• Nie Znaleziono Wyników

Wydarzenie, którego nie było, czyli "Holokaust" dla maluczkich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wydarzenie, którego nie było, czyli "Holokaust" dla maluczkich"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Mitosek

Wydarzenie, którego nie było, czyli

"Holokaust" dla maluczkich

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (114), 207-215

2008

(2)

W ydarzenie, którego nie było,

czyli „H olokaust” dla maluczkich

A rtykuł te n jest reakcją na niedaw ne odkrycie, które skłoniło m nie do p rzem y­ ślenia na nowo k w estii gran icy m iędzy relacją o fak ta ch a te k ste m fikcyjnym . D oznałam szoku, szoku etycznego: zam iast praw dy odbiorców obdarzono - z całą prem edytacją - przekazem o Zagładzie udającym praw dę, k tóry jednak nie był fikcją, ale falsyfikatem . Zacznę od faktów.

P rezydent N icolas Sarkozy w geście zadośćuczynienia za naganną postawę F ra n ­ cuzów w czasie ostatniej w ojny zaproponow ał M in isterstw u E dukacji, aby każdy uczeń szkoły podstaw owej od w rześnia 2008 ro k u poznaw ał h isto rię jednego z za­ bitych czy deportow anych żydow skich dzieci w czasie drugiej wojny. H asło b rz m ia ­ ło: „D evoir de m é m o ire” („Trzeba p am ię ta ć ”). Je d n ak propozycja - jako nazbyt drastyczna - została odrzucona już w fazie p ro jek tu , a jej sens zakw estionow ała naw et Sim one W eil, w ięźniarka Ośw ięcim ia.

N ie m a l rów nocześnie z p ropozycją S arkozy’ego na e k ra n y fra n c u sk ic h k in wszedł belgijsko-francusko-niem iecki film Przeżyć z wilkami (Survivre avec les loups). N a jego oficjalnej prem ierze (16 stycznia 2008) były osobistości ze św iata p o li­ tycznego i kultu raln eg o . Reżyserow any przez Verę B elm ont (pro d u cen tk ę w ielu sław nych dzieł, m iędzy in n y m i Farinellego) film został n akręcony w edług w ydanej w USA (1997) i we F ra n c ji (1998) k siążki M ischy D efonseca po d tym sam ym ty tu ­ łem . I książka, i film przedstaw iają przeżycia żydowskiej dziew czynki p rze m ie­ rzającej E u ro p ę - od B rukseli aż po U k rain ę - w p o szukiw aniu rodziców zesła­ nych do obozu koncentracyjnego. W w ojennej w ędrówce przez śniegi N iem iec, P olski i U k ra in y ocalił ją kom pas oraz stado wilków, któ re przyjęło ją do swojej rodziny. M isha po drodze spotyka lu d zi, którzy okazują się g roźniejsi od zw ierząt.

2

0

(3)

2

0

8

O p in ie

Jest św iadkiem gw ałtu, zabija nożem niem ieckiego żołnierza, z ukrycia obserw uje egzekucję żydow skich dzieci. W idzi pociąg w iozący tra n sp o rt do A uschw itz, w idzi także polskie dzieci obrzucające k am ien iam i pociąg i krzyczące: „A, dobrze wam , Żydzi!” W szystko jed n ak dobrze się kończy, d w u nastoletnia M isza w raca pieszo z U k rain y przez Jugosław ię, W łochy i F ran cję do B rukseli. W sum ie przeszła oko­ ło 6 tysięcy kilom etrów . F ilm jest piękny, przygody dziew czynki - na granicy praw ­ dopodobieństw a, ale p ro d u cen ci in fo rm u ją nas, że dzieło zostało nakręcone „we­ dług praw dziw ych w ydarzeń” .

Z kin a w yszłam w zruszona, na sali było dużo dzieci. I oto dow iaduję się, że akcja k siążki Misha: A Memoire o f the Holocaust Years (taki ty tu ł nosiło w ydanie w S tanach Z jednoczonych) jest k o m p le tn ą m istyfikacją, że M isha D efonseca nie jest Żydów ką, że naw et jeśli rodzice jej byli deportow ani za udział w ru c h u oporu, ona pozostała w Belgii, a całą w ędrów kę m ałej M ischy w ym yśliła dojrzała kobieta. O szustw o w ytropił belgijski d zien n ik „Le S oir”, inform ację pow tórzył 29 lutego 2008 ro k u „Le F igaro” . U stalono, że kobieta urodzona w 1937 ro k u jest ochrzczo­ ną przez rodziców katoliczką, że nazyw a się M onique D evael, że w ojnę spędziła nie w polsk ich lasach, ale nied alek o B rukseli. W ychw ycono liczne b łędy h isto ­ ryczne i w film ie, i w książce, któ re w szelako funkcjonow ały w obiegu czy teln i­ czym od k ilk u n a stu lat. M isha m a 8 lat, kiedy w 1941 ro k u jej żydowscy rodzice zostają schw ytani w ulicznej łapance. Otóż - jak stw ierdził M axim e Steinberg, belgijski h isto ry k zajm ujący się Shoah - ła p a n k i w B elgii zaczęły się we w rześniu 1942 roku, a M onique D evael m iała w tedy nie 8, ale 5 lat. O dnaleziono jej świa­ dectwo szkolne oraz świadectwo chrztu. M ieszkający w B rukseli w czasie w ojny Serge A roles, au to r książki L’Enigme des enfants-loups, zajął się zb ad an iem praw d o ­ podobieństw a opisanej h isto rii, m ożliw ością przygarnięcia człowieka przez stado wilków i sytuacji tzw. dzieci-wilków. Zakw estionow ał p rzedstaw ioną opowieść jako praw dę z p u n k tu w idzenia h isto rio g rafii i antropologii. Pierw sze rew elacje ogło­ szono w piśm ie „R egards” - Revue du C en tre c o m m u n ita ire laïc ju if en Belgi­ que z 20 stycznia 2008 roku.

A co na to p a n i D efonseca? W w yw iadzie dla „Le F igaro” przyznała się do m istyfikacji. W jej w ypow iedzi ujaw niają się dwie lin ie obrony. N a p oczątku au ­ torka przedstaw ia się jako ofiara w ielopoziom owej m a n ip u la cji. Po raz pierw szy opow iedziała „swoją” h isto rię w am erykańskiej synagodze, poproszona o to z oka­ zji święta pam ięci o Z agładzie - Yom H ashoa. N astęp n ie przedstaw iała ją na w ie­ lu u n iw ersytetach am erykańskich i europejskich. Do p u b lik a c ji n ak ło n iła ją edy- torka, Jane D aniel. D evael („D efonseca”) odm aw iała przez dwa lata, w końcu - jak pisze w książce - uległa nam ow om gm iny żydow skiej, której członkiem zosta­ ła po osiedleniu się w USA. M ówiono: zrób to dla przyszłych pokoleń. Sukces książ­ ki p rzekonał ją, że pom ogła m łodym lu d zio m zrozum ieć koszm ar wojny.

D ru g a lin ia obrony m a c h a ra k te r psychologiczny. A uto rk a, k tó ra czuła się źle w pow ojennej B elgii (jej deportow anego ojca o skarżano o zd ra d ę), sto p n io ­ wo n ab ierała p rze k o n an ia , że lu d z ie są gorsi od wilków, bo p o trafią zabijać w łasne dzieci. P rz ek o n a n ie to stało się jej w ew nętrzną p raw dą i tę „p raw d ę” przek azała

(4)

w alegorycznej fab u le o dziew czynce, k tó ra p rz e d o k ru tn y m i lu d ź m i sch ro n iła się w g rom adzie wilków. P sych o an ality k Serge T issero n , a u to r k sią żk i Virtuel mon amour, nazw ał jej p rzy p a d ek „osobow ością p ę k n ię tą ” . D efonseca b ard z o długo b ro n iła się p rz e d za rz u te m oszustw a. Pojaw iła się w raz z Verą B elm ont na p ra ­ p rem ierze film u w p ary sk im k in ie „La B retag n e” i odpow iadała na p y ta n ia w i­ dzów, m ów iła o dziecięcej odw adze, któ ra p ły n ę ła z n iew iedzy i naiw nej n ie w in ­ ności pom agającej jej p rzem ierzać ze sta d em w ilków te re n y o g arn ię te h itle ro w ­ skim piek łem . A u to rk a naw et prezen to w ała w szystkim kom pas, k tó ry m ia ł ją zaprow adzić na w schód Europy. D o p iero po arty k u le w „Le S o ir” zm uszona zo­ stała do w yjaw ienia faktów.

I ta k oto pojaw ia się trzeci pro b lem - nie tyle „w ew nętrznej praw dy”, ile p rze­ kład u „wewnętrznej praw dy” na ew identne zyski finansow e płynące z edycji książki w osiem nastu krajach, zgody na film oraz w spółpracy przy jego p rodukcji. W „Le F igaro” w idzim y zdjęcia p a n i D efonseca z m ałą aktorką M a th ild e G offard. F ra n ­ cuski wydawca k siążki w E d itio n s L affont (1998), B ern ard Fixot, jest oburzony, opow iada że w prow adzono go w b łą d p rzedstaw iając opowieść jako praw dziw ą h istorię, za k tórą zapłacił duże p ieniądze (a n astęp n ie sprzedał praw a do p ro d u k ­ cji film u). D odaje jednak, że cała afera jest niegroźna, że w swej sugestywnej bajce autorka nikogo nie skrzyw dziła. P ytanie o praw dę h istoryczną w ogóle n ie p rzy­ chodzi m u do głowy. W rów nie am b iw alen tn y sposób w ypow iada się reżyserka film u, Vera B elm ont. W artykule w „N ouvel O b serv ateu r” z 6 m arca m ówi, że w ie­ rzyła p a n i D efonseca, ale jednocześnie n am aw iała ją do pom in ięcia k ilk u n ie ­ praw dopodobnych epizodów - np. sceny, kiedy m ała dziew czynka zabija nożem N iem ca czy też w ędrów ki m ałej M ishy po w arszaw skim getcie. D efonesca zgodzi­ ła się na wycięcie ostatniego epizodu, ale scena zabijan ia niem ieckiego żołnierza przedstaw iona jest dosyć realistycznie. „W ycieczkę” po getcie zam ieniono na ob­ raz pociągu z deportow anym i, reżyserka n ie oszczędziła sobie sceny, w której p o l­ scy chłopcy o brzucają Żydów kam ien iam i. O statecznie jednak, po rew elacjach „Le Soir” i „Le F igaro”, przeszło m iesiąc po p rem ierze film u, Vera B elm ont zdecydo­ wała się usunąć inform ację o autentyczności przedstaw ianej h isto rii, jak rów nież k o m entarza z epilogu, gdzie m ów i się, że M isha - z pow rotem w B rukseli - wciąż szuka na listach nazw isk zaginionych rodziców.

Liczy się m otyw acja osobista. B elm ont odw ołuje się do p rzy p a d k u R om ana Polańskiego, k tó ry w osobie b ohatera film u Pianista usym bolizow ał zabitego w cza­ sie w ojny ojca. B elm ont nie m ów i jed n ak o w spo m n ien iach W ładysław a Szpilm a- na stanow iących podstaw ę fabuły film u, której autentyczności n ik t n ie podważył. R eżyserka (w czasie w ojny była dzieckiem i też straciła rodziców w obozie ko n ­ cen tracyjnym ) kład zie n ac isk na p o trzeb ę p rzy b liżen ia rzeczyw istości Z agłady m ło d em u pokoleniu. Czy m oże być lepszy te m at niż przeżycia żydowskiej dziew­ czynki w ędrującej po okupow anej przez hitlerow ców Europie?

I tak docieram y do zjaw iska, które politolog z USA, N o rm an F inkelstein, okreś­ lił jako „przem ysł H o lo k au stu ” (The Holocaust Industry - Reflexions on the E xploita­ tion o f Jew ish Suffering - USA 2000). A utor k siążki sprzeciw ia się w ykorzystyw aniu

2

0

(5)

2

1

0

O p in ie

Z agłady przez am erykańskie m edia w aktualnej h isto rii Izraela, gdyż p raktyka ta podporządkow uje niesp o ty k an ą w świecie tragedię doraźnym celom politycznym . N ie in te resu ją m n ie jego kontrow ersyjne tezy, n ie w iem rów nież, czy przytaczana „po d ró b k a” m a coś w spólnego z opisyw anym przez F in k elstein a zjaw iskiem . W ar­ to jed n ak zwrócić uwagę na fakt, że w śród bardzo bogatej lite ra tu ry na te m at H o­ lo k a u stu m istyfikacja D efonseca nie jest w yjątkiem . Począwszy od d o m niem anych dzienników H itle ra (opublikow anych w 1983 ro k u przez K onrada K ujau), przez książkę H elen y D em id en k o o dw óch U k ra iń c ach w ciągniętych do SS (wydaną w 1993 w A ustralii), aż do sk a n d alu wywołanego przez B enjam ina W ilkom irskie- go, o któ ry m w arto napisać więcej.

Szwajcar, którego praw dziw e nazw isko b rzm i B runo D össeker, to m uzyk u ro ­ dzony w 1941 ro k u w Z u rich u . W ydał on w 1995 ro k u książkę pt. Bruchstücke. Aus einer Kindheit, w której opow iada o „w łasnych” przeżyciach w obozie k o n ce n tra­ cyjnym na M ajd an k u . Po trzech la tac h kom ercjalnych sukcesów fałszerstw o zo­ stało odkryte, a jego au to r ukarany. K siążkę wycofano z obiegu (ale jeszcze dwa lata te m u w idziałam jej angielską w ersję w w arszaw skiej księgarni). N ato m iast pu b lik ację Survivre avec les loups nabyłam w łaśnie dzisiaj, tzn. 1 m arca 2008 roku. K siążka jest jeszcze „ciep ła”, na okładce w idnieje zdjęcie M ishy (aktorka M a th il­ de G offart) z w ilkiem , au to rk a d ziękuje XO E d itio n s (filia Laffonta) oraz korek- torce M arie-T hérèse C uny za pom oc w now ym w ydaniu swoich w spom nień. Piszę „p u b lik ac ja”, bo chociaż od wczoraj w iem , że nie jest to autobiografia, nie jestem skłonna jej określić m ia n em pow ieści. A film dalej idzie w pary sk im k inie, w go­ d zinach południow ych, a więc w czasie, kiedy dzieci podczas zim ow ych ferii m ogą go oglądać.

M isha D efonseca przyznała się. D o czego jed n ak się przyznała? D o kłam stw a czy do koszm arów, k tó re ją p rze ślad u ją od czasów w ojny oraz że u b rała je w bardzo pięk n ą fabułę? Je d n ak czytając książkę o patrzoną w okładkę ze zd jęciam i z film u, nie m ogę oprzeć się p rze k o n an iu , że m am y do czynienia z m a n ip u la cją o w ym ia­ rze tyleż finansow ym , co ideologicznym i odczuw am zażenow anie. I W ilkom irski, i D efonseca stw orzyli falsyfikaty, które być m oże służyły „praw dzie w ew nętrznej” ich autorów , ale z pew nością nie służyły historycznej praw dzie o m ordzie dokona­ nym na narodzie żydow skim przez now oczesne państw o europejskie w „naukow y sposób” (jak p isali A dorno i H o rk h e in e r). I rów nież praw dzie o cichej zgodzie na ludobójstw o innych now oczesnych państw , w tym F rancji.

Gest przeproszenia ze strony prezy d en ta C hiraca, kontynuow any w d ek lara­ cjach prezy d en ta S arkozy’go, m oże być w tej sytuacji skom prom itow any. W ystar­ czy, że uczeń szkoły podstawowej dowie się, iż film Przeżyć z wilkami opiera się na kłam stw ie, że autobiografia M ishy jest m istyfikacją. M łody człowiek łatw o może uznać, że i in n e h isto rie, k tórym i „starzy zaw racają m u głow ę”, nie m iały m iejsca - że hitlerow cy nie zabijali dzieci, a obozy śm ierci to tylko d om niem anie. W tym m iejscu w kroczą „etatow i” antysem ici czy tzw. negacjoniści, k tórzy dyskurs lite ­ racki i film ow y o M ishy D efonseca u zn a ją za elem ent światowego spisku Ż ydów ... I dołączą do tego spisku rzetelne, o parte na archiw ach prace historyków fra n cu ­

(6)

skich, am erykańskich i izraelskich (nota bene podobnie klasyfikuje się historyczne u stalen ia Jana Tom asza Grossa) czy też znakom itą, w ydaną w języku fran cu sk im powieść am erykańskiego p isarza Jo n a th a n a L ittela , Les bienveillantes, o oficerze SS - św iadku i u czestn ik u Zagłady. G ranica m iędzy k łam stw em a fikcją bywa n ie ­ kiedy b ardzo cienka, n ie u ch ro n n ie jednak prow adzi do k o n k lu zji etycznych. Z a­ cytujm y opinię P h lip p e D i Folco, autora książki Les grandes impostures littéraires

(Paris 2004), o sytuacji D össekera - „W ilkom irskiego” :

A le te r a z , k ie d y p u b lic z n ie p r z y z n a ł s ię d o k ła m stw a , w y p a d a ło b y o d n ie ś ć s ię d o o s k a r ­ ż e ń , k tó re m u p o s ta w io n o . W s z y s tk o to n ie tłu m a c z y , d la c z e g o n a k r ę c o n o o n im d w a f il m y z a p u b lic z n e p ie n ią d z e i z b ło g o s ła w ie ń s t w e m ś w ia to w y c h in s ta n c j i p s y c h o a n a li­ ty c z n y c h o r a z z n a k o m ito ś c i ż y d o w s k ic h b e z ja k ic h k o lw ie k w ą tp liw o ś c i. M o ż n a b y ło w ię c u p r a w ia ć business w o p a r c iu o p a m ię ć o fia r fa s z y z m u , m o ż n a b y ło u d a w a ć u r a to w a n e g o , b ę d ą c ty lk o tu r y s tą [ . .. ] k ła m a ć ż o n ie i d z ie c io m o ty m , ż e g o a d o p to w a n o , o p o w ia d a ć m ę c z e ń s tw o c h ło p c a z a g u b io n e g o w p o ls k ic h ś n ie g a c h , a p o te m - ja k k o m iw o ja ż e r - je ź ­ d z ić z k o n fe r e n c ja m i, b rać p ie n i ą d z e i u w a ż a ć , ż e to n o r m a ln e . (s. 2 7 5 )

W arto dodać, że fałszywą osobowość W ilkom irskiego odkryto dopiero za p o ­ m ocą te stu DNA.

C ztery lata po w ydaniu zn akom itej k siążki D i Folco i dziesięć lat po skan d alu w yw ołanym przez W ilkom orskiego h isto ria się pow tarza. A przecież D efonseca w ydała swoją książkę dwa lata po Bruchstücke (1995). Jak W ikom irski stworzyła fabułę, opow iedziała o w ydarzeniu, którego n ie było.

I ta k w padam w p u ła p k i pisarstw a, które stały się d ylem atam i te o rii literatury. Pisząc „w ydarzenie, którego n ie było” p rzytaczam określenie fikcji. Tytuł nie od­ nosi się do zagłady Żydów, ale do n a rra c ji o tej zagładzie w książce, któ ra udaw ała autentyk. Czy „p o d ró b k a”, falsyfikat to „ lite ra tu ra fa k tu ” czy lite ra tu ra fikcji? Czy to, że obydwie k siążki (W ilkom irskiego i D efonseca) funkcjonow ały jako oso­ biste w spom nienia i że ich autorzy ta k je p rzedstaw iali, czy fakt te n zadecydow ał o le k tu rze referen cjaln ej, która w istocie - od wczoraj - okazała się referen cjaln ą iluzją? Tekst k siążki się nie zm ienił, n ato m ia st zm ien ił się jej w ym iar sem antycz­ ny: z praw dy stała się kłam stw em . A m oże jed n ak nie kłam stw em , tylko praw do­ podobną opow ieścią o tym , co m ogło być (dziew czynkę chcieli zabić ludzie, a u ra ­ towały ją w ilki). Może to p iękna bajka o P io tru siu i W ilku, m it n ałożony na straszną rzeczywistość? O kładka am erykańskiego w ydania A Memoire o f the Holocaust Years (pod ta k im ty tu łem książka ukazała się w USA) przedstaw ia b londynkę w stylu B arbie z w ilczkam i na rękach.

Pojaw ia się pytanie, którego unik a literaturoznaw ca: kto decyduje o statusie „ontologicznym ” św iata przedstaw ionego w tekście - in tencja autora czy czytel­ nik? A jeśli autor ukrywa swoją (kłam liwą) intencję? Czy płacząc na film ie o m a ­ łej M ishy za n u rzam y się w relacji o lu d z k ich losach, w których zdarzają się prze­ cież cudow ne rozw iązania, czy też chw ytam y szczegóły jak te n o chłopcach pol­ skich obrzucających k am ien iam i pociąg wiozący Żydów do Oświęcim ia? M yśląc, że M ischa D efonseca to rzeczyw iście w idziała, po p ad am y w kom pleksy zw iązane

II

I

(7)

2

1

2

O p in ie

z polsk im antysem ityzm em . K iedy jed n ak trzy tygodnie później dow iadujem y się, że autorka ukryw ająca się p o d nazw iskiem M ischa D efonseca to w szystko w ym y­ śliła, przestajem y wierzyć w te n fakt albo też pytam y, kto jej opow iadał o tym , że polscy chłopcy obrzucali k am ien iam i pociąg z Żydam i? Jednym słowem, pytam y nie o praw dę, ale o opowieść służącą za podstaw ę do innej, udającej praw dę opo­ wieści. N asze kom pleksy przerzucam y na osobę autorki: skoro spędziła w ojnę w Bel­ gii i n igdy nie była w okupow anej przez N iem ców Polsce, to p ytam y o jej praw o do przedstaw iania tak ich scen, p ytam y o dokum enty, któ re m ogły stać się p o d sta­ wą do k o n stru k cji książki i film u, jednym słowem, z pew ną ulgą p rzechodzim y do p y ta ń o praw dopodobieństw o.

Z tak ą ulgą p rzeszłam do le k tu ry książki. C zując, że zostałam okłam ana, uw aż­ nie śledziłam tekst udający praw dę. Ś ledziłam bez litości, bo ja też się zaangażo­ w ałam , przecież w alczę o praw dę. K siążka w ydaje się rów nie p ięk n a, jak film . W ydaje się, gdyż w istocie jest zbiorow iskiem p o p u la rn y c h toposów i literac k ich klisz. Począwszy od m otyw u dziecka wychowanego przez zw ierzęta (jak M owgli z Księgi dżungli K iplinga), przez h isto rię dziew czynki oderw anej od rodziców, aż do stereotypu antysem ickiej Polski. C zytając nie dziwię się, że w h isto rię M ishy uw ierzyli „zw ykli” czytelnicy - bajeczny w ątek m iesza się tu z realistycznym u ję­ ciem , a poza tym dziecko jako b o h a t e r . To wciąga praw ie jak k siążki K iplinga. Ale uw ierzyli p a n i D efonseca (Devael?) także wydawcy, a naw et sław na reżyserka. N ik t n ie szukał niekonsekw encji w datach, n ik t nie pytał o fizyczne m ożliw ości dziecka, au to rk a przek o n ała w szystkich o swoim żydow skim p o chodzeniu, n ie ­ u sta n n ie sprzeciw iając się - w tekście k siążki - nazw isku D evael, pisząc, że jej nazw isko n arzucono w początkach w ojny jako dziecku ukryw anem u przez k ato li­ ków. A więc jest tak, jak gdyby M onique D evael - „M isha D efonseca” - p rzew i­ działa i n iejako w yprzedziła dem askację.

Sugestywna n a rrac ja spraw ia, że u p raw nione jest pytanie: a m oże obecnie od­ kryte i ujaw nione w „Le S o ir” d o k u m e n ty też były podrobione? Przecież o takiej p ro d u k cji dokum entów w czasie w ojny m ów ią inne dokum enty. A w łaśnie o w yra­ b ia n iu dokum entów dla żydow skich dzieci opow iada b ohaterka książki. Z am knięty krąg, b łę d n e koło. K om u wierzyć? Z godnie z te o riam i „nowej h is to rii” (W hite, A nkersm it) w iarygodność zapisów jest m ożliwa do obalenia. A Jacques D errid a pow tarzał, że kłam stw a nie m ożna udow odnić, że kłam ca m oże zawsze odpow ie­ dzieć: w ierzyłem w to, co mów ię, ale pom yliłem się. W tedy opozycją dla praw dy nie jest kłam stw o, ale błąd.

Z anu rzo n y ch w n ierozstrzygalnych kw estiach literaturoznaw ców - kw estiach tak ich , jak tekstow e w yznaczniki fikcyjności, m gław ice in te rp re tac ji, w spólnoty in te rp re tac y jn e, in ten cja i in tencjonalność, im m an e n tn a etyka te k stu literac k ie­ go, teoria, która na zm ian ę chce się nazywać n arrac ją albo dialogiem - w szystkie in te le k tu aln e w ysiłki okazują swoją bezsilność w obliczu sytuacji, k tó rą opisałam . Teoria staje się an ty teo rią nie dlatego, że m yślenie scjentyficzne sam o się zdekon- struow ało, ale dlatego, że życie narzuca p y ta n ia, z k tórym i teoria nie p o trafi sobie poradzić. P rzeciętny czytelnik nie pyta, na czym polega różnica m iędzy au te n ty ­

(8)

kiem a fikcją, n ato m ia st czuje się głęboko poruszony, gdy ktoś p ró b u je go oszu­ kać, gdy czytany tekst udaje au ten ty k , podczas gdy...

N o w łaśnie, ale przecież znakom ita część w spółczesnej prozy udaje autentyki. N a czym więc polega różnica m iędzy tek stem Les Bienveillantes L ittela a Survivre avec les loups? Obydw ie narrac je n ap isan e są w pierw szej osobie, obydwie p rze d sta­ w iają subiektyw ne przeżycia, u L ittela - kata, u D efonseca - ofiary. Obydwa te k ­ sty p o ddano pro ced u ro m w eryfikacji. Tyle, że w fikcyjnej opowieści L ittela w za­ sadzie nie w ykryto błędów historycznych, a w kłam liw ym „ a u te n ty k u ” D efonesca jest ich m nóstwo.

Je d n ak nie o to chodzi. P ani D efonseca naruszyła k o n tra k t kom unikacyjny. W spólnota in te rp re ta c y jn a , do której te k st był skierow any, oczekiw ała praw dy w klasycznym znaczeniu. N ie jakiejś ta m „praw dy w ew nętrznej” czy ekspresji kosz­ marów. Te w szystkie m otywacje m ożna zastosować do lite ra tu ry pięknej i czytelnicy się do tego przyzw yczaili, dali jej licencję na snucie bajek. W sto su n k u do tekstów 0 Z agładzie oczekują jednoznacznej wizji, naw et gdy gotow i są wybaczyć autorow i błędy, b ra k i w edukacji historycznej, to sens te k stu z n a jd u ją w w ysiłku odtw arza­ nia, a nie w udaw aniu. K łam stw o naru sza reguły gry. To zresztą nie jest właściwe o kreślenie - ono grę w yklucza. Świadectwa H o lo k au stu są m o notonne, czarne, sm utne. O m ilczen iu św iadków pisali niedaw no D o ri L aub i S hoshana F elm an w książce Zdarzenie bez świadka. W opisyw anym przeze m nie p rzykładzie czarny te m at u b ran o w nowe in n e szaty - nie obóz, nie d eportacja, ale dziecko, zw ierzęta, przyroda, droga. G dzieniegdzie krew, ale rzadko, b o h aterk a walczy z n a tu rą , a nie ze złym i ludźm i. Raz jeden - jak w bajce - n arażo n a jest na próbę i - jak w bajce - w ychodzi z niej zwycięsko: zabija wroga. P otem trafia do dobrych ludzi. D efonse­ ca ułożyła bajkow ą fabułę. P odrobiony au ten ty k A Memoire o f the Holocaust Years m ów i o zd arzen iu , którego nie było. A utorka swój H olokaust stworzyła.

Z n am y dwa w ypadki, k ie d y praw da te k stu , w brew in te n c ji au to ra, stała się d o m en ą odbiorcy. P am iętam y o b u rzen ie P olaków na in te rp re ta c ję Malowanego p taka Jerzego K osińskiego. U tw ór - d eklarow any p rzez au to ra jako pow ieść - z a ch o d n i czytelnicy o d eb ra li jako relację o n ie m ie ck ie j o k u p ac ji w Polsce. D ru ­ gi p rzy k ła d to D ziennik A nny Frank, proza au ten ty c zn a , ale dla celów w ydaw ni­ czych p o p raw ia n a p rzez ojca już po śm ierci dziew czynki. Je d n a k rew elacje b a ­ daczy ręk o p isu w niczym n ie n aru szy ły le k tu ry referencyjnej za p isu Anny. W wy­ p a d k u p o d ró b ek ty p u W ilk o m irsk ieg o czy D efonseca szok, którego doznałam , p o w in ien - w edług m n ie - być u d ziałe m rów nież in n y c h czytelników . Ale czy będzie? N ie jest to ta k ie pew ne.

W czasach dzisiejszych zb ieran ie św iadectw czytania przestało być żm u d n ą 1 niew ykonalną pracą socjologów. O m istyfikacji D efonseca poinform ow ała prasa, reakcje czytelników i w idzów p o znałam z In te rn e tu . Tego źródła inform acji lite ­ raturoznaw ca nie m oże ignorować. P rzejrzałam site FER U S - stronę, na której publikow ał swoje arty k u ły Serge Aroles. O dpow iedzi in te rn au tó w dotyczyły głów­ n ie u sta le ń na te m at relacji człow ieka i wilka. O kazuje się, że i film , i książka p rze­ konały odbiorców. D o „scjentyficznych” b ad a ń A rolesa odnosili się z ironią, w ielu

2

1

3

(9)

2

1

4

O p in ie

z n ic h podkreślało, że w spólne życie dzikich zw ierząt z lu d ź m i jest m ożliwe. F a­ buła w zasadzie nie budziła sprzeciwów, a sprawa H olokaustu wręcz um ykała z pola w idzenia. Z auw ażano b ardziej fizyczne ograniczenia dziecka niż b łędy historycz­ ne. Ale aż do oficjalnej dem askacji odbiorcy i widzowie nie kw estionow ali praw ­ dziwości p rzedstaw ianej h isto rii. P otem zaś p isa li o praw ie do subiektyw ności. P rezentow ane d o k u m e n ty rów nież b u d ziły w ątpliw ości: do In te rn e tu w prow adzi­ ła je Jane D aniel, am erykańska edytorka Survivre avec les loups, po p rzegranym procesie z autorką.

P rzychylna recepcja film u i k siążki - n iek ied y będąca wręcz k p in ą z ustaleń „poszukiw aczy praw d y ” - daje do m yślenia. Z n an i badacze Z agłady w ogóle nie zajm ow ali się ta k im i spraw am i. P ogrążeni w pracach n a d rek o n stru k c ją i edycją dokum entów oraz w sporach na te m at m etodologii b ad a ń , d yskutujący na tem at różnic m iędzy św iadectw em a n arrac ją historyczną niejako zapom nieli, że tem at te n - jak w szystkie w ielkie tem aty - m oże stać się pastw ą k u ltu ry m asowej. Jeżeli była jakaś dyskusja n a d podróbką W ilkom irskiego, to dlatego, że tekst m iał w yjąt­ kową w artość artystyczną, pisali o n im także filozofowie i psychoanalitycy.

K siążka M ishy D efonseca funkcjonow ała spokojnie przez 13 lat w w ielom ilio­ nowych n ak ład a ch i dopiero p ro d u k cja film u w zbudziła w ątpliw ości środow isk żydow skich w Belgii. N ie śledzę d okładnie tego, co się dalej w zw iązku z film em dzieje w tym k raju . P roblem em dla m nie jest to, że w ielcy uczeni ig n o ru ją wpływ m istyfikacji na w ym iar poznawczy, kiedy udaw ana praw da zm ienia się w k ła m ­ stwo, a odbiorcą tych kłam stw są w łaśnie m łodzież i dzieci. Tak jak w om aw ianym w ypadku, gdzie p roblem Zagłady został zastąpiony przez p roblem p rzyjaźni dziew­ czynki i wilka.

F rancuzi, z któ ry m i rozm aw iałam , lekceważą sprawę. W spom niałam już, że lewicowy „N ouvel O b serv ateu r”, który n ap isał po p rem ierze film u bard zo przy­ chylną recenzję, po m iesiącu nie wycofuje się ze swoich ocen. Całą aferę in te rp re ­ tu je w k ateg o riac h ekspresyjnych: au to rk a m u siała w ypow iedzieć to, co tkw iło w niej od czasów wojny, a co było tra u m ą po u trac ie rodziców. K tóryś z krytyków nazw ał to procesem katharsis.

W swoich w yjaśnieniach au to rk a podkreśla, że nie dostała żadnych p ieniędzy za książkę, że pad ła ofiarą edytorskiej m a n ip u la cji, co oczywiście podtrzym yw ało­ by tezę o katartyczno-ekspresyjnej genezie książki. Jak się m a jed n ak owo kathar­ sis do 25 m ilionów dolarów, które am erykańska edytorka Memoire o f the Holocaust Years, Jane D aniel, jest w inna autorce; w 2005 ro k u M isha D efonseca w ystąpiła do sądu z żąd an iem połow y sum y od uzyskanych dochodów. Skończył się m it ekspre­ sji. Póki fantastyczna fabuła była przekazyw ana u stn ie, naw et w synagodze i na uniw ersytetach, n ik t nie m ów ił o p ieniądzach. D opiero zapis holakaustow ych fan ­ tazji, dzieło sfabrykow ane przez dwie osoby (co najm niej dwie), przeznaczone na rynek i przypadkow o, po w ielu latach zdem askow ane jako nieau ten ty czn e, stał się aferą praw ną i finansow ą. C iągle m yślę o tym , co na p ra p re m ie rz e opow iadała D efonseca pokazując w idzom kom pas - to było już po w ygranym procesie z edy- torką. I jak tu mówić o katharsis?

(10)

S plątany w ątek, który p rzedstaw iłam , m a w iele wymiarów. O pow iadając lite ­ racką em pirię, uw zględniłam tylko najb ard ziej sensacyjne m om enty, resztę pozo­ staw iam refleksji uczonych - tym , którzy zajm ują się Z agładą i tym , którzy piszą o an tropologii lite ra tu ry oraz jej recepcji, w reszcie tym , dla których w ażny jest p roblem etyki tekstu.

Abstract

Zofia MITOSEK U n iversity o f W a rs a w

A n Event T h a t N e v e r H a p p e n e d , O r, th e H olocaust fo r th e Lesser M ortals

This article tells a sto ry o f a literary fo rg e ry o n a Jewish girl's w a n d e rin g across Europe u n d e r G e rm a n occupation. T h e b o o k Surviving With Wolves, w ritte n as an autobiography, was greatly acclaimed in th e U.S., and a m ovie was pro d u ce d based o n it in 2 0 0 7. This la tte r circum stance p ro v o ke d Belgian historians to e m b a rk o n source research - and it eventually o c c u rre d th a t this m oving sto ry had been fabricated fo r propaganda-com m ercial purposes.

2

1

Cytaty

Powiązane dokumenty

Substituting the steady flow by uniform flow introduces considerably different motion resul for medium wave lengths. Japanese experiments for a tanker model indicate that for blunt

Numer czasopisma kończy artykuł poświęcony problematyce przeciwdzia- łania bezczynności sejmiku województwa w zakresie uznania instalacji za regionalną instalację

zadań zaproszona jest również rodzina, by mogła rozmawiać z innymi chrześcijanami, najpierw na płaszczyźnie lokalnej, to znaczy w para- fii czy diecezji, a następnie rodzina

An overview was presented of the challenges in the nature areas Voornes Dune and Goeree Dunes: threats, management problems, possibilities to restore the dune grasslands and humid

ICESat data over ~700 glaciers are enough to assess trends in glacial thickness change on the Tibetan Plateau which hosts ~37,000 glaciers.. Impact of

Brak perspektyw na osiągnięcie dwustronnego porozumienia w kwestii ewen- tualnego rozgraniczenia Śląska Cieszyńskiego spowodował, że na forum konferen- cji pokojowej Rada

zauważyła, że mur nie kończy się tam, gdzie sad, lecz ciągnie się dalej, jakby oddzielał znów ogród inny po tamtej stronie.. Dostrzegła zresztą wierzchołki drzew ponad murem,

Ale uczeni (chciałbym kiedyś na to miano zasłużyć) nie powinni chodzić w chomącie, choćby było prosto ze Strasburga czy innej Brukseli. Co nie znaczy, że Bruksela mi się