Mieczysław Inglot
Spór o wrzesień w poezji polskiej lat
1939-1941 we Lwowie
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 81/1, 205-240
P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X X I, 1990, z. 1 P L IS S N 0031-0514 MIECZYSŁAW INGLOT
SPÖR O W RZESIEŃ
w p o e z j i p o l s k i e jLAT 1939— 1941 WE LWOWIE *
1
Lwów, podobnie jak i inne w iększe m iasta m iędzyw ojennej Polski,
został przez niem ieckie lotnictw o zbom bardow any już 1 w rześnia. Bez
pośrednie oblężenie m iasta przez Niemców trw ało od 12 do 22 w rześnia.
O blegającym nie udało się nigdy całkowicie otoczyć m iasta. Załoga
Lwowa, dowodzona przez generała W ładysław a L angnera, składała się
w ostatniej fazie w alk obronnych z 24,5 batalionów piechoty, 3 szw adro
nów kaw alerii, 78 dział (w ty m 10 ciężkich), 16 a rm a t przeciw lotniczych
oraz kom panii saperów .
M iasto liczyło w chw ili w ybuchu w ojny 312 tys. m ieszkańców, w ty m
150 tys. Polaków. Ludność ta, n ęk an a bom bardow aniam i, pozbaw iona
w ody i św iatła, cierpiąca niedostatek w sk u tek braków w zaopatrzeniu,
zachow ała do końca godną i b o h atersk ą postaw ę. P o nadto — „M iasto
przeładow ane było uchodźcam i z zachodu, tak że stan ludności zwiększył
się d w u k ro tn ie” L Mimo w spom nianych trudności otoczono uchodźców
życzliw ą opieką. Żyw iono nadzieję na szybką klęskę Niem iec i ofensy
w ę aliantów . O ptym istyczne n a stro je dom inow ały w kom un ikatach roz
głośni radiow ej oraz w dziennikach „C hw ila” (organ lw ow skich Żydów),
„ K u rie r Lw ow ski” i „W iek N ow y” . K ierow nictw o akcji propagandow ej
spoczyw ało przez pew ien czas w ręk ach znanego h istory k a wojskowości,
gen. d ra M ariana K ukiela.
K iedy 17 w rześnia 1939 A rm ia Czerwona przekroczyła granice Pol
ski, w ojna przestała być konfliktem polsko-niem ieckim . W krajo braz
bitw y, a także w k rajo b raz po bitw ie, w pisał się nowy, bogaty w w y
darzenia, ow ocujący po w ojnie i brzem ienny w sku tk i po dziś dzień
fra g m en t narodow ych doświadczeń.
* Niniejsza rozprawa jest rozdziałem planowanej książki pt. Polskie życie li
terackie L w ow a w latach 1939—1941.
1 W. L a n g n e r , Ostatnie dni obrony Lwow a, 1939. „Niepodległość” t. 11 (1978), s. 185.
22 w rześnia dow ództw o obrony podpisało a k t k ap itu lacji, oddający
m iasto w ręce A rm ii C zerw onej. Tuż przed w kroczeniem w ojsk radziec
kich otw orzono w ojskow e sk łady i rozprow adzono w śród ludności resz t
ki zapasów . Dow ództw o ogłosiło pożegnalny rozkaz do żołnierzy oraz
odezwę do m ieszkańców m iasta. W tej ostatn iej m ożna było m .in. p rze
czytać:
Gdy dzięki poświęceniu Waszemu Wojska Obrony Lwowa skutecznie od pierały wroga, pojaw iły się pod m iastem wojska sow ieckie — państwa, z któ rym nie byliśm y w wojnie.
N ie kazano nam w alczyć z nimi, nie pozostawało mi nic innego oprócz układów z nim i o oddanie miasta.
Oznajmiając Wam tę w ieść żałobną dziękuję Wam w im ieniu wojska polskiego za to, coście zdziałali i coście znieśli, i wyrażam wiarę, że Lw ów zawsze w ierny, bohaterski, polski Lw ów przetrwa tę straszną próbę niezłom nie, że pozostanie polskim na w ieki.
Niech żyje Polska!
Langner Gen. Bryg. Lwów, dnia 22 września 1939 *.
A rm ia C zerw ona w kroczyła do Lw ow a 22 w rześnia. D zień ten zapisał
się głęboko w św iadom ości m ieszkańców i został u trw a lo n y m.in. n a
k a rta c h powieści H erm inii N aglerow ej o konspiracji lw ow skiej, pt. S pra
w a Józefa M osta. Oto co w idziała i co przeżyw ała b o h a te rk a tej po
wieści, w arszaw ian k a M aria:
Dotarła do Lwowa w m om encie zajm owania go przez wojska sowieckie. Bruk dygotał pod ciężarem powoli i niezgrabnie toczących się czołgów, armat, karabinów m aszynowych. Chrzęst żelastw a ogłuszał w ięc ludzi; zalegający chod niki m ieli zdumiony i czujny wyraz głuchoniemych. N ie porozumiewali się jednak z sobą naw et gestam i, unikali się wzrokiem. Jakaś grupka, w ysunąw szy się naprzód, rzucała kw iaty żołnierzom i coś radośnie w ykrzykiwała. [...] Przez cały czas, stojąc w tłum ie, patrząc na huczny przemarsz wojsk, ładowała na siebie to, co się tutaj odbywało. Wyliczała: państwo, ogromny obszar pól, lasów, gór, rzek. Ludzie, domy, osady, w sie, miasta. Zajęte, zniszczone, zabite, pobite, spalone, zrabowane.
Oczy ludzi były ciem ne i niew idzące jak puste oczodoły. Jakaś kobieta gorzko płakała 8.
Przeżyw ano gorzką jesień 1939 roku, pierw szą jesień niew oli i o sta t
n ią jesień niepodległej Polski. Lw ow ska poetka, B eata O bertyńska, k tó ra
w krótce podzieli los setek ty sięcy rodaków uw ięzionych i zesłanych
w głąb ZSRR, ta k oto pisała o ty m czasie w w ierszu O statnia jesień
(1939):
...Noc narasta od wschodu, w ielka i kosmata. Noc zadławi niebawem precz, u krańców św iata łun ostatek, co w drzew się nagiej czerni żarzy. * Ibidem, s. 218.
Usnął park, w chłód przyziemny grążąc się pomału, w sen, nad którym wieczornie osiadł już na straży wron okrężnie w gałęzie naniesiony namuł... Usnął park, jak znużony po wyroku więzień, co śmierci się na jawie rozważać nie waży, za to snem się zawczasu z jej bezwładem brata... ...Kiedy żar łun ostatnich między pnie się wgniata, noc narasta od w schodu...4
F aktyczny rozbiór Polski dokonany przez Niem cy i ZSRR zm ienił
w zasadniczy sposób uk ład sił w Europie, i to — jak m niem ali począt
kow o jego sygnatariusze — w sposób trw ały. Spodziew ano się bowiem,
że now a sytu acja polityczna w ym usi na m ocarstw ach zachodnich ko
rzy stn y dla hitlerow skich Niemiec, a pośrednio i dla ZSRR, u k ład po
kojowy.
W pow stałej 28 w rześnia —
wspólnej deklaracji z okazji podpisania układu o przyjaźni rządy Rzeszy i ZSRR oświadczyły, że podpisanie układu oznacza uregulowanie problemów wynikających z upadku państwa polskiego i stworzenie podstawy trwałego pokoju w Europie Wschodniej. Oświadczyły także o pragnieniu położenia kresu wojnie między Niem cami a Anglią i Francją. Jeśli Anglia i Francja odmówią zakończenia wojny, to Niem cy i ZSRR będą się konsultowały w sprawie środ ków, jakie należy przedsięwziąć.
„Prowadzenie takiej wojny — twierdził M ołotow — jest nie tylko bez sensem, ale także przestępstwem, gdyż wojna o »zniszczenie hitleryzmu« pro wadzona jest pod fałszyw ą flagą walki o demokrację”. [...] Rząd sowiecki uważał za niezw ykle ważne pokazanie, że Armia Czerwona miała taki sam udział w wojnie z Polską jak Wermacht. [...] Wojennym partnerstwem Niemiec i ZSRR pochwalił się M ołotow na sesji Rady Najwyższej 31 października 1939 r.:
„Wystarczyło krótkiego ciosu w Polskę ze strony armii niemieckiej, a na stępnie Arm ii Czerwonej, aby nic nie zostało z tego pokracznego tworu trak tatu wersalskiego...”
W odpowiedzi na gratulacyjny telegram Ribbentropa z okazji 60-lecia urodzin Stalina jubilat pisał: „Dziękuję Panu, Panie Ministrze, za gratulacje. Przyjaźń narodów Niem iec i Związku Radzieckiego, przypieczętowana krwią, ma w szelkie podstawy długotrwałości i solidności” 6.
Podobnie jak niegdyś m ocarstw a zaborcze w w. XIX, sygnatariusze
czw artego rozbioru Polski przy rzekli sobie pomoc w zw alczaniu niepod
ległościowych dążeń Polaków.
W innym tajnym protokole uzupełniającym Niemcy i ZSRR ustaliły, że nie będą zezwalały na swych terytoriach na „polską agitację” wymierzoną w partnera, jej ogniska będą likw idowały i informowały się wzajemnie, aby
4 B. O b e r t y ń s k a , Ostatnia jesień. [1939]. Cyt. z: W domu niewoli. Chicago 1962, s. 459.
5 M. H e l l e r , A. N i e k r i c z , Pod rządami utopii. Historia Związku Radziec
móc zastosować odpowiednie środki. B yło to porozumienie o wspólnej walce faszystow skich Niem iec i socjalistycznego Związku Sow ieckiego przeciwko polskiemu ruchowi oporu e.
Nowe, tragiczne dośw iadczenia zn alazły sw oje odbicie także po d ru
giej stronie świeżo utw orzonej granicy. L ite ra tu ra na te n tem at, w szcze
gólności zaś poezja pow stająca głów nie w e Lwowie w lata ch 1939— 1941,
a dotąd p raw ie zupełnie zapom niana, zasługuje n a przypom nienie z p a ru
istotnych powodów.
N ajp ierw dlatego, że w ow ych latach ukształtow ało się w e Lwowie
ciekaw e środow isko literackie. Część spośród należących do niego pisarzy
polskich w eszła do utw orzonego przez now e w ładze K lub u P isarzy Lw ow
skich, będącego agendą Z w iązku P isarzy U k ra in y R adzieckiej. Byli tam
uchodźcy o zn anych ju ż nazw iskach, tac y jak Tadeusz Boy-Żeleński,
W ładysław B roniew ski, Z uzanna G inczanka, M ieczysław J a stru n , S ta n i
sław J e rz y Lec, J a lu K urek, Leopold Lewin, A dam Polew ka, Ju lia n
Przyboś, J e rz y P u tra m e n t, Adolf R udnicki, A natol S tern, Ewa Szem pliń-
ska-Sobolew ska, W anda W asilew ska, A lek san d er W at oraz A dam W ażyk.
Spośród lw ow skich pisarzy i d zienn ik arzy dołączyli do nich Ja n Brzoza,
A leksand er D an (W eintraub), H alina Górska, K arol K uryluk, Leon P a
stern ak, Ju lia n S try jk o w sk i (P. S tark) oraz S tanisław W asylewski.
Po drugiej stro n ie znaleźli się p isarze n ieu fn i wobec now ych porząd
ków, n astaw ien i n a p rze trw a n ie i em igrację w ew n ętrzną. N ależeli do
nich m .in. d aw n y prezes lw ow skiego oddziału Zw iązku Zawodowego
L iterató w Polskich O stap O rtw in (sp o rtreto w any później przez A. R ud
nickiego w opow iadaniu pt. W ie lki S te fa n K o n ecki) i se k re tarz tegoż
oddziału, Teodor P arn ick i.
K olejną sp raw ą decy d ującą o w adze lwowskiego epizodu k u ltu ry
polskiej je s t fak t, że w owych latach rozegrał się tam poetycki spór
o W rzesień. P rzekształcił się on w kró tce w spór o ocenę całej przed-
w rześniow ej Polski. U trw alo n a wówczas ocena w yd arzeń zaw ażyła
w isto tn y sposób na in te rp re ta c ja c h W rześnia p ow stających w okresie
pow ojennym . T ym b ard ziej że głów ni ak to rzy lwowskiego sporu: B ro
niew ski, J a s tru n , P u tra m e n t, W ażyk, Przyboś, a także jego m niej sław ni
uczestnicy, jak Lec, P a s te rn a k czy Szem plińska, od egrają w ażne role
w kształto w an iu życia literackieg o w Polsce Ludow ej.
2
O m aw ianie w spom nianego sporu w y p adn ie zacząć od twórczości B ro
niew skiego, pozytyw nego b o h a te ra opow iadanej tu ta j histo rii, poety, k tó
ry tem aty ce w rześniow ej pośw ięcił głośnę dzisiaj u tw ory, pow stające
przed, w czasie i po kam panii w rześniow ej, takie jak Bagnet na broń,
Ż ołnierz polski i S y n podbitego narodu...
U czestnik tej kam panii, znalazł się B roniew ski w e Lw owie tuż po
17 w rześnia. Początkow o był przez nowe w ładze honorow any szczególnie.
M.in. 15 października, w czasie m anifestacji przyjaźni narodów nad gro
bem Iw ana F ra n k i i pod pom nikiem A dam a M ickiewicza, deklam ow ał
fra g m en ty poem atu o K om unie P ary skiej. W zm ianki o Broniew skim po
jaw iały się często na łam ach „Czerwonego S ztan d aru ” 7, jedynej oficjal
nej gazety w ychodzącej we Lwowie w języku polskim. Na jej łam ach
ukazał się 26 listopada a rty k u ł A leksandra D ana 8 o Broniew skim , pt. Po
eta proletariatu. W tym arty k u le został B roniew ski uznan y za p rek u rso ra
lansow anej wówczas k a ry k a tu ra ln e j wizji przedw ojennej rzeczyw istości
polskiej. Dan pisał:
W poezji jego widzim y rzeczywistość polską, którą do niedawna prze żywaliśmy, w całej jej nikczemności i ohydzie: pastwienie się w d efen syw ach 9, m asowe mordy w m ieście i na wsi, okrutny ucisk mas ukraińskich i żydow skich, zapędzanie w podziemia wszelkiego wolnościowego odruchu. Wszędzie tam, gdzie cierpiał i w alczył człowiek pracy, poezja Broniewskiego spieszy ze słowem otuchy 10.
Danowi w tórow ał A leksander W a t n . K reśląc przegląd ówczesnego
środow iska lwowskiego, na drugim m iejscu (po W andzie W asilew skiej)
w ym ienił Broniew skiego, pisząc, że jest to „ulubieniec m as pracujących,
piew ca w alki i cierpień polskiego ludu, a zarazem subtelny, now atorski
poeta liry czn y ” 12.
Tym czasem Broniew ski, podobnie jak większość uczciwych ludzi w ca
łej Europie, nie mógł pogodzić się z ustaleniam i p ak tu R ibben tro p—Mo-
łotow. A u tor w ierszy pośw ięconych walczącej z faszyzm em H iszpanii,
w idział w ZSRR czołowe an tyh itlero w sk ie m ocarstw o, a ty m sam ym
uw ażał je za potencjalnego sprzym ierzeńca Polski. Sw ojem u rozczarow a
7 Zob. „Czerwony Sztandar” 1939, nry 14, 24, 28, 42, 48.
8 Aleksander D a n (właśc. Aleksander W e i n t r a u b ) , przedwojenny dzienni karz lwowski. W czasie wojny, jako były członek KPP, wchodził w skład zarządu lw ow skiego oddziału Związku Pisarzy Radzieckiej Ukrainy i był kierownikiem działu literackiego w „Czerwonym Sztandarze”.
9 D efensywa — przedwojenny kontrwywiad wojskowy.
10 A. D a n, Poeta proletariatu. „Czerwony Sztandar” 1939, nr 54, s. 3. (Zob.
Aneks).
11 Aleksander W a t znalazł się we Lwowie we wrześniu 1939 razem z żoną i synem. Pracował w redakcji „Czerwonego Sztandaru” i tam opublikował artykuł pt. Pomost do literatury radzieckiej („Czerwony Sztandar” 1939, nr 65, z 10 XII), poświęcony w izycie redakcji czasopisma „Mieżdunarodnaja litieratura” w Klubie Pisarzy Lwowskich. Jak wynika z artykułu W. K o l s k i e g o (Zgnieść gadzinę
nacjonalistyczną! „Czerwony Sztandar” 1940, nr 104, z 27 I; zob. Aneks), oficjalnym
powodem aresztowania Wata w styczniu 1940 był zarzut trockizmu.
12 A. W a t, Polskije sow ietskije pisatieli. „Litieraturnaja gazieta” 1939, nr 67, s. 4. (Zob. Aneks).
n iu dał w y ra z w deklam ow anym wówczas w e Lw ow ie utw orze, p rze
chow anym we w dzięcznej pam ięci słuchaczy:
I byłby nowy Grunwald byłyby nowe Płowce, gdyby nie te bombowce i gdyby nie te czołgi znad W ołgi1J.
W w ierszach Bagnet na broń oraz Ż ołn ierz polski poeta na plan p ie rw
szy w ysunął idee ogólnonarodow ej w alki z najeźdźcą oraz ból z pow odu
u tr a ty ojczyzny. W p ierw szym z w ym ienionych utw orów , n apisanym
i w ydan ym w k w ietniu , ale rów nież deklam ow anym przez poetę w e Lw o
wie, znalazł się sły n n y frag m en t:
Są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli, ale krw i nie odmówi nikt: w ysączym y ją z piersi i z pieśni. Cóż, że nieraz sm akował gorzko na tej ziem i w ięzienny chleb?
Za tę dłoń, podniesioną nad Polską — kula w łe b ! 14
W Ż ołn ierzu p o lskim brzozie płaczce przyszło opłakiw ać nie tylko
klęskę, ale „złe losy” i „R zeczpospolitą”, w ym azaną w ty m czasie z m apy
E uro py przez now ych zaborców.
W szczególności pow ażnie zaszkodził B roniew skiem u nap isan y już we
Lw ow ie w iersz pt. S y n podbitego narodu...
J a k słusznie w skazyw ał jeden z w y b itn y ch znawców ów czesnych w y
darzeń, em ig racy jn y k ry ty k M ichał Borwicz —
Z kom unistycznego punktu widzenia wiersz ten nie pow inien był, logicznie biorąc, W3'Wołać najm niejszych zastrzeżeń. Przeciwnie: wyrażał tragizm, ale też niewzruszenie kom unistyczne w yznanie w iary autora:
Chcę, żeby z gruzów Warszawy rósł żelbetonem socjalizm, Chcę, żeby hejnał m ariacki szumiał czerwonym sztandarem.
Był n aw et ukłon w stronę Ukrainy i Białorusi, im plikujący zabór wschod nich ziem polskich przez Czerwoną Arm ię jako ich wyzwolenie:
Piękna i dumna Warszawo, chw ała twoim ruinom, chcę zliczyć i ucałować twoje m ęczeńskie cegły. Podaj mi dłoń, Białorusi, podaj mi dłoń, Ukraino, w y m i dacie na drogę w asz sierp i m łot niepodległy 15.
Z daniem Borwicza, ów czesnym w ładzom nie podobało się szczególnie
ubolew anie p o ety z pow odu triu m fu N iem iec hitlerow skich, nowego so
11 Cyt. za: M. B o r w i c z , Ludzie — książki — spory. Paryż 1980, s. 19. 14 W. B r o n i e w s k i , Bagnet na broń. W: Wiersze i poematy. Warszawa 1970, s. 157.
15 B o r w i c z , op. cit., s. 19—20. Próbę innej interpretacji tego utworu podjął ostatnio J. W a l c w artykule Broniewski wobec Września („Kultura Niezależna” nr 58 <1990».
jusznika ZSRR. W moim przek on an iu bardziej istotną przyczyną p rz y
szłej niełaski było kreow anie wschodniego sąsiada na in tern acjo n alisty cz-
nego sojusznika w alczącej o niepodległość Polski. P oeta pisał przecież
w yraźnie: „ J a n a tę ziemię powrócę, ja chcę ją zbawić, ocalić”, w ska
zując, że ocalenie to okaże się m ożliw e w oparciu o b ra tn ią pomoc („w y
m i dacie n a drogę wasz sierp i m łot niepodległy”). T ak też odczyta po
latach sens u tw o ru Broniewskiego radziecki badacz P. M. K ałenyczenko,
a u to r książki pt. Polska prohresyw na em ihracija w S R S R w ro ky druhoji
sw itow oji w ijn y (Kijów 1957).
Był jed nak rok 1939. B roniew ski nie k ry ł się ze sw ym i przekonaniam i
i publicznie, m imo ostrzeżeń, deklam ow ał sw oje wiersze. 24 I 1940 w w y
n ik u sprow okow anej przez w ładze a w an tu ry został aresztow any i po
kró tk im pobycie w w ięzieniu na Z am arstynow ie w ysłan y do m oskiew
skiego w ięzienia na Łubiance. W arty k u le W itolda Kolskiego 16 pt. Zgnieść
gadzinę nacjonalistyczną!, uzasadniającym rozpraw ę z czołowym p isa
rzem polskiej lewicy, m ożna było przeczytać n a ten tem at, co następ uje:
W zachodnich obwodach Ukrainy znalazły się jednak i takie jednostki, które przybyły tu nie dlatego, by wespół z całym narodem radzieckim uczest niczyć w dziele stworzenia nowego socjalistycznego życia — lecz aby prze prowadzać antyradziecką politykę n a c j o n a l i z m u p o l s k i e g o , działa jącego pod komendą im perialistycznej Anglii i Francji [...]. Co [...] Broniewski i inni, m ieniący się „pisarzami rew olucyjnym i”, zrobili pożytecznego w tym czasie dla klasy robotniczej, dla władzy radzieckiej? Gdzie jest granica od dzielająca tych osobników, do szpiku kości przeżartych n a c j o n a l i z m e m p o l s k i m , od kontrrewolucji? [...] tego rodzaju elem entom powinno się uważ nie przyjrzeć społeczeństwo radzieckie — i w szczególności powołane do tego organy 17.3
P o ra obecnie sform ułow ać odpowiedź na pytanie, jak w yglądała ofi
c jaln a w ersja w ydarzeń w rześniow ych obow iązująca w ówczesnej poli
tyce k u ltu ra ln e j.
Wielu przebywających w e Lwowie pisarzy m iało za sobą walki w e wrześ niowej kampanii. Inni przeszli i przeżyli ją jako cyw ilni uchodźcy. Dla w szyst
ie Witold K o l s k i (1902—1943), prawnik, publicysta, działacz komunistyczny, członek władz KPP i KPZU, w ięziony przed wojną, m.in. w Rawiczu. W okresie lw ow skim zastępca redaktora naczelnego „Czerwonego Sztandaru”. W maju 1943 został przerzucony do kraju samolotem z Moskwy w celu wzmocnienia tworzącej się PPR. Zaginął po w ylądowaniu bez wieści.
17 К o 1 s к i, op. cit., s. 2. Podkreśl. М. I. Odrębność Broniewskiego została zauważona przez władze Polski Podziemnej. W pochodzącym z owych czasów m eldunku płk. Roweckiego do gen. Sosnkowskiego na temat sytuacji pod zaborem radzieckim — po krótkiej charakterystyce pisarzy, „którzy zaciągnęli się na służbę najeźdźcy”, czytamy: „Nie przyłączyli się do tej grupy poeta Broniewski i znany aktor Dam ięcki” (S tudium Polski Podziemnej. Armia K rajow a w dokumentach. T. 1. Londyn 1971, s. 107).
kich była ona doświadczeniem wstrząsającym. Od kampanii tej dzieliły w tedy zaledwie m iesiące. Toteż w ielu spośród tych, którzy pragnęli teraz pisać i teraz publikować, tworzyło spontanicznie na ten temat, i to wyrzucając z góry w szystkie fakty i powiązania zakazane oraz każdą niebezpieczną aluzję, a zwłaszcza wszystko, co dotyczyło sow iecko-hitlerow skiego przymierza. N ie bawem okazało się jednak, że nawet tak wysterylizow ane utwory, ba! — nawet te, które (zgodnie z „linią generalną”) kładły usłużnie nacisk na „zdradę” lub niedołęstw o polskiego rządu i dowództwa, widziane są bardzo źle: — „Nie należy się babrać w przeszłości”.
— pisał cyto w an y już Borwicz 18. W przytoczonej tu ocenie zasłużony
k ry ty k uprościł obraz sy tu acji. Ogólnie rzecz u jm u jąc — w polityce k u l
tu ra ln e j now ych w ładz dom inow ała ten d en cja, w m yśl k tó re j należało
przede w szystkim opiew ać now ą, radziecką rzeczyw istość. W p rak ty ce
jed nak ten p o stu la t nig d y nie został zrealizow any. G łów nie dlatego, że
pisarze polscy nie czuli się zbyt pew nie w ram ach n arz u c a n ej im stop
niowo m eto d y realizm u socjalistycznego. Po drugie zaś dlatego, że ró w
nolegle zachodził proces przew arto ścio w y w an ia tra d y c ji k u ltu ra ln e j n a
rodu w duchu p roletariack iego in tern acjo n alizm u . Uroczyście obchodzone
rocznice, jak K om uny P a ry sk ie j czy lw ow skich robotniczych w ystąp ień
ulicznych z k w ietnia 1936 oraz rów nie uroczyście czczona 85 rocznica
śm ierci A dam a M ickiewicza, um ożliw iały w ędrów ki ku przeszłości. Na
ty m tle te m a ty k a W rześnia, u w ik łan a oczywiście w p ro b lem atyk ę p rzed
w ojenn ej, „ p a ń sk ie j” Polski, raz po raz dochodziła do głosu. Z ty m że
stosunek do niej ulegał p ew nym przem ianom . Ogólnie biorąc, m ożna m ó
w ić o trz e ch o d m iennych fazach in te rp re ta c ji W rześnia w oficjalnej po
lity ce k u ltu r a ln e j19.
Pierw sza faza trw a ła od w rześnia 1939 do stycznia 1940. W tym cza
sie rzecznicy po lity k i k u ltu ra ln e j lansow ali hasło, którego sens oddaje
późniejsze o kreślenie „po lity k a stu k w iató w ”. W ram ach te j po lityk i
m ożna było także pisać o W rześniu i p rzed w o jen n ej Polsce. Ale zarazem
b yły to te m a ty poddane daleko idącej p e n e tra c ji ideologiczno-propagan-
dowej. A u to ram i pierw szych u tw o ró w o W rześniu byli radzieccy kores
pondenci w ojenni. W ich tek stach , pisanych głównie w tonacji sa ty ry c z
n ej, dom inow ać będzie (jak w spom niał już Borwicz) ten d en cja do ukazy
w ania przyw ódców n a ro d u i dowódców arm ii jako m o ralnie nikczem
n y ch b a n k ru tó w politycznych. U legli oni anglo-francu skim im perialistom ,
odrzucili pokojow e propozycje A dolfa H itle ra i w ciągnęli naród w bez
n ad ziejną w ojnę. W obliczu n ieu c h ro n n ej klęski opuszczali w popłochu
k ra j, ra tu ją c się ucieczką za granicę. W tedy to na łam ach polskojęzycz
n e j p rasy radzieckiej narod ził się obraz zaleszczyckiej szosy, zatłoczonej
18 B o r w i c z , op. cit., s. 46.
19 Na tem at chronologii om awianego okresu zob. w nikliw y referat В. С z a y - k o w s k i e g o S ovie t Policies in The Literary Sphere: Their Effects and Im pli
cations, w ygłoszony w k w ietniu 1989 na londyńskiej konferencji pn. „Soviet Rule
lim uzynam i wiozącymi sanacyjnych dygnitarzy z zagrabionym m ieniem
i z kochankam i w drogich fu trach .
Rów nolegle dorzucano dwa kolejne ry sy k a ry k atu raln eg o w izeru nk u
przedw rześniow ej i w rześniow ej Polski. Była ona przedstaw iana jako
„w ięzienie n aro d ó w ” i k rain a feudalnych stosunków społecznych. W ty
pow ym dla tego okresu a rty k u le Zofii D zierżyńskiej (wdowy po Feliksie)
pt. T a k było czytam y:
Imperialistyczna Polska była od pierwszych dni sw ego istnienia w ięzie niem narodów. W swej polityce narodowościowej była ona godną spadkobier czynią Rosji carskiej, której okrutny ucisk odczuwali w ciągu blisko półtora stulecia sami Polacy. [...] Ucisk narodowościowy łączył się tu z drapieżnym, feudalno-pańszczyźnianym w yzyskiem w łościan ukraińskich i białoruskich20.
W tórow ał jej cytow any już W at:
Jesień 1939 roku była ostatnią jesienią autokratycznej Polski, uciskającej klasy i narody. Tej jesieni nie tylko lewicowi, lecz w szyscy uczciwi pisarze uciekli od hańby i niesław y ich kraju, stając się „ucieknierami w socjalizm ”, jak powiedział poeta S. Kirsanow 81.
R ek o n stru ując k a ry k a tu ra ln y rysu nek przedw ojennej Polski z tek s
tów , o któ ry ch za chwilę w ypadnie słów p arę powiedzieć, tekstów w y
raźnie polem icznych wobec w rześniow ych w ierszy Broniew skiego, byłem
bliski uproszczenia interpretacyjneg o . P rzez szczęśliwy przypadek uzy
skałem jednak możliwość potw ierdzenia m ojej, złożonej z trzech głów
n y ch zarzutów , rek o n stru k cji. Udało mi się bowiem n a tra fić na oficjalny
dokum ent, w k tó ry m zarysow ane zostały d y rek ty w y propagandow ej w o j
n y przeciw ko Polsce. Oto jego treść:
Obecnie selekcjonuje się m ateriał do propagandowych ataków przeciw Polsce. Na pierwszym planie — następujące materiały: pod hasłem „Polska drugie państwo m ozaikowe” 22 należy potępiać fatalną politykę terroru pro wadzoną przez Polskę w kw estii narodowościowej; pod hasłem „Polska państwo dekadencji i reakcji” ukazane będą: nędza polskich chłopów, zacofanie kul turalne kraju, system feudalny w rolnictwie prowadzący do upadku, głodowa egzystencja ludności polskiej; pod hasłem „Pasożyci u w ładzy” pokazane będą: degrengolada w arstw y rządzącej Polską, sprzedajność polskiego kierow nictwa, jego dekadencja i klasow e oderwanie się od szerokich m a s2S.
D y rek ty w y te sporządzono n a wiosnę 1939 w m in isterstw ie spraw
zagranicznych III Rzeszy. J a k skądinąd wiadomo, p a k t R ib ben tro p—Mo-
łotow
zakładał w szechstronną w spółpracę m iędzy sygnatariuszam i,
20 S. [właśc. Z.] D z i e r ż y ń s k a , Tak było. „Czerwony Sztandar” 1939, nr 11, s. 3.
« Wa t , op. cit.
22 Pierwszym państwem określanym tym mianem była Czechosłowacja. 2* Notatka dziennikarza niemieckiego z rozm ow y z radcą biura ministra spraw
zagranicznych Rzeszy niemieckiej, p. Kleistern, na tem at przygotowania Niemiec do ataku na Polskę, sporządzona 2 V 1939. Cyt. z: „Życie Literackie” 1989, nr 19, s. 4
w szczególności w uzgadn ian iu poczynań w ym ierzonych przeciw Pola
kom. U derzająca zbieżność cytow anych d y re k ty w propagandow ych z za
łożeniam i kam pan ii an ty p o lsk iej prow adzonej na tere n ie Lw owa przez
w ładze radzieckie pozw ala przypuszczać, że tak że w te j dziedzinie istn ia
ły jakieś uzgodnienia.
W w ierszach B roniew skiego dom inow ała stra te g ia poetycka, k tó rą po
lata ch określi E dw ard B alcerzan m ianem „strateg ii a g ita to ra ” 24. Była to
jednak poezja jednoznacznie k iero w an a przeciw hitlerow skiem u najeźdź
cy, przepojona prag n ien iem w alki o niepodległą Polskę. S k rajn ie odm ien
ne ten d encje ry sow ały się w innych, rów nie agitacy jny ch, druko w any ch
wówczas w e Lw ow ie w ierszach o tem aty ce w rześniow ej.
J a k już w spom inano, au to ram i p ierw szych prasow ych publikacji,
w tym u tw oró w literack ich , o tem aty ce w rześniow ej byli radzieccy ko
respondenci w ojenni. P o d k reślali oni m ęstw o żołnierzy A rm ii C zerw onej,
e n tuzjazm m as ludow ych w itający ch w yzw olicieli oraz tchórzostw o pol
skich oficerów . Te w dużej m ierze saty ry czn e tek sty korespondow ały
z p lak atam i i ry su n k a m i ośm ieszającym i daw ną Polskę 25. Tak np. w n u
m erze 3 „Słow a Ż ołnierza”, g azety poprzedzającej „C zerw ony S z ta n d a r”,
u kazał się u tw ó r W asilija L e b ied ie w a -K u m a c z a 26 pt. O te ra źn iejszym
m om encie, w y śm iew ający u ciekających z Polski generałów i w zyw ający
B iałorusinów o raz U kraińców do odw etu. Tenże a u to r w agitacy jny m
w ierszu Rozm ow a, pośw ięconym „In telig en cji polskiej n a Zachodniej
U k ra in ie ”, pisał, iż p rzed w o jen n a Polska b y ła niepodległa tylko w jej
złudzeniach i p rag n ien iach :
O, n ie był, nie był orzeł biały gołębiem — krukiem był, co krakał, spytajcie wiosek, jak cierpiały przez tego drapieżnego ptaka.
1
1
I m yśm y orły postrącali, silniejsze, w iększe i dwugłowe 27
W o statn im d w uw ierszu k ry ła się czytelna aluzja do R ew olucji P aź
dziernikow ej. Tym sam ym a u to r budow ał znak równości m iędzy p rzed
w o jen ną Polską a sta rą Rosją. Tego ty p u p orów nanie korespondow ało
w w idoczny sposób z licznym i wów czas a rty k u łam i, a w szczególności
z cytow anym już a rty k u łe m D zierżyńskiej.
24 E. B a l c e r z a n , Poezja polska w latach 1939—1965. Cz. 1. Warszawa 1982, s. 148.
25 Zob. K. L i s z e w s k i , Wojna polsko-sowiecka w 1939 roku. Londyn 1986. 2® Wasilij Iwanow icz L e b i e d i e w , pseud. Wasyl K u m a c z (1898—1949), poeta i satyryk, jeden z tw órców radzieckiej pieśni masowej. Znany jako autor tekstów piosenek do komedii film ow ych (m.in. do film ów Św iat się śmieje i Wolga,
Wołga...).
27 W. L e b i e d i e w - K u m a c z , Rozmowa. Tłum aczył L. P a s t e r n a k . „Czer w ony Sztandar” 1939, nr 26, s. 3. (Zob. Aneks).
W iersz L ebiediew a-K um acza tłum aczył na język polski Leon P a s te r
nak, poeta lwowski, znany już przed w ojną ze swoich rad y k aln ie lew i
cowych przek o n ań więzień B erezy K artu sk iej. W m iejsce skom prom ito
w anej p rzez K um acza niepodległościow ej sym boliki polskiej w prow adzał
on sym bolikę radziecką. W W ierszu w yb o rczym , pośw ięconym odbyw a
jącym się 22 października w yborom do Z grom adzenia D eputatów Za
chodniej U krainy, apelow ał do tych Polaków, któ rzy niegdyś „padali
z głodu u pańskich drzw i”, a przed którym i otw orzyła się obecnie p e r
spektyw a budow y „jasnej i szczerej” ojczyzny spod znaku sierpa i m ło
ta 28. Tenże poeta w w ierszu pt. P rzem iany akcentow ał jeszcze w yraźniej
swój związek z nową ojczyzną:
Idę do pracy, idę do wierszy,
czerwona gwiazda na klapie lśni — 29
W tórow ał m u in ny kolega po piórze, S tanisław Je rz y Lec. Z w racał
się on do u kraińskich poetów z K ijow a jako do now ych tow arzyszy,
obyw ateli now ej, w spólnej ojczyzny:
Przywitajm y się dzisiaj, spowici jedną ojczyzną — już nie dzieli nóż Zbrucza chleba Ukrainy, zawsze już tylko będzie w pamięci srebrną blizną ta rzeka pieśnią naszą przez historię płynąć. Deszcz gwiazd czerwonych serca zmęczone użyźnił i zorza flag codziennie w oczach dzień nam budzi,
tu można sercem rosnąć, bo w iele jest miejsca w ojczyźnie, jest kogo do piersi przycisnąć, bo dwieście m ilionów lu d z i,0.
Z ow ym w rastan iem czy d orastaniem do now ej rzeczyw istości były
jednak różne problem y, skoro w p arę tygodni po w yborach, k o n tyn uując
dzieło L ebiediew a-K um acza, pow raca bezpośrednio do tem a ty k i w rześ
niow ej A dam W ażyk w persw azy jn y m w ierszu Do in teligen ta uchodźcy.
W utw orze ty m zarysow ał poeta obraz w strząsu, jaki przeżyli Polacy,
w skazując zarazem na w inow ajców w rześniow ej klęski:
To stało się tak nagle: rozbite pociągi, zdarte druty, na torach wydrążone leje,
zamiast wodzów — półgłówki, zamiast armii — włóczęgi, widma nocą ciągnące, by skryć się, gdy zadnieje.
i... ]
I na wiązce słomy w niedokrytej stodole przyległeś, zapadając jak w przedśmiertną ciszę, aż człowiek jakiś, z gwiazdą czerwoną na czole, pochylił się nad tobą: „powstań, towarzyszu...” Spóźniony o lat dwadzieścia, towarzyszu, p ow stań 81. 28 L. P a s t e r n a k , Wiersz wyborczy. Jw., nr 16.
29 L. P a s t e r n a k , Przemiany. Jw., nr 27, s. 2.
30 S. J. L e с, List przesłany poetą [!] do Kijowa. „Czerwony Sztandar” 1939, nr 49, s. 2. (Zob. Aneks).
W dalszych stro fach u tw o ru w y staw iał poeta Polsce m iędzyw ojennej
„czarny ra c h u n e k ” krzyw d. N aw iązyw ał zarazem polem icznie do w iersza
B roniew skiego B agnet na broń, p ostulując, aby owe k rzy w d y przek ształ
ciły się w zaciśniętą pięść zem sty. W św ietle n a jw y ra ź n ie j aprobow anego
przez poetę w ezw ania czerw onoarm isty państw o polskie staw ało się z ja
w iskiem opóźniającym n ajpom yślniejsze dla Polaków rozw iązanie, jakim
m iało być dla n ich odrodzenie w now ej, radzieckiej ojczyźnie.
B roniew ski, podobnie jak i jego koledzy z obozu p oetyck iej lewicy,
aprobow ał też zjednoczenie Z achodniej U k rain y i B iałorusi w ram ach
ZSRR. D ostrzegał klasow e i narodow ościow e k o n flik ty przed w ojen nej
Polski. W p ań stw ie radzieckim w idział sojusznika w trw a ją c e j ciągle
w alce o odzyskanie niepodległości. Tym sam ym spraw a Polski była dla
niego wciąż o tw a rta . W ojna, n arzucona przez hitlerow ców , jaw iła się
jako w ojna obronna, ow ocująca godnym szacunku b o h aterstw em i nie
zaw inionym przez n aród cierpieniem . Lw ow scy koledzy B roniew skiego
n ato m iast realizow ali w y tyczne ów czesnej propagandy. Ich zdaniem ,
głów nym w inow ajcą w rześniow ej klęski było państw o polskie. W rzesień
zam ykał złow rogą dla naro d u k a rtę historii, jaką była, pozorna w edług
nich, niepodległość. O drzucając sym bole ow ej „pozornej” niepodległości,
gloryfikując zarów no now y zabór, jak i nową, radziecką em blem atykę,
uw ażali, że zadanie poezji w inno polegać na k ształto w aniu w Polakach
poczucia nowego, radzieckiego p atrio ty zm u.
B roniew ski dał w yraz swoim w łasnym przekonaniom i p rezentow ał
je w w ierszach, k tó re po dziś dzień są św iadectw em poetyckiego kunsztu.
Jego koledzy-poeci tw orzy li w propagandow ym chórze, w w idoczny spo
sób realizu jąc w spom niane już d y re k ty w y polityczne. Byli to auto rzy
daleko niższej rang i, a polityczna k o n iu n k tu raln o ść dodatkow o w pływ ała
na słab y arty sty czn ie, czasam i w ręcz g rafom ański kształt ich utw orów .
Nic zatem dziwnego, że w te j sy tu acji jeszcze przed aresztow aniem B ro
niew skiego m usiało dojść do bezpośredniej napaści re p re z e n ta n tk i w spo
m nianego chóru n a Broniew skiego. Tego tru d n eg o zadania, któ re w św ie
tle w zm iankow anych re p re sji przeciw poecie m iało c h a ra k te r denuncjacji,
p odjęła się E lżbieta Szem plińska-Sobolew ska w w ierszu prow okacyjnie
zatytuło w an y m P raw dziw a ojczyzna.
Władek m iał w ątpliw ości i nie krył się z tym jak inni. W ykorzystywali to ludzie mali, słabi, ludzie, którzy m ścili się za swoje średniactwo artystyczne czy niew ypały polityczne. Byli też, rzecz jasna, zwykli oportuniści i kariero wicze. Oto tło, na którym zrodziła się denuncjacja, prowokacja i tragedia W ła dysława Broniewskiego.
— pisał po la ta c h J a n K aro l W ende. I w skazując na Szem plińską, do
daw ał:
W łaśnie w tej atmosferze [...] zrodził się osławiony w iersz Elżbiety Szem - plińskiej („Jak w ięc teraz mamy płakać po Warszawie...”), m ający być repliką,
nie tylko poetycką, na dramatyczne strofy Władysława Broniewskiego („O czym i jak mam śpiewać, gdy dom mój — ruiny i zgliszcza”) 82.
W arto obecnie przytoczyć frag m en ty tego zaiste znam iennego utw oru:
Dawno,jeszcze byłam dzieckiem, napisałam w szkolnym zeszycie na św ięto niepodległości: „zamieniliśmy zabór niemiecki na polski” — i siniał ze złości i grzmiał nauczyciel.
A potem,
kiedy knebel cenzury dławił gardła, kiedy policja w nocy budziła kolbami, kiedy Czechosłowacji,
Litw ie
pańska Polska wygrażała armatami i białowłosy prezydent
wyroki śmierci pisał na polskich komunardów, i pod faszyzmu zaborem proletariat ociekał krwią —
m y ,
pełni dumy i wzgardy, my,
pełni wściekłości i rozpaczy, myśmy myśleli:
w naszej prawdziwej ojczyźnie — inaczej — w ojczyźnie,
gdzie sierp i młot.
Jak w ięc teraz mamy płakać po Warszawie? Jak żałować kawiarń, kościołów, zamku?
[
1
kiedy dla nas Warszawa to stolica krzywdy, stolica terroru, stolica bezp raw ia8S.
Niespełna 3 lata później, bo w r. 1942, ta sam a poetka, k tó rą losy
w ojny rzucą w głąb ZSRR, opublikuje na łam ach w ydaw anego przez
Zw iązek P atrio tó w Polskich czasopisma „Nowe W idnokręgi” utw ory
opłakujące W arszawę 34, będące więc kolejnym św iadectw em dyspozycyj
ności i ko niunkturalizm u politycznego. Ale jeszcze był grudzień 1939
i Szem plińska, w w ierszu o kształcie graficznym w yraźnie kopiow anym
82 J. K. W e n d e , Ta ziemia od innych droższa... Warszawa 1981, s. 80—81. 88 E. S z e m p l i ń s k a , Praw dziw a ojczyzna. „Czerwony Sztandar” 1939, nr 67, s. 3. (Zob. Aneks).
84 Рог. E. S z e m p l i ń s k a : List do Warszawy. „Nowe Widnokręgi” 1942, nr 2/3;
z tw órczości M ajakow skiego, realizow ała określone zadanie p ro p ag a n
dowe.
M ówimy często, iż w ielka poezja jest sum ieniem narodu, i słow a te,
zazw yczaj kom en tu jące twórczość tró jc y rom antyczn ej, w pew ien sposób
p rzy legają do lw ow skiego okresu twórczości Broniew skiego. Także d la
tego, że nie poddając się m achinacjom ów czesnej prop ag and y radzieckiej,
in tu icy jn ie przew idział bieg w ydarzeń. I okazał się n a swój sposób w ie r
n y praw dzie h isto ry czn ej w p isanym w radzieckim w ięzieniu utw orze
R ozm ow a z Historią:
M istrzyni życia, Historio, zachciewa ci się psich figlów: zza kraty podgląda Orion, jak siedzim y razem na kiblu. Opowiadasz mi stare kawały i uśm iechasz się, na wpół drwiąca, i tak kiblujem y pomału — ty od wieków , ja od miesiąca. 0 N ieśm iertelna, skądże ta skłonność do paradoksów, 1 powiedz m i — czy to mądrze całem u światu krew popsuć?
[
]
R ew olucyjny poeta
ma zgnić w tym mamrze sowieckim?! Historio, przecież to nietakt,
ktoś z nas po prostu jest dzieckiem! Więc wstydź się, sędziwa damo, i wypuść z Zamarstynowa... (Na krym inał zaraz za bramą zasłużym y sobie od n o w a )85.
Ten znakom ity w iersz okazał się u tw o rem o podw ójnym paradoksie.
J a k w yn ik a z pierw szy ch w ersów , p oeta w y stęp u je n a początku jako
ofiara paradoksów h istorii. H isto ria uznana została za podm iot d rw ią
cych czy p arad o k saln y ch poczynań. Ale ten początkow y w izeru nek za
łam u je się w yraźn ie p rzy końcu utw o ru . Nie tylko poeta, ale i h isto ria
przekształcają się w ofiary policyjnych rep resji.
Tym sam ym owe rep re sje jaw iły się jako jask raw y nonsens n a tle
ukształtow anego wów czas dośw iadczenia historycznego Polaków, nieza
leżnie od o rie n tac ji politycznej czy św iatopoglądu. B yły one kierow ane
35 W. B r o n i e w s k i , R ozm ow a z Historią. W: Poezje. Londyn 1943. Zjawisko ujarzm ienia historii przez komunistyczną dyktaturę również dostrzeże po latach i w podobny sposób opisze V. H a v e l (cyt. za: A. G l ü c k s m a n , „Sila bezsilnych”: dlaczego czcim y Vaclava Havla? Z niem ieckiego przełożyła M. L u k a s i e
w i c z . „Kultura N iezależna” nr 57 (1990), s. 55): „Totalitarna władza siłą narzuciła żyw em u nieładowi zdarzeń biurokratyczny ład. Tym samym uśm ierciła bieg zda rzeń jako historię. Rząd niejako upaństw ow ił czas. Toteż czas dzieli odtąd los w szystkiego, co upaństw ow ione — m arnieje”.
przeciw ko rzecznikom w ojny obronnej i ofiarom agresji. A gresorem oka
zały się te sam e hitlerow skie Niemcy, przeciw ko k tó ry m p arę m iesięcy
w cześniej ZSRR m obilizował opinię św iatow ą, stając w obronie rep u b li
kańsk iej H iszpanii. R eżyseram i ow ych rep re sji staw ali się rzekom i rzecz
n icy m arksizm u, zw olennicy tzw. obiektyw nej p raw d y historycznej
i dziejowego postępu.
W żartobliw ych zw rotkach R ozm ow y z Historią ujaw niał Broniew ski
istotę ówczesnego system u: polityczny k o n iu n ktu ralizm i ideologiczne
zakłam anie.
4
A resztow anie Broniew skiego było początkiem nowego okresu w dzie
jach tra k to w a n ia Polaków przez władze radzieckie. W raz z B roniew skim
aresztow ano kilku innych pisarzy — i znanych ze swej orientacji lewico
w ej, jak A natol Stern, W ojciech Skuza 36 czy A leksander W at, i dalekich
od kontaktów organizacyjnych z nowym Zw iązkiem , tak ich jak B eata
O bertyńska, H erm inia N aglerow a czy Teodor P arnicki. Ten okres trw ał
do sierpn ia 1940. W lu ty m , k w ietn iu i czerw cu Lw ów i inn e obszary
świeżo pow stałego zaboru b yły w idow nią m asow ych aresztow ań i w y
w ózek Polaków w głąb Rosji.
W ty m czasie tem a ty k a W rześnia zniknęła ze szpalt oficjalnej prasy.
Pow róci ona na nie ponow nie w trzeciej, bardziej lib eraln ej fazie om a
w ianych stosunków .
K lęska F ra n cji u jaw n iła ZSRR potęgę hitlero w sk iej m achiny w ojen
n ej oraz niepoham ow ane am bicje H itlera. Z kolei p rzeg ran a Niemiec
w bitw ie o A nglię zniw eczyła propagow aną przez fü h re ra nadzieję na
ry ch ły pokój. Tym b ard ziej że pod koniec 1940 r. zarysow ały się m iędzy
niedaw nym i sojusznikam i w y raźne ko n flik ty interesów , np. na teren ie
Rum unii.
Ta sy tu acja historyczna, k tó rą szkicuję jedynie w pobieżny sposób,
zaw ażyła niechybnie na pew nym złagodzeniu polityki k u ltu ra ln e j wobec
Polaków na teren ie Lwowa. Św iadectw em now ej au ry były w spom niane
już uroczystości m ickiew iczowskie 25 i 26 listopada, obchodzone na te
ren ie całego Zw iązku Radzieckiego. K olejnym św iadectw em złagodzenia
k u rsu było pow stanie na początku 1941 r. dwóch now ych polskich czaso
pism literackich: „Now ych W idnokręgów ” i „A lm anachu L iterackiego”.
N a łam ach ty ch czasopism pojaw i się stosunkow o najw iększa liczba
utw orów prozatorskich o tem atyce w rześniow ej, o k tó ry ch zresztą w y
padnie jeszcze kiedyś p arę słów powiedzieć. K ontynuow ano ją ró w
nież i w liryce. W pierw szym i drugim num erze „Nowych W
idnokrę-88 Wojciech S k u z a (1908—1942), poeta, prozaik i publicysta. Przed w ojną związany był z radykalnym, ruchem ludowym, m.in. jako wykładowca literatury na Uniwersytecie Ludowym w Gaci. Po wypuszczeniu z więzienia w yjechał wraz z armią gen. Andersa do Teheranu, gdzie zmarł.gów ” ukazało się w sum ie 5 utw o ró w poetyckich o te j w łaśnie tem a
tyce, a ich a u to ra m i byli znani później poeci, tw órcy p ow ojennej rzeczy
w istości literack iej. M am n a m yśli W spom nienie J a stru n a , W ucieczce
i D w ie jesienie Przybosia, Zachód P u tra m e n ta i Na te m a t reflekto ró w
W ażyka. T rzeba od razu powiedzieć, iż były to u tw o ry pisane w tonacji
odm iennej niż dotąd om aw iane, a zarazem bardziej niż poprzednie zróż
nicow ane. Jednocześnie w y raźn a różnica zaznaczy się w szczególności
m iędzy w ierszam i P u tra m e n ta i W ażyka z jednej, a J a s tru n a i Przybosia
z d ru g iej strony.
P ierw si z nich pozostają w iern i stra te g ii agitatora. W w ierszu Zachód,
w yraźnie podzielonym na część opisow ą i ideologiczny kom entarz, kreślił
n a jp ie rw poeta obraz „ziem i szalo n ej”, ugodzonej przez w ojnę, konającej
w agonii ru in i ludzkiego nieszczęścia. W k o m en tarzu zaw arł P u tra m e n t
oskarżenie pod adresem stosunkow o w yraźnie o kreślonych spraw ców tr a
gedii:
Komu, komu przysporzy uciech śmierć, srożąca się w tyralierach? Komu zgon twój złota dorzuci? Kto rozkazał tobie umierać? Wy, na rzeź przywabieni chytrze, zaskoczeni o nocnym czasie, krzyczcie,
kto są mordercy wasi?
Kiedy hołdów sprzedajne w ycie do ich uszu dobiega zewsząd, ze sw oich zbrodniczych zw ycięstw niech się przedwcześnie nie cieszą. Niech wiedzą, że w kazamatach, w torpedowcach, czołgach, koszarach na morderców całego świata
bezlitosna dojrzewa kara. I dziś, gdy patrzą w noc ciemną na m iast podpalonych stosy, niech im twarze spokojnie zziębną, niech dosłyszą groźny krok pomsty 87.
J a k św iadczy ty tu ł, a także treść u tw o ru — w om aw ianym w ierszu
zasadniczej zm ianie uległ obraz w roga. W ojna, zgodnie z obow iązującą
p rzy ocenie tzw. w ojen im p erialisty czn y ch term inologią, została u kazana
jako zyskowne, k ap italisty czn e przedsięw zięcie. Tym sam ym na m iejsce
„ p ań sk iej”, czyli feu d a ln ej Polski w eszli reżyserzy z in n ej form acji u stro
jow ej i z in n e j części św iata. P u tra m e n t nie om ieszkał u k o n k retn ić o b ra
zu ow ych kapitalistów , przeciw ko k tó ry m zaczął obecnie m obilizować
opinię publiczną, w zy w ając ludzi do p ro testu . Na przełom ie lat 1940 i 1941
m ożna było m ówić tylko o jed n ym zw ycięskim m ocarstw ie: o III Rzeszy
Adolfa H itlera. A luzja p rzy p isu jąca spraw com w ojny rolę podpalaczy
europejskich m iast m ogła się ponadto kojarzyć z popularnym i w p rzed
w ojennej lew icow ej prasie obrazam i b ru n atn y ch autorów pożaru Reichs
tagu. Z kolei widmo kary, dojrzew ającej w arsenale innego m ocarstw a,
mogło się kojarzyć z analogicznym jak w Niemczech czy Rosji 1917
i 1918 r. b un tem żołnierzy przeciw wojnie.
W izja w ojny, toczącej się poza ZSRR, ale groźnej i b rzem iennej
w skutki, została zarysow ana rówmież w w ierszu W ażyka. K reśląc obraz
w ieczornego spaceru w drugą jesień w ojny, przyw oływ ał po eta — na
w idok spadających z drzew liści — w spom nienie o palonych przez w ojnę
m iastach. O w ojnie przypom inały dodatkow o tytułow e reflekto ry . To one
sta ły się boh ateram i om aw ianego utw oru, upersonifikow anym i przez
poetę:
widma miast, których nie ma, sypały mi popiół pod stopy,
gdy nagle reflektor na niebie zaświecił: jestem promieniem pancernym,
włóknem obronnej sieci.
Drugi reflektor skrzyżował z nim ramię i milczał. Tamten, skośniejszy, był nieba cięciwą,
a ten był m ieczem wzniesionym do cięcia nad w ęzłem wojny 88.
R eflek tory obrony przeciw lotniczej pełnią w w ierszu podw ójną rolę.
Tw orząc rodzaj tarczy ochronnej przed przenikającym do świadomości
ludzi strachem przed w ojną — zapow iadają zarazem w yraźnie (podobnie
jak u P u tra m e n ta ) rozpraw ę z podżegaczami w ojennym i. W ty m celu
k ie ru ją one apel w stro nę poten cjaln ych sojuszników : ludów Europy.
W iersz kończy się obrazem takiego w łaśnie przesłania („przesyłają swój
oddech najczystszy — ludom, ludom ”).
N ietrudno zauważyć, że w obu om aw ianych utw orach znikła tem aty k a
W rześnia. W ojna, ujm ow ana początkowo jako łatw y do rozw iązania, re
gionalny, polsko-niem iecki konflikt, teraz jaw iła się jako synonim św ia
tow ej rzezi. O kazyw ała się zjaw iskiem groźnym także dla ZSRR i w y
m agającym przeciw działania ze stro n y sił pokojowych, identyfikow anych,
m niej lub bardziej w yraźnie, z rew olucyjnym i m asam i. Łatw o dostrzec,
że u tw o ry obu pisarzy i ty m razem ilu stro w ały w iern ie w ytyczne ak
tu a ln e j polityki now ych władz. Ale była to, jak już w spom niano, polityka
odm ienna, świadcząca o zaniepokojeniu n astępstw am i hitlerow skiej h e
gem onii w Europie.
Stosunkow o bliski w spom nianym utw orom okazał się w iersz D wie
jesienie, tru d n y , niejednoznaczny, publikow any obok w iersza W ażyka.
K reślił w nim Przyboś swoisty, rocznicow y („dwie jesienie” i ich po
rów nanie) obraz czasu jako „stu b arw n ej sieci”, tw orzonej przez sz ta n
d a ry triu m fu zatk nięte „na zw alonych w ieżach”. W olno m niem ać, że
owe zw alone wieże, podobnie jak niegdyś w ro m an ty czn ej liryce rew o
lu cy jn ej, m iały sym bolizow ać rozpad ający się sta ry porządek 39. S ztan
d a ry zaś u k azyw ały radość p oety w rocznicę zw ycięstw a nowego ładu.
T w orzyły one zarazem obraz tęczy, zw iastu jącej rew o lu cy jn y porządek
dla całego św iata:
W tęczow ym worze uszytym z tysiąca sztandarów chroboczą,
zderzają się i miażdżą
czołgi, czołgi i czołgi ze rdzewiejącej dali, —
kraje okute w pocisk — w iem — wybuchną wolnością, herby z hukiem pękają na piersiach, spadają z głów korony 40,
N a ty m tle jak echo z in n ej epoki b rzm iały W spom nienie J a s tru n a
oraz W ucieczce Przybosia, te k sty d ru k o w ane w pierw szym num erze
„N ow ych W idnokręgów ”. B yły to u tw o ry pisane w opozycyjnej w obec
stra te g ii a g ita to ra to n acji „św iadka h isto rii”, jednoznacznie tyczące te
m aty k i polskiego W rześnia, pełne w spółczucia dla ofiar i słów potępienia
dla spraw ców agresji.
W p ięknym w ierszu J a s tru n a dochodzi do głosu isto tn y dla całej pol
sk iej lite ra tu ry la t w ojny i okupacji d y lem at w yrażalności now ych do
św iadczeń h istorycznych przez p oetyckie słowo 41. Poeta pisał:
tak głosu nie mieć jak ja, a tak owinąć w słów tęczę, nieprzydatną naw et dla ptaków,
ludzi, zdarzenia, m iejsca, po których nawet kw iat polny nie dźwięczy 42
P o d k reślając w yjątkow ość sw oich przeżyć, raz po raz sięgał p oeta po
historyczn e p aralele. P łonące m iasta jaw iły się m u „zalane pożarem jak
law a P om pei”. O calałe z pożogi k om iny — „ojcow ie u m arły ch dom ów ” —
jak Hiob „podnosiły zw ęglony palec k u n ieb u ”.
88 Oto dla przykładu jeden z pisanych po powstaniu listopadowym rom antycz-no-rew olucyjnych utworów, L. T u r o w s k i e g o Wiersz do przyja ciela Franciszka Winnickiego (cyt. za: M. J a n i k, M o ty w z e m s ty ludu w poezji polisto- padowej. „Pamiętnik Literacki” 1935, z. 3/4, s. 360), którego fragm enty brzmią:
Widzę! w gruzach tam leżą warowne zamczyska, A z nimi jasnej doli, szlachty przywileje!
I gdzie niegdyś tarcz herbu, tam gadu pierś śliska Zgubne szlaki wypala, zatruty jad leje.
[...1
A lud w ieńce oddając i osądza godnie,I sam rządząc się sobą, rządzi się swobodnie —.
40 J. P r z y b o ś , Dwie jesienie. „Nowe W idnokręgi” 1941, nr 2, s. 41. (Zob.
Aneks).
41 Zob. m.in. T. D r e w n o w s k i , S tw o rzy ć poezję po Oświęcimiu. „Litera
tura” 1986, nr 4.
42 M. J a s t r u n , Wspomnienie. „Nowe W idnokręgi” 1941, nr 1, s. 22. (Zob.
W w ierszu dom inuje znany z w ielu innych utw orów o tem atyce w o
jen n ej obraz ucieczki. Poczucie zagrożenia nie opuszczało ludzi nigdy,
na w e t w rzad k ich chw ilach odpoczynku:
Olbrzymie koło ucieczki obracało się wciąż dookoło słońca, trzeszczało w cieniach postojów.
[
1
Uciekaj! uciekaj! uciekaj!
Ostatniego wyrazu nie domówią usta. Noc
porywa za włosy kobietę
z niem owlęciem zrośniętą w ch u stach 4i.
W ojna ru jn o w ała dorobek k u ltu ra ln y ludzkości:
Opustoszała w ieś szczeka psami zam ilkłym i na zawsze. To Żelazowa Wola.
Promień gwiazdy musnął czarne wieko, trumną domu zatrzęsły k law isze44.
W ojna tw orzyła zarazem sw oistą a n ty k u ltu rę , p arodiując niszczone
przez siebie arcydzieła ludzkiego kunsztu:
Fortepian nieba huczał nieustannie, lotnicy bili w klawisze,
a potem — jakby przysłuchiwali się jękom, które odpowiadały im z dołu, m ilsze ich uchu niż oklaski, nieruchom ieli w powietrzu 45.
K ra jo b ra z w rześniow ej klęski dom inuje rów nież w w ierszu P rzybo
sia. N a tle scen batalistycznych, oglądanych przez uciekiniera, cywilnego
św iadka w ojny, k tó ry porzuca płonący dom, ry su ją się obrazy indyw i
dualnych przeżyć. Sw oją uw agę skupił poeta na śm ierci brata-człow ieka,
chłopa-żołnierza, kończącego żniwo nie kosą, lecz szablą. W ojna nie tylko
zm ieniła narzędzia ludzkiego działania; ona przekształciła żniw iarza
w kłos:
Bracie, skończyłeś żniwo innym narzędziem: szablą. Twoja głowa ze krwi ociekła,
Twoje ciało w polu wyżęto.
P rzy końcu u tw o ru obrazy w ojny i ucieczki zostają nagle zreduko
w ane do w ym iarów tej nonsensow nej śm ierci:
Zgłębiłem doliny do dna żalu.
...I cała ziem ia skurczyła się do jednego miejsca zapadłego na objętość
człow iek a4i.
4* Ibidem, s. 19—20. 44 Ibidem, s. 21. 45 Ibidem, s. 19.
5
B adania n ad lw ow skim epizodem w dziejach lite r a tu r y la t w o jn y
i okupacji sk ła n ia ją do k ilk u ogólniejszych spostrzeżeń. Na początek w a r
to podkreślić zasadność uw ag M ichała Borwicza i Bogdana C zaykow skie-
go, iż lata 1939— 1941 b y ły w p ersp ek ty w ie okresu pow ojennego —
a w szczególności lat 1949— 1956 — pró bą g en eraln ą stalinow skiej poli
ty k i k u ltu ra ln e j wobec Polski i Polaków . W tedy też zaczęła pow staw ać
sm u tn a księga p isarskich d ram ató w czy — jak kto woli — „hańb y do
m ow ej”. P isarze przeobrażali się stopniow o, ale konsekw entnie, w a g ita
torów radzieckiej propagandy. P onadto żądano od nich publicznego w y
stępow ania przeciw niezależnie m yślącym kolegom. Tym , k tó rzy uczciwie
tra k tu ją c sw oje pow ołanie nie chcieli przekształcać się w rzeczników
im p o rto w an ej ideologii i k o m entatoró w k o n iu n k tu ra ln y c h poczynań p ro
pagandow ych. Tym , k tó rz y pozostaw ali w ierni narodow ym , niepodleg
łościowym ideałom Polski.
N asuw a się nieodparcie p y tan ie, dlaczego tak w ielu p isarzy polskich
podjęło w spółpracę z now ym i w ładzam i. W m iarę o biektyw ne p rze d
staw ienie odpow iedzi w ym agałoby osobnej rozpraw y. D latego też w y
p adn ie tylko hip o tety czn ie założyć, iż kiero w ały nim i następ ujące m o
tyw y.
Zdecydow ana większość w sp ó łpracujących należała już przed w ojn ą
do ugrup o w ań szeroko ro zu m ianej lew icy. Podobnie jak ich zachodnio
europejscy koledzy: Louis Aragon, H en ri B arbusse, E rn e st H em ingw ay
czy Rom ain R olland, byli oni w yznaw cam i w ielkiej utopii społecznej.
W ierzyli w ideę dziejow ego postępu i u p a try w a li w ZSRR realizato ra
obiektywm ych konieczności historycznych. Początkow o na serio brali p ro
pagandow e hasła o wolności m yśli, swobodzie w y rażan ia poglądów i p ra w
dziw ie w olnych w yborach, zaw arte m .in. w tzw. stalinow skiej k o n sty tu c ji
z 1936 roku. O n ich to, „zauroczonych” w izją postępu historycznego, n a
pisze po latach W at w w ierszu pt. K olegom -„odw ilżow com ”:
I tak się w łasną krew pompuje w chimerę ciemną urojenia i śpiewa się jej alleluję, i w szkarłat stroi i złocenia. I już słabnięciem waszym silna na wóz w skakuje Jagganatha47. Tak to historia krotochwilna brzydkiego figla w am wypłata.
(Kwiecień 1956) 48.
47 Tu przypis A. W a t a : „Jagganath (Dżaganat) — w cielenie Sziwy. W św ięto tego bóstwa w ierni rzucali się pod jego rydwan i gin ęli”.
48 A. W a t, K olegom -„odwilżowcom ”. Cyt. za: A. M i с i ń s к a, Aleksander
Nowe w ładze szafow ały szczodrze górnolotnym i hasłam i, tw orzącym i
w izję ziemi obiecanej, u stro ju zaspokajającego odwieczne m arzenia mas
ludowych. Zapow iadano likw idację nierówności społecznej, rad y k aln ą po
p raw ę w aru nk ó w życiowych, praw o do p racy i pow szechny dostęp do
ośw iaty. U kry w ając skrzętnie tendencje ru sy fik acyjn e — głoszono idee
rów ności w szystkich narodów i szacunek dla ich dorobku kulturaln eg o.
W szczególności mocno eksponow ano fak t zjednoczenia U k rain y i Biało
rusi, połączonego — jak stw ierdzano oficjalnie — z zasadniczym dow ar
tościow aniem narodów , uciskanych w okresie II Rzeczypospolitej.
Pam iętać zarazem trzeba, że om aw ianym tu pisarzom zaw alił się do
tychczasow y św iat — byli zaskoczeni i załam ani wrześniow ą klęską, roz
czarow ani i przekonani o karygodnych zaniedbaniach, o w inie przedw o
jennego p aństw a i o jego odpowiedzialności za klęskę. W kroczenie A rm ii
Czerwonej trak to w ali jako ocalenie przed grozą w ojny i otw arcie trw a
łej p e rsp ek ty w y pokojowego życia w now ej ojczyźnie; pisarze pochodze
nia żydowskiego w idzieli nadto we w ładzy radzieckiej ra tu n e k przed
grożącym i im ze stro n y hitlerow ców prześladow aniam i rasow ym i. O tej
persp ek ty w ie życia w pokoju pisał w yraźnie Leon P a ste rn a k w W ierszu
n o w o ro czn ym :
Zedrzyj kalendarz, z pasją rwij go ze ściany i nowy trium falnie w mury domu wbij, podeptaj koszmar, niechaj już zdeptany nie ożyje nigdy! Rokiem nowym żyj!
Tysiąc dziewięćset trzydziesty dziewiąty, rok lochów bereskich, ludu krwawa kaźń — n ie ma kresu pogardy, nie ma końca klątw tych, które by na rok ten nie powinny spaść.
Sterczą hańbą ku niebu czarne zgliszcza murów, trupy w lejach i pusty strzelecki rów,
i pełne lim uzyny akselbanckich sznurów „...kto cię widział wówczas, ...o roku ów ”.
A jednak podejmij kalendarz zdeptany,
część kart jego będziesz kiedyś sław ił w pieśniach, gdy padła granica, pękły więzień bramy
w ten dzień wyzwolenia: siedemnasty września. Patrz — wolna ziemia jednej szóstej świata dymi kominami, szumi falą zbóż,
idziesz w srebrną radość, idziesz w dom do brata, co ci dłoń podaje, szczerą dłoń — nie nóż.
I choć w innych krajach św iatło błyska mroczne, szczęście nas ogarnia, oddycha nim pierś
i piszę radością ten wiersz noworoczny, w nowym roku pierwszy, w eselny w ier sz4®.
49 L. P a s t e r n a k , Wiersz noworoczny. „Czerwony Sztandar” 1940, nr 84 (z 1 I), s. 1.