• Nie Znaleziono Wyników

"Między saskim absolutyzmem a złotą wolnością : z dziejów wewnętrznych Rzeczypospolitej w latach 1712-1715", Józef Gierowski, Wrocław 1953 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Między saskim absolutyzmem a złotą wolnością : z dziejów wewnętrznych Rzeczypospolitej w latach 1712-1715", Józef Gierowski, Wrocław 1953 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

R ECEN ZJE

który podkreślając duże zasługi popularyzatorskie, a także badawcze pracy Barga (nb. zasługującej na przekład polski) polem izu je z niektórym i je j tezami, zwłaszcza dotyczącym i układu sił klasow ych w A n g lii X V I I w.

C zw arty tom „Średnich W iek ó w “ stanow i szeroki przegląd badań radzieckiej m e- diew istyki. W yb ór w ęzłow ej prob lem atyk i epoki, dojrzałość m stodologiczna prac, szeroki zakres badania źródłow ego, a także — w większości w yp ad k ów — now a­ torstwo w ustawieniu zagadnień oraz doborze m ateriału źródłow ego w ym ow n ie świadczą o stanie radzieckiej m ediew istyki. R ecen zow an y tom organu radzieckiej m ediew istyki jest jeszcze jednym dowodem ważności i potrzaby badań w zakresie d ziejó w powszechnych, spełniających poważną rolę w w alce ideologicznej i wnoszą­ cych w iele św ieżego pow iew u w badanie d ziejó w ojczystych.

Bronisław G erem ek

Józef G i e r o w s k i , M iędzy saskim absolutyzm em a złotą wolnością. Z dziejów w ew nętrznych R zeczypospolitej w latach 1712— 1715, Zakład im ienia Ossolińskich. W yd a w n ictw o P olsk iej A k a d em ii Nauk, W ro cła w 1953, s. 332.

A u to r stw ierdza na w stępie: „K oń cow e lata w ielk iej w o jn y północnej należą do stosunkowo słabo znanych odcinków historii polskiej. U padek w ew n ętrzn y R zp litej i utrata znaczenia m iędzynarodow ego p ow strzym yw ały historyków od z a j­ m ow ania się tym okresem “ . E odać wypada, iż za w a żyły tutaj jeszcze sugestie takich badaczy „czasów saskich“ , ja k Szym on A s k e n a z y czy Józef F e l d m a n , k tórzy w sw ych poszukiwaniach za m ateriałem źródłow ym sięgali przede w szyst­ kim do m ateria łów archiw alnych obcych, nie w n ikając głębiej w zasoby archiw ów krajow ych. Odstraszało to niektórych późniejszych badaczy, którzy nie m ieli m oż­ ności przeprow adzenia rozległych poszukiwań archiw alnych za granicą. Słyszało się nieraz w kołach historyków, że zwłaszcza bez a rch iw aliów drezdeńskich trudno badać „czasy saskie“ . N ie p odzielał tego zdania J. G i e r o w s k i i p rzy ­ stąpił do badań opierając się na bogatych m ateriałach archiw alnych i rękopiśm ien­ nych krajow ych. Okazało się w rezultacie, że osiągnął w y n ik i poważne, nieraz pełniejsze niż ci historycy, którzy d a w ali stanowczą p rzew agę m ateriałom źródło­ w ym obcym. Uniknął p rzy tym błędów w yn ikających z traktow ania spraw w ew n ętrz- no-polityczn ych ówczesnej R zeczypospolitej z punktu w idzenia niejednokrotnie pow ierzchow nej i jednostronnej oceny obcych dyplom atów.

Z p ozycji h istoriografii idealistycznej pisali na temat kon federacji tarno- grodzkiej K . J a r o c h o w s k i , S. Askenazy, A . P r o c h a s k a , J. F eld­ man, W. K o n o p c z y ń s k i . O ryginalnością ujęcia w yróżn iało się w szcze­ gólności studium Feldm ana „G eneza k on federacji tarn ogrodzkiej“ 1. W iększość h i­ storyków doszła do wniosku, że w latach 1713— 1715 August I I p rzygo to w yw a ł zamach stanu p rzy pom ocy w ojska saskiego, dążąc do w prow adzenia abso­ lutyzm u monarszego w Polsce. W odpow iedzi na zdzierstw a i p row ok acje wojska saskiego szlachta chw yciła za broń i u tw orzyła konfederację, którą poparła rów n ież znaczna część w ojska koronnego. Ruch przyb rał rozm iary przez Augusta I I nie przewidziane. K ie d y w alka przew lekała się, w ówczas P iotr I narzucił swe pośred­ nictwo. W rezultacie kon federacja została rozwiązana, natom iast August I I mu­ siał w yrzec się planów absolutystycznych. U trzym any został dotychczasowy ustrój

(3)

R zp litej bez zm ian istotnych, a gw arantem tego stanu rzeczy b ył car rosyjski. Ozna­ czało to przekreślenie w p raktyce i na przyszłość planów w prow adzenia absolu­ tyzmu. Inaczej naśw ietlał sprawą Feldm an. Jego zdaniem nie było m ow y o rozm yśl­ nych działaniach dworu celem sprow okow ania w ystąpienia szlachty. „P rzygotow a n y rzekom o przez dw ór zamach stanu, k tóry m iał dać początek k o n fed eracji tarn ogrodz- kiej, n ależy do rzędu legend historycznych“ . N ie o „m ak iaw elizm ie saskim“ trzeba m ówić, ale raczej o intrydze dyplom acji carskiej, która potajem nie podsycała opo­ zycję hetmańską (szczególnie na L itw ie ) w celu zaszachowania Augusta II, próbu­ jącego podówczas osobnego porozum ienia ze Szw ecją, w chodzącego na tory p o lity ­ ki antyrosyjskiej. Rów nocześnie zaś p ow rót K a ro la X I I z T u rc ji i p ojaw ien ie się jego w S trzałow ie na Pom orzu obudziło now e n adzieje w śród polskich „stan isław - czyków “ , którzy o ży w ili teraz swą agitację przeciw ko Augustowi. Feldm an w id zi tedy w yjaśn ien ie gen ezy k on fed eracji w inspiracji rosyjskiej bądź szw edzkiej, dzia­ łających w odm iennych celach, zgodnych jednak w sw ym ostrzu skierow anym prze­ ciw ko Augustow i. Celem k o n fed eracji (określanej przez Feldm ana m ianem „r e ­ w olu cji p o lity czn ej“ ) była detronizacja Augusta II. W istocie o to chodziło Szw ecji, natom iast dyplom acja rosyjska chciała tylko zaszachować Augusta i zmusić go do poniechania in tryg antyrosyjskich. W idząc zaś w całym przebiegu w ydarzeń coraz w yraźn iej ręk ę szwedzką, R osja przeciw staw iła się planom konfederackim detroniza­ cji Augusta i narzuciła w końcu swe pośrednictwo dążąc do pośpiesznej lik w id acji konfliktu w ew nętrznego w R zplitej. August utrzym ał się na tronie polskim w b rew Intencjom polskich i obcych detronizatorów . A w ięc w yn ik k o n fed eracji nie b y ł je ­ go klęską, lecz zw ycięstw em — dow odzi Feldm an.

N ie ulegając sugestyw nej koncepcji Feldm ana prof. J. G ierow sk i przystąpił na nowo do przebadania całego zagadnienia opierając się na bardzo obfitym m a teria le archiw alnym (głów n ie k rajow ym ). W ychodząc z p ozycji m arksistowskich przed­ staw ił obszernie stosunki społeczno-gospodarcze w R zeczypospolitej om awianego okresu. W skazał szczególnie na pow ażne osłabienie sił w ytw órczych, „k tóre stano­ w iło n ajw ażniejszą przyczynę załam ania się wszelkich prób refo rm y państwa szla­ checkiego“ . Regres gospodarczo-społeczny R zeczypospolitej, następstwo gospodarki folw arczno-pańszczyźnianej, p rzyb iera ją cy groźne dla samej egzystencji państwa rozm iary w w ieku X V II, pogłębiony został jeszcze zniszczeniam i w ojen n ym i okresu w ielk iej w o jn y północnej i klęskam i elem entarnym i. N iszczyły k raj przem arsze w ojska obcego, niem niej rów n ież i polskiego, nie płatnego wskutek zupełnego roz­ stroju skarfcowości państw ow ej, zdem oralizow anego i sam owolnego, będącego n ie­ raz narzędziem w rozgryw kach i w zajem n ych porachunkach m agnatów, zwłaszcza hetm anów. M ia ry nieszczęść dopełniało jeszcze w prow adzen ie przez Augusta I I do Polski w ojsk saskich (pod pozorem niebezpieczeństwa w o jn y z Turcją, w istocie głów nie celem przerzucenia ciężaru ich utrzym ania na barki polskie), które w spo­ sób system atyczny niszczyły kraj kontrybucjam i i rek w izycjam i, nader często ucie­ kając się do pospolitych, brutalnych grabieży. O fiarą padał przede w szystkim chłop, n ieraz także mieszczanin albo naw et szlachcic. N a w si zaostrzała się w alka klaso­ wa. Broniąc się przed w yzyskiem ze strony pana i grabieżą żołnierską chłop rato­ w a ł się m asowo zfoiegostwem, uchodząc poza granice państwa. W pom yślniejszych dla siebie okolicznościach chłopi stosow ali czynne fo rm y oporu, np. na Podkar­ paciu, gdzie szerzyło się zbójnictw o, czy zwłaszcza na U krainie praw obrzeżnej, gd zie o ży w iły się ruchy powstańcze kozacko-chłopskie, którym z trudnością prze­ ciw staw iała się m agnateria polska, próbując ratow ać swe latyfu n dia za pomocą skierow anych tam głów nych sił w ojska koronnego (zainteresow any b y ł w tej spra­

(4)

R ECEN ZJE

w ie n a jży w iej hetman w. kor. A d a m Sieniaw ski). W niektórych w ypadkach udało się szlachcie skierow ać opór chłopa przeciw ko obcemu w yzyskow i, tj. p rzeciw k o w ojskom saskim; dochodziło naw et czasem do wspólnych wystąpień chłopów, m iesz­ czan i szlachty przeciw ko grabieżcom saskim. B y ły to jednak w ypadki sporadyczne. W ogólności szlachta bała się zbrojn ej postaw y chłopów, która m ogła się zw rócić w każdej ch w ili także i p rzeciw rodzim ym w yzyskiw aczom . Rów nocześnie zaś, p ró­ bując ratow ać dochodowość swych majętności, znajdujących się przew ażnie w sta- n:'e opłakanym , uciekała się szlachta do now ych form w yzysku chłopa: z w yb ra ­ nych od chłopów podatków i kontrybucji szlachcic część tylko w ypłacał pobor­ com, zatrzym ując dla siebie do 20% w ybranych pieniędzy. Bezradna jednak była szlachta w obec faktu w ylu dn ien ia w si na skutek w yd arzeń w ojen n ych i zbiegostw a chłopów. W obec braku rąk do pracy p o ja w iły się tendencje przenoszenia poddanych na czynsze, p rzy czym chodziło przew ażn ie o zastosowanie gospodarki czynszow ej tylk o na okres przejściow y. W zachodnich częściach Polski założono w tych latach pew ną ilość osad „olęderskich “ w dobrach pryw atnych. T en den cje do przejścia na czynsze znalazły zresztą zastosowanie głów n ie w ekonomiach królewskich, cał­ kiem w yją tk o w o ob ejm ow ały one szlachtę, „k tó ra n ajw yraźn iej dążyła do pow rotu stosunków sprzed w ojny, do ponow nej stabilizacji sw ych dochodów w oparciu 0 rentę odrobkow ą“ (s. 67). W zupełnym upadku b y ły w reszcie w om aw ianym okre­ sie miasta, a p ierw sze podejm ow ane podówczas próby odrodzenia przem ysłu i han­ dlu zostały przekreślone na skutek otw artego kon fliktu zbrojnego m iędzy szlach­ tą a Augustem w latach 1715— 1717.

N a tym tle om awia G ierow ski rozkład państwowości R zeczypospolitej szlachec­ kiej, ugrupowania polityczne i p o lity k ę zagraniczną W zw iązku z ogólną sytuacją m iędzynarodow ą na danym etapie w ielk iej w o jn y północnej. A u tor ocenia zresztą rolę R zeczypospolitej w polityce zagranicznej jako bardzo skromną, stw ierdzając, że... „na dobrą sprawę trudno m ów ić o ja k iejś konsekwentnej polskiej polityce za­ granicznej w om aw ianym okresie. Zeszła ona do roli pom ocniczej w stosunku do po­ lity k i saskiej“ (s. 92). N ie m ogło być zresztą inaczej w obec postępującego rozkładu w ew nętrznego, k tóry przyb ierał ju ż rozm iary katastrofalne. Zrozum iałe, że w taj sytuacji w kołach m agnacko-szlacheckich w Polsce roztrząsano koncepcje „n apra­ w y “ Rzeczypospolitej. N a ogół jednak większość m agnaterii i szlachty opowiadała się za utrzym aniem dotychczasowego ustroju i przeciw staw iała się w szelkim n ow o­ ściom, żądając jeszcze ugruntowania „zło tej w oln ości" szlacheckiej. R zecz jasna, iż tego rodzaju zdecydow anie wsteczne tendencje, firm ow an e hasłem „obrony praw R z p lite j“ , służyły w istocie interesom m agnaterii i przyczyn ić się m ia ły do dalszego u trw alenia rządów magnackich. T y lk o w kołach „b ard ziej niezależnych elem entów spośród średniej szlachty“ w yk lu w a ły się śmielsze pom ysły reform atorskie, które form u łow ali Stanisław Dunin K a rw ic k i i Stanisław Szczuka. P om ysły te zresztą bynajm niej nie podw ażały istniejącego ustroju a zm ierzały jed yn ie do pew nego usprawnienia państwowości szlacheckiej. G ierow ski uważa tak K arw ick iego, ja k 1 Szczukę za przedstaw icieli średniej szlachty (s. 100— 101). N ie jest to w pełni słuszne odnośnie do Szczuki, k tóry ze średniej szlachty przeszedł już do m agnaterii, piastując urząd m inisterialny (podkanclerzy litew ski) i dorabiając się w ielk iego majątku. P la n y zasadniczych zm ian u strojow ych w ych od ziły podówczas z kół d w or­ skich. W śród doradców saskich Augusta I I rod ziły się pom ysły w prow adzenia w P o l­ sce absolutyzm u monarszego, najrad yk aln iej sform ułow ane w głośnym p rojek cie Flem m inga, k tóry zalecał drogę zamachu stanu p rzy pom ocy w ojska saskiego; u ży­ cie siły brał pod uw agę rów n ież w sw ym p ro jek cie dyplom ata saski Lagnasco.

(5)

F lem m ing n aw iązyw ał zresztą do poprzednich swych tego rodzaju p ro jek tó w (sprzed roku 1700), w których p rzew id yw a ł sprow okow anie zam ieszek w ew nętrznych w P o l­ sce p rzy posłużeniu się pułkam i saskimi.

Zachodzi pytanie, czy i na ja k ie siły w P olsce m ógł liczyć August I I w swych dążeniach do wzm ocnienia w ład zy królew skiej. N ieliczn a ty lk o grupa m agnaterii była związana z dworem , a i w obrębie ow ego obozu dworskiego nie brak było la - wirantów . C zołow i zresztą przedstaw iciele m agn aterii p olsk o-litew sk iej p rzeciw ­ staw iali się planom wzm ocnienia w ła d zy królew skiej, które m usiałyby bardzo po­ ważnie osłabić ich pozycje. W tych warunkach jest rzeczą zrozumiałą, że p rojek ty dw orskie m iały ostrze antym agnackie. W projektach tych brano pod u w agę m ożli­ wość w yzyskania niechętnych m agnaterii nastrojów średniąj szlachty, pozyskanie je j w rozgryw ce króla z m agnatam i. F lem m ing od w oływ a ł się tutaj zapew ne do sw ych wspom nień z okresu antysapieżyńskiego ruchu szlacheckiego na L itw ie (1700), podsyconego i w yzyskanego przez d w ór dla obalenia oligarch ii Sapiehów

Zapom niał chyba, iż tenże ruch szlachecki zaw dzięczał swą siłę i rozmach w znacznej m ierze poparciu, jakiego udzieliła mu cała plejada m agnaterii lite w ­ skiej poróżniona podówczas z Sapiehami. U sedna rzeczy tkw iła zatem rozgryw ka m iędzy dw om a obozami m agnackim i; w alka toczyła się w istocie o to, czy rządy sp ia w ow a ć będą na L itw ie w yłączn ie Sapiehowie, czy tsż kilka innych rodzin m ag­ nackich. M iał n iew ątp liw ie w pam ięci Flem m ing konfederację sandomierską (1704), zw iązek sztrszych mas średniej szlachty dla obrony tronu Augusta I I przeciw ko opozycji m agnackiej, szukającej p rotek cji szw edzkiej. A le i w tym ruchu w istocie poważną rolę odgryw ała silna grupa magnacka, występująca po stronie Augusta. W szystkie doświadczenia la t ostatnich w skazyw ały na to, iż gospodarcza przewaga m agnatów -latyfundystów pozw ala im rów nież w sensie politycznym uzależniać od siebie m asy szlacheckie. W tej sytuacji rachuby kół dworskich na poparcie śred­ niej szlachty przeciw ko op ozycji m agnackiej nie m ia ły uzasadnienia w realnym układzie sił polityczn ych w Rzeczypospolitej. K ie d y G ierow ski pisze o przebiegu sejmu roku 1712 i zaznacza, że Stanisław D en h off proponow ał tam że zw ołanie sej­ mu konnego, dodając od siebie uwagę, iż b y ło b y to odw ołanie się do kon federacji

sandomierskiej, „próba stworzenia now ego sojuszu m iędzy królem a średnią szlachtą, skierowanego w yraźn ie przeciw ko opozycji m agnackiej“ (s. 156) — to trzeba dodać zastrzeżenie, że w istocie w k on fed eracji sandom ierskiej tk w iły rów n ież silne ele­ m enty m agnackie. A zresztą August II, ja k słusznie stw ierdza G ierow ski, „za m oc­ no zw iązan y b ył w R zeczypospolitej z m agnaterią, b y m ógł ryzyk o w a ć w yb ó r no­ w e j d rogi“ . Dodaje, że m agnateria z obozu królew sk iego „w yra źn ie przeciw staw iała

się planem oparcia na średniej szlachcie, obaw iając się, b y niezadow olenie nie w y ­ ładow ało się i na magnackich doradcach króla“ . G dyby naw et zresztą udało się d w o­ ro w i pozyskać część szlachty dla w ystąpień antym agnackich, to i w takim wypadku ó w „sojusz króla ze średnią szlachtą“ b yłby jakąś efem erydą. W ystarczyło, aby m ag­ naci podsycili obaw y szlachty przed absolutum d om in iu m — na pew no masy szla­ checkie w swej w iększości zaw ahałyby się i rychło porzuciłyby sprawę królewską. W rezu ltacie w y d a je się, że hasło odw ołania się do szlachty przeciw ko intrygom o p ozycji hetm ańskiej było tylko straszakiem w ręku p a rtii dw orskiej. Hasło to zn aj­ dow ało pew ien oddźw ięk wśród szlachty w momencie, k ied y powszechne niezado­ w olen ie z ucisku „żołnierza d om ow ego“ k ierow ało się przeciw ko hetmanom: A d a ­ m ow i Sieniaw skiem u i L u d w ik o w i P o ciejo w i. N iem n iej sądzić należy, że zbyt

optym istyczny jest wniosek autora, jakoby podówczas „istniała m ożliw ość wspól­ nego w ystąpienia króla i średniej szlachty przeciw ko n ajpotężniejszym · m

(6)

agna-R ECEN ZJE

tom -hetm anom “ (s. 106). Chodzi przecież nie o ch w ilow e nastroje szlachty, ale 0 realns, trw alsze m ożliw ości sojuszu m iędzy fcrólem a średnią szlachtą. Podstaw y po temu b yły nader nikłe. Do podobnej oceny sytuacji doszedł zresztą sam August II, w prow adzając do kraju znaczne siły w ojsk ow e saskie. Rychło po ich w k rocze­ niu w szelkie rachuby dw oru na poparcie ze strony szlachty przeciw ko opozycji m ag­ nackiej zostały d efin ityw n ie przekreślone. Ucisk i w yzysk żołnierza saskiego zni­ w eczył wśród szerszych mas szlachty niem al całkow icie resztę sym patii do A u ­ gusta II, u łatw ił zaś znakom icie sytuację opozycji m agnackiej, która zręcznie pod­ sycała teraz nastroje antysaskie. Taka była sytuacja w latach 1713— 1715. N a tym podłożu w yrosła kon federacja tarnogrodzka.

W otoczeniu Augusta I I musiano liczyć się z podobnym i następstwam i w p ro ­ wadzenia w ojsk saskich na teren R zeczypospolitej. W daw niejszej historiografii w y ­ jaśniano posunięcie dworu koniecznościam i fin an sow ym i (niemożność utrzym ania w iększych sił w ojskow ych w w ycieńczonej Saksonii) ja k też polityczn o-w ojen n ym : (niebezpieczeństwo in w a zji tureckiej na U krainę prawobrzeżną, następnie obawa ataku szw edzkiego od strony Pom orza Z a ch o d n iego )?. M om enty te o d gryw a ły nie­ w ą tp liw ie ważną rolę, nie m ogły jednak decydow ać w całokształcie p o lityk i kró­ lew skiej. Dodać należy, iż postępow anie w ojsk saskich było tego rodzaju, że musiało or.o w yw o ła ć n ajżyw sze w zburzenie w Polsce, tak wśród szlachty, ja k chłopów 1 mieszczan. Sasi zach ow yw ali się brutalnie, grabieżczo. Sam ow oli żołn ierzy i o fi-

cerow nie ham ow ały w sposób w idoczny jakieś rozkazy z góry. Nasuwa się stąd prosty wniosek, że dw ór Augusta I I uznał mom ent za w łaściw y do odsłonięcia ostat­ nich swych kart, tj. wzm ocnienia w ła d zy k rólew sk iej w R zeczypospolitej p rzy po­ m ocy w ojska saskiego. August nie lic zy ł ju ż na poparcie ze strony średniej szlach­ ty. „K lik a niepew nych m agnatów, cudzoziem scy dyplom aci i obce w ojsko oto m ia­ ły być podstaw y dzieła... obóz dworski konsekw etnie w kraczał na tę drogę“ (s. 183), tj. dążył do zamachu stanu. G ierow ski pisze dalej przeciw staw iając się całkow icie tezom Feldm ana: „W y d a je się, że... można stw ierdzić zam iar sprow okow ania przez Sasów w R zp litej rozruchów, których wybuch stanow iłby pretekst do zatrzym ania w ojsk saskich. Jaki b ył cel dalszy tego postępowania, można się już tylko do­ myślać tak, ja k dom yślała się tego cała ówczesna szlachta: wzm ocnienie w ład zy królew skiej i u tw ierdzenie W ettyn ów na tronie polskim, zgodnie z projektam i F lem - m inga i Lagnasco. M a k ia w elizm saski n ie b ył w ięc tylk o „legen dą historyczną“ (s. 219). W y w o d y autora są przekonyw ające. Dodać jeszcze m ożna jedn o na ich po­ tw ierdzenie. Jeśli August I I uzasadniał w prow adzen ie znacznych sił w ojskow ych do Polski w roku 1713 groźbą in w a zji tureckiej, w r. 1714 niebezpieczeństwem po­ nownego ataku szwedzkiego, to oznacza, iż w danej sytuacji okoliczności zew n ętrz­ ne sp rzyjały zam ierzeniom królewskim . W końcu ani do in w a zji tureckiej, ani do napaści szw edzkiej nie doszło. P o zo ry jednak p rzem aw iały za decyzją królew ską trzym ania w P olsce w ojsk saskich. N ie m iał ich zam iaru chyba w yprow adzać przed dopełnieniem sw ych dalszych celów : przed zupełnym pognębieniem „stanisław czy- k ó w “ i przed wzm ocnieniem w ład zy królew skiej. W obec zaś kom plikacji w sytuacji m iędzynarodow ej, spowodowanych p ow rotem K a rola X I I na Pom orze, m ógł A u ­ gust I I oczekiwać, iż P io tr I, zmuszony do rzucenia w iększych sił na teatr wo.,ny w obec w zm ożonej aktyw ności Szw edów , nie będzie m ógł ingerow ać w spraw y w

e-Jeśli chodzi o stosunki w ew n ętrzn e w Rzeczypospolitej, to tutaj pew ne konkret­ ne niebezpieczeństwo dla tronu Augusta I I przedstaw iał spisek Jana Stanisława Jabłonowskiego, k tóry jednak został zawczasu stłum iony przez Sasa (aresztowanie- Jabłonow skiego i n iektórych jego w spółpracow ników ). O m aw ia tę spraw ę G ierow ­ ski (s. 178— 180).

(7)

w n ętrzne Polski, na co liczyła w szczególności partia hetmańska P ocieja na Litw ie. Zarazem rokow ania nawiązane m iędzy dw orem Augusta I I a S zw ecją p rzy pośred­ n ictw ie francuskim m iały prow adzić do odrębnego pokoju ze Szw ecją, a w ięc do ogólnego w zm ocnienia p o zy cji Augusta. Taka była sytuacja w r. 1714, ja k się zda­ w ało, najdogodniejsza dla rea liza cji planów absolutystycznyeh w Polsce. W r. 1715

sytuacja uległa już zm ianie na niekorzyść Sasa. R okow ania ze S zw ecją nie dały wyniku, gd yż K a ro l X I I nadal p od trzym yw a ł spraw ę Stanisława Leszczyńskiego. August I I musiał z konieczności szukać znow u oparcia w Rosji. A le burzy w ew n ętrz­ nej, rozpętanej w P olsce na skutek grabieżczej gospodarki w ojsk saskich, nie zdo­ łał już powstrzym ać. Już w roku 1714 szlachta siadała na koń przeciw ko Sasom. Ruch „republikański“ średniej i drobnej szlachty p rzybiera groźniejsze fo rm y w ro ­ ku 1715. W ybucha rokosz pod nazwą konfederacji tarnogrodzkiej — antykrólew ski ruch noszący „piętno średnioszlacheckie“ .

Sytuację obozu, dw orskiego w r. 1715 określa prof. G ierow ski trafn ie: „Zam iast 0 w zm ocnienie w ładzy trzeba było w alczyć o utrzym anie k oron y“ . T a k ie jest zgod­ ne z rzeczyw istością historyczną w yjaśn ien ie k on fed eracji tarnogrodzkiej. W za­ wierusze w ew n ętrzn ej w Rzeczypospolitej zniszczały plany absolutystyczne A u gu ­ sta II, zarazem zaś zatracone zostały na szereg lat w szelkie śmielsze pom ysły r e fo r­ m atorskie. W tym znaczeniu k on federacja tarnogrodzka odegrała ro lę n iew ą tp liw ie wsteczną, przyczyniając się do utrw alenia zasadniczych podstaw ustroju „zło to w o l- nościow ego“ , na których — pod zupełnie już fik cyjn ą firm ą „dem okracji szlache­ c k ie j“ — żerow ały fra k cje i k lik i magnackie.

W ład ysław K onopczyński określił kon federację tarnogrodzką m ianem „ruchu dem okratyczno-szlacheckiego i ogóln o-n arodow ego“ . W istocie nosiła ona pozory ruchu „derr.okratyczno-szlacheckiego“ , obejm ując szerokie m asy średniej i drobnej szlachty, posługując się hasłami „d em ok racji szlach eckiej“ w w a lce z dążeniam i absolutystycznym i króla. Za kulisam i działała jednak m agnateria, starając się usil­ nie zabezpieczyć sw e interesy, zapew nić sobie nadal potężne w p ły w y w państwie. W każdym zaś razie n ależy odrzucić określenie k on fed eracji tarnogrodzkiej jako „ruchu ogólnonarodow ego“ . W p ra w d zie w początkach k on federacji w K rak ow sk iem w zięli udział w w alce z żołnierzem saskim rów n ież chłopi i mieszczanie. W tym m om encie była to ja k b y powszechna w alka z obcym uciskiem. I nadal zresztą chłopi p row ad zili zaciętą w alk ę partyzancką z Sasami, tw orząc rów n ież sam odzielne od­ działy. P rzyw ód cy kon federacji starali się skierow ać niezadow olenie chłopów w y ­ łącznie przeciw ko Sasom, odw racając uw agę chłopstwa od rodzim ych w yzysk iw a ­ czy. Rychło jednak wśród szlachty p rzew ażyła obawa, aby ruch chłopski nie zw ró ­ cił się także i przeciw ko niej („aby Sasów w ybiw szy, o panach nie pom yśleli“ — s. 304). O baw y' te nie b y ły bezpodstawne, skoro w starostw ie nowotarskim , które poprzednio w ystąpiło przeciw ko Sasom, wzburzeni kwaterunkam i, kontrybucjam i 1 gw słtam i w ojsk konfederackich chłopi p o rw a li się rów n ież i na szlachtę. Od tej ch w ili poważną troską szlacheckich kon federatów było „uspokojenie poddanych“ , „u trzym anie za w szelką cenę nienaruszalnych p rz y w ile jó w szlacheckich“ (s. 305). K on fed eracja zamknęła się ściśle w ramach ruchu szlacheckiego, w alka rozgryw ała się m ięd zy feudałam i.

U w ażając za tra fn y ogólny tok w y w o d ó w G ierow skiego nie zawsze m ożna zgo­ dzić się z nim w szczegółach. N a niektóre m om enty zw rócono uw agę już poprzed­ nio. W y d a je się również, iż ogólna konstrukcja pracy nie jest bez wad. T a k więc. przed om ów ieniem klęsk elem entarnych należałoby chyba m ocniej podkreślić, że chodzi tutaj o okres pow ażnego regresu ekonom iczno-społecznego, spowodowanego

(8)

RECEN ZJE

przerostam i gospodarki folw arczno-pańszczyźnianej. A u tor pisze w p raw d zie o tym przy różnych okazjach, należałoby jednak tę spraw ę postawić jasno na wstępie: chodzi o w yraźn e podkreślenie, że zniszczenia w ojenne i klęski elem entarne stano­ w iły n iew ą tp liw ie m om ent w ażny w rozkładzie gospodarki ówczesnej Rzeczypospo­ litej, ale w tórn y — w obec ogólnego regresu ekonomiczno-społecznego,. A u to r zazna­ cza w e w stępie: „Całość pracy została podzielona na d w ie zasadnicze części. P ie r w ­ sza z nich zajm uje się sytuacją społeczno-ekonom iczną kraju i charakteryzuje n a j­ w ażniejsze tendencje p o lityk i w ew n ętrzn ej i zew n ętrzn ej“ . W ogólnym układzie pracy n ie jest to przeprow adzone konsekwentnie. U w a gi autora o „rozk ład zie pań­ stw ow ości szlacheckiej“ pow in n y być pow iązane z om ów ieniem „ugrupow ań p o li­ tycznych w R zeczyp osp olitej“ , dopiero po tym jest m iejsce na uw agi o „p olityce zew n ętrzn ej R zeczypospolitej w latach 1709— 1712“ . W samej pracy p o lityk a ze­ wnętrzna om aw iana jest przed w yjaśn ien iem tendencji p o lityk i w ew n ętrzn ej. A da­ lej. N ie chodzi bynajm niej o u spraw iedliw ien ie takich czy innych nastrojów szlach­ ty, ale o ich wyjaśnienie. Dla tej spraw y kapitalne znaczenie ma om ów ienie ó w ­ czesnych p ro jek tó w rozbioru Rzeczypospolitej, w których poważną rolę od gryw ał sam August II. A u tor porusza te spraw y p rzy (na ogół trafn ej) charakterystyce A u ­ gusta I I (s. 113— 114), ale sprawa pom ysłów rozbiorow ych w ychodzi tutaj raczej blado. P ow ażn e w ątpliw ości budzi naśw ietlen ie przez autora kw estii Pom orza w la­ tach om awianych. G ierow ski pisze (s. 93): „Znacznie m niej uw agi zwracano na teren Pom orza, gdzie ro zg ry w a ły się w ypadki, m ające co najm niej rów n ie doniosłe zna­ czenie dla przyszłych d ziejó w P o lsk i“ . A u to r zestaw ia tutaj spraw y pomorskie z kw estią losów U k ra in y praw obrzeżnej. N ie ulega kw estii, że sp ra w y pomorskie m iały o w ie le w iększą w agę i w ogóle trudno te rzeczy zestaw iać na jedn ej płaszczyź­ nie. W przypadku Pom orza chodziło o n ajbardziej istotne interesy narodu polskie­ go, w prwypad’ku U k rain y o interesy kilku polskich latyfu n d ystów i p ew n ej ilości polskiej szlachty. Inna rzecz, iż sprawa m ożliw ości opanowania Pom orza Szczeciń­ skiego została przez G ierow skiego raczej w yolbrzym iona. August I I chciał w istocie odebrać Szw edom posiadaną przez nich część Pom orza, ale nie dla Polski, lecz dla Saksonii. S ięgał zresztą podówczas po S trzałów i W ołogoszcz, a w ięc terytoria nie­ w ą tp liw ie niem ieckie. W m yśl in teresów P o lsk i ważne było natom iast odzyskanie Szczecina oraz położonych na wschód od O d ry części Pom orza Zachodniego, które już od p o ło w y X V I I w. zn ajd ow ały się w ręku Brandenburgii-Prus. T ę spraw ę m oż­ na było rozegrać je d y n ie w k on flik cie z Prusam i. C zy jednak b yło to w ów czas re a l­ ne w ram ach ogólnej p o lityk i Augusta II? N a le ży wątpić. W związku z tym dodał­ bym, że w książce G ierow ekiego m oże zbyt słabo uw ydatnione zostały zaborcze w obec P olsk i tendencje Prus, „k tóre u siłow ały ustawicznie wzm acniać się kosztetn ograbiania i osłabiania R zeczypospolitej“ 3. Tendencje ow e w ystępow ały kilkakrot­ nie także i w czasie w ielk iej w ojn y północnej. Słusznie natomiast podkreśla autor niektóre m om en ty w polityce pruskiej, ja k uchylenie udziału kom isarzy polskich w hołdzie stanów pruskich w r. 1714, zlekcew ażen ie istniejących jeszcze zobow ią­ zań lennych H ohenzollernów w obec Polski z Lęborka i B ytow a (s. 231— 234).

W książce G ierow skiego dostrzec można jeszcze kilka drobnych usterek. Na s. 124 czytam y, że szlachta protestow ała „przeciw k o postanowieniom jarosław skiej rady senatu“ — czy w tym w ypadku nie chodziło o jaw orow sk ą radę senatu z r. 1703, która uchw aliła w ysłanie poselstwa Tom asza Działyńskiego do Rosji? A utor, om aw iając kilkakrotn ie p ertra k ta cje saskoi-fraocuskie pom inął znany ogól­ nie m em oriał sekretny Lu d w ik a X I V dla hr. Rottenbourga (z m arca 1714 r.), w y­ a W. D. K o r o 1 u k. Polska i Rosja a w ojna północna, W arszawa 1954, s. 365.

(9)

kazując ja k b y znajom ość tegoż m em oriału z druigisj r ę k i4. N a s. 58 chyba w yraźn e przeoczenie: w ieś „B a lin “ , a nie „B a lin a “ koło Chrzanowa. Podobnie na s. 165 (w iersz 3 od dołu) powinno być chyba „d o ra d cy“ , nie „d o w ó d cy “ króla. W spom nia­ ne usterki m ają jednak znaczenie drugorzędne.

O gólnie biorąc praca J. G ierow skiego, oparta na naukowych podstawach m eto­ dologicznych oraz na w yzyskaniu m ożliw ie szerokiej bazy źródeł krajow ych (w szczególności archiw alnych), stanowi pow ażne osiągnięcie w dziedzinie w y ś w ie ­ tlenia w ażnego okresu pokrytych pom roką „czasów saskich“ . M ożna jeszcze w y ­ razić życzenie, aby autor swą pracą kontynuow ał i przedstaw ił p ełn y obraz histo­ ryczny kon federacji tarnogrodzkiej, przy dalszym jeszcze, szerokim w yzyskaniu m ateriałów archiw alnych, o ile możności rów n ież i saskich.

K a zim ierz Piw arski

T ek i A rch iw a ln e t. I, W ydaw n ictw o N aczelnej D yrek cji A rch iw ó w Państw ow ych pod red. A. S t e b e l s k i e g o , P W N , W arszaw a 1953, s. 147.

W końcu roku 1953 ukazał się pierw szy zeszyt „T e k A rch iw aln ych “ , w ydaw n ictw a N aczeln ej D y rek cji A rc h iw ó w Pań stw ow ych pod redakcją prof, dra Adam a S tebel­ skiego. Pu b lik acja m ateriałów źródłow ych została poprzedzona przedm ową, która ma na celu zapoznanie z charakterem w ydaw n ictw a. N aw iązu jąc do postulatów I Kongresu N au ki P olsk iej w zakresie w y d a w n ictw m ateriałów źródłow ych polska służba archiw alna p odjęła przypadające na nią zadanie polegające, w g słów R e ­ dakcji, na w ydobyciu „na św iatło dzienne m ateriałów , które zaspokoiłyby n ależy­ cie potrzeby n ow ej problem atyki historycznej państwa lu dow ego“ . „T e k i A rc h i­ w aln e“ zam ierzone zostały jako seria publikacji źródeł m ałego formatu.

Doceniając w agę udostępnienia cennych m ateriałów , rozproszonych po różnych zespołach .i przytłoczonych n iejednokrotnie masą akt o m iernym często znaczeniu, n ależy jednocześnie .podkreślić nasuw ające się obawy, czy sposób ich grom adzenia nie spow oduje zbytniej ich przypadkow ości. R edakcja nie p recyzu je b liżej zakresu tem atycznego w yd aw n ictw a w yjaśniając, że zam ierza w ykorzystać pracę „a rch i­ w istów i historyków, którzy w toku swych zajęć archiw alnych natrafiają na m ateriał źró d ło w y zasługujący na opublikowanie, choć nie zaw sze zw iązan y z interesującym ich w danym m om encie zagadnieniem “ .

Podobne obaw y wysunął autor recen zji „T e k A rch iw aln ych “ , opublikowanej w „K w a rta ln ik u H istorii K u ltu ry M aterialn ej“ pisząc: „Chciałoby się w iedzieć, ja ­ k ie są ram y chronologiczne p rzyjm ow an ych tekstów, ja k ie założenia przyjm u je Redakcja dla poszczególnych tomów, czy będą one rodzajem silva reru m , czy też każdy tom zostanie pośw ięcony oddzielnem u tem atow i o szczególnej aktualności naukowej. Sądzić by należało, że tylk o ta druga ewentualność jest brana w ra ­ chubę“ . W zw iązku z tym recenzent w ysu w a koncepcję, aby każdy „tom źródeł m ałego form atu, dla których p rzew id zian e są „T e k i A rch iw a ln e“ , w yp rzed za ł zaw sze dyskusję w ok ół określonego zagadnienia przew idzianego planem P olsk iej A k ad e­ m ii N auk“ \

Ą A . W a d d i n g t o n, R ecu eil des in stru ction s données aux ambassadeurs de France t. X V I, Prusse, P a ry ż 1901, s. 313— 4.

1 Recenzja: T ek i A rchiw alne, J. P a z d u r , „K w a rta ln ik H istorii K u ltu ry M a ­ teria ln ej“ , W arszaw a 1954, nr 1— 2, s. 258.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Natomiast z praktycznego (ludzkiego oraz maszynowego) punktu widze- nia metoda aksjomatyczna ust˛epuje innym metodom, takim jak dedukcja natu- ralna, rezolucja, rachunki

Załó˙zmy, ˙ze zbiór termów domkni˛etych j˛ezyka pierwszego rz˛edu L jest niepusty.. Je´sli H zbiorem Hintikki pierwszego rz˛edu dla L, to H jest speł- nialny w modelu

Zauwa˙zmy, ˙ze badana formuła nie jest tautologi ˛ a KRZ, poniewa˙z nie jest tak, i˙zby ka˙zda alternatywa elementarna wchodz ˛ aca w skład powy˙zszej koniunkcji zawierała

Nareszcie przyrzekamy najuroczyściej, że żadnego obywatela osiadłego za popełnioną winę lub przestępstwo nie będziemy więzili, ani więzić i karać dozwolimy,

Dlaczego się tak stało, trudno mi dzisiaj wyjaśniać; powiem tylko, że nawet wzajemne porozu­ miewania się wydawców było niemożliwe z powodu niebywałego

Odczytany referat sta- nowił klamrę dla rozważań pierwszego dnia konferencji, ponieważ autor starał się odopowiedzieć na pytanie w jaki sposób rozwój nowych mediów może realnie

Solewski writes that the construction of a parish church in Poronin was started during World War I by Franciszek Maczynski who designed a three-nave basilica with a tower in

by nawet dorosłe ryby dostały się do morza Czarnego, to prawdopodobnie zginęłyby same już podczas składania ikry na głębinie, przenoszącej 200 m; w żadnym