• Nie Znaleziono Wyników

Życie narodowe w galicyjskiej szkole pierwszej połowy XIX w.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Życie narodowe w galicyjskiej szkole pierwszej połowy XIX w."

Copied!
38
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Charytański

Życie narodowe w galicyjskiej szkole

pierwszej połowy XIX w.

Studia Theologica Varsaviensia 4/2, 101-137

(2)

KS. J AN C H A R Y T A N S K I

ŻYCIE NAR O D O W E W G A L IC Y JSK IE J SZK O LE PIE R W SZ E J PO ŁOW Y X IX W.

T r e ś ć : W stęp. 1. S z k o ln ic tw o g a lic y js k ie w p ierw szej p o ło w ie X I X w . 2. G erm a n iza cy jn e zad an ia szk o ły g a lic y jsk ie j. 3. J ezu ick ie sz k o ły w G alicji. 4. S k ła d n a ro d o w o śc io w y n a u c z y c ie li jezu ick ich . 5. N ie ­ m ieck i ch arak ter szk ó ł jezu ick ich w G alicji. 6. Język p o lsk i w szk ołach jezu ick ich . 7. S to su n ek je z u itó w do k u ltu r y p o lsk iej. 8. D zia ła ln o ść k o n sp ira cy jn a w G alicji. 9. S to su n ek je z u itó w do ta jn ej a k cji na te r e ­ nie szk o ły . 10. S to su n ek je z u itó w do k o n sp ira cji w 1846 r. 11. „W iosna

lu d ó w ” a je z u ic k ie szk o ły w G alicji. Z ak oń czen ie.

A rty k u ł n in ie jsz y p isan y b ył w zw iązku z sym pozjum n a u ­ kow ym , zorganizow anym dla uczczenia m illen iu m chrześci­ jań stw a w Polsce. D latego w łaśn ie a u to r a rty k u łu ograniczył sw e poszu kiw an ia do tego p u n k tu , ja k i stan o w i pow iązanie ży­ cia narodow ego z życiem re lig ijn y m w h isto rii szkoły g a lic y j­ skiej. W la ta c h 1820— 1848 istn ia ły w G alicji trz y szkoły p ro ­ w adzone przez jezuitów , zakon m ają cy w h isto rii szkolnictw a polskiego sw ą k a rtę niem ałej w agi. Jednocześnie la ta te są cza­ sem najw iększego n asilen ia germ an izacy jn eg o w G alicji a z d ru ­ giej stro n y okresem n a jb a rd zie j b o h a te rsk ic h w ysiłków w obro­ nie życia narodow ego w zaborze au striack im , D ru ga połowa X IX w. c h a ra k te ry z u je się d orobkiem k u ltu ra ln y m o w iele bo­ gatszym ale zarazem o w iele spokojniej zdobyw anym dzięki zm ianom , ja k ie zaszły w w e w n ętrzn e j s tru k tu rz e m onarchii h a b sb u rsk iej. P rzed m io t więc w łaściw y a rty k u łu stan o w i a n a ­ liza życia narodow ego w szkołach jezuick ich oraz sto su n k u do niego jezu itó w g alicy jsk ich p ierw szej połow y X IX w.

(3)

102 K S . J A N C H A R Y T A N S K I [2]

l . S zk oln ictw o g a lic y jsk ie w p ierw szej p o łow ie X IX W.

W y b ra n y p rzez a u to ra okres S te fa n W ołoszyn c h a ra k te ry ­ z u je k ró tk o i dobitnie: szkolnictw o znajdo w ało się — w po­ ró w n a n iu z in n y m i zaboram i — w n ajg o rszy ch w a ru n k a ch . Zaczęto je germ anizow ać ju ż od ro k u 1772... O kres p rześla­ dow ań szkolnictw a i słabego jego rozw oju trw a w łaściw ie aż do la t sześćdziesiątych...” 1.

S ta n by ł rzeczyw iście opłakany. Co p raw d a pow szechna o r­ d y n acja szkolna z 1774 r. i u staw a szkolna p o lity czna z 1805 r. p rze w id y w ały obow iązek pow szechnego n auczania, uchylono go jed n a k w 1818 r., a w p ra k ty c e niczego w tej dziedzinie nie przeprow adzono aż do 1869 r . 2. W r. 1838 n a u k ę p obierało ty lk o 13,1% dzieci w w iek u s z k o ln y m 3. Jeszcze w 1841 r. naliczono jed y n ie 1916 szkół lu dow ych z 736 nauczycielam i i 1409 pom ocnikam i. Do szkół uczęszczało 70.135 dzieci. Je d n a szkoła p rzy p a d a ła p rzeciętn ie n a 39.73 k m 2, a jed en uczeń n a 63 m ieszkańców 4.

Jeszcze gorzej p rze d staw ia ła się sp raw a szkolnictw a śre d ­ niego. W pierw szy ch la ta c h po ro zb io rach pozam ykano daw n e kolegia oraz ak ad em ię zam ojską, zak onników uczących u su ­ nięto ze szkolnictw a. Stw orzono 8 szkół śred n ich oraz 2 szkoły rea ln e 5. W r. 1817 w G alicji na 475.000 m ieszkańców p rzy p a ­ dało 8 gim nazjów tj. jedno n a 60.000. W ty m sam y m czasie n a W ęgrzech jedn o na 5.000 m ieszkańców , a w A u strii jedno na

16.000 mieszkańców®.

1 S t. W o ł o s z y n : D z ie je w y c h o w a n ia i m y ś li p ed a g o g iczn ej w za­ ry sie, W arszaw a 1964, 324.

2 J. B u z e k : „ S zk o ln ictw o lu d o w e ”, L w ó w 1904 A r c h i w u m N a u k o w e 1 119— 120.

3 St. K i e n i e w i c z : R uch ch ło p sk i w G a lic ji w 1864 r., W rocław 1851, 38.

4 S t. Z a l e s k i : C iem n ota w G a licji w ś w ie t le cy fr i fa k tó w ,

L w ó w 1904, 3, por. A. S k o c z e k : R ys h is to r y c z n o -s ta ty sty c z n y szk ó ł lu d o w y c h w G a licji, K ra k ó w 1869.

5 S t. К o t: H isto ria w y c h o w a n ia , L w ó w 1934, t. II. 217— 218.

6 A. F i c k e r : B erich t ü b er ö sterreich isch es U n terrich tsw esen , W ien 1873, 130.

(4)

[3] Ż Y C I E N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 1 0 3

P rz y c z y n y tego s ta n u b y ły w ielorakie. P rzed e w szy stkim m o n archii h ab sb u rsk iej nie zależało na podnoszeniu te j p ro ­ w incji. P o n ad to daw ne b u d y n k i szkolne albo leżały w ru in ie, albo też zostały ju ż zam ienione na urzędy. W reszcie n a jtr u d ­ n iejszy m p ro b lem em była r e k ru ta c ja nauczycieli, zwłaszcza do szkół średnich. W spom niana ju ż p o lity czn a u staw a z 1805 r. położyła k res u p rzedn iej chw iejności i n a rz u c iła całej G alicji bezw zględną g erm an izację ośw iaty. N auczycielam i m ogli być jed y n ie N iem cy lu b też ludzie dobrze z n ający te n języ k 7. To­ też n aw et ju ż w istn ieją cy c h szkołach śred n ich n a p rzew i­ dzianych 6 nauczycieli brako w ało dw u a n aw et i trz e c h 8. Nic też dziw nego, że n ieje d n o k ro tn ie dobór ty c h nauczycieli s ta ­ w iał pod znakiem zap y tan ia ich w p ły w w ychow aw czy. Do­ sadnie op isu je jednego ze sw oich nauczycieli K. B rodziński, co p raw d a z o kresu najw cześniejszej szkoły g alicyjsk iej: ,,... w p ierw szy m ro k u m ieliśm y p rofeso ra, pod k tó ry m cały ro k zszedł n a niczym . B ył to p ija k i cy nik w n ajw y ższy m zna­ czeniu w y ra z u ; cała przestrzeń jego płaszcza m iędzy pod­ szew ką a su k n em zapełniona b y ła k a je ta m i naszym i, k tó re sta n o w iły pościel tego filozofa, ja k go nazyw ano. W m ieszka­ niu jego żadnego co się zowie sp rz ę tu nie było, n ato m iast cała podłoga o sn u ta barłogiem , k tó ra stan o w iła obszerne łoże, a k a ­ je ty za poduszkę słu ży ły . W płaszczu m ieściły się czasam i b u ­ te lk i w ęgrzyn a, z k tó ry c h p o p ijał bez w zględu, gdzie m yśl do tego przyszła, czy na u licy czy w szkole” 9.

P oza ty m szkolnictw o służyło określon y m celom polity cz­ nym ab so lu tn ej m onarchii. Od 1819 r., tj. od czasu „postano­ w ień k a rlsb a d zk ic h ” , rozpoczęła się p o lity czn a „ re a k c ja ” . K aż­ dy sw obodniejszy k ie ru n e k w n auce i w ychow aniu uw ażano za rew o lu c y jn e te n d e n c je 10. 10 lipca 1819 r. ogłoszono now y

7 St. К o t, dz. cy t. 200.

8 M. M a c i s z e w s k i : H isto ria G im n azju m T a rn o p o lsk ieg o , T ar­ n o p o l 1896, 8— 12.

9 K. B r o d z i ń s k i : W sp om n ien ia m ojej m łod ości, K ra k ó w 1928, s. 38— 41, w : G a lic ja od p ierw szeg o rozb ioru do w io sn y lu d ó w (w yb ór te k s tó w źró d ło w y ch ), K ra k ó w 1956, 293.

10 Fr. H o c h e g g e r : D ie ö sterreich isch en G im n asien , ö s t e r r e i c h i s c h e

(5)

1 0 4 K S . J A N C H A R Y T A Ń S K I [ 4 ]

obow iązujący p la n n auk . S ß m m lu n g d er V ero rd n u n g en ok reś­ lało ja k n a jd o k ład n iej w szystkie szczegóły. O kreślało dane i obow iązki nauczyciela, jego p racę i m etodę nauczania, za­ k re s nauczania, podręczniki, rozk ład zajęć n a rok, tydzień, a n aw et dzień. N auczyciel m ógł i pow inien jedy nie w y k o n y ­ w ać w n a jd ro b n iejszy c h szczegółach przepisy, a sk u te k w y ­ chow aw czy, u rob ien ie w iernego poddanego, spodziew any był w ielki. P rz ep isy nie ty lk o ograniczały, ale w p ro st zw alczały w szelką in ic ja ty w ę nauczyciela: żadnych sk ry p tó w , żad ny ch odchyleń od przew idzian ej n o rm y 11.

Szkołą bezpośrednio k iero w ał p refe k t. Do niego należała karno ść w szkole, w y p ełn ian ie przep isan y ch ustaw ow o p ra k ty k relig ijn y ch , k o n tro lo w anie p rac y ta k n auczycieli ja k uczniów , k o n tro la pro w adzenia się uczniów poza szkołą a w reszcie p ro ­ w adzenie k siąg szkolnych. We w szystkim jed n a k podlegał s ta ­ roście, k tó ry b y ł d y re k to re m gim nazjum . Je m u p rze sy łał oce­ nę profesorów . Je d y n ie przez sta ro stę m ógł znosić się z w y ż­ szym i w ładzam i szkolnym i. Je m u sk ład ał w szelkie spraw ozda­ nia. Bez niego nie m ógł podjąć żadnej d e c y z ji12. W n iek tó ­ ry c h w iększych m iastach, gdzie sta ro sta m iał w ięcej zajęcia, pow oływ ano w iced y rek to ra. P rz y ta k im u kład zie d y rek to rstw o sta ro s ty staw ało się raczej ty tu la rn e . F u n k c je te sp ełniali n a j­ częściej d u c h o w n i13, k tó rz y jed n a k bardzo często p rzen ik n ięci by li d uch em józefinizm u. W gląd p a ń stw a w życie relig ijn e b y ł ogrom ny. T eoretycznie m ów iło się o sp raw ach publico-accle-

siasticis. W łaściw ie je d n a k nie określono g ran ic y m iędzy p u ­ blico ■—■ a privato ecclesiasticis. C zynniki p aństw ow e p rzep isy ­ w ały p odręczniki do n a u k i religii, teologii, książki do n a b o ­ żeństw a, po rząd ek nabożeństw . K azan ia by ły poddaw ane k o n ­ tro li starostów . W ykształcenie d u ch o w ieństw a poddano k ie ­ ro w n ictw u osobnego ra d c y p rzy dworze. Zniesiono w szystkie k lasz to ry „n ieużyteczne p u b liczn ie” . Z akazano znoszenia się

11 S a m m lu n g der V ero rd u n g en , W ien 1820, 3. 12 S a m m lu n g 67— 80.

13 A. F i c k e r : dz. cy t. 6—9, J. Z i e l i ń s k i : K s i ę g a p a m i ą t k o w a p ierw szeg o gim n a zju m w S ta n isła w o w ie , S ta n isła w ó w 1929, 33.

(6)

[ 5 ] Ż Y C I E N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 1 0 5

zakonników z ich g en erałam i w Rzym ie. K ażdy k laszto r s ta ­ now ił od ręb n ą w sobie całość. D aw ne duchow ieństw o polskie w ym ierało, a m łodsze, w ychow ane w now ych zakładach sem i­ n a ry jn y c h , nie m n iej było p rze n ik n ię te duchem józefińskim niż u rzę d n icy państw ow i, k tó ry m i w łaściw ie i sam i księża byli. N a zap y tan ie cesarza sk iero w an e do biskupów g alicy j­ skich, czy „n o rm aln e u sta w y rząd ow e” zg adzają się z re g u łą zakonów arcyb. A nkiew icz dał bardzo c h a ra k te ry sty c z n ą od­ powiedź. «P rzeprow adziw szy s ta ra n n y p rzeg ląd reg u ł zakon­ nych i zestaw iw szy je "z istn ieją cy m i „najw yższym i przep isa­ m i”...» doszedł do w niosku, że są ze sobą w zu pełnej niezgodzie; w szelako uspokoił się w su m ien iu ty m , że te różnice m ożna uw ażać za m a rtw ą literę , bo „w p ra k ty c e zakonnicy w y ko­ n u ją n o rm aln e przepisy, n a d czym zresztą konsystorze s ta r a n ­ nie c z u w a ją ” 14.

2 . G e r m a n i z a c y j n e z a d a n ia s z k o ł y g a l i c y j s k i e j

T ak a d m in istra c y jn ie u ję ta szkoła m iała służyć celom g er- m anizacyjnym . W m łodzieży sta ra n o się obniżyć ideę Polski. W nauce h isto rii pom ijano odsiecz W iednia, a H o ffra t K o ra n - da rad z ił n a w e t napisać h isto rię Polski zohydzającą jej dzieje. W ty m też celu rad z ił napisać odpow iedni katech izm 13.

N ajp ew n iejszą je d n a k b ro n ią było w p row adzenie do szkół języ k a niem ieckiego jako języ k a w ykładow ego w szy stkich przedm iotów , n a w e t religii. A poniew aż a u stria c k ie przep isy szkolne o bejm ow ały i p ra k ty k i relig ijn e, język niem iecki w ta rg n ą ł ró w n ież do kościoła.

N iem iecki w prow adzono ju ż do szkół ludow ych. U żyw ano w nich n aw et tzw . Sprachzeichen. B yła to tabliczka, jak ą na początku ro k u nauczyciel w ręczał uczniow i p rzy ła p an e m u na m ów ieniu po polsku. T en w e w łasn y m in te re sie pow inien od­

14 Wł. C h o t k o w s k i : P o w r ó t i p o w tó r n e z n ie s ie n ie jezu itó w w G a licji 1820— 1848, W arszaw a 1904, 10.

15 K. B a r t o s z e w i c z : D z ie je G a licji, jej sta n przed w o jn ą i w y ­ o d ręb n ien ie, W arszaw a 1957, 10·— 11. S t. S c h n i i r r - P o p ł a w s k i : Z p rzeszło ści G a lic ji w X I X w . L w ó w 1893, t. II, 61— 62.

(7)

1 0 6 K S . J A N c h a r y t a n s k i [6]

dać ją ja k najszybciej n astęp n em u , w yszpiegow anem u n a m ó­ w ien iu po polsku, gdyż w sobotę odbyw ał się w y m iar kar, stosow nie do długości czasu noszenia S prachzeichen 1B.

W szystkie s ta ra n ia o w prow adzenie języ k a polskiego do szkół sp o ty k a ły się z tw a rd y m „n ie ” W iednia. 1818 ro k u W ie­ deń odrzucił p ro je k t d y re k to ra p row incjonalnego ks. K saw e­ rego Z achariasiew icza 17. Po w tó rn y m zw ołaniu stanów , one p rz e ję ły n a siebie tro sk ę o tę spraw ę. Rów nież ich p ety cje z 1827 i 1933 r. p ozostały bezskuteczne. W 1843 r. p rosiły już ty lk o o języ k polski p rz y n a jm n ie j n a le k c ja c h religii, o ćw i­ czenia s ty lu w ty m jęz y k u n a h u m an io rac h i o lite ra tu rę pol­ ską na filozofii jak o przedm io t obow iązkow y — rów nież d a ­ rem nie. Tego Samego w reszcie dom agano się w m em oriale do g u b e rn a to ra S tad iona w 1848 r . 18.

B yły to p ro śb y zupełn ie nie do p rzy jęcia przez W iedeń. Jeszcze w 1863 r. w y tra w n y pedagog w iedeński F r. H ocheg- ger, zżym a się n a m yśl o w p ro w ad zen iu do szkół jak o języka w ykładow ego języków poszczególnych p row incji. D oprow a­ dziłoby to, w edle niego, do rozbicia jedności pań stw a, a zw łasz­ cza jedności sfe r w y kształconych. Nie m ógł on sobie pon ad to w yobrazić człow ieka n a p ra w d ę w ykształconego, k tó ry b y się posługiw ał in n y m języ k iem niż niem iecki, będąc poddan ym m o n arch ii au stro -w ęg iersk iej 19.

3. Jezu ick ie szk oły w G alicji

W tak ic h w a ru n k a c h sta n ę li do p rac y jezuici w r. 1820. W y­ pędzeni z R osji u kazem carskim z d n ia 25 m arca 1820 r. jez u ­ ici b iało ru scy zb ierali się w e Lw ow ie zdążając do W łoch, gdzie ju ż w r. 1814 P iu s V II p rzy w ró cił zakon do istnienia. Poniew aż zaś w śród n ich znajdow ało się w ielu b y ły ch n au czy ­ cieli ak ad em ii połockiej, polskiego kolegium w Rom anow ie, w W itebsku, czy w reszcie szkoły szlacheckiej ro sy jsk iej w P e ­

19 S t. S c h n ü r dz. cyt. 75.

17 S t. Z a ł ą s k i : J e z u ic i w P o lsc e , K ra k ó w 1906, t. V cz. II, 646. 18 K. B a r t o s z e w i c z dz. cy t. 61— 62.

(8)

[ 7 ] Ż Y C I E N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 1 0 7

te rsb u rg u , w ygnańcam i zain tereso w ał się g u b e rn a to r b ar. H au er i postan ow ił zatrzy m ać ich w G alicji dla z a tru d n ie n ia w szkołach galicyjskich. Po dług ich sta ra n ia c h , po p ieran y ch rów nież przez arcyb. A nkw icza, cesarz pozwolił na osiedle­ nie się jezu itó w w G alicji, polecając im założenie gim n azjum w T arn o p o lu oraz k olegium szlacheckiego w e Lw ow ie albo też w in n y m m ieście 20.

W dek recie cesarskim jed n a k p rzed staw iciel jezuitów , w y ­ słan y do W iednia, A lojzy L an d es p o sta ra ł się o zam ieszczenie k lau z u li osiedlenia się jezu itó w „als solche”, to znaczy zgod­ nie z założeniam i in s ty tu tu zakonu 21.

Ta w łaśnie k lau z u la w y ty c z y ła k ie ru n e k dalszem u rozw o­ jow i ta k życia zakonnego jezu itó w ja k rów nież i ew olucji szkół przez n ich prow adzonych. Ju ż 6 p aźd ziernik a odbyło się otw arcie nowego gim nazjum . D y re k to re m g im n azjum zo­ s ta ł sta ro sta T h u rm a n , p re fe k te m szkoły jez u ita J e rz y F o er- s t e r 22. W n a stę p n y m ro k u otw o rzy li jezuici rów nież k o n w ik t dla m ło d z ie ż y 23. We w rz e śn iu 1923 r. za pozw oleniem N a­ d w orn ej K om isji S tu d ió w o tw a rto rów nież i s tu d iu m filo­ zofii 24.

W ty m sam y m ro k u jed n a k jezuici rozpoczęli s ta ra n ia o u n ie ­ zależnienie szkoły od czynników a d m in istra c y jn y ch , prosząc o ty tu ł w ic e d y re k to ra dla re k to ra kolegium . O dpow iedzi od G u b ern iu m nie otrzy m an o 25. P ro śb ę ponowiono ustnie, w ty m ■samym roku , w czasie w iz y ty cesarza F ran ciszk a I. O dpo­

w iedź p rz y c h y ln a p rzy szła z W iednia w lu ty m 1825 r . 26.

20 Wl. C h o t k o w s k i , dz. cyt. 13.

21 S t. Z a 1 ę s к i, dz. cy t. t. V cz. II, 531, W ł. C h o t k o w s k i , dz. c y t . 14.

22 A rch iv u m P r o v ic ia e P o lo n ia e M in oris S o c ie ta tis J esu , 612 Hist.

Coll. T a rn o p . 47. 23 S t. Z a ł ę s к i, dz. cyt. t. V, cz. II, 654. Μ. M а с i s z e w s к i, dz. •cyt. 66. 24 A P P M S J 880— II H ist. Coll. T a rn o p . A P P M S J 326 D ia r i u m P r o ­ vin c i a le . 25 A P P M S J 326 D i a r i u m P ro v in c ia le . 29 A A M SJ 612 A n n a l e s Coll. T a rn o p . 81.

(9)

1 0 8 K S . J A N C H A R Y T A f ł S K I [ 8 ]

S ta ra n ia o dalsze u niezależnienie zak on u i jego szkół po­ zostaw ały przez dłu g i czas bezskuteczne. W tedy na rozkaz g en erała zakonu A lojzego F o rtis prow . A lojzy L oeffler p rze d ­ łożył cesarzow i p rośbę o pozw olenie w y jazd u w szystk ich jezu ­ itów z g ranic m o n archii h ab sb u rsk iej. N a w ieść o ty m po­ w stało poruszenie m iędzy p rzy jació łm i zakonu, k tó ry c h licz­ ba z k ażdym rokiem w zrastała. Z asypyw ano W iedeń p e ty c jam i w spraw ie jezuitów . Do n ajczy n n iejszy ch przyjació ł należał pry m as W ęgier R u d n ay. S p raw ę jezu itó w p opierali biskupi galicyjscy ja k ró w nież now y g u b e rn a to r książę Lobkow ic. C esarz ustąpił.

18 g ru d n ia 1827 r. G u b ern iu m przesłało d e k re t cesarski, zatw ie rd z a jąc y w całej pełn i fo rm y życia zakonu, pozw ala­ jący n a sw obodne znoszenie się z g en erałem w Rzym ie. Z a­ rząd szkół oddaw ał on całkow icie w ręce zakonu. 12 m arc a od­ było się przek azan ie d y re k to rstw a p row incjałow i Ś w iętochow ­ skiem u 27. N ato m iast re k to r kolegium b ył dalej w ic e d y re k ­ torem . G im n azju m tarn o p o lsk ie u n iezależn iając się od s ta ­ ro stw a w y m k n ęło się w łaściw ie spod k o n tro li czynników a d ­ m in istrac y jn y c h . P odlegało jed n a k n a d a l k o n tro li d y re k to ra prow incjonalnego. P oza ty m pozostaw ała całkow ita zależność od przepisanego p ro g ra m u i m etod.

N ow e i o stateczne osiągnięcie zostało um ożliw ione p rz y jś­ ciem na stanow isko g u b e rn a to ra arcyks. F e rd y n a n d a K arola d ’E ste p rzy ch y ln ego jezuitom . Dzięki jego sta ra n io m w 1836 r. cesarz w y d ał now y d e k re t dotyczący p rzy w ilejó w jezuitów a p rzed e w szy stk im pozw alający n a w p row adzenie do szkół

R atio stu d io ru m , zrefo rm o w an ej przez J. R othana. N aw et do­

bór podręczników został p rze k a z an y jezu ito m pod w a ru n k ie m jed n a k pew nej k o n tro li N ad w o rn ej K o m isji S tu diów 2S. W resz­ cie w czerw cu tegoż ro k u jezuici u zyskali pozw olenie, o k tó ­ re s ta ra li się ju ż od 1830 г., a m ianow icie na założenie w gim ­ naz ju m S odalicji M ariań sk iej w ed łu g przedłożonego s ta tu tu .

21 A P P M S J 612 A n n a le s Coll. Tarn o p . 99. 28 Wł. С h o t к o w s к i, dz. cyt. 85— 86.

(10)

[9] Ż Y C I H N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 109

O drzucono jed y n ie dw a jego p u n k ty : odw iedzanie w ięzień i szpitali 29.

R atio stu d io ru m w prow adziło ponadto jeszcze jed n ą form ę

społecznego życia m łodzieży poza szkołą. S tan o w iły ją ta k zw ane akadem ie. B yły to zeb ran ia uczniów pozaszkolne, m a­ jące na celu doskonalenie się w nauce. N ależenie do a k a d e ­ m ii uw ażane było za p rzy w ilej. N ależeli do nich ty lk o ucznio­ wie najzd o ln iejsi. A kadem icy sam i, ta jn y m głosow aniem , w y ­ bierali zarząd w osobie rek to ra, dw óch doradców i se k re tarz a. T yle było zasadniczo akadem ii, ile było sto p ni studiów . Róż­ n a też w n ich b y ła in g ere n cja op ieku n a i różny zak res za­ jęć 30.

Po osiągnięciu ty c h p rzy w ilejó w zgodzili się jezuici n a p rze ­ jęcie rów nież gim n azjum w N ow ym Sączu. Co p raw d a s p ra ­ w a ta w y p ły n ę ła ju ż w r. 1832 tj. w chw ili sprow adzenia się tam jezu itó w po pożarze k lasz to ru tynieckiego, w k tó ry m od 1826 r. zam ieszkiw ali. P ro śb ę ich o p rzyd zielen ie n a m iesz­ k a n ie k la sz to ru p on o rb ertańskieg o sk iero w an ą do g u b e rn a to ­ ra, p o p arli rów nież m ieszkańcy tego m iasta, obow iązując się w łasny m kosztem o d restau ro w ać dla nich b u d y n ek k la sz to r­ n y 31. Po raz d ru g i p oruszył tę spraw ę arcks. K. d ’Este.- J e z u i­ ci nie chcieli je d n a k się zgodzić. Isto tn ą tru d n o ść stanow iła ciągle sp raw a k o n w ik tu szlacheckiego jeszcze nie zorganizo­ w anego 32. Rozm ow y rozpoczęto na now o w r. 1838 z in ic ja ty ­ w y p re z y d e n ta g u b ern iałn eg o K r ie g a 33. W ty m ro k u jezuici w y razili sw ą zgodę. W reszcie 3 w rześn ia tegoż ro k u odbyło się p rzek azan ie gim n azjum jezu ito m S4.

D zięki sta ra n io m arcks. F r. K. d ’E ste ru sz y ła z m artw ego p u n k tu rów nież sp ra w a k o n w ik tu szlacheckiego w e Lw owie.

29 A P P M S J 288— X II 12. 298—X I I 8, 11, 16a, 19, 17, 15.

30 R atio atq u e In stitu tio S tu d ioru m . A P P M S J 968 P ro g ra m y a k a ­ d em ii w T arn op olu i w N o w y m Sączu.

31 A P P M S J 1252. St. Z a ł ę s к i, dz. cyt. t. V, cz. II. 690— 692. W ł. С h o t к o w s к i, dz. cyt. 80— 1.

32 A P P M S J 298—X V II 54. 33 A P P M S J 1252. 298—X V III. 34 A P P M S J 1252.

(11)

110 K S . J A N C H A H Y T A N S K I [10]

O dszukano w szystkie daw n e fu n d ac je n a k ształcen ie synów szlacheckich i ju ż w r. 1839 przy stąp io n o do budo w y odpow ied­ niego gm achu, a 27 p aźd ziern ik a 1842 r. odbyło się uroczyste otw arcie k o n w ik tu szlacheckiego, choć budow a ciągnęła się jeszcze do 1846 r . 35.

4. S kład n arod ościow y n a u czy cieli jezu ickich

Jezuick ie szkoły w G alicji b y ły szkołam i niem ieckim i. M u­ siały tak im i być, ale rów nież na u trz y m a n iu dobrej opinii u w ładz jezuito m bardzo zależało. J u ż w 1825 ro k u g im nazjum tarn o p o lsk ie zasłużyło sobie n a pochw ałę cesarza F ran cisz­ k a I. Oprócz pierw szego p ro w in cjała galicyjskiego, a zarazem pierw szego w iced y rek to ra jezuickiego, w szyscy k iero w nicy szkoły w początkow ych la ta c h istn ien ia te j szkoły byli pocho­ dzenia niem ieckiego. T rzej p ierw si p refekci, J e rz y F o erster, P io tr L ange, J a k u b P ie rlin g byli N iem cam i, podobnie dw aj następ cy Św iętochow skiego — A lojzy L o effler i J a k u b P ie r­ ling. Ci dw aj o sta tn i sp ełn iali jednocześnie urząd d y rek to ra. Dopiero m n iej w ięcej po r. 1838 w ym ienione u rzę d y p rz y p a ­ d a ją Polakom . Bez w ą tp ie n ia w pow yższym układzie ogrom ­ n ą rolę o d gry w ała konieczność stałego k o n tak to w a n ia się z urzęd am i a d m in istra c y jn y m i. Pochodzenie niem ieckie, dosko­ n a ła znajom ość urzędow ego języka, u ła tw ia ły załatw ien ie w ielu spraw .

W śród nauczycieli było rów nież w ielu rodow itych Niem ców. N a stu d iu m filozofii n a 33 profesorów , k tó rz y p rzesunęli się przez to stu d iu m w ciągu 25 lat, P olaków było 21, N iem ców 8, Czechów 2 i 1 Belg. T aką p ro p orcję tłu m aczy w prow adzenie po 1838 r. łaciny jak o języ k a w ykładow ego, zgodnie z p rz e ­ p isam i R atio S tu d io ru m . N ato m iast w gim nazjum , gdzie języ ­ k iem w y k ład ow y m od początk u do końca był niem iecki, na 61 nauczycieli P o lak ó w było ty lk o 19, N iem ców rodow itych albo ty lk o o n azw iskach niem ieckich, k tó ry c h pochodzenia nie dało się spraw dzić, a k tó rz y p rzy podziale pro w in cji p rze ­

(12)

[11] Ż Y C I E N A H O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 111

nieśli się do p ro w in cji a u stria c k ie j, było 30, Czechów 6 i 1 F ra n cu z 36.

Podobnie sp raw a p rzed staw iała się w gim nazjum now osą­ deckim . Co p raw d a po r. 1838 d y re k to ra m i b y li ju ż ty lk o P o­ lacy: R afał M arkijanow icz, a po nim M ikołaj B aw orow ski. P o lak am i b y li rów nież w szyscy w iced y rek to rzy : S am uel R a- hoza, M ateusz K łosow ski, P aw eł C iechanow iecki i w reszcie Jó zef Podobied. N ato m iast p ierw szy m p refe k te m był, w spom ­ n ia n y p rzy T arnopolu, J e rz y F o e rste r. P o nim p rzy b y li ju ż P o­ lac y Jo z afa t Zaleski, K a ro l B arański, A u g u sty n Lipiński. Cze­ chem b y ł Jó zef K a u tn y , ale te n po podziale pro w in cji pozostał w p ro w in cji galicy jsk iej i pracow ał w niej jeszcze przez w iele lat. M iędzy in n y m i organizow ał n a nowo k o n w ik t tarn op olski, z am k n ięty w 1848 r. Na 29 uczących w okresie szkoły jezu ic­ k iej p rzy p a d a 12 Polaków , 6 Niem ców, 2 Czechów i 9 o n az­ w iskach niepolskich, o k tó ry c h pochodzeniu tru d n o coś pew ­ nego pow iedzieć. Dodać jed n a k należy, że w ielu z n ich na zaw sze w G alicji pozostało m im o m ożliw ości p rzejścia do p ro ­ w incji a u s tr ia c k ie j37.

T en w łaśn ie u k ład zaw ażył n a życiu w e w n ętrzn y m szkół jezuickich zarów no w śród nauczycieli ja k i w śród uczniów . W gronie nauczy cielsk im pano w ał pew ien rozłam i to pod w zględem narodow ym . W ystąp ił on nieco m ocniej w p ierw ­ szych la ta c h po o siedleniu się jezu itó w w G alicji. M ieszkając w śród Polaków gospodarzam i czuli się P olacy. Nie m niej zna­ lezienie się w g ran icach p ań stw a h ab sb u rsk iego przyczyniło się do obudzenia poczucia narodow ego u jezuitów pochodze­ nia niem ieckiego m im o ich długiej p rac y n a B iałejru si. S tan

36 M а с i s z e w s к i, dz. cyt. dodatek: G rono n a u czy cielsk ie. N ek ro ­ lo g i S. J. od r. 1820, K ra k ó w 1932.

37 T. S ł o w i k o w s k i : F ra g m en ty z p rzeszło ści p ierw szeg o p a ń ­ stw o w eg o lic e u m i g im n a zju m im . J. D łu gosza w N o w y m Sączu w X IX w . R o c z n ik S ą d e c k i t. I 1939, 138. A P P M S J 298—X V III sc h e -m a ty z-m y do r. 1943. 298—X IV 96— 97, 216. N ek rologi.

(13)

112 K S . J A N C H A R Y T A Ń S K I [12]

napięcia b y ł ta k silny, że m u siał w y stąpić oficjalnie prow . Św iętochow ski w r. 1822 polecając, b y n ik t poza przełożony­ m i nie u k ła d a ł się z urzęd n ik am i, oraz by „nasi u n ik ali roz­ p a try w a n ia sp ra w narodow ościow ych „ stu d iu m nationalita-

tis ” 38. Być m oże chodziło w ty m w y p a d k u o in ic ja ty w ę jezu i­

tów pochodzenia niem ieckiego, m ający ch łatw ie jsz y dostęp do u rzędn ikó w a u striack ich , podczas gdy pierw szy m i p ro w in cja ­ łam i i re k to ra m i b y li Polacy.

P o d obny sta n zapanow ał po u p a d k u p o w stan ia listopado­ wego. Znów z ab rał głos w 1833 r. p ro w in cjał, ty m razem J a k u b P ierlin g . P rz estrz e g a ł przed rozszerzaniem pogłosek, k tó re powodow ać m ogą niepokój, niezgodę i podział na p a rtie. Szczególnie odnosiło się to do rozm ów ze św ieckim i a zw łasz­ cza uczniam i. O baw iał się p ro w in cjał, że n iep rzestrzeg an ie ty c h ostrożności m oże sprow adzić w ielkie nieszczęście na całą p row in cję 39. W ty m w łaśn ie ro k u rząd a u stria c k i zm ienił sw ą p o lity k ę i p rz y stą p ił do usu w an ia z G alicji uczestników pow stania listopadow ego oraz do zw alczania polskich o rgani­ zacji ta jn y c h 40. Być może n a podobnym tle z aistn iał k o n flik t m iędzy p re fe k te m g im n azju m w N ow ym Sączu Je rz y m F o er- ste re m a m łodym nauczycielem Lipeckim . L ipecki został p rz e ­ słan y do Tuchow a, ale jeszcze sta m tą d usiłow ał podburzać listow nie uczniów p rzeciw p refek tow i, a n aw et w ystępow ał wrogo p rzeciw założonej w gim n azju m sodalicji, nazyw ając ją p u łap k ą. O puścił zakon, ale już w 1844 r. znalazł się w do­ m u popraw czym dla k ap łan ó w n a sk u te k nieporozum ień i a w a n tu r z proboszczam i, u k tó ry c h później p ra c o w a ł41.

5 . N i e m i e c k i c h a r a k t e r s z k ó ł j e z u i c k i c h w G a l i c j i

Życie szkoły biegło ja k b y dw om a nieco niezależnym i n u r ­ tam i: oficjaln y m n iem ieckim i n ieoficjalnym , o bejm ujący m

38 A P P M S J 56 D ia r i u m P r o v in c i a le 29 m aja 1832 r. 39 A P P M S J 625, M e m o r ia l e v i s i t a t i o n u m , 4.

40 H isto ria P o lsk i pod red ak cją St. K ie n ie w ic z a i W. K u li 1959 t. II, cz. III, 11.

« A P P M S J 643 H ist. dom. et prov. 1833—45 197. A P P M S J 596 lit. an. 1840 46. A P P M S J 1252 34.

(14)

[13] Ż Y C I E N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 113

jezuitó w polskiego pochodzenia oraz uczniów Polaków . Ję zy k niem iecki b y ł oficjaln y m języ k iem w y k ład ow ym szkoły. P a ­ now ał na w szy stk ich o ficjaln y ch galach, w oficjalny ch p rze ­ m ów ieniach i u roczysty ch k azan iach z okazji św iąt p ań stw o ­ w ych. W ty m rów nież jęz y k u o d byw ały się w T arno po lu od 1826 r. rek o lek cje dla sta rsze j m łodzieży. Co w ięcej w 1839 r. postanow iono, że uczniow ie filozofii obu k u rsów m a ją słuchać kazań n iem ieckich, k tó re od W. P o stu zaprow adzono d la N iem ­ ców i u m ie ją c y c h po niem iecku. Co p raw d a jak o pow ód po­ dano ,,by zw iększoną liczbą słuchaczy, zw iększył się i ow oc” 42, nie m niej fa k t te n zask ak u je, zw łaszcza, że zachodzi ju ż po całko w ity m u w o ln ien iu się od b ezpośrednich w pływ ów adm i­ n istra c ji au striack iej.

Rów nież w N ow ym Sączu egzo rty dla k las sta rszy c h b y ły w ygłaszane po niem iecku. Z daje się jed n ak , że w 1843 r. znik­ n ę ły eg zo rty polskie dla k las m łodszych n a rzecz niem ieckich i przyp u szczaln ie zw yczaj te n w pew n ej m ierze u trz y m a ł się do 1848 r. Ję z y k n iem iecki obok polskiego b ył rów nież języ ­ kiem egzort głoszonych d la zakonników . D opiero w iz y ta to r p rzy sła n y z R zym u, W in cen ty B uczyński, w y d a ł rozporządzenie głoszenia ty c h ezgort zak o n n y ch po po lsk u albo po łacinie z w yłączeniem języ k a niem ieckiego 43.

N ajb ard ziej jed n a k p o zy ty w n y sto su n ek do w ładz a u s tria c ­ kich w y ra ż a ł się p rzy okazji o ficjaln y ch św iąt państw ow y ch czy też w iz y ta c ji p aństw ow ych. P ro w in c ja ł A. L eo ffler w sw ym p rzem ów ieniu o tw iera ją c y m uroczystości szkolne w T arn o p o lu czterdziestolecia k o ro n acji F ran ciszk a I w 1832 r. w y chw alał cesarza jako pierw szego m o n arch ę E uropy, a za­ chęcając m łodzież szkolną do jego czci w ołał: „siła i m oc m o­ narch y... je s t m u udzielona od Boga... i te n sprzeciw ia się roz­ porządzeniom Boga, k to sprzeciw ia się w ładzy m o n arsz ej” 44. A w czasie k a zan ia pogrzebow ego k u czci zm arłego cesarza in n y

42 A P P M S J 880— II Hist. Coll. Т а т р . 1826, 1839. 43 A P P M S J 625 С О РВ 4—0 , 14— 0.

44 A P P M S J 909 V ier z ie g ste s R eg ieru n g sja h r S ein er M a jestä t des K a isers von Ö sterreich F ran z I, 4.

(15)

1 1 4 K S . J A N c h a r y t aNs k i [ 1 4 3

n iem iecki m ów ca podziw iał jego cnoty, jak ie w y k azał w cięż­ kich la ta c h w o jn y i jego w iarę, z ja k ą w yczekiw ał z rą k Bożych zw ycięstw a 4S. Nie zw rócił uw agi, że p rzem aw ia także do tych, k tó rz y być m oże stra c ili kogoś ze sw ej ro d zin y pod W agram czy L ipskiem , w alczącego p rzeciw „bogobojnem u” cesarzow i i ró w ­ nież z w ia rą w pom oc Bożą? !

Ł ask aw ą dla Je zu itó w tarn o p o lsk ich b y ła w izy ta cesarza F ran ciszk a I w 1823 r. 46 O grom nie p rz y c h y ln y m b y ł dla jez u i­ tów g u b e rn a to r arcks. F e rd y n a n d K aro l d ’Este. Z w iedzając szkołę tarn o p o lsk ą w 1833 r. i zadow olony z jej s ta n u pod aro ­ w ał szkole sw ój zbiór m o n et i m e d a li47. P odobnie życzliw ą

w izy tę odbył arcks. g u b e rn a to r w kolegium sądeckim

w r. 1840 4S. On rów nież b ra ł udział p rz y k ład z e n iu kam ien ia w ęgielnego pod k o n w ik t szlachecki w e Lw ow ie w 1839 r. jak rów nież b y ł obecny p rz y in a u g u ra c ji tegoż k o n w ik tu w 1842 r. 49. Ju ż po u su n ięciu arcy księcia ze stano w isk a gu­ b e rn a to ra po 1846 r. n ap isał do niego list p ro w in cja ł d zięk u ­ jąc za ty le pom ocy i życzliwości. A rcyksiążę odpow iedział now ym dow odem życzliw ości p o d aro w u jąc jezu itom fo lw ark pod Lw ow em 50.

W N ow ym Sączu pon ad to uroczystości oficjalne odbyw ały się nie w gm ach u szk o ln y m ale w kolegium jezuickim . Jak o rac ję podaw ano nieprzy sto so w an ie n a tak ie uroczystości gm a­ ch u szkolnego, co było zresztą zgodne z praw d ą. N ie m niej tru d n o w ty m w idzieć jed y n ie sp ełn ian ie niem iłego obowiąz­ k u 51. P o tw ierd zen iem tego m oże być daw an ie uczniom w ol­ nego w d n iu im ien in sta ro sty , choć ju ż nie b y ł d y re k to re m szkoły. T ak było w 1847 r. A w d n iu jego im ien in w 1839 r. ułożono k u jego czci w iersz, k tó ry p rzypuszczalnie n a uro ­ czystościach szk olnych b y ł deklam ow any. A u to r w ynosi w nim

45 A P P M S J 909 G e fü h le der G e s e lsc h a ft J esu , 8. 4S S t. Z a ł ę s к i: dz. cyt. t. V, cz. II, 633.

47 Μ. M а с i s z e w s к i: dz. cyt. 69. 48 A P P M S J 612 Hist. Coll. N o v s . an 1840. 49 A P P M S J 612 H ist. Coll. Leop. 3— 4. 50 A P P M S J 881 III 20.

(16)

1 1 5 ] Ż Y C I E N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 1 1 5

pod niebiosa szlachetność sta ro sty : u niego z n a jd u je ucieczkę uciśn ion y i sm u tn y , opiekę n iew in n y p rzed gorszycielem , „w jego p iersi p a n u je sp raw ied liw o ść”. Nie d a się ty c h w zlo­ tów w y tłum aczyć fo rm ą p an eg iry czn ą w ow ych czasach p rz y ­ ję tą w poezji. A u to r bow iem w y ra ż ał w te j form ie to samo, co zaznaczył k ró tk ą n o ta tk ą k ro n ik a rz dom ow y w r.1843, m ię­ dzy n ajw ięk szy m i dobrodziejam i kolegium w ym ieniając s ta ro ­ stę K aro la B ocheńskiego i stw ierd zając, że dzięki niem u szczę­ śliw ie kończą się w szelkie k ło p o ty 52. Co p raw d a St. K ien ie­ wicz c h a ra k te ry z u je B ocheńskiego n a stę p u jąc y m i słow y: „P o­ lak, w esoły grubas, d ob ry kom pan, sy b a ry ta , pow szechnie łu ­ b ian y przez szlachtę i po szlach eck u m y ślą c y ”. N ie m niej b ył przecież w ysokim u rzęd n ik iem a u stria c k im i to przez w iele lat. M usiało więc G u b ern iu m być zadow olone z jego działal­ ności i to w okresie w alk i z polskością i ru ch a m i w olnościo­ w ym i, ja k to zresztą bliżej u k ażą w y d arzen ia w gim nazjum now osądeckim 5S.

6. Języ k P olsk i w gim n azjach jezu ick ich

Nie m ożna je d n a k pow iedzieć, że szkoły jezuickie słu ży ły celom g erm anizacy jn y m . In n e b y ły zam ierzen ia w ychow aw cze jezuitów , a przed e w szy stk im istn ia ł ciągle d ru g i n u r t pozy­ tyw nego sto su n k u do k u ltu r y polskiej.

Od w prow ad zenia R atio S tu d io r u m n a filozofii niem iecki jak o języ k w y k ład o w y u stą p ił łacinie, co było ty m bardziej zrozum iałe, że odbyw ali ta m stu d ia rów nież k le ry c y inn ych zakonów. N a te re n ie k o n w ik tu , ta k w T arn op olu ja k i w e Lw ow ie, n iem iecki języ k ustęp ow ał całkow icie fran cu sk iem u . W n im od by w ały się p rzed staw ien ia i w szystkie w ieczorki arty sty c z n o -to w a rz y sk ie . Po fra n c u sk u p isali k o n w ikto rzy w iersze im ieninow e i z in n y ch okazji. Po fra n c u sk u pisali p ro g ra m y u ro czy sty ch posiedzeń akadem ii. Owszem n a w ielu w y stąp ien iach oficjalnych , ta k w T arn op o lu ja k i w e Lw ow ie,

62 A P P M S J 979 26— 27. 596 lit. an. 1843, 69.

55 S t. K i e n i e w i c z : R u ch ch ło p sk i w G a licji w 1846 r., W rocław 1951, 110.

(17)

uczniow ie deklam o w ali czy p rzem aw iali po fran cu sk u . N ie przech ow ał się an i jed en d o k u m en t o b raz u jąc y życie jezuic­ kich konw iktów , k tó ry b y w skazyw ał n a uży w an ie języ k a n ie ­ m ieckiego 5i.

.Niem iecki ustępo w ał językow i polskiem u rów nież w koś­ ciele. K azan ia niem ieckie w T arno p o lu trw a ły k rótk o. K ro ­ n ik a p o d k reśla ich istn ien ie w la ta c h 1826 i 1836 55. Że rz e ­ czyw iście eg zorty do m łodzieży głoszono po polsku, udow ad­ n ia ją uw agi w iz y ta to ra g eneralskiego W. B uczyńskiego. Z a­ dow olił go zw yczaj tarn o po lsk i, a od Nowego Sącza zażądał w p ro w ad zen ia języ k a polskiego do egzort s z k o ln y c h 58. J a k ju ż w sp o m n iałem pow yżej, w N ow ym Sączu uczniow ie k las s ta r ­ szych słu ch ali k azań niem ieck ich a m łodsi p o ls k ic h 57. Z daje się jed n ak , że około 1834 r. zn ik n ęły w Sączu egzorty polskie rów nież dla m łodszych poniew aż w iz y ta to r gen eralsk i W. B u­ czyński ostro w y stą p ił przeciw głoszeniu egzort po n iem iecku d la m łodszych tw ierd ząc, że nie m a ją z n ich żadnej korzyści. K ateg o ryczn ie zażądał przy w ró cen ia egzort polskich. Nie po­ dob ał się je d n a k w izy tato ro w i zw yczaj m ów ienia k azań po niem ieck u rów nież do uczniów starszy ch . P o stan ow ił więc, by kierow ać się w zględem n a posiadane siły kaznodziejskie i nie czynić z k azań niem ieckich dla uczniów obow iązującego p rz e ­ p isu 5S.

J ę z y k polski u k azy w ał się rów nież i n a uroczystościach ofi­ cjalnych. W dniu p rzek azan ia jezu ito m g im n azju m sądeckiego przem ów ił po p o lsk u O. L ip e c k i59. D w a polskie w iersze d e k la ­ m ow ano tego ro k u n a zakończenie ro k u sz k o ln e g o 60. R ów nież n a uroczystościach państw ow ych, ja k im ien in y cesarza, języ k

1 1 6 K S . J A N C H A R Y T A Ń S K I [ 1 6 ] si A P P M S J 968 P ro g ra m y a k a d em ii A P P M S J 612 Hist. Coll. Т а т р . 5— 6. 55 A P P M S J 880— II H ist. Coll. T a m p , an 1826, 1836. 56 A P P M S J 625 M e m o r ia l e vis . 66 14°. 67 A P P M S J 1252 E x cerp tu m 5.

58 A P P M S J 625 C opia o rd in a tio n is P. B u czy ń sk i, 4 ° , 14°. 59 A P P M S J 1252 m a teria ły z la t 1838— 39.

(18)

[17] Ż Y C I E N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 1 1 7

polski b y ł język iem u ży w an y m obok niem ieckiego i fra n c u s ­ kiego 61.

N ie m a bliższych d an y c h odnośnie języ k a używ anego na zebran iach so d alicy jny ch w T arnopolu. M ożna jed n a k p rz y ­ puszczać, n a p odstaw ie poprzednio w spo m niany ch fak tó w 0 szerszym zak resie używ an ia języ ka polskiego w T arn opo lu niż w N ow ym Sączu, że o d byw ały się rów nież po polsku, po­ niew aż w N ow ym Sączu ta k n auczyciele ja k i uczniow ie w y ­ głaszali sw e egzorty d la sodalisów po łacinie, n iem iecku i po polsku. W ty c h trz e ch języ k ach spro w ad ził m o d litew n ik i re k ­ to r w 1841 r. Znów m aleń k i ale c h a ra k te ry sty c z n y szczegół. W k ap licy so d alicyjn ej, p rzy p rzy stro jo n y c h obrazach p a tro ­ nów sodalicji, w id n iał n apis ty lk o po łacinie i po polsku: Dwie gw iazdy, dw ie lilie pom iędzy ciern iam i — M y W as dzielić nie m ożem , W y nas złączcie z W a m i62.

J ę z y k polski u ży w a n y b y ł rów nież n a zeb ran iach om aw ia­ n y ch pow yżej akadem ii, poniew aż p rzep isy Rationis S tu d io ru m w p ro w ad zały języ k „o jczy sty ” n a zw ykłe posiedzenia ty ch a k a d e m ii6S. W k lasach zw anych gram aticae deklam ow ano w iersze po łacinie, n iem ieck u i po polsku. W k lasach h u m a n i-

tatis w ygłaszano m ow y w ty c h sam ych językach. W p ro g ra ­

m ach w y stę p u je „P o d sto li” K rasickiego jak o w zór dobrej 1 ow ocnej lite ra tu ry . W r. 1842 deklam ow ano ballad ę M ickie­ wicza „ T u k a j” . Co p raw d a u tw o ry polskie ustęp o w ały co do liczby u tw orom po łacinie i po n iem iecku, nie m niej b y ł to ju ż w ielk i w yłom w zw yczajach o ficjalny ch gim nazjów gali­ cyjskich. T aki sam stosunek pro cen to w y m ożna odtw orzyć w N ow ym Sączu. W zachow anych p rogram ach zeb rań a k a ­ dem ii w yp ad a 29 u tw o ró w łacińskich, 24 niem ieckich, g rec­ k ich 3 i 3 polskie. O czyw iście są to p ro g ra m y zeb rań u ro czy­ stych. T ru d n o pow iedzieć, jak i b y ł sto su n ek n a zebran iach zw ykłych. W N ow ym Sączu zachow ał się jeden ty lk o ty tu ł

81 A P P M S J 1252 Hist. Coll. N e v s . pro an n o 1833— 39. 62 A P P M S J 596 L it. an. 1841. A P P M S J 1252 L it. an. 1845. 63 Rat. St. reg. acad. th eol. e t p h il. 1— 9.

(19)

1 1 8 K S . J A N C H A R Y T A N S K I [181

óardziej c h a ra k te ry sty c z n y a m ianow icie „B olesław Ś m ia ły ”. Nie da się je d n a k określić, o jak i u tw ó r chodzi 64.

Ję zy k polski i lite r a tu r a polska w eszły jed n a k i do sal szkolnych. W r. 1824 w prow adzono w T arno p olu w y k ład y języ k a polskiego i p olskiej lite ra tu ry . W lata ch 1824— 1835 p row adził je R afał M arkijanow icz głów nie dla konw iktorów oraz dla ochotników z g im n azju m e5. N a filozofii w prow adzono jak o p rzed m iot poboczny h isto rię lite r a tu r y polskiej ee.

M ożna je d n a k odnaleźć ponad to s ta ra n ia o w prow adzenie języ k a polskiego n a lek cje łacin y i greckiego. W r. 1845 prow . B aw orow ski upom inał nauczycieli sądeckich, by s ta r a li się w y ­ k o rzy stać czas lek cji n a w yuczenie uczniów popraw nego po l­ skiego języka. U w ażał, że m ożna to przeprow adzić w ielom a sposobam i nie n aru sz a ją c obow iązujących przepisów . R adził więc, b y czasam i „ a u to ra łacińskiego tłu m aczy ć n a języ k p ol­ ski i niem iecki. K ied y in d ziej to, co opow iedziano po niem iecku, n iech uczniow ie pop raw nie pow tórzą po polsku. N ie będzie rów nież rzeczą n ieu ży teczn ą n a p race p iśm ienne w yznaczyć czasam i tłu m aczen ie z łacin y i niem ieckiego n a polski. N iech rów nież w ty m jęz y k u piszą uczniow ie opow iadania i listy od­ pow iednie do p ro g ra m u nauczania. Zaw sze należy popraw iać słow a, zdania, o rto grafię, o ile nie są p opraw ne. A to w szystko w celu u su nięcia tego opłakanego s ta n u w iedzy, w jak i po­ p ada w ielu uczniów w G alicji” 67. P odobną zachętę pozostaw ił nauczycielom sądeckim w iz y ta to r g en eralsk i W. B uczyński.

Co dziw niejsze, podobne żądania nauczycielom staw iali ró w ­ nież prow incjało w ie pochodzenia niem ieckiego. N a p rzy k ład w 1835 r. P ie rlin g , po sw ej w izytacji w T arnopolu, pozostaw ił rek to ro w i J. Cytow iczow i żądanie, ab y te n p o sta ra ł się o nowe książki polskie. C elem tego m iało być lepsze zapoznanie się

u . A P P M S J 698 P ro g ra m y a k a d em ii w T arn op olu i N o w y m Sączu.

65 St. Z a ł ę s k i : dz. cyt. t. V, cz. II. 646 M. M a c i s z e w s k i : dz. cyt. 62.

66 M. M a c i s z e w s k i : dz. cyt. 56, 62. 67 A P P M S J 625 Mern. vis. an 1845 6°.

(20)

[ 1 9 ] Ż Y C I E N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 1 1 9

jezu itó w tarn o p o lsk ich ze sposobam i pisania i m ów ienia b ę d ą ­ cym i a k tu a ln ie w użyciu 68.

S ta ra n o się rów nież o książki polskie do b iblio teki szkolnej. N a żądanie G u b e rn iu m jezuici now osądeccy sporządzili spis k siążek p o trz e b n y ch w szkole. W śród n ich zam ieścili w y bó r dzieł K rasickiego, S k arg ę i H ołow ińskiego. W śród książek nie­ m ieckich te j lis ty fig u ru ją niem ieckie tłu m aczen ia C hatau- b ria n d a i M o n talam b erta 69.

W prow adzenie języ k a polskiego, jak rów nież tro sk a o po ­ ziom tego języka, nie św iadczą jed n a k w cale o p atrio ty zm ie jezu itó w g alicyjskich. T aki bow iem je st przepis in s ty tu tu To­ w arzy stw a. K ażdy m a się dobrze w yuczyć język a k ra ju , w k tó ­ ry m m ieszka 70. D alszą ra c ją m ógł być w zgląd n a opinię szkoły w społeczeństw ie szklacheckim w G alicji. W łaściw ą ocenę może dać dopiero w gląd w życie p ry w a tn e polskich p rze d sta ­ w icieli pro w in cji galicyjskiej.

7. S tosu n ek jezu itó w do k u ltu ry p olsk iej

W śród n au czy cieli szkół jezu ick ich w G alicji m iłośnikiem lite r a tu r y polskiej b y ł R afał M arkijanow icz, d łu g o letn i p ro ­ feso r lite r a tu r y polskiej w T arnopolu. U czeń chcąc sp raw ić m u radość w d n iu im ien in n ap isał w iersz po p olsk u życząc długich la t ow ocnej p ra c y w łaśn ie „dla d o bra k r a ju ” 71.

W ielkim rów nież m iło śn ikiem języ k a polskiego i polskiej k u ltu r y b y ł im ien n ik poprzedniego J a n M arkijanow icz. P iln ie zb ierał z czasopism polsk ich d y sk u sje dotyczące języ k a pol­ skiego, a p rzed e w szy stk im sp o ru pu ry stó w . S k rz ętn ie poszu­ kiw ał p ięk n y c h zdań. L ub o w ał się rów nież w jęz y k u sta ro p o l­ skim i tw órczości ludow ej. W ypisał sta re nazw y m iesięcy jak ledzień, k azidroga itp . S k rz ętn ie spisyw ał rów nież przy sło ­ w ia ludow e. Z eb rał ich około 184. N a końcu swego n o tatn ik a

68 A P P M S J 625 M e m . vis . 28, 8°. 69 A P P M S J 881— III 98.

70 R eg u ły T o w a rzy stw a J ezu so w eg o , R eg. W sp óln e 10. 71 A P P M S J 968 P rogram y a k ad em ii, 53.

(21)

120 K S . J A N C H A R Y T A Ń S K I [20]

zam ieścił w ierszow aną przepow iednię o klęsce zaborców i pow ­ sta n iu P o lski 72.

N ajb ard ziej je d n a k n a tw orzenie a tm o sfe ry w T arnopolu, a pośrednio i p ozostałych szkół jezu ick ich G alicji, w p ły n ą ł Jó zef M orelow ski. P rz eb y w a ł w T arn o po lu 9 lat, od 1820 do 1829. N auczycielem nie był, ale udzielał się m łodzieży szkol­ nej i jej w łaśnie pośw ięcił w 1826 r. swój poem at A lc yd

m łod y. P o em at te n został n astęp n ie w y d ru k o w a n y w P o zna­

n iu czcionkam i L. H erzbacha. A u to r opierał się n a H ercules

Prodiceus Szym ona Szym onow icza. J a k sam się jed n a k w y ­

raża, chciał ukazać nie ty le postać b o h a te ra m itycznego jak osobę J a n a Zam oyskiego 73. P o e tą w ielkiej m ia ry M orelow ski nie był. G orąco kochał P olskę i ta m iłość k azała m u chw ycić za pióro. Po rozbiorach napisał T ren y . W dobie n apoleńskiej w iersz „Do ry c e r z y p o lskich ”, w k tó ry m żału je ich darm o dla obcej sp ra w y p rze lan e j krw i, gdy w łaściw ie czekają na nich tr a k ty Ż ó łk iew sk ieg o 74. P rzeszłość Polski kochał szcze­ rze i w ołał, że gdy P o lska

„zrzuca przodków sw ych kontusze, niech zachow a polską duszę...”

N ajb ard ziej jed n a k chyb a znane było m łodzieży tarn o p o lsk iej, czy też pozostałych szkół jezuickich, inn e dziełko jezuickiego pisarza, a m ianow icie „Latopism o c zyli Chronologia K siążąt

i K ró ló w P o lskich”. M usiało to być dziełko p o p u larn e, skoro

w ydan o je d ru k ie m i w 1849 r. i 1890 r. O dpow iadało ono zresztą w ty m czasie m etodzie uczenia h isto rii. U jm u jąc bo­ w iem zasadnicze fa k ty w łatw y m i potoczystym w ierszu u ła t­ w iało ogrom nie opanow anie pam ięciow e, zam ieszczając po­ n ad to na m arg in esie odpow iednie d aty . J e st to książeczka

p isan a bardzo n aiw nie i prosto.

72 A P P M S J 694 N o ta tn ik O. J. M ark ijan ow icza. 73 J. M o r e l o w s k i : A lcy d m łod y, w stęp . 74 A P P M S J 911 62.

(22)

[21] Ż Y C I E N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 121

„B olesław C h ro b ry zw alczał k ra je nieprzy jazne, N a g ran icach p o m k n ięty ch słu p y bił żelazne, M ieczem p isał n a b ram a ch k ijo w skich zw ycięstw a, I Czech i Sas i R us b y ł św iadkiem jego m ę stw a ” albo:

„I tro isty m im ieniem P olaków nazw ano,

Ów R usem , ów P ru sak ie m , ów b y ł nazw an N iem cem I n a w łasnej sw ej ziem i został cudzoziem cem .

T yle ty lk o w aleczny K ościuszko dokazał, Że ginąc P o lak sław y gm innością nie zm azał. A polskie legiony przez ty siączne b lizny

S zły now ej się dobijać po św iecie O jczyzny...” 75.

Te sk ro m n iu tk ie s tro fy nie m ogły pozostać bez echa, gdy m łodzież p o tajem n ie p rzek azy w ała sobie z ręk i do ręk i egzem ­ p larze poezji M ickiew icza, gdy ro d ziły się poezje W incentego Pola, ucznia g im nazjum tarnopolskiego. W czasie ty m poezja posiadała szczególną m oc p rz e tw a rz a n ia sum ień, a noc listo ­ padow ą nazw ano dziełem K o n rad a W alenroda.

O p o taje m n y m sp row adzan iu książek polskich przez uczniów opow iada w sw oich w spom nieniach K. B rodziński. D odaje jedynie, że p re fe k t szkół dow iedział się o ty m i w szystkie m u za b ra ł 76.

O podobnych poszukiw aniach ale ju ż przez stu d e n tó w u n i­ w e rs y te tu lw ow skiego w spom ina rów nież K. M ochnacki. W y­ m ien ia nau czy ciela Strzeleckiego, k tó ry słu ży ł sw ą pom ocą m łodzieży polskiej w S tan isław o w ie i S a m b o rz e 77. P o dob n ą tęsk n o tę za polską lite r a tu r ą i n a u k ą polskiego u k azu je ró w ­ nież Z. K aczkow ski w sw ych w spom nieniach. P o d k re śla jed

-75 J. M o r e l o w s k i : L atop ism o c z y li c h ro n o lo g ia k sią ż ą t i k ró ló w p o lsk ich , 8, 15.

70 K. B r o d z i ń s k i : W sp om n ien ia... 38—41, w : G a lic j a — 294. 77 K. M o c h n a c k i : P a m ię tn ik sp isk o w c a i n a u czy ciela , K rak ów 1950 s. 6— 7. w: G a lic j a s. 297— 298.

(23)

122 K S . J A N C H A H Y T A f t S K I [22]

n a k m ocniej w rogie n astaw ien ie szkoły i czynników ad m in i­ stra c y jn y c h , ja k ró w nież b ra k nauczycieli polskiego i k sią ­ żek polskich 78.

U czniow ie w szkołach jezuick ich G alicji m ogli odnaleźć w ła ­ śnie zarów no m iłośników k u ltu r y polskiej jak i książk i pol­ skie. N ik t ich za polskość nie p rześladow ał. T em u zd aje się m ożna przypisać, że m iędzy jezu itam i i uczniam i naw iązyw ały się b liskie i p rzy jacielsk ie stosun k i. Czasam i m oże n a w e t zbyt bliskie tak , że m usieli w to w kraczać w yżsi przełożeni. Za zbyt w ielk ą pobłażliw ość sk a rc ił prow . J. P ie rlin g P io tra Szychow ­ skiego, re g e n ta ko n w ik tu , w 1834 r. T akie sam o upom nienie spotk ało w 1837 r. n au czy ciela S te fa n a Załęskiego. A w 1843 r. w iz y ta to r gen eralsk i W. B uczyński do podobnych zarzutó w dodał jeszcze jed en a m ianow icie, że k o n w ik to rzy u rzą d z a ją p ry w a tn e poczęstunki, w k tó ry c h bio rą udział rów nież i w y ­ chow aw cy. U czniow ie m ieli w o ln y p rzy stę p do sw oich n au czy ­ cieli i często z niego k o rzy stali. P row . J. P ie rlin g uw ażał n a ­ w et, że przychodzili zb y t często i u siłow ał to ograniczyć k ie­ ru ją c się w zględem n a zw yczaje k la s z to rn e 79.

P odobne sto su n k i w y tw o rz y ły się w N ow ym Sączu z tą róż­ nicą, że k o n ta k ty m łodzieży g im n azjalnej o bejm ow ały nie ty lk o jezu itów p ra c u ją c y c h w szkole ale rów nież in n y ch m ieszkańców , pom iędzy n im i m łodych k lery k ó w jezuickich stu d iu ją c y c h teologię w k olegium now osądeckim . Z ty m i ostatn im i sp o ty k ali się n a zeb ran iach akadem ii i sodalicji. K le ry c y b y li n ieje d n o k ro tn ie k aznodziejam i w łaśnie dla m ło­ dzieży szkolnej, ja k rów nież k o rep ety to ram i. T en bliski k on ­ ta k t przełożeni usiłow ali ograniczyć ze w zględu n a zasadę k la u z u ry k lasz to rn e j. W 1839 r. ta k ą uw agę zostaw ił po swej w izy tacji prow . F. M arkijanow icz. Ponow ił ją w ro k u n a ­ stęp ny m . W r. 1843 w iz y ta to r M. B uczyński chcąc spraw ę uregulow ać n ak azał urządzić sp ecjaln y pokój na te sp o tk ania p rzy fu rcie k laszto rn ej. Życie było jed n a k ciągle m ocn iej­

78 Z. K a c z k o w s k i : M ój p a m iętn ik z la t 1833— 1843, L w ó w 1907, w : G a lic j a str. 300— 302.

(24)

Ż Y C I E N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O L E 1 2 3

sze. Jeszcze w 1845 r. i 1846 r. uw agi prow . B aw orow skiego w sk azu ją, że te p rzy jacielsk ie sp o tk an ia z uczniam i odbyw ały się w p okojach nauczycieli i w ychow aw ców 80.

8. D ziałaln ość k on sp iracyjn a w G alicji

Istn ieje po n adto jeszcze jed e n p u n k t będący p robierzem p o staw y nauczycieli szkół jezuickich w G alicji. S tan o w ią go ru c h y w olnościow e w G alicji po p o w stan iu listopadow ym . D opiero bow iem po w stanie listopadow e zm ieniło oblicze G a­ licji. S etk i m łodzieży p o rzu ciły szkoły i zbiegły do K rólestw a. W e Lw ow ie zn ik ła ta k zw ana b irb a n te ria a życie, narodow e popłynęło w a rtk im n u rte m . U padek zaś pow stania nie tylko nie p rz y tłu m ił go ale n a w e t w zm ocnił. Społeczeństw o g alicy j­ skie o tw a rty m i ręk o m a p rzy jm o w ało uchodźców zza k o r­ donu 81. W iedeń początkow o sp rz y ja ł p o w stan iu i przez palce p a trz y ł n a podniesienie się n a stro jó w p a trio ty c z n y ch w G alicji, w rogich Rosji. Pod w pły w em jed n a k dyp lom acji ro syjskiej m u siał zm ienić sw ą p o lityk ę. O dw ołano ze stanow iska g u b e r­ n a to ra ks. Lobkow ica. N a jego m iejsce p rzy słan o arcks. F r. K. d ’Este. W łaściw ie jed n a k a k cję p row adził przydzielo ny m u jak o p re z y d e n t g u b e rn ia ln y bar. F ran ciszek K rieg von H ochfelden.

Rozpoczął się okres w alki z polskością. W ydano rozkaz opu­ szczenia G alicji przez w szystkich uchodźców . B yli oficerow ie i żołnierze, w y stę p u ją c y do tąd o ficjalnie, ro zp ły n ęli się po całym k ra ju . D aw ano im po dw o rach fik c y jn e zajęcia n a u czy ­ cieli, ekonom ów itp. A z nim i szeroko po całej G alicji rozeszły się pieśni i tra d y c je pow stańcze, m yśl o odrodzonej, n iep od­ ległej Polsce. B aron K rieg prześlado w ał ich na k ażdy m k ro ­ ku. P o słu giw ał się o ficjaln ą p o licy jn ą rew iz ją i szpiego­ stw em 82. R ozpalił od now a w alk ę w si przeciw d w o ro w i83.

80 A P P M S J 625 M e m . vis . 1939 pro m in istro 2 ° 1840 pro m in istro 1° 1843 5° 1845 2 ° 1846 5°.

81 S c h n ü r : dz. cyt. 100 s. 82 S c h n ü r: dz. cyt. 53.

(25)

1 2 4 K S . J A N C H A B Y T A Ń S K I [ 2 4 ]

M nożyły się rew iz je i areszto w an ia za łada donosem . P rz e ­ w ody sądow e ciągnęły się niesam ow icie długo. A n iejed n o ­ k ro tn ie w ięzień siedział k ilk a m iesięcy i nie m ógł dowiedzieć się, za co w łaściw ie został aresztow any. O skarżony m iał je d y ­ nie „o b rońcę” w osobie sędziego. N a innego u sta w y nie po­ zw alały. N aw et w y ro k u n iew in n ia ją c y nie b ro n ił przed p rze ­ śladow aniem w ładz a d m in istra c y jn y ch . U w olnionych d la b ra k u

dowodów m ożna było in tern o w ać poza g ranicam i G alicji,

um ieścić w w ięzieniu po licy jny m , lu b n aw et osadzić w tw ie r­ dzy 84.

T ym razem a k c ja rządow a n a p o ty k a ła n a zorganizow any opór społeczeństw a galicyjskiego. D okonało się to głów nie pod w pły w em w ielk iej em igracji. D ięki em isariuszow i, n a le ­ żącem u do k a rb o n a riu sz y d em o k raty czny ch, w 1833 r. pow stał Z w iązek W ęglarzy P olskich. W G alicji m iał n im kierow ać m iędzy in n y m i S e w e ry n G oszczyński. Zw iązek m iał oddzia­ ływ ać n a zew n ą trz przez dw a zw iązki pom ocnicze, ob ejm u ­ jące osobno k o b iety i osobno m ężczyzn, nazw ane P rz y ja c ie le lu du. O bow iązyw ał w n ich sy stem piątko w y . Zw iązki te po ­ siad ały p ro g ra m d em o k ra ty c z n y ale w oparciu o szlachtę. W spółpracow ał z nim K o n sta n ty L eliw a Słotw iński, d y re k ­ to r Ossolineum . O rg an izację tę rozbili A u striacy . W m om en­ cie areszto w ań zw iązek p rzeorganizow ali H ugo W iśniew ski, Teofil W iśniew ski, F ran ciszek Sm olka, A dolf Leo. W ty m czasie p o w stały sekcje ró w n ież w sem in ariach tarn o w sk im i sam bo rsk im 85.

Jednocześnie pod w p ły w em M łodej P o lski w 1835 r. pow ­

stało S tow arzy szenie L u d u Polskiego. Z borem G łów nym

w K rakow ie k ierow ał S e w e ry n G oszczyński, k tó ry ja k w ielu członków W ęglarzy przeszedł do S to w arzy szen ia L u d u P o l­ skiego. K ierow nictw o zboru ziem skiego w e Lw ow ie przy pad ło F r. Sm olce i Teofilow i W iśniew skiem u. R eprezen to w ali oni k ie ru n e k bardziej lib e raln y . U siłow ali pozyskać lud d la idei w alk i o niepodległość poprzez szlachtę. N atom iast k ieru n e k

84 S c h n ii r: dz. cyt. 74.

(26)

[ 2 5 ] Ż Y C I E N A R O D O W E W G A L I C Y J S K I E J S Z K O I . E 1 2 5

bardziej d em o k raty czn y pod w p ły w em A dolfa i Leona Z ales­ kich chciał przeprow adzać a g itację bezpośrednio w śród w ło­ ścian, łącząc zagadnienie w olności Polski z uw łaszczeniem chłopa i zró w n aniem stanów . P ro g ra m ich b y ł an ty szk lach eck i i a n ty k le ry k a ln y . W S to w arzy szen iu zw yciężyli jed n a k lib e ra ­ łow ie 86.

W 1837 r. po u p a d k u M łodej P olsk i w p ły w y m ocniejsze w G alicji osiągnęło T o w arzystw o D em o k raty czne P olskie z em igracji. P od jego w pływ em po w stała now a o rganizacja k o n sp ira c y jn a K o n fed eracja Pow szechna N arodu Polskiego. N astaw iona o n a b y ła na szybkie pow stan ie z udziałem m as ludow ych, to też w śród n aczeln y ch h aseł głosiła „obdarow a­ nie chłopów ziem ią” n a w e t w b rew w oli dziedziców a zw łasz­ cza ty ch , k tó rz y się nie p rzy łączą do pow stania. K o n fed era­ cja opanow ała k a d ry S tow arzyszenia L u d u Polskiego z Z a­ chodniej G alicji. Z bór głów ny, chcąc przeciw działać te j p ro ­ p agandzie i akcji, w ty m sam y m ro k u n ak azał rozw iązanie zborów ziem skich i zaw ieszenie działalności spiskow ej. D ecy­ zja ta b y ła dziełem Sm olki. Z resztą w 1837 r. A u stria c y roz­ grom ili ró w n ież K o n fed erację 87.

A kcja k o n sp ira c y jn a jed n a k nie ustała. Część m łodych członków S to w arzyszenia L u d u Polskiego nie podd ała się decyzji Z bo ru G łów nego i dla p rzeciw d ziałan ia ag ita cji K o n ­ fed e ra cji założyła m łodą S arm ację. D ziałała ona ty lk o do r. 1840— 41 tj. do jej rozbicia przez policję a u s tr ia c k ą 88.

Po ro k u 1840 żyw e b y ły w G alicji obie zw alczające się ten d en cje. Teofil W iśniew ski organizow ał dalej sieć konspi­ ra c y jn ą , ale agitow ał p rzeciw szy b k iem u pow staw aniu . N ato­ m iast E d w ard D em bow ski d ziałając przede w szystkim w śród chłopów i m ieszczan p a rł k u n a ty ch m iasto w em u pow staniu. Jego a k cja zm usiła p rzed staw icieli p raw ic y dem okratycznej do zaangażow ania się w p o w sta n iu 1846 r. 89.

86 К ł e n i e w i с z: dz. cyt. 110i— 114. 87 К i e n i e w i с z: dz. cyt. 114, 116. 88 К i e n i e w i с z: dz. cyt. 115, 117 89 К i e n i e w i с z: dz. cyt. 141— 142, 189.

(27)

1 2 6 K S . J A N C H A R Y T A Ń S K I [ 2 6 ]

Jednocześnie w sposób b ard ziej zorganizow any zaczęła dzia­ łać jeszcze g ru p a a ry sto k ra c ji i bogatej szlach ty. B yli oni s k ra jn ie p rzeciw ni w szelkim próbom pow stańczym , a przede w szy stk im obaw iali się ag ita cji i w rzenia w śró d chłopów . P o ­ suw ali się n a w e t do d en u n cjow an ia A u striako m a g itato ró w lew icy dem o k raty czn ej 90.

W szystkie w y m ienione organizacje ta jn e w erb o w ały sw ych członków przede w szy stk im w śró d akad em ikó w K rako w a, L w ow a a tak że w śród uczniów gim nazjów galicyjnych.

9. S to su n ek iezu itó w do ta jn e j ak cji n a te re n ie szkoły Siad y ty c h ak cji m ożna n ap o tk ać ró w nież w śród uczniów szkół jezu ick ich w G alicji. To życie u k ry te u kazało się n a j­ p ierw w T arnopolu. 19 k w ie tn ia 1834 r. urządzono w nocy obław ę. Otoczono k ilk a sta n c ji i przeprow adzono rew izję. Znaleziono zak azaną lite ra tu rę i w rezu ltacie aresztow ano 15 uczniów . Po p ierw szy m p rze słu ch a n iu pięciu w ypuszczono n a wolność, resztę zatrzy m ano . A w a n tu rę w ed ług arc h iw a ­ liów jezuickich spow odow ał A ndrzej Siem ieński. W stąpił on do ta jn e j organizacji w raz z kilk o m a kolegam i, ja k ą n a te r e ­ nie szkoły założył M ichalski, b y ły u czestn ik p o w stan ia listo ­ padow ego. Po jego w yjeździe Siem ieński p rzerażo n y m ożli­ w ym i g roźnym i sk u tk am i, a rozpoczął się ju ż okres re p re sji policy jn y ch , doniósł o w szy stk im p refe k to w i g im nazju m P io ­ tro w i L ange, a gdy te n spraw ę zlekcew ażył, opow iedział o w szystkim sw em u ojcu, urzęd nik o w i w B rodach. W krótce o w szy stk im dow iedział się b aro n K rieg. In n ą w ersję ty c h sa­ m ych w y p ad k ó w p odaje Józef B iały n ia Chołodecki. W edług niego a g itację przep ro w ad zał rzeczyw iście w sp om nian y Mi­ chalski, im ieniem B azyli czy M ikołaj. Z am ieszkał on w dom u p ani R em iszew skiej i pod pozorem ud zielania lek c ji fra n c u s ­ kiego ściągał do siebie m łodzież i p ropagow ał idee bliskiego pow stania, p rzy g o tow ując jednocześnie uczniów do u d ziału w nim . W edług C hołodeckiego je d n a k d e n u c ja to re m b ył A ndrzej W agner. M iał on zwrócić się n a jp ie rw do p refe k ta

Cytaty

Powiązane dokumenty

przeniósł się na Uniwersytet Wrocław­ ski, gdzie pracował jako asystent, a później jako adiunkt przy ka­ tedrze ekonomii politycznej na Wydziale Prawa.. W

In the following we will describe more similarities and differences between participatory backcasting and transition management focusing on elements of learning

Neizdannyye papirusy i drugiye teksty Gosudarstvennogo Ermitazha ( Unedited Papyri and Other Texts of the State Hermitage). An edition of 17 mummy-labels inv. All the photo-

These are the building blocks for the value deliberation process, which is used to explore how stakeholders with diverse perspectives can be facilitated in the identification of

agata MałySiaK – Silesian University of Technology, Department of Chemical and Process Engineering; Gliwice, Poland; Piotr Maria SynowiEC* – Silesian University of

wycie˛te pierwotnie na uz˙ytek Unglerowskiego modlitewnika wykorzystane zostały póz´niej po- nownie, ale niestety nie udało sie˛ ich ustalic´. Warto tez˙ odnotowac´,

The article analyzed the question of the structuring of the criminal procedure standards of law in the aspect of their realization by the participants of criminal

Inicjując gry w wykluczenie społeczne, przynajmniej dorosłe osoby powinny sobie zdawać sprawę z konsekwencji uczestnictwa w tej grze. Przegrany – którym zwy- kle jest dziecko –