"33 DE 2Z DD S5 UWALNIA UZDRAWIA
D A 3 E N O W E ZY CIE
3EZUS T E C
ŁAMANE SĘRj
M IE S IĘ C Z N IK K O Ś C IO Ł A Z IE L O N O Ś W IĄ T K O W E G O W P O L S C E
Obywatele Chrześcijanie ... 3
Bóg chce czynić c u d a ... 4
Nie opuściłem r ą k ... 7
Jak poznać wolę Bożą ... ' ... 8
f Wieża Babel antytypem Nowego Jeruzalem ... : 12
strona 5 Budowniczy Kościoła ze Szwecji ... 13
Wracamy do domu ...15
New A g e ... 17
Mały chrześcijanin ...20
strona 14 Rock - narzędzie Boga czy szatana ...22
Okręg Środkowo - Pomorski ... 25
Chodzież ... 26
Wiadomości z kraju ... 27
Wiadomości ze świata ... 28
" :
Wydawca: N a cz e ln a R ad a K o ścio ła Z ielo n o św iątk o w eg o w P olsce. R ad a P rogram ow a: M ich ał H ydzik, M arian Suski, K azim ierz S osulski (red ak to r naczeln y ), E d w ard C zajko, M ieczy sław C zajko.
Adres redakcji: "C hrześcijanin", ul. S ien n a 68/70, 00-825 W arszaw a, tel. (22)248575, fax (22)204073.
Prenumerata roczna krajowa: 9 0 .0 0 0 zł.; półroczna: 45.000.; zagraniczna zw ykła: E u ro p a - 15 U S D ; A fryka, A zja, A m ery k a Płn. - 20 U S D ; A m ery k a Płd. i A u stralia - 25 U SD .; zagraniczna lotnicza: E u ro p a - 20 U S D ; A fryka, A zja, A m ery k a Płn. - 25 U SD ; A m erykaP łd. i A ustralia - 30 U SD . P ren u m eratę k rajow ą pro sim y w p łacać na b lan k iecie z am ieszczan y m w n um erze. P ren u m eratę zag ran iczn ą pro sim y k iero w ać pod ad resem redakcji czek iem ban kow ym w w alu cie obcej lub g o tó w k ą na konto: In sty tu t W y d aw n iczy "A gape" P B K , III O /W arszaw a, Nr:
3 7 0 0 1 5 -8 4 9 7 -1 3 6 M ateriałó w nie zam ó w io n y ch redakcj a nie zw raca oraz zastrzeg a sobie p raw o zm ian w n ad esłan y ch m ateriałach. N azw a m iesięczn ik a praw n ie zastrzeżona. P ism o u k azu je się od 1929 roku. Skład w łasny w ydaw nictw a.
2
OD REDAKCJI
OBYWATELE
CHRZEŚCIJANIE !
J
esteśmy obywatelami nieba.Nasza Ojczyzna jest "w górze".
Służymy Królowi królów i Pa
nu panów. Im większa jest w nas świadomość tej duchowej rzeczywi
stości, tym lepszymi chcemy być nie
biańskimi obywatelami. Staramy się przestrzegać zasad, o których wiemy, że zostały ustanowione dla naszego dobra. Korzystamy z systemu komu
nikacji istniejącego w niebiańskim ; królestwie. (Bardzo pomocne wska
zówki dotyczące tej dziedziny zawie
ra artykuł na str.8"Jak poznać wolę Bożą".) Jeśli mówimy o obowiązują
cych nas zasadach i regułach, nie ma
my bynajmniej na myśli kurczowego trzymania się jakichś drobiazgowych przepisów, które zawsze ochotnie i w dużym wyborze gotowi są usta
nawiać ludzie. Mowa raczej o wiodą
cych wskazaniach naszego Pana, z których główne brzmi: "Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej... Będziesz mi
łował bliźniego swego jak siebie sa
mego".
Z tym wszystkim, co dotycz; na
szego życia duchowego i jest wspól
ne dzieciom Bożym narodzonym z Ducha dzięki zbawiającej łasce w każdej epoce i szerokości geogra
ficznej, każdy z nas żyje na ziemi, w konkretnym kraju. Mamy zatem pod
wójne obywatelstwo: niebiańskie i ziemskie, fakt ten nakłada na nas pewne obowiązki dotyczące również ziemskiej ojczyzny. W księdze Jere
miasza Pan Zastępów mówi: "A sta
rajcie się o pomyślność miasta, do którego skazałem was na wygnanie i módlcie się za nic do Pana, ho od jego pomyślności zależy wasza pomyśl- j
dobra wszystkim i wszędzie,
m i ż
o naszych rodaków i kraj?
Te. t poucza nas, się o rządzących.
woli, o ileż bardziej my, urodzeni na swojej ziemi, powinniśmy się "starać o pomyślność" kraju, który jest naszą ojczyzną.
Jesteśmy Polakami. Wraz z całym naszym narodem obserwujemy i bie
rzemy udział w zmianach politycz
nych, gospodarczych, społecznych, jakie tu zachodzą, odczuwamy ich skutki na własnej skórze. Widzimy jak dewaluują się wartości, tracą zna
czenie ideologie, systemy i ludzie.
"Na kogo głosować?" - pytamy się nawzajem w przededniu wyborów do sejmu. W ogólnym zamieszaniu, mnożeniu się partii, wydłużaniu się list chętnych, by zasiąść w fotelu na sali sejmowej, zwyczajny człowiek traci orientację.
Jak mamy się w tej sytuacji zacho
wać my, chrześcijanie ewangeliczni?
Nie tworzymy partii (choć liczebno
ścią moglibyśmy zakasować niejed
ną z nich), nie zaznaczamy swojej obecności na arenie politycznej, ra
czej nieliczni spośród nas zasiadają
| | | mniej lub bardziej liczących się gremiach. Czy możemy mieć wpływ na losy naszego kraju? W jaki spo
sób?
Wiemy, że naszym zadaniem jest czynienie dobra wszystkim i wszę
dzie, bycie światłem i solą. Głoszenie Ewangelii to także nasze zadanie i staramy się to robić jak możemy. Czy pamiętamy także, by wstawiać się do Boga Ojca o naszych rodaków i kraj?
Nowy Testament poucza nas, byśmy modlili się o rządzących. Módlmy się zatem, aby na kluczowe stanowiska wybierani byli ludzie uczciwi i mą
drzy. Każdy taki człowiek na szczeb
lu władzy gminnej, wojewódzkiej czy państwowej to jedna szansa wię
cej, że lepiej się będzie działo. Pro
śmy Boga, by dał nam rozeznanie, kogo wybierać. Módlmy się o te spra
wy na naszych modlitewnych spotka
niach w zborze i w grupach domo
wych. Współdziałajmy z Bogiem, który chce również naszemu krajowi dać poznać wielką swoją moc i mą
drość. Chce, by Polacy byli narodem, który zna jedynie prawdziwego Boga i Stwórcę objawionego w Jezusie Chrystusie i służyli mu całym ser
cem. Wstawiajmy się o nasz kraj!
L u k a s
M E
Z
J
esteśmy spragnieni cudów. Niko- wszyscy, którzy mieli jakiś problem mu nie wystarcza szarzyzna co- doświadczyli doskonałego rozwiąza- dziennego dnia. Chcemy poznawać nia.N ie w a rto o p o w ia d a ć o Chrystusie. D la czeg o ? To m oże ro b ić każdy, n a w et ateiści, n a w et ci, którzy nie p o zn a li Jezusa osobiście. "Głosić
C h rystu sa " - to je s t: d a w a ć Chrystusa, d zie lić się Nim. J est oczyw iste, że m ożna d zie lić się tylko tym, co sa m i p o sia d a m y . M u sisz m ie ć Chrystusa, a b y ś m ó g ł o g ła sza ć G o innym.
naszego Pana w działaniu - widzieć Tymczasem stwierdzamy najczę- jak chorzy zostają uzdrowieni, jak ściej, że Boża moc nie przejawia się opętani otrzymują wolność i jak ci już w takim stopniu jak kiedyś. Wy
daje się nam, że nie ma dziś tak po
mazanych sług, jak opisani w Biblii.
Zam iast widzieć Boga, jesteśm y o Nim jedynie nauczani, zaś zgroma
dzenia chrześcijańskie przemieniają się często w kluby dyskusyjne i po
dobne są raczej do spotkań świetlico
wych. Dlaczego tak się dzieje?
"Ciągle spotykam ludzi, co pyta
ją mnie, czemu nie ma cudów dziś, jak za dawnych dni?" - mówią słowa pieśni. "Czemu?.." Szukając odpo
wiedzi na to pytanie, ludzie powy
m yślali różnorakie teorie. Jedni twierdzą, że znaki i cuda mogły ist
nieć tylko w czasach apostolskich, kiedy kładzione były podwaliny Ko
ścioła. Dzisiaj cuda są po prostu nie
potrzebne.
4 9- 1 0 /9 3
Inni są zdania, że Bóg zmienił spo
sób swojego działania, a może się na
wet zestarzał i brak Mu sił, aby czy
nić cuda. Wreszcie - są tacy, co boją się rzeczy niezwykłych i odrzucają wszystko, czego nie sposób pojąć in
telektem. Ich zdaniem, to co nadnatu
ralne - nie pochodzi od Boga.
Ale kiedy czytamy Biblię, gdy stu
diujemy ją wnikliwie i szcze
rze - zauważamy, że zawsze Boże działanie przejawia się w cudach i znakach. Tak było od samego początku. Niemal każda stronica Pisma Świętego przynosi nam opis jakiegoś cu
du. Spójrzmy na Mojżesza, Eliasza i innych mężów. Spój
rzmy na Jezusa: Jego działal
ność nieustannie potwierdzały czyny niezwykłe. Podobnie było z działalnością aposto
łów. Bo zawsze tam, gdzie an
gażuje się Bóg, dzieją się znaki i cuda, jest tam moc zmieniają
ca ludzkie życie: - Bóg zbawia, uwalnia i uzdrawia. Jak uczy Biblia i jak śpiewamy w naszej pieśni - Bóg jest wciąż taki sam. On powiedział o sobie: "Ja je
stem". Nie: "Ja byłem", nie: "będę", ale JESTEM, a to oznacza: Nie patrz
cie wstecz, ani nie wpatrujcie się w przyszłość, lecz teraz, dziś, traktuj
cie M n ie, ży w eg o B oga, ja k o Wszechpotężnego, Tego, który czyni cuda.
W Księdze Malachiasza czyta
my: "Zaiste Ja, Pan, nie zmieniam się"
(3,6). a w Liście do Hebrajczyków:
"Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki" (13,8). Zatem to nie Bóg się zmienił. Jego moc jest zdolna czynić dzisiaj to samo co i kiedyś.
Więcej: Bóg nie tylko może, lecz pra
gnie dokonywać dzieł, które będą nas zdum iew ać i c ie sz y ć . P o p rzez te dzieła chce On objawić siebie i swoją wielką miłość do człowieka.
D
laczego więc jedynie bardzo rzadko mamy okazję obserwować cuda? Szukając odpowiedzi zwróćmy uwagę na fakt, że każde Boże działanie jest zawsze uwarun
kowane. Bardzo często nasz Pan mó
wi: "Jeżeli będziesz postępować tak i tak, to wówczas ja zrobię to i to".
Na przykład: "Jeżeli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, a stanie się wam" (Jn 15,7).
Jest to Boża obietnica. I będzie speł
niona, ale w sytuacji kiedy my wy
pełnimy postawiony warunek. Bar
dzo często jednak ludzie chcą uzy
skać od Boga to co obiecał, pomijając jednocześnie to co należy do nich.
T y m czasem w łaściw a po staw a chrześcijańska nie polega na pilno
waniu Boga, aby coś zrobił. Przede wszystkim powinniśmy pilnować sa
mych siebie i sprawdzać czy wyko
nujemy "naszą część" obietnicy.
0 resztę możemy już naprawdę być spokojni, bo nasz Pan jest wierny.
Skoro Biblia dostarcza nam tak wiele opisów cudownych zdarzeń, spróbujmy rozważyć jedno z nich, aby przekonać się, jakie to warunki muszą być spełnione dla zaistnienia cudu. W ósmym rozdziale Księgi Dziejów Apostolskich czytamy o ta
kich właśnie wydarzeniach. Prześla
dowania zmusiły pierwszych chrze
ścijan, członków zboru w Jerozoli
mie, aby szukali schronienia w okrę
gach w iejskich Judei i Samarii.
1 właśnie do miasta Samarii dotarł Fi
lip. Mąż ten, pozbawiony domu i pra
wdopodobnie całego swego dobytku, nie lamentuje jednak z powodu tego, co mu się przydarzyło. Nie słyszymy
ani jednej skargi, która by wyszła z jego ust. Zamiast tego Filip przyby
wa do miasta i napotkanym tam lu
dziom głosi Jezusa Chrystusa.
"Ludzie zaś przyjmowali uważnie i zgodnie to co Filip mówił, gdy go słyszeli i widzieli cuda, które czynił"
- relacjonuje Biblia. - "Albowiem du
chy nieczyste wychodziły z wielkim
krzykiem z wielu, którzy je mieli, wielu też sparaliżowanych i uło
mnych zostało uzdrowionych. I było wiele radości w owym mieście" (Dz Ap 8,6-8).
Czytając ten wspaniały fragment S ło w a B o ż e g o , m ożem y w wyobraźni widzieć rozentuzja
zmowanych mieszkańców Samarii.
Ludzie w domach, na ulicach nie byli pijani czy oszołomieni. Ich serca na
pełniała radość z powodu tego, że zo
baczyli Bożą moc i niezwykłe dzieła, jakich ona dokonała. Z własnych do
świadczeń wiemy, że ilekroć jeste
śmy świadkami tego, że nad kimś ob
jawia się Boże działanie, zaczynamy klaskać, zaczynamy chwalić Boga, śpiewać i radować się. W iedział o tym Jezus, toteż często rozpoczynał swoje nauczanie od uzdrow ień.
To skupiało uwagę ludzi i otwierało ich serca. Również dzięki cudom, które Bóg czynił przez ręce aposto
łów, Ewangelia spotykała się z bar
dzo dobrym przyjęciem. Cuda i znaki w Samarii są tego przykładem. Roz
ważmy dlaczego były możliwe. Po
pierwsze: ponieważ dotarł tam Filip.
To był podstawowy warunek, który został spełniony. Dopóki nie przy
szedł Filip, w mieście nie działo się nic godnego nazwania cudownym, czy radosnym. Byli tam chorzy, ale nie uzdrowieni, byli opętani, którzy pewnie nawet nie marzyli o wolno
ści. Bóg ich kochał i Bóg chciał im pomóc, ale nie mógł uczynić niczego bez Filipa.
W
tym miejscu można by zapytać, dlaczego Wszechpotężny Bóg tak się uzależnia od człowieka.
Z jednej strony - zdumiewa nas to, a z drugiej - nasze serca napełnia wielka radość. Bóg zawsze, od same
go początku posługiwał się ludźmi.
I nadal to czyni. Mógłby zamiast nas użyć zastępów nieba - serafów czy cherubinów. Mógłby, ale to nie anioł i nie archanioł ma być ewangelistą.
My, zwykli ludzie otrzymaliśmy przywilej głoszenia Dobrej Nowiny.
Najcenniejsze poselstwo, jakie kie
dykolwiek było zwiastowane na zie
mi, Jezus powierzył nam. Powierzył je też Filipowi i w tym przypadku na
stąpił wspaniały efekt.
Pytanie nasuwa się teraz samo: ja
kim to człowiekiem był Filip, skoro Pan mógł posłużyć się nim tak bardzo skutecznie? Stwierdziliśmy już, że był to mąż, żyjący "ponad okoliczno
ściami". Nie załamywał się mimo złych doświadczeń.
Lecz przede wszystkim zwróćmy uwagę na fakt, że był to zwyczajny człowiek. Bo często, nawet nie będąc tego całkowicie świadomi, popełnia
my dość istotny błąd, gdy przygląda
my się biblijnym bohaterom. W na
szej wyobraźni rosną oni często do ogromnych rozmiarów, jakgdyby byli ja k im iś "superprorokam i",
"nadludźmi".Wobec takich "kolo
sów" my sami wydajemy się być ma
łymi kruszynkami, które nic nie zna
czą. Oto Eliasz - wspaniały i potężny, oto Piotr - gwiazdor ulicznej ewange
lizacji. Oto Filip - wzór nie do do
ścignięcia. Na samą myśl, że mieli
byśmy im dorównać - z góry rezyg
nujemy.
Jednak Słowo Boże przedstawia w tej sprawie całkiem odmienny po
gląd. O Eliaszu na przykład, powie
dziane jest, że był człowiekiem podo
bnym do nas (Jak 5,17). Również, je
śli chodzi o innych, Biblia zawsze podkreśla jeden fakt: byli oni ludźmi.
A skoro tak, możemy nabrać odwagi i proklamować Królestwo Boże tak jak oni. Nie ma żadnej przeszkody, by czynić to dokładnie w ten sposób, chyba że sami wyznaczymy sobie ja
kąś granicę, poza którą nie zdecydu
jemy się posunąć. Jednak wtedy, jeśli się zatrzymamy, nie będziemy oglą
dali cudów, na których nam zależy.
Celem niniejszego rozważania jest chęć odkrycia, jakie powinny zostać spełnione warunki, aby w naszym życiu i w życiu ludzi dookoła nas, wi
doczne było Boże działanie. Bóg się nie zmienia i nie jest prawdą, jakoby nie mógł lub nie chciał obdarzać nas cudownymi znakami swojej mo- cy.Ale On nie robi niczego sam. On zawsze zaprasza nas do współpracy.
Z
ostaliśm y w ybrani spośród wszystkich stworzeń, by głosić Ewangelię. Fakt ten dodatkowo podkreśla Bożą miłość i Boże zaufanie do nas. Pan chce dzielić się z nami radością; bo czyż nie jest to radość widzieć jak dzięki prostemu zwia
stowaniu ludzie są uwalniani z grze
chów, uzdrawiani i otrzymują z rąk Boga życie wieczne? Ta radość ma stać się naszym udziałem, radość, jaka zapanowała w mieście Samarii.
Filip, który wykonał tam Bożą pracę w niczym nie był potężniejszy od nas. Był jednak pełen wiary i pe
łen Ducha Świętego, jak czytamy w szóstym rozdziale Księgi Dziejów Apostolskich (w.5). Ten fakt jest szczególnie istotny w naszym rozwa
żaniu.
Kiedy patrzymy na życie Jezusa Chrystusa zauważamy, że Jego służ
ba, tak bardzo obfitująca w cuda i znamiona, rozpoczęła się po chrzcie w rzece Jordan. Tam właśnie zstąpił na Jezusa Duch Święty w postaci go
łębicy. Również służba apostołów rozpoczęła się nie wcześniej jak w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy to
zgromadzeni w Górnej Izbie, zostali ochrzczeni Duchem Świętym. Nie człowiek i nie Bóg, ale Bóg poprzez człow ieka czyni cuda. To Duch Święty, Pomocnik i Nauczyciel, czy
nił je przez apostołów, przez ręce Pio
tra, Jana, a także Filipa, gdy podczas nasilenia prześladowań zmuszony był opuścić Jerozolimę.
Lecz - może powiedzieć ktoś - Bóg ma pełnię Swego Ducha jedynie dla nielicznych. W Liście do Efezjan apostoł Paweł rozwiewa tę wątpli
wość. "I nie upijajcie się winem, któ
re powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni Ducha" - pisze (Ef 5,18).
Bądźcie pełni Ducha! Skoro Biblia tak mówi, to znaczy, że jest to osią
galne, możliwe. "Bądźcie" - znaczy:
wypełnijcie warunek, abyście mogli oglądać upragnione cuda.
Gdy zwiastujemy Ewangelię, ko
niecznie musimy zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Nie warto opowiadać o Chrystusie. Dlaczego?
To może robić każdy, nawet ateiści, nawet ci, którzy nie poznali Jezusa oso b iście. O pow iadać o Nim - to znaczy relacjonować suche fakty;
niestety, prak tykuje się to dziś w wielu miejscach. Filip jednak robił coś innego: on głosił im Chrystusa.
"Głosić Chrystusa" - to jest: dawać Chrystusa, dzielić się Nim. Jest oczy
wiste, że można dzielić się tylko tym, co sami posiadamy. Musisz mieć Chrystusa, abyś mógł ogłaszać Go innym. Piotr powiedział do chrome
go przed świątynią: "Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję"
(Dz Ap 3,6). A co on miał? Co oni obaj mieli: Jan i Piotr? Chrystusa!
"Toteż weź Króla królów i Pana pan
ów, którego posiadamy. Przekazuje
my ci Go". Co było dalej? Cud. Po
dobnie w Samarii.
Nie mów więc: "Jezus wczoraj zbawiał", "Jezus uzdrawiał kiedyś".
Mów: "Jezus zbaw ia i uzdrawia dziś". Gdy zgłodniałe serca otrzymu
ją Chrystusa - dzieje się wiele cudów i wielka radość panuje wśród ludzi.
Michał Hydzik
6 9- 1 0 /9 3
ŚWIADECTWO
yv/£
OPUŚCIŁEM
P
rzed rokiem całkowicie powierzyłem swoje życie Bogu. Z Bib
lii dowiedziałem się o darach Ducha Świętego, a także o chrzcie Duchem Świętym, który ma tak wielki wpływ na życie człow ieka w ierzącego.
Również w chrześcijańskich książ
kach, które czytałem, wiele się mówi
ło na ten temat. W naszym zborze wi
działem i słyszałem ludzi modlących się innymi językami. Zapragnąłem i ja otrzymać od Boga ten wspaniały dar. Jestem zielonoświątkowcem i wiem, że wszystko co robimy musi być oparte na mocy Ducha Świętego.
W swoich codziennych modli
twach zacząłem więc prosić Pana o ten szczególny chrzest. Po jakimś czasie, podczas modlitwy w zborze, nałożono na mnie ręce, ale nic się nie wydarzyło. Mimo to nie załamałem się; nie ustałem też w moich pro
śbach. Nawet odwrotnie: stały się one jeszcze bardziej gorące i natarczywe.
Szatan często podsuwał mi myśli, które miały mnie zniechęcić. "Może akurat ja jestem takim wyjątkiem, któremu Bóg odmówi?" Odpędzałem te myśli, gromiłem szatana i dalej prosiłem. W ten sposób minęło kilka miesięcy.
I oto kiedyś, na nabożeństwie, modliliśmy się o uzdrowienie i na
pełnienie Duchem Świętym. Na wez
wanie pastora wstałem, a wtedy podeszło do mnie kilku braci i nało
żyli na mnie ręce. Podniosłem swoją twarz i swoje dłonie ku niebu, a gdy po chwili bracia odeszli do innych osób - zostałem sam. Znowu wyglą
dało to tak, jakby nic się nie miało wydarzyć. Ale nie opuściłem rąk.
Modliłem się nadal i trzymałem ręce podniesione w górę. Muszę przy
znać, że nie było to łatwe. W sercu odczuwałem żal, coś jakby rozczaro
wanie...
W pewnej chwili poczułem czyjeś dotknięcie; znowu ktoś podszedł do mnie, aby się modlić. I właśnie wtedy niesamowita moc zaczęła wy
pełniać moją klatkę piersiową. Po
czułem skurcz i to co mnie napełniało zaczęło się kierować ku górze. Po
jąłem, że to Duch Święty chce za
władnąć moim gardłem, moją krta
nią, moim językiem . Tchnąłem w swoje usta powietrze, a ono zamie
niło się w dziwny, nieartykułowany dźwięk. Te dźwięki zaczęły się po
wtarzać, pojawiły się także inne, no
we. Wreszcie z moich ust popłynęła piękna, wspaniała modlitwa, w takim dość "bliskowschodnim" języku.
P
rzeżycie było ogromne. Płakałem. Czułem się bardzo szczęśli
wy. Dziękowałem Bogu, również za to, że nie pozwolił mi zrezygnować, opuścić rąk. Już na drugi dzień zosta
łem przez Pana użyty. Zacząłem świadczyć komuś o Jezusie i ściągnę
ło to uwagę innych osób. Mówiłem, a ludzie przesłuchiwali się. W ciągu dw óch ty godni, które upłynęły od mojego chrztu Duchem Świętym, zostałem użyty w ten sposób więcej razy niż przez cały rok odkąd jestem chrześcijaninem.
Wiem, że nie boję się już przyznać kim jestem i w kogo wierzę. Znikł ten strach, który odczuwałem kiedyś, je
żeli miałem o tym mówić. Bóg obda
rzył mnie swoim wielkim pokojem, o którym Biblia mówi, że przewy
ższa wszelki rozum. Moje serce na
pełnione jest prawdziwą radością oraz wielkim zaufaniem do Jezusa.
I chociaż kłopoty nie zniknęły, to jed
nak mój stosunek do nich jest teraz całkiem inny. Inne jest również moje życie modlitewne.
D zięk i d a ro w i ję zy k ó w m ogę się m odlić godzinam i. Czuję wte
dy bliską obecn ość Boga, a moja m odlitw a - chociaż j e j nie rozu
m ie m - b a r d z o m n ie b u d u je.
Z k o le i to, co m ów ię do Pana w ję z y k u p o lsk im , m a obecnie ch arakter "uw ielbiająco-rados- n y" w p o r ó w n a n iu z daw n ym
"przepraszająco-proszącym ".
C
hciałbym, aby moje świadectwo zachęciło wszystkich, którzy nie spotkali się jeszcze z chrztem w Duchu Świętym. Być może są ludzie, którzy o nim słyszeli, lecz nie zapragnęli tego całym sercem. Je
stem przekonany, że Bóg chce ofia
rować ten dar każdemu swojemu dziecku. I nie jest to tylko dodatek do naszego życia. Moc z wysokości, którą przyjęli pierwsi uczniowie Je
zusa, nie była "dodatkiem". To dzięki niej Kościół mógł wzrastać i rozwijać się, a Ewangelia była głoszona wszę
dzie, w coraz odleglejszych miej
scach. Myślę, że gdyby nie Pięćdzie
siątnica, nigdy nie powstałaby tak wspaniała księga jak Dzieje Apostol
skie. I może nas nie byłoby tu, gdzie jesteśmy. Bo chrześcijaństwo nie przetrwałoby dwóch tysięcy lat bez tej wielkiej mocy. Bóg chce wylać Swego Ducha, ale czeka, abyśmy naj
pierw zapragnęli Jego daru. Udzieli go w odpowiedzi na modlitwę.
Andrzej Zakrzewski z Krakowa
--- JeżeCi otwarcie tub --- skrycie nigdy nie zadałeś
sobie tego pytania, to zapewne nie jesteś
cHrześcijaninem.
JAK POZNAĆ WOLĘ BOŻA?
P
atrząc na minione czasy widzimy, że ludzie Boży zmie
niali historię. Starannie im się przyjrzyj. Nie byli szczególnymi ludźmi. Nie było wśród nich wielu obdarzonych naturalnymi talentami.
Ale wszyscy mieli jedną wspólną ce
chę: znali i czynili wolę Bożą odno
szącą się do ich pokolenia, a Bóg przez nich kształtował bieg wyda
rzeń.
Ci, których Bóg użył w przeszło
ści, byli po prostu zwykłymi ludźmi mającymi niezwykłego Pana. Nie wszyscy byli bohaterami wielkiej wiary, byli raczej małymi ludźmi, którzy znając własne braki wierzyli w wielkiego Boga. Siłą napędową ich życia było przekonanie, że Bóg powołał ich do Swego dzieła, i że na ile pozostaną wierni temu powołaniu, na tyle On będzie działać wraz z nimi i przez nich, na przekór wszelkim przeszkodom, aż do zwycięstwa.
Znali Jego wolę. Realizując Jego plan m ogli p o zo stać zw ykłym i ludźmi, aby mogła okazać się Jego niezwykłość.
Pismo Święte opisuje przeżycia zwykłych ludzi, którzy odkryli wolę Bożą. Jakub spotkał anioła. Józef w kolorowej szacie miał sen. Paweł widział oślepiające światło. Samuel słyszał głos. Jan miał wizję. Bóg z pewnością jest zainteresowany na
mi, jako ludźmi. Zawsze mówił do
ludzi i nie zmienił się. W każdym momencie historii chce wskazywać drogę.
Bóg szuka chętnych serc - takich ludzi, którzy całym sercem decydu
ją się czynić wolę Bożą. (2 Krn 16,9). Możesz poznać wolę Bożą.
Bóg nie ma faworytów. Nie musisz być kimś szczególnym, ale musisz być otwarty na Boga. Nie musisz być mądry, ale musisz być skłonny do uczenia się od Niego. Nie musisz być utalentowany, ale musisz okazać się posłuszny, cokolwiek rozkaże. Nie musisz posiadać wiele, ale musisz dać wszystko, co masz.
Czy "wola Boża" jest dla ciebie tajemnicą? Czy tęskniłeś za tym, by poznać, czego On od ciebie chce, ale jakoś nigdy nie znalazłeś na to sposo
bu? Czytaj więc dalej. Jeżeli wiernie będziesz stosował biblijne zasady w swoim życiu, będziesz rozpozna
wał głos Boga i czynił Jego wolę równie pewnie, jak każdy kiedykol
wiek żyjący człowiek.
C E L I P L A N
Boża wola dotycząca twojego ży
cia to konkretny jego CEL.
Jedynym ostatecznym celem, czy zamiarem Boga jest to, byś stał się podobny do obrazu Jego Syna, Jezu
sa. Boży zamiar nigdy się nie zmie
nia. Cel jest punktem, do którego sta
rasz się dotrzeć - ukierunkowuje cię.
Na drodze do tego ostatecznego celu
będziesz osiągał wiele cząstkowych, czy pośrednich celów. Boże prowa
dzenie jest procesem trwającym całe życie. Bóg będzie objawiał cele, po
magał je osiągnąć, a potem dawał no
we, wyższe. Dlatego poznawanie Bo
żej woli dla twojego życia jest konty
nuowaniem odkrywania obecnego najskuteczniejszego planu, który ma pomoc ci w końcu osiągnąć (przez serię stadiów pośrednich) Bo
ży ostateczny cel dotyczący Ciebie.
Gdybyś nie znalazł Boga i podjął błędną decyzję w którymś z tych sta
diów, to nie wszystko jest stracone.
Ale nieraz trzeba będzie ponieść te
go konsekwencje. Czasami możesz stracić okazję, która już nigdy się nie powtórzy...i wiele razy dobre lata na
leżące do Boga, które mogłeś prze
żyć, będą po prostu stracone. Ale gdy wyznasz Bogu jako grzech poleganie na samym sobie, popełnione błędy i przyjmiesz Jego przebaczenie, On będzie z tobą tam, gdzie jesteś i bę
dzie pracował z tobą, wskazując każ
dego dnia najlepszy kierunek, jaki powinieneś obrać, abyś osiągnął ostateczny Boży cel dotyczący ciebie - abyś upodobnił się do jego Syna, Jezusa.
W A R U N K I Nie możesz jednak oczekiwać, że usłyszysz Boży głos, dopóki nie speł
nisz podstawowych warunków po
znawania Jego woli. Sprawdź swoje życie pod tymi względami, zanim po
prosisz o kierownictwo:
1. Pragnienie poznania i czynienia całej woli Bożej.
Nie proś o Boże kierownictwo, do
póki nie jesteś przygotowany, by zgodnie z nim działać! Bóg zawsze jest skłonny ujawniać swój zamiar.
Jeżeli "nie możesz" znaleźć odpowie
dzi, to możliwe, że masz w sercu ja
kieś ukryte zastrzeżenie. Bóg nie ukaże ci swej woli, jeśli tylko rozwa
żasz jej wypełnienie. Dopóki nie je
steś przygotowany, by zaufać Jego mądrości i miłości oraz by wypełnić to, o co cię prosi, nie pytaj Go. Wielu mówi, że wie, jak poznać Boże wska
zówki, gdy w rzeczywistości pragną,
i ,
8 9- 1 0 /9 3
żeby im ukazał łatwiejszą drogę.
Bóg daje nam swe objawienie jedy
nie wtedy, gdy jesteśmy gotowi dzia
łać zgodnie z Nim. (Jn 7,17) 2. Bądź niewolnikiem miłości.
Bóg prowadzi potulnych i tych, którzy Jemu poddają swoją wolę. Je
żeli jesteś nieustępliwie uparty, to nie możesz oczekiwać Jego kierownic
twa. Niewolnik miłości żyje, żeby służyć, a nie żeby jemu służono.
Nie posiada mocy, własności ani praw osobistych. Nie ma swych włas
nych planów, które nie byłyby pod
dane rozkazowi Mistrza. Bóg nie kie
ruje tymi, którzy chcą żyć po swoje
mu. Prowadzi tylko tych, którzy uz
nają potrzebę Jego kierownictwa i p o le g a ją na Jeg o m ą d ro ś c i.
(Mt 10,24; 10,37-39; Flp 2,5-8 Ps 25,9)
3. Godzenie się na to, by uważano nas za głupca.
Czynienie Bożej woli często stoi w konflikcie z tym, co dzieje się w otaczającym nas świecie, pełnym egoizmu. Niektórzy chrześcijanie w rzeczywistości nie robią niczego dla Pana, wymawiając się tym, że
"nie są pewni Bożej woli". Nie musi
my zawsze oczekiwać głosu z nieba, kiedy jasna jest ścieżka służby. Bóg dał nam zdrowy rozsądek i oczeku
je, że będziemy go używać. Na ogół Jego wola ma sens w świetle naszego rozumu i inteligencji. Boża wola wy
znacza zwykle ogólny kierunek, w obrębie którego On zostawia nam względną swobodę pracy dla Niego.
(Prz 6,20; 11,3) Niemniej jednak cza
sami wyznaczony przez Boga kieru
nek nie pokrywa się z tym, co mówi ludzki rozum, a nawet pozostaje w sprzeczności. Kiedy słyszymy wyraźnie wewnętrzny głos Boży, to w oczach świata posłuszeństwo jemu może być uważane za szaleństwo.
Lecz jeżeli będziesz skłonny zostać Bożym głupcem, to zobaczysz Jego moc. (M t 11,25; Dz 2 6,24-25;
Mk 3,21; 1 Kor 3,18-20)
4. Czyste sumienie odnośnie do przeszłości.
Przeszkody lub nieporozumienia przy odbieraniu Bożego kierownic
twa, będą istniały dopóty, dopóki w twoim życiu będzie grzech, do któ
rego zaprzestania i wyznania przyna
gla cię Bóg. Jakże mógłby On poka
zywać ci coś więcej, jeśli nie byłeś posłuszny tem u, co ci objaw ił.
(Łk 16,10) Za każdym razem kiedy klękasz do modlitwy, palec Ducha Świętego będzie wskazywał to, co musi zostać naprawione w twoim ży
ciu.
Czyste sumienie jest absolutnie za
sadniczą kwestią, jeśli chce się od
różnić głos Boga od głosu wroga. Nie wyznany grzech jest pierwszym po
wodem, dla którego wielu nie zna Bożej woli. Ujrzą Go " czyste serca''.
(Mt 5,8; 5,23-24; Ps 24,3-6).
5. Uregulowany czas modlitwy i czytania Bożego Słowa.
Boża wola jest wyraźnie objawio
na w Jego Słowie. Jest głupotą i nie podlega usprawiedliwieniu lekcewa
żenie Pisma Świętego, gdy mamy do niego dostęp. Codzienne studiowanie Biblii pozwala nam się dowiedzieć czego Bóg oczekuje od nas każdego dnia. Bóg nigdy nie prowadzi nas wbrew zasadom biblijnym. Modli
twa uczy nas doświadczać obecności Bożej i rozpoznawać brzmienie Jego głosu. Wielu nie rozpoznaje Bożego wezwania po prostu dlatego, że nigdy nie poświęcili dostatecznie dużo cza
su na rozmowę z Bogiem, by wie
dzieć jaki On jest. Nie wystarczy wie
dzieć o Nim - trzeba Go znać.
(Prz 6,23; Izaj 58,9-11; Jn 17,3) METODY BOŻEGO
PROWADZENIA
Bóg mówi i mówił na wiele róż
nych sposobów. Istnieją trzy podsta
wowe metody poznawania Bożej wo
li, odbierania Jego prowadzenia w naszym życiu.
□ INDYWIDUALNA
1. S Ł O W O B O Ż E - Podstawą wszel
kiego poznawania Bożej woli jest Pismo Święte.
A. Regularne czytanie Biblii - za
sada "mozaiki". Za każdym razem, gdy czytasz fragment z Biblii, uzu
pełniasz część "układanki". "Kluczo
wy" kawałek nagle da ci zobaczyć cały "układany" obraz.
B. Metoda otwierania Biblii na chybił trafił - zdecydowanie nie po
winno się nadużywać tej metody.
Proś Boga z wiarą, by cię poprowa
dził do właściwego miejsca w Biblii, jakiego potrzebujesz. Otwórz Biblię, ufając Mu, że będzie przez nią mówił.
C. S u gestia pojaw iająca się w myśli - w modlitwie Bóg czasami przywodzi na myśl werset, rozdział, czy księgę biblijną. Otwórz to miej
sce i zacznij czytać, dopóki nie prze
mówi do ciebie.
D. Przypomnienie zapamiętane
go wiersza - często w czasie poku
szenia lub trudności Bóg przywiedzie ci na myśl werset z Pisma, który daje jasne pouczenie. Bardzo pożyteczna jest dla ciebie znajomość i pamiętanie urywków Słowa Bożego. (Ps 119,9- 11;15-16; 33-35; 65-68; 97-105; Prz 2,1-20; 3,1-6; 4,1-13; II Tym 3,14- 17).
2. Ś W IA D E C T W O D U C H A ŚW IĘ T E G O - Wewnętrzny głos znany wszy
stkim prawdziwym dzieciom Bo
żym.
Duch Święty potrafi "sprawdzić"
w twoim wnętrzu, czy coś jest, czy nie jest z Boga. NIGDY nie powinie
neś działać w oparciu o wątpliwe wrażenie, zwłaszcza jeśli jest połą
czone z pośpiechem. Bóg prowadzi, a nie popycha. Przynaglanie zwykle pochodzi od wroga. Uczucie zmar
twienia, czy lęku nigdy nie towarzy
szy głosowi Dobrego Pasterza. Jego głos jest łagodny, brzmi znajomo i sprawia w tobie odczucie duchowej pociechy i radości, nigdy przeraże
nia. (Jn 10,3-5; 14-16;27-28) Spraw
dzaj każde prowadzenie duchowe przy pomocy Słowa Bożego, zwłasz
cza ilekroć sprawia ci przykrość lub wywołuje lęk. (Rz 8,14-16; Jn 14,16-
17; 1 Jn 2,27; 4,1-3; Kol 1,9-11)
3. C Z E K A N IE N A B O G A - Słuchanie Go w modlitwie i rozpoznawanie je
go głosu.
Istnieją trzy możliwe odpowiedzi, których udziela Bóg, gdy nas prowa
dzi: tak, nie, czekaj. Nie możemy być niecierpliwi i wymagający wobec Boga. Czasami musi zaistnieć zwło
ka. Nasze życie wiąże się z życiem innych i wiele razy Bóg musi czekać, dopóki oni nie będą gotowi (albo do
póki my nie będziemy gotowi), za
nim da sygnał "naprzód". "Czekaj" to najtrudniejsza ze wszystkich odpo
wiedzi, ale niekiedy najbardziej nie
zbędna. Jest to test naszego niewol
nictwa miłości. (Ps 62,1-5; 33,20;
25,5; 27; 14; 40,1; 130,5; 37,7;
Izaj 40,31; 49,23; Oze 12,6; I Krn 28,9)
□ W OPARCIU O ŁĄCZNOŚĆ Z INNYMI DZIEĆMI BOŻYMI Chociaż Bóg ma wielkie pragnie
nie mówienia do każdego z nas oso
biście, to lubi On także używać in
nych członków Ciała Chrystusowego do przekazywania nam potrzebnych elementów "układanki". To pomaga w uczeniu nas wdzięczności za Jego dzieło w życiu innych, udziela nie
zbędnej lekcji, że nikt z nas nie stano
wi prawa i nie jest światłem dla same
go siebie. Wiele możemy się nauczyć od innych chrześcijan, chociaż osta
tecznie ponosimy odpowiedzialność tylko wobec Niego, nie wobec kogo
kolwiek innego.
l. R A D Y B O Ż Y C H l u d z i - Porada ze strony ludzi znanych z czystego i wiernego chodzenia z Bogiem jest często bardzo wartościowa, gdy szu
kamy dalszego światła przed podję
ciem jakichś ważnych decyzji. Pora
da powinna dotyczyć raczej dziedzi
ny zasad niż orzekania o konkretach.
Sugestie czynione z uważnym zain
teresowaniem i miłością niekoniecz
nie są ostatecznym, czy bezpośred
nim sformułowaniem woli Pana. Pra
wdziwe Boże rady oczywiście za
wsze będą się zgadzały ze Słowem B ożym i zasad am i b ib lijn y m i.
(Prz 15,22; 12,15; 13,10; 11,14; 24,6;
1 Tes 2,11-15)
2. K A Z A N IA N A N A B O Ż E Ń S T W A C H - n am a sz c z o n e przez Ducha Świętego.
Czasami Bóg użyje kaza
nia namaszczonego przez Ducha Świętego dla dostar
czenia potrzebnego światła, kiedy stoisz przed trudną de
cyzją. Może słowo, którego pomocy potrzebujesz dla wskazania kierunku, czeka cię na następnym zgroma
dzeniu. (II Mojż 4,10-12;
I sam 3,10-21; Izaj 6,8-9;
Rz 10,14-15; I Kor 2,1-2;
1 Ptr 4,11)
3. D A R Y D U C H A ŚW IĘ T E G O - W połączeniu z poprze
dnimi formami prowadzenia Pana i Słowem Bożym.
Pismo opisuje przypadki potwierdzenia prowadzenia Bożego za pośrednictwem takich darów w Kościele jak proroctwo, słowo poznania i słowo mądrości. Badaj ich funkcję w Piśmie Świętym.
Takie słowa są po prostu du
chowym odpowiednikiem pobożnej porady indywidu
alnej, czy głoszonego posel
stwa i nie powinno się im przypisywać większego au
torytetu, niż jakiemukolwiek innemu sposobowi wybranemu przez Pana.
Nigdy nie działaj wyłącznie w opar
ciu o "słowo" podane ci przez kogoś drugiego. Pamiętaj, że kluczem jest osobista odpowiedzialność za nasze własne działania i to TY musisz pod
jąć ostateczną decyzję, a nie ktoś inny za ciebie. (Rz 12,6-8; 1 Kor 12,1-12, 27-31, 14,12, 26-33, 39-40; Ef 4,8- 11; 2 Tym 1,6)
□ NADPRZYRODZONA
Przypadki "nadnaturalnego" pro
wadzenia, czyli szczególnej Bożej in
terwencji w naszym życiu nie zdarza
ją się często. Są to rzadkie przypadki, ale nie dlatego, że tylko niektórzy dosięgają "wyżyn wywyższenia" ta
kiego bezpośredniego kontaktu.
W rzeczywistości czasami Bóg może wybierać działanie w taki sposób dla
tego, że osoby na "drugim końcu" są t .
10 9 -1 0 /9 3
tak silne duchowo i zarazem głuche, że w inny sposób nie mogłyby usły
szeć, ani zrozumieć. Chociaż nie by
łoby mądre tworzenie szczególnych zasad dla takich wyjątków, czy inter
wencji, to z pewnością jasne jest na podstawie Pisma i historii, że zarów
no mężczyźni jak i kobiety doświad
czali autentycznego prowadzenia Bożego tego rodzaju.
1. S Ł Y S Z A L N Y G Ł O S B O Ż Y - Bóg może mówić do ludzi w sposób sły
szalny i czyni to. Znam osobę, bardzo godną zaufania, która przyjęła chrze
ścijaństwo w rezultacie Bożej odpo
wiedzi na modlitwę w taki właśnie sposób. Oto jej słowa: "Było tak, jak
by wszyscy, których kochałem w ży
ciu stali się jednym, zlali się w jedną osobę, podobną do kogoś znanego mi przez całe życie, kogo jednak nigdy nie spotkałem". Jak w przypadku Saulai tłumu świadków chrztu nasze
go Pana jest to oczywiście realny dźwięk, a nie tylko wrażenie odbiera
ne umysłem. Przykłady: Samuel (1 Sam3,l-10), Eliasz (1 Kri 19,9- 13), Saul (Dz 9,1-7), Pan Jezus i tłum (Jn 12,27-30).
2. W IZ JE I S N Y - W początkach ko
ścioła przywiązywano do tego tema
tu o wiele więcej uwagi, niż czyni to większość chrześcijan dzisiaj. Sen jest podobny do telewizyjnej reklamy handlowej, łatwej do zrozumienia i podanej w czasie, kiedy cała nasza uwaga jest odpowiednio skoncentro
wana. Natomiast wizje są nałożone na otaczającą nas rzeczywistość i nie muszą zachodzić w czasie snu. Jeżeli jesteś przekonany, że Bóg być może próbował mówić do ciebie w taki sposób, to rozw aż w m odlitw ie szczegóły swego snu czy wizji, pa
miętając, że mogą one reprezentować symbole lub zasady - niekoniecznie konkrety. Omów to z zaufanym i doj
rzałym przyjacielem w Chrystusie.
Zarówno sny jak i wizje, gdy są inspi
rowane przez Ducha Świętego, mogą być potężnymi środkami przemawia
nia Boga do Jego ludzi. Przykłady:
Piotr (Dz 10,9-16), Izajasz (Izj 6,1- 8), Daniel (Dn 8,1-27, 7,1-28, 10,1-
9), Jan (Obj 1-20), Elihu (Job 33,14- 18), Józef (Mt 1,19-21).
3. O D W IE D Z IN Y B O Ż Y C H P O S Ł A Ń C Ó W - Wydaje się, że aniołowie w Pi
śmie nie "prowadzą" w taki sposób jak sam Duch Święty, lecz są przysy
łani dla ostrzeżenia wierzących o nie
bezpieczeństwie, jak również dla za
spokojenia ich fizycznych potrzeb i zapewnienia bezpieczeństwa. Przy
noszą tak istotne informacje, jak w przypadku Marii. Na przestrzeni wieków wielu wierzących miało au
tentyczne wizje lub odwiedziny - du
ża liczba chrześcijan widziała albo Jezusa, albo aniołów usługujących przy łóżkach. Przykłady: Abraham (I Mojż 18,1-33), Mojżesz (II Mojż 33,19-23), Jozue (Joz 5,13-15), Ja
kub (I Mojż 32,24-30), Manoach (Sędz 13,2-23), Zachariasz (Łk 1,8- 20), Maria (Łk 1,26-38).
SŁOWO OSTRZEŻENIA na zakończenie. Młodzi chrześcijanie łatwo mogą podlegać fascynacji taki
mi "szczególnymi przypadkami"
i stawiać je wyżej niż prostsze i zwy
klejsze sposoby, jakie stosuje Bóg mówiąc do nas codziennie. Świado
me szukanie lub gloryfikowanie ja
kiejś formy prowadzenia jest bezpo
średnim zapraszaniem duchowego zwiedzenia. Nie powinniśmy szu
kać, ani określać szczegółowo jak Bóg ma mówić, ale jedynie szukać Go na wszelkie sposoby, jakimi zech
ce dać się nam poznać. I jak już za
znaczono, używanie przez Boga ta
kich metod wcale nie jest gwarancją naszej wyższej duchowości, raczej może wskazywać na naszą duchową niedojrzałości.
K R O K I
Następująca metoda odbierania Bożego prow adzenia łączy wię
kszość zasad prowadzenia w trzy podstawowe kroki:
1. Z rezygnu j z w łasn ych pragn ień .
Odłóż je na bok. Przyjdź w modli
twie do Boga i przynieś je, by zostały ukrzyżowane z Panem. Powierz mu swoje pragnienia i poproś, by On dał ci swoje. Powiedz Mu, że jesteś goto
wy "umrzeć" dla rzeczy, które naj
bardziej chcesz czynić, aby robić to, co On ma dla Ciebie.
2. Sprzeciwiaj się diabłu.
Bądź czujny wobec taktyki wroga i pokus, które mogą stanąć na twojej drodze. Każdemu dziecku Bożemu dano przez Chrystusa władzę nad grzechem. Stojąc w Jego autorytecie odrzucaj głos wroga. Tak jak Jezus robił na pustyni, możesz cytować od
powiedni fragment Pisma, co jak cios miecza zmusi przeciwnika do odwro
tu. Czyń to zdecydowanie i wyraźnie, ufając, że moc Chrystusa będzie cię wspierać. (Prz 18,10; Ef 1,17-23;
Jak 4,5-10; lJn 3,7-8; lPtr 5,6-9) 3. Słuchaj głosu Bożego.
Pan chce mówić do ciebie - nie chce się ukrywać, ani zmuszać cię do zgadywania. Jeżeli wypełniłeś Jego warunki, to łączy was właściwa linia komunikacji. Poproś Boga o wska
zówkę i w wierze oczekuj odpowie
dzi. Szukaj bezpośredniego, określo
nego wrażenia. Czyń, co każe ci czy
nić. Jeżeli nic bezpośrednio nie nad
chodzi - dziękuj Bogu za jeg o odpowiedź "czekaj". Bądź wiemy wobec tego, co ci Pan pokazał i cier
pliwy, czekając dalszego prowadze
nia. Jeżeli jesteś kuszony, to wołaj do Pana, gdyż poprzez Niego znajdziesz siłę do pewnego stania w sprawiedli
wości.
T W Ó J R U C H Wokół ciebie znajduje się pokole
nie desperacko potrzebujące głosu autorytetu. Ludzie są zmęczeni stały
mi niepowodzeniami wynikającymi z kierowania się ludzką mądrością - najbardziej ze wszystkiego potrzebu
ją słuchać Nieba. Czy potrafisz być Jego naczyniem dla głoszenia: "Tak mówi Pan!" zgubionemu i umierają
cemu światu? Czy będziesz dość od
ważny, by dać się prowadzić Bogu?
CZY PODEJMIESZ WYZWA
NIE, BY SŁUCHAĆ JEGO GŁOSU I CZYNIĆ JEGO WOLĘ?
Winkie Pratney
' R P T R i* ! t f ° rm a z g r e c y z o w a n a i J l l J j i r t ü B a b i l o n ) i J e r u z a le m (f.gr.Jerozolima) są nazwa
m i m iast n a jc zę ście j w ystęp u jącym i w Biblii (odpow iednio 145 i 123 razy).
W zm iankowane są niemal w każdej k się
dze biblijnej i w yraźnie są sobie przeciw stawiane. Babel był m iejscem wygnania Żydów i nazwa ta pozostała w ich pam ię
ci narodowej, jako sym bol m iejsca n ie
w oli, zgryzoty, upokorzenia. Jeruzalem było m iejscem przebywania
B oga i do tego m iejsca w zd y
chano z utęsknieniem, zw ła
szcza w czasie niew oli. Psalm 137 unaocznia nam z całą ja
skrawością jak skrajnie od
m iennym i uczuciam i darzono te dwa miejsca. W Jeruzalem przebywa B óg, Babel to teren oddalenia od N ajw yższego.
L ecz ju ż na długo przed pojawieniem się narodu ży dow skiego, Babel zapisuje się na kartach "Dziejów Z baw ie
nia" w szczególn ie negatyw ny sposób. W tym to miejscu zebrała się ludzkość, aby zbu
dować w ieżę będącą u cieleś
nieniem pychy i buntu prze
ciw jedynem u B ogu. Przed
sięw zięcie to nie zostało sfi
nalizowane, gdyż na ludzkość s ta n o w ią c ą dotąd je d n o ś ć B óg zsyła różne języki, które stają się źródłem nieporozu
m ienia i podziałów narodo
w ościow ych. N astępstwa po
m ieszania języków trwają do dziś, św iat jest podzielony, sk łócon y, p ełen w zajem nej nietolerancji. A le w czasach nowotestam entowych, w in
nym miejscu - w Jeruzalem, wydarzyło się co ś o zupełnie przeciwnego. W dniu Pięćdziesiątnicy, przebywający tu przed
staw iciele w ielu narodów stają się św iad
kami innego zesłania język ów , języków , które nie m iały dzielić, lecz przeciwnie - jednoczyły. Babel jest m iejscem pow sta
nia barier językow ych , Jeruzalem - m iej
scem ich przełamania. Babel jest m iej
scem podziału, Jeruzalem - m iejscem no
wej jedności. Babel był m iejscem buntu przeciw B ogu, Jeruzalem - m iejscem p o
wrotu do jed ności ze Stwórcą.
W ostatniej księdze N ow ego Testa
mentu antyteza B abel - Jeruzalem uzy
skuje now y, eschatologicznie p ogłęb io
ny wymiar. Antyteza ta jest przeciwsta
w ieniem dwóch kościołów: W ielkiego Babilonu i N ow ego Jeruzalem. "Babilon Wielki" to kościół zabiegający o dobra materialne (Obj 17,4; 18,11-17), w pływ y polityczne (Obj 18,9). Oprócz służenia swem u Bogu służy też innym bożkom (Obj 17,5), prześladuje św iętych (Obj 17,6). "Nowe Jeruzalem" nie posiada ani dóbr materialnych, ani w pływ ów polity
cznych, sercem przywiązany jest w yłą
cznie do osoby sw ego Zbawiciela. Jedy
ne co ten kościół posiada, to szata z bia
łego bisioru (Obj 19,8). Warto zazna
czyć, iż oba kościoły przedstawiane są przy pom ocy dw óch sym boli: miasta i niewiasty. Oba te sym bole były stoso
wane przez starotestamentowych proro
k ó w . S y m b o l m ia sta w y stę p u je w:
Iz a j 5 4 ,1 1 - 1 7 ; E z e c h 4 8 , 3 0 - 3 5 ; Z a c h 2 ,8 , a s y m b o l n ie w ia s t y w:
Ezech 16, Zach 2,14 i in. Jezus w swoim nauczaniu korzystał z obu tych sym boli (Mt 5,14 - miasto, Mt 25,1-13 - niew ia
sta).
To, iż sym bole te stosowane są za
m iennie w szczególny sposób uwydatnia tekst Obj 21,9-27. Zanim Jan ujrzał "mia
sto św ięte Jeruzalem" (Obj 21,10) p o
wiedziano mu, iż zobaczy "oblubienicę, m ałżonkę Baranka" (Obj 21,9). W Obj 21,11-27 następuje opis tego miasta; 12 kam ieni w ęgieln ych to 12 apostołów (Obj 21,14 por. z Izaj 54,13), 12 bram to 12 synów Jakubowych (Obj 21,12). Mu
rem tego miasta są, jak m ożna się dom y
ślać, tajemnicze 144 tysiące opieczęto
wanych spośród 12 plem ion izraelskich (por. Obj 21,17 z Obj 7,4; 14,1). Każde dziecko B o że staje się cegiełką, która zostanie w zięta do budowy teg o m iasta, do budow y gm achów i pałaców znaj
dujących się w e wnętrzu je go murów. Ty i ja czytelni
ku m ożem y stać się takimi cegiełkam i. N a pew no war
to! D o tego miasta nie wej
d z ie n ic n i e c z y s t e g o (Obj 21,27), pamiętajmy o tym.
"Miasto" p ołożone jest na w ysokiej skale (Mt 5,14;
16,18; Obj 2 1 ,1 0 ), która n iew ątpliw ie sym bolizuje Chrystusa, wskazuje to na fakt, iż tylko w Chrystusie osiągalne jest zbawienie.
Przyrównanie K ościoła do niew iasty, wskazuje na stopień zależności K ościo
ła od Chrystusa. K ościół nazwany jest bądź dziewicą (gr. parth en os), bądź w sze
t e c z n i c ą (g r .porness).
"Dziewica" jest oblubieni
cą (gr. nym fe) Barankową, jest ona przyodziana w bia
ły bisior. Bisior sym bolizu
j e s p r a w ie d liw o ś ć (Obj 19,8), biel - zapewne św ię
tość i czystość przed B o giem . K ościół w szeteczny nuża się w n ieczystości, namiętności, złej pożądliw ości i chciw ości (Kol 3,5).
Którego z tych dwóch kościołów jesteś członkiem ?
Biblia dzieli chrześcijan nie tylko na złych i dobrych, lecz także wśród tych o sta tn ic h p rzep ro w a d za se g re g a cję.
W znanej przypow ieści o dziesięciu pan
nach zarówno mądre jak i głupie nazwa
ne są dziewicam i (gr. parth en ci), ale to już temat do innych rozważań.
L eszek Jańczuk
12 9- 1 0 /9 3
SY L W E T K I RIJCHL ZIELO NO ŚW IĄTK O W EG O
BUDQWNICZY KOŚCIOŁA
ZE SZWECJI
L
ewi Pethrus, który był długoletnim pracownikiem Zboru zielo
noświątkowego "Filadelfia"w Sztok
holmie oraz wybitnym przywódcą szwedzkiego i światowego ruchu zielonoświątkowego, urodził się 11 marca 1884 r. Jego rodzice, ojciec Jo
han i matka Kristina, byli baptystami i Lewi Pethrus został - po chrzcie wiary - członkiem tego Kościoła w piętnastym roku życia. Jego ojciec był robotnikiem w fabryce i syn pod
jął tę samą pracę w wieku czternastu lat, najpierw w Szwecji, a następnie w Norwegii. W 1913 r. zawarł zwią
zek małżeński z Lidią Danielsen z Krageroe (Norwegia). Małżeństwo to zostało pobłogosławione dziewię
ciorgiem dzieci.
W latach 1902-1904 Lewi Pethrus działał bardzo aktywnie jako ewan
gelista w Norwegii i Szwecji, a przez następne dwa lata uczęszczał do Se
minarium Teologicznego "Betel"
w Sztokholmie. Przez pięć kolejnych lat był pastorem małego Zboru Bap
tystów w Lidkoeping, a od roku 1911 - p a sto re m Z b o ru " F ilad e lfia"
w Sztokholmie.
W 1907 r. w Oslo miało miejsce spotkanie Lewi Pethrasa z Thoma
sem Bali Barrattem, apostołem ruchu zielonośw iątkow ego w Europie.
Choć jego przeżycie błogosławień
stwa zielonoświątkowego - jak pisze Olof Djurfeldt - miało miejsce kilka lat przed tym spotkaniem, to jednak dzięki temu spotkaniu i trztygodnio- wemu pobytowi w Oslo mógł Lewi Pethrus przyjąć naukę, która była adekwatna do jego duchowego prze
życia, ale także co do przekonania.
W 1913 r. Lewi Pethrus wraz ze swoim Zborem został wyłączony z Kościoła Baptystów, oficjalnie za praktykowanie w Zborze "Filadelfia"
tzw. otwartej komunii, to znaczy do
puszczenie do udziału w Wieczerzy Pańskiej wszystkich ochrzczonych chrześcijan bez względu na ich deno- minacyjną przynależność. Faktycz
nie zaś został ekskomunikowany za to, że Zbór "Filadelfia" w Sztokhol
mie przybrał całkowicie charakter zielonoświątkowy. Mimo jednak tej schizmy Lewi Pethrus pozostawał pod wpływem baptystycznego dzie
dzictwa i, na przykład, był zdania, że eklezjologia baptystyczna powinna być wzorem dla zielonoświątkow
ców odnośnie do ich ustroju kościel
nego.
Po wyłączeniu Zboru "Filadelfia"
w Sztokholmie z Kościoła Bapty
stów, wiele innych Zborów, które również doświadczyły zielonoświąt
kowych przeżyć wystąpiły z Unii Baptystów. Szwedzki ruch zielono
świątkowy zaczął doznawać potęż
nego rozwoju, a Lewi Pethrus był od samego początku czołową postacią tego mchu. Nie obeszło się bez po
czątkowych trudności. Oskarżono zarówno cały ruch zielonoświątko
wy, jak i Lewi Pethrusa o wiele rze
czy. Na przykład, nasłano policję ce
lem rewizji domu dla bezdomnych mężczyzn, założonego w 1911 r. - jednego z pierwszych przedsięwzięć charytatywnych Zboru "Filadelfia".
"Dom jest miejscem ukrywania się kryminalistów" - pisała prasa. W re
zultacie, czynniki rządowe musiały zająć stanowisko w tej sprawie.
Oskarżenia okazały się bezpodstaw
ne, a władze państwowe wysoko oce
niły pracę charytatywną Lewi Pet
hrusa wśród ubogich. W 1921 r.
Smith Wigglesworth, znany ewange
lista zielonoświątkowy z Anglii, od
wiedził Sztokholm i głosił Słowo Bo
że przez trzy tygodnie w niektórych spośród największych sal w mieście.
Prasa podawała przerażające opisy
wydarzeń, jakie rzekomo miały mieć miejsce podczas tych zgromadzeń.
Lewi Pethrus i Smith Wigglesworth zostali wezwani na policję. I znów wielkie tytuły w gazetach. Oczywi
ście oskarżenia znowu okazały się bezpodstawne. Lewi Pethrus znów wyszedł zwycięsko z tych kłopotów.
Choć szwedzki ruch zielonoświąt
kowy był mchem egalitarnym, a jego ustrój kościelny miał charakter kon- gregacjonalny, to faktycznie jego przywódcą był Lewi Pethrus i to przywódcą - należy to obiektywnie stwierdzić - dość autorytarnym. To on określał priorytety mchu w Szwe
cji, reprezentował go na arenie mię
dzynarodowej, od niego zależały ka
riery wielu działaczy i duchownych w Kościele. Nie tolerował rywaliza
cji odnośnie do przywództwa w ru
chu i zmusił takie wybitne postaci, jak Sven Lidman (publicysta, pisarz) i A.P. Franklin (misjolog) do działal
ności poza mchem zielonoświątko
wym. On także przyczynił się do po
rażki A llana Tornburga, pastora i teologa, w wyborach do parlamen
tu, gdy w przeddzień wyborów wy
dał oświadczenie, że zielonoświąt
kowcy nie powinni angażować się w politykę.
W 1964 r. zaś sam zaangażował się w politykę, gdy założył nową par
tię polityczną: Kristen Demokratisk Sämling (KDS) - Partię Chrześcijań- sko-Demokratyczną. W ciągu wielu lat starał się on wywierać wpływ na życie społeczne i polityczne kraju, by zahamować proces zeświecczenia i zwiększyć chrześcijańskie oddzia
ływanie w dziedzinie prawodaw
stwa, szkolnictwa i życia codzienne
go. Gdy tę partię założył, to zarówno chrześcijanie, jak i niechrześcijanie ze wszystkich innych partii ostro mu się przeciwstawiali. Ale Lewi Pet-
hrus pozostał niewzruszony na zaję
tej przez siebie pozycji.
W wyniku czego przyjęto w parla
mencie nową ustawę, która miała na celu jedynie zamknięcie drogi do iz
by dla nowej partii Lewi Pethmsa.
Z powodu tej specjalnej ustawy Par
tia Chrześcijańsko - Demokratyczna nie jest jeszcze reprezen
towana w parlamencie, ale w skali lokalnej jej bardzo znacząca liczba członków rad różnych szczebli wywie
ra poważny wpływ na życie kraju.
Lewi Pethrus przyczynił się również do powstania in
nych, następujących instytu
cji: Misji Ratowania Osób Uzależnionych (1911), Wy
d a w n ic tw a " F ila d e lfia "
(1 91 2), szk o ły b ib lijn ej (1915), tygodnika "Evange- lii Harold" (1916), szkoły średniej (1942), dziennika
"Dagen" (1945), banku osz
czędności (1952) oraz Radia IB RA (1955).
Lewi Pethrus był autorem sporej, bo około pięćdziesiąt tytułów liczą
cej, liczby dobrze napisanych ksią
żek. Niektóre jego książki i artykuły były tłumaczone na inne języki. Wie
le także pieśni jego autorstwa stanowi dzisiaj w spólne już dziedzictw o chrześcijańskie w Szwecji.
Do końca życia miał oczy otwarte na wydarzenia dziejące się w świę
cie. Informował o nich, komentował je w swoim piśmie codziennym "Da
gen". D obrym przykładem tego otwarcia oczu była jego reakcja na ruch odnowy charyzmatycznej w ca
łym Kościele chrześcijańskim. Był on pierwszym przywódcą zielono
św iątk ow y m w E u ro p ie, któ ry uświadomił sobie to, co zaczęło się dziać w Kościołach historycznych w Ameryce w latach sześćdziesiątych.
Od wielu lat Lewi Pethrus wierzył w to, że ruch zielonoświątkowy jest tylko etapem wstępnym do jeszcze większego przebudzenia religijnego.
Troszczył się on o to, by ruch zielo
noświątkowy nie popełnił błędów starych Kościołów, jakie popełniły
one w czasie przebudzenia penteko- stalnego na początku naszego stule
cia i nie zamknął drzwi przed błogo
sławieństwem z nieba. Był zatem Le
wi Pethrus - obok Davida J. du Ples- sisa i Donalda Gee - tym przywódcą tzw. dzisiaj klasycznego pentekosta- lizmu, który publicznie oznajmił, iż
i* * «
jest przekonany, że przebudzenie charyzmatyczne jest potężnym dzia
łaniem Boga dla odnowy starych Ko
ściołów i dla doprowadzenia ich do jedności w mocy i radości Ducha Świętego. Dodawał osobiście otuchy organizatorom pierwszej konferencji charyzmatycznej w Szwecji - Karis- ma 72, i wygłosił natchnione prze
mówienie podczas jednego z wiel
kich zgromadzeń odbywających się w ramach tej konferencji w Kościele
"Filadelfia" w Sztokholmie. Usilnie też popierał projekt zaproszenia na tę konferencję chrześcijan ze wszy
stkich Kościołów, a także projekt, by na liście mówców znaleźli się wszy
scy: luteranie i katolicy, anglikanie i metodyści, baptyści i zielonoświąt
kowcy.
Po tej ogólnokrajowej konferencji odbyło się wiele innych konferencji regionalnych tego rodzaju w całej Szwecji. Stanowisko zajęte przez Le
wi Pethrusa w powyższej kwestii, otworzyło drzwi dla zielonoświąt
kowego przesłania we wszystkich Kościołach w Szwecji, a także było
wielkim błogosławieństwem dla sa
mego ruchu zielonoświątkowego.
We wszystkim, co czynił, był Lewi Pethrus prawdziwym apostołem wia
ry chrześcijańskiej. Miał dar rozróż
niania, co było naprawdę istotne w sprawach i wydarzeniach, których był świadkiem.
W ostatnim roku życia Le
wi Pethrus czul się raczej nie najlepiej, ale nadal był bardzo czynny, czasam i pracował ponad swoje fizyczne siły.
Kiedy został wzięty do szpita
la przy końcu sierpnia 1974 roku, zdawał sobie sprawę, że chwila jego odejścia z doczes
ności już się zbliża. Często mówił swej rodzinie i najbliż
szym przyjaciołom, którzy go odwiedzali, że bardzo pragnie odejść już do wiecznej chwa
ły, w którą wierzył i którą gło
sił w ciągu dziesięcioleci.
Umarł - 14 września 1974 roku, w dziewięćdziesiątym pierwszym roku życia - jako wielki mąż Boży, tak jak był nim w czasie swego długiego i owoc
nego życia.
"Widzieliśmy naszego ojca w wie
lu różnych sytuacjach życiowych.
Widzieliśmy, jak zawsze był uczci
wy, jak zawsze żył w zaparciu się samego siebie. Jego sposób chodze
nia za Jezusem jest godny naśladowa
nia" - powiedział najstarszy syn Lewi Pethrusa, Oliver Pethrus, który rów
nież jest duchownym, kaznodzieją Słowa Bożego.
"Był on wielki w Królestwie Bo
żym, wielki wśród całego ludu Boże
go. miał dar założyciela Kościoła, bu
downiczego Kościoła, przywódcy Kościoła. Był budowniczym mostów między ludźmi i umiał jednoczyć chrześcijan do wielkich czynów" - powiedział ówczesny arcybiskup lu- terański Szwecji, dr Olof Sundby, przemawiając podczas uroczystości żałobnych.
Edward Czajko --- 1 «J6W---
14 9- 10/93