• Nie Znaleziono Wyników

Praca Nałkowskiej nad powieściami w świetle "Dzienników"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Praca Nałkowskiej nad powieściami w świetle "Dzienników""

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Włodzimierz Wójcik

Praca Nałkowskiej nad powieściami

w świetle "Dzienników"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/2, 555-576

(2)

PRACA NAŁKOWSKIEJ NAD POWIEŚCIAMI W ŚWIETLE „DZIENNIKÓW”

1

W posiadaniu pani H anny Nałkowskiej, znanej artystki-rzeźbiarki, znajdują się D zienniki jej zmarłej siostry, Zofii. Prowadząc studia nad twórczością autorki Granicy, piszący te słowa, dzięki uprzejmości p. H an­ ny Nałkowskiej, uzyskał dostęp do rękopiśmiennego zbioru D zienników oraz możliwość poczynienia licznych wypisów z ich tekstu. M ateriał za­ w arty w Dziennikach okazał się rewelacyjny, toteż jego rychłe udostęp­ nienie badaczowi historii literatu ry polskiej w. XX staje się nieodzowne. Nim jednak całość doczeka się filologicznego opracowania i publikacji — a spraw a ta, z uwagi na ogrom m ateriału, wymaga i czasu, i niemałego nakładu pracy — w arto podać bodaj w stępną inform ację o zawartości

Dzienników.

Nałkowska prowadziła D zienniki od r. 1899 systematycznie niemal do samej śmierci. Zachowane luźne k a rty (nazwane przez pisarkę Strzępam i

dziennika) wskazują, iż już w r. 1898 dokonywała tego rodzaju zapisów —

m iała w tedy lat czternaście.

Tekst D zienników napisany jest w kilkudziesięciu zeszytach 16 i 36- stronicowych lub w 200-stronicowych tzw. brulionach (papier bezdrzew- ny), form atu większego niż standardow y zeszyt szkolny. Stosowała N ał­ kowska atram ent niebieski, fioletowy rzadko oraz bardzo często zielony lub bladozielony. Pisała starannie, czytelnym rondem, tak iż filologicz­ ne odczytywanie tekstu w zasadzie nie jest zbyt trudne. Tzw. Strzępy

dziennika m ają dwie redakcje: jedną daw ną (luźne k arty zeszytu lub kil-

kustronicowe zszywki), drugą opracowaną przez autorkę n a podstawie pierwszej i przepisaną na czysto. W tej ostatniej redakcji widać zmiany w stosunku do tekstu pierwotnego. Zwłaszcza w zeszytach odnoszących się do Okresu sprzed I w ojny światowej można zauważyć częste stylis­

(3)

tyczne poprawki lub skreślenia dokonane w latach późniejszych ołów­ kiem, zapewne z myślą o w ydaniu tekstu. K orekty rzeczowe są m inim al­ ne. W obrębie poszczególnych zeszytów prowadziła Nałkowska (nie zaw­ sze jednak konsekwentnie) ołówkiem lub atram entem num erację stron lub k art (cyfry arabskie). Poszczególne kolejne zeszyty roboczo opatry­ wała num eracją rzym ską na okładkach. Prowadząc zapisy podawała zwy­ kle nazwę miejscowości (często ulicę lub nazwę hotelu, w którym miesz­ kała), dzień, miesiąc i rok (ten często w formie skróconej, np. ,,914 r.”, „32 r .”). Poszczególne tom iki nie zawsze odnosiły się do jednego tylko roku, często obejmowały okres szerszy. Tak tedy zeszyt opatrzony num e­ rem XV zawiera zapisy z lat 1910, 1911 i 1912; inne, grubsze, tak są n a­ sycone treściowo, -iż obejm ują okres zaledwie p aru miesięcy (np. zeszyt XXXIV, w którym pierw szy zapis pochodzi z 2 III 1934, a ostatni z 21 V tegoż roku).

U jm ując rzecz generalnie: zeszyty I-XX obejmują zapiski Nałkowskiej do końca r. 1918, X XI-XL do sierpnia 1939 roku. Zeszyt XLI jest przeło­ mowy — pisze w nim autorka Granicy o ostatnich dniach niepodległości, wrześniowej tułaczce i początkach okupacji hitlerow skiej w Warszawie. W czasie w ojny oraz po jej zakończeniu kontynuow ała systematycznie pracę nad D ziennikam i \ używając przeważnie szarych cienkich zeszy­ tów.

Początkowo przedm iotem uwagi Nałkowskiej były stosunki panujące w rodzinie oraz nauka na pensji pani Hoene i w Latającym U niw ersyte­ cie. Dużo miejsca poświęciła walce swego ojca, Wacława, z konserw atyz­ mem, wielkiemu przyw iązaniu do siostry, Hanny; wiele k art D zienników przesyconych jest ogromną miłością do matki, A nny z Szafranków. Za­ pisywała ty tu ły przeczytanych książek — z czasem notatki te rozrastały się w obszerne recenzje i wyczerpujące oceny. Stąd też są D zienniki ko­ palnią m ateriału dotyczącego „św iata książek” autorki Hrabiego Emila. Do r. 1914 zafascynowana była pisarka problem atyką życia kobiet, co znajduje dobrą dokum entację w zanotowanych wówczas uwagach. Młoda Nałkowska mówi o swych sym patiach i przyjaźniach, wśród których na­ zwisko Heleny Radlińskiej, późniejszej Boguszewskiej, pojawia się dosyć często. W ymieniając osoby żyjące, stosowała przeważnie kryptonim y skła­ dające się z pierwszych liter im ienia lub nazwiska. W latach późniejszych kryptonim y te starannie rozwiązała, umieszczając pod tekstem odpowied­ nie nazwisko lub imię i nazwisko. Z D zienników poznajem y najw ybitniej­ sze osobistości życia politycznego i społecznego, naukowego, k u ltu ralne­ go, literackiego pierw szej połowy w. XX, wiele w ydarzeń w k raju i za

1 W zm iankę o o sta tn ich D z ie n n i k a c h N a łk o w sk iej p od ał W. M a c h w a r ty ­ k u le Z „ Z e s z y t u w c z a r n e j o p r a w ie " („N ow a K u ltu ra ” 1955, nr 51/52),

(4)

granicą. O tym jednak w niniejszej rozprawie pisać — ze względu na brak miejsca — nie możemy. Niech w ystarczy tylko m ała wzmianka.

Planując przeprowadzkę na ulicę Podchorążych 101, Nałkowska do­ konała interesującego zestawienia osób, które gościła w mieszkaniu przy Marszałkowskiej 4. Pisze na ten tem at w Dziennikach (29 IX 1936) na­ stępująco:

n iep rzeliczon e m asy lu d zi b y ły w ciągu ty ch o siem n astu lat w tym salon ie. N iech aj przypom nę: Ż erom ski, W eyssen h off, O strow ska, D a n iło w sk i, B u k o w iń ­ ski, W acław W olski, B oh ow ityn , M aciej W ierzbiński, Ż urakow ska, E jsm ond — z um arłych, a z żyjących: S taff, S ieroszew sk i, B oy, Strug, Irzyk ow sk i, K aden, W ielopolska, A rtur Górski, K ołaczk ow sk i, Borow y, Iłła k o w iczó w n a , L echoń, T u ­ w im , D u n ik ow sk i, P uszet, L enc, Iw a szk iew icz, W ierzyński, G ryd zew sk i, P a ra n - dow ski, W ittlin, M orsztyn, C horom ański, R ytard, S ło n im sk i, D ąbrow ska, K u n ce­ w iczow a, Szelburg, W ysocka, Starska, G orczyńska, G rabow ski, Szyfm an , O rdyń- ski, C haberski, D ąbrow olska, B ogu szew sk a (jako H ela), N aglerow a, M elcer, Z a ­ górska, K u szelew sk a , S tefa n ia Z ahorska, n a w et R abska i Słom czyń sk a, J ellen ta , B elm ont, G um plow icz, U jejsk i, R zym ow ski, Z aw istow sk i, A nt. D obrow olski, W ł. S p asow sk i, L en cew icz, H ry n iew ieck i, M elcer, S zym an ow sk i, K ranc, U rsztajn, A lten b erżan k a, R abow ska. W pew n ej epoce: Boerner, M iedziński, K o ściałk ow sk i, B elin a -P ra żm o w sk i, Fr. A nusz, Barlfcki, M oraczew ski, G órecki, D reszer, L itw i- now icz, Z am orski, M ü h lstein , D aszyński, U lan ow sk i, a tak że W arski, W ró b lew ­ ski, B ron iew sk i, Staw ar, W att, Stande, W olica. Z p óźn iejszych : C zerw iński, S ta ­ n iew icz, Jęd rzejew icz Janusz, B eck, F ilip ow icz, B aranow ski.

Spośród cudzoziemców Nałkowska wymienia Erenburga, Krleżę, Cazi- na, Jean-A ubry. Gdy chodzi o aktualne kontakty towarzyskie, wskazuje na Schulza, Gombrowicza, Rudnickiego, Łaszowskiego, Pietrzaka, Miciń- skiego, Szemplińską i Brezę.

Szczególnie ciekawą dokumentację zawierają partie D zienników tra k ­ tujące o życiu w Polsce międzywojennej: stosunek pisarki do w arstw rzą­ dzących — tak bardzo krytyczny w jej powieściach — nabiera tu akcen­ tów satyrycznych i oskarżycielskich.

Niepodobna objąć w zwięzłym szkicu inform acyjnym całego bogactwa

Dzienników. Muszą one być i będą przedmiotem niejednego jeszcze stu­

dium. W niniejszym pragnę się ograniczyć jedynie do przedstaw ienia materiałów dotyczących głównego n urtu twórczości literackiej autorki

Dzienników, tj. twórczości powieściowej.

2

Są tedy D zienniki autorki Granicy, po pierwsze, szkołą jej pisarstwa, obserwacji życia i stylistycznego doskonalenia. Prowadzone jeszcze na długo przed powieściowym debiutem Nałkowskiej, przygotowywały go w jakimś sensie. Jako swoisty brulion pracy twórczej, zawsze tow arzy­ szący autorce, naw et w chwilach ciężkich (m. in. przez całą okupację),

(5)

i najbardziej pieczołowicie chroniony, D zienniki stanowiły bazę m ateria­ łową kolejnych jej powieści, nowel, czy też „charakterów ” oraz rep o rta­ ży. Czerpała stam tąd w rozm aitym stopniu — opisy, charakterystyki po­ staci, zanotowane ,,na gorąco” dialogi lub znam ienne w yrażenia i związ­ ki frazeologiczne. O tej D zienników funkcji pisała zresztą dość wyraźnie, i to kilkakrotnie. Jasną jest rzeczą, iż mówiąc tu o bazie m ateriałowej dla powieści, m am y na myśli „surowiec” lub „półfabrykat” — w ykorzystany przez pisarkę m ateriał ulegał bowiem bardzo skomplikowanej obróbce artystycznej i przetworzeniu.

Po w tóre, analiza D zienników upoważnia do twierdzenia, iż powieści Nałkowskiej osadzone są bardzo mocno w autentycznych realiach otacza­ jącej rzeczywistości i w przeżyciach psychicznych pisarki. Stąd też może­ m y mówić o autentyzm ie w jej powieściach, co zresztą ma swoje odbicie w teoretycznych wypowiedziach Nałkowskiej (zob. tom Widzenie bliskie

i dalekie). W tym miejscu koniecznie musim y się zastrzec, że nie „poma­

w iam y” Nałkowskiej o fotografowanie rzeczywistości zewnętrznej lub w ew nętrznej, psychicznej. A utorka Granicy była od tego bardzo daleka zarówno w teorii jak i w praktyce twórczej.

Po trzecie, z racji systematyczności i sumienności zapisów D zienniki stanowią nieoceniony dokument, pozwalający w w ielu w ypadkach odpo­ wiedzieć na pytania, kiedy i w jakich Okolicznościach zrodził się pomysł powieści, ty tu ł itp., kiedy Nałkowska rozpoczęła pracę nad danym utwo­ rem, jak przebiegał proces twórczy, jakie okoliczności w ew nętrzne i ze­ w nętrzne zakłócały norm alny tok pracy.

Po czwarte, dzięki Dziennikom możemy śledzić stosunek samej pisar­ ki do w łasnej twórczości — w yrażony z perspektyw y lat; dowiadujemy się, które swoje powieści ceniła najbardziej, a wobec których przyjm ow a­ ła postawę dystansu. W Dziennikach ujaw niła autorka Granicy w łasny stosunek do sądów k ry ty k i literackiej o swej twórczości — z pewnymi ocenami zgadzała się w pełni, w stosunku do innych miała zastrzeżenia. Jest rzeczą charakterystyczną, iż zwykle nieufna była względem ocen po­ zytywnych lub zdawkowych, co dobrze świadczy o jej autokrytycyzm ie. Po piąte wreszcie, stanowią D zienniki rzeczywisty magazyn doku­ mentów mówiących o politycznych, społecznych, ideologicznych poglą­ dach Nałkowskiej — niebagatelne źródło posiłkowych argumentów do

analizy powieści autorki W ęzłów życia. 3

Formowanie się Lodowych pól, które później (1906) zostały w ydane ja­ ko pierwsza część powieści pt. Kobiety, zaczęło się dość wcześnie, bo oko­ ło 1899— 1900 roku.

(6)

Scena początkowa Lodowych pól posiada w Dziennikach swą wcześ­ niejszą „wersję zarodkową” w zapisie z 14 VI 1900:

Przed oknam i sk ąp an e w słońcu cicho szem rzą akacje, bzy i jaśm in y, św iergocą ptaki, z łą k i z rzadka od zyw a się p ółgłosem żaba. N ie d oznaję z w y ­ k łeg o św ią teczn eg o sm utku, je st m i rozkosznie, choć m am ból głow y.

P tak i zam ilk ły, w iatr u sta ł — tak a cisza. W około pusto, gorąco, łąk a s r e ­ brzy się od słońca. M ogłabym się rozebrać i naga p ołożyć w w ilg o tn ej tra w ie — n ie m a nikogo. [...] C h w ilam i jakiś p tak szczebiocze tak cicho, jak b y szeptał. Nad dom em p rzelatu je w ron a i kracze. P rzez okno zobaczyłam d w ie w ilg i, g o ­ n ią ce się m iędzy sosnam i. C hce m i się w y ć i p łakać ze szczęścia.

G dzie zw rócę oczy, w szęd zie p ęk i niezap om in ajek , ułożon ych w b u k iety z ja sn y m i p o w iew n y m i paprociam i, b ła w a tk i i p o ln e róże, bratki i pow oje, jask ry i dzw onki. C ały p u sty dom za sta w iła m buk ietam i.

Grałam trochę, ale nie chcę mącić tej ciszy lasu — melodią. Śpiew p ta­ ków — to cudowna muzyka bez melodii, najw ykw intniejsza, jej dźwięki są piękne sam e przez się, bez powiązania, bez rytmu.

J ak i czar, jak i czar, o Boże! Czy ja b yłam k ied y taka szczęśliw a? P ójdę p ołożyć się na tra w ie — słuchać, patrzyć i m yśleć.

Również sceny spotkań z Januszem w Kosowie, gdzie Janka Derno- wiczówna spędza u swej koleżanki w akacyjne miesiące, m ają swoje źró­ dło w Dziennikach (31 VIII 1900).

Dodatkowe światło na nasze rozważania rzuca notatka Nałkowskiej z 22 VII 1901:

Łódki, siela n k a z W itoldem [W ojciech ow sk im , sąsiad em z W ołom ina], w sz y stk ie sp raw y i sm u tk i zeszłego la ta m in ęły bezp ow rotn ie.

My dzisiaj powiemy, że jedynie przycichły — ożyły bowiem za lat trzy jako sceny i motywy w drukowanych przez „Praw dę” Lodowych po­

lach oraz w Kobietach.

Inny wreszcie, dość obszerny zapis (z 24 V 1902) rozwinie się w K obie­

tach w scenę w izyty Janki u eks-kokoty, Wieloleskiej.

P an i N arbut — to typ dosyć orygin aln y. B yła ubogą n a u czy cielk ą , p oznała m ilion era, m iała szczęście obudzić w nim straszn ą m iłość i w y sz ła za niego. N ie jest p iękna, a le b yw a zu p ełn ie ład n a i m a w d zięk : szczupła, w y so k a b lo n ­ d yn k a o drobnych, dosyć p ra w id ło w y ch rysach, m a m an ierę okropną szc z e ­ rości, trzp iotow atości, dobroci. Gada bez ustanku, bez w y tch n ien ia , o sob ie i o m ąd rych rzeczach — głupio, ale n ie b ez p ew n ej su b teln ości. C ałym i dniam i b ierze lek cje, m ó w i w ielo m a językam i, zna różne litera tu r y — i d latego zd aje jej się, że jest w y k szta łco n a . K łóci się często, upiera, krzyczy, później u śm iech a się p oczciw ie, przeprasza, że dużo gada, ale n ie m oże się p ow strzym ać, i znow u gada na now o — długo, n iezm ordow anie. P ow ied ziała m i sam a: „pew na jestem , że k ażdy m y śli o m nie: sym p atyczn a kobieta, ale jak n ajd alej od n iej, jak n a jd a lej!”

Mąż jej — ten w sp a n ia ło m y śln y p o w ieścio w y m ilion er — jest zn ow u m a ło ­ m ów n y, b iern ie uprzejm y, zakochany w sw ym ogrodzie, różach, ptak ach (m iesz­ ka ją n ieco za m iastem ).

(7)

B y ł to cały raut. N arb u tow a m a a m b icję urządzić u sie b ie salon literack i i eu ro p ejsk i; b y ło ja k ieś m a łżeń stw o a n g ielsk ie, ja k a ś pani, n ie m ów iąca też po p olsk u , troch ę to w a r z y stw a od D aw id ów , M atu szew sk i, który uczy N arb u to- w ą filo z o fii in d y jsk ie j, i S iero szew sk i. [...]

P rzy stole, za sta w io n y m i za sy p a n y m k w ia ta m i, jak za rzym sk ich czasów , przyszło m i na m y śl, że oto ta cy lu d zie m ądrzy i sp ołeczn i, jak D a w id o w ie, M a tu szew sk i, S iero szew sk i, K orycki, G oldring, ja — sied zim y tu zebrani przy dobrej k o la c ji u m ilio n eró w , teo rety czn ie naszych w rogów , i słu ch a m y cier p li­ w ie g łu p ieg o p a p la n ia zarozu m iałej p a rw en iu szk i; zrobiło m i się w sty d za nas w sz y stk ic h — a le starałam się o tym n ie m y śleć.

Również zagadkowy ty tu ł powieści Lodowe pola znajduje dostateczne w yjaśnienie w Dziennikach. Już 27 XII 1899 w yznaje pisarka:

Gdy doznam jed n o cześn ie w ra żeń p rzyk rych i p rzy jem n y ch , to m o je u sp o ­ so b ien ie n ie jest ich w y p a d k o w ą . J estem jed n o cześn ie i sm utna, i u sz c z ę śli­ w ion a. I to, że m ogą żyć w e m n ie naraz dw a sp rzeczn e uczucia, św iad czy, że nic m n ie jeszcze n ie porusza do dna, że g łęb sze w a r stw y m ej duszy śpią. W ydaję się sob ie podobna do tundry, gd zie la tem i zim ą pod w ierzch n ią w a r stw ą leży lód.

W dalszych zapisach pow tarzają się następujące związki frazeologicz­ ne, mające określić stan duchowy kobiety: 23 IV 1903 — „lodowa m ar­ tw ota”, 16 i 26 VII t. r. — „lodowe p o la”. 25 VIII 1903 Nałkowska na dwa lata praw ie przeryw a pisanie Dziennika, a po odnotowaniu pod datą 6 V 1905 kilku relacji znów zamilknie na okres prawie czterech lat. W tym czasie pow stają Lodowe pola, K obiety i Książę oraz Rówieśnice.

Po kilkuletniej przerw ie Nałkowska ponownie podjęła, tym razem już system atycznie i bez dłuższych przerw, pisanie D zienników. Możemy te­ dy, począwszy od r. 1909, znów bezustannie śledzić postęp jej pracy twórczej, ustalać chronologię pow staw ania dzieł, poprawek i przeredago- wań tekstów.

Dnia 28 IV 1909 Nałkowska zanotowała w D zienniku m. in. pierw ­ szą w zmiankę o nowej powieści:

Ta p o w ieść, k tóra m i się o b ecn ie zaczyna, b ędzie m ia ła za m o ty w zasad ­ n iczy n ieb ezp ieczeń stw o rzeczy dobrych, jak o najgorszej form y zła. J est to z a ­ g a d n ien ie, k tóre osta tn im i czasy n a jw ięcej m i dostarcza m o ty w u rozm yślań.

Zapis z 24 VIII t. r. inform uje, iż Nałkowska zaczyna przepisywać utwór, którego bohaterka ma mieć na imię Teresa. Sprawa musiała nie iść dość gładko (przeszkodził zapewne autorce w yjazd z bogatą panią Florą Epstein do Włoch w okresie 19 III — 5 V 1910), a powieść ulegać wielu przeróbkom, skoro dopiero pod datą 4 X 1910 czytamy, iż „wczo­ raj wieczorem” skończyła Narcyzę.

J eżeli praw dą je st, że k o n iec w ie ń c z y dzieło, to b ęd zie m oże u ratow ana. N ie czu ję żadnej du m y, jak to b yło po sk oń czen iu R ó w ie ś n ic .

(8)

O spadku sił twórczych i chwilowym kryzysie w arsztatu pisarskiego sądzimy na podstawie zapisu z 24 XI 1910, w którym brzmi nuta rozdraż­ nienia.. Parę dni później (5 XII) zanotowana została cenna dla genezy

Narcyzy informacja:

P rzyjech ała Z osia V illau m e, której n ie w id ziałam w ię c e j niż dw a lata. C zerpałam z n iej różn olite p ięk n ości do m oich książek . N iek tó re rzeczy p o k u ­ tu ją n aw et w N arcyzie.

Wreszcie w tydzień potem (12 XII 1910) Nałkowska k w itu je ukazanie się w Warszawie oczekiwanej z druku powieści, która już od miesiąca w Krakowie jest w sprzedaży („Ładna winieta Młodzianowskiego patrzy sennymi oczami z w itryn księgarskich”).

4

Węże i róże, ostatnia z napisanych przed pierwszą w ojną światową

powieści Nałkowskiej, powstawała w atmosferze swoistego przesilenia warsztatowego. Rezultatem tego przesilenia jest obecność w Wężach i ró­

żach wcale rozbieżnych tendencji stylistycznych. O dnajdujem y więc

w tym utworze relik ty minionej epoki, takie jak estetyzm, „kwiecistość” i „ozdobność” stylu, a także zapowiedzi nowej, intelektualnej postawy pisarskiej — w postaci zracjonalizowanej narracji, prostoty i kom unika­ tywności języka. Dodajmy, że obie te tendencje w ystąpiły w utw orze w dość skrajnej postaci, co decyduje o osobliwości Wężów i róż na tle dotychczasowego i późniejszego dorobku Nałkowskiej, p rzy czym jednak powieść ta nie dorównuje większości poprzednich oraz wszystkim d al­ szym dokonaniom artystycznym Nałkowskiej. Stanowią one odbicie ta ­ kiego stanu rzeczy, gdy pisarza nie zadowalają dotychczasowe zabiegi artystyczne, nowe zaś nie uzyskały jeszcze w jego praktyce twórczej obywatelstwa, znajdują się raczej w sferze autorskich postulatów.

Stan ten dokum entują doskonale Dzienniki, pozwalające zarazem śle­ dzić etapy powstawania powieści. I tak pod datą 24 XI 1910, a więc pół­ tora miesiąca po ukończeniu Narcyzy, znajdujem y wzmiankę o kłopotach w arsztatowych pisarki:

T rochę m i przykro, że n ie m ogę p isać i że N arcyza, osta tn ią będąc, jest zarazem n ajgorszą z m oich k siążek [...].

Po tym zapisie pracowała jeszcze (styczeń 1911) nad nowelą Noc pod­

niebna, która, zdaniem autorki, na skutek pośpiechu „jest gorsza znacz­

nie, niżby być m ogła” (8 I 1911). Następnie przychodzi ośmiomiesięczny okres milczenia spowodowanego śmiercią ojca (29 I). Dopiero wczesną je- sienią, przebywając w rodzinnych Górkach, wraca Nałkowska do rów nowa­ gi i na nowo podejmuje pracę twórczą. W Dziennikach notuje 8 IX 1911:

(9)

W ciąż coś n o w eg o ob m yślam i za p isu ję do m ej m ającej nastąp ić znow u p o ­ w ie śc i, u sta n a w ia m sło d k ie szczeg ó ły m ego tutaj p ob ytu w zim ie, odurzam się sa m o tn o ścią [...].

W tym czasie szczególnie intrygow ały pisarkę zagadnienia form y dzie­ ła literackiego, co możemy skonstatować na podstawie jej licznych w y­ znań na ten tem at. Owocem przemyśleń był projekt powieści odznacza­ jącej się surowością i prostotą narracji, bez kom entarzy odautorskich i stylistycznych ozdobności.

Co do n ow ej m ej p o w ieści, to p om y śla n a jest w ow ym su row ym , m niej ozdobnym ty p ie, ab y treść i ak cja sa m e za sieb ie, b ez k om en tarzy p rzem aw iały. N ie w iem , czy się to w robocie n ie zm ien i, gdyż sk ło n n o ść w rodzona raczej m ię ku ow ej k o m en ta to rsk iej ozdobności popycha. P rzem a w ia za tą m etod ą, iż n o ­ w o c z e sn a jest b ard ziej, w y ra ża ją ca d osk on alej w io tk o ść i za w ik ła n ia odczuw ań. [20 X 1911]

Po roku praw ie, przebyw ając wciąż w Górkach, Nałkowska skarży się w Dziennikach (25 IX 1912) na ciężar pracy twórczej, wspomina o „robocie już znowu przym usow ej”, w yraża obawy, iż nie skończy po­ wieści na „żądany przez »Książkę« term in ”. Gdy w listopadzie dow iaduje się pisarka o zagrożeniu istnienia tego w ydaw nictw a (z powodu — jak mówi — w ojny bałkańskiej), zastanaw ia się nad tym, by dla nowej po­ wieści, „która nosi piękny ty tu ł Węże i róże, znaleźć możliwe jakieś miejsce w piśmie periodycznym ” (21 XI 1912). Pismo takie istotnie znaj­ duje — „ N u rt” redagow any przez W ładysława Bukowińskiego. Ale z p u ­ blikacji powieści w odcinkach (początek r. 1913) nie jest zadowolona: wspomina o licznych popełnionych błędach drukarskich, nade wszystko

jednak zirytow ał ją inny zabieg wydawcy:

R ozpoczął się druk m oich W ę ż ó w i róż w m izern ym p iśm id le p an a B -go, z b łęd a m i d ru karskim i, p rzek ręcen ia m i i n a w et p ew n ą m o d y fik a cją przypisku, k tóry dodałam , by w p ro w a d zen ie do p o w ie śc i e lem en tu ży d o w sk ieg o u n ieza ­ leżn ić od o d p ra w u ją cy ch się ob ecn ie „dzikich igrzysk a n ty se m ic k ic h ” (redakcja u zn ała za w sk a za n e „d zik ich ” zastąpić „o b ecn y m i”, co m ię n ie sły c h a n ie złości z u w a g i na to, iż te n p rzyp isek , za w iera ją cy jedno zdanie, ob m y śla ła m przez dw a dni i k ażde sło w o m ia ło tam sw o ją n ieza stą p io n ą rolę) [...]. [4 I 1913]

D rukow any w odcinkach, a w całości jeszcze nie ukończony, utwór pow staw ał w atmosferze męki, w ew nętrznych rozrachunków, depresji psychicznej — z tego okresu pochodzi konstatacja Nałkowskiej, iż ma ona „dla swojego sposobu pisania i typu literatu ry po prostu fizyczne obrzydzenie”.

Mocowanie się z trudną m aterią powieściową jednak trwa: wysiłek to podwójny — praca nad tekstem i zarazem kłopot związany z drukiem utworu. Gdy po ukazaniu się dwóch num erów „N u rt” przestaje w y­ chodzić (zob. zapis z 21 I 1913), zgadza się pisarka na przeniesienie

(10)

po-wieści na łamy „Sfinksa”, z czego jednak także nie jest zadowolona. Zwłaszcza iż i to pismo „chwieje się w posadach”, a Bukowiński zawiesił jej w ypłaty. I znów w Dziennikach (19 IV 1913) czytamy:

Z u p e ł n i e n i e m o g ę p i s a ć . P oczątk ow e rozdziały W ę ż ó w i róż, w y ­

chodzące w „ S fin k sie ”, o d czytu ję z n iek łam an ą ob rzyd liw ością — i trw ogą. P o d ­ porą jed yn ą w tej jak gd y b y zgubie i zw alisk ach jest m i rodzina m oja [...].

Wobec konfliktów z Bukowińskim, których podstawą było bardzo nikłe honorarium, jakie na domiar złego niesystematycznie otrzym y­ wała, Nałkowska nosiła się z zamiarem przerw ania druku utw oru w „Sfinksie”, zwłaszcza iż krakowskie wydawnictwo „Książka” w y ra­ ziło zgodę na kupno tomu nowel oraz W ężów i róż (zob. zapis z 20 VII 1913). Nie doszło jednak do zerwania z Bukowińskim, głównie na skutek jego próśb i usprawiedliwień (zob. 23 VII 1913), autorka zaś N arcyzy kontynuowała pisanie kolejnych odcinków powieści:

I teraz oto z g ło w ą p ełn ą siana, ze łza m i w oczach p rzy stęp u ję do p isa n ia ty ch n ien a w istn y ch W ę ż ó w i róż do n astęp n ego zn ów zeszytu „ S fin k sa ”.

W dniu 12 IX odnotowuje Nałkowska, iż „Węże i róże są prawie skoń­ czone, prócz tego połowa Moich zw ierząt”, a pod koniec grudnia udrę­ czenie twórcze związane z czternastomiesięczną pracą nad powieścią ma już za sobą (zob. 21 XII 1913):

Przed paru dniam i odw iozłam do W arszaw y o sta tn i transport W ę ż ó w i róż, k tóre skończą się w gru d n iow ym zeszycie „ S fin k sa ”. T aka jestem udręczona p i­ san iem , że n a w et n ie d oznaję w yraźn ej ulgi. A le pam iętam w ciąż, że p o w in ­ nam się cieszyć. Prócz tego sk ończyłam też Moje z w i e r z ę t a i osob iście z a w io ­ złam panu L oren tow iczow i.

Tak więc pierw odruk powieści ukazał się w „Sfinksie” w r. 1913 (z. 1— 12).

Osobne odbicie utw oru ukazało się w r. 1915 we wzmiankowanym już wydawnictwie „Książka”, mimo iż pisarka nosiła się z zamiarem zer­ w ania kontraktu i miała naw et możliwość w ydania powieści u J. M ortko- wicza i Orgelbranda. U podstaw tych zamiarów leżały powszechne i nie ustające praw ie nigdy trudności finansowe wydawnictwa oraz dram atycz­ na w prost sytuacja m aterialna Nałkowskiej.

Jak już powiedziano, niektóre fragm enty Dzienników są świadectwem samooceny, krytycznych rozrachunków z w łasną twórczością. Pisarka bardzo często zestawiała swe powieści z arcydziełami literatury. Czyta­ my np. w Dziennikach (20 X 1911), z okazji ponownej lek tu ry (w orygi­ nale) Dostojewskiego Wspomnień z domu umarłych i powieści S k r z y w ­

(11)

W drugiej typ k sięcia A lo szy je s t sob ow tórem osob y L. [R ygiera], z której próbam i ch a ra k tery sty k i b y ł Im sza ń sk i w K o b ie t a c h i M aurycy w N a rcyzie. O ile ż jed n ak A lo sza p o d o b n i e j s z y do „ o ry g in a łu ” ! — C zem uż p iszę je s z ­ cze w o b ec ta k ich w zorów ? — T ylk o dlatego, że je st in n e.

Cofnijmy się jeszcze do spraw y ty tu łu powieści Węże i róże. Secesyj- ność jego mieściła się doskonale w klimacie epoki ze względu na modną wówczas symbolikę, uogólniającą takie pojęcia, jak władza rozumu, inte­

lektu (węże) i w ładza czucia, czy też uczucia (róże). Motyw ten posiada wcześniejszy, m alarski wyraz: fragm ent polichromii Skarbca kated ry na Wawelu W ęże wśród róż (1901) pędzla Józefa Mehoffera, k tó ry przed­ stawia „Dwa szare węże wijące się między wielkimi koronami kw iato­ wymi w barw ie zróżnicowanego różu” 2. Nie to jednak źródło zadecy­ dowało o wyborze ty tu łu powieści, lub inaczej — nie to głównie; wspom­ niany motyw ty tu łow y oraz duża część m ateriału fabularnego przyw ie­ zione zostały z Włoch, gdzie Nałkowska udała się w łaśnie tuż przed na­ pisaniem tego utw oru.

N otatki dziennikowe dowodzą, iż ty tu ł powieści Nałkowskiej w zięty został z m otyw u architektonicznego stanowiącego ozdobę o charakterze swoistego symbolu, a mieszczącego się u wejścia do pałacu Forli (Flo­ rencja).

Pierw szy wyjazd za granicę, w tow arzystw ie F lory Epstein, nastąpił w m arcu 1910. Nałkowska udała się przez Wiedeń (19 III, Hotel Müller) do Wenecji (21 III, Hotel Bauer), zwiedziła Florencję (31 III), Rzym (7 IV), przebyw ała w Mediolanie (13 IV, Hôtel du Nord), potem w Szw aj­ carii w Lugano (15 IV, Hotel Meister). W pow rotnej drodze zatrzym ała się w Wiedniu (4 V, Hotel Erzherzog Karl), wreszcie 5 V znalazła się w Krakowie.

Drugi, tym razem samodzielny, pobyt Nałkowskiej za granicą miał miejsce na przełomie sierpnia i w rześnia 1913. Celem podróży była Ab- bazia (Opatija), znane kąpielisko morskie nad A driatykiem. Zwiedzając po drodze muzea Wiednia, oglądając zwłaszcza rzeźbę i malarstwo, szu­ kała niejako modeli dla konstruow anych aktualnie postaci literackich. 28 VIII 1913 zanotowała wrażenia z Wiednia.

G i n e v r a d e B e n z i po prostu n arod ziła się dla m nie, ta k a brzydka je s t zaw sze na

reprodukcjach. M aru sia z W ę ż ó w i róż m u si m ieć w ła śn ie taką tw a rz i ta k ie oczy, sm u tn e i w y p u k łe , i ta k ie b ezn a d ziejn ie a scety czn e usta. Coś z tego jest zresztą i u L a d y G r i m s t o n C hristusa.

2 Zob. K a t a l o g W y s t a w y Z b i o r o w e j . J ó zef M eh o ffer. W yd. M uzeum N arodow e w K rakow ie. K rak ów 1964, s. 161.

(12)

5

O opanowaniu i przezwyciężeniu kryzysu twórczego, który zaznaczył się u Nałkowskiej w czasie tworzenia W ęży i róż, świadczy tempo i roz­ mach pracy nad Hrabią Emilem — powieść powstaje w niespełna rok. Jej pisaniu towarzyszy niedostatek m aterialny w ywołany sytuacją wo­ jenną, co tym bardziej dowodzi przełam ania dotychczasowych k ręp u ją­

cych oporów wewnętrznych. I tak w Górkach, 5 IX 1917, notuje:

J est już p ow ieść, którą m ogłabym n ap isać, gd yb y n ie k o n ieczn y w y ja zd stąd, a w W arszaw ie przeprow adzka [...].

W związku z tym, iż Krzywoszewski zamówił u niej dla „Św iata” po­ wieść i że przyrzekła mu początek w ciągu dziesięciu dni, Nałkowska zadaje sobie pewien przym us, ale przymus ten nie jest męczący.

U rad ow ałam się tem u p rzym u sow i — p isze 26 IX 1917 — dla w zg lęd ó w fin a n so w y ch przede w szy stk im , a dla m oraln ych także. P rzysięgłam sob ie tedy, że się sk u p ię, ześrodkuję, w y o so b n ię (w se n sie o w y ch trosk F lauberta), że zatkam u szy na św ia t, że nikogo n ie zobaczę i o n iczym się n ie dow iem , i w y ­ w rę na sob ie tę przem oc, aby znow u coś w ięk szeg o napisać.

Hrabiego Emila tworzyła już artystka dojrzała, dysponująca dużym

doświadczeniem twórczym i życiowym, oraz — co jest chyba najw aż­ niejsze — określoną świadomością teoretyczno-estetyczną. Zanotowane w Górkach (29 IX) refleksje m ają w tym względzie znaczną wagę:

P iszę prosto, tak, jak m am ochotę — ale zarazem m y ślę w cią ż nad tru d ­ n y m i p raw am i tego pisania. C zem u tutaj w yb ieram z b ezlik u m o żliw o ści w ła ś ­ n ie prostotę i zw ięzłość, czem u taki tem at zdaje m i się w y m a g a ć ty lk o tak iego sposobu? T ego w c a le n ie w ie m i, co gorzej, tego nie jestem pew n a. P ow in n o się zaw ierzyć in sty n k to w i, jak w m iłości, p ow in n o się m y śleć późn iej, n ie zaś — p ierw ej. A le i m ój in sty n k t je s t ch w iejn y. R az ciągn ie m ię tu, raz tam . I m am d ow od y w k siążk ach m oich, że i daw niej p o p ełn ia ł om yłki.

Zdaniem Nałkowskiej nie tylko to jest ważne, co się pisze, ale „Ol­ brzymie ma znaczenie stosunek autora do rzeczy: to, jak się pisze”. Ze wszech miar interesujący jest jej postulat dostosowania środków styli­ stycznych, sposobu narracji, do rodzaju podjętego tematu. Z tego zało­ żenia w ynika następująca konkluzja:

C hyba d latego b oh aterstw o, tragizm , w ie lk a n am iętność n ie m oże być o p i­ san a za p ięk n ie. C zyteln ik czu je w ted y (nie: m yśli, ale in sty n k to w n ie czuje), że to n ie m usi być tak w strzą sa ją ce i rzeczy w iście p ow ażne, je ż e li autor zdąży przy tym m y śleć o p ięk n ości zdań i cieszyć się ich doborem. (D latego m ój K s ią ż ę

ta k i jest niep ow ażn y.) v

Pisząc Hrabiego Emila, konfrontuje Nałkowska własne dokonania twórcze ze współczesną prozą powieściową. Po lekturze Syna m arnotraw ­

nego Józefa Weyssenhoffa pisarka stwierdza (23 X 1917):

(13)

M ało w a rta p o w ieść, podobna do b ezlik u fra n cu sk ich rom ansów , z tą u jem n ą różnicą, iż p rzesy co n a jeszcze m orałem . O d czytałam dla próby, aby z e ­ sta w ić z m oją, te r a z p isan ą, w której tem a t jest podobny.

Świadomość w łasnej wartości oraz sensu pisania towarzyszy pracy nad Em ilem do samego końca. 23 XI 1917 notuje Nałkowska, iż Krzywo- szewski w ziął już dla „Św iata” początek powieści. W roku następnym , gdy rozpoczęto d ru k w odcinkach, pisze (24 III), iż jej to „nie przeraża”, jest „już bowiem praw ie przy końcu roboty”. Wreszcie 27 VIII notuje z satysfakcją:

D opiero przed paru d n iam i u k oń czyłam p isa n ie E m ila . Tak w ię c tę n a jła t­ w ie js z ą , chociaż w c a le n ie lek cew a żo n ą , m oją p o w ieść p isałam jed n ak b lisk o rok. J e st też ona jed y n ą , którą p isa ła m p ra w ie w y łą c z n ie przy ś w ie tle d zien ­ n y m — gd y d a w n iej n ieo d zo w n y m w a ru n k iem p racy b yła dla m n ie cisza nocy i z w ią za n y z p ó źn ą porą sta n p o d n iecen ia i w y siłk u .

Wreszcie akcentem końcowym p racy nad powieścią jest notatka (20 IX):

W yd an ie k sią ż k o w e E m i la próbuję tera z sprzedać w K rakow ie.

Istotnie Hrabia Emil ukazuje się w Krakowie, ale dopiero w roku 1920.

Ja k poprzednie, tak i ta powieść stanowi w ynik bardzo wielu prze­ m yśleń Nałkowskiej, utrw alonych kilka lat wcześniej w Dziennikach. Do najciekawszych należą rozważania na tem at istoty i sensu w ojny w życiu ludzkości. Przebyw ając w Górkach, pisze 2 IX 1914:

w o jn a n ie jest czym ś od m ien n ym od życia, jest to ty lk o sk o n d en so w a n ie, ja k ­ b y p rzy śp ieszen ie jego zła — lub m oże n a w e t za led w ie: u n aoczn ien ie. M yślę, że p raca w k o p a ln ia ch jak w grobach i w fa b ry k a ch jak w p iek łach , że tęp y sm u ­ te k ch ło p ó w i ro zsia n e po ziem i szp ita le i dom y ob łąk an ych są czym ś tego s a ­ m ego porządku, czy m ś p o k rew n y m . W ojna bierze w sie b ie to, co ju ż przedtem je s t goto w e: dzik ość, nędzę, cier p ien ie i śm ierć.

Od tych ogólnych rozważań Nałkowska przechodzi do refleksji szcze­ gółowych, których treścią jest spraw a Polski na tle problem u w ojny europejskiej. 7 IX 1914 pisze:

J e ż e lib y z w o jn y n in iejszej w y n ik ła p rzecież ja k a ś P olsk a (jak to się s u - p o n u je w p rzed ru k o w a n y ch d zisiaj a rtyk u łach „T em p sa” i „T im esa ”), to b y łb y to p rzecież cu d aczn y w y p a d ek , z k tórym trudno b y ło b y się uporać d zisiejszej lu d zk iej w y o b ra źn i. Jak m ożna od czu w ać w sob ie ta k ie zdarzenie, że kraj o d ­ radza s ię w ła ś n ie w te d y , gdy trzy od łam y jego lu d n o ści n a jsta ra n n iej w z a ­ je m do sie b ie str z e la ją — n ie ty lk o jako c zło n k o w ie w ro g ich arm ii, ale jako ich alia n ci. Inną je st zn ów sp raw ą, że ow a P o lsk a b ęd zie n arod ow od em ok ratyczn a i a n ty sem ick a .

(14)

Problem atyka filozoficzna Hrabiego Emila, zwłaszcza zaś zagadnienie obcości i samotności człowieka wobec wrogich mu sił działających w po­ czątku XX stulecia, znajduje w Dziennikach z omawianego okresu rów ­ nież bogatą dokum entację w postaci dyskursyw nych wypowiedzi. Sprawa ta, ze względu na swą szczegółowość, wymaga jednak osobnego opraco­ wania.

Podobnie kolejna powieść Nałkowskiej, Dom nad łąkami, stanowiąca rozszerzoną w ersję szkicu powieściowego Na torfowiskach (1923), posiada fragm enty oparte na dziennikowych notatkach. Tak więc 26 VI 1900 zapisana została w Dziennikach obszerna relacja o Tereckowie i pani Mizgier, 11 VII 1901 pisze Nałkowska o chorobie syna Wasiuków, 13 VII t. r. o jego śmierci. Ta najbardziej autentyczna powieść — czy też, jeśli przystać na określenie niektórych krytyków, szkic powieściowy — tylko w części była oparta na „przypom nieniach” z Dzienników, w dużej zaś mierze na bezpośredniej konfrontacji z rzeczywistością. W ostatnim wypadku chodzi głównie o opisy przyrody. Dom nad łąkami powstawał jeszcze w latach, gdy Górki (a ściślej — w illa z ogrodem) stanowiły własność Nałkowskich. Mieszkając w Warszawie lub Grodnie, pisarka nieraz wyjeżdżała na wiele dni, a naw et tygodni do Górek, szukając tam ciszy, ukojenia i warunków do twórczej pracy.

Ideowy kształt Romansu Teresy Hennert, pierwszej powieści wyrosłej w kręgu doświadczeń niepodległościowych, jest zjawiskiem niezwykłym, jeśli zważyć fakt, że tuż przed pisaniem utw oru znalazła się Nałkowska w kręgu ludzi ze sfer rządowych. 25 kwietnia 1922 wyszła za mąż za podpułkownika i dowódcę żandarm erii wojskowej w Wilnie, Jan a Go- rzechowskiego (początkowo mieszkała w Zameczku pod Wilnem, n astęp­ nie w Grodnie). F ak t ten w yraźnie i przekonująco tłumaczy, skąd miała tak szeroką wiedzę, bogactwo realiów stanowiących podstawę krytycznej analizy obozu piłsudczykowskiego. Była to po prostu autopsja — pisarka naocznie śledziła funkcjonowanie mechanizmu rządzenia, konfrontow ała daw ne ideały piłsudczyków z rzeczywistością. Wymowne w tym wzglę­ dzie zjawisko: 8 VIII 1922 wspomina o trzydniowym pobycie z mężem w Krakowie na Zjeździe Legionistów, a już 7 X o pisaniu Romansu T e­

resy Hennert:

Z aw sze pow tarza się to sam o: ta now a p ow ieść idzie m i jak z k am ien ia. P o n iek ą d z tego w zględ u , że, jak i Emil, zam ieszczona b ędzie naprzód w „ Ś w ię ­ c ie ”, w ię c m u si troch ę p asow ać do jego czyteln ik ów .

W niecały miesiąc później, 6 XI, wyznaje Nałkowska:

D zisiejszy list od red ak cji „ Ś w ia ta ” z żądaniem przyrzeczonego ręk op isu za sta ł m ię z p ierw szy m n ie skończonym rozdziałem .

(15)

Praca nad powieścią postępow ała widocznie w niespotykanym dotąd tempie, m usiały jej towarzyszyć sprzyjające okoliczności, skoro w dzie­ sięć miesięcy później, tj. 15 IX 1923 Nałkowska mogła skonstatować:

S k oń czyłam już T e re sę H en n e r t, p isa n ą o b rzy d liw ie z num eru na num er i w n ie z w y k ły c h czasam i w aru n k ach , druk jej sk o ń czy ł się już w „ Ś w iecie”, a przedruk w od cin k u k ra k o w sk ieg o „C zasu” jeszcze trw a. I ta p o w ieść jest m i m iła, ale n ie m a dla m n ie tej w a żn o ści co Emil.

Powieść Choucas swoim klim atem pozornie tylko podobna jest do

Czarodziejskiej góry (1924). Nie przesądzając więc spraw y stosunku do

M annowskiej inspiracji, trzeba podkreślić, że utw ór ten powstał z auten­ tycznych własnych przeżyć, obserwacji i rozmów, jakie były udziałem pisarki podczas pobytu w Leysin-Feydey w Szwajcarii (Pension de la Forêt).

Dziennikowy zapis, dokonany w pierwszych dniach pobytu w uzdro­ wisku (14 II 1925; przebyw ała tam pisarka jeszcze przez cały marzec i początek kw ietnia) przypomina doskonale początek powieści.

P rzem iłe czarn e ptaki, z d alek a podobne do w ron, z b lisk a zgrabne jak g o ­ łęb ie, g ła d k ie i lśn ią ce, o żó łty ch dziobach i k o ra lo w y ch nóżkach, zla ty w a ły o strożn ie, a le c h ę tn ie na p oręcz ganku, gdzie im Jan sy p a ł chleb, n am oczony w m lek u .

13 III pisarka stwierdza, iż pensjonatowe życie nigdy nie sprzyjało jej pracy twórczej, stąd też

w szy stk o , co p ra g n ie n ie zniknąć, p ow in n am z w y cza jn ie zapisać w dzienniku, z k tórego p óźn iej ta k d osk on ale m ożna to zu żytkow ać.

Mimo przerw y w pracy twórczej, ceniła sobie pobyt w Szwajcarii jako źródło doniosłych doświadczeń życiowych. „Te dwa miesiące dały mi masę wiedzy o narodach” — zanotowała 10 IV 1925, a 19 IX: „piszę po trochu tę rzecz o Szw ajcarii”. 30 VIII następnego roku, czyli w jede­ naście miesięcy później, powieść była już gotowa:

A ch Boże, co za ulga! Oto sk o ń czy ła m Choucas, p isa n e z num eru na num er do „T ygodnika Ilu str o w a n e g o ” w p ośp iech u , udrękach, w p rzejazdach, w za ­ b a w ie i rozpaczy. T ak ie d ru k ow an ie, k tóre n ie m oże m ieć p rzerw y, jest ciągłą torturą n erw o w ą , bo n ie w o ln o się rozchorow ać, n ie w o ln o n ie zdążyć na te r ­ m in, n ie w o ln o n i e m ó c pisać.

Lata 20-te w twórczości Nałkowskiej były bardzo płodne. Niezależnie od „małych form ” prozy rozpoczęła pisarka czwartą w tym dziesięcio­ leciu powieść. Znów praca przebiegała w niezwykłym tempie. 23 stycznia

1928 notuje autorka:

M am ciężk ie ży cie, bo p iszę z n u m eru na n u m er dru k u jącą się w „ Ś w ie c ie ” n o w ą p o w ieść, k tórą n azw ałam dość szczęśliw ie: N ie d o b r a miło ść, a która poza tym str a sz liw ie m i się n ie podoba.

(16)

Nowa powieść tkwiła bogactwem realiów w atmosferze codziennego życia prowincji z początku lat 20-tych. Akcja osadzona była na pogra­ niczu polsko-białoruskim, które poznała Nałkowska dość dobrze podczas pobytu w Grodnie i okolicznych miejscowościach. Znajdujem y w Dzien­

nikach (19 III) takie oto np. wyznanie:

N u m ery „ Ś w ia ta ” z N ie d o b r ą m iłoś cią są to teraz rozd ziały o śn iad an iu h rabiny O sien ieck iej, gdzie zam ieściłam różne sw o je o b serw a cje o arystok racji, czerpane z dośw iadczeń.

Temat i problem atyka utw oru widocznie fascynowały pisarkę, zawład­ nęły nią bez reszty, skoro jeszcze w lipcu z dnia na dzień odkłada wyjazd na wypoczynek za granicę, wyjazd o tyle dla niej atrakcyjny, iż miała Nałkowskiej towarzyszyć matka.

P isan ie, p isan ie, p isa n ie — notu je 8 V III 1928. — W g ło w ie pusto, żałośn ie, rozp aczliw ie. M ogłabym już w y jech a ć — kosztem w ie lk ic h dla sieb ie p o ś w ię ­ ceń — trzym a m ię w ciąż tutaj los A g n ieszk i i R enaty. [...] W yrzekłam się w szy stk ieg o , co jest zbytk iem , by całe m oje m ałe s iły oddać N i e d o b r e j miłoś ci.

Gdy 31 VII znalazła się w Nizzy, pracę nad powieścią miała już na ukończeniu — pozostały do napisania zaledwie dw a rozdziały. Już 2 VIII notuje w Dziennikach, iż i te ostatnie p artie są w ciągu trzech niespełna dni napisane i przygotowane do wysyłki. Po pobycie w Nizzy, gdzie ba­ wiła cały sierpień, zwiedza pisańka Avignon (31 VIII), pierw sze dni września spędza w Paryżu, w połowie miesiąca jest już w Warszawie, i 30 IX robi korektę powieści. Wreszcie 27 XI kw ituje książkowe ukaza­ nie się Niedobrej miłości, czemu towarzyszy obawa, iż utw ór przyjęty zostanie nieprzychylnie. Pisze na ten tem at 29 XI w związku z pochleb­ nymi ocenami czytelników i prasy:

C iekaw am , czy ta N ie d o b ra m iłoś ć n apraw dę jest ty le w arta. Tym p rzy jęciem jej, sp raw iającym , że żyję jakby w u sta w iczn y m św ięcie, jestem zu p ełn ie z a sk o ­ czona i — p on iek ąd — zaniepokojona.

0 sposobie konstruow ania postaci literackich w ogóle, zaś w Niedobrej

miłości w szczególności, świadczą wypowiedzi pisarki z lat późniejszych.

Z wypowiedzi tych wynika, iż Nałkowska często obserwowała ludzi, ich dzieje, reakcje psychiczne, postawę społeczną — z myślą w ykorzystania tego autentycznego m ateriału w swej twórczości. Tak 19 III 1938 zapisała w Dziennikach:

1—7 m iałam odczyt w G dyni. Po drodze w tam tą stronę grod n ień sk i d aw n y znajom y, p u łk o w n ik żandarm erii S., op ow iad ał m i nocą w w a g o n ie h isto rię ob łęd u sw ej żony, tej uroczej pani F eli, zu żytk ow an ej w N i e d o b r e j m i ło ś c i 1 jako R en ata (pow ierzchow ność), i jako A gn ieszk a (los). W y licza ł różne p rzy ­ p u szczaln e przyczyn y, ale n ie w sp om n iał o jednej, tej ja k iejś R osjan ce, która tam jeszcze za m oich czasów b yła R enatą tej A gnieszki.

(17)

Przełom lat 20-tych i 30-tych przynosi zmianę w arsztatu twórczego Nałkowskiej, w yrażającą się w zainteresowaniu dram aturgią i sceną. Po­ w stają tedy kolejno dwa dram aty: Dom kobiet (1930) i Dzień jego po­

w rotu (1931). Nałkowska wreszcie finalizuje z niejakim trudem pracę

nad tomem tzw. m ałych form prozy — pisze z dawna już planowany zbiór opow iadań-reportaży. U ich podstaw leżały doświadczenia autorki

Choucas z jej pracy społecznej w „Patronacie” więziennym.

N astępna powieść, owo opus m agnum pisarki, świadczy, iż odejście od głównego n u rtu twórczości stanowiło jedynie gromadzenie sił i do­ świadczeń. Niebawem podejm uje Nałkowska pracę nad Granicą.

6

Dnia 20 V 1932 wyznaje Nałkowska w D ziennikach:

R ano p iszę, leżą c w łóżku, o łó w k iem n otatk i do tej G ra n icy, która p ow in n a b yć in n a , p o w in n a być lep sza od w sz y stk ic h m oich książek .

1 VIII konstatuje, iż Granica d ru k u je się w „Tygodniku”, ale w ty ­ dzień później, przebyw ając w Górkach: „Mam napisaną dopiero piątą część powieści”. W połowie sierpnia zerwała umowę z G ebethnerem i od­ dała powieść w ydaw nictw u „Rój” ; tymczasem pierw szy wydawca zwrócił się za listownym pośrednictwem Zawistowskiego z propozycją „w yku­ pienia” pisarki z „R oju”, co, jej zdaniem, nic nie zmienia pod względem finansowym, „jest jednak całkiem już nieoczekiwaną oznaką jakiejś zmiany na lepsze”.

N orm alny tok pracy nad powieścią utrudnia przewlekła choroba. W czasie pobytu w Paryżu Nałkowska pisze (23 i 29 XII 1932):

D o w lo k ła m tę G ra n ic ę śm ierteln y m w y siłk ie m do k oń cow ego n um eru, o sta ­ tnio te p artie p o d w ó jn e w y w le k a ły ze m n ie jak b y resztę k rw i. [...] I ta G r a n i­

ca — p raca p rzek lęta i zła. To, co p iszę, to je st n iep o ro zu m ien ie i n on sen s, gdy

n ie m am n a w e t w ła sn e j aprobaty, gd y w iem już teraz n ie w ą tp liw ie , jak m ałego k alib ru jest ten ta le n t i jak n iezm iern ie uboga jest ta sław a.

T rzeba k oń czyć G ranic ę do w y d a n ia k siążk ow ego, trzeba p isać sztukę.

Pobyt w P aryżu zdecydowanie nie sprzyjał pracy twórczej, gdyż 3 III 1933, bawiąc tam w dalszym ciągu, stwierdza, iż gdy myśli „o pisaniu

(Granica przerw ana na części pierwszej, chorobą, dotąd nie ruszona),

skurcz strachu przechodzi przez serce”. Po powrocie do Warszawy (za­ pis z 15 IV) dużo w ykreśliła w tekście utworu, sporo też przerobiła w prze­ konaniu, „że część pisana w Paryżu jest najgorsza”. 2 V daje w yraz m a­ rzeniom o ciszy i spokoju, koniecznych do pracy nad powieścią, a 1 VII notuje:

(18)

P ow in n am p isać tę G ranic ę, gdzie m am się u ja w n ić p raw d ziw a — i n ie m ogę, n ie m ogę. I znow u czuję, że tym razem to już n ie u sta w iczn y b ól g ło w y i brak p ien ięd zy (nie ty lk o długi, a le brak na w szy stk o , brak p ien ięd zy w p o rt­ m on etce, w y sc h n ię c ie w szelk ich źródeł) — ale o b iek ty w n ie uzasad n ion a św ia d o ­ m ość, że to jest złe, że jestem w cią ż gd zieś obok sieb ie, że n ap oczęte tem a ty przechodzą m oją k om p eten cję.

Na początku drugiej dekady lipca (Górki, 11 VII) sygnalizuje N ał­ kowska, iż znowu przerabia pierwszą część Granicy. W dziennikowym zapisie zwraca uwagę wzmianka o szerzącym się bezrobociu, zakończona wymowną konstatacją:

W W arszaw ie zostaw iłam ten św iat, gd zie p aręset lu d zi u szczytu ż y je po m agnacku, robi śp ieszn ie fortu n y [...]. N ic m ię ju ż z tym św ia tem n ie łą czy oprócz braku odporności. Tak n ie p asu ję do nich sw o ją n a iw n ą nędzą.

W tym czasie powstaje utwór, któ ry wejdzie niebawem do tekstu

Granicy, a pomyślany był jako odrębna całość dla przygotowywanego

tomu Przedmieście. O stosunku do tej grupy literackiej czytamy (19 VII 1933):

n ap isałam n o w elę M ie s z k a n ie na za m ó w ien ie tego n ow ego „zesp ołu ” P rzed ­ m ieście, do k tórego n ib y należę. To p rzełam ało uraz n erw ow y, św iad cząc, że jed n ak m ogę coś skończyć. A le z G ra nic ą po d aw n em u jest źle i niepokojąco.

W końcu 1933 i na początku 1934 r. dwa problem y polityczne n u rtu ­ jące pisarkę towarzyszą jej pracy nad Granicą: sprawa kobryńska oraz w alki proletariatu austriackiego. 10 IX 1933, przebywając w Górkach, wspomniała o pobycie w Warszawie:

Od p ierw szeg o stąp n ięcia jak porw ana pasem tra n sm isji w trą co n a z o sta ­ łam w ponurą sp raw ę kobryńską, gdzie d ziesięciu sąd zon ym w tryb ie doraźnym groziła szu b ien ica. T ek sty, podpisy, ciężkie k o n w ersa cje z k o leg a m i [...]. Z e tk n ię ­ cie się z tam tym św ia tem zdejm u je gorzkim pod ziw em i w y sza rp n ięty m spod serca w sp ółczu ciem .

Spraw a druga, stosunek Nałkowskiej do rew olucyjnych w ystąpień proletariatu wiedeńskiego, posiada znaczną wagę, jako że znalazła w Gra­

nicy swoje miejsce. Problem zainteresował pisarkę w styczniu i lutym ,

które to miesiące spędzała w Zakopanem. 15 II zanotowała:

D ostałam g azety z dni ostatnich. Po olbrzym ich rozruchach w e F ran cji — r ew o lu cja austriacka. Te w sp a n ia łe d zieln ice robotnicze b y ły dla n ich f o r t e ­ cam i. W alka regu larn a, olb rzym ie ofiary. R obotnicy p od d aw ali się, w y w ie sz a ją c b ia łe flagi. Już działają są d y doraźne, egzek u cje p rzez p o w ieszen ie. W alk i je s z ­ cze trw ają, ca łe dom y są rozw alan e pocisk am i arm at. T yle ofiar, ty le c ie r p ie ­ nia — po to, aby od w róciła się karta. A lbo jeszcze n ie odw róciła.

Nad Granicą pracowała Nałkowska jeszcze przez cały rok 1934 i pierw ­ sze cztery miesiące następnego roku. Pod datą 5 V 1935 zanotowała:

(19)

J e ste m zm ęczona. Już od m iesią ca sk o ń czy ła m tę Granicą, doznaję w ie l­ k iej ulgi!

30 X odnotowuje autorka, iż Granica rozchodzi się w niespotykanym tempie, a „recenzji mnóstwo, każda in n a”. 18 XII denerw uje się na Ge­ bethnera, iż nie w ydrukow ał przed świętam i nowego w ydania. Do re ­ cenzji nazbyt przychylnych nie ma zaufania: ,,są dla mnie mniej wiaro- godne od zarzutów ”.

Na zakończenie tej kw estii w ypada podać wiele mówiący fakt. Mia­ nowicie chodzi o początek Granicy, k tó ry jest filozoficzną konstatacją, iż umiera się „w byle jakim miejscu życia” . Zdanie to posiada wcześniejszą w ersję z roku... 1910 (3 III):

D o w ied zia ła m s ię o śm ierci D a w id o w ej. U m iera się tak w b y le jak im m ie j­ scu życia.

Dobre przyjęcie Granicy przez czytelników wyzwoliło u Nałkowskiej kolejny przypływ energii twórczej. 8 III 1936 zanotowała:

W sp o k o jn iejsze p oran k i [...] p iszę ju ż n ow ą p o w ieść. A le ileż przeszkód!

Przed w yjazdem do Morszyna, gdzie przebyw ała już w końcu lipca i przez cały sierpień, ma ustalony ty tu ł powieści (Niecierpliwi). Całość pracy pragnie skończyć do października (zapis z 27 VII 1936).

Jednakże zarówno stan zdrowia pisarki jak i niesprawiedliwa — jej zdaniem (2 VIII 1938) — ocena Granicy ze strony Frydego 3 zakłócają norm alny ry tm pisania. Zrazu nosiła się z zamiarem odpowiedzi młodemu krytykow i, doszła jednak do innego wniosku.

P iszę w ięc, n iep ew n a , uw ażając, że p o w in n a m p isać ty lk o p o w ieść, że to jest m oją obroną.

Duża część Niecierpliwych powstała w Warszawie, w domu pisarki przy M arszałkowskiej 4; z początkiem października przenosi się Nałkow­ ska na Podchorążych 101, spodziewając się tam większego spokoju, tak potrzebnego jej do pracy twórczej. Tutaj rodzi się pomysł (zapis z 8 X 1936) nadania powieści innego tytułu, mianowicie Czarna godzina; oba­ wiała się jednak pisarka, iż odstraszy on czytelników i w konsekwencji zrezygnowała ze swego zamiaru.

Sposób opracowywania Niecierpliwych jest faktem bez precedensu w literaturze polskiej. O swym trudzie pisze Nałkowska w Dziennikach w listopadzie 1936:

A ż dotąd n ie oddałam do „W iad om ości” p ierw szeg o rozdziału N i e c i e r p l i ­

w y c h tak jest tru d n y. A le p iszę w cią ż — i dużo już p osu n ęło się w tej

(20)

p o w ieści. P ierw sze strony przep isu ję zaiste po d ziesiątk i razy, na jedno słow o w yp ad a m niej w ięcej arkusz zm arnow anego papieru.

W kw ietniu 1937 Niecierpliwi są już na ukończeniu — mowa tu zresztą o w ersji brulionowej utworu. 19 IV wyjeżdża Nałkowska do miejscowości Zawiesiuchy, znajdującej się w odległości 30 km od W ar­ szawy.

Oto p rzyjech ałam tu dlatego po prostu, aby obejrzeć w zo ro w e gosp od arstw o ryb n e i zebrać m ateriał i tło dla tej p artii N ie c ie r p li w y c h , w której Jakub m a zabić T eodorę (już teraz chcę, żeby on ją zabił). Jestem tu zabrana przez Z osię E xe, której w uj jest w ła ścicielem tego m ajątku. [...] P rzecież z a m a w ia ­ łam sobie ty lk o ryby, a oto m am w szy stk o inne. Co za b iografie, co za lo sy na ty m terenie! O kazuje się, że zabójstw o „m iało m ie jsc e ” w jak im ś p u n k cie tego p iaszczystego traktu, gdzieś w tych sosenkach, w listo p a d o w e ciem n e rano, p ię tn a śc ie la t tem u.

Zbieranie m ateriału trw a w dalszym ciągu. W maju (6 i 7) jest N ał­ kowska w Lublinie, odwiedza Wrotków, rodzinną miejscowość swego ojca, w ypytuje najstarszych członków rodziny o ich przeszłość — gro­ madzi jednocześnie realia tyczące młodości Wacława Nałkowskiego oraz fakty, które znajdą się, po swoistym przetworzeniu, w Niecierpliwych. W końcu czerwca, w lipcu i na początku sierpnia przebywa w Paryżu, dokąd udała się na kolejny kongres PEN-Clubu. W końcu 1937 i na początku 1938 r. powieść poddana została licznym przeróbkom i spraw ­ dzeniom (we fragmentach) w druku.

Niektóre partie pisanych wciąż Niecierpliwych czytała na wieczorze autorskim w Gdyni 17 III 1938 (zapis z 19 III). 6 IV sygnalizuje, iż wciąż nie może podjąć pracy nad utworem.

Wreszcie doń wraca, ale towarzyszy jej przykre uczucie osaczenia przez krytykę — najboleśniejszy okazał się artykuł Konstantego Tro- czyńskiego Zmierzch Nałkowskiej 4. 18 V notuje:

P iszę znów , d rukow ałam rodział N ie c i e r p l i w y c h w „Epoce” i ostatn io w „W iad om ościach ”. J estem jak koń fin iszu ją cy , pragnę odrobić to, czego n ie o siągn ęłam d aw n iej. Z nów łudzę się, że to jest dobre, osiągam ja k ieś p o c h w a ­ ł y 5, jak ieś u zn an ie — obok n ajlep szych — także bardzo złe rzeczy [...].

Pod koniec miesiąca (26 V) pisanka myśli o drukowaniu utw oru w od­ cinkach w „Gazecie Polskiej”. Jest to, jej zdaniem, ostateczność. Od 29 V do 1 VII 1938 przebywa Nałkowska w Pradze, przeryw ając pracę na ten okres. W lipcu pisze dalej i 7 t. m. stwierdza, iż „szósty i siódmy rozdział Niecierpliwych (dopiero!) skończone”. W końcu lipca oddaje do

4 K. T r o c z y ń s k i , Z m i e r z c h N a łk o w s k ie j . „T ęcza” 1938, nr 4.

5 Zob. T. B r e z a , D oskonało ść Z ofii N a łk o w s k ie j . „W iadom ości L ite r a c k ie ” 1938, nr 20.

(21)

„Gazety P olskiej” jedenaście rozdziałów powieści (zapis z 25 VII). Nie poprawia to jednak samopoczucia pisarki, która wciąż dokonuje krytycz­ nych obrachunków ze swoją twórczością. Dzieje się tak w związku z oce­ nami jej utworów dokonanymi przez Kołaczkowskiego6, W ykę7, Tro- czyńskiego i Frydego. Zapis z 12 IX jest pod tym względem charakte­ rystyczny:

To w ię c , co w y n ik a z m ego p isa n ia , ok reśla się n ie tym , jaka jestem w og ó ­ le, a le j a k a j e s t e m w t e d y , g d y p i s z ę . C hociaż i tu m ożna to sp rosto­ w a ć tak: jak a jestem , gd y p iszę, w y n ik a p rzecież w ja k iś sposób z tego, jaka jestem w ogóle. T ak — na p rzyk ład ponurość i d efety zm N i e c i e r p l i w y c h za ­ przecza m ojej isto tn e j zgod zie na życie, d em en tu je ją czy w y m ija . W łaściw ie: opuszcza. B oję się tej p o w ie śc i i jej losu, n ie um iem jej całej opanow ać, w iem , jak je s t zła. [...] Co b ęd zie, gd y „G azeta” m ię dogoni? P ra w ie n iem o żliw e jest u n ik n ię c ie k a ta stro fy . A le o sta teczn ie rozd ział [koń cow y] jakoś m ię ułagodził i zasp ok oił.

Wśród tych rozterek twórczych nie najm niej ważną rolę odgrywa świadomość zagrożenia nową w ojną (zob. zapis z 28 IX 1938). Ten akom­ paniam ent troski o pokój towarzyszył końcowemu etapowi pracy nad

N iecierpliw ym i przez ostatni miesiąc. 23 X w yznała z wielką ulgą:

P rzed w czoraj p o sta w iła m tam o sta tn ią kropkę na ostatn im (w ygłoszon ym na tych paru od czytach ), p rzerob ion ym rozdziale. U lg a tego dojścia do m ety po ty lu strach ach i zw ą tp ien ia ch je st n iezm iern a.

25 XII wspomina o zrobieniu korekty, a 8 II 1939 pisze o przygoto­ waniu powieści do w ydania książkowego:

Z asiad am tera z w reszcie do w y s y łk i N ie c i e r p l i w y c h . N ic n ie w ierzę tej k sią żce, n iczego się po n iej n ie sp o d ziew a m , prócz d a lszy ch p rzyk rości i k lęsk .

7

„Habent sua fata libelli” — to słowa, które n ajtrafniej oddają historię

powstawania ostatniej powieści Nałkowskiej, mianowicie W ęzłów życia. Zaczęty w 1939 r. utw ór był pisany w końcowym okresie okupacji h itle­ rowskiej i po wyzwoleniu (dwie redakcje). Niektóre motywy tej po­ wieści m ają swoje źródło w kilku dość obszernych fragm entach D zienni­

ków 8. Poza echami w ykorzystanego poniekąd już w Granicy motywu

procesu kobryńskiego — w Węzłach życia pisarka nawiązała do swych dziennikowych zapisów (np. 12 XII 1935) stanowiących sprawozdanie

6 S. K o ł a c z k o w s k i , O granicę p r e te n s jo n a ln o ś c i. „M archołt” 1935/36. 7 K. W y k a , S pór o G ra n ic ę ”. „Czas” 1935, nry 306— 307.

8 Zob. T. B r e z a , W s p o m n i e n i a o „W ę z ła c h ż y c i a ”. W zbiorze: W s p o m n ie n i a

(22)

z procesu działaczy organizacji ukraińskich, oskarżonych o zabójstwo m inistra Pierackiego. Nałkowska dostrzega bolesne dla siebie analogie:

M yślą prostą i ban aln ą jest: no tak, a le dlatego jest to pań stw o i zagro­ żone ich „od erw an iem ” jego granice, że k ied y ś in n i lu d zie — n ie tak daw no — lu d zie tego sam ego typ u biologicznego, tego gatu n k u — m ó w ili „cichym g ło ­ s e m ” z g łęb i w ię z ie ń i n ie ch cieli zezn aw ać po rosyjsk u , i w o ła li „d em on stra­ c y jn ie ”, że „jeszcze n ie zg in ęła ”. M yślą ła tw ą i b an aln ą jest, że p rzesu w a ją się granice, ale n ie zm ienia się nic, że trw a ją w ciąż te sam e relacje, że na ty ch sam ych m iejscach , zap ew n e w tych sam ych gm achach i salach , p ow tarzają się sło w a te sam e, tylk o w in n y m język u [...].

W yraźnym już zalążkiem powieści był dokonany w styczniu 1939 opis rau tu wydanego przez Becka, a związanego z w izytą dygnitarzy hitlerow ­ skich, oraz drugi (25 II t. r.) przedstawiający przyjęcie włoskiego m i­ nistra spraw zagranicznych, Ciano. Opisy te wykorzystane zostały w Wę­ złach życia bardzo szeroko.

Wypadki polityczne w r. 1939 następowały z niezwykłą szybkością: 15 III Nałkowska zapisuje z bólem w Dziennikach, iż na Hradczanach podjął urzędowanie Adolf H itler — w pierwszych dniach września sama musi opuścić bombardowaną Warszawę. Gruby zeszyt, będący kolejnym (XLI) tomem jej Dzienników, bardzo dokładnie dokum entuje perypetie wrześniowe Nałkowskiej. Jest więc pisarka 15 IX w Jeleńcu, 30 w Dłu- żewie, 4 X w Rembertowie, dnia następnego w Wołominie u przyjaciół; 8 X 1939, po paru tygodniach tułaczki, wraca do Warszawy. Zapisywane na bieżąco spostrzeżenia: los żołnierzy, ucieczka dygnitarzy rządowych, naloty, reakcje ludzi prostych, własna ocena zdarzeń — wszystko to sta­ nowić będzie ważki m ateriał do W ęzłów życia, zwłaszcza drugiego tom u tej powieści. Charakterystycznym przykładem jest następujący fragm ent, zapisany 4 X, a przedstawiający powrót Nałkowskiej furm anką do sto­ licy:

M iędzy jed n ym i drugim w ąsk im w o ln y m p asem środ k ow ym raz po raz śm i­ ga p o jed yn czy żołn ierz na m otocyklu — w kasku, w szty w n y m płaszczu s ta lo ­ w y m z p elery n k ą — jak w yrzu con y pocisk, jak k a w a ł żelaza. „I to m ó w ili, że te N iem cy n ie m ają co jeść. A jak w y g lą d a ją ”, od zyw a się n a sz w oźn ica. „I m ó ­ w ili, że n ie m ają b en zyn y, a jak jad ą!” Z now u w ie lk ie k ry te p la tfo rm y za tr z y ­ m u ją się na sk raju szosy, żołn ierze w y jm u ją z n ich w ie lk ie zw oje m o siężn y ch drutów , w sp in a ją się na słu p y teleg ra ficzn e i nap raw iają zerw a n e p o łą czen ia w zd łu ż szosy. To sam o p ow tarza się w cią ż na p rzestrzeni k ilk u k ilo m etró w . I w szęd zie przy szosie leżą od w alon e na bok ciężk ie auta, obrane d oszczętn ie z m ięsa, pogruchotane, z p osk ręcan ym i sta lo w y m i ścięgn am i — sam ochody, arm atki, w ie lk ie w ozy. „A to są całe nasze m a ją tk i”, m ów i jeszcze w oźn ica.

Porównanie dziennikowego zapisu z obu w ydaniam i W ęzłów życia dowodzi, że zapis ów, powstały w dniach klęski wrześniowej, stanow ił pierw otną w ersję zakończenia utworu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rodzice dzieci biorących udział w rekrutacji do przedszkoli/oddziałów przedszkolnych lub klas pierwszych na rok szkolny 2020/2021 korzystają z hasła nadanego w

K rwawienie do układu komorowego i obszaru okołokomorowego mózgu (KODK) występuje często u noworodków urodzonych przedwcze- śnie i niesie ze sobą ryzyko powstania

A common and effective way of extinguishing a gas blowout fire is to use a special technique that allows continuous delivery of a gas and water mixture, at high speed, into

Dwudniową Konferenq'ç Naukową zorganizowaną przez Stowarzyszenie Kano­ nistów Polskich, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Wydział Nauk Prawnych Towarzystwa

Metalforming machines meeting the safety requirements ofthe European Union.. Practical

W kolejnych latach wojny pogarszające się warunki bytowe ludności, w postaci drożyzny i defi cytu żywności oraz artykułów pierwszej potrzeby, a także zwięk- szającego

„Fakt” czyni to bardziej przez odwołanie się do szerszego kontekstu politycznego czy społecznego, a w szczególności antagonizmu między zwolennikami władzy i

Po pierwsze, gdy powołujemy monografię, podajemy pierwszą literę imienia i nazwisko Autora, następnie kursywą zapisujemy tytuł, kolejno podajemy wydawnictwo, dalej