Władysław Pociej
Wspomnienie pośmiertne : adwokat
dr Juliusz Sas-Wisłocki
Palestra 18/2(194), 87-88
N r 2 (194,1 W s p o m n i e n i a p o ś m i e r t n e 87
kresie szkolenia aplikantów adwokackich dobrze zasłużył się Adwoka turze”.
Dla uzupełnienia obrazu postaci Zmarłego: było zaszczytem być Jego przyjacielem . Miał licznych przyjaciół, Kolegom służył zawsze życzliwą radą i pomocą, nie zapominał nigdy w swoim życiu o tym , że vita honesta tiivere...
Adw. Piotr Szczepański
2.
A d w o ka t
d r Ju liu sz S a s - W i s ł o c k i
W dniu 3 września 1973 r. zmarł w Krakowie w wieku 64 lat adw. dr Juliusz Sas-Wisłocki, po 42 latach pracy w adwokaturze. Mimo że od lat był człowiekiem poważnie chorym (przebył przed laty ciężki w ylew krw i do mózgu), śmierć przyszła nagle, niemal znienacka.
B ył członkiem Rady Adwokackiej w Krakowie w ciągu trzech kaden cji: 1957— 1964 i 1967— 1970. W roku 1957 powierzono Mu zaszczytną funkcję przewodniczącego Walnego Zgromadzenia.
Piszę to wspomnienie o adwokacie Juliuszu Sas-Wisłockim z pewnego czasowego oddalenia, niemal „zza tego horyzontu życia, skąd zaczyna się pamięć”.
B ył już adw. Juliusz Sas-Wisłocki znanym „adwokatem adwokatów”, jak Go niektórzy koledzy dla Jego gruntownej w iedzy prawniczej nazy wali, kiedy po raz pierw szy zetknąłem się z Nim jako „syndykiem ” Brat niej Pomocy Studentów UJ. Był „syndykiem” oczywiście honorowym. Dla tejże Bratniej Pomocy, jak również dla studentów kancelaria Jego była zawsze otwarta, a On sam gotów każdej chwili do udzielania rad. Po dziw iałem Go następnie jako adwokata, protokołując rozprawy w cha rakterze aplikanta sądowego.
Myślę, że był przeciwnikiem trudnym i niewygodnym, nieustępliwym do granic formalizmu. Nie oddawał żadnej pozycji bez walki. Dla sądu był rzeczyw istym współczynnikiem wym iaru sprawiedliwości, podsuwającym starannie i skrupulatnie propozycje rozstrzygnięć w rozpatrywanych spra wach. W wystąpieniach swych wybiegał poza normalne rzemiosło adwo kackie i chyba nie popełnię pomyłki, jeśli stwierdzę, że nie mieścił się w ramach pospolitego wykonywania zawodu, że spojrzenie było zawsze szersze, a horyzont rozległy. Sam zawód nie wystarczał. B ył więc działa czem politycznym , samorządowym, zabierając odważnie głos, kiedy za szła potrzeba. Nie zawsze najlepiej na tym wychodził.
Jego wiedza prawnicza była gruntowna. W ybitny znawca kodeksu Na poleona, śledził do ostatnich dni żyw o orzecznictwo na tle tego kodeksu, także francuskie. Był adwokatem o dużym zacięciu naukowym. Nie było Mu dane uzyskać stanowiska pracownika naukowego, chociaż takie były Jego marzenia. Jeszcze na kilka miesięcy przed zgonem zwracał się do
8 8 R e c e n z j e N r 2 (194)
Rady Adwokackiej w Krakowie „o wystawienie odpowiedniego zaświad czenia i poparcie’’ jego starań o stanowisko docenta, o które miał za miar zabiegać.
Bliski był „Palestrze”. Publikował tu artykuły, opracował specjalną wkładkę. Pisać zaczął bardzo wcześnie. W „Palestrze” z roku 1931 na str. 60 w dziale: „Książki i czasopismu nadesłane” dumkrotnie odnotowano nazwisko Juliusza Sas-Wisłockiego jako autora artykułów w „Prawie”, organie W ydziałów Prawniczych i Ekonomicznych Ogólnopolskiego Związku Akademickich Kół Naukowych, którego był prezesem. Pełnienie te j funkcji wiązało się z Jego kilkuletnim pobytem tu Warszawie.
Zm arły reprezentował nieprzeciętną sylw etkę w środowisku palestry polskiej. Stąd pamięć o Nim pozostanie w gronie nie tylko najbliższych kolegów, ale trwać będzie w całej korporacji zawodowej.
adw. dr W ładysław Pociej
A £ < f N i t J E
1
.Kazimierz B u c h a ł a : Przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komu
nikacji drogowej, W ydawnictwo Prawnicze, Warszawa 1973 r.
Niejednokrotnie przy różnych
okazjach dawałem wyraz swej ad miracji dla powyższej pracy prof. Buchały, a w czasie zajęć dydak tycznych określałem ją zawsze ja ko najlepsze opracowanie, z jakim prawnik-karnik spotkał się w cią gu ostatnich lat. Tak więc znają już Czytelnicy mój ogólny pogląd
na recenzowaną książkę, która
ukazuje się już po raz drugi (pier wsze wydanie pochodzi z 1961 ri), ale na pewno chyba nie po raz ostatni, albowiem jej nakład jest stanowczo za niski w stosunku do
wartości i zapotrzebowania ze
strony środowiska.
Rozpoczynam swoją recenzję od gorącej i szczerej zachęty do na
bywania recenzowanej książki i
zaglądania do niej wtedy, gdy zaj dzie potrzeba rozważania proble
matyki związanej z konkretnym wypadkiem drogowym lub przy gotowywania się do zajęcia stano wiska w dyskusjach na temat przestępstw drogowych, dyskus jach — dodam — które dotychczas nie ustają ze względu na kontro
wersyjny charakter niektórych
rozwiązań normatywnych oraz
wobec braku jednoznacznych roz strzygnięć w judykaturze SN.
Książka składa się z 5 zasadni czych rozdziałów. Pierwszy z nich traktuje o przedmiocie, podmio cie i ofierze wypadku drogowego, drugi dotyczy przedmiotowej stro ny przestępstw drogowych, trzeci omawia naruszenie zasad bezpie czeństwa w ruchu jako znamię bezprawności wydarzenia, czwar ty wreszcie omawia winę i jej rodzaje. Rozdział piąty zajmu