• Nie Znaleziono Wyników

Zapiski Jędrzeja Kitowicza na archiwaliach konfederackich 1770-1771

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zapiski Jędrzeja Kitowicza na archiwaliach konfederackich 1770-1771"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Janina Kozłowska-Studnicka

Zapiski Jędrzeja Kitowicza na

archiwaliach konfederackich

1770-1771

Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej 5, 227-239

(2)

ZA PISK I JĘ D R Z E JA KITOW ICZA

N A ARCHIW ALIACH KO NFEDERACK ICH 1770— 1771

NOTATKA ARCHIWALNA

Roboty porządkow e w stosach kórnickich zarem bianów odkryły fak t urzędow ania Jędrzeja K itow icza w sztabie konfederacji w o jew ó d ztw w ie l­ kopolskich od m arca 1770 do sierpnia 1771 pod d ow ód ztw em i przy boku Józefa Z arem by 1, gen eraln ego tych w ojsk kom endanta.

S y stem aty czn e zapiski ak cesyjn e na jego korespondencji, koncepty uniw ersałów , raportów i pism polem icznych, d ysp ozycje obozow e i rozkazy d zien ne pochodzą przew ażn ie z jednej ręki — jak w idać — registratora, a zarazem sekretarza i kw aterm istrza. F ragm en ty zarem bińskiego zasobu a r c h iw a ln e g o 2 nie zachow ały d okum entalnego św iad ectw a, kim b y ł ów pracow nik, jak ie m iał obow iązki, przebieg słu żb y i w jak ich okoliczno­ ściach nastąp iła tej słu żb y likw idacja. W yk ształcon y snadź p rzeciętn ie (nie znał np. francusk iego i niem ieckiego), lecz in telig en tn y , szybko roz­ szerzy ł p ole sw ego działania z registratu ry na p ou fn y sekretariat. Piórem w ład ał p ew n ie, p isał gładko i rzeczow o, a gram atyczniej od n iejed n ego z korespondujących d ygnitarzy, chociaż p iso w n ię m iał sw oistą, orygin alną i stałą. O sobliw ość w ła śn ie p isow n i nasunęła w toku badań archiw aln ych p ierw sze sk ojarzen ie z K itow iczem .

O sw oić się z k itow iczow ym p ism em n ie je st w K órniku trudno. Mamy tu p rzede w szy stk im d w an aście p ełn ych i p odpisanych jego autografów w listach do Jó zefy z G rodzickich Zarem biny: jed en za życia m ęża z 9 w rześn ia 1771 r. z P iotrk ow a (sygn. 2122), d ziesięć do tejże adresatki ju ż jako w d ow y, z 16 i 18 maja, 14, 16 i 19 czerw ca, 6 lipca, 20:f i 27 listo ­ pada, 20 i 26 grudnia 1774 r.; jeden z 4 „grudnia“, r e с t e styczn ia 1775 r., w szy stk ie pod sygn. 2123 sub data. L isty te datow ane są z B ogusław ie,

1 Kom unikat ogólny o uporządkowaniu archiwum Zarembów, zawierającym m. in. om ówione tu autografy Kitowicza, podaję osobno w niniejszym zeszycie.

2 M ateriał m ieści się w grupie akt Józefa Zaremby pod sygn. 2096—2117 i Józefy Zarembiny sygn. 2122 i 2123.

3 Zob. Dodatek nr 1.

(3)

W olborza, W arszaw y i znow u z W olborza — czyli z m iejsc słu żb y K ito- w icza przy A n ton im O strow skim , podów czas b iskupie kujaw skim .

M am y w K órniku ponadto rkps nr 433 zaw ierający na 305 stronach nie podpisaną, lecz w łasnoręczną kopię autorską pod w sp ółczesn ym grzbieto­ w ym ty tu łem R ę k o p ism H istorii K r ó le s tw a Polskiego od po czą tk u pan o­ w a n ia A u g u sta III do roku 1771 4.

Tak w ięc obok rysunku liter i duktu pism a m ożem y tutaj p orów n yw ać ch arak terystyczną p isow n ię K itow icza, która je st dodatkow ym spraw dzia­ nem autorstw a om aw ian ych zapisków . (II. nr 42 i 43).

R egistraturę w kancelarii Z arem by prow adziło, jak św iadczą notaty, 5 osób, z nich jedna dotąd jeszcze n ie rozpoznana i cztery zid en tyfik ow an e na pew no: Jędrzej K itow icz, żona kom endanta Józefa z G rodzickich Za­ rem bina, W ojciech Srotow ski, po krótkiej w sp ółpracy z K itow iczem jego następca i W ojciech Zarem ba łow czyc bełski, dom ow nik J ó z e fo s tw a 5. Sporadycznie fu n k cjon ow ał także Tom asz Podbielski, zaufany adm ini­ strator gen eraln y.

P an Jędrzej zam ieścił sw o je accessit w r. 1770 na 211, a w r. 1771 na 124 egzem plarzach listów ; ogółem w 15 tekach odkryw am y 335 tego rodzaju zapisków . Odznacza je sam odzielność i dokładność redakcji, która uzupełniając w ie le zb yt ograniczonych elem en tó w korespondencji w y ja ś­ nia n iejed n ą zagadkę albo n ieporozu m ien ie i stan ow i w'alną pom oc dla badacza. K itow icz zaopatruje n azw iska w ty tu ły , rozw iązuje kryptonim y i anonim y, a w razie opóźnionego doręczenia u zu pełn ia datę odbioru. N ie dość na tym : om yłk a w dacie listu m iew a sw e sprostow anie w a k c e s j ie. S zczególn iejsza w dzięczn ość n ależy się dziś sek retarzow i za inform acje w łasne. Tak na przykład: „Od JW P u n iń sk iego do JW JM Pana K asztelana P oznańskiego d. 5 Januarii 1771 A nno z W arszaw y p isa n y “. Że to Poniński, czytam y w podpisie; że do kasztelana poznańskiego — p ouczył K itow icz; ergo: list do Józefa M ielżyńsk iego (przez k onfed eratów przejęty). Albo „Od X. Przeora Jasnogórskiego do X -cia W -dy L ub elsk iego 19 Ju ly 1770 A n n o“, cz y li ks. B rzeziński do A n ton iego Lubom irskiego.

A korekty dat! Fr. K ossow ski marsz, podlaski do Zarem by: w tek ście —

4 Drukowany kilkakrotnie w w yjątkach i w całości w w. X IX pt. Pamiętniki do panowania Augusta III i Stanisława A u g u s t a . . . Opis rzeczowo-proweniencyjny w artykule R. Pollaka Kitowicziana. „Pamiętnik Literacki“, XLIII, 1952, z. 1—2, s. 610—616.

5 Pracował przy Zarembie do jego zgonu w lutym 1774 r. i przez kilka dalszych lat przy Zarembinie.

6 O czym szerzej w informacjach o archiwum Zarembów w niniejszym zeszycie. Szczegóły i zestawienia inform acyjne do kwerend znajdzie historyk w m ateriałach katalogowych, indeksach i zestawieniach tem atycznych opracowanego zespołu zarembianów, gdzie K itowicz posiada dziś w łasny sumariusz.

(4)

3 styczn ia 1770, w ak cesji — 1771 (w styczn iu 1770 na p ew n o K itow icza przy Z arem bie jeszcze nie było; lapsus w steczn eg o datow ania na początku roku trafia się lud ziom często; rozw ażyw szy treść pism a zau fajm yż K ito- w iczow i).

Z darzyła się także odw rotna om yłka autora listu, szczególn ie przykra, gdyż u trw aliło ją w y d a w n ictw o i m o n o g r a fie 7. Otóż p isze K azim ierz P u ­ łaski do Z arem by list cały w łasn oręczn y z datą „22 styczn ia 1772 r.“. K itow icz zapisał rok 1771; z treści (w ypraw a pod K raków) trudno się zorientow ać: m ógł być styczeń tego i tam tego roku. Lecz w iem y dow odnie, że n ie b yło K itow icza przy Z arem bie w sty czn iu 1772 r. 8, n ie m ógłby zatem m ieć z listem P u łask iego do czynienia. Śm iało przyd zielam y w ięc orygin ał do rocznika 1771 (teka 2117).8a

D aty pow tarza K itow icz za oryginałem , są to w ięc d aty a quo. D zień odbioru, w ażn iejszy dla rekon struk cji diariusza, przytacza w yjątkow o. Tak 20 k w ietn ia 1770 szereg listó w otrzym ano w P aru szew icach na Śląsku z opóźnieniem , co sekretarz pozaznaczał. '

Zdarzały się p otk nięcia i K itow iczow i, zw łaszcza w początkach służby. N iep orozum ienie zasadnicze m ógł b y ł w yw o ła ć podpis „Sługa w ia d om y “ bez nazw iska; dzięki K itow iczow i w iem y, że b y ł to biskup, nie „kam ie­ n ieck i“ jednak, jak zaznaczył K itow icz, tj. A dam K rasiński, lecz adrateń- ski, Jan K ozierow ski, wuj Zarem by, co w y n ik a z inn ych akt. — N ie roz- cyfrow any, „annonim e“, pozostał list Tom asza P od bielsk iego, adm inistra­ tora dóbr zarem bińskich.

M ógł i pan Jędrzej p ow tórzyć m y ln ie datę, np.: 4 zam iast 14, M arty zam iast ,Aug[usti], W ogólnej liczb ie trzystu k ilk u dziesięciu notât n ied o­ ciągnięć takich je st bardzo mało. ,

Obok drobnych m am y pism a obszerniejsze i sam odzielne:

1. K w it Jaślikow sk iej w y d an y Z arem bie 12 czerw ca 1770 — tek st ręką K itow icza; m iejsce nie podane, lecz w y p łata z domu, n ie z obozu.

2. 24 czerw ca tegoż roku „T erm inatka p ien ięd zy w ziętych przez JW R ejm entarza od W P T opolskiego 9 i ekspensa z n ich “.

3. Tegoż roku po 9 k w ietn ia na dw óch k ońcow ych kartkach rejestru protokolarne podsum ow anie w yb ran ego p ogłów nego z podpisami: Wal. O siński i Ign. M ilew ski.

4. B ez daty (przypuszczalnie 1770) „Partytura dla trem baczów różnego w ojsk ow ego k urantu “.

7 K. P u ł a s k i , Szkice i poszukiwania historyczne, Kraków 1906, III, s. 324. 8 Przebyw ał w sem inarium m isjonarskim w W arszawie (T. M i k u l s k i , Do historii i źródeł Kito wicza, „Pamiętnik Literacki“, XLIV, 1953, z. 3—4, s. 72).

Sa Zob. przypisy do artykułu Arch iw u m Zarem bów . . .

" Topolski był susceptantem w kancelarii grodzkiej wieluńskiej i urzędnikiem konfederacji.

(5)

5. Rok 1771. D nia 8 m arca w Libidzy: tek st kontraktu m ięd zy Józefem Zarem bą a u czciw ym panem B ogusław em L ecem z B ledzianow a, m aj­ strem konsztu ciesielsk ieg o (ręką K itow icza, sygn. 2085).

6. 16 marca b. m. (w K isielach albo w Rokszycach) — spis pożyczek w yd an ych w tym dniu m iejscow ym chłopom (sygn. 2087).

7. Rok. 1771. D nia 23 k w ietn ia w obozie pod K aliszem . „L itera con­ fessata z sta w ion ych dw óch aresztan tów “ (T ysk iew icza i B iegan ow skiego, m aruderów). Arkusz tekstu ręką K itow icza, podpisany S ew ery n Pągow ski, delegat.

W yp isy to raczej m echaniczne, lecz oto k oncep ty treści zasadniczej: 1. 1770, 25 sierpnia. U n iw ersał Z a r e m b y 10. „W szystkim [ . . . ] jak ą­ k o lw iek zw ierzchność d uchow ną lub św iecką, publiczną lub p ryw atn ą nad in n ym i m ającym “. P iętn u je ostro donoszenie n iep rzyjacielow i o k on fed e­ ratach i zabrania pod utratą życia i m ajątku w ałęsa n ia się bez leg ity m a cji w ydanej przez K ancelarię Sztabu. W K órniku są trzy egzem p larze tego uniw ersału: a) nie podpisany, z 3 czarnym i odbitkam i pieczęci; b) podpi­ sany przez Z arem bę ze źle odbitą pieczęcią; c) orygin ał kursorii m ięd zy w ładzam i d uchow nym i w K aliszu z podpisem Z arem by i pieczęcią oraz z k o lejn ym i podpisam i odbierających kursorię z 24 na 25 sierpnia.

2. 1770, 26 sierpnia. K oncept u n iw ersału o w yb ieran iu podatków —■ podpis J. Zarem by, p ieczęć jak w yżej.

3. R eplika p ow yższego uniw ersału.

4. Kopia, tzn. koncept, brulion „R esponsu JW M arszałkom d. 22 8bris 1770 A n n o “ — pism o p olem iczne Z arem by do 5 m arszałków grupy Pułaskiego.

5. (ok. 1770, 8 grudnia). K oncept rem onstracji Józefa Zarem by do G eneralności, bez d aty 11. K om endant w ielk op olsk i odm aw ia nakazanego aresztow an ia konfederatów : Szym ona K ossakow skiego i (O nufrego G nie- wom ira) B ęk lew sk iego. A n archicznym postępkom m arszałka kujaw skiego G łębockiego i in n ych dow ódców oraz łu p iestw o m ich p artii p rzeciw staw ia porządek i karność w sw oich oddziałach. O ponuje przeciw ko aktow i interregnum ; w yp ow iad a żal do G eneralności za popieranie potw arcy Lenartow icza. G otów je st złożyć kom endę.

6. 1771, 7 (przem azane z 9) styczn ia. K oncept listu Z arem by do (Igna­ cego M alczew skiego) m arszałka w ielk opolsk iego.

P ow yższa grupa sześciu p ism posiada obok innych w artości w alory paleograficzne: odm iany w czystopism ach, p obieżnych popraw kach i p o­ spiesznej notatce.

Na pograniczu referatów stoją rozkazy d zien ne pt. S tacja O bozu lub

10 Por.: J. K i t o w i c z , P a m i ę t n i k i . . . (wyd. Kaczurby), Lwów 1882, s. 156— 157. 11 Zob. Dodatek nr 2; II. nr 43.

(6)

K o n o ta c je s tacji O bozu 12 w tekstach ręką K itow icza, z parolem , rozkazem i podpisem Zarem by: Rok 1770 z dnia 18, 27, 28 i 31 sierpnia; z 2, 2, 6, 8, 9, 12 i 14 w rześnia; z 9 i 13 października; z 27 i 30 listopada; z 2 i 31 grud­ nia. R azem 17.

W dorobku sek retarsk im Jędrzeja K itow icza nie w idać w alorów jego artystyczn ej narracji; konkordancja za to z tek stam i H istorii (w druku tzw . P a m iętn ik ó w ), a n a w et z O p isem o b y c za jó w , n ie ty lk o dostarcza ty m d zie­ łom pożyteczn ego kom entarza, lecz ośw ietla je pow agą źródła h istorycz­ nego. Jak się okazuje, urocza retrosp ek tyw n a gaw ęda podaje fak ty i oko­ liczn ości p otw ierdzone bezpośrednią obserw acją bieżącego dnia i a u ten ­ ty czn y m dokum entem .

P o u rzędow aniu naszego rotm istrza sztabow ego p ow in ien b ył pozostać jakiś diariusz obozow y, zap ew ne bezim ienny, m oże n iep ełn y, m oże w do­ ryw czych, tylk o „na k u lb ace“ notatach. Szukać go trzeba, lecz i drobiazgi, które m am y już dziś przed sobą, w układ zie ch ron ologiczn o-rzeczow ym zasobu a w in d yw id u aln ych k atalogow ych zestaw ien iach tem atu, rozw iążą n iejed n ą zagadkę. C orrigen da om y łek w datach i fak tach pow tarzanych przez h istory k ów n ależy do archiw aln ego opracow ania m acierzystego zasobu zarem bianów ; tutaj ograniczam się do w y żej p rzytoczon ych kilku przykładów . Podobną też rolę p ełn ią tek sty zam ieszczone w przypisach.

* *

*

A teraz pozw alam sobie na zesta w ien ie kilku dat źródłow ych, w iążą ­ cych się z nagłą zm ianą stanu, a jak określają P ollak i M ikulski — z t a ­ j e m n i c ą K itow icza 13.

R o k 1771, czerw iec d. 12 i 22. P arlam entuje Fr. Branicki, łow czy kor., z Zarem bą.

czerw iec d. 25, 26. „B ratobójcze z w y cięstw o “ nad w ojsk iem k rólew sk im pod W idawą.

K atastrofa płk. M orawskiego,

lip iec d. 8 i 10. D on iesien ia Z arem bie o k lęsce pod Charko­ w em 14.

sierp ień d. 1, 2. akcesje ręką K itow icza na dw óch listach, sierp ień d. 3. L ist O strow skiego 15, biskupa k ujaw skiego, do

12 Zob. il. nr 42.

,13 J. K i t o w i c z , Opis obyczajó w za panowania Augusta III. Oprać. R. Pollak (Bibi. Naród. S. I, nr 88, wyd. 2, wstęp); T. M i k u l s k i , op. cit.

14 Konopczyński w sw oich monografiach przypuszcza Ozorków, lecz raporty Św iętosław skiego i Stokowskiego podają wyraźnie „w ieś“ Charków i Charkówek. W pow. sieradzkim istnieje w ieś Charchów.

(7)

Zarem by w odpow iedzi na m isję do sieb ie zaufanego w ysłańca.

sierp ień d. 4. A kcesja K itow icza na jed n ym liście, sierp ień d. 9. JM P K itow icz „już na księdza obrócony“, sierp ień d. 12. Ks. K łossow ski, kustosz katedr, kaliski, donosi

o p ow yższym fak cie Zarem binie,

sierpień d. 20, 22. W k ancelarii Z arem by ostatn ie d w ie akcesje ręką K itow icza, po p rzerw ie od 4. VIII a quo.

w rzesień d. 9. Ks. Jędrzej K itow icz o[rdinis] m [issionarium ?] listem z P iotrk ow a dzięk uje pani Z arem binie za doznane łaski i za te kilka słó w do odm iany jego stanu ściągające się. (K orespondencja w rześn iow a Z arem by n iczyich n otât ak­ cesy jn y ch n ie posiada),

październik d. 1. Ks. K itow icz rozpoczyna studia w sem in a­ rium m isjon arzy 16 przy k ościele Sw. K rzyża w W arszaw ie. R o k 1772, lip iec d. 20. „ab iit pro vacation ib us — пес red iit“ 17.

w rzesień d. 5. Ks. K itow icz je st obecny w kancelarii biskupa O strow skiego (list tegoż z W arszaw y do Z arem by sub data). październik d. 12. Ks. M ichał L ipski z Chocza kupuje od Za­

rem by konie, które obejrzy proszoriy listem ks. K itow icz. listopad d. 2. Ks. K itow icz w y sła n y przez biskupa O strow skiego z W olborza do Zarem by; donosi o tym Z arem bie Tom asz P od bielsk i listem z 17 listopada.

K alendarzyk ten zw ęża cok olw iek naszą niew iadom ą, lecz n ie w yjaśn ia dostatecznie, czy w strząs p sych iczn y, przew idzian y przez prof. P ollaka 18, czy chłodny bilans życiow ych m ożliw ości rotm istrza, jak sądził K onop­ czyńsk i 19, zad ecydow ał o porzuceniu burki konfederackiej?

P ry w a tn ych spraw K itow icza n ie znam y. S łu żb ow e u boku Z arem by — to nieprzerw ana od początku szarpanina. L iczne św iad ectw a solidarności z w odzem , oprócz p rzytoczon ego niżej listu do w d ow y, rozsypał K itow icz po całej sw ojej Historii. O dcięcie nie tylk o geograficzn e rządu k on fed e- rackiego od kraju, oczyw istość końcow ej przegranej, rozterka d y scy p li­ narna ukryta pod pancerzem honoru w ojsk ow ego, coraz w yraźn iejsze p o­ sądzenia w zajem n e — stw arzały ciężką atm osferę w obozie i sztabie. Już kom endant w yp ow iad a p osłu szeństw o G eneralności, już zapow iada zerw a­ n ie — a pisze ręką K itow icza 20. Od W arszaw y z am basady im peratorow ej

ie Z metryki tegoż sem inarium misjonarzy (T. M i k u l s k i , jw.). 17 T. M i k u l s k i , jw.

18 R. P o 11 a k, wstęp do Opisu, o p. cit., s. XIV.

10 Wl. K o n o p c z y ń s k i , Szkoda, że to nie powieść, „Tygodnik Pow szechny“, 1951, nr 51—52.

(8)

nadchodzą przelotne, ale odurzające propozycje: łow czy B ranicki w yciąga lepką od carskich rubli łapę do rycersk iego z Zarem bą spotkania. D w a jego liścik i n ie przeszły przez k itow iczow e „złożenie na k u lb ace“ : rotm istrz nasz m oże ich n aw et n ie oglądał, ale b ył naocznym św iad kiem frater- nizacji w ielce osobliw ej. Czy z w łasn ego w yskoku, czy z instru kcji sw y ch w arszaw sk ich szefów — u siłow ał łow czy koronny zdepraw ow ać n iep rzy ja ­ ciela. N ie pow iodło się wczoraj z Pułaskim , m oże gładziej pójdzie z Za­ rembą? R ozm ow a francuska w cztery oczy, a chociażby n a w et przy sekretarzu n ie znającym język ów obcych — pozostała ich sekretem , którego n ie od słon iły w y k rę tn e listy B ranickiego do S a ld e r n a 21; sekret utopiono w p ijatyce i w błocie. W ięc niezrów nana w H istorii opow ieść ..bajarza“ K itow icza o p relim inariach i n astęp n ym przebiegu bratobójczej bitw y, tak plastyczn a i kolorow a, jak tylk o naoczny św iad ek przedstaw ić rzecz b ył zdolny, ma w artość relacji bezpośredniej 21.

Z łow ieszczo zaśw ieciła w id aw ska gloria. Nad ciałem p oleg łeg o z polskiej ręki rotm istrza K azim ierza G rodzickiego, szw agra Z arem by, nad ofiaram i obu w ojsk na pozór ty lk o w rogich, zakordonow a propaganda klaszcze i gratuluje. Straszna w ieść o zniszczeniu w ty m sam ym dniu czerw cow ym d yw izji łęczyck iej z częścią w ielk opolsk ich przyszła zap ew ne prędko; raporty słu żb ow e nadchodzą zaled w ie z dni 8 i 10 lipca ->s.

A k łótn ie pryw atne? L ed w ie p rzycichły jad ow ite docinki p rzeciw n ego obozu, a już pod k oniec czerw ca n ien aw istn e m a n ifesty syp ią się na Za­ rem bę po kancelariach grodzkich — za czym w p ersp ek ty w ie przykre procesy, p oniew ierk a m oralna, obezw ładniająca kondem nata.

Zarem ba zaw iesza w alk ę orężną. „N ie czując się na rów nych sił&ch, kom endy p orozdzielał na różne strony, a sam znow u z żoną i dziećm i udał się do Śląska pod B yczyn ę, na daw ną k ry jó w k ę“ 24. Bo „Zarem ba po p otyczce w id aw skiej n ie m iał żadnej innej. Z ostaw m y go, n iech się p rze­ chodzi z d yw izjam i sw oim i po W ielkiej P olsce i Sieradzkiem , podług sw ego zw yczaju w y szed łszy z Śląska, po kilku n iedzielach sw ojego od w ojska oddalenia się [ . . . ] “ 25.

Tak dowódca. A gd zie oficer jego sztabu, K itow icz? Pracuje w sw ej kancelarii jakoś dorywczo: zapiski jego w id n ieją w lipcu na p ięciu za led w ie listach: 2, 11, 23, 27, 30 tego m iesiąca, w sierpniu na trzech: 1, 2 i 4. K ied y w p ły w a ły , czy zap isyw an e niezw łocznie, gd zie się sekretarz obracał w p ierw szych dniach ow ego m iesiąca augusta? W P aru szew icach — azylum

21 26 i 29 czerwca z Piotrkowa, K. P-u ł a s k i , jw., III, s. 340 i 342. J. K i t o w i c z , P a m ię tn ik i. . . , jw . s. 241—250.

2* Do Zaremby Św iętosław ski i Stokowski. Sygn. 2117 sub data. 24 J. K i t o w i c z , P a m ię tn ik i. . . , jw., s. 250.

(9)

śląskim , w e W rzący G rodzickich czy w K isielach Zarem bów? Trudno dociec.

* *

*

Chłodnej przezorności Z arem by g oto w iśm y dziś za K itow iczem oddać sp raw ied liw ość. T ym w ięk sze zd u m ien ie budzić m u si konfidencja, jaka istn iała m ięd zy tym w yb itn ym konfed eratem barskim a sław n ym ju r- g ieltn ik iem carskim A n ton im O strow skim , biskupem kujaw skim . Przyjaźń O strow skiego z am basadą b yła aż nadto w iadom a, sam się z n ią głosił i n ie oponow ał publicznej fam ie. B y ł to sługa w łaśn ie am basadorski — nie k rólew sk i i n ie F am ilii. T akiego to zaprzańca u p atrzył sob ie kom endant w ielk op olsk i jeszcze przed rokiem na p ow iern ika politycznego! „Znam dobrze i w iem — p isał 30 m aja 1770 r. — że JW W P an przez dobroć serca sw ojego zech cesz m n ie o św iecić i u tw ierdzić, jakim to końcem postępki w ojska rosyjsk iego d la O jczyzny, a w ierzy ć m i będziesz, że w dzięczność n ie obum arła w e m n ie dla JO F am ilii i K róla m ojego [ . . . ] zdrajcą być n ie chcę, a le otw arcie je ś li O jczyźnie pom óc m ogę, są każdego ob yw atela obow iązki [ . . . ] o sek ret proszę [ . . . ] “ 20.

D nia 3 sierpnia 1771 O strow ski p isze lis t z odpow iedzią na m isję do sieb ie „w iadom ej osoby, w ie lc e roztropnej i w iernej WMM P an u “.

„W kilkogodzinnej wczoraj i dziś k onferencji [ . . . ] p ow ierzyłem z gruntu serca i d uszy n ajsk rytszych tajem nic, jak ie ty lk o dosiągać m ogą m ojej w iadom ości [ . . . ] i u łoży łem facit dla WMM Pana [ . . . ] W reszcie do u stn ej referu ję się oddaw cy listu relacji, m a pam ięć, jak w idzę, capaci­ ta t e m opow iedzenia WMM Panu w szystk iego, i daj ci B oże w ięcej podob­ nego charakteru p rzyjaciół [ . . . ] “

W szystk ie dom ysły, cóż to za jed en „podobnego charakteru przyjaciel w ielce roztropny i w ie r n y “, ześrodkow ują m i się na K itow iczu. Jeżeli zdolny b ył on ży w ić dla kogo u czu cie osobistej przyjaźni, to obok L ipskich stan ąłby przy m ałżonkach Zarem bach. L udzie to u sposobieniem i p oglą­ dam i do sieb ie zbliżeni. Z aufany, trzeźw y, solidarny sekretarz rzeteln ie słu ży ł sw em u kom endantow i, chociaż z szereg ów odszedł i n a w et w odza w odejściu w yp rzed ził. N ic w tym dziw nego. Wraz z przegraną w chodzić zw yk ło w ży cie stare p rzeklęte hasło do kapitulacji: „N iech każdy radzi o sob ie!“ N adszedł m om ent, k ied y cenion y kom endant, razem „pan“, „szef“, „dobrodziej“, zaczyna „przem yślać o so b ie“. N ie bez troski z p ew ­ nością zaglądał przy nim w p rzyszłość szta b o w y „słu g a“, dziś — tow arzysz broni, jutro m oże cy w il i bezdom ny im possesionatus, m oże n aw et bez

20 T ek st ogłoszon y przez K o n o p c z y ń s k i e g o , K r w a w e dni nad górną Wartą. Konfederacje sieradzka, łęczycka i wieluńska w latach 1768— 1772. „R ocznik O ddziału Łódz. P ol. T ow . H ist.“, 1929— 1930, s. 35.

(10)

osłony herbow ej. W tej sytu acji łask aw y dygnitarz k ościeln y biskup O strow ski łatw o m ógł zahaczyć w rozm ow ie o sytu ację personalną sy m ­ patycznego d elegata i doradzić m u pew ną u c h r o n ę w stan ie d u ch ow ­ nym . J eżeli tak, to K itow icz m u siał się zd ecydow ać błysk aw icznie.

9 sierpnia, coś jak gd yb y po p ięciod n iow ych rekolekcjach m isjon ar­ skich 27, dokonał ks. K łossow ski, kustosz k atedralny k aliski, o b r o t u JP K itow icza w stan duchow ny. Obrót — za iste w tem p ie egzercyrunków ’ żołnierskich. K itow icz n ie otrzym ał, rzecz prosta, św ięceń kapłańskich, lecz postulat, m oże z p rzyw dzian iem sukni. K ied y w m iesiąc potem , 9 w rześnia, z P iotrk ow a d zięk uje Z arem binie za słow a otuchy, ściągające się do odm iany jego stanu, i za w szelk ie doznane łaski, a podpisze się ,,X. Jędrzej K itow icz o. m .“, to fantazja, znak raczej p ow ierzch ow n ego stosunku do dzieła. N a krótko w rócił do k ancelarii szefa i ostatn ie sw e n otaty 20 i 22 sierpnia zapisał. S łu żb ę trzeba b yło oddać n ależycie, ob la- tow ać dokum enty, testam en t, przeróżne czynn ości praw ne w yk on ać w s to ­ licy ju rystów , w trybu n alsk im Piotrkow ie. G dzieś m ięd zy K aliszem — Wrzącą czy P aru szew icam i — a P iotrk ow em obraca się zap ew ne m ięd zy 4 sierpnia a 9 w rześnia. D nia 1 października zam knęła się za nim furta sem inarium M isjonarzy przy k ościele Sw . K rzyża w W arszaw ie 28.

N ie w iadom o, czy doszło go poprzez m ury k lasztorn e echo zjazdu 7 grudnia 1771 r. w e W schow ie, gd zie zain scen izow an y obiór Z arem by na m arszałka w ielk o p olsk iego cichcem narzucił w ojsk u rolę m ilicji n adw or­ n ych na osłonę dw orów i sp ichlerzy przed sw oim i i obcym i.

20 lipca 1772 roku opuścił k leryk Andrzej m ury św iętok rzysk ie, by już do nich n ie w rócić. W akacje o tw ierały m u św ia t na now o, ale św iat z gruntu odm ieniony. N ie b yło już sw ojego w ojska. P ozostała piekąca, bolesna w izja czerw cow ej, w arszaw sk iej u licy 1772 roku, gdy rozbrojone w ielk op olsk ie d yw izje z m arszałkow skim p u łk iem huzarów w k raczały ponuro do sto licy pod pikam i d rew iczow ych dońców , k ied y sam ego Zarem bę osłaniał od zn iew ag i p rzek leń stw tłu m u gen erał B yszew sk i z gw ardią k rólew ską. K itow icz n ie p rzeżyw ał prelim in ariów k apitulacji, n ie p rzełyk ał obelg Salderna ani n ie odpraw iał cerem onii na polu m ile - jow skim , i n ie wiadom o, jak się na sytu a cję zapatryw ał. O pow ieść o niej w H is to r ii29 d źw ięczy jakoś głucho.

D okąd się obrócił w czorajszy konfederat na sw oich w akacjach, nie w idać także. L ecz ju ż 5 w rześn ia 1772 pisze z W arszaw y biskup O strow ski do Zarem by: „C zyni m i w zm iankę Jm c x. K itow icz, prozelita WM Pana K ochanego D obrodzieja, że na jeden list nie m iałeś ode m n ie respon su “ ;

-7 Por. J. K i t o w i c z , Opis obyczajów, s. 122. -8 T. M i k u l s k i , op. cit., s. 72.

(11)

12 października ks. M ichał L ipski z Chocza do tegoż: „D ow iaduję się 0 dobranych dw óch koniach gniadych, które dla m n ie zdatne być mają, ob ligu ję osobnym listem JM ci księdza K itow icza, aby te w p rzyjacielskiej cen ie [. . . ] stargow aw szy zapłacił, drugie dw a [. . . ] podobne aby kupił zasyłam zlecen ie tem uż JM ci księdzu K ito w iczo w i“.

M undur Z arem by od m ien ił tym czasem barwę: po krótkiej u tracie szarż konfederackich m ian ow an y gen erałem -m ajorem w w ojsku JK M ci i Rzptej, n atych m iast za ordynansem P rześw ietn ej K om isji W ojskow ej z 7 sierpnia w W arszaw ie a z d ysp ozycji B ibik ow a m a rozbrajać garnizon jasnogórski. Instrukcja i rozkaz w yk o n aw czy 27 tegoż m iesiąca. E kspedycja karna b yłych p ułaszczyk ów pod L enartow iczem plądrow ać pójdzie m ajątki O strow skiego i Zarem by.

W listopad zie je st już K itow icz bez k w estii w służbie biskupa: w Za­ duszki (2 listopada) przysłan y od n iego do Z arem by w jakim ś w ażnym interesie, o czym donosi P od b ielsk i 17 listopada. Na tej dacie u ryw ają się K itow iczow e ślad y w papierach Józefa Zarem by. L isty do Z arem biny w d ow y w yp łyn ą, jak w iem y , w 1774— 1775 r.;!"

DODATEK NH 1

S tosunek K itow icza do Zarem bów n aśw ietla następ u jący jego list do w d o w y :31

Dnia 20 listopada 1774, w Wolborzu Jaśnie W ielmożna M[oś]eia Dobrodziejko!

N ie dostało mi się tego szczęścia dla mojej pracy być uczestnikiem widocznym pogrzebu śp. JWPana Generała, Męża .JWPani Dobrodziejki a Pana mego. ale mam

Pozostaje do w yjaśnienia kwestia dyspensy wyjednanej K itowiczowi w kurii rzymskiej przez biskupa Ostrowskiego. Zagadka ta w naszych zarembianach n ie ma odgłosu. Studia kapłańskie odbywał Kitowicz szczątkowo, od 1 października 1771 do 20 lipca 1772, czas nauk trwał w ięc zaledwie 9 m iesięcy i 20 dni, oczyw iście za mało do cenzusu; współpraca z kaliskim uniwersałem z 24 czerwca 1770, jako orędziem godzącym w im m unitet kościelny, mogła także ściągnąć cenzury duchowne z inter- dyktem ; w reszcie przy zm ianie nuncjusza (Durini odszedł pod zarzutem popierania konfederatów, a rzekomych „królobójców“ ; Garampi zjechał do Warszawy z począt­ kiem września 1772) zm ieniła się sytuacja osób zagrożonych sprawą Łukawskiego 1 perspektyw ą powszechnego niebaw em procesu w tzw. sądach konfederackich. Okoliczności te n ie ułatw iały Kitowiczowi dróg do służby duchownej, lecz protektorat O strowskiego mógł go osłaniać wielostronnie.

31 Autograf na 1 kartce q°, zapisany po obu stronach; notatka akcesyjna in tergo przez sekretarza Woje. Zarembę. Sygn. 2123 sub data. Mowa tu o drugim uroczy­ stym pogrzebie zwłok Józefa Zaremby w farze rozpierskiej. Jedenastoletni Florian, najstarszy z synów zmarłego, był w ówczas chorążym dawnego pułku ojca. „Panna chorążanka“ to Kunegunda Grodzicka, siostra Zarembiny, stała jej towarzyszka. (Inform, z archiwum Zarembów).

(12)

niem al równą widocznej satysfakcją, słysząc od w ielu na nim będących, jak pięknie, jak w spaniale i jak w ylanym sercem i ręką JWWM Pani Dobrodziejka tę ostatnią przysługę Przyjacielow i Sw em u poprzysiężonemu odprawiłaś. To jest gatunek Żon godnych, aby Je Bóg w podziale zasług w iecznych dawał na tym św iecie na zadatek najlepszym mężom, jakim był śp. JWPan Generał. I zapewne po takow ym zadatku cieszy się z Bogiem w Niebie, a JWPani Dobrodzijka, afektu m ałżeńskiego rzadki wizerunek, masz i tu z wykonanej chw alebnie powinności nieśm iertelną sławę, i w niebie, przy intercesji dusz, które się na pogrzebie tym dostatnim znacznie poży­ w iły, nieom ylną odbierzesz zapłatę.

Jmc Pan Florian w ruinie tej nieodżałowanej profitowa!, że Sobie z dobrej prezencji, w ym ow y i kształtu pięknego kupił u w szystkich afekt. Zdawało się wielom , że Duchy żyw ości Ojcowskiej odzywały się w tym młodym ciele, i że śp. JWPan Generał nie umarł, tylko się przem ienił w JWP. Floriana. Winszuję mu w szystkich tych przywiązanych do siebie Estymatorów, lubo gniew am się na nich, że się drugim nie przypatrzyli. Prawda to, że JWPan Florian ze w szystkim grzeczny, ale nie sam jeden. Ma w ięcej Braci rodzonych, jednego Ojca i Matki, której upadam do nóg i jestem z nieskończonym przywiązaniem w pragnieniu za niedziel 3 najprędzej osobiście upadnienia do nóg.

JWWMWMcPani Dobrodziejki nieskończenie obowiązany i najniższy sługa

X. Jędrzej Kitowicz o[rdinis] mfissionarium] WWJejm Pannie Chorążance Dobrodziejce

upadam do nóg. (—) WW Jchm Kawalerii jak najserdeczniej kłaniam.

[akc.] WJmc Ksiądz K itow icz d. 20 Listopada 74.

DODATEK NR 2

Józef Zarem ba do G eneralności, b. d. [1770, 8 XII]; ręką K ito w ic z a 32.

Jaśnie Wielmożni M iłościwi Panowie i Dobrodzieje!

Gdy dla zam kniętych granic leniw y bieg mają ekspedycje, raczycie mię JJWMM Panow ie Dobrodzieje m ieć ekskuzowanego, że z zebranych razem w ielu okoliczności spóźniony nieco czynię raport. Wypełnić ordynanse zlecone, na osoby IchM Panów B ęklew skiego i K ossakow skiego zaszłe, nie znajduję sposobu. Pierw szy gdzie się ukrywa, nie wiem , drugi jest na Jasnej Górze. Obaj, po intym owanej JJWMM Panów Dobrodziejów w zględem aresztowania osób ich woli, znajdują kompasją i podciwym obywatelom przyzwoite względy. Rozumiem, że IchM Panow ie M arszałkowie wdający się za nimi tym samym moją [wyraz dopisany u góry] justyfikują niesposobność. Podobnie ordynans do JM Pana Cieleckiego wydany — czy znajdzie posłuszeństwo, jeszcze nie mam rezolucji, jako i w innych interesach łęczyckich.

Zdaliście mi JJWWM Panow ie Dobrodzieje kom endę wielką, bo nad osobami wyższym charakterem ode m nie uczczonymi, któremu aby nie ubliżyli powagi i sły ­ szeć nie chcą o parierowaniu mojej w ładzy rejmentarskiej. Mam, prawda, ordynans naganiać ich do posłuszeństw a, ale zważcie Jaśnie Wielmożni Panowie, czy w ystar­

32 Oryginał na arkuszu f 0., pagina fracta. Tekst kończy się na s. 4 u góry. Sygn. 2101, Zob. II. nr 43.

(13)

czyłbym i z nieprzyjacielem , i z swoim i w ojnę toczyć, których mogłaby na przeciwną stronę determinować ambicja. Wszak to i ci, którzy dobrowolnie przyjęli komendę moją, teraz się z niej zdzierają, jako uczynił JM Pan Marszałek Kujawski, który pod pretekstem konwoju, w ziąw szy z sobą w Kujawy niektóre dywizje — całą konfede­ racją rządzić absolutnie usiłuje i JM Pana Zakrzewskiego Rejmentarza, że moim, nie jego, ordynansom jest posłuszny, obwinia i czerni. Co ziemia, co powiat, to nowa Rzeczpospolita, sw oim się kształtem rządząca, a przez tę niedependencją jakie uciem iężenie kraju, opisać trudno. Ja, ile możności, powierzonych sobie w ojew ództw ochraniam, a inne komendy bez w szelkiego respektu niszczą, kontrybucje jak w n ie­ przyjacielskim kraju nakładają, i co tylko komu potrzebne, to do moich wojew ództw jak za powinność biegną, jakby na te — nie dosyć było w łasnego żołnierza karmić, odziewać i płacić. Przem ilczam jednak do czasu wyrażenia osób nie chcąc krzewić inwidii, ale gdyby to ustać nie miało, byłbym przymuszony specifice się o to skarżyć. Już głód około Częstochowy, dla którego nie w iem i nie upatruję sposobu, jakim będzie możno sukurs jej dawać. W mojej komendzie kury w ziąć darmo n ie godzi się i po staremu każdy syty, każdy z sw ego wydziału kontent, w szyscy wszystko, co im się należy, mają, a inne komendy biorą woły, owce, stodoły do szczętu wypróżniają, konie zabierają, krótko m ówiąc do szczętu kraj zniszczyli. [Wykreślono: „i przy tym w szystkim nad 4 godzin furażem nie są opatrzeni“]. W cześnie się protestuję o to wszystko, żebym nie był winien, i jeżeli, dla niedostatku w okolicy tutejszej spraw io­ nego, daleko się umknąć od Częstochowy będę musiał

Instrum ent interregni, z innym i do tego celu skryptami na ręce moje przysłany, całem u w ojsku mojemu zdaje się być za wczesny. Publikacja zaś jego m nie zlecona tym mi się zdaje niebezpieczniejsza, im bardziej mnie jednego na cel inw idii i zemsty w ystawuje. Z tej przyczyny z głębokim przeproszeniem JJWWM Panów Dobrodziejów nie prędzej do tego przyłożę ręki, póki jawnej, zdolnej do takowego przedsięwzięcia nie ujrzę protekcji. Jestem gotów, jakom się raz obowiązał, do ostatniego kresu bronić w iary i wolności, ad tenorem pierworodnego Barskiego Manifestu, ale to nowa ew olucja, nad którą dobrze pom yśleć mi potrzeba. Jeżeli ostrożność moja ubliża projektowi JJWWM Panów Dobrodziejów przede mną ukrytemu, eligite potiorem. Ja w tym razie chętnie ustąpię pierwszeństw a mego: w olę się stać prywatnym konfe­ deratem niż głow ą ostatniej swoich i siebie zguby. Nigdy jednak n ie złam ię raz na zawsze obowiązanej Ojczyźnie mojej wierności. Której gdym z całym w ojew ództw em moim sieradzkim przez azard życia i fortuny istotnie dał dowody, żalić mi się przy­ chodzi, że jeden potwarca Lenartowicz, oczerniwszy publicznym m anifestem w ielu ze mną godnych i podciwych obywatelów, znajduje u JJWWM Panów Dobrodziejów łaskaw e dla siebie w zględy i pod zasłoną otrzymanego glejtu w olnym i bezpiecznym chodząc, tytułuje się pułkow nikiem sieradzkim.

Znam ja, jak w ielki Najwyższym Stanom Skonfederowanej Najjaśniejszej Rzeczy­ pospolitej, w osobach JJWWMM Panów Dobrodziejów wydającym się, w inienem respekt, przeto krzywdy całego w ojew ództw a i mojej prywatną nie ścigam mocą, ale się jak najusilnie[j] dopraszam, aby pomieniony Lenartowicz z Ich protekcyi był wypuszczony, w areszt w zięty i dla odebrania zasłużonej kary komendzie mojej oddany. Inaczej straciłoby w ojew ództw o [skreśl.: „ufność“] tę w JJWWM Panach Dobrodziejach ufność, którą ma dotąd, że należącą każdemu sprawiedliwość równym podług zasług płacicie wymiarem, gdyby [wykreślone: „pomienionego Lenartowicza“] w sprawiedliwej z pom ienionego Lenartowicza złudzone być miało satysfakcji, o którą im ieniem całego w ojew ództw a i sw oim ex particulari jak najusilniej dopraszając się zostawam z najprzyzwoitszym uszanowaniem.

(14)

DODATEK NR 3

A. O strow ski, biskup k ujaw ski do Józefa Z arem by 1771, 3 VIII 3:l.

Jaśnie W ielm ożny Kochany mój Dobrodzieju!

W czynnościach Twoich, jedyny mój Przyjacielu, między celniejsze rachować się może m isja wiadomej Osoby, w ielce roztropnej i wiernej Wmm Panu. Własna tego była potrzeba i użyteczna dla kom unikacji w czasie niniejszym.

W kilkogodzinnej wczoraj i dziś konferencji m iałem czas w y łuszczyć wszystko, co się św ięci in system ate, powierzyłem z gruntu serca i duszy najskrytszych tajemnic, jakie tylko dosięgać mogą mojej wiadomości.

Przełożyłem konsekw encje na ew entualne w kraju obroty i ułożyłem facit dla Wmm Pana mego Łaskawcy. Do Ciebie, Kochany Dobrod[ziej]u, będzie należało ponderare zdanie moje, pew ien, że m nie kontentować będzie Twój sukces.

Jest to pewna, że postąpek w iadom ego Bohatyra nie był tu aprobowany, insze on m iał instrukcje, ale czupurny — umysł, w insze zapędzony rezolucje, ściągnął na siebie cenzuras suscipionis z dysaprobacją.

N ieom ylnie spodziewany tu przed zimą między Moskwą i Portą pokój, do m nie będzie należało uwiadom iać Wmm Pana uprojektowanym mutuo consilio sposobem — i tak Twój honor kierować, jak mój własny.

Wreszcie do ustnej referuję się oddawcy listu relacji — ma pamięć i jak widzę capacitatem opowiedzenia Wmm Panu w szystkiego i daj ci Boże w ięcej podobnego charakteru Przyjaciół.

Zwracam list w tych upewnieniach, że póki życia m ego starczyć będzie z Tobą, kochany Przyjacielu, m oje m omenta trawić, Tobie ufać i zawdzięczać pragnę poufa­ łości i św iadczenia w w ielkiej konsyderacji.

[kryptogram]

Wmm Pana K[ochaneg]o Dobrod[ziej]a życzliw y sercem i najniższy sługa [kryptogram jw. zam iast podpisu] D. 3 Aug. A° [17]71

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ma złociste rogi i kożuszek biały Nie biega po łące, bo z cukru

Większość aktywnych matematyków ma liczbę Erdősa mniejszą niż 8.. Około 63 laureatów Nagrody Nobla oraz wszyscy laureaci Nagrody Nevanlinny mają liczbę Erdősa

Wypada także zastanowić się nad tym, czy oskarżycielowi posiłkowemu przy­ sługuje zwrot kosztów zastępstwa adwokackiego od oskarżonego, w stosunku do którego

— gazetki rękopiśmienne, które w czasach stanisławowskich z powodu niedostatku prasy drukowanej nadal odgrywały istotną rolę informacyjną o najważniejszych wyda-

The purpose of this study was to assess whether time of vitamin D supplementation in the first months after birth, season of birth, and feeding type (breastfeeding

Ówczesny burmistrz Zgierza, Samuel Grzegorzewski, wyciągnął wnioski z przebiegu wypadków i już 30 listopada 1826 zatroszczył się o urządzenie gospody dla

Bijvoorbeeld omdat fundamentele reflectie nodig is op de vraag bij welke soorten onderwerpen overheden wel en niet met gedragsinzichten kunnen werken (Zuure, 2014), omdat