ILUSTROWANY
Prenumerata mieś, zł 90 Wydanie: B.wysyłka pod opaskę zł &5 Cena egzemplarza zł
Pobieranie wyższej opłaty jest nadużyciem
Centrala telefoniczna IKP Bydgoszcz 33-41 1 33-42
— Telefon dla rozmów międzymiastowych 36-00. —
Sekretariat redakcji przyjmuje od godz. 10 do U. Środa, dnia 21 stycznia 1948 r. Konta: PKO „Zryw" Nr VI-135. PKO IKP Nr VI-14C i
Konto bieżące: Bank Gospodarstwa Spółdzielczego Nr 20
Bydgoszcz, konto Nr 8086,
Rok IV
ZIMA rozpoczyna swe spóźnione panowanie! FIASKO
— - ZAMIECIE śnieżne
ustępuje
WASZYNGTON (obsł. wł.). Z Otta
wy donoszą, że premier Kanady Mackenzie King zamierza ustąpić ze
swego stanowiska.
szaleją W STANACH ZJEDNOCZONYCH
Katastrofa promu
BERLIN (PAP) Na Łabie w po
bliżu Magdeburga przewrócił się prom. Zatonęli wszyscy pasażero
wie w liczbie 13-tu.
HURAGAN Mli™
PACYFIKIEM
Delegacja radziecka jedzie do Londynu
LIPSK (obsł. wł.). Jak donosi radio
stacja lipska wkrótce udać się ma do Londynu radziecka delegacja handlo-
Wielkie
strajki chłopskie we Włoszech
NOWY JORK (obsł. wł.). Ostatnie doniesienia ze Stanów Zjednoczonych mówią o nagłym spadku temperatury. Ze wszystkich okolic USA sygnalizują o nastaniu niezwykle ostrej zimy. Stany południowe i wschodnie objęte są szalejącą zamiecią śnieżną.
W niektórych połaciach kraju notu-I połowę. Zboże z tego statku przewozi je się opady sięgające 50 cm. Spowo-1 się obecnie barkami do brzegu, dowaly one przerwanie ruchu na sze- ।
regu ważnych szlaków komunikacyj
nych. Tysiące zmobilizowanych po
spiesznie robotników oczyszcza z zasp śnieżnych drogi i tory kolejowe.
Przerwie uległa także komunikacja i kilkudziesięciu lotnicza na skutek złych warunków tr
Podobne burze i huragany szaleją na Pacyfiku. Nad jedną z wysp prze
szedł katastrofalny tajfun o szybkości 100 mil na godzinę .Spowodował on zniszczenie 90 proc, domów i śmierć
osób.
Piechota morska USA na Malcie
LONDYN (PAP). Reuter donosi z La Valetta, że na Maltę przybył oddział amerykańskiej piechoty mor
skiej w sile tysiąca ludzi.
POLSKO-HŃSKIE rokowania handlowe
HELSINKI (obsł. wł.). W tym ty
godniu spodziewane jest wszczęcie rokowań handlowych między Polską a Finlandią. Finlandia zainteresowana jest szczególnie dostawami węgla I polskiego.
RZYM (PAP) W prowincji ne- apolitańskiej wybuchł strajk 60 tysięcy chłopów. Robotnicy rolni, drobni właściciele i dzierżawcy zjednoczył! się, by wspólnie prze
prowadzić walkę w obronie swych interesów. W prowincji Perugii Front Ludowy stanął na czele mas chłopskich, domagających się zre
alizowania swych postulatów.
atmosferycznych jak i śnieżnej powło
ki na lotniskach. Zanotowano także Hczne wypadki śmierci. W stanach środkowych poza opadami śnieżnymi spadl także obfity grad.
Jednocześnie donoszą szalejących na Atlantyku które spowodowały już
katastrof statków handlowych i ba
rek. Nad kanałem La Manche prze
szedł huragan z szybkością 60 mil na godzinę. Jeden ze statków wiozących zboże rzucony o skały, rozpad! się na
o burzach i Pacyfiku, kilkanaście
Irgum Zwai Leumi
wzywa do generalnej
kontrofensywy Apel do prez. Trumana o zniesienie zakazu wywozu broni do Palestyny
JEROZOLIMA (PAP) Tajna rozgłośnia żydowskiej organizacji terrorystycznej „Irgum Zwai Leu
mi" nawołuje do generalnej kontr
ofensywy przeciwko Arabom w dniu 15 maja, tj. w terminie, gdy Wielka Brytania ma zrezygnować z mandatu palestyńskiego. Roz-
ŁAŃCUCH paktów
głośnia domaga się zjednoczenia wszystkich sit żydowskich celem zwalczania „brytyjskich planów obstrukcjonistycznych", zmierzają cych do udaremnienia powstania państwa żydowskiego.
WASZYNGTON (obsł, wł.) Dwie organizacje w Stanach Zjednoczo
nych zwróciły się do prezydenta Trumana o zniesienie zakazu wy
wozu broni dla Żydów palestyń
skich, z tym jednak, aby zakaz dostawy broni obowiązywał w sto sunku do Arabów.
MorJercy maiki lekarza z Sopotu
Jak Już donosiliśmy, milicja gdańska osiągnęła nowy sukces, chwytając w Katowicach morderców 75-Ietniej Hanny Wożniak, matki znanego lekarza w Sopocie. — Bandyci pod pretekstem przeprowadzenia rewizji wtargnęli 15 bm. do mieszkania dr Wożniaka w Sopocie przy ul. Ko
ściuszki 5, przy czym jeden z nich (na zdjęciu w płaszczu wojskowym) przedstawi! się za oficera W. P. Sterroryzowawszy bronią obecne w mie
szkaniu kobiety: staruszkę, matkę lekarza i 16-letnią niańkę, obrabo
wali mieszkanie, zabierając garderobę wartości 300.000 zł. W trakcie rabunku jeden z bandytów zamordował śp. Hannę Woźniak, miażdżąc jej głowę uderzeniem maszynką od mięsa. — Natychmiast po zbrodni bestialscy bandyci opuścili Wybrzeże, udając się na Śląsk. Zanim zdo
łano ich ująć, popełnili jeszcze kilka rozbojów na Śląsku. Wreszcie w Katowicach zostali osaczeni i dwóch ujęto. Przewieziono ich następ
nie do Sopotu i niebawem staną przed sądem doraźnym. — Na zdjęciu dwaj młodzi zbrodniarze w chwili, gdy udają się pod eskortą milicyjną
do sędziego śledczego we Wrzeszczu.
wielkiego planu
Baczny obserwator wydarzeń b.uędzynarcdowych zanotować mo że ostatnio znatzue ożywienie się sił występujących przeciwko im
perialistycznym planom i zakusom amerykańskich kół bankierskich i militarystycznych. Nie tylko w krajach podlegających penetracji kapitału amerykańskiego, ale i w samej Ameryce — w miarę ujaw
nianych dalszych szczegółów wiel
kiego planu podboju świata —<
rosną siły i organizują się szeregi ludzi, rozumiejących wielkie nie
bezpieczeństwo grożące światu ze strony zaprzysiężonych burzycieli pokoju.
Sygnalizują z Ameryki, że ak
cja Wallace‘a przybiera z każdym dniem na sile. Amerykańskie koła imperialistyczne są tą akcją wy
raźnie zaniepokojone. Wszelkimi godziwymi i niegodziwymi środ
kami — iście po amerykańsku — dążą one do zduszenia rosnącego tego ruchu, godzącego w zjedno
czony front finansowo-wojskowy, osiągając jednak efekty wręcz od
wrotne od pożądanych.
Prasa amerykańska nielada kło pot ma ze swoimi korespondenta
mi europejskimi. Nie mogą oni w swoich doniesieniach pominąć prawdy, że narody europejskie po pierwszym okresie entuzjazmowa
nia się pomocą amerykańską za
czynają na całą zaoceaniczną ,,ak cję dobroczynną** prfrzeć okiem podejrzliwym. Okre; dziecinnej radości z otrzymywał ta przesyłek amerykańskich ustę uje miejsca obawie zaprezentow 'ia Europie słonego rachunku w j >staci odda
nia się w jawną lub : amaskowaną niewolę amerykańską — bądź to gospodarczą, bądź też polityczną.
Jeden z dziennikarzy amerykan skich o wielkiej popularności w Ameryce, niejaki Steel, zamieścił ostatnio w biuletynie prasowym
„Report on World Affaires** arty
kuł, w którym podsumował wyni
ki polityki ami
szcza na terenie Francji, Włoch i Grecji, W Grecji, zdaniem dzien
nikarza amerykańskiego, Amery
kanie doprowadzili do takiej sytu
acji, w której rozwiązanie pokojo
we jest niemożliwe. Włochom grozi niebezpieczeństwo wojny do mowej, Francji zaś dyktatura fa-
kańskiej, zwła-
BUDAPESZT (obsł. wł.) W końcu bież, tygodnia oczekiwane jest w Bu
dapeszcie przybycie rumuńskiej dele
gacji rządowej z premierem Grozą na czele. Celem wizyty jest zawarcie ramuńsko-węgierskiego paktu przy
jaźni i wzajemnej pomocy.
Szczegóły noty jugosłowiańskiej do ONZ wobec stanowiska rządu włoskiego
DALSZE WYSIŁKI
w kierunku osiągnięcia porozumienia
Komuniści
Nowa manifestacja
na pierwszym miejscu
PARYŻ (PAP). W wyborach sa
morządowych na przedmieściu Pa- ryfta — Malakoff — komuniści wy
sunęli się na pierwsze miejsce, uzyskując 1.181 głosów. GauHiści uzyskali 1.030 głosów, a ugrupowa
nia tzw. „trzeciej siły"— 526 głosów.
BELGRAD (PAP). Prasa jugos o- wiańska ogłosiła tekst noty, przeka
zanej ostatnio przez rząd jugosło
wiański do ONZ. Nota ta zarzuca rządowi włoskiemu storpedowanie zgodnej decyzji w sprawie wyzna
czenia gubernatora Triestu, drogą przewlekania rokowań jugosłowiań- sko-w'oskich. Strona włoska — jak wykazuje nota — ujawniła zupełny
brak chęci uzgodnienia swego stano
wiska ze stanowiskiem Jugosławii.
Wysuwane przez Wiochtów kandyda
tury miały na cełu jedynie formalne zrzucenie z siebie odpowiedzialności za niepowodzenie rokowań. Rząd jugosłowiański uważa, że jego dal
sze wysiłki w kierunku osiągnięcia porozumienia są w tych warunkach beacełoiwe.
RZYM (PAP) W związku z za
powiedzianym przybyciem do Ta
rentu amerykańskich okrętów wo
jennych, rozlepiono w nocy w ca
łym mieście odezwy protestacyj
ne, mimo że policja starała się udaremnić tę akcję, dokonując aresztowań. Tekst odezwy został
„Zamiast tego, by doprowadzić do stabilizacji Europy, polityka amerykańska doprowadziła do bał kauizacji tego kontynentu.
„Jeśli na Wschodzie można Już dostrzec wyraźne oznaki stabiliza
cji, to na Zachodzie sprawa przed
stawia się wręcz przeciwnie. Dą
żenie Amerykanów do przekształ
cenia Europy zachodniej w kolo
nię kapitału monopolistycznego USA spowodowało w tej części świata różne chorobliwe zjawiska, zarówno o charakterze socjalnym jak i gospodarczym.
„Interwencja USA w Europie prowadzi jedynie do dalszego po
głębienia sprzeczności. Bardziej przewiduj ącv działacze, w tej licz
bie Roosevelt, uważali, że państwa zachodnie łącznie z Ameryką, win ny dążyć do pokojowego zała
twienia spraw. Pogląd ten wyni
kał z przekonania, że system ka- Plzyfety na .wielkim wiecu, w któ pistalistyczny nie przetrwa nowel rym uczestniczyło 30 tysięcy oby- wojny. Niektórzy kierownicy po- wateli. Była to pierwsza zorgani
zowana manifestacja antyamery- kańska w obronie suwerenności kraju.
lityki amerykańskiej zapominają o tym ostrzeżeniu1*,
W dalszym ciągu svzego artyku
łu Steel przechodzi do analizy sto-
ILUSTROWANY KURIER POLSKI
sunków we Francji i we Wło
szech. Francja na skutek inter
wencji amerykańskiej przekształ
ca się w drugą Macedonię. Nie wolno zapomnieć — pisze Steel
źe komuniści mają w tym kraju za sobą 1/3 wyborców. De Gaulle nie będzie mógł ująć władzy w swe ręce bez pomocy Ameryka
nów, a to wywoła nową wielką kontrakcję ludu francuskiego.
We Włoszech — zdaniem Stee- la — niezadowolenie z wtrącania się Ameryki w sprawy wewnętrz
ne tego kraju jest również duże.
Uzdrowić stosunki we Włoszech można jedynie przez realizację wielkiego panu społecznego, zwła szcza przez przeprowadzenie re
formy rolnej i rozwój przemysłu, który obecnie leży na obu łopat
kach. We Włoszech rosną wielkie r“ władzy rządu Gasper, ego możliwej jest tylko przy poparciu potężnej 1 floty amerykańskiej na Morzu!
Śródziemnym. A to długo trwać nie r< żc, zwłaszcza przy stnłej tendencji wzros’u bezr bocia w tym kraju (3 mii fony).
Słowem — dziennikarz amery
kański bardzo krytycznie ocenia obecną linię polityczną rządu ame
rykańskiego. Widzi rozliczne nie
bezpieczeństwa, z którymi impe
rialiści amerykańscy się nie upo
rają. Widoczne jest to już dziś — i jeszcze widoczniejszy stan ten będzie jutro.
Za kulisami
katastrofy głodowej w Bizonii
Ameryka wstfrz^mufe dostawy żywności aby wymóc na Anglii dalsze ustępstwa
WASZYNGTON (PAP). Jak już I dostarczanie żywności. Tymczasem podaliśmy, jedną z przyczyn kata-1 Amerykanie nie dostarczają żyw- strofy głodowej w Bizonii jest! ności, co tmiemo’liwia Anglikom wstrzymanie dostaw zboża przez I
Amerykanów do brytyjskiej strefy okupacyjnej Niemiec.
Znalazło to potwierdzenie w ostat
nim posunięciu dyplomatycznym, podjętym przez Wielką Brytanię w Waszyngtonie. Przedstawiciele bry
tyjscy wyrazili mianowicie w De- siły rewolucyjne. uVzymanic"D;;7|^ntme7ie uboir .„łlj i„ /-• >1. rjwanie z powodu wstrzymania
wspomnianych dostaw. Podkreślili oni, że na podstawie umowy z Ame- I rykanami, Anglicy ponoszą odpowie- I
dzialność za utrzymywanie w tej nym znajdują się zagadnienia doty- utrzymywanie- porządku.
Komentując znaczenie wytworzo
nej w ten sposób sytuacji, obserwa-
torzy dyplomatyczni podkreślając ze Amerykanie domagają się ostatnio dalszych ustępstw od Anglików i dą’.ą do rozszerzenia swych wpły
wów w Zagłębiu Ruhry, napotyka
jąc zaś na pewien opór brytyjski, próbują go przełamać właśnie przez wstrzymanie dostaw do strefy bry
tyjskiej w Niemczech.
W kołach brytyjskich stwierdzaj ?, że minister Bevln wykazuje specjal
ne zainteresowanie tą sprawą. Miar on oświadczyć, źe taka polityka ame- I rykańska może skompromitować [ ostatecznie plan Marshalla.
Debata nad polityką zagr
w izbie Gmin
LONDYN (obsł. wł.). Dziś zbiera się po raz pierwszy w bież, roku brytyj- j ska Izba Gmin. Na porządku dzien- uziainoic za utrzymywanie w tej nym znajdują się zagadnienia doty- strefie porz.dku, Amerykanie zaś za czące brytyjskiej polityki zagranicz
do policji niemieckiej Stryczek bę
dzie dla zbrodniarza zas’uiż'oną karą
MONTGOMERY powrócił do Londynu
LONDYN (obsł. wł.). Marsz. Mont
gomery powróc-1 do Londynu ze swej krótkiej podróży po Niemczech, gdzie spotkał się z gen. Robertsonem.
Polska DELEGACJA u min. Mołotowa
MOSKWA (PR) Bawiąca w Mo
skwie polska delegacja rządowa wzię
ła udział w przyjęciu wydanym przez min. Mołotowa.
Uroczysta akademia
ku czci Lenina
WARSZAWA (PR) W przypada rocznica śmierci Lenina.
W związku z tym odbędzie się w sali Roma” w Warszawie uro
czysta akademia.
środę
ATENY (PR) Z Aten donoszą o nowym zwycięstwie greckich wojsk demokratycznych w Tesa- lil. W walce, jaka się tam roze
grała oddziały rządowe zostały całkowicie rozbite. Wiejska mło
dzież grecka wstępuje ochotniczo w szeregi armii Markosa,
wojsk demokratycznych Iii. W walce, jaka się
nej, przy czym w czwartek spodzie
wane jest ekspose min. Bevina. W de
bacie weźmie również udział przy
wódca opozycji Winston Churchill, który powrócił już z Maroka. Prasa brytyjska podkreśla, że będzie to pier
wsza debata nad brytyjską polityką zagraniczną od chwili zerwania kon
ferencji londyńskiej.
Zbrodniarz niemiecki
zawiśnie na szubienicy
GNIEZNO (b) SO w Gnieźnie ska- ' sk adał fałszywe doniesienia na nich za na karę śmierci, utratę praw nazawsze i przepadek całego mienia b so’tysa niemieckiego z Grabowa, pow mogileńskiego, 58-letniego Wil
helma Zuehlkego.
Zuehlke, który przed wojną był o- bywatelem polskim, sporządzi’, spis tych Polaków, którzy brali udzia w bohaterskiej obronie Trzemeszna w pamiętnych dniach 1939 r, zgłasza
jąc nazwiska ich żandarmerii nie
mieckiej. Następnie 7 uczestnikom tych walk, a mian. Augustynowi i Stefanowi Adamskim, trzem bra
ciom Kupczykom, oraz dwu braciom Prusom polecił stawić się dla za-
;atwienia pewnej sprawy na poste
runku. Tam zostali oni ujęci i roz
strzelani.
Ponad to Zuehlke bra' udział w wyw’aszczaniu Polaków z gospo
darstw, z których najlepsze wziął dla siebie, bił pracowników polskich
PRO7OZYCIA
NOWY JORK (obsł. wł.). Przewod
niczący Rady Bezpieczeństwa, dys
kutującej nad skargą Indyj, zapro
ponował wysłanie do Kaszmiru spe
cjalnej komisji ONZ, która pokiero
wałaby na miejscu pertraktacjami ugodowymi.
CRIPPS przygotowu
je plan gospodarczy bez „pomocy USA“
LONDYN (PR) W londyńskich ko
łach politycznych stwierdza się, że min. finansów Cripps opracowuje no
wy plan gospodarczy dla W. Brytanii na wypadek gdyby Kongres amery
kański odrzucił plan Marshalla i W.
Brytania musiałaby się obyć bez „po
mocy amerykańskiej".
i
Farsa Mosley'a
musi wreszcie skończyć
— stwierdza prasa brytyjska
Cacbin i Jaliot-CURIE honorowym członkam kom. pomocy
Wolnej Grecji
PARYŻ (PR) Francuski komitet po
mocy demokratycznej Grecji zaapro
bował skład biura wykonawczego ko
mitetu. Honorowymi członkami komi
tetu mianowani zostali m. in.: najstar
szy deputowany komun styczny we francuskim Zgromadzeniu Narodo- j wym Cachin i znany uczony. Fryde
ryk Joliot-Curie. Komitet wydał o- Szwajcarski, dezwę wzywającą cale społeczeństwo ' wej 1 ’ ' francuskie do udz ału w akcji na
rzecz obrony pokoju.
Po prowokacyjnym wystąpieniu BLUMA
KATOWICE (obsł. wł.) W z wiąz ku z prowokacyjnym artykułem przywódcy prawicowych socjali
stów francuskich Leona Bluma, kwestionującego prawa Polski do Śląska, wojewódzka konferencja aktywu PPS w Katowicach uchwa liła rezolucję piętnującą to wystą
pienie. — Wszelkie porównanie odwiecznych polskich ziem ślą- kich z Zagłębiem Ruhry — stwier- dża rezolucja — jest niedopu
szczalne i jakiekolwiek zakusy na suwerenność państwa polskiego na tych ziemiach spotkają się ze stanowczym oporem polskiej kla
sy robotniczej. Gospodarzem prze mysłu śląskiego jest polski lud pracuja.cy, który przemysł ten
LONDYN (PR) Cała prasa bry
tyjska zamieszcza artykuły w związku z ostatnimi wystąpieniami faszysty Mosley’a. „United Press"
stwierdza, iż mimo że Mosley ma zaledwie kilka tysięcy zwo
lenników, rozwija on ożywioną
działalność, by wedle — własnych swoich słów — przygotować się do wielkiej ofensywy. Wszystkie pisma stwierdzają zgodnie, żfe far
sa Mosley’a musi się raz na zawsze skończyć, gdyż kompromituje ona W. Brytanię.
Dlaczego nie ogrzewa sie.
KATOWICE (ZAP). Podróżni, ko
rzystający z wagonu sypialnego „Or
bisu'* w pociągu pośpiesznym Prze
myśl — Szczecin przez Kraków — Ka
towice — Wrocław, mają powód do poivaiznej skargi. Sam wagon jest no
wy, bardzo piękny i dużo wygodniej-
wagonu sypialnego?
tLC11 wy, uaruzo prężny i auzo wygocniej-
orzejął w swoje ręce i nie odstąpi I szy od starych wagonów sypialnych kontroli nad nim nikomu. „Orbisu“, jednakże często zupełnie
Olmpiada Zimowa w cyfrach
USA EWAKUUJĄ swe bazy w Panamie
WASZYNGTON (PAP). Amery
kańskie siły zbrojne ewakuowały się z 12 baz obronnych w Panamie, gdyż zawarta w tej sprawie umowa wy
gasła w dniu 16 stycznia. Ameryka
nie pozostali jeszcze w 3 bazach, ale 1 one mają być wkrótce ewakuowa
ne. Panama nie zgodziła się na od
nowienie umowy, zezwalającej na dalsze utrzymywanie przez Stany
ST. MORITZ. ZblFajęce się V Zimowe Igrzyska Olimpijskie, które rozpoczną się 30 bm. w St. Moritz, przewy’szają wszystkie poprzednie zarówno pod względem organiza
cyjnym, jak i ilości uczestników.
Według danych, opublikowanych przez Organizacyjny Komunikat , w Olimpiadzie Zimo- będzie reprezentowanych 31 państw, które przyślą do St. Moritz ekipy złożone z 2.290 osób.
Z liczby tej 719 osób przypada na sprawozdawców prasowych, radio
wych, telewizyjnych i kinowych wraz z technicznymi siłami pomoc
niczymi. Dziennikarzy zgłoszono 450, podczas gdy tylko dla 250 przewi
dziano miejsca na trybunach.
Obsługę 800 rozgłośni radiowych, w tym 200 europejskich i 500 ame
rykańskich poprowadzi 52 sprawo
zdawców radiowych. Radiowa ob
sługa techniczna składać się będzie z 49 operatorów i 20 pomocników technicznych.
Norwegię, Szwecję, Węgry i Szwaj
carię. Ponadto zgłoszono jeszcze 80 foto-reporterćw.
Dla porównania warto przytoczyć ilość uczestników w poprzednich Igrzyskach. Na pierwszych Igrzy
skach w roku 1924 w Chamonix (Francja) reprezentowanych było 16 państw przez 293 zawodników, w IV-tych natomiast w Garmisch —
nie można w nim spać... Przyczyną tego jest fakt, źe przy jeddzie w kie
runku z Krakowa do Poznania wagon ten przyczepiony jest prawie zawsze na końcu pociągu, w rezultacie czego nie dochodzi doń para z parowozu, a wewnątrz wozu jest taka temperatura, ze podróżni szczekają zębami pod cienkimi kocykami i zmuszeni są spać w ubraniach — o ile w ogóle są w stanie w tej temperaturze zasnąć. Po
dobno dzieje się tak dlatego, źe wa
gon ten jest w Poznaniu odczepiany, co łatwiej jest zrobić z kod- pocią
gu. Podróżnych jednak, którzy specjal
nie dop.acają, za perspektywę wygod
niejszej podróży po kilkaset zł, tłmna- maczenie to absolutnie nie przekonu
je, a na poparcie swego stanowiska przytaczają oni fakt, źe przy jaź<j2ie w kierunku odwrotnym tj. ze Szcze
cina, można jakoś doczepić w Pozna
niu ten sam wagon sypialny w taki sposób, źe najczęściej znajduje się on
FRANCUSKI min. skarbu Re
ne Mayer — powrócił po przeprowa
dzeniu rozmów z min. Crippsem do Paryża.
♦* CHURCHILL, który przez o- kres swej choroby, tj. od 12 grudnia przebywał w Marakesz (Maroko) udał .się drogą lotniczą do Londynu.
♦♦ WŁADZE amerykańskie wy
dały polskiej msji wojskowej w Niemczech kilku oficerów niemieckich którzy jako przestępcy wojenni staną przed sądem w Polsce.
♦* SOJUSZNICZE biuro kontroli do spraw odszkodowań podzieliło nie
miecki sprzęt wojskowy z amerykań
skiej strefy okupacyjnej Niemiec mię
dzy Belgię, Francję, Luksemburg, Nor- wegę i Jugosławię.
** RUMUŃSKI sąd wojskowy skazał na karę 9 lat więzienia spi
skowca gen. Georgescu, aresztowa
nego swego czasu w związku z wy
kryciem arsenału wojennego w Tran
sylwanii.
** SEKRETARZ gen. ONZ Try
gve Lie oświadczył, że wobec tego iż Dania, Szwecja i Czechosłowacja nie są w stanie udzielić odpowiednich pomieszczeń dla sesji Zgromadzenia gen. ONZ, sesja odbędzie się w Ge
newie, Hadze, Paryżu lub Brukseli.
♦* WĘGIERSKI min. sprawiedli
wości, który reprezentował socjali
stów węgierskich na międzynarodo
wym kongresie w Londynie i znajdo
wał się w drodze do Rzymu są kon
gres socjalistów włoskich, zmieni!
plan i powrócił do Budapesztu.
** DO JEDNEJ z duńskich wy
twórni broni zgłosiło się 2 przedsża- Ligi Arabskiej z Kairu z za
miarem udzielenia wielkiego zamó
wienia na broń wszelkiego typu.
Dziennik podaje, że fabryka odmówiła przyjęcia tego zamówienia.
** SENACKA komisja spraw za
granicznych rozpoczęła obecnie wy
słuchiwanie poglądów obywateli ame
rykańskich, co do planu Marshalla.
M. in. przewidziane jest wysłuchanie zdania b. przewodniczącego komisji energii atomowej ONZ — Bernarda Barucha.
** KONGRES niemieckich partii demokratycznych w Bremie powziął rezolucję domagającą się tak politycz
nego jak i gospodarczego zjednocze
nia Niemiec. Zjednoczenie gospodar
cze — stwierdza rezolucja — możliwe będzie jednak dopiero wtedy, kiedy zniesione będą granice międzystrefo- we.** FRANCUSKA rada ministrów uchwaliła projekt ustawy ustalający efektywy sił zbrojnych. Jak słychać projekt przewiduje pewną redukcję stanu liczebnego sił zbrojnych, a mia
nowicie z 700 tysięcy do 660 tysięcy ludzi, z czego 77 tysięcy przypada na lotnictwo i 58 tysięcy na marynarkę.
Sekretarz stanu w Prezydium Rady Ministrów Abelin oświadczył, że kre
dyty przewidziane na rok 1948 mogą okazać się niewystarczające, by spro
stać zadaniom, które pociąga za sobą sytuacja w Indochinach. (PAP).
wicieli
WARTA - GROCHOW ?
Ostateczne rezultaty rozpisanego na temat wyniku meczu bokserskiego Grochów—Warta referendum są na
stępujące: za uznaniem decyzji komi
sji sportowej PZB padło 1500 grosów, na korzyść Grochowa natomiast 800 gnsów. W ten sposób mecz Warta—Grochów winien zostać pow
tórzony w Poznaniu. Jak się dowiadu
jemy Grochów zamierza bronić swe
go stanowiska jeszcze na innej dro
dze.
Partenkirchen (1936) braki udział 28 w środku składu 1 jest naleiźy '
państw z 756 zawodnikami. ogrzany. eayc e
Sprana rozejmu INDONEZJI
przed Rada, Bezpieczeństwa
7 X 7 5^“ Stany Igrzyska filmować będzie 58 ope- kralu ° az na ery. orhnn tego retorów filmowych, reprezentują- cych Francję, Włochy, Amerykę,
NOWY JORK (PAP) Pod koniec ostatniego posiedzenia Rady Bezpie
czeństwa przewodniczący zakomuni
kował, że Holandia i Republika Indo
nezyjska podpisały rozejm na pokła
dzie jednego z okrętów wojennych, stacjonowanego na wodach Batawii.
W 2 godziny później wojska obu
strop otrzymały rozkaz zaprzestania! „„ uli/6ia numyuu- ognia. Podpisano również protokół, 'ować^yskusję^^kwićindone^ri
ustalający 12 zasad politycznych, któ
re będą stanowiły podstawę rokowań o zawarcie ostatecznego układu. Ko
misja mediacyjna ONZ uważa swe zadanie za skończone i wróci do La
ke Success, oddając się do dyspozy
cji Rady Bezpieczeństwa. Przygoto-i wuje ona sprawozdanie, na podstawie którego Rada będzie mogła kontynu- I
Tabea wygranych 52 loterii
ż-gi dzień ciągnienia I-ej klasy
Wygrane po 3043 7570.
Wygrane po 3684 4483 42387 Wygrane po 368 8835 11863
34387 41772 47313 55162 63176 63709 71101 72436 79528
Wygrane jpo 10000 zł Nr Nr:
J898~29553824 6497 9695 12860 18830 21473 3W1 34434 46368 47593 65207 66255 7n153 7’9a<> 79114 zamieszczać będziemy wygranych.
100 000 zł Nr Nr:
Nr:
50.000 zł Nr 54979 76391.
20.000 zł Nr 27544 30700 33234Nr:
14589 26063 40404 54219 67995 pełną tabelęOd
14762 27301 40501 57933 68607
jutra 18243 28570 45728 64142 70667
13434 23726 36541 52558 66580
asaa Nr 20 lEMBimaajw- iwy""' ■*«ijw ILUSTROWANY KURIER POLSKI Str 3 san
HOLANDIA
miądzy Wisła a Bugiem?
Rewelacja zachmlmo - niemieckiego dziennika
Wrocław, w styczniu.
W holenderskim archiwum pań
stwowym znajduje się dokument, z którego jasno wynika, że Hitler w czasie wojny miał zamiar deporto
wać większą część ludności holen
derskiej do Polski.
Wiadomość tę podał wychodzą
cy w Dusseldorfie dziennik „Rhein -Echo",
W więzieniu w Landsberg nau
kowy współpracownik holender
skiego archiwum państwowego dr K. W. Kwart przesłuchał b. sekre
tarza Himmlera — Rudolfa Brand
ta. Brandt, jak wiadomo, został skazany wyrokiem amerykańskie
go sądu wojskowego na śmierć i oczekuje w więzieniu landsber- skim w Bawarii na jego wykona
nie. Rzecz charakterystyczna, że , w tym samym więzieniu przebywał w swoim czasie Hitler.
Brandt otrzymał „zaszczytną"
funkcję sekretarza Himmlera tyl
ko dzięki swojej fenomenalnej biegłości stenografii, dzięki której uważany był za mistrza Niemiec.
Brandt w czasie przesłuchania przypomniał sobie treść listu, śkie rowanego przez Bormana na ręce Himmlera, który zawierał dokład-
ne dane tyczące projektowane]
masowej deportacji Holendrów do Polski, Istniał dokładny plan prze
siedlenia wielu milionów miesz
kańców Holandii, między nimi dzieci, kobiet i starców do Polski i osiedlenia ich na obszarze mię
dzy Wisłą i Bugiem, przy czym nową „stolicą" nowej Holandii miał się stać Lublin.
Istniał również w grubszych za
rysach opracowany plan ewakua
cji. I tak starcy i dzieci mieli zo
stać przetransportowani za pomo
cą pociągów i kolumn samochodo
wych, natomiast młodych męż
czyzn i kobiety zamierzono pędzić pod eskortą pieszo.
Akcja miała się rozpocząć w dniu urodzin Hitlera 20 kwietnia 1941 r. i trwać miała przez cały rok, Dn. 20 kwietnia 1942 r. Bor
mann miał zameldować Hitlerowi, że Holandia leży między Wisłą a Bugiem.
W związku z tymi szatańskimi planami spółki Bormann-Himmler nasuwają się dwa pytania:
1. Co zammrzanoby utworzyć na terytorium. opuszczonym przez Holendrów?
Odpowiedź na to daje ten sam hitlerowski dokument, znajdujący się w holenderskim archiwum: Po wysiedleniu całego narodu holen
derskiego z wyjątkiem holender
skich „Volksdeutschów“ (ci mieli pozostać) projektowano utworze
nie na terytorium Holandii „pierw
szej prowincji SS“ Trzeciej Rze
szy. Prowincja ta ze stolicą w Utrechcie przeznaczona miała być tylko dla „zasłużonych" hitlerow
ców, członków SS, przy czym miano w niej zastosować wszyst
kie metody i plany hitlerowskie, tyczące zarówno urządzeń pań
stwowych, jak i prywatnego życia hitlerowców. I tak zamierzano skasować jednożeństwo, cywilne ubrania, kościół, prawa rodzinne itd.„Pierwsza prowincja SS" miała być prowincją wzorową i doświad
czalną. Po zakończeniu wojny (o- czywiście zwycięskiej) planowano utworzenie analogicznych prowin- cyj na terenie całego kraju.
Według zeznań Brandta plany te narodziły się w głowie samego Hitlera. Wtajemniczył on jedynie Bormanna i Himmlera i jedynie dlatego nikt nie dowiedział się o
•nich wcześniej.
Według Brandta plany .te tylko dlatego nie uległy realizacji, że w międzyczasie wybuchła wojna nie- mie cko-rosyjska.
2. Co w razie realizacji planów stałoby się z milionami Polaków, zamieszkałych na terenie między Wisłą a Bugiem?
Na to pytanie łatwo samemu dać odpowiedź. Po zwycięskiej wojnie z ZSRR zamierzano zdrowszych Polaków przesiedlić daleko na wschód, prawdopodobnie na Sy
berię, a częściowo wyzyskać w przemyśle niemieckim. Dla pozo
stałej reszty istniał przecież obóz koncentracyjny w Majdanku, któ
ry miał być rozbudowany do gi
gantycznych rozmiarów i wielo
krotnie przekroczyć w swojej „pro dukcji" cyfry Oświęcimia, Buchen- waldu czy Gross-Rosen... ।
Takie rewelacje przynosi „Rhein ] -Echo" z Amsterdamu. Nie mamy ;
Dawny kaKDAWdl
lEllllllllllllillltllllillllllltltllllllinillllllllliuiuillll I % I A Ł w W *•
Od kadryla do mazura
Nie mam zamiaru opisywać tu sta
ropolskich zapustów z kuligami po dworach. Choę przypomnieć nato
miast, jak wyglądały bale przed laty trzydziestukilku, czterdziestu, przed pierwszą wojną światową — bale, ja
kie pamiętają jeszcze mamy i ciocie tańczącej dziś młodzieży, a które róż
nią się tak bardzo od zabaw dzisiej
szych.
W czasach, kiedy nie było dancin
gów, karnawał był jedynym okresem zebrań tanecznych. Wyjątkowo na św. Katarzynę i na św. Józefa urzą
dzano czasami wieczorki. Toteż dziewczęta długo marzyły o karnawa
le i sposobiły się doń jak do walnej kampanii.
Na pierwszy bal musiała panienka wystąpić w białej sukni. Przypinano do niej kwiaty świeże lub sztuczne;
wachlarz, piękny szal, długie, białe rękawiczki, atłasowe pantofelki lub lakierki, ażurowe pończoszki uzupeł
niały toaletę. Do modnej fryzury wpi
nało się kwiaty, klamry, diademy.
Twarz pudrowano lekko — fółż, po- madki, ołówki były wykluczone.
Mama — bo pokazanie się na balu bez matki, ojca czy ciotki było nie do pomyślenia — ubierała się w czarną, jedwabną suknię. Siostry miały za
zwyczaj jednakie toalety.
Strojenie się na bal trwało długo przy pomocy całej rodziny i należało do przyjemności. Gdy panie były go
towe, posyłano po konną;, krytą do- różkę.
GDZIE SIĘ PODZIAŁA
DUMA angielskai
Plan Marshalla, a raczej jące warunki dla państw
tym planem, dyskutowany jest szcze
gólnie żywo w Anglik Naród angielski nie bardzo jest skłonny zrezygnować ze swego mocarstwowego stanowiska, nie bardzo uśmiecha mu się kłopotl:-
upokarza-
objęty eh dalej faktem, że eksperci gospodarczy i prasa angielska nawołują do odmo
wy Anglii udziału w planie Marshalla, aby zachować suwerenność i niezależ
ność Wielkiej Brytanii.
Niewątpliwie sytuacja gospodarcza Angltf jest ciężka. Wykorzystuje to wa rola innych państw zachodnio- Ameryka, by przełamać upór angiel- europejskich. i ski i niechęć tego narodu do ulegania
Główny atak skierowany jest obec- innemu mocarstwu. Naród angielski, nie w Anglii na min. Bevina, któremu .który przez wiele wieków tylko roz- zarzuca się. że zbyt pochopnie skąpi- kazywal, tylko innych zmuszał do ule- tulował i zrezygnował z suwerenności głości i posłuszeństwa, ciężko prze- w zamian za dopuszczenie Anglii do żywa dzisiejszy niewątpliwy upadek planu Marshalla.
Jest faktem niezaprzeczalnym, że o-
kazywał, tylko innych zmuszał do ule-
swoich wpływów i swego znaczenia.
Bunt mas angielskich przeciwko no-
mwapiicwaiuyiu, u- uum mas aug eisKiim przeciWKO no- -r.cno z Amsteraamu, r pór Anglików przeciwko ustępstwom j wym swoim mocodawcom, tj. Amery- ' powodu im nie wierzyć...
Rp„in, —A-:- I—--- --- . . . . | Leszek Goliński.
Bevina wobec Ameryki rośnie. Jest i kanom, jest więc w pełni zrozumiały. |
Bezczelne
wystąpienie
Niemców sudeckich
PRAGA (PAP). Prasa czeska przy
nosi wiadomości o ożywionej anty- czeskiej działalności sudeckich Niem
ców w anglo-amerykańskiej strefie okupacyjnej w Niemczech.
Jak donoszą dzienniki w Monachium odbyt się zjazd wysiedlonych z czes
kiego Śląska Niemców, któremu przewodniczy! b. obywatel czecho
słowacki A .Koenig z Opawy. Uczest
nicy zjazdu wznosili wrogie okrzyki przeciwko Czechosłowacji, która — jak stwierdził przewodniczący zjazdu Koenig — winna jest Niemcom su
deckim 700 miliardów przedwojennych koron czeskich jako odszkodowanie za straty jakie ponieśli przez wysie
dlenie. Zjazd zakończony został od
śpiewaniem pieśni szowinistycznych.
Na salę wprowadzali damy na im
prezach publicznych panowie z komi
tetu balowego. U wejścia rozdawano ręcznie malowane karnety do zapisy
wania tańców. Komitetowi prezento
wali wszystkich mężczyzn paniom.
Wtedy wszyscy obecni uważali się za znajomych, chociaż nie pamiętało się nazwisk. Z uwagi na to rozsyłano za
proszenia ostrożnie, tylko osobom po
leconym przez członków komitetu.
Zjawienie się po północy był© źle wi
dziane.
Publiczny bal stanowił niejako lo
terią. Można by’o zawrzeć masę zna
jomości i bawić się świetnie, ale moż
liwe też było „pietruszkowanie'*. U- waźały je panny za wstyd nie do znie
sienia, a nie wypadało samej starać się o dansera.
Rozpoczynał wielkie bale polonez.
..Egzaminem*' dla pań pod względem powodzenia stawały się zwłaszcza tańce angażowane: kadryl, mazur, lan- sjer, kotylion. Aranżowano tańce ko
mendą francuską. Wdzięcznie przed
stawiał się lansjer. Pary ustawiały się w kwadrat, dobierając sobie towa
rzystwo i wykonywały rozmaite figu
ry, których punktem kulminacyjnym by? „ukłon królewski**. Powolne tem
po lansjera przy stylowej muzyce i długie pauzy między figurami, za
nim je wszyscy wykonali kolejno, da
wały czas do flirtu. Kadryl zań koń
czył się szaloną galopadą.
Kotylion (walc z figurami) przynosi?
niespodzianki. Ogólne i osobiste.
Rozdawano np. kapuzy z różnokoloro
wych bibułek i pary dobierały się do koloru. To znów panny pojawiały się z wielkimi motylami na głowie, a męż
czyźni z siatkami w ręku, lub też za
rzucano wędki przez ściankę papiero
wą i chwytano tancerzy. Panowie o- fiarowywali paniom bukiety — zazwy
czaj wyraz sympatii i adoracji, hn większy bukiet tym gorętsza miłość, która nierzadko prowadziła do oJta- rza. Panny przypinały mężczyznom or
dery, korzystając z jedynej moćnotśti wyboru.
Tańce narodowe: mazur, krakowiak, oberek, w niektórych okolicach kuja
wiak, pełne rytmu 1 życia, poruszały często i „Starą gwardię'1. Mazura nie
raz starsi piękniej tańczyli niż młodzi.
Sposobność do wykazania indywidual
ności dawały figury mazura, jak
„zwodzony", „odbijany". Do „białego mazura'*, kiedy późny błękitny świt malował okna, stawali już tylko nie
liczni amatorzy tanecznych zawodów.
(mg).
ADAM CZEKALSKI j 94
Wschód sic. pali
==^--- .4 POWIEŚĆ
f-____Dżepeni przypuszczają, że łatwiej przyłapią nas gdzieś w ruchliwszych punktach, w portach, w większych miastach i na kolei, niż w g ębi kra
ju w stronie granicy Mongolii
— Nie zawadzi być ostrożnym — doradziła Daniela.
Jakaś osada ludzka leża a daleko przed nimi, a zmrok, który zaczyna się rozwióczyć dokoła po wzgórzach i dolinach, zawijał ją niby w p aszcz i zacierał przed ich wzrokiem
Trochę wypoczęci, szli teraz oboje raźno, pragnąc przed ca kowitą nocą dostać się do ludzkich siedzib, gdzie, jeżeli nie będą mogli zdobyć nic do jedzenia, to przynajmniej może na- piją się herbaty i wypoczną na ja
kiej wiązce słomy do rana. Od dwóch dni nie spali wcale przyzwo
icie. Drzemali tylko czasem, gdy już się czuli bardzo zmęczeni i znowu szli i szli przed siebie. Może byłoby lepiej aby, zamiast uciekać w g.ąi>
kraju, zrobili byli kolo i skierowali się wybrzeżem nad Huang-ho, gdzie o wiele łatwiej mogliby dostać się na dżonkę i wylądować w jakiej przy
stani, skąd o wiele łatwiej dojechać do Szanghaju lub jakiegokolwiek in
nego miasta, gdzie biali mieli moc 1 władzę. Niestety, teraz nie by'o sen
su wracać się jut nad Huang-ho, gbyt daleko oddalili się od wybrzeża
Wracać znowu te same 50 km z po
wrotem? A gdy ich po drodze przyłapano? Fred nie wspominał do
tąd Danieli wcale o tym, że został oskarżony przez władze japońskie o uprawianie szpiegostwa i miał sta
nąć przed sądem wojennym, który niezawodnie byliby wyniósł przeciw niemu wyrok kary śmierci Nie chciał jej o tym mówić, że już nawet otrzy
ma’ akt oskarżenia Po co to? Dla
czego miał ją niepokoić? Ale teraz, gdy tak szli tylko oboje w stronę niewidzialnej już osady ludzkiej, skrytej we mgle wieczoru, Fred rzeki w pewnej chwili:
— Dan, czy ża'owa1 abyś mnie, gdy bym zginął?
Och, Fred, cóż ci też znowu przy
szło do głowy, ch opcze?
— Rozmaicie przecie bywa A w tym kraju
jest pewny indziej.
Spojrza’a
nym rozmarzenia i tęsknoty i Fred zrozumiał wymowę jej oczu Z tych najpiękniejszych na świecie źrenic wyziera a miłość głęboka i wielka.
— Nie mów mi o takich rzeczach, Fred. Tyle wypadków nag ej śmierci widziałam dotąd, że nie chcę już na
wet o nich Słuchać.
człowiek daleko mniej tycia, niż gdziekolwiek na niego wzrokiem pe'-
Thompsonowi przyszła nagle do go wy mylśl o tym, co widział nie
gdyś w samotnym domku nad Jang- Tse-Kiangiem, gdzie bawił z komen
dantem policji. Ten trup małego Ja
pończyka stanął mu znowu przed oczami Jaką rolę odegrała w tym samobójstwie Daniela? — przyszło mu naraz na myśl. — Ona tam by
ła, to nie ulega wątpliwości.
I na stwierdzenie tego faktu Thompson poczuł, jak serce kurczy mu się jakimiś dziwnym żalem do niej. Dlaczego? Cóż go to właściwie mogło wtedy obchodzić? Że on ją kochał? Ale ona mogła nie kochać go wcale i na pewno nie kochała.
Była jego zwykłą znajomą, której niegdyś, w ekspresie mandżurskim oddał przysługę.
— O czym myślisz, Fred?— wpadło mu naraz do ucha pytanie Danieli
Zastanowił się. Czy ma jej powie
dzieć prawdę? A może lepiej zataić?
Ona jednak powtórzyła znowu:
— O czym myślisz?
— O tobie
— Przecież
przy swoim boku i jesteśmy wolni
— Przypomina mi się pewien wy
padek — powiedział nieokreślenie.
— Pewnego razu naczelnik policji chińskiej zabrał mnie z sobą do ma
łego samotnego domku nad Jang- Tse, gdzie widziałem trupa kapitana japońskiego.
— Czemu o tym myślisz? Czy to takie przyjemne, albo bardzo cie
kawe?
— Może...
— Cóż to znaczy?
— Zdaje mi się, Że ten trup, któ
rego w owym domu widziałem, miał tak bardzo poważnie
— odrzefcł spokojnie masz mnie nareszcie
pewien związek z tobą. Dlatego wła
śnie o tym teraz myślę.
— Czy podejrzewasz mnie o za
mordowanie tego człowieka?
— Nie, on sam wymierzył sobie sprawiedliwość za winy, które zape
wne popełń®, ale nie o to chodzi
— A o co? Dlaczego nie mówisz wyraźnie? Powiedz otwarcie, bądź mężczyzną — posądzasz mnie dział w tym wypadku?
— Tak.
To krótkie „tak*1 padvo z jego ust jak Słowo sędziego stwierdzające wi
nę podsądnego.
— I, naturalnie, masz z tego po
wodu do mnie żal, czy tak?
— Mniej więcej.
—• Słuchaj, Fred, rozmawiajmy, jak dwoje ludzi dojrzałych i odpo
wiadających za swoje czyny. Na czym opierasz swoje mniemanie, że ja miałam cokolwiek wspólnego ze śmiercią tego Japończyka?
—Widziałem cię z nim w barze Widzia em następnie, jak pojechałaś z nim gdzieś
tam robiła w Jang-Tse?
— A jakim
— rzuci’a w odpowiedzi wyzywająco Daniela.
— Przepraszam cię Dan, unoszę się niepotrzebnie
Daniela spuściła głowę na pierś i sz a w milczeniu. Może nie przypi
sała większego znaczenia tym jego zarzutom, może nawet usprawiedli
wiać poniekąd jego zainteresowanie tym wszystkim — możliwe, ale po
czuła jednocześnie, że między nich wdarło się nagle coś takiego, jak
o u-
czarną limuzyną. Coś samotnym domku nad prawem pytasz o to?
piasek między tryby maszyny, albo jak zgrzyt żelaza po szkle w harmo
nijne tony sonaty. Z drugiej znowu strony — jakim prawem ten czło
wiek bada ją jak sędzia śledczy? Ja
kie prawo ma do tego? Kto go upo
ważnił?
A Fred, idąc krokiem miarowym ko'o Danieli, myślą?, że uraził ją ty
mi niepotrzebnymi s owami. I byłby może sprostował odrazu wszystko i przeprosił ją za mimowolną krzyw
dę, ale coś silniejszego w nim, niż jego wola powstrzymywało go od tego
Oto nagle coś ciężkiego zawisło nad tak piękną i czystą dotychczas atmosferą tych dwojga ludzi, któ
rym się zdawa’o, że nie po to szukali się przez tyle czasu, że nie po to przeżywali tyle przykrych i niebez
piecznych wypadków, aby w końcu, gdy już dopływali do portu, może jeszcze nie spokojnego i nie ostatecz
nego, ale w każdym razie portu — znowu rozejść się i ruszyć każde z nich w swoją samotną drogę.
Teraz jeszcze odbywali ją razem, szli oto przez to pustkowie chińskie bok przy boku, czuli wzajemnie swo
ją obecność, swoją bliskość, byli ra
zem, a jednak coś ich dzieliło.
Milczeli, jakby po tylu czasach niewidzenia się wzajemnego i po tylu wzajemnych tęsknotach — nie mieli sobie nic do powiedzenia Czy tak by o naprawdę;? Jakaś nić zerwa'a się nagle i któż wie, czy znowu uda ją się zawiązać z powrotem. A jeśli uda im się to, jaki będzie ten nowy stosunek między nimi? Jak on się U oży?
(C. d. n)
ILUSTROWANY KURIER POLSKI tMM Str. !
Walerian Lachnitt
Tortowa mcstoma^ks
Niedziela w porcie szczecińskim
Szczecin, w styczniu Ulicę Zygmunta Starego od stro
ny Odry zamyka ciężki masyw ar
kad, spod których w dół ku rzece spływa kaskada dwóch strumieni schodów. W tukach arkad wisi mgła styczniowego poranka. Scho
dy wyglądają jak śniegowym płasz
czem pokryte lodowce. Mgła wisi nad Odrą, nad portem, unosi się ku ciężkim, nabrzmiałym śniegiem chmurom delikatną zasłoną, gę
stniejącą w miarę odległości. Dźwig na Starówce jest jeszcze dobrze wi
doczny, dalsze — czynne i potrza
skane — dźwigi ledwie majaczą we mgle. U nabrzeży Starówki przycu
mowany jednokominowy statek. Po
■wstędze dymu, unoszącej się z ko
mina, widać, Se trzyma kotły pod parą, gotów do odjazdu.
W mroźnym powietrzu dzwoni ci
sza... Ta cisza jest tu, blisko, doty
kalna niemal jak mgła, spokojna jak leżący wokół śnieg. Na stopniach znać wyciśnięte w białym pokładzie ślady krokó*w kogoś, kto tu był przede mną. We mgle opadają o- statnie śnieżyniki, jaśniejsze plamy na szarym tle to smugi dymu loko
motywy. W ciszy odnajduję jej zmęczone sapanie, potem gwizd przeciągły i nagle — uświadamiam sobie, że nie jestem tu sam, óe w ciszy kłębią się dalekie i bliskie od
głosy tętniącego życia...
U stóp Wałów Chrobrego słychać rozmowę przy holowniku. Z prawej strony, od dworca, niesie się stukot kół odjeżdżającego pociągu. Zza Odry dolatuje astmatyczne postęki
wanie zwalniającego bieg pociągu towarowego, a tu bliżej, gdzieś w Kanale Przemysłowym, dzwonią metalicznie żelazne blachy, tam da
lej zaś... jakby ktoś sypał miarowo, w regularnych odstępach czasu, du
że ziarnka grochu na kawał tektu
ry., To gruchot zsypywanego wę
gla... Powietrze jest jak szkło, mo’e ten odgłos dolatuje tu do mnie aż z Kaszubskiego nabrzeża?...
Schodzę ku Odrze. Świąteczny dzień znaczy rząd holowników. ’ Jest
„Łoś" 1 „Florian" i „Żubr". Przy
„Indze" dwaj marynarze rozma
wiają po niemiecku. „Inga" to jeden z holowników z radzieckiej strefy okupacyjnej Niemiec. Widać ich tu
więcej. Wytężam wzrok. Tam, przy na rok 1948 Wyspie Okrętowej, majaczą rzędy 1 przeładunku Natalia lurowiecka
Ostatnia bitwa
(Epizod sprzed trzech lat)
Styczeń 1945 r. Głuche, coraz do- nośniejsze dudnienie dział. Jakby echo dalekich grzmotów — zapo
wiedź nadchodzącej burzy. Niepokój oczekiwania ogarnia mieszkańców wioski. Nadsłuchują z zapartym tchem miarowego zbliżania się do
niosłych wydarzeń. Przeżycia, jakie czekają tę spokojną, odciętą od świa
ta wieś w dolinie Prądnika — staną się udziałem również gromadki war
szawiaków, ewakuowanych tu po powstaniu.
Niemcy pozornie tylko opuścili wioskę. W rzeczywistości okopali się w zachodnim zboczu wąwozu, panu
jąc stąd nad wsią w dolinie. Mają również w swym ręku obydwa wy
loty wąwozu. Tymczasem — pewnej ciemnej, cichej nocy — niewielki oddział radziecki (awangarda wiel
kiej armii) spuszcza się na dno wą
wozu, w samo serce wsi, w sam śro
dek sił nieprzyjacielskich; zajmuje szereg chat...
Skoro świt — zaczyna się piekło:
gwałtowny obstrzał niemiecki. Cały wąwćz napełnia się świstem i hu
kiem Gdyby Niemcy mieli ciężkie działa, obróciliby wszystko w perzy
nę. Wybuchom pocisków wtóruje zajadłe terkotanie karabinów ma
szynowych od strony zachodniego zbocza. To Rosjanie z niezwykłą od
wagą poszli „poszukać Germańców®
tam, w górze. Jednakie Niemcy, rozzuchwaleni ma'ą liczbą przeciw- Blkft isskajśsiętn, nie zdawali sobie
barek, a pewnie inne jeszcze, z bry
kietami i koksem, stoją w porcie centralnym. Widywałem tam prze
cież całe miasteczka barek.
Od przystanku tramwajowego
„siódemki" ciągną ludzie grupka
mi... Jakieś panie, cała rodzina z dziećmi, dwaj robotnicy, jakby do
piero co zeszli z pracy, bo spod ich płaszczy wyzierają niebieskie spod
nie robocze. Idą — przystają — słuchają — patrzą...
Na przystani pasa’erskiej z „Sa
nu" wyładowują na samochód górę mebli. Ktoś przeprowdza się z Świ
noujścia. Port nie świętuje, jak nie świętują pociągi postukujące z da
leka, jak myśl, co pamięta i przy
pomina... 365 pracowitych dni o- kre-lamy już tylko dwoma słowami:
„ubiegły rok". Z perspektywy tych dwu słów jakie to niewiele tych 44.700 ton, przeładowanych przez port szczeciński w roku 1946, i tych 214 statków, których burty w ciągu tamtego roku dotykały kamiennych nabrzeży szczecińskich! W paździer
niku zeszłego roku miesięczny obrót portu wyralał się cyfrą, dwukrotnie większą niż za cały rok 46-ty. A statków?... statków będzie w tym roku chyba ponad 1.200! Sześć razy więcej niż w 1946 r.l
To „sześć razy" nie dajemi spokoju Brodzę po śniegu w kierunku „Arse
nału" zajęty portową matematyką Ósmego grudnia robotnicy portowi i dźwigi szczecińskie ustanowili re
kord prze adunku portowego, rekord oczywiście tylko tymczasowy. W dniu tym ręce ludzkie i stal, ramiona prze ładowały 6 209 ton węgla. Poprzed
niego dnia — 5,500, następnego — 5,200. Liczmy przeciętnie na rok bie
żący 6 000 ton dziennie, to w ciągu 360 dni będzie ile?... 2 160.000 ton!
Ale jeżeli od lipca do listopada u- bieglego roku obroty portu wzrosły przesziło dwukrotnie — w ciągu czte
rech miesięcy — dlaczegóż w ciągu roku nie miałyby wzrosnąć dwu
krotnie? Na pewno wzrosną! Prze
cież tym trzynastu dźwigom węglo
wym przybędą dalsze, i taśmowiec, i podwoi się tych przesz'o dwa tysią
ce par robotniczych ramion, dźwiga
jących port szczeciński. A dodać trzeba jeszcze tranzyt i aktywizację rejonu szczecińskiego, rolniczą i przemysłową... Uspokajam się: plan
— owe 4 500 000 ton
— to zadanie zupe.nie
sprawy, jak mało!), przenieśli się z dalszej linii okopów do bliższej ‘—
dotąd niezajętej, gdzie przyjmują żołnierzy radzieckich niespodziewa
nym ogniem. Cała wieś wsłuchuje się z niepokojem w tę strzelaninę.
Niemców jest trochę za dużo w oko
licy — żołnierzy radzieckich za mało.
Gdyby ci ostatni .wycofali się z wio
ski, Niemcy spełnią swą potworną groźbę: spalą wieś i wymordują mieszkańców.
Ale Rosjanie nie myślą o odejściu.
„Nas wkrótce będzie więcej — mno
go — mnogo" — zapewniają.
Tymczasem Niemcy przysuwają się bliżej krawędzi wąwozu. Ob
strzał się wzmaga. Rozmieszczeni po chatach warszawiacy, dodają od- wagi miejscowej ludności. Sami przeszli już twardą szkołę. Dla nich śmiercionośne pociski — to nie pierwszyzna. To nawet bagatelka w porównaniu z tamtymi, które prze
latywały im niegdyś nad głową. Co prawda, istnieje jeszcze jedna po
ważna różnica: w Warszawie trzeba było bomby lotniczej lub pancernego działa, by rozwalić wielopiętrową kamienicę, tu lada granat wystarcza, by dokonać spustoszenia.
Rankiem drugiego dnia — jakieś nieokreślone wieści, jakieś szepty — jak iskra po drucie, przebiegają od chaty do chaty. C się gdzieś stało,—
czy na coś się zanosi — co i gdzte, nikt dokładnie nie umie powiedzieć.
realne i możliwe do wykonania!
Ulica Jana z Kolna wznosi się pod górę. Okoliczność tę wykorzystuje dzieciarnia do saneczkowania się Ja ślizgam się na zamaskowanych śniegiem szynach. Może już w tym roku będą tu, wśród ruin sterczących wokół, rozlegać się dzwonki tramwa
jów?... W każdym razie będą tam — na bulwarze Gdańskim, na Łasztow- ni, co została poza mną we mgle Stąd już nie widać żóótych pali, wbi
janych w Odrę na podpory dla mo
stu. „Słupy Chrobrego" — przypo
mina mi się określenie z reportażu Koźniewskiego w „Przekroju". Nie
— zwyczajne pale — pod most, po którym pójdzie tramwaj przez Por
tową ponad Reglicą, do Dębu. Zbliżą się wówczas dwa porty szczecińskie
— morski i lotniczy. A może wów-
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll lllllllllllllllllItllllllllllttllllllllllllllllllHIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIlIHIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIU
30 lat walki śycflows8co-@rat>slci®j
Palestyna na wulkanie
„HAGANAH" istreiefe 40 lat:
W Palestynie zaczyna ponownie po okresie wzglęinego spokoju wrzeć.
Zdawałoby się, że napięcie po oby
dwóch stronach jest dostatecznie sil
ne, aby kaiżdej chwili wykrzesać ono mogło iskrę, rozpalającą wojnę mię
dzy Żydami i Arabami. Ale czy istot
nie tak jest? — Obronna organizacja żydowska ,,Haganah“ wysunęła się znowu na czołową widownię świata.
Jej członkowie już dawno mają, poza sobą swój pierwszy występ publicz
ny, uzbrojeni i zorganizowani jako siła obronna żydowskiej Palestyny.
Niektórymi oddziałami doWodzą.
brytyjscy i żydowscy oficerowie po
licji. Oddziały te eskortuję zagrożo
ne rodziny żydowskie w bezpieczne miejsca, formuję kordony, aby pow
strzymać gniewnych właścicieli skle
pów i rolników od kontrataków na motłoch arabski, który spalił i obra
bował ich sklepy, wstrzymują ruch do obszarów niebezpiecznych oraz po- rziędkują i obsadzają konwoje do izo
lowanych osiedli, nad którymi zawi
sła groźba oblężenia.
Z drugiej strony ludzie „Haganah"
są aresztowani przez angielskie od- Coś jednak wisi w powietrzu. Nie
jasne przeczucie niebezpieczeństwa Na pozór nic się nie zmieniło.
Niemcy prażą ogniem z góry. Ro
sjanie trwają w dolinie.
„Wsio budiet haraszo" — zapew
niają Rosjanie.
Chłopi z bijącym sercem patrzą na wschód lub też nieufnym wzro
kiem mierzą zalesione zachodnie zbocza. Czy to stamtąd płyną te nie
uchwytne złowrogie prądy? Docie
rają do serc, wywołując nagły, nie
wytłumaczony lęk.
Chłopi mają w pogotowiu zebrany cały swój dobytek — żywy i martwy inwentarz; na wszelki wypadek.
Wygnańcy z Warszawy nie mają do stracenia nic — prócz życia. Nie pierwszy raz są w ogniu walki. Ale nigdy tak nie pragnęli przetrwać — jak teraz właśnie, gdy świta nadzie
ja lepszego jutra, gdy koniec po
wszechnej udręki staje się bliski...
Co przyniesie ta jeszcze jedna bitwa? Cokolwiek przynieść miała czuja, że będzie dla nich ostatnią...
Cały dzień trwa dziwna niepew
ność, dziwny niepokój. O północy różowe blaski padaj.ą na okna chat.
Zima rozpościera się nad wsią.
Gdzieś się pali... Uciekać?! — Nie!
Bo i po co? Wszędzie czyha zguba — w ciemnościach nocy, w łunie ognia, w błyskach pocisków... Lepiej już zginąć we własnym swym domo
stwie.
Ale to dopiero początek koszmar
nych wrażeń. Słychać warkot samo
lotów. Tylko warszawiacy wiedzą, oo on oznacza. Znają ten dźwięk aż nadto dobrze. Tyle razy próbo
wali ujść przed nim — ale nie było sposobu, dosięgnął ich wszędzie, ten złowrogi warkot niemieckich silni
czas do wyścigu pracy, który pierwsi w marynarskim środowisku podjęli pracownicy Żeglugi Przybrzeżnej na Bałtyku „Gryf", staną także Linie Lotnicze „Lot"? Bądź co bądź „Gryf"
przewiódł w ub roku ponad 120 000 pasażerów...-
Ale oto jestem już na nabrzeżu
„Odra". Od szarego masywu elewa
tora dwa przytulone do granitowych brzegów statki oddziela stalowa taśma rzeki. Przesuwa się po mej, jak duch cicho, zgrabna sylwetka
„Telimeny". Czyżbym ją wywo ar rozważaniami o „Gryfie"?
Z czerwonego magazynu o niemal przeźroczystych ścianach, tak Rogato oszklonych, dobiegają zmieszane gło
sy rozmów, śmiechy, jakieś turkoty U wejlścia robotnicy drewnianymi łopatami odgarniają śnieg, oczysz
czając tor do nabrzeża Jest co praw
da jeszcze wcześnie, ale już niejedną tonę można by od rana załadować, gdyby nie śnieg. Trzeba było czekać, aiż przestanie padać, bo cukier to de
likatny pasażer, nie znosi wilgoci.
Rozmowa z pracującymi jest krót
ka, bo robotnicy śpieszą się. Chcieli- by odrobić czas stracony. Ładowanie
działy bezpieczeństwa za noszenie broni, pistoletów i granatów ręcznych w kieszeniach.
Ażeby ten stan rzeczy zrozumieć, trzeba cofnąć się wstecz do lat po- przedających pierwszy wojnę świato
wą, Organizacja „Haganah" została utworzona około 40 lat temu, w cza
sach, w których nieliczne zaledwie kolonie żydowskie rozrzucone były w Świętej Ziemi, pozostającej pod pa
nowaniem tureckim. Każdy męźczyz-, na chodził wówczas uzbrojony, a każ
da farma narażona była na niespo
dziewane napady i uderzenia rozbój
ników arabskich. Stróże żydowscy, uzbrojeni w bandolety i karabiny, pa
trolowali za dnia pola i pilnowali w nocy stodół.
Podczas rozruchów arabskich w la
tach 1920, 1922 i 1929, w których set
ki Żydów zostało zmasakrowanych w Jaffie, Hebron i Safad, organizacja
„Haganah" rozszerzyła się automaty
cznie, wchłaniając prawie każdego Żyda, zdolnego do noszenia broni.
„Haganah" rozwinęła się gwałtow
nie. Dodano jej karabiny maszyno
we, reflektory i granaty ręczne, prze- ków, poprzedzający śmierć i znisz
czenie. Dosięga ich nawet i tutaj:
błysk — detonacja — jedna — dru
ga — trzecia... Chwieją się chaty, jak płomień na wietrze. Zdaje się, że wszystko wokół się wali... nie ma nawet gdzie uciekać... I znów cisza.
Na wszystko spada zasłona nocy.
Siedzą po swych chatach — tych jeszcze nienaruszonych, czekając ranka, wsłuchując się w ciszę. Dziw
ną, raptowną ciszę, nie mniej prze
rażającą od poprzednich wybuchów.
Wstaje dzień. Jasne słońce oświeca świeże pobojowisko — dymiące zgliszcza kilkunastu chat — kilka potężnych lejów na drodze — i tłu
my, wyległych przed chaty wieś
niaków.
Szosą maszeruje wojsko — ra
dzieccy żołnierze... Jest ich wielu, wielu — niezliczona ilość... Idą na zachód: Niemcy odeszli.
Noc ubiegła była nocą przełomo
wą. Poprzedniego ranka Niemcy odebrali wiadomość o posiłkach, idących od Olkusza, wiodących cięż
kie działa. Powychodzili gdzie nie
gdzie z okopów. Podpalili szereg chat — w krwawej, zaciętej walce z żołnierzami radzieckimi.
I gdy sytuacja była naprawdę groźna, przyszły wieści inne: pod naporem wielkich sił radzieckich padł Kraków z jednej, a Olkusz z drugiej strony. Niemcy, pragnący złapać w potrzask Rosjan w dolinie, z kolei sami znaleźli się w potrzasku.
Ratowali się ucieczką, rzuciwszy kilka bomb na odchodnym.
W wiosce — wygnańcy warszaw
scy ściskają twarde dłonie swych towarzyszy — wiejskich gospodarzy.
Ostatnia bitwa, której byli śiwiad- cznie kobiety nie wnóicili.
kami, dała iwyĄjsiwo. £
N. 0 rasa 2 000 ton cukru na radziecki statek
„Biruta" już ukończono. „Biruta"
dymić zaczyna, gotując się do od
jazdu Za nią „R ew“ czeka na 3 000 ton s odkiego adunku Obok na „Ar
senale" cicho dziś. Święto. Jutro zacznie się praca na nowo .Chwytaki czterech dźwigów będą się śpieszyć, bo czeka je wype nienie planu, a lu
dzie, obs ugujscy je, mają ambicję
— taką samą w porcie jak i na tylu innych odcinkach naszego życia — szlachetną i dumną ambicję wyko
nania zadania ponad normę.
Wracam Widzę jak idący przede mną przechodzień u wylotu ulicy Jana z Kolna, skąd już można ogar
nąć okiem port szczeciński, przystaje i patrzy. Syrena okrętowa huczy trzykrotnie Jak na pokaz holownik
„Florian" odrywa się od brzegu i, zataczając zgrabny łuk, w ob’okachi pary mknie w dóC Odry, wo any da
lekim rykiem syreny wchodzącego statku. Na nabrzeżach ludzi coraz więcej. Śnieg i piękna zimowa pogo
da — to pretekst Szczeciniacy przy-i szli posłuchać odgłosów portu, po
patrzeć na jego życie.
Walerian Lachnitt.
chowywane w arsenałach osiedli.
Wyćwiczono oddziały łączności i za
opatrzenia.
Potem nadeszła rewolucja arabska 1936—1939 r. Szybko posuwające się i napadające z gór bandy powstańcze chwytały i znosiły drobne oddziały wojsk angielskich. Zawiązała się wćw czas nowa spółka. Armia angielska!
i „Haganah" rozpoczęły wsp' Ine działanie.
Kapitan Ordę Wingate, późniejszy sławny przywódca Chindit, sformo
wał pierwsze t. zw. specjalne oddział ły nocne. Jego mieszane żydowsko- brytyjskie siły biły Arabów na włas
ną rękę. Wingate stał się bohaterem żydowskim i gdy umarł Żydzi nazwali pewien las jego imieniem.
Gdy powstanie arabskie wygasło, Anglicy rozwiązali ową spółkę bez zwracania uwagi na skargi żydow
skie. W latach wojennych aresztowa
li nawet tych ludzi „Haganah", któ
rych złapali z bronią. Żydzi skarżyli się często, że broń tą otrzymali od władz angielskich dla samoobrony.
Rozżaliło ich to do reszty. Wybuchłą formalna wojna przeciwko polityce angielskiej, ograniczającej imigrację
— i chociaż „Haganah" zgodziła się na zawieszenie broni w czasie roz
prawy z Hitlerem, terrorystyczna grupa „Stern" likwidowana angiel
skich policjantów i wysadzała budyn
ki w powietrze. Wówczas w’adze bry
tyjskie zadecydowały, że nie mogęi ponosić ryzyka powstawania ruchu oporu na ich tyłach.
GMwaą kwaterę org. „Haganah"
w Jerozolimie jest podobny do for
tecy budynek Agencji Żydowskiej w 5-ej alei króla Jerzego.
Ocena sił org. „Haganah" jest rólżu na, lecz prawdopodobnie wynoszą, one jakie 50.000 ludzi. Posiada ona znaczne zaopatrzenie we wszystkie typy nowoczesnej broni, za ■w’yjiQit—
kiem artylerii polowej i czołgów. _ _ Ciężkie, dobre moździerze wyrabia
ne są w tajnych fabrykach i rozdzie
lane między „arsenały" osiedli, fa
bryk i publicznych budynków. Od
działy łączności z nowoczesnym ekwi
punkiem radiowym zostały rozszerzo
ne. W ręku organizacji znajduje się również nieograniczony cywilny ma
teriał transportowy, stojący do dyspo
zycji dla celów rekwizycyjnych „Ha
ganah" dysponuje takfże ludzką rezer
wą techniczną, tak nieodzowną w no
woczesnej armii.
Gdy podczas ostatniej wojny Angli
cy zgodzili się na sformowanie ży
dowskiej brygady, zgłosiło się do niej tysiące ochotników. Wielu innych pełniło służbę w dokach i kompaniach zaopatrzeniowych na pustyni i we Włoszech. Każdy żołnierz 8-ej armii, który Uch spotkał1; musi stwierdzić, źe walczyli odważnie i z doświad
czeniem. Inni zostali wybrani do nie- biezpiecznych misyj spadochronowych' poza liniami w krajach arabskich I na Bałkanach. Niektórzy z nich, włąp