Marian Arszyński
Toruń na Liście Światowego
Dziedzictwa UNESCO
Rocznik Toruński 26, 9-24
R O C Z N I K T O R U Ń S K I T O M 26 R O K 1999
T oruń n a Liście Światowego Dziedzictwa
U N ESC O
M arian A rszyński
Św iadom ość, że m aterialn e relikty przeszłości - zwłaszcza te spośród nich, które obdarzone zostały szczególnymi wartościam i w spomnienio w ym i, ideowymi, religijnym i i artystycznym i - m ają duże znaczenie dla teraźniejszości, tow arzyszyła człowiekowi od bardzo daw na. Są dowody n a to, że funkcjonow ała o n a ju ż w czasach biblijnych. Następnie, w ram ach antycznej k u ltu ry grecko-rzym skiej, świadomość ta osiągnęła ju ż tak wy soki poziom rozw oju, że stym ulow ała n a znaczną skalę swoisty pietyzm d la pozostałości m inionych czasów. Już wówczas zaczęto podejmować też różne przedsięw zięcia techniczno-artystyczne zm ierzające do przedłużenia egzystencji tych reliktów . Z apew niano im nie tylko sta lą pielęgnację, ale w razie konieczności uzupełniano lub odnaw iano ich substancję. Co więcej, spraw a stw orzenia d la tych reliktów bezpiecznych w arunków dalszego trw a n ia u zn an a została za obowiązek władzy państwowej. Zaowocowało to m .in. ustanow ieniem przez niektórych cesarzy rzymskich przepisów p raw no-porządkow ych, m ających chronić je przed zniszczeniem, uszko dzeniem czy zniekształceniem .
Pierw ociny te sta ły się w kolejnych stuleciach p o d staw ą n a rasta n ia szacunku dla m aterialnych św iadectw kulturalnego dorobku minionych pokoleń i p o m n ażan ia oraz w zbogacania form, w jakich ów szacunek się w yrażał. U pow szechniało się też stopniowo przekonanie, że takie nasta wienie przynosi znaczne zyski społeczne, przyczyniając się skutecznie do integracji cennego dziedzictw a przodków z żywym nurtem rozwoju kul tu ry współczesnej.
Je d n a k dopiero u progu wieku XIX, w polu napięcia generowanego zarów no przez ówczesne w ydarzenia polityczne i społeczne, jak i przez starcie się dwóch wielkich prądów ideow o-artystycznych - oświecenia i
rom antyzm u - zaistniała sytuacja, k tó ra stw orzyła odpow iednie podgle bie dla bardziej niż dotąd dynamicznego, przede wszystkim zaś stałego i powszechnego rozwoju czci dla zabytków przeszłości i troski o ich zacho wanie. W ówczas to pod wpływem rozbudzonych przez rom antyzm uczuć przyw iązania do ojczyzny i wynikającej stą d dum y z posiad an ia własnej, zbiorowej tożsam ości, pietyzm dla osiągnięć rodzim ej k u ltu ry uzyskał nie tylko szczególne znaczenie, ale i w yraźnie narodow ą determ inację. W ślad za ty m zaś również kult dla m aterialnych reliktów tej k u ltu ry i troska o ich zachowanie zyskały w wielu krajach bardzo silne zabarw ienie naro dowe, a d ziałania n a rzecz ich ochrony, konserwacji i włączenia w krąg powszechnej świadomości społecznej podniesione zostały do rangi czynu patriotycznego.
Dalszy rozwój tej tendencji doprowadził jed n a k w wielu przypadkach do pewnych w ynaturzeń. Przejawem tego stało się często in stru m en taln e używ anie zabytków w powodowanej skrajnym szowinizmem walce ideologicznej podejm owanej w celu osiągnięcia doraźnych, nacjonalistycz nych celów politycznych. P rzykładem tego może być zam ek krzyżacki w M alborku, wykreowany - zwłaszcza w latach 1870-1945 - przez reali zatorów konfrontacyjnej i zaborczej, niemieckiej polityki w schodniej, do rangi sztandarow ego sym bolu ich linii ideologicznej.
Jed n ak jednocześnie, a nawet nieco wcześniej, ujaw niać się zaczęły stopniow o także pierwsze oznaki krystalizow ania się bardziej wyważonych poglądów . Ju ż Jo h an n W olfgang Goethe, główny przedstaw iciel nie mieckiego, a zarazem europejskiego rom antyzm u, początkow o akcentujący również bardzo m ocno znaczenie narodowych korzeni kultury, doszedł z czasem do przekonania, że niezależnie od swego narodowego zakorzenienia wszystkie dzieła k u ltu ry są także dziedzictwem wspólnym z innym i n aro dam i. Ten uniwersalistyczny, wyzwolony z nacjonalistycznych fobii n u rt myślowy rósł powoli w silę i zyskiwał n a znaczeniu w całej Europie, lecz odpow iednie w arunki do bujniejszego rozwoju zyskiwać począł dopiero w drugiej ćwierci XX w. W tedy to pod traum atycznym ciężarem pamięci o okropieństw ach I wojny światowej i spowodowanych w jej przebiegu olbrzym ich i nie dających się powetować stratach kulturalnych, wielu in telektualistów , artystów , a także polityków swoje nadzieje n a utem pe- rowanie skrajnych nacjonalizm ów , n a powszechne pojednanie narodów i utrw alenie tą drogą światowego pokoju wiązać zaczęło z ideą szerokiego rozkrzew ienia międzynarodowej koegzystencji i w spółpracy - zwłaszcza w dziedzinie nauki, sztuki i kultury. Część inicjatyw rodzących się wówczas
pod wpływem tej idei ukierunkow ana została - po raz pierwszy w tak sze rokiej skali - n a m iędzynarodow ą współpracę w dziedzinie m uzealnictwa, w ystaw iennictw a, a także ochrony i konserwacji zabytków.
Patronow ała jej Liga N arodów i afiliowane przy niej agendy, In s ty tu t M iędzynarodowej W spółpracy K ulturalnej oraz M iędzynarodowe B iuro Muzeów. Jed n y m z pierwszych, najbardziej cennych i obfitych w sk utki owoców tej współpracy, sta ła się wielka m iędzynarodow a konfe rencja architektów , historyków architektury i konserwatorów, zorganizo w ana w A tenach w roku 1931. W jej końcowej uchwale, k tó ra zyskała nazwę „ K a rty A teńskiej” , uczestnicy konferencji wyrażali przekonanie, że „zachow anie dziedzictw a artystycznego i archeologicznego ludzkości inte resuje społeczeństw a państw stojących n a straży cywilizacji” . Postulowali oni wobec tego, „ab y p aństw a działające w duchu P ak tu Ligi Narodów skłaniały się do coraz szerszej i konkretniejszej współpracy dla d obra kon serwacji zabytków sztuki i h istorii” . Uważali oni przy tym „za wysoce pożądane, aby odpow iednie instytucje mogły, nie naruszając w niczym praw a m iędzynarodow ego, okazywać swe zainteresowanie dla zachowania arcydzieł, w których w yraziła się w najw yższym stopniu cywilizacja i które w y d a ją się zagrożone” (w domyśle: niezależnie od ich położenia n a tery to riu m takiego czy innego państw a). W ślad za tym postulow ano m .in. „coraz szerszą i konkretniejszą współpracę m ającą n a celu podkreślenie znaczenia ochrony zabytków sztuki i historii” .
W ten sposób, po raz pierwszy w dziejach, m iędzynarodowe gre m ium uznanych a u to ry tetó w naukowych i artystycznych, w sparte powagą w spom nianych organizacji św iatowych, zaakcentowało tak dobitnie p o nadnarodow e znaczenie dziedzictw a ku ltu ry oraz podkreśliło konieczność m iędzynarodow ej współpracy, zarów no w dziedzinie prom ocji zabytków jak o ważnych elem entów kulturotw órczych, ja k i w zakresie uzgodnienia podstaw ow ych zasad dotyczących m etodyki prac konserwatorskich.
Z apoczątkow ane w ten sposób dążenia zm ierzające do uśw iadom ienia nie tylko wąskiem u gronu specjalistów , ale także szerokiej opinii światowej konieczności uzn an ia zabytków za wspólne, ponadnarodow e dobra kultury i w ynikające stą d inicjatyw y podejm ow ania wspólnych działań w celu ich ochrony i konserw acji, zniweczył wybuch II wojny światowej. Jed n ak p ra wie n aty ch m iast po jej zakończeniu, w obliczu katastrofalnych spustoszeń m oralnych i m aterialnych pow stałych w jej wyniku, działania te podjęte zostały n a nowo ze zdw ojoną siłą. Głównym ich anim atorem sta ła się założona w roku 1946 specjalistyczna agenda ONZ do spraw edukacji,
nauki i kultury, zw ana potocznie UNESCO (U nited N ations E du catio nal Scientific and C u ltu ral O rganization). Już w roku 1949 agenda ta, n a sw ym G eneralnym Zgromadzeniu w Delhi, podjęła inicjatyw ę stw o rzenia międzynarodowego ośrodka badań, inform acji i szkolenia konser watorskiego. Placów ka tak a pow stała ostatecznie dopiero w roku 1956 w Rzymie, przyjm ując z czasem nazwę: „ In tern atio n al C entre for C on servation” (w skrócie ICCRO M ) i działa owocnie aż po dzień dzisiejszy. W roku 1949, również z inspiracji UN ESCO, zw ołana została do P ary ża pierw sza m iędzynarodow a konferencja ekspertów z dziedziny ochrony i konserwacji zabytków . Jej uczestnicy, naw iązując w yraźnie do przedwo jennych trad y cji, w wypowiedziach swych z całym naciskiem podkreślali,
że zabytki przed staw iają „w spólną w artość dla wszystkich cywilizowanych narodów ” .
W ysnuw ając stą d logiczne konsekwencje, zgłaszali oni p o stu lat, by spraw a ich ochrony, a także właściwego w ykorzystania ich walorów a rty stycznych i edukacyjnych sta ła się ja k najrychlej przedm iotem troski całej m iędzynarodowej społeczności. Dalszym krokom do wytyczonego w ten sposób celu torow ały drogę wyniki kolejnych m iędzynarodow ych konferen cji - paryskiej w roku 1957, a następnie weneckiej w roku 1964.
Ten o sta tn i kongres upam iętnił się przede w szystkim opracow aniem deklaracji znanej pod nazw ą „ K arty Weneckiej” . Zaw arto w niej znowe lizowane w stosunku do „ K arty A teńskiej” zasady ochrony i konserwacji zabytków . D la naszych rozważań istotniejsze jes t jed n ak ogólne przesłanie sform ułowane we wstępie do tego dokum entu: „Ludzkość z każdym dniem bardziej św iadom a jednolitego charakteru wartości ogólnoludzkich, uw aża je za dziedzictwo wspólne i uznaje swą solidarną odpow iedzialność za ich zachowanie wobec przyszłych pokoleń...” . W ten więc sposób w ątek myślowy akcentujący konieczność wydźwignięcia spraw dziedzictw a k u ltu ralnego oraz jego ochrony i konserwacji ponad partykularyzm y narodowe, w ątek, który już od dłuższego czasu nurtow ał um ysły czołowych przed staw icieli ruchów społecznych, a także kręgów naukowych i artystycz nych, doznał wyrazistej artykulacji i mocnego p oparcia pow agą forum najw yższych au to ry tetó w światowych.
N atom iast drugi z istotnych dla naszych rozważań w ątków , ujaw niają cy się - ja k ju ż wiemy - jeszcze wcześniej od poprzedniego w św iadom ości elit intelektualnych i artystycznych, w ątek podkreślający znaczenie ogólnoludzkiego dziedzictw a wieków minionych jak o siły napędowej dla procesu dalszego rozwoju ku ltu ry współczesnej, nie został ju ż ta k m ocno
wyeksponowany. Nie pom inięto go jed n ak całkowicie. Przewija! się dość wyraziście przede w szystkim w ram ach dyskusji poprzedzających uchwa lenie rezolucji końcowej kongresu weneckiego. Przykładem może być w ty m względzie wypowiedź delegata Jap o n ii, który z całym naciskiem pod kreślał, że: „w spólne dziedzictwo m a ogrom ne znaczenie w procesie two rzenia cywilizacji bardziej ludzkiej, w której dorobek przeszłości znalazłby miejsce obok nowych zdobyczy, dzięki którym ludzkość sta ra się polepszyć sw oje ju tr o ” . W ątek ten nie znalazł wprawdzie aż tak kategorycznego wy razu w głów nym tekście deklaracji końcowej kongresu - czyli w „K arcie W eneckiej” - aczkolwiek w stanow iącym jeden z jej aneksów, dokumencie n r 8 odnotow ano w yraźnie, że jego uczestnicy „u w ażają za pożądane, aby właściwe organy narodow e i m iędzynarodow e wszczęły odpow iednie kroki dla w łączenia w życie (czyli w obieg k ultury współczesnej) zabytków i ośrodków zabytkow ych” .
W ciągu następnych la t po d jęto i zrealizowano jeszcze wiele dalszych inicjatyw zm ierzających do aktyw izacji działań n a rzecz um iędzynarodow ienia troski o d obra ku ltu ry i zapew nienia im należytego m iejsca w życiu współczesnym.
W spom nieć tu trze b a chociażby o ukonstytuow aniu się w roku 1965 M iędzynarodowej Rady. Ochrony Zabytków i Miejsc Zabytkowych (Inter n atio n al Council on M onum ents and Sites, czyli ICOM OS), organizacji pozarządow ej skupiającej osobistości uznane n a forum m iędzynarodow ym za ekspertów w dziedzinie ochrony i konserwacji zabytków i wykorzys tującej ich a u to ry te t i wysokie kwalifikacje do globalnych działań w tej dziedzinie.
D la uniknięcia w rażenia, że cala aktyw ność m iędzynarodowej społecz ności n a rzecz ochrony i konserwacji zabytków, pojmow anych jako w spólne, ogólnoludzkie dziedzictwo, ograniczała się tylko do odbyw ania kolejnych konferencji i tw orzenia biurokratycznych stru k tu r, wspomnieć trzeba, że w tym czasie organizow ała ona także wiele konkretnych, zakro jonych n a szeroką skalę działań konserwatorskich, takich ja k ratow anie uszkodzonych przez k a tastro faln ą powódź zabytków Florencji czy też za bezpieczenie starożytnych św iątyń nubijskich przed zatopieniem wodami Nilu w związku z przegrodzeniem go w Assuanie gigantyczną zaporą.
W śród tych wszystkich wydarzeń zupełnie szczególne znaczenie zyskało jed n ak przygotow anie przez UNESCO „Konwencji w Sprawie Ochrony Światowego Dziedzictwa K ulturalnego i N aturalnego” . Według powszechnego przekonania dokum ent ten stanow i apogeum dotychcza
sowych, międzynarodowych działań n a rzecz u znania dóbr k u ltu ry za wspólne dziedzictwo całej ludzkości. Jego tekst przyjęty został przez Konferencję O gólną tej m iędzynarodowej organizacji n a jej XV II Sesji w Paryżu, w dniu 16 XI 1972 r. Po stosunkowo rychłej ratyfikacji kon wencji przez Polskę, jej tekst ogłoszony został w D zienniku Ustaw nr 32, poz. 190, z dnia 30 IX 1976 r. Do roku 1998 Konwencję podpisało w sum ie 155 państw .
J a k wskazuje tytuł, treść tego dokum entu dotyczy zarów no wytworów działalności człowieka, ja k i dziel przyrody. T aki szeroki i kompleksowy sposób ujęcia problem u jes t oczywiście ja k najbardziej właściwy, gdyż obie w spom niane sfery otaczającego nas św iata przenikają się przecież w zaje mnie, tworząc łącznie jednolite środowisko dla ludzkiej egzystencji. W ram ach naszych rozważań konwencja ta interesuje nas jed n ak przede wszy stkim po kątem w idzenia dóbr kultury oraz w związku z L istą Światowego Dziedzictwa, k tó ra utw orzona została n a m ocy jej postanow ień zaw artych w A rt. 11.2.
Zanim jed n ak zajm iem y się bliżej szczegółowymi aspektam i samej li sty, winniśm y najpierw zastanowić się bodaj przez chwilę n ad zasadniczym sensem ogólnych założeń konwencji jako całości. Bez takiej refleksji tru d n o byłoby bowiem w sposób głębszy w niknąć w istotę nadrzędnej idei, ja k a legła u podstaw pom ysłu ustanow ienia tego dokum entu.
K onw encja w Sprawie Ochrony Światowego Dziedzictwa K u ltu ral nego, przede w szystkim zaś zw iązana z n ią L ista Światowego Dziedzictwa, postrzegane są nierzadko, zwłaszcza przez publicystów , dość płytko i je d nostronnie - j a k o rodzaj ustaw y ochronnej, tyle że m ającej nie krajow y, łecz globalny zasięg. W ich pojęciu służyć m a ona m iędzynarodow ym au to ry te to m w dziedzinie k ultury do tworzenia, a następnie o taczan ia spe cjalnym nadzorem , zbioru podzielonych n a gatu n k i obiektów , dobranych z m yślą o encyklopedycznej egzemplifikacji najw ybitniejszych osiągnięć twórczych m inionych pokoleń. Stosując nieco przejaskraw iony sposób obrazow ania, powiedzieć by m ożna, że w w yobrażeniu tych dziennika rzy Konw encja wraz z L istą spełniać m iałyby funkcję swego ro d zaju Arki Noego ratującej przykładow e egzemplarze poszczególnych gatunków za bytkowych dzieł ludzkiego geniuszu przed potopem nowoczesności. W tak im ujęciu zbiór ten byłby więc tylko gabinetem m artw ych osobliwości, m ających jak ąś tam wartość m uzealno-poznaw czą dla wąskiego g rona b a daczy dawnych k u ltu r, nie zaś żywą cząstką obecnej rzeczywistości.
N ato m iast ktoś, kto w przeciwieństwie do w spomnianych publicystów wniknie nieco głębiej w sam tek st Konwencji, zwłaszcza zaś zastanowi się n ad im plikacjam i zaw artego w nim ogólnego przesłania, dostrzeże bez tru d u , że jej rzeczyw isty sens jes t o wiele głębszy, sięgający do sa m ego rdzenia naszej współczesności. W ynika to dość jasn o m .in. z treści A rt. 5.a. Konwencji. Zaw arte tam ustalenia n a k ła d ają mianowicie n a p ań stw a będące jej sygnatariuszam i obowiązek prow adzenia polityki „zm ierzającej do w yznaczenia dziedzictwu [...] odpowiedniej funkcji w życiu zbiorow ym ” - czyli m ówiąc inaczej i nieco dobitniej - zapew nienia m u poczesnego m iejsca i aktyw nej roli w kulturze współczesnej.
W ty m m iejscu należy zwrócić uwagę n a bardzo istotny fakt, że to ważne, ogólne przesianie konwencji - być może n a skutek dość zdawko wego ujęcia w erbalnego - rozum iane bywa często w sposób zbyt upro szczony. In terp re tu je się je mianowicie jako wezwanie do włączenia dóbr dziedzictw a kulturalnego i naturalnego w różne okazjonalne i je d nostkowe przedsięw zięcia m ające n a celu realizację wąsko i tradycyj nie p ojętych zadań edukacyjnych czy turystyczno-rekreacyjnych. T y m czasem dojrzalsza refleksja nad głębszym sensem tego przesłania po zw ala dostrzec, że jego praktyczne implikacje oddziaływ ają n a znacz nie szersze obszary naszej społecznej rzeczywistości i m ają dla niej per m anentne, bardziej ogólne, a zarazem o wiele istotniejsze skutki. W sw oim najogólniejszym sensie przesianie konwencji wychodzi mianowicie naprzeciw podejm ow anym o statn io coraz energiczniej, społecznie ogro m nie doniosłym działaniom , zm ierzającym do utrzym ania, a niekiedy n a wet do ponownego wykreow ania w przestrzeni życiowej człowieka wa runków sprzyjających jego intensyw nem u rozwojowi. Nie od dziś bo wiem w iadom o, że is to ta ludzka doznaje bodźców stym ulujących w sposób społecznie pozytyw ny jej rozwój przede w szystkim dzięki stałem u kon tak to w i z pięknie, ciekawie i przyjaźnie uformowanym środowiskiem, bo g a ty m zarów no w wielorakie formy, ja k i m oralnie korzystnie działające treści. Im wyższa będzie więc m ierzona w takich kategoriach jakość środow iska, tym bardziej efektywny, pogłębiony i harm onijny będzie pro ces rozw oju uczuciowego i m entalnego człowieka. Jakość ta n ato m iast, według poglądów współczesnej hum anistyki, zależy w niemałej mierze od sto p n ia udziału w kształtow aniu tego środow iska spuścizny minionych epok i pokoleń. Tw ierdzi się o statn io , że połączenie we właściwy sposób dziedzictw a wieków przeszłych ze zdobyczami doby współczesnej zapew n ia środow isku ludzkiego bytow ania jak o całości tak dla jego optym alnej
jakości istotny, wieloimienny, a zarazem harm onijnie zrównoważony cha rakter.
Przedstaw ione powyżej refleksje nad ogólnym przesianiem Konwen cji w spraw ie ochrony światowego dziedzictw a kulturalnego i n a tu ra l nego unaoczniły, ja k sądzę, z całą wyrazistością jej ogrom ne znacze nie d la działań n a rzecz zachowania lub przyw rócenia wysokiej jakości człowieczego środowiska. Ale nie tylko ten wzgląd uzasadnia sens ist nienia om aw ianej Konwencji i jej wielkie społeczne i polityczne znaczenie. U zasadnia go także fakt, że ostatn io n a skutek niekontrolowanego rozwoju światowej gospodarki wzrosło w zastraszającym tem pie i w d o d a tk u na d użą skalę zagrożenie dla egzystencji wspólnego dziedzictw a kulturalnego i n aturalnego. G lobalne zagrożenia wspólnego do b ra w ym agają zatem wspólnej i w globalnej skali prowadzonej kontrakcji.
W św ietle powyższych rozważań widać więc wyraźnie, że K onw encja nie tylko w yartykułow ała i zaakcentow ała znaczenie dziedzictw a k u ltu ra l nego i naturalnego, nie tylko wskazała n a konieczność włączenia tego dzie dzictw a w żywy obieg współczesnej k ultury światowej, ale wezwała także do poczynienia przez m iędzynarodow ą społeczność energicznych kroków w celu przeciw działania jego degradacji. Dodać jeszcze w ty m m iejscu należy, że w celu ułatw ienia konkretnych działań stw orzyła o n a także od powiednie mechanizmy. W śród nich niepoślednią rolę odgryw a właśnie L ista Światowego Dziedzictwa.
Po tych ogólnych uwagach n a tem a t Konwencji jak o całości przejść teraz możemy do om ów ienia szczegółów związanych z sam ą listą.
Jej podstaw ow ym zadaniem jes t oczywiście rejestracja obiektów uzna nych za d obra o wyjątkowej i powszechnie uznawanej w artości i zna czeniu d la uniw ersalistycznie pojmow anej k u ltu ry ludzkiej. O pracow y w anie i sta ła ak tualizacja tej listy, przede w szystkim zaś rozpatryw a nie i zatw ierdzanie wniosków o wpisanie n a nią kolejnych pom ników , należy do zadań specjalnego grem ium o nazwie M iędzyrządowy K om itet O chrony Światowego Dziedzictwa K ulturalnego i N aturalnego. Tw orzy go 21 przedstaw icieli państw będących sygnatariuszam i Konwencji. W ybiera się ich n a zgrom adzeniu ogólnym sygnatariuszy odbyw anym każdorazowo z okazji sesji zwyczajnych konferencji generalnej ONZ. K adencja w ybra nego w taki sposób przedstaw iciela państw a trw a 6 lat, z tym że co dw a la ta n astępuje drogą kolejnych wyborów w ym iana 1/3 składu kom itetu, czyli 7 członków. D la wczucia się w atm osferę pracy tego grem ium w arto może w tym m iejscu dodać, że n a podstaw ie niepisanej umowy E uropę re
prezentuje n a ogól tylko kilka państw . N a forum obrad S tary K ontynent dysponuje więc n a ogól tylko 1 /4 ogółu głosów.
Ju ż pierw szy skład K om itetu w ybrany w listopadzie 1976 r. ustalił ramow e zasady swej pracy, przede w szystkim kry teria dotyczące wpisu n a Listę Światowego Dziedzictwa. K ryteria te jak o p u nkt wyjścia swo ich u staleń przyjęły oczywiście ogólną definicję dziedzictw a kulturalnego zaw artą w A rt. 1. Konwencji. Jak o obiekty godne m iana dziedzictwa k u lturalnego arty k u ł ten definiuje zabytki architektury, m onum entalnego m alarstw a i rzeźby, grupy zabytkowych budowli, m iejsca i obszary o wartości archeologicznej, a także m iejsca upam iętnione ważnymi w yda rzeniam i historycznym i. W szystkie te obiekty m uszą się oczywiście legi tym ow ać w yjątkow ym i i powszechnie uznawanym i w artościam i emocjo nalnym i, estetycznym i i naukow ym i, n ad to zaś wysokim stopniem au ten tyczności.
N aw iązując do tych ogólnych ustaleń, K om itet - przy udziale ekspertów - p odjął próbę opracow ania szczegółowych, roboczo b a r dziej poręcznych kryteriów um ożliwiających najtrafniejszą kwalifikację obiektów kandydujących do wpisu n a Listę. Przyznać jednak trzeba, że m im o dużych wysiłków k ry teria te są dość ogólnikowe i względne. Uznać to jed n a k w ypada za sta n w pewnym sensie norm alny, a w każdym razie uspraw iedliw iony. Zważyć bowiem należy, że służyć one m uszą ocenie i klasyfikacji m aterii o niezwykle heterogenicznym charakterze.
Nić przew odnią całego system u wartościow ania wyznacza bezsprzecz nie pierw sze kry teriu m . U stala ono zasadę, że obiekty p retendujące do w pisu n a Listę cechować się m uszą „nadzw yczajną, uniw ersalną i po wszechnie uznaw aną w artością i być w ybitnym dziełem umysłu twórczego człowieka” . Z akłada się z góry jak o rzecz oczywistą, że wartość ta nie m oże być zdeprecjonow ana przez nieodpow iednią funkcję obiektu, zly stan zachow ania czy też niewłaściwe otoczenie. Pon ad to rzeczone obiekty spełniać m uszą oczywiście wymóg pełnej autentyczności.
W odniesieniu do konkretnych obiektów ta ogólnikowo sform ułowana „nadzw yczajna, uniw ersalna i powszechnie uznaw ana wartość” w yrażać się może za pośrednictw em różnych bardziej szczegółowych cech charak terystycznych, wyznaczonych w ram ach kolejnych kryteriów.
T ak więc określoną w ten sposób ogólnie w artość m ogą mieć na przykład obiekty obdarzone unikatow ym charakterem , godnym powszech nej uwagi ze względów naukow ych, estetycznych czy też emocjonalnych. Jak o przy k ład tej kategorii obiektów wymienić m ożna groty w A ltam ira
z prehistorycznym i malowidłami naskalnym i - absolutnie jedyne i niepo w tarzalne w swoim charakterze.
W artość ta k ą reprezentować m ogą także obiekty, które nie są w praw dzie unikatow e, odegrały nato m iast isto tn ą rolę wzorców w procesie roz w oju architektury czy urbanistyki w wym iarze globalnym , czy też w skali jakiejś większej części św iata. Jako przykład tego typu obiektu wym ienić m ożna rzymski P anteon czy wzniesiony w roku 1890 przez L. S ullivana drapacz chm ur „W ainw right Building” w St. Louis. O b a w spom niane budynki dały, ja k wiadomo, początek rozlicznym naśladow nictw om i tra- w estacjom ich formy architektonicznej.
Do takiej w artości pretendow ać m ogą także obiekty będące n ajp eł niejszym upostaciow aniem jakiejś znam iennej, rozwojowo i typologicz nie istotnej kategorii budynku. Przykładem może być tu ta j k ated ra w Am iens, reprezentująca w stopniu doskonałym typ katedry gotyckiej.
W artość tak a może być przyznana także szczególnie wym ownym po m nikom ważnych historycznie, lecz dziś już nie istniejących k u ltu r. W y mienić tu m ożna takie obiekty ja k W yspa W ielkanocna, Pom peje i Her kulanum , H a ithabu itd.
W artościam i takim i obdarzone być m ogą także obiekty czy obszary u p am iętniające jakieś ważne w ydarzenia historyczne lub posiadające jak iś związek z w ybitnym i postaciam i, wierzeniami czy system am i filozoficz nym i o znaczeniu św iatowym . M ożna tu wskazać takie przykłady ja k Kościół N arodzenia w Betlejem, Św iątynia K aab a w Mekce czy przylądek C ape C anaveral. O biekty zaliczane do tej kategorii upam iętniać m ogą też epizody historii o zdecydowanie pejoratyw nym znaczeniu. P rzykładem może tu być w yspa Goree u wybrzeża Dakaru, będąca św iadectwem nieludzkich w arunków panujących w X V III w. w centrach h an d lu afrykańskim i niewolnikami, czy też obóz zagłady w Ośw ięcim iu-Brzezince uznany powszechnie za symbol nazistowskiego ludobójstw a.
W artości takie prezentow ać też m ogą obiekty stanow iące wspólne dzieła n a tu ry i człowieka, zwłaszcza jeśli obdarzone są unikatow ym i wa loram i estetycznym i, ja k np. zatoka i w yspa M o nt-S aint-M ichel, wraz z tam tejszym opactwem.
Posługując się takim i kryteriam i K om itet, n a swym dorocznym je siennym posiedzeniu z udziałem doradczym przedstaw icieli ICO M O S (M iędzynarodow a R ad a Ochrony Zabytków ), IUCN (M iędzynarodow a U nia O chrony Przyrody) oraz ICCROM (M iędzynarodowe C en tru m Kon serwacji Zabytków w Rzymie) rozpatruje wnioski o w pisanie n a „Listę
Św iatowego D ziedzictw a” , składane przez rządy zainteresowanych krajów . W nioski te opracow ane być m uszą według ustalonych zasad i uzasadnione obszerną d o k u m en tacją opisową, rysunkow ą i fotograficzną. R ozpatry wane są one oczywiście łącznie z recenzjam i opracowanym i n a zlecenie K o m itetu ju ż z dużym wyprzedzeniem czasowym przez wybitnych eks pertów nom inow anych n a ogół n a podstaw ie rekomendacji ICOM OS. Po obszernej dyskusji ostateczn a decyzja o pozytyw nym lub też negatyw nym załatw ieniu wniosku zap ad a drogą glosowania.
Scharakteryzow ane powyżej krótko, bardzo wygórowane kryteria w pisu n a Listę spełniły do 1998 r. 582 zabytki rozsiane n a obszarach 114 państw .
S ta ra n ia o uzyskanie d la T o ru n ia sta tu su zabytku dziedzictw a św iatowego rozpoczęto z inicjatyw y miejscowych związków twórczych i kultu raln y ch , przy znaczącym udziale środow iska uniwersyteckiego z ówczesnym rektorem prof. Sławomirem K alem bką n a czele, ju ż w roku 1991. Pełnego rozm achu nabrały one jed n ak dopiero pod koniec 1995 r. W tedy to w spom niana inicjatyw a lokalna, po uzyskaniu po p a rcia kilku krajow ych gremiów fachowych, przede wszystkim Polskiego K o m itetu N arodowego ICO M O S, p rzejęta została oficjalnie przez M ini sterstw o K ultu ry i Sztuki. Z jego upow ażnienia ówczesny Generalny K onserw ator Zabytków R P, prof. A ndrzej Tomaszewski, podjął w tej spraw ie oficjalne działania. W ram ach wstępnego etap u tych działań p o w stała w ym agana, o bszerna dokum entacja opracow ana n a zlecenie G eneralnego K onserw atora R P przy finansowym poparciu władz m ia s ta T orunia, przez Zakład K onserw atorstw a W ydziału Sztuk Pięknych UM K w T oruniu. N astępnie oficjalny wniosek M inisterstw a K ultury i S ztuki, wraz ze w spom nianą dokum entacją, przedstaw iony został przez prof. A. Tomaszew skiego K om itetow i Dziedzictwa Światowego w Paryżu. Dzięki jego energicznym staran io m , w spieranym przez Polski K om itet do Spraw UN ESCO oraz przewodniczącego Polskiego K om itetu Narodowego IC O M O S prof. K rzysztofa Pawłowskiego, wniosek przebrnął pomyślnie przez w szystkie w stępne procedury. Skutkiem tego już niebawem, bo 4 X I 1997 r., włączony on został do porządku dorocznej sesji roboczej K o m itetu , odbyw ającej się ty m razem w N eapolu. Po zapoznaniu się z rekom endacją prof. A. Tomaszewskiego i bardzo pozytyw ną recenzją prof. Jo n a sa G lam ży z Litwy oraz po przeprowadzeniu m erytorycznej dys kusji, K o m itet w jednogłośnym praw ie głosowaniu zaakceptował wniosek o w pisanie T o ru n ia n a Listę Światowego Dziedzictwa. T ym sam ym uznał
trafność argum entacji uzasadniającej wniosek i jej pełną zgodność z literą i duchem praw ie wszystkich kryteriów ustanow ionych w instrukcji kwa lifikowania zabytków do wpisu n a w spom nianą listę. A rgum entację tę, stanow iącą najisto tn iejszą część dokum entacji towarzyszącej wnioskowi, przedstaw ić m ożna w najw iększym skrócie następująco:
W X III i XIV w. m ial miejsce proces rozprzestrzeniania się osadnictw a miejskiego n a dotąd nie zurbanizow ane obszary południow o-w schodniej części szeroko pojętego pobrzeża Bałtyku. Było to zjawisko stanow iące ważny epizod historii średniowiecznej Europy. W trakcie przebiegu tego procesu w sposób niezwykle twórczy rozwiązywano problem y rozmierza- nia, przestrzennego kształtow ania i zasiedlania pow stających wówczas m iast. Jednocześnie na podstaw ie zachodnioeuropejskich wzorców two rzono system y praw no-ustrojow e, regulujące ich życie społeczne, poli tyczne i gospodarcze. W początkow ym etapie tego procesu założony został T oruń, jak o pierwsze m iasto w rozległym regionie dzisiejszej Polski Północnej. N adany m u w roku 1233 przywilej miejski m ial być wzor cem d la m iast, których założenie planow ano w następnej kolejności. W ten sposób przykład T orunia oddziałał n a dziesiątki m iast pow stających nie tylko n a obszarach dzisiejszej Polski Północnej, ale także w regionach ościennych, i to zarów no pod względem praw no-ustrojow ym i społecznym, ja k i urbanistyczno-architektonicznym .
T oruń jak o złożona z trzech części - Starego i Nowego M iasta oraz za m ku krzyżackiego - kom pozycja urbanistyczna jes t ciekawym przykładem dość rzadkiej formy średniowiecznej aglom eracji osadniczej. Łączy w sobie bowiem w sposób bardzo oryginalny,' a zarazem udany, cechy nadrzecz nego m ia sta portowego (Stare M iasto), m iasta podw ójnego (S tare i Nowe M iasto łącznie), z cechami m iasta sprzężonego z zam kiem . Podkreślić przy ty m należy, że aglom eracja ta zachowała w stan ie oryginalnym wiele ważnych i zupełnie unikatowych elementów swej urbanistycznej stru k tury, ja k n a przykład gotyckie m ury graniczne oddzielające od siebie po szczególne działki mieszczańskie.
S tąd też zachowany w stan ie zbliżonym do pierw otnego unikatow y układ przestrzenny T orunia uznać należy za niezwykle cenne źródło m a terialn e do dziejów rozwoju m iast w średniowiecznej Europie i w ybitne dzieło twórczego um ysłu człowieka.
W artość tego zespołu podnosi dodatkow o jego harm onijne zespolenie z otoczeniem , które od południa, od strony k o ry ta rzeki W isły i łęgowego
lasu zam ienionego w rezerw at przyrodniczy „K ępa Bazarowa” , m a nie tylko duże walory estetyczne, ale zachowało także wiele cech krajobrazu historycznego z okresu średniowiecza. E lem entam i w spółkształtującym i korzystnie otoczenie krajobrazow e zespołu są nadto: chroniony obszar ujścia rzeki Drwęcy do W isły n a wschodzie oraz duże kompleksy lasów m iejskich n a zachodzie i północy. Łączą się one korzystnie n a granicy m ia sta z parkam i i skw eram i XIX i XX~wiecznych przedmieść.
W sum ie więc T oruń jak o zabytek urbanistyki i architektury spełnia całkowicie w arunki kry teriu m nr 1 oraz 2 i 3 wytycznych wpisu n a Listę. P rzypisać m u mianowicie m ożna „w yjątkow ą wartość uniw ersalną” , a zarazem rolę istotnego wzorca w procesie kształtow ania się architektury i urb an isty k i n a znaczącym obszarze kulturow ym . N adto zaś uznać go m ożna za p rzykład bardzo rzadko spotykanych rozwiązań urbanistycz nych.
T oruń jak o zabytek urb an isty k i i architektury - niezależnie od wy sokiego sto p n ia sam odzielności zastosowanych tu rozwiązań form alnych - ujaw nia także działanie wpływów przodujących ośrodków kultury i sztuki europejskiej z B rugią, G andaw ą i Lubeką n a czele. W pływy te ob jaw iają się częściowo w układzie urbanistycznym , przede wszystkim południowej, nadrzecznej części S tarego M iasta. Głównie jednak w układzie przestrzen nym i elem entach architektonicznych wielu gmachów, z R atuszem S taro m iejskim n a czele, uznaw anym powszechnie za najw spanialszy przykład średniowiecznej budow li tego typu w Europie Północnej. T oruń uznać więc należy za wymowny dowód istnienia n a obszarze dzisiejszej Polski Północnej zjaw iska w ym iany i twórczej adaptacji doświadczeń artystycz nych m iędzy poszczególnym i regionam i europejskim i, przede wszystkim zaś za wyjątkow e św iadectw o istnienia ogólnoeuropejskiej w spólnoty kul tu raln ej m iast hanzeatyckich. O dpow iada to wym aganiom staw ianym za b ytkom p reten d u jący m do wpisu n a Listę przez kryterium tir 2 w spom nia nej instrukcji.
W przypadku T o ru n ia oryginalne i unikatowe są nie tylko cechy zespołu jak o całości, ale także znam iona stylowe poszczególnych bu dowli tworzących jego tkankę architektoniczną. Większość tych budowli przyczyniła się do rozwoju ogólnych cech architektury gotyckiej w szeroko p o jęty m regionie. Przykładow o wskazać tu m ożna n a n astępujące zabytki: - zam ek krzyżacki, który pow stał jak o pierw sza m urow ana budow la wa row na n a terenie P ru s i sta l się początkow ym ogniwem procesu roz
wojowego inkastelowanej siedziby zakonnego konwentu krzyżackiego - ty p u architektonicznego zupełnie wyjątkowego w dziejach a rch itek tu ry m ilitarnej doby średniowiecznej;
- kościół Najświętszej M arii Panny, którego pionierskie n a naszym terenie rozw iązania architektoniczne, zwłaszcza układ przestrzenny, znalazły w spaniałą kontynuację m .in w budownictwie G dańska;
- system um ocnień miejskich, zwłaszcza warownych bram , naśladow any w wielu innych m iastach regionu;
- R atusz Starom iejski, który w sposób nigdzie indziej nie spotykany, ar tystycznie nato m iast niezwykle udany, łączy w sobie rozm aite funkcje - nie tylko sądowe, adm inistracyjne i reprezentacyjne, ale także handlowe; - dom y m ieszkalne, które stanow ią jeden z najw iększych, a przede wszy stk im najlepiej zachowanych zespołów miejskiej, gotyckiej, architek tu ry mieszkalnej w Europie Północnej. W iele z nich zachowało ory ginalne układy w nętrz, łącznie z takim i elem entam i w yposażenia ja k drew niane stropy, schody, m alowidła ścienne itd ., a także rozplano wanie zabudow y całej działki. R eprezentują one specyficzną odm ianę średniowiecznego „dom u - spichrza” i stanow iły wzorzec d la budow nictw a mieszkaniowego w wielu później założonych m iastach regionu i obszarów ościennych, m .in. Warszawy. W tym sensie T oruń, jako zespól urbanistyczno-architektoniczny, odpow iada więc kryterium n r 2 i 4 w spom inanych ju ż wyżej wytycznych, gdyż jego gm achy „w ywierały znaczący wpływ n a rozwój architektury w regionie” , jednocześnie zaś „stanow iły św iadectwo lub jeden z najbardziej charakterystycznych wzorów danego typu budowli” .
W X III w. T oruń, ze względu n a swoje położenie nad głów nym szlakiem w odnym regionu oraz bezpośrednie sąsiedztwo sprzym ierzonego początkow o z Krzyżakami Mazowsza, odegrał bardzo w ażną rolę bazy wyjściowej i zaopatrzeniow ej w procesie podboju, chrystianizacji i kolo nizacji Prus. N astępnie stal się szybko głównym pośrednikiem w hanze- atyckim handlu z E u ro p ą Północną i W schodnią. Byl też w tej części E uropy najw ażniejszym ośrodkiem kształtow ania się poczucia tożsam ości stanowej m ieszczaństw a i jego społecznych, kulturalnych i politycznych aspiracji. Rychło sta! się też głównym ośrodkiem mieszczańskiej i ry cerskiej opozycji, której działania doprowadziły ostatecznie do kryzysu i u p ad k u zakonu krzyżackiego i jego p aństw a w Prusach. Główne epizody tych wszystkich doniosłych wydarzeń, zm ieniających w sposób zasadniczy
stosunki polityczne w Europie, miały miejsce właśnie w Toruniu. W spo m nieć w ty m m iejscu też trzeba, że w roku 1473 urodził się w T oruniu, w zachow anym do dziś dom u, Mikołaj K opernik, i tu ta j spędził la ta swego dzieciństw a i wczesnej młodości. M iasto było więc środowiskiem, które w znaczącej mierze ukształtow ało osobowość jednego z najw iększych ge niuszów ludzkości.
W obliczu w szystkich tych faktów stwierdzić można, że T oruń byl „zw iązany z ideam i lub wierzeniam i, w ydarzeniam i lub osobistościam i o ogrom nej wadze i znaczeniu historycznym ” , co odpow iada kryterium n r 6 w ytycznych w pisu n a Listę.
U zupełniając powyższe informacje, przypom nieć i podkreślić jeszcze trzeba, że:
- zespól starom iejski T o ru n ia zachował prawie w całości pierw otną organizację przestrzenną, wyraźnie w yodrębniającą się z kontekstu jego m łodszych dzielnic;
- zachowane w ram ach tego zespołu zabytki architektury legitym ują się im ponującym poziom em artystycznym i wysokim stopniem orygi nalności;
- su b stan cję zabytków urbanistyki ja k i architektury cechuje bardzo wy soki procent autentyczności;
- w alory artystyczne całego zespołu podnosi malowniczość otoczenia k raj obrazowego.
J a k ju ż wyżej w spom niano, K om itet Światowego Dziedzictwa uznał w całej rozciągłości słuszność przedstawionej powyżej w skrócie argu m entacji i m ocą jego uchwały T oruń, jak o drugie po Krakowie pol skie m iasto średniowieczne, w pisany został n a Listę Światowego Dzie dzictw a, sta ją c się tym sam ym , według tradycyjnej i nieco patetycznej form uły językowej UN ESCO, „dobrem kultury o wyjątkowej, uniwer salnej wartości, które w ym aga zachowania dla dobra całej ludzkości” . W ten sposób ran g a toruńskiej Starów ki zyskała ostateczne, oficjalne, m iędzynarodow e uznanie swojej wysokiej wartości zabytkowej. W erdyk tem najw yższych m iędzynarodow ych autorytetów , o p arty m na drobia zgowych i poddanych surowej weryfikacji analizach historycznych, este tycznych i konserw atorskich, zajęła ona zaszczytne miejsce obok takich w spaniałych i szeroko znanych zespołów zabytkowych ja k śródm ieścia Rzym u, Florencji, Sieny, G renady, Kordoby, Paryża, Aw inionu, Lubeki czy P ragi.
T ak wielkiego w yróżnienia mierzonego w skali ogólnoświatowej, po tw ierdzonego najw yższym au to ry tetem oficjalnego, m iędzynarodowego grem ium fachowców, T oruń nie uzyskał chyba do tąd w żadnej innej sferze życia kulturalnego, naukowego czy gospodarczego. P rzydaje ono m iastu wielu splendorów , przyczyniać się będzie też niew ątpliw ie do jego skutecz nej prom ocji, jednocześnie jednak stanow ić będzie zarów no dla władz ja k i całej lokalnej społeczności wielkie i bardzo odpow iedzialne zobowiązanie do dalekowzrocznych, energicznych i odpowiedzialnych działań n a rzecz zachow ania i w yeksponow ania jego wyjątkowych walorów zabytkow ych.