Autoreferat
dr Szymon Hanczar
Wydział Architektury Wnętrz i Wzornictwa Akademia Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu
spis treści:
Dydaktyka 3
Początki 3
Warsztaty “w2p” 4
Działalność popularyzatorska 10
Twórczość 12
Projektowanie wnętrz 12
Projektowanie produktu 15
Projektowanie stoisk targowych 17
Projektowanie wystawiennicze 18
Podsumowanie 21
Opis dzieła 22
Uzasadnienie wyboru dzieła 22
Wstęp 22
Architektura 23
Szafy Bergmanowskie 26
Podsumowanie 30
Spis przypisów 32
1. Dydaktyka
Początki
Pracę naukową na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu rozpocząłem w styczniu 2006 r., w niespełna pół roku po jej ukończeniu. Zostałem wówczas zatrudniony na etacie asystenta w Pracowni Projektowania Mebli prowadzonej przez profesora Akademii dr hab. Wacława Kowalskiego. Pracownia była jedną z dwóch na wydziale Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego zajmującą się zagadnieniem mebli. Program kształcenia Pracowni Projektowania Mebli skupia się na przygotowaniu studentów do współpracy z przemysłem branżowym, jak również do indywidualnej praktyki meblarskiej umożliwiając realizację zadań w warsztatach Uczelni. Problematyka kształcenia obejmuje nie tylko meble, ale również inne elementy wyposażenia wnętrz, a w założeniach programowych przewiduje się różnorodność przeznaczenia i warunków użytkowania projektowanych obiektów. Udział w zajęciach ma dostarczyć studentom szerokich doświadczeń zarówno technicznych jak i rozbudzić wrażliwość estetyczną. Cykl kształcenia składa się z zagadnień projektowych o narastającej trudności i przewiduje stopniowe przekazywanie wiedzy z zakresu materiałoznawstwa, konstrukcji czy technologii wytwarzania. Założenia programowe uwypuklają istotę wstępnej analizy przedmiotu w celu opracowania wytycznych stosowanych w kolejnych etapach procesu projektowego.
Od początku pracy dydaktycznej za cel postawiłem sobie poszerzanie horyzontów studentom, wskazywanie możliwych kierunków rozwoju i różnorodności aktywności zawodowych jakie wiążą się z projektowaniem mebli. Tę ciekawość przywiozłem z udziału w programie Socrates Erasmus w ramach którego przebywałem w Monachium na Akademie der Bildenden Kunste, gdzie w trakcie semestru odbywały się wyjazdy robocze czy wizyty studyjne w zakładach produkcyjnych czy biurach projektowych. Pamiętam że były one dla mnie wydarzeniami bardzo inspirującym i zarażały pragnieniem projektowania. Tym też pragnąłem zarażać studentów wrocławskiej ASP organizując podobne działania. W ramach tych aktywności udało się odbyć wizytę studyjną w zakładzie istniejącej wówczas we Wrocławiu irmy Mebbel, kilkukrotnie w zakładach
produkcji mebli tapicerowanych Meble Gawin, w zakładach potentata produkcyjnego jakim obecnie jest spółka akcyjna Nowy Styl Group. Mieliśmy również okazję zwiedzić linię produkcyjną zakładów Kronopol w Żarach czy P leiderer w Wieruszowie, gdzie wytwarzane są m.in. płyty wiórowe stosowane w przemyśle meblarskim.
Sam proces realizacji zadań semestralnych w trakcie trwania wymiany miał też inną strukturę. W Monachium wszystkie zadania były podejmowane w interwałach czasowych, co owszem pomagało skupić się na konkretnych celach, uczyło dyscypliny pracy, ale było poniekąd oderwane od realiów życia zawodowego projektanta, który jednocześnie pracuje nad kilkoma albo i kilkunastoma projektami. Szybko dostrzegłem zalety wynikające z intensy ikacji prac projektowych, co w późniejszych latach mojej pracy dydaktycznej wykorzystałem w ramach projektu “warsztatów dwóch pracowni” (skr.
w2p).
Różnic w systemie nauczania między doświadczeniem wyniesionym z Niemiec a tymi zdobytymi w Polsce było więcej. Przede wszystkim nasze podejście miało silnie akademicki charakter, niezależnie od wybranego kierunku studiów obowiązywał pewien podstawowy program, który należało realizować. Przykładowo, w rodzimej Uczelni pięć lat nauki rysunku, podstawowego narzędzia komunikacji projektanta, w Monachium ograniczało się do semestru. Tam stawiano na wąską specjalizację, w gruncie rzeczy uniemożliwiając absolwentom, a przynajmniej mocno ograniczając, możliwość realizowania zawodowego na innych obszarach. Oczywiście można dyskutować nad zaletami i wadami poszczególnych podejść, nie mniej czułem pewną przewagę warsztatową nad moimi kolegami z zagranicy.
Warsztaty “w2p”
Przełomem w pracy na Uczelni był dla mnie rok 2012, kiedy to z mojej inicjatywy Pracownia Projektowania Mebli I prowadzona przez mojego bezpośredniego przełożonego prof. dr hab. Wacława Kowalskiego podjęła wspólnie z Pracownią Projektowania Mebli II prowadzoną przez dr. hab. Stanisława Figla przy asyście wówczas jeszcze w formie wolontariatu mgr Magdaleny Garncarz (obecnie Kasprzyca) podjęły współpracę tworząc projekt “warsztaty dwóch pracowni” w skrócie zwanym “w2p”.
Pomysł krótkich form warsztatowych dość długo pączkował w mojej głowie. Za
doświadczeniem wyniesionym ze studiów w Monachium, jednym z założeń było realizowanie zadań projektowych w krótkim przedziale czasowym, by unaocznić studentom zalety tego działania ale również uzmysłowić realną możliwość przeprowadzenia kompleksowo procesu projektowego w ściśle określonym przedziale czasu, co dla wielu przyzwyczajonych do systemu semestralnego wydawało się trudnym zadaniem.
Kolejnym sztywnym założeniem warsztatów była praca zespołowa. Z blisko siedmioletniego wówczas doświadczenia zawodowego, wyciągnąłem wniosek, że projektant w przeciwieństwie do artysty, jest zmuszony współpracować z technologiami, marketingowcami i licznymi specjalistami wielu branż. Dla wielu młodych adeptów sztuk projektowych, którzy swoje działania ograniczają do pracy indywidualnej, jest z pewnością frustrującym doświadczeniem kompromis ze specjalistą, który w ocenie projektanta z projektowaniem niewiele ma wspólnego. Miarą wielkości projektanta jest umiejętność korzystania z wiedzy mądrzejszych a to można osiągnąć tylko i wyłącznie dzięki sprawnej komunikacji opartej na partnerstwie. Co więcej, największym atutem pracy zespołowej jest synergia, albowiem pomysł rodzi pomysł, wbrew logice 2+2 może równać się 5, w grupie jesteśmy w stanie osiągnąć cele nieosiągalne w pojedynkę. Do tego partnerstwa staraliśmy się przekonać studentów łącząc ich w zespoły projektowe liczące od trzech do czterech osób. Zawsze też jako prowadzący dokonywaliśmy podziałów na grupy uniemożliwiając uczestnikom dobierania się wedle klucza zawartych już relacji.
Kolejną zasadą, której hołdujemy po dziś dzień, jest współpraca z podmiotami zewnętrznymi, która w założeniu ma odzwierciedlać zawodową relację: wykonawca ‐ zleceniodawca usługi. Każde z warsztatów były organizowane przy realnym współudziale i często na życzenie irm czy organizacji. Uczestnicy byli zobligowani do zapoznania się ze szczegółowo określonymi oczekiwaniami jakie przed nimi są stawiane, musieli je często doprecyzować, by ostatecznie wypracować zrozumiałe dla obu stron założenia projektowe będące sztywnymi wytycznymi, których spełnienie jest obligatoryjne w przygotowywanym opracowaniu projektowym. Jest to nic innego jak “brief” projektowy, który w drodze wspólnej dyskusji, wywiadów, wizyt roboczych tworzony jest przez wszystkie strony projektu. Było to, i nadal jest, ciekawym doświadczeniem obserwować jak mówiąc jednym językiem, posługując się tymi samymi sformułowaniami, każda ze stron ma dość często co innego na myśli. Kwestię wypracowania wspólnego języka komunikacji poruszano na wielu konferencjach i projektach organizowanych przez m.in.
Instytut Wzornictwa Przemysłowego. Swojego czasu zostało to zde iniowane jako zasadniczy problem, w którym upatrywano się nieefektywnej kooperacji między
przemysłem a branżą projektową. Zalążek tej komunikacji staraliśmy się przekazać studentom w ramach warsztatów “w2p”, prowokując projekty wymuszające interakcję między zleceniodawcą a wykonawcą usługi.
Przed każdą z edycji warsztatów stawialiśmy sobie za cel promocję naszych działań na zewnątrz poprzez komunikację w mediach internetowych, prasie czy też w formie wystaw dających możliwość dotarcia do szerszego grona odbiorców skupiających swoje zainteresowania na dizajnie. W tym celu, zarówno w trakcie jak i na koniec, organizowane były dokumentacje oraz sesje zdjęciowe ukazujące proces, uczestników oraz efekty inalne. Doczekaliśmy się dzięki temu licznych publikacji on‐line, w prasie drukowanej czy też wywiadów.
Pierwsze zrealizowane w roku 2011 warsztaty przy współudziale marki BOSCH nosiły nazwę “stół za 100”. Studenci w ramach powierzonego budżetu stu złotych musieli wykonać z dowolnych materiałów stół o normatywnej wysokości i konstrukcji umożliwiającej bezpieczne użytkowanie, np. spożycie przy nim posiłku. Projektowanie budżetem jest podstawową zasadą w przemyśle, gdzie na samym początku określa się grupę docelowo produktu, jego cenę detaliczną, przewidywany zysk ze sprzedaży i w efekcie uzyskuje wielkość kosztów wytworzenia. W ramach projektu studenci musieli przedstawić kosztorys, bez konieczności zwrotu niewydatkowanych środków. Efekty warsztatów przerosły nasze wyobrażenia na temat stołu, który można w skromnych warunkach warsztatowych przy udziale hobbystycznych narzędzi stolarskich zrealizować w budżecie nieprzekraczającym nawet pięćdziesięciu złotych. Zrealizowane meble były pokazywane m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Łodzi, Cieszynie, Berlinie.
W roku 2013 w ramach projektu “w2p” podjęliśmy współpracę z marką PFLEIDERER realizując kolejno projekty “Ćwiartka” i “3xS”. W ramach pierwszego z nich uczestnicy dysponując płytą meblową o wymiarach 0,25x1m musieli wykonać siedzisko.
Ograniczeniem zatem był nie tylko format, ale również kształt formatki. Projekt “3xS”
polegał na zaprojektowaniu trzech obiektów meblowych: siedziska, sza ki i stolika. Do dyspozycji studentów były płyty meblowe w trzech dekorach. Oba projekty uświadomiły nam duże ograniczenia warsztatowe przy obróbce płyt melaminowanych. Nie dysponowaliśmy wówczas na Uczelni centrum obróbczym, a wszelkie prace realizacyjne wykonywane były w pracowni stolarskiej, której zasoby technologiczne doskonale sprawdzają się jedynie przy obróbce litego drewna. Mimo tego cel dydaktyczny został osiągnięty, a zrealizowane obiekty zostały zaprezentowane w trakcie Festiwalu Designu w Łodzi w ramach wydarzenia “strefa miasto”.
Kolejna edycja zrealizowana w roku 2014 to projekt dla BWA Design we Wrocławiu. Już wówczas organizowana przez tę instytucję wystawa “Noworoczne postanowienia” miała charakter cykliczny i jak wskazuje jej tytuł realizowana była z początkiem roku kalendarzowego, a dotyczyła postanowień, które większość ludzi stawia sobie w tym okresie, a które są dość ulotne. Ta edycja naszych warsztatów była wyjątkowa pod dwoma względami, po raz pierwszy projekt był realizowany przy współudziale instytucji kultury, a uczestnicy działali wspólnie w zespole nad jedną wersją instalacji artystycznej (dotychczas każdy zespół projektowy opracowywał własny projekt) o nazwie “Uwolnij swoje postanowienia”. Efektem prac była instalacja w centralnej części galerii przy ulicy Świdnickiej we Wrocławiu, gdzie zaraz za wejściem zainstalowano na rozpiętych między posadzką a su item gumkach odzieżowych 365 sześciennych brył ze styropianu. Założeniem twórców była interakcja między odbiorca a instalacją, polegająca na opisaniu swojego postanowienia i odcięciu dolnej elastycznej taśmy w celu jego uwolnienia. Owe 365 sześciennych brył było analogią do ich życzeniowego trwania, a konieczność zapisu postanowienia do silniejszego utrwalenia treści zapisywanych poprzez powtórzenie. Szczególnie w dniu wernisażu instalacja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem a w kolejnych dniach trwania wystawy była doskonałym obrazem ludzkich prostych pragnień, albowiem takie są zazwyczaj nasze noworoczne postanowienia.
W tym samym roku zrealizowano jeszcze jedną edycję warsztatów, których celem było zagospodarowanie poprodukcyjnych odpadów skórzanych materiałów obiciowych z fabryki mebli Kler w Dobrodzieniu. Studenci w pierwszej kolejności mieli okazję zapoznać się z procesem produkcji mebli tapicerowanych, zostali też przeszkoleni z podstawowej wiedzy z zakresu przemysłowego garbowania skóry po czym podzieleni na trzy zespoły projektowe opracowali kilka produktów, które zostały następnie wykonane przez szwaczki i tapicerów w modelarni zakładu. Całość trwała zaledwie trzy dni. W tym czasie udało nam się efektywnie przeprowadzić kompleksowy proces projektowy wraz z realizacji. Powstałe produkty były drobną galanterią, albowiem na to pozwalały materiały wyjściowe.
W roku 2015 podjęliśmy współpracę z poznańską marką NOTI, dla której została zaprojektowana ekspozycja jednej z nowości irmy w trakcie wydarzenia Noc z Designem.
Uczestnicy mieli za zadanie wnikliwie przeanalizować modułowy system mebli, a następnie zaprojektować sposób komunikowania jego wielofunkcyjności. Założeniem twórców wspomnianego systemu było stworzenie kolekcji, którą swobodnie można rozbudowywać dodawać kolejne lub odejmować zbędne elementy zestawienia. Miał to być
system odpowiadający na potrzeby dynamicznie zmieniających się potrzeb młodych odbiorców. Zadanie było wyzwaniem dla studentów, którzy mieli do dyspozycji powierzchnię 16m2 a mimo to zadanie zrealizowali wyjątkowo efektywnie. Ostateczną formą była scena, na której co godzinę przy użyciu tych samych obiektów meblowych dokonywano rearanżacji przestrzeni. Był to nie tylko projekt statycznej ekspozycji, ale aktywnego sposobu komunikowania wartości jakie zostały zawarte przez twórców mebli.
Nawiązanie współpracy z irmą Deftrans (właściciel marki DEFRA) zaowocowało w roku 2016 warsztatami “Dziecięca łazienka”. Bene icjentem działań projektowych miały być dzieci. To one w swobodny, niczym nieskrępowany sposób, wskazywały swoje potrzeby traktując materiały promocyjne producenta mebli łazienkowych jako
“rysowankę”. Na podstawie tych szkiców, aktywnej obserwacji i rozmów z uczniami szkoły podstawowej w Miliczu, gdzie odbywały się warsztaty, studenci opracowywali koncepcje projektowe. Obiekty będące dodatkami do mebli lub stanowiące nietypowe wyposażenie łazienki stanowiły projektowe zaspokojenie potrzeb ich najmłodszych użytkowników.
Doświadczenie okazało się szczególnie cenne, zarówno dla osób prowadzących warsztaty jak i studentów, bo najmłodsi uczestnicy warsztatów okazali się niezwykle twórczymi osobami, ale również bardzo wymagającymi.
W roku 2018 przy współpracy z Instytutem Dizajnu w Kielcach w ramach projektu
“w2p” zostało zaprojektowane, a następnie wykonane wyposażenie holu instytucji.
Studentki biorące udział w edycji po dokonaniu wizji lokalnej, przeprowadzeniu wywiadu z użytkownikami i stworzeniu założeń do projektu, opracowały projekt mobilnej lady recepcyjnej oraz aranżacji ściany jej zaplecza. Podobnie jak w przypadku współpracy z BWA, cały zespół pracował nad jednym zadaniem, a jego celem miała być poprawa warunków pracy recepcjonistki, usystematyzowanie systemu komunikacji w holu budynku oraz poprawa jego walorów wizualnych. Od samego początku działania były zdeterminowane na realizację projektu, instytucja dysponowała skromnym budżetem i zakładała etapowe realizowanie projektu. To działanie będące częścią większego projektu o nazwie “Activated Interior” najbardziej z dotychczasowych edycji warsztatów oddawało realne warunki podejmowania i realizacji zleceń projektowych.
W ramach prowadzonych zajęć warsztatowych wdrażałem osobiste doświadczenia edukacyjne z okresu studiów w kraju i za granicą, jak i zawodowe pozyskane w drodze licznych szkoleń czy osobistych doświadczeń przy pracy nad zleconymi projektami.
Zaliczam do nich intensy ikację działań projektowych, pracę z ograniczeniami, wymuszoną współpracę z podmiotami zewnętrznymi. Wprowadzenie pracy zespołowej zmusiło nas do
podjęcia działań mających na celu budowanie zespołów poprzez rywalizację między nimi, ale także wewnętrzne delegowanie zakresu podjętych prac i obowiązków. Na wszystkich etapach staraliśmy się stosować pozyskane przez nas umiejętności szkoleniowe, a także wdrażać techniki powszechnie stosowane w metodologii design thinking.
Każda z edycji była inna, różniła się tematyką, sposobem przeprowadzenia, miała odmienne cele, odbiorców. Uczestnicy mieli okazję zetknąć się z namiastką realnego projektowania w wymagających warunkach. Miały miejsce działania nastawione na opracowanie wzorów produktów, tworzenie kampani wizerunkowych czy kreowanie artystycznych instalacji interaktywnych. Wszystkie te aspekty warsztatów odróżniają je od metod prowadzenia zajęć dydaktycznych w Pracowniach Projektowania Mebli tym samym rozszerzając zakres umiejętności pozyskanych przez studentów. To znowu wpisuje się w zalety multidyscyplinarnego wykształcenia, które zawsze uważałem za największy atut polskich akademii sztuk pięknych. Uczelnia daje studentom możliwość pozyskania umiejętności z różnych dziedzin, wymaga wybrania wiodącej, niemniej w trakcie trzech lub ostatecznie pięciu lat, każdy ma możliwość zetknięcia się z wieloma nauczycielami, technikami, sposobami aktywności artystycznej czy projektowej. W świetle tempa zachodzących dookoła nas zmian cywilizacyjno‐społecznych, można zaryzykować stwierdzenie, że zachodzą one w postępie geometrycznym, a jedyną stałą jest zmienna.
Ciągłe podnoszenie swoich kwali ikacji, otwartość na zmianę i elastyczność w percepcji otoczenia zawsze były, ale obecnie są szczególnie pożądanymi cechami, bo jak powiedział Stephen Hawking “Inteligencja jest umiejętnością dostosowania się do zmian”.
Pełna lista zrealizowanych warsztatów w ramach projektu “w2p”:
2012 „Stół za stówę” przy współpracy z irmą BOSCH 2013 „Ćwiartka” przy współpracy z irmą PFLEIDERER 2013 „3xS” przy współpracy z irmą PFLEIDERER
2014 „Uwolnij swoje postanowienia” przy współpracy z Galerią BWA Design we Wrocławiu 2014 “Skrawki skórki” przy współpracy z irmą KLER i Dobroteką
2015 „NOTI it's Easy” przy współpracy z irmą NOTI
2016 „Dziecięca łazienka” przy współpracy z irmą Deftrans Sp. z o.o., właścicielem marki DEFRA 2018 “Activated Interior” przy współpracy z Instytutem Dizajnu w Kielcach
Działalność popularyzatorska
Z nadejściem nowego milenium polska branża telekomunikacyjna przeżywała rozkwit. Pamiętam z tego okresu hasło reklamowe jednej z telefonii komórkowych, hasło które silnie przemawiało do mnie, młodego człowieka rozpoczynającego naukę na Akademii Sztuk Pięknych, brzmiało ono: “niech Cię usłyszą!”.
Elementem pracy na Uczelni jest promocja osiągnięć projektowych studentów, a jedną z bardziej efektywnych form obecność projektów na wystawach, targach, festiwalach. W przeciwnym razie tworzymy do szu lady, a potencjalni odbiorcy, czy to miłośnicy dizajnu, opiniotwórczy kuratorzy, dziennikarze, czy potencjalni przyszli studenci mają znikome, jeśli jakiekolwiek szanse, by zapoznać się efektami naszej aktywności.
W roku 2008 zostałem wraz z as. Krzysztofem Kubaskiem wyznaczony do zorganizowania ekspozycji prezentacji dydaktyków i studentów wrocławskiej ASP na Międzynarodowym Festiwalu w Łodzi. Była to druga edycja imprezy, a pierwsza w której nasza Uczelnia brała udział. Dopiero poznawaliśmy ideę przeglądu szkół artystycznych, jaką organizatorzy festiwalu kontynuowali niestety tylko do 2011 r., a którą za każdym razem miałem okazję koordynować. Udział w tym wydarzeniu był jedną z lepszych okazji do skonfrontowania naszych osiągnięć z efektami prac innych uczelni. Mimo, że formuła się wyczerpała, Pracownie Projektowania Mebli jako reprezentanci wrocławskiej ASP w kolejnych latach brały czynny udział w tym najważniejszym festiwalu designu w Polsce prezentując efekty działań realizowanych w ramach “w2p”. Jesienią 2013 r.
zaprezentowaliśmy zarówno projekt “stół za 100” jak i “ćwiartkę” w ramach ekspozycji
“Strefa miasto” w galerii Prexer. W roku 2014 w Centrum Festiwalowym przy ul.
Tymienieckiego przygotowaliśmy ekspozycję efektów warsztatów “Skrawki skórki”.
Realizację instalacji “Noti it’s easy” udało nam się zaprezentować w roku 2015, a rok później prototypy mebli powstałe w ramach projektu “Dziecięca łazienka”.
Na przestrzeni lat byłem odpowiedzialny za reprezentowanie Uczelni m.in w Zamku Cieszyn (2013 r.), dwukrotnie na dość undergroundowym wydarzeniu jakim były warszawskie Przetwory (2011, 2012), Arena Design w Poznaniu (2007, 2008, 2010), Noc z Designem we Wrocławiu (2011, 2012, 2013, 2014, 2015, 2016).
Przez ostatnie 13 lat zdobywałem doświadczenie pedagogiczne pod okiem prof. Wacława Kowalskiego. Od początku byłem zachęcany, a następnie wspierany
w podejmowanych inicjatywach, jakimi są warsztaty projektowe czy szeroko pojęta promocja dokonań studentów. Od roku akademickiego 2018/19 indywidualnie przygotowuję studentów studiów I stopnia do licencjackich prac dyplomowych. Dzięki zdobytemu dotychczas doświadczeniu dydaktycznemu oraz projektowemu staram się pełnić nie tylko rolę mentora ale również wspierać działania podopiecznych na wszystkich etapach procesu projektowo‐ realizacyjnego. Mam świadomość złożoności zawodu projektanta jaki sobie obrali przyszli adepci. Szczególnie jeśli wybiorą drogę pracy indywidualnej. Nastoletnie doświadczenie uświadamia mi, że poza wrażliwością, licznymi wyuczonymi umiejętnościami, ciągłym samodoskonaleniem nie mniej ważne są zdolności interpersonalne. Tę wielowątkowość, wszechstronność zainteresowań, przygodę stałych poszukiwań, głód wiedzy i doświadczeń, krytycznego podejścia do otoczenia staram się im przekazać, by zarażeni pragnieniem tworzenia lepszego otoczenia, nie poddawali się w swoich dążeniach i kreowali godne naśladowania postawy projektowe.
2. Twórczość
Projektowanie wnętrz
Po ukończeniu studiów na Wydziale Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych (2005 r.) zdecydowałem się na pracę w zawodzie na własną rękę podejmując projekty z zakresu architektury wnętrz mieszkalnej oraz komercyjnej. Poza indywidualną pracą realizowałem również projekty w niewielkich zespołach, co jest dość charakterystyczne dla absolwentów szukających najlepszej dla nich drogi zawodowej. W roku 2006 podjąłem współpracę z wrocławskim autorskim biurem Andrzej Pośpiech ‐ Studio Projektowo Realizacyjne, którego twórca, również absolwent wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, miał na koncie liczne realizacje zarówno we Wrocławiu, Krakowie czy też Warszawie. Renomę biura zbudowały zrealizowane projekty takie Pub Pod Zielonym Kogutem, Pub Guinnes przy wrocławskim Placu Solnym czy Paparazzi Bar. Wnętrza tych lokali charakteryzowały się starannością wykonania, bogatym acz stylowym wykończeniem będącym, jak się później sam przekonałem, efektem bardzo szczegółowego opracowania projektowego. Miały lub mają, albowiem niektóre nadal działają (Pub Guinnes czy Paparazzi Bar obecnie Papa Bar), wręcz scenogra iczne wykończenie działające na odbiorcę starannie dobraną kolorystyką, strukturami, materiałami czy oświetleniem. Przez kolejnych pięć lat miałem okazję uczyć się rzemiosła projektowego jednocześnie będąc współautorem licznych projektów z obszaru branży gastronomicznej, m.in.: Apartament 14, Avocado, Stara Kuźnia, za każdym razem starając się oddać ducha przyjętej narracji. W ramach współpracy z Andrzejem Pośpiechem pracowałem również nad wnętrzami biurowymi do wrocławskiej siedziby irmy ATM Group zajmującej się produkcją telewizyjną czy też nad rewitalizacją wnętrz i rozbudową o centrum konferencyjne hotelu Łysogóry w Kielcach.
Kooperacje zakończyłem w roku 2011, co było naturalnym procesem wynikającym z coraz liczniejszych indywidualnych zleceń. Bardzo sobię cenię ten czas zdobywania doświadczenia biorąc udział w projektach bardzo dla mnie znaczących, których bez wątpienia nie miałbym możliwości podejmować się indywidualnie.
Z biegiem lat, zdobywając doświadczenie, coraz chętniej i śmielej podejmowałem się indywidualnych zleceń z zakresu projektowania wnętrz gastronomicznych (MandarinDuck, Topollino), wnętrz salonów sprzedaży detalicznej (Dialog S.A., Laboratorium Architekta) czy wnętrz prywatnych (domów, mieszkań). Te ostatnie są pewną stałą grupą projektów, które niezależnie od aktualnej koniunktury i zainteresowań realizuję. Szczególnym przypadkiem są mieszkania o małej powierzchni, co było tematem mojej pracy doktorskiej. Zagadnienie poruszone z wewnętrznej potrzeby swojego czasu pochłonęło moja zainteresowanie. Pierwsze lokum tego typu zrealizowałem w 2009 r. Na trzynastu metrach kwadratowych urządziłem w pełni funkcjonalne, pełnoprogramowe mieszkanie z częścią sypialnianą, łazienką, małym aneksem kuchennym, ale również pralką czy przestrzenią do przechowywania ograniczonej ilości rzeczy osobistych. W tym projekcie jak w soczewce skupiła się cała utylitarność projektowania, konieczność spełnienia ściśle określonych funkcji z pominięciem elementów zbędnych. W świetle wcześniejszych doświadczeń z branży gastronomicznej, gdzie podejmowane środki wyrazu stawiają na efekt wizualny, może wydawać się to dziwne, a może właśnie tym należy tłumaczyć, że świetnie odnalazłem się w roli projektanta przestrzeni, w której funkcjonalizm odgrywa główną rolę, a wszystko pozostałe jest bohaterem drugiego planu.
Kolejnym projektem minimalnej przestrzeni mieszkalnej (nb. przedmiot mojej pracy doktorskiej) było również trzynastometrowe mieszkanie, tym razem zrealizowane w 2012 r. Biorąc pod uwagę identyczny wręcz lokal, umiejscowiony w sąsiedniej bliźniaczej kamienicy, miałem okazję poprawić niektóre z rozwiązań w mojej ocenie konieczne do osiągnięcia pełnej efektywności mieszkania.
Odrębną grupą projektów, które realizowałem sam bądź kierując zespołami projektowymi, są wnętrza biurowe. Pierwszy projekt z tego obszaru realizowałem w roku 2013 pracując nad częściami wspólnymi technologicznej irmy CLEARCODE. W surowych wnętrzach pasażu Pokoyhof z początku XX w. miałem za zadanie zaaranżować główny hol, komunikację i sale konferencyjne. W całym projekcie szczególna uwagę przykuwa recepcja będące meblem praktycznie zasłoniętym przez 126 przezroczystych pojemników wypełnionymi szkolną bibułą w kolorystyce bezpośrednio nawiązującej do identy ikacji wizualnej marki. Realizacja mimo upływu blisko 6 lat nadal jest w użyciu w niezmienionej formie, nadal się broni swoimi środkami wyrazu, a na przestrzeni ostatnich miesięcy nadzorowałem kolejną realizację pomieszczeń biurowych dla tego zleceniodawcy, co jest dla mnie najlepszym dowodem uznania.
Rok później realizowałem projekt dla innej technologicznej irmy, Axel Springer Ideas Engineering. Tym razem poza dużym otwartą przestrzenią zaaranżowaną stanowiskami pracy elementem projektu była recepcja i przestrzeń socjalna. Podobnie jak w poprzednim projekcie starałem się zaoferować rozwiązania szyte na miarę, którymi były lekkie przezierne ścianki stanowiące wysłonięcie niektórych stref biura czy też stół o zmiennej wysokości blatu zależnie od potrzeb użytkowników. Projektowanie wnętrz postrzegam jako kompleksową pracę twórczą, na którą składa się wiele aspektów począwszy od rozpoznania potrzeb, przez budowanie struktur funkcjonalnych na elementach czysto dekoracyjnych skończywszy. Każde z tych zagadnień jest wielopłaszczyznowe. Wspomniane rozpoznanie potrzeb dotyczy zazwyczaj dwóch lub nawet trzech stron użytkowników. Poza oczekiwaniami inwestora, należy dostrzec potrzeby szeregowego pracownika, ale również i inalnego odbiorcy którym jest klient bądź interesant. W zależności od typu projektowanej przestrzeni inny typ użytkownika odgrywa pierwszoplanową rolę i to na nim należy skupić szczególną uwagę, dbając o spełnienie jego oczekiwań użytkowych ale również i estetycznych. Tym ostatnim najtrudniej sprostać, albowiem ilu ludzi tyle zdań. Funkcja jest elementem wery ikowalnym, stosunkowo łatwym do skalkulowania, podlegająca normatywom, ale nigdy nie jest oczywista. Specy ika zmian zarówno technologicznych jak i społecznych jakie zaszły w ciągu ostatnich dwóch dekad de initywnie wpłynęła na sposób funkcjonowania, a ostatecznie wygląd wielkopowierzchniowej przestrzeni biurowej.
Wspomniane przeze mnie realizacje dla Clearcode czy Axel Springer Ideas zawierały dedykowane elementy, spełniające ściśle określoną rolę w przypisanym im miejscu. To z jednej strony efekt zdobytej wiedzy w trakcie studiów, pracownia prof. Edwarda Zielonki, w której realizowałem dyplom miała opinię twardo stąpającej po ziemi, a jej prowadzący wymagał wiedzy technicznej na temat podejmowanych rozwiązań projektowych. Kolejną cegłą było doświadczenie zdobywane w pierwszych latach po studiach, we wspomnianym wcześniej biurze projektowym, gdzie również wymagano ode mnie wnikliwych opracowań wykonawczych dających możliwość szybkiej realizacji. To wszystko ujawniło moje zainteresowanie detalem jako odrębnym zagadnieniem w projektowaniu wnętrz i zaowocowało wieloma projektami, które tworzone z myślą o konkretnej przestrzeni zaistniały jako niezależne obiekty wdrożone przeze mnie własnymi środkami.
Projektowanie produktu
Szczegółowe opracowanie projektowe daje autorowi poczucie kontroli nad realizowanym obiektem i minimalizuje prawdopodobieństwo przejęcia inicjatywy przez podmiot odpowiedzialny za jego realizację. Zdarza się, jak w przypadku zaprojektowanych przeze mnie lamp Symbol czy wieszaka MD, że w trakcie procesu projektowania powstają koncepty elementów wystroju wnętrz pretendujące do przedmiotów mogących funkcjonować niczym odrębne byty. Oba obiekty zostały zaprojektowane w roku 2010 r.
jako element wyposażenia restauracji MandarinDuck w Opolu. Następnie zostały zrealizowane, początkowo w niskonakładowej serii. Produkty tra iły ostatecznie do sprzedaży pojawiając się w tzw. concept storach, sprzedających przede wszystkim produkty nie wytwarzane przemysłowo. Podjęcie się produkcji, czy też bardziej stosownie, wytwarzania obiektów meblowych okazało się dla mnie wyjątkowo cennym doświadczeniem. Miałem co prawda wcześniej styczność ze współpracy z przemysłem, ale tym razem sam odpowiadałem za cały proces implementacji, co okazuje się złożonym procesem, a znaczna część zadań z nim związanych ma niewiele wspólnego z ogólnie przyjętym projektowaniem. W pewnym momencie dostrzegając własne ograniczenia technologiczne zaprzestałem produkcji lamp, było to też związane z podjętą decyzją, że w ramach mojej aktywności chcę przede wszystkim skupić się na projektowaniu. Wieszaki MD na przestrzeni pierwszych czterech lat od powstania projektu zmody ikowałem poprawiając ich stabilność, trwałość, ale również zmieniłem stosowany do produkcji surowiec korzystnie wpływający na cenę, co znowu pozwoliło dostarczać go do jednej z dużych sieci restauracji.
Praca nad własnymi wdrożeniami, stałe udoskonalanie projektu, dostosowywanie się do zmieniających warunków rynkowych i produkcyjnych (bazowałem na kooperantach) zobrazowała mi jak złożonym i wymagającym stałej kontroli procesem jest produkcja. Zupełnie inaczej jest w przypadku projektów dla przemysłu. Pierwszy taki popełniłem w roku 2008, tworząc serię stołków barowych i konstrukcji pod blaty stołów.
Co ciekawe był to efekt wzięcia udziału w rok wcześniej rozstrzygniętym konkursie, w którym nie zostałem w żaden sposób nagrodzony, ale za to dostrzeżony, co zaowocowało produkowaną przez Nowy Styl Group serią Pinacolada.
W kolejnych latach popełniłem ponad dwadzieścia projektów meblowych, część z nich jedynie w formie konceptów, które ostatecznie nie zostały wdrożone, część
wśród nich pojedyncze obiekty jak stoliki Y oraz stół T dla młodej polskiej marki meblowej DoM, ale również kolekcje fryzjerskich mebli skrzyniowych dla irmy Panda Trzebnica. Dla tej ostatniej wraz z zespołem projektowym realizowałem projekt męskiego fotela fryzjerskiego, powszechnie zwanego barberskim.
Wyjątkowe miejsce w moim portfolio zajmują realizację dla marki Ragaba. Cechą charakterystyczną wszystkich tych mebli jest drewniana konstrukcja, albowiem producent swą działalność skupiał pierwotnie wokół obróbki elementów drewnianych. To właśnie pierwsze projekty, które dla tego klienta opracowałem z Magdaleną Kasprzycą, przyczyniły się do zmiany modelu biznesowego z podwykonawcy‐kooperanta na producenta gotowych wyrobów. Oczywiście ta metamorfoza była długim procesem i nie przypisuję jej jedynie naszym wzorom, mam jednak świadomość i wiedzę, że pierwszy wdrożony projekt okazał się sukcesem i niejako utwierdził w przekonaniu decyzyjne osoby o słuszności obranego kierunku. Stoliki Ufo, bo je mam na myśli, powstały niejako przy okazji projektu toaletek (ostatecznie niewdrożonych), a celem było wykorzystanie poprodukcyjnych odpadów, toczonych nóg, które ze względu na normy jakościowe nie zostały sprzedane odbiorcy, tym samym zalegały w magazynach naszego zleceniodawcy.
Idea przyświecająca powstaniu projektu była więc bliska moim wewnętrznym przekonaniom, że dizajn jest dziedziną rozwiązującą problemy i jak wskazał to w jednym ze “przykazań” Dieter Rams “dizajn powinien wnosić istotny wkład w ochronę środowiska.
Oszczędzać zasoby i minimalizować izyczne i wizualne zanieczyszczenie w trakcie całego cyklu życia produktu.” Szybko okazało się, że produkt spełnia wizualne i funkcjonalne 1 potrzeby użytkowników, i równie szybko przystąpiono do jego produkcji z regularnego w tym celu zakupionego surowca.
W dorobku poza stricte meblowymi opracowaniami posiadam również realizacje, które można przypisać do dziedziny elementów wyposażenia wnętrz jak akustyczne panele ścienne zrealizowane w ramach nieistniejącego już projektu Dolnośląska Sieć Wzornictwa Przemysłowego (podobnie jak wspomniane wcześniej stoliki Ufo) czy projekt kolekcji drzwi (w trakcie wdrożenia). Oba projekty zrealizowane przy współpracy z Magdaleną Kasprzycą.
1 https://en.wikipedia.org/wiki/Dieter_Rams#%22Good_design%22_principles , [dostęp 17. marca 2019r.], tłumaczenie
Projektowanie stoisk targowych
W roku 2014 podjąłem się realizacji stoiska targowego dla irmy Panda Trzebnica.
To pierwsza realizacja, której współautorką była Magdaleną Kasprzyca, uzyskała nagrodę Międzynarodowych Targów Poznański “Acanthus Aureus” i złoty medal targów za “stoisko najbardziej sprzyjające realizacji strategii marketingowej”. Działalność projektowa w tym obszarze była dla mnie kompletnym novum, a dynamika działań okazała się na tyle duża, że na przestrzeni kolejnych 5 lat w ramach aktywności mojego studia zrealizowałem kilkanaście stoisk na liczne targi międzynarodowe w szczególności za granicą: Niemcy, Włochy, Wielka Brytania, Francja, Chiny.
Realizację projektów w dziedzinie ekspozycji targowych uznałem za szczególnie atrakcyjną ze względu na wysokie oczekiwania stawiane przez zleceniodawców. Dotyczy to zarówno walorów wizualnych, ale i wykracza daleko poza nie, wchodząc w sferę projektowania usług, doświadczeń. Stoisko wystawowe pełni rolę przestrzennej reklamy wśród morza… innych przestrzennych reklam. Wizerunek i przykuwające uwagę rozwiązania są szczególnie pożądane, albowiem zwiększają szanse na wyróżnienie się.
Jednocześnie biorąc pod uwagę krótki cykl życia projektu, daje on możliwość szybkiej ewaluacji, wyciągnięcia wniosków i użycie alternatywnych rozwiązań lub zmianę strategii przy kolejnych realizacjach. A tych nie brakowało.
Również i tu skupiłem swoją uwagę na detalach kładąc szczególny nacisk na to by były czytelnym i rozpoznawalnym elementem mniej lub bardziej nawiązującym do oferty produktowej wystawcy. W przypadku realizacji dla producenta docisków szyn do podkładów kolejowych ( irma Plastwil Sp. z o.o.) główna ściana ekspozycji została wykończona dociskami w kolorystyce zaczerpniętej z identy ikacji marki. W przypadku marki Barlinek, dla której zrealizowaliśmy najwięcej projektów, wielokrotnie były to kolaże z wielobarwnych desek. Innym razem wygięte formatki laminatów (ze względu na przepisy przeciwpożarowe nie było możliwości użycia naturalnych fornirów) tworzące sporej powierzchni ściany wykończone elementem przywodzącym na myśl wymyślny gont.
Projektowanie stoisk targowych stwarza okazję by dać upust ambitnym pomysłom, nie zawsze praktycznym ale z pewnością efektownym. Pomijając oczywiste wymogi funkcjonalne tych przestrzeni i cele jakie mają spełniać, a tymi zazwyczaj jest kontakt z wystawców z klientami lub dystrybutorami, mają one być elementem budowania
Projektowanie wystawiennicze
Projektując ekspozycje targowe wielokrotnie miałem ochotę nadać szczególny charakter prezentowanym obiektom poprzez odpowiednią oprawę, ich wyeksponowanie, oczyszczenie otoczenia by nic z nimi nie konkurowało. Jest to często utrudnione ze względu na oczekiwania zleceniodawców względem tych przestrzeni, a jest nimi ekspozycja jak najliczniejsza oferty produktowej.
W projektowaniu wystaw nie ma miejsca na aspekt lokowania produktu, nie ma sprzedaży, często nie ma też budowania wizerunku z którym wiązałaby się realizacja ściśle określonych założeń jak odpowiednie umiejscowienie logotypu, adresu strony www czy innych elementów komunikacji wizualnej. Jest natomiast scenariusz wystawy, przestrzeń w której ma się znaleźć, obiekty wystawiennicze i w końcu odbiorca. Zadaniem projektanta jest stworzenie odpowiednich warunków by adresat mógł odczytać treść, by ona odpowiednio do niego przemówiła.
Pierwsze doświadczenie z obszaru projektowania wystaw zbierałem w trakcie koordynacji i projektowania wielu uczelnianych ekspozycji na kolejne edycje Festiwalu Dizajnu w Łodzi, na Noce z Designem we Wrocławiu czy cyklicznego wydarzenia Urodzin Zamku Cieszyn prezentując powarsztatowe obiekty. Skala tych założeń, przestrzeń im dedykowana, czy w końcu budżety na ich realizację były skromne, ale też w założeniu były one jednymi z wielu prezentacji dopełniającymi przekaz większego wydarzenia kulturalnego.
Działaniem projektowym wykraczającym poza dotychczasową skalę była wystawa
“Body‐Ciało”, która miała miejsce jesienią 2016 r. a odbyła się w ramach Europejskiej Stolicy Kultury, którą wówczas był Wrocław. “(...) wystawa skupia się wokół najbliższego środowiska naturalnego na które człowiek ma wpływ, czyli CIAŁA ‐ tego jak jest postrzegane dziś, co dla nas znaczy, na co mu pozwalamy, jak je mody ikujemy, jak zmieniamy jego właściwości, co nas w nim fascynuje? (...) Wystawa Body, to zbiór zjawisk które są zastanawiające z perspektywy dziś i które będą kształtować najbliższe lata. (...) prezentuje zbiór możliwości jak i zagrożeń.” Tak opisywano treść ekspozycji w katalogu 2 do wystawy, której kuratorka Dorota Stępniak, na potrzeby ekspozycji wyselekcjonowała ponad trzydzieści obiektów, fotogra ii czy ilmów twórców z różnych dziedzin, a których
motywem przewodnim było ludzkie ciało. Niektóre z przedstawianych przedmiotów były szokujące w odbiorze, jak czapka wykonana z ludzkich włosów, inne trudne do zakwali ikowania w jakiejkolwiek dziedzinie ‐ biżuteria na trwale zintegrowana z ciałem.
Na etapie opracowywania koncepcji ekspozycji pełna lista przedmiotów biorących udział w wystawie nie była jeszcze znana. Byłem więc zmuszony to przyjęcia pewnych założeń, które umożliwiałyby zaprezentowania obiektów zarówno płaskich jak i przestrzennych, różnej skali i różnej wartości. W surowych wnętrzach piwnicy pasażu Pokoyhof, obiektu z przełomu XIX i XX w., na przestrzeni kilkuset metrów kwadratowych stanęło ostatecznie kilkadziesiąt postumentów w kolorze szarym. Część z nich służyła za podesty pod prezentowane przedmioty, inne znowu umożliwiały zaprezentowanie obiektów wewnątrz efektownie je oświetlając i zabezpieczając. Światło miało tu szczególną rolę, bo nie tylko wydobywało z mroku pomieszczenia prezentowane przedmioty skupiając na nich uwagę odbiorcy, ale jednocześnie odciągało ją od wątpliwej jakości estetyki wnętrza upstrzonego współczesnymi instalacjami i mnogością wykończeniowych i budowlanych struktur na ścianach.
Stworzenie odpowiednich warunków ekspozycyjnych było jednym z elementów projektu, bardzo istotnym, ale nie jedynym, który miał być polem działania projektanta.
Postawiłem sobie za cel by w nawiązaniu do przedmiotu wystawy ‐ ludzkiego ciała ‐ użyć środków wzmacniających przekaz, pobudzających kolejne zmysły. W tym celu użyłem dźwięku i światła. W całej przestrzeni rozwieszono kilkanaście głośników z których wydobywał się szmer ludzkiego oddechu. Jednocześnie wszystkie zaprojektowane ekspozytory posiadały dodatkowe źródło światła zlokalizowane w ich dolnej części. Źródła światła zostały zsynchronizowane z dźwiękiem rozświetlając się w fazie wdechu i gasnąc w podczas wydechu. Tym drobnym nieuchwytnym na zdjęciu elementem pragnąłem wzmocnić doświadczenie odbiorcy, niepozostawiając złudzeń czemu poświęcona jest wystawa.
Pomijając budowlany charakter piwnicy pasażu Pokoyhof cała reszta stanowiła niewątpliwie atut, albowiem wymarzonymi warunkami dla projektowania ekspozycji jest ciemna, pozbawiona światła dziennego duża przestrzeń, w której za pomocą światła niczym w obrazach Caravaggia, wydobywa się eksponowane przedmioty. Z diametralnie odmiennymi walorami przestrzennymi zetknąłem się przy aranżacji projektu Plantacja, wrocławskiej artystki, Alicji Patanowskiej. Pod koniec roku 2016 zaproponowano mi zaaranżowanie ekspozycji form ceramicznych jej autorstwa w przestrzeni kina Nowe Horyzonty. Celem projektu miało być wprowadzenie zieleni do wnętrza, a Plantacja
(zestaw wspomnianych form ceramicznych) została zaprojektowana z myślą o hydroponicznej uprawie roślin. Problemem była skala obiektów, niewielkie przedmioty, których średnica nie przekracza 10cm miały wraz ze wzrastającymi roślinami zostać zaprezentowane w holu kina, miejscu intensywnej komunikacji i ściśle określonej funkcji.
W grę wchodziło wykorzystanie przestronnej otwartej na kilka kondygnacji przestrzeni, w której zaprojektowanym obiektem chcieliśmy wskazać odwiedzającym obecność kiełkujących roślin w niewielkich ceramicznych sitkach umieszczonych na słoikach, szklankach czy ku lach.
Ostatecznie, sięgając po archetyp szklarni, stworzono jej konstrukcyjną miniaturę z tą różnicą, że jedna ze ścian szczytowych pięła się ku górze załamując linię kalenicy i nadając całości dynamicznego charakteru. Pierwszoplanowym aktorem instalacji, poza formami z ceramiki, miały być rośliny i ich rozwijające się systemy korzeniowe zanurzone w szklanych naczyniach. W tym celu w półkach, na których stały naczynia, umieszczono jedyne źródło światła. Przebijając się przez wodę rozświetlało korzenie, a w efekcie całą instalację.
Obiekt na stałe wpisał się we wnętrza kina. Mimo, iż miała to być ekspozycja czasowa, ostatecznie jej fragment do dnia dzisiejszego cieszy oko odwiedzających ale przede wszystkim służy za kwietnik, który dzięki swoim rozmiarom i formie podkreśla obecność roślin w przestrzeń kinowego foyer.
Szklarnia doczekała się również wersji zewnętrznej. W roku 2017 na potrzeby festiwalu ilmowego Podlasie Slow Fest zaprojektowaliśmy jej zewnętrzną wersję, zdecydowanie większą i zabezpieczoną przed czynnikami atmosferycznymi. Przez blisko trzy miesiące stała na trawniku przy Domu Ludowym w Supraślu, a biorąc pod uwagę parkowy charakter miejsca, przywodziła na myśl architektonicznego intruza, szczególnie w nocy gdy z całą mocą rozświetlała przestrzeń wokół siebie. Realizacja projektu została dostrzeżona i nagrodzona w konkursie LIT Lighting Design Awards w kategorii obiekty artystyczne w roku 2017 i doczekała się kolejnej reedycji w trakcie trwania festiwalu Designu w Łodzi w roku 2018 witając uczestników wchodzących na teren przestrzeni festiwalowej.
Podsumowanie
Podsumowując osobiste dokonania zawodowe dostrzegam pewną charakterystykę. Większość aktywności zawodowej mniej więcej do roku 2014, czyli na krótko przed obroną pracy doktorskiej, skupiała się przede wszystkim na projektach produktów, wnętrz prywatnych i użyteczności publicznej. Od roku 2015 angażowałem się bardzo w projekty stoisk targowych i wystaw. To właśnie te ostatnie zaskarbiły sobie moją sympatię i w największym stopniu umożliwiły samorealizację. Zmienność podejmowanych tematów uważam za wielki atut zawodu projektanta. Chcę wierzyć, że różnorodności podejmowanych tematów przysłużyło się wszechstronne wykształcenie zdobyte w trakcie mojej edukacji artystycznej, począwszy od liceum plastycznego, gdzie uzyskałem dyplom technika jubilera, przez krótki epizod z Wychowaniem Plastycznym na Wyższej Szkole Pedagogicznej w Częstochowie (obecnie Akademia im. Jana Długosza). Zakres wiedzy wówczas zdobytej znacznie wykracza poza kierunki projektowe, nie mniej, utrwalił we mnie przekonanie, że w DNA artysty lub projektanta leży twórcza postawa zmuszająca do stałych poszukiwań własnej formy wyrazu. Zmiana technik czy też obszarów działania może mieć wyjątkowo owocne przełożenie na efekty końcowe. Należy szukać nowych obszarów, unikać zaszu ladkowania nawet kosztem chwilowego regresu, by za chwilę znaleźć się w innym miejscu odkrywając twórcze możliwości nowych okoliczności.
3. Opis dzieła
Uzasadnienie wyboru dzieła
Spośród podejmowanych dotychczas zagadnień projektowych, za najbardziej atrakcyjne uważam projekty wystaw i instalacji. Są to działania z dziedziny dizajnu ale bezpośrednio służące sztuce. Współpraca z ośrodkami kultury, z mojego doświadczenia, daje zdecydowanie więcej swobody i pola do realizacji własnych pomysłów wymykających się sztywnym regułom towarzyszącym projektom z dziedziny architektury wnętrz lub wzornictwa przemysłowego. Wykonane przeze mnie projekty wystaw miały miejsce na przestrzeni ostatnich trzech lat. Dzięki zdobytym w drodze ich realizacji doświadczeniom jestem pod urokiem możliwości jakie dostrzegam w tym obszarze aktywności zawodowej.
Naturalnym jest, że za przedmiot rozprawy habilitacyjnej wskazuję projekt wystawy, z której realizacją bardzo się identy ikuję, który bez wnoszenia jakichkolwiek uwag został zaakceptowany przez organizatorów‐zleceniodawców, i w którym udało mi się zmaterializować w pełni autorski pomysł na ekspozycję.
Wstęp
Ingmar Bergman jest dla Szwedów tym kim Chopin dla Polaków, Szekspir dla Brytyjczyków czy Mozart dla Austriaków. Był legendą jeszcze za życia, nie tylko miał wpływ na rodzimy przemysł ilmowy ale wręcz nim sterował. Bergman jest dla Szwedów dobrem narodowym, marką eksportową, którą z powodzeniem komercjalizują. Na rok 2018 przypadła setna rocznica urodzin twórcy, nie można więc było tak znamienitej okazji do uczczenia odpuścić, by po raz kolejny przypomnieć światu o spuściźnie jaką pozostawił po sobie słynny reżyser, a że był bardzo płodny i to nie tylko artystycznie, można z niej czerpać na wielu płaszczyznach, nie tylko tych bezpośrednio związanych z ilmem czy teatrem.
Jednym z elementów programu Międzynarodowego Roku Bergmanowskiego
“BERGMAN 2018” była wystawa “Ingmar Bergman and his legacy in fashion and art”. Przez cały 2018 r. zaprezentowano ją w blisko 100 krajach na całym świecie. Skupiała się na
“czterech ilmach reżysera ‐ Siódma pieczęć, Persona, Sceny z życia małżeńskiego oraz Fanny i Aleksander ‐ w kontekście wpływu, jaki Bergman wywarł na współczesną modę i sztukę. Ten ikoniczny twórca, mimo że sam nigdy nie interesował się modą i ubierał w prosty sposób, stał się w Szwecji inspiracją dla wielu projektantów. Wystawa zawiera liczne fotogra ie, fragmenty ilmów, fotosy, plakaty, litogra ie i ubrania inspirowane kinem Bergmana.”3 ‐ jak możemy przeczytać w o icjalnej informacji na stronie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego “Nowe Horyzonty”. Za treść wystawy odpowiadała jej kuratorka Anna Bernitz.
W lutym 2018 r. zaproponowano mi zaprojektowanie ekspozycji wystawy “Ingmar Bergman. W stylu Bergmana: kino, moda, sztuka” (oryg. tyt. “Ingmar Bergman and his legacy in fashion and art”). Prezentacja miała mieć miejsce w ramach 18. MFF Nowe Horyzonty, w lipcu 2018 r. Za sprawą wcześniejszych projektów zrealizowanych na rzecz Stowarzyszenia Nowe Horyzonty i tym razem obdarzono mnie zaufaniem i powierzono kwestie zaprojektowania ekspozycji. Sprawa nie była jednak do końca przesądzona albowiem organizator wystawy, Instytut Szwedzki, miał tu decydujące zdanie. O ile obie instytucje silnie deklarowały chęć jej zaprezentowania, już sama forma ekspozycji stanowiła dużą niewiadomą, a jej wstępna koncepcja miała charakter propozycji i mogła zostać odrzucona. Wówczas, jak wskazywał scenariusz do wystawy zawierający sugerowane metody prezentacji obiektów, można je było zawiesić na ścianach. Taka forma w mojej ocenie nie wymagałaby zbytniej ingerencji projektowej, nie widziałbym wówczas roli dla siebie. Z drugiej strony gmach kina Nowe Horyzonty nie dysponuje stricte wystawienniczą przestrzenią.
Architektura
Budynek kina został wybudowany w 2002 r. Od początku pełnił rolę multipleksu, pierwotnie pod szyldem Helios, a od 2012 r. Nowe Horyzonty. Główny hol stanowi otwartą przestrzeń na 3 kondygnacje, w obszarze której jest zlokalizowana główna klatka
schodowa. W budynku znajdują się jeszcze dwa inne ciągi komunikacji pionowej pełniące również rolę dróg ewakuacyjnych i to jeden z nich została wytypowana jako miejsce ekspozycji wystawy. Mimo naszych atrakcyjnych, jak nam się wydawało, pomysłów szybko musieliśmy je zarzucić, albowiem idea wykonania ekspozycji w ciągu ewakuacyjnym spotkała się z negatywną opinią osób odpowiadających za bezpieczeństwo w obiekcie.
Ostatecznie wybór padł na główną klatkę schodową w holu budynku, która nie jest elementem drogi ewakuacyjnej i co z projektowego punktu widzenia dawało znaczną swobodę. Wytypowana przestrzeń stanowiła również spore wyzwanie, bo praktycznie nie posiadała w swojej strukturze ścian, które zwyczajowo są nośnikami wszelkiej eksponowanej treści. Utrudnieniem była również przylegająca do ciągów schodowych przeszklona elewacja ze wschodnią ekspozycją. Niezależnie od pory dnia miejsce to jest wręcz zatopione w dziennym świetle, co w projektowaniu ekspozycji nie pomaga.
Otwarta przestrzeń komunikacyjna w dodatku tak intensywnie użytkowana wymusiła konieczność zbudowania przestrzennych obiektów, wewnątrz których mieściłaby się ekspozycja. Celem było uniknięcie tworzenia prezentacji w przejściu i narażanie na kolizję odbiorców wystawy z osobami zmierzającymi na seans. Trzeba mieć na uwadze, że wystawa miała zostać otworzona w trakcie trwania festiwalu, który odwiedza ponad 100 tysięcy widzów, jest to więc okres oblężenia kina, a tworzenie ekspozycji w ciągu komunikacyjnym byłoby niczym wieszanie prac kółka plastycznego w poczekalni placówki oświatowej. Myślę, że nie tego oczekiwali twórcy wystawy, organizatorzy festiwalu, i uczestnicy imprezy.
Zanim jednak podjąłem próbę przedstawienia pierwszych pomysłów, uznałem za koniecznie zwery ikowanie technicznych możliwości usytuowanie jakichkolwiek obiektów na spocznikach i biegach schodów. Ich konstrukcję stanowi żelbetowy monolit, wykończony konstrukcją stalową i poszyciem z ry lowanej blachy. W osi biegów znajduje się wąski pasek okładziny, który wedle pierwszego rozeznania można było punktowo zdemontować i mocować elementy ekspozycji bezpośrednio do konstrukcji.
Rozmieszczenie części ekspozycji na spocznikach schodów niosło ze sobą ograniczenia dostępności. Cztery spośród sześciu obiektów były niedostępne dla osób z niepełnosprawnościami, do dwóch pozostałych można było się dostać z pięter na które wjeżdżała winda. Problem z dostępnością został rozwiązany za pomocą wynajętych na czas trwania wystawy łazików umożliwiających przetransportowanie osoby poruszającej się na wózku na wskazane miejsce. Wiedząc, że jesteśmy w stanie w ciągu biegów zbudować elementy ekspozycyjne, przytwierdzić je gwarantując bezpieczeństwo użytkownikom, ale również i umożliwić oglądanie jej osobom z ograniczeniami
ruchowymi, przystąpiliśmy do szczegółowej analizy przedmiotu wystawy i postaci Ingmara Bergmana.
Proces projektowy wraz z zespołem rozpocząłem od wnikliwego rozpoznania treści wystawy jak i samego twórcy ilmowego, który mimo iż był jedynie pretekstem do jej powstania, był jej niewątpliwym bohaterem i gwarantem zainteresowania publiczności bo “szwedzkim znakiem rozpoznawczym jest Ingmar Bergman. Sprzedaje się lepiej niż rodzina królewska i dlatego robicie z niego boga” . Bergman w swojej twórczości dotykał 4 spraw egzystencjalnych, trudnych i absolutnie nie skupiał się na kwestiach tak prozaicznych jak ubiór. Nasze badania to potwierdzały, jednak wnikliwie dalej je prowadziliśmy by znaleźć jakiekolwiek punkty styku, by mimo wszystko w projekcie wystawy, poza samymi eksponatami, dać odbiorcy możliwość zetknięcia z obrazem ascetycznego Bergmana, który za nic miał kwestie modowe, a który jednak ulegał pewnym urokom miejsc, materiałów czy swobodnemu sposobowi bycia.
Z pomocą przy szukaniu inspiracji, a następnie projektowaniu przyszła fundacja zarządzająca nieruchomościami twórcy na wyspie Fårö, na której spędził ostatnie lata życia. Fundacja udostępnia nieruchomości na cele rezydencji artystycznych. Jej strona internetowa ( www.bergmangardarna.se ) opisuje kulisy powstania przedsięwzięcia, związek Bergmana z wyspą, i jego cztery domy zbudowane na niej. Strona jest przy tym bogato ilustrowana efektownymi zdjęciami nieruchomości. Niestety mimo podjętej próby pozyskania dodatkowych informacji, nikt z osób reprezentujących fundację nie odpowiedział na moje zapytanie.
Jak możemy się dowiedzieć z informacji zawartych na stronie, reżyser po raz pierwszy przybył na wyspę w 1960 r., a pięć lat później zdecydował o przeprowadzeniu się na nią. Thomas Sjöberg w książce biogra icznej wspomina, że Bergman “na Fårö znalazł
‘swój krajobraz’: kształty, proporcje, barwy, horyzont, dźwięki, ciszę, światło. Teraz mógł już dać upust złości i wykrzyczeć się do woli. Mógł tam w spokoju czytać, medytować i oczyszczać duszę, mógł się wyciszyć i napawać samotnością.” Z natury był osobą 5 introwertyczną, stroniącą od towarzystwa i chętnie pracująca w samotności. Taką pustelnią była właśnie wyspa, w surowym bałtyckim klimacie, smagana wiatrem, spalona słońcem, z rozsianymi skalistymi formacjami, budzącymi w odbiorcy niepokój.
Szafy Bergmanowskie
Młody Ingmar wyrósł w surowym domu pastora, gdzie stawiano na dyscyplinę i podporządkowanie religii. Na jednym z portali internetowych dla miłośników kina, w biogra icznej notce na temat twórcy natra iłem na informację, że “jedną ze stosowanych przez jego ojca kar było zamykanie młodego chłopca w sza ie(...)” . W biogra ii autorstwa 6 Thomasa Sjöberg nie znalazłem potwierdzenia tej informacji, za to wiele miejsca pisarz poświęca opisowi chłodnych wręcz relacji między Bergmanami i karom wymierzanym dzieciom. Zawierzyłem więc w prawdopodobieństwo znalezionej relacji i postanowiłem wykorzystać ten wątek, szczególnie że konotacje z modą są tu jednoznaczne. W trakcie prac nad projektem, nazwaliśmy go roboczo “szafami Bergmanowskimi”. Zbudowanie obiektów wydzielających przestrzeń do prezentacji, poza nawiązaniem do szaf oraz próbą budowania klaustrofobicznego doświadczenia zapewne towarzyszącego młodemu Ingmarowi, stwarzało możliwości zapanowania nad światłem poprzez konieczność zastosowanie sztucznych źródeł.
Po analizie wielkości biegów i spoczników klatki schodowej oraz optymalnych warunków do analizy wystawianych treści określiliśmy wielkość “szaf” na ca. 110 cm głębokości, 140 cm szerokości i 230 cm wysokości. Obiektów miało powstać 6, co odpowiadało strukturze wystawy zawartej w scenariuszu. Pracując nad konceptem “szaf Bergmanowskich” nawiązałem bezpośrednio do domu reżysera w Hammars, gdzie spędził najwięcej czasu, mieszkał w nim 30 lat. Dom leży tuż przy linii brzegowej wyspy, ma układ linearny i charakterystyczną dla kontynentalnej Skandynawskiej architektury, drewnianą, pionową okładzinę. To co odróżnia jednak elewację od typowych szwedzkich domów to kolor. Tradycyjna wiejska rezydencja jest wykończoną farbą w kolorze czerwonym, ma to związek z wydobyciem w Szwecji rudy miedzi, której pośrednim efektem ubocznym była farba o bardzo dobrych właściwościach zabezpieczających drewno. Rezydencja Bergmana ma jednak inny, bo czarny spłowiały kolor. Takie też rozwiązanie przyjęliśmy do stworzenia ekspozycji. Wnętrze obiektów pozostawiliśmy w naturalnej kolorystyce drewna sosnowego, tak też wygląda bowiem wnętrze domu w Hammars, wedle dokumentacji fotogra icznej, do której udało nam się dotrzeć.
Od góry “szafy” zostały przykryte rodzajem stałych żaluzji wykonanych z drewnianych desek zamontowanych pod kątem 45 stopni. Zabieg ten miał na celu
optyczne zamknięcie przestrzeni, ograniczenie dopływu światła z zewnątrz, ale również umożliwienie cyrkulacji powietrza. Wejście do pomieszczenia zostało zasłonięte welurową kotarą co rodziło słuszne skojarzenie z garderobą ale w zamyśle miało zagwarantować odbiorcy możliwość pełnego odcięcia się od otoczenia, sugerowało prawo do intymnej kontemplacji treści i w końcu nawiązywało do alienacji, jakie prawdopodobnie był poddawany Ingmar w okresie dziecięcym. By nadać prezentacji nieco wzniosłego charakteru, podkreślić artystyczny charakter stojących w ciągu komunikacyjnym obiektów szukałem sposobu na czytelny dla użytkowników kina komunikat. W kontrze do drewnianej przaśnej elewacji strefę przed wejściem do środka wyłożono dywanem w kolorze maksymalnie zbliżonym do kolorystyki welurowej zasłony.
Na każdej z “szaf” pojawiały się plansze z treścią w języku polskim i angielskim.
Jako twórcy ekspozycji nie mieliśmy jednak wpływu na wymiary, materiał, opracowanie gra iczne ani tym bardziej treść. Elementy te zostały określone przez kuratorkę wystawy i dla wszystkich edycji na całym świecie były identyczne, poza oczywiście tłumaczeniem na język kraju, w którym miała miejsce wystawa. Jedna z tablic stanowiła cytat samego twórcy lub pochodzący z któregoś z ilmów, natomiast druga tekst kuratorski. Z tablic usytuowanych na pierwszej z “szaf”, do której wejście było zlokalizowane na pierwszym spoczniku, jeszcze na parterze holu, można było wyczytać m.in., że “(...) sam Bergman nie interesował się modą i przez całe życie ubierał się skromnie, i przewidywalnie: lubił lanelowe koszule w kratę, robione na drutach kardigany, sztruksy, skórzane półbuty i kurtki. Do jego ulubionych kolorów należał brąz, zieleń i beż ‐ taką kolorystykę ma przyroda Fårö i zbudowany przez ilmowca dom. Znoszone ubrania Bergman zawsze oddawał do reperacji. W tym sensie jego styl hołduje powściągliwości i niezmienności.” 7 Można zaryzykować stwierdzenie, że nonszalancja Bergmana została uznana za styl sam w sobie, a przeciętność wywyższona do oryginalności. W dalszym fragmencie tekstu można było przeczytać “Niepowtarzalny sposób ubierania się Bergmana cieszy się dziś wzięciem w szwedzkiej modzie. Wiele irm odzieżowych i projektantów podkreśla, jak wielką inspirację stanowi dla nich ilmowy świat i indywidualny styl tego artysty.” 8 Wewnątrz “szafy” na wprost wejścia wisiało czarno‐białe zdjęcie studyjne Bergmana na tle krzesła reżyserskiego i rozwiniętej rolki ilmu. Sam ilmowiec był ubrany w swoje ulubione sztruksy, marynarkę spod której wyłaniał się sweter. Zwyczajność tego stroju uderza swoją prostotą.
W drugim ekspozytorze, między parterem a pierwszym piętrem był zaprezentowany płaszcz “Bergman coat” produkowany przez Szwedzką markę modową
Whyred, zarówno na zdjęciu autorstwa Dana Sjölunda jak i realnego obiektu. Sama obecność obiektów odzieżowych na wystawie budziła mój, projektanta ekspozycji, niepokój ze względu na konieczność zagwarantowania bezpieczeństwa wszystkim eksponatom. Moje już nastoletnie doświadczenie zawodowe podpowiadało mi, że okazja czyni wyjętym spod prawa i nie będą miały tu znaczenia okoliczności kulturalne, od odbiorców których chcielibyśmy oczekiwać przynajmniej przyzwoitego zachowania.
Każdy z prezentowanych obiektów modowych został więc zabezpieczony w sposób niewidoczny dla oglądających, ale skutecznie uniemożliwiający nieuprawnione zabranie go z miejsca ekspozycji.
Pierwsze dwa ekspozytory stanowiły wprowadzenie do wystawy, traktując dość ogólnie o stylu, czy też braku stylu Bergmana, nawiązując do wyspy Fårö, która miała wpływ na jego twórczość. W kolejnych “szafach” chronologicznie zostały opisane następujące po sobie dekady twórczości ilmowca i związane z nimi obiekty modowe.
W trzeciej z kolei “sza ie” uwagę odbiorcy skupiono na kostiumowym ilmie z roku 1955 Siódma pieczęć. Analogie scen z tego obrazu stały się motywami licznych odniesień do twórczości Bergmana. “Hołdy składane temu ilmowi nierzadko mają charakter komiczny ‐ jak w Miłości i śmierci (1975) Woody’ego Allena czy w Muppets go to the movies (1981) Petera Harrisa ‐ choć ilm jest także przywoływany w poważniejszych tekstach kultury i w modzie, na przykład w wyrobach irmy Stutterheim czy kolekcjach marki odzieżowej HOPE.” W tym miejscu zostały zaprezentowane w postaci zdjęć z sesji płaszcze obu9 marek.
W latach sześćdziesiątych Bergman nakręcił Personę , jeden z najsławniejszych jego ilmów, przez świat ilmowy określany mianem jednego z najbardziej eksperymentalnych, nowoczesnych i awangardowych. Na jego podstawie, a przede wszystkim ról odegranych przez Bibi Anderson i Liv Ullmann (obie były partnerkami Bergmana), zagraniczne środowisko zbudowało sobie obraz nowoczesnej, wyzwolonej szwedzkiej kobiety. W tej części ekspozycji zostały zaprezentowane zdjęcia z planu ilmowego Persony , na których aktorka Bibi Anderson nosi bardzo modne jak na ówczesne czasy okulary przeciwsłoneczne. Były one inspiracją do stworzenia współczesnej wersji klasycznych opraw, które zaprezentowano w zmysłowej kreacji autorstwa Bela Borsodi, fotografa austriackiego pochodzenia, tworzącego wyjątkowo efektowne sesje zdjęciowe w obszarze mody. Print ten zajmował główne miejsce w “sza ie”, na wprost wejścia.
Na drugim spoczniku między pierwszym a drugim piętrem, w przedostatnim ekspozytorze uwagę poświęcono serialowi Sceny z życia małżeńskiego (1973). Reżyser tym