/
M ARCELI HANDELSMAN
R E Z Y D E N C I
N A P O L E O Ń S C Y
W W ARSZAW IE
1807— 1813
Z P I Ę C I O M A R Y C I N A M I
KRAKÓW
AKADEMIA U M IEJĘTNO ŚC I
N A K Ł A D E M F U N D U S Z U N E S T O R A B U C E W I C Z A
SKŁAD GŁÓW NY W K SIĘGARNI G. G EBETH N ER A I SPÓŁK I W K R A K O W IE G EBETH N ERA I W O L FF A W W A R SZA W IE
1915.
REZYDENCI NAPOLEOŃSCY
W WARSZAWIE
-Äv•n
ftv-u ■-v- .
MARCELI HANDELSMAN
R E Z Y D E N C I
N A P O L E O Ń S C Y
W W ARSZAWIE
1807— 1813
Z P I Ę C I O M A R Y C I N A M I
I X
KRAKÓW
AKADEMIA UM IEJĘTNO ŚC I
N A K Ł A D E M F U N D U S Z U N E S T O R A B U C E W I C Z A
SKŁAD GŁÓW NY W KSIĘGARNI G. G EBETH N ERA I SPÓŁK I W K R AK O W IE G EBETHNERA I W O LFFA W W A RSZA W IE
1915.
2)1 WłĄ
^ 4 G 0 0 (f
,_.n
i * >
x:
Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego pod zarządem J. Filipowskiego.
SPIS RZECZY.
Str.
P r z e d m o w a ... V II—V III Charakter dyplom atycznej służby f r a n c u s k ie j ... 1—6 Stefan Vincent ... 6—41 Jan Karol S e r r a ... 41—163 Edward B i g n o n ... 164—229 De Pradt w W arszawie . . . • ... 229—275 Z W ilna do D r e z n a ... 275—305 K orespondencya Serry z Bourgoingiem ... 307—325 M em oryały S e r r y ... 325—337 Raporty i D e p e s z e ... 337—349
Książka niniejsza, w której próbuję wyjaśnić rolę i znaczenie służby dyplomatycznej w ogólnej polityce napoleońskiej na tle konkretnego w ypadku historyi jednego ośrodka dyplomatycznego, a jednocześnie sta
ram się wykryć wpływ bezpośredni organów cesarstwa, na kształtowanie się, rozwój urządzeń i świadomości politycznej w księstwie warszawskiem, pow stała rów no
legle do większej prący edytorskiej. Związana najści
ślej z wydawnictwem »In stru k c y i i depesz rezydentóic francuskich w W arszaioie« 1 nie mogła się zjawić przed ich ukazaniem, choć rękopis jej gotowy do druku był złożony w m aju r. 1912.
Od owej chwili przybyły nowe publikacye polskie i obce, z których niestety tylko w słabym stopniu ko
rzystać mogłem, dopełniając w korekcie m ateryał po
przednio zebrany w częściach najistotniejszych.
Korespondencyę przezemnie ogłoszoną starałem się wszechstronnie i szczegółowo uzupełnić danemi za- czerpniętemi z innych źródeł rękopiśm iennych2 i d ru kowanych.
1 Zaznaczyć m uszę, że w ydaw nictw o p ow yższe cytuję w książce niniejszej stale, jako »F ran cya a P o lsk a w d o b ie K sięsh va W a r
szaw skiego«. Taki był pierw otnie planow any tytuł wydawnictwa.
1 W yjaśnienia skrótów : W arszawa: A. G. archiwum g łó w ne; B. G. — biblioteka u niw ersytecka; B. K. — bibl. ord. hr.
K rasińskich; B. Z. — bibl. ord. hr. Zam oyskich. K raków : B.
Ak. — bibl. Akademii U m iejętności; B. Cz. — Muzeum XX. Czar-
VIII
Nie uwzględniłem jedynie m ateryałów Archiwum gubernatora w AVarszawie, nie mogłem bowiem uzy
skać pozwolenia na badanie zaw artych w niem aktów.
Niech mi wolno będzie na tem miejscu raz jeszcze najserdeczniej podziękować wszystkim, którzy mi ra czyli przy pracy tej służyć pomocą, a których imiona — pozwoliłem sobie podać we wstępie do »In stru k c y i i depesz rezydentów*..
toryskich. Paryż: B. N. — Bibliotheque nationale; A. E. — Ar
chiwum m inist, spraw zagrań.; A. N. — A rchives N ationales;
Lyon: Bibi, m unicypalna; W iedeń: A. W. — H aus-H of.- u. Staats Archiv; Drezno: A. D. — Haupt-Staats-Archiv; Petersb urg: A.
R. P. — Archiwum Eady Państw a; B. P. — bibl. cesarska;
R apperswil: A. R. Muzeum narodow e; Genua: A. G. — Archivio di Stato: B. U. G. — bibl. uniw ersytecka. Nadto w ym ienić należy — arch, m iejskie w Lyonie, katedry S. Siro w Genui, bibl. 0 0 . Mi- syonarzy w Genui, kościoła katol. w Dreźnie, cytow ane w łatw iej
szych skrótach.
C har akte r d yp lomat yc zne j s ł u ż b y fr anc us ki ej (1 8 0 7—1813).
La diplom atie est la police en grand costum e. N a p o le o n .
Znaczenie cesarstwa w Europie wspierało się nie- tylko na przewadze sił materyalnych, ale także na po
tędze wpływu m oralnego (prestige). Gabinety europej
skie przyjm owały rozkazy Napoleona nie tylko, jeżeli popierały je armie, stojące w danem państwie, lub na jego pograniczu, ale także jeżeli ich nie było w po
bliżu. List cesarski lub nota ministra francuskiego wy
starczały zazwyczaj. Przedstaw iciel Francyi, pozbaw io
ny naw et możności poparcia słów swoich groźbą n a tychmiastowego czynu, w przeświadczeniu własnem i lu
dności kraju, w którym rezydował, reprezentow ał po
tęgę, której każde słowo znaczyło tyle, co akt siły ma- teryalnej. U podstaw tego wpływu leżała wiara w nie- zwyciężoność Napoleona. A utorytet przedstawicieli Francyi chwiać się zaczyna dopiero i to tylko czę
ściowo, po odwrocie z pod Moskwy.
Siła wpływu dyplomacyi francuskiej w poszcze
gólnych państw ach była zależna od stosunku ich do Francyi. Anglia nie utrzym yw ała żadnych oficyalnych związków z Napoleonem. Na stosunek wszystkich in
nych wpływ zasadniczy wywierał stopień ich zależności od systemu francuskiej walki z Anglią, sformułowanego w dekrecie listopadowym r. 1806 o blokadzie kontynental
nej. Zasady jej obowiązywały bezwzględnie w Francyi
M. H andelsm an. i
2 Marceli Handelsman
i państwach uzależnionych (konfederacja reńska, p ań
stwa, w których rządzili członkowie rodziny Bonapar- tych), były przyjęte przez sojuszniczą Rosyę i Au- stryę, narzucone niezależnym Prusom. System konty
nentalny był osią polityki napoleońskiej i stosunków międzypaństwowych (po r. 1807). D yplom acja francu
ska jest powołana do "jego obrony, a z tytułu tej obrony zdobywa coraz to nowe drogi wpływów.
Państw a uzależnione uznaw ały p rotek to rat lub opiekę cesarza, pozostaw ały w zależności wojskowej od Francyi, dostarczając kontyngensu wojennego (liga reńska, Szwajcarya, państw a rządzone przez Napoleo
na i jego rodzinę). Wpływ osobisty cesarza w jednych był nieograniczony, obejmował kierownictwo wewnę- trznem i zewnętrznem ich życiem, w drugich pośredni tylko ograniczał się formalnie do przestrzegania tra ktatowo ustanowionych zobowiązań, utrzym yw ania kon
tyngensu i przerw ania stosunków z Anglią. I tu jednak faktycznie sięga głębiej znacznie, określa nie tylko linię polityki zagranicznej i wysokość sił wojskowych, ale obejmuje także o rg an izację wewnętrzną. Kształtuje urządzenia i narzuca ludzi, czasem wprost, częściej drogą rad poufnych, stale — na skutek istniejącej praw ie wszędzie obawy przed niezadowoleniem Napoleona.
Państw a uzależnione bądź otrzym ały o rg an izację swoją od Francyi, bądź też przetw orzyły ją na wzór fran cuski.
W państwach niezależnych Franeya nie wtrąca się nominalnie do spraw organizacyjnych, pilnuje tylko tego, aby siły ich nie przew yższały skali, ustanowionej traktatow o. I tu także wpływ faktyczny idzie dalej, a nie dotykając in sty tu c ji odbija się na składzie oso
bistym ministeryów 1.
1 Turcya zajmuje m iejsce odrębne; bądź jest całkowicie pod wpływem Francyi, bądź też przerzuca się w ram iona Angli. W pierw
Rezydenci napoleońscy w Warszawie 3 W Rosyi wreszcie znaczenie dyplomacyi sprow a
dza się tylko do czynności obserwacyjnej, do pilnow a
nia ścisłego wykonywania systemu kontynentalnego.
F rancya nie ma najm niejszego wpływu na ukształto
wanie sił, lub polityki wewnętrznej, a od końca r. 1810 traci także wpływ na kierunek polityki ekonomicznej.
W spraw ach zewnętrznych jest nominalnie o wszyst- kiem uprzednio informowana.
Słowem, w dobie cesarstwa cała E uropa, z w yjąt
kiem Anglii i Rosyi, otrzym uje w skazania z Paryża, różnej co praw da wagi, od rozkazów bezwzględnych, aż do napom nień lub lekkich insynuacyi, i zazwyczaj stosuje się do nich całkowicie. Odbiera je za pośre
dnictwem dyplomatów francuskich, którzy ńrzędują w poszczególnych państwach, korespondują czasem ze sobą, stale z Paryżem, obejmują E uropę wspólną mocno związaną siecią dyplomatyczną. Rola służby dyplom a
tycznej jest najzupełniej rów norzędna z przeznaczeniem armii, obok której stanowi dru g ą broń Napoleona.
Jest ona nadto narzędziem pomocniczem w dobie przygotow ań wojennych, a naw et w czasie wojny pełni czynności wywiadowcze w najszerszym zakresie (pod koniec cesarstwa w m inisteryum pow stał oddział statisti- que exterieure przeznaczony do ujednostajniania otrzy
mywanych materyałów); zajm uje się zbieraniem danych ekonomicznych i topograficznych, a także n a równi ze szpiegostwem wojsko wem służbą czysto szpiegowską.
Jak o znająca miejscowe warunki, jest często powoły
wana do organizacyi intendentury w okresie wojny.
Kierownictwo dyplomacyi jest w ręku m inistra stosunków zewnętrznych (relations exterieures), naprzód Talleyranda (od zamachu stanu do 9 sierpnia 1807), później Cham pagnego (do 17 kw ietnia 1811), M areta
szym wypadku, przedstaw iciel Francyi organizuje jej siły w ojsko
we, twierdze, kieruje adm inistracyą, itd.
1*
4 Marceli Handelsman
księcia Bassano (do 20 listopada r. 1813), wreszcie Cau- laincourta. Służba dyplomatyczna dzieli się na dwie części: początkowo 1-sza dywizya obejmuje Anglię, i państw a południowe, 2-ga Szw ajcaryę i państw a pół
nocne, później (od r. 1808) 1-sza dywizya obejmuje północną Europę, otrzym uje nazwę D ivision du Nord, pozostaje w ręku La B esnardiere’a ; 2-ga zaś ogarnia państw a południowe i Amerykę i jako D ivision du M id i jest pod zarządem Roux. Obie dywizye razem tworzą wydział polityczny (division politique) ministeryum.
Arrete z 3 flor. r. V III ustanowiło podwaliny orga- nizacyi politycznej służby ministeryum, utworzyło hie
rarchię stanowisk, określiło kompetencyę każdego, opierając się na następującem stopniowaniu: eleve bre- vete, sekretarz 2-ej klasy, sekretarz 1-szej klasy, mini
ster wierzytelny, ambasador. Zczasem przybyło znacznie więcej poszczególnych odmian, od prostych charges d ’a f
faires do nadzwyczajnych ambasadorów (amńassarfeMr extraordinaire et m in istre plenipotentiaire, am bassa- deur envoys extraordinaire et m in istre plenipotentiaire, m inistre plen., resident, wreszcie konsul mógł być także agent politique, naprz. w Bukareszcie). Oprócz agentów wierzytelnych istnieli sekretni agenci polityczni mini
steryum, urzędujący przy legacyach, lub niezależnie od nich.
Z charakteru przeznaczenia służby dyplom aty
cznej wynikała w zrastająca wciąż zależność m iniste
ryum od cesarza. Był to nietylko skutek rzekomo prze
kraczaj ącj miarę norm alną ambicyi cesarza, ale raczej wynik nowych w arunków życia politycznego Europy.
Z właściwego m inisteryum spraw zagranicznych za Talleyranda przem ienia się obecnie w m inisteryum sto
sunków zewnętrznych Francyi, w m inisteryum intere
sów międzynarodowych Europy, którym i rządzi i kieruje sam Napoleon. Dyplomacya jest także armią, tylko in-
Rezydenci Napoleońscy w Warszawie 5 nej broni, musi więc w niej panow ać taka sama dy
scyplina, jak w wojsku. Kozkazy wychodzą z P aryża, w stolicach E uropy odbierają je i w ykonyw ają przedsta
wiciele Francyi. Samodzielność służby dyplomatycznej ulega stopniowemu ograniczeniu. Reprezentanci Francyi stają się powoli narzędziam i ministeryum. Ślepo wy
pełniając rozkazy, ograniczeni w swej samodzielności zmuszeni są oni odwoływać się we wszelkich postano
wieniach do ministra o uprzednie pozwolenie. A jedno
cześnie także w P ary żu m inisteryum traci swoją nie
zależność. Cham pagny jest tylko narzędziem cesarza, M aret jego echem. Ministeryum zamienia się w biuro Napoleona: on przegląda całą korespondencyę w ory
ginałach, wyciągach, raportach lub streszczeniach, on sam postanaw ia i decyduje o wszystkiem. Ministeryum jak gdyby prowadzi tylko regesta jego rozporządzeń.
Ograniczenie idzie dalej: osoba m inistra znika praw ie zupełnie, zastępuje go cesarz. On wszędzie w kores- pondencyi ministeryałnej »pragnie« »życzy sobie« »żąda«
lub »prosi«, począwszy od spraw najważniejszych, od rokow ań pokojowych lub aliansowych, aż do najd ro bniejszych szczegółów organizacyi am basadorskiej (np.
nominacyi bezpłatnego urzędnika).
J a k cała adm inistracya napoleońska, tak i dyplo- macya składa się z wszystkich żywiołów ówczesnej Francyi. Potomkowie rodów arystokratycznych, niemal królewskich, i dzieci drobnego mieszczaństwa, konwen- tyści, dawni rojaliści, obok um iarkow anych m onarchi
stów, generałowie i zawodowi dyplomaci, Francuzi, Włosi, Niemcy, wszyscy znajdują się w jednym szeregu, jednakow o służą, choć charakter ich działań jest nie
jednakowy.
W dyplomacyi napoleońskiej w ystępują wyraźnie dwa typy działaczów. Jedni, wychowani w żelaznej dyscyplinie nowego porządku, są tylko agentam i swego
6 Marceli Handelsman
rządu; wykonywają tylko odbierane rozkazy, ślepo stosują je, nie prow adząc własnej polityki. Ludzie n aj
częściej s t a n o w c z j r , na pozór nie samodzielni, w gium- cie rzeczy w chwili decydującej właśnie na skutek dłu
goletniego, wyłącznego z myślą polityki napoleońskiej obcowania zdobywają się na akty samoistne, pozostające z nią w najściślejszej jedności (takim był np. u nas Bignon).
Drudzy są to politycy wyższej miary, posiadający własne systemy polityczne, własny sposób postępowania, własne sympatye. Przyw iązują się najczęściej do miejsc, w których rezydują, zamiast reprezentow ać F ran c y ę n a dworach europejskich, przedstaw iają interesy tych dwo
rów wobec Napoleona, a posiadając własne poglądy na sprawy polityczne w chwilach decydujących nie pamię- tają o systemie cesarza, lub go naw et zdradzają, chcąc za wszelką cenę przeprow adzić pomysły swoje. Takim Austryakiem był Otto, a Rosyaninem — Caulaincourt, takim samodzielnym również politykiem był u nas Serra, w silniejszym jeszcze stopniu — de Pradt.
!. St ef an Vincent.
Stefan Vincent przyszedł na świat 6 list. 1781, w szlacheckiej rodzinie lugduńskiej, która od szeregu pokoleń zajmowała się handlem i przem ysłem 1. Wycho-
1 »Etienne Vincent, fils de M essire Claude Aime Vincent Ecuyer, Seigneur de M argnolas, Tramois, Bam asse et S oleym ieux, et de Marie Sabine Victoire M ayeuvre, D em oiselle, son epouse, de- meurant place de la Charite, ne le six, a ete baptise le neuf no- vem bre mil sept cent quatre vin g t un, par Messire Claude C as
pare! Vincent, pretre de ce diocese, licencie en theologie de la fa- culte de Paris, de la m aison et societe de Navarre, vicaire general du diocese de Vienne«... Arch. mun. de Lyon. Etat civil 375 f. 49 n° 385. W szystkie szczegóły biograficzne, bez cytat, w zięte z No-
Stefan Vincent
Ze zbiorów Bibliotheque Municipale w Lyonie.
Rezydenci Napoleońscy w Warszawie 7 wany w bogactw ie1, pod czujnym okiem ojca, jednego z pierwszych bankierów Lyonu, w atmosferze tradycyi przeciwnej rosnącemu w k ra ju ruchowi, postaw iony zo
stał nagle siłą wypadków w obliczu zdarzeft, które w ywarły wpływ przemożny na jego duszę i ukształ
towały jego charakter przedwcześnie.
Rewolucya, która nigdzie nie była pozbaw iona cha
ra k te ru gwałtownego, nabrać miała cech szczególnych w rodzinnem mieście Vincenta, gdzie przeciwieństwa ekonomiczne warstw społecznych były bardziej jaskraw e, gdzie przew ażał naogół duch przeciwny nastrojow i zwy
cięskiego Paryża. 10-letni chłopak, wrażliwy i miękki, mógł oglądać rzeczy straszne, walki bratobójcze, sceny obnoszenia głów po mieście. W ciągu roku 1792 strach zaczyna ogarniać kupiectwo ly o ń sk ie 2. Chcąc może ustrzedz syna od wrażeń wstrząsających, może także w obawie o jego bezpieczeństwo, K laudyusz Vincent w chwili zbliżania się wojsk rewolucyjnych do Lyonu wysłał go z miasta i umieścił w jednej z swych posiadło
ści wiejskich. O dtąd nie miał go więcej oglądać, 8 sierpnia zaczęło się oblężenie miasta, trw ające miesiąc cały.
Po zdobyciu Lyonu przyszły represye. Nasamprzód funkcyonuje k o m i s y a s p r a w i e d l i w o ś c i w o j s k o we j , obok której działa równocześnie k o m i s y a s p r a w i e d l i w o ś c i l u d o w e j , od 21 list. 1793, zwana t r y
łice su r M. E. Vincent de M argn olas, C h evalier de 1’E m pire, m em bre de la L eg io n d ’honneur, C on seiller d 'E ta t, ch arge d u 3-e a rr-t de la p o lic e g en era le de VE m pire, decede ä P a ris le 3 oc- tobre 1 8 0 9 , Offerte par Montagne de Poncins, son parent et son ami, ä M. (Coulon) octobre 1809. B. L. F ond s Charavay n° 910.
1 »C’ etait presque une m aison de prince (pałac w M argno
las), le s avenues en etaient m agnifiques et des dom aines conside
rables en dependaient«. (B reghot dii Lut) M elanges b io g ra p h iq u es et litte r a ire s p o u r se rv ir ä Vhistoire de L y o n 1828, 449—450.
2 Maurille L es crim es des ja c o b in s ä L y o n d ep u is 1792 ju s q u ’a u 9 th e rm id o r a n 2 an IX. (1801), 19 n. 1.—B. N. L b 41. 1164.
8 Marceli Handelsman
b u n a ł e m r e w o l u c y j n y m . Dla skuteczniejszej walki z przeciwrewolucyą powołano do życia k o m i s y ę r e w o l u c y j n ą , której zasady postępowania sformułowano w sposób następujący: »nie tyle karać należy, ile unicestwiać. Nie o przykłady chodzi, lecz o zupełne wy
gubienie nieprzejednanych zwolenników tyranii. W zglę
dność dla nich jest okropnością (atroce), łagodność — ojcobójstwem«. Nowa komisya obradow ała dwa razy dziennie, działając pod zwierzchnim kierunkiem t y m c z a s o w e j k o m i s y i d o z o r u (surveillance) r e p u - b l j i k a ń s k i e g o , wciąż niezadowolonej z jej powol
ności 1.
W październiku (15) aresztow ano K laudyusza Yincent. Uwolniony na czas jakiś, mógł ratow ać się ucieczką, ale nie chciał skorzystać z tego sposobu;
uwięziony na nowo, sądzony, skazany na śmierć, został zgilotynowany wraz z 13 innemi osobami 17 grudnia na pl. des T erreau x 3.
Wiadomość o śmierci ojca w strząsnęła do głębi młodym Yincent, który żył od p a ru miesięcy w nastroju nerwowym, podsycanym niepokojem otoczenia najbliż
szego i nieustającemi z Lyonu dochodzącemi wieściami o rzeziach, gwałtach, o krw aw ych rządach przybyłych z Paryża przedstawicieli konwencyi. Rozpacz pomimo to nie zabiła w nim energii: pod wpływem niebezpie
1 Fayard H ist, des trib u n a u x re v o lu tio n n a irc s de L yo n 1888, 113, 126—4, 142, por. Madelin Fouche 1901, I, 136—7.
2 T isset L iste des co n trerevo lu tio n n a ires et revoltes d e la ci-devan t v ille de L yon , con dam n es ä etre fu silles et g u illo tin e s p a r ju g e m e n t de la com m ission m ilita ir e (1794), 90—1 (B. N. Lb 4l.
1042) podaje Yincent’a w śród listy skazanych od 6 - 1 5 grudnia, Fayard, 301 podaje 17 grudnia. Dr. Yincent D ocum ents l a p l u p a r t inedits sur les victim es de la terreu r ä L y o n p o r ta n t le n om de
Yincent 1909, 12—13—18 grudnia 1793. Portallier T ableau g e n e ra l des victim es et m a r ty r s de la re vo lu tio n en L yo n n a is, F orez et B e a u jo la is 1911, 466, 487—17 grudnia.
Rezydenci napoleońscy w Warszamie 9 czeństwa w chwili nieszczęścia rozw ijają się w nim pierw iastki stanowczości, niezwykłe w tak młodym wieku. W przebraniu chłopskiem, z ostatnim listem ojcowskim, pisanym przed śmiercią, rusza w drogę i przekrada się za granicę do Szwajcaryi, idąc na k ró t
kie wprawdzie, lecz niemniej bolesne wygnanie. Trzy lata spędza kolejno w Lausannie, St. Maurice, Kon- stancyi i Wenecyi, pod okiem stry ja swego, księdza, k tó ry odtąd zajm uje się wychowaniem sieroty ^ Pobyt w Szwajcaryi i podróże dały mu znajomość obcych języków (włoskiego, niemieckiego), obcych obyczajów, i ostatecznie umocniły w nim dominujące odtąd cechy jego ch arak teru — stanowczość i energię.
Nie będąc w gruncie rzeczy emigrantem, Vincent miał możność pilnow ania interesów swoich z zag ra
nicy. 16 grudnia 1794 przez swego opiekuna (Ooulon) kazał zdjąć pieczęcie z ruchomości, w domu na pl. de la Charite, który był zajęty w tym czasie przez gen.
Cesax’d ’a. Widocznie jednak interesy nie szły zbyt świetnie, skoi’o 15-letni chłopiec zdecydował się, w praw dzie na krótko, zjawić w Lyonie i dopilnować ich u re
gulowania. Spraw y załatw ił pomyślnie, dając dowo
dy spi'ytu, przytom ności umysłu i zdolności oryento- wania się w rzeczach konkretnych, i powrócił natych
m iast do stryja, do W enecyi2.
Dopiero po zam achu stanu 18 brum aire’a i ustale
niu się nowego porządku pow raca ostatecznie i osiada w rodzinnem swem mieście. W otoczeniu najbliższej rodziny i kilku przyjaciół spędza odtąd czas bądź w domu lugduńskim, bądź też w pałacu wiejskim, przedwcześnie poważny, cały zatopiony w zajęciach
1 (S. Losana) E lo g io fu n erale d e l S. Stefano Vincent d i M a rg n o la s g iä p re fe tto d e l d ip a r tim e n to d el Pd, c a v a lie re del' Im pero, etc. Pinerolo 1810, 10—11 — B. N. L n 27. 13.187.
2 Vincent, 13—15. N otice, 8.
10 Marceli Handelsman
związanych z utrzymaniem majątków, lub w studyach ogólnych, daleki od życia towarzyskiego.
W Lugdunie zaczyna się rozwijać ośrodek p ro pagandy religijnej, powstaje organizacya kongrega- cyjna pod kierunkiem O. R ogera i tw orzy się powoli porozumienie z organizacyą D elpuits’a. Praw dopodo
bnie, dzięki stosunkom stryja swego, młody Vincent wchodzi w jej szeregi w r. 1803, zdarzenie, które nie pozostało bez wpływu na jego charakter i dalsze ko
leje jego lo s u 1. Kiedy bowiem w r. 1804 wraz z p rzy jacielem swym Montagnem udał się na dłuższy pobyt do Włoch, i zatrzym ał w Rzymie, znalazł tam życzli
we poparcie kard. Fescha, w uja cesarskiego, który mu ułatwił stosunki w stolicy papieskiej, któ ry go n a j
pewniej i później zalecił, kiedy zdecydował się w stą
pić do służby publicznej.
Po powrocie z pełnej wrażeń podróży Vincent zrozumiał, że nie wystarcza mu jego dotychczasowe życie samotnicze, uświadomił sobie potrzebę czynniej- szego, energiczniejszego działania, do którego można było znaleźć tyle sposobności w świetnych wa
runkach nowej organizacyi państwowej, i postanow ił wejść w jej szeregi. Zbudziła się w nim ambicya. Vin
cent udał się do Paryża, jako dw udziestoczteroletni młodzieniec »najpiękniejszej postaci, więcej jeszcze własnym przykładaniem, jak przez staran ia opiekują
cych się nim, ubogacony niepospolitą w tym wieku n a
uką.., chciwy wyniesienia się w urzędy i dostojeństwa, żądzy stania się rządowi swemu potrzebnym , okazania mu swej gorliwości, choć nie umiejący w młodym je
szcze wieku uśmierzać odwagi rozsądku m ia rą 2«. A że bogaty z domu, że należał do tej w arstw y napoły szla
1 G. de Gradmaison L a co n q re q a tio n 18 0 1 —1 8 8 0 1889, 109, m .
2 Niemcewicz (Kraushar) P a m ię tn ik 1902, 17.
Rezydenci napoleońscy w Warszawie 11 checkiej, na poły mieszczańskiej, na której Napoleon prag n ął oprzeć cesarstwo swoje, więc tem łatw iejszy znalazł dostęp do urzędów.
9 kwietnia 1803 mianowano 8 audytorów przy Radzie stanu: mieli oni służyć za pośredników między wydziałami m inisteryalnym i i R adą stanu i zdawać spraw ę z rzeczy bieżących. Stopniowo liczba ich ro śnie. A udytoryat staje się wielką szkołą praktyczną administracyi, skąd wyjść mieli prefekci, podprefekci, agenci dyplomatyczni, urzędnicy wszelkiego rodzaju, a z której Napoleon czerpać będzie pełną ręką. Ja k w armiach napoleońskich młodzież wszelkiego stanu zapraw iała się w ogniu bojowym do bohaterstw a, ale również mogła wykształcić się w rozbojach i gw ał
tach bezlitosnych, tak i w audytoryacie, złożonym prze
ważnie z dzieci dawnej m agistratury, dawnych finan
sistów i nowoczesnego urzędnictwa, nabierała ogromnej wiedzy adm inistracyjnej i przygotow ania do samodziel
ności, ale zarazić się mogła także pretensyam i powierz- chownemi, pożądaniem przywilejów i aro g a n cy ą 1. De
kretem z 11 lutego 1806 Napoleon wpi’owadzil Yincenta do tego właśnie środowiska, przydzielając go, praw do
podobnie ze względu na pochodzenie, do sekcyi finan
sów i skarbu publicznego2.
Zaledwo młody audytor zdążył wejść w swoje czynności, polegające na przygotow yw aniu i zdaw a
1 Edm ond-Blanc N apoleon I, ses in stitu tio n s civiles et a d m in is tr a tiv e s 1880, 64 L. Aucoc L e C onseil d ’E ta t a v a n t et dep u is 1789 1876, 92. Cte D ubois D e Vin stitu tio n des a u d ite u rs a u Conseil d ’E ta t Eev. contem p. 1859. S. 2, t. VIII., 765 i n. Mme C hastenay M em oires 1896, II, 70 Puym aigre S ou ven irs su r Vem igration^ Vem
p i r e et la re sta u ra tio n 1884, 131 Meneval N ap. et M a rie L ou ise 1845, III, 66.
2 A. N. A P IV. pl. 1238. M o n iteu r 1806, 17 fevrier N. 48,
12 Marceli Handelsman
niu raportów z spraw sp o rnych1, kiedy wybuchła wojna z Prusami, w skutek której cesarz zajął Berlin i tam przeniósł siedzibę rządów. Vincent został w ysłany do Berlina, a stam tąd rusza dalej na wschód za postępu
jącym w tryumfie korpusem m arszałka Davout, i zaj
muje odrazu odpowiedzialne w zdobytym wprawdzie, ale niemniej przyjaznym k raju stanowisko intendenta. De
kretem z 19 list. Napoleon podzielił kraj między Odrą i Wisłą na 5 intendentur, m ianując intendentam i w Gdań
sku B aran te’a, w Bydgoszczy Goudot, w Kaliszu Gaya, w Warszawie Garreau, a w Poznaniu — Yincenta. In- tendentury miały pozostawać pod zwierzchnim dozorem generalnego adm inistratora finansów w B erlin ie2.
Nominacya cesarska dogoniła Yincenta już na miejscu w Poznaniu, dokąd przybył w połowie listo
pada. Zastał on tam niebyw ały zapał ludności oraz pierwsze wysiłki, skierowane ku zorganizow aniu wy
zwolonego kraju, a przedew szystkiem zaspokojeniu po
trzeb napływających wciąż pod wodzą D avouta sił woj
skowych francuskich. D avout był jak gdyby zwierz
chnim władcą k raju zajętego, którego organizacya prze
szła do rąk Dąbrowskiego. Stary ten wódz legionów pośpieszył na pierwsze żądanie cesarza, wraz z Wy
bickim wezwał Wielkopol.skę do pow stania i zajął się utworzeniem w niej nowych rządów. Powołał do życia komisye wojewódzkie, na czele izby skarbowej (Cham
bre des finances) postaw ił Brezę i przyłączył do niej 17 radców Polaków, uczęszczał n a jej posiedzenia, zor
ganizował regencyę pod przewodnictwem Krzyżanow
skiego, pilnował urzędów niższych, usiłował wszędzie roztoczyć wpływ swój, nadaw ał nowej organizacyi nowe zasady prawne, przestrzegał porządku, nietykalności
1 Kom isye do spraw spornych (com m ission du contentieux) utw orzył dekret 11 czerwca 1806.
2 A. N. A F IV pl. 1 5 1 8 -1 9 nov. 1806 n° 1.
łtezydenci napoleońscy w Warszaivie 13 osób i majątków, a równocześnie myśleć musiał o przygo
tow aniu środków żywności dla wojska, tw orzeniu pie
ców i urządzaniu sk ład ó w 1. Na skutek nadm iaru zajęć nie mógł podołać wszystkiemu osobiście, zwłaszcza, że należało myśleć także o pokierow aniu ofiarnością p ry w atną i o wyciągnięciu z k ra ju regularnej siły zbrojnej, nie mógł wszystkiego dojrzeć, obecność więc Yincenta była mu wielce pomocną. Rozkaz dzienny D avouta z 14 list. nakazyw ał pod k arą śmierci powrócić wszystkim dawnym urzędom pruskim do swych czynności, i pod
dał je władzy gen. Dąbrowskiego, intendenta Vincent i izby skarbowej. Pośrednikiem między władzami woj
sko wemi a kraj o wemi miał być intendent.
27 listopada cesarz zjawił się w Poznaniu. Od 5-ej z ran a do wieczora tłum olbrzymi mieszkańców posuwał się w kierunku drogi, przez k tó rą miał przy być ojciec ojczyzny. Senat, rycerstwo, wszystkie wła
dze cywilne, całe miasto, osoby wszystkich wieków obu płci zebrały się w odległości wiorsty od m iasta przy łukach tryum falnych, wzniesionych umyślnie. N azajutrz Napoleon przyjm ow ał deputacyę polską i rzucił słów kilka, które ostudziły silnie rozentuzyazm owane głowy.
Dnia następnego z ra n a dw ukrotnie wzywał do siebie Yincenta i rozm aw iał z nim o Polakach. W yraził mu chęć poznania rzeczywistej ich opinii, chciał bowiem przekonać się, w jakim stopniu można przyw iązy
wać znaczenie do ich zapewnień. Zaznaczył, że nie jest jeszcze co do Polaków zdecydowanym, kazał jednak traktow ać ich dobrze i zachęcać do działania. Nie nazbyt jednak gorąco, mówił, gdyż chciałbym, o ile bym ich porzucił, a to się może zdarzyć, aby by
ło jak najm niej powieszonych. Cesarz w yraził zado
wolenie swoje z niechęci Polaków do Prus, a kiedy
1 N ap o leo n et la P ologn e 1909, 37, 43, 69—70, 219—220.
14 Marceli Handelsman
Vincent mówił mu o życzeniu daw nych właścicieli ziemskich, którym rząd pruski pokonfiskował m ajątki i którzy pragnęli zniesienia tej konfiskaty, cesarz od
rzekł: »Napewno skasuję owe konfiskaty, zresztą uczy
ni to dobre wrażenie we Francyi. P rzekonają się tam, że i król pruski dokonywał konfiskat rewolucyjnych.
Trudniej wybaczyć podobne postępow anie królowi, niż ludowi, który działa na ślepo pod wpływem nam iętno
ści« \ Stanowisko Vincenta z chwilą przybycia cesarza do Poznania, skąd wyjechał dopiero 16 grudnia, sta
wało się w ten sposób także i politycznem, choć w tym zakresie rola jego oczywiście m usiała być drugorzę
dna. Natomiast urosło jego znaczenie w zakresie dzia
łań właściwej intendentury, zwłaszcza, że, kiedy cesarz naogół był niezadowolony z swej administracyi, kiedy uważał, iż działa ona jak nie można gorzej, iż brak jej wszelkiej konsekw encyi2, Vincent nie zasłużył so
bie na naganę.
Widząc nadużycia, samowolę pojedynczych jedno
stek, »będąc uświadomiony, że po różnych miejscach tego departam entu osoby bez wszelkiego zlecenia lub nie od przyzwoitej zwierzchności umocowane, pozw a
lają sobie pieniądze z kas publicznych odbierać, po
borców suspendować i ich miejsca obsadzać i przed
siębiorą czynności zwierzchnicze, które przeciwne są dobremu porządkowi administracyjnem u«, zabrał się do energicznej ze złem walki. W ydał surowe rozporzą
dzenie, określające sposób ściągania sum poborowych i wykonywania nad tem k o n tro li3. P o starał się, aby
1 Gazeta •poznańska, 28 list. 1806 Barante S o u ven irs 1890, I , 2 0 0 - 1 .
2 Nap. do Daru 12 grud. 1806. Gorresp. XIV, 88 n 0 11450.
3 Bozporządzenie 24. XII. 1806. G azeta koresp. warsz.. 1807 110 7, str. 85. Schottinüller Der P olen au fstan d 1 8 0 6 —7 1907, 40 n»
28, raport Grunera.
Bezydenci napoleońscy w Warszawie 15 rozporządzenie to weszło istotnie w życie, i aby porzą
dek panow ał w jego departamencie.
Było to tem niezbędniejsze, iż Poznań zajmował szczególnie ważne miejsce, nietylko jako stolica boga
tego departam entu, ale także jako ośrodek kom unika
m i 1^ ! ]’ako punkt, w którym zbiegały się różne drogi, przez który przechodzić miały konwoje z pieniędzmi, odzieżą i bronią, przesyłane przez władze francuskie z D rezna lub Berlina, oraz konwoje z winem i wódką, idące ze Szczecina i K istrzy n ia1. Vincent wraz z ko
m endantem prowincyi i komisarzem wojskowym (com- missaire ordonnateur) był powołany także do pilno
wania tej części administracyi.
Nie obeszło się bez starć między władzami krajo- wemi a intendentem: postanowieniem z 30 list. całkowi
cie unarodow iona kam era skarbow a starała się, ile możności, bronić interesów ludności swego departam entu, bezwzględny zaś i nieustępliwy, a dobrze rozumiejący in- tencye swego zwierzchnika (Daru) Vincent usiłował mo
żliwie wiele wydobyć z kraju. Stąd wynikały nieporo
zumienia, które opierały się o komisyę rządzącą, a od niej szły dalej do cesa rza 2.
Postępow anie Vincenta zyskało mu aprobatę Na
poleona, który kazał go pomimo nieobecności w Paryżu uważać nadal za pełniącego obowiązki dawne w wydziale
1 Nap. do Turenne, 8 stycz. 1807. Corresp. XIV, 211 n° 11590.
2 Za w ystaw ienie pieców i innych robót, nakazanych przez Davout, należało się 7253 dukatów. Vincent sprzeciw ił się w ypłaceniu tej sum y. Na posiedzeniu 14 lutego, kom isya rządząca poleciła d y
rektorowi w ew nętrznem u przedstaw ić sprawę Daru. Vincent z roz
kazu Daru dom agał się od Kamery w ypłacenia w szystk ich sum , znajdujących się w jej kasach na dn. 1 lutego. Kamera oparła się tem u żądaniu, z m ocy dekretu 29 stycznia. Na posiedzeniu 18 lu
tego postanow iono szukać poparcia u Mareta, 22 lutego — posta
nowiono spraw ę przedstaw ić cesarzowi przez Mareta, por. N ajjo- leon et la P ologne, 83.
16 Marceli Handelsman
Rady s ta n u 1, zyskało mu zwłaszcza wyróżnienie jego władzy bezpośredniej. Po połowicznem zwycięstwie pod pruską Iławą, nastąpił kilkudniowy okres męczącego oczekiwania. Siedzący w bezczynności audytorowie nie omieszkali przesyłać do P aryża opisu praw dziwej sy
tuacjo. W tedy Napoleon zdecydował się usunąć tych niepotrzebnych widzów z teatru wojny. 20 lutego 1807 z Liebstadt nakazał Maretowi odesłać z powrotem do Paryża wszystkich zbytecznych audytorów, którzy tra cą tylko czas, a nie przyzwyczajeni do zdarzeń wojen
nych piszą o nich dużo niedorzeczności. Arcykanclerz nie ma ich nadal wysjdać, korespondencyę jego przywozić będą odtąd oficerowie sztabu generalnego, przysjdani przez Dejeana, którzy nadto będą przeznaczeni do pil
nowania tyłów armii. Po porozum ieniu z D aru odesłano z powrotem trzech audytorów, zatrzym ano Yincenta, jako znającego język niemiecki, jako człowieka, któ
rego intendent generalny chciał przeznaczyć na członka komisyi, zajmującej się poszukiwaniam i wierzytelności pruskich w księgach hipotecznych2.
Na posiedzeniu komisyi rządzącej z dn. 2 marca, dyrektor wewnętrzny oświadczył, że m ianow any przez D aru Vincent pragnie zabrać się nazajutrz do roboty i prosi o wyznaczenie kom isarzy rządowych. Komisya mianowała swoich pełnomocników, którzy mieli p rz y stąpić do zajęć, pod zwierzchnim dozorem dyrektora sprawiedliwości. Vincent przeniesiony do W arszawy, przeznaczony do robót ważniejszych, pod bezpośredniem kierownictwem najw yższych władz francuskich, miał odtąd wejść w stosunki z zwierzchniemi władzami pol- skiemi, Komisyą rządzącą i przedewszystkiem dyr. Ł u
1 A. N. A F IV pi. 1569 — 9 janv. 1807.
2 Gorresp. de N a p . XIV, 395 n° 11839 — Maret do Camba- ceres’a. 25 fevrier 1807. A. N. A F IV* 198 Nr 219 (Kopia).
Rezydenci napoleońscy w Warszawie 17 bieńskim, z którym znajomość p rzy b rała wkrótce cha
rak ter p rz y ja z n y 1.
Do W arszaw y przybył za nim i u niego pozostał były nauczyciel w Rosyi, Yiala, który pow racając do Francyi w r. 1806 spotkał wojska francuskie w Pozna
niu, a użyty przez Yincenta okazał się pomocnym podczas dokonywania spisów rekwizycyjnych (recen- sements) w okolicach P o z n a n ia 2, i miał mu nadal służyć.
P rzy wykonyw aniu swej czynności Vincent od sa
mego początku zajął odmienne od polskich komisarzów stanowisko. W myśl instrukcyi, otrzym anej od rządu tymczasowego, uważali oni za potrzebne spisywać tylko te sumy, które należą się królowi pruskiemu, oraz k a som i bankom publicznym poza 6 departam entam i, podlegającymi władzy komisyi rządzącej. Vincent wcią
gał wszystko, co należało się i w sześciu departam en
tach polskich, sumy sieroce, składane w regencyi i kasie miejskiej, w depozytach sądowych, sumy lombardowe, fundusz pojezuicki, aż do najm niejszych wierzytelności żydów obcych i polskich. Pomimo i’óżnicy stanowisk komisya rządząca na posiedzeniu 7 m arca nie zmieniła swej decyzyi i kazała urzędnikom swoim postępować nadal w myśl otrzym anych przepisów, uważając, że różnica pomiędzy nimi a Yincentem ułatwi w yrów na
nie i wyświetlenie samej sprawy. Nie przewidywano bo
wiem, że z różnicy stanowisk wyniknie z czasem n a d
1 »Ponieważ o m nie opierało się w iele obcych w ydziałom m oim interesów, jako u prezesa dyktatoryatu, bywali u m nie różni, m iędzy innym i charge d ’affaires de France przy k om isyi rządzą
cej P. Vincent. Bardzo to b ył grzeczny Francuz, skrom ny, miałem przez niego wiadom ości o w szelkich obrotach w ojsk i w ypadkach.
P olu biliśm y się nawzajem, prawie codzień byw ał u m nie na cze
koladzie«. Łubieński Różne w sp o m n ien ia m oje B. K. 3580 f. 292.
2 F r a n c y a a P olska, I, 56 n.
M. H andelsm an. 2
18 Marceli Handelsman
mierna przez Francuzów ocena wierzytelności pruskich, które odstąpione później w konwencyi bajońskiej staną się jednem z główniejszych źródeł wyczerpania ekono
micznego kraju.
W drugiej połowie kwietnia praca ta w części była ukończona, przynajm niej, o ile chodziło o Polaków.
Vincent wywiązał się i z tego zadania ku zadowoleniu władz swoich. Kiedy 16 m aja 1807 r. cesarz, ustępując przed życzeniem rządu polskiego w spraw ach finanso
wych, udzielił mu 6 milionów franków z wierzytelno
ści pruskich i 18 milionów w dobrach królew skichx, wybrał z różnych sposobów ten właśnie, który skut
kiem ukończonej pracy przedstaw iał więcej dokładno
ści, niż inne.
Podczas pobytu swego w W arszawie Vincent sto
pniowo zaczyna obejmować także i inne sprawy, roz
poczęte przez poprzedników swoich, komisarzów woj
skowych lub intendanta (Pradela, Koguina, Garreau):
sprawę składów soli, konfiskaty towarów angielskich, i w nich również zajm uje stanowisko odmienne od życzeń rządu polskiego, i to bezwzględne.
Vincent domagał się, aby rząd kupow ał sól z m a
gazynów skonfiskowanych po cenach rynku, z u stęp stwem 12°/0, na co oczywiście rząd warszawski zgodzić się nie mógł; sprzedaż bowiem soli przedstaw iała jedną z pozycyi jego budżetu, i to dość p o w a żn ą 2.
Napoleon, do którego się odwołano, rozw iązał spór ten połowicznie, udzielając komisyi całej soli tytułem po
życzki, z tem, że spłata należności będzie uregulo
wana w przyszłości. — Natomiast zupełną racyę przy znał żądaniom polskim w sprawie konfiskaty towarów
1 Skałkowski En m a rg e de la correspon dan ce de N a p o leo n I.
1911, 19 — 21.
2 S tu d y a h istoryczn e 1911, 228.
Rezydenci napoleońscy iv Warszaivie 19 angielskich, które zasekwestrow ano natychm iastowo po zajęciu W arszawy. Kupcy warszawscy spłacili ich wartość gotówką lub wekslami na Lipsk. W począ
tkach kwietnia Vincent przystąpił do konfiskaty wy
kupionych towarów; dopiero usilne staran ia u Napo
leona pow strzym ały go, a decyzya cesarska postano
wiła, że kupcy, którzy kwitami uzasadnią sumy uisz
czone, m ają wejść w posiadanie swych to w aró w 1.
Odwołany do obozu głównego w Finckenstein (Kamieniu) miał jednak Vincent wkrótce wrócić do W arszawy, tym razem wyższą niż poprzednio obda
rzony godnością, bo dekretem z 18 m aja mianowany »ko
misarzem przy komisyi rządu polskiego, ażeby pod rozkazam i intendanta generalnego prowadzić (suivre) wszystkie sprawy, dotyczące armii lub administracyi francuskiej«2. Nominacya ta nabierała specyalnego zna
czenia w warunkach, w jakich nastąpiła. Poprzednio rząd cesarza przedstaw iali godnością wprawdzie od niego wyżsi, ale nie uwierzytelnieni przy komisyi rz ą dzącej : Maret, minister sekretarz stanu, i Talley
rand, ks. Benewentu. Pierw szy zorganizow ał i u ru chomił nowy tymczasowy rząd warszawski, a bawiąc do końca lutego w W arszawie był uprzejmym dla Polaków i przychylnym pośrednikiem pomiędzy komisyą a ce
sarzem, wymijającym umiejętnie trudności sytuacyi.
Talleyrand, któ ry W arszawę opuścił dopiero po uro
czystym wojsk polskich przeglądzie 3 maja, i tu rep re
zentow ał zagraniczną politykę cesarstwa, a jednocześ
nie, zajm ując się adm inistracyą żywności, szpitali i uzbrojenia wielkiej armii, wpływał na rząd w arszaw ski, poruszał naród polski i jego opinię przez W ar
szawę, kierował nią w myśl interesów i dyspozycyi
1 W a rsza w a w r. 1 8 0 6 —7 1911, 62 — 3.
2 S tu d y a historyczn e, 119.
2*
20 Marceli Handelsman
Napoleona \ W trzy dni po otrzym aniu przez ko- misyę przychylnej odpowiedzi na prośbę, «ażeby zn aj
dowała się stale w obozie głównym osoba, upow a
żniona do odbierania rozkazów (od cesarza) i przekła
dania ministrom wszystkiego, co by mogło zapewnie ich wykonanie«, Napoleon mianował swego urzędo
wego przedstawiciela w W arszawie. Vincent przybył do W arszawy 24 maja. Dnia poprzedniego Małachow
ski zakomunikował komisyi dekret o jego nomina- cyi, na posiedzeniu zaś z 26 m aja nowy kom isarz był urzędowo przez komisyę przyjęty.
Vincent otrzym ał ściśle adm inistracyjne przezna
czenie, równocześne jednak wysłanie Batowskiego do obozu głównego nie mogło ujść czujnego oka au- stryackiego obserw atora w Warszawie, bar. de Vincent, nie mogło nie wydać się szczególnie symptomatycznem opinii polskiej, która może nie bez słuszności widziała w tem pośrednie, jeszcze nie zupełnie ofieyalne u zn a
nie państwowego swego istnienia2.
Tymczasem na głównym terenie wojennym wy
padki posunęły się szybkim krokiem. 26 m aja zdobyto Gdańsk, 14 czerwca zwyciężył Napoleon przeciwników ostatecznie. Podpisany w Tylży 7—9 lipca tra k ta t po
wołał do życia nowe państw o nad Wisłą — księstwo warszawskie.
Zaczyna się powrót: okres nagród dla tych. którzy w czasie wojny zasłużyli sobie na uznanie zwierzchni
ków. Przedstaw iony przez D aru do nagrody z po
śród członków adm inistracyi generalnej w. armii, któ
rzy zwrócili na siebie »szczególną uwagę intendanta generalnego przez swą daw ną i dobrą służbę (services) i przez gorliwość w wykonywaniu powierzonych so
bie czynności«, Vincent został 11 lipca m ianowany człon
1 N apoleon et la Pologne, 76 i n., 96 i n.
2 Raport Yincenta, 26 maja 1807. N a p . et la Pol. 225—6 n° 13.
Rezydenci napoleońscy w Warszawie 21 kiem legii honorowej 1 Nagrodzony, obdarzony zaufa
niem swego szefa, młody audytor liczył, że wróci teraz do Paryża, do dawnych czynności, a dzięki pozyska
nemu uznaniu i doświadczeniu posunie się prędzej w karyerze urzędniczej.
Ale cesarz postanowił inaczej. W konwencyi, za
wartej dnia 22 lipca pomiędzy Saksonią a Francyą, zapewniono wyłącznie tej drugiej praw o trzym ania rezydenta w Warszawie. Nie określono bliżej roli przedstawiciela Francyi; ten jednak siłą faktu mu
siał w W arszawie wykonywać zwierzchni nadzór nad całą adm inistracyą krajow ą i pilnować interesów F ra n cyi, tem bardziej, że tymczasowo pozostawiono w Księ
stwie 30°-tysięczny korpus francuski pod władzą marsz. Davout, spraw ującego tu najw yższą władzę w ojskow ą2.
Nie mianując jeszcze rezydenta, z powodu, że księ
stwo nie przeszło dotąd na własność króla saskiego, ce
sarz rozkazał Yincentowi pozostać nadal w W arszaw ie z obowiązkiem w ykonyw ania czynności rezydenta przy osobie księcia warszawskiego. Nominacyę przywiózł mu do W arszaw y Dubouchet, agent ministeryum spraw zagranicznych, od 4 lat używ any przez Talley
randa, przeznaczony głównie do śledzenia hr. Lille.
Obznajomiony dobrze z stosunkam i polskimi, o b ra cający się przew ażnie wśród żywiołów radykalnych w W arszawie, przysłany na nowo tym razem w celu badania ruchów wojsk obcych, Dubouchet odrazu zaj
muje w i’ezydenturze rolę jednego z głównych inform a
torów Yincenta. O dbierając od M areta list, który donosił o jego nowem przeznaczeniu, nowy rezy dent nie otrzym ał równocześnie instrukcyi co do
1 A. N. A F IY. 261 pl. 1813 - 11 juillet 1807 n» 15.
2 Clercq R ecu eil des tra ite s de la F ran ce 1864, II, 225—7 Rozkaz Napoleona 12. V II. 1807. Corresp. XV, n° 12. 897.
22 Marceli Handelsman
do sposobu postępowania, natom iast jeszcze z Królewca odebrał od Talleyranda rozkaz szczegółowego zda
wania sprawy z wrażenia, wywołanego w W arsza
wie nowym traktatem , ze stanu opinii publicznej i istotnych sił ekonomicznych nowego p a ń stw a 1. W ta
kich warunkach rola Duboucheta nabierała w gmachu rezydentury szczególnego znaczenia: staw ał się on łą
cznikiem pomiędzy stronnictwem jakobinów a Yincen- tem, który pomimo swojej religijnej przeszłości daje odtąd w korespondencyi swej bodaj czy nie wyłączny wyraz poglądom zabarwionym duchem radykalnym .
Głębsza była przyczyna łączności radykałów i re
zydenta, a tkwiła w jednakow o nieprzyjaznym do rządu warszawskiego stosunku. Dawni republikanci, niezadowoleni z Komisyi rządzącej, pełni nieufności do wielu wyższych urzędników nowej adm inistracyi, u ra żeni w ambicyach tern, że odsunięci od władzy nie mogli wpływać na bieg wypadków, ze względów za
sadniczych oraz na wskroś osobistych rozpoczynają kam panię przeciwko rządowi. Przedstaw iając projekty poruszenia kresów południowo-wschodnich cisną się do Talleyranda z propozycyami reform y wewnętrznej, z myślą zastąpienia ludzi z r. 1791, stojących na czele, przez ludzi rewolucyi z r. 1794, będących w gruncie rzeczy narzędziem tylko w rękach ks. Benewentu, który trzy mając ich w odwodzie wpływa przez nich na Komisyę i uzależnia ją zupełnie od siebie. W yjazd Talleyranda z W arszawy sprawił to tylko, że zamiast do niego
■lgną obecnie do Yincenta. Nadzieje przezwyciężenia wpływów um iarkow anych musiały zniknąć, odkąd los Polski zaboru pruskiego został zdecydowany, odkąd
1 Vincent do Talleyranda 30. VII. 1807 A. E. P ologn e 324 f. 223 raport Duboucheta, 4 sierpnia A. E. P ologne Suppl. 16 f.
139-141 Talleyrand do Vincenta, 13 lipca F r a n c y a a P olska, I, 1 n° 2.
Rezydenci napoleońscy iv Warszawie 23 połączenie księstwa z Saksonią stało się rzeczą wia
domą, a pewnem — utrzym anie wszystkich dostojników komisyi i dyrektoryatu na wysokich stanowiskach księ
stwa. Dwór saski chciał się oprzeć wyłącznie n a ludziach, którzy mu w dobie sejmu czteroletniego pragnęli za
pewnić koronę, a i obecnie pracowali nad wywołaniem w masie narodu zapału do niego. Dla jakobinów wszelka nadzieja, zdawało się, była stracona. Pozostaw ała jedy
na droga otw arta, może nieco długa, niemniej pewna:
aby zyskać wpływ w P ary żu należało zdobyć fran cuskich przedstawicieli w W arszawie; mogło to przy nieść korzyści istotne, zwłaszcza wobec zupełnej ule
głości F ry d ery k a Augusta względem N apoleona1.
Trafiają więc do marsz. Davout, który, choć pełen dobrej woli i życzliwości, był jednak człowiekiem b a r
dzo podejrzliwym, a przyzwyczajony do żelaznej dy
scypliny wojskowej, nie znając Polski i nie rozumiejąc panujących w niej stosunków, przyczynę braku organi- zacyi widział zawsze tylko w intrygach i złej woli. Jako jeden z donataryuszów , na których zapatryw ano się nieprzychylnie w księstwie, jako naczelnik korpusu okupacyjnego, walczący bezustannie o zapewnienie mu stałego utrzym ania kosztem księstwa, i w wie
cznej z tego powodu żyjący wojnie z dyrektorem we
wnętrznym, jako przedstawiciel wreszcie cesarza, u sta wodawcy księstwa, w którem tylko powoli można było re
formować całkowitą organizacyę państwową, raz już w ciągu roku tego zmienioną, D avout chętnie słuchał głosów rządow i warszawskiem u nieprzychylnych. Wie
rząc podszeptom swych informatorów, mając naw et do
wody rzeczowe, dostarczane przez czarny gabinet dy
rek to ra poczt Ign. Zajączka, donosił Napoleonowi o nie
1 N a p o leo n et la Pologne, 106 i n; 189 i n n° 6. (M emoryał Neym ana, 30 marca 1807). Tokarz O statn ie la ta H u g o n a K o łłą ta ja 1905, 1, 329 i n.
24 Marceli Handelsman
chęci władz do zaprowadzenia konstytucyi, o ich nieza
dowoleniu i ciążeniu ku Rosyi \ o apatyi i bezczynno
ści rządu tymczasowego, który czekał tylko na nigdy nie nadchodzące rozkazy z D re zn a 2, o wyraźnej in try dze, kierowanej przez Stanisława Potockiego, zmie
rzającej do obalenia konstytucyi w częściach najisto
tniejszych, — w ■ spraw ie-w yzw olenia włościan, — do rozbudzenia konsternacyi ,w kraju, do równoczesnego zrzucenia winy za wszystko na barki Francuzów 3. Da- vout ostrzega, a jednocześnie popiera nowych k an dy d a
tów do władzy, pokrzywdzonych gener. Zajączka i Dą
browskiego, odsunięte od rządów stronnictwo p ra wdziwych patryotów, jakobinów, występujących obe
cnie z gorącą obroną konstytucyi i wszystkich u rzą
dzeń napoleońskich4. Cesarz odrazu domyślił się źródła inform acyi: rozumiejąc właściwy ich charakter, jak również znaczenie owych »intryg«, widział w tern n a
turalną potrzebę ruchu i zakazał marszałkow i w trą
cać się do spraw wewnętrznych w P o lsce5.
Nim jednak m onita cesarskie ostudziły zapał Da- vouta, nastrój jego udzielił się Yincentowi, poniekąd odeń zależnemu, który zresztą miał swoje powody do
1 Davout do Nap. 15 sierp. 1807. Gorresp. de D a v o u l II, 22—24 n° 357.
2 Davout do Nap. 22 w rześn. Gorresp. de D a v o u t II, 56—
7 n° 378; 21 paźdz. ib. II, 88 n° 395.
3 Davout do Nap. 9 paźdz. ib. II, 73—6 n° 389.
4 Davout do Mareta 22 sierp. ib. II, 31 n° 364; do Nap. 15 sierp. ib. II, 24; nota, załączona do listu 9 paźdz. ib. II, 78 — 84 n» 390.
5 Nap. do Davout, 25 aout 1807: »il faut vou s im m iscer le m oins possible dans les details des troupes polonaises, il faut leur faire sentir toute l ’im portance de vivre unis. * Gorresp. XV, 681 n° 13072; 22 paźdz.:« mon intention est done que vou s ne pre- tiez point l’oreille ä ces insinuations des partis. »Gorr. XVI, 130 — 1 n° 13285, 6 grud. Brotonne L ettres in e d ite s d e N a p o leo n I. 1898.
95 n° 228; do Berthier, 15 w rześnia ib 87 n° 207.
Rezydenci napoleońscy w Warszawie 25 niechęci wobec władz polskich. Od przyjazdu do Polski, nie raz zetknął się wrogo na tle swoich czynności z B re
zą, czy to jako z prezesem kam ery poznańskiej, czy pó
źniej dyrektorem wewnętrznym, czy wreszcie zastępczo dyrektorem skarbowym. Jako narzędzie w ręku Daru, Vincent ściągał kontrybucye i przynaglał do rekwizy- cyi. Breza zaś, imieniem rządu, bronił interesów ludno
ści krajowej: stąd nieporozumienia, stąd głęboka nie
chęć w zajem na1. W raz z Davoutem przeniósł ją Vin
cent na tych wszystkich, którzy skupiali się koło Brezy, ażeby, może nie bez wpływu jakobinów, rozciągnąć ją na cały rząd warszawski. B rak życzliwości i nie
ufność, wiek młody, formy twarde, wszystko to nie mo
gło wpłynąć na ułatwienie stosunków: każdy spór pro- wadzony przez Vincenta zbyt gorąco, nabierał odrazu zabarw ienia ostrego, staw ał się obraźliwym specyalnie dla ludzi starych, reprezentujących rząd warszawski.
A że Vincent, uw ażając siebie za kom isarza2, postępo
wać chciał nadal, jako intendent w k raju zdobytym, że zatracał często m iarę przyzwoitości, więc siłą faktu, w prost na skutek konieczności psychologicznej każdy spór naw et błahy nie mógł być na miejscu rozw iązy
w any: przenoszono go poza osoby działające w po
staci skarg, zarzutów i inwektyw wzajemnych przed cesarza w Paryżu, lub przed króla w Dreźnie.
Zaczęło się od spraw drobniejszjmh, a żądań słu
sznych, skończyło na uroszczeniach kapitalnych i tonie
1 Raport Vincenta, 9. X. 1807. F r a n c y a a P o lsk a I, 38 n° 22.
2 Vincent do Talleyranda, 21 sierpnia 1807: » je n ’agis encore que comme com m issaire im perial, parceque j ’ai pense que le com m encem ent de m es fonctions ne pouvait avoir lieu que lo r sq u e je m e serais accredits aupres du Roi de Saxe en lui rem ettant les lettres de creance que V. A. me transmettra«. A. E. P ologn e 324 f. 234.
26 Marceli Handelsman
w stosunkach międzynarodowych niedopuszczalnym : Vincent wciąż widział za sobą poparcie Davouta, pe
wien był jego u z n a n ia 1, jakgdyby jego przedstawiciel, a moralne poparcie znajdował w opinii jakobinów.
Naprzód została zupełnie opanow ana p rasa w ar
szawska, zresztą nie pozw alająca sobie na zbyt wielką swobodę. Kiedy komisya powróciła do W arszaw y i po
mimo to nie przystąpiła natychm iastowo do w prow a
dzenia w życie konstytucyi, a naw et jej nie ogłosiła, Davout przez Yincenta uczynił rekwizycyę do gazet warszawskich, aby podały statut, jako ordre d u jo u r już drukow any w Monitorze. Pierw sza francuska Ga
zette de Varsovie ogłosiła ustawę, za nią musiały ją powtórzyć pisma polskie2. Uważając że w społeczeń
stwie ludzie niepewni rozszerzają niepokojące wieści o zniesieniu poddaństwa, o ustanow ieniu kodeksu Na
poleona, że pod tysiącznymi pozorami usiłują opóźnić wprowadzenie ustroju konstytucyjnego, rezydentura przesłała pismom uwagi o a d m in istra c y i; n a d stanem
1 Davout do Nap. 4 list. »Je lui dois la justice de dire qu’il reunit ä une tres bonne tete beacoup d ’instruction, un coeur tres chaud, de la dignite et toutes les qualites avec lesqu elles on ne peut que bien servir V. M. et que son desir est de lui plaire.
par d essu s tout, et de ne point trahir ses interets. — II est extre- m em ent desinteresse et ce n ’est q u ’indirectem ent que j ’ai appris que depuis plus de 5 m ois il ne touchait aucun traitement«
Corresp. de D avou t, II, 95 n° 399; 26 grud. »au reste cet admi- nistrateur (Daniel) a ete parfaitem ent seconde dans toutes ses recherches par le resident de Y. M., M. Vincent qui y a m is cet esprit et cette volonte qui assurent toujours le succes. Le tem ps fera voir qu’il n ’a deplu dans ce pays q u ’ä ceux qui ont ete, qui sont et qui seront toujours les ennem is de la France et que rien ne ramenera«. ib. II, 135 n° 425. Davout do Nap., 25 list. 1807 »j’ai vu partir M. Vincent avec regret, parceque la m eilleure inteli- gence regnait entre lui et moi, et que cela etait tres avan tageux ä votre service«. Corr. de D avou t, II, 119 n° 416.
2 F ra n c ya a P olska I, 28—9 nota.
Rezydenci napoleońscy w Warszawie 27
po d d a ń stw a chłopów, i in. Broniła w nich zasad wol
ności i równości obywatelskiej, dowodziła konieczności porządnej adm inistracyi dla rozw oju kraju, a rów no
cześnie usiłowała wmówić, iż dobrodziejstwem dla księ
stwa są olbrzymie nadania, przeznaczone dla genera
łów francuskich1. Bacznie pilnowano wszelkich, zwła
szcza politycznych informacyi, nakazując odwoływać rzeczy podane, lub popraw iając artykuły w rękopisie2.
Pow stała w ten sposób cenzura francuska, wykonyw ana bezpośrednio przez rezydenta, pod okiem samego m ar
szałka.
Szczególną daw ał baczność D avout na dostarcza
nie żywności dla swojego korpusu, a pilnując tego działu, prow adził nieustanną wojnę z Brezą. Zarzucał mu złą wolę, chęć ogłodzenia wojsk, umyślne nieprzyj- mowanie magazynów francuskich, utrudnianie przewo
zów, unieruchomienie kapitałów, łajał w prost przed ko- misyą rządzącą, skarżył królowi, obwiniał przed Na
poleonem, wreszcie pod pozorem kryzysu w służbie zażądał powołania do życia osobnej deputacyi żywno
ści. »Właśnie gdyśmy byli w przedsięwzięciu użycia najdzielniejszych środków do przyspieszenia wyboru zsypki zbożowej i składki pieniężnej na woły, donosił 24 września Wybicki delegatom, bawiącym w Dreźnie, J. W. marsz. D avout zniewolił nas do ustanow ienia od
dzielnej deputacyi żywności. Ustanowienie tej deputa
cyi jeszcze nas bynajm niej nie uw alnia od bojaźni, ażeby wojsku żywności i innych potrzeb nie z a b ra k ło 3«.
1 Davout do Nap. 26 grudn. 1807. Corresp. de D avou t, II, 128 u 0 422 G azeta koresp. w arsz. 1807, 13 paźdz. N 82; 17 paźdz.
N 83 i dod.
a Davout do Nap. 12 list. »Je fais su rveiller ici les jour- naux lorsq u ’ il leur echappe quelque chose, je les fais redresser«.
Corr. de D avou t, II, 107 n° 404. Niemcewicz-Kraushar, V — VI.
3 Davout do K om isyi 1 w rześnia. Corr. de D avou t, II, 36—
7 n° 365, do Nap., 26 grud- ib. II, 130 n° 422. F r a n c y a a P olska