Jędrzej Wijas
"Marie romantyków : metafizyczne
wizje kobiecości : Mickiewicz
-Malczewski - Krasiński", Jarosław
Ławski, Białystok 2003 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 96/4, 223-229
J a r o s ł a w Ł a w s k i , M ARIE ROMANTYKÓW. METAFIZYCZNE WIZJE KO BIECOŚCI. MICKIEWICZ - MALCZEW SKI - KRASIŃSKI. Białystok 2003 (Recen zenci: Maria Kalinowska, W łodzim ierz Szturc). (Instytut F ilologii Polskiej Uniwersytetu w Białymstoku), ss. 764. „Czarny Romantyzm” . Redakcja serii: Halina Krukowska (prze wodnicząca), K rzysztof Korotkich, Marcin Lul, Jarosław Ławski, Barbara Sawicka-Lew- czuk, W ojciech W ądołowski, Danuta Zawadzka, Elżbieta Dąbrowicz.
„Powiedzieć w szystko” 1 - złudna ambicja, która pcha pisarzy i naukowców do podej m owania prób tworzenia w ielkich syntez. Efekty tych starań nigdy nie sięgną ideału, nie p ow iedzą „w szystkiego” - tego zresztą twórcy są świadomi od początku drogi badaw czej... N a szczęście dla nauki nikt jednak nie czuje się zw olniony z wiary w m ożliw ość powstania wielkiej summy, po której każde kolejne słow o będzie powtórzeniem. Summy, po której zapadnie m ilczenie.
Jarosław Ławski, autor M arii rom antyków, uprzedzająco m ów i o swej pracy jako o szki cu, którego podstaw ową funkcją jest przedstawienie nie zamkniętego zbioru interpreta cji. W rozdziale pierwszym drobiazgowo w ylicza to, co m ogłoby znaleźć się w publikacji, czego zaś brak, wskazując kierunki dalszych poszukiwań naukowych. Poza sygnałem św ia dom ości badawczej jest to jednak topos skromności, występujący także w naukowych te kstach, M a rie rom antyków trudno bow iem odbierać inaczej n iż jako najobszerniejszą chy ba m onografię postaci kobiecej („maryjnej”) w polskich badaniach nad romantyzmem. Książka ta imponuje ogromem informacji, system atyzacji i (hipo)tez, dowodzącym eru dycji autora ij e g o b iegłości w prow adzeniu dyskursu naukowego. Próbie głębokiej eks ploracji romantycznych projektów egzystencji (nie pozbawionej powodzenia) towarzyszy sumienna rekapitulacja dotychczasow ych ustaleń w dziedzinie interesującej badacza. N a leży przyznać rację Józefow i Bachórzowi, który w recenzji cytowanej na okładce książki stwierdził, że odczytań Ławskiego „nie będzie m ożna pomijać w literaturze przedmiotu” . N ależy być pewnym , iż w okół nich nie raz rozgorzeje dyskusja.
Badacz jest świadom y swoistej inicjalności swojej pracy (przy zachowaniu w d zięcz ności i szacunku dla literaturoznawczych interpretacji dokonanych przez znam ienitych poprzedników - to także topos), wskazując trafnie dalszy obszar badań naukowych, w y kraczający poza treść M a rii rom antyków . W yznacza go przede w szystkim lista autorów, których dorobek nie został poddany analizie (najbardziej jaskrawa jest nieobecność Juliu sza Słow ackiego, którego twórczość Ławski pozostawia kolejnym interpretatorom, choć skądinąd wiadom o, że była ona przedmiotem jego w czesn ych badań), a także podtytuł publikacji: M etafizyczne w izje kobiecości. M ickiew icz - M alczew ski - K rasiński. Jak na samym początku czytamy: „To dla niego właśnie, romantyka, ta sfera wyobrażeń, które w naszej kulturze Johann W olfgang Goethe naznaczył jako das E w ig-W eibliche, w ieczną kobiecość, [...] stała się sposobem ekspresji często najintymniejszych w ym iarów życia duchow ego [...]. Trudno się w ięc, przestrzeżmy, po takim ujęciu spodziewać analiz socjo logicznych, panoramicznego oddania realiów X IX -w iecznej »kobiety polskiej« - czy to sufrażystki, czy panny, matki, »matrony gospodarnej«” (s. 11).
I książka Ławskiego, z tym dążeniem zgodna, ogranicza swój zakres opisu naukowe go. Co znajdziem y na jej ponad 700 kartach? Jak dalej w przedm owie O d A u to ra pisze Ławski, „sposób ujęcia [...] kobiecości znaczą tu, ściśle powiązane tak ze sferą niewyra- żalności, jak i z dziedziną w ieloznaczności - słowa: symbol, fantazmat, obraz poetycki, topos” (s. 11). To ich funkcjonowanie w wybranych arcydziełach polskiego romantyzmu
1 Jest to przytoczenie tytułu zbioru tekstów D. A. F. d e S a d e Powiedzieć wszystko (wybór, przeł. B. B a n a s i a k , M. B r a t u ń , K. M a t u s z e w s k i . Łódź 1991). Zaznaczam jednak, że twórczość XVIII-wiecznego pisarza francuskiego libertynizmu nie tworzy tutaj żadnego kontekstu - chodzi tylko o podstawowy sens zdania.
2 2 4 RECENZJE
będzie rekonstruowane, opisywane i analizowane. Warto zauważyć, że to w łaśnie na fun damentalnych dla polskiej literatury w. X IX (i późniejszej...) utworach opierają się naj w ażniejsze interpretacje Ławskiego. Przedmiotem badań stają się w s z y s t k i e części
D zia d ó w M ickiewicza, poprzedzone interpretacją B a lla d i rom ansów , G rażyny oraz K o n rada Wallenroda, następnie badacz poddaje analizie bohaterki P a n a Tadeusza, wieńcząc
rozdział opisem figur kobiecości zawartych w dojrzałych lirykach i prozie poety. K olej nym om awianym utworem jest M a ria A ntoniego M alczew skiego, publikację kończy zaś rozdział p ośw ięcony N ie-B oskiej kom edii Zygmunta Krasińskiego.
Przedmiotem identyfikacji jest - posłużm y się słow am i Ławskiego - „»sym boliczny krąg wyobrażeń osnutych w okół archetypu kobiecości«, którego część stanowią i wątki maryjne, m ariologiczne (w teologicznym sensie), »m ariowe« (kontynuujące imaginarium
M arii), tak zwane wyobrażenia matek zbiorowych, Natura, Ojczyzna, obrazy kobiety z roz
maitej proweniencji mitów, realizacje m otywu »kobiety fatalnej«” (s. 26). Badacz zazna cza, że postaci kobiece są w dziele przede w szystkim zapisem „m ęskiego spojrzenia”, autorskiej projekcji. N ie jest jednak jego celem obnażenie czy spostponowanie tej per spektyw y jako nie odpowiadającej w sp ółczesn ym postulatom politycznej poprawno ści w nauce. To raczej obrona m itologii romantycznej przed zniszczeniem , przywołanie świata aksjomatów romantyzmu - bez ubranego w m etodologię, prywatnego wartościo wania.
Rom antycy wprost lub za pośrednictwem literatury stawiali sobie zadanie stworzenia obrazu „prawdziwej” kobiety - m iała ona być silną jednostką w alczącą o Równość, W ol ność, o własne w yzw olenie, zarazem strażniczką cnoty i polskości oraz uosobieniem cech anielskich. Trudno w dziele literackim pogodzić te rozmaite postulaty, prawie niem ożliw e było odnalezienie ich realizacji w rzeczyw istości. Stąd, jak się wydaje, ów zróżnicowany status i doświadczenie biograficzne bohaterek romantycznych oraz przenoszenie ich w sferę m etafizyczną, jednoczącą, w edług Ławskiego, problematykę indywidualną (egzystencjal ną) i narodową (s. 43).
W wymiarze m etafizycznym , co szczegółow o badacz udowadnia na przykładzie twór czości M ickiew icza, punkt w idzenia m ężczyzny w iązał kobietę ze zdolnościam i poznaw czym i i m ożliw ościam i wstawiennictwa, obrony. W perspektywie m ęskiego podm iotu sta w ała się ona osob ą w yznaczającą kierunek wstępowania po drabinie bytów, w górę, jak najbliżej niebiańskiego ideału. Stąd też niewątpliwie uzasadnione założenie Ławskiego o przewodniej roli „maryjności” w pojmowaniu i obrazowaniu kobiecości w romantyzmie. D la badacza jest to wyznacznik fundamentalny - w edle niego dają się określić zarówno postaci m ieszczące się w paradygmacie im itatio M ariae, jak i bluźniercze zaprzeczenia.
Warto zauważyć, że obok wzorca kulturowego Maryi (na terenach polskich ów cze śnie silna była tradycja kultu maryjnego) istniał inny wizerunek kobiety, który, jak twier dzi Ławski, otrzymał w spadku romantyzm. Postać śmiałej, aktywnej na salonach, w ży ciu kulturalnym i artystycznym, podróżującej kosmopolitki także rzutowała na obrazy kobiet romantycznych. Ta ów czesna przestrzeń dysputy kulturalnej: salon, jest m iejscem drama tycznego rozpoznania płci, na które wskazał Alfred de M usset2. Salon przeniknął do D zia
dó w części III jako m iejsce obce, zaludnione przez postaci z bestiarium, których przeciw
stawieniem jest pani Rollison. Według badacza m ożna scenę balu rozumieć „w głębszej warstwie znaczeniow ej” jako „groteskowy, śpiew ny prolog Sądu Ostatecznego” (s. 248).
O czyw iście, nie jedyne to źródła wizerunku kobiety zapisanego w arcydziełach ro m antycznych. W trakcie analizy D zia d ó w Ławski, z odnotowaną na początku niniejszej
2 A. d e M u s s e t , Spowiedź dziecięcia wieku. Przeł. T. B o y - Ż e l e ń s k i . Kraków 2003, s. 27: „Ale faktem jest, iż nagle - rzecz niesłychana! - we wszystkich salonach paryskich mężczyźni skupili się po jednej stronie, a kobiety po drugiej; i tak, jedne ubrane biało jak młode oblubienice, drudzy czarno jak sieroty, zaczęli się wzajem mierzyć oczyma” .
recenzji skrupulatnością, prezentuje w części siódmej rozdziału drugiego: G eneza fa s c y
nacji: o d p rze ży c ia do lektury, katalog inspiracji, w pływ ów m ożliw ych do zidentyfikowa
nia w tw órczości M ickiewicza. W św ietle rozległości zakresu, w jakim m ieszczą się ow e źródła, które są w dużej mierze w spólne trójce w ielkich poetów, w św ietle ich różnorod ności i produktywności symbolicznej, zrozumiałe jest głębokie sproblematyzowanie zna czeniow ych funkcji bohaterek rom antycznych dokonane przez Ławskiego.
Licząca prawie 800 stronic publikacja w przejrzysty sposób atomizuje się i hierarchi- zuje wewnętrznie. Jej głów nym elem entem są cztery rozdziały o różnej objętości, z któ rych najobszerniejszy, rozdział drugi, liczy ponad 250 stronic. Zawarta w nim prezentacja „metafizycznej strony kobiecości w D ziadach Adama M ickiew icza” m ogłaby stanowić oddzielną publikację. Spostrzeżenie to dotyczy także kolejnych rozdziałów. U zasadnie niem tej uwagi jest nie tylko ich objętość, lecz również ich suwerenny status. Występują one bow iem jako zamknięte całości tekstu naukowego, w których obrębie stawianie pytań i poszukiwanie odpowiedzi uwieńczone zostało propozycjami interpretacyjnymi. Połączenie tych korespondujących ze sobą, lecz suwerennych tekstów utrudnia spójną lekturę. C zy telnik m usi uważać, by nie zgubić się w labiryntowym gąszczu rozdziałów, części i pod rozdziałów... M imo to przeważają pozytyw y - jak w spom niałem na początku, otrzymuje m y coś na kształt monografii, w której m ożem y uchw ycić bogactwo rom antycznego rozu m ienia kobiecości.
Korespondencje tem atyczne i badawcze, wiążące tom M a rie rom antyków w całość, da się dostrzec pom iędzy poszczególnym i rozprawami. R ozdziały drugi i trzeci, p ośw ię cone odpowiednio D ziadom i P a n u Tadeuszow i, łączy fundamentalna teza o M ick iew i czowskiej drodze do Transcendencji, której etapy wyznaczają coraz w yższe duchowo „wsta- w ienniczki”, spotykane przez bohatera romantycznego. U m ożliw iają one metanoję m ęż czyzny, wskazują mu kierunek wędrówki, której nieodłącznym tłem są sym bole maryjne, „osnute na archetypie kobiety-matki”. Jak pisze Ławski, ich „kluczow ą funkcją [...] będzie w D zia d a c h najpierw u n i c e s t w i e n i e s p r z e c z n o ś c i m ięd zy indyw idualnym (m iłość), zbiorowym (historia) doświadczeniem zła a kulturą, opierającą się i w wymiarze jednostkowym , i dziejow ym na wierze w Boga, który jest samym dobrem i samą m iło
ścią” (s. 49). Proces badania tw órczości M ickiew icza (przywołanej w reprezentatywnym składzie utworów) podporządkowany został „tropieniu” kolejnych etapów doświadczania kobiecości.
Początek rozważań sięga juw eniliów autora D ziadów . Po rozpoznaniu quasi-liberty- nizm u w P a n i A n ie li i sentymentalizmu w P rzypom nieniu, po zaakcentowaniu w ystępo wania mariocentryzmu i synkretyzmu religijnego w H ym nie na dzień Z w iastow ania N. P
M a ryi badacz przechodzi do B a lla d i romansów. W zbiorze tym znajduje on „zapis trans-
gresyjnego procesu inicjalnego” (s. 89), w łączającego podm iot R om antyczności w obszar m etafizyczny „kobiecej” natury - poprzez dziew czynę, która w idzi tajemnice bytu. Z tego m iejsca w edług Ław skiego zaczyna się ow a metanoja bohatera. Poszczególne ballady, przypisujące kobietom demonizm, a naturze (żyw ioł kobiecy) - agresywne wchłanianie, w alkę i m ściw ość, wskazują na lękow e oblicza inicjacji. Jak zaznacza badacz, „numino- tyczne - budzące trwogę i fascynację - oblicze matki-natury o s w a j a j ą j e d n a k k l a s y c z n e s y m b o l e m a r y j n e ” (s. 97). N obilitacją kobiecości będzie także G rażyna - tytułowa postać żeńska stanie się nośnikiem tragizmu, wykraczając poza sw oją kondycję świadom ością, że sw ą ofiarą w ybaw ia naród.
Interpretując W idowisko jako m om ent wyboru strategii egzystencjalnej (poprzedzony „jakąś duchow ą katastrofą”), Ławski analizuje II i IV część D zia d ó w pod kątem określe nia roli archetypu Matki-Maryi w przezw yciężeniu m iłosnego doświadczenia odnalezie nia i utraty. Bohater romantyczny staje na rozdrożu: albo odchodzi w nicość, albo podej muje próbę walki. Jak twierdzi badacz, w II części D zia d ó w znaleźć m ożna „zalążki tej aktywistycznej antropologii, nie uznającej prawdy, iż człow iekiem się tak czy ow ak jest,
2 2 6 RECENZJE
bez w zględu na to, w jakiej [...] relacji z m iłością, prawdą, sprawiedliwością, dobrem, pięk nem człow iek się znajduje” (s. 124). Przezwyciężenie następuje poprzez świadczenie o war tościach, poprzez pojawienie się wzoru i ideału Matki-Maryi łączącego się z fantazmatem Kobiety-Litwy. Ukazaniu istoty tego ostatniego fantazmatu w K o n ra d zie W allenrodzie badacz pośw ięca obszerny fragment rozdziału o D ziadach, jakby wpisując lo sy A ldony i Konrada w konstelację znaczeń najw iększego dramatu romantycznego.
W III części D zia d ó w Ławski szczegółow o identyfikuje i odczytuje przejawy maryj ności, występujące z różną intensywnością w kolejnych figurach semantycznych. Stawia tezę głoszącą, że w tym dziele sym bolika maryjna pojawia się w najszerszym zakresie. Argumenty znajduje w trakcie analizy wybranych fragmentów dramatu: W idzenia Ew y, scen w ięziennych, W ielkiej Im prow izacji, Widzenia ks. P iotra, B a lu u Senatora... R ozle g ły kontekst dla interpretacji tworzą liryki M ickiew icza (D o M. Ł., D o m ego cziczerona), teksty biblijne (P ieśn n a d P ie śn ia m i, M agn ifica t), idee historiozoficzne (wielkoruski mil- lenaryzm). Czyni to D zia d ó w część III w ęzłow ym dziełem dla badań wyobraźni poetyc kiej M ickiewicza, oscylującej w okół „das E w igw eibliche”.
W każdej z analizowanych scen dramatu sposób transformacji znaczeniowej sym boli maryjnych jest odmienny i wypełnia przestrzeń m iędzy dwom a biegunami: maryjność jako w zór i kierunek egzystencji oraz sym bolika maryjna jako przedmiot bluźnierstwa. Zda niem Ław skiego, Konrad odbywa sym boliczną w ędrówkę indywidualisty romantyczne go, los rzuca go w doświadczenia biegunow o różne. Ostatecznie, „wieczna kobiecość”, w zór Maryi staje się jed yną drogą, która prowadzi do doświadczenia Absolutu. W III czę ści D zia d ó w badacz znajduje przełamanie ładu patriarchalnego poprzez wpisanie poten cjału transgresyjnego w kobiecość, co nazywa „ładem matrytransgresyjnym”.
Rozdział trzeci Ławski p ośw ięcił P anu Tadeuszowi. Maestrią w ykazał się zarówno w analizie postaci Zosi (której, m imo pew nych przewartościowań w ystępujących w litera turze przedmiotu, nie pośw ięcono jeszcze tak w nikliw ego studium), Telimeny i Ewy, jak i w interpretacji eidosu Litwy. Ze znanej konkluzji, ujmującej P a n a Tadeusza jako powrót do lat dzieciństwa, badacz w ydobyw a niew idoczne dotąd blaski, podbudowując ją now ą argumentacją. Według Ław skiego świat słowiańskiej epopei jest eutopią, czyli tym ideal nym dobrym miejscem , które zostało utracone. Powrót jest m ożliw y poprzez przekrocze nie historii i w ejście w czas kolisty, czas Natury, w rytm jej powtarzalnego cyklu. Znako m icie to ilustruje Zosia w m omencie ślubu, której poeta przypisał symbolikę „Dyjany”. Za udane należy uznać aspirujące do pełności zestawienie znaczeń ewokowanych przez postać wybranki Tadeusza (począwszy od etym ologii imienia bohaterki, ukazania epifanicznego sposobu wprowadzenia jej „na scenę” eposu i prezentacji percepcji jej osoby przez m ęż czyzn, poprzez skontrastowanie z Telimeną, aż do połączenia jej z symboliką w iosny i w oj ny), które pozwala badaczowi przedstawić następujący wniosek: „Zofiję-Dyjanę uczynił straż niczką eidetycznego ładu dom ostwa nie tylko w najprostszym sensie - ona jest samym Soplicow em , idealną personifikacją przyszłości i w szelakich nadziei, jakie poeta z nią w iązał. Jest [...] ideałem kobiecym , wspom nieniem matki ijej archetypem-zapowiedzią, ukochaną Litwą i przebóstwioną w wyobraźni przyrodą, w reszcie kodem religijnych i du chow ych pragnień poety, ziem skim odbiciem , odwzorowaniem Matki Zbawiciela” (s. 412). Kilka stronic dalej badacz wyraźnie podkreśla: „W Zosi fantazmat U kochanej-Litwy zyskuje najczystsze, najpełniejsze, najgłębsze, bo wieloaspektow e, najbardziej zidealizo- w ane spełnienie literackie” (s. 427).
Postać tej młodej dziewczyny, w warstwie fabularnej nie odgrywającej fundamentalnej roli, jest w interpretacji Ławskiego kluczowa w rekonstrukcji sym bolicznego świata Pana
Tadeusza. Zosia prowadzi Tadeusza w kierunku m iłości prawdziwej, poetę - „ku pełni fanta
zmatycznej”. Telimena zaś, zdaniem Ławskiego, funkcjonuje w P anu Tadeuszu jako kontra stowe (a może: konfrontacyjne) przywołanie innego rozumienia kobiecości: płeć żeńska jest w niej symbolem władczej erotyki, demonizmu i gry. Niewątpliwie, Telimenę można uznać
za kolejną wersję „pięknej bezlitosnej pani”3, z premedytacją pełniącej rolę ognia, którego pożądają m ężczyźni na swoją mniej lub bardziej uświadomioną zgubę. W biografii tytuło w ego bohatera odgrywa ona jednak rolę tej, która umożliwia „rozpoznanie płciow e”, jest przyczyną upadku, z którego wybawicielką m oże być Zosia. Dla M ickiewicza według Ław- skiego jest Telimena przedmiotem parodii zaprawionej nieszkodliw ą ironią. Jest aprobowa nym przez poetę elementem ustanowionej przez Boga rzeczywistości, choć da się wyczuć nutę m izoginizmu w prezentacji jej osoby. Warto przy tej okazji zauważyć, że badacz z po wodzeniem rozpoznaje ironię narratora eposu, w idoczną w stosunku do całości świata przed stawionego w dziele, a wypływającą z tzw. realizmu P ana Tadeusza.
Wartością publikacji Ław skiego jest otwartość na teksty spoza kanonu arcydzieł pol skiego romantyzmu. N a zakończenie rozdziału p ośw ięconego w izji k obiecości w P anu
Tadeuszu badacz analizuje K o n fed era tó w barskich, wiersze: Śniła się zim a, U ryw ek p a m iętnika P olki, S łow a P anny, pod kątem kolejnych prób przekroczenia bariery płci, prób
w yjścia poza obszar kultury i historii - w kierunku m istycznego doznania boskości. W ostatniej części rozdziału Ławski podsumowuje drogę, jaką przeszedł M ickiew icz w pojm owaniu egzystencji człow ieka romantycznego, świata wartości i czynów oraz fi gur kobiecości. Finałem okazuje się „narodzenie Chrystusa w sobie”: „Wykupić Litw ę od złej historii, odkupić m ógł tylko aktywny realizator - zbawca, któremu przyświeca, najdo słowniej, jutrzenka wyobraźni ijutrzenka Bożej Obecności, symbolizowanej przez Mary ję ” (s. 496).
Badacz, porównując zw iązek E w y i Jacka Soplicy z m iłością Zosi i Tadeusza, stwier dza, że „kobieta, jej obraz, w którym kumulują się w szystkie wartości »zm ęczonej« w y obraźni, m yśli męskiej u M ickiewicza, jest c e n t r u m k o n f l i k t u , ale i odnow iciel- skim ź r ó d ł e m p r z e m i a n y ś w i a t a ” (s. 363; podkreśl. J. W.) Słow a te m ożna od nieść do fabularnej i znaczeniowej roli tytułowej bohaterki genialnego poematu Antoniego M alczew skiego. To Maria jest drogą do rozpoznania m arności świata, to ona symbolizuje jego dw oisty byt, to w okół niej tragedia się zawęźla.
Rozprawę o M a rii zaczyna Ławski od rozstrzygnięć natury strukturalnej (od opisu planów opowiadania i zasad obrazowania), po czym przechodzi do rekonstrukcji świata wartości p ow ieści poetyckiej M alczewskiego. Poświadczona zostaje wanitatywna i p esy m istyczna w ym ow a dzieła. Przykuwa uw agę postawienie pytania o zw iązki i ewentualne zależności m iędzy M a rią a D zia d a m i w ileńsko-kow ieńskim i oraz rozpatrywanie utworu w perspektywie autobiografii duchowej poety. W tym pierwszym wątku problem owym badacz rozważa kwestię, czy stworzenie M a rii poprzedzone było lekturą dzieł M ickiew i cza. Choć poem at M alczew skiego nosi znamiona znaczącego przewartościowania w izji świata i wyobrażeń o egzystencji ludzkiej zawartych w e wczesnej twórczości w ileńskiego poety, to jednak trudno potwierdzić fakt styczności przedwcześnie zmarłego autora M arii z II i IV częścią D ziadów.
U naoczniony przez Ł aw skiego dw oisty i „sobowtórowy” byt postaci poematu (co w naturalny sposób odsyła do Słowackiego) jest odbiciem egzystencjalnego doznania twór cy. Jak twierdzi badacz: „M alczewski »rozpisał« siebie, swoje doświadczenia, sw ą osob o w ość, los m łodego starca na w iele postaci, wyrażających w mniejszym lub w iększym stopniu nie kondycję bohaterów Byrona, lecz w łasną w ied zę tragiczną. Stworzone postaci darzył (Pacholę, Wacława) lub nie (Maski, idiosynkratyczny obraz »ludzi«) pierwiastkiem empa- tycznego współodczuwania. W centrum kosm osu ufundował sym boliczną personifikację tego, co w tym nieludzkim św iecie rozpoznał jako wartość absolutną - m iłości” (s. 563).
T ą personifikacją jest Maria. W dalszej części pracy Ławski przypisuje jej rolę tej, „która zbawia, w nosi sens w życie bohatera i dlatego - na prawach m etalogiki mitu
ofiar-3 Zob. M. P r a z , Zmysły, śmierć idiabeł wliteraturze romantycznej. Przeł. K. Ż a b o k l i c - ki . Wstęp M. B r a h m er. Warszawa 1974.
nego - m usi być też zamordowana, złożona w ofierze złem u światu” (s. 589). Czyni to z M arii, jak nazywa badacz, sw ego rodzaju opow ieść quasi-ewangeliczną.
O ile u M ickiewicza figura Marii aktualizowała w ieczny archetyp kobiecości i włączała m ężczyznę w obszar Transcendencji, a u M alczewskiego była uosobieniem tragicznej m iło ści - jedynej wartości w świecie Zła, o tyle lektura N ie-B oskiej kom edii skłania Ławskiego do wniosku, że tekst ten jest „słowną sygnaturą tej rozdwojonej samoświadomości androgy- nicznego Poety, Narcyza, Myśliciela, któremu obce są sakralno-mistyczne symbole żeńskie [...]” (s. 695). Pomijając, iż cytowany fragment stanowi doskonałą próbkę specyficznego stylu badacza, należy zaznaczyć, że taka ocena N ie-B oskiej kom edii wynika z analizy postaci dwóch kobiet obecnych w dramacie: Żony (Marii) i fantazmatycznej Kochanki. Obydwie symbolizują drogę prowadzącą w Próżnię, w przypadku pierwszej jej im ię okazuje się ele mentem ironii. Obydwie pozbawione są potencjału mediumicznego, są natomiast synoni m em otchłani i upadku. Szaleństwo Marii z dramatu Krasińskiego w iąże Ławski z szaleń stwem historii i świata. Materializacja tego szaleństwa - rewolucja - staje się czasem eman cypacji kobiet, dominacji „żywiołu negatywnego, ucieczki od kultury salonowej gry lub nędzy w antykulturę publicznego, kultycznego zaspokojenia” (s. 662). Cały dramat zaprze cza tym wyobrażeniom romantycznym o kobiecości, które awansowały kobiety do roli bo skich wstawienniczek. Wypada zgodzić się z Ławskim, że mimo obecności różnych „Marii” w N ie-B oskiej kom edii (od dedykacji począwszy) tekst ten jest poświęcony męskiej tożsa m ości ijej kryzysowi. Maria nie jest tu szafarką dóbr duchowych, zbawiennych i dających nadzieję. Jedynym, słabym znakiem kobiecego i m ęskiego współistnienia jest figura Andro- gyna, rzutowana w daleką przyszłość „romantyczna synteza - gdy m ę s k i e i ż e ń s k i e znajdzie swe m iejsce i w duchu człowieka, i w duchu epoki” (s. 709).
Ta pobieżna rekapitulacja w ątków problem owych książki Ławskiego w sposób o cz y w isty ją zubaża. Skrupulatny raport z wędrówek naukowych badacza zam ieniłby się w od dzielną publikację, co po raz kolejny św iadczy o bogactwie m yśli zaklętych w tekst M arii
romantyków. W przypadku recenzji ponad w szystko chodzi o relację z subiektywnego od
bioru czytelniczego, wykazującą szacunek dla obiektywnych wartości pracy.
Za najważniejszą zaletę książki wypada m i uznać w zbogacenie polskiego literaturo znaw stwa rom antycznego o w ypow iedź wymykającą się tematycznej antynomii: historia a egzystencja. Problem „Ojczyzny utraconej w Historii” przeobraża się u Ławskiego w k w e stię „M acierzy utraconej w Egzystencji” . Te dwa plany w spółwystępują w arcydziełach romantycznych, badacz doskonale je dostrzega i uwypukla, głów nie u M ickiew icza, gdzie w finale badań figura powrotu na łono Matki-M aryi-Natury-Litwy łączy się z historiozo ficznym millenaryzmem. Ukazanie tych pokrewieństw przełamuje stereotyp, szczególnie w ażący na powszechnej ocenie arcydzieł literatury polskiej X IX wieku. G łosi on, że p o cząw szy od D zia d ó w wileńsko-kowieńskich, poprzez D zia d y drezdeńskie i K ordiana, aż do P a n a Tadeusza, N ie-B oskiej kom edii i K ró la D u ch a mam y do czynienia z (m ęczącym i nużącym ) przeżywaniem martyrologii narodu i dominacją dyskursu narodowow yzwo leńczego. Książka Jarosława Ław skiego ten schemat m yślow y obala4, pokazując głębię polskiej refleksji romantycznej nad człow iekiem i płcią.
Prócz tego bezdyskusyjnym walorem publikacji są interpretacje obejmujące całe dzieło. Pozwalają nie tylko zrozumieć konstrukcję i funkcję znaczeniową, sym boliczną postaci kobiecych, lecz także całe dzieło, interpretowane w kontekście ew okow anych „metafi zycznych w izji kobiecości”. Same arcydzieła nie są rozpatrywane w izolacji od innych tekstów literackich i tekstów kultury: badacz odwołuje się do liryki powstającej rów nole
2 2 8 RECENZJE
4 Już na początku badacz stawia tezę: „Budzi natomiast zdumienie fakt, iż w zasadzie a n i u M a l c z e w s k i e g o , a n i u M i c k i e w i c z a c z y S ł o w a c k i e g o p a r a d y g m a t » p a t r i o t y c z n y « n i e z d o m i n o w a ł c a ł k o w i c i e d o k o n a ń p o e t y c k i c h ” (s. 22).