• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1993, nr 9-10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1993, nr 9-10"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

"33 DE 2Z DD S5 UWALNIA UZDRAWIA

D A 3 E N O W E ZY CIE

3EZUS T E C

ŁAMANE SĘRj

(2)

M IE S IĘ C Z N IK K O Ś C IO Ł A Z IE L O N O Ś W IĄ T K O W E G O W P O L S C E

Obywatele Chrześcijanie ... 3

Bóg chce czynić c u d a ... 4

Nie opuściłem r ą k ... 7

Jak poznać wolę Bożą ... ' ... 8

f Wieża Babel antytypem Nowego Jeruzalem ... : 12

strona 5 Budowniczy Kościoła ze Szwecji ... 13

Wracamy do domu ...15

New A g e ... 17

Mały chrześcijanin ...20

strona 14 Rock - narzędzie Boga czy szatana ...22

Okręg Środkowo - Pomorski ... 25

Chodzież ... 26

Wiadomości z kraju ... 27

Wiadomości ze świata ... 28

" :

Wydawca: N a cz e ln a R ad a K o ścio ła Z ielo n o św iątk o w eg o w P olsce. R ad a P rogram ow a: M ich ał H ydzik, M arian Suski, K azim ierz S osulski (red ak to r naczeln y ), E d w ard C zajko, M ieczy sław C zajko.

Adres redakcji: "C hrześcijanin", ul. S ien n a 68/70, 00-825 W arszaw a, tel. (22)248575, fax (22)204073.

Prenumerata roczna krajowa: 9 0 .0 0 0 zł.; półroczna: 45.000.; zagraniczna zw ykła: E u ro p a - 15 U S D ; A fryka, A zja, A m ery k a Płn. - 20 U S D ; A m ery k a Płd. i A u stralia - 25 U SD .; zagraniczna lotnicza: E u ro p a - 20 U S D ; A fryka, A zja, A m ery k a Płn. - 25 U SD ; A m erykaP łd. i A ustralia - 30 U SD . P ren u m eratę k rajow ą pro sim y w p łacać na b lan k iecie z am ieszczan y m w n um erze. P ren u m eratę zag ran iczn ą pro sim y k iero w ać pod ad resem redakcji czek iem ban kow ym w w alu cie obcej lub g o tó w k ą na konto: In sty tu t W y d aw n iczy "A gape" P B K , III O /W arszaw a, Nr:

3 7 0 0 1 5 -8 4 9 7 -1 3 6 M ateriałó w nie zam ó w io n y ch redakcj a nie zw raca oraz zastrzeg a sobie p raw o zm ian w n ad esłan y ch m ateriałach. N azw a m iesięczn ik a praw n ie zastrzeżona. P ism o u k azu je się od 1929 roku. Skład w łasny w ydaw nictw a.

2

(3)

OD REDAKCJI

OBYWATELE

CHRZEŚCIJANIE !

J

esteśmy obywatelami nieba.

Nasza Ojczyzna jest "w górze".

Służymy Królowi królów i Pa­

nu panów. Im większa jest w nas świadomość tej duchowej rzeczywi­

stości, tym lepszymi chcemy być nie­

biańskimi obywatelami. Staramy się przestrzegać zasad, o których wiemy, że zostały ustanowione dla naszego dobra. Korzystamy z systemu komu­

nikacji istniejącego w niebiańskim ; królestwie. (Bardzo pomocne wska­

zówki dotyczące tej dziedziny zawie­

ra artykuł na str.8"Jak poznać wolę Bożą".) Jeśli mówimy o obowiązują­

cych nas zasadach i regułach, nie ma­

my bynajmniej na myśli kurczowego trzymania się jakichś drobiazgowych przepisów, które zawsze ochotnie i w dużym wyborze gotowi są usta­

nawiać ludzie. Mowa raczej o wiodą­

cych wskazaniach naszego Pana, z których główne brzmi: "Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej... Będziesz mi­

łował bliźniego swego jak siebie sa­

mego".

Z tym wszystkim, co dotycz; na­

szego życia duchowego i jest wspól­

ne dzieciom Bożym narodzonym z Ducha dzięki zbawiającej łasce w każdej epoce i szerokości geogra­

ficznej, każdy z nas żyje na ziemi, w konkretnym kraju. Mamy zatem pod­

wójne obywatelstwo: niebiańskie i ziemskie, fakt ten nakłada na nas pewne obowiązki dotyczące również ziemskiej ojczyzny. W księdze Jere­

miasza Pan Zastępów mówi: "A sta­

rajcie się o pomyślność miasta, do którego skazałem was na wygnanie i módlcie się za nic do Pana, ho od jego pomyślności zależy wasza pomyśl- j

dobra wszystkim i wszędzie,

m i ż

o naszych rodaków i kraj?

Te. t poucza nas, się o rządzących.

woli, o ileż bardziej my, urodzeni na swojej ziemi, powinniśmy się "starać o pomyślność" kraju, który jest naszą ojczyzną.

Jesteśmy Polakami. Wraz z całym naszym narodem obserwujemy i bie­

rzemy udział w zmianach politycz­

nych, gospodarczych, społecznych, jakie tu zachodzą, odczuwamy ich skutki na własnej skórze. Widzimy jak dewaluują się wartości, tracą zna­

czenie ideologie, systemy i ludzie.

"Na kogo głosować?" - pytamy się nawzajem w przededniu wyborów do sejmu. W ogólnym zamieszaniu, mnożeniu się partii, wydłużaniu się list chętnych, by zasiąść w fotelu na sali sejmowej, zwyczajny człowiek traci orientację.

Jak mamy się w tej sytuacji zacho­

wać my, chrześcijanie ewangeliczni?

Nie tworzymy partii (choć liczebno­

ścią moglibyśmy zakasować niejed­

ną z nich), nie zaznaczamy swojej obecności na arenie politycznej, ra­

czej nieliczni spośród nas zasiadają

| | | mniej lub bardziej liczących się gremiach. Czy możemy mieć wpływ na losy naszego kraju? W jaki spo­

sób?

Wiemy, że naszym zadaniem jest czynienie dobra wszystkim i wszę­

dzie, bycie światłem i solą. Głoszenie Ewangelii to także nasze zadanie i staramy się to robić jak możemy. Czy pamiętamy także, by wstawiać się do Boga Ojca o naszych rodaków i kraj?

Nowy Testament poucza nas, byśmy modlili się o rządzących. Módlmy się zatem, aby na kluczowe stanowiska wybierani byli ludzie uczciwi i mą­

drzy. Każdy taki człowiek na szczeb­

lu władzy gminnej, wojewódzkiej czy państwowej to jedna szansa wię­

cej, że lepiej się będzie działo. Pro­

śmy Boga, by dał nam rozeznanie, kogo wybierać. Módlmy się o te spra­

wy na naszych modlitewnych spotka­

niach w zborze i w grupach domo­

wych. Współdziałajmy z Bogiem, który chce również naszemu krajowi dać poznać wielką swoją moc i mą­

drość. Chce, by Polacy byli narodem, który zna jedynie prawdziwego Boga i Stwórcę objawionego w Jezusie Chrystusie i służyli mu całym ser­

cem. Wstawiajmy się o nasz kraj!

L u k a s

(4)

M E

Z

J

esteśmy spragnieni cudów. Niko- wszyscy, którzy mieli jakiś problem mu nie wystarcza szarzyzna co- doświadczyli doskonałego rozwiąza- dziennego dnia. Chcemy poznawać nia.

N ie w a rto o p o w ia d a ć o Chrystusie. D la czeg o ? To m oże ro b ić każdy, n a w et ateiści, n a w et ci, którzy nie p o zn a li Jezusa osobiście. "Głosić

C h rystu sa " - to je s t: d a w a ć Chrystusa, d zie lić się Nim. J est oczyw iste, że m ożna d zie lić się tylko tym, co sa m i p o sia d a m y . M u sisz m ie ć Chrystusa, a b y ś m ó g ł o g ła sza ć G o innym.

naszego Pana w działaniu - widzieć Tymczasem stwierdzamy najczę- jak chorzy zostają uzdrowieni, jak ściej, że Boża moc nie przejawia się opętani otrzymują wolność i jak ci już w takim stopniu jak kiedyś. Wy­

daje się nam, że nie ma dziś tak po­

mazanych sług, jak opisani w Biblii.

Zam iast widzieć Boga, jesteśm y o Nim jedynie nauczani, zaś zgroma­

dzenia chrześcijańskie przemieniają się często w kluby dyskusyjne i po­

dobne są raczej do spotkań świetlico­

wych. Dlaczego tak się dzieje?

"Ciągle spotykam ludzi, co pyta­

ją mnie, czemu nie ma cudów dziś, jak za dawnych dni?" - mówią słowa pieśni. "Czemu?.." Szukając odpo­

wiedzi na to pytanie, ludzie powy­

m yślali różnorakie teorie. Jedni twierdzą, że znaki i cuda mogły ist­

nieć tylko w czasach apostolskich, kiedy kładzione były podwaliny Ko­

ścioła. Dzisiaj cuda są po prostu nie­

potrzebne.

4 9- 1 0 /9 3

(5)

Inni są zdania, że Bóg zmienił spo­

sób swojego działania, a może się na­

wet zestarzał i brak Mu sił, aby czy­

nić cuda. Wreszcie - są tacy, co boją się rzeczy niezwykłych i odrzucają wszystko, czego nie sposób pojąć in­

telektem. Ich zdaniem, to co nadnatu­

ralne - nie pochodzi od Boga.

Ale kiedy czytamy Biblię, gdy stu­

diujemy ją wnikliwie i szcze­

rze - zauważamy, że zawsze Boże działanie przejawia się w cudach i znakach. Tak było od samego początku. Niemal każda stronica Pisma Świętego przynosi nam opis jakiegoś cu­

du. Spójrzmy na Mojżesza, Eliasza i innych mężów. Spój­

rzmy na Jezusa: Jego działal­

ność nieustannie potwierdzały czyny niezwykłe. Podobnie było z działalnością aposto­

łów. Bo zawsze tam, gdzie an­

gażuje się Bóg, dzieją się znaki i cuda, jest tam moc zmieniają­

ca ludzkie życie: - Bóg zbawia, uwalnia i uzdrawia. Jak uczy Biblia i jak śpiewamy w naszej pieśni - Bóg jest wciąż taki sam. On powiedział o sobie: "Ja je­

stem". Nie: "Ja byłem", nie: "będę", ale JESTEM, a to oznacza: Nie patrz­

cie wstecz, ani nie wpatrujcie się w przyszłość, lecz teraz, dziś, traktuj­

cie M n ie, ży w eg o B oga, ja k o Wszechpotężnego, Tego, który czyni cuda.

W Księdze Malachiasza czyta­

my: "Zaiste Ja, Pan, nie zmieniam się"

(3,6). a w Liście do Hebrajczyków:

"Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki" (13,8). Zatem to nie Bóg się zmienił. Jego moc jest zdolna czynić dzisiaj to samo co i kiedyś.

Więcej: Bóg nie tylko może, lecz pra­

gnie dokonywać dzieł, które będą nas zdum iew ać i c ie sz y ć . P o p rzez te dzieła chce On objawić siebie i swoją wielką miłość do człowieka.

D

laczego więc jedynie bardzo rzadko mamy okazję obserwo­

wać cuda? Szukając odpowiedzi zwróćmy uwagę na fakt, że każde Boże działanie jest zawsze uwarun­

kowane. Bardzo często nasz Pan mó­

wi: "Jeżeli będziesz postępować tak i tak, to wówczas ja zrobię to i to".

Na przykład: "Jeżeli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, a stanie się wam" (Jn 15,7).

Jest to Boża obietnica. I będzie speł­

niona, ale w sytuacji kiedy my wy­

pełnimy postawiony warunek. Bar­

dzo często jednak ludzie chcą uzy­

skać od Boga to co obiecał, pomijając jednocześnie to co należy do nich.

T y m czasem w łaściw a po staw a chrześcijańska nie polega na pilno­

waniu Boga, aby coś zrobił. Przede wszystkim powinniśmy pilnować sa­

mych siebie i sprawdzać czy wyko­

nujemy "naszą część" obietnicy.

0 resztę możemy już naprawdę być spokojni, bo nasz Pan jest wierny.

Skoro Biblia dostarcza nam tak wiele opisów cudownych zdarzeń, spróbujmy rozważyć jedno z nich, aby przekonać się, jakie to warunki muszą być spełnione dla zaistnienia cudu. W ósmym rozdziale Księgi Dziejów Apostolskich czytamy o ta­

kich właśnie wydarzeniach. Prześla­

dowania zmusiły pierwszych chrze­

ścijan, członków zboru w Jerozoli­

mie, aby szukali schronienia w okrę­

gach w iejskich Judei i Samarii.

1 właśnie do miasta Samarii dotarł Fi­

lip. Mąż ten, pozbawiony domu i pra­

wdopodobnie całego swego dobytku, nie lamentuje jednak z powodu tego, co mu się przydarzyło. Nie słyszymy

ani jednej skargi, która by wyszła z jego ust. Zamiast tego Filip przyby­

wa do miasta i napotkanym tam lu­

dziom głosi Jezusa Chrystusa.

"Ludzie zaś przyjmowali uważnie i zgodnie to co Filip mówił, gdy go słyszeli i widzieli cuda, które czynił"

- relacjonuje Biblia. - "Albowiem du­

chy nieczyste wychodziły z wielkim

krzykiem z wielu, którzy je mieli, wielu też sparaliżowanych i uło­

mnych zostało uzdrowionych. I było wiele radości w owym mieście" (Dz Ap 8,6-8).

Czytając ten wspaniały fragment S ło w a B o ż e g o , m ożem y w wyobraźni widzieć rozentuzja­

zmowanych mieszkańców Samarii.

Ludzie w domach, na ulicach nie byli pijani czy oszołomieni. Ich serca na­

pełniała radość z powodu tego, że zo­

baczyli Bożą moc i niezwykłe dzieła, jakich ona dokonała. Z własnych do­

świadczeń wiemy, że ilekroć jeste­

śmy świadkami tego, że nad kimś ob­

jawia się Boże działanie, zaczynamy klaskać, zaczynamy chwalić Boga, śpiewać i radować się. W iedział o tym Jezus, toteż często rozpoczynał swoje nauczanie od uzdrow ień.

To skupiało uwagę ludzi i otwierało ich serca. Również dzięki cudom, które Bóg czynił przez ręce aposto­

łów, Ewangelia spotykała się z bar­

dzo dobrym przyjęciem. Cuda i znaki w Samarii są tego przykładem. Roz­

ważmy dlaczego były możliwe. Po

(6)

pierwsze: ponieważ dotarł tam Filip.

To był podstawowy warunek, który został spełniony. Dopóki nie przy­

szedł Filip, w mieście nie działo się nic godnego nazwania cudownym, czy radosnym. Byli tam chorzy, ale nie uzdrowieni, byli opętani, którzy pewnie nawet nie marzyli o wolno­

ści. Bóg ich kochał i Bóg chciał im pomóc, ale nie mógł uczynić niczego bez Filipa.

W

tym miejscu można by zapy­

tać, dlaczego Wszechpotężny Bóg tak się uzależnia od człowieka.

Z jednej strony - zdumiewa nas to, a z drugiej - nasze serca napełnia wielka radość. Bóg zawsze, od same­

go początku posługiwał się ludźmi.

I nadal to czyni. Mógłby zamiast nas użyć zastępów nieba - serafów czy cherubinów. Mógłby, ale to nie anioł i nie archanioł ma być ewangelistą.

My, zwykli ludzie otrzymaliśmy przywilej głoszenia Dobrej Nowiny.

Najcenniejsze poselstwo, jakie kie­

dykolwiek było zwiastowane na zie­

mi, Jezus powierzył nam. Powierzył je też Filipowi i w tym przypadku na­

stąpił wspaniały efekt.

Pytanie nasuwa się teraz samo: ja­

kim to człowiekiem był Filip, skoro Pan mógł posłużyć się nim tak bardzo skutecznie? Stwierdziliśmy już, że był to mąż, żyjący "ponad okoliczno­

ściami". Nie załamywał się mimo złych doświadczeń.

Lecz przede wszystkim zwróćmy uwagę na fakt, że był to zwyczajny człowiek. Bo często, nawet nie będąc tego całkowicie świadomi, popełnia­

my dość istotny błąd, gdy przygląda­

my się biblijnym bohaterom. W na­

szej wyobraźni rosną oni często do ogromnych rozmiarów, jakgdyby byli ja k im iś "superprorokam i",

"nadludźmi".Wobec takich "kolo­

sów" my sami wydajemy się być ma­

łymi kruszynkami, które nic nie zna­

czą. Oto Eliasz - wspaniały i potężny, oto Piotr - gwiazdor ulicznej ewange­

lizacji. Oto Filip - wzór nie do do­

ścignięcia. Na samą myśl, że mieli­

byśmy im dorównać - z góry rezyg­

nujemy.

Jednak Słowo Boże przedstawia w tej sprawie całkiem odmienny po­

gląd. O Eliaszu na przykład, powie­

dziane jest, że był człowiekiem podo­

bnym do nas (Jak 5,17). Również, je­

śli chodzi o innych, Biblia zawsze podkreśla jeden fakt: byli oni ludźmi.

A skoro tak, możemy nabrać odwagi i proklamować Królestwo Boże tak jak oni. Nie ma żadnej przeszkody, by czynić to dokładnie w ten sposób, chyba że sami wyznaczymy sobie ja­

kąś granicę, poza którą nie zdecydu­

jemy się posunąć. Jednak wtedy, jeśli się zatrzymamy, nie będziemy oglą­

dali cudów, na których nam zależy.

Celem niniejszego rozważania jest chęć odkrycia, jakie powinny zostać spełnione warunki, aby w naszym życiu i w życiu ludzi dookoła nas, wi­

doczne było Boże działanie. Bóg się nie zmienia i nie jest prawdą, jakoby nie mógł lub nie chciał obdarzać nas cudownymi znakami swojej mo- cy.Ale On nie robi niczego sam. On zawsze zaprasza nas do współpracy.

Z

ostaliśm y w ybrani spośród wszystkich stworzeń, by głosić Ewangelię. Fakt ten dodatkowo pod­

kreśla Bożą miłość i Boże zaufanie do nas. Pan chce dzielić się z nami radością; bo czyż nie jest to radość widzieć jak dzięki prostemu zwia­

stowaniu ludzie są uwalniani z grze­

chów, uzdrawiani i otrzymują z rąk Boga życie wieczne? Ta radość ma stać się naszym udziałem, radość, jaka zapanowała w mieście Samarii.

Filip, który wykonał tam Bożą pracę w niczym nie był potężniejszy od nas. Był jednak pełen wiary i pe­

łen Ducha Świętego, jak czytamy w szóstym rozdziale Księgi Dziejów Apostolskich (w.5). Ten fakt jest szczególnie istotny w naszym rozwa­

żaniu.

Kiedy patrzymy na życie Jezusa Chrystusa zauważamy, że Jego służ­

ba, tak bardzo obfitująca w cuda i znamiona, rozpoczęła się po chrzcie w rzece Jordan. Tam właśnie zstąpił na Jezusa Duch Święty w postaci go­

łębicy. Również służba apostołów rozpoczęła się nie wcześniej jak w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy to

zgromadzeni w Górnej Izbie, zostali ochrzczeni Duchem Świętym. Nie człowiek i nie Bóg, ale Bóg poprzez człow ieka czyni cuda. To Duch Święty, Pomocnik i Nauczyciel, czy­

nił je przez apostołów, przez ręce Pio­

tra, Jana, a także Filipa, gdy podczas nasilenia prześladowań zmuszony był opuścić Jerozolimę.

Lecz - może powiedzieć ktoś - Bóg ma pełnię Swego Ducha jedynie dla nielicznych. W Liście do Efezjan apostoł Paweł rozwiewa tę wątpli­

wość. "I nie upijajcie się winem, któ­

re powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni Ducha" - pisze (Ef 5,18).

Bądźcie pełni Ducha! Skoro Biblia tak mówi, to znaczy, że jest to osią­

galne, możliwe. "Bądźcie" - znaczy:

wypełnijcie warunek, abyście mogli oglądać upragnione cuda.

Gdy zwiastujemy Ewangelię, ko­

niecznie musimy zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Nie warto opowiadać o Chrystusie. Dlaczego?

To może robić każdy, nawet ateiści, nawet ci, którzy nie poznali Jezusa oso b iście. O pow iadać o Nim - to znaczy relacjonować suche fakty;

niestety, prak tykuje się to dziś w wielu miejscach. Filip jednak robił coś innego: on głosił im Chrystusa.

"Głosić Chrystusa" - to jest: dawać Chrystusa, dzielić się Nim. Jest oczy­

wiste, że można dzielić się tylko tym, co sami posiadamy. Musisz mieć Chrystusa, abyś mógł ogłaszać Go innym. Piotr powiedział do chrome­

go przed świątynią: "Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję"

(Dz Ap 3,6). A co on miał? Co oni obaj mieli: Jan i Piotr? Chrystusa!

"Toteż weź Króla królów i Pana pan­

ów, którego posiadamy. Przekazuje­

my ci Go". Co było dalej? Cud. Po­

dobnie w Samarii.

Nie mów więc: "Jezus wczoraj zbawiał", "Jezus uzdrawiał kiedyś".

Mów: "Jezus zbaw ia i uzdrawia dziś". Gdy zgłodniałe serca otrzymu­

ją Chrystusa - dzieje się wiele cudów i wielka radość panuje wśród ludzi.

Michał Hydzik

6 9- 1 0 /9 3

(7)

ŚWIADECTWO

yv/£

OPUŚCIŁEM

P

rzed rokiem całkowicie powie­

rzyłem swoje życie Bogu. Z Bib­

lii dowiedziałem się o darach Ducha Świętego, a także o chrzcie Duchem Świętym, który ma tak wielki wpływ na życie człow ieka w ierzącego.

Również w chrześcijańskich książ­

kach, które czytałem, wiele się mówi­

ło na ten temat. W naszym zborze wi­

działem i słyszałem ludzi modlących się innymi językami. Zapragnąłem i ja otrzymać od Boga ten wspaniały dar. Jestem zielonoświątkowcem i wiem, że wszystko co robimy musi być oparte na mocy Ducha Świętego.

W swoich codziennych modli­

twach zacząłem więc prosić Pana o ten szczególny chrzest. Po jakimś czasie, podczas modlitwy w zborze, nałożono na mnie ręce, ale nic się nie wydarzyło. Mimo to nie załamałem się; nie ustałem też w moich pro­

śbach. Nawet odwrotnie: stały się one jeszcze bardziej gorące i natarczywe.

Szatan często podsuwał mi myśli, które miały mnie zniechęcić. "Może akurat ja jestem takim wyjątkiem, któremu Bóg odmówi?" Odpędzałem te myśli, gromiłem szatana i dalej prosiłem. W ten sposób minęło kilka miesięcy.

I oto kiedyś, na nabożeństwie, modliliśmy się o uzdrowienie i na­

pełnienie Duchem Świętym. Na wez­

wanie pastora wstałem, a wtedy podeszło do mnie kilku braci i nało­

żyli na mnie ręce. Podniosłem swoją twarz i swoje dłonie ku niebu, a gdy po chwili bracia odeszli do innych osób - zostałem sam. Znowu wyglą­

dało to tak, jakby nic się nie miało wydarzyć. Ale nie opuściłem rąk.

Modliłem się nadal i trzymałem ręce podniesione w górę. Muszę przy­

znać, że nie było to łatwe. W sercu odczuwałem żal, coś jakby rozczaro­

wanie...

W pewnej chwili poczułem czyjeś dotknięcie; znowu ktoś podszedł do mnie, aby się modlić. I właśnie wtedy niesamowita moc zaczęła wy­

pełniać moją klatkę piersiową. Po­

czułem skurcz i to co mnie napełniało zaczęło się kierować ku górze. Po­

jąłem, że to Duch Święty chce za­

władnąć moim gardłem, moją krta­

nią, moim językiem . Tchnąłem w swoje usta powietrze, a ono zamie­

niło się w dziwny, nieartykułowany dźwięk. Te dźwięki zaczęły się po­

wtarzać, pojawiły się także inne, no­

we. Wreszcie z moich ust popłynęła piękna, wspaniała modlitwa, w takim dość "bliskowschodnim" języku.

P

rzeżycie było ogromne. Płaka­

łem. Czułem się bardzo szczęśli­

wy. Dziękowałem Bogu, również za to, że nie pozwolił mi zrezygnować, opuścić rąk. Już na drugi dzień zosta­

łem przez Pana użyty. Zacząłem świadczyć komuś o Jezusie i ściągnę­

ło to uwagę innych osób. Mówiłem, a ludzie przesłuchiwali się. W ciągu dw óch ty godni, które upłynęły od mojego chrztu Duchem Świętym, zostałem użyty w ten sposób więcej razy niż przez cały rok odkąd jestem chrześcijaninem.

Wiem, że nie boję się już przyznać kim jestem i w kogo wierzę. Znikł ten strach, który odczuwałem kiedyś, je­

żeli miałem o tym mówić. Bóg obda­

rzył mnie swoim wielkim pokojem, o którym Biblia mówi, że przewy­

ższa wszelki rozum. Moje serce na­

pełnione jest prawdziwą radością oraz wielkim zaufaniem do Jezusa.

I chociaż kłopoty nie zniknęły, to jed­

nak mój stosunek do nich jest teraz całkiem inny. Inne jest również moje życie modlitewne.

D zięk i d a ro w i ję zy k ó w m ogę się m odlić godzinam i. Czuję wte­

dy bliską obecn ość Boga, a moja m odlitw a - chociaż j e j nie rozu­

m ie m - b a r d z o m n ie b u d u je.

Z k o le i to, co m ów ię do Pana w ję z y k u p o lsk im , m a obecnie ch arakter "uw ielbiająco-rados- n y" w p o r ó w n a n iu z daw n ym

"przepraszająco-proszącym ".

C

hciałbym, aby moje świadectwo zachęciło wszystkich, którzy nie spotkali się jeszcze z chrztem w Duchu Świętym. Być może są lu­

dzie, którzy o nim słyszeli, lecz nie zapragnęli tego całym sercem. Je­

stem przekonany, że Bóg chce ofia­

rować ten dar każdemu swojemu dziecku. I nie jest to tylko dodatek do naszego życia. Moc z wysokości, którą przyjęli pierwsi uczniowie Je­

zusa, nie była "dodatkiem". To dzięki niej Kościół mógł wzrastać i rozwijać się, a Ewangelia była głoszona wszę­

dzie, w coraz odleglejszych miej­

scach. Myślę, że gdyby nie Pięćdzie­

siątnica, nigdy nie powstałaby tak wspaniała księga jak Dzieje Apostol­

skie. I może nas nie byłoby tu, gdzie jesteśmy. Bo chrześcijaństwo nie przetrwałoby dwóch tysięcy lat bez tej wielkiej mocy. Bóg chce wylać Swego Ducha, ale czeka, abyśmy naj­

pierw zapragnęli Jego daru. Udzieli go w odpowiedzi na modlitwę.

Andrzej Zakrzewski z Krakowa

(8)

--- JeżeCi otwarcie tub --- skrycie nigdy nie zadałeś

sobie tego pytania, to zapewne nie jesteś

cHrześcijaninem.

JAK POZNAĆ WOLĘ BOŻA?

P

atrząc na minione czasy wi­

dzimy, że ludzie Boży zmie­

niali historię. Starannie im się przyjrzyj. Nie byli szczególnymi ludźmi. Nie było wśród nich wielu obdarzonych naturalnymi talentami.

Ale wszyscy mieli jedną wspólną ce­

chę: znali i czynili wolę Bożą odno­

szącą się do ich pokolenia, a Bóg przez nich kształtował bieg wyda­

rzeń.

Ci, których Bóg użył w przeszło­

ści, byli po prostu zwykłymi ludźmi mającymi niezwykłego Pana. Nie wszyscy byli bohaterami wielkiej wiary, byli raczej małymi ludźmi, którzy znając własne braki wierzyli w wielkiego Boga. Siłą napędową ich życia było przekonanie, że Bóg powołał ich do Swego dzieła, i że na ile pozostaną wierni temu powołaniu, na tyle On będzie działać wraz z nimi i przez nich, na przekór wszelkim przeszkodom, aż do zwycięstwa.

Znali Jego wolę. Realizując Jego plan m ogli p o zo stać zw ykłym i ludźmi, aby mogła okazać się Jego niezwykłość.

Pismo Święte opisuje przeżycia zwykłych ludzi, którzy odkryli wolę Bożą. Jakub spotkał anioła. Józef w kolorowej szacie miał sen. Paweł widział oślepiające światło. Samuel słyszał głos. Jan miał wizję. Bóg z pewnością jest zainteresowany na­

mi, jako ludźmi. Zawsze mówił do

ludzi i nie zmienił się. W każdym momencie historii chce wskazywać drogę.

Bóg szuka chętnych serc - takich ludzi, którzy całym sercem decydu­

ją się czynić wolę Bożą. (2 Krn 16,9). Możesz poznać wolę Bożą.

Bóg nie ma faworytów. Nie musisz być kimś szczególnym, ale musisz być otwarty na Boga. Nie musisz być mądry, ale musisz być skłonny do uczenia się od Niego. Nie musisz być utalentowany, ale musisz okazać się posłuszny, cokolwiek rozkaże. Nie musisz posiadać wiele, ale musisz dać wszystko, co masz.

Czy "wola Boża" jest dla ciebie tajemnicą? Czy tęskniłeś za tym, by poznać, czego On od ciebie chce, ale jakoś nigdy nie znalazłeś na to sposo­

bu? Czytaj więc dalej. Jeżeli wiernie będziesz stosował biblijne zasady w swoim życiu, będziesz rozpozna­

wał głos Boga i czynił Jego wolę równie pewnie, jak każdy kiedykol­

wiek żyjący człowiek.

C E L I P L A N

Boża wola dotycząca twojego ży­

cia to konkretny jego CEL.

Jedynym ostatecznym celem, czy zamiarem Boga jest to, byś stał się podobny do obrazu Jego Syna, Jezu­

sa. Boży zamiar nigdy się nie zmie­

nia. Cel jest punktem, do którego sta­

rasz się dotrzeć - ukierunkowuje cię.

Na drodze do tego ostatecznego celu

będziesz osiągał wiele cząstkowych, czy pośrednich celów. Boże prowa­

dzenie jest procesem trwającym całe życie. Bóg będzie objawiał cele, po­

magał je osiągnąć, a potem dawał no­

we, wyższe. Dlatego poznawanie Bo­

żej woli dla twojego życia jest konty­

nuowaniem odkrywania obecnego najskuteczniejszego planu, który ma pomoc ci w końcu osiągnąć (przez serię stadiów pośrednich) Bo­

ży ostateczny cel dotyczący Ciebie.

Gdybyś nie znalazł Boga i podjął błędną decyzję w którymś z tych sta­

diów, to nie wszystko jest stracone.

Ale nieraz trzeba będzie ponieść te­

go konsekwencje. Czasami możesz stracić okazję, która już nigdy się nie powtórzy...i wiele razy dobre lata na­

leżące do Boga, które mogłeś prze­

żyć, będą po prostu stracone. Ale gdy wyznasz Bogu jako grzech poleganie na samym sobie, popełnione błędy i przyjmiesz Jego przebaczenie, On będzie z tobą tam, gdzie jesteś i bę­

dzie pracował z tobą, wskazując każ­

dego dnia najlepszy kierunek, jaki powinieneś obrać, abyś osiągnął ostateczny Boży cel dotyczący ciebie - abyś upodobnił się do jego Syna, Jezusa.

W A R U N K I Nie możesz jednak oczekiwać, że usłyszysz Boży głos, dopóki nie speł­

nisz podstawowych warunków po­

znawania Jego woli. Sprawdź swoje życie pod tymi względami, zanim po­

prosisz o kierownictwo:

1. Pragnienie poznania i czynienia całej woli Bożej.

Nie proś o Boże kierownictwo, do­

póki nie jesteś przygotowany, by zgodnie z nim działać! Bóg zawsze jest skłonny ujawniać swój zamiar.

Jeżeli "nie możesz" znaleźć odpowie­

dzi, to możliwe, że masz w sercu ja­

kieś ukryte zastrzeżenie. Bóg nie ukaże ci swej woli, jeśli tylko rozwa­

żasz jej wypełnienie. Dopóki nie je­

steś przygotowany, by zaufać Jego mądrości i miłości oraz by wypełnić to, o co cię prosi, nie pytaj Go. Wielu mówi, że wie, jak poznać Boże wska­

zówki, gdy w rzeczywistości pragną,

i ,

8 9- 1 0 /9 3

(9)

żeby im ukazał łatwiejszą drogę.

Bóg daje nam swe objawienie jedy­

nie wtedy, gdy jesteśmy gotowi dzia­

łać zgodnie z Nim. (Jn 7,17) 2. Bądź niewolnikiem miłości.

Bóg prowadzi potulnych i tych, którzy Jemu poddają swoją wolę. Je­

żeli jesteś nieustępliwie uparty, to nie możesz oczekiwać Jego kierownic­

twa. Niewolnik miłości żyje, żeby służyć, a nie żeby jemu służono.

Nie posiada mocy, własności ani praw osobistych. Nie ma swych włas­

nych planów, które nie byłyby pod­

dane rozkazowi Mistrza. Bóg nie kie­

ruje tymi, którzy chcą żyć po swoje­

mu. Prowadzi tylko tych, którzy uz­

nają potrzebę Jego kierownictwa i p o le g a ją na Jeg o m ą d ro ś c i.

(Mt 10,24; 10,37-39; Flp 2,5-8 Ps 25,9)

3. Godzenie się na to, by uważano nas za głupca.

Czynienie Bożej woli często stoi w konflikcie z tym, co dzieje się w otaczającym nas świecie, pełnym egoizmu. Niektórzy chrześcijanie w rzeczywistości nie robią niczego dla Pana, wymawiając się tym, że

"nie są pewni Bożej woli". Nie musi­

my zawsze oczekiwać głosu z nieba, kiedy jasna jest ścieżka służby. Bóg dał nam zdrowy rozsądek i oczeku­

je, że będziemy go używać. Na ogół Jego wola ma sens w świetle naszego rozumu i inteligencji. Boża wola wy­

znacza zwykle ogólny kierunek, w obrębie którego On zostawia nam względną swobodę pracy dla Niego.

(Prz 6,20; 11,3) Niemniej jednak cza­

sami wyznaczony przez Boga kieru­

nek nie pokrywa się z tym, co mówi ludzki rozum, a nawet pozostaje w sprzeczności. Kiedy słyszymy wyraźnie wewnętrzny głos Boży, to w oczach świata posłuszeństwo jemu może być uważane za szaleństwo.

Lecz jeżeli będziesz skłonny zostać Bożym głupcem, to zobaczysz Jego moc. (M t 11,25; Dz 2 6,24-25;

Mk 3,21; 1 Kor 3,18-20)

4. Czyste sumienie odnośnie do przeszłości.

Przeszkody lub nieporozumienia przy odbieraniu Bożego kierownic­

twa, będą istniały dopóty, dopóki w twoim życiu będzie grzech, do któ­

rego zaprzestania i wyznania przyna­

gla cię Bóg. Jakże mógłby On poka­

zywać ci coś więcej, jeśli nie byłeś posłuszny tem u, co ci objaw ił.

(Łk 16,10) Za każdym razem kiedy klękasz do modlitwy, palec Ducha Świętego będzie wskazywał to, co musi zostać naprawione w twoim ży­

ciu.

Czyste sumienie jest absolutnie za­

sadniczą kwestią, jeśli chce się od­

różnić głos Boga od głosu wroga. Nie wyznany grzech jest pierwszym po­

wodem, dla którego wielu nie zna Bożej woli. Ujrzą Go " czyste serca''.

(Mt 5,8; 5,23-24; Ps 24,3-6).

5. Uregulowany czas modlitwy i czytania Bożego Słowa.

Boża wola jest wyraźnie objawio­

na w Jego Słowie. Jest głupotą i nie podlega usprawiedliwieniu lekcewa­

żenie Pisma Świętego, gdy mamy do niego dostęp. Codzienne studiowanie Biblii pozwala nam się dowiedzieć czego Bóg oczekuje od nas każdego dnia. Bóg nigdy nie prowadzi nas wbrew zasadom biblijnym. Modli­

twa uczy nas doświadczać obecności Bożej i rozpoznawać brzmienie Jego głosu. Wielu nie rozpoznaje Bożego wezwania po prostu dlatego, że nigdy nie poświęcili dostatecznie dużo cza­

su na rozmowę z Bogiem, by wie­

dzieć jaki On jest. Nie wystarczy wie­

dzieć o Nim - trzeba Go znać.

(Prz 6,23; Izaj 58,9-11; Jn 17,3) METODY BOŻEGO

PROWADZENIA

Bóg mówi i mówił na wiele róż­

nych sposobów. Istnieją trzy podsta­

wowe metody poznawania Bożej wo­

li, odbierania Jego prowadzenia w naszym życiu.

□ INDYWIDUALNA

1. S Ł O W O B O Ż E - Podstawą wszel­

kiego poznawania Bożej woli jest Pismo Święte.

A. Regularne czytanie Biblii - za­

sada "mozaiki". Za każdym razem, gdy czytasz fragment z Biblii, uzu­

pełniasz część "układanki". "Kluczo­

wy" kawałek nagle da ci zobaczyć cały "układany" obraz.

B. Metoda otwierania Biblii na chybił trafił - zdecydowanie nie po­

winno się nadużywać tej metody.

Proś Boga z wiarą, by cię poprowa­

dził do właściwego miejsca w Biblii, jakiego potrzebujesz. Otwórz Biblię, ufając Mu, że będzie przez nią mówił.

C. S u gestia pojaw iająca się w myśli - w modlitwie Bóg czasami przywodzi na myśl werset, rozdział, czy księgę biblijną. Otwórz to miej­

sce i zacznij czytać, dopóki nie prze­

mówi do ciebie.

D. Przypomnienie zapamiętane­

go wiersza - często w czasie poku­

szenia lub trudności Bóg przywiedzie ci na myśl werset z Pisma, który daje jasne pouczenie. Bardzo pożyteczna jest dla ciebie znajomość i pamiętanie urywków Słowa Bożego. (Ps 119,9- 11;15-16; 33-35; 65-68; 97-105; Prz 2,1-20; 3,1-6; 4,1-13; II Tym 3,14- 17).

2. Ś W IA D E C T W O D U C H A ŚW IĘ T E ­ G O - Wewnętrzny głos znany wszy­

stkim prawdziwym dzieciom Bo­

żym.

Duch Święty potrafi "sprawdzić"

w twoim wnętrzu, czy coś jest, czy nie jest z Boga. NIGDY nie powinie­

neś działać w oparciu o wątpliwe wrażenie, zwłaszcza jeśli jest połą­

czone z pośpiechem. Bóg prowadzi, a nie popycha. Przynaglanie zwykle pochodzi od wroga. Uczucie zmar­

twienia, czy lęku nigdy nie towarzy­

szy głosowi Dobrego Pasterza. Jego głos jest łagodny, brzmi znajomo i sprawia w tobie odczucie duchowej pociechy i radości, nigdy przeraże­

nia. (Jn 10,3-5; 14-16;27-28) Spraw­

dzaj każde prowadzenie duchowe przy pomocy Słowa Bożego, zwłasz­

cza ilekroć sprawia ci przykrość lub wywołuje lęk. (Rz 8,14-16; Jn 14,16-

17; 1 Jn 2,27; 4,1-3; Kol 1,9-11)

3. C Z E K A N IE N A B O G A - Słuchanie Go w modlitwie i rozpoznawanie je­

go głosu.

Istnieją trzy możliwe odpowiedzi, których udziela Bóg, gdy nas prowa­

dzi: tak, nie, czekaj. Nie możemy być niecierpliwi i wymagający wobec Boga. Czasami musi zaistnieć zwło­

(10)

ka. Nasze życie wiąże się z życiem innych i wiele razy Bóg musi czekać, dopóki oni nie będą gotowi (albo do­

póki my nie będziemy gotowi), za­

nim da sygnał "naprzód". "Czekaj" to najtrudniejsza ze wszystkich odpo­

wiedzi, ale niekiedy najbardziej nie­

zbędna. Jest to test naszego niewol­

nictwa miłości. (Ps 62,1-5; 33,20;

25,5; 27; 14; 40,1; 130,5; 37,7;

Izaj 40,31; 49,23; Oze 12,6; I Krn 28,9)

□ W OPARCIU O ŁĄCZNOŚĆ Z INNYMI DZIEĆMI BOŻYMI Chociaż Bóg ma wielkie pragnie­

nie mówienia do każdego z nas oso­

biście, to lubi On także używać in­

nych członków Ciała Chrystusowego do przekazywania nam potrzebnych elementów "układanki". To pomaga w uczeniu nas wdzięczności za Jego dzieło w życiu innych, udziela nie­

zbędnej lekcji, że nikt z nas nie stano­

wi prawa i nie jest światłem dla same­

go siebie. Wiele możemy się nauczyć od innych chrześcijan, chociaż osta­

tecznie ponosimy odpowiedzialność tylko wobec Niego, nie wobec kogo­

kolwiek innego.

l. R A D Y B O Ż Y C H l u d z i - Porada ze strony ludzi znanych z czystego i wiernego chodzenia z Bogiem jest często bardzo wartościowa, gdy szu­

kamy dalszego światła przed podję­

ciem jakichś ważnych decyzji. Pora­

da powinna dotyczyć raczej dziedzi­

ny zasad niż orzekania o konkretach.

Sugestie czynione z uważnym zain­

teresowaniem i miłością niekoniecz­

nie są ostatecznym, czy bezpośred­

nim sformułowaniem woli Pana. Pra­

wdziwe Boże rady oczywiście za­

wsze będą się zgadzały ze Słowem B ożym i zasad am i b ib lijn y m i.

(Prz 15,22; 12,15; 13,10; 11,14; 24,6;

1 Tes 2,11-15)

2. K A Z A N IA N A N A B O Ż E Ń ­ S T W A C H - n am a sz c z o n e przez Ducha Świętego.

Czasami Bóg użyje kaza­

nia namaszczonego przez Ducha Świętego dla dostar­

czenia potrzebnego światła, kiedy stoisz przed trudną de­

cyzją. Może słowo, którego pomocy potrzebujesz dla wskazania kierunku, czeka cię na następnym zgroma­

dzeniu. (II Mojż 4,10-12;

I sam 3,10-21; Izaj 6,8-9;

Rz 10,14-15; I Kor 2,1-2;

1 Ptr 4,11)

3. D A R Y D U C H A ŚW IĘ T E ­ G O - W połączeniu z poprze­

dnimi formami prowadzenia Pana i Słowem Bożym.

Pismo opisuje przypadki potwierdzenia prowadzenia Bożego za pośrednictwem takich darów w Kościele jak proroctwo, słowo poznania i słowo mądrości. Badaj ich funkcję w Piśmie Świętym.

Takie słowa są po prostu du­

chowym odpowiednikiem pobożnej porady indywidu­

alnej, czy głoszonego posel­

stwa i nie powinno się im przypisywać większego au­

torytetu, niż jakiemukolwiek innemu sposobowi wybranemu przez Pana.

Nigdy nie działaj wyłącznie w opar­

ciu o "słowo" podane ci przez kogoś drugiego. Pamiętaj, że kluczem jest osobista odpowiedzialność za nasze własne działania i to TY musisz pod­

jąć ostateczną decyzję, a nie ktoś inny za ciebie. (Rz 12,6-8; 1 Kor 12,1-12, 27-31, 14,12, 26-33, 39-40; Ef 4,8- 11; 2 Tym 1,6)

□ NADPRZYRODZONA

Przypadki "nadnaturalnego" pro­

wadzenia, czyli szczególnej Bożej in­

terwencji w naszym życiu nie zdarza­

ją się często. Są to rzadkie przypadki, ale nie dlatego, że tylko niektórzy dosięgają "wyżyn wywyższenia" ta­

kiego bezpośredniego kontaktu.

W rzeczywistości czasami Bóg może wybierać działanie w taki sposób dla­

tego, że osoby na "drugim końcu" są t .

10 9 -1 0 /9 3

(11)

tak silne duchowo i zarazem głuche, że w inny sposób nie mogłyby usły­

szeć, ani zrozumieć. Chociaż nie by­

łoby mądre tworzenie szczególnych zasad dla takich wyjątków, czy inter­

wencji, to z pewnością jasne jest na podstawie Pisma i historii, że zarów­

no mężczyźni jak i kobiety doświad­

czali autentycznego prowadzenia Bożego tego rodzaju.

1. S Ł Y S Z A L N Y G Ł O S B O Ż Y - Bóg może mówić do ludzi w sposób sły­

szalny i czyni to. Znam osobę, bardzo godną zaufania, która przyjęła chrze­

ścijaństwo w rezultacie Bożej odpo­

wiedzi na modlitwę w taki właśnie sposób. Oto jej słowa: "Było tak, jak­

by wszyscy, których kochałem w ży­

ciu stali się jednym, zlali się w jedną osobę, podobną do kogoś znanego mi przez całe życie, kogo jednak nigdy nie spotkałem". Jak w przypadku Saulai tłumu świadków chrztu nasze­

go Pana jest to oczywiście realny dźwięk, a nie tylko wrażenie odbiera­

ne umysłem. Przykłady: Samuel (1 Sam3,l-10), Eliasz (1 Kri 19,9- 13), Saul (Dz 9,1-7), Pan Jezus i tłum (Jn 12,27-30).

2. W IZ JE I S N Y - W początkach ko­

ścioła przywiązywano do tego tema­

tu o wiele więcej uwagi, niż czyni to większość chrześcijan dzisiaj. Sen jest podobny do telewizyjnej reklamy handlowej, łatwej do zrozumienia i podanej w czasie, kiedy cała nasza uwaga jest odpowiednio skoncentro­

wana. Natomiast wizje są nałożone na otaczającą nas rzeczywistość i nie muszą zachodzić w czasie snu. Jeżeli jesteś przekonany, że Bóg być może próbował mówić do ciebie w taki sposób, to rozw aż w m odlitw ie szczegóły swego snu czy wizji, pa­

miętając, że mogą one reprezentować symbole lub zasady - niekoniecznie konkrety. Omów to z zaufanym i doj­

rzałym przyjacielem w Chrystusie.

Zarówno sny jak i wizje, gdy są inspi­

rowane przez Ducha Świętego, mogą być potężnymi środkami przemawia­

nia Boga do Jego ludzi. Przykłady:

Piotr (Dz 10,9-16), Izajasz (Izj 6,1- 8), Daniel (Dn 8,1-27, 7,1-28, 10,1-

9), Jan (Obj 1-20), Elihu (Job 33,14- 18), Józef (Mt 1,19-21).

3. O D W IE D Z IN Y B O Ż Y C H P O S Ł A Ń ­ C Ó W - Wydaje się, że aniołowie w Pi­

śmie nie "prowadzą" w taki sposób jak sam Duch Święty, lecz są przysy­

łani dla ostrzeżenia wierzących o nie­

bezpieczeństwie, jak również dla za­

spokojenia ich fizycznych potrzeb i zapewnienia bezpieczeństwa. Przy­

noszą tak istotne informacje, jak w przypadku Marii. Na przestrzeni wieków wielu wierzących miało au­

tentyczne wizje lub odwiedziny - du­

ża liczba chrześcijan widziała albo Jezusa, albo aniołów usługujących przy łóżkach. Przykłady: Abraham (I Mojż 18,1-33), Mojżesz (II Mojż 33,19-23), Jozue (Joz 5,13-15), Ja­

kub (I Mojż 32,24-30), Manoach (Sędz 13,2-23), Zachariasz (Łk 1,8- 20), Maria (Łk 1,26-38).

SŁOWO OSTRZEŻENIA na zakończenie. Młodzi chrześcijanie łatwo mogą podlegać fascynacji taki­

mi "szczególnymi przypadkami"

i stawiać je wyżej niż prostsze i zwy­

klejsze sposoby, jakie stosuje Bóg mówiąc do nas codziennie. Świado­

me szukanie lub gloryfikowanie ja­

kiejś formy prowadzenia jest bezpo­

średnim zapraszaniem duchowego zwiedzenia. Nie powinniśmy szu­

kać, ani określać szczegółowo jak Bóg ma mówić, ale jedynie szukać Go na wszelkie sposoby, jakimi zech­

ce dać się nam poznać. I jak już za­

znaczono, używanie przez Boga ta­

kich metod wcale nie jest gwarancją naszej wyższej duchowości, raczej może wskazywać na naszą duchową niedojrzałości.

K R O K I

Następująca metoda odbierania Bożego prow adzenia łączy wię­

kszość zasad prowadzenia w trzy podstawowe kroki:

1. Z rezygnu j z w łasn ych pragn ień .

Odłóż je na bok. Przyjdź w modli­

twie do Boga i przynieś je, by zostały ukrzyżowane z Panem. Powierz mu swoje pragnienia i poproś, by On dał ci swoje. Powiedz Mu, że jesteś goto­

wy "umrzeć" dla rzeczy, które naj­

bardziej chcesz czynić, aby robić to, co On ma dla Ciebie.

2. Sprzeciwiaj się diabłu.

Bądź czujny wobec taktyki wroga i pokus, które mogą stanąć na twojej drodze. Każdemu dziecku Bożemu dano przez Chrystusa władzę nad grzechem. Stojąc w Jego autorytecie odrzucaj głos wroga. Tak jak Jezus robił na pustyni, możesz cytować od­

powiedni fragment Pisma, co jak cios miecza zmusi przeciwnika do odwro­

tu. Czyń to zdecydowanie i wyraźnie, ufając, że moc Chrystusa będzie cię wspierać. (Prz 18,10; Ef 1,17-23;

Jak 4,5-10; lJn 3,7-8; lPtr 5,6-9) 3. Słuchaj głosu Bożego.

Pan chce mówić do ciebie - nie chce się ukrywać, ani zmuszać cię do zgadywania. Jeżeli wypełniłeś Jego warunki, to łączy was właściwa linia komunikacji. Poproś Boga o wska­

zówkę i w wierze oczekuj odpowie­

dzi. Szukaj bezpośredniego, określo­

nego wrażenia. Czyń, co każe ci czy­

nić. Jeżeli nic bezpośrednio nie nad­

chodzi - dziękuj Bogu za jeg o odpowiedź "czekaj". Bądź wiemy wobec tego, co ci Pan pokazał i cier­

pliwy, czekając dalszego prowadze­

nia. Jeżeli jesteś kuszony, to wołaj do Pana, gdyż poprzez Niego znajdziesz siłę do pewnego stania w sprawiedli­

wości.

T W Ó J R U C H Wokół ciebie znajduje się pokole­

nie desperacko potrzebujące głosu autorytetu. Ludzie są zmęczeni stały­

mi niepowodzeniami wynikającymi z kierowania się ludzką mądrością - najbardziej ze wszystkiego potrzebu­

ją słuchać Nieba. Czy potrafisz być Jego naczyniem dla głoszenia: "Tak mówi Pan!" zgubionemu i umierają­

cemu światu? Czy będziesz dość od­

ważny, by dać się prowadzić Bogu?

CZY PODEJMIESZ WYZWA­

NIE, BY SŁUCHAĆ JEGO GŁOSU I CZYNIĆ JEGO WOLĘ?

Winkie Pratney

(12)

' R P T R i* ! t f ° rm a z g r e c y z o w a n a i J l l J j i r t ü B a b i l o n ) i J e r u z a le m (f.gr.Jerozolima) są nazwa­

m i m iast n a jc zę ście j w ystęp u jącym i w Biblii (odpow iednio 145 i 123 razy).

W zm iankowane są niemal w każdej k się­

dze biblijnej i w yraźnie są sobie przeciw ­ stawiane. Babel był m iejscem wygnania Żydów i nazwa ta pozostała w ich pam ię­

ci narodowej, jako sym bol m iejsca n ie­

w oli, zgryzoty, upokorzenia. Jeruzalem było m iejscem przebywania

B oga i do tego m iejsca w zd y­

chano z utęsknieniem, zw ła­

szcza w czasie niew oli. Psalm 137 unaocznia nam z całą ja­

skrawością jak skrajnie od­

m iennym i uczuciam i darzono te dwa miejsca. W Jeruzalem przebywa B óg, Babel to teren oddalenia od N ajw yższego.

L ecz ju ż na długo przed pojawieniem się narodu ży ­ dow skiego, Babel zapisuje się na kartach "Dziejów Z baw ie­

nia" w szczególn ie negatyw ­ ny sposób. W tym to miejscu zebrała się ludzkość, aby zbu­

dować w ieżę będącą u cieleś­

nieniem pychy i buntu prze­

ciw jedynem u B ogu. Przed­

sięw zięcie to nie zostało sfi­

nalizowane, gdyż na ludzkość s ta n o w ią c ą dotąd je d n o ś ć B óg zsyła różne języki, które stają się źródłem nieporozu­

m ienia i podziałów narodo­

w ościow ych. N astępstwa po­

m ieszania języków trwają do dziś, św iat jest podzielony, sk łócon y, p ełen w zajem nej nietolerancji. A le w czasach nowotestam entowych, w in­

nym miejscu - w Jeruzalem, wydarzyło się co ś o zupełnie przeciwnego. W dniu Pięćdziesiątnicy, przebywający tu przed­

staw iciele w ielu narodów stają się św iad­

kami innego zesłania język ów , języków , które nie m iały dzielić, lecz przeciwnie - jednoczyły. Babel jest m iejscem pow sta­

nia barier językow ych , Jeruzalem - m iej­

scem ich przełamania. Babel jest m iej­

scem podziału, Jeruzalem - m iejscem no­

wej jedności. Babel był m iejscem buntu przeciw B ogu, Jeruzalem - m iejscem p o­

wrotu do jed ności ze Stwórcą.

W ostatniej księdze N ow ego Testa­

mentu antyteza B abel - Jeruzalem uzy­

skuje now y, eschatologicznie p ogłęb io­

ny wymiar. Antyteza ta jest przeciwsta­

w ieniem dwóch kościołów: W ielkiego Babilonu i N ow ego Jeruzalem. "Babilon Wielki" to kościół zabiegający o dobra materialne (Obj 17,4; 18,11-17), w pływ y polityczne (Obj 18,9). Oprócz służenia swem u Bogu służy też innym bożkom (Obj 17,5), prześladuje św iętych (Obj 17,6). "Nowe Jeruzalem" nie posiada ani dóbr materialnych, ani w pływ ów polity­

cznych, sercem przywiązany jest w yłą­

cznie do osoby sw ego Zbawiciela. Jedy­

ne co ten kościół posiada, to szata z bia­

łego bisioru (Obj 19,8). Warto zazna­

czyć, iż oba kościoły przedstawiane są przy pom ocy dw óch sym boli: miasta i niewiasty. Oba te sym bole były stoso­

wane przez starotestamentowych proro­

k ó w . S y m b o l m ia sta w y stę p u je w:

Iz a j 5 4 ,1 1 - 1 7 ; E z e c h 4 8 , 3 0 - 3 5 ; Z a c h 2 ,8 , a s y m b o l n ie w ia s t y w:

Ezech 16, Zach 2,14 i in. Jezus w swoim nauczaniu korzystał z obu tych sym boli (Mt 5,14 - miasto, Mt 25,1-13 - niew ia­

sta).

To, iż sym bole te stosowane są za­

m iennie w szczególny sposób uwydatnia tekst Obj 21,9-27. Zanim Jan ujrzał "mia­

sto św ięte Jeruzalem" (Obj 21,10) p o­

wiedziano mu, iż zobaczy "oblubienicę, m ałżonkę Baranka" (Obj 21,9). W Obj 21,11-27 następuje opis tego miasta; 12 kam ieni w ęgieln ych to 12 apostołów (Obj 21,14 por. z Izaj 54,13), 12 bram to 12 synów Jakubowych (Obj 21,12). Mu­

rem tego miasta są, jak m ożna się dom y­

ślać, tajemnicze 144 tysiące opieczęto­

wanych spośród 12 plem ion izraelskich (por. Obj 21,17 z Obj 7,4; 14,1). Każde dziecko B o że staje się cegiełką, która zostanie w zięta do budowy teg o m iasta, do budow y gm achów i pałaców znaj­

dujących się w e wnętrzu je ­ go murów. Ty i ja czytelni­

ku m ożem y stać się takimi cegiełkam i. N a pew no war­

to! D o tego miasta nie wej­

d z ie n ic n i e c z y s t e g o (Obj 21,27), pamiętajmy o tym.

"Miasto" p ołożone jest na w ysokiej skale (Mt 5,14;

16,18; Obj 2 1 ,1 0 ), która n iew ątpliw ie sym bolizuje Chrystusa, wskazuje to na fakt, iż tylko w Chrystusie osiągalne jest zbawienie.

Przyrównanie K ościoła do niew iasty, wskazuje na stopień zależności K ościo­

ła od Chrystusa. K ościół nazwany jest bądź dziewicą (gr. parth en os), bądź w sze­

t e c z n i c ą (g r .porness).

"Dziewica" jest oblubieni­

cą (gr. nym fe) Barankową, jest ona przyodziana w bia­

ły bisior. Bisior sym bolizu­

j e s p r a w ie d liw o ś ć (Obj 19,8), biel - zapewne św ię­

tość i czystość przed B o ­ giem . K ościół w szeteczny nuża się w n ieczystości, namiętności, złej pożądliw ości i chciw ości (Kol 3,5).

Którego z tych dwóch kościołów jesteś członkiem ?

Biblia dzieli chrześcijan nie tylko na złych i dobrych, lecz także wśród tych o sta tn ic h p rzep ro w a d za se g re g a cję.

W znanej przypow ieści o dziesięciu pan­

nach zarówno mądre jak i głupie nazwa­

ne są dziewicam i (gr. parth en ci), ale to już temat do innych rozważań.

L eszek Jańczuk

12 9- 1 0 /9 3

(13)

SY L W E T K I RIJCHL ZIELO NO ŚW IĄTK O W EG O

BUDQWNICZY KOŚCIOŁA

ZE SZWECJI

L

ewi Pethrus, który był długolet­

nim pracownikiem Zboru zielo­

noświątkowego "Filadelfia"w Sztok­

holmie oraz wybitnym przywódcą szwedzkiego i światowego ruchu zielonoświątkowego, urodził się 11 marca 1884 r. Jego rodzice, ojciec Jo­

han i matka Kristina, byli baptystami i Lewi Pethrus został - po chrzcie wiary - członkiem tego Kościoła w piętnastym roku życia. Jego ojciec był robotnikiem w fabryce i syn pod­

jął tę samą pracę w wieku czternastu lat, najpierw w Szwecji, a następnie w Norwegii. W 1913 r. zawarł zwią­

zek małżeński z Lidią Danielsen z Krageroe (Norwegia). Małżeństwo to zostało pobłogosławione dziewię­

ciorgiem dzieci.

W latach 1902-1904 Lewi Pethrus działał bardzo aktywnie jako ewan­

gelista w Norwegii i Szwecji, a przez następne dwa lata uczęszczał do Se­

minarium Teologicznego "Betel"

w Sztokholmie. Przez pięć kolejnych lat był pastorem małego Zboru Bap­

tystów w Lidkoeping, a od roku 1911 - p a sto re m Z b o ru " F ilad e lfia"

w Sztokholmie.

W 1907 r. w Oslo miało miejsce spotkanie Lewi Pethrasa z Thoma­

sem Bali Barrattem, apostołem ruchu zielonośw iątkow ego w Europie.

Choć jego przeżycie błogosławień­

stwa zielonoświątkowego - jak pisze Olof Djurfeldt - miało miejsce kilka lat przed tym spotkaniem, to jednak dzięki temu spotkaniu i trztygodnio- wemu pobytowi w Oslo mógł Lewi Pethrus przyjąć naukę, która była adekwatna do jego duchowego prze­

życia, ale także co do przekonania.

W 1913 r. Lewi Pethrus wraz ze swoim Zborem został wyłączony z Kościoła Baptystów, oficjalnie za praktykowanie w Zborze "Filadelfia"

tzw. otwartej komunii, to znaczy do­

puszczenie do udziału w Wieczerzy Pańskiej wszystkich ochrzczonych chrześcijan bez względu na ich deno- minacyjną przynależność. Faktycz­

nie zaś został ekskomunikowany za to, że Zbór "Filadelfia" w Sztokhol­

mie przybrał całkowicie charakter zielonoświątkowy. Mimo jednak tej schizmy Lewi Pethrus pozostawał pod wpływem baptystycznego dzie­

dzictwa i, na przykład, był zdania, że eklezjologia baptystyczna powinna być wzorem dla zielonoświątkow­

ców odnośnie do ich ustroju kościel­

nego.

Po wyłączeniu Zboru "Filadelfia"

w Sztokholmie z Kościoła Bapty­

stów, wiele innych Zborów, które również doświadczyły zielonoświąt­

kowych przeżyć wystąpiły z Unii Baptystów. Szwedzki ruch zielono­

świątkowy zaczął doznawać potęż­

nego rozwoju, a Lewi Pethrus był od samego początku czołową postacią tego mchu. Nie obeszło się bez po­

czątkowych trudności. Oskarżono zarówno cały ruch zielonoświątko­

wy, jak i Lewi Pethrusa o wiele rze­

czy. Na przykład, nasłano policję ce­

lem rewizji domu dla bezdomnych mężczyzn, założonego w 1911 r. - jednego z pierwszych przedsięwzięć charytatywnych Zboru "Filadelfia".

"Dom jest miejscem ukrywania się kryminalistów" - pisała prasa. W re­

zultacie, czynniki rządowe musiały zająć stanowisko w tej sprawie.

Oskarżenia okazały się bezpodstaw­

ne, a władze państwowe wysoko oce­

niły pracę charytatywną Lewi Pet­

hrusa wśród ubogich. W 1921 r.

Smith Wigglesworth, znany ewange­

lista zielonoświątkowy z Anglii, od­

wiedził Sztokholm i głosił Słowo Bo­

że przez trzy tygodnie w niektórych spośród największych sal w mieście.

Prasa podawała przerażające opisy

wydarzeń, jakie rzekomo miały mieć miejsce podczas tych zgromadzeń.

Lewi Pethrus i Smith Wigglesworth zostali wezwani na policję. I znów wielkie tytuły w gazetach. Oczywi­

ście oskarżenia znowu okazały się bezpodstawne. Lewi Pethrus znów wyszedł zwycięsko z tych kłopotów.

Choć szwedzki ruch zielonoświąt­

kowy był mchem egalitarnym, a jego ustrój kościelny miał charakter kon- gregacjonalny, to faktycznie jego przywódcą był Lewi Pethrus i to przywódcą - należy to obiektywnie stwierdzić - dość autorytarnym. To on określał priorytety mchu w Szwe­

cji, reprezentował go na arenie mię­

dzynarodowej, od niego zależały ka­

riery wielu działaczy i duchownych w Kościele. Nie tolerował rywaliza­

cji odnośnie do przywództwa w ru­

chu i zmusił takie wybitne postaci, jak Sven Lidman (publicysta, pisarz) i A.P. Franklin (misjolog) do działal­

ności poza mchem zielonoświątko­

wym. On także przyczynił się do po­

rażki A llana Tornburga, pastora i teologa, w wyborach do parlamen­

tu, gdy w przeddzień wyborów wy­

dał oświadczenie, że zielonoświąt­

kowcy nie powinni angażować się w politykę.

W 1964 r. zaś sam zaangażował się w politykę, gdy założył nową par­

tię polityczną: Kristen Demokratisk Sämling (KDS) - Partię Chrześcijań- sko-Demokratyczną. W ciągu wielu lat starał się on wywierać wpływ na życie społeczne i polityczne kraju, by zahamować proces zeświecczenia i zwiększyć chrześcijańskie oddzia­

ływanie w dziedzinie prawodaw­

stwa, szkolnictwa i życia codzienne­

go. Gdy tę partię założył, to zarówno chrześcijanie, jak i niechrześcijanie ze wszystkich innych partii ostro mu się przeciwstawiali. Ale Lewi Pet-

(14)

hrus pozostał niewzruszony na zaję­

tej przez siebie pozycji.

W wyniku czego przyjęto w parla­

mencie nową ustawę, która miała na celu jedynie zamknięcie drogi do iz­

by dla nowej partii Lewi Pethmsa.

Z powodu tej specjalnej ustawy Par­

tia Chrześcijańsko - Demokratyczna nie jest jeszcze reprezen­

towana w parlamencie, ale w skali lokalnej jej bardzo znacząca liczba członków rad różnych szczebli wywie­

ra poważny wpływ na życie kraju.

Lewi Pethrus przyczynił się również do powstania in­

nych, następujących instytu­

cji: Misji Ratowania Osób Uzależnionych (1911), Wy­

d a w n ic tw a " F ila d e lfia "

(1 91 2), szk o ły b ib lijn ej (1915), tygodnika "Evange- lii Harold" (1916), szkoły średniej (1942), dziennika

"Dagen" (1945), banku osz­

czędności (1952) oraz Radia IB RA (1955).

Lewi Pethrus był autorem sporej, bo około pięćdziesiąt tytułów liczą­

cej, liczby dobrze napisanych ksią­

żek. Niektóre jego książki i artykuły były tłumaczone na inne języki. Wie­

le także pieśni jego autorstwa stanowi dzisiaj w spólne już dziedzictw o chrześcijańskie w Szwecji.

Do końca życia miał oczy otwarte na wydarzenia dziejące się w świę­

cie. Informował o nich, komentował je w swoim piśmie codziennym "Da­

gen". D obrym przykładem tego otwarcia oczu była jego reakcja na ruch odnowy charyzmatycznej w ca­

łym Kościele chrześcijańskim. Był on pierwszym przywódcą zielono­

św iątk ow y m w E u ro p ie, któ ry uświadomił sobie to, co zaczęło się dziać w Kościołach historycznych w Ameryce w latach sześćdziesiątych.

Od wielu lat Lewi Pethrus wierzył w to, że ruch zielonoświątkowy jest tylko etapem wstępnym do jeszcze większego przebudzenia religijnego.

Troszczył się on o to, by ruch zielo­

noświątkowy nie popełnił błędów starych Kościołów, jakie popełniły

one w czasie przebudzenia penteko- stalnego na początku naszego stule­

cia i nie zamknął drzwi przed błogo­

sławieństwem z nieba. Był zatem Le­

wi Pethrus - obok Davida J. du Ples- sisa i Donalda Gee - tym przywódcą tzw. dzisiaj klasycznego pentekosta- lizmu, który publicznie oznajmił, iż

i* * «

jest przekonany, że przebudzenie charyzmatyczne jest potężnym dzia­

łaniem Boga dla odnowy starych Ko­

ściołów i dla doprowadzenia ich do jedności w mocy i radości Ducha Świętego. Dodawał osobiście otuchy organizatorom pierwszej konferencji charyzmatycznej w Szwecji - Karis- ma 72, i wygłosił natchnione prze­

mówienie podczas jednego z wiel­

kich zgromadzeń odbywających się w ramach tej konferencji w Kościele

"Filadelfia" w Sztokholmie. Usilnie też popierał projekt zaproszenia na tę konferencję chrześcijan ze wszy­

stkich Kościołów, a także projekt, by na liście mówców znaleźli się wszy­

scy: luteranie i katolicy, anglikanie i metodyści, baptyści i zielonoświąt­

kowcy.

Po tej ogólnokrajowej konferencji odbyło się wiele innych konferencji regionalnych tego rodzaju w całej Szwecji. Stanowisko zajęte przez Le­

wi Pethrusa w powyższej kwestii, otworzyło drzwi dla zielonoświąt­

kowego przesłania we wszystkich Kościołach w Szwecji, a także było

wielkim błogosławieństwem dla sa­

mego ruchu zielonoświątkowego.

We wszystkim, co czynił, był Lewi Pethrus prawdziwym apostołem wia­

ry chrześcijańskiej. Miał dar rozróż­

niania, co było naprawdę istotne w sprawach i wydarzeniach, których był świadkiem.

W ostatnim roku życia Le­

wi Pethrus czul się raczej nie najlepiej, ale nadal był bardzo czynny, czasam i pracował ponad swoje fizyczne siły.

Kiedy został wzięty do szpita­

la przy końcu sierpnia 1974 roku, zdawał sobie sprawę, że chwila jego odejścia z doczes­

ności już się zbliża. Często mówił swej rodzinie i najbliż­

szym przyjaciołom, którzy go odwiedzali, że bardzo pragnie odejść już do wiecznej chwa­

ły, w którą wierzył i którą gło­

sił w ciągu dziesięcioleci.

Umarł - 14 września 1974 roku, w dziewięćdziesiątym pierwszym roku życia - jako wielki mąż Boży, tak jak był nim w czasie swego długiego i owoc­

nego życia.

"Widzieliśmy naszego ojca w wie­

lu różnych sytuacjach życiowych.

Widzieliśmy, jak zawsze był uczci­

wy, jak zawsze żył w zaparciu się samego siebie. Jego sposób chodze­

nia za Jezusem jest godny naśladowa­

nia" - powiedział najstarszy syn Lewi Pethrusa, Oliver Pethrus, który rów­

nież jest duchownym, kaznodzieją Słowa Bożego.

"Był on wielki w Królestwie Bo­

żym, wielki wśród całego ludu Boże­

go. miał dar założyciela Kościoła, bu­

downiczego Kościoła, przywódcy Kościoła. Był budowniczym mostów między ludźmi i umiał jednoczyć chrześcijan do wielkich czynów" - powiedział ówczesny arcybiskup lu- terański Szwecji, dr Olof Sundby, przemawiając podczas uroczystości żałobnych.

Edward Czajko --- 1 «J6W---

14 9- 10/93

Cytaty

Powiązane dokumenty

przykładem jest relacja koloru zdefiniowana na zbiorze wszystkich samochodów, gdzie dwa samochody są w tej relacji, jeśli są tego samego koloru.. Jeszcze inny przykład to

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Zbiór liczb niewymiernych (ze zwykłą metryką %(x, y) = |x − y|) i zbiór wszystkich.. Formalnie:

też inne parametry algorytmu, często zamiast liczby wykonywanych operacji rozważa się rozmiar pamięci, której używa dany algorytm. Wówczas mówimy o złożoności pamięciowej;