• Nie Znaleziono Wyników

Ilustrowany Kurier Polski, 1948.01.21, R.4, nr 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ilustrowany Kurier Polski, 1948.01.21, R.4, nr 20"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

ILUSTROWANY

Prenumerata mieś, zł 90 Wydanie: B.

wysyłka pod opaskę zł &5 Cena egzemplarza zł

Pobieranie wyższej opłaty jest nadużyciem

Centrala telefoniczna IKP Bydgoszcz 33-41 1 33-42

— Telefon dla rozmów międzymiastowych 36-00. —

Sekretariat redakcji przyjmuje od godz. 10 do U. Środa, dnia 21 stycznia 1948 r. Konta: PKO „Zryw" Nr VI-135. PKO IKP Nr VI-14C i

Konto bieżące: Bank Gospodarstwa Spółdzielczego Nr 20

Bydgoszcz, konto Nr 8086,

Rok IV

ZIMA rozpoczyna swe spóźnione panowanie! FIASKO

— - ZAMIECIE śnieżne

ustępuje

WASZYNGTON (obsł. wł.). Z Otta­

wy donoszą, że premier Kanady Mackenzie King zamierza ustąpić ze

swego stanowiska.

szaleją W STANACH ZJEDNOCZONYCH

Katastrofa promu

BERLIN (PAP) Na Łabie w po­

bliżu Magdeburga przewrócił się prom. Zatonęli wszyscy pasażero­

wie w liczbie 13-tu.

HURAGAN Mli™

PACYFIKIEM

Delegacja radziecka jedzie do Londynu

LIPSK (obsł. wł.). Jak donosi radio­

stacja lipska wkrótce udać się ma do Londynu radziecka delegacja handlo-

Wielkie

strajki chłopskie we Włoszech

NOWY JORK (obsł. wł.). Ostatnie doniesienia ze Stanów Zjednoczonych mówią o nagłym spadku temperatury. Ze wszystkich okolic USA sygnalizują o nastaniu niezwykle ostrej zimy. Stany południowe i wschodnie objęte są szalejącą zamiecią śnieżną.

W niektórych połaciach kraju notu-I połowę. Zboże z tego statku przewozi je się opady sięgające 50 cm. Spowo-1 się obecnie barkami do brzegu, dowaly one przerwanie ruchu na sze- ।

regu ważnych szlaków komunikacyj­

nych. Tysiące zmobilizowanych po­

spiesznie robotników oczyszcza z zasp śnieżnych drogi i tory kolejowe.

Przerwie uległa także komunikacja i kilkudziesięciu lotnicza na skutek złych warunków tr

Podobne burze i huragany szaleją na Pacyfiku. Nad jedną z wysp prze­

szedł katastrofalny tajfun o szybkości 100 mil na godzinę .Spowodował on zniszczenie 90 proc, domów i śmierć

osób.

Piechota morska USA na Malcie

LONDYN (PAP). Reuter donosi z La Valetta, że na Maltę przybył oddział amerykańskiej piechoty mor­

skiej w sile tysiąca ludzi.

POLSKO-HŃSKIE rokowania handlowe

HELSINKI (obsł. wł.). W tym ty­

godniu spodziewane jest wszczęcie rokowań handlowych między Polską a Finlandią. Finlandia zainteresowana jest szczególnie dostawami węgla I polskiego.

RZYM (PAP) W prowincji ne- apolitańskiej wybuchł strajk 60 tysięcy chłopów. Robotnicy rolni, drobni właściciele i dzierżawcy zjednoczył! się, by wspólnie prze­

prowadzić walkę w obronie swych interesów. W prowincji Perugii Front Ludowy stanął na czele mas chłopskich, domagających się zre­

alizowania swych postulatów.

atmosferycznych jak i śnieżnej powło­

ki na lotniskach. Zanotowano także Hczne wypadki śmierci. W stanach środkowych poza opadami śnieżnymi spadl także obfity grad.

Jednocześnie donoszą szalejących na Atlantyku które spowodowały już

katastrof statków handlowych i ba­

rek. Nad kanałem La Manche prze­

szedł huragan z szybkością 60 mil na godzinę. Jeden ze statków wiozących zboże rzucony o skały, rozpad! się na

o burzach i Pacyfiku, kilkanaście

Irgum Zwai Leumi

wzywa do generalnej

kontrofensywy Apel do prez. Trumana o zniesienie zakazu wywozu broni do Palestyny

JEROZOLIMA (PAP) Tajna rozgłośnia żydowskiej organizacji terrorystycznej „Irgum Zwai Leu­

mi" nawołuje do generalnej kontr­

ofensywy przeciwko Arabom w dniu 15 maja, tj. w terminie, gdy Wielka Brytania ma zrezygnować z mandatu palestyńskiego. Roz-

ŁAŃCUCH paktów

głośnia domaga się zjednoczenia wszystkich sit żydowskich celem zwalczania „brytyjskich planów obstrukcjonistycznych", zmierzają cych do udaremnienia powstania państwa żydowskiego.

WASZYNGTON (obsł, wł.) Dwie organizacje w Stanach Zjednoczo­

nych zwróciły się do prezydenta Trumana o zniesienie zakazu wy­

wozu broni dla Żydów palestyń­

skich, z tym jednak, aby zakaz dostawy broni obowiązywał w sto sunku do Arabów.

MorJercy maiki lekarza z Sopotu

Jak Już donosiliśmy, milicja gdańska osiągnęła nowy sukces, chwytając w Katowicach morderców 75-Ietniej Hanny Wożniak, matki znanego lekarza w Sopocie. — Bandyci pod pretekstem przeprowadzenia rewizji wtargnęli 15 bm. do mieszkania dr Wożniaka w Sopocie przy ul. Ko­

ściuszki 5, przy czym jeden z nich (na zdjęciu w płaszczu wojskowym) przedstawi! się za oficera W. P. Sterroryzowawszy bronią obecne w mie­

szkaniu kobiety: staruszkę, matkę lekarza i 16-letnią niańkę, obrabo­

wali mieszkanie, zabierając garderobę wartości 300.000 zł. W trakcie rabunku jeden z bandytów zamordował śp. Hannę Woźniak, miażdżąc jej głowę uderzeniem maszynką od mięsa. — Natychmiast po zbrodni bestialscy bandyci opuścili Wybrzeże, udając się na Śląsk. Zanim zdo­

łano ich ująć, popełnili jeszcze kilka rozbojów na Śląsku. Wreszcie w Katowicach zostali osaczeni i dwóch ujęto. Przewieziono ich następ­

nie do Sopotu i niebawem staną przed sądem doraźnym. — Na zdjęciu dwaj młodzi zbrodniarze w chwili, gdy udają się pod eskortą milicyjną

do sędziego śledczego we Wrzeszczu.

wielkiego planu

Baczny obserwator wydarzeń b.uędzynarcdowych zanotować mo że ostatnio znatzue ożywienie się sił występujących przeciwko im­

perialistycznym planom i zakusom amerykańskich kół bankierskich i militarystycznych. Nie tylko w krajach podlegających penetracji kapitału amerykańskiego, ale i w samej Ameryce — w miarę ujaw­

nianych dalszych szczegółów wiel­

kiego planu podboju świata —<

rosną siły i organizują się szeregi ludzi, rozumiejących wielkie nie­

bezpieczeństwo grożące światu ze strony zaprzysiężonych burzycieli pokoju.

Sygnalizują z Ameryki, że ak­

cja Wallace‘a przybiera z każdym dniem na sile. Amerykańskie koła imperialistyczne są tą akcją wy­

raźnie zaniepokojone. Wszelkimi godziwymi i niegodziwymi środ­

kami — iście po amerykańsku — dążą one do zduszenia rosnącego tego ruchu, godzącego w zjedno­

czony front finansowo-wojskowy, osiągając jednak efekty wręcz od­

wrotne od pożądanych.

Prasa amerykańska nielada kło pot ma ze swoimi korespondenta­

mi europejskimi. Nie mogą oni w swoich doniesieniach pominąć prawdy, że narody europejskie po pierwszym okresie entuzjazmowa­

nia się pomocą amerykańską za­

czynają na całą zaoceaniczną ,,ak cję dobroczynną** prfrzeć okiem podejrzliwym. Okre; dziecinnej radości z otrzymywał ta przesyłek amerykańskich ustę uje miejsca obawie zaprezentow 'ia Europie słonego rachunku w j >staci odda­

nia się w jawną lub : amaskowaną niewolę amerykańską — bądź to gospodarczą, bądź też polityczną.

Jeden z dziennikarzy amerykan skich o wielkiej popularności w Ameryce, niejaki Steel, zamieścił ostatnio w biuletynie prasowym

„Report on World Affaires** arty­

kuł, w którym podsumował wyni­

ki polityki ami

szcza na terenie Francji, Włoch i Grecji, W Grecji, zdaniem dzien­

nikarza amerykańskiego, Amery­

kanie doprowadzili do takiej sytu­

acji, w której rozwiązanie pokojo­

we jest niemożliwe. Włochom grozi niebezpieczeństwo wojny do mowej, Francji zaś dyktatura fa-

kańskiej, zwła-

BUDAPESZT (obsł. wł.) W końcu bież, tygodnia oczekiwane jest w Bu­

dapeszcie przybycie rumuńskiej dele­

gacji rządowej z premierem Grozą na czele. Celem wizyty jest zawarcie ramuńsko-węgierskiego paktu przy­

jaźni i wzajemnej pomocy.

Szczegóły noty jugosłowiańskiej do ONZ wobec stanowiska rządu włoskiego

DALSZE WYSIŁKI

w kierunku osiągnięcia porozumienia

Komuniści

Nowa manifestacja

na pierwszym miejscu

PARYŻ (PAP). W wyborach sa­

morządowych na przedmieściu Pa- ryfta — Malakoff — komuniści wy­

sunęli się na pierwsze miejsce, uzyskując 1.181 głosów. GauHiści uzyskali 1.030 głosów, a ugrupowa­

nia tzw. „trzeciej siły"— 526 głosów.

BELGRAD (PAP). Prasa jugos o- wiańska ogłosiła tekst noty, przeka­

zanej ostatnio przez rząd jugosło­

wiański do ONZ. Nota ta zarzuca rządowi włoskiemu storpedowanie zgodnej decyzji w sprawie wyzna­

czenia gubernatora Triestu, drogą przewlekania rokowań jugosłowiań- sko-w'oskich. Strona włoska — jak wykazuje nota — ujawniła zupełny

brak chęci uzgodnienia swego stano­

wiska ze stanowiskiem Jugosławii.

Wysuwane przez Wiochtów kandyda­

tury miały na cełu jedynie formalne zrzucenie z siebie odpowiedzialności za niepowodzenie rokowań. Rząd jugosłowiański uważa, że jego dal­

sze wysiłki w kierunku osiągnięcia porozumienia są w tych warunkach beacełoiwe.

RZYM (PAP) W związku z za­

powiedzianym przybyciem do Ta­

rentu amerykańskich okrętów wo­

jennych, rozlepiono w nocy w ca­

łym mieście odezwy protestacyj­

ne, mimo że policja starała się udaremnić tę akcję, dokonując aresztowań. Tekst odezwy został

„Zamiast tego, by doprowadzić do stabilizacji Europy, polityka amerykańska doprowadziła do bał kauizacji tego kontynentu.

„Jeśli na Wschodzie można Już dostrzec wyraźne oznaki stabiliza­

cji, to na Zachodzie sprawa przed­

stawia się wręcz przeciwnie. Dą­

żenie Amerykanów do przekształ­

cenia Europy zachodniej w kolo­

nię kapitału monopolistycznego USA spowodowało w tej części świata różne chorobliwe zjawiska, zarówno o charakterze socjalnym jak i gospodarczym.

„Interwencja USA w Europie prowadzi jedynie do dalszego po­

głębienia sprzeczności. Bardziej przewiduj ącv działacze, w tej licz­

bie Roosevelt, uważali, że państwa zachodnie łącznie z Ameryką, win ny dążyć do pokojowego zała­

twienia spraw. Pogląd ten wyni­

kał z przekonania, że system ka- Plzyfety na .wielkim wiecu, w któ pistalistyczny nie przetrwa nowel rym uczestniczyło 30 tysięcy oby- wojny. Niektórzy kierownicy po- wateli. Była to pierwsza zorgani­

zowana manifestacja antyamery- kańska w obronie suwerenności kraju.

lityki amerykańskiej zapominają o tym ostrzeżeniu1*,

W dalszym ciągu svzego artyku­

łu Steel przechodzi do analizy sto-

(2)

ILUSTROWANY KURIER POLSKI

sunków we Francji i we Wło­

szech. Francja na skutek inter­

wencji amerykańskiej przekształ­

ca się w drugą Macedonię. Nie wolno zapomnieć — pisze Steel

źe komuniści mają w tym kraju za sobą 1/3 wyborców. De Gaulle nie będzie mógł ująć władzy w swe ręce bez pomocy Ameryka­

nów, a to wywoła nową wielką kontrakcję ludu francuskiego.

We Włoszech — zdaniem Stee- la — niezadowolenie z wtrącania się Ameryki w sprawy wewnętrz­

ne tego kraju jest również duże.

Uzdrowić stosunki we Włoszech można jedynie przez realizację wielkiego panu społecznego, zwła szcza przez przeprowadzenie re­

formy rolnej i rozwój przemysłu, który obecnie leży na obu łopat­

kach. We Włoszech rosną wielkie r“ władzy rządu Gasper, ego możliwej jest tylko przy poparciu potężnej 1 floty amerykańskiej na Morzu!

Śródziemnym. A to długo trwać nie r< żc, zwłaszcza przy stnłej tendencji wzros’u bezr bocia w tym kraju (3 mii fony).

Słowem — dziennikarz amery­

kański bardzo krytycznie ocenia obecną linię polityczną rządu ame­

rykańskiego. Widzi rozliczne nie­

bezpieczeństwa, z którymi impe­

rialiści amerykańscy się nie upo­

rają. Widoczne jest to już dziś — i jeszcze widoczniejszy stan ten będzie jutro.

Za kulisami

katastrofy głodowej w Bizonii

Ameryka wstfrz^mufe dostawy żywności aby wymóc na Anglii dalsze ustępstwa

WASZYNGTON (PAP). Jak już I dostarczanie żywności. Tymczasem podaliśmy, jedną z przyczyn kata-1 Amerykanie nie dostarczają żyw- strofy głodowej w Bizonii jest! ności, co tmiemo’liwia Anglikom wstrzymanie dostaw zboża przez I

Amerykanów do brytyjskiej strefy okupacyjnej Niemiec.

Znalazło to potwierdzenie w ostat­

nim posunięciu dyplomatycznym, podjętym przez Wielką Brytanię w Waszyngtonie. Przedstawiciele bry­

tyjscy wyrazili mianowicie w De- siły rewolucyjne. uVzymanic"D;;7|^ntme7ie uboir .„łlj i„ /-• >1. rjwanie z powodu wstrzymania

wspomnianych dostaw. Podkreślili oni, że na podstawie umowy z Ame- I rykanami, Anglicy ponoszą odpowie- I

dzialność za utrzymywanie w tej nym znajdują się zagadnienia doty- utrzymywanie- porządku.

Komentując znaczenie wytworzo­

nej w ten sposób sytuacji, obserwa-

torzy dyplomatyczni podkreślając ze Amerykanie domagają się ostatnio dalszych ustępstw od Anglików i dą’.ą do rozszerzenia swych wpły­

wów w Zagłębiu Ruhry, napotyka­

jąc zaś na pewien opór brytyjski, próbują go przełamać właśnie przez wstrzymanie dostaw do strefy bry­

tyjskiej w Niemczech.

W kołach brytyjskich stwierdzaj ?, że minister Bevln wykazuje specjal­

ne zainteresowanie tą sprawą. Miar on oświadczyć, źe taka polityka ame- I rykańska może skompromitować [ ostatecznie plan Marshalla.

Debata nad polityką zagr

w izbie Gmin

LONDYN (obsł. wł.). Dziś zbiera się po raz pierwszy w bież, roku brytyj- j ska Izba Gmin. Na porządku dzien- uziainoic za utrzymywanie w tej nym znajdują się zagadnienia doty- strefie porz.dku, Amerykanie zaś za czące brytyjskiej polityki zagranicz­

do policji niemieckiej Stryczek bę­

dzie dla zbrodniarza zas’uiż'oną karą

MONTGOMERY powrócił do Londynu

LONDYN (obsł. wł.). Marsz. Mont­

gomery powróc-1 do Londynu ze swej krótkiej podróży po Niemczech, gdzie spotkał się z gen. Robertsonem.

Polska DELEGACJA u min. Mołotowa

MOSKWA (PR) Bawiąca w Mo­

skwie polska delegacja rządowa wzię­

ła udział w przyjęciu wydanym przez min. Mołotowa.

Uroczysta akademia

ku czci Lenina

WARSZAWA (PR) W przypada rocznica śmierci Lenina.

W związku z tym odbędzie się w sali Roma” w Warszawie uro­

czysta akademia.

środę

ATENY (PR) Z Aten donoszą o nowym zwycięstwie greckich wojsk demokratycznych w Tesa- lil. W walce, jaka się tam roze­

grała oddziały rządowe zostały całkowicie rozbite. Wiejska mło­

dzież grecka wstępuje ochotniczo w szeregi armii Markosa,

wojsk demokratycznych Iii. W walce, jaka się

nej, przy czym w czwartek spodzie­

wane jest ekspose min. Bevina. W de­

bacie weźmie również udział przy­

wódca opozycji Winston Churchill, który powrócił już z Maroka. Prasa brytyjska podkreśla, że będzie to pier­

wsza debata nad brytyjską polityką zagraniczną od chwili zerwania kon­

ferencji londyńskiej.

Zbrodniarz niemiecki

zawiśnie na szubienicy

GNIEZNO (b) SO w Gnieźnie ska- ' sk adał fałszywe doniesienia na nich za na karę śmierci, utratę praw na

zawsze i przepadek całego mienia b so’tysa niemieckiego z Grabowa, pow mogileńskiego, 58-letniego Wil­

helma Zuehlkego.

Zuehlke, który przed wojną był o- bywatelem polskim, sporządzi’, spis tych Polaków, którzy brali udzia w bohaterskiej obronie Trzemeszna w pamiętnych dniach 1939 r, zgłasza­

jąc nazwiska ich żandarmerii nie­

mieckiej. Następnie 7 uczestnikom tych walk, a mian. Augustynowi i Stefanowi Adamskim, trzem bra­

ciom Kupczykom, oraz dwu braciom Prusom polecił stawić się dla za-

;atwienia pewnej sprawy na poste­

runku. Tam zostali oni ujęci i roz­

strzelani.

Ponad to Zuehlke bra' udział w wyw’aszczaniu Polaków z gospo­

darstw, z których najlepsze wziął dla siebie, bił pracowników polskich

PRO7OZYCIA

NOWY JORK (obsł. wł.). Przewod­

niczący Rady Bezpieczeństwa, dys­

kutującej nad skargą Indyj, zapro­

ponował wysłanie do Kaszmiru spe­

cjalnej komisji ONZ, która pokiero­

wałaby na miejscu pertraktacjami ugodowymi.

CRIPPS przygotowu­

je plan gospodarczy bez „pomocy USA“

LONDYN (PR) W londyńskich ko­

łach politycznych stwierdza się, że min. finansów Cripps opracowuje no­

wy plan gospodarczy dla W. Brytanii na wypadek gdyby Kongres amery­

kański odrzucił plan Marshalla i W.

Brytania musiałaby się obyć bez „po­

mocy amerykańskiej".

i

Farsa Mosley'a

musi wreszcie skończyć

— stwierdza prasa brytyjska

Cacbin i Jaliot-CURIE honorowym członkam kom. pomocy

Wolnej Grecji

PARYŻ (PR) Francuski komitet po­

mocy demokratycznej Grecji zaapro­

bował skład biura wykonawczego ko­

mitetu. Honorowymi członkami komi­

tetu mianowani zostali m. in.: najstar­

szy deputowany komun styczny we francuskim Zgromadzeniu Narodo- j wym Cachin i znany uczony. Fryde­

ryk Joliot-Curie. Komitet wydał o- Szwajcarski, dezwę wzywającą cale społeczeństwo ' wej 1 ’ ' francuskie do udz ału w akcji na

rzecz obrony pokoju.

Po prowokacyjnym wystąpieniu BLUMA

KATOWICE (obsł. wł.) W z wiąz ku z prowokacyjnym artykułem przywódcy prawicowych socjali­

stów francuskich Leona Bluma, kwestionującego prawa Polski do Śląska, wojewódzka konferencja aktywu PPS w Katowicach uchwa liła rezolucję piętnującą to wystą­

pienie. — Wszelkie porównanie odwiecznych polskich ziem ślą- kich z Zagłębiem Ruhry — stwier- dża rezolucja — jest niedopu­

szczalne i jakiekolwiek zakusy na suwerenność państwa polskiego na tych ziemiach spotkają się ze stanowczym oporem polskiej kla­

sy robotniczej. Gospodarzem prze mysłu śląskiego jest polski lud pracuja.cy, który przemysł ten

LONDYN (PR) Cała prasa bry­

tyjska zamieszcza artykuły w związku z ostatnimi wystąpieniami faszysty Mosley’a. „United Press"

stwierdza, iż mimo że Mosley ma zaledwie kilka tysięcy zwo­

lenników, rozwija on ożywioną

działalność, by wedle — własnych swoich słów — przygotować się do wielkiej ofensywy. Wszystkie pisma stwierdzają zgodnie, żfe far­

sa Mosley’a musi się raz na zawsze skończyć, gdyż kompromituje ona W. Brytanię.

Dlaczego nie ogrzewa sie.

KATOWICE (ZAP). Podróżni, ko­

rzystający z wagonu sypialnego „Or­

bisu'* w pociągu pośpiesznym Prze­

myśl — Szczecin przez Kraków — Ka­

towice — Wrocław, mają powód do poivaiznej skargi. Sam wagon jest no­

wy, bardzo piękny i dużo wygodniej-

wagonu sypialnego?

tLC11 wy, uaruzo prężny i auzo wygocniej-

orzejął w swoje ręce i nie odstąpi I szy od starych wagonów sypialnych kontroli nad nim nikomu. „Orbisu“, jednakże często zupełnie

Olmpiada Zimowa w cyfrach

USA EWAKUUJĄ swe bazy w Panamie

WASZYNGTON (PAP). Amery­

kańskie siły zbrojne ewakuowały się z 12 baz obronnych w Panamie, gdyż zawarta w tej sprawie umowa wy­

gasła w dniu 16 stycznia. Ameryka­

nie pozostali jeszcze w 3 bazach, ale 1 one mają być wkrótce ewakuowa­

ne. Panama nie zgodziła się na od­

nowienie umowy, zezwalającej na dalsze utrzymywanie przez Stany

ST. MORITZ. ZblFajęce się V Zimowe Igrzyska Olimpijskie, które rozpoczną się 30 bm. w St. Moritz, przewy’szają wszystkie poprzednie zarówno pod względem organiza­

cyjnym, jak i ilości uczestników.

Według danych, opublikowanych przez Organizacyjny Komunikat , w Olimpiadzie Zimo- będzie reprezentowanych 31 państw, które przyślą do St. Moritz ekipy złożone z 2.290 osób.

Z liczby tej 719 osób przypada na sprawozdawców prasowych, radio­

wych, telewizyjnych i kinowych wraz z technicznymi siłami pomoc­

niczymi. Dziennikarzy zgłoszono 450, podczas gdy tylko dla 250 przewi­

dziano miejsca na trybunach.

Obsługę 800 rozgłośni radiowych, w tym 200 europejskich i 500 ame­

rykańskich poprowadzi 52 sprawo­

zdawców radiowych. Radiowa ob­

sługa techniczna składać się będzie z 49 operatorów i 20 pomocników technicznych.

Norwegię, Szwecję, Węgry i Szwaj­

carię. Ponadto zgłoszono jeszcze 80 foto-reporterćw.

Dla porównania warto przytoczyć ilość uczestników w poprzednich Igrzyskach. Na pierwszych Igrzy­

skach w roku 1924 w Chamonix (Francja) reprezentowanych było 16 państw przez 293 zawodników, w IV-tych natomiast w Garmisch —

nie można w nim spać... Przyczyną tego jest fakt, źe przy jeddzie w kie­

runku z Krakowa do Poznania wagon ten przyczepiony jest prawie zawsze na końcu pociągu, w rezultacie czego nie dochodzi doń para z parowozu, a wewnątrz wozu jest taka temperatura, ze podróżni szczekają zębami pod cienkimi kocykami i zmuszeni są spać w ubraniach — o ile w ogóle są w stanie w tej temperaturze zasnąć. Po­

dobno dzieje się tak dlatego, źe wa­

gon ten jest w Poznaniu odczepiany, co łatwiej jest zrobić z kod- pocią­

gu. Podróżnych jednak, którzy specjal­

nie dop.acają, za perspektywę wygod­

niejszej podróży po kilkaset zł, tłmna- maczenie to absolutnie nie przekonu­

je, a na poparcie swego stanowiska przytaczają oni fakt, źe przy jaź<j2ie w kierunku odwrotnym tj. ze Szcze­

cina, można jakoś doczepić w Pozna­

niu ten sam wagon sypialny w taki sposób, źe najczęściej znajduje się on

FRANCUSKI min. skarbu Re­

ne Mayer — powrócił po przeprowa­

dzeniu rozmów z min. Crippsem do Paryża.

♦* CHURCHILL, który przez o- kres swej choroby, tj. od 12 grudnia przebywał w Marakesz (Maroko) udał .się drogą lotniczą do Londynu.

♦♦ WŁADZE amerykańskie wy­

dały polskiej msji wojskowej w Niemczech kilku oficerów niemieckich którzy jako przestępcy wojenni staną przed sądem w Polsce.

♦* SOJUSZNICZE biuro kontroli do spraw odszkodowań podzieliło nie­

miecki sprzęt wojskowy z amerykań­

skiej strefy okupacyjnej Niemiec mię­

dzy Belgię, Francję, Luksemburg, Nor- wegę i Jugosławię.

** RUMUŃSKI sąd wojskowy skazał na karę 9 lat więzienia spi­

skowca gen. Georgescu, aresztowa­

nego swego czasu w związku z wy­

kryciem arsenału wojennego w Tran­

sylwanii.

** SEKRETARZ gen. ONZ Try­

gve Lie oświadczył, że wobec tego iż Dania, Szwecja i Czechosłowacja nie są w stanie udzielić odpowiednich pomieszczeń dla sesji Zgromadzenia gen. ONZ, sesja odbędzie się w Ge­

newie, Hadze, Paryżu lub Brukseli.

♦* WĘGIERSKI min. sprawiedli­

wości, który reprezentował socjali­

stów węgierskich na międzynarodo­

wym kongresie w Londynie i znajdo­

wał się w drodze do Rzymu są kon­

gres socjalistów włoskich, zmieni!

plan i powrócił do Budapesztu.

** DO JEDNEJ z duńskich wy­

twórni broni zgłosiło się 2 przedsża- Ligi Arabskiej z Kairu z za­

miarem udzielenia wielkiego zamó­

wienia na broń wszelkiego typu.

Dziennik podaje, że fabryka odmówiła przyjęcia tego zamówienia.

** SENACKA komisja spraw za­

granicznych rozpoczęła obecnie wy­

słuchiwanie poglądów obywateli ame­

rykańskich, co do planu Marshalla.

M. in. przewidziane jest wysłuchanie zdania b. przewodniczącego komisji energii atomowej ONZ — Bernarda Barucha.

** KONGRES niemieckich partii demokratycznych w Bremie powziął rezolucję domagającą się tak politycz­

nego jak i gospodarczego zjednocze­

nia Niemiec. Zjednoczenie gospodar­

cze — stwierdza rezolucja — możliwe będzie jednak dopiero wtedy, kiedy zniesione będą granice międzystrefo- we.** FRANCUSKA rada ministrów uchwaliła projekt ustawy ustalający efektywy sił zbrojnych. Jak słychać projekt przewiduje pewną redukcję stanu liczebnego sił zbrojnych, a mia­

nowicie z 700 tysięcy do 660 tysięcy ludzi, z czego 77 tysięcy przypada na lotnictwo i 58 tysięcy na marynarkę.

Sekretarz stanu w Prezydium Rady Ministrów Abelin oświadczył, że kre­

dyty przewidziane na rok 1948 mogą okazać się niewystarczające, by spro­

stać zadaniom, które pociąga za sobą sytuacja w Indochinach. (PAP).

wicieli

WARTA - GROCHOW ?

Ostateczne rezultaty rozpisanego na temat wyniku meczu bokserskiego Grochów—Warta referendum są na­

stępujące: za uznaniem decyzji komi­

sji sportowej PZB padło 1500 grosów, na korzyść Grochowa natomiast 800 gnsów. W ten sposób mecz Warta—Grochów winien zostać pow­

tórzony w Poznaniu. Jak się dowiadu­

jemy Grochów zamierza bronić swe­

go stanowiska jeszcze na innej dro­

dze.

Partenkirchen (1936) braki udział 28 w środku składu 1 jest naleiźy '

państw z 756 zawodnikami. ogrzany. eayc e

Sprana rozejmu INDONEZJI

przed Rada, Bezpieczeństwa

7 X 7 5^“ Stany Igrzyska filmować będzie 58 ope- kralu ° az na ery. orhnn tego retorów filmowych, reprezentują- cych Francję, Włochy, Amerykę,

NOWY JORK (PAP) Pod koniec ostatniego posiedzenia Rady Bezpie­

czeństwa przewodniczący zakomuni­

kował, że Holandia i Republika Indo­

nezyjska podpisały rozejm na pokła­

dzie jednego z okrętów wojennych, stacjonowanego na wodach Batawii.

W 2 godziny później wojska obu

strop otrzymały rozkaz zaprzestania! „„ uli/6ia numyuu- ognia. Podpisano również protokół, 'ować^yskusję^^kwićindone^ri

ustalający 12 zasad politycznych, któ­

re będą stanowiły podstawę rokowań o zawarcie ostatecznego układu. Ko­

misja mediacyjna ONZ uważa swe zadanie za skończone i wróci do La­

ke Success, oddając się do dyspozy­

cji Rady Bezpieczeństwa. Przygoto-i wuje ona sprawozdanie, na podstawie którego Rada będzie mogła kontynu- I

Tabea wygranych 52 loterii

ż-gi dzień ciągnienia I-ej klasy

Wygrane po 3043 7570.

Wygrane po 3684 4483 42387 Wygrane po 368 8835 11863

34387 41772 47313 55162 63176 63709 71101 72436 79528

Wygrane jpo 10000 zł Nr Nr:

J898~29553824 6497 9695 12860 18830 21473 3W1 34434 46368 47593 65207 66255 7n153 7’9a<> 79114 zamieszczać będziemy wygranych.

100 000 zł Nr Nr:

Nr:

50.000 zł Nr 54979 76391.

20.000 zł Nr 27544 30700 33234Nr:

14589 26063 40404 54219 67995 pełną tabelęOd

14762 27301 40501 57933 68607

jutra 18243 28570 45728 64142 70667

13434 23726 36541 52558 66580

(3)

asaa Nr 20 lEMBimaajw- iwy""' ■*«ijw ILUSTROWANY KURIER POLSKI Str 3 san

HOLANDIA

miądzy Wisła a Bugiem?

Rewelacja zachmlmo - niemieckiego dziennika

Wrocław, w styczniu.

W holenderskim archiwum pań­

stwowym znajduje się dokument, z którego jasno wynika, że Hitler w czasie wojny miał zamiar deporto­

wać większą część ludności holen­

derskiej do Polski.

Wiadomość tę podał wychodzą­

cy w Dusseldorfie dziennik „Rhein -Echo",

W więzieniu w Landsberg nau­

kowy współpracownik holender­

skiego archiwum państwowego dr K. W. Kwart przesłuchał b. sekre­

tarza Himmlera — Rudolfa Brand­

ta. Brandt, jak wiadomo, został skazany wyrokiem amerykańskie­

go sądu wojskowego na śmierć i oczekuje w więzieniu landsber- skim w Bawarii na jego wykona­

nie. Rzecz charakterystyczna, że , w tym samym więzieniu przebywał w swoim czasie Hitler.

Brandt otrzymał „zaszczytną"

funkcję sekretarza Himmlera tyl­

ko dzięki swojej fenomenalnej biegłości stenografii, dzięki której uważany był za mistrza Niemiec.

Brandt w czasie przesłuchania przypomniał sobie treść listu, śkie rowanego przez Bormana na ręce Himmlera, który zawierał dokład-

ne dane tyczące projektowane]

masowej deportacji Holendrów do Polski, Istniał dokładny plan prze­

siedlenia wielu milionów miesz­

kańców Holandii, między nimi dzieci, kobiet i starców do Polski i osiedlenia ich na obszarze mię­

dzy Wisłą i Bugiem, przy czym nową „stolicą" nowej Holandii miał się stać Lublin.

Istniał również w grubszych za­

rysach opracowany plan ewakua­

cji. I tak starcy i dzieci mieli zo­

stać przetransportowani za pomo­

cą pociągów i kolumn samochodo­

wych, natomiast młodych męż­

czyzn i kobiety zamierzono pędzić pod eskortą pieszo.

Akcja miała się rozpocząć w dniu urodzin Hitlera 20 kwietnia 1941 r. i trwać miała przez cały rok, Dn. 20 kwietnia 1942 r. Bor­

mann miał zameldować Hitlerowi, że Holandia leży między Wisłą a Bugiem.

W związku z tymi szatańskimi planami spółki Bormann-Himmler nasuwają się dwa pytania:

1. Co zammrzanoby utworzyć na terytorium. opuszczonym przez Holendrów?

Odpowiedź na to daje ten sam hitlerowski dokument, znajdujący się w holenderskim archiwum: Po wysiedleniu całego narodu holen­

derskiego z wyjątkiem holender­

skich „Volksdeutschów“ (ci mieli pozostać) projektowano utworze­

nie na terytorium Holandii „pierw­

szej prowincji SS“ Trzeciej Rze­

szy. Prowincja ta ze stolicą w Utrechcie przeznaczona miała być tylko dla „zasłużonych" hitlerow­

ców, członków SS, przy czym miano w niej zastosować wszyst­

kie metody i plany hitlerowskie, tyczące zarówno urządzeń pań­

stwowych, jak i prywatnego życia hitlerowców. I tak zamierzano skasować jednożeństwo, cywilne ubrania, kościół, prawa rodzinne itd.„Pierwsza prowincja SS" miała być prowincją wzorową i doświad­

czalną. Po zakończeniu wojny (o- czywiście zwycięskiej) planowano utworzenie analogicznych prowin- cyj na terenie całego kraju.

Według zeznań Brandta plany te narodziły się w głowie samego Hitlera. Wtajemniczył on jedynie Bormanna i Himmlera i jedynie dlatego nikt nie dowiedział się o

•nich wcześniej.

Według Brandta plany .te tylko dlatego nie uległy realizacji, że w międzyczasie wybuchła wojna nie- mie cko-rosyjska.

2. Co w razie realizacji planów stałoby się z milionami Polaków, zamieszkałych na terenie między Wisłą a Bugiem?

Na to pytanie łatwo samemu dać odpowiedź. Po zwycięskiej wojnie z ZSRR zamierzano zdrowszych Polaków przesiedlić daleko na wschód, prawdopodobnie na Sy­

berię, a częściowo wyzyskać w przemyśle niemieckim. Dla pozo­

stałej reszty istniał przecież obóz koncentracyjny w Majdanku, któ­

ry miał być rozbudowany do gi­

gantycznych rozmiarów i wielo­

krotnie przekroczyć w swojej „pro dukcji" cyfry Oświęcimia, Buchen- waldu czy Gross-Rosen... ।

Takie rewelacje przynosi „Rhein ] -Echo" z Amsterdamu. Nie mamy ;

Dawny kaKDAWdl

lEllllllllllllillltllllillllllltltllllllinillllllllliuiuillll I % I A Ł w W *•

Od kadryla do mazura

Nie mam zamiaru opisywać tu sta­

ropolskich zapustów z kuligami po dworach. Choę przypomnieć nato­

miast, jak wyglądały bale przed laty trzydziestukilku, czterdziestu, przed pierwszą wojną światową — bale, ja­

kie pamiętają jeszcze mamy i ciocie tańczącej dziś młodzieży, a które róż­

nią się tak bardzo od zabaw dzisiej­

szych.

W czasach, kiedy nie było dancin­

gów, karnawał był jedynym okresem zebrań tanecznych. Wyjątkowo na św. Katarzynę i na św. Józefa urzą­

dzano czasami wieczorki. Toteż dziewczęta długo marzyły o karnawa­

le i sposobiły się doń jak do walnej kampanii.

Na pierwszy bal musiała panienka wystąpić w białej sukni. Przypinano do niej kwiaty świeże lub sztuczne;

wachlarz, piękny szal, długie, białe rękawiczki, atłasowe pantofelki lub lakierki, ażurowe pończoszki uzupeł­

niały toaletę. Do modnej fryzury wpi­

nało się kwiaty, klamry, diademy.

Twarz pudrowano lekko — fółż, po- madki, ołówki były wykluczone.

Mama — bo pokazanie się na balu bez matki, ojca czy ciotki było nie do pomyślenia — ubierała się w czarną, jedwabną suknię. Siostry miały za­

zwyczaj jednakie toalety.

Strojenie się na bal trwało długo przy pomocy całej rodziny i należało do przyjemności. Gdy panie były go­

towe, posyłano po konną;, krytą do- różkę.

GDZIE SIĘ PODZIAŁA

DUMA angielskai

Plan Marshalla, a raczej jące warunki dla państw

tym planem, dyskutowany jest szcze­

gólnie żywo w Anglik Naród angielski nie bardzo jest skłonny zrezygnować ze swego mocarstwowego stanowiska, nie bardzo uśmiecha mu się kłopotl:-

upokarza-

objęty eh dalej faktem, że eksperci gospodarczy i prasa angielska nawołują do odmo­

wy Anglii udziału w planie Marshalla, aby zachować suwerenność i niezależ­

ność Wielkiej Brytanii.

Niewątpliwie sytuacja gospodarcza Angltf jest ciężka. Wykorzystuje to wa rola innych państw zachodnio- Ameryka, by przełamać upór angiel- europejskich. i ski i niechęć tego narodu do ulegania

Główny atak skierowany jest obec- innemu mocarstwu. Naród angielski, nie w Anglii na min. Bevina, któremu .który przez wiele wieków tylko roz- zarzuca się. że zbyt pochopnie skąpi- kazywal, tylko innych zmuszał do ule- tulował i zrezygnował z suwerenności głości i posłuszeństwa, ciężko prze- w zamian za dopuszczenie Anglii do żywa dzisiejszy niewątpliwy upadek planu Marshalla.

Jest faktem niezaprzeczalnym, że o-

kazywał, tylko innych zmuszał do ule-

swoich wpływów i swego znaczenia.

Bunt mas angielskich przeciwko no-

mwapiicwaiuyiu, u- uum mas aug eisKiim przeciWKO no- -r.cno z Amsteraamu, r pór Anglików przeciwko ustępstwom j wym swoim mocodawcom, tj. Amery- ' powodu im nie wierzyć...

Rp„in, —A-:- I—--- --- . . . . | Leszek Goliński.

Bevina wobec Ameryki rośnie. Jest i kanom, jest więc w pełni zrozumiały. |

Bezczelne

wystąpienie

Niemców sudeckich

PRAGA (PAP). Prasa czeska przy­

nosi wiadomości o ożywionej anty- czeskiej działalności sudeckich Niem­

ców w anglo-amerykańskiej strefie okupacyjnej w Niemczech.

Jak donoszą dzienniki w Monachium odbyt się zjazd wysiedlonych z czes­

kiego Śląska Niemców, któremu przewodniczy! b. obywatel czecho­

słowacki A .Koenig z Opawy. Uczest­

nicy zjazdu wznosili wrogie okrzyki przeciwko Czechosłowacji, która — jak stwierdził przewodniczący zjazdu Koenig — winna jest Niemcom su­

deckim 700 miliardów przedwojennych koron czeskich jako odszkodowanie za straty jakie ponieśli przez wysie­

dlenie. Zjazd zakończony został od­

śpiewaniem pieśni szowinistycznych.

Na salę wprowadzali damy na im­

prezach publicznych panowie z komi­

tetu balowego. U wejścia rozdawano ręcznie malowane karnety do zapisy­

wania tańców. Komitetowi prezento­

wali wszystkich mężczyzn paniom.

Wtedy wszyscy obecni uważali się za znajomych, chociaż nie pamiętało się nazwisk. Z uwagi na to rozsyłano za­

proszenia ostrożnie, tylko osobom po­

leconym przez członków komitetu.

Zjawienie się po północy był© źle wi­

dziane.

Publiczny bal stanowił niejako lo­

terią. Można by’o zawrzeć masę zna­

jomości i bawić się świetnie, ale moż­

liwe też było „pietruszkowanie'*. U- waźały je panny za wstyd nie do znie­

sienia, a nie wypadało samej starać się o dansera.

Rozpoczynał wielkie bale polonez.

..Egzaminem*' dla pań pod względem powodzenia stawały się zwłaszcza tańce angażowane: kadryl, mazur, lan- sjer, kotylion. Aranżowano tańce ko­

mendą francuską. Wdzięcznie przed­

stawiał się lansjer. Pary ustawiały się w kwadrat, dobierając sobie towa­

rzystwo i wykonywały rozmaite figu­

ry, których punktem kulminacyjnym by? „ukłon królewski**. Powolne tem­

po lansjera przy stylowej muzyce i długie pauzy między figurami, za­

nim je wszyscy wykonali kolejno, da­

wały czas do flirtu. Kadryl zań koń­

czył się szaloną galopadą.

Kotylion (walc z figurami) przynosi?

niespodzianki. Ogólne i osobiste.

Rozdawano np. kapuzy z różnokoloro­

wych bibułek i pary dobierały się do koloru. To znów panny pojawiały się z wielkimi motylami na głowie, a męż­

czyźni z siatkami w ręku, lub też za­

rzucano wędki przez ściankę papiero­

wą i chwytano tancerzy. Panowie o- fiarowywali paniom bukiety — zazwy­

czaj wyraz sympatii i adoracji, hn większy bukiet tym gorętsza miłość, która nierzadko prowadziła do oJta- rza. Panny przypinały mężczyznom or­

dery, korzystając z jedynej moćnotśti wyboru.

Tańce narodowe: mazur, krakowiak, oberek, w niektórych okolicach kuja­

wiak, pełne rytmu 1 życia, poruszały często i „Starą gwardię'1. Mazura nie­

raz starsi piękniej tańczyli niż młodzi.

Sposobność do wykazania indywidual­

ności dawały figury mazura, jak

„zwodzony", „odbijany". Do „białego mazura'*, kiedy późny błękitny świt malował okna, stawali już tylko nie­

liczni amatorzy tanecznych zawodów.

(mg).

ADAM CZEKALSKI j 94

Wschód sic. pali

==^--- .4 POWIEŚĆ

f-____

Dżepeni przypuszczają, że łatwiej przyłapią nas gdzieś w ruchliwszych punktach, w portach, w większych miastach i na kolei, niż w g ębi kra­

ju w stronie granicy Mongolii

— Nie zawadzi być ostrożnym — doradziła Daniela.

Jakaś osada ludzka leża a daleko przed nimi, a zmrok, który zaczyna się rozwióczyć dokoła po wzgórzach i dolinach, zawijał ją niby w p aszcz i zacierał przed ich wzrokiem

Trochę wypoczęci, szli teraz oboje raźno, pragnąc przed ca kowitą nocą dostać się do ludzkich siedzib, gdzie, jeżeli nie będą mogli zdobyć nic do jedzenia, to przynajmniej może na- piją się herbaty i wypoczną na ja­

kiej wiązce słomy do rana. Od dwóch dni nie spali wcale przyzwo­

icie. Drzemali tylko czasem, gdy już się czuli bardzo zmęczeni i znowu szli i szli przed siebie. Może byłoby lepiej aby, zamiast uciekać w g.ąi>

kraju, zrobili byli kolo i skierowali się wybrzeżem nad Huang-ho, gdzie o wiele łatwiej mogliby dostać się na dżonkę i wylądować w jakiej przy­

stani, skąd o wiele łatwiej dojechać do Szanghaju lub jakiegokolwiek in­

nego miasta, gdzie biali mieli moc 1 władzę. Niestety, teraz nie by'o sen­

su wracać się jut nad Huang-ho, gbyt daleko oddalili się od wybrzeża

Wracać znowu te same 50 km z po­

wrotem? A gdy ich po drodze przyłapano? Fred nie wspominał do­

tąd Danieli wcale o tym, że został oskarżony przez władze japońskie o uprawianie szpiegostwa i miał sta­

nąć przed sądem wojennym, który niezawodnie byliby wyniósł przeciw niemu wyrok kary śmierci Nie chciał jej o tym mówić, że już nawet otrzy­

ma’ akt oskarżenia Po co to? Dla­

czego miał ją niepokoić? Ale teraz, gdy tak szli tylko oboje w stronę niewidzialnej już osady ludzkiej, skrytej we mgle wieczoru, Fred rzeki w pewnej chwili:

— Dan, czy ża'owa1 abyś mnie, gdy bym zginął?

Och, Fred, cóż ci też znowu przy­

szło do głowy, ch opcze?

— Rozmaicie przecie bywa A w tym kraju

jest pewny indziej.

Spojrza’a

nym rozmarzenia i tęsknoty i Fred zrozumiał wymowę jej oczu Z tych najpiękniejszych na świecie źrenic wyziera a miłość głęboka i wielka.

— Nie mów mi o takich rzeczach, Fred. Tyle wypadków nag ej śmierci widziałam dotąd, że nie chcę już na­

wet o nich Słuchać.

człowiek daleko mniej tycia, niż gdziekolwiek na niego wzrokiem pe'-

Thompsonowi przyszła nagle do go wy mylśl o tym, co widział nie­

gdyś w samotnym domku nad Jang- Tse-Kiangiem, gdzie bawił z komen­

dantem policji. Ten trup małego Ja­

pończyka stanął mu znowu przed oczami Jaką rolę odegrała w tym samobójstwie Daniela? — przyszło mu naraz na myśl. — Ona tam by­

ła, to nie ulega wątpliwości.

I na stwierdzenie tego faktu Thompson poczuł, jak serce kurczy mu się jakimiś dziwnym żalem do niej. Dlaczego? Cóż go to właściwie mogło wtedy obchodzić? Że on ją kochał? Ale ona mogła nie kochać go wcale i na pewno nie kochała.

Była jego zwykłą znajomą, której niegdyś, w ekspresie mandżurskim oddał przysługę.

— O czym myślisz, Fred?— wpadło mu naraz do ucha pytanie Danieli

Zastanowił się. Czy ma jej powie­

dzieć prawdę? A może lepiej zataić?

Ona jednak powtórzyła znowu:

— O czym myślisz?

— O tobie

— Przecież

przy swoim boku i jesteśmy wolni

— Przypomina mi się pewien wy­

padek — powiedział nieokreślenie.

— Pewnego razu naczelnik policji chińskiej zabrał mnie z sobą do ma­

łego samotnego domku nad Jang- Tse, gdzie widziałem trupa kapitana japońskiego.

— Czemu o tym myślisz? Czy to takie przyjemne, albo bardzo cie­

kawe?

— Może...

— Cóż to znaczy?

— Zdaje mi się, Że ten trup, któ­

rego w owym domu widziałem, miał tak bardzo poważnie

— odrzefcł spokojnie masz mnie nareszcie

pewien związek z tobą. Dlatego wła­

śnie o tym teraz myślę.

— Czy podejrzewasz mnie o za­

mordowanie tego człowieka?

— Nie, on sam wymierzył sobie sprawiedliwość za winy, które zape­

wne popełń®, ale nie o to chodzi

— A o co? Dlaczego nie mówisz wyraźnie? Powiedz otwarcie, bądź mężczyzną — posądzasz mnie dział w tym wypadku?

— Tak.

To krótkie „tak*1 padvo z jego ust jak Słowo sędziego stwierdzające wi­

nę podsądnego.

— I, naturalnie, masz z tego po­

wodu do mnie żal, czy tak?

— Mniej więcej.

—• Słuchaj, Fred, rozmawiajmy, jak dwoje ludzi dojrzałych i odpo­

wiadających za swoje czyny. Na czym opierasz swoje mniemanie, że ja miałam cokolwiek wspólnego ze śmiercią tego Japończyka?

—Widziałem cię z nim w barze Widzia em następnie, jak pojechałaś z nim gdzieś

tam robiła w Jang-Tse?

— A jakim

— rzuci’a w odpowiedzi wyzywająco Daniela.

— Przepraszam cię Dan, unoszę się niepotrzebnie

Daniela spuściła głowę na pierś i sz a w milczeniu. Może nie przypi­

sała większego znaczenia tym jego zarzutom, może nawet usprawiedli­

wiać poniekąd jego zainteresowanie tym wszystkim — możliwe, ale po­

czuła jednocześnie, że między nich wdarło się nagle coś takiego, jak

o u-

czarną limuzyną. Coś samotnym domku nad prawem pytasz o to?

piasek między tryby maszyny, albo jak zgrzyt żelaza po szkle w harmo­

nijne tony sonaty. Z drugiej znowu strony — jakim prawem ten czło­

wiek bada ją jak sędzia śledczy? Ja­

kie prawo ma do tego? Kto go upo­

ważnił?

A Fred, idąc krokiem miarowym ko'o Danieli, myślą?, że uraził ją ty­

mi niepotrzebnymi s owami. I byłby może sprostował odrazu wszystko i przeprosił ją za mimowolną krzyw­

dę, ale coś silniejszego w nim, niż jego wola powstrzymywało go od tego

Oto nagle coś ciężkiego zawisło nad tak piękną i czystą dotychczas atmosferą tych dwojga ludzi, któ­

rym się zdawa’o, że nie po to szukali się przez tyle czasu, że nie po to przeżywali tyle przykrych i niebez­

piecznych wypadków, aby w końcu, gdy już dopływali do portu, może jeszcze nie spokojnego i nie ostatecz­

nego, ale w każdym razie portu — znowu rozejść się i ruszyć każde z nich w swoją samotną drogę.

Teraz jeszcze odbywali ją razem, szli oto przez to pustkowie chińskie bok przy boku, czuli wzajemnie swo­

ją obecność, swoją bliskość, byli ra­

zem, a jednak coś ich dzieliło.

Milczeli, jakby po tylu czasach niewidzenia się wzajemnego i po tylu wzajemnych tęsknotach — nie mieli sobie nic do powiedzenia Czy tak by o naprawdę;? Jakaś nić zerwa'a się nagle i któż wie, czy znowu uda ją się zawiązać z powrotem. A jeśli uda im się to, jaki będzie ten nowy stosunek między nimi? Jak on się U oży?

(C. d. n)

(4)

ILUSTROWANY KURIER POLSKI tMM Str. !

Walerian Lachnitt

Tortowa mcstoma^ks

Niedziela w porcie szczecińskim

Szczecin, w styczniu Ulicę Zygmunta Starego od stro­

ny Odry zamyka ciężki masyw ar­

kad, spod których w dół ku rzece spływa kaskada dwóch strumieni schodów. W tukach arkad wisi mgła styczniowego poranka. Scho­

dy wyglądają jak śniegowym płasz­

czem pokryte lodowce. Mgła wisi nad Odrą, nad portem, unosi się ku ciężkim, nabrzmiałym śniegiem chmurom delikatną zasłoną, gę­

stniejącą w miarę odległości. Dźwig na Starówce jest jeszcze dobrze wi­

doczny, dalsze — czynne i potrza­

skane — dźwigi ledwie majaczą we mgle. U nabrzeży Starówki przycu­

mowany jednokominowy statek. Po

■wstędze dymu, unoszącej się z ko­

mina, widać, Se trzyma kotły pod parą, gotów do odjazdu.

W mroźnym powietrzu dzwoni ci­

sza... Ta cisza jest tu, blisko, doty­

kalna niemal jak mgła, spokojna jak leżący wokół śnieg. Na stopniach znać wyciśnięte w białym pokładzie ślady krokó*w kogoś, kto tu był przede mną. We mgle opadają o- statnie śnieżyniki, jaśniejsze plamy na szarym tle to smugi dymu loko­

motywy. W ciszy odnajduję jej zmęczone sapanie, potem gwizd przeciągły i nagle — uświadamiam sobie, że nie jestem tu sam, óe w ciszy kłębią się dalekie i bliskie od­

głosy tętniącego życia...

U stóp Wałów Chrobrego słychać rozmowę przy holowniku. Z prawej strony, od dworca, niesie się stukot kół odjeżdżającego pociągu. Zza Odry dolatuje astmatyczne postęki­

wanie zwalniającego bieg pociągu towarowego, a tu bliżej, gdzieś w Kanale Przemysłowym, dzwonią metalicznie żelazne blachy, tam da­

lej zaś... jakby ktoś sypał miarowo, w regularnych odstępach czasu, du­

że ziarnka grochu na kawał tektu­

ry., To gruchot zsypywanego wę­

gla... Powietrze jest jak szkło, mo’e ten odgłos dolatuje tu do mnie aż z Kaszubskiego nabrzeża?...

Schodzę ku Odrze. Świąteczny dzień znaczy rząd holowników. ’ Jest

„Łoś" 1 „Florian" i „Żubr". Przy

„Indze" dwaj marynarze rozma­

wiają po niemiecku. „Inga" to jeden z holowników z radzieckiej strefy okupacyjnej Niemiec. Widać ich tu

więcej. Wytężam wzrok. Tam, przy na rok 1948 Wyspie Okrętowej, majaczą rzędy 1 przeładunku Natalia lurowiecka

Ostatnia bitwa

(Epizod sprzed trzech lat)

Styczeń 1945 r. Głuche, coraz do- nośniejsze dudnienie dział. Jakby echo dalekich grzmotów — zapo­

wiedź nadchodzącej burzy. Niepokój oczekiwania ogarnia mieszkańców wioski. Nadsłuchują z zapartym tchem miarowego zbliżania się do­

niosłych wydarzeń. Przeżycia, jakie czekają tę spokojną, odciętą od świa­

ta wieś w dolinie Prądnika — staną się udziałem również gromadki war­

szawiaków, ewakuowanych tu po powstaniu.

Niemcy pozornie tylko opuścili wioskę. W rzeczywistości okopali się w zachodnim zboczu wąwozu, panu­

jąc stąd nad wsią w dolinie. Mają również w swym ręku obydwa wy­

loty wąwozu. Tymczasem — pewnej ciemnej, cichej nocy — niewielki oddział radziecki (awangarda wiel­

kiej armii) spuszcza się na dno wą­

wozu, w samo serce wsi, w sam śro­

dek sił nieprzyjacielskich; zajmuje szereg chat...

Skoro świt — zaczyna się piekło:

gwałtowny obstrzał niemiecki. Cały wąwćz napełnia się świstem i hu­

kiem Gdyby Niemcy mieli ciężkie działa, obróciliby wszystko w perzy­

nę. Wybuchom pocisków wtóruje zajadłe terkotanie karabinów ma­

szynowych od strony zachodniego zbocza. To Rosjanie z niezwykłą od­

wagą poszli „poszukać Germańców®

tam, w górze. Jednakie Niemcy, rozzuchwaleni ma'ą liczbą przeciw- Blkft isskajśsiętn, nie zdawali sobie

barek, a pewnie inne jeszcze, z bry­

kietami i koksem, stoją w porcie centralnym. Widywałem tam prze­

cież całe miasteczka barek.

Od przystanku tramwajowego

„siódemki" ciągną ludzie grupka­

mi... Jakieś panie, cała rodzina z dziećmi, dwaj robotnicy, jakby do­

piero co zeszli z pracy, bo spod ich płaszczy wyzierają niebieskie spod­

nie robocze. Idą — przystają — słuchają — patrzą...

Na przystani pasa’erskiej z „Sa­

nu" wyładowują na samochód górę mebli. Ktoś przeprowdza się z Świ­

noujścia. Port nie świętuje, jak nie świętują pociągi postukujące z da­

leka, jak myśl, co pamięta i przy­

pomina... 365 pracowitych dni o- kre-lamy już tylko dwoma słowami:

„ubiegły rok". Z perspektywy tych dwu słów jakie to niewiele tych 44.700 ton, przeładowanych przez port szczeciński w roku 1946, i tych 214 statków, których burty w ciągu tamtego roku dotykały kamiennych nabrzeży szczecińskich! W paździer­

niku zeszłego roku miesięczny obrót portu wyralał się cyfrą, dwukrotnie większą niż za cały rok 46-ty. A statków?... statków będzie w tym roku chyba ponad 1.200! Sześć razy więcej niż w 1946 r.l

To „sześć razy" nie dajemi spokoju Brodzę po śniegu w kierunku „Arse­

nału" zajęty portową matematyką Ósmego grudnia robotnicy portowi i dźwigi szczecińskie ustanowili re­

kord prze adunku portowego, rekord oczywiście tylko tymczasowy. W dniu tym ręce ludzkie i stal, ramiona prze ładowały 6 209 ton węgla. Poprzed­

niego dnia — 5,500, następnego — 5,200. Liczmy przeciętnie na rok bie­

żący 6 000 ton dziennie, to w ciągu 360 dni będzie ile?... 2 160.000 ton!

Ale jeżeli od lipca do listopada u- bieglego roku obroty portu wzrosły przesziło dwukrotnie — w ciągu czte­

rech miesięcy — dlaczegóż w ciągu roku nie miałyby wzrosnąć dwu­

krotnie? Na pewno wzrosną! Prze­

cież tym trzynastu dźwigom węglo­

wym przybędą dalsze, i taśmowiec, i podwoi się tych przesz'o dwa tysią­

ce par robotniczych ramion, dźwiga­

jących port szczeciński. A dodać trzeba jeszcze tranzyt i aktywizację rejonu szczecińskiego, rolniczą i przemysłową... Uspokajam się: plan

— owe 4 500 000 ton

— to zadanie zupe.nie

sprawy, jak mało!), przenieśli się z dalszej linii okopów do bliższej ‘—

dotąd niezajętej, gdzie przyjmują żołnierzy radzieckich niespodziewa­

nym ogniem. Cała wieś wsłuchuje się z niepokojem w tę strzelaninę.

Niemców jest trochę za dużo w oko­

licy — żołnierzy radzieckich za mało.

Gdyby ci ostatni .wycofali się z wio­

ski, Niemcy spełnią swą potworną groźbę: spalą wieś i wymordują mieszkańców.

Ale Rosjanie nie myślą o odejściu.

„Nas wkrótce będzie więcej — mno­

go — mnogo" — zapewniają.

Tymczasem Niemcy przysuwają się bliżej krawędzi wąwozu. Ob­

strzał się wzmaga. Rozmieszczeni po chatach warszawiacy, dodają od- wagi miejscowej ludności. Sami przeszli już twardą szkołę. Dla nich śmiercionośne pociski — to nie pierwszyzna. To nawet bagatelka w porównaniu z tamtymi, które prze­

latywały im niegdyś nad głową. Co prawda, istnieje jeszcze jedna po­

ważna różnica: w Warszawie trzeba było bomby lotniczej lub pancernego działa, by rozwalić wielopiętrową kamienicę, tu lada granat wystarcza, by dokonać spustoszenia.

Rankiem drugiego dnia — jakieś nieokreślone wieści, jakieś szepty — jak iskra po drucie, przebiegają od chaty do chaty. C się gdzieś stało,—

czy na coś się zanosi — co i gdzte, nikt dokładnie nie umie powiedzieć.

realne i możliwe do wykonania!

Ulica Jana z Kolna wznosi się pod górę. Okoliczność tę wykorzystuje dzieciarnia do saneczkowania się Ja ślizgam się na zamaskowanych śniegiem szynach. Może już w tym roku będą tu, wśród ruin sterczących wokół, rozlegać się dzwonki tramwa­

jów?... W każdym razie będą tam — na bulwarze Gdańskim, na Łasztow- ni, co została poza mną we mgle Stąd już nie widać żóótych pali, wbi­

janych w Odrę na podpory dla mo­

stu. „Słupy Chrobrego" — przypo­

mina mi się określenie z reportażu Koźniewskiego w „Przekroju". Nie

— zwyczajne pale — pod most, po którym pójdzie tramwaj przez Por­

tową ponad Reglicą, do Dębu. Zbliżą się wówczas dwa porty szczecińskie

— morski i lotniczy. A może wów-

llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll lllllllllllllllllItllllllllllttllllllllllllllllllHIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIlIHIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIU

30 lat walki śycflows8co-@rat>slci®j

Palestyna na wulkanie

„HAGANAH" istreiefe 40 lat:

W Palestynie zaczyna ponownie po okresie wzglęinego spokoju wrzeć.

Zdawałoby się, że napięcie po oby­

dwóch stronach jest dostatecznie sil­

ne, aby kaiżdej chwili wykrzesać ono mogło iskrę, rozpalającą wojnę mię­

dzy Żydami i Arabami. Ale czy istot­

nie tak jest? — Obronna organizacja żydowska ,,Haganah“ wysunęła się znowu na czołową widownię świata.

Jej członkowie już dawno mają, poza sobą swój pierwszy występ publicz­

ny, uzbrojeni i zorganizowani jako siła obronna żydowskiej Palestyny.

Niektórymi oddziałami doWodzą.

brytyjscy i żydowscy oficerowie po­

licji. Oddziały te eskortuję zagrożo­

ne rodziny żydowskie w bezpieczne miejsca, formuję kordony, aby pow­

strzymać gniewnych właścicieli skle­

pów i rolników od kontrataków na motłoch arabski, który spalił i obra­

bował ich sklepy, wstrzymują ruch do obszarów niebezpiecznych oraz po- rziędkują i obsadzają konwoje do izo­

lowanych osiedli, nad którymi zawi­

sła groźba oblężenia.

Z drugiej strony ludzie „Haganah"

są aresztowani przez angielskie od- Coś jednak wisi w powietrzu. Nie­

jasne przeczucie niebezpieczeństwa Na pozór nic się nie zmieniło.

Niemcy prażą ogniem z góry. Ro­

sjanie trwają w dolinie.

„Wsio budiet haraszo" — zapew­

niają Rosjanie.

Chłopi z bijącym sercem patrzą na wschód lub też nieufnym wzro­

kiem mierzą zalesione zachodnie zbocza. Czy to stamtąd płyną te nie­

uchwytne złowrogie prądy? Docie­

rają do serc, wywołując nagły, nie­

wytłumaczony lęk.

Chłopi mają w pogotowiu zebrany cały swój dobytek — żywy i martwy inwentarz; na wszelki wypadek.

Wygnańcy z Warszawy nie mają do stracenia nic — prócz życia. Nie pierwszy raz są w ogniu walki. Ale nigdy tak nie pragnęli przetrwać — jak teraz właśnie, gdy świta nadzie­

ja lepszego jutra, gdy koniec po­

wszechnej udręki staje się bliski...

Co przyniesie ta jeszcze jedna bitwa? Cokolwiek przynieść miała czuja, że będzie dla nich ostatnią...

Cały dzień trwa dziwna niepew­

ność, dziwny niepokój. O północy różowe blaski padaj.ą na okna chat.

Zima rozpościera się nad wsią.

Gdzieś się pali... Uciekać?! — Nie!

Bo i po co? Wszędzie czyha zguba — w ciemnościach nocy, w łunie ognia, w błyskach pocisków... Lepiej już zginąć we własnym swym domo­

stwie.

Ale to dopiero początek koszmar­

nych wrażeń. Słychać warkot samo­

lotów. Tylko warszawiacy wiedzą, oo on oznacza. Znają ten dźwięk aż nadto dobrze. Tyle razy próbo­

wali ujść przed nim — ale nie było sposobu, dosięgnął ich wszędzie, ten złowrogi warkot niemieckich silni­

czas do wyścigu pracy, który pierwsi w marynarskim środowisku podjęli pracownicy Żeglugi Przybrzeżnej na Bałtyku „Gryf", staną także Linie Lotnicze „Lot"? Bądź co bądź „Gryf"

przewiódł w ub roku ponad 120 000 pasażerów...-

Ale oto jestem już na nabrzeżu

„Odra". Od szarego masywu elewa­

tora dwa przytulone do granitowych brzegów statki oddziela stalowa taśma rzeki. Przesuwa się po mej, jak duch cicho, zgrabna sylwetka

„Telimeny". Czyżbym ją wywo ar rozważaniami o „Gryfie"?

Z czerwonego magazynu o niemal przeźroczystych ścianach, tak Rogato oszklonych, dobiegają zmieszane gło­

sy rozmów, śmiechy, jakieś turkoty U wejlścia robotnicy drewnianymi łopatami odgarniają śnieg, oczysz­

czając tor do nabrzeża Jest co praw­

da jeszcze wcześnie, ale już niejedną tonę można by od rana załadować, gdyby nie śnieg. Trzeba było czekać, aiż przestanie padać, bo cukier to de­

likatny pasażer, nie znosi wilgoci.

Rozmowa z pracującymi jest krót­

ka, bo robotnicy śpieszą się. Chcieli- by odrobić czas stracony. Ładowanie

działy bezpieczeństwa za noszenie broni, pistoletów i granatów ręcznych w kieszeniach.

Ażeby ten stan rzeczy zrozumieć, trzeba cofnąć się wstecz do lat po- przedających pierwszy wojnę świato­

wą, Organizacja „Haganah" została utworzona około 40 lat temu, w cza­

sach, w których nieliczne zaledwie kolonie żydowskie rozrzucone były w Świętej Ziemi, pozostającej pod pa­

nowaniem tureckim. Każdy męźczyz-, na chodził wówczas uzbrojony, a każ­

da farma narażona była na niespo­

dziewane napady i uderzenia rozbój­

ników arabskich. Stróże żydowscy, uzbrojeni w bandolety i karabiny, pa­

trolowali za dnia pola i pilnowali w nocy stodół.

Podczas rozruchów arabskich w la­

tach 1920, 1922 i 1929, w których set­

ki Żydów zostało zmasakrowanych w Jaffie, Hebron i Safad, organizacja

„Haganah" rozszerzyła się automaty­

cznie, wchłaniając prawie każdego Żyda, zdolnego do noszenia broni.

„Haganah" rozwinęła się gwałtow­

nie. Dodano jej karabiny maszyno­

we, reflektory i granaty ręczne, prze- ków, poprzedzający śmierć i znisz­

czenie. Dosięga ich nawet i tutaj:

błysk — detonacja — jedna — dru­

ga — trzecia... Chwieją się chaty, jak płomień na wietrze. Zdaje się, że wszystko wokół się wali... nie ma nawet gdzie uciekać... I znów cisza.

Na wszystko spada zasłona nocy.

Siedzą po swych chatach — tych jeszcze nienaruszonych, czekając ranka, wsłuchując się w ciszę. Dziw­

ną, raptowną ciszę, nie mniej prze­

rażającą od poprzednich wybuchów.

Wstaje dzień. Jasne słońce oświeca świeże pobojowisko — dymiące zgliszcza kilkunastu chat — kilka potężnych lejów na drodze — i tłu­

my, wyległych przed chaty wieś­

niaków.

Szosą maszeruje wojsko — ra­

dzieccy żołnierze... Jest ich wielu, wielu — niezliczona ilość... Idą na zachód: Niemcy odeszli.

Noc ubiegła była nocą przełomo­

wą. Poprzedniego ranka Niemcy odebrali wiadomość o posiłkach, idących od Olkusza, wiodących cięż­

kie działa. Powychodzili gdzie nie­

gdzie z okopów. Podpalili szereg chat — w krwawej, zaciętej walce z żołnierzami radzieckimi.

I gdy sytuacja była naprawdę groźna, przyszły wieści inne: pod naporem wielkich sił radzieckich padł Kraków z jednej, a Olkusz z drugiej strony. Niemcy, pragnący złapać w potrzask Rosjan w dolinie, z kolei sami znaleźli się w potrzasku.

Ratowali się ucieczką, rzuciwszy kilka bomb na odchodnym.

W wiosce — wygnańcy warszaw­

scy ściskają twarde dłonie swych towarzyszy — wiejskich gospodarzy.

Ostatnia bitwa, której byli śiwiad- cznie kobiety nie wnóicili.

kami, dała iwyĄjsiwo. £

N. 0 rasa 2 000 ton cukru na radziecki statek

„Biruta" już ukończono. „Biruta"

dymić zaczyna, gotując się do od­

jazdu Za nią „R ew“ czeka na 3 000 ton s odkiego adunku Obok na „Ar­

senale" cicho dziś. Święto. Jutro zacznie się praca na nowo .Chwytaki czterech dźwigów będą się śpieszyć, bo czeka je wype nienie planu, a lu­

dzie, obs ugujscy je, mają ambicję

— taką samą w porcie jak i na tylu innych odcinkach naszego życia — szlachetną i dumną ambicję wyko­

nania zadania ponad normę.

Wracam Widzę jak idący przede mną przechodzień u wylotu ulicy Jana z Kolna, skąd już można ogar­

nąć okiem port szczeciński, przystaje i patrzy. Syrena okrętowa huczy trzykrotnie Jak na pokaz holownik

„Florian" odrywa się od brzegu i, zataczając zgrabny łuk, w ob’okachi pary mknie w dóC Odry, wo any da­

lekim rykiem syreny wchodzącego statku. Na nabrzeżach ludzi coraz więcej. Śnieg i piękna zimowa pogo­

da — to pretekst Szczeciniacy przy-i szli posłuchać odgłosów portu, po­

patrzeć na jego życie.

Walerian Lachnitt.

chowywane w arsenałach osiedli.

Wyćwiczono oddziały łączności i za­

opatrzenia.

Potem nadeszła rewolucja arabska 1936—1939 r. Szybko posuwające się i napadające z gór bandy powstańcze chwytały i znosiły drobne oddziały wojsk angielskich. Zawiązała się wćw czas nowa spółka. Armia angielska!

i „Haganah" rozpoczęły wsp' Ine działanie.

Kapitan Ordę Wingate, późniejszy sławny przywódca Chindit, sformo­

wał pierwsze t. zw. specjalne oddział ły nocne. Jego mieszane żydowsko- brytyjskie siły biły Arabów na włas­

ną rękę. Wingate stał się bohaterem żydowskim i gdy umarł Żydzi nazwali pewien las jego imieniem.

Gdy powstanie arabskie wygasło, Anglicy rozwiązali ową spółkę bez zwracania uwagi na skargi żydow­

skie. W latach wojennych aresztowa­

li nawet tych ludzi „Haganah", któ­

rych złapali z bronią. Żydzi skarżyli się często, że broń tą otrzymali od władz angielskich dla samoobrony.

Rozżaliło ich to do reszty. Wybuchłą formalna wojna przeciwko polityce angielskiej, ograniczającej imigrację

— i chociaż „Haganah" zgodziła się na zawieszenie broni w czasie roz­

prawy z Hitlerem, terrorystyczna grupa „Stern" likwidowana angiel­

skich policjantów i wysadzała budyn­

ki w powietrze. Wówczas w’adze bry­

tyjskie zadecydowały, że nie mogęi ponosić ryzyka powstawania ruchu oporu na ich tyłach.

GMwaą kwaterę org. „Haganah"

w Jerozolimie jest podobny do for­

tecy budynek Agencji Żydowskiej w 5-ej alei króla Jerzego.

Ocena sił org. „Haganah" jest rólżu na, lecz prawdopodobnie wynoszą, one jakie 50.000 ludzi. Posiada ona znaczne zaopatrzenie we wszystkie typy nowoczesnej broni, za ■w’yjiQit—

kiem artylerii polowej i czołgów. _ _ Ciężkie, dobre moździerze wyrabia­

ne są w tajnych fabrykach i rozdzie­

lane między „arsenały" osiedli, fa­

bryk i publicznych budynków. Od­

działy łączności z nowoczesnym ekwi­

punkiem radiowym zostały rozszerzo­

ne. W ręku organizacji znajduje się również nieograniczony cywilny ma­

teriał transportowy, stojący do dyspo­

zycji dla celów rekwizycyjnych „Ha­

ganah" dysponuje takfże ludzką rezer­

wą techniczną, tak nieodzowną w no­

woczesnej armii.

Gdy podczas ostatniej wojny Angli­

cy zgodzili się na sformowanie ży­

dowskiej brygady, zgłosiło się do niej tysiące ochotników. Wielu innych pełniło służbę w dokach i kompaniach zaopatrzeniowych na pustyni i we Włoszech. Każdy żołnierz 8-ej armii, który Uch spotkał1; musi stwierdzić, źe walczyli odważnie i z doświad­

czeniem. Inni zostali wybrani do nie- biezpiecznych misyj spadochronowych' poza liniami w krajach arabskich I na Bałkanach. Niektórzy z nich, włąp

Cytaty

Powiązane dokumenty

Miałem ze sobą machorkę, lecz koledzy nie zgodzili się na nią, — mowa była o papierosach, papierosy mocniej ­ sze. Chłopak ekonoma zaraz wyciągnął je z kieszeni,

Chociaż ten ogrodnik tatę z posady wygryzł, lecz ojciec żałował go bardzo, a mama to aż się popłakała.., Musiał więc tata w domu siedzieć i dla tego nie mieliśmy

Ważne dla kupiectwa będzie rów ­ nież podjęta przez oddział K. Przeprowadzenie tej akcji ma dać organizacjom pieckim materiały rzeczowe dla sunięicia własnych postulatów

Inne, złe chłopaki łamali gałęzie — myśmy ani jednej nie złamali tylko na trzęśliśmy ile się dało i nie ­ siemy do domu.. Wychodzimy z sadu, patrzymy, a tata

można było zauważyć pewne załamanie się argumentacji w związku z brakiem podstawy prawnej stanowiska 3 mocarstw w sprawie Berlina, i.. Delegat amerykański zapowiedział,

lucji rosyjskiej: „Swoboda osobista przede wszystkim’*. Gdzież więc jest ta swoboda, skoro nawet na taką drob ­ nostkę nie pozwalają chłopcom, jak wyjazd na

uej orkiestry. Nowy komplet instru-. je chętnych i zdolnych junaków, jak również tych, którzy umieją już grać ra instrumentach dętych czy jazzów. Zgłoszenia sk adać można

Jest tu mączek, jest drobniutki jako kołacz, tak słodziutki i czerwona jarzębinka (nazbierała jej dziewczynka koło płotka w ogródeczku na jesiennym, na słoneczku) Są i