• Nie Znaleziono Wyników

E g z - o r c h i w o d n y IB l*

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "E g z - o r c h i w o d n y IB l*"

Copied!
96
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

---

E g z - o r c h i w o d n y IB l*

(4)

' "

V

(5)

, W ' " ' r ' ^ \ 'S-*

D E M Ó K R Y T

f i l o z o f g r e c k i

M n i e m a n y

K O M E D Y A.

w t r z e c h A k t a c h ,

W i e r s z e m

s V . x v % -

p rz e z

Jgnacego Bykowskiego Por:

Ridendo die ere v e r u m , quid v e ta t ?

w W I L N I E

N A K Ł A D E M Y D R U K IE M M A R C IN A D Y M IN * SK IEG O TYPOGR: W 1 L E N :

I 8 o 8.

(6)

z Przeyrzeniem Cenzury WiUiJkïey,

I N S T y T U T F A N ' ■ " E i ;

ul. Howv • ■ Wv 72 - ) ■■ 00- •• : : *

T«ł. 2 6- . . ; ‘ öl W. Q

http://rcin.org.pl

(7)

R ecevez G r a c iu s tm e n t. Ce que j ’ Ecrivis Vraim ent ; f a ssu re Mans f i a i t trie?---

que de toutes vous et es la p l u s cherie

JL wlozw agt w ży^in c ią g łe , oraz dośw iad czenie,R

Daią pozn ać częstokroć człek a przyrodzenie, ]a k ie są w nim ik łon ności i nałóg w rodzony, Co słu ży ’ ku pochw ale, a wczyra n agan iany.

Ja w patruiąc się z blizka, w p rzyiem n ą A n g lię , W te, ( co, miałem sp o so b n o ść baw ienia się ) ch w ile, Com tylko m ógł w n iev d cstrzedz oczym a rozum u, Z pośrqdka rysów w nętrznych, i zew n ętrzn ych tłum u, Tu k ła d ę .. . m oże to bydź, ikutkiem fflękney zdrady, Z e przed m oim śledzen iem fi;ryła lek k ie wady.

Antylla nie iest z ow ych piękności w yboru, Któraby mogła w szyftk lm przypadać do wzoru:

L ecz za to ten ić y przym iot p o w sz ech n ie przyznaią, Z e przy n iey , o p ięk n oś ciach ty&h zapom inaią, I te nie bez k orzyści b y w a ią m em enta, ' że obok niey płeć piękna, z sie b ie nie k on ten ta,

Choć ma Jon uym uiący, choć m ile ukfnduą. . . Jednak z w eyrzenia, led w o m ożna nazw ać łaJaą.

L ecz im s i ę k t o w nią pilniey z rozw agą w patruie,

(8)

Tćm w ię c e y w n iey przym iotów i w dzięków zn a y d u ie.

A gd zie pięk n ieysze tracą na sw o ie y urodzie, T am A ntylii p rzyznany zyik w p o w sz e c h n e y zgod zie, le d n e y , -tism iech zach w yca i rzut ż y w sz y w oku, P r u g ie y , d o w cip ; zadziw ia, oraz kibić toku, A n tyllą się podoba, iakby od n iech cen ia , W ie lu iey i bez czu cia, ikładaią w ielb ien ia.

W s z y s c y tw ierdzą ż e ubiór Antylii gustow ny, D o m ody, i do czasu , ż e z a w sz e fto sc w n y . L e c z do iey ozd o b n eg o nie w ch od zi ubioru, Co tchnie przysadą, albo ma pozór w ytw oru.

W ie y ubraniu p fz y sto y n o ść i sam a prostota:

N ie to k ład zie co p rzepych, lecz co radzi cnota.

Ona n ie w ie iak ie są, dziś w m odzie k o lo r y ...

W sz y ftk ie iednaK p rzy sw o ić um ie ozd sb w z o r y . A zam iast, z sw y c h s ię w d zięk ów płonnego chlubienia, Ona ie raczćy kryie, ch ron iąc s ię w ielbienia,

3 m y śl tkliwą napełnia ukryw aiąc one.

N ie iedno se r c e w estch n ie, niem i u w ięzion e, K to tylko p rzy n iey, tego zb y t ch ciw e sp óyrzen ie, B łą k a ią c się po w d zięk ach , wpada w zadum ienie:

R ów ien n iczk i z m ruczeniem często m ówią o'tern.

Z e pow szechnym w m łodzieży stała się p rzed m iotem , A n ty llo ! p iew iem czy s ię w moim zdaniu m y lę?

K ażdy mów», że z tobą będą sło d k ie ch w ile!

C hociaż w sz y stk ie p łci s w o ie y posiada roboty, N ie traci i do rządów dom ow ych ochoty;

Ona

(9)

Ona u siln ość na {o całą natężyła.

A by w pracach pom ocą tkliw ćy m atce była.

C órki! bierzcie z tych wzorów chw alebne p rzy k ła d y , A w y y d ziecie na dobre żony, gubiąc w ady.

A nty!la rtse bigotka, ani tez zbyt' wolna , M a w iarę tę, która ją u szczęśliw ić zd oln a, Ta ią, ani zaftrasza, ni z sr o g o ścią m ruczy, L ecz c z y stć y m oralności, oraz cn o ty uczy;

N a m arzenia p u l-m ę d r k ó w n ie nadftawia ucha.

Co dla n iey ieft z p ożytkiem te g o ty lk o słucha;

A n i zaw ziętość m ściw ą na tego w ym ierzy K to n ie tak, (ia k b y chciała ) i m yśli, i w ierzy . T w órcy, raęzćy to ona zo sta w ia sądowi;

O słab ościach zaś człek a z p ob łażan iem m ów i. i

R o d zice ucząc iak ma w ie r z y ć n a leży cie,

P r z y d a d z ą „ t o n a d w i e k tw óy ie s z c z e m oie dzielą,

„ M ałżonek c i ę o b i a ś n i w ięcey w czasie w olnym ,

„ G dy tw óy um ysł do te g o ok aże się zdolnym . W reszcie, zam iast długiego w te y m ierze gadania,

Przykładem córkę ciągn ą do naśladow ania

A ntylla kocha cn otę, lecz tylko dla teg o ,

I ż w tćtn życiu nic nad nią niem a pięk n leyszego:

Z e ona iest potrzebną płci o b o ie y \ w sp o łem . Z e kobita cnotliw a ie st iakby A n io łem , Z e cnota p rzew od n iczk ą nie m ylną do sz częścia , N a y p rzed n ićy szą rękoym ią p rzy szłeg o zam ęścia, Y ta ie s z c z e do cn oty p ociąga ią siła ,

(10)

Z e szanow nem u oycti; i m atce iest m iła, N ie dość, źe iść ich siadem ma chęć i o c h o tę , Chce i& z c z e oprócz tego m ieć sw ą w ła sn ą cn otę,

O so b n o ść n ie ie ś t przykra nigdy dla Antyli»:

Z n ayd zie za w sze rozryw kę m ilą i w tćy chw ili G dy w rozw agach g ł ę b o k i c h czas sam otny sc h o d zi, I o tern m yśl,i co tę osó b n o ść o sło d z i.

Zrąd to u niey n iezn ośn i owi z a lo tn ic y , U których ośw iadczenia pełne taiem nicy,.

Co tylko op o w ia d a ć sam e lubią fraszki, A z czu łości p ra w d ziw ey , w y r z ą ^ a ć igraszki:

N a te w ykrętne zw róty poglądaiąc ona

Szu k a wśród nich kochanka co mu przeznaczona.

J eźii który z zbyt lutney i żartk iey m łodzieży, Z żarcik iem p ło ch y m , lub też szyderllum przybie-źy*

O dpowiedzią w szy na to, krótko i przytom ni», D a p ozn ać, ź e to n ie iest p o sie d z ia n o ikronmie;

I ¿eby nadal przeciąć to płoche gadanie, Oddali się natychm iast i przy m atce stanie.

W zabaw ach zaś tak d z ie ln iy u ży w a zręczności, Z e ich potrafi ik łon ić w szyftk ich do grzeczn ości.

W kaźdćm ona zdarzeniu okazać się umie.

K ażdy ią się g a okiem by w nayw iększym tłum ie.

K ażdy u p rzed za chęci; i ikinienia liczy.

K ażd y mówi*' « S zczęśliw y ten, co o d z ie d z ic z y .

A nityllo! dziś przy tw o ićy , i oyca roczn icy, P rzeb ieź to pismo ieźli m o żesz , bez telk nicy,

Jeśli

(11)

Jeśli ono tiie znudzi, ni twą czu łość Przyymij od przyiaciela t o f z a dar p r a ‘ a , z f K tórego n ie dość przyiaźń, lecz b ard zif ycnne/Jc,

» i i i

Zniew ala stałych o zd ób , dać lekki rysun1, Jeśli zaś na uprzeym e za słu ży czyranie,

Przyym i to , razem z Oycem zacnym na w iązanie.

K tóry w idząc nie płonnie sw e (tracone ch w ile, W k ształcen iu serca córki, m oże przyym ie m il». ^

(12)

P M':. ; . .«• „kos* v e u t ta p o s té r ité , s i nous voûtons ait* f a s s e ÿu ifya * chose p o u r nous.

U W A G A N A D K O M E D I Ą

, '

' . • ' A : V- . - ' ; ; ■ \ • / - ■ '

- . . . ‘i *■ i ; *..v

nV - / N ieb ieik a N a u k o cz y stć y m oralności!

T y n au czasz w s z e c h ftanôw ludzi p o w in n o śc i, W lk a zu ią c d o iak ięgo całek ma d ą ży ć celu;

Jaka pow in n ość w oycu , toż w ob yw atela : D o Jakich dobra M itk a wikazana ie st czyriów ? ja k i ieft ob ow iązek C órek, oraz S yn ów ,

Jak pow inny pici obie d ążyć do M alżeńftw a , B y ztąd trw alszą p om yśln ość m iały sp oleczeń ftw a Jaką śc ie ż k ą p o w in ien iść ż o łn ierz do s ła w y , Jak Sędzia w fta łe y c n o c ie , ma odsądzać spraw y ; Jak rzem ieśln ik za pracę ma n ad grod y żądać , Jak p o w in ie n w swym handlu K upiec w słu sz n o ść wglą-

(13)

Jak s ię Pan ma obchodzić z w ierną sw ą czelądką, Jak ftałością nie zm ienną, płacić przyiaźń rzadką;

Jak się 2aęhować m aią poddani i K r ó le ? Jak b ez uciifcu w kraju sw ym u lep szyć d o le , Jak Kapłan sw e g o B oga ma g ło sić w y r o k i;

Y tak na p -aw ą drogę błędnych cofać kroki?

Gdyby ci w szy scy tw eg o słuchali n atchn ien ia, Każdy by c z ło w ie k blizkim był u szc zęśliw ien ia .

(14)

O S O B Y D E M O K R Y T , Fi l ozof Grecki.

F1LOL. AUS, przyjaciel iego.

D A M A S T U S , brat starszy Demokryta, H I P O K R A T , sławny lekarz, przy iaciel De-

N mokiyta.

Z O F I A , wyzwol enka De mo kr yt a ; ' i ko­

chanka.

M I Z Y S , siostra Zofii takoż wyzwolenka Fi-

lolausa. ,

AR YS TYP . F il oz of sekty Cyrenaików, naśladowca Epi kur eyc zykó w.

D Y O G E N E S , Filozof sekt y Cyników.

S T R A T O N , Filozof sekty Stoikow.

F ł L O X E N , p i er ws zy Senator Miasta Ab- d er y.

D A M A Z Y P dzierżawca Demokryta.

K R Y T O N , ogrodnik Demokryta.

Mieszczanie Miasta Abdery.

( ‘ "

S c e n a Lue w s i d z i e d z i c z m y D e m o k r y t a n i e daleko M i a s t a Abdery.

D E -

(15)

D E M O K R Y T . F i l o z o f G recki, Mniemany Waryat.

A K T P I E R W S Z Y

S C E N A I.

. D A M A Z Y 1», K E J I O N .

K R y T O N. .

C ^ d d a ł e m list t w ó y w ręce Damastowi:

Ma t u byd i w krot ce, to ci nań odpowi.

D A M A Z y P.

Dałże on tobie co na rękę przecie ? K R y T O N.

Rzadki iesfc bogacz l itośny, wszak wiecie ! Ni c nie daij ieazcze wieifcą t rudność miałem Niżem go znalazł, póki-.iint oddałem, y On do Senatu poszedłszy o świcie*

Tam brata swego skarżył csłe życie:

T w i e r d z ą c , że mu się mózg pomieszał w głowie,

Ze swóy maiątek stracił iuż w połowie, I że zaradzić t rze ba w tem- zdafzeniu;

Albo go wygnać, l ub trzymać w więzieniu;

Z e nie dość na tem, aby siebie zgubi ć, P o dł ą dziewczynę chce ieazcze zaślubić,

(16)

C o b y pr z yn io sł o iego imieniowi JSiiesławę: potem rzeknie, któż opowi, W zmieszaney głowie Demokryta błędy, J3a mą powagę niech Senat ma względy, Ora z na ż o n y moiey ur od z en i e .

K t ó r ą dotyka takie ożeaienie.

T a krzywda pańska, kr e w we mnie wz bu ­ rzyła:

Jakażby bratu zt ąd niesława był a!

Jeśli Demokryt stan sobie obierze,

Tak, iak mu skłonność doradzi w t e y mierzei

D

a m a

z. y n

A wie«zże, kt o t e Damastowi wieści Donowi wiernie tak iak są vyswey treści?

O t o ia; g d yż t o dostrzegłem rzet el ni e, Z e się on kocha w Zofii śmiertelnie.

On a nawzajem, ma się t eż ku niemu, Tak iest zapewna; wierz Rryt oni e temu.

K R Y T O N.

A g d y D e mo k r y t dowie się też o tem, C o b y się z t o b ą dziać mogło na potem?

Z a p e wn e iżbyś zt ąd został wygnany A może ieszcze słusznie ukarany.

D A M A Z YP.

O p r ó c z w d zi ęc z n o śc i Dsmastus mi za t o , P r z y r z e k ł natjgrodzić kosztowną zapłatą.

\ l f iesz że zysk wieie znaczy w naszym stanie, Pochlebiać Panom nasze powołanie.

K R y T O N.

Ja cię ostrzegam przyiacielu, w i e r n i e , I ż w tem, zdarzeniu zbłądziłeś niezmiernie, W i e d ź że ta korzyść iest podł ey i ntrydze:

Zdra dę uwielbiam; zdraycy nienawidzę.

Za-

(17)

Zaliż nie iesteś równym sługą zemną?

I cz y się godzi knuć z3radę taiemną?

D A M A Z Y P.

Gdy mnie Damastus wszystkiego się zwierza,

Wi eszże do czego on skrycie zamierza?

O t o usiłek iego iest konieczny,

Aby ten związek sprawić bezskuteczny.

I w t em Damastus k rz ywdę dla się widzi, I że De mokr yt z każdey r z e c z y szydzi:

Z e rozum stracił b ra t t w i e r d z i t o szczerze, Z t ą d wszyscy o nim tak sądzą w Ab derze.

K R y T O N.

Musi bydź w i ę c e j 1 p r z y c z y n , powi edź ia- śnie?

D A M A Z y P.

Ot o tak mówią o nim wszys cy właśnie, Z e Lunat yki em wielki.a być się chlubi;

Bo po miesiącu chodzić zawsze lubi.

Każdego na s zt ych swych śmiechów wy9tąwij T o go naywięcey i cieszy, i bawi.

K R Y T O N .

Od takich p r z y w a r , c z yż wolny człek k t ó ­ ry ?

W e s o ł y , zawsze lepszy niż ponury.

He gdy iego nie dotkliwe żarty;

A w zdaniu swoićm wszak nie iest uparty?

d a m a z y p.

*- . 1 ' .

Prawda, lecz przez swe śmieszki i p r z yt yk i , K a ż d e g o ' i ąt rz ąc , mnoży p r z ec i wn i k ).

✓ Bę-

(18)

B ę d ą c nieznośnym ztąd szuka schronienia W domu; dla swego umysłu wytchnienia.

C zę s t o sam ie den smieie się do siebie, A patrząc w górę gwi az dy liczy w Niebie*

Częst okroć wszedłs/y między mart wych groby,

Gada tam iakby do ż y w e y osoby.

& r y T O N.

m

Co t o , to i mnie niezmiernie zadziwia, T o się i związkom społecznym sprzeciwia!

d a m a z y p.

Tak znaczny marnie roz t r wo ni ł maiątek, I ri$ t e n mówi, co został mu szczątek;

Z e w nim ciężaru więcey, niż sł odyczy- Kt o ż lego głupstwa, t u wszyst ki e wyliczy?

K R y T O N-. , ,

Z e niechce bogactw bardziey ie3t dziwa­

czny.

D A M A Z y P,

Sposob w nim życia we wszyst ki m opaczny, Czasem dzień cały chodząc -wszystko myśli:

Znów wziąwszy papi er coś tam na nim krysli,

A p o t y m cyrklem wodzi po papierze.

Z e t o są czary, tak mówią w Abderze.

Bo t o co zowią Geonaetryamo ( r ) Ni e iest, lak t yl ko czarodzieystwo samo.

K R Y T O N.

Co? on czarowni k? : s DA-

' f i ; T o 7est G eom etrya, P osp ólstw o częstokroć zle m ów iąc przeistacza sło w a .

http://rcin.org.pl

(19)

d a ą a z y ?.

Tak, a nie inaczey,

G gometrya, iednoż prawie zna czy. ^ S tme tani kołka, i proste, i krzywe, Suadź że zwołuie tym duchy kłamilwe.

O n wprzód miesiącem iuż ma zapewnienie, Kiedy swe słonce, oznaczy zaćmienie.

I g d y lud w ten - czas, żyć niema nadzieie, On nato patrząc, ze wszyst ki ch się smieie.

K R y T O N.

O kiedy tak iest, i moie w t vm zdanie A ż e b y za lo poszedł na wygnanie

D A M A Z Y P

Będziesz że ieszcze w tem błędnem mnie­

maniu ,

Ze on p r z y zdroWym r o z ;ądku i zdaniu-?

Ki edy z s wym globem okrągłym przed ^lu- dem,

Zawsze się chlubi; ialrby z iakim cudem : Do wo d zą c silnie, i \że w t e y odnowie, Mieli uksztafcić t en nasz świat Bogowi e

K R Y T O N.

Nad me poięcie iest t o iego zdanie.

Co znaczy zmysłów nie tyl ko zbłąkanie, L^cz że iuż stracił rozum należymy, P r z y c z y n ą temu, są te dwie kobity

D A I\I A Z y P.

Zofia; iest to kąsek smaczny wcale, Diewczyna można i rówi ć, ż e ' b e z ale!

Serce ma dobre, spokoyna i c i ch a;

Skromna%w mówieniu, wdzięczni e się uśmie­

cha;

C o

(20)

Co zaś iey siostra, kobita nie lada!

. ' G d y rozgniewa, nikt i ey n\e przegada.*

O t o iuż słychać że coś idąc g w a r z y , 3uż z kimściś w sprzeczce, gniewa się, i s wa­

rzy; . . !

Ni m ona weydzi e z wielkim t u hałasem, Schrońmy się l epiey , w us t roni e przed

czasem ( odchodzą )

V S C E N A II.

M I Ł Y S , F I L O L i U S .

■* - ■ «. ; v

m i z y s.

G d y zważam pilnie 'miły przyjacielu, T o t we uczucia ku mnie są bez celu.

Przychodzisz pono tyl ko dla zabawy, Al bo mię złudzić, szukasz pł onney s ł awy.

Powt arzam com ci iuż nie raz mówiła, L u b kończ interess ieślim ci iest miła;

Albo t eż przestań, zemr'ą c z yni ć żart y.

Amant w prospekcie nic u mnie n i e w a r t y

E / L O L A V S.

Zaws ze wy mó wki powtarzasz ni ezmi erne, C h o ć wiesz, że serce me stałe i wi er ne.

M I Z Y S .

-Cóż cię wst rzymui e, by miłość ogłosić, y zezwolenia Demokryta prosić?

Poznaię dobrze, wyznay bez uporu;

ł że swoiego wstydzisz się wybioru!

Mnie wy z wol enką po d l ą t yl ko znacie, T y zaś niebawiąc masz zasieść w S e n a c i e .

E I -

(21)

F I L O L A U S .

Odkryci e naszey w tym czasie miłości.

Mogłoby sprawić wiele przeciwności.

Trzeba wp r z ód myśli Demokryfca zbadać, Nim o uczuciach naszych zacznę gadać:

Nie wiedząc co t o są miłości strzały, Zertami będzie z b y w i ć me zapały,

M I Z y S.

Wszak i on kocha?

F I L O L A U S . Jak t o , feogoż p r z e ci e ?

m i z y s.

Siostrę mą starszą; czy o t ym nie wiecie, F I L O L A U S .

N i e wi erz nic temu, są to pł onne wieści Kt ór e Damastus obok p ra wdy mieści.

T e n maiąc jakąś nienawiść do brata Ws zę dy Zofią z Demokrytem swata.

L u d lek ko wierny t ym kłamstwem z mamiony Po z n o si plotki t e we wszyst ki e st rony.

Zona Damasta, dumna z pr z yrodze ni a , T e między Bracią wznieca roziątrzeuia.

m i

z y S.

Ze t o iest pra wd a, c h c i e y temu dać wiarę, I siostra lubi prz yi ą ć t ę ofiarę,

F I L O L A U S .

Ja by d ź .nie mogę przekonanym w p r z ó d y , Póki w t ym iasne nie uyrzę dowody.

b Ja

(22)

m i z , y r' N

Ja cię w n e t o tym przekonam dowodnie, ł że się oni roaią z sobą zgodnie.

Skoro Demokryt zaprzesffcie czytać, W net o iną siostrę zaczyna się p yt ać.

Zofia zawsze miie iego bawi,

I on się dla niey naygrzeoznieyszym stawił , Ona posępnośe oddalać, wie sztuki, Kt ór e y nabywa z ustawraey nauki,

Ja choćbym mogła lepiey się w t ym spraw <

N i e mam w t y m szczęścia; by iego zabawić F I L O L A U S. ( Może to b ar dz i ey ze zwycżaiu czyni;

I twoia zawiść płonnie go w t ym wini . M J Z J S.

Zda się, żem ci iuż dosyć powiedziała, I żem dowodnie o tym przekonała.

A t oż c z y ż t yl ko mysi iest idealna, Z e u ni ch zawsze rozmowa moralna: i W ten czas D e m o k r y t , w zwlęzł ey do|(

osnowie 1

Częs t o mey siestrze, coś grzecznego powie Wł os y iey długie sWą poprawia dłonią;

Ile g d y czasem one gors zasłonią.

A t e n zwykł cz ęs t o bydź przypadek tkliwy..

( W i d z i s z iak wzrok móy w tym icst prze ni kl iwy.)

Nąd tey nauką sam codzień pracuie, Chwali z d o wc ip u, że prędko poymuie. j

Mogłabym p rz yd ać ’ i nny ch -r ze c zy wiele, Ze się na wzaiem lubią; zaw.ierz śmiele.

F 1 L O L A U S.

Masz ( iak uważam ) poięcie z b y t ostfe, Może De mokr yt , i kocha t w ą siostrę? 7

MU '

(23)

m i z y s.

T o się mnie tylko zbyt p r zeci wni e widzi, Ze z njch się każde, swey czułości ws t ydzi . Choć się z t v m niemal otwarcie wydają, Le c z sami niby przed sobą s i c taią.

F i i O L A U S.

C z y ż można,,by on skcjjo został tkliwym, Kr ył to przed soba i był bojaźfiwym.

m i z y S. _

Może w nim miłość te skutki sorawuie?*

- F I L O L A U S.

Ja żadną miarą tego nie pc y tnuię.

By człek tak stały {iak on iest) i wolny, U k r y ć odmianę w sobie tę był zdolny?

' ~ M T Z y s. t

Ó d k r y y mu tylko swe uczuci a wprzócly, A WZaierodości doświadczysz nactgiody.

Przykł ad zwykł zawsze dodawać odwagi.- Wszak t o ci żadney nie czyni zniewagi;

F 1 L O L A U S.

Choć to u kr y t y człowiek iest w zbadaniu, Chcę iednak t we m u dogodzić , żądaniu .

M 1 Z y S p a tr z ą c z a kulisę O t o Damasta spieszącego wi dzę, Jakże ia tego człeka nienawidzę,

Wi em że tu gniew swóy na brata wyzionie, Ni e chcę bydź świadkiem, lepiey że się schro-

-

F I L O L A U S .

Ja chociaż nie chcę wcale się z nim baw:ć Bym wyrozumiał , muszę się wi ęc stawić..,

( M i z y s w ych o d zi )

B z S C E -

(24)

S C E N A III.

DAM A S T U S , F I L O L A U S . j

D A M A S T U S.

0 > ó ź cię w tyrn mieyscu dot ąd Zatrzymuje*

Eewnie że brat móy ieszcze się wczas ui e?

F I L O L A U S .

IMlóy z nim int eress uie iest tak znaglony I ż by m w czym iemu mógł bydż uaprzy*

kr z on y .

D A M A S T U S . O b u d z ę ( t ó są ni epot rz ebne względy ) Bym mu naganił, wszyst ki e iego błędy.

L e c z t y , iak i es t t y iego poufałym

W zganieniu błędów wiuiedeś byciź atc-łymi W s z ak musisz wiedzieć dokładnie w t ey

mierze,

Co o nim mó wi ą powszechnie w Abderzej F I L O L A U S .

W i e m , i okażę, że t o są potwarże,

W n e t milczeć p ę j ą z e wst ydem plotkarze.

Jego rękopism gdym okazał nowy, Ws zys cy przyznali, że ma rozum zdrowy;

L e c z ia się t emu w y d z i w i ć nie mogę, Z e sam ułatwiasz do p o t w a r z y drogę;

C o b y ś miał ws t rz yma ć t e pł oche i ęzyk i . To ieszcze głaszczesz iego przeci wni ki . Czyż to p r z y s t o i na starszego brata?

Có ż ci pomoże, sławy iego strata ? DA -

(25)

D A M A S T U S.

Ze pomieszanie zwiększa się w nim codzien, 0 tym iuż niemal wie każdy przychodzi eń;

Byś w tym miał pewność, opowiem w krót­

kości,

Ze znaki tego on miał w swey młodości;

Skoro po Oyc u odebrał maiątek,

W n e t stracił, ledwo został mi ten szczątek, Zaliż to nie iest błąd pełnić otwarcie, Dać ladakomu, i pomoc i wsparci e, Bydź opiekunem, sprowadzać sieroty, Dawać posagi, niby to dla cnoty?

F I L O L A U S.

Dosyć maiątku, iak dla Filozofa, Ile gdy mierność i osobność kocha;

D A M A S T U S •

Zgoda; by tyl ko on nie miał skłonności, Do t e y tak podłey i g ł upi ey miłości.

J tdąc z podróży Atenkę w niewoli Będącą kupił; nie dość tey s w y w o l i ,

1 z nią dwie córki; knim z di ę t y litością, Te wszystkie t r o i e, darował wolnością;

O ich. wygodach, sam staranie czyni:

Matka zaieła mieysce ochmistrzyni, Oraz p o w s z e c h n e y w t y m domu T z ą d c z y n y Jeszcze śmie żądać z t y c h iedaey dziew

czyny Za żonę sobie?

i F I L O L A U S .

Pozwól mnie mospanie , Abym t we mylne w t y m okazał zdanie?

(26)

Co mówisz? dzi eńby przestał ś w i e c i ć wp r z ó d y,

N i m b y me płonne b y d ź miały d owody . F I L O L / l U S .

I moia równie w tym chęć dość usilna, Bym wiedział, czy to rzecz iest nie omylna,

D A M A S T U S._

Dziś się to wszystko pewnie wyda iasnie ; Ja teraz o tym chcę z nim mówić właśnie.

Co tylko z niego wybadam w t e y mierze, T o wszystko potyrn opowiem ęi szczerze.

F 1 L O L A U S.

„Odchodzę z wdelką zt ąd niecierpliwością Czekaiąc ciebie z miłą wiadomością ( oA~

chodzi )

S C E N A IV.

D E M O K R Y T , DAMASTU3 D A M A S T U S.

D E M. O K R y T.

to iest? brata postrzegam tu mego?

Pewni e powiedzieć chcesz mnie coś nowego?

D A . M A S T U S z g n ie w e m . Od ciebie r a cze y chcę s ł y s ze ć nowi ny, Mówi ą żeś p r z y w i ó z ł t u lakieś dzi ewczyny?

D E -

(27)

D E M O KrR T T .

Rozmswiay zem.ną bez gniewu móy bracie, Na cóż ta przykrość i dla mnie, i dla cię?

D A M A S T U S.

M ó w i ą ż e c h ę ć t wa, k małżeństwu się kłania?

D E XM O K R y T.

Za cóż nie? wszak mnie wiek móy w t y m nie wzbrania.

D A M A S T U S.

Prawdaż to iże? wyiaw I aiemnicę"1, Za zonę pewnie masz wziąć niewolnicę?

D E M O K R y T.

Może i to bydź; lecz niech mi b ra t p o wi e, Owa mniemana żona, iak się zowie ?

D A M A S T U S.

Z o f a. Na cóż skrywać t o przedemną I niewiadomość udawać daremną?

D E M O K R - y T.

Dot ąd zrozumieć nie mogąc t wey mowy, O b o i ę t n e m i z b y w a ł e m g o s ł o w y

Boś mówił, że masz iakąś niewolnicę, Ze chcesz odemnią wiedzieć taiemnicę.

Co do Zofii, ta zupełnie wolną, A l b o ż u w i ę z i ć serce nie i e s t zdolną?

- D A M A S T U S.

Możnaż mieć t yl e b ez ws t y dn eg o zdania, Jżby się chlubić, z takiego kochania?

C z y ma maiątek ona p r z y piękności, C z y tylko słuchać chcesz gł upi ey miłości.

d k-

(28)

D E M O K R Y T • Ni e ma, ( bą d ź pewny m ) nawet i szeląga,

D A M A S T U S .

Ni echże do zguby wspólney ciebie wciąga, 0 t obi e widzę prawdziwe to zdanie, Z e masz zupełne Zmysłów pomieszanie

' ^ D E M O 11 R y T.

Czyżeś zapomniał, że iestem t wym Bratem?

D A M A S T U S.

Cóż; gdy niesławę i wst yd ia mam na tern!

P o w i e d ź p rzynaymni ey, zkąd ona pochodzi, Jaki ią oyci ec, oraz matka r o d z i ?

D E M O K R y T.

J e y matkę, r ozum, oraz cnota sławi, Córka we wszystkim równa iey się staw.*

D A M A S T U S .

Ni c t o, że cnotę ma i rozum w głowie, Powi edź czy zacni są oney przodkowie?

D E M O K R y T.

S ądzi łem zawsze, móy kochany bracie, Iz#» przymi ot om szacunek przyznacie , K t ó r y m moralność czyni uwielbienia, 1 kt óre mieści wyżey urodzenia.

D A M A S T U S :

Prawda, że cnota z rozumem ma wziątek, L e c z czyli ż one pomnożą maiątek ?

D E M O K R y T.

Rozum Zofii, p r z e n i k ł y , rozsądny,

P r z e z m ą to dom móy iest pomyślnie rządny, N i k t

http://rcin.org.pl

(29)

Ni kt ią nie widział wyst awni e ubraną

Z skromności t y l k o chce b y d ź wszędy znaną.

D A M A S T U S z szy d e rs tw e m . N i d wszystkich ludzi prawie t wa Bogini Która cię nawet zaślepionym czyni.

D E M O K R y T.

Żadna namiętność d u m n a mię nie nęci,

Do m e g o mienia stosowne są chęci; /

3' śli Zofią .kochać gł ups t wem będzie, N i ec h więc zostanę i ia w takich rzędzie.

D A M A S T U S .

A twychże d ieci iakie będzie życi e, Gdy im maiątku mało zostawicie?

D E m O K R y T.

/ I

Czyż t o skarb mały, w e d ł u g m ądr yc h zda­

nia ,

Dać przykład dobry, dc naśladowania?

Małego będąc maiątku dziedzice, Tak się nauczą żyć, iak i rodzice.

D A M A S T V S. ' Trzeba rozumu nie mieć ani szcząt ku, By cz uć i stotną niechęć do maiątku!

D E M O K R y J .

Wszak do maiątku nie mam nienawiści, Ani odrzucam zdarzone korzyści;

To tylko t wi er d z ę, aby bydź szczęśliwym I żyć spokoynie;' ni e t t ze ba by ć chciwym.

Ty! co wystawnie i niby przyieranie Zyi esz; c z y ż w skutku szczęsłiwszyś ode-

mnie.

DA -

(30)

' D A I\I ń S T p S, Zapewna że tak ;

D E ^ t t O K R Y T .

Rozważmyż powoli I p r z y p at r z m y się, kto z nas w lepszey doli?1 T y ¡nasz pałace z meblami wygodne, Pach-dki st royne, ix poiazdy modne, Cugi paradne, domy wieyskie śliczne T ł u m y służalców, i dochody liczne, Z<ma kokietka, wykwi nt na i sprawna, W w yfla tkach szczodra, w intrygach u«tawn8j Złośnica, która cod z i en z t obą zrzędzą, Kr e wny c h nie lobi, czeladź t w ą rozpędza:

Ch oć opuści ł y wdzięki ią w ostatek, S zt u k ą chce u kr yć ten ich niedostatek;

T y m kształtem pędz ąc drii zawsze burzliwe Jakże t o życie można zwać szczęśliwe?

D A M A S T U S.

Ws zys óy to t wi e r dz ą że źy ię wspaniale, Tobi e się tyl ko nie podoba wcale.

D E M O K R Y T*

J ut rze nkę iesźcze uprzedzasz do wstania, Dla spokoynego w regestr.« wglądania, r I gdy się t o b i e ‘’mózg w głowie przewraca, Zona t wa, z bali^ dopiero powraca.

D A M A S T U S.

J e y u r o dz e n:e iść każe t y m torem, B y blask cnego ut rzymać z honorem.

D E M O K R Y T .

T o ‘ sie skończyło,' inny się t raf ' zda rza, Wsz ędy upadek, nic się nie przysparza;

Tu

(31)

Tu zboże wszyst ki e pogniło w stodole.

Tara nie urodzay, gdy wynidziesz w pole.

D A M A S T U S.

Jak widzę, stan móy znasz lepley odemnie, Ale się nad tera wysilasz' daremnie.

D E M O R R Y T .

A tara znow n owe dla serca pociski, Rozi zut nosć w s z ę d y , sług tajemne zyski;

Zon;} zalotna s kr yt yc h i n t r y g chciwa...

Ńa t o wspomniawszy, co za boleść tkliwa!

D /l M d S T U S na str o n ie . Ni e brata, ale widzę w nim oszczercę.

Takim wspomnieniem przeaika me serce!

do D e m o k r y t a

Jakież nieszczęście zt ąd może być przeci e, łże z honorem ż y ć pragnę na swiecrie?

C z y ż nie t en w ż yc i u ma wi ęc ey sło l yczy, Co taki iak ia maiątek dziedzczy,

Ni ż ty", co będąc iuż prawie hołotą, Co nędzę swoią chciałbyś ukryć cnotą?

D E M O R R y r .

T y dla przymiotów że nic niemasz względu^

Z t ą d t eż własnego nie dostrzegasz błędu, Iż mimo chęci t w e y ooak się iści,

Bo wszyst ko czynisz dla obcey korzyści.

_Rozważmyż teraz sposob życia mego, Czy się znayduie w nim co podobnego?

Śliczna Zofia u mnie ochmi st rzyni : K t ó r a rachunki wierne codzień c z yn i, Moia w niey ufność, a iey wierność razem, Miłego byt u x są istnym obrazem:

Resz-

(32)

Resztę z nią godzin na naukach trawię, W s zy st o szykownie idzie w takiey sprawie.

W moim ogródku sam oodzi°ń pracu’ę, A w tym pr z yt e mną iakąś rosko^z czuię- P at rzą c iak w drzewkactrwiosna się odradza, Praca się takim widokiem osładza.

Gdy południowe słońce iuź dopieka, Wi eys ki móy obiad na mnie w domu czeka, Tym roskosznieyszy, i nienasycony, I że p rzez śliczne ręce sporządzony.

Z» mego ogrodu smacznieysze larzytiy, N i ż t we wspaniałe uczty, i festyny, Ch oć mam przyiaoioł dobranych dość mało!

L e c z ci mnie przy aźń dochowują stałą, W których się ufność tnoia nie zawodzi;

Bo ich ni miska, ni but el ka rodzi.

D A M A S T U S.

C o za chymeraj chlubić się z s we y nędzy, I chcieć szczęśliwym zostać bez pieniędzy' T e r a z zupełnie iestem przekonany.

Z e masz istojtnię rozum pomieszany, (ot?- chodzi.

S C E N A V .

D E M O K R Y T Z O F I A . D E M O R R Y T .

owi er zyć lepiey nie mogłem nikomu Jak tobie Zosi u, rząd moiego domu.

Chwalebne ws zys t ki e w t w y m rządzie za»

miary.

Matka czy poszła t wa czynić ofiary, W Kośęioł Junony?

Z O'

x< ‘

(33)

Z O ' F 1 A.

W n e t panie uczyni, Gdzie ią p o św:ęci kapłan tey bogini.

Przyszłam cię o t o zapytać się panie.

Bym szła wraz z maLką,i.zy iest t w e żądanie?

D E l\l O K R y T.

Zda się, niech iedna lepiey idzie on*, Dość Uamazyppa p r z y niey , i Krytona.

Będzie tu gości dziś liczba nie mała, Których p o t r z e ba żebyś przyymowała;

Z O F I A .

Bydź ći posłuszną i peł ni ć roskazy, Jest iedno co żyć przed Niebem bez akazy.

D E M O K k y T.

P od r ó ż t w e y matki pewnie cię uci eszy, G d y ci małżonka z p o wr ot em przyśpieszy.

Z O F I A .

Co t o Pan mówi ? ia o t y m nie myślę.

D E M O K R y T.

Cóż ci przeszkadza za wrzeć związki ściśle?

W poranku dni t w y c h , k w i t n ą c e j mło­

dości. .

Czyż iest przes t ęps t wem póddać się miłości?

Z O F I A .

Żadnego szczęścia w tym związku ni ewi dzę, Ł ą c z ą c się z takim co go ni en a w i dz ę;

Albo t eż żądać z tki iwym czuciem płonni e Tego, co nie chce zemną ży ć dozgonnie.

D E-

(34)

D E M O K R Y T.

Alboż t w e serce, zaymuie kochanie?

Z O F 1 A . -

Wszak nic nie taię, wiedziałbyś więc panie.

D E M O K R y T.

W tym związku aby ko^^tować sł odyczy, W lem że młodego męża chęć t w a ż ^ c z y .

Z O F I A . '

Owszem przeciwnie usłyszysz odemnie, Młody by o nrnie starał się daremnie.'

D E M O K R U T . - Takie t w e zdanie mocno mię zadziwia, 'Czemuż t w ó y zamiar młodym się sprze*

ciwia ?

Z O F I A .

Ja chcę, mąż prz ys zł y by mię kochał stale*

Młody bydź stałym nie iest zdolny wcale;

Czt erdzi est olet ni mąż, w mym przekonaniu

~ ]N ie może ni gdy bydź zmiennym w kochaniu.

D E M O K R y T.

W takim zdarzeniu myśl t wa dość chwalebna*

i i a przykład innym byłaby potrzebna.

Bo niemal każdy dzis młodzik zalotny, W łudzeniu t yko czyni manewr zwrot ny.

Z O F I A .

Dost rzegł am i t o w dni mych krótkim biegu*

Z e prędzey staią w dóyrzał ych szeregu K o b i e t y ; ki edy w t ymże samyrn czasie, Męszczyzna w kwiecie lat niemal b y d ź

zda się,

W i ę c

(35)

w i ec gd y w dwudziestym rcko są kobi et y;

A mąż w czterdziestym,związek p r z y z w o i t y . D E M O K R Y T-

Jaksż grunt.owność wzmacnia t w e wyrazy!

Cnot a w nich san,a, niewinność hez skazy.

Gd z ie ż znaltść w wieku podobnym d z i e w ­ c zynę,

B y tak stosowną dać mogła przyczynę?

Ten dowcip b y s t r y , i wysokie zdanie, Pomnaża we mnie szacowne sprzyjanie^

I ia zaczynam cz uć w sobie nadzieię, Zda się, że miłość i do mnie się smieie*

A chociaż młodość żwawa mię oraiia, Zda się nadzieia, że podchlebna sprzyia.

Z O F 1 A z u p r z e y mości cu Co mówisz Panie ?

D E M O K R y T.

Zost awmy na potem . Jak prz yi ą ć gości pomówmy dziś o tem. _

Z O F I A .

C z y nie mogłabym ia t eż wiedzieć panie, Jak liczne będzie przyiacioł zebranie?

Ażebym w miarę iego zaproszenia Mogła uczynić moie rozrządzenia?

ą A', M Q K R Y T .

Twoi ey pot rzebi e ./wkrótce się dogodzi, Lecz Filolaus czegoś t u nadchodzi.

Zo f t a w nas niech, się tu rozmówi zemnąj Może' ma donieść r zecz iaką taiemną. ( Zo~

chodzi )

(36)

S C E N A VI.

i . ■ ' /

F I L O L A U S , D E M O K RY T . ' ; D E M O K R Y T.

C c i niespokoyny Jesteś przyiacielu , . P e wni e zamiary masz iakieś na celu?

F I L O L ń U S.

Ch c ę tai emni cy i ed ney ci udzielić, LeeZ się z wyznaniem nie mogę ośmielić;

G d y ż z tefę° dwoyga trzeba się spodziewać L u b szydzić ze maie będziesz; lub się guie

wać.

D E M O K R Y T . P o w i e d ź ż e , cohy takiego b y ć miało, Co by przeci wni e lub śmiesznie się zdało?

F I L O L A U S .

N a y p r z ó d c z y będzie zgodno z twoim zda nie u,

Z e serce ir.oie zaięfce kochaniem?

D E M O K R Y T . - Jakaż tsm p i ę k n o ś ć !

F I L O L A U S.

Nadobna i tkl iwa , W postsci kształtna, a w wyrazach żywa, Jest nay . . .

D E M O K R Y T p r ze r y w a ią c . ^, Wi em o tym iż taka osoba, Co nas u wi kł a, i zby t ni e podobaj..

W s a y s t

(37)

' w szystkie wielbienia niby od nas ktadnie, Choć nad to chwalim, zda s i ę nie dokładnie.

F I L O L A U S.

Toć więc iuż żarty!• ••'na moment przynaranie

^Wstrzymay s ię„pr oszę, bo rt o „przykro dla mnie,

D E M O K R y T.

Ja czasem nie ■wiem dla czego się smiei ę M ó w ż e i u ż , co s:ę w t w o i m s e rc u dzi e i e?

R o s t r o p n o ś ć p e w n i e ‘w y b i o r e i n rządziła, Jakże się p r z e c i e z o w i e t woi a miła.

■OLuaw mi p ros zę?

F I L O L A U Ś.

Ach! nie śmiem wymi eni ć ?

D E M O K R y T.

Znać, że przyiaźni mey nie n ni i e a ź cenić*i F / L O L A U -S .

Twa wyzwolenka !

D E M O K i Y T

"Oho ! kt órąż przecie J

"Z t y c h dwóch chcesz cenić nade wszystko w ¿wiecie. /

F 1 L O L A U S.

-^Młodszą; bo starszą wiem, że kochasz t k l i ­ wie,

D E M O K R Y T.

jKtóż uwiadomił o tym cię fałszywie ?

C F I -

(38)

/

F 1 L O L A U S.

B r a t t w ó y Damastus, on ci w t ym p r z e ­ szkadza,

1 ze wszystkiemi w mieście się naradza.

D E M O K R Y T.

I. Iekkowierny iesteś, i uparty;

Jam tylko z Brata megó czynił żarty.

K t o r e n z b y t e c z n ą dumą uniesiony, K ł ó c i ł się ze mną za namową żony:

Ja c h c ą c poniżyć dumę tak szkaradną;

Bzekł em że moia Zofia iest ładną, C z y nie naganne i t woi e wzdychanie, Kochanka z t o b ą nie iest w równym stanie?

F J L O L A U S.

■ - -rv • • ■ v . :n . , D o w c i p , i c n o t y głębokie wrażenie, W y ż s z ą ią czyni nad iey urodzenie.

Ty ś iey ukształcił, i ser ce, i duszę, I że w niey ciebie postrzegam, tak tuszę.

D E M O K R Y T.

P r a wd a , że Mi zys ma d owc ip dość ż y w y , Serce n i ewi nn e, i r z u t oka tkl iwy:

T w a r z iey przyiemna; i t ok ciała skł adny;

G d y mnie w n i ey widzisz; t oć muszę być ładny.

F 1 L O L A U S.

A znowu żarty, wi dzę że przedemną Ukryć t w ą czułość chętkę masz taiemną;

S z c z y r e zaś t w o i e y czułości wyznanie, P r a w e uczyni i moie kochanie.

Bo ¿"dy w t w y c h czynach nie ma nigdy błędu,

To i mym cz uci om nadasa cechę względu.

D E~

http://rcin.org.pl

(39)

D K m O K R y T.

T ~ % ,,

Mylisz się, byś mógł siebie błędem innym Wy mówić, i w tym stawać się niewinnym.

Jak ludzie, i ia równie wszystko czynię:

Mogę pobłądzić, i podlegać winie.

F I L O L A U S.

Błędy t we nawet są d h mnie przykładem, W każdym zdarzeniu chcę iść twoim śladem:

D E NI O K R }' T.

Gdy mni“ przed sobą chcesz mieć w p i e r w ­ szym rzędzie, ,

Oraz bym kochał, niechże i tak będzie, F l L O L A U S.

Z n a ć że w przyiaź ii mey nie masz ufności G d y niechcesz serca p owi er zyć skrytości.

D E R I O Ii R Y T.

.Wierz że, iak iestem pi zy iaciel prawdzi wy, Zem ni gdy nie był kii Zofii t kl i w y , Nieżnam się w c a l e z t ym czułym zapałem;

A d go w życiu kiedy doświadczałem:

M >iey młodości przeszedł c o j. me z w r o t n y , J uz nie przystoi bym dziś b y ł zaiótny.

F I L O L A U S.

I owszem iesteś w samey wieku porze^

Ni e wiem -dla czego chcesz t rwa ć w t ym T, * uporze,

Bo ws zyscy t w i e r d z ą że kochasz Zofią;

y f t ey myśli ona nie chce b y ć n i z y i ą jeśli więc w t ym są iey mylne nadzieie, To p i óż u o tylko wzdycha, i więduieie.

Ci P E -

(40)

D E M O K R Y T .

T w e doniesienie w t ym c z y ż iest p r a wd zi ­ we?

Fewni eż Zofii serce ma b y ć tkliwe?

■ F I L O L A U S .

Ws zys cy t o za rzecz prawie p e w n ą maią, I Zofia wie o t ym, co gadaią,

Z t ą d t o Damastus za takie kochanie, Ch ce dowieść tobie zmysłów pomieszanie.

X.ud l ekkowierny, na t o doniesienie, Hi po k ra to w i dat mocne zlecenie, B y o t w y m zdr owi u miał staranie pilnej I aby zdanie dał w t y m nie omylne*-

D E M O K R y T.

J uż ostrzeżono mnie o t ym' taiernnie, I on się będzie w tym t ru d zi ł daremnie.

Jest to p rz yj a ci el rnóy dawny i stały;

"Wiek swóy p r z e p ę d z ił na miłostkach cały.

F I L O L A U S.

Z nim ieszcze razem, ma też t u b y ć pono Świ at ł ych i zacnych filozofów grono:

K t ó r z y uważać będą z t w e y rozmowy;

C z yl i zupełni e masz rozsądek z d r o w y . , D E M O K R T T .

Czekam ich za t y m c z czym ludu ukazem;

A b y m się też ia naśmiał zniemi razem, Spiesz się do Mizys palić iey ofiary:

Twoi e zaś tkliwe s peł ni ą się zamiary, Ja że miłośney wcale nie znam sztuki;

Spi es zę gdzie na mnie cżekaią nauki.

( wychodzą. | A K T

http://rcin.org.pl

(41)

A K T II.

S C E N A I,

D E M O KR YT a p ot ym K R Y T O N zbliża­

j ący się do niego. . D E : M O K R Y T.

ą j j i k to miłostki, kleją się taiemnie;

1; Filołaus czynił : to taiemnie,

( Obeyr z a w s z y s ię , i p o s t r z e g ł s z y Kry to n a ,

m ó w i ) *

^¡kąd to się K r yt o n w t ym t u mieyscu bawi, Mniemałem.że iuż w mieście dawno, bawi.

K R y T O K

Miałem t o Panie dopeł ni ć z mcy strony;

L e c z że człek często bywa rozt a r gni ony, P r z y s z ło mi na myśl będącemu w drodze.

Iż przez niedbalstwo zawiniłem, srodze, Już kilka godzin, list k t ó r y mi dano;

Oddać natychmiast Panu rozkazano:

Ten ia przyniósłszy do moiego domu.

Schowałem skrycie nie mówiąc nikomu; . Z t ą d może dałem do g ni ewu pr z yc z y nę , Oddaięć,\prosząc, da r uy Panie winę.

D E M O K R y T.

By Kryt on nad t o p i ć często nie l ubi ł, To by t eż listów mych nigdy nie gubił.

{ K r y t o n wychodzi)

(42)

S C E N A II.

D E M O K R Y T sam czyta list w t y c h wy*

razach: ' ‘ J

F i l o x e n D y n ip m y to w i z d r o w ia ł ,, My cd dni lulka będąc na wsi sami, ,, Z sześcią miłemi mnie S m torami;

,, Chcąc bez przeszkody tam' c z y t a ć ' p r y ­

watnie ' ^ J

, , P f ł n e dowci pu dzieło twe ostatnie.

,, Ażeśrny w ten zas w Senacie riie byli, amastus z żoną ciebie oskatżytj.

,, Ze masz zmieszany rozum ostatecznie:

,, Ze się z_ Z o f ą chcesz żenić koniecznie, ,, Zona l)am.asta ma oyća w Senacie

„ Z t ą d też naybnrdziey następnie na cie, Ja powróci ws zy dzisiay na świtaniu;

, , Z istjłem wszystkich w wielkim pomiesza­

niu, 1 ' i

,, Ws t rz yma y t ym czasem t we ku n i e y westchnienia.

, , Aż ia ukoię ludu rozjąt rzeni a,

,, Skoro pomyślnie ws zys t ko us kut ecz ni ę, , , Pośpieszę w a e t cię uściskam serdecznie.

" ‘ A ( p o d p i s a n o ) F,iloxen.

B e m o h y t z a s t a n o w i w s z y się n i co, potyrn,

•' ‘ mówi.

Móy Boże! iakięż to ich zaślepienip ! I krzywda dla mnie przez to oczernienie?

Móy brat, lud wszystekM Senat w Abderze, T w i e r d z ą że wchodzę z Zofią w przymierze.

I g d y t o u mnie rzeczą wcale nową:

On i iuż karę wkładaią surową,

http://rcin.org.pl

(43)

Jak t o społeczność choć czasem i rządna;

W pewnych zdarzeniach b ywa nie rozsądna, Trzeba t u pono w siebie we y r z e ć pilnie.

I każde cz uci e r ozt r ząs nąć nie riiylnie;

Jam mniemał, że me dla niey uwielbienia, Nie miały nawet i miłości cienia, Aż owa dobroć i iey umysł stały;

postać nadobna i inne pochwały,

C’om ia być mniemał przyjaźni ą ży cz l iwą N Jest t o co mówią miłością prawdziwą.

Poznaię t er a z, że czulę kochanie, Ale z nią tkliwe, t o postępowanie

Naymnieyszey k r z y w d y nie c z y n i nikomu;

Wol no każdemu r ządzi ć iak chcieć w domu:

Kochać osobę tak piękną i miłą, Ni e widzę coby w tym t u złego był o, Gdy t o Zofia przyjmie, ieszcze mile.

Jakże pomyślne będą dla,mnie. chwile ! Póydę t ym czasem wyna yd ywa ć środki Jak z niey wy ci ą gn ąć t en sekr et tak słodki.

( w y c h o d z i )

S C E N Ą

i i i

,

MIZYS, F I L O L A U S . M i z y s.

A cóż? w y j a w i ł on swą taiemnicę ? I c z y zyskałeś o mnie obietnicę?

’ _ . F I L O L A U S .

Demokryt choć się zda być człek o t wa r ty;

L e c z w wyj awieniu akrytości u p a r t y , Próżne me b y ł y w t ym usiłowania:

Żartami zbywał ws zyst ki e zapytania.

M l -

(44)

m i z y ¿v

Mpcno mnie gniewa^ t o iego milczenie;;

F I L O L A : U S;

Al em; u z y s k a ł prz.ytym ząpewnienie,^

Iż przez, nie bawne Zofji z a męśp i e I nasze- razem dopeł ni się szczęście*.

M I

Zry

S,.

Zofi ą zs mąż? ach nie wi erz tey wieści F I L O L A U. S: \

R z e c z t ę De mo k r y t w rzędzie prawdy mie°-

iC,i M -J Z Y S ,

N i k t tu, nie b y wa, on zawsze s a m o t n y ! 1 K t ó ż b y ią brać mial?; to fałsz iest i st otny;

O d e y d ź bo widzę że nadchodzi siostra, Będzi e t u z nami sprzeczka nader ostra.

{ F i lo lą u s w y c h o d z i ).,

S . C E . N A I V.

Z O F I A , M I Z Y S v m i z y s..

Mam ci p o wi ędz i ę ć siostro,r,2,ecz przyiemna».

Ty l ko cię proszę ńię kryy nic przedemną»

Z O F I A.,

T o coś nowego

M I Z Y S:

Wiem t o nie omylnie Z e *ię z t ym kryiesz, lecz że kochasz silnie,

Ja

(45)

Ja kocham, lecz się z t y m nie taię wcale;

N,ie trzeoa chodzić za szczęściem niedbale;

Z O F I A .

Kjtćż ci t o mówił żem wpadła w kochanie?

m i z y s.

Czegóż się płonisz? wiedz że w naszym stanie Na t ur a sama t:e urządza skutki,

By. kochać gdy czas wiosny życia krótki.

Z O F / A.

Jak zważam, t o ty zaczynasz dziwaczyć.

Kochać kpniecznie, co, się t o ma znaczyć?

M: i z y s.

Jest t o natury tak iakby u st swą, A płci zaś naszey musem i zabawą;

By się podobać; takowe t o prawo Na t u r a dała z powszechną ustawą.

M y , źe bez wsparcia i bez urodzenia, N,am,trzeba kochać chodźby bez natchnienia.

Z O F I A .

Pr z e s tr a ch mię bierze, słysząc t e wyrazy:

Cóś widzę serce t w e iest pełne skazy?

W s t y d l i w o ś ć naszym być powinna wzorem.

A cnot a rządzi ć ma. naszym wybore m, Czyż b y ć inaczey nie można b z ?ęśliwą;

Tylko stawszy się dla p o t r z e b y tkliwą?

I z ką'd t a w tobie wie ść płonna powstata?

Iżbym ia t kl iwi e kogoś, kochać miała?

I\1 1 z y S.

Me uszy, oraz moie o cz y własne, Są t o świ adect wa i pewne, i iasne.

. z O-

(46)

Z O F I A.

Dla kogoż t o się me czucia zatlily?- j\i i z y s.

Mnie Filolaus, D ?mokryt ci miłv;

C óż t o iest złeg ;? ile w naszym stanie, Mieę tak p r z y s t o y ne i zacne kochanie?

Z O F I A .

Gniewasz mnie taką przy mówką daremną.

jm i z y S.

Ja zsś żal czuię, że taisz przedemną, Wi e m *e D e mo k r y t zaymuie t we myśli, I on podobny pewnie układ ‘kryśli

Z O F I A.

A c h iakież si ostro w t ym twe, omylenie ! jm i z y s }.

A cóż t o znaczy głębokie west chnieni e ?>

T o tylko z byt ni a delikatność wasza, T w o r z y marzenia i serce zis rasza !

Z O F I A . }

Na cóż się wnioskiem uwodzisz zwodni«

czym ;

K i e d y ia niewiem i sama o ni czym ? jm i z y s .

C z y ż on ci swoie nie o d k ry ł ^zamiary ?

Z O F I A .

W cale nic.

M l Z y S.

Temu dać nie mogę wiary.

Z O -

http://rcin.org.pl

(47)

Z O F I A.

lak cnota zwykła b yć nie skazitelną, Tak ci w tym prawdę powiadam rzet el ną

m i z y s.

To w tym przynaymni ey ni echci ey być u- kryt a;

Z e iakąś skłonność masz do Demokryta.

Z O F I A .

C z u l ę dla niego wdzięczność bez wąt pi eni a, Za daną woln ść, i inne świadczenia.

M i z y s .

Zaliż nie tęsknisz, gdy on iest w Abderze ? I na t o proszę odpowiedź mi szczerze.

Z O F I A .

Z e tęsknię; iest t o nie tayno nikomu, Bo go chcę widzieć iak nayprędzey w domu.

m i z y S*

A podczas iego us t awney byt ności Zahż ni tczui es z t a i mi n e y radości ?

Z O F I A .

Prawda, że przy nim dzień zda się godziną Dobroć to iego temu 4iest pr z yc z yn ą ,

m

i z y S.

G d y sen widoki różne zmysłom stawi, Czyż obraz iego w t en czas cię nie bawi ?

Z

O F I A.

Bywał o c z ę s t o i nie raz się ws t ydzę G d y czasem we śnie Demokryta widzę, Razu iednego z p o s t a c i ą przyiemna,

Zda-

(48)

Z d aw a ł się mówić o małżeństwie zemną;

Coś o d p o w i e d z i e ć chciałam, tyś zbudziła:

I za tom, na cię gni ewną nieco była.

m

i z y S.

Masz t e d y wi edzieć Filozofko miła, Z e iego postać t w e sece zraniła,

L u b t wóy choć bystry dowcip nic nie widzi, , Albo p rz edemną z. tym się o d k r yć wstydzi.

Z O F I A. ,

Pus zc z ać się oślep za t kl iwą podni et ą, K i ą , iest zda, mi się w płci naszey zaletą,

M l Z Y S ,

Z p r z ykł a dó w i nnych trzeba ci brać miarę; ; Miłość iść winna, roskoazy w ofiarę;

Ut wi e r d z a y zapał skryt y pr z ez zabiegi, C zuci a z west chnieni em posyłay na szpiegu Tr z eb a fortelów, o b rot ów i raęztwa, By z tak miłego cieszyć się zwyci ęzt wa.

O a się ustawnie do ciebie p r z y mi l a , , I na to cały swóy d o w c i p wysila, T e tkliwe iego dla ciebie starania,

N i e są ( wiem pewnie ) nie są bez kochania; ? C z y ń tak, bo przegrasz z t ą s w o i ą skromno-

SCl^i

W sza k to b y ć tw jerd zą w szystk o n ie w in ­ nością? -

Z O F I A.

L u b przest ań o t y m mówi ć zemną w cale, Albo natych*miast precz się zt ąd oddalę.

m

i z y

Tak

(49)

Tak milcząc, młody wiek p r z e y d z ie na ni­

czym

Cóż zt ąd, łudzi ć się pozorem zwodniczym ? Z O F I A .

P r ó ż n o mi grozisz, gdy mało dbam o t o , Miło do zgonu żyć z niew inną c n otą.

m i z y s.

Toć więc na koniec miey baczność przynam- nie,

Na matkę własną, a przytym te ż '''na''mnie.

- Z O F 1 A.

* Cóż ia takiego będę tau p o w ia d a ć , Jakież niain prawo obowi ązki wkładać?

m

i z y s.

i Czuł ość ci 'swego w t y m ud zieli daru, Do pomyślnego że doydziesz zamiaru;

f O d t ą d niech będą tkliw sze t w e sp óyrzen ia, i Ni ec hay się częste wykradną w estchnienia.

/ Z O F I A.

Ta miłość t rwa ł a co szacunek rodzi, - Iść przez fortele nie wiem c z y się godzi?

m

i z y s.

: Mó wi ą że się tak kieruią na ¿ w iecie Ciebie ten przykład nie porusza p rzecie;

D o s y ć t y c h troskow i p ło n n e y boiaźni, f Ośmiel się, niech iuż nic serca nie drażni.

Day poznać czułość V p ierw szym mu zda rżeniu;

Ni b y t o w tkiiwey w d z ię c z n o śc i imieniu:

4‘Ot oż postrzegam siostro D em okryta, Schron-

(50)

Zchr ońtny się by r z ecz nie był a odkryta'.

( t u kryią się obydwie w t y ł Theatru. )

S C E

N A V.

( DEMOKRYr sam idący ku brzegow i The­

a tru , a Zofia i iVhzys z za k u h ssy pokaz u ią się w ty le Theatru i słuchaią.)

D E M O K R Y T.

Zdawało mi się że t u iest Zofia; , .Lecz pewnie była inna postać i.zyia!

Z ni ą tu pomówić było me żądanie, C z y na małżonka takiego przystanie, Jakiego w- moim kryśiiłbym umyśle, I czy takiego zechce kochać ścisłe.

Może da poznać swe czucia t aiemne, I me nadzieie c z y nie, są daremne?

( tYIizys popychaiąc Z ofią na Theatr m ów i.\

Idź mu odpowiedz, dosyć t e y słabości.

Ani kryy przed nim w i ę c e y s w e y miłości.

S C E N A VI.

D E M O K R Y T , Z O F I A -

(

DEMOKRyT p o s tr z e g łs z y Z ofią mówi na stro n ie i)

O t o ź i ona, nie mogłem się zmylić, Trzeba udawać i z czuciem się s ilić ,

' D O Z o fii

.

Z b liż się tu Zosiu powiem ci nowinę;

Z u i e y do radości mieć b ę d z ie sz p r z y c z y n ę : Małżonek ci się dość p o m y śln y darzy, ' T e n w k ró tce z tobą ściśle się zkoiarzy,

¡Człelc

(51)

Człek iest poczci wy, pr z / ś t oy r i a osoba, W iem iż t o tobie mo c n o się podoba.

Z O F 1 A.

Uwolń mię proszę od t y c h związków Panie/

Krew we mnie st ygnie ńa to zapytsnie;

Ktokolwiek-on ie.st odmawiam mu wcześnie:

Ni ech^ę g o ' widzirtć na iawie, ni we śnie.

D E M O K K y T.

D o t e g o nie c h c ę p r z y m u s z a ć cię w cale, G d y w t y m u po r z e c h c e s z z o s t a w a ć t r w a l e , Ani się na t o on uskarżać będzie;

Choć go w wysokim zawsze chowam wzglę*

dzie.

Z O F I A , Póki mię twoia z a s z c z y c a opieka

I n n y mię z wi e rzc hni k mieć na próżno czeka.

D E M O K R y T.

Zgods: lecz uwsż znowu moie dzicie!

Czyż tak dni t rawić będziesz całe życie.

Wi em iż się zemną zgodzisz w tym istotniej Iż weysć p ot rze ba• w związki dożywotni e.

Z O F I A .

Los moy dzisieyszy umieiąc dość cenić, Nie mam p o t r z e b y aby go odmienić.

DEM OKRYT.

Nie dość iest na tym że ci tak żyć miło.

Ni ebo cię mnóst wem wdzięków g d y d»- r z y {°.

Miało w zamiarze taki c e l p r a w d z i w y , By w związku z t o b ą by 1 d r o g ! ‘/ęśliwy;

Z O ~

Cytaty

Powiązane dokumenty

ü Powyższa wycena nie jest ekspertyzą stanu technicznego przedmiotu wyceny i za taką nie może być uznawana, w szczególności nie może być traktowana jako gwarancja

Dyrektor kieruje Zespołem i reprezentuje go na zewnątrz. Z Dyrektorem Zespołu stosunek pracy nawiązuje się na podstawie powołania, umowy o pracę, powołania lub

wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych lub danych osobowych mojego dziecka lub niepełnoletniego podopiecznego, przez Poradnię Psychologiczno – Pedagogiczną nr 2

dofinansowanie do godzin, należy nabyć prawo do zasiłku dla bezrobotnych, czyli przepracować minimum 26 tygodni w okresie 36 tygodni, oraz utracić minimum 5 godzin w skali tygodnia

mieccy bracia Huschke, walczyli o mistrzostwo. Zastosowanie do rozmaitego wieku składowych pierwiastków lekcji, odbywa się według stopniowania, opierając się na sile,

Konwencja poświęca dużo uwagi kobietom, ponieważ obejmuje formy przemocy, których doświadczają jedynie kobiety!. (przymusowa aborcja, okaleczenie

The solid carbide end mill with polished rake face and reinforced core for machining with large allowances and at medium cutting speeds. The geometry of the face

Firma Fastcom Systemy Laserowe powstała w 2011 roku w Warszawie i zajmuje się sprzedażą systemów laserowych do znakowania, grawerowania i cięcia.. W naszej firmie zawsze