R3k VIII.
flależytość pocztowa uiszczona ryczałtem.
Katowice, sobota 18 go listopada 1933 r.
Wypożyczanie pisma u sprzedawcy fest nadużyciem.
Cena
pojedynczego egzemplarza15
groszyNr. 319
DZIENNIK POŚWIECONY SPRAWOM NARODOWYM i SPOŁECZNYM NA KRESACH ZACHODNICH
Redaktor naczelny: Edward Ramon. Drak: Drukarnia śląską. Sp. a ogr. odp. Katowice. Batorego 2 I Kościuszki 15. Telefon 878 I 426 Redaktor odpowiedzialny: Henryk Hansą
REDAKCJA: ul. Moniuszki nr, ID
Telefon er. 803 — Telefon redakcji nocnej nr. 426
ADMINISTRACJA: ul. Moniuszki 10
Telefon 1698 — P. K, O. Katowice nr. 303551
REPREZENTACJA: Królewska Huta
ulica Gimnazjalna nr. 39, — Telefon nr. 608
Abonament miesięczny: przez poczt oraz w administracji 3.59 złote z doręczenie do domu. — Rękopisów nie zwraca slę^1
Pod znakiem „deklaracji o nieagresji miedzy Polska a Niemcami.
SiwiacUcateme Passa üissistra Becka.
•199
Warszawa. Pan minister spraw za
granicznych, zapytany przez przedsta
wiciela P. A. T. o ocenę rozmowy p.
kanclerza Rzeszy z posłem R. P. w Ber
linie, oświadczył co następuje:
Przywiązuję bardzo duże znaczenie do stanowiska, jakie p. kanclerz Rzeszy zajął w sprawie stosunków polsko-nie
mieckich. Z drugiej strony poseł nasz p. Lipski jest dokładnie poinformowany o intencjach i poglądach Rządu, tak, że mógł autorytatywnie określić nasze, sta
nowisko. Szczególną wagę przywiązuję do tego, że ludności obydwu krajów wal cząeęj w ciężkim codziennym trudzie ze skutkami kryzysu ekonomicznego zo
stało wyjaśnione, iż polityka obydwu rządów czujnie i aktywnie dąży do za
bezpieczenia jej przed możliwością ja
kiejkolwiek napaści.
Uprzejmy język niemieckiego komentarza.
Berlin. Biuro Conti komentuje ośpriad czenie polskiego ministra spraw zagra
nicznych Becka w Sprawie przyjęcia posła Lipskiego u kanclerza Rzeszy, w którem to oświadczeniu minister polski zajmuje stanowisko w sensie bezwzglę
dnie pozytywnym, powitane zostało z żywem zadowoleniem. Z ministrem, spr.
zagranicznych Beckiem — pisze Biuro Conti —■ za którym stoi osobistość wiel
kiego męża stanu Piłsudskiego wystę
puje na arenie dyplomacji europejskiej zupełnie nowy typ o profilu całkiem no
wym. Po pełnych rozczarowań wyni
kach tylu międzynarodowych rokowań w ciągu lat ostatnich podejmowane są obecnie poraź pierwszy próby załatwie
nia w dwójkę problemów politycznych na drodze bezpośredniej niemiecko-pol
skiej ^wymiany zdań. Próbę tę należy po Witać i poprzeć, albowiem jest też i dla Niemiec rzeczą najważniejszą, że przez wymianę zdań między kanclerzem Rze- Szy. a posłem polskim, jak również przez wynurzenia polskiego ministra spraw
^granicznych stworzona została nowa atmosfera.
Z głosów prasy francuskiej.
Paryż. „Le Temps“ podkreśla, że M rozpoczęcia rokowań'między Pól-
■ 7 a Niemcami jest czemś nowem. a ij el* chodzi o Niemcy posiada niezwy-
• P duże znaczenie, gdyż dotychczas, st i xX*ad°mo, nacjonaliści niemieccy .ale się sprzeciwiali rozwojowi stosup-
°w między Berlinem a Warszawą a ' atmosferze wzajemnego zaufania. Te-
<4„ztwNc należy tylko cieszyć się, że zo- a\v Sta*ony kontakt między Berlinem dzi oarszawa, tembardziej, że jeżeli cho-
rząd polski, to inicjatywa ta jak LeSztą zawarcie paktu polsko-sowiec
ki g0 ? nieagresji zgadza sić z dążenia- XY °;g0*nemi polityki francuskiej i ze : Potpracą Francji i Polski na mocy
lejących układów.
Pot 'smo Przypuszcza, że trzeba było re ?fny.ch motywów politycznych, któ- do mogtyby skłonić kanclerza Rzeszy w JaNcia pojednawczego stanowiska
stosunku do Polski.
Watnv Figaro“ pisze m. im: nie ulega Ostro .ości* że Warszawa nie zaniedba Zności w sprawie rokowań polsko-
niemieckich. Rządowi polskiemu będzie z pewnością zależeć na otrzymaniu wszelkiej gwarancji i na niezdecydo
waniu niczego bez pełnego porozumie
nia się z Francją.
„Paris Soir“ pisze, że bezpośrednie rokowania polsko-niemieckie można in
terpretować w różny sposób. Niektórzy udają, że uważają to za pośrednią repli
kę Polski na pakt czterech i za zemstę Polski w stosunku do Francji, nie'można jednak zatrzymać się przy podobnej hi
potezie. W półofiejąinej deklaracji „Ga
zeta Polska“ pośpiesza zagwarantować, że zmiana, jaka zaszła w Berlinie, nie dotyka w niczem stosunków z Francją ani z Małą Ententą. Nie mamy — o- świadcza „Paris Soir“ — żadnych po
wodów do nietrzymania się tej dekla
racji.
Z głosów angielskich.
Londyn. Pod nagłówkiem: „Pakt Hitlera z Polską“- „Daily Herald“ pisze co: następdje: ,,Najważniejszymi czydni- kiem sytuacji obecnej jest zainicjowa
nie rozmów, pomiędzy Niemcami a Pol
ską“. Zdaniem dziennika, oświadczenie o .nieużywaniu przemocy i o bezpośre
dnich rokowaniach niete zostanie w naj
bliższej przyszłości w forme paktu o nieagresji. Zarówno w Berlinie jak i w Warszawie mają nadzieję, że będzie to oznaczało, iż drażliwe sprawy będą na pewien czas złożone w chłodni. O ile wyniki będą odpowiadały tym oczeki
waniom i. na granicy, uważanej dotych
czas za najniebezpieczniejsza w Euro
pie, nastąpi odprężenie w sytuacji, to
krok obecny będzie posiadał powsze
chny wpływ uspokajający i ułatwi bez
pośrednie rokowania między Francją a Niemcami.
Opinia rumuńska.
Bukareszt. Komunikat o deklaracji kanclerza Hitlera wobec posła Lipskie
go wywołał w politycznych kołach ru
muńskich silne wrażenie.. Prasa stre
szcza obszernie jego artykuł, porównu
jąc ostatnią deklarację do paktu nie
agresji. „Cuventul“ komentuje ten fakt jako nowy objaw samodzielnej i śmia
łej polityki Polski, która niezależnie od kryzysu zaufania na zachodzie zmierza do zapewnienia pokoju zarówno na wschodnich, jak i na zachodnich grani
cach Polski, podnosząc temsamem auto
rytet jego narodu.
Optymistyczne komentarze prasy węgierskiej.
Buflapeszt. Cała prasa węgierska ży- Wo Oihawia konferencję pomiędzy kan
clerzem Rzeszy Hitlerem a posłem pol
skim w Berlinie Lipskim, przypisując jei niezwykłą wagę i określając jako wstęp do porozumienia polsko-niemiec
kiego i paktu o nieagresji.
„Nyol Corai Ujsäg“ pisze, że poro
zumienie Berlina z Warszawą stanowi kolosalną sensację światową.
„Az Est“ pisze o wielkim zwrocie w polityce europejskiej i w konferencji polsko-niemieckiej widzi drogę do pak
tu o nieagresji i do zabezpieczenia gra
nic Polski. Podobne rokowania miała rozpocząć również Czechosłowacja.
Poseł Polski w Berlinie Józef Lipski, który o«
statnio odbył z Hitlerem konferencję w sprawach polsko - niemieckich.
---O----—
„Rester Lloyd“ zaznacza, że roko
wania pomiędzy kanclerzem Hitlerem a posłem Lipskim są drogą ku Locarntt wschodniemu i korzystnym krokiem do odsunięcia, przeciwieństw . niemiecko-»
polskich.
Co piszą w Wiedniu.
Wiedeń. Prasa wiedeńska śledzi ba
cznie doniesienia o rozmowach polsko- niemieckich.
‘„Neue Freie Presse“ w depeszy z Berlina podaje opinję tamtejszych kół politycznych, według których dalsze ro
kowania mają być podjęte w najbliż
szym czasie. Zapowiedź ta jest uważa*
na za daleko idący postęp.
„Die Stunde“ wyraża również zapa
trywanie, że droga z Berlina do Paryża wiedzie przez Warszawę. Berlińskie koła polityczne sądzą, pisze „Die Stun
de“, że krok niemiecki jest posunięciem szaohowem, mającem na celu odciągnię
cie Polski od jej dotychczasowych so
juszów. Akcja ta rozpoczęła się przed kilku miesiącami w Gdańsku.
. . . . ••'''imiimiiiiiiimiimillllllllllllllllllUlillllllllllU
„Kto lest sprytnieiszy"?
Interesujący g#es francuski @ rokowaniach polsko-niemieckich.
Paryż. St. Brice w piątkowym „Jour- nal'u“ zamieszcza artykuł p. t.: „Praw
dziwy sens zbliżenia polsko - niemiec
kiego“. Podtytuł brzmi: „Dwa kraje zy
skują na czasie — jeden, aby się zbroić, drugi, aby się wzmocnić".
Pierwszym czynem zwycięskiego Hi
tlera — pisze St. Brięe — było wycią
gnięcie ręki do Polski. Nie trzeba zapo-
minąć, że pierwszym czynem po zwy
cięstwie hitlerowców w Gdańsku było zbliżenie Gdańska i Polski. Oznacza to, że dwa rządy dość silne, aby patrzeć w przyszłość, mogą sobie pozwolić na luk
sus zabawy w to, kto jest sprytniejszy.
Wejście Polski do tej. gry na pierwszy rzut oka wydawać się może niepokoją- cem. Wszystko się jednak tłumaczy. Pol
iiimiimimmillMlIllllllllllIllIllimmiiiimim. . . . .
Głos francuski o położeniu gospodarcze* Polski
Paryż. „L'Homme Libre“ zamiesz
cza obszerny artykuł, poświęcony 15- letnim wysiłkom Polski w dziedzinie ekonomicznej, w którym stwierdza, że w tym czasie Polska stworzyła podsta
wy jednolitego organizmu gospodarcze
go. Skonsolidowana gospodarczo Polska
— pisze dziennik — odgrywa coraz to większą rolę na terenie międzynarodo
wym i nie można sobie dziś wyobrazić żadnej próby zorganizowania ekonomi
cznej współpracy ludów, zwłaszcza w Europie środkowej i wschodniej, bez czynnego udziału Polski.
«„«.„«UUMIIUlHimiliiiiiimiiiiiilililllllllllllllllllllllllllHIIIIIIHIliniiilimtuiiiiim...
Lojalni Niemcy zaczynają sie organizować.
Bydgoszcz. W Bydgoszczy powsta
ła nowa organizacja niemiecka „Deu
tscher Arbeiter Bund“, skupiający prze
ważnie Niemców lojalnie usposobio
nych dla państwa polskiego i jego rzą
du. W czasie zebrania, które odbyło się onegdaj poddano ostrej krytyce działal
ność miejscowych leaderów niemiec
kich, którzy pobierają wysokie uposa
żenia z tytułu swego politycznego sta
nowiska, trwonią znaczne sumy w lo
kalach nocnych. Grupa tych działaczy usiłowała przeszkodzić obradom, wresz
cie po odśpiewaniu hymnu hitlerow
skiego opuściła zebranie, które zakoń
czyło się w spokoju.
ska wie, że czas pracuje dla niej. Rok
rocznie powiększa się ludność jej o pół miljona, a jednocześnie wzmacnia się fi
nansowa i ekonomiczna potęga. Polska może sobie pozwolić na układy pod wa
runkiem, że nie będzie mowy o rewizji terytorialnej, a przedewszystkiem pod warunkiem, że sama wzmacniać będzie swą potęgę militarną. Polacy są zdecy
dowani na to. Gdy mówiono o zmniej
szeniu zbrojeń w Genewie, oświadczyli, że nie mają zamiaru popełniać samobój
stwa. A więc można zrozumieć polity
kę neutralizacji, wzajemnej tolerancji, a jednocześnie dobrego sąsiedztwa, ugrun
towanego na porozumieniu dwóch stron.
Bolar 5,3®.
Na rynku prywatnym tendencja dla dolara mocniejsza. Dolar podskoczył do 5,42, w obliczeniu mjędzynarodowem 5,40. Bank Polski płaci za dolary 5,30.
Bratanek Hussoliniegoj naczelnym redaktorem!
Medjolan. „Popolo d'Italja“ donosi, że w dniu wczorajszym w 19-tą roczni
cę jego założenia dyrekcję pisma z woli Duce, obejmuje Vito Mussolini, syn zmarłego Arnolda, brata Mussoliniego, który do śmierci był dyrektorem „Pe- polo d'Italia“.
Str. 2
,Polska Zachodnia” z dnia 18 ljstopada 1933 r. Nr. 319Ha marpesie Mm o mm\
Polsko niemiecka „deklaracja o nieagre SJ1“, uzgodnienie między kanclerzem Rze- jszy i przedstawicielem dyplomatycznym
«Polski w Berlinie zupełnej zgodności obu '(rządów w zamiarze traktowania na drodze bezpośrednich rokowań spraw, dotyczą
cych obu krajów“, oraz „wyrzeczenie się w
■stosunkach między sobą wszelkiego ucie
kania się do siły“ — jest momentem zwrot
nym nie tylko w polityce polsko niemiec
kiej, lecz również i w całokształcie stosun
ków polityki w Europie.
Chcąc ocenić ten zwrot i jego wagę, musimy się cofnąć pamięcią o piętnaście łat, które minęły od listopada 1918 roku, przypomnieć sobie, jak to — za sprawą wrogiej nam propagandy — kształtowała się opinja świata w stosunku do wskrze
szonej Polski. Tysiącznemi kanałami złoś
liwej propagandy sączyła się po Europie, a nawet poprzez Atlantyk po drugiej półku
li ziemskiej kampania przeciwpoiska. Pol
ska — podsuwała światu wroga nam pro
paganda — to ośrodek niepokoju w Euro
pie... Wszystkie biura prasowe 2 i 3 Inter
nacjonała. wszędzie, gdzie tylko sadowiły się jaczejki propagandowe niemieckie, uży
wano Polski jako straszaka... Zaczęło się to zaraz pierwszego dnia po odzyskaniu przez nas niepodległości. Państwo pogromów — wrzeszczały po świecie wszystkie ajencje, mobilizując kapitalizm żydowski do Nowe
go Jorku po Londyn i Paryż przeciw Pol
sce. Repertuar insynuacyj antypolskich sta
wał się coraz obfitszy; Polska rzuci się na Gdańsk i zlekceważy postanowienia trak
tatowe, dotyczące „wolnego miasta“ — straszono. Polska wyciąga swe macki po Prusy Wschodnie.. Polska lada dzień po
gwałci byt samodzielny Litwy i pomasze
ruje do Kowna... Polska da się z łatwością użyć jako narzędzie zbrojnej interwencji wobec państwa sowieckiego.. Słowem: Pol
ska jest każdej chwili gotowa rozpętać bu
rzę wojenna w Europie, jest ona głównem siedliskiem fermentu, mogącego lada mo- jtnent zburzyć strukturę pokojowa świata..
I długo, bardzo długo musieliśmy prze
konywać Europę, że jest właśnie wprost przeciwnie — niż brzmią te perfidne podli- szczenią wrogiej propagandy. Długo musie
liśmy cierpliwie znosić tę krzykliwą, maną, zupełnie w środkach nie przebierają
cą akcję oszczerstw i szkalowali — my, któ
rzyśmy przecież stale i konsekwentnie u- prawiall politykę nawskroś pokojową, z wy
trwałością popierali wszystko, co może u- trwalić pokój w Europie.
Nie przejmowaliśmy się jednak zbytnio tą propagandą. Klasyczne pod tym wzglę
dem są słowa ministra Becka, wypowie
dziane w marcu br. na posiedzeniu sejmo
wej komisji zagranicznej, iż., kto ma czas i pieniądze, niech się bawi propagandą — zaś Polska, nie licząc się z tern. pójdzie sta
le i konsekwentnie po raz wytyczonej linji.
A Huja ta wiodła bezpośrednio do świa
domych i celowych działań, mających za
pewnić i nam i światu pokój i bezpieczeń
stwo. Myśmy byli inicjatorami szeregu wa
żnych kroków w tej mierze, my staliśmy się ośrodkiem pacyfikacji Wschodniej Europy, my z całą świadomością rzeczy poszliśmy na kurs bliskich stosunków z naszym wscho dnim sąsiadem, my znamienicie przyczyni
liśmy się do paktu, który wreszcie jasno określał — a zarazem i potępiał — „napa
stnika“, my oddawaliśmy dobre usługi wszy stkim naszym sąsiadom i — sąsiadom są
siadów, gdy pragnęli związać się również paktami przeciwnapastniczepii-
To też zwolna opadały fale inwektyw i insynuacyj. Świat coraz bardziej nabierać musiał przekonania, jak kłamliwe były te wypady propagandy przeciw Polsce — i coraz bardziej utwierdzał się z tern, że jeśli gdzie należy szukać czynnika ładu i poko
ju, to właśnie w Polsce.
Ostatecznie świadomość tego dotarła też i do Niemiec, które przecież przez lata całe przewodziły w suggerowaniu światu, iż Polska to tylko „Saisonstaat“, które ma
czały palce w każdej robocie, mającej prze
konać opinie publiczną na świecie o tern. że jeśli kiedyś rozgorzeje wojna, to chyba tyl
ko z przyczyny Polski...
I oto w głównym organie wszechwład
nie dziś Niemcami rządzącej partii w „Völ
kischer Beobachter“ (Nr. 16 z 12 bm) czv- tamy:
„Jaki jest więc bilans piętnastoletniej niepod
ległości Polski? Nie należy zaprzeczać, że w tym czasie dokonała sie zewnętrzna i wewuęlrz- na konsolidacja Polski... Polska jest dziś w Eu
ropie czynnikiem, z którym trzeba się poważnie liczyć. W Niemczech popełniono w pierwszych latach powojennych błąd, określając Polskę jako państwo sezonowe. Ostatnich pięć lat dowodzi, że ten pogląd był fałszywy“.
I to musi wykrztusić centrally organ partii rządzącej Niemiec — to świadectwo musi, wystawić państwu, które przecież przez długie lata było przedmiotem to ką- śiiwości, to lekceważenia..
Zwrot ten — to psychologiczna baza, na której opiera się nowe nastawienie polityki niemieckiej w stosunku do Polski. Już 2 ma
ja br. kanclerz Hitler w rozmowie z naszym posłem — jak opiewa oficjalny komunikat
— „wyraził życzenie, aby oba kraje swe wspólne interesy rozpatrywały i traktowa
ły bez namiętności“ —- a w Genewie dele
gaci Niemiec zaproponowali ministrowi Bec kowi, aby negocjacje toczyły się na pod
stawie „gegenseitiger Achtung“., wzajemne
go poszanowania..
Oto ta ewolucja, jaka dokonała się; od..
Missachtung — braku szacunku — do...
Achtung; od fanatycznej „Leidenschaft“ — prośby o rozmowy., bez namiętności.
Ten szacunek,'to poważanie i to uznanie Polski za czynnik równorzędny i za ostoję ładu — zdobyliśmy sobie bezsprzecznie na świecie, a zwłaszcza wśród naszych sprzy
mierzeńców i tych, którzy ostatnio poszli na linie ścisłego z nami porozumienia.
Ale stokroć ważniejsze jest, że te „Ach
tung“ zdobyliśmy również i u naszych prze
ciwników, u tych, dla których Polska była sola w oku i którzy niczego nie zaniedbali
— by szerzyć właśnie „Missachtung“ na świecie w stosunku do Polski.
„Deklaracja o nieagresji“, wygłoszona właśnie przez kanclerza Rzeszy i przedsta-
wicie!a Polski — jest sprawdzianem realnych korzyści, które odnosimy naszą konsekwen
tną, niczem niezamąconą — śmiało do raz wytkniętych celów, zdążającą postawa.
Stanęliśmy twardo na gruncie wyklu
czenia wojny jako instrumentu załatwia Ilia zatargów między państwami. I dziś zbie
ramy żniwo z tego posiewu szczerze poko
jowej polityki. Dziś deklaruje chęć ■. niea
gresji wobec nas Adolf Hitler imieniem na
rodu niemieckiego.
Nigdy nie byliśmy przeciwnikami ukła
dów bilateralnych. Uświadamialiśmy sobie zawsze, że póki niema lepszego instrumen
tu porozumiewawczego, jak Liga Narodów, układy bilateralne — dotyczące zarówno porozumień gospodarczych jak. i politycz
nych — są dobrym środkiem do zacieśnie
nia stosunków wzajemnych między sąsia- dujacemi ze sobą państwami.
I dlatego też nie odtrąciliśmy żadnej dło
ni, która ku nam się wyciągała, nie stroni
liśmy od żadnych możliwości porozumień.
Nie będziemy więc też stronili od rozmów z naszym sąsiadem zachodnim, tak jak nie unikaliśmy ich z sąsiadem wschodnim.
Ate... Nie możemy przecież zapominać, że jedną z zasadniczych idei rządu niemiec
kiego jest walka przeciw Traktatowi Wer
salskiemu. Dzień 12-gę listopada, plebiscyt ludowy i wybory do Reichstagu, pdbył się nod znakiem tej walki", me Obchodzi nas tu.
jakim sposobem Hitler zdobył dla swych zasadniczych kotteepeyj 46 milionów. Niem
ców. Ale nie wolno nam przeoczyć, że ca
ły naród niemiecki za teńii koncepcjami o- powiedżial się, a w tych: koncepcjach tnie-
■...",...ii!!iti!iiTiiiiiiiit!iiiiiiii!ii!!iiii!iiiiiiniiiiiiii[j|[iiiiii!ll!łj{fj||iJni[iiiiliiuu[!tiniiii!infiuiiiiiiiiuijiiiiiiiiiMniriimi.,,i.,„..i....
ści się jako główny punkt; obalenie Trak
tatu Wersalskiego...
To pierwsze „ale“.
Jest jednak i drugie... Wciąż zarówno Hitler, jak i jego najbliżsi pomocnicy, Goe- bels i inni, a za nimi cała prasa niemiecka powtarza: naród niemiecki przekreśla to, co przed erą hitleryzmu zostało zdziałane przez poprzedników obecnego reżymu;
Niemcy uznawać będą tylko te traktaty, na których będzie widniał podpis dzisiejszych kierowników państwa.. Czy niema zatem wewnętrznej sprzeczności między tern, co wnosi to twierdzenie a deklaracją o niea
gresji?
Bezprzecznie Hitler jest osobistością, gó
rująca nad całokształtem życia publiczne
go w Niemczech. Dzień 12-go listopada wy
kazał to w całej pełni. Deklaracja, przezeń złożona wobec przedstawiciela Polski — jest zatem wiążąca w ustach człowieka o takim zasięgu władzy.
Ale czas dopiero pokaże, czy słowa za
mienia się w czyn. Nie wedle deklaraeyj kształtuje się współżycie narodów, a wedle współpracy i chęci unikania wszystkiego, co umniejszałoby powierzchnią tarcia.
Tego właśnie oczekuje Polska, przyjmu
jąc do wiadomości — deklarację. Jjl I Jeszcze jedno, stojąc na gruncie, iż — jak to wypowiada „deklaracja o nieagresji“
— Polska i Niemcy są zgodne „w zamiarze traktowania na drodze bezpośrednich roko
wań“ wielkiego kompleksu spraw, dotyczą
cych obu krajów —Polska w niczem nie zmienia swej polityki wobec Innych państw, Rozmowy polsko-niemieckie nie wpływa
ją zupełnie na treść i sens naszych układów
sojuszniczych. • : i
O tein musi być przeświadczone zarów
no cale społeczeństwo polskie, jak i wszy
scy poza granicami naszego państwa.
Nieciekawy popis zamowilrsych „świadków“
w prezesie e podpalenie tte!eiisSa@a™
Berlin. Wczorajsza rozprawa o pod
palenie Reichstagu rozpoczęła się od ze
znań b. komunisty Grothego, który skła
da szereg sensacyjnych oświadczeń ob- ciążających pśMfż%ych. 'Swiadekt opo- wiada, że od 2i roku był członkiem czynnym bojówki. komunistycznej, po
czerń zerwał z partją przekonawszy się, że okłamuje ona proletariat. Jako robo
tnik nie mógł znieść oszczerstw rzuca
nych na socjalistów. Bojówki komuni
styczne t. z w. czerwonego frontu były uzbrojone. W lutym rb. zarządzono sta
łe pogotowie alarmowe w specjalnych kwaterach partyjnych. 22 lutego komen
danci poszczególnych bojówek otrzy
mać mieli tajną instrukcję, aby zgłosili się po broń. Na 24 lutego zapowiedziany miał być stan ostrego pogotowia. Hasło
„bić faszystów“ było wysuwane. W kwietniu odbyć.się miało tajne zebranie
funkcjonarjuszów partyjnych, na któ- rem była mowa o pożarze Reichstagu.
Jeden z towarzyszów świadka; niejaki Si enger miął się wówczas wyrazić, że zarzut wyfaczany narbdowyra socjali
stom nie jest uzasadniony. Na (zapytanie obecnych Sienger njia.l odpowiedzieć wymijająco, że nie może mówić wię
cej, ponieważ w dniu pożaru pełnił funk
cje kurjera między centralą komunisty
czną a Reichstagiem. Na uwagę przewo
dniczącego, że zeznania złożone policji nie zgadzają się z obecnemu świadek tłumaczy, że po 9-ciu miesiącach nie przypomina sobie wszystkich Szczegó
łów. "Świadek powołuje się' na zeznania Kämpfern, który miał również* opowia
dać, że w podpaleniu brał osobiście u- dział, przenosząc materiały palne do Reichstagu. Kämpfer miał mówić, że gdy by wiedział, jakiem niepowodzeniem za-
Dnia 17 bm. zasnął w Bogu po krótkich cierpieniach mój ukochany syn, nasz dobry brat i nasz swagier
#. p. Wincenty Jeleń
sstäsSrs eSeMa-eSeeSaisäffimif
Pogrzeb odbędzie' się 19 listopada br, ze szpitala Miejskiego w Król.-Hucie o godzinie 12,45.
0'Czem zawiadamia w smutku pogrążona
RedzBma.
östr»S te 0 r»@raewi®ar Italii.
Rzym. Po długich dyskusjach -na te
mat utworzenia- korporacyj, w których zabierali głos- najwybitniejsi przedsta
wiciele organrzacyj pracodawców i pra
cobiorców, należący do Pady Korpora
cyjnej. premjer Mussolini, będący zara
zem ministrem Korporacyj, przedstawiły końcową uchwałę, W uchwale tej kor-*
poracja określona jest jako instrument, realizujący zdyscyplinowanie integral
ne, organiczne i calostkowe sił produk
cyjnych w związku .z rozwojem dobro
bytu i potęgi politycznej oraz bogactwa narodu włoskiego, W stosunku do licz
by korporacyj powinna być ona dosto
sowana do potrzeb gospodarki narodo
wej, a korporacje winny być kreowane 'zależnie od wielkich gałęzi produkcji.
W zakresie składu Rady Korporacyjnej uchwała postanawia, iż powinna ona składać się z przedstawicieli partii, ad
ministracji państwowej, ■ kapitału, pracy i techniki. Zadania korporacyj mają być doradcze z prawem obowiązkowości w stosunku do problematów większej wa
gi oraz godzące poszczególne interesy, a jednocześnie, poprzez Radę Korpora
cyjną, prawodawcze w granicach praw, regulujących działalność gospodarczą narodu. Wielka Rada Faszystowska po
weźmie wszelkie decyzje, dotyczące dalszego rozwoju w zakresie politycz- no-konstytucyjnym i ewentualnych zmian, wypływających z utworzenia i funkcyj praktycznych korporacyj.
kończy się zamach, to nigdy nie przy
łożyłby do niego ręki. Świadek wzięty w krzyżowy ogień pytań wikła się. Opo wiadą dalej, że podpalacze mieli być wpuszczeni do gmachu przez posła Keh- ne,J?2 lutego w domu Liebknechta miała się odbyć fajna narada, w której uczest
niczył Thälmann, miał tam być obecny i Luebbe. Akcją kierował Popow. Wszy
scy sprawcy podpalenia mieli uciec oknem. Van der Luebbe zabłądził i nie mógł znaleźć wyjścia. W czasie konfroil facji z Popowem Wynika scyzja. Popow rzuca epitet: „łajdak“. Przewodniczący oświadcza, że w aktach znajduje się o- świadczenie Grothego, że może on podać ważne szczegóły pod warunkiem nie#- wymieniania jego nazwiska.
-ooo
Powrót polskmi eskadry samolotów z RosH.
Warszawa. Na lotnisku wojskowe®
wylądowała eskadra samolotów, P°' wracających z ZSRR. Drogę powrotną z Mińska lotnicy polscy przebyli w cią
gu jednego dnia, lądując tylko w Bia
łej Podlaskiej dla zaopatrzenia się w benzynę. Po powrocie lotnicy zameldo
wali się u szefa departamentu aeronau- tyki Ministerstwa Spraw Wojskowycti płk. Rayskiego.
Naiazd wilków I dzików#
Kołomyja. Z Berezowa, Kosmacza i sąsiednich miejscowości donoszą o szko
dach, wyrządzanych ludności huculskie!
przez wilki i dziki. Dziki wyrządziły li
czne szkody w kartoflach i kukurydzy»
wilki zaś porywają bydło z zagród.
„Polska Zachodnia** z dnia 18 listopada 1933 r.
Str. 3
Statek „Kościuszko” z uratowaną załogą
statku „Horst Wessel” w Gdyni.
Gdynia. 16 b. m. o godz. 11 rano orzybył do Gdyni statek „Kościuszko“, Ljący na pokładzie uratowaną załogę niemieckiego statku rybackiego „Horst Wessel“ w ilości 12-tu osób z kpt. Pau
lem Olszewsky'm na czele.
jak wiadomo, rozbitkowie nie chcieli wylądować w Kopenhadze, gdzie „Ko
ściuszko“ wpływał kilka dni temu. lecz w Gdyni — w przekonaniu — że tak serdeczną opiekę, jakiej doznali na pol
skim statku, trudno im będzie znaleźć w Danii.
Przybycia statku do Gdyni oczeki
wano z du żem zainteresowaniem. Na nabrzeżu zebrały się tłumy publiczności,
„raz członkowie załogi statków, prze- bywających obecni w Gdyni. Po przy
cumowaniu „Kościuszki“, przedstawi
ciele zarządu portu, władz policyjnych oraz niemiecki konsul z Torunia p. von Hoops weszli na pokład statku, gdzie nastąpiło przekazanie uratowanej zało
gi niemieckiemu konsulowi.
Kapitan statku „Horst Wessel“ p. 01- szewsky złożył w imieniu uratowanej załogi serdeczne podziękowanie dyrek
torowi biura portowego Linji Gdynia—
Ameryka komandorowi Jaeyniczowi, mówiąc, że przez długie lata pracy na morzu przechodził rozmaite chwile, je
dnak do najmilszych w życiu zaliczać będzie godziny spędzone na polskim stat ku. Następnie podziękowania złożył konsul niemiecki p. von Hoops, dodając wyrazy najgłębszego uznania za to, co widział i odczuł na statku „Kościuszko“
- „byłem wprost zaskoczony serdecz
nością przyjęcia, które wzbudziło we mnie nowe uczucia wobec społeczeń
stwa polskiego“ — zakończył konsul.
Po przemówieniach kpt. Borkowski wręczył każdemu z uratowanych człon
ków załogi statku niemieckiego fotogra
fię statku „Kościuszko“. Na zakończe
nie dokonano wspólnej fotografii, a kpt.
Olszewsky wzniósł okrzyk na cześć Polski i kpt. Borkowskiego.
Uratowana załoga niemiecka wyszła
% ląd i odjechała do Gdańska, skąd uda się do Niemiec. Zaznaczyć należy, iż za
łoga niemiecka nie miała ze sobą żad
nych rzeczy, gdyż poza dokumentami okrętowemi i bandera okrętową nic nie udało się z „Horst Wessel“ uratować.
O godz. 1 po południu komandor Ja
kież w imieniu Linji Gdynia — Ame- Tka podejmował na pokładzie „Kościu
szki“ konsula von Hoopsa, kpt. Olszew
sky, kpt. Borkowskiego i oficerów „Ko
ściuszki“ śniadaniem.
Na zakończenie śniadania kpt. Bor
kowski wręczył konsulowi niemieckie- ...Hw.iiiiiiiiiiitiiimiimimiiiiiiiiiiiiiillllllllllllllllllll
mu w sposób uroczysty uratowaną ban
derę niemiecką statku „Horst Wessel“
i jego dokumenty okrętowe.
ll!ll!lllllllllllfIIIlIllłi,łUiiimi«niiiiiiiit»i»nnM".»
2 dniu.
My nie obliczamy... kosztów ratunku.
Wyratowanie załogi niemieckiego stat
ku „Horst Wessel“ przez załogę polskiego parowca „Kościuszko“ przypomina wypa
dek wyratowania polskich lotników przez niemiecki statek. W związku z wyratowa
niem naszych lotników zamieściła „pewna“
katowicka gazeta artykuł zatytułowany:
„Was kostet ein S. O. S.-Ruf“. (Ile kosztuje sygnał ratunkowy S. O. S.); roztrząsając, jakie to szkody i stratę czasu ponoszą o- kręty, niosące pomoc rozbitkom. Biedna ga- zecina nie przeczuwała, że kilka lat później młoda flota polska zrewanżuje się Niem
com, śpiesząc na pomoc rozbitkom z „Horst Wessel“.
Wspólną cechą obu wypadków jest, że i tu i tam chodziło o życie ludzkie. Nato
miast komentarz nasz różni się od wyżej przytoczonego artykułu tern, że nie prze
prowadzamy „kalkulacji kosztów“. Z czynu naszej marynarki cieszymy się wraz z ca
łym cywilizowanym światem.
Może katowicka krzykaczka zawstydzi się swych dziś może zapomnianych wynu
rzeń, może się zarumieni, jeśli potrafi... Po
wód jest po temu...
Czy wiecie jednak, że . . . słońce zimowe może opalić skórę na piękny kolor bron- zowy, albo "poważnie uszko
dzić tkankę skórną?
Że zawieja śnieżna może cerę ożywić albo zupełnie ją zniszczyć?
Dla doznania niezamąconej rad ości ze sportów zimowych, trzeba dobrze pamiętać o należytem zabezpiecze
niu swej cery.
Dla miłośników sportu stworzyliśmy idealny, tłusty krem biologiczny
Eu kuto I 6 chroni skórę przed szkodliwemi wpływami- atmosferycznemi, przed zbyt palącemi promieniami górskiego słońca, a równocześnie ułatwia i przyspiesza opalanie.
EukutoIjB kosztuje teraz już tylko;
małe pudełko . . 0.75 zł.'
duże pudełko • • 1.40 ____
Przy zakupnie proszę pamiętać o preparacie Trilysin, be Trllysin jest dla włosów tak ważny, jak Enkutol dla cery.
„Staatsfeindliche Einstellung”
Jessese Jedna dziedzina do »kontyngentowania.
Rozpoczęto niedawno w Warszawie, jak wiadomo, rozmowy z Niemcami w sprawach gospodarczych. Chodzi o u- sunięcie stanu wojny celnej między dwoma krajami, oraz o ewentualne po
rozumienie się w sprawie kontyngen
tów dostarczanych sobie wzajemnie to
warów.
Nie od rzeczy będzie przypomnieć,
. . . .... .. . . Illlllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
że istnieje dziedzina stosunków polsko- niemieckich, gdzie modna obecnie zasa
da wzajemnie odpowiadających sobie kontyngentów nie ma dotąd zastoso
wania.
Chodzi o sprawę coraz częstszych wydalań robotników polskich i Żydów
— obywateli polskich z granic Rzeszy.
Z powodu znanych wypadków i sy-
lllllllllllllllllllllllllllllllllllimiiinni1. . . u.... i. . . .
Przyczynek do wychowawczej atmosfery w szkołach mniejszościowych.
Prowokacyjny wybryk i napad w szkole mniejszościowej w Małej Dąbrówce.
•MMiiiiiiiiiiiiiiiim... .
Otrzymujemy list następujący:
W dniu 13 listopada 1933 r. podczas przerwy w nauce wysiany został syn mój Edward Sta
dek przez kierownika szkoły Ii-ej p. Kołpano- wicza z listem do kierownika szkoły I-ej p. Go- móły. W chwili wejścia wspomnianego do po
dwórza szkoły I-ej przy ulicy Dąbrowskiego, zaczepiony został mój syn przez dzieci klasy mniejszościowej (wszystkie dzieci tejże klasy) głośnem okrzykiem „Piłsudski idzie!“ Równo-
IlIllIllIllllllinillllUlHIHnillllllllllliiimiimimfmM«»"»1'"«”
Apel do wszystkich oddziałów
miejscowych Z. Z. Z. Wojew. Śląskiego.
W dniu 19 listopada 1933 r. upływa y *at od chwili, gdy obecny prezes 5/- Z. ob. inż. Jędrzej Moraczewski
°Wl ster rządów w Polsce, jako pierw- premjer odrodzonej Rzeczypospo- , Celem uczczenia tej rocznicy i 40-
? n*ej działalności ob. Moraczewskiego
!,a drenie robotniczym, Okręgowa Ra- } Zawodowa Z. Z. Z. urządza uroczy- J akademię, dla wszystkich członków
' Z- Z. i sympatyków.
Car,5kadem'a odbędzie się w Katowi- cn w dniu 19 listopada o godz. 11 rano
sal1 P* Kubosza (Park Kościuszki).
Program Akademii złożą się: prze je Wl.enia o działalności i pracy b. prem- a Moraczewskiego oraz bogaty pro- aS artystyczny.
cam W.iadamiają,c 0 powyższem, zwra- L ,y sjs.do wszystkich członków ZZZ., dniu 19 listopada br. przybyli do demr„ceIem wzięcia udziału w Aka- n,*“i1:, która jest świętem naszej orga-
^asn zzz.
Zarządy
ny Przez mężów
|W U,*«*
Oddziałów Miejscowych zaufania i specjal- zawiadomić wszystkich czlon- Wz;e o akademii i zachęcić ich do
scia udziału Kosztów ni a zwraca
zzz.
Się_,cia udziału.
dz^.dniu 19 listopada nie należy urzą- 2adnych zebrań członkowskich.
W dniu 19 listopada br. wszyscy do Katowic!
Za Okręgową Radę Zawodową ZZZ.
(—) Kapuściński St., sekr. (—) Piechoczek, prez.
Za Zarząd Główny Zw. Górników ZZZ.
(—) Fesser Fr., prezes.
(—) Kapuściński St., Sekretarz Generalny Za Zarząd Okręgowy Zw. Metalowców ZZZ.
(—) Rogacki, prezes (—) Bajdur St,, sekretarz
Za Zarząd Główny Fed. Prac. Umysłowych (—) St Kapuściński, prezes (—) Sroka-Sierosławski, sekretarz Za Zarząd Okręgowy Fed. Kol. Polskich
(—) Szpila, prezes Za Zarząd Zw. Kelnerów
(—) Bierski, prezes.
... ... imwmiiiiiiiuiinillllllllllllHl;
cześnie w tej samej chwili nadbiegł ku niemu uczeń klasy mniejszościowej Franz Norbert — lat 9, syn Hugona Franza, zamieszkały w miej
scu przy ulicy Katowickiej Nr. 38, który chwycił mego syna rękami w zamiarze pobicia, zaś dru
gi uczeń tejże klasy niejaki Lukaszczyk Alojzy, syn Dominika Lukaszczyka, zamieszkały w miej
scu przy ulicy Katowickiej Nr. 64, uderzył bez żadnego powodu mego syna jeden raz ręką w twarz tak silnie, że tenże potoczył się.
O powyższem zajściu zgłosił niezwłocznie syn mój p. kierownikowi Gomole, który ma nad
zór nad klasą mniejszościową, a tak samo swe
mu kierownikowi p. Kołpanowiczowi. Oprócz tego ja osobiście zgłosiłem o tern w dniu 14. XI.
1933 r. p. inspektorowi szkolnemu Szafrankowi z Katowic, który w temże dniu znajdował się u p. kierownika Gomoły w tutejszej miejsco
wości.
Ze względu na to, że syn mój został bez ża
dnego powodu przez wyżej naprowadzonych po
bity i wskutek tego narzeka / dalszym ciągu na silny ból głowy, zniewolony byłem zrobić do
niesienie do Policji.
Nadto koniecznemby było ażeby Władze Szkolne wpłynęły na nauczycieli klas mniej
szościowych, aby ich uczniowie nie prowoko
wali dzieci szkoły polskiej i nie pastwili się nad temiż, jak to miało miejsce w powyżej opi
sanym wypadku, gdyż w wypadku powtórzenia się podobnych zajść wywołać to może niepożą
daną reakcję odwetu.
(—) Władysław Stadek,
Prezes Związku Powstańców Śląskich Mała Dą
brówka, zam. w Siemianowicach Śl. przy ulicy Siemianowickiej Nr. 5.
lllinillliniiiiiinniiiHitiiHiiimM.'...
Europa Je coraz ranie!.
Statystyka sporządzona przez minister
stwo zdrowia w Pradze czeskiej dowodzi, iż w Europie ludzie jedzą coraz mniej. A wiec w r. 1931 przypada!i iia jednego mie
szkańca Europy 163,2 kg mąki pszennej i żytniej, a w r. 1932 — 119,2 kg; w r. 1931 cukru spożyto 23,5 kg na osobę, w r. 1932
— 22,8 kg; ryżu w r. 1931 - 3,43 kg, w r.
1932 — 3,34 grochu w 1931 r. - 1,52 kg, w r. 1932 — 1,28; mięsa w r. 1931 — 94,1 kg,
w r. 1932 — 82,3 kg. Spadek konsumcji tych artykułów przypisywany jest szerzącemu się bezrobociu w Europie.
Słusznie.
A. : Najwięcej żałuję dorożkarza.
B. : Czemu?
A.: Ileż to ludzie mówią codziennie poza jego plecami.
tuacji, wytworzonej przez t. zw. rezo
lucję narodową już i tak pewna ich ilość
— zwłaszcza Żydów — opuściła „go
ścinne“ granice naszego sąsiada. Tern niemniej pozostaje dotychczas w Niemi czech sto kilkadziesiąt tysięcy obywa
teli polskich, w tern około % wyznania żydowskiego. Są to w przeważnej czę
ści ludzie przybyli do Niemiec w okre
sie przedwojennym lub też przymuso
wo przez okupantów ściągnięci z Polski w czasie wojny.
Liczni z nich, — a jeśli idzie o Ży
dów, to prawie wszyscy — nie mają obecnie żadnej łączności z Polską, któ
rej nie znają, językiem polskim nie wła
dają, a przez stosunki rodzinne, gospo
darcze i zawodowe wrośli całkowicie;
w grunt kraju, gdzie od lat przebywają.
Wszystko to nie przeszkadzało, że spokojni ci obywatele stali się solą wj oku pewnych czynników niemieckich,;
które stawiają tej kategorii obywateli wszelakie trudności w wykonywani^
pracy lub zawodu, a następnie pozby-j wają się tych „uciążliwych cudzoziem
ców“.
Tego rodzaju inicjatywom władzę niemieckie idą odrazu na rękę i skwa-j pliwie stosując kwalifikację „staats
feindliche Einstellung“, wydalają ich z granic Rzeszy, przymusowo odstawia
jąc do granicy polskiej. Nasze poste
runki graniczne notują mnóstwo takich wypadków.
Otóż tu wracamy do wspomnianej na wstępie zasady kontyngentów. Mo
żna nie stosować wobec Niemców ogól*
nejj akcji odwetowej, której przedmio
tem snadnie staćby się mogło owycl) parę dziesiątków tysięcy Niemców —j obywateli niemieckich, mieszkających dotąd w Polsce. Można nie uruchamiać żadnego specjalnego aparatu politycz-;
nego, albowiem nawet bezprawną po
stępowanie drugich nie może sprówa-i dzić władz polskich z drogi trzymania się prawa i norm międzynarodowych.
Ale można i trzebaby w stosunku do na
kreślonej procedury niemieckiej zasto
sować zasady kontyngentowe! Wyda
lony został z granic Niemiec Kowalski,1 Kaczmarek czy Jankielewicz, — to na- pewno znajdzie sie w Polsce wśród oby
wateli niemieckich jakiś Müller, Hoenke czy von Schwindelhausen, którego za4 chowanie się nie jest bez skazy i wtedy jasnem i sprawiedliwem będzie, jeśli eksportowanemu par force ze strony;
niemieckiej kontyngentowi Kowalskich odpowie ze strony polskiej kontyngent MUllerów.
Wtedy albo w krótkim czasie po stro nie niemieckiej nastąpi otrzeźwienie I
„wymiana“ ta wogóle z pożytkiem dla stron obu ustanie, albo jeśli „obróti trwać będzie w dalszym ciągu, to przy-j najmniej
cała“
i „wilk będzie syty I owcą
T. B4
Str. 4
„Polska Zachodnia“ z dnia 18 listopada 1933 r. Nr. 319leszcze kilka uwag oT.il
Szereg -krytycznych głosów, jakie poja
wiły się w sprawie działalności TCL. na łamach „Polski Zachodniej“ wskazują na fakt, że praca oświatowa nie jest należycie ujęta przez te organizację, że pracownicy oświatowi wysuwają zastrzeżenia tak co do form -organizacyjnych, jak ideowych (Tow. Czytelni Ludowych. Niech mi będzie wolno dorzucić parę uwag do toczącej się dyskusji o TCL., do czego upoważnia mnie funkcja, jaką spełniam w Powiatowym Ko
mitecie TCL. w Pszczynie. Sprawozdanie bibliotekarskie tegoż komitetu (nieobejmu- jącego Mikołowa z okolicą, gdzie działa Podkomitet) za rok ubiegły wykazywało 57 bibliotek.'Lustracja bibliotek . w 7 miej
scowościach w czerwcu br, wykazała nie
ścisłości w stanie naszego posiadania, bo okazało się, że 2 księgozbiorów z wymienio nych 7 odnaleźć nie można. Po długich po
szukiwaniach stwierdziłem, że biblioteka w Krasowach znajduje się w prywatnym domu nieczynna i zdekompletowana, że mi
mo kilkakrotnej interwencji Powiat. Komi
tetu TCL. książek nie można wydostać. — Biblioteczka w Zazdrości rozprószona nie istnieje dla cztelnika i lustratora. Inne bi
blioteki nie spełniają swego zadania. Duża miejscowość Kobiór posiada 165 książek, Piasek 190, Bieruń Stary (miasteczko) 236.
Nadto trzeba stwierdzić, że większość ksią
żek to przedwojenne wydawnictwa „Kato
lika“ i Karola Miarki, które spełniły swe zadanie w Czasie zaborczym, nie spełniają go napewno dzisiaj. Książki te, zresztą*
starsi czytelnicy wyczytali, młodym nieod- powiadają, stąd na bibliotekach rzeczywi
stość wywiesiła szyld z napisem: nieczyn
na.
Pod względem organizacyjnym T. C. L.
przedstawia się jeszcze gorzej. Prawie nig
dzie członkowie nie płacą składek członko
wskich. Np. w Starejwsi płacą aż 2 człon
kowie. I nie dziwmy Się, pozo-staje to bo
wiem w ścisłej zależności od zastoju w ru
chu bibliotekarskim, czytelnictwo musi za
nikać, bo brak książek do czytania. Prze
cież w samej Pszczynie, gdzie biblioteka jest dość zasobna, daje się zauważyć po pewnym czasie odpływ czytelników dla braku nowych dziel, którzy muszą szukać książek w Katowicach, czy Bielsku.
Kierunek ideowy T. C. L. nie jest okre
ślony. Niema w statucie mowy o tern, że działalność oświatową winno się dostoso
wać do założeń wychowania państwowo- obywatelskiego. Najwyższy czas zmienić w tym sensie § 1 statutu. O dotychczaso
wy em nastawieniu „ideowem“ organizacji świadczy fakt, że „Poradnik“ zalecał książ
kę Pośpiechą pt. „Człowiek w płomieniach“
wyd. księg. Św. Wojciecha w Mysłowicach owianą duchem nawskróś seperatystycz- mym (książkę te specjalnie zaleciła również Chorągiew Hallerczyków na Śląsku), Po
zwolę zadać pytanie pod adresem władz okręgowych czy centralnych T. C. L„ dla
czego nie zalecą np.: „Ostatni rok" Hołów- ki, „Pamiętniki“ Śkładkowskiego, „W bu
rzy i walce“ Rzymowskiego.
Jeśli chodzi o formy pracy oświatowej, należy pomyśleć też o akcji świetlicowej, formie pracy powszechnie dziś stosowanej.
Praca i jej rezultaty nie zależą od samych paragrafów, lecz przedewszystkiem od pra
cownika oświatowego. Lecz by wartościo
we jednostki zabrały się z zapałem do pra
cy w T. C. L. trzeba zmienić przestarzałe zasady organizacyjne, trzeba działalność
nagiąć do rzeczywistości, trzeba dać moż
ność pracownikowi zastosowania nowych form oświatowych, trzeba zmienić jedno
stronną cenzurę książek, trzeba pomyśleć o szkoleniu bibliotekarzy. Zmiany tak ogólnie
Bardzo ciekawa premiera! Frapujące środo
wisko, robota sceniczna, sama scena! Może naj
mniej ciekawa sama teza, tytuł. Że niby pie
niądz nie jest wszystkiem. Rozumie się, że nie jest. Generacja, która przeżyła dewaluację sa
mego symbolu złotego cielca — dolara, ta nie da się nabrać tak łatwo. Dożyliśmy nadto prze
tasowania stanów, były czasy, że prosty hutnik więcej zarabiał niż doktor czy inżynier. Nie trzeba też było czekać dopiero na osąd Feke- te‘go, że biedak może być poprostu krezusem cnoty, wiedzy czy kultury w porównaniu ze współczesnymi midasami, naprz. w ciężkim przemyśle. Znam zwykłego robociarza, który pisuje głębokie studia literackie, którego biblio
teka pełna jest białych kruków. Nie wszyscy też paadmy plackiem przed byle „bicepsem“, są jeszcze tacy odważni, w których oczach do
bry felieton lub wiersz więcej jest wart od de
cydującego choćby o pozostaniu w lidze goala.
Wiadomo, nie dopiero od czasów p. Fekete'go, że choćby największa kamienica nie zapewni wierności mężowskiej jej posiadaczce, że naj
ważniejsze jest w człowieku — człowieczeń
stwo, wydrwiwane serce, więcej warte, niż nie już pieniądz, ale nawet wykształcenie!
Ciekawsze od powyższej tezy było wykona
nie. Autor, nie pierwszy zresztą, odstąpił od dwudziestopięciowiekowego szablona, jego po
dejście do tematu jest raczej kinowe. Modny to głośny, dziś reportaż. Nerwowe tempo współ
czesnego życia zrodziło ten nowy rodzaj. Ce
chą jego — łapanie t„ zw. życia na gorącym u- ezynku, tworzenie łańcucha kalejdoskopowego z migawkowych zdjęć. Mniej tu chodzi o pogłę
bianie materiału martwego czy żywego, mniej 0 uwypuklanie poszczególnych postaci, a życie bierze się raczej na surowo, nie przetwarzając go przez artystę na życie nowe, dzieło sztuki.
Tak jest u Fekete'go przedewszystkiem w 1-ej części, bardzo zaciekawiającej nowością faktury, bo druga część, to już mniejwięcej regularna ko
media.
Największą nowością, to technika. Uwarun
kowana jest wynalazkiem, którego istotą jest równoezesność działań na scenie, umożliwionych dzięki zarzuceniu jednego sakramentalnego wnę
trza, a stworzeniu Ich kilka równocześnie. Po
dobne to nieco do średniowiecznego podziału sceny na trzy kondygnacje: niebo, ziemię i pie
kło. Możliwa jest dzięki temu szybkość zmian, wieloplanowość akcji, zaprawdę kinowa. Autor 1 inscenizator przerzucają ją z jednego planu na drugi. Idziemy wprost w ślad za poruszają
cym się bohaterem, zdążamy za nim z podwórza na schody, na balkon, do mieszkania wreszcie.
Ale może i ta nowość nie wystarczyłaby.
Jest jednak na scenie to co najważniejsze, więc człowiek. Ów zwykły, szary, codzienny, współ
czesny człowiek, i jego los. Kryzys, ogranicze
nia, poprostu bieda, bezrobotni. Pieniądz to je
szcze tylko przywilej kamienicznika (czki), no i piłkarza. Bo dziś nogi, któżby temu śmiał przeczyć, w większej bywają wszak cenie, niż niejedna, choćby wykształcona głowa, gdy nie ma ona zwłaszcza oparcia w podmurowaniu
naszkicowane wyjdą aa korzyść organizacji a przedewszystkiem społeczeństwa.
H. Dobrowolski, Powiatowy bibliotekarz TCL.
w Pszczynie.
żelbetonowego charakteru. Nie też dziwnego, że w sztuce Fekete'go służącą u rozkrzyczanej snobki, marzącej o rekordzie świata w dziedzi
nie rozwodów, jest profesorka, że prosty garn- kotluk jest żywicielem bezrobotnego doktora, i że kobieta z akademiekiem wykształceniem kto wie, czy nie wyjdzie za kierownika ataku ligowej drużyny, takiego, który myśli, że eman
cypantka to zaraźliwa choroba. Gra w sztuce Feketi'ego cała kamienica, mamy przekrój po
dwórka współczesnego z jego śpiewakami po
dwórzowymi, lodziarzami, żebrakami, stróżami, egzekutorami, przedewszystkiem zaś służącemi, dziećmi, poszukującymi pracy bezrobotnymi i t. d.l Ile to daje sposobności i do ilu świet
nych powiedzeń, ostrych wypadów satyrycz
nych, zabawnych sytuacyj, oświetlających z różnych stron różnych ludzi!
Wystawiono i zagrano „Pieniądze“ bardzo dobrze. Scena urządzona była nader pomysło
wo, wszystkie „urządzenia" działały sprawnie, bez zgrzytów, jak w kinie. Publiczność z wiel- kiem zaciekawieniem oglądała te nowinki bar
dzo interesujące. Reżyser p. Biesiadecki napra
cował się niemało, a tosamo dekorator p. Wę
grzyn. Stworzyli obraz pełen prawdy. Gra ar
tystów stała na wysokim poziomie. Trudno mó
wić o rolach pierwszo- i drugoplanowych w Fekete'owym reportażu. Trudno też powiedzieć, kto gra! najlepiej. Trzeba będzie przejść po kolei afisz. A więc p. Biesiadecka — Maria peł
na naturalności, prawdy, sympatyczna przedsta
wicielka inteligencji bezrobotnej, i jej przeci
wieństwo p. Biesiadecki, reprezentant człowie
ka nożnego, a więc poprostu piłkarz, ideał wszystkich kucharek kamienicy, dzieciaków, no i snobistycznych pań z towarzystwa. Zagrał to wszystko p„ Biesiadecki w stylu zdobywczym, doprawdy ligowym, budząc w miarę postępo
wania akcji coraz większe sympatie dla swego Karola, który, mimo wszystko, on właśnie pierw
szy i jedyny wyczuł w służącej pani Liii, p. Ma- reckiej, prawdziwego człowieka, naturę wyższą, godna wyróżnienia. P. Maręcka była konse
kwentna w swej sylwetce, w tonie i ruchu, dała postać z jednej bryły. P. Hańska dała skończo
ny epizod, p. Orzecka zdobywała oklaski przy otwartej scenie doskonałym typem kucharki, pp. Rozwadowska, Walterówna, Stróżyńska dały postacie pełne prawdy, p. Marwicz niepo
trzebnie zaciagała z lwowska. P. Kostrzewski dobrze wywiązał się ze swej niesympatycznej roli Bindern, p. Jastrzębski nową zdobył sobie sympatię świetnie podstawionym typem starego kawalera, pośrednika biura służby domowej.
Wycyzelował tę posiać starannie, wyposażył w piękny sentyment. Salwy śmiechu budził grotes
kowy Dr. Podoiec p. Godlewskiego. P. Arnoldt stworzył znowu jedną z swych tryskających ży
ciem postaci. Świetny epizod kreował uzdol
niony p. Czajkowski! Bez zarzutu byli pp. Ko
walski, Balicki, i t. d. Publiczności zebrało się dużo. Oklaskom nie było końca. Podobnie jak i w Warszawie, sztuka p. Fekete'go ma zapew
nione powodzenie.
W. K.
... .iiiiiiiiiiiiiiiimimi!iiiiillililliillillllllllll!||||im|||]|||]|||||||||I||||||||llliillllfm!llitiliiiimiiiiiiii"". . . .
TEATR I ESTRADA.
„Piemądse i© jednak nie wszystko“.
Komedia w dwóch częściach, 19 obrazach Władysława Bus-Fekete. Przekład Czesława Strzeleckiego. Reżyseria: Zygmunt Biesiadecki. Dekoracje: Stani
sław Węgrzyn.
Jak Śląsk świezi! Dzieł Uie@@iliegi6śti.
|
Bzie. Po mszy św. ruszy! pochód na boiska strzeleckie, gdzie po przemówieniu p. Lubo*
Alojzego, nastąpiło rozwiązanie pochodu. Pg.
południu odbyła się akademia. Po zagajenia przez ks. proboszcza Fuchsa, wygłosił przemó
wienie p. Matusiak, Następnie dzieci wygłosiły wierszyki i odśpiewały parę pieśni. Miejscowy oddział Związku Strzeleckiego wzbogacił pro.
gram monologiem, Tow. Polek z Bzia Górnego odegrało przedstawienie teatralne pt.: „Babska rewolucja“. Szczególniejsze uznanie należy się przewodniczącej p. Hak ów nie za jej ofiarną pra- cę. Po przedstawieniu odbyła się zabawa lane.
czma.
Kolonia Boera. Na program poranku dla mło
dzieży złożyły się deklamacje, śpiewy i odpo
wiednie przemówienia nauczycielstwa. Akade
mię zagaił i otworzył p. Bromboszcz Tomasz, poczem nastąpiły występy i popisy poszczegól
nych organizacyj miejscowych. Deklamacje dzie
ci szkolnych i ochronki były przez audytoria oklaskiwane. Tow. Śpiewu „Slowiczek“ odśpie
wało dwie pieśni na chór mieszany pod batutą p. Solika z Kostuchny. Zkolei przemówił p. Ja- rończyk. Na gimnazjum polskie w Bytomiu po Akademii zebrano zaraz na sali 22,50 zł. na lisie składkową. Wielką atrakcją były popisy harce
rzy, których prowadził p. Nikodem. Uzupełnie- nieniem programu by! występ chóru szkolnego pod batutą naucz. p. Szczepańskiego Józefa, o- raz utwory popisowe mandolinistów z SMP, którzy oprócz tego między poszczególnemi punktami urozmaicili program muzyką.
Niedofcczyce. 10 fcm. odbył się capstrzyk, w którym wzięły udział wszystkie organizacje pół- wojskowe i towarzystwa kulturalno-oświatowe, 11 bm. odbyło się uroczyste nabożeństwo w ko
ściele parafialnym, poczem przed pomnikiem poległych powstańców, wygłosił przemówienie naczelnik okręgu urzędowego i gminy p, Brach
mański. Popołudniu odbyły się zawody sporto
we, a wieczorem na wypełnionej po brzegi sali p. Wieczorka akademia, na której przemówie
nie wygłosił p. Musiolik Paweł, st. sekr. urz.
gmin Liczne deklamacje i przedstawienie tea
tralne dzieci szkolnych oraz występy chórów
„Mickiewicz“ i „Liry“ przyczyniły się do uroz
maicenia akademii.
Brzozowice-Kainień. Uroczystą sumę odpra
wił ks. proboszcz Kuczka. Po nabożeństwie wy-
•luzono pod ratusz, gdzie przemówi! do zebra
nych p. -Naczelnik gminy Szymonek. W południc odbyły się zawody sportowe KS. Fortuna Brzo- rowice i KS. Brynica Kamień Wieczorem odby- y się uroczyste akademie na sali p. Nowaka i Bzlosarka. Na program akademii w Kamieniu -łożyło się: słowo wstępne p. Zielińskiego i,prze
mówieniu p. Smolka. Ks. prob. Kuczka mówił o listorji i rozwoju Prus Wschodnich. Deklamacje wygłosili: Kempiński, Lasok i Baronówna. - Wspólną deklamację wygłosili harcerze i har
cerki i pląs Orlice. Tow. śpiewu „Harmonia wykonało kilka pieśni. Poczem przez odśpiewa
nie Roty zakończono podniosłą uroczystość. - W Brzozowicach — akademię zagaił p. GajdziK prezes Wydziału Tow. Polskich. Referat wy
głosił kierownik szkoły p. Mendes. Harce*
odegrały śliczną sztuczkę pt. „Obóz harcerski.
Dziatwa szkolna wykonała kilka deklamacji. "
Tow. Gimn. „Sokół“ wystąpiło z pokazem ćwi
czeń. Chór męski „Patria“ odśpiewał kilka #"
śni. Na temat Prus Wschodnich i Polski przetną wił p. Ludyga. Wspólnem odśpiewaniem „Roj?
zakończono podniosłą uroczystość. Podczas aka
demii przygrywały orkiestry mlesjcowe. P°' kreślić wypada, że do pochodu stawił się zarzą kopalni Andaluzji z całym personelem urzędni
czym z radcą Micewiczem i inż. Ooląbem ö
Powieść.
158) (Ciąg dalszy.)
— Byłeś przebrany za chłopa... mia
łeś na głowie czerwoną perukę...
— Zapewne, ale pomimo przebrania wystarczyć może jeden ruch, intonacja głosu, aby obudzić podejrzenia... Wolał
bym nie pokazywać się w tamtych stronach.
— To niepodobna... Trzeba zaryzy
kować i jeśli jest niebezpieczeństwo sta wić mu czoło odważnie... Z wielu przy
czyn podróż ta jest konieczną.. Nie do
wierzam doktorowi Gilbertowi, a nawet i Rantowi... Mają oni pewne wątpliwo
ści, z któremi muszę walczyć wszelkie
mu możliwemi środkami. Uzbrój się w zimną krew, jak ja to czynię i skorzy
staj z pobytu w Morfontaine, aby przy
patrzyć się wszystkiemu, wystudiować, zdać sobie ze wszystkiego sprawę.
— Pan baron może być spokojny — odrzekł Vendame. — Ponieważ niebez- pieezeń^wo jest nieuknione, odważnie
stawię mu czoła i pokażę to co umiem...
Mam honor życzyć dobrej nocy panu baronowi.
— Dobranoc.
Pan i sługa udali się do swoich po
kojów.
XXVI.
Rani de Challins w ponurem uspo
sobieniu powrócił do swego mieszkania na ulicy Saint Dominique.
Odjazd tak bliski Gabrieli bardzo go niepokoił. Odjazd ten wśród wszy
stkich jego zajęć i kłopotów, a wiemy, że te nie były małe, ten odjazd stano
wił najważniejsza troskę młodego czło
wieka.
Kiedy Gabriela odjedzie do Brysur- Marne, nie będzie mógł jej często wi
dywać.
Przywykły sootykać ja codziennie, nie mógł pogodzić się z myślą, ażeby przez czas dłuższy nie słyszeć jej głosu i nie szukać w jej wzroku wyznania po
dzielanej miłości.
Gabriela przytem wydawała mu się w ostatnich czasach bardzo smutną, a me mógł zapytać jej się o przyczynę tego smutku.
Bezwątpienia należało smutek ten , przypisywać chwilowemu rozłączeniu;
ale było to tylko przypuszczenie. Pew
ności nie miał.
— Znajdę sposób jednakże zbliżenia Sie do niej, pomimo wszystkiego — mó
wił do siebie Rani i najdziwaczniejsze projekty powstawały w jego umyśle.
Z trudnością zasnął, bardzo już póź
no w nocy i we śnie trapiły go złowróż
bne marzenia.
Obudziwszy się zrana, czuł sie jak zbity.
Baronowa de Oarenn.es wcześnie wyjeżdżała do Brv-sur-Marne.
Udał sie wiec na ulicę Madame o ósmej rano, mając nadzieje znalezienia sposobności porozmawiania chociaż na chwilę sam na sam z Gabrjelą.
Panna do towarzystwa, kucharka i służący pojechali naprzód z bagażami.
Łatwiej zrozumieć, aniżeli opisać przykrość, jaką mu zawód ten uczynił.
Gdyby przewidział ten wypadek, za miast przychodzić na ulicę Madame, po
biegłby na dworzec Wschodni, lecz nic wpadł na tę myśl, opuszczać zaś teraz
‘ciotkę było niepodobieństwem.
DŹniei- Filip nadszedł cokolwiek póz bardzo niekontent, że już zastał swe»
kuzyna. ■ ,
Miał z matką do pomówienia, cne oddać jej flaszeczkę digitaliny, dać l przytem konieczne wskazówki. wS^
tek tego przeklinał swoją niezręczno
i opóźnienie. '
Pani de Garennes zrozumiała z wb obecno^
razu fizjonomii syna, o ile --- k Raula w tej chwili jest mu nie na r? ’ a zrozumiała tern łatwiej, że sama ?
a ci u^umiaia iwn łatwiej. o«*»" .u
tego jedynie wysłała naprzód Gabri ' aby być w możności rozmówienia swobodnie i bez świadków ze swym
choćby nem.
A zatem należało na kilka c.
minut oddalić pana de Challins.
Ale pod jakim pozorem?
, Pomysłowość poddała go naty miast.
(Ciąg dalszy nastąpi.)