• Nie Znaleziono Wyników

Rola filozofii i nauk szczegółowych w światopoglądzie racjonalnym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rola filozofii i nauk szczegółowych w światopoglądzie racjonalnym"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Rutowski

Rola filozofii i nauk szczegółowych w

światopoglądzie racjonalnym

Studia Philosophiae Christianae 29/2, 173-181

(2)

S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristia n a e A TK

,29 (1993) 2

Z ZAGADNIEŃ FILOZOFII NAUKI

TADEUSZ RU TO W SK I

ROLA F IL O Z O F II I N AUK SZCZEGÓŁOW YCH W ŚW IA TO PO G LĄ D ZIE RA CJON ALNYM

Od czasu zakończenia dru g iej w o jn y św iatow ej p róbow ano w P o l­ sce w szystkich przekonać, że jed y n y m n au k o w y m i zarazem ra c jo ­ n a ln y m św iatopoglądem je st św iatopogląd ateistyczny, m arksistow ski. Te u siło w a n ia szczególnie u ja w n ia ły się w d ziałalności m in iste rstw a zajm u jąc eg o się o św ia tą i w ychow aniem , k tó re dom agało się w p ro - gram acn n auczania, aby u dzieci, uczniów szkół śred n ic h i stu d en tó w fo rm o w ać tzw . św iatopogląd n aukow y czyli m ark sisto w sk i. W p raw d zie coraz częściej m ów i się obecnie, że k a te g o ria św iatopoglądu n a u k o ­ w ego je st w ogóle nieoperatyw m a, n ie fu n k c jo n aln a, teo rety czn ie m ę­ tn a , a n a w e t społecznie szkodliw a, gdyż dzieli P olaków n a ty c h le ­ pszych i gorszych !, ale n a d a l w w ielu środow iskach p a n u je pogląd, ż e filozofia m a teria listy c z n a (z p om inięciem o k reślen ia „ m ark sisto w ­

sk a ”) je s t p o d sta w ą naukow ego św iatopoglądu. W zw iązku z ty m w y ­ d a je się w ażn e aby choć po k ro tc e przybliżyć sobie zw iązki ja k ie zachodzą m iędzy ra c jo n a ln y m św iatopoglądem a filozofią i n a u k a m i szczegółowymi. Z acznijm y od pró b y sprecyzow ania te rm in ó w w y stę ­ p u jący ch w naszym tem acie.

N a ogół spotykam y dzisiaj p rz y n a jm n ie j d w a po jęcia n a u k i w z n a ­ czeniu treściow ym . Je d n o — b ard z iej ogólne — o b ejm u ją ce sw ym zasięgiem filozofię, a n a w e t teologię, m ożna sform ułow ać n a s tę p u ją ­ co: N auka je st to n iesprzeczny zbiór sądów za sp o k a jają cy c h ogólno­ ludzkie za in te re so w an ia in te le k tu a ln e (w zględnie p rak ty c zn e p o trze b y życiowe) w yrażonych w języ k u m ożliw ie jednoznacznym , a w ięc za­ sadniczo ro zu m ian y m jed n ak o w o pęzez w szystkich i to sądów n a j­ m ocniej u z a sa d n io n y c h 2; d ru g ie — zakresow o w ęższe — o b ejm u je je d y n ie n a u k i szczegółowe, a w ięc głów nie p rzyrodniczo-m atem atyczne.

To w ąsk ie pojęcie n a u k i rozpow szechniło się w lite ra tu rz e n a u k o ­ w ej, a od X V III w iek u zdobyło p ra w o obyw atelstw a. Dziś jeszcze gdy m ów i się o nauce, to n ajczęściej m a się n a m yśli przy ro d o zn aw stw o i n a u k i m atem atyczno-logiczne. T aki sta n zain icjo w ał i R ozpropago­ w a ł k ie ru n e k filozoficzny zw any pozytyw izm em , a n a stę p n ie neopo- zytyw izm em .

1 W m iesięczniku -„Człowiek i św iatopogląd” 245 (1986) o p u b lik o w a­ n a została in te re su ją c a d y sk u sja ch rześcijan i m a rk sistó w n a te m a t: „Ś w iatopogląd — w arto śc i — n a u k a ” . Z ag ad n ien ie b u d o w an ia św ia ­ top o g ląd u p rz e d sta w ił ze zn aw stw em S. K am iń sk i, Od sp o strzeżeń do poglądu na św iat, w : W nurcie zagadnień posoborow ych, t. 17, W a r­ szaw a 1987, 26—45.

2 P er. S. K am iński, Pojęcie n a u k i i k la sy fk a c ja n a u k, w yd: 3, L u ­ b lin 1981, 226, S. K iczuk, C zy św iatopogląd n a u k o w y je s t m o żliw y, w : N auka — św iatopogląd — religia, W arszaw a 1989, 38; T. R u to w - ski, R o zw ó j pojęcia n a u ki, „S tu d ia P ło ck ie”, 1974, 161 n.

(3)

J a k w iem y, p o w sta n ie klasycznej fizyki pod koniec X V II w iek u zrew olucjonizow ało sy tu a cję poznaw czą człow ieka. P ozorna pew ność i ścisłość n ow ej dziedziny oraz m ożliw ość zastosow ania w p ra k ty c e je j osiągnięć zafascynow ały naukow ców do tego stopnia, że zaczęto o d m aw iać p ra w a do n a u k i ty m dziedzinom , k tó ry ch tw ie rd z e ń n ie dałoby się przełożyć n a ję zy k fizyki. Je d y n y m w y ją tk ie m i to te ż p ro b lem aty czn y m była m a tem aty k a , gdyż je j p ra w a tra k to w a n o ja k o p ra w a p rzyrody jeszcze w X V III w ieku.

T w órcy pozytyw izm u, ja k im i byli m a te m a ty k J e a n L ero n d d ’A lem - b e rte (X V III w.) oraz A ug u st C om te (X IX w.), żą d ali od n a u k i p ew ­ ności, ścisłości i użyteczności oraz tego, ab y dotyczyła je d y n ie faktów . W edług ich m n iem an ia ta k a w łaśn ie była ów czesna fizyka. W yelim i­ now ano za te m z n a u k i w szelkie sądy n o rm aty w n e , w arto śc iu ją ce . U w ażano, że zd a n ia n a k a z u ją c e lu b za k az u ją ce są bezsensow ne, a n a ­ w et w ogóle n ie są zd an iam i logicznym i, gdyż p raw d ziw o ść b ą d ź fa ł- szywość odnosi się do zdań tw ierdzących lu b przeczących, a w ięc do zdań kategorycznych.

U w ażano n a przykład, że ety k a jed y n ie w ted y m oże być tr a k to w a ­ n a ja k o n au k o w a , jeżeli ograniczy się do opisu d ziała ń lu d zk ich n a ja k im ś te re n ie lu b w ja k im ś czasie. Jeżeli zaś przechodzi do oceny tych działań, do ich w arto śc io w an ia , do u k az y w an ia n o rm p o stęp o ­ w an ia , to p rz e sta je być n a u k ą i sp ro w ad za się do w y ra ż e n ia p ra g ­ n ie ń czy życzeń poszczególnych g ru p ludzkich.

Ja k m ów i neopozytyw ista H an s R eich en b ach w sw ojej k siążce: „P o w sta n ie filozofii n a u k o w e j” „Jeż eli e ty k a m a być ja k ą ś fo rm ą w iedzy, to (...) n ie m oże ona dostarczyć żadnych d y rek ty w m o rą l- n y ch ” 3. N a te re n ie w ięc ta k ograniczontgo ro zu m ien ia n a u k i w szy st­ k ie p y ta n ia dotyczące m oralnego, rac jo n aln e g o postęp o w an ia, a w ięc ta k ie ja k np. : czy życie lu d z k ie kończy się ze śm iercią, czy istn ie je Bóg, czy istn ie ją stałe w arto śc i ludzkie, ja k odróżnić dobro od zła, n ie m a ją uzasadnionych odpow iedzi. Ż ad n a bow iem tego ty p u odpo­ w iedź nie m oże w yn ik ać z tw ie rd z e ń n a u k p rz y ro d n icz o -m ate m aty cz­ nych. P y ta n ia dotyczące sen su życia ludzkiego — w e d łu g te j k o n ­ cepcji — sam e są bezsensow ne, i a n i „ ta k ” a n i „n ie” n ie je st b a r ­

dziej rozsądne. !

T ak i sta n rzeczy każe w ięc w ątp ić w istn ien ie czystego św iato p o ­ gląd u naukow ego, w k tó ry m b y n ie było isto tn y ch elem en tó w różnych od tw ie rd z e ń n a u k ścisłych. Ś w iatopogląd bow iem n ajczęściej ok reśla się ja k o : „zespół p rze k o n a ń i postaw , zespół tw ie rd z e ń i n orm , k tó ­ ry p rz y n a jm n ie j w oczach zw olenników czy w yznaw ców sta n o w i sp ó j­ ny, całościow y obraz rzeczyw istości (...) p o rz ą d k u ją c y (w artościujący i n orm ujący) postępow anie w zględem siebie i otoczenia” 4.

Ju ż sp ra w a p rze k o n ań w y stę p u jąc y ch w każdym św iatopoglądzie n a ­ stręcza pew ne tru d n o ści. S kąd się one b io rą, czy rzeczyw iście ich źródło całkow icie da się sprow adzić do n au k i, do w iedzy lud zk iej ? N a ogół tw ie rd z i się, że w szystkie p rze k o n an ia ludzkie są fu n k c ją p rz y n a jm n ie j trzech czynników : w iedzy ro zu m ian ej szeroko, do św iad ­ czeń ludzkich oraz u c z u ć 5. W zw iązku z ty m należy tw ierd zić, że w 3 H. R eichenbach, P o w sta n it filo zo fii n a u ko w ej, W arsza w a 1961, 285. 4 A. S tępień, W stęp do filo zo fii, wyd. 2, L u b lin 1989, 35.

6 Na te m a t źródeł św iatopoglądu pisze S. K am iń sk i: „ J a k ie są źró ­ dła poglądu n a św ia t? R zadko p o w sta je on w w y n ik u sam odzielnego zdobyw ania w iedzy. L udzie p rz e jm u ją poglądy i po staw y od swego

(4)

każ d y m bez w y ją tk u św iatopoglądzie w y stę p u ją ja k ie ś w p ły w y śro d o ­ w isk a k u lturow ego, w k tó ry m żyjem y oraz czynniki psychiczne, em oc­ jonalne.

N am je d n a k chodzi o św iatopogląd rac jo n aln y , a w ięc p ostaw m y p y ta n ie : co trze b a czynić, aby św iatopogląd u ra c jo n a ln ia ć m im o w y­ stę p u ją cy ch w n im elem entów subiektyw nych. J a k ie w ięc w a ru n k i m a spełniać św iatopogląd ra c jo n a ln y ?

Z ap e w n e je d n y m z ta k ic h w a ru n k ó w — koniecznym , choć m oże n ie w y starczającym , — je st d o m aganie się, aby tw ie rd z en ia i n o rm y w y stę p u jąc e w ta k im św iatopoglądzie nosiły cechy naukow ości w z n a ­ czeniu ogólnym , o k tó ry ch w spom nieliśm y ju ż n a p o czątk u naszych rozw ażań. A zatem w szystkie tw ie rd z e n ia i n o rm y u zn a w an e w in n y być m iędzy sobą niesprzeczne. W ew n ętrzn a sprzeczność m ię d zy nim i św iadczyłaby o irra cjo n aln o śc i św iatopoglądu, a w ięc d y sk w alifik o w a­ łaby jego w ażność.

N a s tę p n ie 'o w e n o rm y i u zn a w an e tw ie rd z en ia pow in n y być w y rażo ­ ne w języ k u m ożliw ie jednoznacznym , a w ięc ta k im , k tó ry m ógłby być je d n ak o w o ro zu m ian y przez w szystkich po odpow iednim przygoto­ w an iu . K ró tk o m ów iąc .powinny być in te rsu b ie k ty w n ie sensow ne i dzięki te m u k om unikatyw ne.

S p ra w a jednoznaczności je st je d n a k niezw y k le tru d n a . W te j dzie­ d zinie raczej m ów i się o ideale, do którego należy dążyć, n iż o sta n ie faktycznym . P ow szechnie uw aża się, że je d y n ie w n a u k a c h fo rm a l­ nych, a w ięc m atem atyczno-logicznych m ożem y posiąść jednoznacz­ ność. G orzej je st ju ż n a te re n ie przy ro d o zn aw stw a, a n a jm n ie j k o ­ rzy stn ie sy tu a cja p rz e d sta w ia się n a te re n ie h u m a n isty k i, filozofii i te ­ ologii. N iem niej należy troszczyć się ciągle o postęp w precy zo w an iu term inów , p a m ię ta ją c je d n a k o tym , że nie w e w szystkich w yw odach trz e b a szukać tego sam ego sto p n ia ścisłości, a le m ożna zadow olić się ta k im stopniem jasności, n a ja k i b a d a n y p rze d m io t zezw ala.

W eźm y np. ró żn e św iatopoglądy, w k tó ry ch zn a jd u je m y ta k sam o sfo rm u ło w an e reg u ły ja k : „człow iek je st n a jw ię k sz ą w arto śc ią ” , „ n a ­ leży zaw sze postępow ać dobrze a u n ik ać zła”, „w olność, sp ra w ie d li­ w ość, d em o k racja, postęp to w artości, o k tó re należy się troszczyć” . W zasadzie tego ro d z a ju hasła każdy ak cep tu je, a le tru d n o śc i zaczy­ n a ją się rodzić z chw ilą, kiedy chcem y k onkretyzow ać, co rozum iem y przez dobro, a co przez zło, co przez postęp, d em okrację, w olność czy spraw iedliw ość. W tedy m oże się okazać, że po d ty m i sam ym i n a z w a ­ m i znajd ziem y ró ż n e rozum ienie słów, a w ięc że zachodzą isto tn e ró ż­ nice w poglądach zw olenników ta k sam o brzm iący ch haseł.

S y tu ac ja jeszcze b ard z iej się kom p lik u je, gdy zaczynam y u sta la ć h ie ra rc h ię w arto śc i za w arty ch w ow ych h asłac h . S ta ra ją c się zobiek­ tyw izow ać d an e n o rm y m usim y odw ołać się do k o n k re tn e j dyscypli-kultu ro w eg o środow iska, ale m uszę to w szystko in d y w id u a ln ie ak c ep ­ tow ać. Ta osobista a k c p etac ja dok o n u je się w określonej sy tu a cji h i­ storycznej i społecznej. N ajw ięcej uzasodnionego i u sy stem a ty zo w a n e­ go m a te ria łu d a ją filozofia, teologia i »filozoficznie zin terp reto w a n e« najog ó ln iejsze tw ie rd z e n ia naukow e. (...) W.iele zdań n ależących do poglądu n a św iat p o w sta je pod w pływ em czynników em ocjonalno- -w o lity w n y ch ” . Od spostrzeżeń..., 43. Por. M. A. K rąpiec, Ś w ia to p o ­ gląd i praw da, w : N auka — św iatopogląd — religia, W arszaw a 1989, 51; W. M arciszew ski, P o d sta w y logicznej teo rii p rzeko n a ń , W arsza­ w a 1972, 23.

(5)

n y n au k o w e j, w ty m p rz y p a d k u do fiozofii człow ieka, filozofii m o ra l­ ności czy też do teologii m o raln ej. A by je d n a k u n ik n ą ć za rz u tu su ­ biektyw ności czy n a w e t irra cjo n aln o śo i o d w ołując się do teologii po ­ w in n iśm y w ykazać, że jej tw ie rd z en ia n ie są sprzeczne z tw ie rd z e ­ n ia m i filozoficznym i. Bez tego ro d za ju uzgodnień tru d n o by było n a ­ zyw ać św iatopogląd relig ijn y św iatopoglądem rac jo n aln y m . N ależy z a ­ uw ażyć, że odw oływ anie się do czynników n adprzyrodzonych, do o b ­ ja w ie n ia n ie niw eczy rac jo n aln o ści św iatopoglądu, jeżeli w ia ra w ob­ ja w ie n ie je s t rozum nie um o ty w o w an a oraz n ie sp rz ec zn a z te z a m i r a ­ cjo n aln ej filozofii. M iędzy in n y m i zw rócił n a to uw ag ę P rof. S ta n i­ sław Nagy SCJ, k tó ry p isze: „Ł aska w ia ry je st oczyw iście d a re m n a d ­ przyrodzonym , n ie m oże w n ie j je d n a k z a b ra k n ą ć w y n ik ająceg o z ro ­ zum nej stru k tu ry człow ieka, uzasadnionego rozum ow o p rze k o n an ia , że sta ją ce p rzed n im o b ja w ien ie je st rzeczyw iście o b ja w ien ie m Boga przez Boga. G dyby ta k ieg o p rześw iad czen ia zab rak ło , w ia ra nie b y ła ­ by p o sta w ą ro zu m n ie u m o ty w o w an ą (...), lecz p o sta w ą fideistyczną, w ia rą dow olną, b ęd ą cą w k o liz ji z ro zu m n ą s tr u k tu r ą człow ieka, a ty m sam ym i z w olą O bjaw iającego się Boga. (...) C h ry stu s n ie tylko u z n a w a ł to p raw o rozum nego człow ieka do w e ry fik a c ji Jego roszczeń m esjań sk ich i boskich, ale do ta k ie j w ery fik a c ji w zyw ał (por, J 10,31,3—8) i tw o rzy ł św iadom ie w a ru n k i, ażeby w e ry fik a c ja ta k a m ogła się dokonać (por. J 20,30), w p ew n y c h ' w yp ad k ach zaś n aw e t sam ją p rze p ro w ad z ał (por. J 20, 24—29). (...) w ia ra dom aga się w ięc rac jo n aln e g o uzasad n ien ia, bez którego byłaby p o d w ó jn y m ryzykiem : w zięcia za p raw d ziw e o b ja w ien ie Boże ob jaw ien ia, k tó re n im n ie jest, i n a ra ż e n ie w łasnego życia na n ajw yższej ra n g i niebezpieczeństw o, ja k im byłoby oparcie go n a fałszyw ym o b ja w ie n iu ” 6.

A zatem w każdym św iatopoglądzie ra c jo n a ln y m isto tn ą rolę od­ gryw a filozofia. Filozofia je s t w ięc konieczna dla rac jo n aln e g o św ia- topoiglądu. G dy m ów im y o filozofii, rozum iem y ją n ie tylko ja k o k la ­ syczną filozofię bytu , a wiięc jako n au k ę , k tó ra w św ie tle rozum ki ludzkiego szuka n ajogólniejszych p ra w ' całej rzeczyw istości i p o słu ­ gując się nim i w sposób o stateczny w y ja śn ia istn ien ie w szystkiego; ale ogólniej — ja k o n au k ę, k tó ra k o rzy sta ją c z ro zu m u ludzkiego za­

m ie rza podać o stateczne w y jaśn ien ie b ad a n e j dziedziny.

Poszczególne dyscypliny ta k ro zu m ian ej filozofii p ró b u ją odpow ie­ dzieć n a ta k ie p y ta n ia ja k : K im je st człow iek? Czy życie człow ieka kończy się ze śm iercią? Czy istn ie ją sta łe w arto śc i lu d zk ie? Je śli tak , to ja k a je s t ic h h ie ra rc h ia ? Czy m ożna odróżnić p ra w d ę od fałszu, a je śli tak , to w ja k i sposób? J a k i je st sens ludzkiego istn ie n ia ? Czy istn ie je Bóg? Tego ro d za ju za g ad n ien ia m ożna staw iać w sposób k o m ­ p e te n tn y jed y n ie n a te re n ie filozofii, je śli n ie chcem y odw oływ ać się do czynników pozarozum ow ych lu b nadprzyrodzonych. O dpow iedzi zaś n a w sp o m n ian e p y tan ia w chodzą w sk ład każdego św ia to p o g lą d u 7.

N a pozór m ogłoby się w ydaw ać, że istn ie je tylk o je d e n rac jo n aln y św iatopogląd, którego tw ie rd z e n ia m uszą być uzasad n io n e n a te re n ie filozofii. Z apew ne ta k by było, gdyby w szyscy u p ra w ia ją c y filozofię dochodzili do jed n ak o w y ch w niosków .Tak je d n a k n ie jest: Istn ie je w iele kierunków , filozoficznych sprzecznych m iędzy sobą, choć w p e w ­

6 S. N agy, R acjonalne p o d sta w y i w y b ó r św iatopoglądu, w : Z z a ­ gadn ień św iatopoglądu chrześcijańskiego, L u b lin 1989, 187.

7 P or. S. K iczuk, C zy św iatopogląd..., 40; ks. M. R usecki, K u p o ję ­ ciu św iatopoglądu, w : Z zagadnień..., 21.

(6)

nej m ierze sp e łn ia jąc y ch w a ru n k i racjonalności. T e w a ru n k i spełn io ­ n e są n a w e t w tedy, jeżeli do ju ż w yliczonych dodam y jeszcze jeden, m ianow icie ab y w szystkie u zn a w an e tw ie rd z e n ia były n ajm o cn iej u z a ­ sadnione.

S p ra w a u zasad n ien ia tw ie rd z e ń je s t ta k że skom plikow ana. N a ogół bow iem p rz y jm u je się, że sam o rozum ow anie, k tó re je st u zn a w an ie m jed n y ch zd ań n a p o d sta w ie d rugich, n ie m oże doprow adzić n a s do a b ­ so lu tn ie bezw zględnej p raw d y . J a k w iem y bow iem ro zu m o w an ie d e­ d u k cy jn e, ja k im je st w niosk o w an ie i dow odzenie, je s t zaw sze w zg lęd ­ ne, gdyż p o w sta je p y ta n ie dotyczące praw d ziw o ści tw ie rd z e ń p ie rw o t­ nych, podstaw ow ych, a rozu m o w an ie red u k c y jn e, ja k im je st tłu m a ­ czenie i spraw d zan ie, ze sw ej n a tu ry n ie g w a ra n tu je pew ności, a po le­ ga jed y n ie n a zw iększaniu p raw d o p o d o b ie ń stw a uzn aw an y ch tw ie r ­ dzeń.

T rz eb a rów nież zaznaczyć, że w sp o m n ia n e typy rozum ow ań stosuje się rów nież n a te re n ie n a u k ścisłych, k tó re m a ją ta k ż e sw oje kłopoty m etodologiczne. DQa p rzy k ła d u przypom nę choćby dw ie spraw y. W w ie ­ k u X V III istn iały rów nocześnie dw ie n au k o w e, ra c jo n a ln e te o rie ś w ia tła : falow a i k o rp u sk u la rn a , n a to m ia st w w iek u X X istn ie ją obok siebie o d m ien n e i u zasadnione g eo m etrie: eu k lid eso w a i n ie e u k lid e ­ sowe. Je śli tak , to ty m b ard z iej m ożna zrozum ieć, że w ty m sam ym czasie m ogą istn ieć ró żn e ra c jo n a ln e system y filozoficzne, a w ięc i św iatopoglądy racjo n aln e, a zatem irra c jo n a ln e byłoby tra k to w a n ie jednego z nich ja k o je d y n ie praw dziw ego.

N ależy je d n a k zaznaczyć, że n ie chodzi n a m o u z n a n ie rela ty w izm u epistem ologicznego, w edług któ reg o praw d ziw o ść sądów zależy od osób, m ie jsc a czy czasu. Z asad n ie b ow iem o drzuca się rela ty w iz m epistem ologiczny, a le m im o to p rz y jm u je się istn ie n ie p o stęp u w ie ­ dzy, coraz lepszego p o zn aw an ia rzeczyw istości. Ż ad en histo ry czn ie is t­ n ie jąc y system filozoficzny n ie g w a ra n tu je pełności p raw d y , a w ięc w szystkie pow inny być o tw a r te na m ożliw ość w p ro w a d ze n ia p o p ra ­ w ek, ulepszeń, czy też n a w e t p rzebudow y A

Oto p rzy k ła d y m o d y fik acji system ów n ie filozoficznych. W w iek u X X fizyka w spółczesna sfalsyfikow ała obie X V III — w ieczn e te o rie św iatła, a u zn a ła n o w ą te o rię k o rp u sk u la rn o -fa o w ą , k w an to w ą , n ie tw ie rd z ąc je d n ak , że je st to o sta tp i etap w jej rozw oju. Szczególną te o ria w zględności A. E in ste in a w y k azała konieczność kory g o w an ia fizyki N ew tona tam , gdzie m am y do czynienia z p ręd k o śc iam i p o ró w ­ n y w alnym i do pręd k o ści św iatła, a ogólna te o ria w zględności p ro w a ­ dzi do w niosku, że n ieeu k lid eso w a g eo m etria lep iej niż euklidesow a o d zw ierciedla drogę pro m ien i św ia tła w przestw o rzach . Z resztą p o ­ d obną sy tu a cję za sta jem y rów nież n a te re n ie teologii, bow iem Sobór W aty k a ń sk i II w ykazał, że n aw e t po d w u d zie stu w iek a ch istn ien ia ch rz eśc ija ń stw a m ożna o d kryw ać i u ja w n ia ć n o w e p ra w d y z a w arte w depozycie w iary . '

W p raw d zie należy uznać —· zgodnie z za sa d ą niesprzeczności — że sprzeczne m iędzy sobą system y filozoficzne n ie m ogą być rów nocześ­

8 Na poruszony te m a t pisze S. K iczuk: „św iatopogląd ra c jo n a ln y cechow ałaby w ielk a ostrożność. Z w o len n ik takiego św iato p o g ląd u n a serio dociekałby tego, czy ograniczone ludzkie poznanie w ystarczy, aby poznać dobra, do k tó ry ch należy dążyć, i ab y poznać drogi, k tó ­ ry m i anleży kfoczyć. In n ą cechą św iato p o g ląd u rac jo n aln e g o b yłaby jego odpow iednio u k ie ru n k o w a n a o tw arto ść”. C zy św iatopogląd..., 41.

(7)

n ie praw d ziw e, 'ale p o tw ie rd z an ie jednego z n ich a falsy fik o w a n ie drugiego je st zazw yczaj procesem d ługotrw ałym . Nic w ięc dziw nego, że n a te re n ie filozofii p rze z w ie k i toczą się spory n ie m a l w sp raw ie każdego w ażniejszego zagadnienia, choć h isto ria filozofii n a s poucza, że zazw yczaj sk ra jn e ro zw ią zan ia były b łę d n e lu b p rz y n a jm n ie j n ie ­ w y sta rc za jąc o uzasadnione. O cana je d n a k rac jonalności, zasadności tw ie rd z eń w ystęp u jący ch w św iatopoglądach n ależ y do filozofii, k tó ­ ra rów n ież ulega m odyfikacjom pod w p ły w em rozw oju n a u k ścisłych, a w ięc n a u k i p rzy ro d n iczo -m atem aty czn e poprzez filozoficzne in te r ­ p re ta c je m ogą p o średnio w p ły w ać n a św iatopogląd.

Nié' bez znaczenia w y d a je się je d n a k zw rócić uw agę i n a to, że w arto ść tez filozoficznych zależy ta k ż e od tego, czy filozofię u p ra w ia się ze w zględu n a p oszukiw anie p raw d y , n a p rag n ie n ie p o zn a n ia czy­ sto teoretycznego rzeczyw istości, czy też ze w zględu n a p rzydatność d la d an ej ideologii czy św iatopoglądu. W zw iązku z tym , każdy k ie ­ r u n e k filozoficzny, k tó ry je st u p ra w ia n y ze w zględów prak ty czn y ch , k tó ry m a służyć in tereso m ja k ie jś grupy ludzi, bu d zi u zasad n io n e z a ­ strzeżenia. W szelkiego bow iem ro d za ju w zględy prak ty czn e, k tó re d e ­ te rm in u ją treść uzn aw an y ch tw ie rd z eń , są zaw sze elem en tem p o zarac- jon aln y m . Nie znaczy to je d n a k , ab y ja k ieś k o n k re tn e system y filo ­ zoficzne, pow stałe z czysto te oretycznych dociekań, nie m ogły p ełnić użytecznej roli w św iatopoglądzie, podobnie ja k tezy te oretycznej m a ­ te m a ty k i są stosow ane w przyrodoznaw stw ie.

Z aznaczyliśm y p rze d chw ilą, że n a u k i przyrodniczo m a tem aty c zn e poprzez in te rp re ta c je filozoficzne m ogą w p ły w ać n a św iatopogląd. Z a j­ m ijm y się nieco tą spraw ą, nie za p o m in a ją c o tym , że czyste p rzy ro ­ doznaw stw o je s t w zasadzie o b o jętn e d la sp raw św iatopogldow ych.

Je d e n z te o re ty k ó w n a u k i J. G. K em eny w książce zaty tu ło w a n ej : N a u k a w oczach filo zo fa p o ró w n u je dow cipnie tę obojętność do ro z­ m ow y A licji z kotem , p rze d staw io n e j w książce: A lic ja w kra in ie czarów . A licja p y ta ła k o ta : „Czy nie m ógłby p an m nie poinform ow ać, k tó rę d y p o w in n am p ó jść ? K ot odpow iedział: To zależy w dużej m ie­ rze od tego, dokąd p rag n ę łab y ś zajść”. N auki ścisłe bow iem n ie w s k a ­ z u ją kieru n k ó w , celów d ążeń ludzkich, ale jeśli tak o w e zo stan ą u s ta ­ lone, to m ogą n a s pouczyć ja k ekonom icznie m ożna ow e cele z re a li­ zować.

W spom niany K em eny pisze: „N au k a (...) m oże n a s pouczyć ja k ie istn ie ją m ożliw ości w yboru; (...) m oże w skazać, ja k a będzie przyszłość w zależności od decyzji, k tó rą podejm iem y (...) N ie m oże o n a n a to ­ m ia st odróżnić stan ó w p ożądanych od niepożądanych. (...) M ożem y w skazać na analogię m iędzy rolą, ja k ą w n au ce odgryw a logika i m a ­ tem aty k a, a fu n k c ją ja k ą w etyce spełnia n au k a . S am a m a tem aty k a n ie je s t zdolna do sfo rm u ło w an ia te o rii n au k o w ej. Skoro je d n a k te o ­ ria została podana, m ożna z n iej za :pomocą m a te m a ty k i w yprow adzić szereg w niosków . In n y m i słow y: chociaż sam a m a te m a ty k a nie może dostarczyć n am p ra w d em pirycznych, pozw ala n a m ona w y p ro w a ­ dzać je d n a k p raw d ziw e zdania em p iry czn e z in n y c h ta k ic h zdań. P o ­ dobnie sam a n a u k a n ie może dostarczyć n a m tw ie rd z eń w a rto ś c iu ją ­ cych. Je d n a k ż e z chw ilą, gdy cele zo stan ą w y b ra n e, m oże ona n a tej p od staw ie w skazać n a niezb ęd n e środki ich realizacji. Je śli dysp o n u ­ jem y je d n y m i zd an iam i w arto śc iu ją cy m i, dostarczyć n a m m oże in ­ nych zdań w arto śc iu ją c y c h ” 9.

(8)

R ola je d n a k n a u k szczegółowych V/ św iatopoglądzie rac jo n a ln y m je st - b ard z iej skom plikow ana. J a k pam iętam y , w sk ład św iatopoglądu w ch o ­ d zą rów n ież postaw y ludzkie, a- w ięc gotow ość do d ziała n ia zgodnie z p rzy ję ty m i przek o n an iam i. M ów i' się n aw e t, że rac jo n alizm w m y ­ śle n iu pow in ien prow adzić do ra c jo n alizm u w d ziałaniu. W yobraźm y sobie, że ktoś w b re w p raw o m fizyki byłby przek o n an y , że m oże z b u ­ dow ać m aszynę zw aną p e r p e tu u m m obile, a w ięc ta k ą, k tó ra by do­ sta rc z a ła sam a energii, a nie czerpała in n ej energii z zew n ątrz. Z a­ ró w no p rze k o n a n ie takiego człow ieka n azw alib y śm y irra cjo n aln y m , ja k i p ostaw ę p rz e ja w ia ją c ą się w pró b ach zrealizo w an ia ta k ie j iluzji. Irra c jo n a ln y m bow iem nazyw am y pod ejm o w an ie zadań, k tó ry ch n ie m ożem y n ig d y zrealizow ać.

Werny może ininy jeszcze p rzy k ła d dotyczący w spółczesnej m a te m a ­ tyki, logiki. J a k w iem y, przez d ziesiątki w ieków poszu k iw an o jakiegoś idealnego system u filozoficznego, k tó ry dałby się p rze d staw ić w spo­ sób sform alizow any, a w ięc takiego sytem u, w k tó ry m p o d sta w ą b y ­ łaby p ew n a ilość tw ie rd z eń ab so lu tn ie pew n y ch , a z n ic h — w edług p ra w logiki ·— dałoby się w yprow adzić w szystkie p raw d ziw e tw ie r­ dzenia z dan ej dziedziny. T ak ie p rze k o n an ia i d ziała n ia jeszcze n a p oczątku X X w iek u m ożna byłoby tra k to w a ć jako rac jo n aln e , ale od la t trzy d ziesty ch X X w iek u w iem y, że są to d ziała n ia pro w ad zące do

n ik ąd , a w ięc są irra c jo n a ln e .

M ianow icie w 1931 r. K u rt Gödel, m a te m a ty k i logik a u s tria c k i uza­ sa d n ił słynne jeszcze i dziś tw ierd zen ie, w ed łu g którego fo rm a liz ac ja n a w e t logiki n ie je s t n igdy doskonała, gdyż ak sjo m a ty i reg u ły w n io s­ k o w an ia p ro w a d zą co p ra w d a zaw sze do zdań praw dziw ych, ale n ie do w szystkich ta k ic h zdań. Zaw sze b ęd ą istn ieć z d a n ia o ty m sam ym sto p n iu oczyw istości co tau to lo g ie logiczne, a nie d ając e się w y p ro ­ w ad zić z żadnych p rz y ję ty c h przez n as ak sjo m a tó w i reg u ł w nio sk o ­ w a n ia 10. A w ięc k aż d y system d ed u k c y jn y z n a tu ry sw ej je s t zaw sze ograniczany. Nie p o tra fim y ta k ż e rozdzielić zbioru zdań m atem aty k i, n a te, k tó re m ożna udow odnić i zbioru zdań niedow odliw ych, ja k w y ­ k az a ł to A. C hurch ta k ż e w ła ta c h trzy d ziesty ch X X w iek u “ .

Przytoczm y ta k ż e in n y p rzy k ła d zw iązany z rozw ojem w spółczesne­ go p rzyrodoznaw stw a. W w iek u X V III czy n a w e t X IX uw ażano, że klasyczna fizyka N ew tona je st w iedzą ab so lu tn ie pew ną. P o w stan ie w w iek u X X fizyki rela ty w isty c zn e j w ykazało, że pew ność tw ie rd z eń fizyki je st iluzją, że m ożna ciągle w pro w ad zać now e p o p raw k i n aw e t do ta k iej zdaw ałoby się ścisłej dziedziny, ja k to zrobił choćby A. E in ­ ste in na początku naszego stulecia.

W p ierw szej połow ie X X w iek u k ie ru n e k zw any neopozytyw izm em żądał, aby w szystkie zdan ia n a u k i były sp raw d za ln e i sprow adzalne, red u k o w aln e do zdań fizyki. Dziś w iem y, że było to m n ie m a n ie b łę d ­ ne, gdyż okazało się, że n a w e t biologii n ie da się bez jej zubożenia zredukow ać do fizyki, n ie m ów iąc ju ż o innych d ziałach n au k i. O k a­ zało się także, że w e w spółczesnej fizyce, m echanice k w a n to w e j is t­ n ie ją pew ne tw ie rd z e n ia n ie sp ra w d za ln e. W zw iązku z ty m m ów i się, że m ik ro św ia ta nie da się d okładnie w y razić języ k iem naszych spo­ strzeżeń, że p ra w a m e ch a n ik i k w an to w e j m iędzy in n y m i u k a z u ją n a m 10 P or. A. M ostow ski, L ogika m a tem a ty czn a , W arszaw a — W rocław 1948, 371.

11 Por. M. H eller, J. Życiński, W szec h św ia t — m a szy n a czy m yśl? K rak ó w 1988, 259n.

(9)

g ran ic e stosow alności języka m a k ro św ia ta do m ik ro św ia ta. Z aczynam y w ięc rozum ieć, że nasz języ k nie tylk o n ie je s t dopasow any do p r e ­ cyzyjnego m ów ienia o Bogu, o sp raw ac h nadp rzy ro d zo n y ch , ale ró w ­ nież n ie m oże w p ełn i o d zw ierciedlić tego, co się dzieje w m ik ro - św iecie. '

Tego ro d za ju p rzy k ła d y pośredniego w p ły w u n a u k szczegółow ych n ą b u d o w an ie rac jo n aln e g o św iato p o g ląd u m ożna m nożyć. W spom nę je ­ szcze o n ie k tó ry ch w p ły w ach cybernetyki, a w ięc dziedziny p o w sta łej w połow ie X X w ieku. P od jej w pływ em p rz y jm u je się, że system y dem o k raty czn e, zh ierarch izo w an e są lepsze, trw a lsz e i sk uteczniejsze n iż scentralizow ane. (W scen tralizo w a n y m system ie d o b ra ogółu n ie u zg ad n ia się z d o b ram i podsystem ów ). R ów nież pod w p ły w em cy b e r­ n e ty k i należy p rzyjąć, że w śró d isto tn y c h elem e n tó w naszego św ia ta w y stę p u je czynnik n ie m a te ria ln y ja k im je st in fo rm ac ja, a za te m m o- n istyczne system y m a te ria ln e n ie u w zg lę d n ia jąc e ro li in fo rm ac ji p rz e ­ s ta ją być system am i w pełn i racjo n aln y m i.

S u m u jąc nasze ro zw ażania należy uzanać, że:

1° W każdym św iatopoglądzie ra c jo n a ln y m p ow inny istnieć tezy u z a ­ sa d n io n e n a te re n ie filozofii. F ilozofia za te m o dgryw a zasad n iczą ro ­ lę w rac jo n aln y c h św iatopoglądach.

2° K ażdy ra c jo n a ln y św iatopogąd w in ie n rów n ież uw zględniać osiąg­ n ię cia n à u k ścisłych w dan y m okresie historycznym . N au k a w z n a­ czeniu w ęższym odd ziały w u je n a św iatopoglądy poprzez in te rp re ta c je filozoficzne.

3° R acjonalność św iato p o g ląd u n ie je s t czymś stałym , n iezm iennym , lecz je s t u zależniona zarów no od ro zw o ju p rzy ro d o zn a w stw a ja k i f i­ lozofii. W ty m sam ym czasie m oże istnieć k ilk a niezgodnych m iędzy sobą, a rów nocześnie ra c jo n a ln y c h św iatopoglądów . Z arów no bow iem n o rm y ja k i tw ie rd z e n ia u zn a w an e w ta k ich św iatopoglądach n ie g w a­ r a n tu ją ab so lu tn e j pew ności i ścisłości. M ogą być one m ody fik o w an e w rriiairę p o stęp u nau k i.

4° W każdym , n a w e t ra c jo n a ln y m św iatopoglądzie z n a jd u ją się e le ­ m e n ty po zaracjo n aln e, o p a rte bądź na in d u k c y jn y ch u o gólnieniach d o ­ św iadczeń dan ej jed n o stk i, bądź n a w pływ ach k u ltu ro w y c h środow is­ ka, czy w reszcie n a czynnikach em ocjonalnych, uczuciach.

Na zakończenie jeszcze k ilk a uw ag p raktycznych. P o staw m y pytan ie, czy dw ie osoby, k tó re m uszą pow ziąć decyzję w o bliczu tej sam ej sy tu a c ji (np. w ybór jakiegoś k a n d y d a ta , w e rd y k t sądowy) m ogą po ­ stąpić rozum nie w y d ają c różne oceny, czy też je d n a z n ic h m u siała p o stą p ić irra c jo n a ln ie n a sk u te k b r a k u w iedzy czy też d ziała ją c pod w pływ em em ocji?

N a ogół p rz y jm u je się, że dęcyzję m ożem y uznać za ra c jo n a ln ą , o ile będziem y m ogli ją u sp raw ie d liw ić n a p o d sta w ie w y sta rc za jąc y ch ra c ji, choćby, te ra c je n i e . były z n ie w a la ją c e 12. Sposób w a rto śc io w an ia ra c ji i arg u m e n tó w w iąże się w o sta tn ie j in sta n c ji z sy tu a c ją i filo­ zofią danego człow ieka. Tylko je d n a k n a g ru n cie ja k ie jś jedynej- filo­ zofii, k tó ra by k aż d ą in n ą filozofię m ogła w ykluczyć ja k o b łę d n ą, ·, m ożna byłoby m ów ić o je d y n ej słusznej i rac jo n a ln e j decyzji. N ie­ stety, w sy tu a cji w k tó re j n ie is tn ie je pow szechna zgoda co do h ie ­ ra rc h ii w artości, m ożna uznać, że ró żn e decyzje m ogłyby być ró w n o ­ cześnie ra c jo n aln e . W p raw d zie m ożna żyw ić n ad z ie ję, że w przyszłości 12 P or. Ch. P erelm an , O d ec yzja ch niezg o d n ych i racjonalnych, w : F ra g m en ty filo zo fic zn e, W arsza w a 1967, 259—366.

(10)

z n a jd ą się now e czynniki, k tó re pozw olą n a sk o n fro n to w a n ie ocen p rze ciw sta w n y ch — ja k to m iało m iejsce w k o n fro n ta c ji falo w ej i k o r- p u sk u la rn e j teo rii św ia tła — ale w k o n k re tn y c h sy tu a cjach życiow ych zazaw yczaj b ra k u je tych d eterm in u ją cy c h czynników . Z dobyw anie ich w y d a je się być jeszcze długo trw ały m , n ie m a l niekończącym się p ro ce­ sem . W tej sy tu a cji należy doceniać płodność szeroko p o ję teg o d ia lo ­ gu, k tó ry pozw ala w y razić do końca sprzeczne p u n k ty w id zen ia i m o­ że prow adzić do b ard z iej całościow ego i u zasadnionego p o g lą d u 13.

T ak i sta n rzeczy pozw ala n am rów nież spojrzeć in n y m i oczym a n a tzw . prakseologiczne d y le m aty w ła d z y 14. K ażdy b ow iem człow iek po ­ sia d ający ja k ą ś w ład zę -podejm ując p rze m y śla n e decyzje d ziała n ia czy z a n ie ch a n ia d ziałan ia zw ykle o p iera się n a ja k im ś ograniczonym z a ­ sobie w iedzy i n â określonych ocenach. R ów nież k ażdy oceniający w ład zę o p iera się n a analogicznych, choć często różnych ocenach i tw ierd zen iach . B ra k w za jem n ej znajom ości źródeł pod ejm o w an ia d e­ cyzji, a w ięc b r a k dialogu, często pro w ad zi do p a ra d o k sa ln e j sy tu a cji, gdzie k ie ru ją c y i k ie ro w a n i łatw o z a rz u c a ją sobie w za jem n ie ir ra c ­ jonalizm , subiektyw izm . Szczególnie d a się to zauw ażyć, gdy je d n a ze stro n je st m ocno k o n se rw aty w n a , a d ru g a zbytnio refo rm a to rsk a . W zw iązku z tym m ów i się n a w e t o dw óch ty p a ch irra c jo n a ln o ś c i15. Je d e n irra c jo n a liz m nih ilisty czn y (n ad m iern ie krytyczny) n ie docenia siły a rg u m e n ta c ji pow szechnie dostępnych u zasad n ień , a w ięc n ie li­ czy się z ra c ja m i ogólnie od d a w n a znanym i, d ru g i — irra c jo n a liz m dogm atyczny — m a te n d e n c ję notorycznego lek cew ażen ia now ych r a ­ cji, a w ięc uw aża, że p rze k o n a n ia u zasad n io n e w przeszłości są n ie -

korygow alne. !

P odobno kiedyś zapytano m ędrca chińskiego K o n fu c ju sz a: Od czego zacząłbyś, gdybyś m ia ł k iero w ać sp ołeczeństw em ? Z atroszczyłbym się o w łaściw e u żyw anie języka — odpow iedział m istrz. Słuchacze b y li zaskoczeni. R zekli — Cóż m a w spólnego z naszym p y ta n ie m w łaści­ w e używ anie języ k a? K on fu cju sz o d pow iedział: Je śli języ k n ie je s t dokładny, w ted y to, co się m ów i, nie je st ty m co się m yśli. A je śli to, co się m ów i, nie je s t tym , co się m yśli, p ra c e n a próżno czek ają n a dokonanie. Je śli p ra c się n ie dokonuje, n ie u lepszą się obyczaje i sz tu ­ ki. A jeśli się n ie u le p sz a ją obyczaje i sztuki, w y m ia r p ra w a n ie b ę ­ dzie sp raw iedliw y, n a ró d nie rozpozna p o d w alin sw ojego istn ie n ia a n i n ie rozpozna celu, do którego dąży. N ie dopuście w ięc do ja k ie jk o l­ w iek dow olności w słow ach. O to sp raw a pierw sza i p o d s ta w o w a 18.

K on fu cju sz zatem uw ażał, że d ążenie do p re c y z ji języka je s t w a r ­ to ścią n a jb a rd z ie j p o d staw o w ą w k ie ro w a n iu społeczeństw em . D ocenia­ ją c znaczenie tro sk i o jednoznaczność słów n ależy je d n a k przy jąć, że istn ie ją w te j d ziedzinie jeszcze in n e b a rd z ie j cenne w a rto śc i i ta k ą zasadniczą w a rto śc ią je s t dialog szeroko pojęty, w k tó ry m tro sk a o in te rsu b iek ty w n o ść i kom u n ik aty w n o ść języka je st w a rto śc ią po d ­

p o rząd k o w an ą, służebną.

13 P or. ks. S. K ow alczyk, C hrześcijaństw o a dialog św iatopoglądo­ w y , w : Z zagadnień..., 190.

14 P or. Z. Z iem biński, P rakseologiczne d y le m a ty w ła d zy, w : F rag­ m e n ty . filo zo ficzn e, W arszaw a 1967, 445—456.

15 P or. M. H em poliński, F ilozofia w spółczesna, W arszaw a 1989, 598. 18 P r. A. G aw roński, W p o szu k iw a n iu sensu słow a, „Z n a k ”, 2 (1974), 213.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kli- niczne objawy uzależnienia od Internetu to przymus bycia w sieci, utrata kontroli w korzystaniu z Inter- netu, problemy ze skupieniem uwagi i oderwanie się

Rodzaj tradycji muzycznych, które odnajdujemy w inkantacjach plemienia Kanikas, daje się zaobserwować również i u ludów prymi­ tywnych żyjących w Afryce, na południe od Sahary,

Stwierdzenie własnego istnienia nie jest żadnym rozumowaniem, lecz bezpośrednią intuicją (Czajkowski 1930, s. 44) i żaden racjonalny argument za zwątpieniem nie może

Odwołanie się tutaj do odpowiedzialności jest jak najbardziej uza- sadnione. Coraz częściej podkreśla się fakt, iż każdemu publicznemu przemawianiu towarzyszy dokonywanie

Nie można więc mieć Ducha Chrystusowego, jeśli nie będzie się czerpać przede wszystkim z tych dwóch sakramentów - Bożej miłości i miłosierdzia.. „Idźcie w

Stąd wy- padnie oprzeć się na uwagach wypowiadanych marginalnie w ty ­ godniowych felietonach, pojawiających się już w trakcie publiko­ wania Wśród kąkolu na łamach

This paper describes pressure distributions measured on the rigid asymmetric spinnaker i n a w i n d tunnel, which are discussed and compared to pressures measured on soft

Ponieważ między zużyciem ewidencyjnym (stopniem umorzenia) a zużyciem fi­ zycznym i ekonomicznym środków trwałych zwykle zachodzą pewne różnice, czę­ sto wzmacniane efektem