• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel 1934, R. 11, nr 50

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nasz Przyjaciel 1934, R. 11, nr 50"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

_______Dodatek da „Prwgcy“._______

R ok VII. N o w e m ia sto , d n ia 15 grudnia 1934. Nr. 50

Na N ie d z ie lę III. A d w en tu .

EWANGELIA,

napisana u św. Jan a w rozdz. I. wiersz 19—28.

Onego czasu: Posiali żydzi z Jerozolim y kapłanów i lewi­

tów do Jana, aby go sp y tali: Ktoś ty je s t? I wyznał, a nie zap rz eczy ł: a w y z n a ł: Ze ja nie jestem Chrystus. I spytali g o : Cóż tedy ? Je ste ś ty E ljaszem ? I rz e k ł: Nie jestem , je s te ś ty prorokiem ? I o d p ow ied ział: Nie. Rzekli mu te d y : Kim jesteś, żebyśm y dali odpowiedź tym, którzy nas p o sła li? Co powiadasz sam o so b ie ? R z e k ł: Jam głos, w ołający na puszczy: P rostu j­

cie drogę Pańską, jako pow iedział Izajasz prorok. A którzy byli posłani, byli z faryzeuszów. I pytali go, a mówili m u : Czemuż tedy chrzcisz, jeżeli ty nie jesteś C hrystus ani Eljasz ani prorok?

Odpowiedział im Jan, m ó w iąc: Ja chrzczę wodą : ale w śród w as stan ął ten, którego wy nie znacie. Ten jest, k tó ry po mnie przyjdzie, k tóry przedem ną sta ł się, którem u ja niegodzien je ­ stem rozwiązać rzem ienia u trzew ika jego. To się działo w Be- tanji za Jordanem , gdzie Ja n chrzcił.

Pamiętajmy wszędzie i zawsze o Bogu i szukajmy Jego obecności!

Poselstw o, w ysłane z Jerozolim y do św. Jan a Chrzciciela na puszczę nadjordańską, miało w ykonać n ad er ważne zlecenie. S ta r­

si Izraela chcieli się dowiedzieć, kim był i z czyjego upow ażnie­

nia przem aw iał do ludzi ten skrom ny i pokorny syn Zacharjaszów , któ rego słowo potężne ściągało całe rzesze słuchaczów i n ie g o ­ ścinną pustynię. Jan św. daje w yraźną o d p o w ied ź: że nie je s t ani oczekiwanym M esjaszem ani Eljaszem, k tóry pod koniec św ia­

ta miał zstąpić raz jeszcze na ziemię ani jakim bądź nowym p ro ­ rokiem . Działalność jego cała to nic innego, tylko wezwanie do p o k u ty : „Jam głos w ołającego na p u szczy: Prostujcie drogę P ańską, jako pow iedział Izajasz p ro ro k “. A dlaczego do p o k u ty w łaśnie naw ołuje św. Poprzednik C h ry stu so w y ? Bo jedynie p o ­ k u ta może skruszyć serca, uświęcić je i przysposobić na zbliża­

(2)

198

jące się Królestwo Boże. „Nie jestem ja Zbawicielem — mówi Jan św. — ale Zbawiciel już jest na ziemi. Niezadługo, a rozpo­

cznie głosić Boską swą n a u k ę ; jeśli serca swego nie zmienicie, jeśli nie nawrócicie się całą duszą i nie staniecie się czystymi, cichymi — to przyjdzie wprawdzie Odkupiciel, ale nie poznacie czasu nawiedzenia, nie zdołacie Go pojąc i zrozum ieć”.

Wiemy, że dobrze ccenił św7. Jan swoich ziomków. Wielu copraw da usłuchało „głosu wołającego na puszczy” i czyniło po­

kutę, ale ogrom na większość narodu, a zwłaszcza jego przew od­

nicy, trzym ali się na uboczu. To też, wskazując na Zbawiciela świata, mógł Jan św. słusznie zupełnie p ow iedzieć: „W pośrodku w7as stanął, którego wy nie znacie !”

A dziś czy inaczej ? Świat niby to chrześcijański, a o C hry­

stusie wiedzieć nie chce.

Nie znają C hrystusa Pana ci, co ledwie z m etryki są chrze­

ścijanami, a pozatem w życiu nie różnią się niczem od pogan. Są to niedowiarkowie, a także ludzie, oddający się zgubnym nałogom, np. pijaństw u lub rozpuście. Ze tacy o Bogu i Kościele zapomnieli, to nic dziwnego. N iestety, są inni, co mają jeszcze wiarę i przy­

stępują raz poraź do Sakram entów św., a mimo to brodzą czasem całe miesiące w ciężkich grzechach i ani nie pom yślą o tern, jak nisko upadli i jaką zniewagę wyrządzają takiem życiem Bogu.

O gdyby pam iętać chcieli, że jest Świadek ich życia, przed k tó ­ rym nic się nie ukryje, byliby z pewnością ostrożniejsi! Do takich również możnaby powiedzieć : „W pośrodku was stanął, którego wy nie znacie !”

W pismach Starego Zakonu czytam y o proroku Jonaszu, że otrzym aw szy od Boga rozkaz naw racania mieszkańców Niniwy, postanow ił uchylić się od tak przykrego i trudnego zadania.

W siadł tedy na okręt, w yruszający w przeciwną stronę, na Za­

chód. I có ż? czy ujdzie tej ręce, k tóra jednym palcem trzym a świat cały ? Wiemy, co się stało. P. Bóg pokazał Jonaszow i, że przed obecnością Jego nigdzie skryć się nie można. Zresztą po­

winien był o tern prorok pam iętać. Toż już psalm ista ś p ie w a ł:

„Dokąd pójdę od Ducha Twego, a kędy ucieknę od oblicza Twego?

Jeśli w stąpię do nieba, tam eś jest, jeśli zstąpię do piekła, tam eś jest. Jeśli wezmę skrzydła moje rano, a będę m ieszkał na końcu m orza i tam mię doprow adzi ręk a Twoja i trzym ać mię będzie praw ica Tw oja”.

Święci pam iętali o tern, że się przed Bogiem skryć nie można i dlatego woleli raczej w szystko wycierpieć, byle Pana swego nie obrazić. Oto Józef egipski nie ulega pokusie, ale mężnie ją zwy­

cięża : „Jakoż tedy mogę tę złość uczynić i zgrzeszyć przeciw Bogu mojemu ? A Zuzanna w strasznym ucisku zdobywa się na tę iście b o h atersk ą o dpow iedź: „Lepiej mi bez uczynku wpaść w ręce wasze, niźli zgrzeszyć przed obliczem P ańsk iem ”.

Pam iętajm y więc nieustannie o Bogu i szukajm y w szędzie Jeg o obecności!

(3)

199

Pam iętajm y, że ten tylko Go znajdzie w wieczności, kto pragnął trwać prsy Nim na ziemi.

Pismo O jca św. do Episkopatu Polski.

W odpowiedzi na list hołdowniczy N ajdostojniejszego Epi- skopatu Polski, w ysłany do Ojca św. z racji dorocznej konferencji, z W atykanu nadeszło pismo odręczne Papieża następującej tre ś c i:

Umiłowani Synowie Nasi i Czcigodni Bracia pozdrowienie i A postolskie B łogosławieństw o.

Nad wyraz miły był Nam list, któreście Wy, Drodzy Synowie Nasi i inni P asterze polscy, zgrom adzeni w obecności Nuncjusza A postolskiego przy słynnej N. Marji Panny świątnicy w Często­

chowie, przysłali Nam ze czcią w ubiegłym miesiącu wrześniu. Bo list ten świadczył w całej pełni o przywiązaniu i czci, k tó rą pol­

scy Pasterze i wierni otaczają Stolicę A postolską i Nas samych, a jednocześnie przynosił bardzo miłą zapowiedź Synodu p lenar­

nego, wyznaczonego przez Was na rok przyszły. Na Wasz tak uprzejmy hołd odpowiadam y oznajmieniem Wam Naszej wdzięcz­

ności i życzliwości, postanow ienia zaś przez Was powziętego, a dowodzącego tak niezbicie troskliw ości w spełnianiu urzędu pasterskiego, bardzo Wam winszujemy i to tern goręcej, że naj­

ważniejsze zagadnienia, które głównym będą przedm iotem obrad Synodu, zaprojektow ano zgodnie z wskazówkami, któreśm y podno­

sili w Naszych listach i wskazówkach, w ydaw anych stosow nie do potrzeb czasu. Przedew szystkiem bowiem zajmiecie się spraw ą Akcji Katolickiej, której pielęgnow anie wszelkiemi sposobam i oraz rozwój zalecaliśm y ustawicznie. A głównem jej zadaniem jest niewątpliwie ukształcenie moralne młodzieży, k tó rą według nauki Kościoła, ostoi i fundam entu prawdy, wychować należy. Dlatego też chętnie oddajem y Wam, ukochani Synowie i Czcigodni Bracia, zasłużoną pochw ałę za to, że usiłowaliście i usiłujecie wciąż jak najodpow iedniejsze wyszukać środki, aby w spólną myślą i wspól­

nym wysiłkiem doprowadzić do szczęśliwego wyniku dzieło tak doniosłe. Sprawa zaś dziennika katolickiego, który postanow i­

liście wydawać i to jak najprędzej, szczególniejszą spraw iła Nam przyjemność. Bo jak już nieraz oświadczyliśmy, niema, jak się wydaje, odpow iedniejszego obecnie środka do podtrzym ania i wzmocnienia Akcji Katolickiej, niema poprostu użyteczniejszego sposobu do urobienia i ukształcenia zwłaszcza umysłów młodzieży zdrową nauką i zasadam i chrześcijańskiem i, niż wydawanie dzien­

nika całkowicie katolickiego, któryby rozumie się, nietylko nie stał w sprzeczności z w iarą chrześcijańską i dobrem i obyczajami, ale jak najwięcej pociągał i nakłaniał do osiągnięcia wyższego dobra przez cnoty chrześcijańskie. Zdajemy sobie dobrze spraw ę, ile pozostają do przezwyciężenia trudności z powodu ciężkich cza­

sów, lecz gdy wszyscy szlachetni ludzie połączą swe chęci i za­

soby to naw et tego, co ludzkie siły nie zdołają osiągnąć, udzieli

(4)

200

sam Bóg, jeżeli się Go będzie o to prosiło gorącą i w ytrw ałą modlitwą. My przeto, otaczając dążenia Wasze i troskliw e u siło­

wania Wasze ojcowską życzliwością i opieką, wraz z Wami b ła­

gam y Boga W szechmogącego, aby łaskaw ie sprzyjał zbożnym wysiłkom i ufamy, że z Jego łask i i dobrodziejstw a wszelkie uchw ały Synodu plenarnego przyczynią się do większej pom yślno­

ści tego tak drogiego Nam narodu i obrócą się szczęśliwie na dobro całej spraw y katolickiej. Niechże zapow iedzią tych dobro­

dziejstw niebieskich i świadectwem Naszej szczególnej miłości będzie A postolskie Błogosławieństw o, którego Wam, U kochani Synowie Nasi i inni Pasterze Polski oraz całem u duchow ieństw u i ludowi, powierzonemu Waszej czujności, jak najochotniej w Panu udzielam y.

Dan w Rzymie, u św. Piotra, dnia 1 listopada, w uroczystość W szystkich Świętych 1934 roku, Pontyfikatu Naszego roku trzy ­

nastego. Pius XI, Papież.

M odlitw a sę d z ie g o . — T akich s ę d z ió w nam p o trzeb a ! Nowy Jork. Niedawno znaleziono w papierach zm arłego b.

sędziego Najwyższego T rybunału stanu W insconsin, Ryan, piękną modlitwę, k tó rą ten sam sędzia, przejęty ważnością i odpow ie­

dzialnością swego stanow iska, zwykł był odmawiać przed każdą rozpraw ą, w której miała zapaść jego decyzja. Oto w yjątki z m odlitw y, k tó rą Ryan sam sobie u ło ży ł:

„O Boże wszelkiej prawdy, wszelkiej wiadomości i wszelkiej spraw iedliwości, bez którego nic nie jest prawdziwem ani dobrem ani istotnem , niech Twe nieskończone m iłosierdzie kieruje mo- jem sercem tak, iżbym mógł dziś wypełnić mój obowiązek w Twej bojaźni, iżbym nie omylił się w swym sądzie. Daj mi tę łaskę, bym mógł słuchać spraw y cierpliwie, w nikał w nią pracowicie, bym ją dobrze zrozum iał, i bym osądził ją sprawiedliwie. Daj mi uczucie pokory tak, abym się nie kierow ał ani złością ani zaro­

zum iałością ani egoizmem. Miej litość nadem ną biednym i nędz­

nym grzesznikiem , błądzącym w ciemności. Daj mi łaskę, bym sądził innych w ten sposób, abym sam nie został potępiony wów­

czas, gdy Ty sam, o Boże, będziesz mnie sądził. W ysłuchaj mej modlitwy dla miłości Syna Twego, a mego Zbawiciela, Jezusa C hrystusa. Amen.

Sw . Jan B o sk o patronem d zien n ik a rzy .

Paryż. W Ljonie odbyły się wielkie uroczystości ku czci św. Jana Bosco, połączone z proklam ow aniem św iętego jako pa­

trona dziennikarzy.

Jak wiadomo, tw órca zakonu Salezjanów rozum iał olbrzym ie znaczenie prasy, w życiu współczesnem i sam rozw ijał ożywioną działalność publicystyczną nim zaczął pracow ać na polu charyta- tywnem i apostolskiem .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dlatego też Bóg wyraźnemi słowy żąda od nas poddania się Jego woli najświętszej.. Wymagał od Abrahama, .żeby ofiarował jedynego syna swego, zrodzonego z

Potrzebny przeto był dzień osobny, na to wyłącznie przeznaczony, aby, oderwawszy się od kłopotów marnych, zająć się dobrem duszy swojej.. Kościół jest

To też nie dziwmy się, jeżeli ów uczony, o którym opowiada nam dzisiaj Ewangelja, zbliżył się do Zbawiciela, pytając: „Mistrzu, które jest wielkie

Niepewność godziny śmierci woła: Nie odważ się na żaden grzech!. Doświadczenie i wiara stwierdzają prawdę, że wogóle nie wiemy, kiedy, jak i gdzie

Wtenczas człowiek służy mamonie, kiedy rozkazy, które mu pieniądze dają, posłusznie wykonuje i według tej skłonności, które pieniądze w sercu jego

Nic też dziwnego, że skoro tylko się dowiedzieli, iż tamtędy ma przechodzić Pan Jezus, który już nie­.. jednego trędowatego w cudowny sposób uleczył,

Kalectwo to ciężki krzyż, to bolesne doświadczenie Boże. Kaleką wielce nieszczęśliwym był ten, którego w dzisiejszej Ewangelji św. przyprowadzono do Chrystusa

zeusz był cnotliwy, bo, jak się sam przechwalał, pościł dwakroć w tygodniu, dawał dziesięcinę i nie miał na sumieniu żadnego ciężkiego występku —