Janusz Sławiński
Podziękowanie Stanisławowi
Cichowiczowi
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (51), 9
1980
9 F IL O Z O F I D Z IE W C Z Y N K A
je s t in nej p ro w en ien cji? B udda m a w s w y m em blem acie słońce, Jezu s zaś je st zw a n y «Sol invictus»; Indianie z Now ego M e k sy k u w raz z ju trzn ią rozpoczynają liturgiczne obrządy, któ re m ają do pomóc słońcu, ich ojcu, w w ędrów ce przez nieboskłon, aby na św ie- cie nie zapadła nigdzie noc wieczna; w edle archaicznych G reków za ślu b in y Z iem i i Słońca d a ły p o czątek bogom i zw ierzęto m , rośli nom i kam ieniom ... O broty słońca, jedynego z ciał niebieskich, z k tó r y m człow iek sam orzu tnie łączy sw e ży w o tn e nadzieje, są m e ta fo rą, najbardziej w idom ą, człow ieczej doli. Dogłębnie p rzeży w a n e p rzez N ietzschego noce i dnie te j eg zystencji, je j ju tr z e n k a i je j zm ierzch , po zw oliły m u dostrzec całą grę św iatła i ciem ności. K ied y H alévy opowiada w sw ej m onografii o splątanych zw iązkach N ie tzschego z Pascalem , k tó r y w końcu postaw ił na wiarę, stw ierdza bez ogródek: «N ietzsche nie cofa się, staw ia problem niem al ta k sam o ja k Pascal, r y z y k u je i spogląda potw orow i w oczy». Porażo n y , um iera.
Daniel H a lévy po opub liko w a n iu «Nietzschego» w 1944 r. o trzym a ł od jednego z pierw szych c z y te ln ik ó w list, owoc le k tu r y zw łaszcza ostatniego zdania te j książki: «Pyta Pan, ja k iż głos kobiecy pom odli się za Nietzschego? A le ż dlaczego nie m iałb y to w łaśnie być głos te j d zie w czy n k i, którą sp o tkał na w eim a rskiej drodze i o k tó re j z głębi w łasnej nocy w y rze k ł: ‘C zyż to nie obraz niew inności?’». A le dość fa k tó w , dosyć d om ysłów .
Chociaż jeszcze raz — p rzez pow tórzenie, które ty le niesie, przez p o tw ierd zen ie, w spraw ie N ietzschego i d zie w czy n k i — p rzychodzi chęć p rzy to c zy ć słowa H a lé v y ’ego, w któ ry c h p rzyzn a je słuszność panu J . Soulairol:
w j e d n e j c h w i l i ! 12.
T y l e r z e c z y s i ę d z i e j e a l b o z n a ć o s o b i e d a j e
Podziękowanie Stanisławowi Cichowiczowi
M iło m i pod zięk ow ać P anu S ta n isła w o w i C ich o w iczo w i za sło w o w stę p n e — d a ją ce do m y ślen ia . A ta k że i p rzede w szy stk im : w im ien iu red a k cji „ T ek stó w ” — za p om ysł całego tego zeszytu oraz za e n e r g ic z n e za b ieg a n ie w o k ó ł jego realizacji.
J a n u sz S ła w iń sk i