralizacji, wzajemnej tolerancji, a jednocześnie dobrego sąsiedztwa, ugrun­

towanego na porozumieniu dwóch stron.

Bolar 5,3®.

Na rynku prywatnym tendencja dla dolara mocniejsza. Dolar podskoczył do 5,42, w obliczeniu mjędzynarodowem 5,40. Bank Polski płaci za dolary 5,30.

Bratanek Hussoliniegoj naczelnym redaktorem!

Medjolan. „Popolo d'Italja“ donosi, że w dniu wczorajszym w 19-tą roczni­

cę jego założenia dyrekcję pisma z woli Duce, obejmuje Vito Mussolini, syn zmarłego Arnolda, brata Mussoliniego, który do śmierci był dyrektorem „Pe- polo d'Italia“.

(2)

Str. 2

,Polska Zachodnia” z dnia 18 ljstopada 1933 r. Nr. 319

Ha marpesie Mm o mm\

Polsko niemiecka „deklaracja o nieagre SJ1“, uzgodnienie między kanclerzem Rze- jszy i przedstawicielem dyplomatycznym

«Polski w Berlinie zupełnej zgodności obu '(rządów w zamiarze traktowania na drodze bezpośrednich rokowań spraw, dotyczą­

cych obu krajów“, oraz „wyrzeczenie się w

■stosunkach między sobą wszelkiego ucie­

kania się do siły“ — jest momentem zwrot­

nym nie tylko w polityce polsko niemiec­

kiej, lecz również i w całokształcie stosun­

ków polityki w Europie.

Chcąc ocenić ten zwrot i jego wagę, musimy się cofnąć pamięcią o piętnaście łat, które minęły od listopada 1918 roku, przypomnieć sobie, jak to — za sprawą wrogiej nam propagandy — kształtowała się opinja świata w stosunku do wskrze­

szonej Polski. Tysiącznemi kanałami złoś­

liwej propagandy sączyła się po Europie, a nawet poprzez Atlantyk po drugiej półku­

li ziemskiej kampania przeciwpoiska. Pol­

ska — podsuwała światu wroga nam pro­

paganda — to ośrodek niepokoju w Euro­

pie... Wszystkie biura prasowe 2 i 3 Inter­

nacjonała. wszędzie, gdzie tylko sadowiły się jaczejki propagandowe niemieckie, uży­

wano Polski jako straszaka... Zaczęło się to zaraz pierwszego dnia po odzyskaniu przez nas niepodległości. Państwo pogromów — wrzeszczały po świecie wszystkie ajencje, mobilizując kapitalizm żydowski do Nowe­

go Jorku po Londyn i Paryż przeciw Pol­

sce. Repertuar insynuacyj antypolskich sta­

wał się coraz obfitszy; Polska rzuci się na Gdańsk i zlekceważy postanowienia trak­

tatowe, dotyczące „wolnego miasta“ — straszono. Polska wyciąga swe macki po Prusy Wschodnie.. Polska lada dzień po­

gwałci byt samodzielny Litwy i pomasze­

ruje do Kowna... Polska da się z łatwością użyć jako narzędzie zbrojnej interwencji wobec państwa sowieckiego.. Słowem: Pol­

ska jest każdej chwili gotowa rozpętać bu­

rzę wojenna w Europie, jest ona głównem siedliskiem fermentu, mogącego lada mo- jtnent zburzyć strukturę pokojowa świata..

I długo, bardzo długo musieliśmy prze­

konywać Europę, że jest właśnie wprost przeciwnie — niż brzmią te perfidne podli- szczenią wrogiej propagandy. Długo musie­

liśmy cierpliwie znosić tę krzykliwą, maną, zupełnie w środkach nie przebierają­

cą akcję oszczerstw i szkalowali — my, któ­

rzyśmy przecież stale i konsekwentnie u- prawiall politykę nawskroś pokojową, z wy­

trwałością popierali wszystko, co może u- trwalić pokój w Europie.

Nie przejmowaliśmy się jednak zbytnio tą propagandą. Klasyczne pod tym wzglę­

dem są słowa ministra Becka, wypowie­

dziane w marcu br. na posiedzeniu sejmo­

wej komisji zagranicznej, iż., kto ma czas i pieniądze, niech się bawi propagandą — zaś Polska, nie licząc się z tern. pójdzie sta­

le i konsekwentnie po raz wytyczonej linji.

A Huja ta wiodła bezpośrednio do świa­

domych i celowych działań, mających za­

pewnić i nam i światu pokój i bezpieczeń­

stwo. Myśmy byli inicjatorami szeregu wa­

żnych kroków w tej mierze, my staliśmy się ośrodkiem pacyfikacji Wschodniej Europy, my z całą świadomością rzeczy poszliśmy na kurs bliskich stosunków z naszym wscho dnim sąsiadem, my znamienicie przyczyni­

liśmy się do paktu, który wreszcie jasno określał — a zarazem i potępiał — „napa­

stnika“, my oddawaliśmy dobre usługi wszy stkim naszym sąsiadom i — sąsiadom są­

siadów, gdy pragnęli związać się również paktami przeciwnapastniczepii-

To też zwolna opadały fale inwektyw i insynuacyj. Świat coraz bardziej nabierać musiał przekonania, jak kłamliwe były te wypady propagandy przeciw Polsce — i coraz bardziej utwierdzał się z tern, że jeśli gdzie należy szukać czynnika ładu i poko­

ju, to właśnie w Polsce.

Ostatecznie świadomość tego dotarła też i do Niemiec, które przecież przez lata całe przewodziły w suggerowaniu światu, iż Polska to tylko „Saisonstaat“, które ma­

czały palce w każdej robocie, mającej prze­

konać opinie publiczną na świecie o tern. że jeśli kiedyś rozgorzeje wojna, to chyba tyl­

ko z przyczyny Polski...

I oto w głównym organie wszechwład­

nie dziś Niemcami rządzącej partii w „Völ­

kischer Beobachter“ (Nr. 16 z 12 bm) czv- tamy:

„Jaki jest więc bilans piętnastoletniej niepod­

ległości Polski? Nie należy zaprzeczać, że w tym czasie dokonała sie zewnętrzna i wewuęlrz- na konsolidacja Polski... Polska jest dziś w Eu­

ropie czynnikiem, z którym trzeba się poważnie liczyć. W Niemczech popełniono w pierwszych latach powojennych błąd, określając Polskę jako państwo sezonowe. Ostatnich pięć lat dowodzi, że ten pogląd był fałszywy“.

I to musi wykrztusić centrally organ partii rządzącej Niemiec — to świadectwo musi, wystawić państwu, które przecież przez długie lata było przedmiotem to ką- śiiwości, to lekceważenia..

Zwrot ten — to psychologiczna baza, na której opiera się nowe nastawienie polityki niemieckiej w stosunku do Polski. Już 2 ma­

ja br. kanclerz Hitler w rozmowie z naszym posłem — jak opiewa oficjalny komunikat

— „wyraził życzenie, aby oba kraje swe wspólne interesy rozpatrywały i traktowa­

ły bez namiętności“ —- a w Genewie dele­

gaci Niemiec zaproponowali ministrowi Bec kowi, aby negocjacje toczyły się na pod­

stawie „gegenseitiger Achtung“., wzajemne­

go poszanowania..

Oto ta ewolucja, jaka dokonała się; od..

Missachtung — braku szacunku — do...

Achtung; od fanatycznej „Leidenschaft“ — prośby o rozmowy., bez namiętności.

Ten szacunek,'to poważanie i to uznanie Polski za czynnik równorzędny i za ostoję ładu — zdobyliśmy sobie bezsprzecznie na świecie, a zwłaszcza wśród naszych sprzy­

mierzeńców i tych, którzy ostatnio poszli na linie ścisłego z nami porozumienia.

Ale stokroć ważniejsze jest, że te „Ach­

tung“ zdobyliśmy również i u naszych prze­

ciwników, u tych, dla których Polska była sola w oku i którzy niczego nie zaniedbali

— by szerzyć właśnie „Missachtung“ na świecie w stosunku do Polski.

„Deklaracja o nieagresji“, wygłoszona właśnie przez kanclerza Rzeszy i przedsta-

wicie!a Polski — jest sprawdzianem realnych korzyści, które odnosimy naszą konsekwen­

tną, niczem niezamąconą — śmiało do raz wytkniętych celów, zdążającą postawa.

Stanęliśmy twardo na gruncie wyklu­

czenia wojny jako instrumentu załatwia Ilia zatargów między państwami. I dziś zbie­

ramy żniwo z tego posiewu szczerze poko­

jowej polityki. Dziś deklaruje chęć ■. niea­

gresji wobec nas Adolf Hitler imieniem na­

rodu niemieckiego.

Nigdy nie byliśmy przeciwnikami ukła­

dów bilateralnych. Uświadamialiśmy sobie zawsze, że póki niema lepszego instrumen­

tu porozumiewawczego, jak Liga Narodów, układy bilateralne — dotyczące zarówno porozumień gospodarczych jak. i politycz­

nych — są dobrym środkiem do zacieśnie­

nia stosunków wzajemnych między sąsia- dujacemi ze sobą państwami.

I dlatego też nie odtrąciliśmy żadnej dło­

ni, która ku nam się wyciągała, nie stroni­

liśmy od żadnych możliwości porozumień.

Nie będziemy więc też stronili od rozmów z naszym sąsiadem zachodnim, tak jak nie unikaliśmy ich z sąsiadem wschodnim.

Ate... Nie możemy przecież zapominać, że jedną z zasadniczych idei rządu niemiec­

kiego jest walka przeciw Traktatowi Wer­

salskiemu. Dzień 12-gę listopada, plebiscyt ludowy i wybory do Reichstagu, pdbył się nod znakiem tej walki", me Obchodzi nas tu.

jakim sposobem Hitler zdobył dla swych zasadniczych kotteepeyj 46 milionów. Niem­

ców. Ale nie wolno nam przeoczyć, że ca­

ły naród niemiecki za teńii koncepcjami o- powiedżial się, a w tych: koncepcjach tnie-

■...",...ii!!iti!iiTiiiiiiiit!iiiiiiii!ii!!iiii!iiiiiiniiiiiiii[j|[iiiiii!ll!łj{fj||iJni[iiiiliiuu[!tiniiii!infiuiiiiiiiiuijiiiiiiiiiMniriimi.,,i.,„..i....

ści się jako główny punkt; obalenie Trak­

tatu Wersalskiego...

To pierwsze „ale“.

Jest jednak i drugie... Wciąż zarówno Hitler, jak i jego najbliżsi pomocnicy, Goe- bels i inni, a za nimi cała prasa niemiecka powtarza: naród niemiecki przekreśla to, co przed erą hitleryzmu zostało zdziałane przez poprzedników obecnego reżymu;

Niemcy uznawać będą tylko te traktaty, na których będzie widniał podpis dzisiejszych kierowników państwa.. Czy niema zatem wewnętrznej sprzeczności między tern, co wnosi to twierdzenie a deklaracją o niea­

gresji?

Bezprzecznie Hitler jest osobistością, gó­

rująca nad całokształtem życia publiczne­

go w Niemczech. Dzień 12-go listopada wy­

kazał to w całej pełni. Deklaracja, przezeń złożona wobec przedstawiciela Polski — jest zatem wiążąca w ustach człowieka o takim zasięgu władzy.

Ale czas dopiero pokaże, czy słowa za­

mienia się w czyn. Nie wedle deklaraeyj kształtuje się współżycie narodów, a wedle współpracy i chęci unikania wszystkiego, co umniejszałoby powierzchnią tarcia.

Tego właśnie oczekuje Polska, przyjmu­

jąc do wiadomości — deklarację. Jjl I Jeszcze jedno, stojąc na gruncie, iż — jak to wypowiada „deklaracja o nieagresji“

— Polska i Niemcy są zgodne „w zamiarze traktowania na drodze bezpośrednich roko­

wań“ wielkiego kompleksu spraw, dotyczą­

cych obu krajów —Polska w niczem nie zmienia swej polityki wobec Innych państw, Rozmowy polsko-niemieckie nie wpływa­

ją zupełnie na treść i sens naszych układów

sojuszniczych. • : i

O tein musi być przeświadczone zarów­

no cale społeczeństwo polskie, jak i wszy­

scy poza granicami naszego państwa.

Nieciekawy popis zamowilrsych „świadków“

w prezesie e podpalenie tte!eiisSa@a™

Berlin. Wczorajsza rozprawa o pod­

palenie Reichstagu rozpoczęła się od ze­

znań b. komunisty Grothego, który skła­

da szereg sensacyjnych oświadczeń ob- ciążających pśMfż%ych. 'Swiadekt opo- wiada, że od 2i roku był członkiem czynnym bojówki. komunistycznej, po­

czerń zerwał z partją przekonawszy się, że okłamuje ona proletariat. Jako robo­

tnik nie mógł znieść oszczerstw rzuca­

nych na socjalistów. Bojówki komuni­

styczne t. z w. czerwonego frontu były uzbrojone. W lutym rb. zarządzono sta­

łe pogotowie alarmowe w specjalnych kwaterach partyjnych. 22 lutego komen­

danci poszczególnych bojówek otrzy­

mać mieli tajną instrukcję, aby zgłosili się po broń. Na 24 lutego zapowiedziany miał być stan ostrego pogotowia. Hasło

„bić faszystów“ było wysuwane. W kwietniu odbyć.się miało tajne zebranie

funkcjonarjuszów partyjnych, na któ- rem była mowa o pożarze Reichstagu.

Jeden z towarzyszów świadka; niejaki Si enger miął się wówczas wyrazić, że zarzut wyfaczany narbdowyra socjali­

stom nie jest uzasadniony. Na (zapytanie obecnych Sienger njia.l odpowiedzieć wymijająco, że nie może mówić wię­

cej, ponieważ w dniu pożaru pełnił funk­

cje kurjera między centralą komunisty­

czną a Reichstagiem. Na uwagę przewo­

dniczącego, że zeznania złożone policji nie zgadzają się z obecnemu świadek tłumaczy, że po 9-ciu miesiącach nie przypomina sobie wszystkich Szczegó­

łów. "Świadek powołuje się' na zeznania Kämpfern, który miał również* opowia­

dać, że w podpaleniu brał osobiście u- dział, przenosząc materiały palne do Reichstagu. Kämpfer miał mówić, że gdy by wiedział, jakiem niepowodzeniem za-

Dnia 17 bm. zasnął w Bogu po krótkich cierpieniach mój ukochany syn, nasz dobry brat i nasz swagier

#. p. Wincenty Jeleń

sstäsSrs eSeMa-eSeeSaisäffimif

Pogrzeb odbędzie' się 19 listopada br, ze szpitala Miejskiego w Król.-Hucie o godzinie 12,45.

0'Czem zawiadamia w smutku pogrążona

RedzBma.

östr»S te 0 r»@raewi®ar Italii.

Rzym. Po długich dyskusjach -na te­

mat utworzenia- korporacyj, w których zabierali głos- najwybitniejsi przedsta­

wiciele organrzacyj pracodawców i pra­

cobiorców, należący do Pady Korpora­

cyjnej. premjer Mussolini, będący zara­

zem ministrem Korporacyj, przedstawiły końcową uchwałę, W uchwale tej kor-*

poracja określona jest jako instrument, realizujący zdyscyplinowanie integral­

ne, organiczne i calostkowe sił produk­

cyjnych w związku .z rozwojem dobro­

bytu i potęgi politycznej oraz bogactwa narodu włoskiego, W stosunku do licz­

by korporacyj powinna być ona dosto­

sowana do potrzeb gospodarki narodo­

wej, a korporacje winny być kreowane 'zależnie od wielkich gałęzi produkcji.

W zakresie składu Rady Korporacyjnej uchwała postanawia, iż powinna ona składać się z przedstawicieli partii, ad­

ministracji państwowej, ■ kapitału, pracy i techniki. Zadania korporacyj mają być doradcze z prawem obowiązkowości w stosunku do problematów większej wa­

gi oraz godzące poszczególne interesy, a jednocześnie, poprzez Radę Korpora­

cyjną, prawodawcze w granicach praw, regulujących działalność gospodarczą narodu. Wielka Rada Faszystowska po­

weźmie wszelkie decyzje, dotyczące dalszego rozwoju w zakresie politycz- no-konstytucyjnym i ewentualnych zmian, wypływających z utworzenia i funkcyj praktycznych korporacyj.

kończy się zamach, to nigdy nie przy­

łożyłby do niego ręki. Świadek wzięty w krzyżowy ogień pytań wikła się. Opo wiadą dalej, że podpalacze mieli być wpuszczeni do gmachu przez posła Keh- ne,J?2 lutego w domu Liebknechta miała się odbyć fajna narada, w której uczest­

niczył Thälmann, miał tam być obecny i Luebbe. Akcją kierował Popow. Wszy­

scy sprawcy podpalenia mieli uciec oknem. Van der Luebbe zabłądził i nie mógł znaleźć wyjścia. W czasie konfroil facji z Popowem Wynika scyzja. Popow rzuca epitet: „łajdak“. Przewodniczący oświadcza, że w aktach znajduje się o- świadczenie Grothego, że może on podać ważne szczegóły pod warunkiem nie#- wymieniania jego nazwiska.

-ooo

Powrót polskmi eskadry samolotów z RosH.

Warszawa. Na lotnisku wojskowe®

wylądowała eskadra samolotów, P°' wracających z ZSRR. Drogę powrotną z Mińska lotnicy polscy przebyli w cią­

gu jednego dnia, lądując tylko w Bia­

łej Podlaskiej dla zaopatrzenia się w benzynę. Po powrocie lotnicy zameldo­

wali się u szefa departamentu aeronau- tyki Ministerstwa Spraw Wojskowycti płk. Rayskiego.

Naiazd wilków I dzików#

Kołomyja. Z Berezowa, Kosmacza i sąsiednich miejscowości donoszą o szko­

dach, wyrządzanych ludności huculskie!

przez wilki i dziki. Dziki wyrządziły li­

czne szkody w kartoflach i kukurydzy»

wilki zaś porywają bydło z zagród.

(3)

„Polska Zachodnia** z dnia 18 listopada 1933 r.

Str. 3

Statek „Kościuszko” z uratowaną załogą

statku „Horst Wessel” w Gdyni.

Gdynia. 16 b. m. o godz. 11 rano orzybył do Gdyni statek „Kościuszko“, Ljący na pokładzie uratowaną załogę niemieckiego statku rybackiego „Horst Wessel“ w ilości 12-tu osób z kpt. Pau­

lem Olszewsky'm na czele.

jak wiadomo, rozbitkowie nie chcieli wylądować w Kopenhadze, gdzie „Ko­

ściuszko“ wpływał kilka dni temu. lecz w Gdyni — w przekonaniu — że tak serdeczną opiekę, jakiej doznali na pol­

skim statku, trudno im będzie znaleźć w Danii.

Przybycia statku do Gdyni oczeki­

wano z du żem zainteresowaniem. Na nabrzeżu zebrały się tłumy publiczności,

„raz członkowie załogi statków, prze- bywających obecni w Gdyni. Po przy­

cumowaniu „Kościuszki“, przedstawi­

ciele zarządu portu, władz policyjnych oraz niemiecki konsul z Torunia p. von Hoops weszli na pokład statku, gdzie nastąpiło przekazanie uratowanej zało­

gi niemieckiemu konsulowi.

Kapitan statku „Horst Wessel“ p. 01- szewsky złożył w imieniu uratowanej załogi serdeczne podziękowanie dyrek­

torowi biura portowego Linji Gdynia—

Ameryka komandorowi Jaeyniczowi, mówiąc, że przez długie lata pracy na morzu przechodził rozmaite chwile, je­

dnak do najmilszych w życiu zaliczać będzie godziny spędzone na polskim stat ku. Następnie podziękowania złożył konsul niemiecki p. von Hoops, dodając wyrazy najgłębszego uznania za to, co widział i odczuł na statku „Kościuszko“

- „byłem wprost zaskoczony serdecz­

nością przyjęcia, które wzbudziło we mnie nowe uczucia wobec społeczeń­

stwa polskiego“ — zakończył konsul.

Po przemówieniach kpt. Borkowski wręczył każdemu z uratowanych człon­

ków załogi statku niemieckiego fotogra­

fię statku „Kościuszko“. Na zakończe­

nie dokonano wspólnej fotografii, a kpt.

Olszewsky wzniósł okrzyk na cześć Polski i kpt. Borkowskiego.

Uratowana załoga niemiecka wyszła

% ląd i odjechała do Gdańska, skąd uda się do Niemiec. Zaznaczyć należy, iż za­

łoga niemiecka nie miała ze sobą żad­

nych rzeczy, gdyż poza dokumentami okrętowemi i bandera okrętową nic nie udało się z „Horst Wessel“ uratować.

O godz. 1 po południu komandor Ja­

kież w imieniu Linji Gdynia — Ame- Tka podejmował na pokładzie „Kościu­

szki“ konsula von Hoopsa, kpt. Olszew­

sky, kpt. Borkowskiego i oficerów „Ko­

ściuszki“ śniadaniem.

Na zakończenie śniadania kpt. Bor­

kowski wręczył konsulowi niemieckie- ...Hw.iiiiiiiiiiitiiimiimimiiiiiiiiiiiiiillllllllllllllllllll

mu w sposób uroczysty uratowaną ban­

derę niemiecką statku „Horst Wessel“

i jego dokumenty okrętowe.

ll!ll!lllllllllllfIIIlIllłi,łUiiimi«niiiiiiiit»i»nnM".»

2 dniu.

My nie obliczamy... kosztów ratunku.

Wyratowanie załogi niemieckiego stat­

ku „Horst Wessel“ przez załogę polskiego parowca „Kościuszko“ przypomina wypa­

dek wyratowania polskich lotników przez niemiecki statek. W związku z wyratowa­

niem naszych lotników zamieściła „pewna“

katowicka gazeta artykuł zatytułowany:

„Was kostet ein S. O. S.-Ruf“. (Ile kosztuje sygnał ratunkowy S. O. S.); roztrząsając, jakie to szkody i stratę czasu ponoszą o- kręty, niosące pomoc rozbitkom. Biedna ga- zecina nie przeczuwała, że kilka lat później młoda flota polska zrewanżuje się Niem­

com, śpiesząc na pomoc rozbitkom z „Horst Wessel“.

Wspólną cechą obu wypadków jest, że i tu i tam chodziło o życie ludzkie. Nato­

miast komentarz nasz różni się od wyżej przytoczonego artykułu tern, że nie prze­

prowadzamy „kalkulacji kosztów“. Z czynu naszej marynarki cieszymy się wraz z ca­

łym cywilizowanym światem.

Może katowicka krzykaczka zawstydzi się swych dziś może zapomnianych wynu­

rzeń, może się zarumieni, jeśli potrafi... Po­

wód jest po temu...

Czy wiecie jednak, że . . . słońce zimowe może opalić skórę na piękny kolor bron- zowy, albo "poważnie uszko­

dzić tkankę skórną?

Że zawieja śnieżna może cerę ożywić albo zupełnie ją zniszczyć?

Dla doznania niezamąconej rad ości ze sportów zimowych, trzeba dobrze pamiętać o należytem zabezpiecze­

niu swej cery.

Dla miłośników sportu stworzyliśmy idealny, tłusty krem biologiczny

Eu kuto I 6 chroni skórę przed szkodliwemi wpływami- atmosferycznemi, przed zbyt palącemi promieniami górskiego słońca, a równocześnie ułatwia i przyspiesza opalanie.

EukutoIjB kosztuje teraz już tylko;

małe pudełko . . 0.75 zł.'

duże pudełko • • 1.40 ____

Przy zakupnie proszę pamiętać o preparacie Trilysin, be Trllysin jest dla włosów tak ważny, jak Enkutol dla cery.

„Staatsfeindliche Einstellung”

Jessese Jedna dziedzina do »kontyngentowania.

Rozpoczęto niedawno w Warszawie, jak wiadomo, rozmowy z Niemcami w sprawach gospodarczych. Chodzi o u- sunięcie stanu wojny celnej między dwoma krajami, oraz o ewentualne po­

rozumienie się w sprawie kontyngen­

tów dostarczanych sobie wzajemnie to­

warów.

Nie od rzeczy będzie przypomnieć,

. . . .... .. . . Illlllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll

że istnieje dziedzina stosunków polsko- niemieckich, gdzie modna obecnie zasa­

da wzajemnie odpowiadających sobie kontyngentów nie ma dotąd zastoso­

wania.

Chodzi o sprawę coraz częstszych wydalań robotników polskich i Żydów

— obywateli polskich z granic Rzeszy.

Z powodu znanych wypadków i sy-

lllllllllllllllllllllllllllllllllllimiiinni1. . . u.... i. . . .

Przyczynek do wychowawczej atmosfery w szkołach mniejszościowych.

Prowokacyjny wybryk i napad w szkole mniejszościowej w Małej Dąbrówce.

•MMiiiiiiiiiiiiiiiim... .

Otrzymujemy list następujący:

W dniu 13 listopada 1933 r. podczas przerwy w nauce wysiany został syn mój Edward Sta­

dek przez kierownika szkoły Ii-ej p. Kołpano- wicza z listem do kierownika szkoły I-ej p. Go- móły. W chwili wejścia wspomnianego do po­

dwórza szkoły I-ej przy ulicy Dąbrowskiego, zaczepiony został mój syn przez dzieci klasy mniejszościowej (wszystkie dzieci tejże klasy) głośnem okrzykiem „Piłsudski idzie!“ Równo-

IlIllIllIllllllinillllUlHIHnillllllllllliiimiimimfmM«»"»1'"«”

Apel do wszystkich oddziałów

miejscowych Z. Z. Z. Wojew. Śląskiego.

W dniu 19 listopada 1933 r. upływa y *at od chwili, gdy obecny prezes 5/- Z. ob. inż. Jędrzej Moraczewski

°Wl ster rządów w Polsce, jako pierw- premjer odrodzonej Rzeczypospo- , Celem uczczenia tej rocznicy i 40-

? n*ej działalności ob. Moraczewskiego

!,a drenie robotniczym, Okręgowa Ra- } Zawodowa Z. Z. Z. urządza uroczy- J akademię, dla wszystkich członków

' Z- Z. i sympatyków.

Car,5kadem'a odbędzie się w Katowi- cn w dniu 19 listopada o godz. 11 rano

sal1 P* Kubosza (Park Kościuszki).

Program Akademii złożą się: prze je Wl.enia o działalności i pracy b. prem- a Moraczewskiego oraz bogaty pro- aS artystyczny.

cam W.iadamiają,c 0 powyższem, zwra- L ,y sjs.do wszystkich członków ZZZ., dniu 19 listopada br. przybyli do demr„ceIem wzięcia udziału w Aka- n,*“i1:, która jest świętem naszej orga-

^asn zzz.

Zarządy

ny Przez mężów

|W U,*«*

Oddziałów Miejscowych zaufania i specjal- zawiadomić wszystkich czlon- Wz;e o akademii i zachęcić ich do

scia udziału Kosztów ni a zwraca

zzz.

Się_,cia udziału.

dz^.dniu 19 listopada nie należy urzą- 2adnych zebrań członkowskich.

W dniu 19 listopada br. wszyscy do Katowic!

Za Okręgową Radę Zawodową ZZZ.

(—) Kapuściński St., sekr. (—) Piechoczek, prez.

Za Zarząd Główny Zw. Górników ZZZ.

(—) Fesser Fr., prezes.

(—) Kapuściński St., Sekretarz Generalny Za Zarząd Okręgowy Zw. Metalowców ZZZ.

(—) Rogacki, prezes (—) Bajdur St,, sekretarz

Za Zarząd Główny Fed. Prac. Umysłowych (—) St Kapuściński, prezes (—) Sroka-Sierosławski, sekretarz Za Zarząd Okręgowy Fed. Kol. Polskich

(—) Szpila, prezes Za Zarząd Zw. Kelnerów

(—) Bierski, prezes.

... ... imwmiiiiiiiuiinillllllllllllHl;

cześnie w tej samej chwili nadbiegł ku niemu uczeń klasy mniejszościowej Franz Norbert — lat 9, syn Hugona Franza, zamieszkały w miej­

scu przy ulicy Katowickiej Nr. 38, który chwycił mego syna rękami w zamiarze pobicia, zaś dru­

gi uczeń tejże klasy niejaki Lukaszczyk Alojzy, syn Dominika Lukaszczyka, zamieszkały w miej­

scu przy ulicy Katowickiej Nr. 64, uderzył bez żadnego powodu mego syna jeden raz ręką w twarz tak silnie, że tenże potoczył się.

O powyższem zajściu zgłosił niezwłocznie syn mój p. kierownikowi Gomole, który ma nad­

zór nad klasą mniejszościową, a tak samo swe­

mu kierownikowi p. Kołpanowiczowi. Oprócz tego ja osobiście zgłosiłem o tern w dniu 14. XI.

1933 r. p. inspektorowi szkolnemu Szafrankowi z Katowic, który w temże dniu znajdował się u p. kierownika Gomoły w tutejszej miejsco­

wości.

Ze względu na to, że syn mój został bez ża­

dnego powodu przez wyżej naprowadzonych po­

bity i wskutek tego narzeka / dalszym ciągu na silny ból głowy, zniewolony byłem zrobić do­

niesienie do Policji.

Nadto koniecznemby było ażeby Władze Szkolne wpłynęły na nauczycieli klas mniej­

szościowych, aby ich uczniowie nie prowoko­

wali dzieci szkoły polskiej i nie pastwili się nad temiż, jak to miało miejsce w powyżej opi­

sanym wypadku, gdyż w wypadku powtórzenia się podobnych zajść wywołać to może niepożą­

daną reakcję odwetu.

(—) Władysław Stadek,

Prezes Związku Powstańców Śląskich Mała Dą­

brówka, zam. w Siemianowicach Śl. przy ulicy Siemianowickiej Nr. 5.

lllinillliniiiiiinniiiHitiiHiiimM.'...

Europa Je coraz ranie!.

Statystyka sporządzona przez minister­

stwo zdrowia w Pradze czeskiej dowodzi, iż w Europie ludzie jedzą coraz mniej. A wiec w r. 1931 przypada!i iia jednego mie­

szkańca Europy 163,2 kg mąki pszennej i żytniej, a w r. 1932 — 119,2 kg; w r. 1931 cukru spożyto 23,5 kg na osobę, w r. 1932

— 22,8 kg; ryżu w r. 1931 - 3,43 kg, w r.

1932 — 3,34 grochu w 1931 r. - 1,52 kg, w r. 1932 — 1,28; mięsa w r. 1931 — 94,1 kg,

w r. 1932 — 82,3 kg. Spadek konsumcji tych artykułów przypisywany jest szerzącemu się bezrobociu w Europie.

Słusznie.

A. : Najwięcej żałuję dorożkarza.

B. : Czemu?

A.: Ileż to ludzie mówią codziennie poza jego plecami.

tuacji, wytworzonej przez t. zw. rezo­

lucję narodową już i tak pewna ich ilość

— zwłaszcza Żydów — opuściła „go­

ścinne“ granice naszego sąsiada. Tern niemniej pozostaje dotychczas w Niemi czech sto kilkadziesiąt tysięcy obywa­

teli polskich, w tern około % wyznania żydowskiego. Są to w przeważnej czę­

ści ludzie przybyli do Niemiec w okre­

sie przedwojennym lub też przymuso­

wo przez okupantów ściągnięci z Polski w czasie wojny.

Liczni z nich, — a jeśli idzie o Ży­

dów, to prawie wszyscy — nie mają obecnie żadnej łączności z Polską, któ­

rej nie znają, językiem polskim nie wła­

dają, a przez stosunki rodzinne, gospo­

darcze i zawodowe wrośli całkowicie;

w grunt kraju, gdzie od lat przebywają.

Wszystko to nie przeszkadzało, że spokojni ci obywatele stali się solą wj oku pewnych czynników niemieckich,;

które stawiają tej kategorii obywateli wszelakie trudności w wykonywani^

pracy lub zawodu, a następnie pozby-j wają się tych „uciążliwych cudzoziem­

ców“.

Tego rodzaju inicjatywom władzę niemieckie idą odrazu na rękę i skwa-j pliwie stosując kwalifikację „staats­

feindliche Einstellung“, wydalają ich z granic Rzeszy, przymusowo odstawia­

jąc do granicy polskiej. Nasze poste­

runki graniczne notują mnóstwo takich wypadków.

Otóż tu wracamy do wspomnianej na wstępie zasady kontyngentów. Mo­

żna nie stosować wobec Niemców ogól*

nejj akcji odwetowej, której przedmio­

tem snadnie staćby się mogło owycl) parę dziesiątków tysięcy Niemców —j obywateli niemieckich, mieszkających dotąd w Polsce. Można nie uruchamiać żadnego specjalnego aparatu politycz-;

nego, albowiem nawet bezprawną po­

stępowanie drugich nie może sprówa-i dzić władz polskich z drogi trzymania się prawa i norm międzynarodowych.

Ale można i trzebaby w stosunku do na­

kreślonej procedury niemieckiej zasto­

sować zasady kontyngentowe! Wyda­

lony został z granic Niemiec Kowalski,1 Kaczmarek czy Jankielewicz, — to na- pewno znajdzie sie w Polsce wśród oby­

wateli niemieckich jakiś Müller, Hoenke czy von Schwindelhausen, którego za4 chowanie się nie jest bez skazy i wtedy jasnem i sprawiedliwem będzie, jeśli eksportowanemu par force ze strony;

niemieckiej kontyngentowi Kowalskich odpowie ze strony polskiej kontyngent MUllerów.

Wtedy albo w krótkim czasie po stro nie niemieckiej nastąpi otrzeźwienie I

„wymiana“ ta wogóle z pożytkiem dla stron obu ustanie, albo jeśli „obróti trwać będzie w dalszym ciągu, to przy-j najmniej

cała“

i „wilk będzie syty I owcą

T. B4

(4)

Str. 4

„Polska Zachodnia“ z dnia 18 listopada 1933 r. Nr. 319

leszcze kilka uwag oT.il

Szereg -krytycznych głosów, jakie poja­

wiły się w sprawie działalności TCL. na łamach „Polski Zachodniej“ wskazują na fakt, że praca oświatowa nie jest należycie ujęta przez te organizację, że pracownicy oświatowi wysuwają zastrzeżenia tak co do form -organizacyjnych, jak ideowych (Tow. Czytelni Ludowych. Niech mi będzie wolno dorzucić parę uwag do toczącej się dyskusji o TCL., do czego upoważnia mnie funkcja, jaką spełniam w Powiatowym Ko­

mitecie TCL. w Pszczynie. Sprawozdanie bibliotekarskie tegoż komitetu (nieobejmu- jącego Mikołowa z okolicą, gdzie działa Podkomitet) za rok ubiegły wykazywało 57 bibliotek.'Lustracja bibliotek . w 7 miej­

scowościach w czerwcu br, wykazała nie­

ścisłości w stanie naszego posiadania, bo okazało się, że 2 księgozbiorów z wymienio nych 7 odnaleźć nie można. Po długich po­

szukiwaniach stwierdziłem, że biblioteka w Krasowach znajduje się w prywatnym domu nieczynna i zdekompletowana, że mi­

mo kilkakrotnej interwencji Powiat. Komi­

tetu TCL. książek nie można wydostać. — Biblioteczka w Zazdrości rozprószona nie istnieje dla cztelnika i lustratora. Inne bi­

blioteki nie spełniają swego zadania. Duża miejscowość Kobiór posiada 165 książek, Piasek 190, Bieruń Stary (miasteczko) 236.

Nadto trzeba stwierdzić, że większość ksią­

żek to przedwojenne wydawnictwa „Kato­

lika“ i Karola Miarki, które spełniły swe zadanie w Czasie zaborczym, nie spełniają go napewno dzisiaj. Książki te, zresztą*

starsi czytelnicy wyczytali, młodym nieod- powiadają, stąd na bibliotekach rzeczywi­

stość wywiesiła szyld z napisem: nieczyn­

na.

Pod względem organizacyjnym T. C. L.

przedstawia się jeszcze gorzej. Prawie nig­

dzie członkowie nie płacą składek członko­

wskich. Np. w Starejwsi płacą aż 2 człon­

kowie. I nie dziwmy Się, pozo-staje to bo­

wiem w ścisłej zależności od zastoju w ru­

chu bibliotekarskim, czytelnictwo musi za­

nikać, bo brak książek do czytania. Prze­

cież w samej Pszczynie, gdzie biblioteka jest dość zasobna, daje się zauważyć po pewnym czasie odpływ czytelników dla braku nowych dziel, którzy muszą szukać książek w Katowicach, czy Bielsku.

Kierunek ideowy T. C. L. nie jest okre­

ślony. Niema w statucie mowy o tern, że działalność oświatową winno się dostoso­

wać do założeń wychowania państwowo- obywatelskiego. Najwyższy czas zmienić w tym sensie § 1 statutu. O dotychczaso­

wy em nastawieniu „ideowem“ organizacji świadczy fakt, że „Poradnik“ zalecał książ­

kę Pośpiechą pt. „Człowiek w płomieniach“

wyd. księg. Św. Wojciecha w Mysłowicach owianą duchem nawskróś seperatystycz- mym (książkę te specjalnie zaleciła również Chorągiew Hallerczyków na Śląsku), Po­

zwolę zadać pytanie pod adresem władz okręgowych czy centralnych T. C. L„ dla­

czego nie zalecą np.: „Ostatni rok" Hołów- ki, „Pamiętniki“ Śkładkowskiego, „W bu­

rzy i walce“ Rzymowskiego.

Jeśli chodzi o formy pracy oświatowej, należy pomyśleć też o akcji świetlicowej, formie pracy powszechnie dziś stosowanej.

Praca i jej rezultaty nie zależą od samych paragrafów, lecz przedewszystkiem od pra­

cownika oświatowego. Lecz by wartościo­

we jednostki zabrały się z zapałem do pra­

cy w T. C. L. trzeba zmienić przestarzałe zasady organizacyjne, trzeba działalność

nagiąć do rzeczywistości, trzeba dać moż­

ność pracownikowi zastosowania nowych form oświatowych, trzeba zmienić jedno­

stronną cenzurę książek, trzeba pomyśleć o szkoleniu bibliotekarzy. Zmiany tak ogólnie

Bardzo ciekawa premiera! Frapujące środo­

wisko, robota sceniczna, sama scena! Może naj­

mniej ciekawa sama teza, tytuł. Że niby pie­

niądz nie jest wszystkiem. Rozumie się, że nie jest. Generacja, która przeżyła dewaluację sa­

mego symbolu złotego cielca — dolara, ta nie da się nabrać tak łatwo. Dożyliśmy nadto prze­

tasowania stanów, były czasy, że prosty hutnik więcej zarabiał niż doktor czy inżynier. Nie trzeba też było czekać dopiero na osąd Feke- te‘go, że biedak może być poprostu krezusem cnoty, wiedzy czy kultury w porównaniu ze współczesnymi midasami, naprz. w ciężkim przemyśle. Znam zwykłego robociarza, który pisuje głębokie studia literackie, którego biblio­

teka pełna jest białych kruków. Nie wszyscy też paadmy plackiem przed byle „bicepsem“, są jeszcze tacy odważni, w których oczach do­

bry felieton lub wiersz więcej jest wart od de­

cydującego choćby o pozostaniu w lidze goala.

Wiadomo, nie dopiero od czasów p. Fekete'go, że choćby największa kamienica nie zapewni wierności mężowskiej jej posiadaczce, że naj­

ważniejsze jest w człowieku — człowieczeń­

stwo, wydrwiwane serce, więcej warte, niż nie już pieniądz, ale nawet wykształcenie!

Ciekawsze od powyższej tezy było wykona­

nie. Autor, nie pierwszy zresztą, odstąpił od dwudziestopięciowiekowego szablona, jego po­

dejście do tematu jest raczej kinowe. Modny to głośny, dziś reportaż. Nerwowe tempo współ­

czesnego życia zrodziło ten nowy rodzaj. Ce­

chą jego — łapanie t„ zw. życia na gorącym u- ezynku, tworzenie łańcucha kalejdoskopowego z migawkowych zdjęć. Mniej tu chodzi o pogłę­

bianie materiału martwego czy żywego, mniej 0 uwypuklanie poszczególnych postaci, a życie bierze się raczej na surowo, nie przetwarzając go przez artystę na życie nowe, dzieło sztuki.

Tak jest u Fekete'go przedewszystkiem w 1-ej części, bardzo zaciekawiającej nowością faktury, bo druga część, to już mniejwięcej regularna ko­

media.

Największą nowością, to technika. Uwarun­

kowana jest wynalazkiem, którego istotą jest równoezesność działań na scenie, umożliwionych dzięki zarzuceniu jednego sakramentalnego wnę­

trza, a stworzeniu Ich kilka równocześnie. Po­

dobne to nieco do średniowiecznego podziału sceny na trzy kondygnacje: niebo, ziemię i pie­

kło. Możliwa jest dzięki temu szybkość zmian, wieloplanowość akcji, zaprawdę kinowa. Autor 1 inscenizator przerzucają ją z jednego planu na drugi. Idziemy wprost w ślad za poruszają­

cym się bohaterem, zdążamy za nim z podwórza na schody, na balkon, do mieszkania wreszcie.

Ale może i ta nowość nie wystarczyłaby.

Jest jednak na scenie to co najważniejsze, więc człowiek. Ów zwykły, szary, codzienny, współ­

czesny człowiek, i jego los. Kryzys, ogranicze­

nia, poprostu bieda, bezrobotni. Pieniądz to je­

szcze tylko przywilej kamienicznika (czki), no i piłkarza. Bo dziś nogi, któżby temu śmiał przeczyć, w większej bywają wszak cenie, niż niejedna, choćby wykształcona głowa, gdy nie ma ona zwłaszcza oparcia w podmurowaniu

naszkicowane wyjdą aa korzyść organizacji a przedewszystkiem społeczeństwa.

H. Dobrowolski, Powiatowy bibliotekarz TCL.

w Pszczynie.

żelbetonowego charakteru. Nie też dziwnego, że w sztuce Fekete'go służącą u rozkrzyczanej snobki, marzącej o rekordzie świata w dziedzi­

nie rozwodów, jest profesorka, że prosty garn- kotluk jest żywicielem bezrobotnego doktora, i że kobieta z akademiekiem wykształceniem kto wie, czy nie wyjdzie za kierownika ataku ligowej drużyny, takiego, który myśli, że eman­

cypantka to zaraźliwa choroba. Gra w sztuce Feketi'ego cała kamienica, mamy przekrój po­

dwórka współczesnego z jego śpiewakami po­

dwórzowymi, lodziarzami, żebrakami, stróżami, egzekutorami, przedewszystkiem zaś służącemi, dziećmi, poszukującymi pracy bezrobotnymi i t. d.l Ile to daje sposobności i do ilu świet­

nych powiedzeń, ostrych wypadów satyrycz­

nych, zabawnych sytuacyj, oświetlających z różnych stron różnych ludzi!

Wystawiono i zagrano „Pieniądze“ bardzo dobrze. Scena urządzona była nader pomysło­

wo, wszystkie „urządzenia" działały sprawnie, bez zgrzytów, jak w kinie. Publiczność z wiel- kiem zaciekawieniem oglądała te nowinki bar­

dzo interesujące. Reżyser p. Biesiadecki napra­

cował się niemało, a tosamo dekorator p. Wę­

grzyn. Stworzyli obraz pełen prawdy. Gra ar­

tystów stała na wysokim poziomie. Trudno mó­

wić o rolach pierwszo- i drugoplanowych w Fekete'owym reportażu. Trudno też powiedzieć, kto gra! najlepiej. Trzeba będzie przejść po kolei afisz. A więc p. Biesiadecka — Maria peł­

na naturalności, prawdy, sympatyczna przedsta­

wicielka inteligencji bezrobotnej, i jej przeci­

wieństwo p. Biesiadecki, reprezentant człowie­

ka nożnego, a więc poprostu piłkarz, ideał wszystkich kucharek kamienicy, dzieciaków, no i snobistycznych pań z towarzystwa. Zagrał to wszystko p„ Biesiadecki w stylu zdobywczym, doprawdy ligowym, budząc w miarę postępo­

wania akcji coraz większe sympatie dla swego Karola, który, mimo wszystko, on właśnie pierw­

szy i jedyny wyczuł w służącej pani Liii, p. Ma- reckiej, prawdziwego człowieka, naturę wyższą, godna wyróżnienia. P. Maręcka była konse­

kwentna w swej sylwetce, w tonie i ruchu, dała postać z jednej bryły. P. Hańska dała skończo­

ny epizod, p. Orzecka zdobywała oklaski przy otwartej scenie doskonałym typem kucharki, pp. Rozwadowska, Walterówna, Stróżyńska dały postacie pełne prawdy, p. Marwicz niepo­

trzebnie zaciagała z lwowska. P. Kostrzewski dobrze wywiązał się ze swej niesympatycznej roli Bindern, p. Jastrzębski nową zdobył sobie sympatię świetnie podstawionym typem starego kawalera, pośrednika biura służby domowej.

Wycyzelował tę posiać starannie, wyposażył w piękny sentyment. Salwy śmiechu budził grotes­

kowy Dr. Podoiec p. Godlewskiego. P. Arnoldt stworzył znowu jedną z swych tryskających ży­

ciem postaci. Świetny epizod kreował uzdol­

niony p. Czajkowski! Bez zarzutu byli pp. Ko­

walski, Balicki, i t. d. Publiczności zebrało się dużo. Oklaskom nie było końca. Podobnie jak i w Warszawie, sztuka p. Fekete'go ma zapew­

nione powodzenie.

W. K.

... .iiiiiiiiiiiiiiiimimi!iiiiillililliillillllllllll!||||im|||]|||]|||||||||I||||||||llliillllfm!llitiliiiimiiiiiiii"". . . .

TEATR I ESTRADA.

„Piemądse i© jednak nie wszystko“.

Komedia w dwóch częściach, 19 obrazach Władysława Bus-Fekete. Przekład Czesława Strzeleckiego. Reżyseria: Zygmunt Biesiadecki. Dekoracje: Stani­

sław Węgrzyn.

Jak Śląsk świezi! Dzieł Uie@@iliegi6śti.

|

Bzie. Po mszy św. ruszy! pochód na boiska strzeleckie, gdzie po przemówieniu p. Lubo*

Alojzego, nastąpiło rozwiązanie pochodu. Pg.

południu odbyła się akademia. Po zagajenia przez ks. proboszcza Fuchsa, wygłosił przemó­

wienie p. Matusiak, Następnie dzieci wygłosiły wierszyki i odśpiewały parę pieśni. Miejscowy oddział Związku Strzeleckiego wzbogacił pro.

gram monologiem, Tow. Polek z Bzia Górnego odegrało przedstawienie teatralne pt.: „Babska rewolucja“. Szczególniejsze uznanie należy się przewodniczącej p. Hak ów nie za jej ofiarną pra- cę. Po przedstawieniu odbyła się zabawa lane.

czma.

Kolonia Boera. Na program poranku dla mło­

dzieży złożyły się deklamacje, śpiewy i odpo­

wiednie przemówienia nauczycielstwa. Akade­

mię zagaił i otworzył p. Bromboszcz Tomasz, poczem nastąpiły występy i popisy poszczegól­

nych organizacyj miejscowych. Deklamacje dzie­

ci szkolnych i ochronki były przez audytoria oklaskiwane. Tow. Śpiewu „Slowiczek“ odśpie­

wało dwie pieśni na chór mieszany pod batutą p. Solika z Kostuchny. Zkolei przemówił p. Ja- rończyk. Na gimnazjum polskie w Bytomiu po Akademii zebrano zaraz na sali 22,50 zł. na lisie składkową. Wielką atrakcją były popisy harce­

rzy, których prowadził p. Nikodem. Uzupełnie- nieniem programu by! występ chóru szkolnego pod batutą naucz. p. Szczepańskiego Józefa, o- raz utwory popisowe mandolinistów z SMP, którzy oprócz tego między poszczególnemi punktami urozmaicili program muzyką.

Niedofcczyce. 10 fcm. odbył się capstrzyk, w którym wzięły udział wszystkie organizacje pół- wojskowe i towarzystwa kulturalno-oświatowe, 11 bm. odbyło się uroczyste nabożeństwo w ko­

ściele parafialnym, poczem przed pomnikiem poległych powstańców, wygłosił przemówienie naczelnik okręgu urzędowego i gminy p, Brach­

mański. Popołudniu odbyły się zawody sporto­

we, a wieczorem na wypełnionej po brzegi sali p. Wieczorka akademia, na której przemówie­

nie wygłosił p. Musiolik Paweł, st. sekr. urz.

gmin Liczne deklamacje i przedstawienie tea­

tralne dzieci szkolnych oraz występy chórów

„Mickiewicz“ i „Liry“ przyczyniły się do uroz­

maicenia akademii.

Brzozowice-Kainień. Uroczystą sumę odpra­

wił ks. proboszcz Kuczka. Po nabożeństwie wy-

•luzono pod ratusz, gdzie przemówi! do zebra­

nych p. -Naczelnik gminy Szymonek. W południc odbyły się zawody sportowe KS. Fortuna Brzo- rowice i KS. Brynica Kamień Wieczorem odby- y się uroczyste akademie na sali p. Nowaka i Bzlosarka. Na program akademii w Kamieniu -łożyło się: słowo wstępne p. Zielińskiego i,prze­

mówieniu p. Smolka. Ks. prob. Kuczka mówił o listorji i rozwoju Prus Wschodnich. Deklamacje wygłosili: Kempiński, Lasok i Baronówna. - Wspólną deklamację wygłosili harcerze i har­

cerki i pląs Orlice. Tow. śpiewu „Harmonia wykonało kilka pieśni. Poczem przez odśpiewa­

nie Roty zakończono podniosłą uroczystość. - W Brzozowicach — akademię zagaił p. GajdziK prezes Wydziału Tow. Polskich. Referat wy­

głosił kierownik szkoły p. Mendes. Harce*

odegrały śliczną sztuczkę pt. „Obóz harcerski.

Dziatwa szkolna wykonała kilka deklamacji. "

Tow. Gimn. „Sokół“ wystąpiło z pokazem ćwi­

czeń. Chór męski „Patria“ odśpiewał kilka #"

śni. Na temat Prus Wschodnich i Polski przetną wił p. Ludyga. Wspólnem odśpiewaniem „Roj?

zakończono podniosłą uroczystość. Podczas aka­

demii przygrywały orkiestry mlesjcowe. P°' kreślić wypada, że do pochodu stawił się zarzą kopalni Andaluzji z całym personelem urzędni­

czym z radcą Micewiczem i inż. Ooląbem ö

Powieść.

158) (Ciąg dalszy.)

— Byłeś przebrany za chłopa... mia­

łeś na głowie czerwoną perukę...

— Zapewne, ale pomimo przebrania wystarczyć może jeden ruch, intonacja głosu, aby obudzić podejrzenia... Wolał­

bym nie pokazywać się w tamtych stronach.

— To niepodobna... Trzeba zaryzy­

kować i jeśli jest niebezpieczeństwo sta wić mu czoło odważnie... Z wielu przy­

czyn podróż ta jest konieczną.. Nie do­

wierzam doktorowi Gilbertowi, a nawet i Rantowi... Mają oni pewne wątpliwo­

ści, z któremi muszę walczyć wszelkie­

mu możliwemi środkami. Uzbrój się w zimną krew, jak ja to czynię i skorzy­

staj z pobytu w Morfontaine, aby przy­

patrzyć się wszystkiemu, wystudiować, zdać sobie ze wszystkiego sprawę.

— Pan baron może być spokojny — odrzekł Vendame. — Ponieważ niebez- pieezeń^wo jest nieuknione, odważnie

stawię mu czoła i pokażę to co umiem...

Mam honor życzyć dobrej nocy panu baronowi.

— Dobranoc.

Pan i sługa udali się do swoich po­

kojów.

XXVI.

Rani de Challins w ponurem uspo­

sobieniu powrócił do swego mieszkania na ulicy Saint Dominique.

Odjazd tak bliski Gabrieli bardzo go niepokoił. Odjazd ten wśród wszy­

stkich jego zajęć i kłopotów, a wiemy, że te nie były małe, ten odjazd stano­

wił najważniejsza troskę młodego czło­

wieka.

Kiedy Gabriela odjedzie do Brysur- Marne, nie będzie mógł jej często wi­

dywać.

Przywykły sootykać ja codziennie, nie mógł pogodzić się z myślą, ażeby przez czas dłuższy nie słyszeć jej głosu i nie szukać w jej wzroku wyznania po­

dzielanej miłości.

Gabriela przytem wydawała mu się w ostatnich czasach bardzo smutną, a me mógł zapytać jej się o przyczynę tego smutku.

Bezwątpienia należało smutek ten , przypisywać chwilowemu rozłączeniu;

ale było to tylko przypuszczenie. Pew­

ności nie miał.

— Znajdę sposób jednakże zbliżenia Sie do niej, pomimo wszystkiego — mó­

wił do siebie Rani i najdziwaczniejsze projekty powstawały w jego umyśle.

Z trudnością zasnął, bardzo już póź­

no w nocy i we śnie trapiły go złowróż­

bne marzenia.

Obudziwszy się zrana, czuł sie jak zbity.

Baronowa de Oarenn.es wcześnie wyjeżdżała do Brv-sur-Marne.

Udał sie wiec na ulicę Madame o ósmej rano, mając nadzieje znalezienia sposobności porozmawiania chociaż na chwilę sam na sam z Gabrjelą.

Panna do towarzystwa, kucharka i służący pojechali naprzód z bagażami.

Łatwiej zrozumieć, aniżeli opisać przykrość, jaką mu zawód ten uczynił.

Gdyby przewidział ten wypadek, za miast przychodzić na ulicę Madame, po­

biegłby na dworzec Wschodni, lecz nic wpadł na tę myśl, opuszczać zaś teraz

‘ciotkę było niepodobieństwem.

DŹniei- Filip nadszedł cokolwiek póz bardzo niekontent, że już zastał swe»

kuzyna. ■ ,

Miał z matką do pomówienia, cne oddać jej flaszeczkę digitaliny, dać l przytem konieczne wskazówki. wS^

tek tego przeklinał swoją niezręczno

i opóźnienie. '

Pani de Garennes zrozumiała z wb obecno^

razu fizjonomii syna, o ile --- k Raula w tej chwili jest mu nie na r? ’ a zrozumiała tern łatwiej, że sama ?

a ci u^umiaia iwn łatwiej. o«*»" .u

tego jedynie wysłała naprzód Gabri ' aby być w możności rozmówienia swobodnie i bez świadków ze swym

choćby nem.

A zatem należało na kilka c.

minut oddalić pana de Challins.

Ale pod jakim pozorem?

, Pomysłowość poddała go naty miast.

(Ciąg dalszy nastąpi.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Konieczne jest te˝ poszuki- wanie wspólnych korzyÊci (co-benefits) podejmowa- nych dzia∏aƒ, tak dla ludzi jak i dla Êrodowiska. Zmieniajàcy si´ klimat stwarza pewne warunki,

These ad- verse effects may result from direct toxic effects of venla- faxine or constitute symptoms of withdrawal syndrome (Characteristics of the medical products Venlectine and

Wyniki obserwacji potwierdziły doniesienia, że betahistyna jest bardzo efektywnym lekiem stoso- wanym w leczeniu zawrotów głowy - po 8-tygodniowej obserwacji stwierdzono

Przy obecnym poziomie tego za- dłużenia wynoszącym na koniec 2005 roku 111 mld euro spadek wiary- godności finansowej Polski wynikający z niedostatecznych rezerw, czy też

[r]

This report presents a conceptual design for a Molten Carbonate Fuel Cell (MCFC) system to produce electricity from carbon monoxide off-gas of the phosphorus

D elorsa najbliższa przyszłość będzie uzależniona od takich czynników , jak: globalizacja, procesy społeczne, i gospodarcze, koniec zim nej w ojny i rozpad

The aim of this work is to address fundamental questions related to crosswind airborne wind energy systems with hard wings: are the ground generation or the fly genera- tion