• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1949.04.17-24 nr 16-17

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1949.04.17-24 nr 16-17"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Stron 16 NMJIMEMM S W MĄ T E E Æ W Y C e n a 3 5 zł

Rok VI Łódź, 17—24 kwietnia 1949 r. Nr 16-17 (195-196)

O plata pocztowa uiszczona ryczałtem

W NUMERZE

m iedzy Z. M ysłakow ski, D. Szosta­

kowicz, J. L itw in — g ło ­ sy o p o ko ju .

M . i an io n — Pow ieść o c h ło p s k im b u n to w n ik u . T . O rło w ic z — P ie rw s z y

'a r ta ł 1949 r.

I. ¿tein — C h iń s k ie drze-

>ryty.

i . Piw arski — P a k t A tla n ­ ty c k i a K a r ta O N Z.

G o rkij — „N a d n ie “ (fr.

Jram a tu ).

Czarny, Z. Stolarek, J.

Nagrabiecki — w iersze.

in n ym i ■

M . Kościńska — P o ra c h u n ­ k i pod ja b ło n ią .

P. V a iiia n t.C o u tu r ie r — O jednego k u lis a w ięcej. _ W . B ła c h u t, E. B ie d rą w in a ,

J. Cichowski O pieś­

n ia c h i b a jk a c h chłop­

skich.

I. Kow alczyk — M iasteczko (m onografia).

A . Woźniesieński — Szkoła radziecka,

W. Jażdżyński — Jeszcze je ­ den p rz o d o w n ik .

Pogan. Kapuściński, Sła­

w iński, Rękas — U w agi.

Natalia Gqsior.owska

Wobec Międzynarodowego Kongresu Pokoju

n rze d I w o jn ą św ia to w ą M ię d z y n a ro - - * d ó w k a s o c ja lis ty c z n a w z y w a ła ro b o t - n ik ó w w s z y s tk ic h k r a jó w do m ię d z y n a ro ­ d o w e j s o lid a rn o ś c i w o b ro n ie p o k o ju . N a K o n g re s ie w S tu ttg a rc ie Jaurès, B ebel, A d ­ le r z g o d n y m ch ó re m „s o lid a rn ie “ i z e n tu ­ z ja z m e m ś p ie w a li „Ç a ira “ , ówczesną m ię_ d z y n a ro d o w ą pieśń re w o lu c y jn ą . W k ilk a la t p ó ź n ie j Jaurès w o ta tn ic h c h w ila c h w a lk i o p o k ó j p a d ł o d k u li m o rd e rc y ,

„ p a t r io t y “ fra n c u s k ie g o , a B e b e l i A d le r r z u c ili ro b o tn ik o m n ie m ie c k im ro z k a z : k a ­ ra b in na ra m ię w o b ro n ie „o jc z y z n y “ , w isto ciew o b ro n ie ro d z im e g o im p e ria - liz m u .

R o z p ę ta ła się b u rz a w o je n n a i fa s z y s to - w ska na la t k ilk a d z ie s ią t. Z m ie c io n e zo­

s ta ły z p o w ie rz c h n i ż y c ia p o k o jo w e g o s lo ­ g a n y p rz y w ó d c ó w ro b o tn ic z y c h p rz e d w o ­ je n n ych.

D z iś z n o w u w c a łe j grozie ja w i się im ­ p e ria liz m , ju ż nie e u ro p e js k i, lecz zza oce­

anu, g d y ska z a n y n ie u n ik n io n y m bie g ie m d z ie jó w na zagładę, b ro n ią c swego is tn ie ­ n ia g o tu je się do a ta k u . O p e ru ją c p s y c h o ­ zą a to m o w ą , p a k te m a tla n ty c k im , p o s łu ­ g u ją c się szantażem d la o d d z ia ła n ia na p s y c h ik ę m as, d la ic h zastraszenia, w c h w ili najw ię ksze g o niebezpieczeństw a w obec ro z p o rz ą d z a n ia is to tn ie w ie lk im i s i­

ła m i m oże n ie c o fn ą ć się p rz e d n a jw ię k ­ szym szaleństw em .

G ro źb a zniszczenia w isząca n a d św ia te m b u d z i c zu jn o ść ty c h , k tó r z y k ie ru ją b u d o ­ w ą now ego ż y c ia na g ru z a c h p o w o je n ­ n y c h . U d e rzo n o na a la ra m . P rz e c iw g o ­ tu ją c e j się do s k o k u b e s tiiw o jrtie s p rę . ża się w o la p o k o ju m as, pow szechna, ale jeszcze rozp ro szo na , p o te n c ja ln ie p o tę żn a , a le jeszcze często nieévriadom a s w o je j s i­

ły -

M ię d z y n a ro d o w e k o n g re s y p o k o ju , s k u ­ p ia ją c e e litę in te le k tu a ln ą w s z y s tk ic h k r a ­ jó w , p o w o ła n e są d o w ie lk ie g o z a d a n ia w sp ra w ie o b ro n y p o k o ju . N a u k o w c y , a rty ś . c i, n a u czyciele , p u b lic y ś c i, działacze sp o ­ łe c z n i, w y b ra n i sp o śró d n a jle p s z y c h , m a ­ ją o b m y ś le ć n a js k u te c z n ie js z e ś ro d k i d z ia ­ ła n ia będące w ich zasięgu, a b y p o b u d z ić energię całego sw ata w ro z w ija ją c e j się a k c ji p o k o jo w e j. N a le ż y s k u p ić uwagę ś w ia ta p ra c y na re a ln y m niebezpieczeń­

s tw ie tk w ią c y m w n is z c z y c ie ls k ie j sile i m ­ p e ria liz m u ; u ś w ia d o m ić o g ro m z ła n ie s io ­ nego p rze z w o jn ę , grożącą za g ła dą k u l t u ­ rze, z a h a m o w a n ie m p o s tę p u ; w s trz ą s n ą ć s u m ie n ie m lu d z k im , p o ru s z y ć o p in ię n a ro ­ d ó w , w y w o ły w a ć p ro te s t, p rz e c iw d z ia ła n ie w s p ra w ie w ty m m om e n cie n a jis to tn ie js z e j d la naszego i p rz y s z ły c h p o k o le ń , d la m ło ­ d z ie ż y ; p rz e d s ta w ić szanse zw y c ię s tw a naa obozem k a p ita lis tó w ze s tro n y d e m o k ra c ji lu d o w e j w s z y s tk ic h k ra jó w , s k u p io n e j d o ­ o k o ła Z w ią z k u R a d zie ckie g o .

N a le ż y ta ocena niebezpieczeństw a w o j­

n y , z d ru g ie j s tro n y z o rie n to w a n ie w rze­

c z y w is te j przew adze ś w ia ta postępu w o r ­ g a n iz a c ji, lic z b ie , sile fiz y c z n e j m ięśni lu d z k ic h , m a szyn , na te j re a ln e j ocenie w ro g ic h sobie p o tę g o p a rta w ia ra w z w y ­ cię stw o s o c ja liz m u n a d z m u rs z a ły m s c h y l.

k o w y m św ia te mto z a p e w n i p o k ó j, p o ­ k ó j tr w a ły .

W o jn a w o jn ie w y d a n a p o d ru g im k a ta ­ k liz m ie ś w ia to w y m p rz e c iw s ta w ia sile a .

¿resorów nie słow a, ja k czte rd zie ści la t te­

m u , lecz S I Ł Ę O B R O N Y . O dsłonięcie m a so m o g ro m u s tr a t i nieszczęść, ja k ie niesie w o jn a w w a ru n k a c h d zisie jsze j te c h ­ n ik i, oraz o g ro m u s il, ja k im i lu d z k o ś ć d ą ­ żąca do p o k o ju ro zp o rzą dza , z b u d z i w o lę za ch o w an ia p o k o ju , w olę ta k natężoną, że je j żadne hasło za w o jn ą nie zdobędzie, żadna s iła p rz e c iw p o k o jo w i nie p o ko n a .

K o n s o lid u je się w o la p o k o ju . S ity p ro ­ le ta r ia tu o ra z p ra c u ją c y c h c h ło p ó w s k u ­ p ia ją się w d e m o k ra c ja c h lu d o w y c h dążą­

c y c h do ła d u i p ostępu. P ow szechną w o la p o k o ju z n a jd u je o p a rcie o re a ln ą potęgę za p e w n ia ją cą zd o ln ość c z y n u . Z b u d o w a n y b a s tio n p o k o ju w Z w ią z k u R a d z ie c k im n a ła d o w a n y je s t energią n ie t y lk o id e o lo g ii : w o li o d t id o w y i p rz e b u d o w y ś w ia ta ; ro z p o rz ą d z a ró w n ie ż s ilą k o n k -e tn y c h ś ro d k ó w m a te ria ln y c h , k tó re służą r e a li­

z a c ji id e o lo g ii, w p ro w a d z e n iu w cz y n w o ­ l i p o k o ju .

W epoce nacechow anej w s p a n ia ły m i d ą ­ ż e n ia m i do o d ro d ze n ia lu d z k o ś c i p o w s ta ­ je ru c h o p o ru p rz e c iw w o jn ie , fo rm u je się m ię d z y n a ro d o w y fr o n t p o k o ju . N a ty m rr o rc ie m a w yznaczoną p o z y c ję ś w ia t i n . te le k tu a lis tów .

P o w a ż n y je s t w a k c ji p rz e c iw w o je n n e j w k ła d m y ś li i w o li p o ls k ie j. P ły n ą w P o l­

sce fa la za fa lą p ro te s ty , m a n ife s ta c je za p o k o je m , c h ło p s k ic h i ro b o tn ic z y c h m as, k tó re m o g ą ro z w ią z a ć n a jis to tn ie js z e p ro ­ b le m y życio w e , d o k o n a ć n a jw a ż n ie js z y c h d z ie l t y lk o w w a ru n k a c h p o k o ju .

Symbol Kongresu Pokoju Picasso

Kazimierz Piwarski

Słuszna sprawa zwycięży

J IM ilio n y lu d z i ną świacie łączą się d z i- l r M s i a j w obozie p o k o ju , s ta ją c na apel M ię d z y n a ro d o w e g o K o m ite tu Ł ą czn o ści In te le k tu a lis tó w , zw o łu ją ce g o do P a ry ż a Ś w ia to w y K o n g re s P o k o ju . T o d o p iero p o c z ą te k w ie lk ie j m o b iliz a c ji ś w ia to w y c h s il p o k o ju . A k c ja m u s i jeszcze iść g łę ­ b ie j i szerzej, d e m a s k u ją c in tr y g i im p e ria ­ lis ty c z n y c h podżegaczy w o je n n y c h , o b n a ­ ż a ją c ic h w łaściw e oblicze, u ś w ia d a m ia ją c w p e łn i m ilio n o m lu d z i we w s z y s tk ic h częściach św ia ta , że p ra w d z iw ą ' o s to ją p o ­ k o ju je s t Z S R R i stojące p rz y jego b o k u k ra je d e m o k ra c ji lu d o w e j. C h o d z i o to,

Delegaci intelektualistów francuskich na Kongres Pokoju w N ew Yorku, któ ­ ry m władze am erykańskie odm ówiły pozwolenia przyjazdu do US A . Od le­

w ej: ks. Boulier, M m e Eugenie Cotton, Louis Aragon, P aul Eluard

a b y najszersze m a s y lu d n o ś c i we w s s y s f- k ic h k ra ja c h ro z p o z n a ły d o k ła d n ie , gdzie je s t p ra w d a , a gdzie fa łs z i z a k ła m a n ie .

W ia d o m o , że Z S R R o d c h w ili swego p o w s ta n ia p ro w a d z ił stale i n ie z ło m n ie w a lk ę o p o k ó j ś w ia to w y , p ra g n ą c pośw ię­

c ić w szystkie s iły sp ra w ie b u d o w n ic tw a so cja listyczn e g o , tw o rz e n ia lepszej p r z y ­ szłości d la sw oich n a ro d ó w . W w alce o p o ­ k ó j łą c z y ł swe w y s iłk i ze w s z y s tk im i c z y n n ik a m i p o stę p u i d e m o k ra c ji na św ię­

cie, p rz e c iw s ta w ia ją c się in try g o m k ó ł m o ­ n o p o lis tó w i im p e ria lis tó w , d ą żą cych do ro z p ę ta n ia d ru g ie j w o jn y św ia to w e j. W szczególności o s tro i zd e cyd o w a n ie p rz e ­ c iw s ta w ia ł się p la n o m i a k c jo m a gresyw ­ n y m h itle ry z m u i fa s z y z m u , n a w o łu ją c do zo rg a n iz o w a n ia z b io ro w e g o bezpieczeń­

s tw a i p o ło żen ia ta m y agresorom . N ie p o ­ m o g ły je d n a k wówczas w y s iłk i Z w ią z k u R a d zie ckie g o , nie p o m o g ły je g o ostrzeże­

n ia , że u p ra w ia n a przez p rz y b ie ra ją c y c h m askę d e m o k ra ty c z n ą m o n o p o lis tó w i im p e ria lis tó w za ch o d n ic h p o lity k a p o b ła ­ ża n ia wobec fa s z y z m u i h itle ry z m u p ro ­ w a d z i n ie u c h ro n n ie do o śm ielenia agreso­

ró w i ro z p ę ta n ia k a ta s tro fy w o je n n e j. W isto cie b o w ie m k o ło m z a c h o d n im c h o d z i­

ło nie o co innego, ja k o posłużenie się fa ­ szyzm e m i h itle ry z m e m ja k o n a rzę d zie m d la z w a lc z a n ia s ił p o stę p u i d e m o k ra c ji, d la o b a le n ia Z w ią z k u R a d zie ckie g o , d la p o w s trz y m a n ia m a rszu lu d z k o ś c i do so­

c ja liz m u . W re z u lta c ie s ta ło się to , p rz e d c z y m Z S R R stale o s trz e g a ł: w z ro s t s ił fa ­ szyzm u i h itle ry z m u , a następnie r y w a li­

za c ja m ię d z y p o s zcze g ó ln ym i im p e tia liz . m a m ib ądź ja w n ie fa s z y s to y /s k im i, bą d ź też u k ry w a ją c y m i się za p a ra w a n e m p s e u d o d e m o k ra c jid o p ro w a d z iła do w o jn y ś w ia to w e j, k tó ra o m a ło co nie spo w o d o w a ła k a ta s tro fy c y w iliz a c ji. D o p ie ro t r iu m f Z w ią z k u R a d zie ckie g o n a d h itle ­ ry z m e m u ra to w a ł lu d z k o ś ć o d te j k a ta ­ s tro fy , p rz y n ió s ł w y z w o le n ie u c iś n io n y m n a ro d o m , o c a lił je od z a g ła d y , ja k ą im g o to w a ły re ż im y fa s z y s to w s k o -h itle ro w ­ s k ie .

L e d w ie je d n a k ta m ta k a ta s tro fa zo sta ­ ła zażegnana, a ju ż k o ła m o n o p o lis ty c z n e -

(2)

Str. 2 „W I E S“ N r 16 — 17 (195 — 196)

k a p ita lis ty c z n e p o d egidą a n g lo .a m e ry - k a ń s k ą g o tu ją ś w ia tu now ą k a ta s tro fę , tw o rz ą c b lo k i p o lity c z n o - gospodarcze, skie ro w a n e p rz e c iw k o Z w ią z k o w i R a d z ie c ­ k ie m u i k ra jo m d e m o k ra c ji lu d o w e j. S a­

b o tu ją c w sz y s tk ie rzetelne w y s iłk i u tr w a ­ le n ia p o k o ju na świecie i u s ta le n ia no w e ­ go, s p ra w ie d liw e g o p o rz ą d k u , s ta ra ją się posiać z a m ę t w o p in ii ś w ia to w e j, m io ta ­ ją c c b e lg i i oszczerstw a na Z S R R i k ra je d e m o k ra c ji lu d o w e j, szerząc psychozę w o ­ je n n ą , u tru d n ia ją c s ta b iliz a c ję s to su n kó w w świecie p o w o je n n y m . A przecież ja sn a je s t rzeczą, że Z S R R i k ra je d e m o k ra c ji lu d o w e j dążą do p o k o jo w e j ro z b u d o w y sw e j g o s p o d a rk i, do p o d n ie sie n ia d o b ro b y ­ tu i k u lt u r y sze ro kich m as s w e ; lu d n o ś c i p ra c u ją c e j, że w ic h in te re sie je s t zacho-

Zygm unt M ysłokow ski

w anie i u trw a le n ie d zie ła p o k o ju . I c h p o ­ c z y n a n ia m i k ie ru je w ia ra n ie z ło m n a , że o d d a ją w te n sposób najlepsze u s łu g i nie t y lk o sw o im n a ro d o m , ale c a łe j lu d z k o ś c i, bo p rz y s z ło ś ć ś w ia ta je s t na d rodze do s o c ja liz m u .

P ra w d ę tę ro z u m ie ją co ra z le p ie j m ilio ­ n y lu d z i na c a ły m świecie, do j e j pełnego p o z n a n ia m u s i d o jś ć c a ła lu d z k o ś ć : u ła t ­ w ią je j to c z y n n ik i p o stę p u i d e m o k ra c ji, m o n tu ją c e d z is ia j ś w ia to w y o bóz p o k o ju , k tó re g o n a c z e ln y m h asłem je s t d em asko­

w a n ie k ła m s tw i fa łszó w , je s t zaszczepienie w sercach lu d z k ic h z ia rn a szczerej p ra w ­ d y , je s t w skazanie u m y s ło m lu d z k im l in i i

v? ytyczn ych p o k o jo w e g o , s p ra w ie d liw e g o ro z w o ju , d ro g i do lepszego ju t r a c a łe j lu d z k o ś c i. K azim ierz P iw arski

Dymitr Szostakowicz*)

By zjednoczyć nasze wysiłki

L u d z i e p o k o i u P

rz y p is u ją duże znaczenie fa k to w i, że

le w ic o w i in te le k tu a liś c i całego ś w ia ta o rg a n iz u ją się, p o z n a ją w za je m n ie , z w o łu ­ ją ś w ia to w y kongres p o k o ju . Ic h glos p o ­ w in ie n b y ć w y ra ź n ie u s ły s z a n y o b o k g ło ­ su lu d z i p ra c y fiz y c z n e j: nie c h c e m y w o j­

n y ! N ie c h c e m y w o jn y o u trz y m a n ie p r z y ­ w ile jó w k la s o w y c h , im p e ria liz m u fin a n s o ­ wego, w y z y s k u cz ło w ie k a p rze z c z ło w ie k a 1

L u d z ie p o k o ju , ro b o tn ic y i in te le k tu a li­

ści całego św ia ta , nie są dziś o sa m o tn ie ­ n i w w alce o u trw a le n ie p o k o ju . M a ją za

sobą ta k ą potęgę ja k Z w ią z e k R a d z ie c k i.

J e s t to je d y n e m o c a rs tw o , k tó re m u w o jn a im p e ria lis ty c z n a m u s i b y ć obca, k tó re g o g łó w n e z a d a n ia leżą w p ra c y n a d b u d o ­ wą społeczeństw a now ego ty p u . W o jn a w y p a c z y ła b y i odsunęła t y lk o ten n aczel­

n y cel. Żadne dzisiejsze p a ń s tw o ś w ia to ­ w e n ie m a p rz e d sobą b a rd z ie j tw ó rc z e j i p ło d n e j id e i, ja k ta : b u d o w a n ia n o w e j, o d p o w ia d a ją c e j ro z w o jo w i now oczesnych s il p ro d u k c y jn y c h , społeczności.

Z

e b ra liś m y sig tu ze w s z y s tk ic h k r a ń ­ có w z ie m i, b y z je d n o c z y ć nasze w y s ił­

k i w w alce z podżegaczam i d o n o w e ; w o j­

n y g ro żą ce j w s z y s tk im n a ro d o m n ie z lic z o ­ n y m i k lę s k a m i, g ro żą ce j zniszczeniem k u l ­ tu r y , c y w iliz a c ji, n a u k i i s z tu k i — w s z y - s tk ic h z d o b y c z y lu d z k ie j m y ś li i tw ó r ­ czości. P o w in n iś m y z a b ra ć glos w sp ra w ie o b ro n y p o k o ju , a w szyscy d o b rze w ie m y , że w a lk a o p o k ó j je s t w a lk ą o postęp, tw ó rc z ą pracę, d e m o k ra c ję , o p rzyszło ść lu d z k o ś c i.

W ie le m ilio n ó w p ro s ty c h lu d z i na ca­

ły m św iecie z w ra c a w z ro k na podobne n a ­ szem u ko n g re sy. W z ro k ic h je s t tr w o ż li­

w y , g d y ż z b y t o tw a rc ie agresyw ną je s t d z ia ła ln o ś ć te j k l i k i m iz a n tro p ó w , k tó r z y g o rliw ie i s y s te m a ty c z n ie p rz y g o to w u ją n o ­ w ą w o jn ę św ia to w ą . W z r o k ic h je s t pełen n a d z ie i, g d y ż o d nas, o d lu d z i tw ó rczo ści a rty s ty c z n e j, o d u czo n ych , p is a rz y , a r t y ­ s tó w , d z ia ła c z y sp o łe cznych z a le ż y w w ie lk im s to p n iu , c z y u d a się o d w ró c ić groźbę w o jn y , c z y s iły a g re s ji zo sta n ą ro z ­ b ite a p o k ó j u ra to w a n y . D a le k o n a m je ­ szcze do c a łk o w ite g o ro z w in ię c ia naszych s il i do w y p e łn ie n ia naszego o b o w ią z k u o - b y w a te ls k ie g o wobec lu d z k o ś c i, wobec h i­

s to rii.

S iły , k tó r y m i d y s p o n u je m y , są w p ro s t bezgraniczne, g d y ż za p o k o je m o p o w ia d a się o lb rz y m ia w iększość lu d z k o ś c iw szyscy lu d z ie p ra c y i tw ó rczo ści, bez

*) S ły n n y k o m p o z y to r ra d z ie c k i.

ró ż n ic y p ic i, w ie k u , z a p a try w a ń r e lig ij­

n y c h , n a ro d o w o ś c i c z y b a rw y s k ó ry . W ie lk a też je s t nasza ro la . N asto zn a c z y in te lig e n c ji a rty s ty c z n e ja rty s ­

tó w i m u z y k ó w . Z d e c y d o w a n ie p o w in n iś ­ m y z a b ra ć glos w sp ra w ie p o k o ju , p ra w ­ d y , lu d z k o ś c i, d la p rz y s z ło ś c i n a ro d ó w . N ie w o ln o n a m usuw ać się na b o k na ty m de­

c y d u ją c y m e ta p ie h is to rii, n ie w o ln o n a m pocieszać się p u s ty m z łu d z e n ie m , ja k o b y ś - m y b y li p o s ta w ie n i p o n a d ży c ie m , p o n a d toczącą się w a lk ą . P rz e c iw n ie , p o w in n iś m y za g łę bić się w n a jw ię k s z y gąszcz ży c ia , a - b y w y w rz e ć n a n im s w ó j w p ły w , a b y o k re ­ ś lić je g o ro z w ó j. P o w in n iś m y m aszerow ać noga w nogę z p o s tę p o w y m i s ila m i lu d z ­ k o ś c i w p ie rw s z y m szeregu b o jo w n ik ó w o p o k ó j. P o w in n iś m y b ra ć u d z ia ł w te j w a l­

ce za p o ś re d n ic tw e m naszej s z tu k i, za p o ­ ś re d n ic tw e m je j tre ści, id e i, o b ra z ó w , c a ­ łe j je j celow ości.

D o s iln y c h glosóv/ w s z y s tk ic h n a ro d ó w p o w in n iś m y p rz y łą c z y ć p ię k n y i p o tę ż n y glos naszej s z tu k i, d o m a g a ją c y się p o k o ­ j u i d e m o k ra c ji. N ie z a p o m in a ją c a n i na c h w ilę o niebezpieczeństw ach w o jn y bę ­ d z ie m y s to p n io w o ro z b ija ć s iły n ie n a w iś ­ ci, b ę d z ie m y s łu ż y ć w o ln o ści i p o stę p o w i.

N e c h nasza w a lk a w im ię p o k o ju , ż y c ia i g odności lu d z k ie jp rz e c iw k o w o jn ie , p rz e c iw k o ś m ie rc i i b a rb a rz y ń s tw u z łą c z y i w z m o c n i nasze s iły , n ie ch s łu ż y d z ie łu p ra w d z iw e g o o d rodzena o ra z ro z k w itu s z tu k i m u z y c z n e j naszej e p o ki.

Jokub Litwin

S I Ł /1 P © i i © i? £ /

m ące k la s y n ie c h ę tn ie się uczą.

B r ^ P rze ch o d zą m im o le k c ji, ja k ic h

* im u d z ie la h is to ria . P o p e łn ia ją b łę d yju ż p o p e łn ia n e . P o li­

ty c y a tla n ty c c y p ro w a d z ą dziś p o lity k ę , k tó r ą k ie d y ś p ro w a d z ili p o lit y - c y „m o n a c h ijs c y “ — i k tó r a z a p ro w a d z i­

ła ich... v /ia d o m o , do ja k ic h e fe k tó w . Z a p o c z ą tk o w a li ją wcześnie. G d y n a d B e rlin e m u n o s iły się jeszcze d y m y h it le ­ ro w s k ie j k lę s k i, a n a d R e ic h s ta g ie m trz e ­ p o ta ł cze rw o n y s z ta n d a rs y m b o l ro z u ­ m n e j, d a le k o w z ro c z n e j, p o k o jo w e j p o li­

ty k i. G d y E u ro p a zm ęczona w y s iłk ie m i b ru ta ln o ś c ią w o jn y w d y c h a ła g łę b o k o pie rw sze p o w ie w y p o k o ju . G d y z ie m ia , zduszona fa s z y s to w s k im i b u ta m i, c z o łg a ­ m i i a rm a ta m i w y p u ś c iła pie rw sze p lo n y p o k o jo w e j p ra c y . G d y n a ro d y E u ro p y m ia s t„b ę d z ie p o k ó j“ p o w ta rz a ły „ je s t p o k ó j“ i g łę b o k o w ie rz y ły , że p o k ó j nie zo sta n ie ju ż n ig d y n a ru szo n y.

J u ż w te d y , w ś ró d d z w o n ó w p o k o ju ro z ­ le g ły się pie rw sze z g rz y ty „ z im n e j w o jn y “

i ro s ły bezustannie. M o w a B yrr.e sa p rz e c iw k o n a s z y m g ra n ic o m z a c h o d n im , agresyw ne p rze m ó w ie n ie C h u rc h illa , d z ie ­ s ią tk i z e rw a n y c h k o n fe re n c ji, na k tó r y c h m m is tro v /ie im p e ria liz m u z w y ra c h o w a ­ n ie m p rz e c in a li w szelkie m o ż liw o ś c i p o ro ­ z u m ie n ia , p la n M a rs h a lla , słusznie n a z w a ­ n y p la n e m g ra b ie ż y , w z ra s ta ją c a o d b u d o ­ w a p o te n c ja łu w oje n n e g o N ie m ie ci zn ó w d z ie s ią tk i z e rw a n y c h p rze z im p e ria ­ lis tó w k o n fe re n c ji p o k o jo w y c h i d z ie s ią t­

k i in n y c h k o n fe re n c ji, na k tó r y c h m in i­

s tro w ie im p e ria lis ty c z n i m o n to w a li agre­

syw ne b lo k i w o jenne, a w k o ń c u „ p a k t a tla n ty c k i“ . T o w s z y s tk o d z ia ło się w ty m Samym czasie, g d y „s o c ja lis ty c z n i“ m in i­

strow ie we F r a n c ji i „ c h rz e ś c ija ń s c y “ m i­

n is tro w ie w e W łoszech co ra z częściej strze­

la li do ro b o tn ik ó w i c h ło p ó w , g d y d e p u to ­ w a n i W a ll-S tre e t w W a s z y n g to n ie u c h w a - ia li d e k re ty a n ty ro b o tn ic z e i u s ta n a w ia li ko m isje a n ty d e m o k ra ty c z n e , a s p ó łk a im p e ria lis ty c z n a w s z y s tk ic h k r a jó w to p iła we k r w i ru c h y w o ln o ścio w e G re c ji, H is z- p a n ii, V ie tn a m u , In d o c h in , B u rm y , M a la ­ jó w , E u ro p y , A z ji, A f r y k i, A m e ry k i.

J a k ż e c y n ic z n ie k ła m ią m in is tro w ie „ a t ­ la n ty c c y “ , m ó w ią c , że p a k t a tla n ty c k i oznacza p o k ó j f w o ln o ś ć ! B o niszcząc p o ­ k ó jm ó w ić o p o k o ju , niszcząc w olność

m ó w ić o w o ln o ś c i, z a w ie ra ją c p a k t w o j­

n ym ó w ić , że je s t to p a k t p o k o juto w ię c e j n iż egoizm i w ię c e j n iż z a k ła m a n ie . S ą d zić, że n a rc d y u w ie rz ą w to k ła m s tw o i n ie będą go zv/a lcza ć w s z e lk im i s ila m i — - to w ię ce j n iż s a m o za kla m a n ie .

A le ró w n o le g le do w z ra s ta ją c y c h k n o ­ w a ń agresorów w z ra s ta ły b e zustannie s iły p o k o ju . Z g r z y t „ z im n e j w o jn y “ n ie p rz y g łu s z y ł d z w o n ó w p o k o ju . T ru d n o je s t b o w ie m o k ła m a ć n a ro d y , k tó re z b y t dobrze z n a ją s m a k im p e ria liz m u , a je ­ szcze tr u d n ie j je s t o k la m a ć a k k is ę ro b o tn i­

czą, k tó r e j p rz y w o d z ą p a rtie ro b o tn ic z e u z b ro jo n e w w ie lk ą te o rię m a rk s iz m u -le - n in iz m u .

G d y k ie d y ś O B R O N A P O K O J U o zn a cza . la s ła b y , s e n ty m e n ta ln y , n ie z a ra d n y p a c y ­ fiz m , dziś s iła p o k o ju m a c h a ra k te r re a ln y , tw a rd y i z d e c y d o w a n y . P o k ó j je s t s iłąn ie słabościąbo za p o k o je m s to ją m ilio n o w e m a s y p ro s ty c h lu d z i na c a ły m świecie, m ilio n o w e m a s y ro b o tn i­

k ó w i c h ło p ó w , p ra c o w n ik ó w fiz y c z n y c h i u m y s ło w y c h , m ilio n y lu d z i, k tó r z y do o - k r z y k u „p re c z z w o jn ą “ d o rz u c a ją „ b ę ­ d z ie m y b ro n ić p o k o ju

G d y w W a s z y n g to n ie w ie lc y i m a li m i­

n is tro w ie p a ń s tw k a p ita lis ty c z n y c h p o d ­ p is y w a li p a k t a tla n ty c k iwe F r a n c ji i we W łoszech, w A n g li i w A m e ry c e , w B e lg ii i S ta n a c h Z je d n o c z o n y c h , w k r a ­ ja c h d e m o k ra c ji lu d o w e j i Z w ią z k u R a ­ d z ie c k im , w w a lc z ą c y c h C h in a c h i w w a l­

c z ą c y m V ie tn a m ie , w p o łu d n io w e j A f r y ­ ce i w p ó łn o c n e j N o rw e g iiwszędzie, na c a ły m świeciew zm o żo n o a k c ję o . b ro n y p o k o ju . G d y m in is tro w ie p a ń s tw a tla n ty c k ic h k ła d li w W a s z y n g to n ie p o d ­ p is y p o d a tla n ty c k i p a k t z d ra d y n a ro d o ­ w e j, n a ro d y o ś w ia d c z y ły , że nie u z n a ją p ra w o m o c n o ś c i ic h p o stę p o w a n ia . G d y B e v in na b a n kie cie w y d a n y m na cześć p a k tu a tla n ty c k ie g o w y g ła s z a ł m ow ę p o c h w a ln ą , rz ą d „s o c ja lis ty c z n e g o “ p te -

m ie ra A ttle e w y d a ł zakaz p o c h o d u p ie rw ­ szom ajow ego. D laczego?

C z y b a łb y się o b c h o d u na rzecz p o k o ju p o lit y k , k t ó r y rze czyw iście b ro n i p o k o ju ? T o je s t ty lk o d o w ó d, że p o k ó j im p e r ia li­

styczn e g o k ła m s tw a je s t p rz e c iw s ta w n y p o k o jo w i m as lu d o w y c h .

A le n a ro d y n ie chcą p a X am e rica n a , k t ó r y oznacza „ p o k ó j“ g ra b ie ż y , w y z y s k u i n ę d z yi n ie u z n a ją z d ra d y s w y c h m i­

n is tró w na rzecz p a X a m e rica n a , i n ie chcą w o jn y , k tó r ą ro d z i p aX am e rica n a .

N ie chcą je j m a tk i, d la k tó r y c h w o jn a oznacza śm ie rć s y n ó w , n ie chcą synow ie

k tó r z y m uszą g in ą ć w im ię n ie sw oich Interesów . N ie chcą k o b ie tyd la k tó r y c h w o jn a oznacza śm ie rć m ężów , n ie chcą m ę ż c z y ź n ik tó r z y m uszą o d e jść o d s w y c h ro d z in , żon, d z ie c i i o d sw e j p r a ­ c y , n ie chcą ro b o tn ic y , k tó r y c h b u tż u a z ja

\v y s y la zawsze na pierw sze lin ie fr o n tu , n ie chcą c h ło p i, d la k tó r y c h w o jn a o zna­

cza ru in ę ic h d o b y tk u , i nie chcą in te le k ­ tu a liś c i, d la k tó r y c h w o jn a oznacza z n i­

szczenie ic h d o ro b k u k u ltu ra ln e g o i n a u ­ kow ego. W o jn y n i k t nie chce.

W o jn y n i k t n ie chce.

N i k t , p ró c z im p e ria lis tó w i podżegaczy w o je n n y c h , k tó r z y p o k ó j u w a ż a ją za b a r­

d z ie j nie b ezp ie czn y o d w o jn y . S ądzą, że w o jn a o c a li ic h m a ją tk i i p o z y c ję k la s o ­ wą. Z a p o m in a ją , że ic h p o lit y k a w zm aga o p ó r k la s y ro b o tn ic z e j i m as lu d o w y c h , a podżeganie do w o jn yro d z i w o jn ę w o j­

n ie !

W e w s p ó ln y m fro n c ie p o k o ju , k t ó r y o- znacza ob ro n ę n a jw y ż s z y c h osiągnięć k u l ­ tu r y lu d z k ie j i n a jp ro s ts z y c h ele m e n tó w

Jon Nagrobiecki

O D B U D O W A

M ró z w lśn ią cy ch rę k a w ic a c h g ła d z i b ia łe d rz e w a i dom y, la t a r n i k rą g b le d n ie c ze rw o n y , ś w it m a n ie b ie s k ą tw a r z .

C z ło w ie k w c z a rn e j b lu z ie m iesza k o lo ry i je s t lep szy od ojca.

N a p ię c ie m r ą k b u d u je c ie p ły p o k ó j.

N ie z n a m y jeg o r ą k w rę k a c h lśniącego m ro zu , n ie z n a m y jeg o t w a r z y z w ą s a m i ja k d w ie b rzo zy.

Ś w ia t ja ś n ie je je g o uśm iech em . B e lk o u jeg o rą k , b ąd ź m u łże js za l Cegło w jeg o d ło n i, f r u w a j

n a n ie b ie s k im p olu !

D o m w scho dzi ró żo w y c h cegieł. A oni, o jc o w ie lu d u o g rz e w a ją palce.

L a t a r n ią noc 'ja k m a j o g rzew a, a le c ie p le j w zb u d z o n y m dom u z ró ż o w y c h cegieł.

D ło n ie z a k w itn ą k s ią ż k ą ,

ra d io w y ś p ie w a k n a ry s u je b ia łe d rz e w a i ra d io z a p a li się m e lo d ia m i j a k w s tą ż k i.

p ry w a tn e g o ż y c ia cz ło w ie k a s ta ją ca ­ le n a ro d y . P rz e c iw k o ro d z im y m i o b c y m podżegaczom w o je n n y m , k tó r y c h p o lit y ­ ka , n ib y ja k a ś s iła fa ta ln a , c ią ż y d o ro z ­ le w n y c h w ó d A tla n ty k u , choć n ie je d n o ­ k ro tn ie m uszą d o ń d o cie ra ć pop rze z te r y ­ t o r ia in n y c h n a ro d ó w , k tó re ta k samo, ja k ic h n a ro d y n ie chcą w o jn y . A le nie do A tla n ty k u dążą z a c h o d n io - e u ro p e jscy p o lity c y , lecz d o W a s z y n g to n u , o d k tó ­ rego sp o d z ie w a ją się w sp a rcia . P rz e ­ c iw k o czem u? P rz e c iw k o s w y m n a ro d o m , k tó re n ie chcą w o jn y i im p e ria liz m u , p rz e . c iw k o id e i now ego społeczeństw a, p rz e c iw ­ k o id e i k o m u n iz m u , k t ó r y oznacza obro n ę p o k o ju , p ra c y , w y s iłk u cz ło w ie k a w s z y ­ s tk ic h ras i w yzn a ń .

A le m in is tro w ie , k tó r z y k n u ją w o jn ę , w ie d zą n a z b y t dobrze, że p ra g n ie n ie w o j­

n y b y n a jm n ie j jeszcze nie oznacza m o ż li­

w ości z re a liz o w a n ia w o jn y . I z g o ryczą w sercu m uszą p rz y z n a ć , że na k a le n d a rz u h i ­ s to r ii p o m n a ż a ją się b e z u sta n n ie lic z b y ic h n ie p ow o d ze ń i klę s k . K lę s k i C z a n g -K a i- Szeka w C h in a c h o d b iły się g ło ś n y m echem w W a s z y n g to n ie i w L o n d y n ie , w G re c ji m a li s łu g u s i w ie lk ie j A m e r y k i n ie m o g ą z ła m a ć b o h a te rs k ic h w o js k lu d o - v/ych , n a d k r a ja m i A z ji co ra z ja s k ra w ie j p ło n ą lu n y w a lk n a ro d o w o -w y z w o le ń ­ c z y c h , a u to r y te t Z w ią z k u R a d z ie c k ie g o w z ra s ta w o p in ii n a ro d ó w w s to s u n k u p ro ­ p o rc jo n a ln y m do s p a d k u a u to r y te tu p o d ­ żegaczy w o je n n y c h , s iły k o m u n is tó w w E u ro p ie Z a c h o d n ie j w z ra s ta ją i k rz e p n ą . Z a p ra w d ę , k o lo h is to r ii to c z y się w y ra ź ­ n ie p rz e c iw k o w o li im p e ria lis tó w .

D o P a ry ż a n a p ły w a ją bezustanne a kce ­ s y na K o n g re s P o k o ju . P rzeszło p ó l m i ­ lia rd a lu d z i w y p o w ie w P a ry ż u p o p rze z s w y c h p rz e d s ta w ic ie li w o lę p o k o ju . W e fra n c u s k im P a ry ż u , n ie o p o d a l k tó re g o m ie ś c i się ró w n ie ż fra n c u s k i F o n ta in e . b le a u , o d d a n y p rze z fra n c u s k i rz ą d d o d y s p o z y c ji o b c y c h szta b ó w w o js k o w y c h . Im p e r ia lis ty c z n i s z ta b o w c y będą się m o ­ g li naocznie p rze ko n a ć, co oznacza S I Ł A P O K O J U . B y ć m oże z ro z u m ie ją , że ja k d o tą d i zapew ne d łu g o jeszcze p la n y w o je n , ne, k tó re o p ra c o w u ją nie p rz e k ro c z ą p r o ­ gów ic h g a b in e tó w — ta k c ic h y c h i s p o k o j.

n y c h , ja k z b ro d n ic z e są ic h k n o w a n ia . B y ć m oże z ro z u m ie ją , że o fe n syw a p o k o ­ ju , na czele k t ó r y s to i b o h a te rs k i Z w ią - ze k R a d z ie c k i, p o g ro m ca h itle ro w s k ie g o

„n o w e g o ła d u “ro zle w a się co ra z szer­

s z y m i k rę g a m i po c a ły m świecie.

W ie lo m ilio n o w y glos p o k o ju p rz e n ik n ie do ic h „c ic h y c h i s p o k o jn y c h “ g a b in e tó w i z a k łó c i nie p ra cęK N O W A N I A !

i

(3)

INr 16 — 1 / (195 — 196) „W 1 E S'

b t r â

Maria Janion « ,

P O W IE Ś Ć O C H Ł O P S K IM BUNTOWNIKU

P

ow ieść ch ło p ska s ta n o w i je d n a z n a j­

cie kaw szych fo r m a c ji lite r a t u r y p o l­

s k ie j. W o k ó ł w ie lk ie j s p ra w y społecz­

n e j, g łó w n e j s p ra w y h is to r ii P o ls k j w cią gu lic z n y c h dziesięcioleci, n a ro s ły geologiczne p o k ła d y w ste czn ych i p o ­ s tę p o w ych id e o lo g ii, te n d e n c ji p o lity c z n y c h i a rty s ty c z n y c h k o n w e n c ji. D oniosłość p ro b le ­ m a ty k i i sto su n ko w o wczesne tra d y c je g a tu n ­ k u s p ra w iły , że d z ie w ię tn a s to w ie c z n a pow ieść c h ło p s k a s ta n o w ić może in te re s u ją c e k o m ­ p e n d iu m z a ró w n o społecznej h is to r ii X I X w ie k u , ja k i d z ie jó w p o ls k ie j pow ieści. P o­

w ieść c h ło p s k a za n o to w a ła w ie rn ie d o n io s ły fa k t, ja k im s ta ł się u p a d e k fe u d a ln e j s tr u k ­ t u r y społecznej P o ls k i, sto p n io w e zejście z w id o w n i d z ie jo w e j z ie m ia ń s tw a , p o w s ta n ie now ego u k ła d u społecznego, w k tó r y m ch ło p po czyna o d g ry w a ć coraz b a rd z ie j sam odzielną rolę. P ostępow a i w steczna pow ieść ch ło p ska stała się terenem , na k tó r y m obserw ow ać m ożna p rz e ła m y w a n ia się ro z m a ity c h k o n ­ w e n c ji lite ra c k ic h , ró ż n y c h s ty lis ty c z n y c h f o r m u ł losu lu d z k ie g o . W p o ż ó łk ły c h , zapom ­ n ia n y c h to m ik a c h p o w ie ś c io w y c h X I X w ie k u , o b o k k tó r y c h p rze ch o d zi o b o ję tn ie w sp ółcze­

sna pu bliczno ść c zytają ca, o d g rz e b u je m y dziś żyw e s p ra w y m in io n y c h d z ie jó w , lo sy lu d z ­ k ie , k s z ta łto w a n e u k ła d e m c e n tra ln y c h p r o ­ b le m ó w epoki, ro z s trz y g a ją c y c h o o b lic z u w ie lu la t h is to r ii. W śród d z ie w ię tn a s to w ie c z ­ n y c h p o w ie ś c i c h ło p s k ic h , z a p o m n ia n y c h dziś p ra w ie doszczętnie, n a spe cja lną uw agę za s łu ­ g u je pow ieść z ła t 60-tych o b u n c ie c h ło p ­ s k im w G a lic ji W sch o d n ie j — „J a re m a “ Jana Z acha ryasiew icza.

E po ka k r w a w y c h ro z ru c h ó w c h ło p s k ic h z rz a d k a dostarczała w ą tk u po w ie ścio m w spółczesnym . S o lid a ry z m lite r a t u r y szla­

c h e c k ie j czy m ie szczań skiej s k ła n ia ł racze j do u c h y le n ia się od ob razu o s try c h k o n f lik ­ tó w społecznych. G d y T. T. Jeż p o ru s z y ł w

„H ry h o rz e S erd eczn ym “ te m a t p o w s ta n ia chło p skie g o n a U k ra in ie w r. 1856, p ro b le m a ­ ty k ę so cja ln ą — s fo rm u ło w a n ą dość r a d y k a l­

n ie — p rz y s ło n ił fa łs z y w y m an ta g o n izm e m n a ro d o w y m c h ło p s tw a u k ra iń s k ie g o w sto­

s u n k u do R o sji.

Z a c h a ry a s ie w ic z p o d ją ł w „J a re m ie “ rząd-1 k o poruszaną prze z p is a rz y la t 50— 70 -tych p ro b le m a ty k ę społecznych i p o lity c z n y c h p rze kszta łce ń po pańszczyźnianej w s i g a lic y j­

s k ie j. T r a d y c y jn a h is to ria lite r a t u r y w y s u w a n a to m ia s t n a czoło jego u tw o r ó w po w ie ści ob razu jące z ag ad nie nia na rod ow o ścio w e n a zie m iach p o ls k ic h w w ie k u X I X („N a k r e ­ sach“ —- g e rm a n iz a c ja P o la k ó w w W ie lk o - polsce, „Ś w ię ty J u r “ — k ie łk o w a n ie n a ro d o ­ w ego ru c h u u k ra iń s k ie g o ).

D ro g a p is a rs k a Z a c h a ry a s ie w ic z a in te re s u je ja k o p rz e ja w e w o lu c ji id e o lo g ic z n e j g a lic y j­

skiego drobnom ieszczaństw a.

R a d y k a ln y dro bn om ie szczan in, z d w u k r o ­ tn ie odsłużoną „p o w in n o ś c ią w ię z ie n n ą “ za k o n s p ira c je g im n a z ja ln e i p u b lic y s ty c z n e p rze stę pstw a w okre sie 48-9, p rze cho dzi w la ­ ta c h n a s tę p u ją c y c h po W iośn ie L u d ó w n a p o ­ z y c je coraz b a rd z ie j re a k c y jn e . D ro bn om ie sz- czańska niechęć do p rz e w ro tu w ie lk o k a p ita ­ listyczn e g o c e ch u je p o w ie ś c i z la t 70-tych, p o d e jm u ją c e m o ra lis ty c z n ą k r y t y k ę k a p it a li­

zm u. W y w o ła ły one ży w e p ro te s ty w obozie

„ m ło d y c h “ . P o z y ty w iś c i n a p ię tn o w a li Z a c h a ­ ry a s ie w ic z a m ia n e m „pse ud opo stępo w ca“ . Z w łaszcza „C z ło w ie k bez ju t r a “ na r ó w n i z a n ty k a p ita lis ty c z n ą pow ie ścią K ra s z e w ­ skiego „D z ie c i w ie k u “ , s ta ł się p rz e d m io te m o s try c h a ta k ó w . L e k c e w a ż e n ie m i k p in k a m i p rz y jm o w a n o ob yczajow e p o w ie ści Z a c h a ry a ­ sie w icza z tego okresu, k tó r e C h m ie lo w s k i n ie w a h a ł się nazw ać p lo tk a r s k im i i adreso­

w a n y m i do n ie w y b re d n e g o c z y te ln ik a . S te­

re o ty p o w y w ą te k ty c h ro m a n s ó w — d zie je zacnego, a n a iw n e g o m ło d zie ń ca n ie znające­

go św ia ta , k t ó r y d la po kus w ie lk ie g o m ia s ta z a p o m in a o s p o k o jn y m szczęściu w ie js k ie g o zacisza i cze k a ją c y m go w ie r n ie dziew częciu z d w o rk u czy p le b a n ii — n ie n a p ró żno o d ­ c z u li p o z y ty w iś c i ja k o w steczny. C y w iliz a c ji m ie js k ie j p rz e c iw s ta w ia się w z ó r życia s k ro m ­ nego d w o rk u w ie js k ie g o . P o w ie ś c i c h ło p s k ie Z a c h a ry a s ie w ic z a k s z ta łtu je ró w n ie ż g lo r y ­ fik a c ja p a tria rc h a ln y c h s to s u n k ó w m ię d z y d w o re m a chatą.

M im o tego tra d y c y jn e g o ty p u ro z w ią z a n ia k o n f lik t ó w społecznych p o w ie ści Z a c h a ry a ­ siew icza, zw łaszcza „J a re m a “ , w y ró ż n ia ją się n a tle d o jrz a ls z e j a rty s ty c z n ie , a n a w e t id e o ­ lo giczn ie , c h ło p s k ie j p o w ie ści p o z y ty w iz m u , prze z w y ra ź n e dostrzeżenie a n ta g o n iz m ó w m ię d z y d w o re m a w s ią popańszezyźnianą.

R e fo rm a u w łaszcze niow a z d e z a k tu a liz o w a ła w lite ra tu rz e dobrze z n a n y w ą te k o b ro n y c h ło p k ó w prze d n ie s p ra w ie d liw o ś c ią system u pańszczyźnianego oskarżonego bo da j z w ię k ­ szą p a sją n iż d w ó r pa ński. W id e o lo g ii p i­

sarzy łib e ra ln o -s z la c h e e k ic h i m ieszczańskich z niesie nie pańszczyzny s ta n o w iło ostateczne ro z w ią z a n ie s p ra w y w ło ś c ia ń s k ie j. N ie c h c ia ­ n o uznać n o w e go k o n f lik t u społecznego, ja k i p o w s ta ł m ię d z y ob szarn iczym fo lw a r k ie m a c h ło p s k ą p a rce lą , m ie d z y k u ła c k ą w a rs te w k ą n o w e j w s i a p a u p e ry z u ją c y m się chłopem m a ło ro ln y m . C h łop ska pow ieść p o z y ty w iz m u albo ne gu je is tn ie n ie 1 w ro g o ś c i m ię d z y d w o ­ re m a w s ią w obrazie s o lid a ry s ty c z n e j sie­

la n k i, albo s k ła d a k o n f lik t y te na k a r b n ie ­ d o ro z w o ju czy c h o ro b o w y c h s ta n ó w nowego system u społeczno-ekonom icznego. M o ż liw o ­ ści p a rc e la c y jn e , ja k ie s ta n ę ły prze d w s ią K ró le s tw a , s ta ły p d p ły w b ie d o ty w ie js k ie j do p rz e m y s łu p rz y rów no czesnym p o w s ta w a n iu w ie js k ie g o k u ła c tw a , s tw a rz a ły p o z o ry is t­

n ie n ia n a tu ra ln y c h re g u la to ró w , k tó re dro gą

( „ J a r e m a “ J a n a Z a c h a r y a s i e w i c z a )

s e le k c ji e le m e n tó w s iln ie js z y c h w y tw o rz ą p ra w id ło w ą s tr u k tu r ę w s i w n o w y m syste­

m ie. W ieś K ró le s tw a p o z w a la ła w w ię k s z e j m ie rze tuszow ać a n ta g o n iz m y zie m ia ń sko - c h ło p s k ie i m agiczną fo r m u łk ą „c ie m n o ty “ m asko w a ć is to tn y stan e k o n o m ic z n y w si.

In a c z e j działo się na w s i g a lic y js k ie j. U - w łaszczenie ch ło p ó w s tw o rz y ło d ro bn e gos­

p o d a rs tw a ro ln e , k tó re ro z p a d a ły się drogą d z ia łó w ro d z in n y c h na n ie w ie lk ie s p ła c h e tk i zie m i, n ie m ogące dać ro d z in ie c h ło p s k ie j na jn ędzn ie jszeg o u trz y m a n ia . D ro g a o d p ły w u n a d m ia ru s ił rob oczych do m ia s t b y ła zam ­ k n ię ta w s k u te k b ra k u w ie lk ie g o p rze m ysłu . P a rc e la c ję z ie m i d w o rs k ie j u n ie m o ż liw ia ło u b ó stw o chłopa, pozbaw ionego w s z e lk ic h za­

ro b k ó w do d a tk o w y c h . P rz e lu d n io n a w ie ś ga­

lic y js k a w e g e to w a ła w s k ra jn e j nędzy, d u ­ sząc się na s w y c h p o le tka ch , podczas g d y w r ę k u 3 ty s ię c y ro d z in szlacheckich pozosta­

w a ło 40 proc. p o sia dło ści z ie m s k ic h k r a ju . P u n k t z a p a ln y s ta n o w iła s p ra w a s e rw itu tó w . P ra w o do w y rę b u pa ńskiego la su i w y p a s u ch ło p skie g o b y d ła n a p a s tw is k u d w o rs k im zo­

stało zniesione przez re fo rm ę uw łaszcze nio­

w ą . W obec po w a żn e j r o li, ja k ą w d ro b n y c h gospodarkach chłop skich o d g ry w a ła h o d o w la b y d ła dochodowego, b y ło to p ra w d z iw ą k lę ­ ską d la w si. G łód z ie m i u p ra w n e j zm uszał do z a o ry w a n ia części p a s tw is k g m in n y c h i k a rc z u n k u lasów . C h ło p i p o d n ie ś li żądanie la só w i p a s tw is k d w o rs k ic h . B y ło ono p o w o ­ dem n ie z lic z o n y c h procesów g ro m a d z k ic h z d w o re m , s ta n o w iło naczelne hasło p o lit y k i lu ­ d o w e j p rze z w ie le la t i w G a lic ji, gdzie t r a ­ d y c je p o w s ta ń c h ło p s k ic h b y ły w c ią ż żyw e, g ro z iło stale w y b u c h e m ro z ru c h ó w społecz-

nych.. M ieszczańska po w ie ść g a lic y js k a nie m o g ła prze jść do p o rz ą d k u n a d z a o g n io n y m i s to s u n k a m i m ię d z y d w o re m a w sią. P odjęcie s p ra w y s e rw itu tó w , ś lis k ie j i k r y ją c e j w so­

bie m o m e n ty re w o lu c y jn e , u m o ż liw ia ła sy­

tu a c ja p o lity c z n a G a lic ji, gdzie o d p o w ie d z ia l­

ność za n ie d om ag an ia system u ła tw o b y ło p rz e rz u c ić na c z y n n ik , d e z o rg a n iz u ją c y n a tu ­ r a ln ą w sp ó łp ra cę społeczeństwa: n a a u s tria ­ cką p o lity k ę „ d iv id e et im p e ra “ .

W n a r r a c ji Z a c h a ry a s ie w ic z a o losach No- w e jw s i ud erza — poza tu szo w a n ie m is to t­

n y c h p rz y c z y n k o n f lik t u społecznego — zu­

pe łn e a b s tra h o w a n ie od k o n f lik t ó w n a ro d o ­ w y c h i r e lig ijn y c h , dzielą cych ru s k ą w io s k ę od k a to lic k ie g o d w o ru polskiego. Z a c h a ry a ­ sie w icz n ie w s p o m in a n a w e t, do ja k ie g o o- b rz ą d k u należą c h ło p i n o w o w ie js c y . N ie m - czyźnie p rz e c iw s ta w ia ja k ą ś n ie o k re ś lo n ą b li­

żej „s w o js k o ś ć “ , k tó ra n ie m a c h a ra k te ru p ro g ra m o w e g o p a n s la w iz m u , a t y lk o usuw ać m a w szystko, co m o g ło b y s ta n o w ić podstaw ę a n ty z ie m ia ń s k ie j id e o lo g ii c h ło p s k ie j. P rz e ­ m ilc z e n ie k o n f lik t ó w tego ty p u je s t ty m b a r­

d z ie j w y m o w n e , że jest' to o kre s bu dze nia się n a c jo n a liz m u ru s iń s k ie g o , z k ó ry m w a lk ę po­

d e jm u je Z a c h a ry a s ie w ic z w p o w ie ś c i „Ś w ię ­ t y J u r “ .

A n a liz a s to su n kó w n a w s i g a lic y js k ie j do­

k o n a n a została przez Z a c h a ry a s ie w ic z a n a tle lo s ó w J a re m y M ag dziaka, c h ło p a ru s k ie g o z w io s k i n a d Sanem. B io g ra fia b u n to w n ik a , r e je s tr jego k rz y w d i k lę s k ż y c ip w y c h , w y ­ znacza lin ię m o ty w a c y jn ą , tłum a czącą p o d ję ­ cie przezeń p ro te s tu p rz e c iw k o p a n u ją c e m u p o rz ą d k o w i społecznem u. Postać J a re m y nie s ta n o w i je d n a k socjologicznego w z o ru iosów

Jan Zacharyasiewicz

„LISY 1 PASOWYSKA!

(z powieści p. i, „J a re m a “ )

O

głoszono, że sejm konsty­

tu cyjn y m a się zebrać we L w o w ie i radzić nad do­

brem k raju . Wieść ta wszy­

stkich napełniła radością.

- - - Wyznaczono czas w ybo­

ró w na posłów do tego sejmu, i prace p rz y ­ gotowawcze natychm iast przedsięwzięto.

Zaczęły się agitacje, pozaw iązyw ały korni, tety, przedstawiono kandydatów i zaczęto w ich im ieniu agitować. Po miastach zbie­

ra ły się sekcje, na p ro w in cji delegaci gromad i miasteczek.

G rom ada nowowiejska p rzyję ła w iado­

mość o sejmie zrazu z bojaźnią; powoli je ­ dnak uspokojono się, a gdy H u b er i mecenas pow iedzieli im, że mogą w ybrać do sejmu, kcgo chcą i w jd m największe zaufanie po­

kładają, b y li naw et kontenci z tego, że będą m ieli sposobność upomnieć się publicznie o swoje krzyw d y pryw atne. Wyższego w yo ­ brażenia o sejmie i interesach krajo w ych nie m iała gromada N ow ejw si, któ ra w tym względzie podobną b yła do każdej in n ej ga­

licyjskiej gromady.

Wreszcie i dla gromady N ow ejw si nadszedł czes wyborów.

W ty m celu m ie li się zejść w yborcy w n a j­

bliższym miasteczku, które także, razem z lulku gminami, jednego posła obrać m iało.

Prosty rozum chłopów dykto w ał im , aby chłopa w ybrać. M ie li oni do niego n a jw ię k ­ sze zaufanie, a w razie zawodu, m ieli także I pewne praw o regresu, czy raczej sposob­

ności do regresu.

W szystkie więc gromady m ia ły gotowych już kandydatów. A kandydatem ta k im z a ­ zw yczaj b ył chłop, używ ający w gromadzie największego poważania. M u siał to być do­

b ry gospodarz, silny w pięści i odważny;

i musiał dać dowody, że dobro gromady na­

de wszystko ceni. M u siał je j w ygrać jakiś procesik, a p rzyn ajm n iej mieć sławę czło­

w ieka, któ ry, gdy tego potrzeba, wszystkie­

go dokonać może. Przym iotów zaś tych n a­

bywa?, w gromadzie różnym sposobem. Jeśli udało m u się w k ró tk im czasie przysporzyć m ajątku , jeśii zręcznym sposobem kogo w y ­ dziedziczył. a do tego jeszcze b ył w wojsku i nie przyszedł do wsi „szubpasem“, to już mógł liczyć na całą gromadę. M a ły epizodz k życia, któ ry przepędził w areszcie lub cza­

sem w krym in ale, nie wchodził w rachubę gromady, bo gromada jest tego przekonania, że nieszczęście nie chodzi po lasach, tylko po ludziach.

A le nie każda gromada m a takiego męża zaufania.

Często kilka gromad składa się na ta k ie ­ go człowieka, a w ted y jest on u nich p ra w ­ dziw ym królem . A człowiek ta k i zawsze udaje, że nie stoi sam jeden; m ów i zawsze do nich, że ktoś jest za nim ; a m ów i to w sposób ta k tajem niczy, że gromady tylko instynktem znaczenia tych słów odgadywać muszą.

M ięd zy gromadami, które z Now ąw sią głosowały, było k ilk u takich mężów zau fa­

nia; ale nad wszystkich wznosił się Jarema rozgłośną sławą. Skupili się więc wszyscy koło niego, ja k kurczęta koło kwok, gdy się obaw iają jastrzębia.

A jastrzębiem tym b ył w te j chw ili w ich oczach kochany nasz p ułkow nik. N a długich nogach, z wysokim hałsztukiem , wszedł m ię­

dzy nich i polecił się im na kandydata. Już sama postać p ułko w nika i jego bekiesza z ogrom nym i guzami nie podobała się gro­

madom, a gdy jeszcze zaczął mówić o swoim w ojskow ym zawodzie, o bitw ach, w których w alczył, o Napoleonie i Samosierze, dodaw ­ szy do tego niektóre aforyzm y o przemyśle i naukach, gromady m u nie dały dokończyć, wołając, że takiego posła nie potrzebują.

Po n im w ystąpił dziedzic z Zamszyna, człowiek bogaty i praw ych zasad obyw atel­

skich. M ó w ił w iele o różnych sprawach; ale także jakoś w myśl gromady tra fić nie um iał.

Delegaci gromad n aradzili się m iędzy so­

bą i zgodzili się w tym , że nie mogą cb'erać dziedzica, ani żadnego pana, bo pan nie b ę­

dzie n !gdy b ro nił interesów gromady.

Przed w yborców w ystąpił z kolei proboszcz obrządku łacińskiego z Zagrody, którego znam y z dworu nowowiejskiego. M ó w ił b ar­

dzo p iękn ;e i cytow ał prześlicznie u ry w k i z Pisma Świętego, zachęcające do zgody i w zajem nej miłości.

A le w yborcy p o k iw ali głow am i i| rzekli, że w tym wszystkim nie w idzą interesu gromad. N aradziw szy się więc między sobą, pow iedzieli, że muszą w yb rać włościanina na posła, a tym ma być Jarem a, któ ry zna drogę do L w o w a i do W iednia, a u pana starosty w w ie lk im jest zachowaniu.

Lecz kiedy ta k mówlorto, z ja w ił się na arenie nowy zapaśnik. K andydatow i temu przygotowano ju ż nieco drogę.

B y ł to w ik a ry z sąsiedniej wioski. W ystę­

pow ał on jak o kandydat stronnictwa ludo­

wego j m iał też największe w idoki powo­

dzenia,

N o w y ten kandydat b y ł słusznego wzrostu, chudy, z w ystającym i na tw arzy kośćmi.

W łosy czarne, kędzierzaw e i oczy szybko b ie ­ gające oznaczały gorący tem peram ent.

M ó w ił długo o rzeczach dawnych i no ­ wych; ale gromady nie słuchały ani dat h i­

storycznych, an i aforyzm ów, i pow tórzyły tylko chórem, co im mówca powiedział:

— Lasy i pastwiska!...

W tedy Jarem a w ystąp ił z tłum u i blady z rozrzewnienia ozwal się:

— Hrom ady! ten człowiek dobrze mów!.

N 'ech idzie do Lw o w a. U m ie czytać i pisać...

T a k piękna rezygnacja, świadcząca o do­

b rym gruncie ludu naszego, zaim ponowała gromadom. M o w a w ikarego podbiła ich serca, ale Jarem ie przyobiecały dać głosy.

Dobrowolne jego ustępstwo zjednało mu sławę.

R adzili między sobą w yborcy czas n ie ja ­ ki, a że u włościan naszych nad wszystko inne przeważa nieufność, więc zgodzili się na to, aby w ikarem u dać głosy na posła, a Jaremę, jako kontrolera i odpowiedzialne, go gromadom za to, co się w e L w o w ie stanie, wspólnym kosztem wysłać do Lw ow a.

A kiedy w k ilk a godzin potem z u rn y w y ­ padł re zu ltat i w ik a ry jako poseł ogłoszony został, zabrzm iały pod n'ebo okrzyki w ło ­ ścian i w całym k ra ju ozwalo się echem:

— Lasy i pastwiska»

chłopa g a lic y js k ie g o . H is to ria je go k o n f lik t ó w z d w o re m nie je s t re p re z e n ta ty w n a dla n o r­

m alnego u k ła d u s to su n kó w m ię d z y w s ią a pa­

nem . W n ic h b o w ie m nie d o p a tru je się Z a ­ c h a ry a s ie w ic z z a ro d k ó w w rogości c h ło p ó w w o be c zie m ia ń s tw a . B u n t c h ło p s k i o trz y m a ł uzasadnienie psychologistyczne. Jed no stko w a , spow odow ana w ie lo m a n ie p o ro z u m ie n ia m i i p rz y p a d k a m i k rz y w d a J a re m y oraz szatań­

ska p o lity k a a u s tria c k a , siejąca n ie n a w iś ć do d w o ru — oto c z y n n ik i popych ają ce ch ło p s tw o do b u n tu . „J a re m a “ je s t w s w ych te n d e n c ja c h po w ieścią o cie m no cie lu d u , ogłu pia ne go za­

ró w n o przez p rz e w ro tn ą p o lity k ę a u s tria c k ą , ja k i przez p rz y g o d n y c h d ro b n y c h „podżega­

czy".

W in o w a jc y r u in y z b u n to w a n e j N o w e jw s i to lu d z ie s to ją c y n a ró ż n y c h szczeblach a u s tria ­ c k ie j d ra b in y a d m in is tra c y jn e j: m ło d y u rz ę ­ d n ik — p ó ź n ie j starosta o k rę g o w y ; u su n ię ty za szach erki k a n ce lista , tru d n ią c y się r e n to ­ w n y m pro ced erem „c h ło p s k ie g o a d w o k a ta “ ; w re szcie w o ź n y H u b e r, z czasem naganiacz

„m ecenasa“ . G łó w n y m in s p ira to re m je s t za­

z w y c z a j u k r y t y za k u lis a m i starosta. Z m ie ­ rz a ją c do u trz y m a n ia p a n o w a n ia a u s tria c k ie ­ go w G a lic ji m u s i zachow ać tru d n ą ró w n o ­ w agę m ię d z y z a b o rczym i in te re s a m i p o lit y k i a u s tria c k ie j w G a lic ji, w y m a g a ją c y m i dzia­

ła ln o ś c i p rz e c iw szlachcie p o ls k ie j, a in te r e ­ sam i w ie lk ie j w łasno ści z ie m s k ie j, s ta n o w ią ­ cej k la s o w ą bazę m o n a rc h ii h a b s b u rs k ie j.

„J a re m a “ o b ra z u je s to s u n k i g a lic y js k ie w m om encie p rz e ło m o w y m . Po uw łaszcze niu coraz w y ra ź n ie j zaczyna się zaznaczać sojusz m ię d z y z ie m ia ń s lw e m a pa ństw e m . Z a lą ż k i ug od ow e j p o lit y k i s z la c h ty g a lic y js k ie j p o ja ­ w ia ją się ju ż w ty c h la ta c h . N a ra s ta n ie r a d y ­ k a ln y c h ru c h ó w lu d o w y c h scem e ntuje pó źniej p rz y m ie rz e m o n a rc h ii a u s tria c k ie j i p o ls k ie j w ie lk ie j w łasno ści. A d m in is tra c ja p a ń s tw o ­ w a , ju d z ą c na w s z e lk i w y p a d e k w ie ś p rz e ­ c iw k o z ie m ia ń s tw u , jednocześnie ostro ro z ­ p ra w ia się z k a ż d y m p rz e ja w e m chłop skieg o p ro te s tu społecznego. Jare m a p a d a ' o fia rą p e r fid ii starosty, k tó r y w y n o s i go na w ó jta , łu d z i o b ie tn ic a m i p o p a rc ia w a lk i o „ lis y i pa- so w yska “ , u tw ie rd z a w p rz e k o n a n iu o słusz­

n o ści c h ło p s k ic h p ra w , b y po tem b ru ta ln ie zdu sić pró b ę p rz e p a rc ia s iłą in te re s ó w g ro ­ m a d y i p o tra k to w a ć b u n to w n ik ó w ja k z b ro d ­ n ia rz y . Szansę h is to ry c z n ą w s i w id z i Zacha­

ry a s ie w ic z ty lk o w p o d d a n iu się c h ło p ó w pod o jc o w s k ą k u ra te lę d w o ru .

B io g ra fia J a re m y , p rz y w ó d c y n o w o w ie j­

s k ie j g ro m a d y , zaw iera , oprócz r e je s tru jego ż a ló w do d w o ru , k ilk a in te re s u ją c y c h ry s ó w e d u k a c ji b u n to w n ik a . Jarem a, o d da ny „ w s o łd a ty “ , po w ra ca po la ta c h do g ro m a d y ja ­ k o w y s łu ż o n y żo łn ie rz, w y g a 1 ob ie ż y ś w ia t.

W śró d e ta pów re w o lu c y jn y c h dośw iadczeń J a re m y n o tu je Z ac h a ry a s ie w ic z k a m p a n ię w ło s k ą i w ę gie rską. „W y s ła n o go do W łoch ; p o te m b y ł w W ie d n iu • podczas tam ecznych w y p a d k ó w ; na k o n ie c o d b y ł ka m p a n ię w ę ­ g ie rs k ą — a wszędzie z n a la z ł ż y w io ły po dsy­

cające tr a d y c y jn ą niechęć syna lu d u p rz e c iw ty m , w k tó r y c h uczono go w id z ie ć cie m ięż­

c ó w “ . N ieco d z iw n a u zaciętego w ro g a A u ­ s t r ii i p a trio ty po lskie g o może się w y d a w a ć a n ty p a tia , z ja k ą od zyw a się o w ie lk ic h r e ­ w o lu c ja c h n a ro d o w y c h u ciem ię żon ych przez A u s trię k r a jó w , a n ty p a tia , w y w o ła n a ic h r a ­ d y k a ln y m ob licze m społecznym . Realne in te ­ resy kla s o w e z a h a m o w a ły tu e n tu z ja z m dla w a lk i w y z w o le ń c z e j in n y c h na ro d ó w .

B io g ra fia J a re m y m ia ła na celu uka zan ie je go ślepej zależności w obec podszeptów a u ­ s tria c k ic h op ie ku n ó w . K o n f lik t k la s o w y p rz e d s ta w ił Z a c h a ry a s ie w ic z ja k o po zorn y, przyn oszą cy t y lk o r u jn a c ję N o w e jw s i na d łu ­ gie la ta . T end en cja a u to ra zm ie rza do prze­

fo rs o w a n ia zasady w s p ó ln o ty in te re s ó w d w o r- s ko-g rom a dzkich . M im o w steczn ej k o n c e p c ji a u to rs k ie j uderza r a d y k a ln y ję z y k re la c ji, o sp ra w a c h g ro m a d z k ic h , nowoczesność u ję c ia o d p o w ia d a ją c a no w e m u u k ła d o w i s ił społecz­

n y c h , w k tó r y m c h ło p i zaczynają św iado m ie o d g ry w a ć ro lę cora z is to tn ie js z ą . R ów nocze­

śnie je d n a k p a rtie po w ie ści, uka zujące stan o­

w is k o d w o m , u trz y m a n e są w k o n w e n c ja c h szla che ckiej po w ie ści o b y c z a jo w e j, o p e ru ją t r a d y c y jn y m i, p o sta cia m i „ z po lskie g o d w o r­

k u “ , s c h e m a tyczn ym i s y tu a c ja m i. K a r k o ło m ­ ne założenie 'deologiczne: u k a z a n ia naczel­

nego k o n f lik t u klasow ego e p o k i ja k o p o zo r­

nego, opartego na tra g ic z n y c h n ie p o ro z u m ie ­ n ia c h społecznych, podsycanego w ro g ą a g ita ­ c ją — zm uszało do podw ójnej re la c ji każde­

go z p o d s ta w o w y c h fa k tó w pow ieści, do w s k a z y w a n ia na n a ra s ta n ie p o m y łe k , złudzeń i n iep orozu m ie ń, k tó re u tr u d n ia ją w s p ó łżycie społeczne. (Np. re la c ja o o d d a n iu do w o js k a J a re m y ; Jare m a — za podszeptem „podżega­

cza“ — m a o to p re te n s ję do d w o ru ; d w ó r n a to m ia s t n ie m ia ł w obec nieg o żad nych zły c h in te n c ji. F a k t ten o p o w ia d a n y je s t w p o w ie ­ ści d w a ra z y : z p o z y c ji d w o ru i z p o z y c ji Jare m y).

T y p n a r r a c ji d w o rs k o -g ro m a d z k ie j zdradza zasadnicze pę kn ię cie fo rm a ln e , będące w y n i­

k ie m ideologicznego zafa łszow ania rz e c z y w i­

stości. O bok w ie d z y o n o w y c h fu n k c ja c h p o ­ lity c z n y c h w s i, u k a z a n y c h zwłaszcza w o p isie w y b o ró w , z re la c jo n o w a n y c h k la s o w y m ję z y ­ k ie m n o w y c h in te re s ó w chłopa, obok obrazu

— zad oku m ento w an eg o z o k a z ji k lę s k i w y ­ bo rczej z ie m ia n in a -e k s p u łk o w n ik a — w z ro ­ stu św iadom ości k la s o w e j i p o lity c z n e j c h ło ­ pów , n a ty k a m y się stale na sztucznie docze- . pio n ą zasadę s o lid a ry z m u społeczno-narodo- węgo ; p a tria rc h a ln e g o p a tro n a tu d w o ru , w y ­ rażoną w prze sta rza łych k o n w e n c ja c h po­

w ie ści szlacheckiej.

(D okończenie na str. 4)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dlatego w niedzielę spotykamy sie z Panem Bogiem na Mszy Świętej, staramy się więcej pomodlić.. W niedzielę spędzamy też więcej czasu z rodziną, jesteśmy na

Na czoło wysuwa się tu sprawa postępu technicznego wsi. Maszyna nie zdobyła sobie jeszcze prawa obywatelstwa w gospodarstwie chłopskim. Źródłem siły są w nim

go. Insurekcja przemieniła się ostatecznie w wojnę pomiędzy, szlachecką Polską i carską Rosją, pomiędzy państwem i mniejszym i słabiej zorganizowanym, bo

Oto siedzi starszyzna. Przez pięć la t budził ducha. Trochę się uniosłem. P rzyznaj, że ładnie rzeźbiłem postument.. One zawsze chcą żreć te szczupaki. Na

pów należał Konrad Pruszyński, założyciel i redaktor „Gazety Świątecznej". Równocześnie jednak pismo to starało się o podtrzymanie autorytetu ziemiaństwa

Wyniki pierwszych randomizowa- nych badań są obiecujące, a dalszy postęp w tej dziedzinie może stać się kolejnym krokiem milowym w kar- diologii interwencyjnej. Wy- starczy dodać,

Wydaje się, że potem nic się w tym zakresie nie działo, jednak nie możemy zapomnieć o mapach po- trzeb zdrowotnych, które są cyklicznie opracowywane i modyfikowane i mają

 otrzymania zwrotu kosztów dojazdu - dotyczy przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca szkolenia, jeśli szkolenie odbywa się w miejscowości innej niż