Aleksander Brückner
"Wypisy z literatury polskiej czasów
najnowszych (1864-1905)", zestawił i
oprac. Wilhelm Feldman, Warszawa
1908 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 7/1/4, 684-686
6 8 4 K ecenzye i S praw ozdania
539, 546, 557), A gezy lau sz w 1843 i pierw szej połow ie 1844 r. (s. 560) ; pow stanie Z aw iszy Czarnego um ieszcza na la ta 1843— 1846, fragm entów dram atu B eniow skiego n a la ta 1841 — 1844. (s. 567 nn.) A u to r porusza tu k w esty e bardzo tru d n e, na w yw ody jego jed n ak tru d n o w zupełności się pisać, zw łaszcza w odniesieniu do Zaw iszy C zarnego (P. nie zna rękopisu dram atu, stą d u w ag i jeg o o dwóch redakcyach d ram atu nie zaw sze słuszne) i dram atu B eniow ski; nie tu m iejsce wchodzić w szczegóły, któ ry ch rozprow adzenie zostawiam do osobnej n o tatk i. Z innych k w esty i poruszonych przez P . zasługują na uw agę przedew szystkiem spostrzeżenia jeg o o Teogonii, m iędzy innem i w ykazanie, że Szczęsnym w Teogonii je s t F elik s W ęgierski. Z dram atów poety w ystaw iono w r. 1907. : H orszty ń sk ieg o w P o znaniu (por. m iędzy in n em i: K. U l a t o w s k i : H o rszty ń sk i. K u rjer poznański n r. 97. fejl.) w K rakow ie : K ordyana, B eatry x Cenci i K siąże niezłom ny, we Lw ow ie Lilię W enedę (por. m. i. : A. Z a- g ó r s k i : K u rje r lw ow ski nr. 441. s. 1., 443. s. 1., 447. s. 6., K . M a k u s z y ń s k i : Słowo polskie nr. 438).
IV . O b c h ó d s e t n e j r o c z n i c y u r o d z i n p o e t y (w r. 1909.) poruszyło Tow. literackie im . A. M ickiewicza najpierw na nadzw yczajnem w alnem zgrom adzeniu w dniu 11. m aja 1907 r. (por. Słowo polskie nr. 219. s. 3., K u rje r lw ow ski n r. 219. s. 2. i inne dzienniki), a potem na zgrom adzeniu w dniu 17. listo p ad a 1907 na którem po przed staw ien iu program u obchodu przez W . H ahna w y brano kom itet, k tó ry dzieli się na dwie sekcye : lite ra c k ą i obcho dową (por. Słowo polskie n r. 537. s. 4, K u rje r lw ow ski n r. 538. s. 2. itp .). W łaściw ą działalność rozw inął kom itet w r. 1908. O setnej rocznicy urodzin p o ety por. tak że a rty k u ł : W ielk a rocznica. (K łosy. W arsza w a. 1907. nr. 1. s. 4.).
Z arty k u łó w w spraw ie sprow adzenia zwłok p oety w ym ieniam A. G ó r s k i e g o : Gdzie złożyć zwłoki Ju liu sz a Słow ackiego ? (T y godnik illustrow any. 1907. I I . 1034), S. G a c k i e g o : P rzeszkody w sprow adzeniu zw łok Słowackiego. (Nowa gazeta. W arszaw a n r. 398).
Dr. W iktor Hahn.
Feldman Wilhelm:
W y p i s y z l i t e r a t u r y ^ p o l s k i e j c z a
s ó w n a j n o w s z y c h (1864 — 1905). Uzupełnienie dziejów т е г а ”
tury. Zestawił i o p ra c o w a ł... Wydawnictwo M. Areta w W arsza
wie 1908. 700 str. 8°.
W y d aw ca nie poszedł za zw ykłym try b em „ a n to lo g ii“ , co to z k ilk u d ziesiąt pisarzy i k ilk u set dzieł po kropelce d ają ; przeciw nie, o g ran iczy ł bardzo liczbę p isarzy i dzieł, p rzy taczał n ato m iast u stęp y obszerne, dając ile możności całość ja k ą ś ; króciutkim i w stępam i bio- i bibliograficznym i poprzedził każdego pisarza, obszerniejsze zaś c h a ra k te ry s ty k i czasu i kierunków w y staw ił przed oba działy książki.
R ecenzye i Spraw ozdania. 6 8 5
N a pierw szy złożyli się : "W. K alinka, S zujski — poeta, T a r now ski — rektor, F aleński, A snyk, Jeż, Orzeszkowa, Świętochow ski, P ru s, Sienkiew icz, K onopnicka, D ygasiński, B liziński, M ałecki, Spa- sowicz, T arnow ski — k ry ty k , Chmielowski, W itkiew icz, Szujski — h isto ry k , K orzon. D ru g i dział objął M łodą Polskę a zaczął N orwidem , id ą potem Nowicki, N iem ojew ski, T etm ajer, L ange, R ydel, P rz y b y szew ski, K asprow icz, W y sp iań sk i, M iciński, Staff, R eym ont, Siero szew ski, Żerom ski, D aniłow ski, Miriam, M atuszew ski, Szczepanowski, B rückner, Chrzanow ski, B alzer, A skenazy. D ru g i dział ułożono sy s te m atyczniej ; po poetach kroczą prozaicy, k ry ty c y , h isto ry cy ; pierw szy pom ieszał ich, chociaż najm niejszej nie spraw iłoby trudności, zacho w ać i w nim porządek ściślejszy.
K ogobyśm y z tej liczby opuścili? W dziale pierw szym Ma łeckiego i Jeża, jak o przedstaw icieli pokolenia daw niejszego, Szuj skiego jak o poetę rom antycznego ; w drugim N owickiego, jako zb y t m ało tw orzącego, B rücknera, jak o nie lite ra ta . Ja k ie próbki z astąp i libyśm y innym i? M iriam a „Poezya K asprow icza“ , to entuzy asty czn y fejleton, pod świeźem w rażeniem spisany, do u trw alen ia w podobnych w ypisach mniej się nadaje ; z Młodej P olski ani je d n a kobieta do tego P a rn a su nie w eszła ; jeszcze i o B erenta upomnieć się należy.
Cóż za pożytek książki ? Sam pomysł, i najnow szą lite ra tu rę up rzy stęp n ić niby w podobny sposób, ja k to ze sta rsz ą byw a, b y ł tra fn y a w ykonanie dopisało. Oto Sienkiewicz : z astą p ił go L a ta rn ik i owa w spaniała p rzy g ry w k a do Ogniem i Mieczem — więc nie wiele a przecież dostatecznie. Taksam o ŻeiOmski, W y sp ia ń sk i i ty lu innych szczególniej Sieroszew ski i R eym ont ; przy R ydlu możeby lepiej próbka z Zaczarow anego K oła niż z Jeńców odpow iadała. N agrom adził w y daw ca m ateryału najcenniejszego, że nietylko przeciętny czytelnik, ale naw et lite ra t z pow ołania w ty c h skrótach z najw iększą rozejrzy się przyjem nością, odśw ieży w rażenia, przypom ni, rozczuli, się lub roześmieje nad niejednein. Oto np. F aleński : ja k szczęśliw ie w ybrano cały pierw szy a k t A lth ei (szkoda, źe niem a dla porów nania „Mele- a g r a “ W y sp iań sk ieg o ; F aleń sk i bynajm niej nie u stą p iłb y mu kroku), chociaż zam iast „K róla H e n rik u sa “ w olałbym coś z M eandrów — również A snyk itd., chyba ty lk o Szujski „Długoszem i K allim achem “ sk rzy w dzony raczej, niż uczczony. Ze Św iętochow skiego należało dla u w y datnienia niezrów nanej d y alek ty k i z dyalogów Ojca M akarego lub z Pięknej coś przytoczyć.
Antologie ograniczają się najczęściej poezyą samą, bez prozy i k ry ty k i. W y p isy p. F e l d m a n a to isto tn e uzupełnienie naszych zw ykłych wypisów, uryw ających Polem i F red rą , Syrokom lą i U je j skim : w łaśnie now szych i najnow szych dzieł tru d n iej dostać, niż klasyków np. i dlatego już cenim y wysoko to w ydaw nictw o, co b a jecznie nizką ceną (rubel i 80 kopiejek za g ru b y tom bitego druku) osobliwie się zaleca. L iczym y więc na pewno n a rychłe nowe w y d a nie ; dom agamy się dla niego koniecznie w ypisów z St. Brzozow skiego, choćby np. je g o oceny Żerom skiego czy P rzybyszew skiego.
6 8 6 Becenzye i Spraw ozdania.
W ięc w m yśli o tym no wem w ydaniu prosim y dalej o korektę le p sz ą : nie zła na ogół, miejscam i nie dopisała; u cierp iała najw ięcej A lthea, choć i inne u stę p y nie b y w a ją bez „ale“. Np. „ Jó zef Szuj ski. C h arak tery sty k a K azim ierza W . (Mioceum)“ — czytaj chyba : w s k r ó c e n i u ? Albo M ałecki, nie w ykładał od r. 1856 - 1 8 7 3 li te ra tu ry polskiej na uniw ersytecie k r a k o w s k i m , lecz l w o w s k i m : tu sobie czytelnik sam poradzi, ale by w ają istn e łam igłów ki np. w te k sta c h poetyckich P rotestujem y również przeciw najnowszej ortografii w arszaw skiej, z je j d o t r z y ć , u m r z y ć (chyba w edle ż y ć , dlaczegóż nie u m ż y ć ? ) , i innem i pięknościami.
D alej opuścilibyśm y raczej historyków a uw zględnili np. d ra m at ; całą komedyę w obu działach przedstaw ia przecież je d y n y P an D am azy ! O K isielew skim , N owaczyńskim itd., głucho zupełnie. A ni przypuszczałem , źe p. P . ta k i m izogyn : naw et p. Z apolska łaski u niego nie znalazła. „Stańczykom “ zato powiodło się bardzo dobrze ; K alin k i przedm owa do O statnich L a t iście program ow a ; T arnow ski i przem ówieniem do młodzieży i ch a ra k te ry sty k ą M ickiewicza bardzo sym patycznie się przedstaw ia ; dla poezyi naw et Szujskiego znalazło się miejsce, jak ieg o poskąpił au to r np. Sowińskiemu, a głucho tu zupełnie, i słusznie, o r pom niejszycielach olbrzym ów “ . Z ato pom inął autor T re tia k a i K allenbacha, chociaż obaj m ają lepsze ty tu ły do tych W ypisów , niż np. B rückner. N ajlepiej powiodło się — M ickie wiczowi : o nim praw ią Spasowicz, Tarnow ski, Chmielowski, W itk ie wicz i Szczepanow ski a z tego zespołu głosów w łaśnie m niem any „pornniejszyciel olbrzym ów “ w yszedł najlepiej. Słowackiemu ju ż mniej się poszczęściło ; rozbiór Mazepy M ałeckiego i fragm ent M atuszew skiego ra tu ją honory.
Czem więcej rozpatryw aliśm y się w tej książce, tern lepiej się nam podobała ; przy niektórych pisarzach szlibyśm y wręcz o zakład, że nie sposób, trafniejsze z nich w ybrać ustępy. Ani pomyślić o sk u teczniejszym środku, aby zaciekawić, zaochocić do poznania tej n a j nowszej lite ra tu ry i je j skarbów . W szystko, co w nich n ader w ątpliw e, sym boliczne, m istyczne, sekciarskie, p. F . szczęśliwie pominął (oprócz M icińskiego) ; niczyich przekonań nie za d rasn ął ; co jaskraw e, w y łączył — k ażd y bez różnicy czerpać tu może swobodnie, chociaż s ta now iska „społecznika“ p. F. się nie w y rz e k ł; tem u stanow isku chyba przypiszą K onopnickiej „P rzed sądem “ i niejeden wiersz Niemojew- skiego, że się do W ypisów dostały.
D ziś, k iedy coraz mniej czytam y, kiedy praca polityczna czy społeczna um ysły w yłącznie zaprząta a od lite ra tu ry zupełnia odwo dzi, cenim y podwójnie próbę uprzy stęp n ien ia najcelniejszych rzeczy nowych najszerszej publiczności. N ietylko wiedzę, dziś już naw et li te ra tu rę popularyzow ać należy a na to lepszego, skuteczniejszego środka, niż podobne W ypisy, ani w ynajdziesz. W ięc wdzięczniśmy p. F. za dobre w ykonanie szczęśliwego pom ysłu.